Ostatnio kilka razy słyszałam - kobieta zadbana i tak przyznam się szczerze zaczynam się zastanawiać jaka to kobieta zadbana :) Bo to chyba nie chodzi tylko o higienę ......więc o co ... o szpilki na co dzień??
Myślę że to takie "rozszerzenie" hasła higiena osobista... czyli wiadomo czysta, ładnie uczesana, pachnąca, schludna... no nie wiem, chyba dużo tych przymiotników można wymienić
Ja bym obstawiała, że chodzi o czyste, podcięte, uczesane i bez odrostów włosy. A do tego dobrze dobrane do sylwetki rzeczy, buty itp. Nie chodzi o nowy szyk a raczej o ubiór z wyczuciem (kolory, fason). Jeśli by tak jeszcze dodać do tego wypielęgnowane dłonie (można to zrobić samodzielnie w domu), to myślę, że można się pokusić o stwierdzenie - "kobieta zadbana".
Łooo macie Smakosiu Kochana .. chyba testu nie przejdę ... odrost ale farba już gotowa , muszę chwile odczekać po zabiegu na włosach w salonie a potem to już M ... sie moją łepetynką zajmie ..
Łooo macie Smakosiu Kochana .. chyba testu nie przejdę ... odrost ale farba już gotowa , muszę chwile odczekać po zabiegu na włosach w salonie a potem to już M ... sie moją łepetynką zajmie ..
łomatko megi65 nie chcesz wiedzieć co ja wyczytałam w Twoim poście..."potem to już M ... się moją łe... zajmie" hahaha aż się zaczerwieniłam
Makijaż dobrany do urody kobiety tak samo fryzura i kolor włosów.Ubranie trendy zgodne z modą ale podkreślające zalety naszej figury i tuszujące jej wady.
A bez makijażu też może być zadbana?? Bo na co dzień do sklepu, po dzieci ja bez makijażu spodnie i bluza raczej sportowa buty sportowe. Włosy uczesana pachnąca............. Nie lubię się malować dla mnie to raczej koszmar nocy letniej
Dla mnie zadbana to ta .... co ma uśmiech i radość na buźce bez względu czy chodzi czy nie w markowej bluzce .. upsss ale się rymło ...
Często obserwuję panie jak z żurnala '' wypindrzone na trendy '' ale mina ... ullaaaa . Nie dba o swoją osobowość , psychikę dla mnie to jest też zadbanie.
Oczywiście, że trzeba być ogarnietą : czysta bielizna , bucik , łapka , torebusia w dobrym stanie. Oko niech jest z ładnym łukiem brwiowym ( wyregulowanym ) a jak ma czas i ochotę nawet z makijażem ..
Mnie osobiście śmieszy paniusia , która w szpilkach leci do warzywnego po 2 kg ziemniaków + 2 siaty w lewej ręce i .. torebusia ( trendy ) przez ramie. Chciała ładnie wyglądać a wygląda jak pani z rysunku Sawki .
Dla mnie zadbana to ta .... co ma uśmiech i radość na buźce bez względu czy chodzi czy nie w markowej bluzce .
Uśmiech i radość, to mile widziane u zadbanych i u tych mniej zadbanych, ale róznica jest taka, że u tych "zadbanych" powinny być jeszcze zęby do kompletu
Totalnie się z Tobą zgadzam. Według mnie kobieta może być zadbana jeśli jest... spełniona.( tu każdy może dopisać własną teorię(.
Ja ostatnio jednak przedstawiam sama niezbyt ciekawy wygląd. Byłam wręcz krańcowa zaniedbana. Oczywiście pomijając kwestię higieny . Ale włosy wyglądały jak snopki starego siana. Efekt nie dbania o ich kondycję , tylko malowanie, cięcie i odżywki do włosów. Właśnie wczoraj zrobiłam sobie porządną maskę na głowę. Dziś rano poleciałam do łazienki, aby się przekonać ,że znowu mam względnie dobre włosy. Co do ubrań to tyle "zapasów" z zimy mi zostało,że ubrać się modnie, wygodnie i szykownie to trudno przy moich gabarytach. Rzecz następna cera, następna porażka w moim wykonaniu. Ja to z tych ,że wierzę tylko w maseczki i pilingi , które .... sama sobie w domu zrobię. Ostatnio odkryłam,że ogórek działa przeciwzmarszczkowo, a nie tylko wybielająco .
Wiecie,co chciałabym o sobie powiedzieć za pewien czas..Kobieta zadbana.
Dla mnie zadbana to ta .... co ma uśmiech i radość na buźce bez względu czy chodzi czy nie w markowej bluzce .. upsss ale się rymło ... Często obserwuję panie jak z żurnala '' wypindrzone na trendy '' ale mina ... ullaaaa . Nie dba o swoją osobowość , psychikę dla mnie to jest też zadbanie. Oczywiście, że trzeba być ogarnietą : czysta bielizna , bucik , łapka , torebusia w dobrym stanie. Oko niech jest z ładnym łukiem brwiowym ( wyregulowanym ) a jak ma czas i ochotę nawet z makijażem .. Mnie osobiście śmieszy paniusia , która w szpilkach leci do warzywnego po 2 kg ziemniaków + 2 siaty w lewej ręce i .. torebusia ( trendy ) przez ramie. Chciała ładnie wyglądać a wygląda jak pani z rysunku Sawki .
Czyli nie można zrobić zakupów wracając z pracy ...tylko "paniusia" ma wrócić do domu przebrać się i wrócić do warzywniaka ,żeby nie śmieszyć sąsiadek ?
Właśnie... A kobieta, która nie pracuje zawodowo nie może między ludzi wyjść umalowana, uczesana, choćby do warzywniaka? Zdarzyło sie kilkakrotnie, że wyjście do warzywniaka było jedyną formą kontaktu z ludźmi powyżej 1 roku życia. :)
Mój bardzo dobry kolega z pracy ( gej zresztą ) komentując nasze wspólne koleżanki nie dzieli nas na ładne i brzydkie tylko właśnie na zadbane i nie zadbane. Mówiąc o zadbanych ma na myśli przede wszystkim schludne paznokcie, a potem to włosy które nigdy nie są tłuste i niechlujnie spięte, jakieś porządne buty a nie dziurawe tenisówki ( a bo to tylko do roboty ), ew. makijaż ale w celach np skorygowania cieni pod oczami. Taka kobita pachnie świeżością a nie potem, ma wyprasowaną koszulę i jakiś drobny kawałek biżuterii choćby bransoletka na ręce czy kolczyki. Tysiące razy słyszałam tę definicje:D
Dla mnie kobieta zadbana to taka co dba o higienę by nie było jej czuć z kilometra, ubrana w czyste wyprasowane ubrania.
Markowe ciuchy, biżuteria, makijaż czy żelowe paznokcie wg mnie nie mają nic wspólnego z zadbaniem. Nie każda Pani może sobie na to pozwolić.
Ja na co dzień się nie maluję, nie mam takiej potrzeby/nie lubię. Maluję się okazyjnie. Ubrania noszę różne - od markowych po takie z targu a nawet i secondhandu, zależy co to i na jak długo. Fryzjera odwiedzam co 2 miesiące jak się uda.
Moje dłonie są suche, popękane i nie wyglądają ładnie, a przynajmniej tak jak bym chciała, ale to wina alergii na prawie wszystko więc nie mam na to większego wpływu.
Zadbana moim zdaniem : skóra czysta i jędrna, dłonie zadbane, pazurki opiłowane, lakier-nie koniecznie. Strój dostosowany do okazji i sylwetki. Więc miejski po marchewkę, elegancki na przyjęcie. Swój styl, coś co nas wyróżnia, przemyślany wygląd od czubka głowy po buty. Buty! Czyste, niepozdzierane obcasy, zadbane. Włosy- czyste i lśniące, ułożone lub w artystycznym nieładzie. Biżuteria- byle nie do dresu. Twarz nawilżona, oczyszczona, makijaż subtelny o poranku a później może być mega kolorowo i ostro, byle czysto i dobrze zrobiony. Brwi wyregulowane, tylko błagam, nie kreski! Tak w skrócie. :) A i zapach... czystości i lekki w dzień, cięzsze zapachy zarezerwójmy na póżniejsze godziny i chłodniejsze dni.
Witam:)Zalogowałam się po to, żeby zadać Ci pytanie.Napisałaś w swoim poście, że kobieta zadbana, ma skórę czystą i jędrną. Co do czystości to się zgodzę, ale co do jędrności to nie! Czy wg Ciebie kobieta w średnim wieku, która już nie ma tak jędrnej skóry, nie może być zadbana, bo nie ma jędrnej skóry?
Skórę jędrną może mieć każda kobieta, stopień oczywiście zależy od wieku. Nie trzeba dużo: trochę ruchu, peeling choćby kawowo-cynamonowy (cuda działa) i nawilżanie, masaż skóry podczas mycia. Poważnie... niewiele potrzeba, by skóra wyglądała zdrowo. sama nie mam już 15 lat. :) Np oliwa z oliwek, stosowana przez kobiety i polecana tu, gdzie mieszkam sprawia, że babeczki mimo upływu lat wyglądają fenomenalnie! Dobra dieta też nie szkodzi. :) Miło, że choć z takich pobudek, zostałaś użytkownikiem WZ. :)
Zainteresował mnie wątek o kobietach zadbanych, sama czuję się zadbana Nie zgodzę się jednak , że każda kobieta może mieć jędrną skórę.Owszem, może mieć skórę natłuszczoną, ale żadne masaże nie pomogą, kiedy z wiekiem skóra się starzeje, nie oszukujmy się.
To nie do końca prawda, co prawda wiek, kolagen, szybkość regeneracji, metabolizm... dużo można napisać, ale nie o to chodzi. Moim zdaniem, bo pytanie było o NASZE zdanie kobieta może mieć jędrną, zadbaną skórę w każdym wieku, może nie w każdym tak samo. To tak samo jak z modą: każda kobieta kobieta może wyglądać modnie, ale nie w tym samym stroju i stylu.
Jestem kobietą po 50, chodzę regularnie do fryzjera, na masaż i inne zabiegi, uprawiam sport i używam dobrych kremów. Zauważyłam jednak, że moja skóra, już wcale nie jest taka jak 5 lat temu. Nie mam zamiaru naciągać sobie skóry chirurgicznie, chyba muszę pogodzić się, i starzeć z godnością:)
Ba! Ja mam ciut mniej lat i skórę też już inną niż 5 lat temu. :) Ale regularnie, jako miłośnik kawy , maltretuję cielsko fusami z cynamonem i oliwą... ekspres czysty i ja jędrniejsza. Godność to piękna cecha, bardzo ją cenię.
Ja ledwo przekroczyłam 30 a na brzuchu mam koszmarne rozstępy po ciążach.
No i cóż, czy mam z tego powowdu czuć się niezadbaną? A ćwiczę codziennie, trening 45 minut. Litry potu i tony serotoniny uwalniane do krwioobiegu ;) A moja skóra na brzuchu wygląda dalej mało jędrnie, co gorsza nierówno i nieestetycznie. Ale jestem z niej dumna, bo ile razy patrzę na te rozstępy widzę swoje dorastające pociechy :) Nie chcę moich rozstępów redukować kwasami, złuszczać czymś - tam i ogólnie czuć się z nimi źle, bo taka jestem. I mam gdzieś czy ktoś pomyśli, że to objaw zaniedbania. Nie mam zamiaru się tym przejmować, lubię siebie i dbam o siebie na tyle ile mogę, przede wszystkim - chciałabym jak najdłużej zachować sprawność, zdrowie i pogodę ducha. Reszat jest drugorzędna.
Pierwsza ciąża też mi zmasakrowała brzuch... ale skóra mimo rozstępów juz ledwo widocznych (chyba no-scar pomógł) jest jędrna i napięta. Podziwiam za zapał do ćwiczenia. Ja ograniczam się do marszu do sklepu i 200-300 brzuszków dziennie. :D Ciaża chyba nie jest zaniedbaniem :D , połowa kobiet, niezależnie czym się w czasie ciąży smaruje, będzie miała rozstępy i już. Zreszta każda ciaża jest ogromnym wysiłkiem dla organizmu i sporo go kosztuje. Ja tam patrzę na moje potwory i myślę : a mogłam mieć figurę jak z wybiegu, kupę kasy więcej a tak ganiam za baranami i nikt mi nawet za bycie pastuchem nie płaci.. życie jest niesprawiedliwe. ;)
Oj chodziło mi o nawilżenie, dobrą kondycję, taki skrót ale przecież nie jesteście mną, żeby musieć mnie rozumieć. No, że trza dbać mimo upływu czasu w miare możliwości, nie napinac się liftingami, bo mimimika zdycha przy przesadzie. Ale ja żyję wśród ludzi i ... jak kocham moje dzieci... mało babeczek zadbanych ma skóre jak buldogi.
Kobieta zadbana uwazam,że na codzień ładnie ubrana,ladnie paznokcie zrobione,wlosy.No ale kobieta która zajmuje sie domem,czyli gotowanie,pranie itp to trudno zeby przy garach stala ładnie ubrana,zeby to ktos zle nie odebral,nie znaczy zeby byla w jakis rzeczach obdartych itp.
Zadbana to wszystkie atrybuty,które wymieniacie typu włosy,paznokcie ubranie itp.O higienie w tym wieku nie ma co wspominać,bo to podstawa.Dla mnie kobieta zadbana to też dbająca o zdrowie.Poza wizytami u dentysty,powinna znalezć czas na badania kontrolne typu cytologia,badanie piersi,morfologia.
