Skończył się Nowy Rok,codzienność teraz nastała, zmiana nastroju, pogody, bardzo by się przydała. Paskudnie za oknem, szaruga, deszcz ostro rosi, będzie mróz i śnieg? Chyba się na to nie zanosi. Są szczęśliwe okolice gdzie śniegiem poprószyło, jest i mrozik, kulig, ognisko, oby tak dalej było.
W kawiarence spokój, życie toczy się swoimi torami, zwykła codzienność a jednak jest coś między nami. Szukamy rady, bratniej duszy, słów dla pocieszenia, są sprawy trudne nie dla samotnego pozostawienia. Pocieszenia w chorobie, porady w dobrej zabawie, razem zjednoczeni, poradzimy sobie w każdej sprawie. Może czytając nas, inni uważają nasze rozmowy za nudne, dla samotnego Żarłoka są sprawy ważne i do tego trudne. Zapraszam więc do naszej kawiarenki, wygodnie siadajcie, dzielcie się troską i radością i najważniejsze... opowiadajcie.
Jak kawiarenka to na kawę zapraszam i chruściki dziś robię :) zapraszam wszystkich chętnych a przy dobrej kawie coś słodkiego a w miłym towarzystwie miła rozmowa :)
Lajanie, tu nigdy nie jest nudno, może co najwyżej są niekiedy ciche dni ;) Wiersz jak zwykle trafny ! Wpadłam na chwilę, by odetchnąć. Mam w domu remont...a może remoncik, ale jest co sprzątać. Przyniosłam sernik z kokosem, jakby zbrakło faworków i placka :) Kawy już dziś nie chcę, bo ani nie odreagowuję ciśnienia, ale i żołądek cosik mi się ostatnio buntuje.
U mnie za oknem nadal zimowo, bo biało, ale ładnie, bo równocześnie słonecznie było. No normalnie pięknie :) W domu już mniej pięknie.... Ślubny rozwala dzisiaj pawlacze i szafę, stęka przy wykręcaniu śrub, szarpie się z gwoździami, a od czasu do czasu wbije sobie któregoś w rękę, albo się na takim oprze czy podrapie i nudy nie ma ;) Ja postanowiłam spełniać zachcianki Małej i robię moje sushi :) Będzie pyszna kolacyjka :)))
Lajanku, ale kiedy nowy rok się skończył ? U mnie jeszcze styczeń...przegapiłam 11 miesięcy... . A tak ogólnie to oczywista oczywistość, że piknie wszystko zrymowałeś :) Buziaki :)
Beata, jak dobrze Cię widzieć :))) nawet bez ciasta ;) Też zafundowałaś sobie bałaganik remontowy ? Fajnie, nie ? ;) Mój jest o tyle uciążliwy, że gdzie by człowiek się nie wybierał, to musi przez przedpokój ;)
Lajanku, nie przesadzajmy z tą pluchą, bo jak widzę, u części z nas piękna zima. U nas rano padały wieeelkie, przecudne płaty śniegu i jest biało, a na termometrze koło zera.
Lenka, Beata, jak ja Wam zazdroszczę tych planowanych remontów, bo u mnie to tylko nieplanowane awarie, a mówiłam mężowi: nie bierz żadnych wolnych dni, bo wtedy zawsze "remont", no ale wiadomo, chłop uparty jest i już, więc rano zamiast iść po nocnej zmianie spać musiał ryć ścianę w łazience.I dobrze mu tak! Na szczęście wszystko już opanowane tylko nad wanną mamy piękną "autostradę" niemal pod sufit. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie pojawi się tam glazura. Lenka wyśpij się wreszcie i pozdrów ode mnie Kraków.
Miłego wieczoru i jeszcze milszej niedzieli życzę Wszystkim!
U mnie zadymka, że ja pierdziu, jak to mawia Aloalo ;) a od jesieni 2014 też u mnie zimy nie było...A tak w ogóle to oni- ci od pogody...zapowiadali jakieś obfite opady???? bo ja telewizji nie oglądam to i nie przewidziałam, że trzeba będzie szuflę wyciągać i odśnieżać...No ja pierdziu! Fajna niedziela się zapowiada.
A ja wymyśliłam sposób na zimę - zasłoniłam rolety zewnętrzne i nie patrzę, co dzieje się za oknem ;). Już mi się znudziło to białe... Dzisiaj, przy odśnieżaniu samochodu, aż się spociłam patrząc, jak Ślubny walczy z warstwą śniegu i lodu ;). Jednak postanowiłam mu pomóc w tym odśnieżaniu i przełączyłam w aucie dmuchawę z ogrzewaniem na 4 .
Hihi, Ślubny mnie też pogonił, więc wyłączyłam kompa, a jak on usnął, to włączyłam cichutko telewizor, żeby się odpowiednio znudzić i ok. godz. 5 usnęłam ! :))) Co prawda obudziłam się już po 6, ale godzinę z kawałkiem spałam jak nic .
Witam wszystkich w niedzielny bardzo wczesny poranek. Niedziela, czas relaksu, dobrej kuchni i miłości. (bez przesady oczywiście z tą miłością). Jak siądziecie przy śniadaniu, a potem przy obiedzie to pomyślcie, że Bahus jest z Wami ...kocham Was choć nie piszę wierszy. Tę czynność przelewam na Lajana. Cmoki wszystkim kobietkom, a panom duże pyszne schłodzone (o co o tej porze roku nie trudno) piwo.
Wyjazd jak marzenie...z pogodą jak marzenie i odpowiednią intensywnością....:)) Jak wyjeżdżaliśmy w sobotę, to po nocnym padaniu śniegu czapa na aucie miała ponad 30 cm i ulice cudnie białe....Nie chciało się wyjeżdżać z tak malowniczej aury....:)) Mam nadzieję, że chociaż górskie tereny jeszcze będą zimowe, bo mamy ochotę jeszcze jakiś fajny łikendzik odhaczyć może w Szklarskiej......zimo trwaj....a u nas prawdziwie wiosenna pogoda....piękne słońce i bezwietrznie....:)
Lenka, nadal włóczysz się po nocach....nu nu..... Miłego pobytu w Krakowie życzę i polecam tę Gruzińską restaurację na Grodzkiej tuż przy rynku, bo nie mają zawrotnych cen jak na umiejscowienie, a wręcz normalne co nas miło zaskoczyło.....zjedliśmy tam chaczapuri (taka też nazwa restauracji) i pyszne pierożki i ichniejsze winko popijaliśmy:))
Bahus, ja się trochę wpycham między zagarnięcia Lenki i też cosik z Twoich cmoków porywam dla się....Jak dla mnie nie musisz być poetą.....musisz być po prostu sobą i piwkiem dużym, zimnym również mnie częstować....bo ja mam spory wachlarz ulubionych trunków i browarek jest na liście.....więc i tu się wpycham
Smakosiu, co u Ciebie....? Zdrówko...???
Aloalo, jak Twoje chłopaki....??? A jak Twoje samopoczucie...?
Hope, kochana pewnikiem jesteś mocno zapracowana, ale odezwij się cosik trochę....:))
Cóż, u nas już po feriach i trzeba od jutra wrócić do rzeczywistego rytmu.....
Dzisiaj postanowiłam iść wcześniej spać, ale jak mi to pójdzie, to się zobaczy ;)
Przeszłam w czasie meczu chyba z 19 zawałów, ale na szczęście nasi wygrali i mamy brązowy medal :)))
O dziwo jestem już spakowana, co w moim przypadku jest sukcesem, ale ciągle mam wrażenie, że czegoś ważnego zapomniałam....oby nie członków rodziny ;) Niedawno planowałam wybrać się na zakupy, żeby kupić Małej buty i faktycznie na zakupy się wybrałam, ale bez Małej :))). Brak snu się chyba daje we znaki ;)
Iwcia, ja nie wiem czy to taka sama restauracja, ale chyba w niej byłam, tylko we Wrocławiu , bo pamiętam takie pierożki ;) Może uda mi się to sprawdzić :) I super, że pogoda Wam w górach dopisała, faktycznie aż nie chce się wtedy wyjeżdżać.... A hope "widziałam" chyba przedwczoraj, więc wnioskuję że żyje, tylko nie chce z nami gadać ;))
Wiecie, że po demolce i wywaleniu starych mebli mam teraz echo w przedpokoju ? To powinno świadczyć o przestrzeni czy coś...to mam chyba jednak duże mieszkanie :)
Czyżby dziś dzień ciszy w kawiarence?? No nic, muszę tu nieco przewietrzyć i napalić w kominku, bo nie ukrywam, że chciałabym w myshowatym fotelu posadzić moją całkiem pokaźną kulę.
Jestem padnięta emocjonalnie. Nie dość, że mamy "kongo malongo" w domu z racji remontu to na ironię losu...zdechł mój kocioł CO. Jakby ktoś pytał...kocioł ma raptem 2 lata- czyli nówka blaszka lekko pośmigana, na gwarancji!! Myję się w nocy, łeb spieniony niczym morskie fale w czasie burzy, no to sobie spłuczę tę pianę...puszczam wodę...letnia, czekam, z leksza przymarzam, ale czekam. Leci zimna, wręcz okrutnie zimna. Z racji tego, że godzina niestosowna, żeby wołać o pomoc ( bo to chyba była 2 w nocy) no to się opłukałam tą lodowatą wodą. Szczękając zębami wpadam do kuchni i o mało mi oczy nie wyskoczyły. A tam czerwono-na piecu oczywiście! No znam się na nim, że ho,ho. Grzebię po szufladach, wyciągam księgę od pieca i czytam z wypiekami...Robię to i owo i ...nic! Doczytałam w końcu, że tylko serwismeni mogą se pstrykać, to się wystrachałam...I dotarło do mnie, że G...o się znam na obsłudze i naprawach kotłów CO. No to jak mam się położyć spać, skoro nie wiem, czy czegoś nie namieszałam bardziej. Budzę Ślubnego, a On ze stoickim spokojem szepce...weź go wyłącz i kładź się spać...Osz by Go... No nic. Kręciłam się po domu niczym zbłąkana owieczka, aż w końcu po 4 położyłam moje dogorywające zwłoki. Zbudziłam się chyba po pół godzinie i tak na prawdę czekałam, kiedy poczuję zimno w wydychanym powietrzu. I nic! Doszłam do wniosku, że Ślubny miał rację- trzeba się wyspać a rano pomyśleć kogo by ściągnąć do naprawy.
Od rana wisiałam na telefonie. Ba, nawet naprawiałam swój kocioł wedle rad serwisanta- oczywiście udzielanych przez telefon. I co??? I D..a! Aż w końcu dodzwoniłam się do jednego, który obiecał przyjechać pod wieczór. Ufff, więc byle do wieczora. A cały dzień był taki rozpieprzony, i to uczucie chłodu...Ale obiecałam sobie, że żadnych farelek etc.nie będę podłączała, bo przecie 17 czy 18 st.to nie tragedia..
Przyjechał pan, zdjął obudowę, zrobił coś- bo stwierdził po moich wywodach, że nie ma jonizacji w piecu ( fajnie by było, jakbym się na tym znała ), potem zapytał, kto na jesieni robił przegląd pieca. No to mówię " Pana kolega po fachu!" Popatrzał na mnie jakoś dziwnie i rzekł tylko, że jakiś przewód był za mocno naciągnięty, dotykał innego i dawał zwarcie. Stąd blokada od pieca i światła na czerwono. No to na jesieni był u mnie jakiś pan z programu "Usterka" czy fachowiec???? Acz było mi wsio ryba, że tak było. Najważniejsze, że mój piec znów grzeje, o matulu, jak przyjemnie czuć ciepełko.
Postanowiłam zrobić sobie wolne od wszystkiego, bo emocje zżarły całą moją energię. Parzę kawę!!! Ktoś chętny? Albo herbatę?
Drewno w kominku skwierczy, ogień wolno tańczy,a ja sobie posiedzę i w końcu odetchnę....
Słuchajcie, wczoraj było pięknie. Biało i słonecznie. W dodatku odkryłam dodatkowy - poza wszystkimi innymi - plus z posiadania dzieci. Otóż poszliśmy całą rodziną na górkę. To znaczy Mąż z Olem w wózku stał pod górką w słoneczku a ja wdrapałam się z Bobem na górkę. I najpierw stałam, nawracałam dyszącemu z wywieszonym jęzorem Bobowi sanki i pchałam go a ona śmigał w dół a ja odprowadzałam go wzrokiem. Wzrokiem zazdrości :))) Wreszcie doszłam do wniosku, że co z tego, że mam za kilka dni 17 lat doświadczenia w byciu osiemnastolatką i postanowiłam zjeżdżać z Bobem. Ło matko, ale było zarąbiście! Nie pamiętam, kiedy zjeżdżałam na sankach :) Zjechaliśmy kilka razy i Bob orzekł, że ma już dość, że nogi bolą od schodzenia, ale udało mi się go przekonać, że nie wiadomo, kiedy znów śnieg będzie i zjechaliśmy jeszcze kilka razy :))
Druga dobra wiadomość to taka, że w moim mieście uruchomiono zakupy w Tesco z dostawą do domu! Czad. Już raz skorzystałam na próbę - pozytywnie wyszło, wiec dziś walnęłam porządną listę i skoro Męża w domu brak, to niech inny facet się poci wnosząc to pod drzwi :)) Rewelacja nie? I nic drożej. A jeszcze prezent dali :)
Nie wiem, jaka jest trzecia dobra wiadomość, więc napiszę, że jak przeczytałam, że Lenka boi się, że zapomni na wyjazd kogoś z domowników, to mi się przypomniał chrzest Ola. Podjechaliśmy samochodem pod kościół i wysiedliśmy w czwórkę. Znaczy Olo został wyniesiony, sam nie wysiadł, oczywiście :) Potem weszliśmy do kościoła, ja weszłam do zakrystii, potem usiadałam obok Męża i rozpoczęła się msza. W połowie doznałam niemiłego olśnienia, że nie mam pojęcia, gdzie jest Bob! Spanikowana pytam Męża, gdzie Bob? A Mąż zrobił minę oznaczającą brak pojęcia i wzruszył ramionami potwierdzając tym faktyczny brak pojęcia, po czym szepnął "nie martw się, mamy drugiego".... No ja pierdziu! Gdybym nie siedziała w pierwszej ławce to bym go chyba kopnęła. Odwróciłam się do ojca chrzestnego i zadałam to samo pytanie, na co on zareagował tak samo, jak Mąż, z tym, że nic nie wspomniał, że mamy drugiego. Kazałam więc Mężowi, żeby chrzestną spytał - mina podobna do tamtych. Na moim ciele pojawił się zimny pot. I wtedy usłyszałam kaszlnięcie. To był Bob... Siedział grzecznie z moimi Rodzicami :) Teraz wiem, co czuła mama Kevina. Tego samego w domu co święta :)
Kurde, ale się rozpisałam! A to jeszcze nie koniec :)
Bob jest lekko przeziębiony. Jak to Bob. Słuchaliśmy wiadomości i ja powiedziałam"Oooo! Więc katar jednak przegrał!" a Bob na to "taa, przegrał, u mnie jakoś ciągle wygrywa..." :))
Beata - miło Cię widzieć Skarbie mój! Mycia głowy nie zazdroszczę, bo znam ten "ból". Kiedyś mi w butli gazu brakło i junkers zgasł... brrr
Lenka - Udanego wypoczynku i obyś niczego ani nikogo nie zapomniała. I wyśpij się!!!
Lajanku,ależ ja dokładnie przeczytałam wiersz i, jak zwykle, bardzo mi się spodobał. Chciałam tylko wnieść trochę bieli w te szarobure myśli, no i trochę "pokrzepić serca". No i jak czytam u Ciebie też"zabieliło". Na początku to bardzo fajne, ale po 30 cm trochę mniej. Wierz mi.
Lenka, czy może trochę śpisz w tym Krakowie? Nie tłuczesz się po kawiarence, tylko nie wiem, czy to sen, czy brak internetu.
Iwcia, fajnie, że odpoczynek się udał, tylko za krótko, prawda?
Beatko, współczuję. Przerabiałam to późną jesienią, tylko nasz był akurat po gwarancji i nie nadawał się już niestety do remontu.
Aloalo, przypomniałaś sobie dziecięce lata? Fajnie! też tak chcę! tylko jakąś górkę muszę wykombinować, bo tu w pobliżu nawet na lekarstwo
Zostawiam ciepłe pączki i herbatkę z miodem i cytryną i lecę pomóc córce, bo pakuje się na wyjazd, ale coś opornie jej to idzie.
Lajan- jak zawsze super się spisałes-buziole wielkie
U mnie wszystko dobrze, zamówień jeszcze więcej niż zwykle-teraz na łikęd mam do zrobienia 9 tortów-w tym dwa piętrowe,dwa 3d i jeden na 60 osób...czyli nie pierwszyzna...dodatkowo pracuję nad moją drugą stroną internetową, opracowuję nowe projekty-lukruję ciastka i pierniczki,szukam inspiracji...jak odpalę-dojdą kolejne zamówienia :-)
Tosia zdrowa,pięknie rośnie, jest cudną malutką śmieszką-a śmiech ma ....perlisty to chyba będzie dobre słowo bo mnie się ono tak ciepło kojarzy..
Raz w tygodniu chodzimy sobie we dwie na kawkę z innymi mamami chustującymi i się nosimy....No i muszę się pochwalić...Zanabyłam ferrari wśród chust-wzór,którego nie ma nikt w Europie,jest tylko 11 sztuk w USA- chusta kompletnie w moim klimaciea jakże! muffiny-zboczenie zawodowe :-) a tu moja Młoda,której też podoba się chustonoszenie młodszej siostrya która to w zeszły czwartek znowu postarzała mi się o rok :-)
Pozdrawiam wszystkich razem i każdego z osobna, dobrze widzieć że jesteście..Postaram się odezwać jutro..Paaa
ps. zapomniałabym...Sprawa z zusem wyglądała mniej więcej tak:złożyłam wniosek o urlop macierzyński od dnia 1 listopada, Tosia urodziła się 7..do 5 listopada miałam już zapłacone składki za październik...Zus wg przepisów powinien wypłacić mi macierzyński do dnia 5 grudnia...a tak, dzień przed tym terminem dostałam pisemko,że ZUS wszczyna kontrolę mojej firmy w celu ustalenia podstaw do wypłaty zasiłku. i ma na tę kontrolę 30 dni..Dostarczyłam akt urodzenia Małej,bo mi jedna pani od kontroli powiedziała,że chyba dziecka nie urodziłam...potem kolejne pismo dostałam,że drugi pion ten wszczyna postępowanie i mają kolejne 30 dni od zakończenia pierwszego postępowania,które to wciąż się toczyło...a potem kolejne pismo,tym razem z wydziału zasiłków,że oni również mają 30 dni na wypłatę od zakończenia tego drugiego postępowania co też się nawet nie zaczęło..Dodam jeszcze,że jako mama na urlopie macierzyńskim prowadząca działalność zobligowana jestem do opłacania składek na ubezpieczenie zdrowotne(270zł miesięcznie),a zasiłku ni widu,ni słychu....ale...nakserowałam się dokumentów firmowych(wszystkie faktury zakupowe,rachunki które wystawiałam klientom,cała dokumentacja fiskalna),wszystko dostarczyłam i w końcu..z końcem grudnia postępowanie zakończyło się..pierwsze...i drugie....pani z działu zasiłków poinformowała mnie,że ona by już mi te pieniążki wysłała, ale zus nie ma w tej chwili..NO JA PIERDZIU!!!! a ja to skąd mam niby mieć ?i składki muszę płacić i żyć też trzeba,rachunki płacić....ale już uffff, dostałam w końcu piękny sześciocyfrowy przelew wraz z odsetkami za trzy miesiące...więc człowiek spokojniejszy od razu się zrobił...Tak więc sprawa z zusem wyjaśniona...
Dziękuję :-) Też jak na nie patrze,to się uśmiecham do siebie- dziewczynki to mi się udały:-) Ba, w ogóle dzieci mi się udały bo młody też rośnie na przystojniaka :-)
Nie wiem kiedy przeleciały dwa dni...., ale muszę powiedzieć, że w Krakowie było super :))) Pogoda dopisała, atrakcji zafundowaliśmy sobie sporo i co najważniejsze nikogo nie zapomniałam ;) Najbardziej spodobało nam się szwędanie po Kazimierzu.... Byliśmy wieczorem i w dzień i za każdym razem inny klimat. Zgodnie wszyscy stwierdziliśmy, że rynek to ładniejszy jest we Wrocławiu, a ceny pamiątek powalające, bo prawie trzykrotnie niższe trafialiśmy w Atenach czy Paryżu, ale cóż.... Za to zachwyciliśmy się w pijalni Wedla pyszną gorącą czekoladą z likierem malinowym oraz z czarnego bzu, pralinami i sufletem czekoladowym z lodami :). Na czas wycieczki przygotowałam plan zwiedzania i małą mapę Krakowa, żeby nie kręcić się w kółko i sprawnie wszędzie dojść. Jak tylko pojawiały się wątpliwości drogowe, wyciągałam swojego papierowego GPS-a i już wiedziałam w jaką uliczkę skręcić. Nadal niedospana zakręcona trochę byłam i Ślubny z Małą ciągle się ze mnie śmiali, bo ciągle coś przekręcałam, myliłam i aż głupoty gadałam. Jeden turysta dopatrzył się jednak we mnie intelektu i wiedzy o infrastrukturze lokalnej, ponieważ podszedł i zapytał o jakąś ulicę. Ja, zmęczona już brakiem snu i kilkoma godzinami łażenia, rozejrzałam się bezmyślnie dookoła, łudząc się chyba, że na środku krakowskiego rynku nagle pojawi się szukana przez gościa ulica, po czym panu odpowiedziałam : "Przykro mi, niestety nie wiem, ja nie z Zabrza..." ;) Mina faceta - bezcenna. Natomiast ja nawet się nie zorientowałam, co palnęłam i że moja wypowiedź nie miała sensu i wręcz dumna z siebie, że miałam chęci pomóc, ale nie starczyło wiedzy merytorycznej, odeszłam w poczuciu kulturalnie udzielonej informacji ;) Ślubny z Małą, wstępnie trochę ogłuszeni, ruszyli zaraz za mną i zapytali, co ja tam powiedziałam, po czym, widząc moją tępo zdziwioną minę, nie czekając na odpowiedź, stwierdzili, że w sumie, to dzisiaj już nic ich u mnie nie zdziwi, byle to zaraźliwe nie było i znowu się ze mnie naśmiewali ;).
Mam jeszcze dobre wieści feriowe...czy feryjne...znaczy odnośnie ferii ;). Moi rodzice postanowili zlitować się nad Małą i nad nami i zabierają ją na kilka dni na Podlasie do rodziny :))) Wszyscy zadowoleni, bo Mała nie będzie wdychać kurzu remontowego, a ja nie muszę myśleć, że obiad, że coś tam w pokoju się nudzi i że w ogóle :))
Muszę jeszcze Was poczytać, bo się wszyscy rozpisali, a ja nie miałam czasu wcześniej, chociaż internet w hotelu miałam, to niestety laptop był w ilości sztuk 1, a chętnych użytkowników aż sztuk 3 :).
Dobry wieczór :) Zima do mnie zawitała proszę państwa. W końcu nieco miasto się zabieliło.
Hope masz śliczne córeczki. Fajnie te chusty wyglądają, szkoda że w 91 takich chust nie było Nie rozumiem jakim cudem ZUS nie ma pieniędzy, na tyle składek, co ludzie płacą. Dobrze, ze już Ci wypłacili.
Smakosiu to tak jak u mnie trochę zimy - przydałoby się więcej. Pracy niestety jest więcej, bo koleżance się dzieci pochorowały, a jedna placówka nieczynna z powodu inwentaryzacji. Więc do nas przychodzi i dzwoni więcej ludzi.
Lenka to była dobra odpowiedź z tym Zabrzem, pewnie zabrzmiało jak hasło z powieści szpiegowskiej.
Ostatnio ciąg dalszy złego niedawno piec , potem kominek , mysz w piwnicy ale ja udało sie złapać po 2 dniach a dziś zawiozłam małego do szkoły w drodze powrotnej postanowiłam zrobić zakupy kiedy wyszłam ze sklepu moje autko odmówiło posłuszeństwa , padł akumulator. Zadzwoniłam do teścia był nawet dość szybko ale kable które mieliśmy okazały sie trefne . Teść zwołał jakiś gości żeby mnie popchali . I wyobraźcie sobie ja za kierownica i 3 gości którzy pchają autko a za nami korek do teraz sie dziwie ze nikt nie trąbił . Jakby tego było mało brama zaczęła sie zacinać . Dzwoniłam dziś do majstra od szafek podobno są gotowe i teraz zaczęłam sie bać ze znowu cos sie stanie nie tak jak trzeba bo jak to mówią nieszczęscia chodzą parami . Ostatnio tez miałam problemy ze spaniem ale pomalutku zaczynam wracać do normy dziś nawet nie wytrzymałam i przespałam sie godzinkę po obiedzie i teraz sie boje ze w nocy znowu będę sie męczyć .
Super ze Iwci i Lence udały sie wyjazdy aż wam zazdroszczę ale moze uda mi sie wyciągnąć M w sobotę do stolicy na wystawę klocków lego bo mały ciagle mi głowę zawraca ze chce to zobaczyć .
Hope super ze sprawa z ZUS sie wyjaśniła ale dziwie sie ze nasze państwo woli płacić odsetki niż wypłacić uczciwym ludziom należne zasiłki odrazu . Dziewczyny masz śliczne zwłaszcza mała jest taka słodziutka ze aż mam ochotę ja przytulić .
Upiekłam pyszna szarlotkę do tego bita śmietana i herbatka z pigwa , ktoś sie dosiada .
Dopisano 15-02-04 21:16:58:
Apropos urzedów cos mi sie przypomniało kilka lat temu kupiliśmy samochód maź w ciagu tygodnia nie mógł sam zarejestrować go a ja miałam prace zmianowa i często w tygodniu miałam wolne . Wzięłam potrzebne dokumenty i wybrałam sie do urzędu a pan siedzący za biurkiem stwierdził ze samochód moze zarejestrować właściciel czyli mój M lub najbliższa rodzina na co ja odpadłam czy żona to nie rodzina . Pan chwilkę milczał zastanawiając sie jak ma wybrnąć z tej sytuacji poczym stwierdził skąd on ma mi wierzyć ze jesteśmy małżeństwem kazał mi przynieść np. Akt ślubu . Od tamtej pory mimo ze pracują już inni ludzie nigdy nie miałam takich problemów nigdzie wystarczyło ze wpisałam swoje dane i stopień pokrewieństwa żona i wszystko mogłam załatwiać za męża . Niewiem wtedy chyba ten pan miał jakieś zaćmienie umysłu.
W końcu siadłam i poczytałam ;) Tak przyjemnie Was poczytać :)
Beata, nie zazdroszczę przygód z piecem..., pewnie musiałaś w końcu te nerwy odreagować, należała się Tobie chwila oddechu, ba ! chwila... tydzień oddechu się należy :)
Aloalo, a nie masz siniaków po sankach ? Ja ostatnio tak się wybiłam na jakimś wyboju ( bo grawitacja chyba zaspała ) i poleciałam w górę, że jak o mnie sobie przypomniała, to zleciałam może bez huku, bo śnieg wytłumił odgłosy, ale z wielkim siniakiem na pół zadka .
Herbaciana, w Krakowie kiepsko spałam, ale po powrocie, dzisiejszej nocy zasnęłam chyba na 4 godziny, więc rekord mój chyba .
Mariolan, teraz będzie już tylko dobrze, bo skoro nieszczęścia chodzą parami, to masz już limit wyczerpany i wszystko do pary : piec z kominkiem, mysz z akumulatorem i kable z bramą . W kolejce stoją same sukcesy :)
Hope, matko i córko sześciocyfrowy przelew za raptem 3 miesiące !? To ja się nie dziwię, że zwlekali z wypłatą ;) ciężko się rozstać z kasą rzędu minimum 100 000 tys., a góra 999 999 tys., nawet nie swoją .
A u mnie dzisiaj był pan od szafy na kolejny pomiar. Jak się okazało, że moje piony, znaczy piony moich ścian w przedpokoju, mają odchyły nawet do 7,5 cm, to mierzył 3 razy, bo nie mógł uwierzyć ;) Myślałam, że zrezygnuje, ale podjął wyzwanie. No, to szafa jest w toku :)
Lenuś moja...chciałabym takiej kwoty.....ale jako księgowa ciut inaczej zapisuję. i że późno było to nawet nie zwróciłam uwagi że nie sześcio tylko siedmiocyfrowy przelew :-).. XX(tysiące) XXX(setki),XX(grosze) czyli np.10 999,99zł
Adus, a ja zawsze myslalam, ze umowna liczba zer jest liczona do przecinka, bez groszy. No ale ja studiowalam tylko dwa fakultety i to humanistyczne, to mam prawo sie nie znac . A tak bylo optymistycznie... ;)
Poczytałam sobie trochę, bo mam lekkie zaległości i widzę, że zimowe wypady (te dłuższe i krótsze) udały sie w 100%. Super! No i Lenka wreszcie się zmęczyła co zaowocowało czterogodzinnym snem więc rewelacja Ada, wreszcie wygrała walkę z ZUS-em a to już nie lada sukces.
