Muszę dać sobie upust! Wróciłam z zakupów i wkurzyłam się.
1.wkurzyły mnie oblodzone chodniki - bezpańskie, ale ciekawe, że jak ma być podział gruntów, żeby wydzielić wspólnotę, to wszyscy są właścicielami
2. wkurzyli mnie emerycie, truchtający jak gejsza po lodzie, żeby właśnie w sobotę zrobić pilne zakupy i tworzyć kolejki w sklepach ( a tam stoją ci pracujący cały tydzień)
3. wkurzyłam się po raz kolejny w markecie, że nie wszędzie przy cenach jest podana cena za kilogram. Irytuje mnie konieczność dokonywania obliczeń matematycznych bez kalkulatora (lub faceta-matematyka obok). Szkoda, że "wysoka komisja" pozwoliła na pisanie tylko samych cen jednostkowych.
Słuchajcie, a może zrobić jakąś petycję do "władz"?
Jedno mnie cieszy, że wieczór spędzę w ciepełku, przed tv/z książką + ciacho i kawusia!
Dzięki za miłe rady!Już się przymierzam do ciasta...
O poważnych problemach nie wypada tutaj pisać, bo to nie kozetka terapeutyczna i nie uchodzi się "obnażać". Sygnalizuję tylko sprawy, na które mamy wpływ. Bliskich i znajomych emerytów można przekonać, aby zakupy robili oprócz soboty, prawda? Te ich spacery po "lodowisku" kończą się w szpitalu na urazówce i potem jest " O Jezu!". A jak się pytasz, dlaczego wychodzą w taką pogodę, to - "A bo coś musiałam kupić". No żal nam ich, ale też irytujemy się. A co do lodowisk na chodnikach - no za coś płacimy, tylko powinniśmy to wyegzekwować, prawda?
Sygnalizuję tylko sprawy, na które mamy wpływ. Bliskich i znajomych emerytów można przekonać, aby zakupy robili oprócz soboty, prawda?
Bardzo, ale to bardzo dziwny pomysł. Czy emeryci i renciści, to jakiś "odmienny gatunek" czy co? Uważam, że jak komuś przeszkadzają sobotnie tłumy, to powinien sobie organizowac czas tak, żeby robić zakupy w inne dni albo w mniej uczęszczanych sklepach.
Mimo wszystko mam nadzieję, że Twoje wczorajsze rozgoryczenie dostało upust, przypadkowo odreagowałaś jakieś nagromadzone stresy i dziś już byś nie proponowała takich rozwiązań
Moja dobra rada - porada . Zaniechaj zakupek w sobotą , zostaw dla '' potrzebowskich '' . Wczoraj resztką sił zrobiłam większe zakupki i nawet pieczywo zakupiłam a co ?? Jak wolna to wolna sobota .. dla mnie i innym daję wolne ...
Tak jak Smkosia napisała filiżanka caffy , herbaty , przegryzka z kostką dobrej czekolady lub ciasteczkiem owsianym .. otwórz balkon i głębokie wdech - wydech .. Może sikoreczka wesoło skrzydełkiem pomacha ..
PS .. Tak na marginesie Nie lubię zwierząt domowych .. żadnych a szczególnie tych s.... ących na chodniki czy trawniki .. Tak wiem jestem '' złym człowiek '' .
PS .. Tak na marginesie Nie lubię zwierząt domowych .. żadnych a szczególnie tych s.... ących na chodniki czy trawniki .. Tak wiem jestem '' złym człowiek '' .
Też jestem zdania, że ludzie którzy nie lubią zwierząt, są źli i myślą tylko o sobie:) Mam przykład na swojej podłej sąsiadce i jej mężu.Tak wrednej parki w życiu nie spotkałam, jak widzą jakieś zwierzę przy swojej posesji, to oboje kamień w rękę. obojętnie czy to kot,pies, czy obca kura.
Ja kocham zwierzęta i nie wyobrażam sobie życia, w naszym domu, bez zwierzaków( sprzątamy po swoich zwierzakach)
Nie żyje się tylko dla własnych przyjemności, dla kawy, ciasta czy słodyczy, takie jest moje zdanie.
Ja zaś znam ludzi dla których zwierzę jest najważniejsze. Człowiek się nie liczy. Rodzina się nie liczy. Ważne by pies był szczęśliwy. To dobry czy złe człowiek?
Oj tam Kochana .. są jeszcze inne przyjemniejsze rzeczy niż kawusia , ciasto , słodycze czy .. pies . Tylko każda z nas ma inna hierarchie ważności ...
Witam .Megi65 nawt jeżeli nie lubisz zwierząt ,to wątpie ,abyś je krzywdziła, a mniemam że jakbyś widziała skrzywdzone zwierzątko ,to byś pomogła.Pozdrawiam
Jadziu ! Nigdy nie skrzywdziłabym żadnego stworzenia . Wychowałam się na wsi i zawsze dbaliśmy o wszystkie stworzenia skrzydlate, łaciate i kopytne . Jak były chore to były wizyty weterynarza , rodzice do końca leczyli chorego konia i nie małe pieniądze na to wydali . Kiedy krowa nie mogła wydać cielaczka na świat siłami natury , była asysta weterynarza . Małe gąski , kaczuszki i kocięta chętnie głaskałam . Nigdy nie przyszło mi do głowy zrobić krzywdę . Tylko nie lubię zwierząt w domu . Jestem za jasnym podziałem . Dom dla ludzi , pomieszczenia godziwe dla zwierząt .
Kocham tylko ludzi , a zwierzęta lubię . Tak samo z empatią pochyle się nad człowiekiem potrzebującym pomocy , i psiakiem ze zranioną łapką ..Ot taka '' zła ze mnie kobieta '' .
Bardzo mi się podoba to co napisałaś.Ja mam psinke w domu ale szanuje ludzi ,którzy nie mają ochoty dzielić swojej przesztrzeni życiowej z czworonogiem.Często tacy ludzie mają wiekszą wrażliwośc na krzywde ludzi i zwierząt niż ci 'kochający' wszystko co sie rusza .
Dobrze przeczytałaś .. '' nie lubię zwierząt domowych '' tzn. nie dzielę z nimi mojego lokum , nie cierpię aby pies ogonem machał mi przed filiżanką caffy , czy zostawiał kłaczki na podłodze ( mam swoje ) , obrzydza mnie kuweta kocia .
''a zwierzęta lubię '' szczególnie najbardziej te na wolności i na .. filmach przyrodniczych .
Jednak wiem , że mamy silne lobby kochających zwierząt i nikt kto ma inne zdanie '' jest złym , bezdusznym człowiek '' .
PS .. Tak na marginesie Nie lubię zwierząt domowych .. żadnych a szczególnie tych s.... ących na chodniki czy trawniki .. Tak wiem jestem '' złym człowiek '' .
Mam dla Ciebie taką małą anegdotkę hi hi... prawdziwe!!!
Kolegi syn ( 2 klasa podstawowa ) o imieniu Jasiu, dostał zadanie domowe, narysować ulubione zwierze domowe. W szkole pani pyta -co tu Jasiu narysowałeś? A Janek odpowiedział -no to jest właśnie, proszę pani moje ulubione zwierze domowe KURCZAK PIECZONY!
Nie na temat wątku ale znam podobny kawał. " Pani pyta w szkole dzieci jakie mają zwierzęta. Dzieci odpowiadają: ja mam psa, ja kota, ja rybki w akwarium. Pani pyta Jasia. Jaś odpowiada: ja mam kurczaka w zamrażarce"
Ja z kolei słyszałam o dziecku, które zauważyło w kuchni dwa kurczaki leżące w zlewie (tzn. mięso kurczacze ze sklepu). I to dziecko stoi tak sobie, patrzy, a w końcu mówi do siebie: to muszą być chyba jakieś zwierzęta..... ;-)
Wcale Ci sie nie dziwie,ze wrocilas do domu poirytowana, bo jesli u mnie nalozyloby sie pare takich spraw, pewnie reakcja bylaby taka sama ;) Ale z drugiej strony trzeba spojrzec na to troszke inaczej. Starsi ludzie robia zakupy wtedy kiedy moga, moze akurat w weekend maja kogos do pilnowania domu, lub zwierzaka, wiec wychodza mimo oblodzenia ( najlepiej na drugi raz wyjsc w innych godzinach niz emeryci ;) Natomiast nie odpuscilabym oblodzonych chodnikow, gdyz to zagraza bezpieczenstwu ludzi, wiec tym powinna sie zajac gmina, wojt lub prezydent w zaleznosci gdzie sie mieszka ( pokazac ''bezpanskie'' grunty i jak wladza stwierdzi,ze za to jest odpowiedzialny dany wlasciciel, wowczas moga wlepic kare za zaniedbanie) . Jesli chodzi o market, to nic prostszego - poprosic o kawalek, niech pani zwazy i powie cene a potem zrobic zdziwiona mine i powiedziec: tak drogo? to nie, dziekuje, ale poprosze zwazyc mi tamten kawalek - mozna oczywiscie pytac ekspedientke o ceny danego kawalka, ale jesli zle obliczy, to podziekowac ;)
Najlepiej teraz, po tych przezyciach zrob sobie pyszna kawe z bita smietana, lodami i duzego, swiezego paczka lub cokolwiek innego co uwielbiasz, poloz nogi na sofie i delektuj sie pysznosciami relaksujac sie na maxa :D
no a mnie wkurza, że właśnie na wkurzanie czy raczej "odwkurzanie" tak bardzo smakują te delicje :( ale dobrze, że nie często się wkurzam a potem "odwkurzam":)
Ceny za kilogram - mam na myśli towary paczkowane. Np 4 różne opakowania orzechów od innych producentów, wszystkie w innych cenach i wagach. Producenci znani, orzechy wyglądają tak samo dobrze , więc jedynym kryterium wyboru jest cena i .. trzeba obliczać cenę za 100 gr. Irytujące. Znam tylko jeden market PP, który nadal ma podane dwie ceny - jednostkową i za 1kg. Chwała im za to!
Ceny za kilogram - mam na myśli towary paczkowane. Np 4 różne opakowania orzechów od innych producentów, wszystkie w innych cenach i wagach. Producenci znani, orzechy wyglądają tak samo dobrze , więc jedynym kryterium wyboru jest cena i .. trzeba obliczać cenę za 100 gr. Irytujące. Znam tylko jeden market PP, który nadal ma podane dwie ceny - jednostkową i za 1kg. Chwała im za to!
W Tesco, Kaufland, też podają ceny za kg. A co do staruszków, to odpuść, my też nie wiemy jakie będziemy w starszym wieku
Doskonale zdaję sobie sprawę, że emerytką będę już za chwilkę i aż się boję tej swojej niedołężnej starości. Dlatego będę robić wszystko, aby jak najmniej utrudniać sobie życie (czyli jak najmniej robienia zakupów). Marzy mi się sielanka - spacery, kawusie (jak nie wypali - to wózeczek, opiekun - najlepiej młody). Oczywiście żartuję. Ale na pewno nie będę jadać bardzo świeżych wypieków, bo mądrzy mówią, że szkodzą. :) Jak miło być młodą i zdrową (prawie).
Mmamirelki, teraz Ci się marzy taka starość, teraz wiesz, że jak będziesz staruszka to na pewno będziesz robić tylko poprawne rzeczy. Nie łudź się kochana, będziesz jak większość staruszków i będziesz myśleć, że dasz radę.
Starość rządzi się swoimi prawami. Jak nie dasz rady wyjść do sklepu w czwartek, piątek, a w sobotę właśnie lepiej się poczujesz, to pójdziesz i nic temu nie przeszkodzi. Jak pomyślisz, że upał co prawda wielki, ale dobrze się przecież teraz czujesz, to też wyjdziesz, bo to tylko na chwilkę...
Starość jest zupełnie inna niż młodym się wydaje.
Jest jeszcze kilka przyczyn, dlaczego starsi ludzie wychodzą mimo śniegu, lodu czy upału: często samotność, brak pomocy oraz olbrzymia chęć bycia samodzielnym...jeszcze i mimo wszystko.
Dlatego może warto czasami popatrzyć na staruszka troszkę z innej perspektywy.
Nic ująć a wiele by jeszcze dodać.. Ewka wyjęłaś mi to z ust i tak jak rzekła MR , szanujmy starszych, miejmy wiele zrozumienia i postrzegajmy jak siebie samych za chwilkę.
Przecież nie napisałam,że mają płacić. Przez te 70 lat dosyć się napłacili! Byłam kiedyś świadkiem gdy starszy jegomość w dużym markecie wyciągnął plik gazetek i pytał się ekspedientki czy ten schab to tu bo on przyjechał taki kawał z końca miasta! Okazało się,że pomylił sklepy no i musiał jechać dalej. Normalnie Bareja!:)
To nie komedia a proza życia. Nie zastanowiło Cię dlaczego tak się dzieje? Może zwyczajnie ludzie na emeryturze nie maja pieniędzy? Po zapłaceniu czynszu i innych opłat niewiele zostaje. Mają czas i szukają na wszystkie sposoby oszczędności. Dla mnie to raczej tragedio-dramat.
Tak właśnie dokładnie jest. Tragikomedia w polskim wydaniu. Na stare lata musimy latać po całym mieście aby zaoszczędzić parę złotych. Zresztą nie tylko emerytów to dotyczy ja również korzystam z promocji bo z jednej pensji ciężko wyżyć. Nietety nasz kraj nie dba ani o emerytów ani o obywateli, którzy uczciwie pracują i płacą podatki starając się tym samym o godziwe życie..........na emeryturze. Niestety!