Ale co masz na myśli?? Chodzi Tobie o spódnicę i koszulę czy może dzinsy i bluzka? Do sprzątania ja zakładam dresy - coś wygodnego i jak się poleje płynem to, aby żal nie było, że taka ładna bluzka, spodnie. Ogólnie w domu chodzę wygodnie ubrana nie łachmany, ale wygodnie w starych spodniach, w których już nie wypada wyjść albo w dresach. Jak muszę wyjść to się przebieram. Czasami widzę że sąsiadka kiedy wiesza pranie na dworze zawsze się ubiera jak na wyjście i uwierz dla mnie to śmiesznie wygląda. Spodnie na kant i oczywiście okulary słoneczne. Oczywiście nie chodzę brudna i obdrapana ale raczej swobodnie oraz wygodnie
No i prawie podałaś definicję jak kobieta zadbana nie powinna wyglądać. Kobieta zadbana powinna mieć ładne ubrania domowe, a nie donaszć stare , nie powinna mieć tony tapety , ale twarz zawsze nawet do warzywniaka pokryta lekkim fluidem , czysta , pachnąca i uprzejma , bo piękno kobiety płynie z jej wnętrza.
A ja się nie zgodzę z tymi ubraniami domowymi. Kobieta zadbana to kobieta wolna od jakiś ram, w które starają się ją ubrać inni.Kobieta zadbana robi to na co ma ochotę chce się malować, maluje, nie chce nie robi tego. Kobieta zadbana to taka z której wnętrza płynie coś takiego, że czy w make up czy bez, w ciuchach eleganckich czy starych spodniach, które ubiera do sprzątania wygląda pięknie. Emanuje od niej coś takiego..., że zawsze inni będą ja widzieli jako piękność. Dlaczego? bo jest pozytywnie nastawiona do siebie i do innych. Lubi siebie,szanuje i podoba się sobie, i dlatego inni ją tak widzą.
Dokładnie! Przykłady można mnożyć... Kopciuszek, Królewna Śnieżka... Śpiąca Królewna w wersji W. Disneya... :D Kobieta zadbana to kobieta niepodobna do mopa... czysta, pachnąca, niepotargana, nie stojąca w kącie a i pogadać z sensem się z nia da. ;) Przepraszam, głupawka mnie łapie :D
a dlaczego niepotargana? potargane włosy są w modzie, pachnąca nie musi być wystarczy jakiś deo pod pachę, przecież jak widzisz na ulicy zadbaną kobietę to jej nie wąchasz żeby się upewnić, czy jest zadbana :)
Oj między fryzura "moje włosy widziały szampon, szczotkę i farbę (o ile farbowane) 3 miesiące temu" a starannie przemyślanaym artystycznym nieładem jest zasadnicza różnica. A jak ktoś śmierdzi to wyczujesz... zwłaszcza w kolejce/ barze / autobusie / metrze itp, zwłaszcza latem.
No tak masz rację:) ostatnio jechałam autobusem i młode dziewczę bardzo ładne z buzi miało tak okrutnie tłuste włosy, że przesłaniały cała jej urodę. Na szczęście jechała z dala ode mnie :)
O gustach sie nie dyskutuje, ale kiedy zobaczyłam dzisiaj w przychodni panią z fryzurą jakby prosto od fryzjera, w pełnym makijażu ubraną w ortalionowy,granatowy dres, a do tego.....w różowych szpilkach na 20 centymetrowym obcasie o mało nie parsknęłam śmiechem, a moja ''sąsiadka'' aż trąciła mnie , mimo, że widziałyśmy się pierwszy raz w życiu. Przepraszam, ale taki ''własny'' styl mi nie odpowiada.Czy była zadbana ,nie wiem, no bo niby umalowana i pachnąca, ale.....
O Boże, właśnie mi się przypomniało. Parę lat temu, jakieś 5 była z kumpelą nad Rogóźnem (wspomnianym już kiedyś). Jezioro zapomniane (prawie) przez Boga. Dodatkowo, z racji jej psa, drałowałyśmy co dzień parę kilometrów na piękną plaże, ukrytą w lesie, o której mało kto wiedział. Towarzystwo innych ludzi miałyśmy zazwyczaj tylko w sobotę i niedzielę. No i pewnej niedzieli, na kocu obok nas rozłożyły się dwie pary. Jedna laska miała tapir rodem z lat 70-tych, i kapiący, brokatowy makijaż na twarzy (fluid, cienie pod brwi, pomadka na grubo). Temp. - trzydzieści parę w cieniu a ona, jak Bozię kocham, opala się twardo na słoneczku. Nam kopary opadły. Zaczęłyśmy szeptem robić zakłady, czy kobietka (a wiek naprawdę było bardzo trudno określić) wlezie do wody... Otóż... wlazła, pływała wysoko zadzierając łebek i z tym kilogramem tapety na facjacie. Chyba pierwszy i ostatni raz w życiu nie mogłam przestać komentować "urody" i wyjść z podziwu nad babską głupotą. We własnym poczuciu, zapewne, była zadbana... i to bardzo!
No właśnie kobieta zadbana powinna być zadbana zawsze czy to w domu czy na wyjście, wiadomo inaczej troszkę w domu inaczej do pracy czy na tzw wielkie wyjście.
Mnie w spodniach w , spódnicy i koszuli raczej nikt nie zobaczy. Never ever!!! Mam dość specyficzny styl ubierania. Tez się przebieram, żeby wyjść z domu ale w dresach chodzić nie zamierzam. Elegancja nie musi mieć kołka w tyłku, być tylko garsonką, garniturem i sznurem pereł. :)
Proszę ja wszystko rozumiem ale Ty też się stroisz wieszając pranie przed domem?? Mnie się ostatnio smiać chciało było popołudnie słońce za chmurami a Pani w okularach slonecznych spodniach na kant, wyglądało to komicznie- dla mnie
Moja Mama, na przykład, nigdy nie chodzi w dresach czy jeansach. Zawsze ubrana jest tak, że może spokojnie przyjąć gości. Włosy ułożone, makijaż zrobiony, paznokcie też.
No wlasnie, sa kobiety ktore maja swoj "styl" i sa takie ktorym jest to wszystko jedno.Maja wymowke, ze dzieci, ze kuchnia.Trudno, poplamie........upiore. Mam swoj styl.
Basiu ja myślę, że kobieta, która nie lubi eksponować swoich walorów nie musi być niezadbana i czuć się brzydko.Nie każdy to libi. Wszyscy jesteśmy inni i dlatego ten świat jest taki piękny:)
"Eksponować walory". Czy Twoim zdaniem dobrze wygląda kobieta z dużą nadwagą. W spodniach biodrówkach, krótkiej bluzce. Ciało na boczusiach wypływa między spodniami, a bluzką. Ma swój styl i eksponuje walory, a jednak wygląda to okropnie.
Bahati, ale jest różnica kiedy zaprasza się gości na jakąś uroczystość, a na grilla czy kiedy wpadają spontanicznie. Ja czy w dresie czy w garsonce czuję się piękna:) i nie muszę się wypindrzyć żeby się tak czuć.
No i ok. A są osoby które całe życie w dresie ganiają i to jest dla nich ok. Ja w dresie czuję się fatalnie, bezkształtnie, nudno, mdło, zaraz mnie depresja chwyta za kostkę bo... to nie ja. Ja noszę tak jak teraz po domu : błękitne jeansy, bluzkę o kilu dłogościach, ręcznie malowaną bluzę, włosy mam upięte, na twarzy krem CC i róż też taki, bo podkłady na lato idą sobie w kąt. :) Zdarza mi się otworzyć komuś drzwi z igłą w zębach albo po łokcie w farbie...
Każdy z nas jest inny :) Ja lubię robić i ubierać to na co mam ochotę. Mam ochotę na dres ubieram i czuję się w nim równie pięknie :) Ubieram dres szczególnie kiedy np pada i wiem, że nigdzie nie będę wychodzić i jeszcze do tego T-shirt i dług powyciągany, ulubiony sweter:)
Zgadza sie po domu czy kolo domu zaklada sie to co jest wygodne,a nie wyjsciowe.ja tak samo po domu czy kolo domu chodze w dresach czy w getrach,wiadomo cos robiac to czlowiek sie ubrudzi i wtedy nie będzie szkoda.
Ja uważam, że kobieta "zadbana" to kobieta zawsze zadbana a nie tylko na pokaz czyli na wyjście . Teraz są takie fajne ciuszki typu domowe i funkcjonalne, że nie trzeba straszyć listonosza ale i hydraulika jak się jakiś nieboraczek trafi....
Chyba dla każdego to co innego znaczy. Przyznam, że jak przeczytałam o fluidzie do warzywniaka, roześmiałam się. Dla mnie zadbanie człowieka - bo niby czemu tylko kobiety? - to zadbanie o formę psychofizyczną po prostu, o to żeby nie robić dobrze komuś i dreptać w szpileczkach, tylko sobie - i wybrać wygodne obuwie; żeby nie sapać, przy wejściu po kilku schodach; żeby dbać o rozwój umysłowy i nigdy nie przestać się uczyć, bo potem chodzą takie wiecznie znudzone dziumdzie po świecie, nie wiedzące co zrobić z wolnym czasem. O higienie osobistej nawet nie wspominam, bo to chyba oczywiste.
O Matulu :) To ja zabawna baba jestem.. po górach śmigam w szpilkach bo nie dam się sprowadzić do noszenia bez koniecznej potrzeby adidasów ukształtowaniu terenu, do warzywniaka bez lekkiego choć przypudrowania nosa tez nie pójdę :) Dobrze, że chociaż codziennie muszę ze 100stron tekstu przeczytać, to chyba się nie cofam. :)
Bahati, to z Ciebie niezle ludzie muszą mieć ubawpo górach w szpilkach to tylko blachary chodzą
Wybacz ale twój wpis jest niskiego lotu!! Nie znasz Bahati a pozwalasz sobie na takie uwagi!! Akurat Bahati to KOBIETA z klasą i szacunkiem do innych użytkowników tej strony możesz się od niej wiele nauczyć
Pazury mam jednak ciut wyżej niż pięty. No i jednak paznokcie ciut łądniejsze od pięt. A najładniejsze mam brwi jakby ktos miał kaprys piąć się jeszcze wyżej...
Nawet jeśli mieliby ubaw - mam to gdzieś. Moje życie, nikt go za mnie nie przeżyje ani za mnie nie umrze. Krzywdy nikomu nie robię. Nie mam kompleksów, nie przejmuję się zdaniem obcych ludzi. Zastanawianie się, co ludzie powiedzą oraz ocenianie ludzi przez pryzmat stroju... nie są to cechy ludzi silnych i pewnych siebie.
Zaraz cofam swój styl masz to, że robisz makijaż na wyjście po warzywa to spoko lubisz chce się Tobie, ale przyznam, że szpilki w górach?? Na szlak też w obcasie? Bo wiesz na Krupówkach szpilki to mogą być. Choć muszę się Tobie przyznać że na mnie kobiety na szlaku w szpilkach - obcasach irytują.
Mieszkam na szczycie jednej góry, po prostu miasto tak położone, na 5 górach... chodniki, deptaki, domy, osiedla, parki, sklepy... :) po górach jako górskich szlakach nie chodzę w szpilkach, ale i nie w adidasach. Noszę buty taktyczne. :)
Bo szpilki są na imprezę, na salony i parkiety... poza tym - nienawidzę butów na obcasie :D
Nienawidzę ubrań, które narzucają określony sposób zachowania - krępują swobodne ruchy. Jakis czas temu odkryłam boho i ...uwielbiam boho. Ubieram się tak jak czuję, tak jak lubię, swobodnie i wygodnie. Potrafię zrezygnować z tej swobody na rzecz wyższego celu, bo tak narzuca konwencja jakiegoś super - ekstra - poważnego spotkania. Ale tylko wtedy.
Do listonosza wypadam czasem z domu z rozwianym włosem i umączonymi rękami. Taka jest specyfika pracy w domu. Nie zniosłabym sytuacji, że drżę na myśl o tym, że ktoś niespodziewanie mnie odwiedzi i zastanie mnie "niestosownie" ubraną - tzn. w wygodny i naturalny podczas sprzątania dres..
Zadbana kobieta wklepie w buźkę krem, jest czysta i ładnie pachnie. Dba o ciało i psychiczny komfort. Bo jeśli jest ciągle na uwięzi tego żeby w każdej sytuacji wyglądać perfekcyjnie... według mnie ma to niewiele wspólnego z komfortem psychicznym a staje się smyczą - zawsze młoda, zawsze piękna jak z żurnala. To mit, na który wiele kobiet się łapie. I założę się, ze takie kobiety nie są szczęśliwe, bo nigdy nie dorównają wyfotoszopowanym paniom z gazetek.
I do tego będą miały zepsute kręgosłupy przez noszenie szpilek :P Tak, dokładnie tak...!
A jeśli szpilka ma być wyznacznikiem zadbania kobiety, to Ewa Chodakowska, która często gęsto w życiu codziennym śmiga w obuwiu sportowym, i o zgrozo - również po mieście (co łatwo sprawdzić na jej profilu facebookowym...) jest przykladem kobiecego zaniedbania! :D
Mi się uroda ani kształt P. Ewy wybitnie nie podoba. Do roboty też latałam w trampkach, gdy pracowałam w miejscu, w którym mogłam sobie na to pozwolić, w moich ukochanych, czerwonych poździeranych conversach... ech, szkoda było je wyrzucić. Nie omawiamy tu pojęcia "elegancka kobieta" tylko "zadbana".