A ja już z utęsknienim wypatruję piątku. Za oknem mgła, wilgoć i mroźno. Dziwne zestawienie.
U mnie po przebojach z poniedziałku nastąpiły kolejne. Zafundowała mi je moja osobista mama, ale o tym na forum pisać nie będę...nic by to nie wniosło. Powiem tylko tyle, że w końcu wczoraj miałam wieczorną ciszę...I teraz ciii, żeby niczego nie wywołać z lasu ;) Cieszę się, bo mamy namiastkę zimy-z 5 cm śniegu i -7 mrozu rano. A ja uwielbiam mróz, więc radocha !
Smakosiu, jutro piątek! Tego się trzymajmy, że to już tuż tuż .
Lenka, ja ten tydzień wolności będę miała od 9 lutego- wyjeżdżam ze Ślubnym i ze znajomymi na kilka dni do Spa, także będziemy się byczyć, czytać Pana Tadeusza, tańczyć Poloneza, no może i coś jeszcze mądrego wymyślimy. No i na pewno będziemy grać w remika. I będzie kupa śmiechu- tym bardziej,że remik nie karciany a liczbowy . I na ten czas wyłączę telefon, a jak!
Aloalo, najpiękniejsze co może być to właśnie rodzinne zabawy na śniegu. Mój dorosły syn często wzdycha wspominając dzieciństwo i powtarza, że WTEDY to było fajnie!!! I wyjazdy w góry, i zabawa na stoku i lodowisko i lepienie bałwana...no teraz może nie ma tych hałd śniegu, ale resztę spokojnie można zrealizować :) Czy Bob wygrał w końcu z katarem? ;)
Hope, Ty masz fajne dziołchy i Tośka w tej chuście...super! A co do wypłaty ZUS...no jak Lenka odczytuje Twoją 6- cyfrową wypłatę z ZUS 100000,00 to ja ją odczytałam ciut inaczej....1000,00zł ;) jak byk sześć cyfr, a że przecinek się wplątał to już trudno . I jeszcze jedno jest fajne- Twoja kreatywność i to, że szukasz nowych metod i nowych inspiracji :)
mariolan76, Ty już faktycznie wykorzystałaś asortyment tych niefajnych rzeczy, mam nadzieję, że Twoje życie wróciło do normy. No bo ileż można mieć pod górkę...Trzymam kciukasy!
Parzę kawę! i mam sałatkę owocową- ktoś chętny żeby ze mną na chwilkę przyklapnąć? Bo później idę robić łazanki z kapuchą ;)
Pozdrawiam wszystkich pracujących, odpoczywających i nocnych marków, którzy pewnie już się wyspali.
Melduję, że Małą zapakowaliśmy w pociąg i pomknęła do dziadków. No, może nie pomknęła, bo to nie było pendolino, ale za 2 godz. powinna być na miejscu.
W domu za to burdello i romantyczny nastrój walentynkowy, czyli "walę-tynki" i czyszczę ściany ;) Jak pomyślę o kładzeniu gładzi, to już mi się nie chce, nie przepadam za tym, ale co zrobić...powiedziałam "A", to trzeba i "B" :).
Beata, to super wypoczynek się Wam szykuje :) W końcu się oderwiesz od codzienności i zrelaksujesz. A na sałatkę owocową się jeszcze załapię ?
Lenka, a może być ta patera? Deser zjadłszy,a z tego co pamiętam (???) to chyba raczej preferujesz mięso, więc...zapraszam na kurczaka. Mam jeszcze trochę łazanek, jakby co ;)
Dobry wieczór :) To ja na deser krówki dorzucam. Do weekendu dwa długie dni jeszcze. U mnie wizja remontu przedpokoju odsunęła się właśnie na jakiś czas. Aż tak bardzo mnie to nie zmartwiło, nie mam jakiś weny remontu na razie
Ta odsunięta wizja to dobry pomysł ;) Wiem co mówię... Remonty są przereklamowane, chociaż efekty potrafią ucieszyć, ale co się człowiek nadenerwuje...
Beata ja tez mam nadzieje ze bedzie już tylko lepiej bo ile moze być zle a tego wyjazdu do spa to strasznie Ci zazdroszczę
Lenka te romantyczne " wale-tynki" bardzo mi sie spodobały ja tez nie cierpię remontów i jak tylko pomyśle to odrazu boli mnie głowa . Ale jak trzeba to trzeba . Ja zazwyczaj długo sie nastrajam ale jak już zacznę to na całego . W następnym tygodniu będę mieć nowe szafki do kuchni ale z malowaniem ścian poczekam chyba to wiosny chyba ze mi cos odbije kto wie .
Z dobrego to ślubny zadzwonił i oświadczył ze kupił mi nowy akumulator wiec znowu będę kobieta niezależna . Mało tego kupił tez bilety na wystawę lego i nawet mnie tez zabierze . Małemu jeszcze nic nie mówiłam bo by mnie co piec minut pytał kiedy jedziemy a tak bedzie miał niespodziankę . Mam tez chytry plan aby zabrać ślubnego po wystawie na romantyczna kolacje do naszej ulubionej knajpki na podwalu .
Zmykam postaram sie uśpić ciekawe co mi z tego wyjdzie .
Jupi! Stało się! Jeszcze tylko parę godzin i będzie można zacząć "łikendowanie"
Ja pierdziu! Jak Wy dajecie radę prawie bez snu? Ja bym nie wiedziała jak się nazywam.
Widzę, że remonty ruszyły pełną parą. Jak sobie przypomnę ten swój, to przyznam, że wtedy też kładłam się spać o drugiej. Tyle, że miałam urlop więc mogłam sobie potem pospać do ósmej.
Zaparzyłam kawę "rozpieszczalną". Przyznam, że taka se, ale innej nie mam więc sami rozumiecie. Jutro to zrekompensuję prawdziwą "ekspreśną"
Ola!!!!! Życzę Ci zdrowia, zdrówka, zdróweczka i spełnienia najskrytszych marzeń. Pewnie będziesz miała gości i Połówek zląduje w domu więc iech to będzie wyjątkowy, urodzinowy dzień
Dzięki za poczęstunek i miło, że o nas pomyślałaś Mniam!
Jakoś szybko mi przeleciał ten tydzień....patrz....jestem do tyłu z robotą i planowanymi porządkami...
Wczoraj mężowski obchodził urodziny....przybyli teściowie z tej okazji i również po to by oddać nam psa, którego piastowali podczas naszej zakopiańskiej laby....O dziwo psiur jeszcze nie utył od przekarmiania, ale to tylko dlatego, że tydzień to za krótko na takie zmiany :) Pamiętam jak na trzy tygodnie pojechał do ,,dziadków" podczas naszego wakacyjnego wyjazdu.....rany ale był gruby....hi hi hi....musiał przejść w domu przymusowy odwyk i dietkę ....dziadczyna miłość nie zna granic...:))
Jutro kilka osób wpadnie na opicie urodzinowego stanu mojego M....Nie planowaliśmy impry, ale samo wyszło, bo się znajomi zapowiedzieli......w sumie jeszcze nie wiem co dokładnie podam na przegrychę.....cosik pomyślę.....
ALOALO, Twoje zdrówko....!!! Najlepsze Życzenia i fajowego Świętowania:)) Jak zdróweczko Boba....? lepiej troszkę....?
Lenka, nocny marku.....nie napisałaś co w końcu ciekawego jedliście w Krakowie....? Ale cieszę się, że wypad się udał i że nie zapomniałaś niczego i nikogo:))
Hope, cudne zdjęcie dziewczyn....ach Cuuudne:)) Fajnie, że rozszerzasz info internetowe o Twojej działalności.....kiedy Ty ogarniesz tych klientów.....
Mariolan, jak spanie....lepiej już....? Czy grupowe awarie się skończyły, czy cosik jeszcze musiałaś niespodzianie ogarniać....? Taj wystawy lego zazdraszczam, chętnie też bym Bubusia na taką zabrała:)
Smaosiu, wypoczywasz po intensywnym tygodniu.....?
Lajan, jak aura pogodowa u Ciebie....? A Twoje samopoczucie już bardziej promienne....? ....może szklaneczkę grantsa ze mną wypijesz....? Tak na dobry humor i za zdrówko Oli :))
Ooooo Qrczę Blade......!!! Współczuję.....więc ja i za Twoje dojście do ładu z buziolką wypiję.....Ty jeszcze musisz poczekać, choć dzionek jeden nim zapijesz stratę, bo trunki dziś nie wskazane.....buuuu :( Pozdrowionka:))
Oleńko, czemu ja Tobie urodzinowo nie pomagam i Ola nie pilnuję ? Ale nic to, najważniejsze żebyś zdrowa była i szczęśliwa, a o starość niech się pesel martwi ;) Ty wiesz, że ja Ci najlepszego życzę :)
Iwcia, skończyło się na powszechnie znanych zapiekankach na Kazimierzu, oczywiście na pijalni czekolady Wedla i pysznych pierogach w 100 smakach - były z mięsem po chińsku, z kaszą gryczaną i pieczarkami, ze szpinakiem, z soczewicą, ruskie, z szynką i serem, ze śliwką, z makiem i jeszcze 100 innych ;) Tak to mieliśmy jedzenie w hotelu, więc raptem na tyle nam miejsca w żołądkach wystarczyło ;)
Przychodzę z kawą "ekspreśną". Sobie dolewam sporą ilość spienionego mleka. Komuś jeszcze?
Lenka, to Ty po nocach ściany głaskałaś? Połówek się nie buntował? Nie mówił, że pomyliłaś "obiekty"?
Nie wiem o co chodzi, ale wczoraj znów poszłam wcześnie spać i ledwo wskoczyłam pod kołdrę, to już spałam. Budzę się wypoczęta więc wszystko OK, ale zasypiam jak dziecko.
Dziś za oknem całkiem ładny widok, bo drzewa pokrył szron i przez to wszędzie biało i czysto. Brakuje tylko słońca.
Chciałam na początku bardzo Wam podziękować za życzenia! Dziękuję!!!
Imprezę mam dopiero dziś. Wczoraj dostałam laurkę od Boba a od Męża bukiet róż. Ola sobie wycałowałam w ramach prezentu:) A obecnie czekam, aż Mąż przywiezie firanki, które sobie zakupiłam w ramach prezentu od niego :)) I świetnie się złożyło, bo skończyli pracę w czwartek, więc wczoraj był już w domu. Cały dzień spędziłam na wykańczaniu ciast i tortu, sprzątaniu, karmieniu Ola, Boba i Męża (siebie też z doskoku) a wieczorem Bob powiedział "Mamo, a czemu ty nie leżysz do góry brzuchem, skoro masz urodziny?" No właśnie, dlaczego?! :))
Lenka - co lepsze? "Walę - tynki" czy "głaskanie"? :) Ja nienawidzę remontów takich z waleniem i kurzem, ale efekt "po" bardzo mnie cieszy :)) Czego i Tobie życzę. Kiedy Duża wraca?
Smakosiu - Ty już masz badania za sobą? A Mama? Wierzę, że wyniki są (albo będą) dobre!
Lajan - przeżyłeś bez tego zęba? Bidoczku nasz :)
Zauważyłam, że kiedy śpiewam Olowi, to on się wycisza. I teraz nie wiem, czy mu się podoba, czy leży cicho i liczy na to, że skończę, hmm.... :)
Zmykam. Idę włosy wygładzić. Bo wiecie, każda kobieta wie, jaką fryzurę ma mieć: jak ma włosy długie, to trzeba je ściąć, jak krótkie - zapuścić, jeśli się kręcą, to trzeba wyprostować a gdy są proste - zakręcić. No. Moje się kręcą. Więc idę prostować.
A moje sterczą więc muszę je położyć. A czasami jak leżą, to muszę je "wysterczyć"
Olciu moja, masz czuja co do badań. W czwartek byłam w laboratorium żeby w piątek (na weekend) dostać informację co i jak żeby odetchnąć (bo na to liczę). Wyniki nie są wydawane pacjentowi (czego nie potrafię zrozumieć) więc zadzwoniłam do gabinetu żeby coś się dowiedzieć. No i się dowiedziałam - mam nie dzwonić, bo nie mają czasu. Po tym stwierdzeniu usłyszałam dźwięk odkładanej słuchawki. Muszę teraz czekać do środy, bo wtedy mam wizytę. Wkurza mnie to strasznie. Co za problem zrobić wynik dla lekarza a drugi dla pacjenta. Mogę nawet zapłacić za ksero czy wydruk ale chcę to mieć a nie czekać i się denerwować. Wr! A jeśli chodzi o Mamę, to zrobiła mammografię i okazało się, że wszystko w normie. Jeszcze dla potwierdzenia USG piersi w marcu i liczę, że odetchniemy z ulgą. A te problemy z trądzikiem różowatym bardzo powoli ale ustępują. Włosy Mamie odrastają więc cieszymy się, że organizm się regeneruje.
Życzę miłego spotkania urodzinowego a potem żebyś znalazła chwilę (jak mówi Bob) by leżeć do góry brzuchem
Niedziellla la! Ech, jak dobrze, że jeszcze cały, wolny dzionek przed nami.
Wyspałam się za wszystkie czasy. Może nawet trochę za długo spałam, bo teraz jestem jakaś "zakręcona". Dziwne sny miałam. Baaaardzo dziwne i jakieś nieprzyjemne. Oby szybko zapomnieć.
Jeszcze wczoraj było biało a dziś smętne resztki śniegu.
Zaparzyłam dobrej kawy z ekspresu więc może Ktoś się przysiądzie?
Smakosiu na kawkę bardzo chętnie sie przysiądę jeśli jeszcze troszkę zostało . Mam nadzieje ze te sny nie były prorocze jak ostatnio w kawiarence bo to nie byłoby fajne .
Lajan ciagle mam problemy ze snem a wczoraj byłam tak zmęczona ze myślałam ze zasnę wcześniej ale udało mi sie dopiero ok 2 .
Aloalo wszystkiego najlepszego i mam nadzieje ze impreza sie udała a dziś wreszcie odpoczywasz .
Lenka do kiedy masz jeszcze chatę wolna i jak to głaskanie Ci wychodzi?
U nas w nocy mały mróz a w dzień ok 0 jak troszkę poprószy śniegiem to potem troszkę sie stopi ale nie wszystko . Wczoraj byliśmy na tej wystawie było super mały zachwycony . Dobrze ze mieliśmy już bilety bo była strasznie duża kolejka do kasy . Mnie najbardziej podobała sie makieta zrobiona ze sklepami jak za czasow komunistycznych z kolejkami do sklepu mięsnego i ludźmi z wianuszkiem papieru toaletowego przewieszonego przez głowę . Mały bardzo zachwycał sie robotami samolotami nawet znalazł kilka zestawów które ma w domu . Oooo wychodzi słoneczko to ściągam śpiochów jemy śniadanko i idziemy na spacer .
Lajanku, to ja poproszę te plus osiem, a nawet tę pluchę i brudki. U nas wieje i pada od rana tak, że ledwie dotarłam do domu i już się martwię jak dotelepię się jutro z dzieciakami do szkoły. A ferie się skończyły.....
Czy wspominałam może, że już mam dosyć remontu ? Jak nie, to teraz właśnie to robię - mam dość. Szczególnie sprzątania mam dość. Dzisiaj niedziela, a ja właśnie robię pranie i mam nadzieję, że tego nikt nie słyszy ;)
Co ja przeszłam z tymi ścianami to masakra jakaś. Skoro Ślubny zwalił wszystkie tynki, to przyszło nam położyć gładź. Kładło się całkiem przyjemnie, ja głaskałam ścianę, Ślubny sufit, ale po wyschnięciu trzeba było to wyszlifować i tu zaczęły się schody. Wszystkie drzwi szczelnie zasłoniliśmy folią i okleiliśmy, bo nie miałam ochoty na sprzątanie kuchni i pokoi i do dzieła. Matko i córko, ale to się kurzyło. Przedpokój mały, bez okien, wszystkie drzwi zamknięte, gorąco i nie ma czym oddychać, a dookoła biało... i to nie od śniegu ;) Mieliśmy maski i okulary, ale jak zaczęły mi parować, to musiałam zdjąć. Wyglądałam, jak Lenka 20 lat później : cała siuwiuteńka, nawet rzęsy i brwi miałam pokryte białym pyłem. Szlifowaliśmy ręcznie prawie do północy, a potem najlepsze - sprzątanie . Dobrze, że mam kochanego męża, który dzielnie sprzątał po robocie i to dokładniej ode mnie ;) On zajął się przedpokojem, a ja łazienką, która częściowo była dostępna, więc i częściowo zakurzona. Po 20-krotnym umyciu podłogi Ślubny stwierdził, że musi trochę umyć te ściany, żeby wyschły i były gotowe do malowania, więc ja miałam wolne. Niestety wszystkie pomieszczenia nadal były niedostępne i pozostało mi siedzenie w łazience. Oczywiście Ślubny musiał odpiąć lampę od sufitu i wyłączyć górny prąd, żeby się nie nadziać, więc siedziałam na sedesie po ciemku i gadałam. Chciałam dla rozluźnienia pomachać nogami, ale sedes za niski i nóżki mi nie dyndają, za to zdążyłam stwierdzić, że deskę kupiliśmy stanowczo za twardą, dlatego musiałam ją otworzyć i siedzieć na otwartym kibelku :). Nikt nie reagował na moje gadanie, bo niektórzy byli jeszcze zajęci robotą, to zaczęłam czytać książkę w komórce. Jak na złość nawet nie chciało mi się sikać, a taką miałam okazję . Ślubny cieszył się jak dziecko, że w niedzielę idzie do roboty i przynajmniej sobie odpocznie od remontu, a ja kończyłam co trzeba, prałam i gotowałam na zapas, bo jutro przed nami malowanie. Ciekawa jestem jaki kolor mi wyjdzie....
Smakosiu, głaskaliśmy ze Ślubnym razem ( szkoda że nie siebie nawzajem ;)), więc grę wstępną mamy zaliczoną na kilka tygodni :))) Ucieszyłam się wynikami Twojej mamy, aż cieplej mi się zrobiło na sercu, jeszcze odbierzesz swoje i będziecie mogli spokojniej patrzeć w przyszłość :)
Aloalo, zostało coś dobrego na poprawiny, bo dzisiaj mogę się skusić ;) Duża wraca we wtorek wieczorem i zapewne z nią wrócą nerwy..., ale cieszę się, że dziewczyny wracają, bo pusto bez nich :)
Mariolan, wolna chata do wtorku, w środę będziemy już w komplecie : sztuk 4 :), a coś planujemy w kawiarence ?
Herbaciana, u nas ferie też już zbliżają się ku końcowi...jeszcze tylko tydzień :) Za to śniegu pełno, nawet w nocy jakieś wichry namiętności były, ale Ślubny stwierdził, że jak zawieje to i zamiecie, więc równowaga w przyrodzie będzie :).
Pralka już zapipczała, że koniec jej roboty i czas na moją, więc lecę wieszać :)
Mam nadzieje, że nie odkurzaliście zwykłym odkurzaczem tego pyłu. Silnik się zaciera i po odkurzaczu. Warsztatowy odkurzacz się do tego nadaje lub ręcznie czyli szczotką.
Muszę się pochwalić, że mamy pomalowane 3/4 przedpokoju już dwukrotnie . Teraz sobie spokojnie wysychają dwie większe ściany i sufit, a jutro z rana lecimy z drugim kolorem na pozostałych fragmentach pionowych. Mam tak równiutki sufit, że aż nie wierzę, że my to wszystko sami... własnymi rękami..., a przecież pierwszy raz kładłam gładź :). No, stoję na środku przedpokoju i się gapię :))) Teraz tylko małe sprzątanko, bo po moim Ślubnym nie ma dużo roboty, on maluje perfekcyjnie : czysto, bez zacieków i dokładnie i podejrzewam, że ma chyba wbudowany jakiś system "niekapiąco-niebrudzący" . Taka zdolniacha :).
Potem mamy zaplanowaną romantyczną kąpiel ze świeczkami i szampanem i....do łóżka ;). W końcu jutro wraca już Duża, a pojutrze Mała.... ;). I koniec wolnej chaty....to żeśmy poszaleli :)))
Ja myśle ze wola chata jednak była wykorzystana w końcu było tyle głaskania a teraz jeszcze ta kąpiel tylko uwaga na świeczki oby ich nie utopić bo po ciemku możecie nie znaleść drogi w tym nowym przedpokoju . Jestem pewna ze Ślubny jest zdolniacha nie tylko w kwesti remontu ale tez w kwesti usypiania i dziś zaśniesz szybko i wreszcie wypoczniesz. Po takim remoncie to Ci sie należy .
U nas ciagle pada śnieg ale niestety te +3 mu nie służy i myśle ze jak rano wstanę to bedzie jedna wielka breja . Mały ma zabawę karnawałowa jutro w szkole i myślałam ze nie zaśnie z podekscytowania . Ok zmykam spać bo znowu Lajan mnie pogoni a pewnie czycha gdzieś za kominkiem.
Dzień dobry :) Niestety śnieg stopniał, a wczoraj rano było tak ładnie.Widocznie nie może być za długo ładnie, bo nam się tu w miasteczku w głowie poprzewraca i zaczniemy się domagać choćby renesansowych kamieniczek na rynku i zimowych widoków jak w amerykańskich serialach familijnych ;) Tak więc mamy już codzienną listopadowo- marcową aurę
Lenka zostawiły was dzieci same, myślały że rodzice imprezę zrobią a wy tak remont ... ;) To przynajmniej romantycznej kąpieli nie zamieńcie na remont łazienki :)
Lajan mam nadzieję, ze już nic nie boli .
Mariolan , to nas więcej ma zimę nie całkiem zimową.
Miłego dnia :) Zostawiam kawę rozpuszczalną z mlekiem
Wczoraj jak wychodziliśmy z Bubusiem na autobus, to było już z 10cm napadane i wciąż padało intensywnie....pikna szklaneczka zakryta była białym puchem i ledwo bez upadku śmy doszli, ale inne mamy pozaliczały glebki.... Był widok wręcz bajeczny i Bubuś stanął z rozłożonymi łapkami przed domem, obsypywany padającym śniegiem i mówi - mamo zrób mi zdjęcie, bo może już tej zimy, nie być takiej okazji....ale że jak zwykle już byliśmy czasowo do tyłu i biegliśmy na autobus, nie wróciłam się do domu po telefon.....no cóż chwila minęła niepowracalnie, ale na autobus zdążyliśmy....i dziś jest czarno jak gdyby wczorajszego piękna nie było.....:((
W szkole po szkarlatynie przed feriami, teraz panuje angina.....Bubuś się trzyma i mam nadzieję, że tak już do wiosny dobrze dotrzyma.....szaleństwo między dzieciakami się zrobiło ze zbieraniem kart z piłkarzami, nawet dziewczynki wypełniają pilnie albumy piłkarskie i wymiany odchodzą na przerwach na potęgę....hi hi hi
Miałam napisać jak posidówka urodzinowa z okazji starzenia się męża wypadła.....dość spokojnie......a w ostatniej chwili wymyśliłam, że na pogryzkę będą mini miseczki tortillowe smarnięte pesto, posypane kaparami, plastrami oliwek i pomidora suszonego oraz sypnięte serem i zapieczone w foremce na muffiny.....superaśne i proste:))
Smakosiu, czekam na wieści o Twoich wynikach, wszystko będzie dobrze, zobaczysz....i cieszę się niezmiernie, że u Twojej Mamy to już obiecująco wygląda....
Lenka, to teraz ja będę się przypominać jakbyśmy odwiedzali Kraków na wiosnę.....gdzie na jadełko się jeszcze wybrać, bo widać smacznie Wam poszło....Super mieć powód do dumy po wykonaniu przez i dla siebie takiej roboty remontowej.....fajnie, że przed nadejściem wiosny będziecie mieli odświeżone mieszkanie i nieco zmienione....to zawsze na długo poprawia nastój:))
Aloalo, a jak u Ciebie urodziknkowo przebiegło.....? Hmmm....mówisz, że śpiewasz Olowi....to fajne i ciepłe....ja nie mogłabym samej siebie słuchać i u nas padło na smeranie......:) Już od niemowlaka widziałam jaką przyjemność sprawia to Bubusiowi i też leżał grzeczniusio żeby tylko nie przestawać.....teraz zawsze jak tylko się przytula to zadziera koszulkę i mówi - mamo posmerasz... Nawet się zdarzało w poczekalni do lekarza:) I stąd nasz poranny rytuał....jak przychodzi na 10min przed moim budzikiem, wskakuje pod kołdrę, przytula się i ja go smeram, a on tylko zmienia ,,boczki" do głaskania....i tak razem się rozbudzamy....:)
Mariolan, jak się spało...? A Twoje dziecię na zabawę się w coś przebiera....?
Lajan, jak Twoja buziola....? Lepiej troszkę....? Herbatkę z prądem już możemy dziabnąć na pociechę???
Kawkę ekspreśną zostawiam, bom swoją porcję już chlapnęła i idę ogarniać wsio:))
Lenka widzę ze jednak miałam racje w sprawie ślubnego . Czy " antykoncepcja" już w domu w komplecie . Jak duża zadowolona z wyjazdu mam nadzieje ze zregenerowała siły i zwiedziła wszystko co chciała zobaczyć . Mam nadzieje ze już skończyliście malowanie . I jak dziewczynom spodobały sie wasze nowe kolory .
Iwcia tak mały był przebrany za indianina w tym roku . Wrócił bardzo zadowolony bo mieli oprócz tańców tez konkursy i poczęstunek słodki .
Lajan bardzo Ci współczuje wiem taki bolący ząb moze bardzo popsuć humor na dłuższy czas a do tego pogoda nie ułatwia powrotu do równowagi ale wiem ze dasz radę trzymaj sie .
Smakosia daj znać po wizycie jak wyniki choć mam nadzieje ze to bedzie tylko formalność .
W jesiennym nastroju tak jak myślałam śniegu już prawie nie ma za to błotko i owszem . Jeszcze tylko padającego deszczu brakuje i za chwile ponownie zaczną szaleć wirusy . Mam już dość ja chce lato ale prawdziwe .
Ok chyba powinnam pomysleć o spaniu bo wszyscy już śpią chyba ze nie wszyscy ?
Uf! Uf! Uf! Uf! I jeszcze wiele razy uf! Wyniki są w normie więc spadł mi wielki kamień z serca. Kolejne badania wyznaczyli mi na początek sierpnia. O luuudzie! Jaka ulga. Teraz muszę się jakoś otrzepać z tych emocji, bo czuję, że w środku jestem jakaś roztrzęsiona.
Teraz tak krótko, bo papiery czekają. O szefie, to już nawet nie wspomnę
Wpadam, jak zwykle na chwilę. Wchodzę częściej, ale jak już przeczytam, co u Was, to muszę sobie pójść.
Ferie się kończą. Szkoda. Nie muszę się wybierać na daną godzinę :) Śnieg też się kończy. Mżawka skutecznie go unicestwia, za to pozostawia szaroburą breję.
Bob pokasłuje od czasu do czasu. Myślę, że tak będzie do wiosny, aż grzanie w kaloryferach ustanie. Najważniejsze, że katar przegrał także z Bobem :) Wprawdzie prowadzi jeszcze rozgrywkę z Mężem, ale też pewnie będzie się wkrótce musiał poddać :)
Teraz Olo. Olo jest cudny. Z dnia na dzień cudniejszy oczywiście. Umie już powiedzieć "aaaa", "gyyyy", "uuuuu", "ał" i dziś zawołał "ala". Tłumaczyłam, że mówi się Ola, ale mnie nie słuchał I próbuje śmiać się głośno, co kończy się zazwyczaj czkawką, Ale próbuje :)
Teraz ja. Moje biodra nie chcą się zmniejszyć. Tak samo uda. Kurna. A jutro tłusty czwartek
Smakosiu - Ty wiesz, że ja się cieszę nieziemsko Twoimi dobrymi wynikami, prawda? I Twojej Mamy! Jupi!
Iwcia - my z Bobem się drapiemy po plecach :)) Na zmianę. Nienawidzę głaskania, ale drapać mnie można godzinami. Bob też woli drapanie, ale znacznie delikatniejsze ode mnie.
Lenka - jak Duża? Zachwycona? A tak poza tym, to z całego serca wierzę, że wkrótce napiszesz tak, jak Smakosia, że wyniki dobre.
Robiłaś Bobowi testy na alergię? Moje dzieci tez często chorowały. Brały antybiotyki. Zmieniłam lekarza (nie z tego powodu). Zlecił testy. Wykazały alergię. Lekarz przestał dawać antybiotyki tylko inhalację i leki na alergię. Kilka lat już nie brały antybiotyku. Teraz mocno pyli olcha i leszczyna. Mój syn ma już pierwsze objawy czyli katar.
Jakoś od wczoraj nie mogę znowu w ogóle zasnąć....nawet na godzinkę.... i żadne zmęczenie nie pomaga. Mam cosik niskie ciśnienie i wysoki puls, ostatnio średnia 90/58, a puls nawet do 102 . Może to jest przyczyna....
Dziewczyny mam już w domu i to wszystkie ;). Jakoś weselej się zrobiło. Z wyjazdów zadowolone obydwie, ale powrót je chyba również ucieszył.
