Kochani witajcie przedświątecznie. Mam mały dylemat - otóż zakupiłam dzisiaj szynkę wędzoną do gotowania i..............co z nią dalej zrobić bo chyba ugotować ale jak? Jak długo? Z przyprawami? Pod przykryciem? Nie mam zielonego pojecia Proszę o podpowiedź.:)
Ja robię tak samo. Tylko wodę lepiej przyprawiam: ziele angielskie, liście laurowe, czosnek. Soli więcej. Zważyć trzeba największy kawałek jeśli jest więcej niż jeden.
To,co ważne..parzę tylko swojskie,własnoręcznie wędzone,a i tak są za słone.Kupne raczej jeszcze więcej.Nie wyobrażam sobie dosalać wodę.Wprawdzie szynka powinna być peklowana z przyprawami,ale jak to kupne,na pewno niezbyt wiele ich dali.możesz dodać,np ziele,pieprz,lisć laurowy,kolendrę,tymianek,czosnek,kilka gożdzików.Szynkę włóż do wrzącej wody.Są też dwie metody-od razu zmniejszyc grzanie,żeby szynka ledwo "pyrkała" lub pogotować kilka minut,żeby białko się ścięło i póżniej zmniejszyć.Czy przykryjesz,też obojętne.Ważna jest temperatura wody.Pod przykryciem będzie oszczędniej.tu praktyczna jest szklana pokrywka,bo widzisz,czy i jak woda się gotuje.Następne..czas gotowania.No,można liczyć ok.godziny na kg mięsa,ale to nie jest dokładnie.parzenie ok 20 minut szynki jest nieporozumieniem.to za krótko.chyba,że to mała szyneczka,do kilograma na przykład,to jej wystarczy,jeśli jeszcze zostanie w gorącej wodzie.Ważna zasada jest taka,że każdy punkt mięsa musi być sparzony,czyli osiągnąć temperaturę ok 65 stopni Celsjusza przez min.15-20 minut.Kiedyś nawet sprzeczał się ze mną pewien młody człowiek i sparzył po swojemu.Szynkę,ok półtorakilogramowa,była w środku surowa.Następną ja sparzyłam i przyznał mi rację.Nawet kiedyś sprawdziłam tak przez ciekawość.Parzyłam szynkę już z pół godziny,woda sobie powolutku "pyrkała".Mięso z zewnątrz miało powyżej 70 stopni,a w środku ok 40.Do sprawdzania temperatury przydatny jest kuchenny termpmetr ze szpikulcem.Niewielki wydatek,a praktyczny.
Jeszcze studzenie.Też dwie szkoły.Jedna,pozostawić w wodzie,w której się parzyło.Druga,jak najprędzej schłodzić,wkąłdając do bardzo zimnej wody na kilka minut.próbowałam obu i obie pozwalają zachować soczystość mięsa w jednakowym stopniu.
Co do surowości,niekoniecznie stwierdzisz to gołym okiem.Zasady,jakie podałam pochodzą od fachowców w dziedzinie żywienia,nie amatorów.Chodzi nie tylko o ścięcie się białka,ale o zabicie ewentualnych "gosci",np salmonelli.
Wędzenie może mieć wpływ na długość parzenia.Jeśli wędzisz dość długo w dymie gorącym,już w czasie wędzenia temperatura wewnątrz szynki może być wysoka.Kiedyś mąż tak 'przewędził boczek,że go właściwie upiekł przy okazji.
Najczęściej wędzimy dość długo,nawet do kilkunastu godzin,najpierw w ledwo ciepłym dymie,Pózniej temperaturę podnosimy.Tu tez jest zasada-im dłużej jest wędzony produkt,a temperatura dymu niska,tym dłuższa trwałość wędlin.Te wędzone szybko,na gorąco nie poleżą tak długo.
Może to i chaotyczne było,ale myślenie w nocy nie jest naturalne u ludzkiej istoty.
Taką kilogramową trzeba by trzymać niecałą godzinę,ale naprawdę absolutnie nie gotować.Jeśłi chciałabyś zostawić w wodzie z gotowania,możesz krócej,bo jak wyłączysz,ta woda jeszcze jakiś czas będzie miała wysoką temperaturę i "doparzy" wędzonkę.Ostateczna jakosć wędzonki nie tylko od parzenia zależy,ale od sztuki mięsa,wcześniej sposobu karmienia świniaka,jego wieku itp.pózniej,od sposobu peklownia.No, i bardziej delikatna jest łopatka,niż szynka
Bardzo ale to bardzo Wam dziękuję!!!!! Uff już jestem choć troszeczkę mądrzejsza:) Jolu a Twoja wiedza jest jak zawsze bezcenna - tyle informacji! Życzę Wam Spokojnych, Wesołych Świąt i duuuuuuuuużo prezentów.
