Znajoma namawia mnie na skorzystanie z rad dietetyka. Sama od około 2 miesięcy chodzi i mówi, że jest zadowolona. Babka kazała kupić jej wagę kuchenną, obliczyła jej ile dziennie powinna zjadać kalorii i ile gram jakiego posiłku ma jeść. Może jeść właściwie wszystko tyle że musi to ważyć co do grama. Ostatni posiłek je o 21 i co mnie zaskoczyło to to, że na noc zjada bułkę maślaną z dżemem + śliwka i kawa zbożowa. Schudła bo to widać, na wadze -4 kg, ale podobno nie waga jest najważniejsza tylko wymiary. Chodakowska zresztą sama mówi: ' Wyrzuć wagę! Nie waż się tylko mierz się "
O co mi chodzi ? Zastanawiam się czy takie korzystanie z rad dietetyka ma sens. Teraz niby wszystko fajnie, je to i owo, waży wszystko, traci na wadze, ale czy to znaczy że tak już trzeba do usranej śmierci ? Całe życie na diecie, wszędzie z wagą pod pachą, do samolotu, na wczasy ect. ?
Mnie udało się schudnąć 8 kg w 2 miesiące bez większych cudów, ograniczyłam tylko słodkości - pisałam o tym kiedyś. Zaczęłam chodzić z kijami i to tyle. Później przestałam chodzić bo się pochorowałam i nie umiem się zmobilizować żeby znów zacząć, ale efektu jojo nie ma i jeszcze 2 kilo jakoś samo spadło :)
Nie wiem czy dać się namówić i spróbować. 100 zł jedna wizyta co miesiąc. Czy darować sobie skoro sama potrafię zrzucić. Jeszcze tak 10 bym się chciała pozbyć.
Napiszcie czy korzystaliście kiedyś z pomocy dietetyka, czy warto czy nie warto ?
Znam z widzenia trzy osoby które korzystały z dietetyka,dwie z tych osób były bardzo grube,gdy widziałam je po jakimś czasie to pierwsze co mi przyszło do głowy że biedni pewnie się pochorowali że aż tak pochudli.Wszystko było dobrze do momentu gdy waga spadła do ustalonego pułapu,potem panowie zaczęli wracać do nawyków no i teraz są grubsi niż byli,przykre bo tyle się natrudzili.Myśle że jeśli człowiek ma silna wolę,a dietetyk daje dodatkową motywację ,to warto spróbować.
3 odpowiedzi, które przekonały mnie na NIE. Muszę tylko delikatnie swoją wizję przedstawić znajomej ( a spotykamy się jutro na kawusi ) tak, żeby jej nie zniechęcić do swoich działań, a jednocześnie, żeby na mnie nie naciskała.
Wasza opinia zadziałała też jak kop w tyłek... wieczorem ruszam z kijami
ja po bezowocnych próbach odchudzania postanowiłam zainwestować w dietetyka, na początku z wielką rezerwą, ale po pierwszych próbach okazało się, ze można:) udało się schudnąć, dość powoli, ale zauważalnie.
I obca osoba ma wiedzieć co jest dla mnie dobre. Bzdura sama wiem co jest dla mnie dobre, a znając podstawy zdrowego żywienia można sobie poradzić bez tego specjalisty.
Jak pijesz dużo wody nadmiar skóry przestaje być problemem.O ile nie ważysz 200 kg (ale to tylko moje przypuszczenie, że woda nie działa wtedy).
Moja siostra swojego czasu w ciągu pół roku schudła 30 kg - ale z racji wody nie miała ani rozstępów widocznych (rozstępy robią się w trakcie tycia, zazwyczaj są czerwone, u niej były blade) ani wiszących fałdów (czego się obawiała). Wypijana woda uelastycznia skórę - jakby nie było składamy się z wody.
Nie wiem jak jest w przypadku innych. I czy 30 kilo jest podstawą do wiszących fałdów. Moja siostra nie miała nawet rozstępów. Moźe to tendencja rodzaju skóry?
W każdym razie woda na pewno uelastycznia ją. A przy okazji wypłukuje trochę toksyn i nie potrzebnych zalegaczy.
ja uważam, że jak najbardziej warto !sama korzystałam, jeździłam do dietetyczki co półtora miesiąca, płaciłam 60 zł za wizytę. Wizyta wyglądała tak, że 10 minut układałyśmy dietę a 30 minut rozmawiałyśmy ! Pani doktor (doktor z tytułu ) działała jak najlepsza psychoterapeutka. Jadłam tylko to co lubiłam, przygotowane w taki sposób jak lubiłam. Nie musiałam ćwiczyć, bo...zwyczajnie nie miałam kiedy. Z godzinami posiłków było trochę problemów z uwagi na charakter mojej pracy ale...udało mi się to jakoś poukładać. Chudłam powoli ale skutecznie. Minęło kilka lat a ja nie przytyłam ! Przede wszystkim zmieniło się moje myślenie na temat " żarcia".No i żołądek też inaczej teraz reaguje na niektóre potrawy- na moje szczęście, że tak reaguje ;) a! schudłam 14 kg w ciągu niecałego roku.
Jeżeli nadmierne kilogramy są tylko efektem zbyt dużej ilości kalorii - wystarczy zmniejszyć ich ilość, trochę się poruszać - i samo schudnie. W tym wypadku narzucone reguły (dieta) będę tylko zachęcały do ich łamania. A wizyta u dietetyka to stracone pieniądze.
