Kupiłam grudnika (zygokaktus) kolejny raz. Bardzo mi się podobają jego kwiatki; przypomina mi się dom babci... Ale znowu, już nie wiem który raz - kwiaty i pąki opadły. Ze sklepu do domu niosłam dobrze zabezpieczony, lekko podlewałam i zraszałam, nasłonecznienie średnie i ciepło też. Doradźcie coś bo serce mi pęka. Czy ten kwiat ma jakiś okres karencji, Po zmianie miejsca nie kwitnie? Jak go dopieścić?
Cześć.Może ma za ciepło?Mój jest na balkonie cały rok,w zimie temperatura do -5st. w nocy i to bardzo rzadko, teraz kwitnie.Moja teściowa mieszka w Polsce i trzyma na zimnej klatce schodowej i też przepięknie kwitnie.
To bardzo wdzieczny kwiatek i stosunkowo łatwy w uprawie, ale....no właśnie ma jedno "ale" ...po zawiazaniu pąków absolutnie nie wolno go przestawiać bo natychmiast wszystkie albo przynajmniej większość zgubi...Znajdź dla niego stałe miejsce w domu a z pewnoscią odwdzieczy się mnóstem kwiatów..tylko pewnikiem dopiero w przyszłym roku
A także suche i zbyt ciepłe powietrze. Mój całe lato zawsze spędza na dworze, do domu trafia dopiero w październiku i co roku pięknie kwitnie i bardzo obficie, a czasem nawet dwa razy do roku. Spróbuj teraz przesadzić, niekoniecznie do większej doniczki, i postaw w jasnym i niezbyt ciepłym miejscu, a jest szansa, że zakwitnie niedługo.Powodzenia.
No to już wiem czemu moje marnie kwitły rok temu - zapewne miały za suche powietrze... To zresztą generalny kłopot u mnie w domu. Moja sąsiadka spryskiwała swój grudnik twierdząc, że to lubi. Ja nie próbowałam, ale może powinnam, skoro nie lubi suchego powietrza?
Przez cały ten rok robiłam różne przetasowania kwiatkowe i one też ze trzy razy zmieniały miejsce. No i teraz na dwa kwiatki mam jeden pączek różowy... Pewnie, żebym nie płakał na pociechę. ;)
No najwyraźniej ten kwiatek mnie nie kocha. Robiłem wszystkie zabiegu w sposób wyważony; średnia temperatura, lekkie nasłonecznienie, umiarkowane podlewanie. A tak bardzo chciałam mieć kwiatki na Święta. Gwiazda już się lekko znudziła, zresztą ona też potrafi robić ludziom psikusy (opadają dolne liście).
No nic, będę dalej walczyć - przesadzę do innej doniczki i wyniosę na banicję (piwnica może).
U mnie kwitł jak głupi - jak mu zafundowałam braciszka - czy może raczej dzidziusia, bo z niego samego. Uskubałam kawałek, ukorzenniłam (a może i od razu do ziemi, bo coś mi się kojarzy, że one źle noszą wodę i zamiast wypuścić korzenie, gniją) - jak wcześniej nie kwitł, tak jak były dwa - szalał jak nie wiem, kilka razy w roku. Jak oddałam tego drugiego - przestał kwitnąć całkowicie - tylko rozrastał się na boki. "odgniewał" się dopiero po kilku latach. Ale jak w domu zawitały koty - tak wszystkie rośliny wydaliśmy albo zostały pozbawione życia. Chyba tylko jedna dracena doskonale się czuła w towarzystwie zwierzów, które systematycznie ją obgryzały a o pień ocierały pyskami.
Najlepiej jak najszybciej przesadzić go do ciut większej doniczki do ziemi kaktusowej, odczekaj jakieś dwa tygodnie i podlej słabym roztworem nawozu do roślin kwitnących. Powinien jeszcze zakwitnąć za jakiś miesiąc, z pewnością nie będzie burzy kwiatów ale zawsze coś. Postaw go najlepiej w oknie by miał widno i zlapał troszkę słoneczka, nie przestawiaj, tylko podlewaj i nie zraszaj!!! Suche powietrze im nie szkodzi, są wrażliwe na nagłe zmiany temperatury i wtedy najczęściej opadają kwiaty. Ja w okresie kwitnienia nie zraszam roślin domowych bo po wodzie na płatkach kwiatów powstają często takie rdzawe plamy i kwiatki szybko przekwitają a potraktowane wodą młode pączki często zasychają i opadają.
Kupiłam grudnika (zygokaktus) kolejny raz. Bardzo mi się podobają jego kwiatki; przypomina mi się dom babci... Ale znowu, już nie wiem który raz - kwiaty i pąki opadły. Ze sklepu do domu niosłam dobrze zabezpieczony, lekko podlewałam i zraszałam, nasłonecznienie średnie i ciepło też. Doradźcie coś bo serce mi pęka. Czy ten kwiat ma jakiś okres karencji, Po zmianie miejsca nie kwitnie? Jak go dopieścić?