Malowanie zakończone, ale W jesiennym stroju wykrakała i pomyślałam o małej kosmetyce łazienki ;). Swoją drogą spodobał mi się wpis Mariolan do "w jesiennym nastroju" . Na sobotę zapowiedziano mi już prawdziwe "walę-tynki", ponieważ przyjdą wymieniać mi drzwi wejściowe do domu i to razem z futrynami. Zamówiłam takie wypasione : wejściowo - wyjściowe i mam nadzieję, że tak będą działać ;)). Zakupiłam też już część ramek na zdjęcia, które dumnie zawisną na nowej ścianie i pozostanie tylko czekanie na nowe drzwi do łazienki i szafę. Kolory się wszystkim spodobały, chociaż nie całkiem są takie, jak sobie wymyśliłam, ale też już się z tym pogodziłam..., bo przecież po pomalowaniu nie miałam innego wyjścia .
Strasznie się cieszę z wyników Smakosi i mam nadzieję przyłączyć się jutro do dobrych wiadomości :). Mamy już w planach zakup tony pączków w ramach tradycji i pocieszacza równocześnie, które w znaczącej większości pochłonie mój Ślubny z dziewczynami, a do tego mama przesłała nam pyszne, dzisiaj smażone faworki ;). Nawet nie chcę myśleć, że będę musiała jej przekazywać wiadomość o kolejnej operacji Dużej.... Oby nas to ominęło....
Na dodatek, do kompletu zmartwień, doszła mi wizyta zagranicznego gościa i to już za 3 tygodnie . Pierwszy problem znalazłam sobie oczywiście w rodzaju serwowanych potraw. Coś muszę zaplanować, a nie mam jeszcze pomysła ;) Co gorsze ma przylecieć zaraz po moich urodzinach, więc młyn będzie murowany... ;).
Tłusty czwartek zawsze kojarzy mi się z takim wczesnym przedwiośniem i mam nadzieję, że tak będzie naprawdę. Mam już dość tego śniegu zmieniającego się w breję i "szklanki" na drodze. Dzisiaj u nas tak, że hamulce to jest to, co w samochodzie jest zupełnie zbędne.
Smakosiu, świetnie, że wyniki dobre, no ale przy tylu wspierających nie mogło być inaczej, prawda?
Lenka, widzisz chyba, że jak my wspieramy, to wszystko jest dobrze? Idź dziewczyno spać! Mam nadzieję, że córki odpoczęły, a starsza trochę się odstresowała. No i świetnie, że remont udany.
Całusy dla wszystkich, a najbardziej dla młodych mam i maluszków. Miłego tłustoczwartkowania!
Pamiętam jak na początku tygodnia marzyłam o tym dniu (pod wieloma względami)... No i jest
Zrobiłam "rozpieszczalną" kawę gdyby Ktoś miał ochotę.
Lenka, wspaniale się poukładało z tym wyjazdem Twoich dziewczynek. Trochę się zrelaksowały, zatęskniły za domem a tu na dodatek po powrocie takie zmiany Domyślam się, że teraz się stresujesz tą rozmową z mamą. Miejmy nadzieję, że jakoś uda się to wszystko łagodnie "ująć"... Nie pamiętam na kiedy jest ten termin do szpitala? Trzymaj się....
Aloalo, to mówisz, że Olo już się rozgadał Ten czas tak pędzi, że pewnie nim się oglądniemy, to powiesz, że "przegadał" Boba Jak sobie radzisz sama? Bardzo Ci ciężko? Mąż przyjeżdża dzisiaj czy w sobotę?
Herbaciana, Ty masz rację z tym przedwiośniem. Coś w tym musi być. Nawet wczoraj przeczytałam w lokalnej gazecie, że pojawił się pierwszy bocian Kiedy wczoraj wracałam z pracy, to czuło się, że powietrze jest juz jakieś inne. A dziś mimo mrozu ptaki śpiewały jakby zaklinały wiosnę
Chyba muszę wyciągnąć zza szafy swoje hula-hop i zacząć się ruszać, bo jakoś zaniedbałam ostatnio wszelką aktywność. Musze też wprowadzić jakieś ćwiczenia na dywanie - brzuszki czy inne takie, bo totalnie "zardzewieję". Teraz jak już mam za sobą te badania, to znów zaczyna mi się chcieć Jeszcze tylko żeby te marcowe wyniki mamy były poprawne, to będę najszczęśliwsza na świecie.
Mariolan, jak się czujesz - przeszło Ci już całkiem to przeziębienie? Jak nastrój?
Hope, pewnie masz dzisiaj pełne ręce "słodkiej roboty", co? Robisz jakieś walentynkowe zestawy? Pochwal się i podaruj Kawiarence jakąś fotkę.
Wczoraj nie zjadłam żadnego pączka. Jakoś nie ruszają mnie przez cały rok, to i w ten dzień sobie odpuszczam. Ale żeby tradycji stało się zadość usmażyłam na obiad placki z jabłkami więc trochę tłusto było
Wczoraj nie miałam czasu, żeby przyjść pogadać, bo jadłam pączki Zresztą, jak widać, nie ja jedna. No, Smakosia placki wsuwała, ale też czasu nie miała :)
Dziś za oknem, tak jak wczoraj, cudne słońce. Wczoraj poszliśmy na spacer i muszę przyznać, że pchanie wózka w topniejącej brei, w dodatku po dziurawych jak sito chodnikach, to jest wyczyn. Tylko wiatr głowy urywał, ale słonko cudne. Dziś też ruszamy, oczywiście.
Muszę Wam powiedzieć, że przeżyłam w niedzielę chwilę grozy. W sobotę po imprezie załadowałam moją przyjaciółkę zmywarkę toną naczyń, nastawiłam mycie na "za 6h" i poszłam spać. Rano wstaję, zmywarka otwarta, wg moich obliczeń "ciut za szybko". Zapytałam Męża, czemu ją otwarł, skoro naczynia brudne a on na to, że piszczała, to otwarł. Burknęłam coś, że pewnie mu piszczy po imprezie jeszcze i włączyłam ją na nowo. A ona nabrała wody, zrobiła szuszu bulbul i..... zapiszczała oznajmiając koniec! No ja pierdziu! W oczach stanęła mi wizja zepsutej zmywarki, ręcznego mycia tony naczyń i naprawy. Ale okazało się, że przez filtr przeleciał malutki listek laurowy i zatkał sitko w odpływie. I woda się zbierała. Po usunięciu listeczka wszystko pięknie zaczęło działać, co spowodowało wylanie balsamu radości i szczęścia na moje serce. Nienawidzę zmywać naczyń! Ale to już wiecie :)
Smakosiu - napijesz się ze mną kawy z ciśnieniem? :) Bez Męża daję radę. Nie jest jakoś specjalnie ciężko, nie mogę narzekać. Olo jest grzeczny, Bob mi nieco pomaga. Najwięcej wysiłku mam przy wynoszeniu i znoszeniu wózka, ale z tym nic nie zrobię. A zakupy przynosi pan z Tesco :)) A łikęd znowu spędzimy razem. Wraca dziś w nocy.
Lenka - więc i łazienkę machniecie przy okazji? Super. Pamiętam z liceum z ekonomii, że to się nazywa "nieograniczoność potrzeb" - realizacja jednej potrzeby rodzi potrzebę realizacji następnej :) Ciekawe, co po łazience? Za Dużą trzymam kciukasy i modlę się i czekam na dobre wieści, pamiętaj!
As - Bob miał robione testy, jest uczulony na roztocza kurzu domowego. Odczulamy go od dwóch lat i jest dużo lepiej. I bez antybiotyków, oczywiście. Nasza pani doktor daje antybiotyk w ostateczności a nigdy na w razie czego.
Herbaciana - całusy przyjmuję :)
Hope - zapomniałam napisać, że Tosia jest przecudna a starsza też niczego sobie :))) Pieczesz? (że się tak głupio zapytam :) )
Idę. Bo za chwilę Olo otworzy czarne ślipka a muszę jeszcze kawę wycisnąć :)
Lenka czy mi sie wydaje czy miałyście wyznaczony z duża termin na 12 jeśli tak to powiedz jak poszło a moze już jest po operacji , jak ona sie czuje i jak mama przyjęła ta wiadomość .
Smakosia przeziębienie minęło odpukać teraz biorę jakieś tabletki na uodpornienie mam nadzieje ze pomogą. Jadę dziś do mojego gina ciekawe czy uda mu sie przesunąć moja operacje bo niestety jest o 2 dni za późno wyznaczony termin .
Herbaciana z ta wiosna to ja bym tak nie szalała u nas dziś na lekkim minusie i rano musiałam szyby szorować w aucie bo były białe jak mleko .
Aloalo rany takie małe gaworzace maluszki są słodkie moze wypożyczysz mi go choć na jeden dzień mój mały byłby wniebowzięty ze wreszcie ma braciszka ciekawe czy przy zmianie pieluch nadal by chciał go mieć.
Rany jestem taka śpiąca ze albo mocna kawa albo zimny prysznic mnie postawi na nogi . Moze jednak przytnę komara mam jeszcze godzinkę wolnego to pa.
To mówisz, że wydaje Ci się, iż to dzisiaj miał być ten termin przyjęcia córki Lenki na oddział. No właśnie - też mi tak jakoś chodziła ta data po głowie. Trochę się pogubiłam.
Zasyłam Im bardzo, ale to bardzo dużo dobrych myśli...
Przyszłam posiedzieć przy kawie i przekazać wieści. Dziękuję za dobre fluidy ;) Byłam wczoraj z Dużą na onkologi i w rozpoznaniu niestety ma guza. Spędziłyśmy w szpitalu 6 godzin. Dziwnie w ogóle było, bo teraz wszystkie decyzje należą do niej i do niej kierowali wszystkie pytania, a jej to wcale się nie podobało. Upoważniła mnie od razu do udzielania mi informacji i kazała wszędzie ze sobą wchodzić, ale decyzję o zgodzie na operację musi podjąć sama...., a niestety coś nie ma na nią ochoty. Wyjechała z tekstem, że mamy ją spalić i żadnej tam trumny sobie nie życzy, bo się boi, że przypadkiem ocknie się w zasypanej trumnie, a spalona będzie już spokojna.... Oczywiście obiecałam co trzeba i jeszcze powiedziałam, że jak chce, to mogę ją nawet wtedy zabierać z nami na zakupy np. w słoiku, czy jakimś termosie i na spacery, albo na wczasy... ;) Trochę się rozluźniła i od razu uspokoiła, ale na operację musi zdecydować się sama. Tym bardziej, że dopiero po badaniu hist-pat będzie całkiem spokojnie.... Mamie nadal nic nie powiedziałam.... Już sama nie wiem, co robić.... Żeby łatwo nie było, to za ścianą zmienił mi się sąsiad i "nowy" zaczął dzisiaj remont pełną gębą : skuwa kafelki i rozwala ściny działowe, bo robi mieszkanie przestrzenne....taa, na 35 metrach przestrzenie mu się marzą . U nas w bloku działowe ściany mają 40 cm grubości, więc jak on wali w mur, to u mnie kompletnie nic nie słychać, a szklanki i talerze same wychodzą z szafek. Ślubny "relaksuje" się w pracy, dziewczyny wyszły korzystać z ostatnich dni ferii i pięknej wiosennej pogody, a ja chyba pomogę sąsiadowi i też zacznę walić w mur...głową ;).
Ooo Qrczaku.......!!! Ja tu miałam jakijsiek bzdury pisować.....o altanowych, moich przeprawach malarskich..... A tu się Lenka Twój wpis wyświetlił i mnie nieco ścięło.....Bardzo mi przykro, że jednak bez operacji się nie obejdzie.....Podziwiam pocieszającego dystansu, Twojego i Córci....chylę czoła nad Waszą siłą i postawą..... Będę mocno kciuki trzymać, gdy już Duża decyzję podejmie..... Buziaki i Uściski:)
O mateczko kochana... To się Dużej trafiła pierwsza samodzielna decyzja po 18-tce... O czym innym, kurna. powinna decydować!
Lenuś, ja jestem przekonana, że wszystko się skończy dobrze, no nie ma bata! Musi! Przy okazji podziwiam Was za dystans do tego wszystkiego, bo mnie załamuje gorączka.
I sąsiada współczuję... Dwa piętra nade mną mieszkanie też kupili "nowi". Od września (!) prowadzą remont. Co kilka dni parę uderzeń, wierceń, które rozrywają łeb i cisza. Walą i wiercą różnie. Raz o 6 rano, raz o 22,30, w niedzielę koło południa. I znów kilka dni przerwy. A potem znowu. Więc współczuję. To są jedne z momentów, kiedy zaczyna mnie wkur.... mieszkanie na osiedlu. Bo ogólnie nie narzekam.
Zawsze najgorsze są te początki...ale Wy to już wiecie. Czas przed decyzjami, badaniami, wynikami. Zaraz potem zacznie się czas ulgi. Najważniejsze, że wszystko jest pod kontrolą, szybko wychwycone. Będzie dobrze!
Co do mamy... Hm...sama nie wiem co bym zrobiła na Twoim miejscu. Może jak się uda, to narazie nic nie mówcie...? Tylko przecież to nie takie proste. Jesteś wyjątkowo dzielną Kobietą. Trzymaj się. Jeszcze trochę i odetchniecie z ulgą. Przekonasz się. Uściski.
Już dawno nie miałam tak spokojnego, piątkowego wieczoru. Wreszcie czuję, że moja psychika dostała trochę "urlopu". Pozwoliłam sobie na odmienność...
Wysprzątałam mieszkanie, postałam trochę przy garnkach, zrobiłam zakupy... Przytaszczyłam siaty i bukiet tulipanów. A teraz zapaliłam świecę, włączyłam listę przebojów Trójki. Myślę...chwilo trwaj Na dodatek Połówek zrobił mi bardzo sympatyczną niespodziankę "przedwalentynkową" i w skrzynce na listy znalazłam przesyłkę od Niego. Dołączył "ciepły" liścik i zrobiło mi się tak wyjątkowo na serduchu
Oooo, leci piosenka Piotra Bukartyka - fajnie śpiewa.
Jutro od godz. 9 mam mieć "drzwi otwarte" w mieszkaniu, więc dzisiaj musiałam pomyśleć nad romantyczną kolacją, bo zapewne po zamontowaniu nowych drzwi będzie mało czasu. Zrobiłam tonę sushi i opędzić się nie mogłam od nagle zgłodniałych dzieci ;), ale byłam twarda i zapakowałam wszystko do pudełek na jutro, ponieważ planujemy posiedzieć razem z dzieciakami - tak romantycznie będzie ;).
Iwcia, Ty tu się nie szczyp i masz "natentychmiast" opisać altanowe malowanie :), Ja nie jestem pępkiem świata, a życie toczy się dalej.... i oby jak najdłużej ;) Zawsze starałam się z humorem podchodzić do problemów, bo tak chyba lżej i reszcie rodziny pokonuje się trudności, a i swoje rozterki łatwiej zamaskować ;) Obracam coś w żart, bo widocznie nie wiem co mądrego powiedzieć , a rzeczywistość sama mi śmieszne sytuacje podsuwa.
Jak siedziałyśmy w szpitalu przed gabinetem, to przed nami wisiał na ścianie wielki plakat informujący o Instytutach Onkologii z dopiskiem "znajdź nas na facebooku".... Pokazałam to Dużej i mówię : A jak ich znajdziemy, to co dalej...mamy kliknąć "lubię to"... ;) Pośmiałyśmy się obydwie i to z jeszcze kilku rzeczy, bo np. dwie panie mogły wejść bez kolejki i kłóciły się, która może bardziej bez kolejki..., więc jak Ślubny do nas przyjechał, to usiadł 2 krzesełka dalej, żebyśmy mu siary nie robiły :))).
Smakosiu, ja to w sumie cykor jestem, ale ukrywam to przed rodziną i udaję twardziela ;) Z mamą chyba poczekam ile się uda... Po co ją narażać na dłuższy stres...
Aloalo, przez naszego sąsiada, to musiałam dzisiaj aż wyjść z domu, bo nie szło wysiedzieć. Nawet wszystkie zdjęcia i obrazy na ścianach wisiały pod dziwnymi kątami, bo od drgań się poprzesuwały ;). A Ty powinnaś nam przesłać jakieś nagrania z popisami elokwencji Ola ;) Takich rzeczy się przyjemnie słucha, bo wszystko można sobie dowolnie zinterpretować, według potrzeb :).
Oby jutro wymiana drzwi szybko poszła... Będę z sąsiadem rywalizować, kto głośniej wali tynki ;)
Wiecie co...przyszłam jeszcze na chwilę, bo akurat szukam pomysłu na menu dla mojego gościa i przyniosłam pyszną, angielską, granatową herbatkę. Nie jest koloru granatowego, tylko z owocem granatu, ale muszę powiedzieć, że bardzo dobra :). Szkoda, że Duża przywiozła taką tylko jedną, bo chyba szybko wyparuje ;).
A może podsuniecie mi jakieś pomysły na ugoszczenie Hiszpana. Ma być u nas kilka dni i z grubsza jestem zdecydowana, że "obiadowo" ugoszczę go jednak po polsku, ale nie mam głowy do wymyślania śniadań i kolacji ( np. na ciepło ). Przyleci do nas pod wieczór i to będzie najtrudniejszy posiłek, bo powinien być dość syty, ale i lekki zarazem i najlepiej taki bardziej "do wyboru", bo nie wiem co on jada. To młody chłopak, więc pewnie lubi zjeść, ale chciałabym żeby mu smakowało. I muszę jeszcze zorganizować mu jakoś czas wolny popołudniami.... Masakra.
Uuuu, to masz zagwostkę. Ale jako, że jest już po siódmej a z Ciebie "nocna mara", to pewnie wszystko sobie rozplanowałaś i pomysłów masz sto. Dobra - dokładam swoje Hm...przyszło mi do głowy, że może np. kawał uźca z indyka zapakowany do piekarnika z kawałkami owoców. Będzie wtedy na ciepło a jak nie zjecie, to można podgrzać następnego dnia albo pokroić jak wędlinę do pieczywa. A może jakieś pierogi? No np. ruskie, okraszone masłem. Trochę sałat z pomidorem, prażonymi pestkami z winegretem. Ponoć kabanosy smakują wszystkim więc to plus żółty ser i gotowe Wasze uśmiechy na dokładkę i będzie super.
Smakosiu, ja to w sumie cykor jestem, ale ukrywam to przed rodziną i udaję twardziela ;)
"Cykor"..., tak bym tego nie nazwała. To lęk i troska a z Ciebie jest naprawdę wyjątkowa Kobieta. I proszę mi tu więcej nie dopisywać żadnych komentarzy pod moim stwierdzeniem, bo ja wiem, co mówię. No!
Wymiana drzwi z futrynami? O ja pierdziu! Miałam to i nie zazdraszczam. U mnie sąsiedzi schodzili po kolei sprawdzić co się dzieje No nic, jakoś przetrwacie. Życzę żeby szybko poszło i bez niespodzianek.
Za oknem mroźno. Szron okrył trawę, ale pojawiło się słońce więc pewnie niedługo zniknie ta delikatna biel. Chyba zapowiada się całkiem miły dzionek.
Póki co kawa z "ciśnieniem". Robiłam ją z przygodami, bo niespodziewanie zaczęła sie odkręcać ta "łapka" z kawą, woda uciekała na boki, syczało, pryskało i wpadłam w panikę No ale dokręciłam to jakoś i mimo wszystko wyszła smaczna więc zapraszam. Spieniłam sporo mleka gdyby Ktoś reflektował.
Tradycyjnie śmigam w odwiedziny do rodziców. Zrobiłam Im sałatkę "gyros", bo ją lubią a, że ja Ich kocham a dziś Walentynki, no to mam "prezent", nie?
Kurcze, dopiero co farbowałam włosy a już mi "siwasy" odrastają O żesz! Dziś farbowanie.
Wszystkim bez wyjątku (uznającym Walentynki lub nie) wspaniałego, pełnego czułości dzionka
Witam walentynkowo, a co :) Was też przecież kocham, nie ;)
Z samego rana, mój najlepszy Ślubny jakiego mam, wrócił z pracy po 24 godzinach z pięknym bukietem tulipanów....i poszedł spać :))) Ja już mu przygotowałam pyszne śniadanko ze wszystkim ( bo z serem, polędwiczką, pomidorkiem, bazylią, papryką, ogóreczkiem...itd. i powycinałam to wszystko w serduszka, więc jak się obudzi, to zapodam do łóżka ;). Dziewczyny też się załapały na kanapeczki, bo w końcu też je kocham :)))
Smakosiu, przyszłam również z ciśnieniem i to podwójnym, ale Ty pewnie już pomknęłaś do rodziców....
Drugie ciśnienie mam związane z drzwiami, ponieważ przyjechali panowie wymienić mi front na nowy, ale zapomnieli....drzwi . No masakra jakaś. Mieli tam jakieś w samochodzie, ale nie te, które zamówiłam. Fajnie nie ?. Mam za to wolny dzień, ale żeby nie było, to nie od walenia tynków, bo sąsiad nie zawiódł i daje po murach na całego ;). Podejrzewam, że on próbuje skuć również moje kafelki, albo zorientował się jaki ma metraż i teraz go powiększa, bo z 40 cm ściany można trochę przestrzeni sobie wykuć .
Kto reflektuje na kawę z ciśnieniem ? Ale ciszy nie gwarantuję ;)
Tak szczerze, to Walentynki mnie walą, ale w tym roku się "szarpłam" i zrobiłam Mężowi prezent. Taki od nas wszystkich, znaczy ode mnie i chłopczyków dwóch. Kupiłam misia :) Takiego mięciutkiego z dyndającymi nóżkami a w rękach trzyma serducho. I w tym serduchu też był miś. Ale ja wymacałam mymi ręcami, że to serducho jest jakby ramką, więc wydrukowałam zdjęcie nas trojga (mnie i chłopczyków dwóch) i wcisnęłam w serduszko. Przed wręczeniem kazałam obiecać Mężowi, że jako dorosły chłop nie będzie się wstydził zabrać tego zarąbistego - a jakże - prezentu z sobą do pracy :) I obiecał. I teraz nas zabierze i będzie na nas patrzył, żeby pamiętał cały tydzień, jacy my słodcy jesteśmy (ja i chłopczyków dwóch).
Natomiast Bobowi zrobiłam laurkę i stwierdził "ja cieee, mamusia mnie na prawdę mocno kocha". No i w ramach rewanżu dostałam bukiet z trzech różyczek (od każdego mężczyzny mego po jednej).
A wczoraj Bob przy obiedzie powiedział: "Mamo, ja nie mogę ożenić się z A., bo to moja kuzynka". Potwierdziłam, że nie może. A on: "A ja bym chciał! Bo będę musiał długo szukać!" Zaczęłam się śmiać i mówię, że niestety, nie może się z nią ożenić, bo z rodziną nie wolno, że to musi być ktoś obcy. A Bob z rozpaczą: "Matko, z obcym mam się żenić! Ma-sa-kra" Zaczęłam się śmiać, jak głupia i gadam, że tata też był obcy, a potem się poznaliśmy i już obcy nie był. A Bob: "A wkurzał cię już wtedy, czy dopiero później zaczął?" Poległam
Lenka - ja nie wiem, czy wymiana drzwi wraz z futrynami to dobry pomysł po odmalowaniu ścian :) I gwarantuję, że przy wycinaniu futryn zemścisz się na sąsiedzie :)) Jak pode mną wymieniali, to mi nogi w przedpokoju drżały. Znaczy nogi moje były, tylko jak w przedpokoju stałam. Co do Hiszpana nie pomogę, bo ja jedynie ciasta umiem, wytrawne rzeczy mnie nudzą i nie mam weny na ich tworzenie :) Udanej walentynkowej kolacji!
Smakosiu - jak Ci napiszę, że zafarbowałam dziś włosy to uwierzysz? Musisz. Zafarbowałam :)
Dobry wieczór:) Miałam wolny piątek i zleciał tak szybko.Sobota jeszcze szybciej. Wczoraj nieco się zdenerwowałam w ZUSie. Byłam ciekawa jak wygląda moja przyszła emerytura skoro państwo zdecydowało, że moje środki już muszą przejść z drugiego filaru do ZUS. Tymczasem ZUS ma stan składek na 2012 rok, to nie wiem oni liczą to chyba na liczydłach. Na Walentynki kupiłam mężowi czekoladę, mąż mi kupił ... nową umywalkę do łazienki . Praktyczny taki
Lenka młodzież się teraz zdrowo odżywia, wiec może Hiszpanowi wystarczą płatki i jogurt na śniadanie ? Ewentualnie tosty? Chyba na powitalną kolację mogłaby być uniwersalna międzynarodowa pizza, albo naleśniki Trzymam kciuki za Młodą, żeby wszystko się dobrze skończyło. Musi się dobrze skończyć ie ma innej możliwości.
Aloalo Bob ma wspaniałe poczucie humoru :) Fajnie spytał o to wkurzanie
Smakosiu siwe włosy są złośliwe z natury i rosną dwa razy szybciej . Niestety :(
Lenka mam nadzieje ze jednak drzwi sie znalazły i nie musisz pilnować cała noc nowego przedpokoju . Mam nadzieje ze Duża podejmie jednak właściwa decyzje mimo ze nie jest łatwa . Życzę jej dużo zdrówka i szybkiego powrotu do zdrowia .
Smakosia ja tez powinnam już ufarbować i ostrzyc włosy ale teraz muszę to przełożyć na jakiś czas bo w poniedziałek idę do szpitala i mam nadzieje ze tym razem sie uda i nic sie nie wydarzy .
Iwcia jak malowanie nowej altany i ognisko mam nadzieje ze wszystko poszło ok
Aloalo tak dzieci maja ciekawe pomysły mój mały tez czasami mnie nawet bardzo zaskakuje swoimi pytaniami i spostrzezeniami
W jesiennym stroju ja tez sie czasami dziwie jak oni funkcjonują w tych urzędach jeśli im sie cos należy to ponaglenia wysyłają natychmiast ale jeśli maja nam cos wypłacić to sprawy ciągną sie miesiącami .
Piękne słońce u mnie świeci i pachnie wiosną :) Śnieg na trawnikach zaczyna ustępować miejsce trawie, chociaż z trawą to ma mało wspólnego, ale przynajmniej nie jest białe. Jeszcze ze dwa takie słoneczne dni i może to w końcu stopnieje....
Walentynki minęły u nas bardzo sympatycznie. Była kolacja, świece, szampan i dobry humor, bo po tylu latach razem, żeby poczuć motyle w brzuchu, musieliśmy sobie załatwić wzdęcia .
Skoro nie wymieniali nam drzwi, zrobił się nam niespodziewanie wolny dzień, który postanowiliśmy wykorzystać na dalsze poczynania remontowe. W planach było odświeżenie łazienki, ale szkoda nam było słonecznej pogody na siedzenie w kiblu bez okna, więc pomalowaliśmy...duży pokój . Czy ja mówiłam, że my mamy odnośnie remontu jakiś plan ? ;) Bo nie pamiętam ;) Jak dziewczyny wyszły rano ze swojego pokoju i zobaczyły nasz, cały wyłożony folią, z poprzestawianymi sofami, to zdębiały. Żeby malować w Walentynki.... No, ale kto bogatemu zabroni :)) Tym prostym sposobem mam odmalowany salon i jadalnię oraz naszą sypialnię, bo to takie 3 w jednym .
Aloalo, to Ty wyszłaś za obcego... ? A odnośnie jedzenia, to wolę jedzenie niż słodkości ;) Już mi spać nie dają urodzinowe ciasta, które muszę sobie popełnić :) A może masz ochotę mnie wyręczyć i upiec mi 40-letni tort ? Znaczy się nie ma być tak stary, tylko dla tak starej .
W jesiennym stroju, Twój pomysł z naleśnikami podsunął mi myśl o krokietach i barszczyku...Na ciepłą kolację chyba może być i takie trochę to polskie... Muszę zapisać, bo zapomnę :)
Mariolan, Duża póki co się zbiesiła i nie chce gadać o operacji. Muszę to przeczekać, a potem z nią przegadać, bo lekarz radził długo nie zwlekać, przy czym nie wiem ile to jest długo....I trzymaj się w poniedziałek, wszystko będzie dobrze :)
Przyniosłam jeszcze kilka moich tulipanków dla przypomnienia wiośnie, że już luty się zamierza kończyć ;)
Ps. A w tle odmalowana ściana ;) Ta biała, bo część mam żółtych ;)
Ooooo, przyszłaś w tym samym czasie, ale jakoś Cie nie zauważyłam Schudłaś czy co?
No to juz teraz wiem, że drzwi masz jeszcze stare, ale za to nowy "sypialnio-jadalnio-salon". No brawo! Wy to macie powera. Ja pierdziu No a pomysł z reaktywacją "motyli w brzuchu" z pomocją wzdęć, jest normalnie rewelacyjny Muszę to zrealizować jak przyjedzie Połówek
Twoja "Duża" pewnie w nowym tygodniu powie Ci, że oczywiście zgadza się na operację. Myślę, że chciała dać sobie trochę czasu na oswojenie z nową sytuacją. Sam fakt, że to Ona ma podejmować decyzje pewnie ją mocno "sparaliżował". Zakładam, że i tak będzie trzeba poczekać na pierwszy, wolny termin więc trzymam kciuki żeby jak najszybciej się zdecydowała. Jeszcze trochę....i odetchniecie. Zobaczysz.