Jeżeli nadmiar kilogramów wynika z zaburzeń w procesie przemiany materii - żadne "żryj mniej" nie pomoże. Owszem - przez bardzo krótki okres da się zgubić kilka kilogramów - potem organizm przestawi się na gospodarkę kryzysową - i zamiast chudnięcia będzie tycie. Kolejne diety cud doprowadzą tylko do efektu jojo. W tym wypadku trzeba zmienić sposób jedzenia na stałe. Dokonać pewnych wyrzeczeń, tylko sporadycznie pozwalać sobie na zaspokojenie małych grzechów. I wydaje mi się - że wtedy lepiej skonsultować się ze specjalistą - zawsze jest szansa, że ten do którego pójdziemy odkryje potrzeby naszego organizmu, co dobrze przyswajamy i uda mu się wszystko zbilansować - żeby nie otrzymać diety "rabunkowej" (to moje określenie na wszystkie diety jednogrupowe - które zmuszają organizm do większego wydatkowania energii, aby wyprodukować to czego brakuje- czyli do szybkiego chudnięcia).
Ja mam swoją dietę. Generalnie staram się nie dopuścić do nadmiary kilogramów, ale czasami przybywa mnie za dużo. Lubie swój rozmiar, swoją figurę - i za siebie biorę się, jak mi brzuch zaczyna przeszkadzać (mam proporcjonalną figurę, rozrastam się wszędzie po równo, brzuch od zawsze miałam praktycznie płaski - ale jak przybyło mnie w ramionach i biodrach to nadmiar miał się gdzie rozkładać.5 do 7 kg znika bez zauważenia, po ciuchach nie widać, że przytyłam). Zmniejszenie ilości jedzenia nie działa, słodyczy praktycznie nie jem - nie przepadam, może ciasta - ale jak mam sama jeść, to nie chce mi się wcale. Ruch też niewiele pomaga - chyba musiałby być taki wykańczający. Pracuję na nogach - i z całą pewnością, przy ilości dziennych kilometrów, jakie muszę zrobić z grupami - jeszcze nigdy nie schudłam.
Teraz się dietuję. Jem bardzo dużo, codziennie pochłaniam ponad 1,5 kg jedzenia (a mogę ustalić tak, aby było więcej). Wszystko jest zbilansowane - najwięcej mam warzyw i owoców - bo aż kilogram plus minus. Owszem jest trochę upierdliwe - bo trzeba ważyć wszystko - ale to jest jedyny sposób dla mnie, aby się trzymać reguł. Gdy przestaję ważyć - nie jestem w stanie tyle zjeść, zaburzam proporcje. A mogę jeść wszystko (poza słodyczami - ale nie przejmuję się ściśle restrykcjami, jak wymyślę na obiad ryż z jabłkami, leniwe, czasami do surówki - używam cukier i tyle ), jak dobrze pogospodaruję porcjami to nawet mam pół butelki wina.
Gdy mnie dopada potrzeba nieregulaminowego jedzenia - weekend jest wolny, rozpusta na całego. Tak naprawdę nie chcę dużo schudnąć, ja tylko chcę się trzymać w swojej wadze.
w zasadzie brzucha już się pozbyłam. Ale lubię takie jedzenie - więc zamierzam się dalej tego trzymać.
Mam cztery koleżanki, które odchudzały się przy pomocy dietetyka. Wszystkie pięknie schudły (nie były grubasami) i to podobno bez większych wyrzeczeń. Panie są w różnym wieku od 30 do 60 - tylko u jednej z nich w niewielkim stopniu pojawił się efekt jojo a upłynęło już sporo czasu (kilka lat) od zakończenia wizyt u dietetyka. Sama zastanawiam się czy się nie zdecydować.
Dla mnie wizyty u dietetyczki były motywacją, by utrzymywać dietę - jest to naprawdę dobrze zbilansowana, odpowiednio dobrana do danej osoby dieta. Ważenie pokarmów było na początku, potem już na "oko" wiedziałam ile mogę zjeść. Mam dużo do zrzucenia - i niestety dietetyczka na jakiś czas zawiesiła działalność - przeprowadzka itp., a moja waga stoi w miejscu już od paru miesięcy - z mojej winy oczywiście.
100 zł to wg mnie dużo - ja płaciłam tyle na 1 wizycie, potem po 40 zł, a trafiłam naprawdę do konkretną osobę.
wizyta u dietetyka powinna być poprzedzona poszerzeniem wiedzy , bo odchudzanie to nie tylko kilogramy i centymetry, ale... zdrowie. Waga kuchenna zawsze się przyda w kuchni, bo czasem trzeba poważyć do nowych przepisów, ale codziennie używać i liczyć ile ma się zjeść????.Nonsens! Trzeba słuchać swego ciała i postępować racjonalnie. podaję link do ciekawych artykułów o odchudzaniu w różnych kontekstach.
Skorzystałam, byłam zadowolona. Na minusie 12 kg. Spadek się utrzymuje. Na dobry początek określony ciężar układu kostnego, zawartość wody itp. bajery. Oraz oszacowany realny do uzyskania spadek wagi, odpowiedni dla danej budowy ciała. Potem rozpisana szczegółowa dieta i... do dzieła. Podziałało. Dieta rzeczywiście radykalnie odbiegająca od dotychczasowej.
Minus: ataki woreczka i finalnie operacja. Niestety, tak się podobno czasami zdarza po przejściu na dietę (nawet najzdrowszą), do której nasz organizm nie był przyzwyczajony. To opinia lekarzy.
W sumie jestem zadowolona, bo wróciłam do swojej "przedciążowej" garderoby i to się utrzymuje. Czy zdecydowałabym się jeszcze raz? Nie wiem. Koleżanka (ten sam dietetyk, inna dieta) odpuściła szybko, ponieważ nie była w stanie utrzymać reżimu. Nieco w sumie kosztownego, przyznaję.
