zrobiłam wszystko jak zawsze... a w słoiku mam maź , galaretę - gluta ciągnącego się , mieszałam ale nic nie pomogło , co zrobiłam nie-tak? jeszcze nie ukisł ,kolor dobry , konsystencja brrr :(
robiłaś z przepisu as? ja robię ten od dawna i za pierwszym razem też był glut, kolejnym razem (i juz za kazdym nastepnym) pomijam cebule i wszystko jest ok. a moze buraczki były tak "od serca" podsypane nawozem...?
To może być przyczyna . Ciepło jest potrzebne tylko na początku kiszenia .Druga sprawa to ilość wody . Warzywa powinny być ciasno upchane ( żeby nie wypływały ) i całkowicie przykryte wodą . Warto też dodać trochę cukru ( ja dodaję parę rodzynek ) , żeby przyspieszyć proces powstania kwasu mlekowego . No i sól powinna być niejodowana .
A czasami po prostu tak się dzieje za sprawą wrednych chochlików ;) . Nie zrażaj się i nastaw następne buraki .
Makusiu,raczej nie.Oprócz innych czynników,to właśnie zbyt niska temperatura sprzyja rozwojowi bakterii gnilnych.Jeśli jest za ciepło,to najwyżej barszcz się przekwasi,tak jak u Dżaniny.nie szkodzi wtedy.Ja bym nie dodawała cukru,ale np sok ze świeżych buraczków.Kiedyś właśnie ugotowałam barszcz z samych kiszonych i powiedziałam,ze nigdy więcej.Teraz robię mieszany,z kiszonych i świeżych.
Za ciepło to u mnie raczej nie jest. Ale ja tak na co dzień, to się nie będę bawiła z surowymi. Wolę dosłodzić, bo ma tę zaletę, że jest "już i teraz", taki do picia, do obiadu. :)
To ja się spytam przy okazji. As, twój barszcz wyszedł kwaśny, jak cholera. Oczywiście i tak go rozrabiam i doprawiam do picia. Tylko pytanie - tak ma być, czy też jakiś chochlik?????
Dopisano 14-11-23 7:38:21:
* Kwaśny jak cholera - tzn., że był tak kwaśny, że do 2-litrowego garnka już rozrobionego barszczu musiałam dosypać 4 porządne łyżeczki cukru. I dopiero jest kwaśny w sam raz, nie za słodki.
Dżanino,bo ten barszcz jest sam w sobie kwaśny to tak jakby koncentrat.Ja dolewam po trochu do wywaru jak gotuję i próbuje by nie był za kwaśny.Natomiast co do do picia smak mi bardzo odpowiada
Po prostu próbuj co jakiś czas . Gdy będzie ukiszony tak jak lubisz - wtedy zlej . Powinien być dobry sam w sobie . Dla mnie lekko kwaśny , jednak z wyraźnym smakiem buraków . Może Twój się po prostu za długo kisił ?
to tak jak z ogórkami kiszonymi, nie te bakterie co trzeba zaopiekowały się twoim barszczem ... spróbuj dodać kolejnym razem ząbek czosnku ,,, działa bakteriobójczo ba bakterie gnilne ...
Też tak uważam.Te kilka dni w cieple to nie za długo.Ja swój trzymam najczęściej na parapecie,nad grzejnikiem.Tyle,ze u nas temperatura w domu zmienna i niezbyt wysoka.tak już mamy z paleniem,jeśli nas nie ma,nie możemy zostawiać zbyt dużo żaru.No,ale wracając do tematu.Jak się uczyłam kisić kapustę,w dość mądrym poradniku wyczytałam że tak "glutowata" świadczy o tym,że zaatakowały ją bakterie gnilne.Jeśli zdarza mi się kupić kiszoną,zwracam na to uwagę.
Mój barszczyk przez parę dni stał spokojnie w kącie z daleka od kaloryfera .. Jak nabrał aromatu to go hyc na .. balkon. Był pyszny mocno aromatyczny, klarowny z ładnym kłączem chrzanu i sporymi ząbkami czosnku ... )) Rarytasio
Wyczytałam w internecie, że zakwas trzeba mieszać, rano i wieczorem, tutaj jest wszystko na temat idealnego zakwasu. Ja swój jutro zlewam, spróbowałam i jest wyśmienity.
