Ostatnio dużo o tym myślę i doszłam do wniosku, że to my, dorośli robimy coś, co pozbawia nasze dzieci najcenniejszych cech...
Bo jak się nad tym zastanowić, to wygląda to tak, że nie ma agresywnych niemowląt, podstawowe potrzeby maluszków to miłość, wsparcie, bliskość... Małe dzieci mają naturalną skłonność do współczucia, sprawiedliwości, empatii itd. Wiele osób mówi, że dorośli mogliby się od dzieci uczyć. Co takiego dzieje się w rodzinach, w szkołach, że te naturalne i piękne cechy są często zabijane? Dlaczego, skoro mamy w naturze tyle wrodzonego dobra, współczucia, empatii, zamienia się to w brak tolerancji, zrozumienia i po prostu w brak zdolności zobaczenia człowieka w drugim człowieku...?
Ja mogę się pochwalić ,mój 15-letni syn jest pod tym względem super wychowany,nie przesadzam ,ani trochę,zaczęłam od szacunku do zwierząt,a później ,jak już sama zrozumiałam pojęcie niepełnosprawności(mam do czynienia z takimi ludźmi w pracy),to postarałam mu się to przekazać,bardzo dużo rozmawiamy na różne tematy...
Tak coś w tym jest. Moja córka, studentka pedagogiki wczesnoszkolnej(ostatni rok magisterki) obecnie ma praktyki w szkole- druga klasa. No i tak tak się składa, że jest leworęczna. Kiedy była pierwszy dzień na lekcji i pisała na tablicy, dzieciaki dziwnie zaczęły chichotać i coś szeptać i mówią jej, że źle trzyma kredę, a ona im na to,że ona jest leworęczna i tak pisze, że nie umie pisać prawą ręką i że niektórzy tak piszą. Na co jeden z chłopców powiedział" to pani jest mańkutem, a moja mama mówi, że oni są głupi". Mówi, że ręce jej opadły, jak można dziecku coś takiego wmówić. I to nie żadna wiejska szkoła, tylko duże miasto, dawniej wojewódzkie. Zrobiła się później z tego zabawa, bo dzieci próbowały pisać lewą ręką, ale ten chłopiec nie.
Na co jeden z chłopców powiedział" to pani jest mańkutem, a moja mama mówi, że oni są głupi". Mówi, że ręce jej opadły, jak można dziecku coś takiego wmówić. I to nie żadna wiejska szkoła, tylko duże miasto, dawniej wojewódzkie. Zrobiła się później z tego zabawa, bo dzieci próbowały pisać lewą ręką, ale ten chłopiec nie.
Czyli czym skorupka za młodu. Od dziś wiem , że mańkuty są głupie. I ja też się do nich zaliczam U nas to genetyczne :)
Dziękuję że podzieliłaś się z nami tą piękną i wzruszającą historią.Ucałuj ode mnie Bolo. Sama mam dwóch cudownych wnuków i wiem, że dzieci widzą więcej.
Hm, szczerze mowiac nie rozumie ogolnego wzruszenia. Niepelnosprawni, niezaleznie od stopnia kalectwa sa takimi samymi ludzmi jak wszyscy inni. Bolo tak po prostu widzial swojego nowego kolege, normalnie, bez uczucia litosci.