Czy warto wybra? si? do dietetyka? To zale?y do jakiego? Do dobrego warto. Wcze?niej by?am u kilku. Pora?ka.
Teraz posz?am do dietetyczki, któr? wszyscy chwal?. Posz?am zobaczy? z ciekawo?ci, bez nadziei. Ciekawa by?am, co mi powie. Obszerny wywiad, ustalenie produktów, które lubi?, toleruj?, mog? je?? i tych, które nie lubi?. Pani powiedzia?a mi, ?e mam bardzo rozregulowany organizm ci?g?ym odchudzaniem, ?e teraz nale?y mu pokaza?, ?e mo?e by? bezpieczny i nie musi gromadzi? t?uszczu na wypadek nowej diety.
Po trzech dniach otrzyma?am na emajla od dietetyczki wykaz produktów, które b?d? potrzebne na jeden tydzie?, z zaznaczeniem np. ile sztuk, ile ?y?ek, ile gramów. Dosta?am ogólne zalecenia do mojej diety, przyk?adowy jad?ospis na jeden tydzie?, dosta?am ma?? ksi??k? kucharsk? ze sposobem wykonania zaproponowanych potraw.
Pani dietetyczka poprosi?a mnie, ?ebym spróbowa?a, ?ebym si? nie zniech?ca?a, je?eli mi nie wyjdzie."Prosz? próbowa? jeszcze raz i jeszcze raz - do skutku.
Proponowany jad?ospis mi si? podoba, nawet troszk? dziwi. Stosuj? si? do wytycznych, jestem coraz l?ejsza, sensacje z ?o??dkiem i w?trob? usta?y. Nie mam zgagi. Pani dietetyczka dzwonilub pisze i mnie motywuje.
Ja jestem zadowolona, ?e posz?am, ?e chodz? do dietetyczki. I na koniec ku pokrzepieniu serc wiadomo?? od mojej pani dietetyczki "
Byłam i niestety poza wydaną kasą dorobiłam się dodatkowych kg.Poszłam ( do tej samej) skuszona piękną figurą koleżanki, zawsze raczej puszystej.Tyle,że ja płaciłam 100 zł na 2 tygodnie i wyłącznie za suplementy.
Nie byłam i nie mam potrzeby ale mam przykład znajomej-trójka dzieci,po każdym coraz grubsza,a że widziałyśmy się okazjonalnie(mieszka w Niemczech) to stwierdzałam,że za każdym przyjazdem jest jej coraz więcej.No i dziewczyna poszła do dietetyczki i zaczęła ważyć jedzenie (mogła jeść co chciała ).Wyszczuplała bardzo ładnie a do wagi tak się przyzwyczaiła, że nadal wszystko waży.Tak sobie myślę,że wagowo kontrolujemy ilość jedzenia,którą zjadamy bo po prostu jemy za dużo w stosunku do potrzeb naszego organizmu.No i jeszcze między posiłkami powinny być 2-3 godzinne przerwy a do tego ruch.
Ja ważę jak chce schudnąć. Teraz mam taki okres. Ale zaznaczam do zjedzenia mam około 1,5 kg dziennie. Ważąc mam wszystko zbilansowane - i niejako odhaczone co zjadłam i co jeszcze muszę zjeść.
Jak przestaję ważyć - od razu zaburzam proporcje. Mniej warzyw, mniej owoców, dużo więcej protein. I jem mniej na ilość - natomiast na wartość energetyczną dużo więcej.
Założony czas jest do Bożego Narodzenia, przy czym jak trafia mi się jedzenie na mieście, jakaś uroczystość - korzystam z tego bez wahania. Ale przemyśliwuję sobie, żeby jednak tak na stałe. Bo naprawdę dobrze się czuję.
Ślubny krzyczał na początku, że za dużo go karmię. W sumie według diety dostaje obiad (śniadanie je sam, do pracy też sobie sam przygotowuje). Może nawet nie do końca dokładnie - jemu na oko - jak mam swoją porcję, to jemu robię podobnie. Wydaje mi się, że zgubił trochę brzucha. Do tego odpadły nam - jakże przyjemne wieczory przy winie. W tygodniu ja jadę do szkoły wieczorami, poza tym tu się nie da na piechotę, czasami trzeba Młodą do szkoły i ze szkoły albo na spotkanie jakieś - a to wymaga braku promili we krwi (co z tego, że dozwolone 0,8 promila - skoro 0 jest zdecydowanie bezpieczniejsze dla jazdy) - także niejako naturalnie pozbyliśmy się nadmiaru kalorii (bo pal licho wino czy piwo - ale to co do tego) . Ale teraz powoli się przyzwyczaja.
Ja generalnie nie jem dużo, mam dużo ruchu.Ale wielkośc wagowa porscji na diecie mnie dobijała. Byłam niedawno też przy okazji korzystania z siłowni. Dietetyczka wspólpracowała z tym klubem, więc widziała,że jestem co drugi dzień. Dała mi dietę, owszem obwodowo spadłam, wagowo nie.i niestety porcje wagowe były dla mnie za duże.Nie byłam w stanie zjeść zalecanej porcji na raz.
I niestety, moje kg są nadal moje :( a ja chcę tylko z 10 z nich pożegnać :(
Uwierz mi dietetyk bardzo się przydaję. Byłam w załamanym stanie jeszcze pół roku temu, dzięki diecie ułożonej przez dietetyka w końcu schudłam i co ważniejsze utrzymuje formę. Dobrał mi dietę odpowiednią do mojego trybu życia i teraz nareszcie jestem szczęśliwa. Poza tym nie musisz tak robić oczywiście do usranej śmierci choć tutaj pewnie wielu dietetyków by się ze mną nie zgodziło. Dobrze dobrana dieta bardzo pomaga, a oczywiście ja sama również na małe co nieco sobie pozwolę.