Zawsze tak ładnie wszystko wytłumaczysz dla tych znerwicowanych codziennością, bo staruszkowie to my... za jakiś czas i nie chciałabym, by ktoś na mnie patrzył z politowaniem jak na jakąś niemotę.
Ewa,nic mi nie pozostaje,jak podpisać pod Twoją wypowiedzią te słynne "3 razy Tak"-z pełną świadomością tematu,jako córka dziewięćdziesięciotrzyletniej mamy.
Pracuję w markecie na kasie i wiecie jakich klientów mamy większość w niedzielę do południa? Są to właśnie emeryci a nasz rząd nie chce wprowadzić zakazu handlu w niedzielę bo niby gdzie mają zrobić zakupy ludzie pracujący cały tydzień. Mnie to właśnie wkurza!!!
Ale co Cie konkretnie wkurza? Emeryci, czy praca w niedzielę?
Emerytka pewnie też kiedyś będziesz ( o tym pisałam już wyżej, nie będę się powtarzać)
Jak już wejdzie ustawa o zakazie handlu w niedziele, to podejrzewam posty z krzykiem oburzenia, że sklep zlikwidował stanowiska pracy i teraz mnie zwolnili. Bo gdzie jest napisane, że zwolnią innych, nie Ciebie?
Może trzeba wszystkich emerytów, pozamykać gdzieś na weekendy, żeby nie przeszkadzali młodym?Nie udała się Panu Bogu starość, ale na litość, wszyscy jak dożyjemy,będziemy emerytami więc szanujmy starych ludzi.
Pójdę dalej...wydzielić specjalne pasy na chodnikach dla emerytów i rencistów. Nie będą wtedy zajmować całego chodnika i mogą sobie dreptać (jak gejsze) nie przeszkadzając zapracowanym. Pozbawić również bezpłatnych przejazdów środkami komunikacji miejskiej. Po co staruchy mają zajmować miejsce ciężko pracującym? Wprowadzić godzinę policyjną (czytaj emerycką). W godzinach tych, emeryt i rencista nie mieliby prawa opuszczać mieszkania. Za łamanie zakazów karać odebraniem leków, a w wypadkach recydywy pozbawiać renty i emerytury.
Tym razem ikonki z uśmiechem nie będzie. wrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr.
Emerytów tak??? A co z ciężarnymi kobietami, co postać nie mogą a w kolejkach i kasach uprzywilejowanych pierwszeństwa sobie życzą? Co z rodzicami z małymi dziećmi? Przecież lata to małe, wrzeszczy i zakupów normalnemu człowiekowi zrobić nie da... Wózki! Kolejny koszmar! Gdzie się cholera z tym dzieciakiem w wózku w autobusie telepie?! Miejsce zajmuje! Dalej... inwalidzi i niepełnosprawni, o 7 i 15 powinni dawać nura w krzaki i nie przeszkadzać! Proponuję młodych do 35 lat i atrakcyjnych zostawić (tylko kadra kierownicza!) resztę pozamykać w piwnicach i lochach. Jest taki słynny mem z M. Curie-Skłodowską... kto nie widział niech zapyta wujka G.
Tez czasem w kolejce łapię się na tym,ze irytują mnie osoby,bardzo często emeryci,którzy wybierają,przebierają,marudzą itp.,a ja spieszę się,choćby do pracy.No,ale jakie ja mam prawo zrzędzić,czy zwracać im uwagę?To tacy sami klienci,jak ja.Mogłam np wcześniej wstać czy wyjść z domu,inaczej zaplanować zakupy.Owszem,emeryci też mogą kupować w innych dniach czy godzinach,ale to już by zakrawało na dyskryminację.Poza tym może i tak być,ze dla takiej starszej osoby 'wycieczka" na miasto to pewnego rodzaju rozrywka-oprócz lub zamiast kościoła.Taki dzień odświętny.
Gdybyś miała sklep prywatny,na pewno cieszyłabyś się z odwiedżin każdego klienta,niezależnie od wieku.
Oj wiem ze kiedyś będę emerytką . Zawsze to sobie powtarzam, kiedy czekam w sklepiku osiedlowym o 6, 30 rano żeby kupić bilet i pączka na śniadanie a tu emerytka robi zakupy już chyba na obiad i mimo wszystko nie wybucham. Mówię sobie tylko, ze jak już na emeryturze będę to nie ma siły żebym przed 8 wstawała
Im człowiek starszy, tym mniej snu potrzebuje. Noworodek śpi 24 godz/dobę, niemowlę 20, potem 16. W wieku szkolnym organizm potrzebuje około 12-10 godzin, nastolatek spokojnie po 8 godzinach może funkcjonować. Potem godziny czuwania powoli, powoli się wydłużają. Niejeden emeryt mówi, że gdy chciało mu się spać to nie mógł, bo do pracy trzeba było wstawać, a jak teraz juz może spać, to nie może i budzi się o 4-5 nad ranem. Tak więc dla Ciebie 6.30 to skoro świt, a dla starszej pani to właściwa pora do robienia zakupów na obiad.
Myślę, że za mało się mówi o starości, o fizjologii starości i dlatego wiele osób nie może zrozumieć dlaczego. Mój mąż też mówi, że jak będzie stary, to będzie słuchał co mu dzieci będą mówić (jego mama nie słucha), bo będą miały rację. A ja zawsze powtarzam, popatrz na rodziców, też taki będziesz :)
Moja mama chodzi rano po zakupy a to z tego względu ,że rano kupi to co jej odpowiada.Począwszy od działu mięsnego a skończywszy na pieczywie,którego wszyscy brudnymi rękoma dotykają i nakichają zanim kupią Uważam,ze emeryt też człowiek i egzystuje tak jak pozostali obywatele.Świat sie składa z młodych i starych ludzi i dla każdego jest miejsce.
Wydaje mi się, że już z domu wyszłaś wkurzona. Ja chociażby nie wiem co było w domu wychodzę z nastawieniem, że będę się uśmiechać do ludzi. Bardzo mi to pomaga. Czasem moja irytacja sięga zenitu, wolę jednak z uśmiechem odpowiedzieć, zapytać lub zwrócić uwagę. Naprawdę uśmiech, nawet wymuszony pomaga. My Polacy jesteśmy wobec siebie mało uprzejmi i wyrozumiali, wręcz agresywni i dlatego jest jak jest.
Oj,to prawda.To narzekanie i kwaśną minę mamy chyba w spadku od pokoleń.Polakowi wręcz "nie pasuje" powiedzieć,że mu się dobrze wiedzie.
Już dość dawno,jak czytałam, felieton pani Olgi Lipińskiej.Otóż-szła deptakiem w jakimś kurorcie i tak sobie...rozdawała uśmiechy i mówiła"dzień dobry" do obcych osób.Zaskoczenie było totalne.Jedna z mam przygarnęła "dziecię" do siebie ze słowami-już nie przytoczę dokładnie,ale że "ta pani jest chora".
No,to może jeszcze dodam,że to "dzień dobry" nie skierowane do mnie,ale na które odpowiedziałam,zaowocowało sympatyczną znajomością.
Przykro mi było to czytać,chodzi o te słowa o' truchtajachych jak gejsze po lodzie' emerytach i o tym że ośmielili się robić zakupy w ten dzień co TY.Troche szacunku do ludzi.A tak na margineśie ,emeryci to też ludzie i wolno im wychodzić kiedy chcą i chodzić jak chcą ,robić zakupy kiedy chcą,, też im wolno .
Jechałam raz samochodem. W radiu mówił Weiss. Cały program wyśmiewał się, z tego, ze sklepy podają ceny jednostkowe np za litr, za kg czy sztuki. Twierdził, że nikomu nie jest to potrzebne i nikt na to nie patrzy. We mnie się gotowało, ze takie bzdury opowiada bo dla mnie te informacje są ważne. Co do przeliczania samemu to nie mam problemu bo mam zawsze przy sobie komórkę, a w niej kalkulator jest. Wyciągam i liczę co się bardziej opłaca.
Jeny, nie wyobrażam sobie wyciągać w sklepie komórkę lub kalkulator i liczyć! Przecież to nie ułamki lub całki. A poza tym mąż by mnie żywcem zjadł. Oj, jak on nie lubi supermarketów. Zawsze szybko, szybko, nieważne co ile kosztuje. I to mnie wkurza bo potem ..........co już nie masz pieniędzy?!
Często widzę w Biedronce, jak ludziska liczą na kalkulatorach i wcale się nie dziwię, bogaty biednemu nie dołoży przy kasie, więc lepiej policzyć , niż oddawać towar.
Ooo pocieszyłaś mnie , myślałam ,że tylko mój taki '' szybki marketowy Bill '' . Znalazłam na niego sposób , wysyłam go na dział z '' zabawkami męskimi '' ( dla każdego faceta to coś innego '' ) a ja w tym czasie spokojnie robię zakupy .
Sygnałem z komórki przywołuję mężowatego do działu Kasy .. ))
Nigdy nie przyszło mi do głowy aby z liczydłem przeliczać , obliczać , dodawać i dzielić .. Wiem ile mam w portfelu czy na karcie i wiem ile mogę wydać .. ot cała moja księgowość .
A ja w komórce mam listę zakupów, więc jak najbardziej trzymam ją w sklepie przed nosem ;-) Zamiast cotygodniowego wypisywania praktycznie w większości tych samych produktów, mam listę uniwersalną, dość długą, na której zaznaczam sobie te pozycje, które akurat w danym dniu mam kupić.
Powyższy post dot.listy zakupów a nie kwoty w portfelu więc czytaj ze zrozumieniem! A jeżeli chodzi o ilość pieniążków na zakupy to przy kasie od razu mówię, ze mam tyle i tyle i do tylu kasuje a resztę odkładamy.Ale przeważnie się mieszczę. Jakoś tutaj z matematyką nie mam problemu.P:
A jak nabierzesz do koszyka więcej rzeczy, a nie policzysz w sklepie, bo przecież nie wyobrażasz sobie wyjąć kalkulatora. To co wtedy robisz, oddajesz rzeczy przy kasie? Zauważ , że nie każdy człowiek ma konta w banku, karty kredytowe i oszczędności, niektórzy ludzie w Polsce, żyją od wypłaty do wypłaty.
Niedawno P.Jolanta Kwaśniewska, zachęcała emerytów i rencistów, żeby koniecznie wyjechali w Alpy, ale nie pomyślała, że ich na to nie stać. Ktoś jej napisał w komentarzu, żeby zajrzała do lodówek emerytów i rencistów w Polsce. Każdy jest mądry , jak go na wszystko stać, to mu nawet emeryci przeszkadzają na ulicy, ale nikt nie pomyśli , że tak biegają, bo szukają , gdzie coś kupić taniej,przecież po wykupieniu leków, zrobieniu opłat, dużo im nie zostaje.
Wiem coś na ten temat, bo mam mamę poważnie chorą, która dzięki nam, wiąże jako, koniec z końcem.
Tak się akurat składa,że nie mam konta ani kart. Jestem starej daty i nie lubię tych nowoczesnych form bezgotówkowych. Pieniądz w portfelu jest namacalny.A jeżeli idę do sklepu z 10 zł po chleb i mleko to nie kupuję wołowiny czy krewetek. Z grubsza chyba można policzyć.:)A jeżeli chodzi o emerytów to nie wszyscy biedę klepią. To takie uogólnienie tak samo,jak stwierdzenie,że źle jest w naszym kraju a skąd tyle domów i samochodów?! Wierz mi - są emeryci na których stać pojechać na wycieczki zagraniczne,że nawet Ci się nie śniło!
takie uogólnienie tak samo,jak stwierdzenie,że źle jest w naszym kraju a skąd tyle domów i samochodów?! Wierz mi - są emeryci na których stać pojechać na wycieczki zagraniczne,że nawet Ci się nie śniło!
Ja takich bogatych emerytów to nie znam, oczywiście oprócz mojej ciotki, strasznej sknery! Chociaż ma, to i tak na wycieczki nie jeździ, bo płacze że jej nie stać.:)
To ja chyba mam wysoką tolerancję do życiowych przeciwności))) Jedyne, co mnie w życiu złości to horrendalna głupota ludzka., choć i ta nie zawsze, bo czasem wynika z innych uwarunkowań.
Skąd wiesz ze dozyjesz w zdrowiu sterości.? Może będziesz musiała w sobotę prosić staruszkę sąsiadkę o kupno chleba,? Miej więcej serca dla drugiego człowieka, będzie Ci się lepiej żylo. Miłej soboty ci życzę.
Właśnie smakuję z własnych winogron. Super sobota. W kominku się pali, ciepełko. Psiaki kosteczki pogryzły, śpią zadowolone. Mąż obiadku pojadł teraz przegryza serniczkiem i pierniczkiem popijając winkiem. Nic mnie nie denerwuje. Jest super - aby tak zawsze...................
2. wkurzyli mnie emerycie, truchtający jak gejsza po lodzie, żeby właśnie w sobotę zrobić pilne zakupy i tworzyć kolejki w sklepach ( a tam stoją ci pracujący cały tydzień)
Dawno już nie widziałam równie bezdusznego wpisu .
