Pewnie są w naszym gronie nauczyciele, więc to może bardziej do nich pytanie.
Choć może niekoniecznie...
Powiedzcie jak to jest w szkołąch waszych dzieciaków,chodzi o podstawówkę.
Jak wygląda organizacja wycieczek szkolnych u Was?
Gdzie jeżdżą wasze pociechy?
Czy taka wycieczka może odbywać się tylko z udziałem biura? U nas właśnie tak jest.
Nie wiem, czy to jest jakiś wymóg. Sa jeszcze jakieś wycieczki,np. w góry. Takie na luzie zupełnie bez sztywnego planu. Bo takich, gdzie oprócz nauczycieli jechali jako opiekunowie rodzice(najczęściej 2) to chyba już nie ma.
Pamiętam choć to było dawno wycieczki mojej córki w podstawówce i ogólniaku. Mimo tego,że próbowałam załatwić wyjazdy bezposrednio w fajne miejsca -kontakt tylko telefoniczny ale internet już istniał - na zebraniach wiekszość rodziców za TAK - to i tak wyjazdy w końcu były z B.P. i to po wyższych cenach!
Nie wiem jak teraz ale szkoły chyba mają jakieś niepisane umowy z sobą.
U nas wycieczki są jednodniowe. Do 200 km. Nie są organizowane przez żadne biura. Nauczyciel sam organizuje. Muzea, kina, teatrzyki, zoo, straż pożarna. biblioteka miejska bo u nas jest malutka, skansen. W marcu może będzie Fabryka ciastek.
Ja co prawda pracuję z młodzieżą starszą i nie organizujemy wycieczek, ale na pewno musi być w takim przypadku tzw " kierownik wycieczki", to są szczególne uprawnienia, w tym BHP. Większość nauczycieli je ma. Na pewno nie ma obowiązku korzystania z biura, ale nie wiem, czy zawieranie odrębnych umów na każdą usługę(w tym zywienie) wyjdzie taniej...Biura mają upusty. Wiadomo trzeba dzieci ubezpieczyć. Poza tym w każdej szkole są odrębne, zatwierdzone, procedury na wyjścia, wycieczki itp. ilosć opiekunów, zasady organizacji określają przepisy BHP. Nie radzę organizować wycieczki " na dziko", w razie jakiegoś wypadku, zatrucia-odpowiedzialność jest duża.
W szkole moich dzieci na wycieczki dalsze i kilkudniowe np.Warszawa lub Praga to dzieciaki jadą z biurem podróży ,wtedy oprócz nauczycieli jedzie też 2 rodziców i to bez znaczenia czy wycieczka dalsza czy tylko na 1 dzień.1dniowe wycieczki są organizowane tylko przez szkołę
Nauczycielom wygodniej jest skorzystać z usług biura podróży - bo nie martwią się o program. Poza tym roszczeniowa pozycja rodziców, z ciągłymi zastrzeżeniami - to nie tak, to nie tędy zniechęca do samodzielnych inicjatyw. Jakby co - uwagi i zastrzeżenia do biura.
Każda wycieczka - czy z biura, czy organizowana samodzielnie musi mieć kierownika wycieczki i odpowiednią ilość nauczycieli w stosunku do dzieci - ale to określa regulamin szkoły. Udział rodziców w wycieczce też jest zależny od szkoły - bo niestety to najgorsze zło w młodszych klasach. Wiecznie nie zadowoleni, zajmujący się tylko i wyłącznie swoim dzieckiem - choć nie wszyscy, ale w większości.
Jeżeli idzie o góry - każda wycieczka musi mieć przewodnika wysokogórskiego - jeżeli idzie w tereny powyżej 1000 metrów. Nota bene - gdyby sztywno się trzymać tego przepisu to wjazd na Gubałówkę i spacer szczytem na Butorowy Wierch, żeby zjechać w dół powinien odbywać się z takim przewodnikiem. Ale nikt tego nie wymaga i nie przestrzega.
Przewodnik dla własnego bezpieczeństwa (prawnego) - na wypadek gdyby miało coś się stać - z przewodnikiem to będzie nieszczęśliwy wypadek, a bez - głupota nauczyciela. Są trasy, gdzie obecność doświadczonej osoby jest pomocna, ale też czasami to tylko dla formalności.
Jeżeli wybierasz się za granicę - powinnaś mieć wycieczkę z biura (albo samodzielnie zabrać osobę z uprawnieniami). Choćby dlatego, że jest przepis, że żaden autokar nie może opuścić kraju bez obecności pilota na pokładzie. Taki przepis, choć zapewne martwy, bo nikt tego nie sprawdza. i nie mam pojęcia jak to się ma do zniesienia licencji - bo licencje zniesiona, przepisów nie zmieniono - a biura nadal w ogłoszeniach poszukują pilotów z licencją.
W przypadku mojego syna - wszystkie wycieczki organizowałam ja osobiście. wszyscy byli zadowoleni - ale klasa była dosyć zgrana, jeżeli idzie o rodziców.
U córki chyba tylko raz organizowałam - i powiedziałam nigdy więcej, miałam dosyć ciągłych zmian w programie, kłótni o to gdzie dzieciaki mają jeść itp. A jeszcze ile to ja nie zarobiłam na tej wycieczce (a nie zarobiłam - bo to było dla mojego dziecka). Zdarzyło mi się, że chyba raz czy dwa razy dostałam zlecenie wyjazdu z jej klasą. I wszystko było Ok - choć wtedy dostałąm swoją regularną stawkę pilocką.