Ostatnio dużo o tym myślę i doszłam do wniosku, że to my, dorośli robimy coś, co pozbawia nasze dzieci najcenniejszych cech... Bo jak się nad tym zastanowić, to wygląda to tak, że nie ma agresywnych niemowląt, podstawowe potrzeby maluszków to miłość, wsparcie, bliskość... Małe dzieci mają naturalną skłonność do współczucia, sprawiedliwości, empatii itd. Wiele osób mówi, że dorośli mogliby się od dzieci uczyć. Co takiego dzieje się w rodzinach, w szkołach, że te naturalne i piękne cechy są często zabijane? Dlaczego, skoro mamy w naturze tyle wrodzonego dobra, współczucia, empatii, zamienia się to w brak tolerancji, zrozumienia i po prostu w brak zdolności zobaczenia człowieka w drugim człowieku...?... bardzo mi to psuje do Twojej wypowiedzi:( to post Mamy AZK)
No to ja chyba jestem nie z tego świata!!! Dzieci wcale nie mają w swojej naturze tyle dobra,jak nam się wydaje. Wręcz odwrotnie, to typowy przykład atawizmu społecznego, Ale bywają dzieci , które naprawdę są jego pozbawione, Ja u moich dzieci tez jego nie zauważyłam. Kubuś ma drugiego kolegę dość otyłego i naprawdę prawie wszystkie dzieciaki mają często bardzo zły stosunek do niego. Nie tylko niepełnosprawność jest często właśnie przez dzieci zauważana i krytykowana, ale także odmienność np. rudy kolor włosów często jest powodem kłopotów z rówieśnikami.
Dorośli ludzie nie robią już z tego takich problemów. Ale są ludzie i młotki, którym nie tylko odpowiada czyjaś ułomność, ale nawet stan majątkowy. Znałam osobę , która nie robiła w normalnym supermarkecie zakupów , bo nie mogła się pogodzić z faktem,że.. także posiadacze" maluchów" mogą wraz z nim kupować , ( taki z chłopa pan) . Ale on jest przedstawicielem wyjątków ( mam taka nadzieję) , Wcale nie jesteśmy tacy źli jak sądzimy. Bardzo wielu dorosłych daje wspaniałe przykłady dobrego zachowania. Kiedyś bardzo drażniły mnie bajki, w których postacie dobre musiały być piękne, a te złe to musiały być obowiązkowo pokraki. Dobrze,że teraz dzieciom takich głupot się w głowę nie ładuje. Np kto z nas nie kocha Ogra i jego przyjaciela Osła??? A uroda to naprawdę żaden nie grzeszy przecież. Także świat idzie chociaż pod tym względem w dobrym kierunku.
Bolo to odziedziczył wspaniałe geny po rodzicach i dlatego jego postawa tak nas wzrusza.
Ja kiedyś musiałam raz przeprowadzić także rozmowę z moim najstarszym synem, który podśmiewał się z dzieci jadających tylko obiad w szkole.,Ich rodzice nie płacili za obiady z biedy , a były głodne i szkoła wtedy dawała im chociaż zupy za darmo. Gdy zrozumiał ,że źle robił przeprosił te dzieci i zawsze stawał w ich obronie.
Zgadzam się z tym co napisałaś odnośnie dzieci, powiem więcej, niektóre są wręcz okrutne wobec rodzeństwa. czy rówieśników. Już w przedszkolu zdarzają się przypadki odtrącenia dzieci przez grupę.
Myślę, że Bolo wyniósł z domu to, co nas tak zachwyca w jego zachowaniu, same geny bez odpowiedniej postawy rodziców nie wystarczą.. Pewnie ma szczęśliwą rodzinę, pełną miłości wobec siebie i tolerancyjną wobec innych. Tolerancja, empatia, dobroć, pycha, nietolerancja to nie są cechy wrodzone, nabywamy je poprzez wychowanie. Mnie bardzo podoba się Twoja postawa wobec dzieci.
Natomiast nie za bardzo się z Tobą zgodzę w opinii dotyczącej starych bajek, według mnie były bardziej pouczające niż to, co dzisiaj proponuje się dzieciom.
Zgadzam się z Twoją opinią.Znowu potwierdza się moja tera,że z dziećmi trzeba rozmawiać,co ja praktykuję,nie ma dnia,abym z synem nie poruszała jakiegoś ,,życiowego''tematu.
Gosiu zgadzam się z Tobą w 100 %. Moja mama zawsze z nami rozmawiała na każdy temat. Nie było : ,,nie mam czasu " ,,jesteś za młoda/y ". Do dziś rozmawiamy na wiele tematów. My czerpiemy z jej mądrości życiowej a ona z naszego nowoczesnego podejścia do życia. Jej koleżanki dziwią się, że mamy takie bliskie relacje.
