Wczoraj nasz George znalazł na posesji jerzyka. Na szczęście oddał, zanim coś mu zrobił. Problem jest taki, że jerzyk nie lata, próby kończą się klapnięciem na ziemię, a nie jest to pisklak. Zresztą, gdyby wszystko było OK to kot by go nie złapał, bo jerzyki nie siadają na ziemi ani na gałęziach. Dzisiaj idę do weta, to go przy okazji zabiorę i pokażę. Nie chcę go sama obmacywać a chcę, żeby sprawdzili, czy nie ma uszkodzonego skrzydła. Apetyt ma, że ho ho, wsuwa surowego kurczaka jak prawdziwy kanibal. Tyle, że dla mnie to dodatkowe obciążenie, bo muszę go ręcznie nakarmić i napoić i upilnować trzy koty. :(
Moje pytanie - czy ktoś miał takiego cudaczka i czy udało mu się zwrócić wolność?
Miałam kiedyś małego jerzyka i malutkie sikorki,i wiem że u mnie tolerowały do jedzenia ser biały zmieszany z drobno siekanym jajkiem ,robiłam z tego kuleczki i podawałam pensetą i muchy które zwabiałam do słoika kawałeczkiem mięsa..Nie było to miłe a apetyt ogromny.Myśle ze mięso z kurczaka ma za duzo róznej chemi i może mu zaszkodzić ale to tylko moje przypuszczenia.Trzymam kciuki.
Jerzyka tak, bo jak był znaleziony to był juz trochę podrośnięty ,ale sikorki było bardzo maleńkie ,córka znalazła całe gniazdo ,bardzo mocno wtedy padało i były mocno przemoczone i zziębnięte
uratowały się tylko trzy .Jednego nazwaliśmy Pudzian bo był największy i strasznie sie rozpychał i próbował pozostałe wypchnac z gniazda .Mocno wierze że ptaszyna szybo wróci do sił i odfrunie .Pozdrawiam.
Zapomniałam jeszcze dodać że na początku jerzyka trzymałam w kartonowym pudełku ale on sie po nim czołgał i wydawało mi się że mu tam żle więc ,przeniosłam go do klatki po papużkach i on tak sie przyczepiał do tych pręcików i chyba mu było wygodniej.Więc jak bym mogła doradzić żebyś go raczej na płaskim nie trzymała bo on ma takie poskrecane pazurki ze wygodniej mu się w coś wczepic
Dżanino, sprawdź może tutaj. Koleżanka na działce miała gości w postaci wszelakich małych ptaszków . A raz miała gości nietoperka, gacka nietoperka. Korzy stała, o ile wiem, z azylu w Mikołowie. Jeśli nawet jesteś z innego regionu, to może coś doradzą?
No więc tak. Pani wet go obmacała, nie znalazła złamania. Jakoś dla mnie była mało przekonywująca. :( Po obiedzie posadziłam ptaka na huśtawkę, żeby się powpinał po poduchach i zaczęłam obserwować.Dla mnie ma ewidentnie wywichnięte skrzydło, staw łokciowy (?) dużo grubszy od drugiego i skrzydło wywija się w nim na wszystkie strony. Siadłam do netu i znalazłam stronę www.ratujmyptaki.org . No i okazuje się, że przy wszelkich urazach skrzydeł, dla jerzyków w zasadzie nie ma ratunku i jedynym rozwiązaniem jest eutanazja. :( Nie chcę od razu rezygnować, bo mały dzisiaj po południu już sam brał mi z palców kawałki mięsa i z lubością połykał. Chce żyć! Przyszło mi do głowy, że mu to skrzydło przybandażuję do ciała na 2-3 dni i zobaczymy, co będzie. Może jest tylko silnie stłuczone i dlatego spuchnięte? Jeśli nie, to go zaniosę do lecznicy i dopilnuję, żeby po prostu uśpili. Smutne to ale nie będę trzymała obolałego ptaszyny, czekając aż sam zdechnie. Poza tym z karmieniem też jest problem, bo można go karmić tylko i wyłącznie owadami - wszelkie zamienniki na dłuższą metę doprowadzą do wyniszczenia i śmierci.
Tak czy siak, różowo nie jest.
P.S. W Lublinie nie ma gdzie i komu oddać chorego ptaka, nie ma azylu. Najbliższe ZOO jest w Zamościu ale i tak, prawdopodobnie, go nie przyjmą, chyba że na pokarm. Poza tym nie oszukujmy się, nie mam czasu robić sobie takiej wyprawy.
my mamy od 2 lat na podwórku kosa z przetrąconym skrzydłem, ewidentnie chyba kot go dorwał, ale jest w dobrej formie, tylko skrzyło jedno mu się samo źle zrosło i może latać na niewielkie dystanse, czyli wokół naszego podwórka ... w zimie też cały czas siedzi w karmniku i się pasie, w zamian całymi dniami przekopuje mi skarpę wysypaną korą i wcina wszystkie robale ... w sumie z psami też trzyma sztamę, bo w miskach też niezłe porcje zostają ..,
nie no spoko łosia też wykarmimy ... tylko kiedyś 15 lat temu miałem plany jechać na wakacje ... no jest 4 dzieci, 3 psy, jakieś oswojone ptaki, tylko kotów nam brakuje, ale rodzina uczulona więc nie będzie ... chyba se jeszcze krowę kupie ...