I naprawdę nie śniło mi się w najczarniejszych snach , że komuś może przeszkadzać truchtanie i robienie zakupów przez starych ludzi .
Ja, jak widzę truchtającego sąsiada(nieznajomego) z osiedla, to podchodzę, zagadam,jak chce, to biorę pod rekę i podprowadzam. A jak trzeba to zrobię mu zakupy.A co mi szkodzi? Kiedyś na przystanku zauważyłam starszą panią- płakała.Zapytałam, co się pani stało? A ona na to, że się zgubiła. Ma chorobę alzeimera i nie wie gdzie jest. Popytałam chwilkę, sprawdziłam, zadzwoniłam do jej domu, odezwali się bliscy.Po chwili ją odebrali. Każdy z nas może być kiedyś w takiej sytuacji...
Kiedyś, jeszcze jako młoda dziewczyna(nikt nie mógł wiedzieć, że po powaznej operacji) wracałam rano z dyżuru. Nagle zasłabłam.Podleciała nieznajoma kobieta-była na spacerze z pieskiem.Narobiła rabanu, pogotowie, .Dzieki niej żyję.Nawet nie pamietam dobrze, jak wyglądała, ale pamietam, że była.)))
Masz rację, będziemy starzy szybciej niż to się nam wydaje... Moja prababcia zmarła w wieku prawie 100 lat i powiedziała nam kiedyś, że jej życie było jedną chwilą..
Moja ciotka umierając przy mnie w wieku 88lat powiedziala nagle...kiedy to sie stało...ja mam wrażenie, że jestem nadal tą młodą dziewczyną,co kiedyś. Kiedy to sie stalo?...
Już prawie po weekendzie i pewnie nerwy uspokojone. Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego następnego tygodnia.
Co do emerytów, to jestem pełna podziwu dla ich "sztuki przetrwania" w naszym kraju. Muszę też tą sztukę opanować, bo emerytura coraz bliżej, a cudu gospodarczego jak nie było, tak nie ma i raczej go nie dożyję. Aż strach pomyśleć co to będzie za parę lat, chwilami tak się boję, że mam ochotę wiać jak najdalej stąd. Tylko żal zwierzaków, krzaków i tych drzewek pigwy, co to je dopiero posadziliśmy...
Czas na podsumowanie - choć pewnie mało kto to przeczyta. Cieszę się,że mój post był "wsadzeniem kija w mrowisko". Szkoda, ze nie wywołał dyskusji we właściwym kierunku.
Oblodzenie chodników(dzisiaj jeszcze większe) - dlaczego nie egzekwujemy obowiązków zarządców? Bo nie jesteśmy asertywni! Nie chcemy wdawać się w jałowe dyskusje etc.
Kolejki w soboty i niedziele - widzę jak młode mamy, zapracowane całymi dniami, szybko chcą zrobić zakupy i wrócić do domu, do dzieci, a tu ...zonk - długachna kolejka.
Grozi nam błędne koło - jak zamkną sklepy w niedziele to pewnie wiele kobiet straci pracę - straszne.
A teraz staruszkowie. Dzisiaj znowu dreptałam jak gejsza, bo lodowisko na chodnikach jeszcze większe! I już dzwonię do właściwych służb.Straż miejska w uporem godnym lepszej sprawy wlepia mandaty młodym rodzicom, bo zaparkują niewłaściwie koło przedszkola, a o chodnikach nie pamiętają!
Z całą pewnością nie jestem bezduszna! Moje drogie/drodzy - nie zdajecie sobie sprawy ile bólu sprawia po upadku takiej otyłej starszej pani złamanie kości szyjki udowej. Kiedyś zakładało się bucik gipsowy i miesiąc leżała w łóżku. Dzisiaj przeprowadza się zabieg operacyjny. Jakie ryzyko to niesie - to chyba możecie sobie wyobrazić. Ale horror zaczyna się po zabiegu. Powrót do domu i ... kto będzie się opiekował leżącą mama/teściową, kto będzie woził na rehabilitację, kto będzie nocował z nią (nie każdy ma duży dom). To potężna operacja logistyczna! Proszę mi wierzyć, nadal zdarzają się przypadki w szpitalach, że "ukochana rodzina" nie odbiera mamusi w terminie, albo chora wręcz sama prosi o pozostawienie jej np. na święta. Przerażające!
Dlatego nie kuśmy losu, nie narażajmy się na problemy, często taki wypadek prowadzi do niestety końca przed czasem. Długie leżenie, zapalenie płuc, zakrzepica, zaburzenia krążenia, odleżyny....
Niektórzy powinni zainteresować się co robią rodzice. Ja, gdy widzę co za oknem, od razu dzwonię, żeby nie wychodzić, zrobię zakupy. Dla samotnych pozostaje opcja z sąsiadką.To dobre, bo życie towarzyskie kwitnie.
Przykre, że niektórzy odczytali moje intencje niewłaściwie. Ja znam starość od podszewki ....tej szpitalnej i bardzo bliskiej...
I tutaj się z Tobą zgadzam. Jednak nie miej pretensji do kierunku rozmowy, bo pierwszy post miał nieco inny wydźwięk. Rozumiem zdenerwowanie i pisanie na gorąco, jednak wyszło jak wyszło.
Jeśli chodzi o oblodzone chodniki to zgłoś sprawę na policje i będą musieli się tym zająć.
Co do zwiększenia bezrobocia przez zakaz handlu w niedziele to też bzdura. Już teraz są przepisy, że za pracę w niedzielę należy się dzień wolnego w środku tygodnia więc nic się nie zmieni. Dodatkowo w rekreacji może wzrosnąć zatrudnienie bo ludzie będą chcieli jakoś spędzić czas.
A jak nazwiesz zatrudnionych na cząstkę etatu a pracujących 12 i więcej godzin? Chodziło mi o to co napisałaś o oddawaniu wolnego dnia za niedzielę. Co z tego, że są przepisy, jak są notorycznie łamane przez pracodawców?
Jak ktoś nie ma co do garnka włożyć, to co? Pewnie lepiej siedzieć w domu i czekać, czy państwo łaskawie da? Nie każdy ma luksus niepracowania. Sprawiasz wrażenie, jakbyś nie wiedziała, co się w Polsce dzieje.
Wiem co się dzieje i będzie tak dopóki ludzie będą się na to zgadzać. Wkurza mnie, że w pracy bardzo często wymagają język obcy. Jak polska firma w Wielkiej Brytanii szukała pracownika ze znajomością języka polskiego to Brytyjczycy takiego szumu narobili, ze są dyskryminowani. Firma zmiękła i szybko zaczęła się tłumaczyć i musieli zrezygnować z tego. A u nas? Nikt nie protestuje.
Trochę nie chce mi się wierzyć, bo są brytyjskie serwisy z ofertami pracy dla osób znających języki obce (czyli również polski) i jest tam pełno ofert, to przecież protesty musiałyby być codziennie, bo codziennie dostaję informacje o nowych ofertach...
Ok, ujęte w ten sposób ma zupełnie inny wydźwięk ;) Czyli to nie praca, gdzie język jest potrzebny do wykonywania obowiązków, to segregacja do pracy ze względu na narodowość, co jest zakazane nie tylko w UK.
To Ciekawe co piszesz, ja mieszkam na wsi, też są chodniki, ale nigdzie nie oblodzone, jakoś do tej pory żadna otyła, jak to ujęłaś, starsza pani się nie połamała.
Zdaje się,że chodniki przed daną posesją (czyt.dom) muszą odśnieżać i posypywać piaskiem oraz sprzątać właściciele danej posesji. Bynajmniej w moim mieście tak jest. W razie jakichkolwiek wypadków mam ubezpieczenie z tego tytułu.
Tak, jest taki obowiązek. W mojej SM zimą można w kapciach chodzić po chodnikach, ale tylko, jak miniesz granice SM i wejdziesz na grunt miejski(zarządzany przez Urząd Miasta) to lepiej łyżwy założyć. Można ich podac do sadu, ale lepiej normalnie chodzić, co? Co do pracy w niedziele, to uważam, bo sama pracuję w niedziele też, że wbrew pozorom to nie jest uciazliwe. Za to wg Kodeksu Pracy nalezy się inny dzień wolny w tygodniu i raz na miesiąc wolny weekend. Każdy chce mieć czasem wolny dzień w tygodniu na rózne sprawy. Ja nie narzekam.W te wolne dni załatwiam za to wiele spraw w urzędach, idę do lekarza, na zakupy duże itp.A co w niedzielę załatwisz? Wiele profesji musi pracować w weekendy, a handel to też ważna dziedzina. Służebna dla ludzi, tak jak słuzba zdrowia, czy straż, policja itp.Teraz takie czasy, że ludzie mają własnie wtedy czas na duże zakupy. A te panie mają wolne w innym czasie. Sama tak pracuję i wcale mi to nie przeszkadza.
Muszą, muszą... i strasznie się tym przejmują. Rano, kiedy wychodzę do pracy, odśnieżone i posypane jest tylko u mnie przed posesją - mój mąż wstał i to zrobił. Kiedy wracam z pracy posprzątane jest już... u mnie przed posesją. Inni mają to w dupie, wsiadają do samochodów i odjeżdżają. Zadzwoniłam po Straży Miejskiej i myślisz, że przyjechali?
Było zgłoszenie to muszą przyjechać. Takie są przepisy. Jest zgłoszenie - jest reakcja. Mój mąż jak coś zgłasza to zawsze reagują. Nawet jak zgłosi mailem. Ale to Policja, a nie Straż Miejska.
A ty pracujesz? Bo jeśli tak, to gratuluję. Jeśli nie - to proponuję poszukać pracy i zobaczyć, jakie warunki zaproponują. Zawsze będziesz mogła się nie zgodzić.
Pracowałam i nigdy po godzinach nie zostawałam. Mąż pracuje i jak szef mu każe robić nadgodziny to rzadko się zgadza. Prawie zawsze odmawia. Czasem tylko sie zgadza by sobie potem dzień odebrać. Szef go szanuje i mąż pracuje tam już 7 rok.
As, wyobraź sobie, że zostajesz sama z dziećmi. I co ? Długo się utrzymasz ? Czy wtedy szukając pracy też będziesz taka mądra? Uważasz , że praca czeka na Ciebie? Jeżeli tak, to gratuluję niewiedzy.
Gdybyś była sama z 3 dzieci to stanęłabyś na uszach, żeby coś wymyślić i nawet nie pisnęła. Chyba, że widok głodnego dziecka w podartych portkach, które nie ma książek do szkoły wcale cię nie rusza.
Mnie akurat chodziło o podjęcie przez Ciebie pracy w takiej sytuacji. Wydaje mi się, że wtedy też zgodziłabyś się na warunki pracy dyktowane przez pracodawcę.
To prawda! Tylko gorzej, kiedy to ja wywinę orła. Jakoś mnie to odszkodowanie nie pociesza.
P.S. W śnieżnych zimach wzdłuż całej ulicy (nie takiej krótkiej) na chodnikach są wydeptane "tunele". A ulica dopiero od dwóch lat jest odśnieżana pługiem. Przedtem, jak ktoś chciał wyjechać, to zasuwał łopatą z ulicy (nie piszę "jezdni" bo mamy kocie łby) i modlił się, żeby sąsiad zrobił to samo. Aż przyjemnie poczytać, że gdzie indziej bywa inaczej.
Nie ma za darmo. My to opłacamy w kosztach czynszu.I to sporo. Ale, jak nas chcieli przekształcać we wspólnotę mieszkaniowa-nikt nie chciał)))Bo duża SM-to inne koszty, inne mozliwości i maszyny.Płacimy za to, ale jest za co.Serio.Dziś zadymka, mróz, śnieg, a chodniki czyściutkie. Uprzatają na bieżąco. Mieszkańcom wygodnie, a ludzie , którzy to robią też są szanowani przez mieszkańców i zarabiaja.Gorzej, jak wyjdziesz na tereny tzw miejskie(poza teren SM)-no to lepiej mieć łyżwy przygotowane))Ja zainwestowałam w dobre buty))Z miesiąc temu zapomniałam o wyłączyć piekarnik z kiełbaskami, poszłam po receptę na leki do przychodni, a to dość daleko, ale miałam dobre buty, nieśliskie))) Grzałam, jak strzała do domu, po lodzie)))Tylko słuchałam,czy Straż Pożarna nie jedzie. A te cholery nawet się nie spaliły, tylko wyschły na wiór)))
Ale tak wynika z mocy ustawy. Jeżeli chodnik graniczy z Twoją posesją, to odśnieżanie należy do Ciebie. Jeżeli chodnik od Twojej posesji oddzielony jest pasem zieleni, to już ustawa zwalnia z tego obowiązku.
Fajnie .... wrzucaj takie tematy ... czasem wypowiemy się na temat , czasem poboczne tematy podepniemy . Najważniejsza aby nasza dyskusja była z klasą , kulturą z poszanowaniem drugiego człowieka ..
Widzę ,ze już odstresowana jesteś .. Tak trzymaj .. Pozdrawiam słonecznie .