Ja uwielbiam Panią Ewę za to jaka jest i co robi i uważam, że jest wybitnie zadbaną kobietą niezależnie od tego co założy... bo według mnie właśnie o to chodzi w "zadbaniu". Ładne ciało, cera, pogoda ducha - to widać niezależnei od ubioru. W dresach i trampkach - też.
No właśnie, mam wrażenie, że mylicie/mylisz "elegancka" i "zadbana". Chociaż na niejednym wybiegu mody trampki czy bojówki były już pokazywane jako szczyt elegancji... ;)
Więc - obstaję przy swoim - kobieta zadbana nawet w dresach wygląda na zadbaną, a kobieta, która nie dba o ciało i ducha, nawet, jeśli założy szpilki i ekstra kieckę, nie musi wyglądać automatycznie na zadbaną.
Nie wiem czy zabawna dla mnie to może być zbyt niskie poczucie własnej wartości, a po górach raczej w szpilkach nie śmigasz, bo to jest niemożliwe. Tylko przechadzasz się jakimiś tam dreptakami w dolinach, a to nie są góry.Do tego tak mamy wspaniale chodniki zrobione, że obcasy wchodzą w te kostki chodnikowe,
Dla ciebie góry to skały a jak nazwiesz miejsce, w którym mieszkam? :) Fotkę juz wrzuciłam. A i fakt, poddałam się, szpilki tylko do samochodu ( nie prowadzę) a na codzienień ciut szersze obcasy, nadal ok 15-17cm i kupiłam kilka par na koturnie, ale to dlatego, że dziecko mi wybrało z "krysztalitami" :D Całe życie mieszkałam nad morzem, płasko, nudno, a tu... trzeba było zaakceptować, że wszędzie pod górkę! No ale cóż... skoro teren się nie chce zmienić mimo mojego deptania to i ja zmienić się nie zamierzam. A babeczki jak ja: but na obcasie tylko turystki się czasem potykają, jak ja przez pierwsze miesiące, kiedy to po kilku próbach zakupiłam kilka par płaskich butów i przy moim imponującym wzroście i figurze byłam bliska rozpaczy, że mnie zza murku nie widać. :) Nijak się to ma do samoakceptacji czy samooceny, bliżej do posiadania w domu lustra, które podpowiada: w płaskich butach wyglądasz jak kaczka. A nikt nie lubi byc kaczką.
Bahati to Ty siebie widzisz jako kaczkę. W oczach innych zapewne wyglądasz pięknie :) A widzisz mówie, że masz niskie poczucie wartości :) i nie zwalaj winy na lustro :)
To co widzą inni mi lata. Ja muszę się sama ze sobą czuć dobrze. Wiem, że wyglądam dobrze w oczach innych, ale to nie ważne. Ważne, że dla mnie nie jest wystarczająco dobrze, a wiele wysiłku nie kosztuje mnie poprawa tego. A czuję się o niebo lepiej, bo juz taka moja natura, że dążę zawsze wyżej, obojętnie czy szyję, czy piorę, czy gotuję, czy na spacer idę :) I nigdy niczego nie robię dokładnie tak samo, bo zawsze próbuję coś ulepszyć, choc nie zawsze warto :)
Rozumiem, że tu chodzi o Ciebie i to jest najważniejsze w tym, co robimy dla siebie żebyśmy my się czuły dobrze. Kurcze Bahati mam inne zdanie na temat tych bamboszy i bokserek. Piekna kobieta jest piękna i ja się będę upierać czy w bamboszach czy pończochach wsiorybno. Piękno jest pięknem, a bambosze i pończochy to tylko opakowanie
Ale pięknu też można pomóc, ja tam jestem wzrokowcem. :) Może po prostu z jakiegoś powodu inaczej patrzymy na kobiety. Może inaczej odbieramy ich atrakcyjność. :)
Ja tez jestem wzrokowcem. Nie zawsze jest taka potrzeba żeby pomagać pięknu. Spotykałam kobiety zjawiskowe i nie miały maka up i jakiś full wypas ciuchów. Podobnie jak Ty to, co robię, robię dla siebie nie dlatego że czuję się źle bez maka up dlatego że ja lubię się zmieniać i każdego dnia być inna. Gdyby było inaczej znudziłabym się sama sobie i na pewno nie podobała. Jestem codziennie taka jak dyktuje mi moje wnętrze. Oczywiście wyłączając spotkania służbowe i rodzinne uroczystości gdzie strój zobowiązuje do sytuacji. Z całą pewnością inaczej patrzymy na kobiety przecież jesteśmy 2 różnymi osobami. Mnie się podobają wszystkie:) Chyba w każdym znajdę coś pięknego. Od dziecka interesuję się wizażem. Jak jadę np środkami miejskiej komunikacji to patrze na kobiety i zastanawiam się, co bym w nich zmieniła, co poprawiła w jakich kolorach wyglądałyby lepiej itd.
Dlatego przywitałam radośnie szerokie, wysokie obcasy :) A na chodnikach tu rosną drzewa, ty drogi pieszy popierdzielasz po jezdni, bo drzewo rośnie. Cóż...
Zanim się tu przeprowadziłam gdzie mieszkam nie miałam, ani jednej pary butów na płaskim obcasie. Tu się nie da inaczej. Takie dziury nierówne kostki itd. że przejście w szpilkach to wyczyn. Zresztą nie po to kupuję dobrej jakości buty, żeby sobie skórę z obcasów pozdzierać. Niestety takie miasto.
Oż... ale atrakcyjny temat. Fluid do warzywniaka mi się najbardziej podobał! :D
A teraz tak: nie wyobrażam sobie, żebym miała pójść do pracy z tłustymi strąkami na łbie, nie umalowana i w wygniecionych ciuchach. Kolczyki raczej nie, biżuteria... noszę zawsze obrączkę i jeden pierścionek + obrączkę na kciuku, czasami bransoletkę. Jeśli mam fazę na malowane szpony, to maluję je codziennie, ponieważ lubię dość agresywne kolory. Buty fajne, na płaskim, bo nie potrafię prowadzić w szpilkach. Dezodoranty wybieram typu Dove czy Garnier, które dla mnie pachną "czystością". Zawsze perfumy ale pryskam się dopiero w pracy, a nie przed wyjściem z domu.
Po powrocie do domu natychmiast się przebieram, zdejmuję pierścionek, zegarek. Nie wyobrażam sobie zostać w tych samych ubraniach. Mam specyficzną sytuację i cały wolny czas w domu spędzam oklejona zwierzakami albo na huśtawce w ogrodzie albo z książką na hamaku albo w lesie. Więc - dres, bluzka i jakieś spodnie, spodenki, adidiasy, klapki, tenisówki. Jeśli muszę gdzieś wyjść po południu - znowu się przebieram, dosłownie "last minute", żeby nie "ubrać się" we włoski zwierzaków. W wolne dni w zasadzie się nie maluję, jeśli muszę pojechać do sklepu - delikatnie rzęsy i brwi (jako blondynka). Nie muszę i nie chcę ubierać się w domu, jakbym oczekiwała gości. Mój dom jest moją twierdzą, takie już ze mnie nietowarzyskie zwierzę.
P.S. Nie wyobrażam sobie brwi a'la Recep Ivedik albo obgryzionych pazurów.
a dlaczego perfumami się pryskasz dopiero w pracy?
:) Bo zabieram po drodze dwie koleżanki i gdyby każda z nas się "popsiukała" swoimi to chyba byśmy ze sobą nie wytrzymały. :) A w pracy jestem co najmniej pół godziny przed innymi i jest kupa czasu, żeby perfumy się "ustały" na skórze. :)
Zadbana to wg mnie taka, która nie wywołuje negatywnych odczuć (w każdym tego słowa znaczeniu) w swoim otoczeniu. Ja dodam od siebie, co dla mnie - nałogowego śpiocha jest bardzo ważne - wypoczęta a przynajmniej często wyspana. Do ideału droga długa i wyboista (jak polskie chodniki). Mimo dziur i zdradliwych szpar chodnikowych, lubię szpilki i wszelkie obcasy, które nie przeszkadzają mi nawet w prowadzeniu autka i pchaniu wózków wypakowanych po brzegi zakupami. Staram się jak mogę, by dobrze czuć się w swojej skórze i wyglądać w miarę estetycznie. Niestety nieraz sił i snu brak, więc zasłaniam podkrążone oczy okularami, włosy zwijam w koczek lub zakrywam szalem (w ciepłe dni niestety ten kamuflaż odpada). Zawsze maluję usta i staram się uśmiechać do ludzi/świata (sygnał że nie mam wrogich zamiarów), ulubione perfumy i w miasto ... na zakupy do rybnego, warzywniaka. I tak do setki, albo chociaż 80-ki.
Pozdrawiam Panie zadbane i te co odpuszczają sobie to i owo, wyznając zasadę "nic na siłę" - z fryzjerką poplotkuję za miesiąc lub dwa, a tymczasem cichutko utnę sobie drzemkę popołudniową. - mój ideał niedościgniony w tym wcieleniu.
Nie każdy rodzi się geniuszem, nie każdy ma wysoki iloraz inteligencji. Czy te wrodzone predyspozycje skazują więc na zaniedbanie?
Geniuszy jest niewielu, a rozwój intelektualny nie jest zarezerwowany wyłącznie dla tych z największym poziomem IQ, jest im łatwiej i tyle. Każdy może rozwijać swój intelekt. Znam wiele pięknych i zadbanych ignorantek, dla których prawie jedyną lekturą są katalogi firm kosmetycznych i prasa z dużą ilością obrazków, przebywanie w ich towarzystwie to prawdziwa udręka, a na moje szczęście, ani jednej brudnej i śmierdzącej intelektualistki. Myślę że kobieta zadbana to ta, która najpierw dba o swój intelekt i zdrowie a potem o fizyczność. Można liczyć na tzw. intuicję ale czasami i ona zawodzi, jeśli nie jest poparta wiedzą.:)
W ciągu jednego dnia dobry wizażysta, fryzjer i kosmetyczka "zrobią" zaniedbaną intelektualistkę na tzw. bóstwo (pachnącą, z piękną fryzurą, zadbanymi paznokciami, odpowiednim ubiorem itp.) Spróbuj z pięknej ignorantki zrobić intelektualistkę w ciągu jednego dnia.
Najfajniejsze komplementy i słowa uznania jakie w swoim życiu usłyszałam były związane z moimi umiejętnościami, wiedzą, pomysłami, projektami i wszystkim co wynikało z mojej pracy. Te związane z wyglądem mogłam mieć codziennie, ale one mnie wręcz irytowały i irytują do dziś. Gdy jestem w wirze pracy wyglądam jak kocmołuch, bo co inne jest ważne, na finał robię się na "bóstwo" w ciągu godziny. Moim atutem nie jest fizyczność. Faceci nie lubią kobiet myślących. Wolą piękne, nieskomplikowane, proste w obsłudze. Zaszczytem dla mnie było np. gdy kasiasty cwaniak zamówił sobie plan rezydencji a potem poprosił abym mu rozrysowała projekt, bo nie mógł się zorientować gdzie będzie salon a gdzie kuchnia...
Jak już tak dyskutujemy o zadbanych kobietach to dla mnie ( pisze dla mnie) kobieta z owłosieniem na rękach jest kobietą zaniedbaną. Nie rozumiem dlaczego w Polsce kobiety nie depilują sobie rąk. Słyszałam opowieści, że włosy szybko odrastają. Nieprawda na rękach rosną najwolniej ze wszystkich części ciała. Słyszałam opowieści, że włosy robią się ciemniejsze i twardsze i to też uważam za bzdurę. A wy jakie macie na ten temat zdanie mnie się kobieta z włosami na rękach nie podoba.
Jak już tak dyskutujemy o zadbanych kobietach to dla mnie ( pisze dla mnie) kobieta z owłosieniem na rękach jest kobietą zaniedbaną. Nie rozumiem dlaczego w Polsce kobiety nie depilują sobie rąk. Słyszałam opowieści, że włosy szybko odrastają. Nieprawda na rękach rosną najwolniej ze wszystkich części ciała. Słyszałam opowieści, że włosy robią się ciemniejsze i twardsze i to też uważam za bzdurę. A wy jakie macie na ten temat zdanie mnie się kobieta z włosami na rękach nie podoba.
A zapomniałaś,że wielkie gwiazdy kina odchodzą od depilacji?? A trudno o nich powiedzieć,że są zaniedbane.A tak na powaznie, ile Twoich koleżanek znajomych depiluje ręce? I wszystkie je uważąsz za zaniedbane??
Bea nie wierz w takie bzdury, że nie depilują to zwykły chwyt służący dobremu PR-owi gwiazdy. Bea tu nie chodzi o moje koleżanki czy znajome, ja to tak widzę, mam prawo:) Nie patrzę na swoich znajomych i koleżanki pod kątem kto jest zadbany kto nie . Dopóki nie czuję niemiłych zapachów jest ok :), a reszta to indywidualna sprawa każdej osoby. Nie podobają mi się kobiety z owłosionymi rękami i dla mnie jest to efektem zaniedbania. Nie piszę o takich, które natura obdarzyła skromnym owłosieniem na rękach :) Jak widzę kobietę wypindrzoną od stup i z bujnym owłosieniem na rekach to w moich estetycznych wrażeniach cały czar pryska.