Piękny, słoneczny dzionek a ja siedzę w domu. No ale stwierdziłam, że nie chce mi się nigdzie wychodzić. Trzeba czasem nacieszyć się tym luzem i tzw. "nic nie muszę". Gotuję gar krupniku na cały, nadchodzący tydzień. Na obiad zjadłam stek. No no, nawet smaczny. Chyba trafiłam na dobry kawałek mięsa, bo z tym, to nigdy nic nie wiadomo.
Lenka, jak tam Twoje drzwi "wejściowo-wyjściowe"? Mam nadzieje, że obsadzone? Uporałaś się z bałaganem? A sąsiad zamieszkał w Twojej łazience czy w porę się zatrzymał przy tym skuwaniu?
Aloalo, przecież nie mogłaś nie farbować włosów, skoro ja to zrobiłam. Toż to oczywista oczywistość Ale numer, co? Zawsze wiedziałam, że Bob jest "the best". Refleksje ma na medal (z ziemniaka ma się rozumieć). Ta o wkurzającym tatusiu jest pierwsza klasa. Ciekawe co na to Połówek...?
W jesiennym nastroju, mówisz, że te siwe włosy rosną dwa razy szybciej? Ty wiesz...coś w tym jest! Jeśli chodzi o ZUS, to tutaj można poruszyć wszelkie tematy, które by się tyczyły nieudolności zainstalowanego tam systemu. Niestety ktoś kiedyś wziął za to pieniądze a teraz my mamy tego efekty w postaci braku żetelnej informacji. Jak znamy życie, to nikt za to nie "beknie" Wr!!!
Mariolan, udało Ci się zasnąć? Pospałaś trochę? Będę bardzo mocno trzymać kciuki za ten jutrzejszy dzień. Miejmy nadzieję, że wreszcie wszystko załatwisz i już będziesz mieć to za sobą. Trzymaj się dzielnie i daj znać jak tylko będziesz mogła. Czekam... Uściski pełne ciepła.
Ja chętna :) Tak siedzę, szukam, czytam i pomyślałam o herbacie, ale tyłka mi się ruszyć nie chciało ( widocznie nie schudłam aż tyle ).
Smakosiu, też dzisiaj cieszę się "nic nie musieniem" ;). Mam wolną niedzielę ( również od sąsiada ), więc korzystam. Drzwi zostały przeniesione na czwartek...mam nadzieję, że ich nie zapomną ;)
Duża chyba przechodzi jakiś tydzień buntu, ale może jej to przejdzie... Dobrze, że mam jeszcze sporo roboty z remontem, to jakoś mniej myślę....albo po to wymyśliłam sobie remont... ;)
Drzwi zostały przeniesione na czwartek...mam nadzieję, że ich nie zapomną ;)
W razie jak zapomną, to będziemy wiedziały gdzie ich szukać. No tam gdzie przeniesione czyli będą "w czwartku". No Chyba mi odbija od tego "nic niemusienia"
No Chyba mi odbija od tego "nic niemusienia" - Jak mówię Ślubnemu, że mi już odbija od czegoś, to on zawsze zamyśla się na chwilę i mi odpowiada : " Nieee, to tak szybko nie działa, to musiało już w tobie siedzieć..." .
Wpadłam na chwilkę aby sie pożegnać jeśli wszystko sie uda to przyjdę za kilka dni z wami pogadać . Mam nadzieje ze będziecie trzymać za mnie kciuki . Do zobaczyska mam nadzieje pod koniec tygodnia .
I po feriach... Aloalo musiała się zwalić z łóżka znacznie szybciej, niż przez ostatnie dwa tygodnie. Na szczęście Boba i jego kolegę rano do szkoły prowadzi tata kolegi. Ja ma "dyżur" po południu. A za oknem wiatrzysko okropne! Aż świszczy! A jeszcze wczoraj było tak pięknie, słonecznie, +10 st.!
Kawę muszę zrobić, bo mi głowa na dół leci. Olo w nocy był rozmowny a teraz śpi :) Łobuz :)
Mariolan - ja trzymam i pomodliłam się, wszystko będzie dobrze! Trzymaj się dziennie i szybko do nas wracaj z dobrymi wiadomościami, dobrze? Uściski!
Lenka - jak noc w nowoodmalowanej sypialni? Jak śniadanie w nowoodmalowanej jadalni? :) Tulipany piękne. Bardzo lubię tulipany. I frezje. I róże. I goździki malutkie takie. I... bardzo lubię kwiaty :)
Smakosiu - krupnik wyszedł? Tak, jak lubię kwiaty, tak nie lubię krupnika :)
Może ten by Ci posmakował, bo chyba ma niewiele wspólnego z krupnikiem Kiedy go zaczęłam gotować wszystko było tak, jak trzeba. Nasypałam pęczaku (bo lubię) i nagle mnie oświeciło, że nie mam ziemniaków. Wpadło mi wtedy do głowy, że fasolka (duży jaś), to też skrobia więc zastąpiła ziemniaki. A potem popatrzyłam na przecież pomidorowy i stwierdziłam, że jak szaleć, to szaleć - totalnie zmieniłam koncepcję krupniku na ni to, ni sio. Jak mówi Lenka "a kto bogatemu zabroni?" To co, skusisz się na mój krupnik?
Hmm, no spróbować mogę. Choć ziemniaczków szkoda :) Jak Ci z Iwcią będziemy podjadać to Ci do środy nie starczy :) Choć w sumie w tę środę się nie je (za dużo), więc poproszę miseczkę :)
Aloalo, to naprawdę rewelka, że nie musisz rano gnać z Bobem do szkoły i wyrywać z ,,becików" Ola.....bo zdecydowanie fajniejszy jest spacerek popołudniowy po dzieciaki....:)Tylko dziś gorsza od łikendowej pogoda :(
I jak Ci się widzi tak misternie malnięta altana/podłoga...hi hi hi ;)
Łikend przeleciał nie wiedzieć kiedy.....Mamy z M taką teorię, że łikendy zawsze są za krótkie i zawsze jesteśmy po nich mega zmęczeni, gdy trzeba z nowym tygodniem się witać ..... Nie ma znaczenia co dokładnie robimy....czy to imprezka ze znajomymi, czy delikatne prace ogrodowe i sączenie piwka we dwa persony....:)
...dobra, dobra już piszę co i jak z tą altaną......... Otóż mąż na czwartek dał mi zadanie pomalować 1 z 6 trójkątów podłogowych, bo ten został pominięty omyłkowo przez panów montujących altanę..... Sprawa była prosta, bo puszka z resztą impregnatu użytego do podłogi stała koło altany i nie mogłam jej z żadną inną pomylić.....więc fachowo zabełtałam puszką, celem pomieszania płynu....po otwarciu wyjęłam znajdujący się w środku, nasączony, szeroki pędzel i machnęłam zamaszyście kilka mazów po dwóch pierwszych, najdłuższych deskach......Gały mi wyszły, bo mimo niemożliwej pomyłki kolor był drastycznie inny..... Pomalowane wcześniej deski, były jakby lekko kolornięte wodnistą mazią, która nie nadawała koloru tylko je lekko tonowała na ciemniej......A moje piękne mazy dawały wyrazisty, ciemny, nieprzeźroczysty kolor brązowy!!! Co jest do diazka!!!!.... Nooo jak to co......? Fachowiec otworzył puszkę i malował wodnistym impregnatem, a kolor spokojnie spoczywał na dnie i .............CZEKAŁ NA MNIE.....!!! Bym mogła całkiem niewinna, zaliczyć wpadkę okropniastą......błąd był po stronie fachowca, ale co mi po tym teraz.....no co....?
M zareagował rozdrażnieniem, że może gdybym zadzwoniła, to by powiedział czym mam zmywać maźnięte mazy itd....ale nie zadzwoniłam, tylko machnęłam wszystkie pierwsze dwie deski każdego trójkąta na ten intensywny kolor i stwierdziłam, że kolejne deseczki pierdykniemy na jaśniej i jakoś to będzie......Następną farbę piknie rozcieńczyłam do pożądanego kolorku i maznęłam resztę.....wyszedł artystyczny duecik..... Dodam tylko, że strach był co do koloru podłogi, bo altanę chcemy zostawić w miarę jasną, zaimpregnowaną.....ale tak naturalnie.....:) A oto efekt, altana wstępnie zaimpregnowana w całości. Jak dojdą meble będzie git......To mój widok z sypialni....:)
I się wygadałam....Musicie wiedzieć, że byłam nieco nabuzowana, bo miało być na jasno, a tu takie buty wylazły.....Ale nieład artystyczny chyba daje radę....co?
Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło! Jest piękniaście! Ta altana jest rewelacyjna. Wiadomo, że podłoga brudzi się zawsze najbardziej i gdyby była bardzo jasna, to z pewnością szybko by było widać wszelkie zabrudzenia. Szczególnie w narożnikach i krawędziach zatrzymuje się kurz, pył i inne takie. Wyszło super. Te iglami obok altany robią wspaniały klimat.
Smakosiu dzięki, też tak pomyślałam, że przynajmniej brudzić się mniej będzie.....a iglaki mają ok 8 latek i już naprawdę dają radę...:) Szkoda tylko, że z tego ujęcia nie widać, iż altana stoi jakby przywarta do ceglastej grillo-wędzarni.....ale to może podczas wędzenia, kiedyś focie pstryknę;)
....aaaa i jeszcze miałam zapytać.....czy masz jeszcze ten autorski Twój krupniczek....? bom chętna na miseczkę, ja fasolę i pęczak uwielbiam w każdej formie....:))
.aaaa i jeszcze miałam zapytać.....czy masz jeszcze ten autorski Twój krupniczek....? bom chętna na miseczkę, ja fasolę i pęczak uwielbiam w każdej formie....:))
Mam mam, bo to dopiero co ugotowane i to w takim garze, że do lodówki się nie zmieścił. Musiałam wynieść na balkon. Tylko nie wyjadaj fasoli!
Jak to często bywa, podczas "wpadek" powstają nowe wspaniałe rzeczy (zwłaszcza kulinarne). Bardzo mi się podoba ta dwukolorowa podłoga! W ogóle altana jest bardzo ładna i chętnie bym sobie w takiej posiedziała :)
Wiatr głowę urywa i zimno jak nie wiem co. Pomyśleć, że wczoraj świeciło słoneczko. Jak ja już tęsknię za wiosną. Ech! No normalnie marzy mi się ta chwila gdy można będzie zdjąć kurtkę i wyjść z domu w samej marynarce. Z tego wszystkiego mam nawet ochotę na spódnicę, co u mnie jest rzadkością.
Wczoraj miałam dzionek na luzie. Odpoczęłam. Z energią zaczynam nowy tydzień.
Mariolan, czekamy na Ciebie i trzymamy bardzo mocno kciuki...
Mariolan, choć Ty już w szpitalu i nie przeczytasz, to wiedz, że mocno trzymam kciuki i wysyłam energię coby się wszystko koncertowo odbyło.
Iwciu, moja śp. krawcowa mawiała" zanim mądry się zorientuje, głupi wszystkim powie, że tak ma być", a swoją drogą bardzo mi się podoba to malowanie, przynajmniej nie jest monotonne.
Lenka, czy Ty wysyłasz wirusy niespania? Zaraziłaś mego męża. Całą noc tłukł się po domu i spać nie dawał.O matko, z drzwiami to tak bywa. Pamiętam u nas też przywieźli inne i musieli je zamontować bo ościeżnica miała inny wymiar, ale.... nie ma tego złego. Drzwi w końcu wymienili i dostałam taaaki rabat, że zawsze wracam do tej firmy.
Zaklinałam tę wiosnę i zaklinałam, a tu dalej nic, więc w ramach zemsty nad śniegiem i mrozem zakupiłam cudne, pachnące prymulki i poustawiałam we wszystkich kątach domu. A co, niech wredota czuje, że jej nie chcę!
Wszystkich serdecznie pozdrawiam i życzę miłego wieczoru i czego sami sobie życzycie.
Mariolan, zaglądnęłam do Kawiarenki z nadzieją, że Ciebie tutaj nie było, bo to oznacza, że zostałaś na oddziale. Liczę, że już się tam "odnalazłaś" i udaje Ci się zapanować nad stresem. Jesteśmy myślami z Tobą. Trzymaj się!
Dobry wieczór :) Dziś miałam dzień wycinania kółeczek - czarnych, białych żółtych i czerwonych. Jutro dzieciaki będą z nich wyklejać pingwiny. Nie wiem kto pierwszy wpadł na pomysł tych wyklejanek, ale już go lubię.
Herbaciana, ja staram się nie zarażać, ale kto wie, co w powietrzu lata... ;)
W jesiennym stroju, pingwinki będą przecudne, już to widzę :)
Aloalo, spało się normalnie, czyli bardziej szczątkowo, ale to nie wina ścian ;) A co z moim 40-letnim tortem ? Wymigujesz się...?
Iwcia, altana malowana wyszła, jak planowana ;) Ja bym się nie poznała, że nie tak miało być, a teraz się wygadałaś i jak do Ciebie zajadę, to trzeba będzie skrytykować .
Mariolan, czekam na Twój powrót.
Melduję z placu boju, że dzisiaj gładziliśmy łazienkę.... Gdzie kończy się moje mieszkanie ? Zawsze myślałam, że jest za małe, a teraz by wypadało zmienić zdanie... ;)
No nic to ;) I tak Was witam, ale na krótko, bo Ślubny już mnie woła, że sam nie chce siedzieć ;). A przecież sam nie siedzi, bo tradycyjnie mam go w zasięgu wzroku i go tym wzrokiem czasem obdarzam, więc o co kaman .
Nie wspomniałam jeszcze skromnie, że mam gładką łazienkę. Tylko w części jeszcze, ale jutro dopełnię resztę i będzie miodzio :) Sama muszę szlifować gładź i bardzo mi się to nie podoba, ale nie było innych chętnych. Dziwne, bo ja chętna też nie byłam i nie wiem, jak do tego faktu doszło ;). Chyba metodą spychoterapii : dziewczyny już szczęśliwie w szkole ( dla mnie rzecz oczywista ;)), a Ślubny w pracy i padło na mnie.... :)
Za oknem szaro a ja na dokładkę założyłam szary sweter. No ale skoro jest Popielec, to nawet jakoś tak wpasowałam się klimatem, prawda?
Lenka, jak sądzę Ty też jesteś w "klimacie", bo szlifowanie ścian daje okazałe warstwy "szarości", prawda? Myślisz, że uda Ci się dzisiaj dokończyć tę swoją "wielką" łazienkę? Ja pierdziu! Nie zazdraszczam.
A skoro mowa o łazience, to dziś przez pół nocy śniły mi się różne projekty. Szukałam wczoraj pomysłów łazienkowych w internecie, bo szef mnie poprosił. Co się obudziłam, to miałam przed oczami kolejne projekty. No normalnie burza mózgu.
Jako, że dziś Popielec, to tradycyjnie rozpoczynam swój "mały post". Do świąt zero ciast, ciastek, czekolad, itp. Oj, będzie za mną "tupał cukier" jak nic
Szaro i smutaśnie za oknem, ale nie wieje i robi wrażenie jakby było cieplej, za to zaczęło mżyć..... Bubuś dzisiaj na zuchowych zajęciach będzie cosik dla mnie tworzył....oczywiście było, to owiane tajemnicą i nie wiedziałam dokładnie ile materiału, nici i guzików potrzebuje i już jestem ciekawa czy faktycznie jakieś cusik wymodzą dzieciaki z tego.....
Właśnie w trakcie pisania do kawiarenki zabrzęczał mój telefon....to koleżanka z prośbą byśmy pojechały po jej córkę do szkoły, bo źle się czuje.....młoda wczoraj była pierwszy raz po chorobie w szkole.... Ponieważ to ta sama klasa co mojego Bubusia, to pani miała okazję poskarżyć się na młodego, że nie chciało mu się ćwiczyć i się nie słuchał, ale teraz jest grzeczny..... Zaglądnęłyśmy do klasy, a tam zostali sami chłopcy i było ich chyba sześciu..... wsio reszta pochorowana......Pani powiedziała, że to jeszcze spoko, bo w klasie obok dwoje uczniów, masakra jakaś..... Owa koleżanka dziś chciała się zapisać do lekarza, to może na jutro jej się uda dopiero, bo jest jedna lekarka w przychodni- dla dzieci, a druga chora....
Wczoraj coś telewizor mówił o epidemii grypowej za naszą granicą, ale nie wspomnieli o naszym pogromie anginowo-jelitowym...... tak to wygląda w moich okolicach, bo mam na myśli również doniesienia z wrocławskich przychodni....
Bubuś w czwartek spotkał się z kolegą z klasy u nas w domu. W progu z mamą kolegi gadamy, a ona mówi, że starszy syn chory jak diabli....buuuuuu, -czemu nie wspomniałaś przez telefon? -pytam, -toć Cię powieszę, jak młody coś mi tu zostawi......! -ale jemu nic nie jest, nie pomyślałam...-oświadczyła. Toć przecie nie wygonie chłopaka u progu dobrej zabawy..... Buuuu na tę bezmyślność -myślę......!!! Przyszła po kolegę mama i okazało się, że jej młody coś źle wygląda i niedobrze mu.....buuuuuu Obym nie wykrakała.... W piątek już ten kolega do szkoły nie pojechał, a teraz też jego mama leży z gorączką. Bubek w sobotę miał kryzys brzuszkowy, bo bolał go i mało jadł, położył się spać po obiedzie, a po pobudce obiad zwrócił.....Po czym stwierdził, że czuje się świetnie i tak naprawdę zostało do dziś....Wydaje się, że jego organizm walczy i zwalcza ( odpukać i nie zapeszać- chwilo trwaj ) ;)
Lenka, wpadaj i krytykuj.......:) a może nie zdołasz, bo widziałam na zdjęciu już zrobiony stół i jedno krzesło, więc mebelki zapowiadają się biiuuttii i każdą krytykę przyćmią swym blaskiem.....hi hi hi, bo świeżuchne, jaśniuchne do impregnacji gotowe przyjadą :)) Dzięki za miłe słowa i na wędzenie, a przy nim trunkowanie zapraszam.....taki relaks po Twoich Łazienkowych Rewolucjach :)) ...no i Lajan się zapowiadał
Smakosiu, mówisz mały post.....ale koffi i tee będziesz słodzić.....? Cóż... trzymaj się mocno postanowienia, to również zdrowotnie dobrze zrobi.....:) aaa nie pisałam chyba, że bardzo się cieszę z Twoich pomyślnych wyników....:))
Tak tak, kawę i herbatę będę słodzić. Jakoś mi nie podchodzi gorzka. No ale na tym koniec słodkości Ech, żebyś Ty wiedziała jak ja się cieszę z tych swoich wyników Najmocniej na świecie Z tego wszystkiego nabrałam dzisiaj chęci na mały wypad do sklepu. U mnie to rzadkość. Wpadłam na pomysł żeby zerknąć jak wyglądają te ostatki z przecenami. Ku wielkiemu zaskoczeniu przyjechałam z beżowym, krótkim płaszczykiem i nową torebką a wszystko po naprawdę okazyjnych cenach. Cieszę się, bo akurat tego potrzebowałam. Ale zaskoczenie! Jupi!
Matulu...jak mnie wszystko boli..., a najbardziej ramiona. Ponaciągałam się trochę przy szlifowaniu gładzi. Z braku miejsca, z powodu dziwnych sprzętów typu pralka, kibelek czy wanna, miałam baaardzo ograniczone pole do ustawienia drabiny i teraz czuję wszystkie mięśnie, a nawet więcej ;) Za krótka jestem do takich prac :). Za to po całym sprzątaniu, tak mnie głowa rozbolała, że ledwo obiad poczyniłam dla domowników, nawet patrzenie mnie bolało i nie dawałam rady ruszać oczami. Miałam jeszcze ostrzyc Ślubnego, jak wróci z pracy, ale sił nie starczyło, może jutro po malowaniu.
Smakosiu, miałaś rację, byłam calutka siwa, więc dopasowałam się w klimaty popielcowe. Ja ze słodyczami zrywać nie muszę, bo i tak mało tego zjadam, kawy też nie słodzę, a na dodatek trafiają mi się w poście urodziny , więc łatwo nie jest, ale brak mięsa to już większe wyzwanie....szczególnie dla reszty rodzinki ;). Dzisiaj wyjątkowo chyba się udało i Ślubny zachwycony obiadem, chociaż był bezmięsny ;)
Lajan, obiecuję dzisiaj bardziej pospać, bo już czuję zmęczenie nawet... To co...jedziemy razem do Iwci ? :)
Iwcia, ja już spakowana, Lajan też ponoć majtki składa już w kostkę, więc szykuj się na nalot altany ;) I niechcący będziesz miała gości :))). A poziom krytyki maleje u mnie wprost proporcjonalnie do poziomu wzrostu zawartości alkoholu we krwi, więc im więcej dasz wypić, tym bardziej zachwycona będę . Oj, przyda się taki reset.... ;)
Ciekawe czy jutro nie zapomną wymienić mi drzwi....
Witaj Lenka, niech się trochę ociepli aby posiedzieć przy grilu. Nie będziemy jej zbytnio zajmować mieszkania. Lubię odwiedzać naszych Żarłoków. Jest kilkanaście wpisów po takich odwiedzinach.
Jeszcze tylko jutro poranne wstawanie i kawa "rozpieszczalna". Zaraz potem dwa dni z porankami na luzie i przepięknym aromatem "ekspreśnej". No ale póki co...
Lenka, pospałaś trochę? To dziś wielki łomot u Ciebie? Liczę, że tym razem nie zapomną drzwi i wszystko pójdzie sprawnie i szybko. Tego Ci życzę.
Wspominaliście o wirusach i chorobach... Faktycznie coś w tym musi być. U mnie w pracy też co rusz ktoś choruje. Głównie angina albo jelitówka.
Smakosiu, mówisz drzwi...hmmm....mam, ale nadal jedynie w planach . Dzisiaj zadzwonili, że popsuł im się samochód i nie mogą przyjechać. Może w przyszłym tygodniu. Nie wiem co jest z tą firmą i czy nie zrezygnować z ich usług, ale już tyle czekam i nie mam za dużo czasu na szukanie nowej i znowu czekanie. Zaraz planuję imprezę urodzinową i mam przyjazd Hiszpana, a wykończenie przedpokoju stoi i czeka na nowe drzwi.... Obiecali dać mi dodatkowy rabat, albo w razie rezygnacji oddadzą całą zaliczkę. Już sama nie wiem....
Lajan, masz rację, że miło wspomina się takie spotkania. Najczęściej wspominam mój "pierwszy raz" z Jaśką . Znałyśmy się tylko z sieci, a poczułam się u niej jak w domu.... Moje dziewczyny do dzisiaj wspominają jej pyszne pierogi z kurkami :)). Szkoda, że ona tak daleko mieszka, ale obiecała mnie też odwiedzić ;). A zabierzesz mnie na połów dorsza ? Zawsze chciałam popływać prawdziwym kutrem :).
Póki co mam gorącą kawę z ciśnieniem i spienionym mlekiem i czekam na powrót Ślubnego, ale się zdziwi, że nie ma nowych drzwi ;).
Lenka, uknułam w głowie pewnien scenariusz... Coś mi się zdaje, że Twoje drzwi trafiły do kogoś innego i to już wtedy, gdy przyjechali pierwszy raz. Teraz natomiast czekają na dostawę i żeby się nie wydało zwalili na samochód. Obstawiam, że jak się wcześniej nie wkurzysz, to w przyszłym tygodniu się pojawią. Tylko zastanawia mnie to "może". To oni nie powiedzieli, że na 100% przyjadą? Ja bym chyba zadzwoniła do szefa tej firmy i wymusiła jakąś deklarację ostatecznego terminu i rabatu (przesłane np. w formie skanu na e-maila). Niech wiedzą, że zachowują się niepoważnie i nieprofesjonalnie a Ty nie pozwolisz sobie na takie traktowanie. No!
Ale się dzisiaj wkurzyłam! Moi rodzice mają telefon stacjonarny w firmie Orange. Któregoś dnia tato odebrał rozmowę. Ktoś się przedstawił, że jest z tej firmy i jako, że rodzice wiele lat są jej klientami, to zwiększą Im ilość darmowych minut i obniżają abonament o 2 zł. Kwota śmieszna, ale nie w tym rzecz. Przyjechał kurier z umową, spieszył się i mówiąc, że treść umowy została uzgodniona telefonicznie poprosił o szybki podpis. No i stało się. Mimo moich sugestii żeby nic nie podpisywać bez czytania tato zrobił to. Okazało się, że to nowy operator, który nie wiem jakim cudem wszedł w posiadanie wszystkich danych moich rodziców. Na dodatek podszył się pod Orange. Oczywiście od ręki napisałam i wysłałam oświadczenie o odstąpieniu od umowy. Zadzwoniłam też do Orange. jak się domyślacie nie mają pojęcia skąd firma Telekomunikacja dla Domu weszła w posiadanie poufnych informacji. Ech, szkoda słów.
...fakt, szkoda słów na takie oszukańcze postępowanie! Całe szczęście od tego roku jesteśmy chronieni, możliwością zerwania takiej umowy.....Ale trzeba poświęcić temu czas, zamiast przewietrzyć kawiarenkę...no nie....:)
Dobry wieczór :) Przyniosłam termos herbaty honeybush podobno dobra przy przeziębieniach, a sezon grypowy się rozpanoszył niestety. Nawet całkiem smaczna jest.
Smakosiu to obrzydliwe jak niektóre firmy oszukują ludzi. Najgorsze, ze jak się okazuje dane osobowe nie sa zbyt mocno chronione, albo ktoś nimi handluje. Dobrze, ze przeczytałaś umowę i szybko zaczęłas działać
Lenka jakaś dziwna firma, ale może faktycznie samochód popsuty. Albo komus się drzwi bardzo spodobały. Oby w nastepnym tygodniu drzwi znalazły się na swoim miejscu . Czyli w Twoim mieszkaniu.
Iwcia trzymam kciuki,żeby Bubuś nie złapał wirusa. Fantastycznie,że jutro piąteczek.
Wróciłam dziś ze szpitala jestem po operacji troszkę obolała jeszcze ale mam nadzieje ze z każdym dniem bedzie lepiej . Czekam jeszcze na wyniki z histopatologii a w maju wracam na badania do szpitala bo postanowili zrobić sobie ze mnie królika doświadczalnego. Poczytałam troszkę wasze wpisy bardzo dziękuje za trzymanie kciuków chyba dzięki wam udało sie wszystko po mojej myśli i mam nadzieje dalsze moje plany tez sie powiodą .
Smakosiu dziadkowie mojego M tez podpisali taka umowę z firma niby Orange dostali nawet pierwsza fakturę do domu nie wiem jak to sie skończyło ale chyba ok . Ta firma chyba czycha na naiwności starszych osób .
Lenka tak ja tez miałam mieć szafki w kuchni ale jakoś jak byłam na chodzie pan nie odbierał telefonów a dziś zadzwonił jak byłam w szpitalu zezlilam sie i powiedziałam ze teraz to ja mam to w d.... niech poczeka jak ja dojdę do siebie to sie odezwę .
Iwcia altana super jeśli Ci sie nie podoba to ja biorę
Herbaciana z tymi prymulkami to dobry pomysł moze i ja wyślę juto ślubnego po jakieś wiosenne kwiaty w końcu mi sie nalezą za te cierpienia .
Zmykam troszkę poprzytulać sie z rodzinka bo bardzo sie za mną stęsknili .
Bardzo sie cieszę, że już masz ten najtrudniejszy etap za sobą. Wiem, że czekanie na wyniki stresuje, ale postaraj się cieszyć tym, co już załatwione a z resztą sobie poradzisz. Odpoczywaj i zbieraj siły.
Super, że już jesteś :) Nasze kciukasy zawsze działają, więc i wyniki będą dobre ;) Odpoczywaj i wracaj szybko do sił, bo jeszcze mamy zaległą imprezę imieninową Lajana do opicia, tylko lajanówki nikt nie przyniósł .
Jak dobrze! Koniec tygodnia! Jupi!!! Jeszcze tylko siedem i pół godziny a potem czas na zakupy. Musze zapełnić lodówkę, bo mam gości na sobotni obiad. Trzeba wygonić "koty" ze wszystkich kątów czyli ładnie ogarnąć chałupkę.
Dzień zaczął się całkiem sympatycznie. Jechałam do pracy z koleżankami i tak nas dopadła "głupawka", że aż się spłakałyśmy ze śmiechu.
.....no nareszcie.....jutro będę mogła pospać, bo jakoś nie dosypiałam w tym tygodniu a bywałam w łóżku nawet o 21.....i tak rano trudno się budziłam.....jest taki moment przed 5 rano i razem z M kręcimy się pragnąc.......jedynie by znowu usnąć i to chyba tak wymęcza......
Bubuś wczoraj wrócił ze szkoły i uskarżał się na bolący brzuszek.....dałam mu czas i aktimela, przełożyłam obiad na -za godzinkę- ....odrobił lekcje i stwierdził, że na pierogi ruskie jest gotów.....nic więcej się nie działo i mam nadzieję, że się wybronimy.....Wczoraj kolejna mama chłopca z klasy, dzwoniła po lekcje i opisywała dobrze mi zasłyszane objawy choroby jej syna -ból brzucha, zwracanie, wysoka gorączka i ból głowy- W klasie zostało 5 chłopców......:(
W jesiennym nastroju, a mój Bubuś wyklejał takie pingwiny w środę, ale ponoć z kwadracików.....:) Od razu pomyślałam o Twoim wpisie, gdy mi opowiadał co i z czego robili.....:)) Też mam nadzieję, że ten zmutowany wirus jego i nas nie dopadnie.....