Cieszy mnie, że to min. troska o starszych ludzi kazała Ci założyć ten wątek(a). Dla mnie niedorzecznością jest zabieranie małych dzieci na wielkie rodzinne zakupy do dużych sklepów. Maleństwa, atakowane ogromną ilością bodźców już po kilkunastu minutach zaczynają marudzić, a potem jest płacz, coraz większy i większy. Widok umordowanego dziecka, wściekłych z bezsilności rodziców jest dla mnie tak samo irytujący, jak dla Ciebie emeryci na zakupach. Dzisiaj naprawdę nie ma problemu ze zrobieniem zakupów, można je rozłożyć w czasie i tak zaplanować, żeby nie trzeba było robić ich w sobotę. Szkoda soboty na takie banalne zajęcie. Ja miałam małe dziecko, gdy w sklepach były pustki, pracowałam na etacie i po wyjściu z pracy musiałam czasami zrobić zakupy, dzisiejsze kolejki to pikuś przy tych z lat osiemdziesiątych. Przeorganizuj sprawę zakupów a będziesz miała sobotę dla siebie i dla rodziny, bez nerwów .I tak na zakończenie, zawsze pracujące matki były i są zapracowane, różnią się według mnie głównie poziomem cierpliwości. Życzę Ci więc spokoju i cierpliwości. (A)
SŁAWKO, to nie do końca tak z tą organizacją. Pracujesz do trzeciej, masz dziecko w wieku szkolnym, nie możesz liczyć na mamę ani teściową, mąż w pracy do późna i co robisz? Jakie zakupy dasz radę zrobić w takiej sytuacji? Chleb i mleko w pobliskim sklepie. Bo dziecko po szkole siedzi i odrabia lekcje i nie pociągniesz go na większe zakupy do marketów. A jeśli dodatkowo nie masz do dyspozycji samochodu? Pozostaje sobota.
Duże zakupy dla pięcioosobowej rodziny robię raz na dwa tygodnie i staram się jak mogę, żeby nie była to sobota. Mieszkam na wsi, jest u nas kilka sklepików czynnych od 6.30 do 21.00 więc z drobnymi zakupami nie ma żadnego problemu, a w mieście tym bardziej. Nie chce mi się wierzyć, że przy dzisiejszej sieci sklepów i godzinach ich pracy, nie można sobie zorganizować tak czasu, żeby nie dało się zrobić większych zakupów raz na dwa tygodnie lub raz w tygodniu. (A)
Przepraszam, SŁAWKO, rano zanim dokończyłam pisanie, musiałam zmykać do pracy, więc tak trochę urwałam.
Ja o szóstej z minutami wychodzę do pracy, wracam po trzeciej (zazwyczaj). Mieszkam niby w mieście, ale na zadupiu i wyprawa do sklepu równa się samochód. Zakupy bezpośrednio po pracy odpadają, bo wtedy w sklepach kolosalne kolejki. Targ odpada - bo tylko rano, po południu nie ma czego szukać. Do domu się spieszę, bo chcę zjeść z córką obiad zanim wyjdzie na dodatkowe zajęcia a bardzo pilnujemy wspólnych posiłków. Mąż pracuje zazwyczaj do 22.oo więc jego pomoc odpada.
Pozostaje sobota do południa, kiedy jadę na targ i z rozpędu robię większe zakupy w sklepach. Zakupów w niedzielę unikam jak ognia, bo uważam, że każdy ma prawo do odpoczynku, i ja, i inni.
I masz rację, na siłę można to zorganizować tak, żeby te tygodniowe zakupy (oprócz targu) zrobić np. zawsze w czwartek. Ale.... w imię czego mam na ostatnich nogach, po pracy, po staniu w garach jeszcze pędzić po mięso, warzywa i takie tam? Wolę posiedzieć z książką albo na WŻ, bo mam świadomość, że jutro od rana znowu kocioł!
(Sorka za chaotyczne wypowiedzi.) (I za pogrubiony druk, za nic nie mogę wyłączyć dziada.)
As, a Ty co wróżka jesteś? Nie każdy mąż robi zakupy . Mój akurat robi , ale znam panów , którzy tego nie znoszą. Pomagają tylko przy zakupach np. AGD.
As, a Ty co wróżka jesteś? Nie każdy mąż robi zakupy . Mój akurat robi , ale znam panów , którzy tego nie znoszą. Pomagają tylko przy zakupach np. AGD.
Mój mąż pracuje od 8.00 do 22.00 więc rano nie jest w domu. Wychodzi do pracy, kiedy ty zapewne jeszcze śpisz. I tak, masz rację - nie pracuje 8 godzin dziennie, tylko 14, w soboty, niedziele, święta, ma kupę zaległego urlopu... bo tak się szefom podoba. I nie rzuca pracy, bo mimo wszystko jest fajna i dobrze płatna a facet ma utrzymać rodzinę. To tak w skrócie.
P.S. A jeśli ma dzień wolny, to owszem, robi mi zakupy i wiele innych rzeczy.
O matko od 8.oo do 22.oo.......... w soboty, niedzielę i święta............ To Ty jeszcze wiesz jak mąż wygląda? Bo w nocy to przecież ciemno! Rany ale pracocholik!
Eeee... nie piszę, że we wszystkie. Ale generalnie nie ma różnicy, jaki to dzień tygodnia. A w święta tylko teoretycznie nie wolno pracownikowi pracować. Już znaleźli sposób, żeby to obejść. :) A pamiętam, bo go często dotykam (żeby nie napisać - obmacuję).
I wyobraź sobie teraz, że zgodnie z dążeniami(cholera wie kogo) zamykają ci sklepy w niedziele. A to służebna służba społeczna).I teraz martw sie, jak zakupy zrobić ,bo nagle jedna z wielu służb ma kaprycho mieć wolne w niedziele.Ja tez pracuję w niedziele, święta,nie kapryszę, bo mam inne wolne dni za to(te panie w sklepach też, bo jest obowiązek wg Kodeksu Pracy). Tysiące ludzi tak pracują i jak im zamkną sklepy w niedziele to ...zarobią sklepy internetowe, które dostarczą zawsze towar, w niedziele też. ale panie kasjerki będą miały wolne akurat w niedzielę, a nie we wtorek, albo czwartek.
Przecież ja tylko tak ogólnie.Czyżby nożyce się odezwały?
A to ciekawe, czytać umiem! To gdzie niby wkleiłam, tą prywatną korespondencje?Tak przy okazji, daruj sobie swoje złośliwości i zostaw mnie w spokoju, bo jak na razie, to widzę , że prowokujesz i chcesz żeby była kłótnia na forum.
Nigdzie na forum nie wkleiłam tekstu naszej rozmowy, ale jak chcesz to mogę wkleić i niech ludziska czytają.Ja nie jestem zdemoralizowana i w życiu by mi nie przyszło do głowy, pisać do kogoś takie rzeczy, jakie Ty pisałaś do mnie, pani nauczycielko.
Bo my kochamy narzekać. Teraz wszyscy narzekają na zimę! Jakby to było nienormalne, że przyszła.
Za chwilę będziemy narzekać na upały i suszę .
A w tak zwanym " międzyczasie " - młodzi na starych , starzy na młodych , kochający zwierzęta na tych z sercem jak głaz ( i vice versa ) , większość na służbę zdrowia , ZUS , komunikację itd. ... , wszyscy na głupotę ludzką .
I jakoś to wszystko się pokula , w ogólnej niezgodzie i niezrozumieniu .
Muszę dać sobie upust! Wróciłam z zakupów i wkurzyłam się.
1.wkurzyły mnie oblodzone chodniki - bezpańskie, ale ciekawe, że jak ma być podział gruntów, żeby wydzielić wspólnotę, to wszyscy są właścicielami
2. wkurzyli mnie emerycie, truchtający jak gejsza po lodzie, żeby właśnie w sobotę zrobić pilne zakupy i tworzyć kolejki w sklepach ( a tam stoją ci pracujący cały tydzień)
3. wkurzyłam się po raz kolejny w markecie, że nie wszędzie przy cenach jest podana cena za kilogram. Irytuje mnie konieczność dokonywania obliczeń matematycznych bez kalkulatora (lub faceta-matematyka obok). Szkoda, że "wysoka komisja" pozwoliła na pisanie tylko samych cen jednostkowych.
Słuchajcie, a może zrobić jakąś petycję do "władz"?
Jedno mnie cieszy, że wieczór spędzę w ciepełku, przed tv/z książką + ciacho i kawusia!
Miłego weekendu!
A wiesz co, tak sobie myślę, że gdyby wszyscy mieli takie same powody do wkurzania się, to by oznaczało, że życie jest piękne
Hmmmm, bo właściwie...przecież życie jest piękne
Zrób sobie dobrą kawkę, wskocz w ciepłe kapcie, weź głęboki oddech, wypuść tę złą energię i ciesz się weekendemDzięki za miłe rady!Już się przymierzam do ciasta...
O poważnych problemach nie wypada tutaj pisać, bo to nie kozetka terapeutyczna i nie uchodzi się "obnażać". Sygnalizuję tylko sprawy, na które mamy wpływ. Bliskich i znajomych emerytów można przekonać, aby zakupy robili oprócz soboty, prawda? Te ich spacery po "lodowisku" kończą się w szpitalu na urazówce i potem jest " O Jezu!". A jak się pytasz, dlaczego wychodzą w taką pogodę, to - "A bo coś musiałam kupić". No żal nam ich, ale też irytujemy się. A co do lodowisk na chodnikach - no za coś płacimy, tylko powinniśmy to wyegzekwować, prawda?
Sygnalizuję tylko sprawy, na które mamy wpływ. Bliskich i znajomych emerytów można przekonać, aby zakupy robili oprócz soboty, prawda?
Bardzo, ale to bardzo dziwny pomysł. Czy emeryci i renciści, to jakiś "odmienny gatunek" czy co? Uważam, że jak komuś przeszkadzają sobotnie tłumy, to powinien sobie organizowac czas tak, żeby robić zakupy w inne dni albo w mniej uczęszczanych sklepach.
Mimo wszystko mam nadzieję, że Twoje wczorajsze rozgoryczenie dostało upust, przypadkowo odreagowałaś jakieś nagromadzone stresy i dziś już byś nie proponowała takich rozwiązań
Jedno mnie cieszy, że wieczór
spędzę w ciepełku, przed tv/z książką + ciacho i kawusia!
I tego się trzymaj :)
Moja dobra rada - porada . Zaniechaj zakupek w sobotą , zostaw dla '' potrzebowskich '' . Wczoraj resztką sił zrobiłam większe zakupki i nawet pieczywo zakupiłam a co ?? Jak wolna to wolna sobota .. dla mnie i innym daję wolne ...
Tak jak Smkosia napisała filiżanka caffy , herbaty , przegryzka z kostką dobrej czekolady lub ciasteczkiem owsianym .. otwórz balkon i głębokie wdech - wydech .. Może sikoreczka wesoło skrzydełkiem pomacha ..
PS .. Tak na marginesie Nie lubię zwierząt domowych .. żadnych a szczególnie tych s.... ących na chodniki czy trawniki .. Tak wiem jestem '' złym człowiek '' .
PS .. Tak na
marginesie Nie lubię zwierząt domowych .. żadnych a
szczególnie tych s.... ących na chodniki czy trawniki .. Tak
wiem jestem '' złym człowiek '' .
Też jestem zdania, że ludzie którzy nie lubią zwierząt, są źli i myślą tylko o sobie:) Mam przykład na swojej podłej sąsiadce i jej mężu.Tak wrednej parki w życiu nie spotkałam, jak widzą jakieś zwierzę przy swojej posesji, to oboje kamień w rękę. obojętnie czy to kot,pies, czy obca kura.
Ja kocham zwierzęta i nie wyobrażam sobie życia, w naszym domu, bez zwierzaków( sprzątamy po swoich zwierzakach)
Nie żyje się tylko dla własnych przyjemności, dla kawy, ciasta czy słodyczy, takie jest moje zdanie.
Można nie lubić zwierzaków, ale nie trzeba od razu robić im krzywdy wrrr , też znam takie osoby :(
Ja zaś znam ludzi dla których zwierzę jest najważniejsze. Człowiek się nie liczy. Rodzina się nie liczy. Ważne by pies był szczęśliwy. To dobry czy złe człowiek?
Tez znam takie osoby haha :)))
Zależy jaki człowiek i jaka rodzina, pies to przyjaciel człowieka i nigdy Cię nie opuści, człowiek tak.
Zależy jaki człowiek i jaka rodzina, pies to przyjaciel człowieka i nigdy
i kocha cie beinteresownie, czego nie mozna powiedziec o ludziach...Cię nie opuści, człowiek tak.
Żadna skrajność nie jest dobra.
Oj tam Kochana .. są jeszcze inne przyjemniejsze rzeczy niż kawusia , ciasto , słodycze czy .. pies . Tylko każda z nas ma inna hierarchie ważności ...
Jak myślisz o tym co ja, to w tej chwili, mam przesyt
Ot figlarka ! .. ))
Witam .Megi65 nawt jeżeli nie lubisz zwierząt ,to wątpie ,abyś je krzywdziła, a mniemam że jakbyś widziała skrzywdzone zwierzątko ,to byś pomogła.Pozdrawiam
Jadziu ! Nigdy nie skrzywdziłabym żadnego stworzenia . Wychowałam się na wsi i zawsze dbaliśmy o wszystkie stworzenia skrzydlate, łaciate i kopytne . Jak były chore to były wizyty weterynarza , rodzice do końca leczyli chorego konia i nie małe pieniądze na to wydali . Kiedy krowa nie mogła wydać cielaczka na świat siłami natury , była asysta weterynarza . Małe gąski , kaczuszki i kocięta chętnie głaskałam . Nigdy nie przyszło mi do głowy zrobić krzywdę . Tylko nie lubię zwierząt w domu . Jestem za jasnym podziałem . Dom dla ludzi , pomieszczenia godziwe dla zwierząt .
