Forum

Rodzice i Maluchy czyli WuŻecikowe pogaduchy

Oceny w szkole

  • Autor: as Data: 2014-09-11 10:39:50

    Wiem, że najlepiej iść do nauczyciela ale chcę zobaczyć o Wy o tym myślicie.

    W 5 klasie szkoły podstawowej Pani z matematyki zrobiła kartkówkę z mnożenia i dzielenia. Zdobyte 7 pkt na 10 pkt wyszła ocena 3

    Pani z j. polskiego dała wiersz do nauki na pamięć. Najwyższa ocena +4 bo wiersz był krótki. Przecież to zaniża średnią. 

    Czy z to jest sprawiedliwe ocenianie? 

  • Autor: Ewa1982 Data: 2014-09-11 10:55:05

    Z matematyki wg mnie sprawiedliwa - trzeba mieć min 5 pkt by mieć pozytywną ocenę.

    Z polskiego to trochę dziwne, że za krótki wiersz się obniża ocenę...

  • Autor: Bahati Data: 2014-09-11 11:52:49

    Z tym zanizaniem to koszmar... W naszej klasie nauczyciele postanowili oceniac tylko do 9. Nikt nie dostal na koniec z niczego 10. W zwiazku z tym gdyby Mlode zmienily szkole mialyby niska srednia.  Z matematyki ocena jest ok, z polskiego nie, bo to nie wina dzieci, ze wiersz krotki, powinna istniec mozliwosc otrzymania najwyzszej oceny za wykonanie zadania.

  • Autor: kasnik Data: 2014-09-11 16:14:46

    Mój syn tez jest w piątej klasie. Na niektórych przedmiotach klasa podzielona jest na pół(na dwie grupy).

    Z j. angielskiego jest tak, że każda grupa ma z innym nauczycielem. W jednej piątkę otrzymuje się za pięć plusów, a w drugiej za dziesięć. Plusy dostają za aktywność na lekcji.

    Dzieciaki czują się pokrzywdzone.

  • Autor: bea39 Data: 2014-09-11 18:17:28

    A czy dostaliście system ocen? Tzn. informacji co wpływa na ocenę? To bardzo ułatwia orientacje dlaczego taka a nie inna ocena.

  • Autor: as Data: 2014-09-11 20:38:19

    System ocen widziałam rok temu. Dostałam wieczorem. Rano musiałam oddać i podpisać, że się zapoznałam. dostałam system ocen z wszystkich przedmiotów na raz więc zapoznałam się przelotnie. 

  • Autor: bea39 Data: 2014-09-11 20:59:25

    Powinniście podjąć temat niejasnego oceniania. System oceniania jest dla rodzica i ucznia, nie na zapoznanie się i oddanie ale na posiadanie i zaznajamianie się cały czas.Wiem, wszystko zależy od wychowawcy, ale to Wasze prawo i możecie wymagać dostania go do ręki. Moje dziecię ma wklejone corocznie do dzienniczka, owszem podpisujemy świadomość zasad, ale zostaje to do naszej dyspozycji.

  • Autor: as Data: 2014-09-11 20:41:30

    Jeszcze jedna sprawa moim zdaniem nieprawidłowa. Dzieci piszą sprawdzian. dostają złą ocenę. Poprawiają. Jak poprawkę napiszą na gorszy stopień to następnego sprawdzianu nie mogą poprawić. Efekt taki, że dzieci poprawiają tylko jedynki bo gorszej oceny nie dostaną. 

  • Autor: bea39 Data: 2014-09-11 21:02:33

    As, porozmawiajcie z nauczycielami.Niech powiedzą jak to widza i dlaczego tak. Jako rodzice macie prawo wiedzieć w jaki sposób oceniane są Wasze dzieci.Współpraca rodziców z nauczycielami ( nawet jeśli z początku wygląda na konflikt) jest bardzo ważna i daje wyniki.

  • Autor: Laugasel1 Data: 2014-09-12 05:12:41

    Też się kiedyś nad tym zastanawiałam. Jeżeli ktoś nie wie dużo,to lepiej napisać na jedynkę i potem mieć możliwość poprawić na inną ocenę np. czwórkę, niż się męczyć dostać dwóję i "poptokach". Fajna  motywacja nie ma co! Wydaje mi się, że było by sprawiedliwie, aby wszyscy co są niezadowoleni ze swoich ocen mieli prawo do poprawy oceny w tym samym terminie co jedynkowicze. No oczywiście to więcej pracy nauczycielowi i to raczej nie w jego interesie, bo jedynka to porażka nauczycielowi, a inna ocena to już  może być. Oczywiście to skrajnie przedstawiony  mój pogląd i przejaskrawiony nieco.

    A swoją drogą,to  ja osobiście żałuję ,że nie zostałam nauczycielką. Bo jak obserwuję nauczycieli, to wcale nie mają przynajmniej teraz źle. Wakacje, ferie  przerwy świąteczne, praca po 5 godziny dziennie. Zarobkowo też nie mają najgorzej. Praca raczej stała . Pewnie,że z pracą łączą się tą stresy, ale w jakiej pracy jest zawsze sielanka??