Tak właśnie jest u mnie,staram się nadążać za młodym:)No,koleżanki...nie wierzą mi do końca...myślą,że on i tak się odsunie,ale ja mam córkę (25lat),więc wiem,na jej przykładzie ,że tak nie będzie:)
Mój Kubuś od lata przyjaźni się z podobnym chłopcem. Czasami mama jego przywozi go do nas. Bardzo go wszyscy lubimy , a ja szczególnie lubię z nim rozmawiać. Jego rodzice są wspaniałymi ludźmi i z biegiem czasu nie widzę w nim żadnego kalectwa tylko chłopca na wózku.
Już trzeci raz zabieram się za pisanie. Mnie ta historia jakoś nie wzrusza. Nawet nie dlatego, że to powinno być normalne, zachowanie ludzi pozostawia wiele do życzenia a tu taki przykład dobroci i niewinności. Nie wiem. Co do postaw dzieci już od przedszkola- jeżeli nie są nauczone nienawiści zazwyczaj jej nie okazują. To, że dorosły publicznie nie wyśmiewa rudych nie znaczy , że siedząc w rozwleczonym dresie przed tv w obecności brzdąca bawiącego się kolejka nie robi tego. Starsze dzieciaki biorą przykład z rówieśników- jakoś już tak jest, że najłatwiej o ten zły przykład, najtrudniej o dobry. Są też dzieci pozbawione empatii, ale nie muszą być okrutne. są dzieci aż nadto nią obdarzone, przez co nawet uciążliwe dla otoczenia. A większość dzieci (późniejszych dorosłych) jest przeciętna, przeciętniutka i przez to nigdy, przenigdy o nich nie słyszymy. Różne są teorie, czy człowiek rodzi się dobry, czy zły, czy tez całkiem nijaki, czy kształtują go geny, czy wychowanie itp... Jako matka trójki mam: jedno przesadnie dobre i uczuciowe, prawiące komplementy i biegnące z kwiatkiem do sąsiadki "bo miała taka smutną minkę", drugie które jest najnormalniejsze w świecie, nikogo nie skrzywdzi ale też nie przemęcza się, by poszukiwać potrzebujących i trzecie, coby o konającego się potknęło to chyba nie zauważyło, co nie znaczy, że zła dziewczyna, po prostu zero, zero empatii... choć jak się paluchem wskaże, to bardzo skoro do pomocy. No i gdzie tu te wszystkie teorie, moi kochani profesorzy i doktorzy, którzy tyle lat mi to tłumaczyli?!
Ja też mam czwórkę dzieci. Pewnego dnia kobieta, która pilnowała dzieci na świetlicy, które z moich dzieci jest adoptowane, bo są krańcowo tak różni. Ja myślę, że każdy rodzi się z pewnymi predyspozycjami, które albo dzięki otoczeniu się rozwijają , albo zanikają. Znałam osoby, które chciały być dobre i szlachetne, ale nie zawsze im to wychodziło, bo ich natura "robiła im figla". Czasami też spotykałam ludzi, którzy wręcz wzbudzali postrach, a tak naprawdę były to osoby bardzo dobre i wrażliwe. .
Znalazłam dziś na FB taki wpis:
http://www.klocekikredka.com/jak-orzel/?fb_action_ids=694757710568678&fb_action_types=og.likes&fb_ref=below-post&fb_source=other_multiline&action_object_map=%5B1455719757977528%5D&action_type_map=%5B%22og.likes%22%5D&action_ref_map=%5B%22below-post%22%5D
Przepiękna historia, nie uważacie?
Bardzo, w sumie to brak mi słów...żeby ten Bolo już jako dorosły Bolo pozostał taki sam, żeby takich Bolów i małych i dużych było jak najwięcej.
Piękna historia,ale wydaje mi się,że dzieci<już tak mają>.Moje mają kolegę bez rączki,ale nawet nie wiem,czy to zauważyły.
to się popłakałam
Cuuudowna historia!. Dziękuję ,że z nami się podzieliłaś Mamo AZK .
żeby tak mąż w żonie i odwrotnie,
dziecko w rodzicu i odwrotnie
itd....
widzieli Orły i Anioły!!!!!