Kocham tylko ludzi , a zwierzęta lubię . Tak samo z empatią pochyle się nad człowiekiem potrzebującym pomocy , i psiakiem ze zranioną łapką ..Ot taka '' zła ze mnie kobieta '' .
Pozdrawiam pięknie .. )))
Bardzo mi się podoba to co napisałaś.Ja mam psinke w domu ale szanuje ludzi ,którzy nie mają ochoty dzielić swojej przesztrzeni życiowej z czworonogiem.Często tacy ludzie mają wiekszą wrażliwośc na krzywde ludzi i zwierząt niż ci 'kochający' wszystko co sie rusza .
..."Nie lubię zwierząt domowych .. żadnych"...
..."a zwierzęta lubię"...
Rekord! 5,5 godziny zajęła ci zmiana o 180 stopni i polubienie zwierząt!
Dobrze przeczytałaś .. '' nie lubię zwierząt domowych '' tzn. nie dzielę z nimi mojego lokum , nie cierpię aby pies ogonem machał mi przed filiżanką caffy , czy zostawiał kłaczki na podłodze ( mam swoje ) , obrzydza mnie kuweta kocia .
''a zwierzęta lubię '' szczególnie najbardziej te na wolności i na .. filmach przyrodniczych .
Jednak wiem , że mamy silne lobby kochających zwierząt i nikt kto ma inne zdanie '' jest złym , bezdusznym człowiek '' .
Droga Dżanino chyba tym razem mnie zrozumiałaś
Tak, właśnie tym razem cię zrozumiałam.
Ja zakupy robię w czwartek bo w sobotę ciężko zaparkować i kolejki duże.
PS .. Tak na
marginesie Nie lubię zwierząt domowych .. żadnych a
szczególnie tych s.... ących na chodniki czy trawniki .. Tak
wiem jestem '' złym człowiek '' .
Mam dla Ciebie taką małą anegdotkę hi hi... prawdziwe!!!
Kolegi syn ( 2 klasa podstawowa ) o imieniu Jasiu, dostał zadanie domowe, narysować ulubione zwierze domowe. W szkole pani pyta -co tu Jasiu narysowałeś? A Janek odpowiedział -no to jest właśnie, proszę pani moje ulubione zwierze domowe KURCZAK PIECZONY!
Nie na temat wątku ale znam podobny kawał. " Pani pyta w szkole dzieci jakie mają zwierzęta. Dzieci odpowiadają: ja mam psa, ja kota, ja rybki w akwarium. Pani pyta Jasia. Jaś odpowiada: ja mam kurczaka w zamrażarce"
Tylko to nie kawał i było do megi65 nielubienia zwierząt. Więc może jakieś jedno lubiane by znalazła.
Ja z kolei słyszałam o dziecku, które zauważyło w kuchni dwa kurczaki leżące w zlewie (tzn. mięso kurczacze ze sklepu). I to dziecko stoi tak sobie, patrzy, a w końcu mówi do siebie: to muszą być chyba jakieś zwierzęta..... ;-)
Jasiu chyba to z mojej linii rodowej ...
Wcale Ci sie nie dziwie,ze wrocilas do domu poirytowana, bo jesli u mnie nalozyloby sie pare takich spraw, pewnie reakcja bylaby taka sama ;) Ale z drugiej strony trzeba spojrzec na to troszke inaczej. Starsi ludzie robia zakupy wtedy kiedy moga, moze akurat w weekend maja kogos do pilnowania domu, lub zwierzaka, wiec wychodza mimo oblodzenia ( najlepiej na drugi raz wyjsc w innych godzinach niz emeryci ;) Natomiast nie odpuscilabym oblodzonych chodnikow, gdyz to zagraza bezpieczenstwu ludzi, wiec tym powinna sie zajac gmina, wojt lub prezydent w zaleznosci gdzie sie mieszka ( pokazac ''bezpanskie'' grunty i jak wladza stwierdzi,ze za to jest odpowiedzialny dany wlasciciel, wowczas moga wlepic kare za zaniedbanie) . Jesli chodzi o market, to nic prostszego - poprosic o kawalek, niech pani zwazy i powie cene a potem zrobic zdziwiona mine i powiedziec: tak drogo? to nie, dziekuje, ale poprosze zwazyc mi tamten kawalek - mozna oczywiscie pytac ekspedientke o ceny danego kawalka, ale jesli zle obliczy, to podziekowac ;)
Najlepiej teraz, po tych przezyciach zrob sobie pyszna kawe z bita smietana, lodami i duzego, swiezego paczka lub cokolwiek innego co uwielbiasz, poloz nogi na sofie i delektuj sie pysznosciami relaksujac sie na maxa :D
Rowniez zycze milego weekendu
no a mnie wkurza, że właśnie na wkurzanie czy raczej "odwkurzanie" tak bardzo smakują te delicje :( ale dobrze, że nie często się wkurzam a potem "odwkurzam":)
Ceny za kilogram - mam na myśli towary paczkowane. Np 4 różne opakowania orzechów od innych producentów, wszystkie w innych cenach i wagach. Producenci znani, orzechy wyglądają tak samo dobrze , więc jedynym kryterium wyboru jest cena i .. trzeba obliczać cenę za 100 gr. Irytujące. Znam tylko jeden market PP, który nadal ma podane dwie ceny - jednostkową i za 1kg. Chwała im za to!
Ceny za kilogram - mam na myśli towary paczkowane. Np 4 różne
W Tesco, Kaufland, też podają ceny za kg. A co do staruszków, to odpuść, my też nie wiemy jakie będziemy w starszym wiekuopakowania orzechów od innych producentów, wszystkie w innych
cenach i wagach. Producenci znani, orzechy wyglądają tak samo dobrze , więc
jedynym kryterium wyboru jest cena i .. trzeba obliczać cenę za 100 gr.
Irytujące. Znam tylko jeden market PP, który nadal ma podane dwie ceny
- jednostkową i za 1kg. Chwała im za to!
A co do staruszków, to odpuść, my też nie
Dokładnie, już za "chwilę" też będziemy emerytkami :)wiemy jakie będziemy w starszym wieku
a może emeryt też chce zjeść świeżutką chrupiącą bułeczkę,czy są one zarezerwowane dla młodych i zdrowych???
Doskonale zdaję sobie sprawę, że emerytką będę już za chwilkę i aż się boję tej swojej niedołężnej starości. Dlatego będę robić wszystko, aby jak najmniej utrudniać sobie życie (czyli jak najmniej robienia zakupów). Marzy mi się sielanka - spacery, kawusie (jak nie wypali - to wózeczek, opiekun - najlepiej młody). Oczywiście żartuję. Ale na pewno nie będę jadać bardzo świeżych wypieków, bo mądrzy mówią, że szkodzą. :) Jak miło być młodą i zdrową (prawie).
Mmamirelki, teraz Ci się marzy taka starość, teraz wiesz, że jak będziesz staruszka to na pewno będziesz robić tylko poprawne rzeczy. Nie łudź się kochana, będziesz jak większość staruszków i będziesz myśleć, że dasz radę.
Starość rządzi się swoimi prawami. Jak nie dasz rady wyjść do sklepu w czwartek, piątek, a w sobotę właśnie lepiej się poczujesz, to pójdziesz i nic temu nie przeszkodzi. Jak pomyślisz, że upał co prawda wielki, ale dobrze się przecież teraz czujesz, to też wyjdziesz, bo to tylko na chwilkę...
Starość jest zupełnie inna niż młodym się wydaje.
Jest jeszcze kilka przyczyn, dlaczego starsi ludzie wychodzą mimo śniegu, lodu czy upału: często samotność, brak pomocy oraz olbrzymia chęć bycia samodzielnym...jeszcze i mimo wszystko.
Dlatego może warto czasami popatrzyć na staruszka troszkę z innej perspektywy.
Nic ująć a wiele by jeszcze dodać.. Ewka wyjęłaś mi to z ust i tak jak rzekła MR , szanujmy starszych, miejmy wiele zrozumienia i postrzegajmy jak siebie samych za chwilkę.
Albo...........to wszelakie promocje bo taniej, obojętnie czy to sobota czy środa. Jeżdżą z gazetkami po całym mieście, za bilety przecież nie płacą.
A powinni płacić za bilety?
Przecież nie napisałam,że mają płacić. Przez te 70 lat dosyć się napłacili! Byłam kiedyś świadkiem gdy starszy jegomość w dużym markecie wyciągnął plik gazetek i pytał się ekspedientki czy ten schab to tu bo on przyjechał taki kawał z końca miasta! Okazało się,że pomylił sklepy no i musiał jechać dalej. Normalnie Bareja!:)
To nie komedia a proza życia. Nie zastanowiło Cię dlaczego tak się dzieje? Może zwyczajnie ludzie na emeryturze nie maja pieniędzy? Po zapłaceniu czynszu i innych opłat niewiele zostaje. Mają czas i szukają na wszystkie sposoby oszczędności. Dla mnie to raczej tragedio-dramat.
Tak właśnie dokładnie jest. Tragikomedia w polskim wydaniu. Na stare lata musimy latać po całym mieście aby zaoszczędzić parę złotych. Zresztą nie tylko emerytów to dotyczy ja również korzystam z promocji bo z jednej pensji ciężko wyżyć. Nietety nasz kraj nie dba ani o emerytów ani o obywateli, którzy uczciwie pracują i płacą podatki starając się tym samym o godziwe życie..........na emeryturze. Niestety!
Zawsze tak ładnie wszystko wytłumaczysz dla tych znerwicowanych codziennością, bo staruszkowie to my... za jakiś czas i nie chciałabym, by ktoś na mnie patrzył z politowaniem jak na jakąś niemotę.
Ewa,nic mi nie pozostaje,jak podpisać pod Twoją wypowiedzią te słynne "3 razy Tak"-z pełną świadomością tematu,jako córka dziewięćdziesięciotrzyletniej mamy.
Joluś, mój szacunek.
Pracuję w markecie na kasie i wiecie jakich klientów mamy większość w niedzielę do południa? Są to właśnie emeryci a nasz rząd nie chce wprowadzić zakazu handlu w niedzielę bo niby gdzie mają zrobić zakupy ludzie pracujący cały tydzień. Mnie to właśnie wkurza!!!
Ale co Cie konkretnie wkurza? Emeryci, czy praca w niedzielę?
Emerytka pewnie też kiedyś będziesz ( o tym pisałam już wyżej, nie będę się powtarzać)
Jak już wejdzie ustawa o zakazie handlu w niedziele, to podejrzewam posty z krzykiem oburzenia, że sklep zlikwidował stanowiska pracy i teraz mnie zwolnili. Bo gdzie jest napisane, że zwolnią innych, nie Ciebie?
Może trzeba wszystkich emerytów, pozamykać gdzieś na weekendy, żeby nie przeszkadzali młodym?Nie udała się Panu Bogu starość, ale na litość, wszyscy jak dożyjemy,będziemy emerytami więc szanujmy starych ludzi.
To samo sobie pomyślałam : wyłapywać wszystkich staruszków , którzy ośmielili się wyjść z domu w weekend , zamykać i wypuszczać w poniedziałek ...
Chyba o taką petycję chodziło autorce ...
Przerażające .
Pójdę dalej...wydzielić specjalne pasy na chodnikach dla emerytów i rencistów. Nie będą wtedy zajmować całego chodnika i mogą sobie dreptać (jak gejsze) nie przeszkadzając zapracowanym. Pozbawić również bezpłatnych przejazdów środkami komunikacji miejskiej. Po co staruchy mają zajmować miejsce ciężko pracującym? Wprowadzić godzinę policyjną (czytaj emerycką). W godzinach tych, emeryt i rencista nie mieliby prawa opuszczać mieszkania. Za łamanie zakazów karać odebraniem leków, a w wypadkach recydywy pozbawiać renty i emerytury.
Tym razem ikonki z uśmiechem nie będzie. wrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr.
Dopisano 14-01-18 23:45:02:
A autorkę wątku wysłać na wcześniejszą emeryturę.Emerytów tak??? A co z ciężarnymi kobietami, co postać nie mogą a w kolejkach i kasach uprzywilejowanych pierwszeństwa sobie życzą? Co z rodzicami z małymi dziećmi? Przecież lata to małe, wrzeszczy i zakupów normalnemu człowiekowi zrobić nie da... Wózki! Kolejny koszmar! Gdzie się cholera z tym dzieciakiem w wózku w autobusie telepie?! Miejsce zajmuje! Dalej... inwalidzi i niepełnosprawni, o 7 i 15 powinni dawać nura w krzaki i nie przeszkadzać! Proponuję młodych do 35 lat i atrakcyjnych zostawić (tylko kadra kierownicza!) resztę pozamykać w piwnicach i lochach. Jest taki słynny mem z M. Curie-Skłodowską... kto nie widział niech zapyta wujka G.
SKĄD JA TO ZNAM???
Tez czasem w kolejce łapię się na tym,ze irytują mnie osoby,bardzo często emeryci,którzy wybierają,przebierają,marudzą itp.,a ja spieszę się,choćby do pracy.No,ale jakie ja mam prawo zrzędzić,czy zwracać im uwagę?To tacy sami klienci,jak ja.Mogłam np wcześniej wstać czy wyjść z domu,inaczej zaplanować zakupy.Owszem,emeryci też mogą kupować w innych dniach czy godzinach,ale to już by zakrawało na dyskryminację.Poza tym może i tak być,ze dla takiej starszej osoby 'wycieczka" na miasto to pewnego rodzaju rozrywka-oprócz lub zamiast kościoła.Taki dzień odświętny.