  • Autor: sawalek Data: 2014-09-12 08:38:58

    Witam. Wypowiem się jako wspomniana przez Ciebie "mądra głowa". Jestem nauczycielem angielskiego w szkole ponadgimnazjalnej.I nie pracuję 5 godzin dziennie. Owszem, są wolne dni związane ze świętami,wakacje, nie zaprzeczam ale takie uogólnianie, które Ty przedstawiłaś jest krzywdzące. Ja przykładam się do swojej pracy, organizuję młodzieży mnóstwo aktywności i zajęć dodatkowych, charytatywnie. Dlatego Twoja wypowiedź jest dla mnie krzywdząca. Nie można tak wrzucać wszystkich do jednego worka.

  • Autor: Laugasel1 Data: 2014-09-12 15:58:56

    Przecież zaznaczyłam,że zbyt przejaskrawiłam . Jeśli Ciebie uraziłam, to przepraszam. Każdy wykonuje swój zawód inaczej. W szkole moich dzieci też są różni nauczyciele.







  • Autor: Bahati Data: 2014-09-12 22:43:03

    Mi z nickiem sawalek i przez wykonywany przez nia zawod zaraz przed oczami staje pani S. ( bardzo podobne nazwisko do nicka), u ktorej mimo 5 i 6 na lekcjach ze strachu nie potrafilam napisac sprawdzianu na wiecej niz 4 i musialam poprawiac na nastepnej godzinie, siedzac z tylu na zajeciach u innej klasy, taka wprowadzala nerwowa atmosfere podczas sprawdzianow, ze przez 2 dni plakalam i nie moglam jesc, za kazdym razem. Do dzis nie znosze szczerze fizyki i po nocach mi sie sni, ze nie skoncze studiow, bo nie chodzilam na wyklady z fizyki... :D na szczescie na studiach fizyki nie mialam. :)

  • Autor: Laugasel1 Data: 2014-09-13 05:37:15

    Ja bardzo nie lubiłam się uczyć w podstawówce właśnie "dzięki" nauczycielom. To oni wybitnie mnie przekazali mi wiedzę,że są równi i równiejsi, że lepiej się jest podlizywać niż wyrażać swoje zdanie itd. Całe szczęście ,że w ogólniaku spotkałam wspaniałych ludzi, ( no może z paroma wyjątkami) , którzy przywrócili mi wiarę,,że nauczyciel może uczyć z pasją, że można z nim dyskutować otwarcie i że trzeba być sobą i szczerość jest lepsza od obłudy. Bardzo jestem szczęśliwa,że mogłam być ich uczennicą. Do tej pory pamiętam wiele ciekawych powiedzonek. . Moje ulubione, " A idźcie wy wszystkie w pyry", Albo mojej ulubionej pani od geografii " Wiecie co,  ja bym wolała kamienie tłuc .." tu długa przerwa, którą przerywał głos całej klasy " w Strzegomiu lub Strzelinie " i ciąg dalszy " niż Was kochane geografii uczyć" Dzięki temu nigdy nie zapomnę,gdzie są kamieniołomy w Polsce. Nawet ich złośliwość była ujmująca . np postawienie komuś złej oceny przy tablicy zawsze brzmiało tak samo ." To siadaj dwa cha, cha cha" Natomiast ocena pozytywna . czyli trójka , brzmiała cichutko i grzecznie "Siadaj czy". Zawsze wiadomo było,że bierze wtedy do tablicy, gdy ma zły dzień.Ale i tak te oceny nie były najważniejsze i liczyły się oceny przede wszystkim z klasówek. Potem  też wykładowcy byli cudni zazwyczaj. Jednak do tej pory mam awersję do nauczycieli z podstawówek. I jeśli zachodzi potrzeba, jako matka już nie przepuszczam żadnemu nauczycielowi jego nie zawsze najlepszego postępowania wobec moich dzieci.Ale  takie sytuacje są dość rzadkie na  szczęście.

  • Autor: sawalek Data: 2014-09-13 11:58:36

    Jak napisałam, ja uczę angielskiego a nie fizyki. Skojarzenia bywają mylne :)

  • Autor: Bahati Data: 2014-09-13 13:06:15

    Skojarzenia to skojarzenia. Ty nie byłaś przecież moją nauczycielka, bo miałabyś ze 120 lat, pani S. miała ze 100 kiedy ja byłam dzieckiem. :D 

  • Autor: majolika Data: 2014-09-13 13:51:08

    Ja też miałam jedną(całe szczeście, że tylko jedną) taka nauczycielkę. Do dziś chemii nie cierpię przez nią, choć umiem, ale tylko dzięki swojej pracy i bibliotekom- moich rodziców nie było stać na korepetycje więc musiałam  radzić sobie sama. Sama z pierwszego fakultetu jestem  przedmiotowcem-dydaktykiem. Byłoby dla mnie porażką, gdyby uczniowie bali się mnie. Nauczyciel powinien  zweryfikować swoje metody, kiedy  uczniowie się go boją(nie mylić z szacunkiem) i nie uzyskują efektów w nauce. No pewnie, że są też  odporni na wiedzę, ale ich też można zachęcic, kiedy się chce.