Mariolan, wszystko zgodnie z planem.....Suupeer!!! :)) Altany nie oddam, bo gdzie bibę z wędzeniem urządzimy......:)
Lenka, co to za gamonie z tymi drzwiami.......? A idźże do Castoramy czy Leroy-a Merlin-a i wybierz superaśne, które mają na stanie i z palcem w dupce Ci je przywiozą i wstawią.....choć spróbuj, choć co będziesz się burakami nerwić i czekać w nieskończoność.....porównaj oferty i dostępność, może akurat......
Smakosiu, serwuję koffi ekspreśną ze spienionym mlikiem:)) By Ci dzionek szybciej w pracy zleciał:))
Hope, Odezwij się.....choć przez chwilę, choć :) Jak tam Tosia rośnie i Ty jak pracy duużo....?
Aloalo, Twoje dziecia zdrowe, Bob śmiga do szkoły......?
......i Moni dawno nie było.....
Idę w piecu napalić, bo zimno okropne......ale ponoć ładny łikend nam się zapowiada:))
Piątek wieczór...czy to nie piękna część tygodnia? Czasami nawet najpiękniejsza
Właśnie wypiłam ekspreśną kawę. A co! Miałam ochotę, to sobie zaparzyłam. Na mnie nie działa i zasypiam bez problemu więc co sobie będę odmawiać małej przyjemności. Tym bardziej przy piątku! Słucham listy przebojów. Leci fajny kawałek w wykonaniu Bukartyka (lubię go) - "Serce na patyku". Dobry tekst: http://www.lastfm.pl/music/Piotr+Bukartyk/_/Serce+Na+Patyku
Wysprzątałam chałupkę i przygotowałam wstępnie obiad na jutro. Teraz zasłużony luzik
Nici z wyjazdu na dorsze. Szyper dzwonił, że mają dzisiaj zakaz wypływu z uwagi na nadciągający od rana sztorm. Jest ktoś z nad morza? Chodzi mi szczególnie o okolice Kołobrzegu aby potwierdził czy jest ten sztorm czy też nie ma. Z góry dziękuję za info.
Za oknem jeszcze ciemno więc włączyłam małą lampkę. Radio cicho brzęczy. Jest tak błogo i spokojnie. Obudziłam się o szóstej - nie wiem po co. Tak sobie obiecywałam, że pośpię, że nie będę się zrywać, że się nacieszę tym, że nie muszę się spieszyć i co? Co za natura! Jak trzeba wstać, to się nie chce a jak można pospać, to też się nie chce. Zmieliłam kawę więc w domu pachnie obłędnie i zaparzyłam taką aromatyczną, mmmm czujecie? Kto się skusi?
Wreszcie i u mnie, na biegunie zimna czuć wiosnę! Wprawdzie słonko nie szaleje, ale jest już plus 4 i ptaszki tak cudnie, wiosennie świergocą, że aż mam ochotę na odmrażanie zamrażarki.
Wstąpiłam na chwilę i patrzę, że ktoś też przejechał się na oetkerze, ale czytam dalej i oczom nie wierzę, a swoją drogą zastanawialiście się ile ta reklama przyniesie im szkody?
Czasami ludzka głupota mnie rozwala. Otóż powstała u nas, a raczej przywędrowała, firma przewozowa konkurencyjna do PKS i wiecie co zrobiła ta ostatnia, żeby się owej konkurencji pozbyć? Najpierw obniżali ceny biletów, a kiedy to nie pomogło, bo ci drudzy mają więcej kursów, lepszy rozkład i są po prostu bardzo mili, czego nie można powiedzieć o kierowcach PKS, potem wymienili kierownika, a teraz strajkują, bo ten nowy nie sprawił, że ludzie nie chcą jeździć. Ciekawe, czy ktoś tam pomyślał co zrobią pasażerowie, którzy mają wykupione u nich bilety miesięczne i nie mogą dostać się do pracy. Tęgie umysły!
Lajanku, szkoda, że nie popłynąłeś na te ryby. Takie świeże są na pewno pyszne. Miałam nadzieję, że zlitujesz się i rzucisz mi z jedną wiedziony współczuciem dla kogoś kto nie jadł takich rarytasów tak dawno, że już smaku nie pamięta, albo przynajmniej opowiesz< o tym smaku oczywiście>.
Lenka, widzę remont się rozwija, tylko niekoniecznie w dobrym kierunku. Nie zazdroszczę. A jak Córcia? podjęła już decyzję? Nie zazdroszczę i mocno trzymam za Was obie kciuki.
Smakosiu, przestraszyłam się trochę tym "orangem", też mam u nich telefony i nie tylko. U nas jakiś czas temu było takie szkolenie jak rozpoznać osobę podszywającą się pod nich, bo też było dużo oszustów. Oni z reguły mówią, że są z telekomunikacji i nic nie wiedzą o twoim abonamencie. Jeżeli dzwoni ktoś z orange prosi jedynie o potwierdzenie peselu, a wszystko inne wie. Odstraszająco działa też poinformowanie, że chcemy nagrać rozmowę. Wtedy zawsze się rozłączają< wypraktykowane>.
Mariolan, fajnie, że wszystko się udało. Zdrowiej dziewczyno!
Wreszcie i u mnie, na biegunie zimna czuć wiosnę! Wprawdzie słonko nie szaleje, ale jest już plus 4 i ptaszki tak cudnie, wiosennie świergocą, że aż mam ochotę na odmrażanie zamrażarki.
Wstąpiłam na chwilę i patrzę, że ktoś też przejechał się na oetkerze, ale czytam dalej i oczom nie wierzę, a swoją drogą zastanawialiście się ile ta reklama przyniesie im szkody?
Czasami ludzka głupota mnie rozwala. Otóż powstała u nas, a raczej przywędrowała, firma przewozowa konkurencyjna do PKS i wiecie co zrobiła ta ostatnia, żeby się owej konkurencji pozbyć? Najpierw obniżali ceny biletów, a kiedy to nie pomogło, bo ci drudzy mają więcej kursów, lepszy rozkład i są po prostu bardzo mili, czego nie można powiedzieć o kierowcach PKS, potem wymienili kierownika, a teraz strajkują, bo ten nowy nie sprawił, że ludzie nie chcą jeździć. Ciekawe, czy ktoś tam pomyślał co zrobią pasażerowie, którzy mają wykupione u nich bilety miesięczne i nie mogą dostać się do pracy. Tęgie umysły!
Lajanku, szkoda, że nie popłynąłeś na te ryby. Takie świeże są na pewno pyszne. Miałam nadzieję, że zlitujesz się i rzucisz mi z jedną wiedziony współczuciem dla kogoś kto nie jadł takich rarytasów tak dawno, że już smaku nie pamięta, albo przynajmniej opowiesz< o tym smaku oczywiście>.
Lenka, widzę remont się rozwija, tylko niekoniecznie w dobrym kierunku. Nie zazdroszczę. A jak Córcia? podjęła już decyzję? Nie zazdroszczę i mocno trzymam za Was obie kciuki.
Smakosiu, przestraszyłam się trochę tym "orangem", też mam u nich telefony i nie tylko. U nas jakiś czas temu było takie szkolenie jak rozpoznać osobę podszywającą się pod nich, bo też było dużo oszustów. Oni z reguły mówią, że są z telekomunikacji i nic nie wiedzą o twoim abonamencie. Jeżeli dzwoni ktoś z orange prosi jedynie o potwierdzenie peselu, a wszystko inne wie. Odstraszająco działa też poinformowanie, że chcemy nagrać rozmowę. Wtedy zawsze się rozłączają< wypraktykowane>.
Mariolan, fajnie, że wszystko się udało. Zdrowiej dziewczyno!
Wreszcie i u mnie, na biegunie zimna czuć wiosnę! Wprawdzie słonko nie szaleje, ale jest już plus 4 i ptaszki tak cudnie, wiosennie świergocą, że aż mam ochotę na odmrażanie zamrażarki.
Wstąpiłam na chwilę i patrzę, że ktoś też przejechał się na oetkerze, ale czytam dalej i oczom nie wierzę, a swoją drogą zastanawialiście się ile ta reklama przyniesie im szkody?
Czasami ludzka głupota mnie rozwala. Otóż powstała u nas, a raczej przywędrowała, firma przewozowa konkurencyjna do PKS i wiecie co zrobiła ta ostatnia, żeby się owej konkurencji pozbyć? Najpierw obniżali ceny biletów, a kiedy to nie pomogło, bo ci drudzy mają więcej kursów, lepszy rozkład i są po prostu bardzo mili, czego nie można powiedzieć o kierowcach PKS, potem wymienili kierownika, a teraz strajkują, bo ten nowy nie sprawił, że ludzie nie chcą jeździć. Ciekawe, czy ktoś tam pomyślał co zrobią pasażerowie, którzy mają wykupione u nich bilety miesięczne i nie mogą dostać się do pracy. Tęgie umysły!
Lajanku, szkoda, że nie popłynąłeś na te ryby. Takie świeże są na pewno pyszne. Miałam nadzieję, że zlitujesz się i rzucisz mi z jedną wiedziony współczuciem dla kogoś kto nie jadł takich rarytasów tak dawno, że już smaku nie pamięta, albo przynajmniej opowiesz< o tym smaku oczywiście>.
Lenka, widzę remont się rozwija, tylko niekoniecznie w dobrym kierunku. Nie zazdroszczę. A jak Córcia? podjęła już decyzję? Nie zazdroszczę i mocno trzymam za Was obie kciuki.
Smakosiu, przestraszyłam się trochę tym "orangem", też mam u nich telefony i nie tylko. U nas jakiś czas temu było takie szkolenie jak rozpoznać osobę podszywającą się pod nich, bo też było dużo oszustów. Oni z reguły mówią, że są z telekomunikacji i nic nie wiedzą o twoim abonamencie. Jeżeli dzwoni ktoś z orange prosi jedynie o potwierdzenie peselu, a wszystko inne wie. Odstraszająco działa też poinformowanie, że chcemy nagrać rozmowę. Wtedy zawsze się rozłączają< wypraktykowane>.
Mariolan, fajnie, że wszystko się udało. Zdrowiej dziewczyno!
Wreszcie i u mnie, na biegunie zimna czuć wiosnę! Wprawdzie słonko nie szaleje, ale jest już plus 4 i ptaszki tak cudnie, wiosennie świergocą, że aż mam ochotę na odmrażanie zamrażarki.
Wstąpiłam na chwilę i patrzę, że ktoś też przejechał się na oetkerze, ale czytam dalej i oczom nie wierzę, a swoją drogą zastanawialiście się ile ta reklama przyniesie im szkody?
Czasami ludzka głupota mnie rozwala. Otóż powstała u nas, a raczej przywędrowała, firma przewozowa konkurencyjna do PKS i wiecie co zrobiła ta ostatnia, żeby się owej konkurencji pozbyć? Najpierw obniżali ceny biletów, a kiedy to nie pomogło, bo ci drudzy mają więcej kursów, lepszy rozkład i są po prostu bardzo mili, czego nie można powiedzieć o kierowcach PKS, potem wymienili kierownika, a teraz strajkują, bo ten nowy nie sprawił, że ludzie nie chcą jeździć. Ciekawe, czy ktoś tam pomyślał co zrobią pasażerowie, którzy mają wykupione u nich bilety miesięczne i nie mogą dostać się do pracy. Tęgie umysły!
Lajanku, szkoda, że nie popłynąłeś na te ryby. Takie świeże są na pewno pyszne. Miałam nadzieję, że zlitujesz się i rzucisz mi z jedną wiedziony współczuciem dla kogoś kto nie jadł takich rarytasów tak dawno, że już smaku nie pamięta, albo przynajmniej opowiesz< o tym smaku oczywiście>.
Lenka, widzę remont się rozwija, tylko niekoniecznie w dobrym kierunku. Nie zazdroszczę. A jak Córcia? podjęła już decyzję? Nie zazdroszczę i mocno trzymam za Was obie kciuki.
Smakosiu, przestraszyłam się trochę tym "orangem", też mam u nich telefony i nie tylko. U nas jakiś czas temu było takie szkolenie jak rozpoznać osobę podszywającą się pod nich, bo też było dużo oszustów. Oni z reguły mówią, że są z telekomunikacji i nic nie wiedzą o twoim abonamencie. Jeżeli dzwoni ktoś z orange prosi jedynie o potwierdzenie peselu, a wszystko inne wie. Odstraszająco działa też poinformowanie, że chcemy nagrać rozmowę. Wtedy zawsze się rozłączają< wypraktykowane>.
Mariolan, fajnie, że wszystko się udało. Zdrowiej dziewczyno!
Łikend pod znakiem ładnej pogody minął..... Planów było mnóstwo, pomóc M dokończyć prace altanowe, pokrzątać się po ogrodzie porządkując to i owo.....W planach na sobotni obiados miałam Sajgonki....
Tyle plany, a realnie było tak.....W piątek już popołudniu poczułam ból brzucha taki około wątrobowy nie jelitowy, mimo to noc przebiegła pod znakiem kilku odwiedzin królewskiego przybytku.....zero spania, bo ból i kłucie wysoko pod żebrami nie dawały za wygraną.....W sobotę jedynie co zjadłam i ugotowałam to owsianka, do tego aktimele i herbatka....Nic mi nie było jelitowo, tylko ten ból brzucha i uczucie ciężkości na nim....Wczoraj ból już rzadszy, sporadyczny ale nadal nic nie jadłam tylko kisiel i tabletka przeciwbólowa, bo zaczęła mnie boleć głowa, a gdy ugryzłam kanapkę to ból brzucha się pojawiał, więc zostałam przy kisielku:) Dużo spałam i siedziałam w domu.....Ot cała łikendowa zabawa:(( Najmilsze zawsze, gdy jestem chorowita jest zachowanie Bubusia, jego głaskanie, tulenie mnie i miluśne słowa.....takie pocieszne chwile....:))
Dziś jestem już na lepszym chodzie, ale jeszcze poza kisielkiem nic nie jadłam....Wczoraj ugotowałam chłopakom pomidorową i do niej dużo więcej makaronu niż potrzeba, więc myślę by jakoś lekko go zagospodarować na moje danie....zobaczymy....
Zostawiam prawie kwiecisty bukiet, z uciętych w moim ogrodzie gałązek śliwy ozdobnej. Jeszcze chwila i będzie w pełni gotowy, ale już dziś cieszy oko.....
Mam szafki w kuchni powieszone to znaczy nie wszystkie nowe tylko dokupiłam bo mi brakowało miejsca . Mój M wszystko pomyl posprzątał ja tylko poukładałam do szafek i padam ze zmęczenia . Na wiosnę czeka mnie malowanie ścian w kuchni i trochę kucia bo zmieniam tez oświetlenie . Strasznie sie cieszę bo wreszcie wszystko mi sie mieści .
Iwcia ja tez poproszę taki bukiet jest cudny . Widzę ze jednak wirus i do Ciebie dotarł a jak Bubus jego nic nie rusza ? Zdrowiej mam nadzieje ze jutro będziesz mogła już cos zjeść.
Lajan szkoda ze sobie nie powedkowales ja co prawda tego nie znoszę ale mój tata moze siedzieć godzinami z wędka w ręku . Pamietam takie świeżo złowione rybki na Mazurach ale były pyszne .
Zmykam spać bo jutro muszę małego rano do szkoły odprawić .
Skończył się Nowy Rok,codzienność teraz nastała,
zmiana nastroju, pogody, bardzo by się przydała.
Paskudnie za oknem, szaruga, deszcz ostro rosi,
będzie mróz i śnieg? Chyba się na to nie zanosi.
Są szczęśliwe okolice gdzie śniegiem poprószyło,
jest i mrozik, kulig, ognisko, oby tak dalej było.
zwykła codzienność a jednak jest coś między nami.
Szukamy rady, bratniej duszy, słów dla pocieszenia,
są sprawy trudne nie dla samotnego pozostawienia.
Pocieszenia w chorobie, porady w dobrej zabawie,
razem zjednoczeni, poradzimy sobie w każdej sprawie.
Może czytając nas, inni uważają nasze rozmowy za nudne,
dla samotnego Żarłoka są sprawy ważne i do tego trudne.
Zapraszam więc do naszej kawiarenki, wygodnie siadajcie,
dzielcie się troską i radością i najważniejsze... opowiadajcie.
Jak kawiarenka to na kawę zapraszam i chruściki dziś robię :) zapraszam wszystkich chętnych a przy dobrej kawie coś słodkiego a w miłym towarzystwie miła rozmowa :)
To ja zacznę od podwójnej super mocnej kawy . To niskie ciśnienie. Zaś do chruścików dokładam kruchy placek z dżemem wiśniowym.:)
Jak z wiśniowym ja poproszę taki większy kawał żeby nie było że zjadłam 2 :)
Lajanie, tu nigdy nie jest nudno, może co najwyżej są niekiedy ciche dni ;) Wiersz jak zwykle trafny ! Wpadłam na chwilę, by odetchnąć. Mam w domu remont...a może remoncik, ale jest co sprzątać. Przyniosłam sernik z kokosem, jakby zbrakło faworków i placka :) Kawy już dziś nie chcę, bo ani nie odreagowuję ciśnienia, ale i żołądek cosik mi się ostatnio buntuje.
Pozdrawiam wszystkich bardzo, bardzo cieplutko :)
Witam w nowym locie :)
U mnie za oknem nadal zimowo, bo biało, ale ładnie, bo równocześnie słonecznie było. No normalnie pięknie :) W domu już mniej pięknie.... Ślubny rozwala dzisiaj pawlacze i szafę, stęka przy wykręcaniu śrub, szarpie się z gwoździami, a od czasu do czasu wbije sobie któregoś w rękę, albo się na takim oprze czy podrapie i nudy nie ma ;) Ja postanowiłam spełniać zachcianki Małej i robię moje sushi :) Będzie pyszna kolacyjka :)))
Lajanku, ale kiedy nowy rok się skończył ? U mnie jeszcze styczeń...przegapiłam 11 miesięcy... . A tak ogólnie to oczywista oczywistość, że piknie wszystko zrymowałeś :) Buziaki :)
Beata, jak dobrze Cię widzieć :))) nawet bez ciasta ;) Też zafundowałaś sobie bałaganik remontowy ? Fajnie, nie ? ;) Mój jest o tyle uciążliwy, że gdzie by człowiek się nie wybierał, to musi przez przedpokój ;)
Dziewczyny są jeszcze faworki ?
Jasne zapraszamy :) delikatne i kruche z dużymi bąblami powietrza :)
WITAJCIE!
Lajanku, nie przesadzajmy z tą pluchą, bo jak widzę, u części z nas piękna zima. U nas rano padały wieeelkie, przecudne płaty śniegu i jest biało, a na termometrze koło zera.
Lenka, Beata, jak ja Wam zazdroszczę tych planowanych remontów, bo u mnie to tylko nieplanowane awarie, a mówiłam mężowi: nie bierz żadnych wolnych dni, bo wtedy zawsze "remont", no ale wiadomo, chłop uparty jest i już, więc rano zamiast iść po nocnej zmianie spać musiał ryć ścianę w łazience.I dobrze mu tak! Na szczęście wszystko już opanowane tylko nad wanną mamy piękną "autostradę" niemal pod sufit. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie pojawi się tam glazura. Lenka wyśpij się wreszcie i pozdrów ode mnie Kraków.
Miłego wieczoru i jeszcze milszej niedzieli życzę Wszystkim!
OD JESIENI 2014 DO DZISIAJ NIE WIDZIAŁEM U MNIE ŚNIEGU!!! Stale deszcze, prawie codziennie.
Napisałem przecież, że u jednych jest śnieg i zima.U mnie zadymka, że ja pierdziu, jak to mawia Aloalo ;) a od jesieni 2014 też u mnie zimy nie było...A tak w ogóle to oni- ci od pogody...zapowiadali jakieś obfite opady???? bo ja telewizji nie oglądam to i nie przewidziałam, że trzeba będzie szuflę wyciągać i odśnieżać...No ja pierdziu! Fajna niedziela się zapowiada.
A ja wymyśliłam sposób na zimę - zasłoniłam rolety zewnętrzne i nie patrzę, co dzieje się za oknem ;). Już mi się znudziło to białe... Dzisiaj, przy odśnieżaniu samochodu, aż się spociłam patrząc, jak Ślubny walczy z warstwą śniegu i lodu ;). Jednak postanowiłam mu pomóc w tym odśnieżaniu i przełączyłam w aucie dmuchawę z ogrzewaniem na 4 .
Herbaciana, nie ma czego zazdrościć. Wiadomo, że awarie nie są mile widziane, ale planowane remonty są "planowane" zazwyczaj tylko z nazwy ;)
Pozdrowię Kraków od Ciebie :)))
Poleziesz w koncu spać ,, zmoro,,?
Hihi, Ślubny mnie też pogonił, więc wyłączyłam kompa, a jak on usnął, to włączyłam cichutko telewizor, żeby się odpowiednio znudzić i ok. godz. 5 usnęłam ! :))) Co prawda obudziłam się już po 6, ale godzinę z kawałkiem spałam jak nic .
Jednak nadal u mnie nie ma śniegu.
Witam wszystkich w niedzielny bardzo wczesny poranek. Niedziela, czas relaksu, dobrej kuchni i miłości. (bez przesady oczywiście z tą miłością). Jak siądziecie przy śniadaniu, a potem przy obiedzie to pomyślcie, że Bahus jest z Wami ...kocham Was choć nie piszę wierszy. Tę czynność przelewam na Lajana. Cmoki wszystkim kobietkom, a panom duże pyszne schłodzone (o co o tej porze roku nie trudno) piwo.
Dziękuję za piwko, niestety od wczoraj tak mnie ......... ząb, niestety w niedzielę dentyści nie pracują u nas. Wizyta jutro o 8.00.
Bahus, pozdrawiam.Proponuje poplukac soda (1 łyżeczka sody na 1/2szklanki wody ) to naprawdę pomaga .
Bahus, ja też chcę się napić tego co Ty . Skoro to tak miłośnie działa... ;) I biorę cały przydział cmoków :)
Ukłoniki Niedzielowo!!!
Wyjazd jak marzenie...z pogodą jak marzenie i odpowiednią intensywnością....:)) Jak wyjeżdżaliśmy w sobotę, to po nocnym padaniu śniegu czapa na aucie miała ponad 30 cm i ulice cudnie białe....Nie chciało się wyjeżdżać z tak malowniczej aury....:)) Mam nadzieję, że chociaż górskie tereny jeszcze będą zimowe, bo mamy ochotę jeszcze jakiś fajny łikendzik odhaczyć może w Szklarskiej......zimo trwaj....a u nas prawdziwie wiosenna pogoda....piękne słońce i bezwietrznie....:)
Lenka, nadal włóczysz się po nocach....nu nu..... Miłego pobytu w Krakowie życzę i polecam tę Gruzińską restaurację na Grodzkiej tuż przy rynku, bo nie mają zawrotnych cen jak na umiejscowienie, a wręcz normalne co nas miło zaskoczyło.....zjedliśmy tam chaczapuri (taka też nazwa restauracji) i pyszne pierożki i ichniejsze winko popijaliśmy:))
Bahus, ja się trochę wpycham między zagarnięcia Lenki i też cosik z Twoich cmoków porywam dla się....Jak dla mnie nie musisz być poetą.....musisz być po prostu sobą i piwkiem dużym, zimnym również mnie częstować....bo ja mam spory wachlarz ulubionych trunków i browarek jest na liście.....więc i tu się wpycham
Smakosiu, co u Ciebie....? Zdrówko...???
Aloalo, jak Twoje chłopaki....??? A jak Twoje samopoczucie...?
Hope, kochana pewnikiem jesteś mocno zapracowana, ale odezwij się cosik trochę....:))
Cóż, u nas już po feriach i trzeba od jutra wrócić do rzeczywistego rytmu.....
Buziolki:))
Dzisiaj postanowiłam iść wcześniej spać, ale jak mi to pójdzie, to się zobaczy ;)
Przeszłam w czasie meczu chyba z 19 zawałów, ale na szczęście nasi wygrali i mamy brązowy medal :)))
O dziwo jestem już spakowana, co w moim przypadku jest sukcesem, ale ciągle mam wrażenie, że czegoś ważnego zapomniałam....oby nie członków rodziny ;) Niedawno planowałam wybrać się na zakupy, żeby kupić Małej buty i faktycznie na zakupy się wybrałam, ale bez Małej :))). Brak snu się chyba daje we znaki ;)
Iwcia, ja nie wiem czy to taka sama restauracja, ale chyba w niej byłam, tylko we Wrocławiu , bo pamiętam takie pierożki ;) Może uda mi się to sprawdzić :) I super, że pogoda Wam w górach dopisała, faktycznie aż nie chce się wtedy wyjeżdżać.... A hope "widziałam" chyba przedwczoraj, więc wnioskuję że żyje, tylko nie chce z nami gadać ;))
Wiecie, że po demolce i wywaleniu starych mebli mam teraz echo w przedpokoju ? To powinno świadczyć o przestrzeni czy coś...to mam chyba jednak duże mieszkanie :)
Pozdrowionka dla wszystkich :)
Witam wieczorkiem:)
Czyżby dziś dzień ciszy w kawiarence?? No nic, muszę tu nieco przewietrzyć i napalić w kominku, bo nie ukrywam, że chciałabym w myshowatym fotelu posadzić moją całkiem pokaźną kulę.
Jestem padnięta emocjonalnie. Nie dość, że mamy "kongo malongo" w domu z racji remontu to na ironię losu...zdechł mój kocioł CO. Jakby ktoś pytał...kocioł ma raptem 2 lata- czyli nówka blaszka lekko pośmigana, na gwarancji!! Myję się w nocy, łeb spieniony niczym morskie fale w czasie burzy, no to sobie spłuczę tę pianę...puszczam wodę...letnia, czekam, z leksza przymarzam, ale czekam. Leci zimna, wręcz okrutnie zimna. Z racji tego, że godzina niestosowna, żeby wołać o pomoc ( bo to chyba była 2 w nocy) no to się opłukałam tą lodowatą wodą. Szczękając zębami wpadam do kuchni i o mało mi oczy nie wyskoczyły. A tam czerwono-na piecu oczywiście! No znam się na nim, że ho,ho. Grzebię po szufladach, wyciągam księgę od pieca i czytam z wypiekami...Robię to i owo i ...nic! Doczytałam w końcu, że tylko serwismeni mogą se pstrykać, to się wystrachałam...I dotarło do mnie, że G...o się znam na obsłudze i naprawach kotłów CO. No to jak mam się położyć spać, skoro nie wiem, czy czegoś nie namieszałam bardziej. Budzę Ślubnego, a On ze stoickim spokojem szepce...weź go wyłącz i kładź się spać...Osz by Go... No nic. Kręciłam się po domu niczym zbłąkana owieczka, aż w końcu po 4 położyłam moje dogorywające zwłoki. Zbudziłam się chyba po pół godzinie i tak na prawdę czekałam, kiedy poczuję zimno w wydychanym powietrzu. I nic! Doszłam do wniosku, że Ślubny miał rację- trzeba się wyspać a rano pomyśleć kogo by ściągnąć do naprawy.
Od rana wisiałam na telefonie. Ba, nawet naprawiałam swój kocioł wedle rad serwisanta- oczywiście udzielanych przez telefon. I co??? I D..a! Aż w końcu dodzwoniłam się do jednego, który obiecał przyjechać pod wieczór. Ufff, więc byle do wieczora. A cały dzień był taki rozpieprzony, i to uczucie chłodu...Ale obiecałam sobie, że żadnych farelek etc.nie będę podłączała, bo przecie 17 czy 18 st.to nie tragedia..
Przyjechał pan, zdjął obudowę, zrobił coś- bo stwierdził po moich wywodach, że nie ma jonizacji w piecu ( fajnie by było, jakbym się na tym znała ), potem zapytał, kto na jesieni robił przegląd pieca. No to mówię " Pana kolega po fachu!" Popatrzał na mnie jakoś dziwnie i rzekł tylko, że jakiś przewód był za mocno naciągnięty, dotykał innego i dawał zwarcie. Stąd blokada od pieca i światła na czerwono. No to na jesieni był u mnie jakiś pan z programu "Usterka" czy fachowiec???? Acz było mi wsio ryba, że tak było. Najważniejsze, że mój piec znów grzeje, o matulu, jak przyjemnie czuć ciepełko.
Postanowiłam zrobić sobie wolne od wszystkiego, bo emocje zżarły całą moją energię. Parzę kawę!!! Ktoś chętny? Albo herbatę?
Drewno w kominku skwierczy, ogień wolno tańczy,a ja sobie posiedzę i w końcu odetchnę....
Dobry wieczór!
