Dzień dobry Moi drodzy potrzebuję wsparcia merytorycznego. Od jakiegoś czasu piekę chlebek na zakwasie żytnim (4 letnim) troszkę dla siebie troszkę dla znajomych. Cały czas piękę tak samo w sensie nie robię żadnych eksperymentów. A teraz w czym problem, od momentu kiedy na dworze zrobiło się chłodniej i temp. w kuchni spadła, wyrobione ciasto przełożone już do blaszek keksówek stawiam na ciepłym kaloryferze na 1,5 godz. Potem siup do piekarnika najpierw 20 min w temp. 220st. później 40 min w temp. 180 st. po wyjęciu z blaszek jeszcze chwila w gorącym piekarniku żeby chlebek odparował. Ostatnimi czasy wychodzi piękny regularny zakalec. Macie jakiś pomysł co z nim zrobić? Za każdą radę będe taaaaaaaaaaaka wdzięczna
Ja bym przestała stawiać na kaloryferze....bo piękniaście wyrośnie, ale może zbyt szybko lub zbyt mocno, jak w delikatnie ciepłym otoczeniu by to zrobił..... co za tym idzie nadmiar po upieczeniu siada.... Lepiej się nie przejmować, że jest chłodniej i ewentualnie blisko kaloryfera ( ale żeby nie stykała keksówka ) postawić i dać chlebusiowi wyrosnąć w odpowiednim dla ,,teraźniejszego klimatu" czasie..... Pieczenie jeśli takie było wcześniej dobre, nie powinno nic a nic wpływać na stan chlebusia.... Mam nadzieję, że nie namieszałam i cosik podpowiedziałam :)
A może niech sobie rośnie w cieplutkim piekarniku? Któraś z dziewczyn to wymyśliła (bogdzia?), ja też tak robię. Na chwilę nastawiam na minimum a potem tylko żaróweczka.
Polecam zostawić w temperaturze pokojowej. Ostatnio też postawiłam przy kaloryferze, aby szybciej wyrósł, bo wydawało mi się, że w domu jest za chłodno. Wyszedł, ale był na granicy zakalca.
A może za mocno wyrósł, przed włożeniem do piekarnika. Wtedy prawie na bank wychodzi zakalcowaty, przynajmniej dla mnie.
Tak wyglądał zakalec, przepraszam że zdjęcie przekręcone ale chyba jeszcze nie do końca opanowała telefon ;).
Nową porcję za Waszą radą wstawiłam do piekarnika z zapalonym światłem i tam spokojnie sobie rósł 1, 5 godz. Dla pewności dałam mu też więcej zakwasu, zawsze dawałam 8 łyżek od zupy na 4 blaszki,tym razem dałam 13, i pomogło nie wiem co, ale pomogło. Zdjęcie wstawie wieczorem, może nie będzie przekręcone ;) ?
Dzień dobry Moi drodzy potrzebuję wsparcia merytorycznego. Od jakiegoś czasu piekę chlebek na zakwasie żytnim (4 letnim) troszkę dla siebie troszkę dla znajomych. Cały czas piękę tak samo w sensie nie robię żadnych eksperymentów. A teraz w czym problem, od momentu kiedy na dworze zrobiło się chłodniej i temp. w kuchni spadła, wyrobione ciasto przełożone już do blaszek keksówek stawiam na ciepłym kaloryferze na 1,5 godz. Potem siup do piekarnika najpierw 20 min w temp. 220st. później 40 min w temp. 180 st. po wyjęciu z blaszek jeszcze chwila w gorącym piekarniku żeby chlebek odparował. Ostatnimi czasy wychodzi piękny regularny zakalec. Macie jakiś pomysł co z nim zrobić? Za każdą radę będe taaaaaaaaaaaka wdzięczna
Ja bym przestała stawiać na kaloryferze....bo piękniaście wyrośnie, ale może zbyt szybko lub zbyt mocno, jak w delikatnie ciepłym otoczeniu by to zrobił..... co za tym idzie nadmiar po upieczeniu siada.... Lepiej się nie przejmować, że jest chłodniej i ewentualnie blisko kaloryfera ( ale żeby nie stykała keksówka ) postawić i dać chlebusiowi wyrosnąć w odpowiednim dla ,,teraźniejszego klimatu" czasie..... Pieczenie jeśli takie było wcześniej dobre, nie powinno nic a nic wpływać na stan chlebusia.... Mam nadzieję, że nie namieszałam i cosik podpowiedziałam :)
A może niech sobie rośnie w cieplutkim piekarniku? Któraś z dziewczyn to wymyśliła (bogdzia?), ja też tak robię. Na chwilę nastawiam na minimum a potem tylko żaróweczka.
Podobnie jak Iwcia polecam zostawienie go w temperaturze pokojowej, bedzie dluzej wyrastał, fakt, ale to tylko lepiej mu zrobi. :)
Polecam zostawić w temperaturze pokojowej. Ostatnio też postawiłam przy kaloryferze, aby szybciej wyrósł, bo wydawało mi się, że w domu jest za chłodno. Wyszedł, ale był na granicy zakalca.
A może za mocno wyrósł, przed włożeniem do piekarnika. Wtedy prawie na bank wychodzi zakalcowaty, przynajmniej dla mnie.
Tak wyglądał zakalec, przepraszam że zdjęcie przekręcone ale chyba jeszcze nie do końca opanowała telefon ;).
Nową porcję za Waszą radą wstawiłam do piekarnika z zapalonym światłem i tam spokojnie sobie rósł 1, 5 godz. Dla pewności dałam mu też więcej zakwasu, zawsze dawałam 8 łyżek od zupy na 4 blaszki,tym razem dałam 13, i pomogło nie wiem co, ale pomogło. Zdjęcie wstawie wieczorem, może nie będzie przekręcone ;) ?
Pozdrawiam i dziękuje za szybką reakcje :)
Pewnikiem pomogło, że nie wyrastał drastycznie w zbyt wysokiej temperaturze Super, że się udało :)