  • Autor: Bahati Data: 2014-09-13 14:23:01

    Mnie stresowały jedynie sprawdziany, była oprawa jak z horroru: specjalne zeszyty, podpisy w odpowiednich miejscach, teraz to zabawne, ale wtedy mnie przerażało. Nauczycielka ogólnie była dobra i wymagająca, ale każdą klasówkę musiałam poprawiać. Na szczęście rozumiała mój problem i brała pod uwagę tylko drugą ocenę.

  • Autor: majolika Data: 2014-09-13 14:56:46

    Hahaha, od j .polskiego miałam w liceum taką nauczycielkę, że nikt niedouczony nie wyszedł, a to była humana-trudniej było! Zeszyty mieliśmy i w każdym wypracowaniu tylko podkreślała błędy, a każdy miał za zadanie opisać w tym zeszycie, o co chodzi. Wczesniej omawiała.  Bywało tak, że się pisało poprawę poprawy poprawy, aż nie było ani jednego błędu(poprawy sprawdzała!)- stylistycznego, interpunkcyjnego. O ortograficznych nawet nie piszę, bo nikt ich nie robił. Jak zmarła-tłumy były na jej pogrzebie-wdzięczni uczniowie przyszli. Ale nie była złośliwa, niesprawiedliwa. Nie zastraszała.Była tylko bardzo  wymagająca . Do dziś jestem jej wdzięczna.

  • Autor: majolika Data: 2014-09-13 15:07:30

    Ps. Przed nasza maturą odeszła na emeryturę. Przejęła nas inna nauczycielka, która brzydko mówiąc- olewała  nauczanie. Nasza stara nauczycielka dowiedziała się o tym. Nie mogła przeżyć, że ktoś  zmarnuje jej pracę. Przychodziła  na lekcje z nami po południu.Za darmo. Nikt z nas nie odważył się nie przyjść na taką lekcję. Przygotowała nas za darmo do matury.  Krótko  potem zmarła, ale wielu z nas  odwiedzało ją  w chorobie, w domu, jak już była chora. To była nauczycielka  przez duże N.

  • Autor: Laugasel1 Data: 2014-09-13 18:48:09

    Właśnie pisałam o tym,że czasami nauczyciele naprawdę pozostawiają po swoim istnieniu radość i dumę ,że byli naszymi nauczycielami.

  • Autor: bea39 Data: 2014-09-16 20:10:25

    Miałam taką polonistkę w podstawówce.Wymagająca ale nauczyła nas nie tylko pisania ale wysławiania się. Do dzisiaj zanim coś powiem albo napiszę zastanawiam się jak poprawnie wyrazić to co mysle i chce przekazać, a przecież minęło już...... hoihoho ile lat.

    Ba byłam na studiach a potem mężatką kiedy pytała mojej mamy co u mnie słychać. Pamiętała swoich uczniów :)

  • Autor: sawalek Data: 2014-09-13 11:59:50

    Masz rację- każdy przykłada się do pracy inaczej:)

  • Autor: Laugasel1 Data: 2014-09-13 18:46:10

    Cieszę się,że się zrozumiałyśmy. Pozdrawiam.

    A tak nawiasem pisząc, angielski pomimo wielu moich i nauczycieli wysiłków nie udało mi się przyswoić. Gdybym znała dobrze ten język moja praca by inaczej wyglądała.

    Nie potrafię przyswajać tego języka całkowicie....... Tym bardziej podziwiam osoby jego uczące. Moja córka też będzie uczy angielskiego ale bardzo, bardzo daleko od Polski.

  • Autor: Laugasel1 Data: 2014-09-12 05:24:33

    Nie ma jak to pozytywna motywacja małego ucznia! Brawo.

    Mój syn miał w tamtym roku egzamin na koniec podstawówki. Wszystko dobrze,ale skrócić czas do 60 minut  na jego wykonanie to nie wiem jakiemu celowi miało służyć??? Ja jako stara krowa, na pewno bym się nie wyrobiła na zakrętach. Ja myślałam naiwnie, że to chodzi i sprawdzenie wiedzy i umiejętności dzieciaków, a to wyszło pisanie na czas bez szansy na sprawdzenie tego co się napisało. Ciekawa tylko jestem,czy "te mądre głowy" same by się wyrobiły. I czy to na pewno dobrze,żeby takim małym ludziom podobne egzaminy kojarzyły się jedynie z paniką ,że zabraknie czasu.