To cytat z Mojego Kochanego. Tylko tego tekstu o kotach nie rzuca - bo ma! Ale nie martw się, nasza młodsza jest w takim wieku, że spoko może zostać ze zwierzakami a my mieliśmy plany, żeby wyjechać tylko we dwoje. Życie jest przewrotne. Mąż po operacji siedzi na zwolnieniu do końca czerwca (drugi miesiąc, bo najpierw miał wypadek i złamał rękę) i w wakacje na pewno urlopu nie dostanie. :) Głowa do góry!
Chodzi ci o jeża? To jeżyka, a nie jerzyka, sorry.Jerzyk to zdrobnienie od imienia- Jurek. A zwierzak-jeż, to mały jeżyk. T podobnie jak ze słowem zwarzyć i słowem zważyć. Zważyć , waga, ważysz ciężar, to waga g=ż. A warzyć war=warzyć .Kilo cukru ważysz na wadze, a już mleko się warzy, nie waży. od słowa war , nie waga. Polski język=trudny język.
Wczoraj nasz George znalazł na posesji jerzyka. Na szczęście oddał, zanim coś mu zrobił. Problem jest taki, że jerzyk nie lata, próby kończą się klapnięciem na ziemię, a nie jest to pisklak. Zresztą, gdyby wszystko było OK to kot by go nie złapał, bo jerzyki nie siadają na ziemi ani na gałęziach. Dzisiaj idę do weta, to go przy okazji zabiorę i pokażę. Nie chcę go sama obmacywać a chcę, żeby sprawdzili, czy nie ma uszkodzonego skrzydła. Apetyt ma, że ho ho, wsuwa surowego kurczaka jak prawdziwy kanibal. Tyle, że dla mnie to dodatkowe obciążenie, bo muszę go ręcznie nakarmić i napoić i upilnować trzy koty. :(
Moje pytanie - czy ktoś miał takiego cudaczka i czy udało mu się zwrócić wolność?
Miałam kiedyś małego jerzyka i malutkie sikorki,i wiem że u mnie tolerowały do jedzenia ser biały zmieszany z drobno siekanym jajkiem ,robiłam z tego kuleczki i podawałam pensetą i muchy które zwabiałam do słoika kawałeczkiem mięsa..Nie było to miłe a apetyt ogromny.Myśle ze mięso z kurczaka ma za duzo róznej chemi i może mu zaszkodzić ale to tylko moje przypuszczenia.Trzymam kciuki.
Udało się w końcu wypuścić?
Muchy to może sobie daruję ale mam pełno latającego badziewia koło drewna kominkowego. Młoda będzie miała zajęcie.
Jerzyka tak, bo jak był znaleziony to był juz trochę podrośnięty ,ale sikorki było bardzo maleńkie ,córka znalazła całe gniazdo ,bardzo mocno wtedy padało i były mocno przemoczone i zziębnięte
uratowały się tylko trzy .Jednego nazwaliśmy Pudzian bo był największy i strasznie sie rozpychał i próbował pozostałe wypchnac z gniazda .Mocno wierze że ptaszyna szybo wróci do sił i odfrunie .Pozdrawiam.
Wybacz, że się czepiam... Pomyślałam, że chcesz założyć wątek o kimś o imieniu Jerzy... A tu chodzi o jeżyka...
O jerzyka... że tak powiem... mam małego ptaszka!
osz, kurka (ptaszek!). Takiego oczopląsu na samą myśl dostałam, że nawet postu Twego nie doczytałam! Zwracam honory i o wybaczenie proszę
http://pl.wikipedia.org/wiki/Jerzyk_zwyczajny :) te z "ż" nie mają skrzydełek
Zapomniałam jeszcze dodać że na początku jerzyka trzymałam w kartonowym pudełku ale on sie po nim czołgał i wydawało mi się że mu tam żle więc ,przeniosłam go do klatki po papużkach i on tak sie przyczepiał do tych pręcików i chyba mu było wygodniej.Więc jak bym mogła doradzić żebyś go raczej na płaskim nie trzymała bo on ma takie poskrecane pazurki ze wygodniej mu się w coś wczepic
Dokładnie. Wisi prawie cały czas na prętach. Po pracy będzie na dworze - Młoda niech go niańczy. Wczoraj pół dnia po niej pełzał.
nie wiem gdzie mieszkasz, ale nie lepiej gościa odstawić do zoo ?
Lublin, czyli najbliższe w Zamościu.