Ponieważ mnie nie przeszkadzają. :) I ponieważ uznaję tylko depilację woskiem, nie mam ochoty fundować sobie dodatkowego bólu na coś, co mi nie przeszkadza. :)
Rozumiem :) Raz miałam usuwany woskiem wąsik można wiele o mnie powiedzieć, ale masochistką nie jestem :) Maszynka do golenia i w 3 minuty i po problemie :) Podziwiam Ciebie, że potrafisz to znieśc na tak dużej powierzchni ciała jak dla mnie 1 wąsik to był koszmar. :)
żeby nie było... pastę, oczywiście robię sama. :) Potrzeba tylko 1,5 szklanki cukru, soku z połowy cytryny i 0,5 szklanki wody gotować na minimalnym ogniu przez ok 20-30 minut, aż zrobi się pięknie bursztynowe.
Tak, kiedy trzeba podciągnać rękawki, golę ręce. Wydaje mi się to bardziej estetyczne, do tego jakiś ładny, nabłyszczający balsam...
Ale - uwaga - moim zdniem fakt, że włosy odrastają mniej widoczne i słabsze należy włożyć między jakiś straszny mit. Straszny, bo można się nieźle naciąć... moje włoski na rękach przez zimę odrosły nieco ciemniejsze, dłuższe i gęstsze... więc jeśli ktoś je zacznie golić, raczej trzeba sie liczyć, że będzie to musiał już robić stale.
Ale... dla wszystkich lubiących swój zarost tu i tam:
Kiedy zdecydowałam się na depilację to stało się to dla mnie takim samym stałym elementem dbania o higienę jak mycie, zębów, włosów. Nigdy ponownie nie zapuściłam sobie włosów więc nie wiem jakie odrastają :)
A piszesz, że to nieprawda, że odrastają ciemniejsze ;)
Hi, to prawda.
Odpuściłam sobie golenie rąk na zimę, bo i tak nosze zimą swetry, sweterki i ręce są zakryte... a mam skórę skłonną do wysuszania i taka przerwa od ciągłego skrobania... zbawienna dla skóry ;)
Ja mam ciemne włosy, ale jako dziecko byłam blondynką... i włoski na rękach miałam jasne i cieniutkie. Do chwili, kiedy je zgoliłam...to co odrosło, już zbytnio jasne ani takie cienkie nie było. Stąd zawsze ostrzegam - bo można się zdziwić. W każdej gazetce czy na portalach dla Pań zachwalają - ogolić, ogolić, odrosną słabsze, cieńsze... aaaa - figa!
Ale jeszcze gorzej ma moja jedna znajoma, która wydepilowała sobie taki ciemny, delikatny wąsik. Odrastają grube, czarne włosiska...które czasami wrastają w skórę, tuż przed kolejną depilacją - tragedia!
Bo golenie to nie jest depilacja . Po goleniu rzeczywiście włoski odrastają grubsze i bardziej gęste , po depilacji odwrotnie ... Z tym , że mają tendencje do wrastania ( pomocne w tym są peelingi i różne masujące wynalazki )
No, koleżanka wąsika nie goliła, wydepilowała, u kosmetyczki. I po każdej depilacji coraz to więcej jest grubych, czarnych włosków. Teraz to już chyba tylko laser pozostaje, żeby się tego pozbyć. To tez jakiś sposób na zarobek dla kosmetyczki ;) I drenaż kieszeni klientki.
Decydując się na depilację trzeba się liczyć z tym, że od pierwszego razu trzeba to robić regularnie. To się nazywa dbałość o siebie:) Nie wyobrażam sobie żeby golić np. nogi w sezonie wiosenno-letnim, a w pozostałych porach roku nie. Tak samo jest z owłosieniem na innych częściach ciała. Koleżnka niech spróbuje kremu do depilacji twarzy. Kiedy wąsik jej się będzie pojawiał będzie go depilować. Hmm.. Chyba koleżanka nie zapuszcza go do pierwotnego wyglądu? Laser to dobra sprawa koleżanka usuwała na nogach i ma święty spokój. Niestety laserem można pozbyć się tylko ciemnego owłosienia.
No, jeśli ktoś się rozmyśli i stwierdzi, że jednak wcześniej nie było tak źle... już niestety nie ma odwrotu - o to mi chodzi. To musi być przemyślana decyzja. Kiedy po raz kolejny golę ręce i skórę mam potem jak papier... to sobie tak myślę - a po cholerę mi to było ;)
No z tym wąsikiem przechlapane, druga koleżanka też myślała nad depilacją i wpomniany przykład dałam jako przestrogę - nie zdecydowała się... Żeby usunąć włosek musi on być minimalnie widoczny, przecież spod skóry nie da się go wyciągnąć zanim wyrośnie...a jesli jest gruby i czarny... to nawet wystający koniuszek to jest czarna plamka, a kiedy taki włos wrośnie... masz syfa ropnego na twarzy. Brrr. Ja współczuję. I przestrzegam innych. To musi być przemyślana decyzja. Zwałszcza, jeśli chodzi o twarz! Bo potem, to już tylko maska albo papierowa torba na głowę!
Dlaczego masz ręce jak papier po goleniu? Ja smaruje zawsze jakimś balsamem i mam gładziutkie jak pupa niemowlaka. Ostatnio córce chciałam kupić żel do mycia ciała na wycieczkę i pomyliłam się i kupiłam balsam do ciała. Ba nawet tym czymś, ja blondynka, chciałam się umyć i byłam bardzo zdziwiona, dlaczego mi się nie pieni. Patrzam i czytam, a tam napisane balsam do ciała:) Pisze dlatego, że może spróbujesz firmy Fa ( dość rzadka jak na balsam konsystencja), ale rezultat w porównaniu z innymi kosmetykami niezły i nie jest z jakieś wyższej półki :)
Co do tego golenia pod nosem masz rację, dlatego pisałam o tym kremie. Bo nim, jak komuś przeszkadza, można usuwać minimalne owłosienie. Tylko trzeba też uważać. Ja mam bardzo wrażliwą skórę, kiedyś spróbowałam krem córki przeznaczony do wrażliwej skóry twarzy i tak mnie wysypało pod nosem. Ogólnie trzeba trochę skrócić czas trzymania kremu i najpierw sprawdzić na drobnym kawałeczku twarzy czy nie mamy reakcji alergicznych. :)
Z moją skórą to jest tak, że już wiem dlaczego moje dzieci mają skłonność do atopowych zmian ;) Mam właśnie skórę z pogranicza atopowej, niesamowicie suchą i wierz mi - smaruję czym się da, w dodatku skóra co jakiś czas przyzywyczaja sie do danego kosmetyku i muszę go zmieniać. Przeszlam już chyba przez wszystkie firmy... teraz jestem przy Ziaji z bio olejkiem araganowym. Aktualnie działa, ale coraz słabiej, no bo to już przecież drugie opakowanie ;)
Więc jestem na siebie trochę zła, że zaczęłam to golenie rąk, ale człowiek był młody i głupi. Łapki ogoliłam chyba jeszcze w liceum... dlatego na zimę - odpuszczam sobie golenie przynajmniej rąk. Zbawienne dla mojej skóry.
Hmmm, krem do depilacji próbowałam na miejsce intymne. Dobrze, że zrobiłam próbę wcześniej, był czas, żeby wszystkie porażnienia i krosty się wygoiły - o tak, z kremami do depilacji trzeba bardzo uważać ;)
Oj ciężko :) Jest taka maść nazywa się alantan plus ( maść nie krem) ona bardzo dobrze natłuszcza skórę, ja dzieciakom stosowałam Oilatum do kąpieli teraz pojawiły się tańsze odpowiedniki tego specyfiku do kąpieli.
Dlaczego masz ręce jak papier po goleniu? Ja smaruje zawsze jakimś balsamem i mam gładziutkie jak pupa niemowlaka. Ostatnio córce chciałam kupić żel do mycia ciała na wycieczkę i pomyliłam się i kupiłam balsam do ciała. Ba nawet tym czymś, ja blondynka, chciałam się umyć i byłam bardzo zdziwiona, dlaczego mi się nie pieni. Patrzam i czytam, a tam napisane balsam do ciała:) Pisze dlatego, że może spróbujesz firmy Fa ( dość rzadka jak na balsam konsystencja), ale rezultat w porównaniu z innymi kosmetykami niezły i nie jest z jakieś wyższej półki :)
Co do tego golenia pod nosem masz rację, dlatego pisałam o tym kremie. Bo nim, jak komuś przeszkadza, można usuwać minimalne owłosienie. Tylko trzeba też uważać. Ja mam bardzo wrażliwą skórę, kiedyś spróbowałam krem córki przeznaczony do wrażliwej skóry twarzy i tak mnie wysypało pod nosem. Ogólnie trzeba trochę skrócić czas trzymania kremu i najpierw sprawdzić na drobnym kawałeczku twarzy czy nie mamy reakcji alergicznych. :)
No przecież może sobie zapuścić wąsiska. Dziś to modne i nikogo nie zdziwi. Pewna pani Kiełbasa dzięki temu elementowi urody bardzo zyskała na popularności a nawet wygrała "zawody" Eurowizji.
Przeczytałam przedwczoraj na WP.PL artykuł na temat wyników badań jakości kremów przeciwzmarszczkowych przeprowadzonych w Hiszpanii. Uśmiałam się serdecznie, ponieważ najwięcej punktów zdobył krem z dyskontu obecnego również w Polsce. Zostawił za sobą kremy najlepszych marek kosmetycznych, a jego cena jest prawie dziesięć razy niższa. Byłam dzisiaj na zakupach i z ciekawości zaglądnęłam na dział kosmetyczny, okazuje się, że u nas też jest i kosztuje 8.99 ,czyli jeszcze mniej niż w Hiszpanii.
Według mnie kobieta zadbana to taka, która lubi siebie. Stara się być zawsze dobrze i kobieco ubrana, wie jak podkreślać swoje atuty, a ukrywać niedoskonałości. Nosi ładną fryzurę, makijaż.
Ostatnio kilka razy słyszałam - kobieta zadbana i tak przyznam się szczerze zaczynam się zastanawiać jaka to kobieta zadbana :) Bo to chyba nie chodzi tylko o higienę ......więc o co ... o szpilki na co dzień??
Myślę że to takie "rozszerzenie" hasła higiena osobista... czyli wiadomo czysta, ładnie uczesana, pachnąca, schludna... no nie wiem, chyba dużo tych przymiotników można wymienić
Dokładnie tak :)
w/g mnie...to chodzi o wygląd kobiety:włos ładnie uczesany,kreska zrobiona,przyzwoicie ubrana...)) i to się zwie...kobieta zadbana-))
Ja bym obstawiała, że chodzi o czyste, podcięte, uczesane i bez odrostów włosy. A do tego dobrze dobrane do sylwetki rzeczy, buty itp. Nie chodzi o nowy szyk a raczej o ubiór z wyczuciem (kolory, fason). Jeśli by tak jeszcze dodać do tego wypielęgnowane dłonie (można to zrobić samodzielnie w domu), to myślę, że można się pokusić o stwierdzenie - "kobieta zadbana".
Łooo macie Smakosiu Kochana .. chyba testu nie przejdę ... odrost ale farba już gotowa , muszę chwile odczekać po zabiegu na włosach w salonie a potem to już M ... sie moją łepetynką zajmie ..
Łooo macie Smakosiu Kochana .. chyba testu nie przejdę ... odrost
łomatko megi65 nie chcesz wiedzieć co ja wyczytałam w Twoim poście..."potem to już M ... się moją łe... zajmie" hahaha aż się zaczerwieniłamale farba już gotowa , muszę chwile odczekać po zabiegu na włosach
w salonie a potem to już M ... sie moją łepetynką zajmie ..
Koleżanko RenatoZ36 ! Przywołuję Ciebie do porządku , mówimy i piszemy o włosach na głowie ..nie łonowych .
:)
Makijaż dobrany do urody kobiety tak samo fryzura i kolor włosów.Ubranie trendy zgodne z modą ale podkreślające zalety naszej figury i tuszujące jej wady.
A bez makijażu też może być zadbana?? Bo na co dzień do sklepu, po dzieci ja bez makijażu spodnie i bluza raczej sportowa buty sportowe. Włosy uczesana pachnąca............. Nie lubię się malować dla mnie to raczej koszmar nocy letniej
A bez makijażu też może być zadbana??
Jak dla mnie - makijaż nie jest wyznacznikiem zadbania. Czasami im mniej, tym więcejCzasami wydaje się że kobieta jest nieumalowana a jest to lekkie muśnięcie kredką oka czy też delikatny błyszczyk na ustach.
Dla mnie zadbana to ta .... co ma uśmiech i radość na buźce bez względu czy chodzi czy nie w markowej bluzce .. upsss ale się rymło ...
Często obserwuję panie jak z żurnala '' wypindrzone na trendy '' ale mina ... ullaaaa . Nie dba o swoją osobowość , psychikę dla mnie to jest też zadbanie.
Oczywiście, że trzeba być ogarnietą : czysta bielizna , bucik , łapka , torebusia w dobrym stanie. Oko niech jest z ładnym łukiem brwiowym ( wyregulowanym ) a jak ma czas i ochotę nawet z makijażem ..
Mnie osobiście śmieszy paniusia , która w szpilkach leci do warzywnego po 2 kg ziemniaków + 2 siaty w lewej ręce i .. torebusia ( trendy ) przez ramie. Chciała ładnie wyglądać a wygląda jak pani z rysunku Sawki .
Dla mnie zadbana to ta .... co ma uśmiech i radość na buźce bez względu
Uśmiech i radość, to mile widziane u zadbanych i u tych mniej zadbanych, ale róznica jest taka, że u tych "zadbanych" powinny być jeszcze zęby do kompletuczy chodzi czy nie w markowej bluzce .