  • Autor: sawalek Data: 2014-09-12 08:41:46

    Nauczyciele nie mają wpływu na egzamin, który jest przygotowywany przez OKE lub CKE. Szkoła otrzymuje arkusze egzaminacyjne i jej obowiązkiem jest przeprowadzić egzamin zgodnie z procedurami. Dlatego pretensje proszę kierować do wspomnianych wyżej instytucji.

  • Autor: Laugasel1 Data: 2014-09-12 16:01:11

    Przecież to oczywiste.że nauczyciele nie mają na to wpływu, tylko właśnie " mądre głowy" ustanawiające takie zasady. Przecież to jest odgórne  wytyczne,

  • Autor: sawalek Data: 2014-09-12 08:48:59

    Wypowiem się z mojego punktu widzenia (nauczyciela) :)

    Obowiązkiem nauczyciela jest przedstawienie przedmiotowego systemu oceniania uczniom na pierwszych zajęciach w danym roku szkolnym. Również rodzice powinni zostać o tym poinformowani, np. na pierwszej wywiadówce. W takim dokumencie nauczyciel powinien szczegółowo określić kryteria oceniania- co dany uczeń powinien umieć na daną ocenę. Przedmiotowy system oceniania powinien być zgodny z WSO- Wewnątrzszkolnym Systemem Oceniania- dokument również powinien być dostępny do wglądu w szkole lub na jej stronie internetowej.

    Co do wspomnianej przez Ciebie sytuacji z językiem polskim to dziwi mnie osobiście takie podejście nauczyciela do sprawy. Dla mnie nieważna byłaby długość wiersza tylko wkład pracy uczniów, ewentualnie interpretacja itp. Porozmawiaj z nauczycielem. Kto pyta nie błądzi. Pozdrawiam

  • Autor: Narwen Data: 2014-09-14 15:11:01

    Tu akurat  popieram poprzednika. PSO to podstawa !!! 

  • Autor: SŁAWKA Data: 2014-09-14 20:37:57

    Rozumiem, że czujesz rozgoryczenie i to nie jest miłe uczucie, ale spróbuj "nie nakręcać się" , popatrz na to jak na sygnał, że dziecko nie utrwaliło mnożenia i dzielenia w stopniu bardzo dobrym, tylko dostatecznym i należałoby popracować nad tymi umiejętnościami. Wakacje wybiły dzieci z pewnego rytmu i myślę, że parę powtórek z tabliczki mnożenia sprawi iż na następnej kartkówce dostanie ocenę bdb.

    Ocen cząstkowych kiedyś nie wolno było sumować i wyciągać z tego średniej. Nie wiem jak jest teraz. Głowa do góry. Oczywiście z nauczycielką porozmawiaj, ale nie wciągaj dziecka w swoje dylematy.

  • Autor: as Data: 2014-09-15 09:42:44

    Byłam dziś w szkole by dowiedzieć się o ubezpieczenie: suma ubezpieczenia i zakres. Oczywiście pokazano mi. Jak poprosiłam by mi skserowano to powiedziano mi, że nie mogą bo to dokumenty szkolne i ich kserować nie mogą. 

  • Autor: dorotaibasia Data: 2014-09-15 11:09:21

    As, kilka dni temu gdzieś w necie natknęłąm się na spory artykuł na temat ubezpieczeń własnie tych "szkolnych"...i....są one nieobowiązkowe! bo każda szkoła musi mieć wykupioną polise OC, wiec ubezpieczenie które opłacamy my (rodzice) jest ubezpieczeniem niejako dodatkowym i dobrowolnym. Tak stanowią przepisy, a życie oczywiscie pokazuje ze nie ma opcji żeby takiego ubezpieczenia nie zapłacic. Nie wiem jakim cudem stwierdzono ze to "dokumenty szkolne" skoro to Ty opłacasz składkę...czasem niekompetencja bywa porażająca a co gorsze trudno z nią wygrać.

  • Autor: as Data: 2014-09-15 11:18:31

    Wiem, że ubezpieczenie jest nieobowiązkowe ale chcę dzieci ubezpieczyć. Gdybym nie chciała to nie ma problemu. Musiała bym tylko napisać pismo, że nie ubezpieczę dzieci. 

  • Autor: dorotaibasia Data: 2014-09-15 11:27:32

    Ty wiesz, szkoła wie, ale dokumentów nie udostępnią...normalnie Bareja się kłania :)

  • Autor: Herbaciana Data: 2014-09-15 12:35:26

    A ja dostałam karteczkę" Składka na obowiązkowe ubezpieczenie ucznia wynosi 44zł. Płatne do 15. września.", a powiedziano mi, że to które płaci szkoła to tylko od odpowiedzialności szkoły, tzn. jeżeli dziecko złamie coś, to nie odpowiada za to organ prowadzący z własnej kieszeni, ale dziecko nie otrzyma odszkodowania. Nauczyciele też sami ubezpieczają się od OC. Tak samo kiedy dzieci jadą na wycieczkę, zawsze płacimy jakieś dodatkowe ubezpieczenie.