Gdybyś miała sklep prywatny,na pewno cieszyłabyś się z odwiedżin każdego klienta,niezależnie od wieku.
Moja mama też robi zakupy w sobotę:)Biedni Ci emeryci, wszystkim przeszkadzają, tylko nikt nie pomyślał, że też kiedyś będzie emerytem.
Oj wiem ze kiedyś będę emerytką . Zawsze to sobie powtarzam, kiedy czekam w sklepiku osiedlowym o 6, 30 rano żeby kupić bilet i pączka na śniadanie a tu emerytka robi zakupy już chyba na obiad i mimo wszystko nie wybucham. Mówię sobie tylko, ze jak już na emeryturze będę to nie ma siły żebym przed 8 wstawała
Im człowiek starszy, tym mniej snu potrzebuje. Noworodek śpi 24 godz/dobę, niemowlę 20, potem 16. W wieku szkolnym organizm potrzebuje około 12-10 godzin, nastolatek spokojnie po 8 godzinach może funkcjonować. Potem godziny czuwania powoli, powoli się wydłużają. Niejeden emeryt mówi, że gdy chciało mu się spać to nie mógł, bo do pracy trzeba było wstawać, a jak teraz juz może spać, to nie może i budzi się o 4-5 nad ranem. Tak więc dla Ciebie 6.30 to skoro świt, a dla starszej pani to właściwa pora do robienia zakupów na obiad.
Myślę, że za mało się mówi o starości, o fizjologii starości i dlatego wiele osób nie może zrozumieć dlaczego. Mój mąż też mówi, że jak będzie stary, to będzie słuchał co mu dzieci będą mówić (jego mama nie słucha), bo będą miały rację. A ja zawsze powtarzam, popatrz na rodziców, też taki będziesz :)
Moja mama chodzi rano po zakupy a to z tego względu ,że rano kupi to co jej odpowiada.Począwszy od działu mięsnego a skończywszy na pieczywie,którego wszyscy brudnymi rękoma dotykają i nakichają zanim kupią Uważam,ze emeryt też człowiek i egzystuje tak jak pozostali obywatele.Świat sie składa z młodych i starych ludzi i dla każdego jest miejsce.
Wydaje mi się, że już z domu wyszłaś wkurzona. Ja chociażby nie wiem co było w domu wychodzę z nastawieniem, że będę się uśmiechać do ludzi. Bardzo mi to pomaga. Czasem moja irytacja sięga zenitu, wolę jednak z uśmiechem odpowiedzieć, zapytać lub zwrócić uwagę. Naprawdę uśmiech, nawet wymuszony pomaga. My Polacy jesteśmy wobec siebie mało uprzejmi i wyrozumiali, wręcz agresywni i dlatego jest jak jest.
Oj,to prawda.To narzekanie i kwaśną minę mamy chyba w spadku od pokoleń.Polakowi wręcz "nie pasuje" powiedzieć,że mu się dobrze wiedzie.
Już dość dawno,jak czytałam, felieton pani Olgi Lipińskiej.Otóż-szła deptakiem w jakimś kurorcie i tak sobie...rozdawała uśmiechy i mówiła"dzień dobry" do obcych osób.Zaskoczenie było totalne.Jedna z mam przygarnęła "dziecię" do siebie ze słowami-już nie przytoczę dokładnie,ale że "ta pani jest chora".
No,to może jeszcze dodam,że to "dzień dobry" nie skierowane do mnie,ale na które odpowiedziałam,zaowocowało sympatyczną znajomością.
Przykro mi było to czytać,chodzi o te słowa o' truchtajachych jak gejsze po lodzie' emerytach i o tym że ośmielili się robić zakupy w ten dzień co TY.Troche szacunku do ludzi.A tak na margineśie ,emeryci to też ludzie i wolno im wychodzić kiedy chcą i chodzić jak chcą ,robić zakupy kiedy chcą,, też im wolno .
Nie będę dublować. Chciałam napisać w podobnym stylu.
Jechałam raz samochodem. W radiu mówił Weiss. Cały program wyśmiewał się, z tego, ze sklepy podają ceny jednostkowe np za litr, za kg czy sztuki. Twierdził, że nikomu nie jest to potrzebne i nikt na to nie patrzy. We mnie się gotowało, ze takie bzdury opowiada bo dla mnie te informacje są ważne. Co do przeliczania samemu to nie mam problemu bo mam zawsze przy sobie komórkę, a w niej kalkulator jest. Wyciągam i liczę co się bardziej opłaca.
Jeny, nie wyobrażam sobie wyciągać w sklepie komórkę lub kalkulator i liczyć! Przecież to nie ułamki lub całki. A poza tym mąż by mnie żywcem zjadł. Oj, jak on nie lubi supermarketów. Zawsze szybko, szybko, nieważne co ile kosztuje. I to mnie wkurza bo potem ..........co już nie masz pieniędzy?!
Często widzę w Biedronce, jak ludziska liczą na kalkulatorach i wcale się nie dziwię, bogaty biednemu nie dołoży przy kasie, więc lepiej policzyć , niż oddawać towar.
Ooo pocieszyłaś mnie , myślałam ,że tylko mój taki '' szybki marketowy Bill '' . Znalazłam na niego sposób , wysyłam go na dział z '' zabawkami męskimi '' ( dla każdego faceta to coś innego '' ) a ja w tym czasie spokojnie robię zakupy .
Sygnałem z komórki przywołuję mężowatego do działu Kasy .. ))
Nigdy nie przyszło mi do głowy aby z liczydłem przeliczać , obliczać , dodawać i dzielić .. Wiem ile mam w portfelu czy na karcie i wiem ile mogę wydać .. ot cała moja księgowość .
A ja w komórce mam listę zakupów, więc jak najbardziej trzymam ją w sklepie przed nosem ;-) Zamiast cotygodniowego wypisywania praktycznie w większości tych samych produktów, mam listę uniwersalną, dość długą, na której zaznaczam sobie te pozycje, które akurat w danym dniu mam kupić.
A co zrobisz jak Ci akurat bateria padnie. Ja wolę kartkę i ołówek:)
Dla Ciebie to śmieszne, że ludzie sobie liczą , czy im kasy starczy w sklepie?
Powyższy post dot.listy zakupów a nie kwoty w portfelu więc czytaj ze zrozumieniem! A jeżeli chodzi o ilość pieniążków na zakupy to przy kasie od razu mówię, ze mam tyle i tyle i do tylu kasuje a resztę odkładamy.Ale przeważnie się mieszczę. Jakoś tutaj z matematyką nie mam problemu.P:
A jak nabierzesz do koszyka więcej rzeczy, a nie policzysz w sklepie, bo przecież nie wyobrażasz sobie wyjąć kalkulatora. To co wtedy robisz, oddajesz rzeczy przy kasie? Zauważ , że nie każdy człowiek ma konta w banku, karty kredytowe i oszczędności, niektórzy ludzie w Polsce, żyją od wypłaty do wypłaty.
Niedawno P.Jolanta Kwaśniewska, zachęcała emerytów i rencistów, żeby koniecznie wyjechali w Alpy, ale nie pomyślała, że ich na to nie stać. Ktoś jej napisał w komentarzu, żeby zajrzała do lodówek emerytów i rencistów w Polsce. Każdy jest mądry , jak go na wszystko stać, to mu nawet emeryci przeszkadzają na ulicy, ale nikt nie pomyśli , że tak biegają, bo szukają , gdzie coś kupić taniej,przecież po wykupieniu leków, zrobieniu opłat, dużo im nie zostaje.
Wiem coś na ten temat, bo mam mamę poważnie chorą, która dzięki nam, wiąże jako, koniec z końcem.
Tak się akurat składa,że nie mam konta ani kart. Jestem starej daty i nie lubię tych nowoczesnych form bezgotówkowych. Pieniądz w portfelu jest namacalny.A jeżeli idę do sklepu z 10 zł po chleb i mleko to nie kupuję wołowiny czy krewetek. Z grubsza chyba można policzyć.:)A jeżeli chodzi o emerytów to nie wszyscy biedę klepią. To takie uogólnienie tak samo,jak stwierdzenie,że źle jest w naszym kraju a skąd tyle domów i samochodów?! Wierz mi - są emeryci na których stać pojechać na wycieczki zagraniczne,że nawet Ci się nie śniło!
takie uogólnienie tak
A propos...samo,jak stwierdzenie,że źle jest w naszym kraju a skąd tyle domów i
samochodów?! Wierz mi - są emeryci na których stać pojechać
na wycieczki zagraniczne,że nawet Ci się nie śniło!
To emeryt z ZUS czy OFE
w 2022 nie będzie żadnej różnicy.
.........albo nie będzie emerytów:) Podobno na czerwonym świetle mogą przechodzić emeryci, którzy mają legitymację emerytalną przy sobie.
Bahusku, ale Ty to masz super pomysły.
Ja takich bogatych emerytów to nie znam, oczywiście oprócz mojej ciotki, strasznej sknery! Chociaż ma, to i tak na wycieczki nie jeździ, bo płacze że jej nie stać.:)
zawsze naładowany ;-) kartek miałam dość, bo co tydzień pisałam prawie to samo...
Nie widzę powodu do zdenerwowania.Ty chyba nie masz innych problemów jeżeli zwracasz uwagę na takie sytuacje,które są wpisane w nasze życie.
To ja chyba mam wysoką tolerancję do życiowych przeciwności))) Jedyne, co mnie w życiu złości to horrendalna głupota ludzka., choć i ta nie zawsze, bo czasem wynika z innych uwarunkowań.
Skąd wiesz ze dozyjesz w zdrowiu sterości.? Może będziesz musiała w sobotę prosić staruszkę sąsiadkę o kupno chleba,? Miej więcej serca dla drugiego człowieka, będzie Ci się lepiej żylo. Miłej soboty ci życzę.
To żadne powody do wkurzania się, więc
Właśnie smakuję z własnych winogron. Super sobota. W kominku się pali, ciepełko. Psiaki kosteczki pogryzły, śpią zadowolone. Mąż obiadku pojadł teraz przegryza serniczkiem i pierniczkiem popijając winkiem. Nic mnie nie denerwuje. Jest super - aby tak zawsze...................
Mnie wkurza, ze właściciele nie sprzątają odchodów po swoich zwierzętach w miejscach publicznych
Sposób traktowania starszych ludzi w tym kolejki i brak uprzejmości w placówkach NFZtu
Brak perspektywy dot. emerytury wypłacanej z ZUSu
aaaa i Macierewicz
PS. a teraz kończę jesc ciacho z milionem kalorii, biorę książkę pod pachne i zanurzam się w wannie
popijając lampkę %%%%
Z tym się zgadzam, właściciele powinni sprzątać po swoich psach.!
http://youtu.be/lCq6q3EaEkw moment z młoda dziewczyna :D
Kokardko, dzięki, uśmiałam się do łez
Dziś zrobiłam zdjęcie kwiatków w ogródkach koło mojego bloku,
Ale wkurzyłam się dopiero teraz jak przeczytałam, że ktoś ma oblodzone chodniki.
Ja dzis forsycje widziałam kwitnącą :((
Ja tez tej zimy nie chodzilam jeszcze po oblodzonych chodnikach, - a jak juz pojawia sie wiosenne kwiatki
to i mniej sie czlowiek wkurza......
Muszę dać sobie upust!
2. wkurzyli mnie emerycie, truchtający jak
gejsza po lodzie, żeby właśnie w sobotę zrobić pilne zakupy i tworzyć
kolejki w sklepach ( a tam stoją ci pracujący cały tydzień)
Dawno już nie widziałam równie bezdusznego wpisu .
I naprawdę nie śniło mi się w najczarniejszych snach , że komuś może przeszkadzać truchtanie i robienie zakupów przez starych ludzi .
Ja, jak widzę truchtającego sąsiada(nieznajomego) z osiedla, to podchodzę, zagadam,jak chce, to biorę pod rekę i podprowadzam. A jak trzeba to zrobię mu zakupy.A co mi szkodzi? Kiedyś na przystanku zauważyłam starszą panią- płakała.Zapytałam, co się pani stało? A ona na to, że się zgubiła. Ma chorobę alzeimera i nie wie gdzie jest. Popytałam chwilkę, sprawdziłam, zadzwoniłam do jej domu, odezwali się bliscy.Po chwili ją odebrali. Każdy z nas może być kiedyś w takiej sytuacji...
Kiedyś, jeszcze jako młoda dziewczyna(nikt nie mógł wiedzieć, że po powaznej operacji) wracałam rano z dyżuru. Nagle zasłabłam.Podleciała nieznajoma kobieta-była na spacerze z pieskiem.Narobiła rabanu, pogotowie, .Dzieki niej żyję.Nawet nie pamietam dobrze, jak wyglądała, ale pamietam, że była.)))
Masz rację, będziemy starzy szybciej niż to się nam wydaje... Moja prababcia zmarła w wieku prawie 100 lat i powiedziała nam kiedyś, że jej życie było jedną chwilą..
Empatia to bezcenny dar...