No tak ...uzębienie pod kontrolą stomatologa to po primo .. :))
Totalnie się z Tobą zgadzam. Według mnie kobieta może być zadbana jeśli jest... spełniona.( tu każdy może dopisać własną teorię(.
Ja ostatnio jednak przedstawiam sama niezbyt ciekawy wygląd. Byłam wręcz krańcowa zaniedbana. Oczywiście pomijając kwestię higieny . Ale włosy wyglądały jak snopki starego siana. Efekt nie dbania o ich kondycję , tylko malowanie, cięcie i odżywki do włosów. Właśnie wczoraj zrobiłam sobie porządną maskę na głowę. Dziś rano poleciałam do łazienki, aby się przekonać ,że znowu mam względnie dobre włosy. Co do ubrań to tyle "zapasów" z zimy mi zostało,że ubrać się modnie, wygodnie i szykownie to trudno przy moich gabarytach. Rzecz następna cera, następna porażka w moim wykonaniu. Ja to z tych ,że wierzę tylko w maseczki i pilingi , które .... sama sobie w domu zrobię. Ostatnio odkryłam,że ogórek działa przeciwzmarszczkowo, a nie tylko wybielająco .
Wiecie,co chciałabym o sobie powiedzieć za pewien czas..Kobieta zadbana.
Dla mnie zadbana to ta .... co ma uśmiech i radość na buźce bez względu
Czyli nie można zrobić zakupów wracając z pracy ...tylko "paniusia" ma wrócić do domu przebrać się i wrócić do warzywniaka ,żeby nie śmieszyć sąsiadek ?czy chodzi czy nie w markowej bluzce .. upsss ale się rymło ... Często
obserwuję panie jak z żurnala '' wypindrzone na trendy '' ale mina ...
ullaaaa . Nie dba o swoją osobowość , psychikę dla mnie to jest też
zadbanie. Oczywiście, że trzeba być ogarnietą : czysta bielizna ,
bucik , łapka , torebusia w dobrym stanie. Oko niech jest z ładnym łukiem
brwiowym ( wyregulowanym ) a jak ma czas i ochotę nawet z makijażem .. Mnie
osobiście śmieszy paniusia , która w szpilkach leci do warzywnego po
2 kg ziemniaków + 2 siaty w lewej ręce i .. torebusia ( trendy )
przez ramie. Chciała ładnie wyglądać a wygląda jak pani z rysunku Sawki .
Właśnie...
A kobieta, która nie pracuje zawodowo nie może między ludzi wyjść umalowana, uczesana, choćby do warzywniaka? Zdarzyło sie kilkakrotnie, że wyjście do warzywniaka było jedyną formą kontaktu z ludźmi powyżej 1 roku życia. :)
Dokładnie tak myślę i zgadzam się z Tobą :) ...
Każdy jest innym człowiekiem i robi to na co ma ochotę i jak uważa ...
I ja też :)
Mój bardzo dobry kolega z pracy ( gej zresztą ) komentując nasze wspólne koleżanki nie dzieli nas na ładne i brzydkie tylko właśnie na zadbane i nie zadbane. Mówiąc o zadbanych ma na myśli przede wszystkim schludne paznokcie, a potem to włosy które nigdy nie są tłuste i niechlujnie spięte, jakieś porządne buty a nie dziurawe tenisówki ( a bo to tylko do roboty ), ew. makijaż ale w celach np skorygowania cieni pod oczami. Taka kobita pachnie świeżością a nie potem, ma wyprasowaną koszulę i jakiś drobny kawałek biżuterii choćby bransoletka na ręce czy kolczyki. Tysiące razy słyszałam tę definicje:D
Bardzo ładnie to napisałaś.
Dla mnie kobieta zadbana to taka co dba o higienę by nie było jej czuć z kilometra, ubrana w czyste wyprasowane ubrania.
Markowe ciuchy, biżuteria, makijaż czy żelowe paznokcie wg mnie nie mają nic wspólnego z zadbaniem. Nie każda Pani może sobie na to pozwolić.
Ja na co dzień się nie maluję, nie mam takiej potrzeby/nie lubię. Maluję się okazyjnie. Ubrania noszę różne - od markowych po takie z targu a nawet i secondhandu, zależy co to i na jak długo. Fryzjera odwiedzam co 2 miesiące jak się uda.
Moje dłonie są suche, popękane i nie wyglądają ładnie, a przynajmniej tak jak bym chciała, ale to wina alergii na prawie wszystko więc nie mam na to większego wpływu.
Zadbana moim zdaniem : skóra czysta i jędrna, dłonie zadbane, pazurki opiłowane, lakier-nie koniecznie. Strój dostosowany do okazji i sylwetki. Więc miejski po marchewkę, elegancki na przyjęcie. Swój styl, coś co nas wyróżnia, przemyślany wygląd od czubka głowy po buty. Buty! Czyste, niepozdzierane obcasy, zadbane. Włosy- czyste i lśniące, ułożone lub w artystycznym nieładzie. Biżuteria- byle nie do dresu. Twarz nawilżona, oczyszczona, makijaż subtelny o poranku a później może być mega kolorowo i ostro, byle czysto i dobrze zrobiony. Brwi wyregulowane, tylko błagam, nie kreski! Tak w skrócie. :) A i zapach... czystości i lekki w dzień, cięzsze zapachy zarezerwójmy na póżniejsze godziny i chłodniejsze dni.
Witam:)Zalogowałam się po to, żeby zadać Ci pytanie.Napisałaś w swoim poście, że kobieta zadbana, ma skórę czystą i jędrną. Co do czystości to się zgodzę, ale co do jędrności to nie! Czy wg Ciebie kobieta w średnim wieku, która już nie ma tak jędrnej skóry, nie może być zadbana, bo nie ma jędrnej skóry?
Skórę jędrną może mieć każda kobieta, stopień oczywiście zależy od wieku. Nie trzeba dużo: trochę ruchu, peeling choćby kawowo-cynamonowy (cuda działa) i nawilżanie, masaż skóry podczas mycia. Poważnie... niewiele potrzeba, by skóra wyglądała zdrowo. sama nie mam już 15 lat. :) Np oliwa z oliwek, stosowana przez kobiety i polecana tu, gdzie mieszkam sprawia, że babeczki mimo upływu lat wyglądają fenomenalnie! Dobra dieta też nie szkodzi. :) Miło, że choć z takich pobudek, zostałaś użytkownikiem WZ. :)
Zainteresował mnie wątek o kobietach zadbanych, sama czuję się zadbana Nie zgodzę się jednak , że każda kobieta może mieć jędrną skórę.Owszem, może mieć skórę natłuszczoną, ale żadne masaże nie pomogą, kiedy z wiekiem skóra się starzeje, nie oszukujmy się.
To nie do końca prawda, co prawda wiek, kolagen, szybkość regeneracji, metabolizm... dużo można napisać, ale nie o to chodzi. Moim zdaniem, bo pytanie było o NASZE zdanie kobieta może mieć jędrną, zadbaną skórę w każdym wieku, może nie w każdym tak samo. To tak samo jak z modą: każda kobieta kobieta może wyglądać modnie, ale nie w tym samym stroju i stylu.
Jestem kobietą po 50, chodzę regularnie do fryzjera, na masaż i inne zabiegi, uprawiam sport i używam dobrych kremów. Zauważyłam jednak, że moja skóra, już wcale nie jest taka jak 5 lat temu. Nie mam zamiaru naciągać sobie skóry chirurgicznie, chyba muszę pogodzić się, i starzeć z godnością:)
Ba! Ja mam ciut mniej lat i skórę też już inną niż 5 lat temu. :) Ale regularnie, jako miłośnik kawy , maltretuję cielsko fusami z cynamonem i oliwą... ekspres czysty i ja jędrniejsza. Godność to piękna cecha, bardzo ją cenię.
Ja ledwo przekroczyłam 30 a na brzuchu mam koszmarne rozstępy po ciążach.
No i cóż, czy mam z tego powowdu czuć się niezadbaną? A ćwiczę codziennie, trening 45 minut. Litry potu i tony serotoniny uwalniane do krwioobiegu ;) A moja skóra na brzuchu wygląda dalej mało jędrnie, co gorsza nierówno i nieestetycznie. Ale jestem z niej dumna, bo ile razy patrzę na te rozstępy widzę swoje dorastające pociechy :) Nie chcę moich rozstępów redukować kwasami, złuszczać czymś - tam i ogólnie czuć się z nimi źle, bo taka jestem. I mam gdzieś czy ktoś pomyśli, że to objaw zaniedbania. Nie mam zamiaru się tym przejmować, lubię siebie i dbam o siebie na tyle ile mogę, przede wszystkim - chciałabym jak najdłużej zachować sprawność, zdrowie i pogodę ducha. Reszat jest drugorzędna.
Pierwsza ciąża też mi zmasakrowała brzuch... ale skóra mimo rozstępów juz ledwo widocznych (chyba no-scar pomógł) jest jędrna i napięta. Podziwiam za zapał do ćwiczenia. Ja ograniczam się do marszu do sklepu i 200-300 brzuszków dziennie. :D Ciaża chyba nie jest zaniedbaniem :D , połowa kobiet, niezależnie czym się w czasie ciąży smaruje, będzie miała rozstępy i już. Zreszta każda ciaża jest ogromnym wysiłkiem dla organizmu i sporo go kosztuje. Ja tam patrzę na moje potwory i myślę : a mogłam mieć figurę jak z wybiegu, kupę kasy więcej a tak ganiam za baranami i nikt mi nawet za bycie pastuchem nie płaci.. życie jest niesprawiedliwe. ;)
z tą jędrnością nie zgodzę się. zadbaną w miarę możliwości starzenia skóry owszem
Bahati myślę, że zmienisz zdanie po 40 stce
Oj chodziło mi o nawilżenie, dobrą kondycję, taki skrót ale przecież nie jesteście mną, żeby musieć mnie rozumieć. No, że trza dbać mimo upływu czasu w miare możliwości, nie napinac się liftingami, bo mimimika zdycha przy przesadzie. Ale ja żyję wśród ludzi i ... jak kocham moje dzieci... mało babeczek zadbanych ma skóre jak buldogi.
No nie jesteśmy Tobą, dlatego dyskutujemy pytamy i miło jest :)
Kobieta zadbana uwazam,że na codzień ładnie ubrana,ladnie paznokcie zrobione,wlosy.No ale kobieta która zajmuje sie domem,czyli gotowanie,pranie itp to trudno zeby przy garach stala ładnie ubrana,zeby to ktos zle nie odebral,nie znaczy zeby byla w jakis rzeczach obdartych itp.
E tam, ja i po domu chodzę zawsze ładnie ubrana, nie będę przecież straszyła listonosza! :)
Zadbana to wszystkie atrybuty,które wymieniacie typu włosy,paznokcie ubranie itp.O higienie w tym wieku nie ma co wspominać,bo to podstawa.Dla mnie kobieta zadbana to też dbająca o zdrowie.Poza wizytami u dentysty,powinna znalezć czas na badania kontrolne typu cytologia,badanie piersi,morfologia.
Ale co masz na myśli?? Chodzi Tobie o spódnicę i koszulę czy może dzinsy i bluzka? Do sprzątania ja zakładam dresy - coś wygodnego i jak się poleje płynem to, aby żal nie było, że taka ładna bluzka, spodnie. Ogólnie w domu chodzę wygodnie ubrana nie łachmany, ale wygodnie w starych spodniach, w których już nie wypada wyjść albo w dresach. Jak muszę wyjść to się przebieram. Czasami widzę że sąsiadka kiedy wiesza pranie na dworze zawsze się ubiera jak na wyjście i uwierz dla mnie to śmiesznie wygląda. Spodnie na kant i oczywiście okulary słoneczne. Oczywiście nie chodzę brudna i obdrapana ale raczej swobodnie oraz wygodnie
No i prawie podałaś definicję jak kobieta zadbana nie powinna wyglądać. Kobieta zadbana powinna mieć ładne ubrania domowe, a nie donaszć stare , nie powinna mieć tony tapety , ale twarz zawsze nawet do warzywniaka pokryta lekkim fluidem , czysta , pachnąca i uprzejma , bo piękno kobiety płynie z jej wnętrza.
A ja się nie zgodzę z tymi ubraniami domowymi. Kobieta zadbana to kobieta wolna od jakiś ram, w które starają się ją ubrać inni.Kobieta zadbana robi to na co ma ochotę chce się malować, maluje, nie chce nie robi tego. Kobieta zadbana to taka z której wnętrza płynie coś takiego, że czy w make up czy bez, w ciuchach eleganckich czy starych spodniach, które ubiera do sprzątania wygląda pięknie. Emanuje od niej coś takiego..., że zawsze inni będą ja widzieli jako piękność. Dlaczego? bo jest pozytywnie nastawiona do siebie i do innych. Lubi siebie,szanuje i podoba się sobie, i dlatego inni ją tak widzą.
Dokładnie! Przykłady można mnożyć... Kopciuszek, Królewna Śnieżka... Śpiąca Królewna w wersji W. Disneya... :D
Kobieta zadbana to kobieta niepodobna do mopa... czysta, pachnąca, niepotargana, nie stojąca w kącie a i pogadać z sensem się z nia da. ;)
Przepraszam, głupawka mnie łapie :D
a dlaczego niepotargana? potargane włosy są w modzie, pachnąca nie musi być wystarczy jakiś deo pod pachę, przecież jak widzisz na ulicy zadbaną kobietę to jej nie wąchasz żeby się upewnić, czy jest zadbana :)
Oj między fryzura "moje włosy widziały szampon, szczotkę i farbę (o ile farbowane) 3 miesiące temu" a starannie przemyślanaym artystycznym nieładem jest zasadnicza różnica. A jak ktoś śmierdzi to wyczujesz... zwłaszcza w kolejce/ barze / autobusie / metrze itp, zwłaszcza latem.