  • Autor: Herbaciana Data: 2014-09-15 13:07:55

    Dzięki. Przeczytałam razem z komentarzami i w jednym poruszono sprawę zdjęć. Do naszej szkoły dwa razy w roku szkolnym, a nawet i częściej, przyjeżdżają firmy, które robią różne zdjęcia, a to z misiem, a to w czapce marynarskiej. Nikt wcześniej o tym nie powiadamia, a dzieciaki są fotografowane wszystkie. Dostaje się potem taki pakiet za 50 czy 70 złotych "do obejrzenia" i zakupu lub ewentualnie zwrotu, tylko jak wytłumaczyć pięcioletniemu brzdącowi, że to kolorowe paskudztwo, na którym często dzieci są mało do siebie podobne, zwrócimy do szkoły. Dziecku się podoba. I tak kilka razy w roku. Kiedyś ustaliliśmy z panią, że nie będzie dzieciom pokazywała zdjęć, tym bardziej, że nie miały żadnej jakości. Tak zrobiła, ale miała potem nieprzyjemności od organu prowadzącego, bo nikt z klasy nie kupił. Co na to powiecie?

  • Autor: dorotaibasia Data: 2014-09-15 13:18:21

    Zdjęcia są, a jakże by inaczej, tylko znacznie częsciej ;) Przestałam się tym już przejmować bo też było mi wstyd oddać ale litosci! na co mi w jednym roku pewnie z 10 zdjęć? Jeśli mi sie podoba to kupuję we wrześniu portretowe (żeby mieć pamiatkę jak to moje dzieciątko się zmieniało) a potem ewentualnie z zabawy karnawałowej i tyle. Tak jak piszesz, większosć tych zdjeć nadaje się jedynie żeby je głeboko schowac w szafie i nikomu nie pokazywać:)

  • Autor: as Data: 2014-09-15 14:47:18

    U nas fotograf przyjeżdża jedne raz co dwa lata. Ja rzadko kupuję. Fotograf podobno jest jeden, który ma podpisaną umowę na robienie zdjęć w szkole. Ludzie mówią, że przyjeżdża aż z Warszawy. Czy to prawda to nie mam pojęcia. Jak przyjedzie to się zapytam tym razem czy to prawda. 

    Ciekawa jestem co fotograf robi z tymi zwróconymi zdjęciami. Mam nadzieje, że ich nigdzie nie pokazuje. 

  • Autor: aggusia35 Data: 2014-09-15 15:50:32

    Szkoła to instytucja publiczna ( chyba, że wysyłasz dzieci do prywatnych) i z tego względu masz prawo do dostępu wszystkich ( prawie) dokumentów> Skserować pewnie nie chcieli bo jakby tak wszyscy o to poprosili to szkoła poszłaby z torbami. Poproś żeby ci zeskanowali i na maila wysłali i takie pismo możesz do nich wystosować. Każdy obywatel zgodnie z ustawą o informacji publicznej ma prawo dostępy do tego.

  • Autor: Mama AZK Data: 2014-09-15 17:30:58

    Jestem przeciwniczką oceniania jako zjawiska. Ocen w szkole, oceniania jednych ludzi przez drugich... Podoba mi się idea szkół demokratycznych, w których nie ma ocen, nie ma klas, a zamiast nauczycieli są mentorzy, którzy podążają za dziećmi i ich tempem rozwoju... W Polsce jest takich szkół kilka i to od niedawna (pierwsza powstała w Poznaniu, dwie kolejne są w Warszawie, jedna chyba w Krakowie). Marzę o tym, aby w przyszłości było ich więcej. Kraje zachodnie mają już kilkudziesięcioletnie doświadczenie w prowadzeniu szkół tego typu, a u nas się to dopiero zaczyna.. Przepraszam, że tak może nie na temat, ale pomyślałam sobie, że może zaszczepię nową ideę na tym forum :-) 

  • Autor: Basialis Data: 2014-09-15 21:05:34

    Tak, ale to sa prywatne szkoly i wcale nie tanie. Wiem cos na ten temat, bo moj ziec chodzil do takiej szkoly.Kazdy medal ma dwie strony, na pewno sa to (dla dziecka) bezstresowe szkoly,bardzo ekologiczne, rozwijajace osobowosc ale nie uczace sily przebicia, czy rywalizacji.Dzieci uczeszczajace do tych szkol sa wysmiewane przez swoich rowiesnikow, ze bawia sie klockami( tylko drewnianymi) itp.Facet jest super inteligentny, na wszystkim sie zna, sam wszystko zrobi..........ale na studiach to moja corka ciagnela go za uszy i siedziala z nim po nocach jak z malym dzieckiem( nie umial sie sam uczyc).

  • Autor: Mama AZK Data: 2014-09-15 21:38:57

    Mówisz że Twój zięć chodził do takiej szkoły? Ale to chyba poza Polską, bo u nas one są od roku... ?