Ostatnio dużo o tym myślę i doszłam do wniosku, że to my, dorośli robimy coś, co pozbawia nasze dzieci najcenniejszych cech...
Bo jak się nad tym zastanowić, to wygląda to tak, że nie ma agresywnych niemowląt, podstawowe potrzeby maluszków to miłość, wsparcie, bliskość... Małe dzieci mają naturalną skłonność do współczucia, sprawiedliwości, empatii itd. Wiele osób mówi, że dorośli mogliby się od dzieci uczyć. Co takiego dzieje się w rodzinach, w szkołach, że te naturalne i piękne cechy są często zabijane? Dlaczego, skoro mamy w naturze tyle wrodzonego dobra, współczucia, empatii, zamienia się to w brak tolerancji, zrozumienia i po prostu w brak zdolności zobaczenia człowieka w drugim człowieku...?
Ja mogę się pochwalić ,mój 15-letni syn jest pod tym względem super wychowany,nie przesadzam ,ani trochę,zaczęłam od szacunku do zwierząt,a później ,jak już sama zrozumiałam pojęcie niepełnosprawności(mam do czynienia z takimi ludźmi w pracy),to postarałam mu się to przekazać,bardzo dużo rozmawiamy na różne tematy...
Tak coś w tym jest. Moja córka, studentka pedagogiki wczesnoszkolnej(ostatni rok magisterki) obecnie ma praktyki w szkole- druga klasa. No i tak tak się składa, że jest leworęczna. Kiedy była pierwszy dzień na lekcji i pisała na tablicy, dzieciaki dziwnie zaczęły chichotać i coś szeptać i mówią jej, że źle trzyma kredę, a ona im na to,że ona jest leworęczna i tak pisze, że nie umie pisać prawą ręką i że niektórzy tak piszą. Na co jeden z chłopców powiedział" to pani jest mańkutem, a moja mama mówi, że oni są głupi". Mówi, że ręce jej opadły, jak można dziecku coś takiego wmówić. I to nie żadna wiejska szkoła, tylko duże miasto, dawniej wojewódzkie. Zrobiła się później z tego zabawa, bo dzieci próbowały pisać lewą ręką, ale ten chłopiec nie.
Na co jeden z chłopców powiedział" to pani jest mańkutem, a moja mama mówi, że oni są głupi". Mówi, że ręce jej opadły, jak można dziecku coś takiego wmówić. I to nie żadna wiejska szkoła, tylko duże miasto, dawniej wojewódzkie. Zrobiła się później z tego zabawa, bo dzieci próbowały pisać lewą ręką, ale ten chłopiec nie.
Czyli czym skorupka za młodu. Od dziś wiem , że mańkuty są głupie. I ja też się do nich zaliczam U nas to genetyczne :)
Kurcze... prawie się poryczałam... Piękna historia. Bardzo Ci dziękuję!
Naprawdę super historia aż łezka kreci się w oku:)
Tak,piękna.
Wzruszyłam się
Poryczałam się...opublikowałam u siebie na fb..
Dziękuję że podzieliłaś się z nami tą piękną i wzruszającą historią.Ucałuj ode mnie Bolo. Sama mam dwóch cudownych wnuków i wiem, że dzieci widzą więcej.
Wzruszająca historia.
Hm, szczerze mowiac nie rozumie ogolnego wzruszenia. Niepelnosprawni, niezaleznie od stopnia kalectwa sa takimi samymi ludzmi jak wszyscy inni. Bolo tak po prostu widzial swojego nowego kolege, normalnie, bez uczucia litosci.
Piszesz,jakbyś nie wiedziała ,jak jest naprawdę w realnym życiu....