Tylko od razu uprzedzam, skoro nie jesteś w złym stanie i nie masz kłopotów z zrzucaniem swojej wagi no to chyba nie ma sensu.
Jeśli ktoś ma czas i pieniądze to dietetyk zawsze chętnie przyjmie :P ale można ogarnąć się samemu! Przyznaję, że poszukiwania trochę mi zajęły ale ogarnąłem sobie Acai Original - nic nie trzeba szczególnie robić a kilogramy uciekają. i tabletka łatwa do połknięcia :D to jagody chyba z lasów amazońskich albo Brazylii - zbierają to indianie podobno - i dlatego tacy zdrowi :):)))
Jeśli ktoś ma czas i pieniądze to dietetyk zawsze chętnie przyjmie :P ale można ogarnąć się samemu! Przyznaję, że poszukiwania trochę mi zajęły ale ogarnąłem sobie Acai Original - nic nie trzeba szczególnie robić a kilogramy uciekają. i tabletka łatwa do połknięcia :D to jagody chyba z lasów amazońskich albo Brazylii - zbierają to indianie podobno - i dlatego tacy zdrowi :):)))
Może Tobie te tabletki pomogły bo widać że zalogowałaś się żeby je zareklamować ale wczoraj w tv mówili że są nic nie warte i to wyrzacanie pieniędzy w błoto.
jeżeli zamierzasz sie odchudzać to moim zdaniem warto bo trzeba to robić z głową. Ja się tak odchudzałam na własną rękę, że tylko dorobiłam się anemii zamiast oczekiwanej utraty kilogramów :( Maskara bo tak się źle czułam, że najchętniej nie wstawałabym z łóżka. Nic mi nie pomagało z naturalnych sposobów - jadłam wątróbkę, szpinak - zero poprawy. Dopiero jak zaczełam brać Chela ferr poziom żelaza wrócił do normy. Naprawdę nie warto ryzykować, trzeba się odchudzać z głową.
ja po bezowocnych próbach odchudzania postanowiłam zainwestować w dietetyka, na początku z wielką rezerwą, ale po pierwszych próbach okazało się, ze można:) udało się schudnąć, dość powoli, ale zauważalnie.
Sama chudłam - bez pomocy dietetyka, bo to żadna tajemnica wiary. Trzeba się więcej ruszać, mniej jeść i jeść z głową - jak coś jest megakaloryczne, to trzeba to zastąpić czymś zdrowszym.
I nie mówię o dziubaniu - jadłam normalnie i nie głodziłam się, ale zwyczajnie uważałam na to co jem.
Żadna dieta nam nie pomoże, jeżeli po niej chcemy wrócić do trybu życia i jedzenia, który powodował tycie.
Zależy od Twojej silnej woli ;)
Jeśli potrafisz się racjonalnie odchudzać (czyli powoli, małymi krokami) to spokojnie możesz działać sama.
Czujesz że potrzebujesz pomocy to wybierz się do dietetyka.
Możesz też zrobić badania u dietetyka, wziąć dietę na tydzień, a dalej sama iść tym tropem ;)
Ja osobiście nigdy nie byłam u dietetyka. Sama ograniczałam sobie jedzenie i słodycze, dorzuciłam ruch w postaci fitnessu 2x po godzince i samo spadło. Trochę chęci i samozaparcia wystarczy :)
Najlepszym sposobem na zdrową utratę wagi bez większego wysiłku jest wykonanie sobie badania genetycznego, na którego podstawie jest dobierana indywidualna dieta zgodna z zapotrzebowaniem organizmu. Dodatkowo wykrywane są podczas tego badania również nietolerancje zależne od podłoża genetycznego. Od niedawna takie badania można wykonać w Polsce. Wynik pokazuje czarno na białym co jest dobre dla Twojego organizmu a co nie. DNA nie kłamie :)
Z pewnością, jeśli ma się problem ze skutecznym odchudzaniem to warto skonsultować tą kwestię z dietetykiem. Mnie akurat pomogły treningi na siłowni i suplement diety.
Treningi i owszem mogą wspomóc, ale suplementy diety, to juź nikomu ani nie pomogą, a tylko jeszcze zaszkodzą i zdrenują nasz portfel. A tu ciekawy artykuł na temat suplementów: http://www.odmladzanienasurowo.com/2018/01/19/scam-czyli-po-angielsku-oszustwo-suplementacji-witamin-i-mineralow-to-wielki-biznes/
Znajoma namawia mnie na skorzystanie z rad dietetyka. Sama od około 2 miesięcy chodzi i mówi, że jest zadowolona. Babka kazała kupić jej wagę kuchenną, obliczyła jej ile dziennie powinna zjadać kalorii i ile gram jakiego posiłku ma jeść. Może jeść właściwie wszystko tyle że musi to ważyć co do grama. Ostatni posiłek je o 21 i co mnie zaskoczyło to to, że na noc zjada bułkę maślaną z dżemem + śliwka i kawa zbożowa. Schudła bo to widać, na wadze -4 kg, ale podobno nie waga jest najważniejsza tylko wymiary. Chodakowska zresztą sama mówi: ' Wyrzuć wagę! Nie waż się tylko mierz się "
O co mi chodzi ? Zastanawiam się czy takie korzystanie z rad dietetyka ma sens. Teraz niby wszystko fajnie, je to i owo, waży wszystko, traci na wadze, ale czy to znaczy że tak już trzeba do usranej śmierci ? Całe życie na diecie, wszędzie z wagą pod pachą, do samolotu, na wczasy ect. ?