    Rzeczywiście, na dziś są to szkoły prywatne, czyli niedostępne dla wszystkich. A co do rywalizacji.... W szkołach demokratycznych stawia się na współpracę i wzajemne poszanowanie. Uczniowie wspólnie z nauczycielami i rodzicami decydują o swojej nauce - to rozwija samodzielność. I oczywiście ktoś powie, że bez siły przebicia czy rywalizacji w tym świecie daleko się nie zajdzie... A ja myślę, że dużo dalej można zajść szanując się nawzajem i współpracując, znając swój potencjał i realizując swoje pasje. W tym tkwi Moc, a w rywalizacji jest tylko Siła.... Czytałam niedawno ciekawy artykuł pewnego ekonomisty, który twierdzi, że ludzie będą musieli zmienić sposób komunikowania się między sobą, bo przyszłość gospodarek to małe firmy i współpraca na zasadzie zależności poziomych, a nie pionowych (czyli hierarchii). Kto wie, może kiedyś....

  • Autor: Basialis Data: 2014-09-15 21:50:08

    Tak, w Niemczech i powiem Ci ze sa malo popularne i male.Kto do nich chodzi...........dzieci bogatych ludzi !

  • Autor: Mama AZK Data: 2014-09-15 21:58:15

    Nie dziwię się, bo decyzja wysłania dziecka do takiej szkoły wymaga całkowitej zmiany myślenia, a to nie jest łatwe... A że małe? Taka jest ich filozofia. W Warszawie szkoła liczy ok. 40 dzieci, nie wiem jak w Poznaniu. Ja myślę, że odejście od filozofii polskiego systemu szkolnictwa to krok w kierunku rozwoju, tylko że rozwój zaczyna się poza strefą komfortu (czyli tym co jest nam dobrze znane), a strefę komfortu bardzo ciężko jest opuścić... 

    Póki co, będę obserwować rozwój innych szkół w Polsce, bo ciekawa jestem, jak to się wszystko rozwinie :-)

  • Autor: anatema Data: 2014-09-15 23:34:12

    Też uważam , że każdy medal ma dwie strony ...

    Czy dzieci w takich szkołach uczą się działania pod presją , radzenia sobie ze stresem ( i nie mam na myśli jakichś teoretycznych zajęć ) ? Bo prędzej czy później zdecydowana większość będzie się musiała zetknąć z szarą i twardą rzeczywistością ... No chyba , że kogoś stać ( i chce zaryzykować ) na zafundowanie dziecku całego życia w balonie .

  • Autor: Laugasel1 Data: 2014-09-16 06:34:43

    To można porównać, do sterylnego domu,stworzonego dzieciom przez rodziców.

    A stres jest potrzebny dziecku , oczywiście w odpowiednich warunkach i ilości.

    Zobaczcie, jak są skonstruowane bajki i baśnie, tam także jest sporo agresji i okropności. A jednak spełniają swą rolę dydaktyczną.

    Pewnie,że normalne szkoły i uczniowie czasami są " wybitnie" cudaczni. Pamiętam jak w ogólniaku jedna z uczennic łzami się zalała,żeby tylko nauczycielka jej dwa nie postawiła z odpowiedzi. Bo mamie będzie bardzo przykro i ona się załamie itd.  Wtedy klasa wyprosiła nauczycielkę,żeby chociaż tróję na szynach jej postawiła. Ale to było żenujące.Niektórzy nauczyciele wprowadzają wręcz reżim już w zerówkach aby podnieść poziomi średnią ocen w klasie. Całe szczęście wychowawczyni mego Maksia jest inna i dzieciaki wiele czasu spędzają na... szkolnym placu zabaw.

  • Autor: Mama AZK Data: 2014-09-16 06:53:49

    Może Cię zaskoczę, ale w szkolach demokratycznych wcale nie jest bezstresowo. Emocje są wszędzie, tyle ze w systemowych szkolach niewiele się z tym robi. A w szkole demokratycznej temat nie jest zamiatany pod dywan. Rozmawiałam z panią która taką szkole prowadzi oraz z jedna z mam ucznia tej szkoły. Ta druga powiedziała, ze najważniejsza zaletą szkoly demokratycznej jest to, ze dzieci są szanowane... I to nie jest tak, że mogą się zachowywać jakkolwiek, bo jeśli pojawi się jakiś konflikt, to podejmowane są dzialania żeby go rozwiązać tak aby wszyscy byli wysluchani i zrozumiani.