Jeszcze zapomniałam napisać,że dokładnie myje szynki przed parzeniem,w ciepłej wodzie.tyle,że moje muszę,bo mają jeszcze pozostałości przypraw z zalewy.Aha,nie przegotuj jej,bo będzie sucha.Długość parzenia zależy od wielkości szynki.Woda nie ma prawa się gotować,pamiętaj.mają się tylko odrywać malutkie buleczki powietrza.Jak masz termometr,będzie łatwiej.
Już po wszystkim.:) Szyneczka miała ok.90 dkg. Wrzuciłam ją najpierw na moment do gotującej mocno wody na ok. 3 min. potem zmniejszyłam na 2 stopień (mam indukcję) tak,że ledwo wrzała i tak tam leżała ok, 40 minut. Ponieważ mam garnek o bardzo grubym dnie tak więc sobie tam dochodzi grzecznie. W międzyczasie ją obracałam. Acha tak jak sugerowałaś dałam przyprawy bez soli. I tak dużo tam glutaminów i innych paskudztw. Ach, marzy mi się własna swinka i wędzarka:)) Co wyjdzie to wyjdzie - jeszcze raz dziękuję!
Iwett, wydaje mi sie, ze kupilas szynke, ktora jest znana w Niemczech jako "Kassler" oczywiscie mozesz ja ugotowac jak Ci juz radzily kolezanki, ale mozesz ja takze wykorzystac do obiadu. Szynke pokrojona w plastry mozna upiec na patelni lub tez ugotowac w kapuscie kiszonej allbo pokroic do zupy grochowej lub wszedzie tam, gdzie dodaje sie wedzone mieso, pozdrawiam.
Kochani witajcie przedświątecznie. Mam mały dylemat - otóż zakupiłam dzisiaj szynkę wędzoną do gotowania i..............co z nią dalej zrobić bo chyba ugotować ale jak? Jak długo? Z przyprawami? Pod przykryciem? Nie mam zielonego pojecia Proszę o podpowiedź.:)
Ja do wrzątku wrzucam szyneczkę i łyżeczkę soli. Woda ma delikatnie pykać. Gotuję na zasadziw 1kg szynki=1h
Ja robię tak samo. Tylko wodę lepiej przyprawiam: ziele angielskie, liście laurowe, czosnek. Soli więcej. Zważyć trzeba największy kawałek jeśli jest więcej niż jeden.
zawsze po wędzeniu szynkę trzeba sparzyć. Wkładam ją do wody wrzącej i od zagotowania parzę 15-20 min.
woda ma tylko delikatnie pyrkać , po tym czasię zdejmuję z ognia i trzymam w tej wodzie do całkowitego wystygnięcia.wtedy szyneczka nie jest sucha.
Iwett,jeśli coś pominę jutro opiszę więcej.
To,co ważne..parzę tylko swojskie,własnoręcznie wędzone,a i tak są za słone.Kupne raczej jeszcze więcej.Nie wyobrażam sobie dosalać wodę.Wprawdzie szynka powinna być peklowana z przyprawami,ale jak to kupne,na pewno niezbyt wiele ich dali.możesz dodać,np ziele,pieprz,lisć laurowy,kolendrę,tymianek,czosnek,kilka gożdzików.Szynkę włóż do wrzącej wody.Są też dwie metody-od razu zmniejszyc grzanie,żeby szynka ledwo "pyrkała" lub pogotować kilka minut,żeby białko się ścięło i póżniej zmniejszyć.Czy przykryjesz,też obojętne.Ważna jest temperatura wody.Pod przykryciem będzie oszczędniej.tu praktyczna jest szklana pokrywka,bo widzisz,czy i jak woda się gotuje.Następne..czas gotowania.No,można liczyć ok.godziny na kg mięsa,ale to nie jest dokładnie.parzenie ok 20 minut szynki jest nieporozumieniem.to za krótko.chyba,że to mała szyneczka,do kilograma na przykład,to jej wystarczy,jeśli jeszcze zostanie w gorącej wodzie.Ważna zasada jest taka,że każdy punkt mięsa musi być sparzony,czyli osiągnąć temperaturę ok 65 stopni Celsjusza przez min.15-20 minut.Kiedyś nawet sprzeczał się ze mną pewien młody człowiek i sparzył po swojemu.Szynkę,ok półtorakilogramowa,była w środku surowa.Następną ja sparzyłam i przyznał mi rację.Nawet kiedyś sprawdziłam tak przez ciekawość.Parzyłam szynkę już z pół godziny,woda sobie powolutku "pyrkała".Mięso z zewnątrz miało powyżej 70 stopni,a w środku ok 40.Do sprawdzania temperatury przydatny jest kuchenny termpmetr ze szpikulcem.Niewielki wydatek,a praktyczny.