Lajan - brawo! Jak zwykle świetnie :)
Słuchajcie, wczoraj było pięknie. Biało i słonecznie. W dodatku odkryłam dodatkowy - poza wszystkimi innymi - plus z posiadania dzieci. Otóż poszliśmy całą rodziną na górkę. To znaczy Mąż z Olem w wózku stał pod górką w słoneczku a ja wdrapałam się z Bobem na górkę. I najpierw stałam, nawracałam dyszącemu z wywieszonym jęzorem Bobowi sanki i pchałam go a ona śmigał w dół a ja odprowadzałam go wzrokiem. Wzrokiem zazdrości :))) Wreszcie doszłam do wniosku, że co z tego, że mam za kilka dni 17 lat doświadczenia w byciu osiemnastolatką i postanowiłam zjeżdżać z Bobem. Ło matko, ale było zarąbiście! Nie pamiętam, kiedy zjeżdżałam na sankach :) Zjechaliśmy kilka razy i Bob orzekł, że ma już dość, że nogi bolą od schodzenia, ale udało mi się go przekonać, że nie wiadomo, kiedy znów śnieg będzie i zjechaliśmy jeszcze kilka razy :))
Druga dobra wiadomość to taka, że w moim mieście uruchomiono zakupy w Tesco z dostawą do domu! Czad. Już raz skorzystałam na próbę - pozytywnie wyszło, wiec dziś walnęłam porządną listę i skoro Męża w domu brak, to niech inny facet się poci wnosząc to pod drzwi :)) Rewelacja nie? I nic drożej. A jeszcze prezent dali :)
Nie wiem, jaka jest trzecia dobra wiadomość, więc napiszę, że jak przeczytałam, że Lenka boi się, że zapomni na wyjazd kogoś z domowników, to mi się przypomniał chrzest Ola. Podjechaliśmy samochodem pod kościół i wysiedliśmy w czwórkę. Znaczy Olo został wyniesiony, sam nie wysiadł, oczywiście :) Potem weszliśmy do kościoła, ja weszłam do zakrystii, potem usiadałam obok Męża i rozpoczęła się msza. W połowie doznałam niemiłego olśnienia, że nie mam pojęcia, gdzie jest Bob! Spanikowana pytam Męża, gdzie Bob? A Mąż zrobił minę oznaczającą brak pojęcia i wzruszył ramionami potwierdzając tym faktyczny brak pojęcia, po czym szepnął "nie martw się, mamy drugiego".... No ja pierdziu! Gdybym nie siedziała w pierwszej ławce to bym go chyba kopnęła. Odwróciłam się do ojca chrzestnego i zadałam to samo pytanie, na co on zareagował tak samo, jak Mąż, z tym, że nic nie wspomniał, że mamy drugiego. Kazałam więc Mężowi, żeby chrzestną spytał - mina podobna do tamtych. Na moim ciele pojawił się zimny pot. I wtedy usłyszałam kaszlnięcie. To był Bob... Siedział grzecznie z moimi Rodzicami :) Teraz wiem, co czuła mama Kevina. Tego samego w domu co święta :)
Kurde, ale się rozpisałam! A to jeszcze nie koniec :)
Bob jest lekko przeziębiony. Jak to Bob. Słuchaliśmy wiadomości i ja powiedziałam"Oooo! Więc katar jednak przegrał!" a Bob na to "taa, przegrał, u mnie jakoś ciągle wygrywa..." :))
Beata - miło Cię widzieć Skarbie mój! Mycia głowy nie zazdroszczę, bo znam ten "ból". Kiedyś mi w butli gazu brakło i junkers zgasł... brrr
Lenka - Udanego wypoczynku i obyś niczego ani nikogo nie zapomniała. I wyśpij się!!!
Iwcia - cieszę się z udanego urlopu.
Kurde, idę. Dobranoc!
W tej chwili za oknem leci coś białego.
Pozdrawiam wszystkich.WITAJCIE!
Lajanku,ależ ja dokładnie przeczytałam wiersz i, jak zwykle, bardzo mi się spodobał. Chciałam tylko wnieść trochę bieli w te szarobure myśli, no i trochę "pokrzepić serca". No i jak czytam u Ciebie też"zabieliło". Na początku to bardzo fajne, ale po 30 cm trochę mniej. Wierz mi.
Lenka, czy może trochę śpisz w tym Krakowie? Nie tłuczesz się po kawiarence, tylko nie wiem, czy to sen, czy brak internetu.
Iwcia, fajnie, że odpoczynek się udał, tylko za krótko, prawda?
Beatko, współczuję. Przerabiałam to późną jesienią, tylko nasz był akurat po gwarancji i nie nadawał się już niestety do remontu.
Aloalo, przypomniałaś sobie dziecięce lata? Fajnie! też tak chcę! tylko jakąś górkę muszę wykombinować, bo tu w pobliżu nawet na lekarstwo
Zostawiam ciepłe pączki i herbatkę z miodem i cytryną i lecę pomóc córce, bo pakuje się na wyjazd, ale coś opornie jej to idzie.
Pa pa!
Zamiast mrozu zrobiła się z tej bieli mazia.
Jestem i ja....
Lajan- jak zawsze super się spisałes-buziole wielkie
U mnie wszystko dobrze, zamówień jeszcze więcej niż zwykle-teraz na łikęd mam do zrobienia 9 tortów-w tym dwa piętrowe,dwa 3d i jeden na 60 osób...czyli nie pierwszyzna...dodatkowo pracuję nad moją drugą stroną internetową, opracowuję nowe projekty-lukruję ciastka i pierniczki,szukam inspiracji...jak odpalę-dojdą kolejne zamówienia :-)
Tosia zdrowa,pięknie rośnie, jest cudną malutką śmieszką-a śmiech ma ....perlisty to chyba będzie dobre słowo bo mnie się ono tak ciepło kojarzy..
Raz w tygodniu chodzimy sobie we dwie na kawkę z innymi mamami chustującymi i się nosimy....No i muszę się pochwalić...Zanabyłam ferrari wśród chust-wzór,którego nie ma nikt w Europie,jest tylko 11 sztuk w USA- chusta kompletnie w moim klimaciea jakże! muffiny-zboczenie zawodowe :-) a tu moja Młoda,której też podoba się chustonoszenie młodszej siostrya która to w zeszły czwartek znowu postarzała mi się o rok :-)
Pozdrawiam wszystkich razem i każdego z osobna, dobrze widzieć że jesteście..Postaram się odezwać jutro..Paaa
ps. zapomniałabym...Sprawa z zusem wyglądała mniej więcej tak:złożyłam wniosek o urlop macierzyński od dnia 1 listopada, Tosia urodziła się 7..do 5 listopada miałam już zapłacone składki za październik...Zus wg przepisów powinien wypłacić mi macierzyński do dnia 5 grudnia...a tak, dzień przed tym terminem dostałam pisemko,że ZUS wszczyna kontrolę mojej firmy w celu ustalenia podstaw do wypłaty zasiłku. i ma na tę kontrolę 30 dni..Dostarczyłam akt urodzenia Małej,bo mi jedna pani od kontroli powiedziała,że chyba dziecka nie urodziłam...potem kolejne pismo dostałam,że drugi pion ten wszczyna postępowanie i mają kolejne 30 dni od zakończenia pierwszego postępowania,które to wciąż się toczyło...a potem kolejne pismo,tym razem z wydziału zasiłków,że oni również mają 30 dni na wypłatę od zakończenia tego drugiego postępowania co też się nawet nie zaczęło..Dodam jeszcze,że jako mama na urlopie macierzyńskim prowadząca działalność zobligowana jestem do opłacania składek na ubezpieczenie zdrowotne(270zł miesięcznie),a zasiłku ni widu,ni słychu....ale...nakserowałam się dokumentów firmowych(wszystkie faktury zakupowe,rachunki które wystawiałam klientom,cała dokumentacja fiskalna),wszystko dostarczyłam i w końcu..z końcem grudnia postępowanie zakończyło się..pierwsze...i drugie....pani z działu zasiłków poinformowała mnie,że ona by już mi te pieniążki wysłała, ale zus nie ma w tej chwili..NO JA PIERDZIU!!!! a ja to skąd mam niby mieć ?i składki muszę płacić i żyć też trzeba,rachunki płacić....ale już uffff, dostałam w końcu piękny sześciocyfrowy przelew wraz z odsetkami za trzy miesiące...więc człowiek spokojniejszy od razu się zrobił...Tak więc sprawa z zusem wyjaśniona...
dobranoc...
Adusia jakie masz super dziewczyny :))) a o ZUSie nic nie napisze...... Po co psuc klimat :)
Dziękuję :-) Też jak na nie patrze,to się uśmiecham do siebie- dziewczynki to mi się udały:-) Ba, w ogóle dzieci mi się udały bo młody też rośnie na przystojniaka :-)
Witajcie środowo
Trochę pracy, trochę zimy i trochę mało czasu.
Pozdrawiam wszystkich bez wyjątkuWitam środowo :)
Nie wiem kiedy przeleciały dwa dni...., ale muszę powiedzieć, że w Krakowie było super :))) Pogoda dopisała, atrakcji zafundowaliśmy sobie sporo i co najważniejsze nikogo nie zapomniałam ;) Najbardziej spodobało nam się szwędanie po Kazimierzu.... Byliśmy wieczorem i w dzień i za każdym razem inny klimat. Zgodnie wszyscy stwierdziliśmy, że rynek to ładniejszy jest we Wrocławiu, a ceny pamiątek powalające, bo prawie trzykrotnie niższe trafialiśmy w Atenach czy Paryżu, ale cóż.... Za to zachwyciliśmy się w pijalni Wedla pyszną gorącą czekoladą z likierem malinowym oraz z czarnego bzu, pralinami i sufletem czekoladowym z lodami :). Na czas wycieczki przygotowałam plan zwiedzania i małą mapę Krakowa, żeby nie kręcić się w kółko i sprawnie wszędzie dojść. Jak tylko pojawiały się wątpliwości drogowe, wyciągałam swojego papierowego GPS-a i już wiedziałam w jaką uliczkę skręcić. Nadal niedospana zakręcona trochę byłam i Ślubny z Małą ciągle się ze mnie śmiali, bo ciągle coś przekręcałam, myliłam i aż głupoty gadałam. Jeden turysta dopatrzył się jednak we mnie intelektu i wiedzy o infrastrukturze lokalnej, ponieważ podszedł i zapytał o jakąś ulicę. Ja, zmęczona już brakiem snu i kilkoma godzinami łażenia, rozejrzałam się bezmyślnie dookoła, łudząc się chyba, że na środku krakowskiego rynku nagle pojawi się szukana przez gościa ulica, po czym panu odpowiedziałam : "Przykro mi, niestety nie wiem, ja nie z Zabrza..." ;) Mina faceta - bezcenna. Natomiast ja nawet się nie zorientowałam, co palnęłam i że moja wypowiedź nie miała sensu i wręcz dumna z siebie, że miałam chęci pomóc, ale nie starczyło wiedzy merytorycznej, odeszłam w poczuciu kulturalnie udzielonej informacji ;) Ślubny z Małą, wstępnie trochę ogłuszeni, ruszyli zaraz za mną i zapytali, co ja tam powiedziałam, po czym, widząc moją tępo zdziwioną minę, nie czekając na odpowiedź, stwierdzili, że w sumie, to dzisiaj już nic ich u mnie nie zdziwi, byle to zaraźliwe nie było i znowu się ze mnie naśmiewali ;).
Mam jeszcze dobre wieści feriowe...czy feryjne...znaczy odnośnie ferii ;). Moi rodzice postanowili zlitować się nad Małą i nad nami i zabierają ją na kilka dni na Podlasie do rodziny :))) Wszyscy zadowoleni, bo Mała nie będzie wdychać kurzu remontowego, a ja nie muszę myśleć, że obiad, że coś tam w pokoju się nudzi i że w ogóle :))
Muszę jeszcze Was poczytać, bo się wszyscy rozpisali, a ja nie miałam czasu wcześniej, chociaż internet w hotelu miałam, to niestety laptop był w ilości sztuk 1, a chętnych użytkowników aż sztuk 3 :).
Dobry wieczór :) Zima do mnie zawitała proszę państwa. W końcu nieco miasto się zabieliło.
Hope masz śliczne córeczki. Fajnie te chusty wyglądają, szkoda że w 91 takich chust nie było Nie rozumiem jakim cudem ZUS nie ma pieniędzy, na tyle składek, co ludzie płacą. Dobrze, ze już Ci wypłacili.
Smakosiu to tak jak u mnie trochę zimy - przydałoby się więcej. Pracy niestety jest więcej, bo koleżance się dzieci pochorowały, a jedna placówka nieczynna z powodu inwentaryzacji. Więc do nas przychodzi i dzwoni więcej ludzi.
Lenka to była dobra odpowiedź z tym Zabrzem, pewnie zabrzmiało jak hasło z powieści szpiegowskiej.
Miłego wieczoru życzę wszystkim :)
Witajcie,
Ostatnio ciąg dalszy złego niedawno piec , potem kominek , mysz w piwnicy ale ja udało sie złapać po 2 dniach a dziś zawiozłam małego do szkoły w drodze powrotnej postanowiłam zrobić zakupy kiedy wyszłam ze sklepu moje autko odmówiło posłuszeństwa , padł akumulator. Zadzwoniłam do teścia był nawet dość szybko ale kable które mieliśmy okazały sie trefne . Teść zwołał jakiś gości żeby mnie popchali . I wyobraźcie sobie ja za kierownica i 3 gości którzy pchają autko a za nami korek do teraz sie dziwie ze nikt nie trąbił . Jakby tego było mało brama zaczęła sie zacinać . Dzwoniłam dziś do majstra od szafek podobno są gotowe i teraz zaczęłam sie bać ze znowu cos sie stanie nie tak jak trzeba bo jak to mówią nieszczęscia chodzą parami . Ostatnio tez miałam problemy ze spaniem ale pomalutku zaczynam wracać do normy dziś nawet nie wytrzymałam i przespałam sie godzinkę po obiedzie i teraz sie boje ze w nocy znowu będę sie męczyć .
Super ze Iwci i Lence udały sie wyjazdy aż wam zazdroszczę ale moze uda mi sie wyciągnąć M w sobotę do stolicy na wystawę klocków lego bo mały ciagle mi głowę zawraca ze chce to zobaczyć .
Hope super ze sprawa z ZUS sie wyjaśniła ale dziwie sie ze nasze państwo woli płacić odsetki niż wypłacić uczciwym ludziom należne zasiłki odrazu . Dziewczyny masz śliczne zwłaszcza mała jest taka słodziutka ze aż mam ochotę ja przytulić .
Upiekłam pyszna szarlotkę do tego bita śmietana i herbatka z pigwa , ktoś sie dosiada .
Dopisano 15-02-04 21:16:58:
Apropos urzedów cos mi sie przypomniało kilka lat temu kupiliśmy samochód maź w ciagu tygodnia nie mógł sam zarejestrować go a ja miałam prace zmianowa i często w tygodniu miałam wolne . Wzięłam potrzebne dokumenty i wybrałam sie do urzędu a pan siedzący za biurkiem stwierdził ze samochód moze zarejestrować właściciel czyli mój M lub najbliższa rodzina na co ja odpadłam czy żona to nie rodzina . Pan chwilkę milczał zastanawiając sie jak ma wybrnąć z tej sytuacji poczym stwierdził skąd on ma mi wierzyć ze jesteśmy małżeństwem kazał mi przynieść np. Akt ślubu . Od tamtej pory mimo ze pracują już inni ludzie nigdy nie miałam takich problemów nigdzie wystarczyło ze wpisałam swoje dane i stopień pokrewieństwa żona i wszystko mogłam załatwiać za męża . Niewiem wtedy chyba ten pan miał jakieś zaćmienie umysłu.Witajcie ,
Mariolan, zabierz Młodego na wystawe klocków. Ja z moim byłam w Poznaniu, jest na co popatrzec, nawet mnie - starej babie sie podobały :)
W końcu siadłam i poczytałam ;) Tak przyjemnie Was poczytać :)
Beata, nie zazdroszczę przygód z piecem..., pewnie musiałaś w końcu te nerwy odreagować, należała się Tobie chwila oddechu, ba ! chwila... tydzień oddechu się należy :)
Aloalo, a nie masz siniaków po sankach ? Ja ostatnio tak się wybiłam na jakimś wyboju ( bo grawitacja chyba zaspała ) i poleciałam w górę, że jak o mnie sobie przypomniała, to zleciałam może bez huku, bo śnieg wytłumił odgłosy, ale z wielkim siniakiem na pół zadka .
Herbaciana, w Krakowie kiepsko spałam, ale po powrocie, dzisiejszej nocy zasnęłam chyba na 4 godziny, więc rekord mój chyba .
Mariolan, teraz będzie już tylko dobrze, bo skoro nieszczęścia chodzą parami, to masz już limit wyczerpany i wszystko do pary : piec z kominkiem, mysz z akumulatorem i kable z bramą . W kolejce stoją same sukcesy :)
Hope, matko i córko sześciocyfrowy przelew za raptem 3 miesiące !? To ja się nie dziwię, że zwlekali z wypłatą ;) ciężko się rozstać z kasą rzędu minimum 100 000 tys., a góra 999 999 tys., nawet nie swoją .
A u mnie dzisiaj był pan od szafy na kolejny pomiar. Jak się okazało, że moje piony, znaczy piony moich ścian w przedpokoju, mają odchyły nawet do 7,5 cm, to mierzył 3 razy, bo nie mógł uwierzyć ;) Myślałam, że zrezygnuje, ale podjął wyzwanie. No, to szafa jest w toku :)
Lenuś moja...chciałabym takiej kwoty.....ale jako księgowa ciut inaczej zapisuję. i że późno było to nawet nie zwróciłam uwagi że nie sześcio tylko siedmiocyfrowy przelew :-).. XX(tysiące) XXX(setki),XX(grosze) czyli np.10 999,99zł
Czyli moze być tez 99 999,99 zł. Tez super nie
Noo :) fajnie by bylo ;)
Adus, a ja zawsze myslalam, ze umowna liczba zer jest liczona do przecinka, bez groszy. No ale ja studiowalam tylko dwa fakultety i to humanistyczne, to mam prawo sie nie znac . A tak bylo optymistycznie... ;)
Co to za nocne marki łażą po kawiarence?
No , no odezwał sie ten co zawsze śpi w nocy.
Witajcie czwarkowo
Poczytałam sobie trochę, bo mam lekkie zaległości i widzę, że zimowe wypady (te dłuższe i krótsze) udały sie w 100%. Super! No i Lenka wreszcie się zmęczyła co zaowocowało czterogodzinnym snem więc rewelacja Ada, wreszcie wygrała walkę z ZUS-em a to już nie lada sukces.
A ja już z utęsknienim wypatruję piątku. Za oknem mgła, wilgoć i mroźno. Dziwne zestawienie.
Gorącej herbaty? No to proszę!
Dobrego dniaWitam czwartkowo :)
U mnie po przebojach z poniedziałku nastąpiły kolejne. Zafundowała mi je moja osobista mama, ale o tym na forum pisać nie będę...nic by to nie wniosło. Powiem tylko tyle, że w końcu wczoraj miałam wieczorną ciszę...I teraz ciii, żeby niczego nie wywołać z lasu ;) Cieszę się, bo mamy namiastkę zimy-z 5 cm śniegu i -7 mrozu rano. A ja uwielbiam mróz, więc radocha !
Smakosiu, jutro piątek! Tego się trzymajmy, że to już tuż tuż .
Lenka, ja ten tydzień wolności będę miała od 9 lutego- wyjeżdżam ze Ślubnym i ze znajomymi na kilka dni do Spa, także będziemy się byczyć, czytać Pana Tadeusza, tańczyć Poloneza, no może i coś jeszcze mądrego wymyślimy. No i na pewno będziemy grać w remika. I będzie kupa śmiechu- tym bardziej,że remik nie karciany a liczbowy . I na ten czas wyłączę telefon, a jak!
Aloalo, najpiękniejsze co może być to właśnie rodzinne zabawy na śniegu. Mój dorosły syn często wzdycha wspominając dzieciństwo i powtarza, że WTEDY to było fajnie!!! I wyjazdy w góry, i zabawa na stoku i lodowisko i lepienie bałwana...no teraz może nie ma tych hałd śniegu, ale resztę spokojnie można zrealizować :) Czy Bob wygrał w końcu z katarem? ;)
Hope, Ty masz fajne dziołchy i Tośka w tej chuście...super! A co do wypłaty ZUS...no jak Lenka odczytuje Twoją 6- cyfrową wypłatę z ZUS 100000,00 to ja ją odczytałam ciut inaczej....1000,00zł ;) jak byk sześć cyfr, a że przecinek się wplątał to już trudno . I jeszcze jedno jest fajne- Twoja kreatywność i to, że szukasz nowych metod i nowych inspiracji :)
mariolan76, Ty już faktycznie wykorzystałaś asortyment tych niefajnych rzeczy, mam nadzieję, że Twoje życie wróciło do normy. No bo ileż można mieć pod górkę...Trzymam kciukasy!
Parzę kawę! i mam sałatkę owocową- ktoś chętny żeby ze mną na chwilkę przyklapnąć? Bo później idę robić łazanki z kapuchą ;)
Pozdrawiam wszystkich pracujących, odpoczywających i nocnych marków, którzy pewnie już się wyspali.
Witam czwartkowo :)
Melduję, że Małą zapakowaliśmy w pociąg i pomknęła do dziadków. No, może nie pomknęła, bo to nie było pendolino, ale za 2 godz. powinna być na miejscu.
W domu za to burdello i romantyczny nastrój walentynkowy, czyli "walę-tynki" i czyszczę ściany ;) Jak pomyślę o kładzeniu gładzi, to już mi się nie chce, nie przepadam za tym, ale co zrobić...powiedziałam "A", to trzeba i "B" :).
Beata, to super wypoczynek się Wam szykuje :) W końcu się oderwiesz od codzienności i zrelaksujesz. A na sałatkę owocową się jeszcze załapię ?
Lajan, ja nie nocny marek, tyko nocna lenka ;)
Pozdrowionka :)
Lenka, a może być ta patera? Deser zjadłszy,a z tego co pamiętam (???) to chyba raczej preferujesz mięso, więc...zapraszam na kurczaka. Mam jeszcze trochę łazanek, jakby co ;)
Noo, ba ! Cudo normalnie, prawie jak schabowy ;)
Dobry wieczór :) To ja na deser krówki dorzucam. Do weekendu dwa długie dni jeszcze. U mnie wizja remontu przedpokoju odsunęła się właśnie na jakiś czas. Aż tak bardzo mnie to nie zmartwiło, nie mam jakiś weny remontu na razie
Ta odsunięta wizja to dobry pomysł ;) Wiem co mówię... Remonty są przereklamowane, chociaż efekty potrafią ucieszyć, ale co się człowiek nadenerwuje...
Witajcie,
Beata ja tez mam nadzieje ze bedzie już tylko lepiej bo ile moze być zle a tego wyjazdu do spa to strasznie Ci zazdroszczę
Lenka te romantyczne " wale-tynki" bardzo mi sie spodobały ja tez nie cierpię remontów i jak tylko pomyśle to odrazu boli mnie głowa . Ale jak trzeba to trzeba . Ja zazwyczaj długo sie nastrajam ale jak już zacznę to na całego . W następnym tygodniu będę mieć nowe szafki do kuchni ale z malowaniem ścian poczekam chyba to wiosny chyba ze mi cos odbije kto wie .
Z dobrego to ślubny zadzwonił i oświadczył ze kupił mi nowy akumulator wiec znowu będę kobieta niezależna . Mało tego kupił tez bilety na wystawę lego i nawet mnie tez zabierze . Małemu jeszcze nic nie mówiłam bo by mnie co piec minut pytał kiedy jedziemy a tak bedzie miał niespodziankę . Mam tez chytry plan aby zabrać ślubnego po wystawie na romantyczna kolacje do naszej ulubionej knajpki na podwalu .
Zmykam postaram sie uśpić ciekawe co mi z tego wyjdzie .
Uśpimy się razem, co ? :) Ze środków usypiających mam herbatę z rumem, ale bez herbaty ;).
Plany "legowe" macie super, tylko ja zostanę w tynkach, farbach i kurzu.... .
Lenka, marsz do łóżka! Ino raz!
Spokojnej nocy wszystkim bez wyjątku..
Nareszcie ,,marki,, i ,,zmory,, śpią.
Uff, to ja nie zmora ;)
Ja też nie
To już jesteśmy we dwie "nie zmorowate" :)))
Lecę Ślubnemu pomóc... się myć .
Hmmm, ino wtedy za kogo robimy? Na pewno Lajan znajdzie dla nas określenie...być może czai się tu gdzieś za kominkiem?
Tak jest mamusiu :)
Kiedy ja już w łóżku.... :) Ino głowa jeszcze mokra, bo umyłam i nie mogę się kłaść, bo wstanę taka bardziej "szopenowska"
Jednak łazi po kawiarence jakaś ,, mara,, i do tego z mokrą głową. Oczywiście takie orzeźwienie pomaga zasnąć.
Ja się nie orzeźwiałam, tylko zadbałam o wizerunek i dobre samopoczucie osób towarzyszących ;), a wcześniej jakoś nie było czasu ;)
Witam w piątek, piąteczek, piąteluniek!
Jupi! Stało się! Jeszcze tylko parę godzin i będzie można zacząć "łikendowanie"
Ja pierdziu! Jak Wy dajecie radę prawie bez snu? Ja bym nie wiedziała jak się nazywam.
Widzę, że remonty ruszyły pełną parą. Jak sobie przypomnę ten swój, to przyznam, że wtedy też kładłam się spać o drugiej. Tyle, że miałam urlop więc mogłam sobie potem pospać do ósmej.
Zaparzyłam kawę "rozpieszczalną". Przyznam, że taka se, ale innej nie mam więc sami rozumiecie. Jutro to zrekompensuję prawdziwą "ekspreśną"
Dobrego dniaWitam serdecznie!
Wpadam na sekund parę zaopatrzyć chętnych w ciasta, tort i barek zapełniłam. Proszę o chlapnięcie mojego zdrowia :) Sęk ju!
Pozdrawiam serdecznie i idę kuchnię sprzątnąć, bo nawet zmywarka nie pomogła dziś, choć myje dzielnie.
Dobrego dnia!
Ola!!!!! Życzę Ci zdrowia, zdrówka, zdróweczka i spełnienia najskrytszych marzeń. Pewnie będziesz miała gości i Połówek zląduje w domu więc iech to będzie wyjątkowy, urodzinowy dzień
Dzięki za poczęstunek i miło, że o nas pomyślałaś Mniam!
No to SIUP!Przyłączam się do życzeń od Smakosi. Wszystkiego co najlepsze! :)
A za Twoje zdrowie chlapnę sobie jak tylko wrócę z pracy do domu :)
Miłego wieczoru :)
Ola, wszystkiego naj........... ,dobrze, chodź to Cię uściskam.
Spełnienia najskrytszych marzeń, Oleńko :-) Co tylko sobie wymyślisz, niech Ci się ziści :-)
Stówka Olu! Zdrowia, spełnienia marzeń- choć jakiejś ich części, pomyślności oraz wszelkiego dobra !
Wszystkiego najlepszego. Zdrowia i dużo szczęścia !
Ukłoniki Łikendowe!!!
Jakoś szybko mi przeleciał ten tydzień....patrz....jestem do tyłu z robotą i planowanymi porządkami...
Wczoraj mężowski obchodził urodziny....przybyli teściowie z tej okazji i również po to by oddać nam psa, którego piastowali podczas naszej zakopiańskiej laby....O dziwo psiur jeszcze nie utył od przekarmiania, ale to tylko dlatego, że tydzień to za krótko na takie zmiany :) Pamiętam jak na trzy tygodnie pojechał do ,,dziadków" podczas naszego wakacyjnego wyjazdu.....rany ale był gruby....hi hi hi....musiał przejść w domu przymusowy odwyk i dietkę ....dziadczyna miłość nie zna granic...:))
Jutro kilka osób wpadnie na opicie urodzinowego stanu mojego M....Nie planowaliśmy impry, ale samo wyszło, bo się znajomi zapowiedzieli......w sumie jeszcze nie wiem co dokładnie podam na przegrychę.....cosik pomyślę.....
ALOALO, Twoje zdrówko....!!! Najlepsze Życzenia i fajowego Świętowania:)) Jak zdróweczko Boba....? lepiej troszkę....?
Lenka, nocny marku.....nie napisałaś co w końcu ciekawego jedliście w Krakowie....? Ale cieszę się, że wypad się udał i że nie zapomniałaś niczego i nikogo:))
Hope, cudne zdjęcie dziewczyn....ach Cuuudne:)) Fajnie, że rozszerzasz info internetowe o Twojej działalności.....kiedy Ty ogarniesz tych klientów.....
Mariolan, jak spanie....lepiej już....? Czy grupowe awarie się skończyły, czy cosik jeszcze musiałaś niespodzianie ogarniać....? Taj wystawy lego zazdraszczam, chętnie też bym Bubusia na taką zabrała:)
Smaosiu, wypoczywasz po intensywnym tygodniu.....?
Lajan, jak aura pogodowa u Ciebie....? A Twoje samopoczucie już bardziej promienne....? ....może szklaneczkę grantsa ze mną wypijesz....? Tak na dobry humor i za zdrówko Oli :))
Buziolki.....Dobrego Łikendu!!!