No tak masz rację:) ostatnio jechałam autobusem i młode dziewczę bardzo ładne z buzi miało tak okrutnie tłuste włosy, że przesłaniały cała jej urodę. Na szczęście jechała z dala ode mnie :)
Styl niech ma każdy jaki chce, ale niechaj się myje :)
Myjcie się dziewczyny bo nie znacie dnia, ani godziny :)
:D
O gustach sie nie dyskutuje, ale kiedy zobaczyłam dzisiaj w przychodni panią z fryzurą jakby prosto od fryzjera, w pełnym makijażu ubraną w ortalionowy,granatowy dres, a do tego.....w różowych szpilkach na 20 centymetrowym obcasie o mało nie parsknęłam śmiechem, a moja ''sąsiadka'' aż trąciła mnie , mimo, że widziałyśmy się pierwszy raz w życiu. Przepraszam, ale taki ''własny'' styl mi nie odpowiada.Czy była zadbana ,nie wiem, no bo niby umalowana i pachnąca, ale.....
O Boże, właśnie mi się przypomniało. Parę lat temu, jakieś 5 była z kumpelą nad Rogóźnem (wspomnianym już kiedyś). Jezioro zapomniane (prawie) przez Boga. Dodatkowo, z racji jej psa, drałowałyśmy co dzień parę kilometrów na piękną plaże, ukrytą w lesie, o której mało kto wiedział. Towarzystwo innych ludzi miałyśmy zazwyczaj tylko w sobotę i niedzielę. No i pewnej niedzieli, na kocu obok nas rozłożyły się dwie pary. Jedna laska miała tapir rodem z lat 70-tych, i kapiący, brokatowy makijaż na twarzy (fluid, cienie pod brwi, pomadka na grubo). Temp. - trzydzieści parę w cieniu a ona, jak Bozię kocham, opala się twardo na słoneczku. Nam kopary opadły. Zaczęłyśmy szeptem robić zakłady, czy kobietka (a wiek naprawdę było bardzo trudno określić) wlezie do wody... Otóż... wlazła, pływała wysoko zadzierając łebek i z tym kilogramem tapety na facjacie. Chyba pierwszy i ostatni raz w życiu nie mogłam przestać komentować "urody" i wyjść z podziwu nad babską głupotą. We własnym poczuciu, zapewne, była zadbana... i to bardzo!
:)
Twarz zwsze pokryta fuidem!!?? Masakra!
No właśnie kobieta zadbana powinna być zadbana zawsze czy to w domu czy na wyjście, wiadomo inaczej troszkę w domu inaczej do pracy czy na tzw wielkie wyjście.
Mnie w spodniach w , spódnicy i koszuli raczej nikt nie zobaczy. Never ever!!! Mam dość specyficzny styl ubierania. Tez się przebieram, żeby wyjść z domu ale w dresach chodzić nie zamierzam. Elegancja nie musi mieć kołka w tyłku, być tylko garsonką, garniturem i sznurem pereł. :)
Dlatego pytam - każdy ma swój styl i dla każdego ładny ubiór to co innego :)
Bahati nie chodzisz w spodniach, ani w spódnicy a w czym chodzisz?
W spodniach w kant nie chadzam :D Kant mi coś głodnego zeżarło :)
aaa :)No ja też w sumie nie :)
Nie nosze w domu slonecznych okularow, ale nie nadawalabym sie na Twoja sasiadke. Wcale nie uwazam, ze to smieszne.
Proszę ja wszystko rozumiem ale Ty też się stroisz wieszając pranie przed domem?? Mnie się ostatnio smiać chciało było popołudnie słońce za chmurami a Pani w okularach slonecznych spodniach na kant, wyglądało to komicznie- dla mnie
Nie stroje sie, ale nie biegam w dresach.Rano ubieram sie tak by nie straszyc ludzi, bym sie sobie podobala co daje dobre samopoczucie.
Więc możemy zostać sąsiadkami :)
Moja Mama, na przykład, nigdy nie chodzi w dresach czy jeansach. Zawsze ubrana jest tak, że może spokojnie przyjąć gości. Włosy ułożone, makijaż zrobiony, paznokcie też.
No wlasnie, sa kobiety ktore maja swoj "styl" i sa takie ktorym jest to wszystko jedno.Maja wymowke, ze dzieci, ze kuchnia.Trudno, poplamie........upiore. Mam swoj styl.
Basiu ja myślę, że kobieta, która nie lubi eksponować swoich walorów nie musi być niezadbana i czuć się brzydko.Nie każdy to libi. Wszyscy jesteśmy inni i dlatego ten świat jest taki piękny:)
"Eksponować walory". Czy Twoim zdaniem dobrze wygląda kobieta z dużą nadwagą. W spodniach biodrówkach, krótkiej bluzce. Ciało na boczusiach wypływa między spodniami, a bluzką. Ma swój styl i eksponuje walory, a jednak wygląda to okropnie.
Aggusia napisała chyba coś zupełnie odwrotnego.
As nie w tym sensie, ja miałam na myśli pozytywne walory
a dlaczego Ty uważasz, że w dresie nie można przyjąć gości? Mnie się wydaje że można
Mozna! Jeśli macie zamiar razem ćwiczyć :)
Bahati, ale jest różnica kiedy zaprasza się gości na jakąś uroczystość, a na grilla czy kiedy wpadają spontanicznie. Ja czy w dresie czy w garsonce czuję się piękna:) i nie muszę się wypindrzyć żeby się tak czuć.
No i ok. A są osoby które całe życie w dresie ganiają i to jest dla nich ok. Ja w dresie czuję się fatalnie, bezkształtnie, nudno, mdło, zaraz mnie depresja chwyta za kostkę bo... to nie ja. Ja noszę tak jak teraz po domu : błękitne jeansy, bluzkę o kilu dłogościach, ręcznie malowaną bluzę, włosy mam upięte, na twarzy krem CC i róż też taki, bo podkłady na lato idą sobie w kąt. :) Zdarza mi się otworzyć komuś drzwi z igłą w zębach albo po łokcie w farbie...
Każdy z nas jest inny :) Ja lubię robić i ubierać to na co mam ochotę. Mam ochotę na dres ubieram i czuję się w nim równie pięknie :) Ubieram dres szczególnie kiedy np pada i wiem, że nigdzie nie będę wychodzić i jeszcze do tego T-shirt i dług powyciągany, ulubiony sweter:)
Dokładnie ty lubisz tak - dla mnie to kara, ja lubię inaczej- to byłaby kara dla ciebie . A tak każda z nas zadowolona. :)
https://www.youtube.com/watch?v=8lBUhVZ-h-0
Zgadza sie po domu czy kolo domu zaklada sie to co jest wygodne,a nie wyjsciowe.ja tak samo po domu czy kolo domu chodze w dresach czy w getrach,wiadomo cos robiac to czlowiek sie ubrudzi i wtedy nie będzie szkoda.
Przecież teraz są takie fajne ciuszki "domowe", że można nie straszyć listonosza a a nawet hydraulika jak się nie daj boże nieboraczek jakiś trafi:)
Ja uważam, że kobieta "zadbana" to kobieta zawsze zadbana a nie tylko na pokaz czyli na wyjście . Teraz są takie fajne ciuszki typu domowe i funkcjonalne, że nie trzeba straszyć listonosza ale i hydraulika jak się jakiś nieboraczek trafi....
Chyba dla każdego to co innego znaczy. Przyznam, że jak przeczytałam o fluidzie do warzywniaka, roześmiałam się. Dla mnie zadbanie człowieka - bo niby czemu tylko kobiety? - to zadbanie o formę psychofizyczną po prostu, o to żeby nie robić dobrze komuś i dreptać w szpileczkach, tylko sobie - i wybrać wygodne obuwie; żeby nie sapać, przy wejściu po kilku schodach; żeby dbać o rozwój umysłowy i nigdy nie przestać się uczyć, bo potem chodzą takie wiecznie znudzone dziumdzie po świecie, nie wiedzące co zrobić z wolnym czasem.
O higienie osobistej nawet nie wspominam, bo to chyba oczywiste.
O Matulu :) To ja zabawna baba jestem.. po górach śmigam w szpilkach bo nie dam się sprowadzić do noszenia bez koniecznej potrzeby adidasów ukształtowaniu terenu, do warzywniaka bez lekkiego choć przypudrowania nosa tez nie pójdę :) Dobrze, że chociaż codziennie muszę ze 100stron tekstu przeczytać, to chyba się nie cofam. :)
Bahati, to z Ciebie niezle ludzie muszą mieć ubaw
po górach w szpilkach to tylko blachary chodzą
Bahati, to z Ciebie niezle ludzie muszą mieć ubawpo górach w
szpilkach to tylko blachary chodzą
Wybacz ale twój wpis jest niskiego lotu!! Nie znasz Bahati a pozwalasz sobie na takie uwagi!! Akurat Bahati to KOBIETA z klasą i szacunkiem do innych użytkowników tej strony możesz się od niej wiele nauczyć
Popieram.(to bylo do Kasi cos zle podpielo)
Ostro pojechałaś.A słownictwo na zerowym poziomie....żenada....Ty nie dorastasz Bahati do pięt :)
Ostro pojechałaś.A słownictwo na zerowym poziomie....żenada....Ty nie
dorastasz Bahati do pięt :)
A ty nawet do pazurów nie dorastasz
Nie będę tego jednak komentować :D
Pazury mam jednak ciut wyżej niż pięty. No i jednak paznokcie ciut
łądniejsze od pięt. A najładniejsze mam brwi jakby ktos miał kaprys
piąć się jeszcze wyżej...
Miałam na myśli...psa ( sukę)
Zbyt skomplikowany tok rozumowania.
Taaaak, bo my się po skałach wspinamy codziennie :D Liny, haki i po chleb!
Nawet jeśli mieliby ubaw - mam to gdzieś. Moje życie, nikt go za mnie nie przeżyje ani za mnie nie umrze. Krzywdy nikomu nie robię. Nie mam kompleksów, nie przejmuję się zdaniem obcych ludzi. Zastanawianie się, co ludzie powiedzą oraz ocenianie ludzi przez pryzmat stroju... nie są to cechy ludzi silnych i pewnych siebie.
Zaraz cofam swój styl masz to, że robisz makijaż na wyjście po warzywa to spoko lubisz chce się Tobie, ale przyznam, że szpilki w górach?? Na szlak też w obcasie? Bo wiesz na Krupówkach szpilki to mogą być. Choć muszę się Tobie przyznać że na mnie kobiety na szlaku w szpilkach - obcasach irytują.
Mieszkam na szczycie jednej góry, po prostu miasto tak położone, na 5 górach... chodniki, deptaki, domy, osiedla, parki, sklepy... :) po górach jako górskich szlakach nie chodzę w szpilkach, ale i nie w adidasach. Noszę buty taktyczne. :)
I wszystko jasne :) Dziekuje za odpowiedź
Powinno być odwrotnie... przynajmniej z siatami miałabyś z górki. :)
Bo szpilki są na imprezę, na salony i parkiety... poza tym - nienawidzę butów na obcasie :D
Nienawidzę ubrań, które narzucają określony sposób zachowania - krępują swobodne ruchy. Jakis czas temu odkryłam boho i ...uwielbiam boho. Ubieram się tak jak czuję, tak jak lubię, swobodnie i wygodnie. Potrafię zrezygnować z tej swobody na rzecz wyższego celu, bo tak narzuca konwencja jakiegoś super - ekstra - poważnego spotkania. Ale tylko wtedy.
Do listonosza wypadam czasem z domu z rozwianym włosem i umączonymi rękami. Taka jest specyfika pracy w domu. Nie zniosłabym sytuacji, że drżę na myśl o tym, że ktoś niespodziewanie mnie odwiedzi i zastanie mnie "niestosownie" ubraną - tzn. w wygodny i naturalny podczas sprzątania dres..
Zadbana kobieta wklepie w buźkę krem, jest czysta i ładnie pachnie. Dba o ciało i psychiczny komfort. Bo jeśli jest ciągle na uwięzi tego żeby w każdej sytuacji wyglądać perfekcyjnie... według mnie ma to niewiele wspólnego z komfortem psychicznym a staje się smyczą - zawsze młoda, zawsze piękna jak z żurnala. To mit, na który wiele kobiet się łapie. I założę się, ze takie kobiety nie są szczęśliwe, bo nigdy nie dorównają wyfotoszopowanym paniom z gazetek.
I do tego będą miały zepsute kręgosłupy przez noszenie szpilek :P Tak, dokładnie tak...!
A jeśli szpilka ma być wyznacznikiem zadbania kobiety, to Ewa Chodakowska, która często gęsto w życiu codziennym śmiga w obuwiu sportowym, i o zgrozo - również po mieście (co łatwo sprawdzić na jej profilu facebookowym...) jest przykladem kobiecego zaniedbania! :D
Jakby mi firma na A płacila za chodzenie w ich ciuchach i butach też mogłabym sie poswięcić i w sportowych ubraniach biegac po mieście :D
Płaci czy nie płaci - mnie to wisi. Wygląda zjawiskowo i jest super zadbaną babką. Nie musi torturować nóg i kręgosłupa szpilami :D
Jak widać rodzaj ubrania nie decyduje o zadbaniu/niezadbaniu kobiety.