Mnie udało się schudnąć 8 kg w 2 miesiące bez większych cudów, ograniczyłam tylko słodkości - pisałam o tym kiedyś. Zaczęłam chodzić z kijami i to tyle. Później przestałam chodzić bo się pochorowałam i nie umiem się zmobilizować żeby znów zacząć, ale efektu jojo nie ma i jeszcze 2 kilo jakoś samo spadło :)
Nie wiem czy dać się namówić i spróbować. 100 zł jedna wizyta co miesiąc. Czy darować sobie skoro sama potrafię zrzucić. Jeszcze tak 10 bym się chciała pozbyć.
Napiszcie czy korzystaliście kiedyś z pomocy dietetyka, czy warto czy nie warto ?
Sama sobie odpowiedziałaś na pytanie . Skoro masz silną wolę żeby ograniczyć słodycze , tym bardziej możesz ograniczyć jedzenie.
Osobiście nie skorzystałabym na pomocy dietetyka , chyba że miałabym bardzo dużą nadwagę.
8 kg w dwa miesiące bez niczyjej pomocy to wielki sukces .
Nie bawiłabym się w ważenie potraw. MŻ to najlepsza dieta , do tego ruch i sama możesz doradzać koleżance jak schudnąć.
Zgadzam się z Tobą. Też chodzę na kije, mniej jem i chudnę. Po co płacić za nic.?
Znam z widzenia trzy osoby które korzystały z dietetyka,dwie z tych osób były bardzo grube,gdy widziałam je po jakimś czasie to pierwsze co mi przyszło do głowy że biedni pewnie się pochorowali że aż tak pochudli.Wszystko było dobrze do momentu gdy waga spadła do ustalonego pułapu,potem panowie zaczęli wracać do nawyków no i teraz są grubsi niż byli,przykre bo tyle się natrudzili.Myśle że jeśli człowiek ma silna wolę,a dietetyk daje dodatkową motywację ,to warto spróbować.
3 odpowiedzi, które przekonały mnie na NIE. Muszę tylko delikatnie swoją wizję przedstawić znajomej ( a spotykamy się jutro na kawusi ) tak, żeby jej nie zniechęcić do swoich działań, a jednocześnie, żeby na mnie nie naciskała.
Wasza opinia zadziałała też jak kop w tyłek... wieczorem ruszam z kijami
ja po bezowocnych próbach odchudzania postanowiłam zainwestować w dietetyka, na początku z wielką rezerwą, ale po pierwszych próbach okazało się, ze można:) udało się schudnąć, dość powoli, ale zauważalnie.
Hallo, jedząc wszystko/słodycze też/ tylko ograniczając ilość schudłam w ciągu 11 miesięcy 40 kg.
Brawo ! Motywujcie mnie dalej
A gdzie upychasz nadmiar skóry?
Rozwalasz mnie :)
Dziękuję pięknie. :) Ale naprawdę jestem ciekawa. Kiedyś mnie to zabije.
Zdecydowanie warto. Każdy powinien wybrać się przynajmniej raz do dietetyka, żeby wiedzieć, co jest dla niego najlepsze:)
Dopisano 14-11-04 18:50:49:
Warto sprawdzić parę ważnych informacji pod adresem: http://www.akademiadietetyki.pl/I obca osoba ma wiedzieć co jest dla mnie dobre. Bzdura sama wiem co jest dla mnie dobre, a znając podstawy zdrowego żywienia można sobie poradzić bez tego specjalisty.
Jak pijesz dużo wody nadmiar skóry przestaje być problemem.O ile nie ważysz 200 kg (ale to tylko moje przypuszczenie, że woda nie działa wtedy).
Moja siostra swojego czasu w ciągu pół roku schudła 30 kg - ale z racji wody nie miała ani rozstępów widocznych (rozstępy robią się w trakcie tycia, zazwyczaj są czerwone, u niej były blade) ani wiszących fałdów (czego się obawiała). Wypijana woda uelastycznia skórę - jakby nie było składamy się z wody.
Gdyby to było takie proste, to nie istniałby problem zwisających fałdów skórnych po tak dużej utracie masy ciała.
Nie wiem jak jest w przypadku innych. I czy 30 kilo jest podstawą do wiszących fałdów. Moja siostra nie miała nawet rozstępów. Moźe to tendencja rodzaju skóry?
W każdym razie woda na pewno uelastycznia ją. A przy okazji wypłukuje trochę toksyn i nie potrzebnych zalegaczy.
Amen!
Znam osobę która w rok straciła 25 kg i skóra mocno wisiała.
Każdy rozstęp na początku jest czerwony, później są blade.
witaj
ja uważam, że jak najbardziej warto !sama korzystałam, jeździłam do dietetyczki co półtora miesiąca, płaciłam 60 zł za wizytę. Wizyta wyglądała tak, że 10 minut układałyśmy dietę a 30 minut rozmawiałyśmy ! Pani doktor (doktor z tytułu ) działała jak najlepsza psychoterapeutka. Jadłam tylko to co lubiłam, przygotowane w taki sposób jak lubiłam. Nie musiałam ćwiczyć, bo...zwyczajnie nie miałam kiedy. Z godzinami posiłków było trochę problemów z uwagi na charakter mojej pracy ale...udało mi się to jakoś poukładać. Chudłam powoli ale skutecznie. Minęło kilka lat a ja nie przytyłam ! Przede wszystkim zmieniło się moje myślenie na temat " żarcia".No i żołądek też inaczej teraz reaguje na niektóre potrawy- na moje szczęście, że tak reaguje ;) a! schudłam 14 kg w ciągu niecałego roku.