...a teraz zagadka....w niedzielę nastawiłam zakwas...buraki kupione w jednym miejscu...w jednym słoju sie nie zmieściły więc podzieliłam na pół ("na oko owywiście"), nastawiłam dwa słoje...dziś chcę mieszac a tu zonk! jeden ok, w drugim obrzydliwy glut! dlaczego??? juz kiedyś mi sie zepsuł podobnie no ale jak wytłumaczyc jeden słój ok a drugi nie?
Dopisano 14-12-06 16:58:54:
Drugi słój z zakwasem w kolorze błotno buraczanym spłynął w kibelku....nastawiam kolejny...jeszcze jest szansa, że do świąt zdążę
Juz trzeci raz kisze te "cholerne" buraki i ciagle nie jest to to co bym chciala.Pierwsze ( z Realu)najchetniej bym wyrzucila.........ale Luby zje,wypije wszystko.Drugi zakwas( buraki z rynku) byl niezly ale tez nie pyszny......stoi w lodowce.Po raz trzeci postanowilam zrobic po mojemu, tak jak zawsze robie barszcz wigilijny.Tym razem buraki przywiozl mi kolega z Polski.Buraki starlam na takie "fredzle"................robotem.Do sloja wrzucilam jarzyny, garsc suszonych grzybow, jeden zabek czosnku i zalalam to wrzatkiem z cukrem i sola.Barszcz wigilijny zalewam rosolem z jarzyn i wciskam pol cytryny dwa dni przed wigilia i jest pyszny( nie moze sie zagotowac).No i to co teraz sie kisi wreszcie przypomina smak barszczu.Rewelacyjnie pachnie, nie jest gorzkie ani kwasne.Tez poczatkowo myslalam, ze to wina burakow, ale chyba jednak nie.Na zagadke dorotyibasi nie odpowiem.............po prostu nie wiem.
Robie go na oko.Przewaznie kupuje ponad kg burakow (1,5kg) i tak jak napisalam scieram je na takie "fredzle" ( mozna pokroic w talarki, ale moje dzieci lubia wlasnie te "fredzle"), dodaje grzyby suszone(dobra garsc) sok z polowy cytryny (dla koloru)i wszystko zalewam warzywnym bulionem..............mozesz zalac zimnym i zagotowac nie doprowadzajac do wrzenia, albo wrzacym i na dwie doby do zimnej komorki.Nie pieprzyc bo zgorzknieje.Sole i pieprze przed podaniem.
Kurcze...zła jestem bo robię nie wiem który już raz i zawsze było pysznie...w sumie chyba jednak lepiej , że glut wyszedł na poczatku grudnia a nie dwa dni przed Wigilią bo wtedy to bym chyba dopiero wyszła z siebie i stanęła obok :D
W ubiegłym roku kisiłam barszcz z przepisu as i wystawiłam nawet komentarz, ale... No właśnie, wystawiłam po spróbowaniu go jako napoju, który był smaczny i orzeźwiający. Dodany do barszczu wigilijnego nie sprawdził się zupełnie i całość nie smakowała nam, więc na ostatnią chwilę kombinowałam z barszczem z gotowego zakwasu Krakusa.
zrobiłam wszystko jak zawsze... a w słoiku mam maź , galaretę - gluta ciągnącego się , mieszałam ale nic nie pomogło , co zrobiłam nie-tak? jeszcze nie ukisł ,kolor dobry , konsystencja brrr :(
robiłaś z przepisu as? ja robię ten od dawna i za pierwszym razem też był glut, kolejnym razem (i juz za kazdym nastepnym) pomijam cebule i wszystko jest ok. a moze buraczki były tak "od serca" podsypane nawozem...?
U mnie bylo to samo, no moze nie glut ale w smaku wstretny.Nastepny juz sie kisi, buraczki kupilam od "polskiej" pani na rynku.Zapowiada sie pysznie.
Tez robie zawsze z przepisu as i zawsze wychodzi dobry. Ostatnio sloj trzymalam na parapecie z dala od kaloryfera i w piatym dniu byl do zlewania.
Po ilu dniach się tak stało? Nie mam pojęcia dlaczego tak się stało.
Po ilu dniach się tak stało? Nie mam pojęcia dlaczego tak się
po 6 dniach , stoi koło kaloryfera, duużo buraków wody małostało.
U mnie po 5 dniach jest już ukiszony przeważnie. Może za blisko kaloryfera był. Nie wiem.