A Gabi Andrychowicz? Lata do roboty w ... trampkach. Polecam rzut oka na stronę Chilli zet. Też okaz zaniedbania i upadku kobiecego :DMi się uroda ani kształt P. Ewy wybitnie nie podoba. Do roboty też latałam w trampkach, gdy pracowałam w miejscu, w którym mogłam sobie na to pozwolić, w moich ukochanych, czerwonych poździeranych conversach... ech, szkoda było je wyrzucić. Nie omawiamy tu pojęcia "elegancka kobieta" tylko "zadbana".
Ja uwielbiam Panią Ewę za to jaka jest i co robi i uważam, że jest wybitnie zadbaną kobietą niezależnie od tego co założy... bo według mnie właśnie o to chodzi w "zadbaniu". Ładne ciało, cera, pogoda ducha - to widać niezależnei od ubioru. W dresach i trampkach - też.
No właśnie, mam wrażenie, że mylicie/mylisz "elegancka" i "zadbana". Chociaż na niejednym wybiegu mody trampki czy bojówki były już pokazywane jako szczyt elegancji... ;)
Więc - obstaję przy swoim - kobieta zadbana nawet w dresach wygląda na zadbaną, a kobieta, która nie dba o ciało i ducha, nawet, jeśli założy szpilki i ekstra kieckę, nie musi wyglądać automatycznie na zadbaną.
Pani Ewa... super szoł prowadzi, a kolana aż piszczą ;)
Nie wiem czy zabawna dla mnie to może być zbyt niskie poczucie własnej wartości, a po górach raczej w szpilkach nie śmigasz, bo to jest niemożliwe. Tylko przechadzasz się jakimiś tam dreptakami w dolinach, a to nie są góry.Do tego tak mamy wspaniale chodniki zrobione, że obcasy wchodzą w te kostki chodnikowe,
Dla ciebie góry to skały a jak nazwiesz miejsce, w którym mieszkam? :) Fotkę juz wrzuciłam. A i fakt, poddałam się, szpilki tylko do samochodu ( nie prowadzę) a na codzienień ciut szersze obcasy, nadal ok 15-17cm i kupiłam kilka par na koturnie, ale to dlatego, że dziecko mi wybrało z "krysztalitami" :D Całe życie mieszkałam nad morzem, płasko, nudno, a tu... trzeba było zaakceptować, że wszędzie pod górkę! No ale cóż... skoro teren się nie chce zmienić mimo mojego deptania to i ja zmienić się nie zamierzam. A babeczki jak ja: but na obcasie tylko turystki się czasem potykają, jak ja przez pierwsze miesiące, kiedy to po kilku próbach zakupiłam kilka par płaskich butów i przy moim imponującym wzroście i figurze byłam bliska rozpaczy, że mnie zza murku nie widać. :) Nijak się to ma do samoakceptacji czy samooceny, bliżej do posiadania w domu lustra, które podpowiada: w płaskich butach wyglądasz jak kaczka. A nikt nie lubi byc kaczką.
Nie nie skały ja mieszkam na pogórzu więc tez lekko nie mam. Z mojego domu zejść w szpilkach na dół jest niemożliwe dla mnie i bardzo niewygodne.
Bahati to Ty siebie widzisz jako kaczkę. W oczach innych zapewne wyglądasz pięknie :) A widzisz mówie, że masz niskie poczucie wartości :) i nie zwalaj winy na lustro :)
To co widzą inni mi lata. Ja muszę się sama ze sobą czuć dobrze. Wiem, że wyglądam dobrze w oczach innych, ale to nie ważne. Ważne, że dla mnie nie jest wystarczająco dobrze, a wiele wysiłku nie kosztuje mnie poprawa tego. A czuję się o niebo lepiej, bo juz taka moja natura, że dążę zawsze wyżej, obojętnie czy szyję, czy piorę, czy gotuję, czy na spacer idę :) I nigdy niczego nie robię dokładnie tak samo, bo zawsze próbuję coś ulepszyć, choc nie zawsze warto :)
Rozumiem, że tu chodzi o Ciebie i to jest najważniejsze w tym, co robimy dla siebie żebyśmy my się czuły dobrze. Kurcze Bahati mam inne zdanie na temat tych bamboszy i bokserek. Piekna kobieta jest piękna i ja się będę upierać czy w bamboszach czy pończochach wsiorybno. Piękno jest pięknem, a bambosze i pończochy to tylko opakowanie
Ale pięknu też można pomóc, ja tam jestem wzrokowcem. :) Może po prostu z jakiegoś powodu inaczej patrzymy na kobiety. Może inaczej odbieramy ich atrakcyjność. :)
Ja tez jestem wzrokowcem. Nie zawsze jest taka potrzeba żeby pomagać pięknu. Spotykałam kobiety zjawiskowe i nie miały maka up i jakiś full wypas ciuchów. Podobnie jak Ty to, co robię, robię dla siebie nie dlatego że czuję się źle bez maka up dlatego że ja lubię się zmieniać i każdego dnia być inna. Gdyby było inaczej znudziłabym się sama sobie i na pewno nie podobała. Jestem codziennie taka jak dyktuje mi moje wnętrze. Oczywiście wyłączając spotkania służbowe i rodzinne uroczystości gdzie strój zobowiązuje do sytuacji. Z całą pewnością inaczej patrzymy na kobiety przecież jesteśmy 2 różnymi osobami. Mnie się podobają wszystkie:) Chyba w każdym znajdę coś pięknego. Od dziecka interesuję się wizażem. Jak jadę np środkami miejskiej komunikacji to patrze na kobiety i zastanawiam się, co bym w nich zmieniła, co poprawiła w jakich kolorach wyglądałyby lepiej itd.
Dlatego przywitałam radośnie szerokie, wysokie obcasy :) A na chodnikach tu rosną drzewa, ty drogi pieszy popierdzielasz po jezdni, bo drzewo rośnie. Cóż...
Zanim się tu przeprowadziłam gdzie mieszkam nie miałam, ani jednej pary butów na płaskim obcasie. Tu się nie da inaczej. Takie dziury nierówne kostki itd. że przejście w szpilkach to wyczyn. Zresztą nie po to kupuję dobrej jakości buty, żeby sobie skórę z obcasów pozdzierać. Niestety takie miasto.
Oż... ale atrakcyjny temat. Fluid do warzywniaka mi się najbardziej podobał! :D
A teraz tak: nie wyobrażam sobie, żebym miała pójść do pracy z tłustymi strąkami na łbie, nie umalowana i w wygniecionych ciuchach. Kolczyki raczej nie, biżuteria... noszę zawsze obrączkę i jeden pierścionek + obrączkę na kciuku, czasami bransoletkę. Jeśli mam fazę na malowane szpony, to maluję je codziennie, ponieważ lubię dość agresywne kolory. Buty fajne, na płaskim, bo nie potrafię prowadzić w szpilkach. Dezodoranty wybieram typu Dove czy Garnier, które dla mnie pachną "czystością". Zawsze perfumy ale pryskam się dopiero w pracy, a nie przed wyjściem z domu.
Po powrocie do domu natychmiast się przebieram, zdejmuję pierścionek, zegarek. Nie wyobrażam sobie zostać w tych samych ubraniach. Mam specyficzną sytuację i cały wolny czas w domu spędzam oklejona zwierzakami albo na huśtawce w ogrodzie albo z książką na hamaku albo w lesie. Więc - dres, bluzka i jakieś spodnie, spodenki, adidiasy, klapki, tenisówki. Jeśli muszę gdzieś wyjść po południu - znowu się przebieram, dosłownie "last minute", żeby nie "ubrać się" we włoski zwierzaków. W wolne dni w zasadzie się nie maluję, jeśli muszę pojechać do sklepu - delikatnie rzęsy i brwi (jako blondynka). Nie muszę i nie chcę ubierać się w domu, jakbym oczekiwała gości. Mój dom jest moją twierdzą, takie już ze mnie nietowarzyskie zwierzę.
P.S. Nie wyobrażam sobie brwi a'la Recep Ivedik albo obgryzionych pazurów.
a dlaczego perfumami się pryskasz dopiero w pracy?
a dlaczego perfumami się pryskasz dopiero w pracy?
:) Bo zabieram po drodze dwie koleżanki i gdyby każda z nas się "popsiukała" swoimi to chyba byśmy ze sobą nie wytrzymały. :) A w pracy jestem co najmniej pół godziny przed innymi i jest kupa czasu, żeby perfumy się "ustały" na skórze. :)dziękuje za odpowiedź :)
A ja jeszcze powiem tak: mało kto tutaj zna się osobiście, a na forach napisać można wszystko...
Dokładnie.
Dla mnie kobieta zadbana.... 50% wnętrze, 50% wygląd
Wie co na świecie się dzieje, fryzjera lubi odwiedzić i kosmetyczka jej nie obca (brew a'la Breżniew i wąs a'la
Konczita nie są kobiece), przy okazji książki ją nie gryzą i ma coś wartościowego do powiedzenia w
dyskusjach ;)
Dla mnie przykładem takiej kobiety jest Megi65 ;)
O tak! Megi to świetny przykład!!! Podpisuję sie pod tym wszystkimi kończynami! :)
Zadbana to wg mnie taka, która nie wywołuje negatywnych odczuć (w każdym tego słowa znaczeniu) w swoim otoczeniu. Ja dodam od siebie, co dla mnie - nałogowego śpiocha jest bardzo ważne - wypoczęta a przynajmniej często wyspana. Do ideału droga długa i wyboista (jak polskie chodniki). Mimo dziur i zdradliwych szpar chodnikowych, lubię szpilki i wszelkie obcasy, które nie przeszkadzają mi nawet w prowadzeniu autka i pchaniu wózków wypakowanych po brzegi zakupami. Staram się jak mogę, by dobrze czuć się w swojej skórze i wyglądać w miarę estetycznie. Niestety nieraz sił i snu brak, więc zasłaniam podkrążone oczy okularami, włosy zwijam w koczek lub zakrywam szalem (w ciepłe dni niestety ten kamuflaż odpada). Zawsze maluję usta i staram się uśmiechać do ludzi/świata (sygnał że nie mam wrogich zamiarów), ulubione perfumy i w miasto ... na zakupy do rybnego, warzywniaka. I tak do setki, albo chociaż 80-ki.
Pozdrawiam Panie zadbane i te co odpuszczają sobie to i owo, wyznając zasadę "nic na siłę" - z fryzjerką poplotkuję za miesiąc lub dwa, a tymczasem cichutko utnę sobie drzemkę popołudniową. - mój ideał niedościgniony w tym wcieleniu.
Tylko intelekt! Nawet najlepszy manicure, pedicure i.t.p.fryzur nie zastąpi intelektu!
Nie każdy rodzi się geniuszem, nie każdy ma wysoki iloraz inteligencji. Czy te wrodzone predyspozycje skazują więc na zaniedbanie?
Nie każdy rodzi się geniuszem, nie każdy ma wysoki iloraz inteligencji. Czy
Geniuszy jest niewielu, a rozwój intelektualny nie jest zarezerwowany wyłącznie dla tych z największym poziomem IQ, jest im łatwiej i tyle. Każdy może rozwijać swój intelekt. Znam wiele pięknych i zadbanych ignorantek, dla których prawie jedyną lekturą są katalogi firm kosmetycznych i prasa z dużą ilością obrazków, przebywanie w ich towarzystwie to prawdziwa udręka, a na moje szczęście, ani jednej brudnej i śmierdzącej intelektualistki. Myślę że kobieta zadbana to ta, która najpierw dba o swój intelekt i zdrowie a potem o fizyczność. Można liczyć na tzw. intuicję ale czasami i ona zawodzi, jeśli nie jest poparta wiedzą.:)te wrodzone predyspozycje skazują więc na zaniedbanie?
I odwrotnie.
W ciągu jednego dnia dobry wizażysta, fryzjer i kosmetyczka "zrobią" zaniedbaną intelektualistkę na tzw. bóstwo (pachnącą, z piękną fryzurą, zadbanymi paznokciami, odpowiednim ubiorem itp.) Spróbuj z pięknej ignorantki zrobić intelektualistkę w ciągu jednego dnia.
No tak , ale to będzie tylko wypindrzona intelektualistka ;) .
" Zadbanie " , to wypielęgnowanie , które widać bez makijażu , szpilek i modnych ciuchów . A tego nie da się osiągnąć w ciągu jednego dnia .
Uprzedziłaś mnie. :)
Dopisano 14-05-19 6:09:29:
Dodam tylko, że łatwiej i szybciej zadbać o urodę intelektualistki, niż zrobić z "pustaka" kobietę inteligentną.Specyficzna logika, ale logika! Cóż, nie moja! Pozdrawiam.
Najfajniejsze komplementy i słowa uznania jakie w swoim życiu usłyszałam były związane z moimi umiejętnościami, wiedzą, pomysłami, projektami i wszystkim co wynikało z mojej pracy. Te związane z wyglądem mogłam mieć codziennie, ale one mnie wręcz irytowały i irytują do dziś. Gdy jestem w wirze pracy wyglądam jak kocmołuch, bo co inne jest ważne, na finał robię się na "bóstwo" w ciągu godziny. Moim atutem nie jest fizyczność. Faceci nie lubią kobiet myślących. Wolą piękne, nieskomplikowane, proste w obsłudze. Zaszczytem dla mnie było np. gdy kasiasty cwaniak zamówił sobie plan rezydencji a potem poprosił abym mu rozrysowała projekt, bo nie mógł się zorientować gdzie będzie salon a gdzie kuchnia...