Jeżeli nadmierne kilogramy są tylko efektem zbyt dużej ilości kalorii - wystarczy zmniejszyć ich ilość, trochę się poruszać - i samo schudnie. W tym wypadku narzucone reguły (dieta) będę tylko zachęcały do ich łamania. A wizyta u dietetyka to stracone pieniądze.
Jeżeli nadmiar kilogramów wynika z zaburzeń w procesie przemiany materii - żadne "żryj mniej" nie pomoże. Owszem - przez bardzo krótki okres da się zgubić kilka kilogramów - potem organizm przestawi się na gospodarkę kryzysową - i zamiast chudnięcia będzie tycie. Kolejne diety cud doprowadzą tylko do efektu jojo. W tym wypadku trzeba zmienić sposób jedzenia na stałe. Dokonać pewnych wyrzeczeń, tylko sporadycznie pozwalać sobie na zaspokojenie małych grzechów. I wydaje mi się - że wtedy lepiej skonsultować się ze specjalistą - zawsze jest szansa, że ten do którego pójdziemy odkryje potrzeby naszego organizmu, co dobrze przyswajamy i uda mu się wszystko zbilansować - żeby nie otrzymać diety "rabunkowej" (to moje określenie na wszystkie diety jednogrupowe - które zmuszają organizm do większego wydatkowania energii, aby wyprodukować to czego brakuje- czyli do szybkiego chudnięcia).
Ja mam swoją dietę. Generalnie staram się nie dopuścić do nadmiary kilogramów, ale czasami przybywa mnie za dużo. Lubie swój rozmiar, swoją figurę - i za siebie biorę się, jak mi brzuch zaczyna przeszkadzać (mam proporcjonalną figurę, rozrastam się wszędzie po równo, brzuch od zawsze miałam praktycznie płaski - ale jak przybyło mnie w ramionach i biodrach to nadmiar miał się gdzie rozkładać.5 do 7 kg znika bez zauważenia, po ciuchach nie widać, że przytyłam). Zmniejszenie ilości jedzenia nie działa, słodyczy praktycznie nie jem - nie przepadam, może ciasta - ale jak mam sama jeść, to nie chce mi się wcale. Ruch też niewiele pomaga - chyba musiałby być taki wykańczający. Pracuję na nogach - i z całą pewnością, przy ilości dziennych kilometrów, jakie muszę zrobić z grupami - jeszcze nigdy nie schudłam.
Teraz się dietuję. Jem bardzo dużo, codziennie pochłaniam ponad 1,5 kg jedzenia (a mogę ustalić tak, aby było więcej). Wszystko jest zbilansowane - najwięcej mam warzyw i owoców - bo aż kilogram plus minus. Owszem jest trochę upierdliwe - bo trzeba ważyć wszystko - ale to jest jedyny sposób dla mnie, aby się trzymać reguł. Gdy przestaję ważyć - nie jestem w stanie tyle zjeść, zaburzam proporcje. A mogę jeść wszystko (poza słodyczami - ale nie przejmuję się ściśle restrykcjami, jak wymyślę na obiad ryż z jabłkami, leniwe, czasami do surówki - używam cukier i tyle ), jak dobrze pogospodaruję porcjami to nawet mam pół butelki wina.
Gdy mnie dopada potrzeba nieregulaminowego jedzenia - weekend jest wolny, rozpusta na całego. Tak naprawdę nie chcę dużo schudnąć, ja tylko chcę się trzymać w swojej wadze.
w zasadzie brzucha już się pozbyłam. Ale lubię takie jedzenie - więc zamierzam się dalej tego trzymać.
Mam cztery koleżanki, które odchudzały się przy pomocy dietetyka. Wszystkie pięknie schudły (nie były grubasami) i to podobno bez większych wyrzeczeń. Panie są w różnym wieku od 30 do 60 - tylko u jednej z nich w niewielkim stopniu pojawił się efekt jojo a upłynęło już sporo czasu (kilka lat) od zakończenia wizyt u dietetyka. Sama zastanawiam się czy się nie zdecydować.
Dla mnie wizyty u dietetyczki były motywacją, by utrzymywać dietę - jest to naprawdę dobrze zbilansowana, odpowiednio dobrana do danej osoby dieta. Ważenie pokarmów było na początku, potem już na "oko" wiedziałam ile mogę zjeść. Mam dużo do zrzucenia - i niestety dietetyczka na jakiś czas zawiesiła działalność - przeprowadzka itp., a moja waga stoi w miejscu już od paru miesięcy - z mojej winy oczywiście.
100 zł to wg mnie dużo - ja płaciłam tyle na 1 wizycie, potem po 40 zł, a trafiłam naprawdę do konkretną osobę.
wizyta u dietetyka powinna być poprzedzona poszerzeniem wiedzy , bo odchudzanie to nie tylko kilogramy i centymetry, ale... zdrowie. Waga kuchenna zawsze się przyda w kuchni, bo czasem trzeba poważyć do nowych przepisów, ale codziennie używać i liczyć ile ma się zjeść????.Nonsens! Trzeba słuchać swego ciała i postępować racjonalnie. podaję link do ciekawych artykułów o odchudzaniu w różnych kontekstach.
Posty na temat odchudzania:
http://www.tlustezycie.pl/p/blog-page_26.html
Skorzystałam, byłam zadowolona. Na minusie 12 kg. Spadek się utrzymuje. Na dobry początek określony ciężar układu kostnego, zawartość wody itp. bajery. Oraz oszacowany realny do uzyskania spadek wagi, odpowiedni dla danej budowy ciała. Potem rozpisana szczegółowa dieta i... do dzieła. Podziałało. Dieta rzeczywiście radykalnie odbiegająca od dotychczasowej.