Też mam grudnika ale trudno mi coś doradzić, może za bardzo się nim opiekujesz?Ja swojego traktuję po macoszemu a co roku kwitnie
Cześć.Może ma za ciepło?Mój jest na balkonie cały rok,w zimie temperatura do -5st. w nocy i to bardzo rzadko, teraz kwitnie.Moja teściowa mieszka w Polsce i trzyma na zimnej klatce schodowej i też przepięknie kwitnie.
To bardzo wdzieczny kwiatek i stosunkowo łatwy w uprawie, ale....no właśnie ma jedno "ale" ...po zawiazaniu pąków absolutnie nie wolno go przestawiać bo natychmiast wszystkie albo przynajmniej większość zgubi...Znajdź dla niego stałe miejsce w domu a z pewnoscią odwdzieczy się mnóstem kwiatów..tylko pewnikiem dopiero w przyszłym roku
Dokładnie tak jak piszesz Dorotko. Po prostu ten typ tak już ma.
pąki opadają na skutek zmiany wilgotności, ten typ tak ma :(
pąki opadają na skutek zmiany wilgotności, ten typ tak ma :(
Z mojego doświadczenia z tym kwiatkiem zmiana miejsca i zbyt mocne podlewanie mu szkodzą.
A także suche i zbyt ciepłe powietrze. Mój całe lato zawsze spędza na dworze, do domu trafia dopiero w październiku i co roku pięknie kwitnie i bardzo obficie, a czasem nawet dwa razy do roku. Spróbuj teraz przesadzić, niekoniecznie do większej doniczki, i postaw w jasnym i niezbyt ciepłym miejscu, a jest szansa, że zakwitnie niedługo.Powodzenia.
No to już wiem czemu moje marnie kwitły rok temu - zapewne miały za suche powietrze... To zresztą generalny kłopot u mnie w domu. Moja sąsiadka spryskiwała swój grudnik twierdząc, że to lubi. Ja nie próbowałam, ale może powinnam, skoro nie lubi suchego powietrza?
Przez cały ten rok robiłam różne przetasowania kwiatkowe i one też ze trzy razy zmieniały miejsce. No i teraz na dwa kwiatki mam jeden pączek różowy... Pewnie, żebym nie płakał na pociechę. ;)
No najwyraźniej ten kwiatek mnie nie kocha. Robiłem wszystkie zabiegu w sposób wyważony; średnia temperatura, lekkie nasłonecznienie, umiarkowane podlewanie. A tak bardzo chciałam mieć kwiatki na Święta. Gwiazda już się lekko znudziła, zresztą ona też potrafi robić ludziom psikusy (opadają dolne liście).
No nic, będę dalej walczyć - przesadzę do innej doniczki i wyniosę na banicję (piwnica może).
Dzięki za rady.
U mnie kwitł jak głupi - jak mu zafundowałam braciszka - czy może raczej dzidziusia, bo z niego samego. Uskubałam kawałek, ukorzenniłam (a może i od razu do ziemi, bo coś mi się kojarzy, że one źle noszą wodę i zamiast wypuścić korzenie, gniją) - jak wcześniej nie kwitł, tak jak były dwa - szalał jak nie wiem, kilka razy w roku. Jak oddałam tego drugiego - przestał kwitnąć całkowicie - tylko rozrastał się na boki. "odgniewał" się dopiero po kilku latach. Ale jak w domu zawitały koty - tak wszystkie rośliny wydaliśmy albo zostały pozbawione życia. Chyba tylko jedna dracena doskonale się czuła w towarzystwie zwierzów, które systematycznie ją obgryzały a o pień ocierały pyskami.
od wiosny do późnej jesieni stoi na balkonie, jak go przyniosę do domu to kwitnie jak szalony,
dwa a czasami i trzy razy.
To ja chyba trafiam na jakieś rozgrymaszone egzemplarze... :(
Najlepiej jak najszybciej przesadzić go do ciut większej doniczki do ziemi kaktusowej, odczekaj jakieś dwa tygodnie i podlej słabym roztworem nawozu do roślin kwitnących. Powinien jeszcze zakwitnąć za jakiś miesiąc, z pewnością nie będzie burzy kwiatów ale zawsze coś. Postaw go najlepiej w oknie by miał widno i zlapał troszkę słoneczka, nie przestawiaj, tylko podlewaj i nie zraszaj!!! Suche powietrze im nie szkodzi, są wrażliwe na nagłe zmiany temperatury i wtedy najczęściej opadają kwiaty. Ja w okresie kwitnienia nie zraszam roślin domowych bo po wodzie na płatkach kwiatów powstają często takie rdzawe plamy i kwiatki szybko przekwitają a potraktowane wodą młode pączki często zasychają i opadają.