Marzenko,to "najprawdziwsza" prawda.
Moja ciotka umierając przy mnie w wieku 88lat powiedziala nagle...kiedy to sie stało...ja mam wrażenie, że jestem nadal tą młodą dziewczyną,co kiedyś. Kiedy to sie stalo?...
Już prawie po weekendzie i pewnie nerwy uspokojone. Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego następnego tygodnia.
Co do emerytów, to jestem pełna podziwu dla ich "sztuki przetrwania" w naszym kraju. Muszę też tą sztukę opanować, bo emerytura coraz bliżej, a cudu gospodarczego jak nie było, tak nie ma i raczej go nie dożyję. Aż strach pomyśleć co to będzie za parę lat, chwilami tak się boję, że mam ochotę wiać jak najdalej stąd. Tylko żal zwierzaków, krzaków i tych drzewek pigwy, co to je dopiero posadziliśmy...
Smosia,póki co,,to się nie daj,No i planuj jeszcze wiele krzaczków,czy drzewek do posadzenia.
Co do emerytów, to jestem pełna
Chciałaś powiedziec chyba: coraz dalej :/podziwu dla ich "sztuki przetrwania" w naszym kraju. Muszę też tą sztukę
opanować, bo emerytura coraz bliżej,
Czas na podsumowanie - choć pewnie mało kto to przeczyta. Cieszę się,że mój post był "wsadzeniem kija w mrowisko". Szkoda, ze nie wywołał dyskusji we właściwym kierunku.
Oblodzenie chodników(dzisiaj jeszcze większe) - dlaczego nie egzekwujemy obowiązków zarządców? Bo nie jesteśmy asertywni! Nie chcemy wdawać się w jałowe dyskusje etc.
Kolejki w soboty i niedziele - widzę jak młode mamy, zapracowane całymi dniami, szybko chcą zrobić zakupy i wrócić do domu, do dzieci, a tu ...zonk - długachna kolejka.
Grozi nam błędne koło - jak zamkną sklepy w niedziele to pewnie wiele kobiet straci pracę - straszne.
A teraz staruszkowie. Dzisiaj znowu dreptałam jak gejsza, bo lodowisko na chodnikach jeszcze większe! I już dzwonię do właściwych służb.Straż miejska w uporem godnym lepszej sprawy wlepia mandaty młodym rodzicom, bo zaparkują niewłaściwie koło przedszkola, a o chodnikach nie pamiętają!
Z całą pewnością nie jestem bezduszna! Moje drogie/drodzy - nie zdajecie sobie sprawy ile bólu sprawia po upadku takiej otyłej starszej pani złamanie kości szyjki udowej. Kiedyś zakładało się bucik gipsowy i miesiąc leżała w łóżku. Dzisiaj przeprowadza się zabieg operacyjny. Jakie ryzyko to niesie - to chyba możecie sobie wyobrazić. Ale horror zaczyna się po zabiegu. Powrót do domu i ... kto będzie się opiekował leżącą mama/teściową, kto będzie woził na rehabilitację, kto będzie nocował z nią (nie każdy ma duży dom). To potężna operacja logistyczna! Proszę mi wierzyć, nadal zdarzają się przypadki w szpitalach, że "ukochana rodzina" nie odbiera mamusi w terminie, albo chora wręcz sama prosi o pozostawienie jej np. na święta. Przerażające!
Dlatego nie kuśmy losu, nie narażajmy się na problemy, często taki wypadek prowadzi do niestety końca przed czasem. Długie leżenie, zapalenie płuc, zakrzepica, zaburzenia krążenia, odleżyny....
Niektórzy powinni zainteresować się co robią rodzice. Ja, gdy widzę co za oknem, od razu dzwonię, żeby nie wychodzić, zrobię zakupy. Dla samotnych pozostaje opcja z sąsiadką.To dobre, bo życie towarzyskie kwitnie.
Przykre, że niektórzy odczytali moje intencje niewłaściwie. Ja znam starość od podszewki ....tej szpitalnej i bardzo bliskiej...
Ja przeczytałam.
I tutaj się z Tobą zgadzam. Jednak nie miej pretensji do kierunku rozmowy, bo pierwszy post miał nieco inny wydźwięk. Rozumiem zdenerwowanie i pisanie na gorąco, jednak wyszło jak wyszło.
Dziękuję za chwilę refleksji i zrozumienia. Do wielu spraw podchodzimy tak z rozpędu, bez zagłębienia się i wyobraźni.
Miłego dnia.
Ha, ja też wszystko przeczytałam ale bałam się odezwać.
Przeczytałam z grubsza bo nie mam tyle czasu.
Jeśli chodzi o oblodzone chodniki to zgłoś sprawę na policje i będą musieli się tym zająć.
Co do zwiększenia bezrobocia przez zakaz handlu w niedziele to też bzdura. Już teraz są przepisy, że za pracę w niedzielę należy się dzień wolnego w środku tygodnia więc nic się nie zmieni. Dodatkowo w rekreacji może wzrosnąć zatrudnienie bo ludzie będą chcieli jakoś spędzić czas.
Taaaa.... jest też płaca minimalna i co z tego?
Płaca minimalna jest dla osób zatrudnionych na pełny etat.
A jak nazwiesz zatrudnionych na cząstkę etatu a pracujących 12 i więcej godzin? Chodziło mi o to co napisałaś o oddawaniu wolnego dnia za niedzielę. Co z tego, że są przepisy, jak są notorycznie łamane przez pracodawców?
Jak się ludzie na to zgadzają to co się dziwić.
Jak ktoś nie ma co do garnka włożyć, to co? Pewnie lepiej siedzieć w domu i czekać, czy państwo łaskawie da? Nie każdy ma luksus niepracowania. Sprawiasz wrażenie, jakbyś nie wiedziała, co się w Polsce dzieje.
Wiem co się dzieje i będzie tak dopóki ludzie będą się na to zgadzać. Wkurza mnie, że w pracy bardzo często wymagają język obcy. Jak polska firma w Wielkiej Brytanii szukała pracownika ze znajomością języka polskiego to Brytyjczycy takiego szumu narobili, ze są dyskryminowani. Firma zmiękła i szybko zaczęła się tłumaczyć i musieli zrezygnować z tego. A u nas? Nikt nie protestuje.
As , na razie to mówimy zupełnie na inny temat.
Podasz mi link?
Trochę nie chce mi się wierzyć, bo są brytyjskie serwisy z ofertami pracy dla osób znających języki obce (czyli również polski) i jest tam pełno ofert, to przecież protesty musiałyby być codziennie, bo codziennie dostaję informacje o nowych ofertach...
http://www.wprost.pl/ar/189571/Brytyjska-firma-chce-zatrudniac-wylacznie-Polakow-Brytyjczycy-oburzeni/
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114873,7659088,Nie_mowisz_po_polsku__Nie_dostaniesz_pracy__Brytyjczycy.html
Dwa na ten sam temat. Trzeci inny.
http://www.wykop.pl/link/1404645/ogloszenie-w-jezyku-polskim-wzbudzilo-oburzenie-na-jobcentre/
Ok, ujęte w ten sposób ma zupełnie inny wydźwięk ;) Czyli to nie praca, gdzie język jest potrzebny do wykonywania obowiązków, to segregacja do pracy ze względu na narodowość, co jest zakazane nie tylko w UK.
To Ciekawe co piszesz, ja mieszkam na wsi, też są chodniki, ale nigdzie nie oblodzone, jakoś do tej pory żadna otyła, jak to ujęłaś, starsza pani się nie połamała.
Zdaje się,że chodniki przed daną posesją (czyt.dom) muszą odśnieżać i posypywać piaskiem oraz sprzątać właściciele danej posesji. Bynajmniej w moim mieście tak jest. W razie jakichkolwiek wypadków mam ubezpieczenie z tego tytułu.
No i tak ludzie robią ,nie są oblodzone chodniki, u nas mąż zawsze posypuje rano piaskiem.
Tak, jest taki obowiązek. W mojej SM zimą można w kapciach chodzić po chodnikach, ale tylko, jak miniesz granice SM i wejdziesz na grunt miejski(zarządzany przez Urząd Miasta) to lepiej łyżwy założyć. Można ich podac do sadu, ale lepiej normalnie chodzić, co? Co do pracy w niedziele, to uważam, bo sama pracuję w niedziele też, że wbrew pozorom to nie jest uciazliwe. Za to wg Kodeksu Pracy nalezy się inny dzień wolny w tygodniu i raz na miesiąc wolny weekend. Każdy chce mieć czasem wolny dzień w tygodniu na rózne sprawy. Ja nie narzekam.W te wolne dni załatwiam za to wiele spraw w urzędach, idę do lekarza, na zakupy duże itp.A co w niedzielę załatwisz?
Wiele profesji musi pracować w weekendy, a handel to też ważna dziedzina. Służebna dla ludzi, tak jak słuzba zdrowia, czy straż, policja itp.Teraz takie czasy, że ludzie mają własnie wtedy czas na duże zakupy. A te panie mają wolne w innym czasie. Sama tak pracuję i wcale mi to nie przeszkadza.
Muszą, muszą... i strasznie się tym przejmują. Rano, kiedy wychodzę do pracy, odśnieżone i posypane jest tylko u mnie przed posesją - mój mąż wstał i to zrobił. Kiedy wracam z pracy posprzątane jest już... u mnie przed posesją. Inni mają to w dupie, wsiadają do samochodów i odjeżdżają. Zadzwoniłam po Straży Miejskiej i myślisz, że przyjechali?
Było zgłoszenie to muszą przyjechać. Takie są przepisy. Jest zgłoszenie - jest reakcja. Mój mąż jak coś zgłasza to zawsze reagują. Nawet jak zgłosi mailem. Ale to Policja, a nie Straż Miejska.
No to się bardzo mylisz, jeśli uważasz, że muszą i że przyjeżdżają do takich "bzdur". Mają wytłumaczenie, że nie przyjadą bo mają 100 takich zgłoszeń.
To skargę złożyć do wyższego szczebla na zaniedbywanie obowiązków.
As, a Ty się dzisiaj urodziłaś? Nie wiesz jakie ludzie mają problemy z pracą. I na co się godzą , żeby mieć za co żyć?
Dopóki ludzie będą się na to godzić to nic się nie zmieni.
Tak, to prawda. Ale zobaczymy co powiesz , jak sama zaczniesz szukać pracy.
A ty pracujesz? Bo jeśli tak, to gratuluję. Jeśli nie - to proponuję poszukać pracy i zobaczyć, jakie warunki zaproponują. Zawsze będziesz mogła się nie zgodzić.
Pracowałam i nigdy po godzinach nie zostawałam. Mąż pracuje i jak szef mu każe robić nadgodziny to rzadko się zgadza. Prawie zawsze odmawia. Czasem tylko sie zgadza by sobie potem dzień odebrać. Szef go szanuje i mąż pracuje tam już 7 rok.
As, wyobraź sobie, że zostajesz sama z dziećmi. I co ? Długo się utrzymasz ? Czy wtedy szukając pracy też będziesz taka mądra? Uważasz , że praca czeka na Ciebie? Jeżeli tak, to gratuluję niewiedzy.
Gdybym była sama z dziećmi to nie mogła bym zostawać po godzinach bo kto by się dziećmi zajmował.
Gdybyś była sama z 3 dzieci to stanęłabyś na uszach, żeby coś wymyślić i nawet nie pisnęła. Chyba, że widok głodnego dziecka w podartych portkach, które nie ma książek do szkoły wcale cię nie rusza.
Jest jeszcze opieka społeczna, są darmowe obiady w szkole i dofinansowanie na książki..Na pewno dałaby sobie rade, zapomniałam o paczkach z kościoła.
Wolę nadgodziny...
Tak. I nie zapomnijmy, że jak PIS dojdzie do władzy, to Kaczyński da 500 zł na dziecko miesięcznie.
I jeszcze dorzuci kota.
Jasne, że by dała, ale nie ze wsparciem instytucji społecznych o których piszesz, bo wsparcie to jest raczej marne :(
Mnie akurat chodziło o podjęcie przez Ciebie pracy w takiej sytuacji. Wydaje mi się, że wtedy też zgodziłabyś się na warunki pracy dyktowane przez pracodawcę.
To ma niezwykle ugodowego szefa i niech go szanuje. Bo jak szef "każe" to się robi, odmówić można jak "proponuje".
To oczywiście do as, ale jak zwykle źle się podpina.
Będzie ktoś przechodził, poślizgnie się, nie daj Boże- połamie-będą mu płacić odszkodowanie. Ty nie będziesz.
To prawda! Tylko gorzej, kiedy to ja wywinę orła. Jakoś mnie to odszkodowanie nie pociesza.
P.S. W śnieżnych zimach wzdłuż całej ulicy (nie takiej krótkiej) na chodnikach są wydeptane "tunele". A ulica dopiero od dwóch lat jest odśnieżana pługiem. Przedtem, jak ktoś chciał wyjechać, to zasuwał łopatą z ulicy (nie piszę "jezdni" bo mamy kocie łby) i modlił się, żeby sąsiad zrobił to samo. Aż przyjemnie poczytać, że gdzie indziej bywa inaczej.