Jak już tak dyskutujemy o zadbanych kobietach to dla mnie ( pisze dla mnie) kobieta z owłosieniem na rękach jest kobietą zaniedbaną. Nie rozumiem dlaczego w Polsce kobiety nie depilują sobie rąk. Słyszałam opowieści, że włosy szybko odrastają. Nieprawda na rękach rosną najwolniej ze wszystkich części ciała. Słyszałam opowieści, że włosy robią się ciemniejsze i twardsze i to też uważam za bzdurę. A wy jakie macie na ten temat zdanie mnie się kobieta z włosami na rękach nie podoba.
Jak już tak dyskutujemy o zadbanych kobietach to dla mnie ( pisze dla mnie)
A zapomniałaś,że wielkie gwiazdy kina odchodzą od depilacji?? A trudno o nich powiedzieć,że są zaniedbane.A tak na powaznie, ile Twoich koleżanek znajomych depiluje ręce? I wszystkie je uważąsz za zaniedbane??kobieta z owłosieniem na rękach jest kobietą zaniedbaną. Nie rozumiem
dlaczego w Polsce kobiety nie depilują sobie rąk. Słyszałam opowieści,
że włosy szybko odrastają. Nieprawda na rękach rosną najwolniej ze
wszystkich części ciała. Słyszałam opowieści, że włosy robią się
ciemniejsze i twardsze i to też uważam za bzdurę. A wy jakie macie na ten
temat zdanie mnie się kobieta z włosami na rękach nie podoba.
Bea nie wierz w takie bzdury, że nie depilują to zwykły chwyt służący dobremu PR-owi gwiazdy. Bea tu nie chodzi o moje koleżanki czy znajome, ja to tak widzę, mam prawo:) Nie patrzę na swoich znajomych i koleżanki pod kątem kto jest zadbany kto nie . Dopóki nie czuję niemiłych zapachów jest ok :), a reszta to indywidualna sprawa każdej osoby. Nie podobają mi się kobiety z owłosionymi rękami i dla mnie jest to efektem zaniedbania. Nie piszę o takich, które natura obdarzyła skromnym owłosieniem na rękach :) Jak widzę kobietę wypindrzoną od stup i z bujnym owłosieniem na rekach to w moich estetycznych wrażeniach cały czar pryska.
Mam włosy na rękach, co prawda blond i delikatne ale nie przyszłoby mi do głowy je depilować.
Dlaczego nie ?
Ponieważ mnie nie przeszkadzają. :) I ponieważ uznaję tylko depilację woskiem, nie mam ochoty fundować sobie dodatkowego bólu na coś, co mi nie przeszkadza. :)
Rozumiem :) Raz miałam usuwany woskiem wąsik można wiele o mnie powiedzieć, ale masochistką nie jestem :) Maszynka do golenia i w 3 minuty i po problemie :) Podziwiam Ciebie, że potrafisz to znieśc na tak dużej powierzchni ciała jak dla mnie 1 wąsik to był koszmar. :)
Zapewniam, że czasami chce mi się płakać! :)
Wolę pastę cukrową. Mniej boli. :)
żeby nie było... pastę, oczywiście robię sama. :) Potrzeba tylko 1,5 szklanki cukru, soku z połowy cytryny i 0,5 szklanki wody gotować na minimalnym ogniu przez ok 20-30 minut, aż zrobi się pięknie bursztynowe.
Tak, kiedy trzeba podciągnać rękawki, golę ręce. Wydaje mi się to bardziej estetyczne, do tego jakiś ładny, nabłyszczający balsam...
Ale - uwaga - moim zdniem fakt, że włosy odrastają mniej widoczne i słabsze należy włożyć między jakiś straszny mit. Straszny, bo można się nieźle naciąć... moje włoski na rękach przez zimę odrosły nieco ciemniejsze, dłuższe i gęstsze... więc jeśli ktoś je zacznie golić, raczej trzeba sie liczyć, że będzie to musiał już robić stale.
Ale... dla wszystkich lubiących swój zarost tu i tam:
http://www.youtube.com/watch?v=cv-nl8S6IOw
:DKiedy zdecydowałam się na depilację to stało się to dla mnie takim samym stałym elementem dbania o higienę jak mycie, zębów, włosów. Nigdy ponownie nie zapuściłam sobie włosów więc nie wiem jakie odrastają :)
A piszesz, że to nieprawda, że odrastają ciemniejsze ;)
Hi, to prawda.
Odpuściłam sobie golenie rąk na zimę, bo i tak nosze zimą swetry, sweterki i ręce są zakryte... a mam skórę skłonną do wysuszania i taka przerwa od ciągłego skrobania... zbawienna dla skóry ;)
Bo mnie nie rosną ciemniejsze, ja blondynka. :)
Ja mam ciemne włosy, ale jako dziecko byłam blondynką... i włoski na rękach miałam jasne i cieniutkie. Do chwili, kiedy je zgoliłam...to co odrosło, już zbytnio jasne ani takie cienkie nie było. Stąd zawsze ostrzegam - bo można się zdziwić. W każdej gazetce czy na portalach dla Pań zachwalają - ogolić, ogolić, odrosną słabsze, cieńsze... aaaa - figa!
Ale jeszcze gorzej ma moja jedna znajoma, która wydepilowała sobie taki ciemny, delikatny wąsik. Odrastają grube, czarne włosiska...które czasami wrastają w skórę, tuż przed kolejną depilacją - tragedia!
Więc czasem nie warto matki natury poprawiać...Gdyby to było takie proste, to już bym miała dożywotnio wyregulowane brwi. :D
Znaczy... eee... na głowie masz?
Bo golenie to nie jest depilacja . Po goleniu rzeczywiście włoski odrastają grubsze i bardziej gęste , po depilacji odwrotnie ... Z tym , że mają tendencje do wrastania ( pomocne w tym są peelingi i różne masujące wynalazki )
No, koleżanka wąsika nie goliła, wydepilowała, u kosmetyczki. I po każdej depilacji coraz to więcej jest grubych, czarnych włosków. Teraz to już chyba tylko laser pozostaje, żeby się tego pozbyć. To tez jakiś sposób na zarobek dla kosmetyczki ;) I drenaż kieszeni klientki.
Decydując się na depilację trzeba się liczyć z tym, że od pierwszego razu trzeba to robić regularnie. To się nazywa dbałość o siebie:) Nie wyobrażam sobie żeby golić np. nogi w sezonie wiosenno-letnim, a w pozostałych porach roku nie. Tak samo jest z owłosieniem na innych częściach ciała. Koleżnka niech spróbuje kremu do depilacji twarzy. Kiedy wąsik jej się będzie pojawiał będzie go depilować. Hmm.. Chyba koleżanka nie zapuszcza go do pierwotnego wyglądu? Laser to dobra sprawa koleżanka usuwała na nogach i ma święty spokój. Niestety laserem można pozbyć się tylko ciemnego owłosienia.
No, jeśli ktoś się rozmyśli i stwierdzi, że jednak wcześniej nie było tak źle... już niestety nie ma odwrotu - o to mi chodzi. To musi być przemyślana decyzja. Kiedy po raz kolejny golę ręce i skórę mam potem jak papier... to sobie tak myślę - a po cholerę mi to było ;)
No z tym wąsikiem przechlapane, druga koleżanka też myślała nad depilacją i wpomniany przykład dałam jako przestrogę - nie zdecydowała się... Żeby usunąć włosek musi on być minimalnie widoczny, przecież spod skóry nie da się go wyciągnąć zanim wyrośnie...a jesli jest gruby i czarny... to nawet wystający koniuszek to jest czarna plamka, a kiedy taki włos wrośnie... masz syfa ropnego na twarzy. Brrr. Ja współczuję. I przestrzegam innych. To musi być przemyślana decyzja. Zwałszcza, jeśli chodzi o twarz! Bo potem, to już tylko maska albo papierowa torba na głowę!Dlaczego masz ręce jak papier po goleniu? Ja smaruje zawsze jakimś balsamem i mam gładziutkie jak pupa niemowlaka. Ostatnio córce chciałam kupić żel do mycia ciała na wycieczkę i pomyliłam się i kupiłam balsam do ciała. Ba nawet tym czymś, ja blondynka, chciałam się umyć i byłam bardzo zdziwiona, dlaczego mi się nie pieni. Patrzam i czytam, a tam napisane balsam do ciała:) Pisze dlatego, że może spróbujesz firmy Fa ( dość rzadka jak na balsam konsystencja), ale rezultat w porównaniu z innymi kosmetykami niezły i nie jest z jakieś wyższej półki :)
Co do tego golenia pod nosem masz rację, dlatego pisałam o tym kremie. Bo nim, jak komuś przeszkadza, można usuwać minimalne owłosienie. Tylko trzeba też uważać. Ja mam bardzo wrażliwą skórę, kiedyś spróbowałam krem córki przeznaczony do wrażliwej skóry twarzy i tak mnie wysypało pod nosem. Ogólnie trzeba trochę skrócić czas trzymania kremu i najpierw sprawdzić na drobnym kawałeczku twarzy czy nie mamy reakcji alergicznych. :)
Z moją skórą to jest tak, że już wiem dlaczego moje dzieci mają skłonność do atopowych zmian ;) Mam właśnie skórę z pogranicza atopowej, niesamowicie suchą i wierz mi - smaruję czym się da, w dodatku skóra co jakiś czas przyzywyczaja sie do danego kosmetyku i muszę go zmieniać. Przeszlam już chyba przez wszystkie firmy... teraz jestem przy Ziaji z bio olejkiem araganowym. Aktualnie działa, ale coraz słabiej, no bo to już przecież drugie opakowanie ;)
Więc jestem na siebie trochę zła, że zaczęłam to golenie rąk, ale człowiek był młody i głupi. Łapki ogoliłam chyba jeszcze w liceum... dlatego na zimę - odpuszczam sobie golenie przynajmniej rąk. Zbawienne dla mojej skóry.
Hmmm, krem do depilacji próbowałam na miejsce intymne. Dobrze, że zrobiłam próbę wcześniej, był czas, żeby wszystkie porażnienia i krosty się wygoiły - o tak, z kremami do depilacji trzeba bardzo uważać ;)
Ciężko być kobietą wydepilowaną ;))Oj ciężko :) Jest taka maść nazywa się alantan plus ( maść nie krem) ona bardzo dobrze natłuszcza skórę, ja dzieciakom stosowałam Oilatum do kąpieli teraz pojawiły się tańsze odpowiedniki tego specyfiku do kąpieli.
Dlaczego masz ręce jak papier po goleniu? Ja smaruje zawsze jakimś balsamem i mam gładziutkie jak pupa niemowlaka. Ostatnio córce chciałam kupić żel do mycia ciała na wycieczkę i pomyliłam się i kupiłam balsam do ciała. Ba nawet tym czymś, ja blondynka, chciałam się umyć i byłam bardzo zdziwiona, dlaczego mi się nie pieni. Patrzam i czytam, a tam napisane balsam do ciała:) Pisze dlatego, że może spróbujesz firmy Fa ( dość rzadka jak na balsam konsystencja), ale rezultat w porównaniu z innymi kosmetykami niezły i nie jest z jakieś wyższej półki :)
Co do tego golenia pod nosem masz rację, dlatego pisałam o tym kremie. Bo nim, jak komuś przeszkadza, można usuwać minimalne owłosienie. Tylko trzeba też uważać. Ja mam bardzo wrażliwą skórę, kiedyś spróbowałam krem córki przeznaczony do wrażliwej skóry twarzy i tak mnie wysypało pod nosem. Ogólnie trzeba trochę skrócić czas trzymania kremu i najpierw sprawdzić na drobnym kawałeczku twarzy czy nie mamy reakcji alergicznych. :)
Wiesz moze jak nazywa sie ten krem do depilacji twarzy?
Wiesz moze jak nazywa sie ten krem do depilacji twarzy?
Ja polecam krem do depilacji bielenda( zielony z aloesem)Nie jestem zupelnie zorientowana gdzie mozna go kupic.........w drogerii czy moze w aptece?
Ja kupuję w drogerii w aptekach polskich takich specyfików nie widziałam
Ja używam Sally Hansess, Creme hair remover, a córka ma Bielendy, Vanity teraz przeczytałam, że on jet do depilacji twarzy i ciała.
Serdeczne dzieki.
No przecież może sobie zapuścić wąsiska. Dziś to modne i nikogo nie zdziwi. Pewna pani Kiełbasa dzięki temu elementowi urody bardzo zyskała na popularności a nawet wygrała "zawody" Eurowizji.
Nie mów na to koromysło "pani", bo obrażasz wszystkie kobiety!
Przeczytałam przedwczoraj na WP.PL artykuł na temat wyników badań jakości kremów przeciwzmarszczkowych przeprowadzonych w Hiszpanii. Uśmiałam się serdecznie, ponieważ najwięcej punktów zdobył krem z dyskontu obecnego również w Polsce. Zostawił za sobą kremy najlepszych marek kosmetycznych, a jego cena jest prawie dziesięć razy niższa. Byłam dzisiaj na zakupach i z ciekawości zaglądnęłam na dział kosmetyczny, okazuje się, że u nas też jest i kosztuje 8.99 ,czyli jeszcze mniej niż w Hiszpanii.
Według mnie kobieta zadbana to taka, która lubi siebie. Stara się być zawsze dobrze i kobieco ubrana, wie jak podkreślać swoje atuty, a ukrywać niedoskonałości. Nosi ładną fryzurę, makijaż.