Minus: ataki woreczka i finalnie operacja. Niestety, tak się podobno czasami zdarza po przejściu na dietę (nawet najzdrowszą), do której nasz organizm nie był przyzwyczajony. To opinia lekarzy.
W sumie jestem zadowolona, bo wróciłam do swojej "przedciążowej" garderoby i to się utrzymuje. Czy zdecydowałabym się jeszcze raz? Nie wiem. Koleżanka (ten sam dietetyk, inna dieta) odpuściła szybko, ponieważ nie była w stanie utrzymać reżimu. Nieco w sumie kosztownego, przyznaję.
Czy warto wybra? si? do dietetyka? To zale?y do jakiego?
Do dobrego warto.
Wcze?niej by?am u kilku. Pora?ka.
Teraz posz?am do dietetyczki, któr? wszyscy chwal?. Posz?am zobaczy? z ciekawo?ci, bez nadziei.
Ciekawa by?am, co mi powie.
Obszerny wywiad, ustalenie produktów, które lubi?, toleruj?, mog? je?? i tych, które nie lubi?.
Pani powiedzia?a mi, ?e mam bardzo rozregulowany organizm ci?g?ym odchudzaniem, ?e teraz nale?y mu pokaza?, ?e mo?e by? bezpieczny i nie musi gromadzi? t?uszczu na wypadek nowej diety.
Po trzech dniach otrzyma?am na emajla od dietetyczki wykaz produktów, które b?d? potrzebne na jeden tydzie?, z zaznaczeniem np. ile sztuk, ile ?y?ek, ile gramów.
Dosta?am ogólne zalecenia do mojej diety, przyk?adowy jad?ospis na jeden tydzie?, dosta?am ma?? ksi??k? kucharsk? ze sposobem wykonania zaproponowanych potraw.
Pani dietetyczka poprosi?a mnie, ?ebym spróbowa?a, ?ebym si? nie zniech?ca?a, je?eli mi nie wyjdzie."Prosz? próbowa? jeszcze raz i jeszcze raz - do skutku.
Proponowany jad?ospis mi si? podoba, nawet troszk? dziwi. Stosuj? si? do wytycznych, jestem coraz l?ejsza, sensacje z ?o??dkiem i w?trob? usta?y. Nie mam zgagi. Pani dietetyczka dzwonilub pisze i mnie motywuje.
Ja jestem zadowolona, ?e posz?am, ?e chodz? do dietetyczki. I na koniec ku pokrzepieniu serc wiadomo?? od mojej pani dietetyczki "
Byłam i niestety poza wydaną kasą dorobiłam się dodatkowych kg.Poszłam ( do tej samej) skuszona piękną figurą koleżanki, zawsze raczej puszystej.Tyle,że ja płaciłam 100 zł na 2 tygodnie i wyłącznie za suplementy.
Nie byłam i nie mam potrzeby ale mam przykład znajomej-trójka dzieci,po każdym coraz grubsza,a że widziałyśmy się okazjonalnie(mieszka w Niemczech) to stwierdzałam,że za każdym przyjazdem jest jej coraz więcej.No i dziewczyna poszła do dietetyczki i zaczęła ważyć jedzenie (mogła jeść co chciała ).Wyszczuplała bardzo ładnie a do wagi tak się przyzwyczaiła, że nadal wszystko waży.Tak sobie myślę,że wagowo kontrolujemy ilość jedzenia,którą zjadamy bo po prostu jemy za dużo w stosunku do potrzeb naszego organizmu.No i jeszcze między posiłkami powinny być 2-3 godzinne przerwy a do tego ruch.
Ja ważę jak chce schudnąć. Teraz mam taki okres. Ale zaznaczam do zjedzenia mam około 1,5 kg dziennie. Ważąc mam wszystko zbilansowane - i niejako odhaczone co zjadłam i co jeszcze muszę zjeść.
Jak przestaję ważyć - od razu zaburzam proporcje. Mniej warzyw, mniej owoców, dużo więcej protein. I jem mniej na ilość - natomiast na wartość energetyczną dużo więcej.
Założony czas jest do Bożego Narodzenia, przy czym jak trafia mi się jedzenie na mieście, jakaś uroczystość - korzystam z tego bez wahania. Ale przemyśliwuję sobie, żeby jednak tak na stałe. Bo naprawdę dobrze się czuję.
Ślubny krzyczał na początku, że za dużo go karmię. W sumie według diety dostaje obiad (śniadanie je sam, do pracy też sobie sam przygotowuje). Może nawet nie do końca dokładnie - jemu na oko - jak mam swoją porcję, to jemu robię podobnie. Wydaje mi się, że zgubił trochę brzucha. Do tego odpadły nam - jakże przyjemne wieczory przy winie. W tygodniu ja jadę do szkoły wieczorami, poza tym tu się nie da na piechotę, czasami trzeba Młodą do szkoły i ze szkoły albo na spotkanie jakieś - a to wymaga braku promili we krwi (co z tego, że dozwolone 0,8 promila - skoro 0 jest zdecydowanie bezpieczniejsze dla jazdy) - także niejako naturalnie pozbyliśmy się nadmiaru kalorii (bo pal licho wino czy piwo - ale to co do tego) . Ale teraz powoli się przyzwyczaja.
Ja generalnie nie jem dużo, mam dużo ruchu.Ale wielkośc wagowa porscji na diecie mnie dobijała. Byłam niedawno też przy okazji korzystania z siłowni. Dietetyczka wspólpracowała z tym klubem, więc widziała,że jestem co drugi dzień. Dała mi dietę, owszem obwodowo spadłam, wagowo nie.i niestety porcje wagowe były dla mnie za duże.Nie byłam w stanie zjeść zalecanej porcji na raz.