To może być przyczyna . Ciepło jest potrzebne tylko na początku kiszenia .Druga sprawa to ilość wody . Warzywa powinny być ciasno upchane ( żeby nie wypływały ) i całkowicie przykryte wodą . Warto też dodać trochę cukru ( ja dodaję parę rodzynek ) , żeby przyspieszyć proces powstania kwasu mlekowego . No i sól powinna być niejodowana .
A czasami po prostu tak się dzieje za sprawą wrednych chochlików ;) . Nie zrażaj się i nastaw następne buraki .
Zdecydowanie za ciepło .
nie da się go uratować ?
Makusiu,raczej nie.Oprócz innych czynników,to właśnie zbyt niska temperatura sprzyja rozwojowi bakterii gnilnych.Jeśli jest za ciepło,to najwyżej barszcz się przekwasi,tak jak u Dżaniny.nie szkodzi wtedy.Ja bym nie dodawała cukru,ale np sok ze świeżych buraczków.Kiedyś właśnie ugotowałam barszcz z samych kiszonych i powiedziałam,ze nigdy więcej.Teraz robię mieszany,z kiszonych i świeżych.
Za ciepło to u mnie raczej nie jest. Ale ja tak na co dzień, to się nie będę bawiła z surowymi. Wolę dosłodzić, bo ma tę zaletę, że jest "już i teraz", taki do picia, do obiadu. :)
Ano,tak.
To ja się spytam przy okazji. As, twój barszcz wyszedł kwaśny, jak cholera. Oczywiście i tak go rozrabiam i doprawiam do picia. Tylko pytanie - tak ma być, czy też jakiś chochlik?????
Dopisano 14-11-23 7:38:21:
* Kwaśny jak cholera - tzn., że był tak kwaśny, że do 2-litrowego garnka już rozrobionego barszczu musiałam dosypać 4 porządne łyżeczki cukru. I dopiero jest kwaśny w sam raz, nie za słodki.Dżanino,bo ten barszcz jest sam w sobie kwaśny to tak jakby koncentrat.Ja dolewam po trochu do wywaru jak gotuję i próbuje by nie był za kwaśny.Natomiast co do do picia smak mi bardzo odpowiada
"Na żywo" nie próbowałam.
Rozrobiłam 1:1 z wodą i taki właśnie dosładzałam. Czyli nic nie zepsułam? Taki właśnie ma być? Wiesz, pierwszy raz robiłam, to nie jestem pewna.
Po prostu próbuj co jakiś czas . Gdy będzie ukiszony tak jak lubisz - wtedy zlej . Powinien być dobry sam w sobie . Dla mnie lekko kwaśny , jednak z wyraźnym smakiem buraków . Może Twój się po prostu za długo kisił ?
Mmmmm?... w każdym razie pierwsze koty za płoty. :)
Dżanino ja go jeszcze bardziej rozrobiłam bo 1:1 to dla mnie za mocny :) To tez zależy co się lubi u mnie generalnie za kwaśno nie lubimy.
to tak jak z ogórkami kiszonymi, nie te bakterie co trzeba zaopiekowały się twoim barszczem ... spróbuj dodać kolejnym razem ząbek czosnku ,,, działa bakteriobójczo ba bakterie gnilne ...
Też tak uważam.Te kilka dni w cieple to nie za długo.Ja swój trzymam najczęściej na parapecie,nad grzejnikiem.Tyle,ze u nas temperatura w domu zmienna i niezbyt wysoka.tak już mamy z paleniem,jeśli nas nie ma,nie możemy zostawiać zbyt dużo żaru.No,ale wracając do tematu.Jak się uczyłam kisić kapustę,w dość mądrym poradniku wyczytałam że tak "glutowata" świadczy o tym,że zaatakowały ją bakterie gnilne.Jeśli zdarza mi się kupić kiszoną,zwracam na to uwagę.
Mój barszczyk przez parę dni stał spokojnie w kącie z daleka od kaloryfera .. Jak nabrał aromatu to go hyc na .. balkon. Był pyszny mocno aromatyczny, klarowny z ładnym kłączem chrzanu i sporymi ząbkami czosnku ... )) Rarytasio
wylałam ... wszystko, nawet nie wylałam tylko wyślizgiwał się , brrr -nastawiam nowy
Moja Droga ... ! Powodzenia ... Jak lubisz czosnek i chrzan to nie żałuj ))
Moja Droga ... ! Powodzenia ... Jak lubisz czosnek i chrzan to nie żałuj ))
Robiłam bez chrzanu i się udał :)Wyczytałam w internecie, że zakwas trzeba mieszać, rano i wieczorem, tutaj jest wszystko na temat idealnego zakwasu. Ja swój jutro zlewam, spróbowałam i jest wyśmienity.