  • Autor: Laugasel1 Data: 2014-09-16 20:33:00

    Tu poruszyłaś bardzo ważną kwestię "szacunku." Ja uważam ,że zarówno uczeń powinien szanować swego nauczyciela,ale także nauczyciel powinien uszanować swego ucznia i jego uczucia. Ale w dużej mierze to zależy właśnie od nauczyciela. Ja w podstawówce nie miałam ani szacunku do większości nauczycieli  i oni też raczej mieli moje potrzeby i problemy w pewnej tylnej części ciała. Pracując w islandzkiej szkole byłam zdumiona, jak dyrektor szkoły podchodziła do ucznia i z nim przyjacielsko rozmawiała. Oczywiście w pewnych sytuacjach była bardzo nieugięta i wręcz bardzo władcza. Ale zawsze można było przyjść do niej i porozmawiać o wszystkim. Była wymagającą ale bardzo życzliwą i "ciepłą" nauczycielką.

  • Autor: as Data: 2014-09-16 08:01:11

    To co powiesz na domowe nauczanie. To dopiero jest wychowanie w balonie. 

  • Autor: anatema Data: 2014-09-16 09:37:35

    Prawdopodobnie te " szkoły " demokratyczne podpinają się pod domowe nauczanie ( bo w polskim systemie oświatowym nie mogą mieć żadnych uprawnień ) . Więc nie jest o końca tak , że dzieci mogą sobie wybierać co chcą i rezygnować z czego zechcą . Bo i tak muszą zdawać co roku egzamin z podstawy programowej .

  • Autor: Mama AZK Data: 2014-09-16 10:10:26

    Tak, jest jak piszesz. Czyli podstawę programową realizują, a na dodatek uczą się rozumieć samych siebie, tego skąd się biorą emocje, mediacji, komunikacji... Dlatego tak mi się to podoba :-)

  • Autor: aggusia35 Data: 2014-09-15 21:33:14

    Jestem przeciwniczka czegoś takiego Dziecko musi podążać za kimś, a nie odwrotnie.

  • Autor: Basialis Data: 2014-09-15 21:41:35

  • Autor: Mama AZK Data: 2014-09-15 21:44:03

    Podążanie za dzieckiem w rozumieniu tych szkół to indywidualna obserwacja każdego ucznia i wspieranie go w rozwoju. To dużo trudniejsze niż tradycyjna szkoła, której filozofię wymyślono 200 lat temu w Prusach. Założenie było takie, żeby wychować posłusznych pracowników. Zresztą - ja jestem tylko jedną z mam, poczytajcie co pisze o tym ekspert w dziedzinie neurodydaktyki:  

    http://osswiata.pl/zylinska/2013/12/15/system-testocentryczny-czesc-i/

    Najbardziej znamienne jest motto ww bloga: W przedwczorajszych szkołach wczorajsi nauczyciele uczą dzisiejszych uczniów rozwiązywania problemów jutra

  • Autor: Basialis Data: 2014-09-15 21:54:41

    A slyszalas o Montessori ? To tez tego typu szkoly. Bardzo popularne w Chinach.Moja siostra mieszkala tam 9 lat i duzo sie o tym nasluchalam.

  • Autor: Mama AZK Data: 2014-09-15 22:01:01

    Tak, Montessori też mi się podoba :-) Ja w ogóle lubię takie podejście, że nie wszystkie dzieci muszą w tej samej chwili umieć/robić to samo. A jednej zabawy Montessori użyłam w celu wytłumaczenia córce matematyki (trzy filiżanki plus koraliki działają cuda :-))

  • Autor: Basialis Data: 2014-09-15 22:11:13

    Jeszcze na koniec  powiem Ci, ze przerazona bylam jak moja corka zapisala moja wnuczke do przedszkola integracyjnego.Teraz po roku widze, ze slusznie zrobila.Marie nie oglada sie na ulicy za kalekami, Downami, dziecmi karmionymi z "woreczka" ( kroplowka) dla niej to normalne.........codziennie z takimi dziecmi sie bawi.I to popieram.

  • Autor: as Data: 2014-09-15 22:17:05

    U moich synów w przedszkolu też była bardzo chora dziewczynka. Wszystkie dzieci chciały się z nią bawić. Ona nie chciała. Wszystkie dzieci w przedszkolu płakały jak koleżanka mając 4 lata umarła. Dwa tygodnie później zmarła jej mama. Dzieci też ją bardzo dobrze znały. 

  • Autor: Mama AZK Data: 2014-09-15 22:19:38

    Ja też to popieram, bo to jest po prostu zobaczenie człowieka w drugim człowieku :-) Tego mogłyby uczyć wszystkie szkoły...

  • Autor: as Data: 2014-09-15 22:22:36

    Jestem w szoku bo córka w ćwiczeniach do angielskiego miała dziwne zdanie. albo ja je źle tłumaczyłam: "Have you got black trainers" Piszę z pamięci ale chyba poprawnie. 

  • Autor: Bahati Data: 2014-09-15 23:17:52

    I co cię zszokowało?