Ostatnio dużo o tym myślę i doszłam do wniosku, że to my, dorośli robimy
coś, co pozbawia nasze dzieci najcenniejszych cech... Bo jak się nad tym
zastanowić, to wygląda to tak, że nie ma agresywnych niemowląt, podstawowe
potrzeby maluszków to miłość, wsparcie, bliskość... Małe
dzieci mają naturalną skłonność do współczucia, sprawiedliwości,
empatii itd. Wiele osób mówi, że dorośli mogliby się od
dzieci uczyć. Co takiego dzieje się w rodzinach, w szkołach, że te
naturalne i piękne cechy są często zabijane? Dlaczego, skoro mamy w naturze
tyle wrodzonego dobra, współczucia, empatii, zamienia się to w brak
tolerancji, zrozumienia i po prostu w brak zdolności zobaczenia człowieka w
drugim człowieku...?... bardzo mi to psuje do Twojej wypowiedzi:( to post Mamy AZK)
No to ja chyba jestem nie z tego świata!!! Dzieci wcale nie mają w swojej naturze tyle dobra,jak nam się wydaje. Wręcz odwrotnie, to typowy przykład atawizmu społecznego, Ale bywają dzieci , które naprawdę są jego pozbawione, Ja u moich dzieci tez jego nie zauważyłam. Kubuś ma drugiego kolegę dość otyłego i naprawdę prawie wszystkie dzieciaki mają często bardzo zły stosunek do niego. Nie tylko niepełnosprawność jest często właśnie przez dzieci zauważana i krytykowana, ale także odmienność np. rudy kolor włosów często jest powodem kłopotów z rówieśnikami.
Dorośli ludzie nie robią już z tego takich problemów. Ale są ludzie i młotki, którym nie tylko odpowiada czyjaś ułomność, ale nawet stan majątkowy. Znałam osobę , która nie robiła w normalnym supermarkecie zakupów , bo nie mogła się pogodzić z faktem,że.. także posiadacze" maluchów" mogą wraz z nim kupować , ( taki z chłopa pan) . Ale on jest przedstawicielem wyjątków ( mam taka nadzieję) , Wcale nie jesteśmy tacy źli jak sądzimy. Bardzo wielu dorosłych daje wspaniałe przykłady dobrego zachowania. Kiedyś bardzo drażniły mnie bajki, w których postacie dobre musiały być piękne, a te złe to musiały być obowiązkowo pokraki. Dobrze,że teraz dzieciom takich głupot się w głowę nie ładuje. Np kto z nas nie kocha Ogra i jego przyjaciela Osła??? A uroda to naprawdę żaden nie grzeszy przecież. Także świat idzie chociaż pod tym względem w dobrym kierunku.
Bolo to odziedziczył wspaniałe geny po rodzicach i dlatego jego postawa tak nas wzrusza.
Ja kiedyś musiałam raz przeprowadzić także rozmowę z moim najstarszym synem, który podśmiewał się z dzieci jadających tylko obiad w szkole.,Ich rodzice nie płacili za obiady z biedy , a były głodne i szkoła wtedy dawała im chociaż zupy za darmo. Gdy zrozumiał ,że źle robił przeprosił te dzieci i zawsze stawał w ich obronie.
Zgadzam się z tym co napisałaś odnośnie dzieci, powiem więcej, niektóre są wręcz okrutne wobec rodzeństwa. czy rówieśników. Już w przedszkolu zdarzają się przypadki odtrącenia dzieci przez grupę.
Myślę, że Bolo wyniósł z domu to, co nas tak zachwyca w jego zachowaniu, same geny bez odpowiedniej postawy rodziców nie wystarczą.. Pewnie ma szczęśliwą rodzinę, pełną miłości wobec siebie i tolerancyjną wobec innych. Tolerancja, empatia, dobroć, pycha, nietolerancja to nie są cechy wrodzone, nabywamy je poprzez wychowanie. Mnie bardzo podoba się Twoja postawa wobec dzieci.
Natomiast nie za bardzo się z Tobą zgodzę w opinii dotyczącej starych bajek, według mnie były bardziej pouczające niż to, co dzisiaj proponuje się dzieciom.
Odnośnie bajek, to jest ich duża różnorodność.
Zgadzam się z Twoją opinią.Znowu potwierdza się moja tera,że z dziećmi trzeba rozmawiać,co ja praktykuję,nie ma dnia,abym z synem nie poruszała jakiegoś ,,życiowego''tematu.