Jeszcze studzenie.Też dwie szkoły.Jedna,pozostawić w wodzie,w której się parzyło.Druga,jak najprędzej schłodzić,wkąłdając do bardzo zimnej wody na kilka minut.próbowałam obu i obie pozwalają zachować soczystość mięsa w jednakowym stopniu.
Ufff,to na razie wszystko.pytaj,jakby co...
Nigdy po 20 min. Parzenia nie miałam surowej szynki . Może to kwestia czasu wędzenia , jedni wędzą krócej inni dłużej. To też są różne szkoły.
Co do surowości,niekoniecznie stwierdzisz to gołym okiem.Zasady,jakie podałam pochodzą od fachowców w dziedzinie żywienia,nie amatorów.Chodzi nie tylko o ścięcie się białka,ale o zabicie ewentualnych "gosci",np salmonelli.
Wędzenie może mieć wpływ na długość parzenia.Jeśli wędzisz dość długo w dymie gorącym,już w czasie wędzenia temperatura wewnątrz szynki może być wysoka.Kiedyś mąż tak 'przewędził boczek,że go właściwie upiekł przy okazji.
Najczęściej wędzimy dość długo,nawet do kilkunastu godzin,najpierw w ledwo ciepłym dymie,Pózniej temperaturę podnosimy.Tu tez jest zasada-im dłużej jest wędzony produkt,a temperatura dymu niska,tym dłuższa trwałość wędlin.Te wędzone szybko,na gorąco nie poleżą tak długo.
Jolu nie mam termometru, więc jak długo parzyć bo chyba coś ze mną nie tak, nie mogę wywnioskować z Twojej wypowiedzi. Pozdrawiam świątecznie
Może to i chaotyczne było,ale myślenie w nocy nie jest naturalne u ludzkiej istoty.
Taką kilogramową trzeba by trzymać niecałą godzinę,ale naprawdę absolutnie nie gotować.Jeśłi chciałabyś zostawić w wodzie z gotowania,możesz krócej,bo jak wyłączysz,ta woda jeszcze jakiś czas będzie miała wysoką temperaturę i "doparzy" wędzonkę.Ostateczna jakosć wędzonki nie tylko od parzenia zależy,ale od sztuki mięsa,wcześniej sposobu karmienia świniaka,jego wieku itp.pózniej,od sposobu peklownia.No, i bardziej delikatna jest łopatka,niż szynka
Też Cię pozdrawiam.Trzymam kciuki.
Bardzo ale to bardzo Wam dziękuję!!!!! Uff już jestem choć troszeczkę mądrzejsza:) Jolu a Twoja wiedza jest jak zawsze bezcenna - tyle informacji! Życzę Wam Spokojnych, Wesołych Świąt i duuuuuuuuużo prezentów.
No a teraz biegnę do kuchni :)
Jeszcze zapomniałam napisać,że dokładnie myje szynki przed parzeniem,w ciepłej wodzie.tyle,że moje muszę,bo mają jeszcze pozostałości przypraw z zalewy.Aha,nie przegotuj jej,bo będzie sucha.Długość parzenia zależy od wielkości szynki.Woda nie ma prawa się gotować,pamiętaj.mają się tylko odrywać malutkie buleczki powietrza.Jak masz termometr,będzie łatwiej.
Już po wszystkim.:) Szyneczka miała ok.90 dkg. Wrzuciłam ją najpierw na moment do gotującej mocno wody na ok. 3 min. potem zmniejszyłam na 2 stopień (mam indukcję) tak,że ledwo wrzała i tak tam leżała ok, 40 minut. Ponieważ mam garnek o bardzo grubym dnie tak więc sobie tam dochodzi grzecznie. W międzyczasie ją obracałam. Acha tak jak sugerowałaś dałam przyprawy bez soli. I tak dużo tam glutaminów i innych paskudztw. Ach, marzy mi się własna swinka i wędzarka:)) Co wyjdzie to wyjdzie - jeszcze raz dziękuję!
Iwett,dziękuję ci za te pochwały na wyrost.Nie jestem masarzem,ani wlaściwie fachowcem w żadnej dziedzinie,ale zawsze chętnie czytam i słucham.
Czekam niecierpliwie na efekt Twojej pracy i napisz,jakie przyprawy dodałaś.
Iwett, wydaje mi sie, ze kupilas szynke, ktora jest znana w Niemczech jako "Kassler" oczywiscie mozesz ja ugotowac jak Ci juz radzily kolezanki, ale mozesz ja takze wykorzystac do obiadu. Szynke pokrojona w plastry mozna upiec na patelni lub tez ugotowac w kapuscie kiszonej allbo pokroic do zupy grochowej lub wszedzie tam, gdzie dodaje sie wedzone mieso, pozdrawiam.
Ooo dobry pomysł! Nawet bym nie pomyślała. Dobra rada na przyszlość bo szynka już stygnie ugotowana.
Kapusta musi być wyśmienita. Dziękuję!