I niestety, moje kg są nadal moje :( a ja chcę tylko z 10 z nich pożegnać :(
Uwierz mi dietetyk bardzo się przydaję. Byłam w załamanym stanie jeszcze pół roku temu, dzięki diecie ułożonej przez dietetyka w końcu schudłam i co ważniejsze utrzymuje formę. Dobrał mi dietę odpowiednią do mojego trybu życia i teraz nareszcie jestem szczęśliwa. Poza tym nie musisz tak robić oczywiście do usranej śmierci choć tutaj pewnie wielu dietetyków by się ze mną nie zgodziło. Dobrze dobrana dieta bardzo pomaga, a oczywiście ja sama również na małe co nieco sobie pozwolę.
Tylko od razu uprzedzam, skoro nie jesteś w złym stanie i nie masz kłopotów z zrzucaniem swojej wagi no to chyba nie ma sensu.
Jeśli ktoś ma czas i pieniądze to dietetyk zawsze chętnie przyjmie :P ale można ogarnąć się samemu! Przyznaję, że poszukiwania trochę mi zajęły ale ogarnąłem sobie Acai Original - nic nie trzeba szczególnie robić a kilogramy uciekają. i tabletka łatwa do połknięcia :D to jagody chyba z lasów amazońskich albo Brazylii - zbierają to indianie podobno - i dlatego tacy zdrowi :):)))
Jeśli ktoś ma czas i pieniądze to dietetyk zawsze chętnie przyjmie :P ale
Może Tobie te tabletki pomogły bo widać że zalogowałaś się żeby je zareklamować ale wczoraj w tv mówili że są nic nie warte i to wyrzacanie pieniędzy w błoto.można ogarnąć się samemu! Przyznaję, że poszukiwania trochę mi zajęły
ale ogarnąłem sobie Acai Original - nic nie trzeba szczególnie robić
a kilogramy uciekają. i tabletka łatwa do połknięcia :D to jagody chyba z
lasów amazońskich albo Brazylii - zbierają to indianie podobno - i
dlatego tacy zdrowi :):)))
jeżeli zamierzasz sie odchudzać to moim zdaniem warto bo trzeba to robić z głową. Ja się tak odchudzałam na własną rękę, że tylko dorobiłam się anemii zamiast oczekiwanej utraty kilogramów :( Maskara bo tak się źle czułam, że najchętniej nie wstawałabym z łóżka. Nic mi nie pomagało z naturalnych sposobów - jadłam wątróbkę, szpinak - zero poprawy. Dopiero jak zaczełam brać Chela ferr poziom żelaza wrócił do normy. Naprawdę nie warto ryzykować, trzeba się odchudzać z głową.
ja po bezowocnych próbach odchudzania postanowiłam zainwestować w dietetyka, na początku z wielką rezerwą, ale po pierwszych próbach okazało się, ze można:) udało się schudnąć, dość powoli, ale zauważalnie.
Sama chudłam - bez pomocy dietetyka, bo to żadna tajemnica wiary. Trzeba się więcej ruszać, mniej jeść i jeść z głową - jak coś jest megakaloryczne, to trzeba to zastąpić czymś zdrowszym.
I nie mówię o dziubaniu - jadłam normalnie i nie głodziłam się, ale zwyczajnie uważałam na to co jem.
Żadna dieta nam nie pomoże, jeżeli po niej chcemy wrócić do trybu życia i jedzenia, który powodował tycie.
Zależy od Twojej silnej woli ;) Jeśli potrafisz się racjonalnie odchudzać (czyli powoli, małymi krokami) to spokojnie możesz działać sama. Czujesz że potrzebujesz pomocy to wybierz się do dietetyka. Możesz też zrobić badania u dietetyka, wziąć dietę na tydzień, a dalej sama iść tym tropem ;)
Ja osobiście nigdy nie byłam u dietetyka. Sama ograniczałam sobie jedzenie i słodycze, dorzuciłam ruch w postaci fitnessu 2x po godzince i samo spadło. Trochę chęci i samozaparcia wystarczy :)
Moim zdaniem warto, szczególnie jeżeli czegoś nie wiemy :-) Zawsze lepiej skorzystać z rady specjalisty niż samodzielnie szukać rozwiązań.
Najlepszym sposobem na zdrową utratę wagi bez większego wysiłku jest wykonanie sobie badania genetycznego, na którego podstawie jest dobierana indywidualna dieta zgodna z zapotrzebowaniem organizmu. Dodatkowo wykrywane są podczas tego badania również nietolerancje zależne od podłoża genetycznego. Od niedawna takie badania można wykonać w Polsce. Wynik pokazuje czarno na białym co jest dobre dla Twojego organizmu a co nie. DNA nie kłamie :)
Z pewnością, jeśli ma się problem ze skutecznym odchudzaniem to warto skonsultować tą kwestię z dietetykiem. Mnie akurat pomogły treningi na siłowni i suplement diety.
Treningi i owszem mogą wspomóc, ale suplementy diety, to juź nikomu ani nie pomogą, a tylko jeszcze zaszkodzą i zdrenują nasz portfel. A tu ciekawy artykuł na temat suplementów: http://www.odmladzanienasurowo.com/2018/01/19/scam-czyli-po-angielsku-oszustwo-suplementacji-witamin-i-mineralow-to-wielki-biznes/
Tak, suplementy, już to widzę
Ruch, wysiłek fizyczny w każdej postaci to najbardziej inteligentne podejście do diety.