  • Autor: as Data: 2014-09-16 07:57:57

    W słowniku jaki posiadamy trainers oznacza trener. Czyli tak tłumacząc wyszło by "Czy posiadasz czarnych trenerów" Dopiero w internecie jako ostatnia z możliwych tłumaczeń wyszło że to chyba nie chodzi o czarnych trenerów tylko o lekkie czarne sportowe buty 

  • Autor: Mama AZK Data: 2014-09-16 09:00:16

    Super :-) ale się uśmiałam :-)

  • Autor: Herbaciana Data: 2014-09-16 09:37:16

    A uczą tylko te małe, wiejskie. Tu, po prostu, nie ma wyboru i wszystkie dzieci muszą być razem. W klasie u mego syna jest chłopiec bez rączki, razem się bawi, razem rozrabia i chodzi na imprezy do domów kolegów. Nikt się temu nie dziwi, ale kiedy pojechali w ubiegłym roku nad morze i Piotruś rozebrał się, znalazła się jakaś pani, która pokazywała go palcem swemu dziecku, aż musiał reagować nasz wychowawca. Smutne, ale niestety prawdziwe.

  • Autor: Basialis Data: 2014-09-16 09:55:12

    Niestety....sa Ludzie i ludziska !

  • Autor: Bahati Data: 2014-09-15 23:19:39

    My mamy bardzo tolerancyjną szkołę. :) dzieci wszystkich ras, wyznań, w pełni sprawne i nie... wszystkie razem, odporne na marki pod obowiązkowymi fartuchami. To mi się podoba!

  • Autor: anatema Data: 2014-09-15 23:46:17

    Tu też są dwie strony medalu . Tzn. w Polsce ... Syn chodził do przedszkola integracyjnego i też byłam zachwycona . A potem poszedł do " normalnej " szkoły i było mu na początku bardzo ciężko . Bo nikogo nie obrażał , z nikogo się nie wyśmiewał , nie protestował gdy ktoś go popychał ... Był mięczakiem . Teraz się dostosował . Ale całą tolerancję diabli wzięli ... A ja mam tylko cichą nadzieję , że jednak ta wcześniejsza nauka nie poszła w las , i przyjdzie czas , że będzie procentować .

  • Autor: bea39 Data: 2014-09-16 20:05:45

    Mój syn od małego uczony jest "tolerancji". W cudzysłowiu to bo jak można mówić o tolerancji wobec drugiego człowieka?

    W podstawówce w klasie, mimo,że nie integracyjna były dzieci z dysfunkcjami fizycznymi,teraz chodzi do klasy integracyjnej. W wieku 9 lat uczył się poruszać w dziecinnym wózku inwalidzkim,żeby poznać ograniczenia i zrozumieć dzieci z dysfunkcjami ruchowymi ( ja robiłam wtedy kurs asystenta osoby z urazami rdzenia kręgowego). Teraz wdraża się w pomoc przy hippoterapii dzieci niepełnosprawnych.

    Dla mnie najważniejsze,że nie traktuje ich jak coś innego, tylko takich jak on ale wymagających pomocy drugiej osoby.

    Odnośnie szkół demokratycznych, waldorskich czy montesorri - myślę,że wszyscy szukają metod nauczania nie tylko wiedzy ale i poczucia własnej wartości.

  • Autor: ekkore Data: 2014-09-16 22:15:41

    As - w Stanach dopiero 70 % gwarantuje zaliczenie. Ocena D  - czyli 3.

    Nie to co matura - zdajesz jak masz ledwie 30 % dobrze.

    Stres stresem - ale poziom wykształcenia trzeba (powinno się) trzymać.

    Co do wiersza - nie powinien być oceniany na zasadzie obniżania zakresu ocen. Albo na plusy, dające potem ocenę pozytywną (minus za brak przygotowania). Albo w pełnej skali ocen.

    Bo idąc tym tokiem rozumowania - to jedynka też się nie należy - bo wiersz był krótki i delikwent mniej się nie nauczył, niż przy długim wierszu...

  • Autor: as Data: 2014-09-17 08:12:15

    Wczoraj dzieci przyniosły anonimowa ankietę do wypełnienia przez rodziców. Mamy ją przynieść na zebranie klasowe.  Jest tam 6 pytań, które maja pomóc wychowawcy jakie mamy zdanie w sprawach związanych z jego pracą.  W każdym pytaniu jest kilka odpowiedzi i mamy zaznaczyć te które uznamy. Jest też odpowiedź inne gdzie można coś innego napisać. Jedno pytanie to mi sie wcale nie podoba:

    Jak chcielibyście Państwo uczestniczyć w życiu klasy?

    - wykonywać użyteczne prace porządkowo - remontowe na rzecz szkoły/klasy

    - pomagać w realizacji imprez klasowych/ szkolnych

    - pomagać finansowo

    -  inne (jakie),,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,

  • Autor: Herbaciana Data: 2014-09-17 08:40:57

    Dlaczego nie podoba Ci się, przecież jest punkt "inne" i jeżeli nie chcesz uczestniczyć w "życiu klasy" można to po prostu właśnie tam napisać.

  • Autor: as Data: 2014-09-17 08:44:59

    Właśnie tak zamierzam zrobić. 

Przejdź do pełnej wersji serwisu