Nie ma za darmo. My to opłacamy w kosztach czynszu.I to sporo. Ale, jak nas chcieli przekształcać we wspólnotę mieszkaniowa-nikt nie chciał)))Bo duża SM-to inne koszty, inne mozliwości i maszyny.Płacimy za to, ale jest za co.Serio.Dziś zadymka, mróz, śnieg, a chodniki czyściutkie. Uprzatają na bieżąco. Mieszkańcom wygodnie, a ludzie , którzy to robią też są szanowani przez mieszkańców i zarabiaja.Gorzej, jak wyjdziesz na tereny tzw miejskie(poza teren SM)-no to lepiej mieć łyżwy przygotowane))Ja zainwestowałam w dobre buty))Z miesiąc temu zapomniałam o wyłączyć piekarnik z kiełbaskami, poszłam po receptę na leki do przychodni, a to dość daleko, ale miałam dobre buty, nieśliskie))) Grzałam, jak strzała do domu, po lodzie)))Tylko słuchałam,czy Straż Pożarna nie jedzie. A te cholery nawet się nie spaliły, tylko wyschły na wiór)))
U nas nie ma problemu. Nie ma chodników. Nigdy nikt żadnej soli nie sypał. Tylko bardzo rzadko zakręty pisakiem posypane.
Chociaż zastanawia mnie dlaczego właściciel domu ma odśnieżać i sypać? Przecież chodnik nie jest jego prywatną własnością.
Ale tak wynika z mocy ustawy. Jeżeli chodnik graniczy z Twoją posesją, to odśnieżanie należy do Ciebie. Jeżeli chodnik od Twojej posesji oddzielony jest pasem zieleni, to już ustawa zwalnia z tego obowiązku.
hmmm zakręty posypane pisakiem,?????????to nowy rodzaj soli?
piaskiem
To my mamy problem z głowy - brak chodników = brak kłopotów z odśnieżaniem. Przynajmniej jeden plus braku chodników.
Fajnie .... wrzucaj takie tematy ... czasem wypowiemy się na temat , czasem poboczne tematy podepniemy . Najważniejsza aby nasza dyskusja była z klasą , kulturą z poszanowaniem drugiego człowieka ..
Widzę ,ze już odstresowana jesteś .. Tak trzymaj .. Pozdrawiam słonecznie .
Cieszy mnie, że to min. troska o starszych ludzi kazała Ci założyć ten wątek(a). Dla mnie niedorzecznością jest zabieranie małych dzieci na wielkie rodzinne zakupy do dużych sklepów. Maleństwa, atakowane ogromną ilością bodźców już po kilkunastu minutach zaczynają marudzić, a potem jest płacz, coraz większy i większy. Widok umordowanego dziecka, wściekłych z bezsilności rodziców jest dla mnie tak samo irytujący, jak dla Ciebie emeryci na zakupach. Dzisiaj naprawdę nie ma problemu ze zrobieniem zakupów, można je rozłożyć w czasie i tak zaplanować, żeby nie trzeba było robić ich w sobotę. Szkoda soboty na takie banalne zajęcie. Ja miałam małe dziecko, gdy w sklepach były pustki, pracowałam na etacie i po wyjściu z pracy musiałam czasami zrobić zakupy, dzisiejsze kolejki to pikuś przy tych z lat osiemdziesiątych. Przeorganizuj sprawę zakupów a będziesz miała sobotę dla siebie i dla rodziny, bez nerwów .I tak na zakończenie, zawsze pracujące matki były i są zapracowane, różnią się według mnie głównie poziomem cierpliwości. Życzę Ci więc spokoju i cierpliwości. (A)
SŁAWKO, to nie do końca tak z tą organizacją. Pracujesz do trzeciej, masz dziecko w wieku szkolnym, nie możesz liczyć na mamę ani teściową, mąż w pracy do późna i co robisz? Jakie zakupy dasz radę zrobić w takiej sytuacji? Chleb i mleko w pobliskim sklepie. Bo dziecko po szkole siedzi i odrabia lekcje i nie pociągniesz go na większe zakupy do marketów. A jeśli dodatkowo nie masz do dyspozycji samochodu? Pozostaje sobota.
Duże zakupy dla pięcioosobowej rodziny robię raz na dwa tygodnie i staram się jak mogę, żeby nie była to sobota. Mieszkam na wsi, jest u nas kilka sklepików czynnych od 6.30 do 21.00 więc z drobnymi zakupami nie ma żadnego problemu, a w mieście tym bardziej. Nie chce mi się wierzyć, że przy dzisiejszej sieci sklepów i godzinach ich pracy, nie można sobie zorganizować tak czasu, żeby nie dało się zrobić większych zakupów raz na dwa tygodnie lub raz w tygodniu. (A)
Przepraszam, SŁAWKO, rano zanim dokończyłam pisanie, musiałam zmykać do pracy, więc tak trochę urwałam.
Ja o szóstej z minutami wychodzę do pracy, wracam po trzeciej (zazwyczaj). Mieszkam niby w mieście, ale na zadupiu i wyprawa do sklepu równa się samochód. Zakupy bezpośrednio po pracy odpadają, bo wtedy w sklepach kolosalne kolejki. Targ odpada - bo tylko rano, po południu nie ma czego szukać. Do domu się spieszę, bo chcę zjeść z córką obiad zanim wyjdzie na dodatkowe zajęcia a bardzo pilnujemy wspólnych posiłków. Mąż pracuje zazwyczaj do 22.oo więc jego pomoc odpada.
Pozostaje sobota do południa, kiedy jadę na targ i z rozpędu robię większe zakupy w sklepach. Zakupów w niedzielę unikam jak ognia, bo uważam, że każdy ma prawo do odpoczynku, i ja, i inni.
I masz rację, na siłę można to zorganizować tak, żeby te tygodniowe zakupy (oprócz targu) zrobić np. zawsze w czwartek. Ale.... w imię czego mam na ostatnich nogach, po pracy, po staniu w garach jeszcze pędzić po mięso, warzywa i takie tam? Wolę posiedzieć z książką albo na WŻ, bo mam świadomość, że jutro od rana znowu kocioł!
(Sorka za chaotyczne wypowiedzi.) (I za pogrubiony druk, za nic nie mogę wyłączyć dziada.)
Skoro Twój mąż pracuje do godz 22 to rano jest w domu i ma czas na zakupy.
As, a Ty co wróżka jesteś? Nie każdy mąż robi zakupy . Mój akurat robi , ale znam panów , którzy tego nie znoszą. Pomagają tylko przy zakupach np. AGD.
As, a Ty co wróżka jesteś? Nie każdy mąż robi zakupy . Mój akurat robi , ale znam panów , którzy tego nie znoszą. Pomagają tylko przy zakupach np. AGD.
Mój mąż pracuje od 8.00 do 22.00 więc rano nie jest w domu. Wychodzi do pracy, kiedy ty zapewne jeszcze śpisz. I tak, masz rację - nie pracuje 8 godzin dziennie, tylko 14, w soboty, niedziele, święta, ma kupę zaległego urlopu... bo tak się szefom podoba. I nie rzuca pracy, bo mimo wszystko jest fajna i dobrze płatna a facet ma utrzymać rodzinę. To tak w skrócie.
P.S. A jeśli ma dzień wolny, to owszem, robi mi zakupy i wiele innych rzeczy.
Drzewko wariuje - to do as.
Znam osobę, która kochała swoją pracę. Nie chodziła na urlop. Czuła się niezastąpiona i firma ją zwolniła.
O matko od 8.oo do 22.oo.......... w soboty, niedzielę i święta............ To Ty jeszcze wiesz jak mąż wygląda? Bo w nocy to przecież ciemno! Rany ale pracocholik!
Eeee... nie piszę, że we wszystkie. Ale generalnie nie ma różnicy, jaki to dzień tygodnia. A w święta tylko teoretycznie nie wolno pracownikowi pracować. Już znaleźli sposób, żeby to obejść. :) A pamiętam, bo go często dotykam (żeby nie napisać - obmacuję).
I wyobraź sobie teraz, że zgodnie z dążeniami(cholera wie kogo) zamykają ci sklepy w niedziele. A to służebna służba społeczna).I teraz martw sie, jak zakupy zrobić ,bo nagle jedna z wielu służb ma kaprycho mieć wolne w niedziele.Ja tez pracuję w niedziele, święta,nie kapryszę, bo mam inne wolne dni za to(te panie w sklepach też, bo jest obowiązek wg Kodeksu Pracy). Tysiące ludzi tak pracują i jak im zamkną sklepy w niedziele to ...zarobią sklepy internetowe, które dostarczą zawsze towar, w niedziele też. ale panie kasjerki będą miały wolne akurat w niedzielę, a nie we wtorek, albo czwartek.
Ale ja nie jestem za tym, czy przeciwko temu, żeby sklepy zamknąć w niedziele. Ja staram się nie robić zakupów w niedzielę, po prostu.
I będą narzekać, że nic nie mogą załatwić, bo cały tydzień pracują.
Na coś narzekać trzeba, a powód zawsze się znajdzie.
Bo my kochamy narzekać. Teraz wszyscy narzekają na zimę! Jakby to było nienormalne, że przyszła.
Bo my kochamy narzekać. Teraz wszyscy narzekają na zimę! Jakby
Nie wszyscy, zima jest cudowna:)to było nienormalne, że przyszła.
E tam! Dziwna jesteś i dlatego!
No może i dziwna jestem, bo lubię zimę:)
nie może tylko na pewno ,zimę lubi,alkoholu nie trawi
MR Twój zakład fryzjerski jeszcze prosperuje,bo mam jedno pytanie z tej dziedziny?
Zapraszam na pw.:)
a tu nie można ,to nic prywatnego,może jeszcze komuś się przyda:)
Zgadzam się,zwłaszcza,że nie ufałabym osobie,która nie umie zachować tajemnicy koresondencji.to tak ogólnie.
Znowu jedna litera zgubiona,nie moja wina,
Mam takie samo zdanie.
A Twoję zdanie, mnie absolutnie nie interesuje:)
Bardzo proszę się ode mnie odczepić
Przecież ja tylko tak ogólnie.Czyżby nożyce się odezwały?
Przecież ja tylko tak ogólnie.Czyżby nożyce się odezwały?
A to ciekawe, czytać umiem! To gdzie niby wkleiłam, tą prywatną korespondencje?Tak przy okazji, daruj sobie swoje złośliwości i zostaw mnie w spokoju, bo jak na razie, to widzę , że prowokujesz i chcesz żeby była kłótnia na forum.Zacznij brać jakiś Geriavit bo jak widać skleroza Cię do pada:P
Nigdzie na forum nie wkleiłam tekstu naszej rozmowy, ale jak chcesz to mogę wkleić i niech ludziska czytają.Ja nie jestem zdemoralizowana i w życiu by mi nie przyszło do głowy, pisać do kogoś takie rzeczy, jakie Ty pisałaś do mnie, pani nauczycielko.
Jesteś chora i tyle z mojej strony.
Ja jestem zdrowa, ale widocznie z Tobą coś nie tak.
Tak, tak jesteś zdrowa, zgrabna i powabna itd. itd
Od Ciebie? Na pewno
Dawajcie fotki! Ocenimy!
I to koniecznie w negliżu co by nie było pomyłki
Tak, tak
Też kocham zime tylko na obrazku i jak nie muszę autem nigdzie jechać i najlepiej jak mogę z kubasem
gorącej herbatki, albo maminowym kompotem siedzieć w domu, ciepłolubna jestem a zima = większy
wypływ gotówki i więcej tragedii
..."najlepiej jak mogę z kubasem"...
Boże, znowu źle przeczytałam. :) Ostatnio coraz częściej mi się zdarza widzieć nie to, co piszecie.
A bo te literki ("b" i "t") takie podobne...
głodnemu chleb na myśli
Coś czuję, że masz rację. :)
..."Ciepłe majtki, skarpetki i pelisa"... napisała bogdzia
a ja, biedna, znowu swoje...
Głodny, głodnemu wypomni :)))))))))))))))))))))
oooooo ja to taka głodna ,że za kawałek seksu nieba bym przychyliła
oooooo ja to taka głodna ,że za kawałek seksu nieba bym przychyliła
Po co zaraz nieba ?...A to my o seksie???
Bo my kochamy narzekać. Teraz wszyscy narzekają na zimę! Jakby
to było nienormalne, że przyszła.
Za chwilę będziemy narzekać na upały i suszę .
A w tak zwanym " międzyczasie " - młodzi na starych , starzy na młodych , kochający zwierzęta na tych z sercem jak głaz ( i vice versa ) , większość na służbę zdrowia , ZUS , komunikację itd. ... , wszyscy na głupotę ludzką .
I jakoś to wszystko się pokula , w ogólnej niezgodzie i niezrozumieniu .
Już prawie wszystkie synowe na Wż, narzekają na swoje teściowe , że są niedobre:)
I co w związku z tym? :)
Nic, tak napisałam:)Mowa była o narzekaniu.
to mogę zadać Ci to pytanie o zakładzie fryzjerskim,czy jednak nie?
Jak musisz to zadawaj:)
ale masz jeszcze zakład ,bo to bardzo ważne?
A czy to ważne, czy mam czy nie? Jak masz pytać, to pytaj:)
Miałaś szczęście, że Twoja teściowa była ok. Nie wszyscy mają tyle szczęścia. Za okazane serce dostają ,piękne ,,podziękowanie".
Chyba nie pogadamy, "coś" strasznie miesza posty i wychodzą głupoty. Musimy skończyć, może innym razem. Pozdrawiam. (A)
Tajemniczy mieszacz. Również pozdrawiam ... porannie.