Witam,czy da się uratować zafarbowane pranie,które było białe,a teraz przez moje gapiostwo(czerwona lamówka) jest lekko różowa.Czy muszę wszystko wyrzucić?Pomocy!
jeśli jest to pranie rzeczy bawełnianych, to wybielić /sztuczne na to nie idą/, inaczej - po wielu, wielu praniach trochę róż zaniknie, ale musisz być cierpliwa
Wiem własnie, z przy praniu pierwotnym działaja jak przy takim już zafarbowanym nie wiem, ale myślę że nie zaszkodzi spróbować.W każdym razie zaszkodzić nie zaszkodzi ;-)
Obawiam się, że już nic nie pomoże... bynajmniej u mnie tak było....
Niestety za gapowe się płaci, u mnie słono bo bluzeczka prawie 70 zł kosztowała, za to jaka nauka na całe życie pranie oglądać 10 razy zanim się włączy....
Zawsze jest jakaś szansa,ze się uda.Możesz wyprać kilka razy,niekoniecznie samo,ale przy okazji innego prania.Tylko nie prasuj ani nie susz na słońcu-to drugie chyba teraz nie grozi."Mój" nastawił kiedyś pościel na gotowanie,z dodatkiem...granatowej skarpetki.Moja "radość' była nieograniczona,ale za którymś razem sprało się całkowicie,tyle,że to bawełna.
Częśćudało mi się wybielić w wybielaczu,część wyprałam z dodatkiem proszku do pieczenia.I jest postęp,niewielki ale jest.Ostatnia partia pierze się w odbarwiaczu poleconym przez dąbrówkę.Czekam na efekt końcowy,chociaż pewnie zależy to od rodzaju zabarwionego materiału.
Zawsze przy okazji dyskusji o zafarbowanym praniu przypomina mi się jak mężuś przyniósł mi do szpitala dla nowonarodzonej córci ciuszki w kolorze kremowym. Zastanawiałam się skąd takie wziął. Okazało się, że wyprał z małym nowym pomarańczowym ręczniczkiem. Wyglądały nawet nieźle a mężuś skwitował, że przynajmniej takich nikt nie ma
Witam,czy da się uratować zafarbowane pranie,które było białe,a teraz przez moje gapiostwo(czerwona lamówka) jest lekko różowa
.Czy muszę wszystko wyrzucić?Pomocy!
A gdybyś spróbowała zamoczyć na noc w wybielaczu, albo wyprać w wybielaczu ?
jeśli jest to pranie rzeczy bawełnianych, to wybielić /sztuczne na to nie idą/, inaczej - po wielu, wielu praniach trochę róż zaniknie, ale musisz być cierpliwa
Właśnie się moczy,zobaczymy.
Spróbuj wyprać jeszcze raz tylko dorzuć takie chusteczki przeciw farbowaniu,wrzuca się do bębna z praniem i one wyłapują kolor.
faktycznie, zapomniałam o nich, choć raczej byłyby skuteczne przy pierwotnym praniu /zawsze je dodaję gdy mam różne kolory/
Wiem własnie, z przy praniu pierwotnym działaja jak przy takim już zafarbowanym nie wiem, ale myślę że nie zaszkodzi spróbować.W każdym razie zaszkodzić nie zaszkodzi ;-)
na pewno spróbuję,bardziej nie zaszkodzę
wypierz jeszcze raz i do proszku wsyp proszek do pieczenia napewno powinno troche wybielic
Obawiam się, że już nic nie pomoże... bynajmniej u mnie tak było....
Niestety za gapowe się płaci, u mnie słono bo bluzeczka prawie 70 zł kosztowała, za to jaka nauka na całe życie pranie oglądać 10 razy zanim się włączy....
A nóż widelec, coś się uda.... trzymam kciuki....
Niestety, to nie zadziała przy już pofarbowanych tkaninach.
Uda się uratować- kup w Rossmanie ten odbarwiacz: http://ezakupy.tesco.pl/pl-PL/ProductDetail/ProductDetail/2003120106753 , cena ok.7 zł a działa cuda.
Zawsze jest jakaś szansa,ze się uda.Możesz wyprać kilka razy,niekoniecznie samo,ale przy okazji innego prania.Tylko nie prasuj ani nie susz na słońcu-to drugie chyba teraz nie grozi."Mój" nastawił kiedyś pościel na gotowanie,z dodatkiem...granatowej skarpetki.Moja "radość' była nieograniczona,ale za którymś razem sprało się całkowicie,tyle,że to bawełna.
W najgorszym wypadku, jak nic nie pomoże, to może przefarbujesz na inny kolor.
Częśćudało mi się wybielić w wybielaczu,część wyprałam z dodatkiem proszku do pieczenia.I jest postęp,niewielki ale jest.Ostatnia partia pierze się w odbarwiaczu poleconym przez dąbrówkę.Czekam na efekt końcowy,chociaż pewnie zależy to od rodzaju zabarwionego materiału.
Dziękuję za wszystkie porady.
Zawsze przy okazji dyskusji o zafarbowanym praniu przypomina mi się jak mężuś przyniósł mi do szpitala dla nowonarodzonej córci ciuszki w kolorze kremowym. Zastanawiałam się skąd takie wziął. Okazało się, że wyprał z małym nowym pomarańczowym ręczniczkiem. Wyglądały nawet nieźle a mężuś skwitował, że przynajmniej takich nikt nie ma