Pewnie są w naszym gronie nauczyciele, więc to może bardziej do nich pytanie.
Choć może niekoniecznie...
Powiedzcie jak to jest w szkołąch waszych dzieciaków,chodzi o podstawówkę.
Jak wygląda organizacja wycieczek szkolnych u Was?
Gdzie jeżdżą wasze pociechy?
Czy taka wycieczka może odbywać się tylko z udziałem biura? U nas właśnie tak jest.
Nie wiem, czy to jest jakiś wymóg. Sa jeszcze jakieś wycieczki,np. w góry. Takie na luzie zupełnie bez sztywnego planu. Bo takich, gdzie oprócz nauczycieli jechali jako opiekunowie rodzice(najczęściej 2) to chyba już nie ma.
Pozdrawiam wszystkich:)
Pamiętam choć to było dawno wycieczki mojej córki w podstawówce i ogólniaku. Mimo tego,że próbowałam załatwić wyjazdy bezposrednio w fajne miejsca -kontakt tylko telefoniczny ale internet już istniał - na zebraniach wiekszość rodziców za TAK - to i tak wyjazdy w końcu były z B.P. i to po wyższych cenach!
Nie wiem jak teraz ale szkoły chyba mają jakieś niepisane umowy z sobą.
U nas wycieczki są jednodniowe. Do 200 km. Nie są organizowane przez żadne biura. Nauczyciel sam organizuje. Muzea, kina, teatrzyki, zoo, straż pożarna. biblioteka miejska bo u nas jest malutka, skansen. W marcu może będzie Fabryka ciastek.
Ja co prawda pracuję z młodzieżą starszą i nie organizujemy wycieczek, ale na pewno musi być w takim przypadku tzw " kierownik wycieczki", to są szczególne uprawnienia, w tym BHP. Większość nauczycieli je ma. Na pewno nie ma obowiązku korzystania z biura, ale nie wiem, czy zawieranie odrębnych umów na każdą usługę(w tym zywienie) wyjdzie taniej...Biura mają upusty. Wiadomo trzeba dzieci ubezpieczyć. Poza tym w każdej szkole są odrębne, zatwierdzone, procedury na wyjścia, wycieczki itp. ilosć opiekunów, zasady organizacji określają przepisy BHP. Nie radzę organizować wycieczki " na dziko", w razie jakiegoś wypadku, zatrucia-odpowiedzialność jest duża.
W szkole moich dzieci na wycieczki dalsze i kilkudniowe np.Warszawa lub Praga to dzieciaki jadą z biurem podróży ,wtedy oprócz nauczycieli jedzie też 2 rodziców i to bez znaczenia czy wycieczka dalsza czy tylko na 1 dzień.1dniowe wycieczki są organizowane tylko przez szkołę
Jestem pilotem wycieczek.
Nauczycielom wygodniej jest skorzystać z usług biura podróży - bo nie martwią się o program. Poza tym roszczeniowa pozycja rodziców, z ciągłymi zastrzeżeniami - to nie tak, to nie tędy zniechęca do samodzielnych inicjatyw. Jakby co - uwagi i zastrzeżenia do biura.
Każda wycieczka - czy z biura, czy organizowana samodzielnie musi mieć kierownika wycieczki i odpowiednią ilość nauczycieli w stosunku do dzieci - ale to określa regulamin szkoły. Udział rodziców w wycieczce też jest zależny od szkoły - bo niestety to najgorsze zło w młodszych klasach. Wiecznie nie zadowoleni, zajmujący się tylko i wyłącznie swoim dzieckiem - choć nie wszyscy, ale w większości.
Jeżeli idzie o góry - każda wycieczka musi mieć przewodnika wysokogórskiego - jeżeli idzie w tereny powyżej 1000 metrów. Nota bene - gdyby sztywno się trzymać tego przepisu to wjazd na Gubałówkę i spacer szczytem na Butorowy Wierch, żeby zjechać w dół powinien odbywać się z takim przewodnikiem. Ale nikt tego nie wymaga i nie przestrzega.
Przewodnik dla własnego bezpieczeństwa (prawnego) - na wypadek gdyby miało coś się stać - z przewodnikiem to będzie nieszczęśliwy wypadek, a bez - głupota nauczyciela. Są trasy, gdzie obecność doświadczonej osoby jest pomocna, ale też czasami to tylko dla formalności.
Jeżeli wybierasz się za granicę - powinnaś mieć wycieczkę z biura (albo samodzielnie zabrać osobę z uprawnieniami). Choćby dlatego, że jest przepis, że żaden autokar nie może opuścić kraju bez obecności pilota na pokładzie. Taki przepis, choć zapewne martwy, bo nikt tego nie sprawdza. i nie mam pojęcia jak to się ma do zniesienia licencji - bo licencje zniesiona, przepisów nie zmieniono - a biura nadal w ogłoszeniach poszukują pilotów z licencją.
W przypadku mojego syna - wszystkie wycieczki organizowałam ja osobiście. wszyscy byli zadowoleni - ale klasa była dosyć zgrana, jeżeli idzie o rodziców.
U córki chyba tylko raz organizowałam - i powiedziałam nigdy więcej, miałam dosyć ciągłych zmian w programie, kłótni o to gdzie dzieciaki mają jeść itp. A jeszcze ile to ja nie zarobiłam na tej wycieczce (a nie zarobiłam - bo to było dla mojego dziecka). Zdarzyło mi się, że chyba raz czy dwa razy dostałam zlecenie wyjazdu z jej klasą. I wszystko było Ok - choć wtedy dostałąm swoją regularną stawkę pilocką.