.
http://panikucharka.pl/soki-i-napoje/jak-zrobic-domowy-zakwas-buraczany-do-picia-lub-do-barszczu/
Iza, mnie też się kiedys zrobił buraczany glut.I raczej jest to wina buraków.
...a teraz zagadka....w niedzielę nastawiłam zakwas...buraki kupione w jednym miejscu...w jednym słoju sie nie zmieściły więc podzieliłam na pół ("na oko owywiście"), nastawiłam dwa słoje...dziś chcę mieszac a tu zonk! jeden ok, w drugim obrzydliwy glut! dlaczego??? juz kiedyś mi sie zepsuł podobnie no ale jak wytłumaczyc jeden słój ok a drugi nie?
Dopisano 14-12-06 16:58:54:
Drugi słój z zakwasem w kolorze błotno buraczanym spłynął w kibelku....nastawiam kolejny...jeszcze jest szansa, że do świąt zdążęA może jeden tylko "zepsowany" burak się trafił?
Juz trzeci raz kisze te "cholerne" buraki i ciagle nie jest to to co bym chciala.Pierwsze ( z Realu)najchetniej bym wyrzucila.........ale Luby zje,wypije wszystko.Drugi zakwas( buraki z rynku) byl niezly ale tez nie pyszny......stoi w lodowce.Po raz trzeci postanowilam zrobic po mojemu, tak jak zawsze robie barszcz wigilijny.Tym razem buraki przywiozl mi kolega z Polski.Buraki starlam na takie "fredzle"................robotem.Do sloja wrzucilam jarzyny, garsc suszonych grzybow, jeden zabek czosnku i zalalam to wrzatkiem z cukrem i sola.Barszcz wigilijny zalewam rosolem z jarzyn i wciskam pol cytryny dwa dni przed wigilia i jest pyszny( nie moze sie zagotowac).No i to co teraz sie kisi wreszcie przypomina smak barszczu.Rewelacyjnie pachnie, nie jest gorzkie ani kwasne.Tez poczatkowo myslalam, ze to wina burakow, ale chyba jednak nie.Na zagadke dorotyibasi nie odpowiem.............po prostu nie wiem.
Podała byś mi proporcje na swój barszcz?
Robie go na oko.Przewaznie kupuje ponad kg burakow (1,5kg) i tak jak napisalam scieram je na takie "fredzle" ( mozna pokroic w talarki, ale moje dzieci lubia wlasnie te "fredzle"), dodaje grzyby suszone(dobra garsc) sok z polowy cytryny (dla koloru)i wszystko zalewam warzywnym bulionem..............mozesz zalac zimnym i zagotowac nie doprowadzajac do wrzenia, albo wrzacym i na dwie doby do zimnej komorki.Nie pieprzyc bo zgorzknieje.Sole i pieprze przed podaniem.
Jak go po tych dwóch dobach zleje i schowam do lodówki, to mogę dłużej przechowywać?
Oczywiscie.
Dziękuję bardzo :):)
Kurcze...zła jestem bo robię nie wiem który już raz i zawsze było pysznie...w sumie chyba jednak lepiej , że glut wyszedł na poczatku grudnia a nie dwa dni przed Wigilią bo wtedy to bym chyba dopiero wyszła z siebie i stanęła obok :D
W ubiegłym roku kisiłam barszcz z przepisu as i wystawiłam nawet komentarz, ale... No właśnie, wystawiłam po spróbowaniu go jako napoju, który był smaczny i orzeźwiający. Dodany do barszczu wigilijnego nie sprawdził się zupełnie i całość nie smakowała nam, więc na ostatnią chwilę kombinowałam z barszczem z gotowego zakwasu Krakusa.
A ja już jestem totalnie "przebarszczowana". Rodzina nie chce, a ja piję i piję i piję. I zaraz chyba nastawię następny.
Wreszcie mam pyszny,pachnacy,burakami smakujacy barszcz.Kolor ma oblednyTo jest to, kisilam piec dni!