Cieszę się .
Gosiu zgadzam się z Tobą w 100 %. Moja mama zawsze z nami rozmawiała na każdy temat. Nie było : ,,nie mam czasu " ,,jesteś za młoda/y ". Do dziś rozmawiamy na wiele tematów. My czerpiemy z jej mądrości życiowej a ona z naszego nowoczesnego podejścia do życia. Jej koleżanki dziwią się, że mamy takie bliskie relacje.
Tak właśnie jest u mnie,staram się nadążać za młodym:)No,koleżanki...nie wierzą mi do końca...myślą,że on i tak się odsunie,ale ja mam córkę (25lat),więc wiem,na jej przykładzie ,że tak nie będzie:)
Hola, ty te dzieci w przedszkolu będąc rodziłaś, czy jak?! :)
Haha,nie przesadzajmy:)Różnica wieku między mną,a córką -18lat:)
Mój Kubuś od lata przyjaźni się z podobnym chłopcem. Czasami mama jego przywozi go do nas. Bardzo go wszyscy lubimy , a ja szczególnie lubię z nim rozmawiać. Jego rodzice są wspaniałymi ludźmi i z biegiem czasu nie widzę w nim żadnego kalectwa tylko chłopca na wózku.
Chciałam coś mądrego napisać ale nie... bo to powinno być normalne a nie wzruszające...
Tak powinno...a jednak wzrusza...
Wzruszająca historia i też ją udostępniłam na fb :)
Wzruszająca historia i też ją udostępniłam na fb :)
Już trzeci raz zabieram się za pisanie. Mnie ta historia jakoś nie wzrusza. Nawet nie dlatego, że to powinno być normalne, zachowanie ludzi pozostawia wiele do życzenia a tu taki przykład dobroci i niewinności. Nie wiem.
Co do postaw dzieci już od przedszkola- jeżeli nie są nauczone nienawiści zazwyczaj jej nie okazują.
To, że dorosły publicznie nie wyśmiewa rudych nie znaczy , że siedząc w rozwleczonym dresie przed tv w obecności brzdąca bawiącego się kolejka nie robi tego. Starsze dzieciaki biorą przykład z rówieśników- jakoś już tak jest, że najłatwiej o ten zły przykład, najtrudniej o dobry. Są też dzieci pozbawione empatii, ale nie muszą być okrutne. są dzieci aż nadto nią obdarzone, przez co nawet uciążliwe dla otoczenia. A większość dzieci (późniejszych dorosłych) jest przeciętna, przeciętniutka i przez to nigdy, przenigdy o nich nie słyszymy.
Różne są teorie, czy człowiek rodzi się dobry, czy zły, czy tez całkiem nijaki, czy kształtują go geny, czy wychowanie itp... Jako matka trójki mam: jedno przesadnie dobre i uczuciowe, prawiące komplementy i biegnące z kwiatkiem do sąsiadki "bo miała taka smutną minkę", drugie które jest najnormalniejsze w świecie, nikogo nie skrzywdzi ale też nie przemęcza się, by poszukiwać potrzebujących i trzecie, coby o konającego się potknęło to chyba nie zauważyło, co nie znaczy, że zła dziewczyna, po prostu zero, zero empatii... choć jak się paluchem wskaże, to bardzo skoro do pomocy. No i gdzie tu te wszystkie teorie, moi kochani profesorzy i doktorzy, którzy tyle lat mi to tłumaczyli?!
Ja też mam czwórkę dzieci. Pewnego dnia kobieta, która pilnowała dzieci na świetlicy, które z moich dzieci jest adoptowane, bo są krańcowo tak różni. Ja myślę, że każdy rodzi się z pewnymi predyspozycjami, które albo dzięki otoczeniu się rozwijają , albo zanikają. Znałam osoby, które chciały być dobre i szlachetne, ale nie zawsze im to wychodziło, bo ich natura "robiła im figla". Czasami też spotykałam ludzi, którzy wręcz wzbudzali postrach, a tak naprawdę były to osoby bardzo dobre i wrażliwe. .