Oj jerzyki są słodziaste, kiedyś jeden się zagubił u nas na podwórku
Dżanino, sprawdź może tutaj. Koleżanka na działce miała gości w postaci wszelakich małych ptaszków . A raz miała gości nietoperka, gacka nietoperka. Korzy stała, o ile wiem, z azylu w Mikołowie. Jeśli nawet jesteś z innego regionu, to może coś doradzą?
Dzięki wielkie.
No więc tak. Pani wet go obmacała, nie znalazła złamania. Jakoś dla mnie była mało przekonywująca. :( Po obiedzie posadziłam ptaka na huśtawkę, żeby się powpinał po poduchach i zaczęłam obserwować.Dla mnie ma ewidentnie wywichnięte skrzydło, staw łokciowy (?) dużo grubszy od drugiego i skrzydło wywija się w nim na wszystkie strony. Siadłam do netu i znalazłam stronę www.ratujmyptaki.org . No i okazuje się, że przy wszelkich urazach skrzydeł, dla jerzyków w zasadzie nie ma ratunku i jedynym rozwiązaniem jest eutanazja. :( Nie chcę od razu rezygnować, bo mały dzisiaj po południu już sam brał mi z palców kawałki mięsa i z lubością połykał. Chce żyć! Przyszło mi do głowy, że mu to skrzydło przybandażuję do ciała na 2-3 dni i zobaczymy, co będzie. Może jest tylko silnie stłuczone i dlatego spuchnięte? Jeśli nie, to go zaniosę do lecznicy i dopilnuję, żeby po prostu uśpili. Smutne to ale nie będę trzymała obolałego ptaszyny, czekając aż sam zdechnie. Poza tym z karmieniem też jest problem, bo można go karmić tylko i wyłącznie owadami - wszelkie zamienniki na dłuższą metę doprowadzą do wyniszczenia i śmierci.
Tak czy siak, różowo nie jest.
P.S. W Lublinie nie ma gdzie i komu oddać chorego ptaka, nie ma azylu. Najbliższe ZOO jest w Zamościu ale i tak, prawdopodobnie, go nie przyjmą, chyba że na pokarm. Poza tym nie oszukujmy się, nie mam czasu robić sobie takiej wyprawy.
Gdyby ktoś chciał - http://www.ratujmyptaki.org/galeria-zdjec/1-ptaki-i-ptaszyska/comment/36-36.html?tmpl=component
może się wykaraska ... trzymam kciuki
my mamy od 2 lat na podwórku kosa z przetrąconym skrzydłem, ewidentnie chyba kot go dorwał, ale jest w dobrej formie, tylko skrzyło jedno mu się samo źle zrosło i może latać na niewielkie dystanse, czyli wokół naszego podwórka ... w zimie też cały czas siedzi w karmniku i się pasie, w zamian całymi dniami przekopuje mi skarpę wysypaną korą i wcina wszystkie robale ... w sumie z psami też trzyma sztamę, bo w miskach też niezłe porcje zostają ..,
Boże, źle ze mną... przeczytałam "łosia".
no tak i mieszkamy w Norwegii ...
Oglądałam taki dokument o łosiach skandynawskich i tam jedna łosz "ołosiła" się ludziom w przydomowym ogródku. Czyli by się zgadzało.
nie no spoko łosia też wykarmimy ... tylko kiedyś 15 lat temu miałem plany jechać na wakacje ... no jest 4 dzieci, 3 psy, jakieś oswojone ptaki, tylko kotów nam brakuje, ale rodzina uczulona więc nie będzie ... chyba se jeszcze krowę kupie ...
:D o! będziemy robić ser!! domowe krowioscypki są pyszne!
To cytat z Mojego Kochanego. Tylko tego tekstu o kotach nie rzuca - bo ma! Ale nie martw się, nasza młodsza jest w takim wieku, że spoko może zostać ze zwierzakami a my mieliśmy plany, żeby wyjechać tylko we dwoje. Życie jest przewrotne. Mąż po operacji siedzi na zwolnieniu do końca czerwca (drugi miesiąc, bo najpierw miał wypadek i złamał rękę) i w wakacje na pewno urlopu nie dostanie. :) Głowa do góry!
spoko, wakacje są przereklamowane ...
Niom, szczególnie we dwoje. :)
no ileż można
Ja kiedyś. Zwróciłem go naturze jak wyzdrowiał.
Chodzi ci o jeża? To jeżyka, a nie jerzyka, sorry.Jerzyk to zdrobnienie od imienia- Jurek. A zwierzak-jeż, to mały jeżyk. T podobnie jak ze słowem zwarzyć i słowem zważyć. Zważyć , waga, ważysz ciężar, to waga g=ż. A warzyć war=warzyć .Kilo cukru ważysz na wadze, a już mleko się warzy, nie waży. od słowa war , nie waga. Polski język=trudny język.
jerzyk to ptak, chodzilo o ptaka
Taaaa..... a szczególnie trudno przeczytać ze zrozumieniem post! :(((