Iwcia, wyrwałem zęba i.... jak to słaby mężczyzna.... umieram....bbbbuuuuuuuuuuuuuuuu
Ooooo Qrczę Blade......!!! Współczuję.....więc ja i za Twoje dojście do ładu z buziolką wypiję.....Ty jeszcze musisz poczekać, choć dzionek jeden nim zapijesz stratę, bo trunki dziś nie wskazane.....buuuu :( Pozdrowionka:))
Lajanie, weź i przyłóż ten okład z lodu, jutro będzie lepiej!
Witam wieczorową porą :)
Oleńko, czemu ja Tobie urodzinowo nie pomagam i Ola nie pilnuję ? Ale nic to, najważniejsze żebyś zdrowa była i szczęśliwa, a o starość niech się pesel martwi ;) Ty wiesz, że ja Ci najlepszego życzę :)
Iwcia, skończyło się na powszechnie znanych zapiekankach na Kazimierzu, oczywiście na pijalni czekolady Wedla i pysznych pierogach w 100 smakach - były z mięsem po chińsku, z kaszą gryczaną i pieczarkami, ze szpinakiem, z soczewicą, ruskie, z szynką i serem, ze śliwką, z makiem i jeszcze 100 innych ;) Tak to mieliśmy jedzenie w hotelu, więc raptem na tyle nam miejsca w żołądkach wystarczyło ;)
Lecę dalej głaskać ściany :)
Witam sobotnio
Przychodzę z kawą "ekspreśną". Sobie dolewam sporą ilość spienionego mleka. Komuś jeszcze?
Lenka, to Ty po nocach ściany głaskałaś? Połówek się nie buntował? Nie mówił, że pomyliłaś "obiekty"?
Nie wiem o co chodzi, ale wczoraj znów poszłam wcześnie spać i ledwo wskoczyłam pod kołdrę, to już spałam. Budzę się wypoczęta więc wszystko OK, ale zasypiam jak dziecko.
Dziś za oknem całkiem ładny widok, bo drzewa pokrył szron i przez to wszędzie biało i czysto. Brakuje tylko słońca.
Dobrego dniaDzień dobry!
Chciałam na początku bardzo Wam podziękować za życzenia! Dziękuję!!!
Imprezę mam dopiero dziś. Wczoraj dostałam laurkę od Boba a od Męża bukiet róż. Ola sobie wycałowałam w ramach prezentu:) A obecnie czekam, aż Mąż przywiezie firanki, które sobie zakupiłam w ramach prezentu od niego :)) I świetnie się złożyło, bo skończyli pracę w czwartek, więc wczoraj był już w domu. Cały dzień spędziłam na wykańczaniu ciast i tortu, sprzątaniu, karmieniu Ola, Boba i Męża (siebie też z doskoku) a wieczorem Bob powiedział "Mamo, a czemu ty nie leżysz do góry brzuchem, skoro masz urodziny?" No właśnie, dlaczego?! :))
Lenka - co lepsze? "Walę - tynki" czy "głaskanie"? :) Ja nienawidzę remontów takich z waleniem i kurzem, ale efekt "po" bardzo mnie cieszy :)) Czego i Tobie życzę. Kiedy Duża wraca?
Smakosiu - Ty już masz badania za sobą? A Mama? Wierzę, że wyniki są (albo będą) dobre!
Lajan - przeżyłeś bez tego zęba? Bidoczku nasz :)
Zauważyłam, że kiedy śpiewam Olowi, to on się wycisza. I teraz nie wiem, czy mu się podoba, czy leży cicho i liczy na to, że skończę, hmm.... :)
Zmykam. Idę włosy wygładzić. Bo wiecie, każda kobieta wie, jaką fryzurę ma mieć: jak ma włosy długie, to trzeba je ściąć, jak krótkie - zapuścić, jeśli się kręcą, to trzeba wyprostować a gdy są proste - zakręcić. No. Moje się kręcą. Więc idę prostować.
Pa!
A moje sterczą więc muszę je położyć. A czasami jak leżą, to muszę je "wysterczyć"
Olciu moja, masz czuja co do badań. W czwartek byłam w laboratorium żeby w piątek (na weekend) dostać informację co i jak żeby odetchnąć (bo na to liczę). Wyniki nie są wydawane pacjentowi (czego nie potrafię zrozumieć) więc zadzwoniłam do gabinetu żeby coś się dowiedzieć. No i się dowiedziałam - mam nie dzwonić, bo nie mają czasu. Po tym stwierdzeniu usłyszałam dźwięk odkładanej słuchawki. Muszę teraz czekać do środy, bo wtedy mam wizytę. Wkurza mnie to strasznie. Co za problem zrobić wynik dla lekarza a drugi dla pacjenta. Mogę nawet zapłacić za ksero czy wydruk ale chcę to mieć a nie czekać i się denerwować. Wr! A jeśli chodzi o Mamę, to zrobiła mammografię i okazało się, że wszystko w normie. Jeszcze dla potwierdzenia USG piersi w marcu i liczę, że odetchniemy z ulgą. A te problemy z trądzikiem różowatym bardzo powoli ale ustępują. Włosy Mamie odrastają więc cieszymy się, że organizm się regeneruje.
Życzę miłego spotkania urodzinowego a potem żebyś znalazła chwilę (jak mówi Bob) by leżeć do góry brzuchemChyba ,, marom,, znudziło się nocne wędrowanie i śpią.
Hm...czemu w to wątpię? Dobrze by było gdyby wreszcie trochę dłużej pospały, ale obstawiam, że nasze "nocne mary" miały pełne ręce roboty
Niedziellla la! Ech, jak dobrze, że jeszcze cały, wolny dzionek przed nami.
Wyspałam się za wszystkie czasy. Może nawet trochę za długo spałam, bo teraz jestem jakaś "zakręcona". Dziwne sny miałam. Baaaardzo dziwne i jakieś nieprzyjemne. Oby szybko zapomnieć.
Jeszcze wczoraj było biało a dziś smętne resztki śniegu.
Zaparzyłam dobrej kawy z ekspresu więc może Ktoś się przysiądzie?
Dobrego dniaWitajcie,
Smakosiu na kawkę bardzo chętnie sie przysiądę jeśli jeszcze troszkę zostało . Mam nadzieje ze te sny nie były prorocze jak ostatnio w kawiarence bo to nie byłoby fajne .
Lajan ciagle mam problemy ze snem a wczoraj byłam tak zmęczona ze myślałam ze zasnę wcześniej ale udało mi sie dopiero ok 2 .
Aloalo wszystkiego najlepszego i mam nadzieje ze impreza sie udała a dziś wreszcie odpoczywasz .
Lenka do kiedy masz jeszcze chatę wolna i jak to głaskanie Ci wychodzi?
U nas w nocy mały mróz a w dzień ok 0 jak troszkę poprószy śniegiem to potem troszkę sie stopi ale nie wszystko . Wczoraj byliśmy na tej wystawie było super mały zachwycony . Dobrze ze mieliśmy już bilety bo była strasznie duża kolejka do kasy . Mnie najbardziej podobała sie makieta zrobiona ze sklepami jak za czasow komunistycznych z kolejkami do sklepu mięsnego i ludźmi z wianuszkiem papieru toaletowego przewieszonego przez głowę . Mały bardzo zachwycał sie robotami samolotami nawet znalazł kilka zestawów które ma w domu . Oooo wychodzi słoneczko to ściągam śpiochów jemy śniadanko i idziemy na spacer .
W nocy minus 2 a w dzień plus 8
Lajanku, to ja poproszę te plus osiem, a nawet tę pluchę i brudki. U nas wieje i pada od rana tak, że ledwie dotarłam do domu i już się martwię jak dotelepię się jutro z dzieciakami do szkoły. A ferie się skończyły.....
Wszystkim dobrego wieczoru życzę.
U nas jeszcze tydzień ferii. Śniegu napadało. W dzień najcieplej było +3,8 stopnia ale tylko przez moment.
Witam niedzielowo...jeszcze ;)
Czy wspominałam może, że już mam dosyć remontu ? Jak nie, to teraz właśnie to robię - mam dość. Szczególnie sprzątania mam dość. Dzisiaj niedziela, a ja właśnie robię pranie i mam nadzieję, że tego nikt nie słyszy ;)
Co ja przeszłam z tymi ścianami to masakra jakaś. Skoro Ślubny zwalił wszystkie tynki, to przyszło nam położyć gładź. Kładło się całkiem przyjemnie, ja głaskałam ścianę, Ślubny sufit, ale po wyschnięciu trzeba było to wyszlifować i tu zaczęły się schody. Wszystkie drzwi szczelnie zasłoniliśmy folią i okleiliśmy, bo nie miałam ochoty na sprzątanie kuchni i pokoi i do dzieła. Matko i córko, ale to się kurzyło. Przedpokój mały, bez okien, wszystkie drzwi zamknięte, gorąco i nie ma czym oddychać, a dookoła biało... i to nie od śniegu ;) Mieliśmy maski i okulary, ale jak zaczęły mi parować, to musiałam zdjąć. Wyglądałam, jak Lenka 20 lat później : cała siuwiuteńka, nawet rzęsy i brwi miałam pokryte białym pyłem. Szlifowaliśmy ręcznie prawie do północy, a potem najlepsze - sprzątanie . Dobrze, że mam kochanego męża, który dzielnie sprzątał po robocie i to dokładniej ode mnie ;) On zajął się przedpokojem, a ja łazienką, która częściowo była dostępna, więc i częściowo zakurzona. Po 20-krotnym umyciu podłogi Ślubny stwierdził, że musi trochę umyć te ściany, żeby wyschły i były gotowe do malowania, więc ja miałam wolne. Niestety wszystkie pomieszczenia nadal były niedostępne i pozostało mi siedzenie w łazience. Oczywiście Ślubny musiał odpiąć lampę od sufitu i wyłączyć górny prąd, żeby się nie nadziać, więc siedziałam na sedesie po ciemku i gadałam. Chciałam dla rozluźnienia pomachać nogami, ale sedes za niski i nóżki mi nie dyndają, za to zdążyłam stwierdzić, że deskę kupiliśmy stanowczo za twardą, dlatego musiałam ją otworzyć i siedzieć na otwartym kibelku :). Nikt nie reagował na moje gadanie, bo niektórzy byli jeszcze zajęci robotą, to zaczęłam czytać książkę w komórce. Jak na złość nawet nie chciało mi się sikać, a taką miałam okazję . Ślubny cieszył się jak dziecko, że w niedzielę idzie do roboty i przynajmniej sobie odpocznie od remontu, a ja kończyłam co trzeba, prałam i gotowałam na zapas, bo jutro przed nami malowanie. Ciekawa jestem jaki kolor mi wyjdzie....
Smakosiu, głaskaliśmy ze Ślubnym razem ( szkoda że nie siebie nawzajem ;)), więc grę wstępną mamy zaliczoną na kilka tygodni :))) Ucieszyłam się wynikami Twojej mamy, aż cieplej mi się zrobiło na sercu, jeszcze odbierzesz swoje i będziecie mogli spokojniej patrzeć w przyszłość :)
Aloalo, zostało coś dobrego na poprawiny, bo dzisiaj mogę się skusić ;) Duża wraca we wtorek wieczorem i zapewne z nią wrócą nerwy..., ale cieszę się, że dziewczyny wracają, bo pusto bez nich :)
Mariolan, wolna chata do wtorku, w środę będziemy już w komplecie : sztuk 4 :), a coś planujemy w kawiarence ?
Herbaciana, u nas ferie też już zbliżają się ku końcowi...jeszcze tylko tydzień :) Za to śniegu pełno, nawet w nocy jakieś wichry namiętności były, ale Ślubny stwierdził, że jak zawieje to i zamiecie, więc równowaga w przyrodzie będzie :).
Pralka już zapipczała, że koniec jej roboty i czas na moją, więc lecę wieszać :)
Mam nadzieje, że nie odkurzaliście zwykłym odkurzaczem tego pyłu. Silnik się zaciera i po odkurzaczu. Warsztatowy odkurzacz się do tego nadaje lub ręcznie czyli szczotką.
As, no pewnie, że nie odkurzaczem, dlatego tyle było tego sprzątania, bo warsztatowego ostatnio w domu nie posiadam :)
Lajan, gdzie się chowasz, że nie widzę ;) Lepiej już się czujesz ?
Mom, już jestem. Dalej boli szczęka.
Za oknem plus 1. Wczoraj dwa razy posypało śniegiem. Na zaprawę do słoików za mało.
Gdzie polazłaś ,,maro?,,Polazłam kuchnię sprzątać ;) A u mnie sypało całą noc i znowu ciężko aż zaparkować na zwałach śniegu....
Cały dzień plus 5, śniegu na lekarstwa nie ma.
Witam wieczorową porą :)
Muszę się pochwalić, że mamy pomalowane 3/4 przedpokoju już dwukrotnie . Teraz sobie spokojnie wysychają dwie większe ściany i sufit, a jutro z rana lecimy z drugim kolorem na pozostałych fragmentach pionowych. Mam tak równiutki sufit, że aż nie wierzę, że my to wszystko sami... własnymi rękami..., a przecież pierwszy raz kładłam gładź :). No, stoję na środku przedpokoju i się gapię :))) Teraz tylko małe sprzątanko, bo po moim Ślubnym nie ma dużo roboty, on maluje perfekcyjnie : czysto, bez zacieków i dokładnie i podejrzewam, że ma chyba wbudowany jakiś system "niekapiąco-niebrudzący" . Taka zdolniacha :).
Potem mamy zaplanowaną romantyczną kąpiel ze świeczkami i szampanem i....do łóżka ;). W końcu jutro wraca już Duża, a pojutrze Mała.... ;). I koniec wolnej chaty....to żeśmy poszaleli :)))
Do zo ;)
Witam ,
Ja myśle ze wola chata jednak była wykorzystana w końcu było tyle głaskania a teraz jeszcze ta kąpiel tylko uwaga na świeczki oby ich nie utopić bo po ciemku możecie nie znaleść drogi w tym nowym przedpokoju . Jestem pewna ze Ślubny jest zdolniacha nie tylko w kwesti remontu ale tez w kwesti usypiania i dziś zaśniesz szybko i wreszcie wypoczniesz. Po takim remoncie to Ci sie należy .
U nas ciagle pada śnieg ale niestety te +3 mu nie służy i myśle ze jak rano wstanę to bedzie jedna wielka breja . Mały ma zabawę karnawałowa jutro w szkole i myślałam ze nie zaśnie z podekscytowania . Ok zmykam spać bo znowu Lajan mnie pogoni a pewnie czycha gdzieś za kominkiem.
Pa
Widziałem Cię, ale nic już nie mówię.
Dzień dobry :) Niestety śnieg stopniał, a wczoraj rano było tak ładnie.Widocznie nie może być za długo ładnie, bo nam się tu w miasteczku w głowie poprzewraca i zaczniemy się domagać choćby renesansowych kamieniczek na rynku i zimowych widoków jak w amerykańskich serialach familijnych ;) Tak więc mamy już codzienną listopadowo- marcową aurę
Lenka zostawiły was dzieci same, myślały że rodzice imprezę zrobią a wy tak remont ... ;) To przynajmniej romantycznej kąpieli nie zamieńcie na remont łazienki :)
Lajan mam nadzieję, ze już nic nie boli .
Mariolan , to nas więcej ma zimę nie całkiem zimową.
Miłego dnia :) Zostawiam kawę rozpuszczalną z mlekiem
Ukłoniki Wtorkowe:))
Wczoraj jak wychodziliśmy z Bubusiem na autobus, to było już z 10cm napadane i wciąż padało intensywnie....pikna szklaneczka zakryta była białym puchem i ledwo bez upadku śmy doszli, ale inne mamy pozaliczały glebki.... Był widok wręcz bajeczny i Bubuś stanął z rozłożonymi łapkami przed domem, obsypywany padającym śniegiem i mówi - mamo zrób mi zdjęcie, bo może już tej zimy, nie być takiej okazji....ale że jak zwykle już byliśmy czasowo do tyłu i biegliśmy na autobus, nie wróciłam się do domu po telefon.....no cóż chwila minęła niepowracalnie, ale na autobus zdążyliśmy....i dziś jest czarno jak gdyby wczorajszego piękna nie było.....:((
W szkole po szkarlatynie przed feriami, teraz panuje angina.....Bubuś się trzyma i mam nadzieję, że tak już do wiosny dobrze dotrzyma.....szaleństwo między dzieciakami się zrobiło ze zbieraniem kart z piłkarzami, nawet dziewczynki wypełniają pilnie albumy piłkarskie i wymiany odchodzą na przerwach na potęgę....hi hi hi
Miałam napisać jak posidówka urodzinowa z okazji starzenia się męża wypadła.....dość spokojnie......a w ostatniej chwili wymyśliłam, że na pogryzkę będą mini miseczki tortillowe smarnięte pesto, posypane kaparami, plastrami oliwek i pomidora suszonego oraz sypnięte serem i zapieczone w foremce na muffiny.....superaśne i proste:))
Smakosiu, czekam na wieści o Twoich wynikach, wszystko będzie dobrze, zobaczysz....i cieszę się niezmiernie, że u Twojej Mamy to już obiecująco wygląda....
Lenka, to teraz ja będę się przypominać jakbyśmy odwiedzali Kraków na wiosnę.....gdzie na jadełko się jeszcze wybrać, bo widać smacznie Wam poszło....Super mieć powód do dumy po wykonaniu przez i dla siebie takiej roboty remontowej.....fajnie, że przed nadejściem wiosny będziecie mieli odświeżone mieszkanie i nieco zmienione....to zawsze na długo poprawia nastój:))
Aloalo, a jak u Ciebie urodziknkowo przebiegło.....? Hmmm....mówisz, że śpiewasz Olowi....to fajne i ciepłe....ja nie mogłabym samej siebie słuchać i u nas padło na smeranie......:) Już od niemowlaka widziałam jaką przyjemność sprawia to Bubusiowi i też leżał grzeczniusio żeby tylko nie przestawać.....teraz zawsze jak tylko się przytula to zadziera koszulkę i mówi - mamo posmerasz... Nawet się zdarzało w poczekalni do lekarza:) I stąd nasz poranny rytuał....jak przychodzi na 10min przed moim budzikiem, wskakuje pod kołdrę, przytula się i ja go smeram, a on tylko zmienia ,,boczki" do głaskania....i tak razem się rozbudzamy....:)
Mariolan, jak się spało...? A Twoje dziecię na zabawę się w coś przebiera....?
Lajan, jak Twoja buziola....? Lepiej troszkę....? Herbatkę z prądem już możemy dziabnąć na pociechę???
Kawkę ekspreśną zostawiam, bom swoją porcję już chlapnęła i idę ogarniać wsio:))
Papatki:))
Iwcia, jesteś jak balsam. Prądu jeszcze nie mogę dodać do herbatki bo łykam antybiotyk /bbbbbbbbuuuuuuuuu/ Boli mniej.
Pozdrawiam i dziękuję za pamięć.Witajcie już srodowo ,
Lenka widzę ze jednak miałam racje w sprawie ślubnego . Czy " antykoncepcja" już w domu w komplecie . Jak duża zadowolona z wyjazdu mam nadzieje ze zregenerowała siły i zwiedziła wszystko co chciała zobaczyć . Mam nadzieje ze już skończyliście malowanie . I jak dziewczynom spodobały sie wasze nowe kolory .
Iwcia tak mały był przebrany za indianina w tym roku . Wrócił bardzo zadowolony bo mieli oprócz tańców tez konkursy i poczęstunek słodki .
Lajan bardzo Ci współczuje wiem taki bolący ząb moze bardzo popsuć humor na dłuższy czas a do tego pogoda nie ułatwia powrotu do równowagi ale wiem ze dasz radę trzymaj sie .
Smakosia daj znać po wizycie jak wyniki choć mam nadzieje ze to bedzie tylko formalność .
W jesiennym nastroju tak jak myślałam śniegu już prawie nie ma za to błotko i owszem . Jeszcze tylko padającego deszczu brakuje i za chwile ponownie zaczną szaleć wirusy . Mam już dość ja chce lato ale prawdziwe .
Ok chyba powinnam pomysleć o spaniu bo wszyscy już śpią chyba ze nie wszyscy ?
Przyszlam sie przywitac, ale godzine zobaczylam....
I jednak potem wdepne ;) Dobrej nocy :)
Witam środowo
Uf! Uf! Uf! Uf! I jeszcze wiele razy uf! Wyniki są w normie więc spadł mi wielki kamień z serca. Kolejne badania wyznaczyli mi na początek sierpnia. O luuudzie! Jaka ulga. Teraz muszę się jakoś otrzepać z tych emocji, bo czuję, że w środku jestem jakaś roztrzęsiona.
Teraz tak krótko, bo papiery czekają. O szefie, to już nawet nie wspomnę
Dobrego dniaDobry wieczór!
Wpadam, jak zwykle na chwilę. Wchodzę częściej, ale jak już przeczytam, co u Was, to muszę sobie pójść.
Ferie się kończą. Szkoda. Nie muszę się wybierać na daną godzinę :) Śnieg też się kończy. Mżawka skutecznie go unicestwia, za to pozostawia szaroburą breję.
Bob pokasłuje od czasu do czasu. Myślę, że tak będzie do wiosny, aż grzanie w kaloryferach ustanie. Najważniejsze, że katar przegrał także z Bobem :) Wprawdzie prowadzi jeszcze rozgrywkę z Mężem, ale też pewnie będzie się wkrótce musiał poddać :)
Teraz Olo. Olo jest cudny. Z dnia na dzień cudniejszy oczywiście. Umie już powiedzieć "aaaa", "gyyyy", "uuuuu", "ał" i dziś zawołał "ala". Tłumaczyłam, że mówi się Ola, ale mnie nie słuchał I próbuje śmiać się głośno, co kończy się zazwyczaj czkawką, Ale próbuje :)
Teraz ja. Moje biodra nie chcą się zmniejszyć. Tak samo uda. Kurna. A jutro tłusty czwartek
Smakosiu - Ty wiesz, że ja się cieszę nieziemsko Twoimi dobrymi wynikami, prawda? I Twojej Mamy! Jupi!
Iwcia - my z Bobem się drapiemy po plecach :)) Na zmianę. Nienawidzę głaskania, ale drapać mnie można godzinami. Bob też woli drapanie, ale znacznie delikatniejsze ode mnie.
Lenka - jak Duża? Zachwycona? A tak poza tym, to z całego serca wierzę, że wkrótce napiszesz tak, jak Smakosia, że wyniki dobre.
Idę sobie. Bo muszę :)
Robiłaś Bobowi testy na alergię? Moje dzieci tez często chorowały. Brały antybiotyki. Zmieniłam lekarza (nie z tego powodu). Zlecił testy. Wykazały alergię. Lekarz przestał dawać antybiotyki tylko inhalację i leki na alergię. Kilka lat już nie brały antybiotyku. Teraz mocno pyli olcha i leszczyna. Mój syn ma już pierwsze objawy czyli katar.
Witam wieczorową porą :)
Jakoś od wczoraj nie mogę znowu w ogóle zasnąć....nawet na godzinkę.... i żadne zmęczenie nie pomaga. Mam cosik niskie ciśnienie i wysoki puls, ostatnio średnia 90/58, a puls nawet do 102 . Może to jest przyczyna....
Dziewczyny mam już w domu i to wszystkie ;). Jakoś weselej się zrobiło. Z wyjazdów zadowolone obydwie, ale powrót je chyba również ucieszył.
Malowanie zakończone, ale W jesiennym stroju wykrakała i pomyślałam o małej kosmetyce łazienki ;). Swoją drogą spodobał mi się wpis Mariolan do "w jesiennym nastroju" . Na sobotę zapowiedziano mi już prawdziwe "walę-tynki", ponieważ przyjdą wymieniać mi drzwi wejściowe do domu i to razem z futrynami. Zamówiłam takie wypasione : wejściowo - wyjściowe i mam nadzieję, że tak będą działać ;)). Zakupiłam też już część ramek na zdjęcia, które dumnie zawisną na nowej ścianie i pozostanie tylko czekanie na nowe drzwi do łazienki i szafę. Kolory się wszystkim spodobały, chociaż nie całkiem są takie, jak sobie wymyśliłam, ale też już się z tym pogodziłam..., bo przecież po pomalowaniu nie miałam innego wyjścia .
Strasznie się cieszę z wyników Smakosi i mam nadzieję przyłączyć się jutro do dobrych wiadomości :). Mamy już w planach zakup tony pączków w ramach tradycji i pocieszacza równocześnie, które w znaczącej większości pochłonie mój Ślubny z dziewczynami, a do tego mama przesłała nam pyszne, dzisiaj smażone faworki ;). Nawet nie chcę myśleć, że będę musiała jej przekazywać wiadomość o kolejnej operacji Dużej.... Oby nas to ominęło....
Na dodatek, do kompletu zmartwień, doszła mi wizyta zagranicznego gościa i to już za 3 tygodnie . Pierwszy problem znalazłam sobie oczywiście w rodzaju serwowanych potraw. Coś muszę zaplanować, a nie mam jeszcze pomysła ;) Co gorsze ma przylecieć zaraz po moich urodzinach, więc młyn będzie murowany... ;).
Aaa nie nudzę więcej, dam Wam pospać :) Pa.
Więc jednak wszyscy śpią....no to pa ;)
WITAJCIE!
Tłusty czwartek zawsze kojarzy mi się z takim wczesnym przedwiośniem i mam nadzieję, że tak będzie naprawdę. Mam już dość tego śniegu zmieniającego się w breję i "szklanki" na drodze. Dzisiaj u nas tak, że hamulce to jest to, co w samochodzie jest zupełnie zbędne.
Smakosiu, świetnie, że wyniki dobre, no ale przy tylu wspierających nie mogło być inaczej, prawda?
Lenka, widzisz chyba, że jak my wspieramy, to wszystko jest dobrze? Idź dziewczyno spać! Mam nadzieję, że córki odpoczęły, a starsza trochę się odstresowała. No i świetnie, że remont udany.
Całusy dla wszystkich, a najbardziej dla młodych mam i maluszków. Miłego tłustoczwartkowania!
Witam w piątek, piąteczek, piąteluniek!
Pamiętam jak na początku tygodnia marzyłam o tym dniu (pod wieloma względami)... No i jest
Zrobiłam "rozpieszczalną" kawę gdyby Ktoś miał ochotę.
Lenka, wspaniale się poukładało z tym wyjazdem Twoich dziewczynek. Trochę się zrelaksowały, zatęskniły za domem a tu na dodatek po powrocie takie zmiany Domyślam się, że teraz się stresujesz tą rozmową z mamą. Miejmy nadzieję, że jakoś uda się to wszystko łagodnie "ująć"... Nie pamiętam na kiedy jest ten termin do szpitala? Trzymaj się....
Aloalo, to mówisz, że Olo już się rozgadał Ten czas tak pędzi, że pewnie nim się oglądniemy, to powiesz, że "przegadał" Boba Jak sobie radzisz sama? Bardzo Ci ciężko? Mąż przyjeżdża dzisiaj czy w sobotę?
Herbaciana, Ty masz rację z tym przedwiośniem. Coś w tym musi być. Nawet wczoraj przeczytałam w lokalnej gazecie, że pojawił się pierwszy bocian Kiedy wczoraj wracałam z pracy, to czuło się, że powietrze jest juz jakieś inne. A dziś mimo mrozu ptaki śpiewały jakby zaklinały wiosnę
Chyba muszę wyciągnąć zza szafy swoje hula-hop i zacząć się ruszać, bo jakoś zaniedbałam ostatnio wszelką aktywność. Musze też wprowadzić jakieś ćwiczenia na dywanie - brzuszki czy inne takie, bo totalnie "zardzewieję". Teraz jak już mam za sobą te badania, to znów zaczyna mi się chcieć Jeszcze tylko żeby te marcowe wyniki mamy były poprawne, to będę najszczęśliwsza na świecie.
Mariolan, jak się czujesz - przeszło Ci już całkiem to przeziębienie? Jak nastrój?
Hope, pewnie masz dzisiaj pełne ręce "słodkiej roboty", co? Robisz jakieś walentynkowe zestawy? Pochwal się i podaruj Kawiarence jakąś fotkę.
Wczoraj nie zjadłam żadnego pączka. Jakoś nie ruszają mnie przez cały rok, to i w ten dzień sobie odpuszczam. Ale żeby tradycji stało się zadość usmażyłam na obiad placki z jabłkami więc trochę tłusto było
Dobrego dniaDzień dobry!
Wczoraj nie miałam czasu, żeby przyjść pogadać, bo jadłam pączki Zresztą, jak widać, nie ja jedna. No, Smakosia placki wsuwała, ale też czasu nie miała :)
Dziś za oknem, tak jak wczoraj, cudne słońce. Wczoraj poszliśmy na spacer i muszę przyznać, że pchanie wózka w topniejącej brei, w dodatku po dziurawych jak sito chodnikach, to jest wyczyn. Tylko wiatr głowy urywał, ale słonko cudne. Dziś też ruszamy, oczywiście.
Muszę Wam powiedzieć, że przeżyłam w niedzielę chwilę grozy. W sobotę po imprezie załadowałam moją przyjaciółkę zmywarkę toną naczyń, nastawiłam mycie na "za 6h" i poszłam spać. Rano wstaję, zmywarka otwarta, wg moich obliczeń "ciut za szybko". Zapytałam Męża, czemu ją otwarł, skoro naczynia brudne a on na to, że piszczała, to otwarł. Burknęłam coś, że pewnie mu piszczy po imprezie jeszcze i włączyłam ją na nowo. A ona nabrała wody, zrobiła szuszu bulbul i..... zapiszczała oznajmiając koniec! No ja pierdziu! W oczach stanęła mi wizja zepsutej zmywarki, ręcznego mycia tony naczyń i naprawy. Ale okazało się, że przez filtr przeleciał malutki listek laurowy i zatkał sitko w odpływie. I woda się zbierała. Po usunięciu listeczka wszystko pięknie zaczęło działać, co spowodowało wylanie balsamu radości i szczęścia na moje serce. Nienawidzę zmywać naczyń! Ale to już wiecie :)
Smakosiu - napijesz się ze mną kawy z ciśnieniem? :) Bez Męża daję radę. Nie jest jakoś specjalnie ciężko, nie mogę narzekać. Olo jest grzeczny, Bob mi nieco pomaga. Najwięcej wysiłku mam przy wynoszeniu i znoszeniu wózka, ale z tym nic nie zrobię. A zakupy przynosi pan z Tesco :)) A łikęd znowu spędzimy razem. Wraca dziś w nocy.
Lenka - więc i łazienkę machniecie przy okazji? Super. Pamiętam z liceum z ekonomii, że to się nazywa "nieograniczoność potrzeb" - realizacja jednej potrzeby rodzi potrzebę realizacji następnej :) Ciekawe, co po łazience? Za Dużą trzymam kciukasy i modlę się i czekam na dobre wieści, pamiętaj!
As - Bob miał robione testy, jest uczulony na roztocza kurzu domowego. Odczulamy go od dwóch lat i jest dużo lepiej. I bez antybiotyków, oczywiście. Nasza pani doktor daje antybiotyk w ostateczności a nigdy na w razie czego.
Herbaciana - całusy przyjmuję :)
Hope - zapomniałam napisać, że Tosia jest przecudna a starsza też niczego sobie :))) Pieczesz? (że się tak głupio zapytam :) )
Idę. Bo za chwilę Olo otworzy czarne ślipka a muszę jeszcze kawę wycisnąć :)
Pa, miłego dnia!
No popatrz - przegapiłam Twoje "wyciskanie" kawy. O nie! A taką miałam ochotę
Hm...Ty to jednak inteligentna bestia jesteś - sama naprawiłaś zmywarkę. Brawo!
Witajcie,
Lenka czy mi sie wydaje czy miałyście wyznaczony z duża termin na 12 jeśli tak to powiedz jak poszło a moze już jest po operacji , jak ona sie czuje i jak mama przyjęła ta wiadomość .
Smakosia przeziębienie minęło odpukać teraz biorę jakieś tabletki na uodpornienie mam nadzieje ze pomogą. Jadę dziś do mojego gina ciekawe czy uda mu sie przesunąć moja operacje bo niestety jest o 2 dni za późno wyznaczony termin .
Herbaciana z ta wiosna to ja bym tak nie szalała u nas dziś na lekkim minusie i rano musiałam szyby szorować w aucie bo były białe jak mleko .
Aloalo rany takie małe gaworzace maluszki są słodkie moze wypożyczysz mi go choć na jeden dzień mój mały byłby wniebowzięty ze wreszcie ma braciszka ciekawe czy przy zmianie pieluch nadal by chciał go mieć.
Rany jestem taka śpiąca ze albo mocna kawa albo zimny prysznic mnie postawi na nogi . Moze jednak przytnę komara mam jeszcze godzinkę wolnego to pa.
Mariolan, śpisz jeszcze?
To mówisz, że wydaje Ci się, iż to dzisiaj miał być ten termin przyjęcia córki Lenki na oddział. No właśnie - też mi tak jakoś chodziła ta data po głowie. Trochę się pogubiłam.
Zasyłam Im bardzo, ale to bardzo dużo dobrych myśli...Też mi się wydaje, że to miał być 12 i czekam na wiadomości na forum.
Witam łikędowo :)
Przyszłam posiedzieć przy kawie i przekazać wieści. Dziękuję za dobre fluidy ;) Byłam wczoraj z Dużą na onkologi i w rozpoznaniu niestety ma guza. Spędziłyśmy w szpitalu 6 godzin. Dziwnie w ogóle było, bo teraz wszystkie decyzje należą do niej i do niej kierowali wszystkie pytania, a jej to wcale się nie podobało. Upoważniła mnie od razu do udzielania mi informacji i kazała wszędzie ze sobą wchodzić, ale decyzję o zgodzie na operację musi podjąć sama...., a niestety coś nie ma na nią ochoty. Wyjechała z tekstem, że mamy ją spalić i żadnej tam trumny sobie nie życzy, bo się boi, że przypadkiem ocknie się w zasypanej trumnie, a spalona będzie już spokojna.... Oczywiście obiecałam co trzeba i jeszcze powiedziałam, że jak chce, to mogę ją nawet wtedy zabierać z nami na zakupy np. w słoiku, czy jakimś termosie i na spacery, albo na wczasy... ;) Trochę się rozluźniła i od razu uspokoiła, ale na operację musi zdecydować się sama. Tym bardziej, że dopiero po badaniu hist-pat będzie całkiem spokojnie.... Mamie nadal nic nie powiedziałam.... Już sama nie wiem, co robić.... Żeby łatwo nie było, to za ścianą zmienił mi się sąsiad i "nowy" zaczął dzisiaj remont pełną gębą : skuwa kafelki i rozwala ściny działowe, bo robi mieszkanie przestrzenne....taa, na 35 metrach przestrzenie mu się marzą . U nas w bloku działowe ściany mają 40 cm grubości, więc jak on wali w mur, to u mnie kompletnie nic nie słychać, a szklanki i talerze same wychodzą z szafek. Ślubny "relaksuje" się w pracy, dziewczyny wyszły korzystać z ostatnich dni ferii i pięknej wiosennej pogody, a ja chyba pomogę sąsiadowi i też zacznę walić w mur...głową ;).
Mam jeszcze faworki i kawę. Ktoś chętny ?
Ooo Qrczaku.......!!! Ja tu miałam jakijsiek bzdury pisować.....o altanowych, moich przeprawach malarskich..... A tu się Lenka Twój wpis wyświetlił i mnie nieco ścięło.....Bardzo mi przykro, że jednak bez operacji się nie obejdzie.....Podziwiam pocieszającego dystansu, Twojego i Córci....chylę czoła nad Waszą siłą i postawą..... Będę mocno kciuki trzymać, gdy już Duża decyzję podejmie..... Buziaki i Uściski:)
O mateczko kochana... To się Dużej trafiła pierwsza samodzielna decyzja po 18-tce... O czym innym, kurna. powinna decydować!
Lenuś, ja jestem przekonana, że wszystko się skończy dobrze, no nie ma bata! Musi! Przy okazji podziwiam Was za dystans do tego wszystkiego, bo mnie załamuje gorączka.
I sąsiada współczuję... Dwa piętra nade mną mieszkanie też kupili "nowi". Od września (!) prowadzą remont. Co kilka dni parę uderzeń, wierceń, które rozrywają łeb i cisza. Walą i wiercą różnie. Raz o 6 rano, raz o 22,30, w niedzielę koło południa. I znów kilka dni przerwy. A potem znowu. Więc współczuję. To są jedne z momentów, kiedy zaczyna mnie wkur.... mieszkanie na osiedlu. Bo ogólnie nie narzekam.
Ściskam Cię mocno, jak tylko się da.
Zawsze najgorsze są te początki...ale Wy to już wiecie. Czas przed decyzjami, badaniami, wynikami. Zaraz potem zacznie się czas ulgi. Najważniejsze, że wszystko jest pod kontrolą, szybko wychwycone. Będzie dobrze!
Co do mamy... Hm...sama nie wiem co bym zrobiła na Twoim miejscu. Może jak się uda, to narazie nic nie mówcie...? Tylko przecież to nie takie proste. Jesteś wyjątkowo dzielną Kobietą. Trzymaj się. Jeszcze trochę i odetchniecie z ulgą. Przekonasz się. Uściski.Już dawno nie miałam tak spokojnego, piątkowego wieczoru. Wreszcie czuję, że moja psychika dostała trochę "urlopu". Pozwoliłam sobie na odmienność...
Wysprzątałam mieszkanie, postałam trochę przy garnkach, zrobiłam zakupy... Przytaszczyłam siaty i bukiet tulipanów. A teraz zapaliłam świecę, włączyłam listę przebojów Trójki. Myślę...chwilo trwaj Na dodatek Połówek zrobił mi bardzo sympatyczną niespodziankę "przedwalentynkową" i w skrzynce na listy znalazłam przesyłkę od Niego. Dołączył "ciepły" liścik i zrobiło mi się tak wyjątkowo na serduchu
Oooo, leci piosenka Piotra Bukartyka - fajnie śpiewa.
Jak dobrze mieć taką chwilę spokoju...W końcu mogę posiedzieć.
Jutro od godz. 9 mam mieć "drzwi otwarte" w mieszkaniu, więc dzisiaj musiałam pomyśleć nad romantyczną kolacją, bo zapewne po zamontowaniu nowych drzwi będzie mało czasu. Zrobiłam tonę sushi i opędzić się nie mogłam od nagle zgłodniałych dzieci ;), ale byłam twarda i zapakowałam wszystko do pudełek na jutro, ponieważ planujemy posiedzieć razem z dzieciakami - tak romantycznie będzie ;).
Iwcia, Ty tu się nie szczyp i masz "natentychmiast" opisać altanowe malowanie :), Ja nie jestem pępkiem świata, a życie toczy się dalej.... i oby jak najdłużej ;) Zawsze starałam się z humorem podchodzić do problemów, bo tak chyba lżej i reszcie rodziny pokonuje się trudności, a i swoje rozterki łatwiej zamaskować ;) Obracam coś w żart, bo widocznie nie wiem co mądrego powiedzieć , a rzeczywistość sama mi śmieszne sytuacje podsuwa.
Jak siedziałyśmy w szpitalu przed gabinetem, to przed nami wisiał na ścianie wielki plakat informujący o Instytutach Onkologii z dopiskiem "znajdź nas na facebooku".... Pokazałam to Dużej i mówię : A jak ich znajdziemy, to co dalej...mamy kliknąć "lubię to"... ;) Pośmiałyśmy się obydwie i to z jeszcze kilku rzeczy, bo np. dwie panie mogły wejść bez kolejki i kłóciły się, która może bardziej bez kolejki..., więc jak Ślubny do nas przyjechał, to usiadł 2 krzesełka dalej, żebyśmy mu siary nie robiły :))).
Smakosiu, ja to w sumie cykor jestem, ale ukrywam to przed rodziną i udaję twardziela ;) Z mamą chyba poczekam ile się uda... Po co ją narażać na dłuższy stres...
Aloalo, przez naszego sąsiada, to musiałam dzisiaj aż wyjść z domu, bo nie szło wysiedzieć. Nawet wszystkie zdjęcia i obrazy na ścianach wisiały pod dziwnymi kątami, bo od drgań się poprzesuwały ;). A Ty powinnaś nam przesłać jakieś nagrania z popisami elokwencji Ola ;) Takich rzeczy się przyjemnie słucha, bo wszystko można sobie dowolnie zinterpretować, według potrzeb :).
Oby jutro wymiana drzwi szybko poszła... Będę z sąsiadem rywalizować, kto głośniej wali tynki ;)
Wiecie co...przyszłam jeszcze na chwilę, bo akurat szukam pomysłu na menu dla mojego gościa i przyniosłam pyszną, angielską, granatową herbatkę. Nie jest koloru granatowego, tylko z owocem granatu, ale muszę powiedzieć, że bardzo dobra :). Szkoda, że Duża przywiozła taką tylko jedną, bo chyba szybko wyparuje ;).
A może podsuniecie mi jakieś pomysły na ugoszczenie Hiszpana. Ma być u nas kilka dni i z grubsza jestem zdecydowana, że "obiadowo" ugoszczę go jednak po polsku, ale nie mam głowy do wymyślania śniadań i kolacji ( np. na ciepło ). Przyleci do nas pod wieczór i to będzie najtrudniejszy posiłek, bo powinien być dość syty, ale i lekki zarazem i najlepiej taki bardziej "do wyboru", bo nie wiem co on jada. To młody chłopak, więc pewnie lubi zjeść, ale chciałabym żeby mu smakowało. I muszę jeszcze zorganizować mu jakoś czas wolny popołudniami.... Masakra.
Uuuu, to masz zagwostkę. Ale jako, że jest już po siódmej a z Ciebie "nocna mara", to pewnie wszystko sobie rozplanowałaś i pomysłów masz sto. Dobra - dokładam swoje Hm...przyszło mi do głowy, że może np. kawał uźca z indyka zapakowany do piekarnika z kawałkami owoców. Będzie wtedy na ciepło a jak nie zjecie, to można podgrzać następnego dnia albo pokroić jak wędlinę do pieczywa. A może jakieś pierogi? No np. ruskie, okraszone masłem. Trochę sałat z pomidorem, prażonymi pestkami z winegretem. Ponoć kabanosy smakują wszystkim więc to plus żółty ser i gotowe Wasze uśmiechy na dokładkę i będzie super.
Udanego spotkania w super atmosferze!Udziec z indyka, to całkiem dobry pomysł, nie wiem czemu nie pomyślałam, nawet gdyby nie lubił, to my zjemy ;) A pierogi może takie podsmażone...
Smakosiu, ja to w sumie cykor jestem, ale ukrywam to przed rodziną i
udaję twardziela ;)
"Cykor"..., tak bym tego nie nazwała. To lęk i troska a z Ciebie jest naprawdę wyjątkowa Kobieta. I proszę mi tu więcej nie dopisywać żadnych komentarzy pod moim stwierdzeniem, bo ja wiem, co mówię. No!
Wymiana drzwi z futrynami? O ja pierdziu! Miałam to i nie zazdraszczam. U mnie sąsiedzi schodzili po kolei sprawdzić co się dzieje No nic, jakoś przetrwacie. Życzę żeby szybko poszło i bez niespodzianek.
Witam sobotnio i porannie
Za oknem mroźno. Szron okrył trawę, ale pojawiło się słońce więc pewnie niedługo zniknie ta delikatna biel. Chyba zapowiada się całkiem miły dzionek.
Póki co kawa z "ciśnieniem". Robiłam ją z przygodami, bo niespodziewanie zaczęła sie odkręcać ta "łapka" z kawą, woda uciekała na boki, syczało, pryskało i wpadłam w panikę No ale dokręciłam to jakoś i mimo wszystko wyszła smaczna więc zapraszam. Spieniłam sporo mleka gdyby Ktoś reflektował.
Tradycyjnie śmigam w odwiedziny do rodziców. Zrobiłam Im sałatkę "gyros", bo ją lubią a, że ja Ich kocham a dziś Walentynki, no to mam "prezent", nie?
Kurcze, dopiero co farbowałam włosy a już mi "siwasy" odrastają O żesz! Dziś farbowanie.
Wszystkim bez wyjątku (uznającym Walentynki lub nie) wspaniałego, pełnego czułości dzionkaWitam walentynkowo, a co :) Was też przecież kocham, nie ;)
Z samego rana, mój najlepszy Ślubny jakiego mam, wrócił z pracy po 24 godzinach z pięknym bukietem tulipanów....i poszedł spać :))) Ja już mu przygotowałam pyszne śniadanko ze wszystkim ( bo z serem, polędwiczką, pomidorkiem, bazylią, papryką, ogóreczkiem...itd. i powycinałam to wszystko w serduszka, więc jak się obudzi, to zapodam do łóżka ;). Dziewczyny też się załapały na kanapeczki, bo w końcu też je kocham :)))
Smakosiu, przyszłam również z ciśnieniem i to podwójnym, ale Ty pewnie już pomknęłaś do rodziców....
Drugie ciśnienie mam związane z drzwiami, ponieważ przyjechali panowie wymienić mi front na nowy, ale zapomnieli....drzwi . No masakra jakaś. Mieli tam jakieś w samochodzie, ale nie te, które zamówiłam. Fajnie nie ?. Mam za to wolny dzień, ale żeby nie było, to nie od walenia tynków, bo sąsiad nie zawiódł i daje po murach na całego ;). Podejrzewam, że on próbuje skuć również moje kafelki, albo zorientował się jaki ma metraż i teraz go powiększa, bo z 40 cm ściany można trochę przestrzeni sobie wykuć .
Kto reflektuje na kawę z ciśnieniem ? Ale ciszy nie gwarantuję ;)
Witam miłośnie :)
Tak szczerze, to Walentynki mnie walą, ale w tym roku się "szarpłam" i zrobiłam Mężowi prezent. Taki od nas wszystkich, znaczy ode mnie i chłopczyków dwóch. Kupiłam misia :) Takiego mięciutkiego z dyndającymi nóżkami a w rękach trzyma serducho. I w tym serduchu też był miś. Ale ja wymacałam mymi ręcami, że to serducho jest jakby ramką, więc wydrukowałam zdjęcie nas trojga (mnie i chłopczyków dwóch) i wcisnęłam w serduszko. Przed wręczeniem kazałam obiecać Mężowi, że jako dorosły chłop nie będzie się wstydził zabrać tego zarąbistego - a jakże - prezentu z sobą do pracy :) I obiecał. I teraz nas zabierze i będzie na nas patrzył, żeby pamiętał cały tydzień, jacy my słodcy jesteśmy (ja i chłopczyków dwóch).
Natomiast Bobowi zrobiłam laurkę i stwierdził "ja cieee, mamusia mnie na prawdę mocno kocha". No i w ramach rewanżu dostałam bukiet z trzech różyczek (od każdego mężczyzny mego po jednej).
A wczoraj Bob przy obiedzie powiedział: "Mamo, ja nie mogę ożenić się z A., bo to moja kuzynka". Potwierdziłam, że nie może. A on: "A ja bym chciał! Bo będę musiał długo szukać!" Zaczęłam się śmiać i mówię, że niestety, nie może się z nią ożenić, bo z rodziną nie wolno, że to musi być ktoś obcy. A Bob z rozpaczą: "Matko, z obcym mam się żenić! Ma-sa-kra" Zaczęłam się śmiać, jak głupia i gadam, że tata też był obcy, a potem się poznaliśmy i już obcy nie był. A Bob: "A wkurzał cię już wtedy, czy dopiero później zaczął?" Poległam
Lenka - ja nie wiem, czy wymiana drzwi wraz z futrynami to dobry pomysł po odmalowaniu ścian :) I gwarantuję, że przy wycinaniu futryn zemścisz się na sąsiedzie :)) Jak pode mną wymieniali, to mi nogi w przedpokoju drżały. Znaczy nogi moje były, tylko jak w przedpokoju stałam. Co do Hiszpana nie pomogę, bo ja jedynie ciasta umiem, wytrawne rzeczy mnie nudzą i nie mam weny na ich tworzenie :) Udanej walentynkowej kolacji!
Smakosiu - jak Ci napiszę, że zafarbowałam dziś włosy to uwierzysz? Musisz. Zafarbowałam :)
Zmykam. A to dla Was
Dobry wieczór:) Miałam wolny piątek i zleciał tak szybko.Sobota jeszcze szybciej. Wczoraj nieco się zdenerwowałam w ZUSie. Byłam ciekawa jak wygląda moja przyszła emerytura skoro państwo zdecydowało, że moje środki już muszą przejść z drugiego filaru do ZUS. Tymczasem ZUS ma stan składek na 2012 rok, to nie wiem oni liczą to chyba na liczydłach. Na Walentynki kupiłam mężowi czekoladę, mąż mi kupił ... nową umywalkę do łazienki . Praktyczny taki
Lenka młodzież się teraz zdrowo odżywia, wiec może Hiszpanowi wystarczą płatki i jogurt na śniadanie ? Ewentualnie tosty? Chyba na powitalną kolację mogłaby być uniwersalna międzynarodowa pizza, albo naleśniki
Trzymam kciuki za Młodą, żeby wszystko się dobrze skończyło. Musi się dobrze skończyć ie ma innej możliwości.
Aloalo Bob ma wspaniałe poczucie humoru :) Fajnie spytał o to wkurzanie
Smakosiu siwe włosy są złośliwe z natury i rosną dwa razy szybciej . Niestety :(
Witajcie,
Lenka mam nadzieje ze jednak drzwi sie znalazły i nie musisz pilnować cała noc nowego przedpokoju . Mam nadzieje ze Duża podejmie jednak właściwa decyzje mimo ze nie jest łatwa . Życzę jej dużo zdrówka i szybkiego powrotu do zdrowia .
Smakosia ja tez powinnam już ufarbować i ostrzyc włosy ale teraz muszę to przełożyć na jakiś czas bo w poniedziałek idę do szpitala i mam nadzieje ze tym razem sie uda i nic sie nie wydarzy .
Iwcia jak malowanie nowej altany i ognisko mam nadzieje ze wszystko poszło ok
Aloalo tak dzieci maja ciekawe pomysły mój mały tez czasami mnie nawet bardzo zaskakuje swoimi pytaniami i spostrzezeniami
W jesiennym stroju ja tez sie czasami dziwie jak oni funkcjonują w tych urzędach jeśli im sie cos należy to ponaglenia wysyłają natychmiast ale jeśli maja nam cos wypłacić to sprawy ciągną sie miesiącami .
Ok zmykam moze uda mi sie trochę pospać .
Witam niedzielowo :)
Piękne słońce u mnie świeci i pachnie wiosną :) Śnieg na trawnikach zaczyna ustępować miejsce trawie, chociaż z trawą to ma mało wspólnego, ale przynajmniej nie jest białe. Jeszcze ze dwa takie słoneczne dni i może to w końcu stopnieje....
Walentynki minęły u nas bardzo sympatycznie. Była kolacja, świece, szampan i dobry humor, bo po tylu latach razem, żeby poczuć motyle w brzuchu, musieliśmy sobie załatwić wzdęcia .
Skoro nie wymieniali nam drzwi, zrobił się nam niespodziewanie wolny dzień, który postanowiliśmy wykorzystać na dalsze poczynania remontowe. W planach było odświeżenie łazienki, ale szkoda nam było słonecznej pogody na siedzenie w kiblu bez okna, więc pomalowaliśmy...duży pokój . Czy ja mówiłam, że my mamy odnośnie remontu jakiś plan ? ;) Bo nie pamiętam ;) Jak dziewczyny wyszły rano ze swojego pokoju i zobaczyły nasz, cały wyłożony folią, z poprzestawianymi sofami, to zdębiały. Żeby malować w Walentynki.... No, ale kto bogatemu zabroni :)) Tym prostym sposobem mam odmalowany salon i jadalnię oraz naszą sypialnię, bo to takie 3 w jednym .
Aloalo, to Ty wyszłaś za obcego... ? A odnośnie jedzenia, to wolę jedzenie niż słodkości ;) Już mi spać nie dają urodzinowe ciasta, które muszę sobie popełnić :) A może masz ochotę mnie wyręczyć i upiec mi 40-letni tort ? Znaczy się nie ma być tak stary, tylko dla tak starej .
W jesiennym stroju, Twój pomysł z naleśnikami podsunął mi myśl o krokietach i barszczyku...Na ciepłą kolację chyba może być i takie trochę to polskie... Muszę zapisać, bo zapomnę :)
Mariolan, Duża póki co się zbiesiła i nie chce gadać o operacji. Muszę to przeczekać, a potem z nią przegadać, bo lekarz radził długo nie zwlekać, przy czym nie wiem ile to jest długo....I trzymaj się w poniedziałek, wszystko będzie dobrze :)
Przyniosłam jeszcze kilka moich tulipanków dla przypomnienia wiośnie, że już luty się zamierza kończyć ;)
Ps. A w tle odmalowana ściana ;) Ta biała, bo część mam żółtych ;)
Ooooo, przyszłaś w tym samym czasie, ale jakoś Cie nie zauważyłam Schudłaś czy co?
No to juz teraz wiem, że drzwi masz jeszcze stare, ale za to nowy "sypialnio-jadalnio-salon". No brawo! Wy to macie powera. Ja pierdziu No a pomysł z reaktywacją "motyli w brzuchu" z pomocją wzdęć, jest normalnie rewelacyjny Muszę to zrealizować jak przyjedzie Połówek
Twoja "Duża" pewnie w nowym tygodniu powie Ci, że oczywiście zgadza się na operację. Myślę, że chciała dać sobie trochę czasu na oswojenie z nową sytuacją. Sam fakt, że to Ona ma podejmować decyzje pewnie ją mocno "sparaliżował". Zakładam, że i tak będzie trzeba poczekać na pierwszy, wolny termin więc trzymam kciuki żeby jak najszybciej się zdecydowała. Jeszcze trochę....i odetchniecie. Zobaczysz.Witajcie niedzielnie
Piękny, słoneczny dzionek a ja siedzę w domu. No ale stwierdziłam, że nie chce mi się nigdzie wychodzić. Trzeba czasem nacieszyć się tym luzem i tzw. "nic nie muszę". Gotuję gar krupniku na cały, nadchodzący tydzień. Na obiad zjadłam stek. No no, nawet smaczny. Chyba trafiłam na dobry kawałek mięsa, bo z tym, to nigdy nic nie wiadomo.
Lenka, jak tam Twoje drzwi "wejściowo-wyjściowe"? Mam nadzieje, że obsadzone? Uporałaś się z bałaganem? A sąsiad zamieszkał w Twojej łazience czy w porę się zatrzymał przy tym skuwaniu?
Aloalo, przecież nie mogłaś nie farbować włosów, skoro ja to zrobiłam. Toż to oczywista oczywistość Ale numer, co? Zawsze wiedziałam, że Bob jest "the best". Refleksje ma na medal (z ziemniaka ma się rozumieć). Ta o wkurzającym tatusiu jest pierwsza klasa. Ciekawe co na to Połówek...?
W jesiennym nastroju, mówisz, że te siwe włosy rosną dwa razy szybciej? Ty wiesz...coś w tym jest! Jeśli chodzi o ZUS, to tutaj można poruszyć wszelkie tematy, które by się tyczyły nieudolności zainstalowanego tam systemu. Niestety ktoś kiedyś wziął za to pieniądze a teraz my mamy tego efekty w postaci braku żetelnej informacji. Jak znamy życie, to nikt za to nie "beknie" Wr!!!
Mariolan, udało Ci się zasnąć? Pospałaś trochę? Będę bardzo mocno trzymać kciuki za ten jutrzejszy dzień. Miejmy nadzieję, że wreszcie wszystko załatwisz i już będziesz mieć to za sobą. Trzymaj się dzielnie i daj znać jak tylko będziesz mogła. Czekam... Uściski pełne ciepła.
Pójdę zrobić herbatę z imbirem. Ktoś jest chętny?Ja chętna :) Tak siedzę, szukam, czytam i pomyślałam o herbacie, ale tyłka mi się ruszyć nie chciało ( widocznie nie schudłam aż tyle ).
Smakosiu, też dzisiaj cieszę się "nic nie musieniem" ;). Mam wolną niedzielę ( również od sąsiada ), więc korzystam. Drzwi zostały przeniesione na czwartek...mam nadzieję, że ich nie zapomną ;)
Duża chyba przechodzi jakiś tydzień buntu, ale może jej to przejdzie... Dobrze, że mam jeszcze sporo roboty z remontem, to jakoś mniej myślę....albo po to wymyśliłam sobie remont... ;)
Drzwi zostały przeniesione na czwartek...mam nadzieję, że ich nie zapomną
W razie jak zapomną, to będziemy wiedziały gdzie ich szukać. No tam gdzie przeniesione czyli będą "w czwartku". No Chyba mi odbija od tego "nic niemusienia";)
No Chyba mi odbija od tego "nic niemusienia" - Jak mówię Ślubnemu, że mi już odbija od czegoś, to on zawsze zamyśla się na chwilę i mi odpowiada : " Nieee, to tak szybko nie działa, to musiało już w tobie siedzieć..." .
A to dobre
Chyba ma facet racjęWe mnie to siedzi od urodzenia
Witajcie,
Wpadłam na chwilkę aby sie pożegnać jeśli wszystko sie uda to przyjdę za kilka dni z wami pogadać . Mam nadzieje ze będziecie trzymać za mnie kciuki . Do zobaczyska mam nadzieje pod koniec tygodnia .
Trzymam kciuki. Powodzenia.
Mariolan, ....to już dziś.....? Ale zleciało....Zaciskam mocno kciuki!!! Żeby pomyślnie i szybko wszystko przebiegło....! Czekamy na wieści....
Dzień dobry!
I po feriach... Aloalo musiała się zwalić z łóżka znacznie szybciej, niż przez ostatnie dwa tygodnie. Na szczęście Boba i jego kolegę rano do szkoły prowadzi tata kolegi. Ja ma "dyżur" po południu. A za oknem wiatrzysko okropne! Aż świszczy! A jeszcze wczoraj było tak pięknie, słonecznie, +10 st.!
Kawę muszę zrobić, bo mi głowa na dół leci. Olo w nocy był rozmowny a teraz śpi :) Łobuz :)
Mariolan - ja trzymam i pomodliłam się, wszystko będzie dobrze! Trzymaj się dziennie i szybko do nas wracaj z dobrymi wiadomościami, dobrze? Uściski!
Lenka - jak noc w nowoodmalowanej sypialni? Jak śniadanie w nowoodmalowanej jadalni? :) Tulipany piękne. Bardzo lubię tulipany. I frezje. I róże. I goździki malutkie takie. I... bardzo lubię kwiaty :)
Smakosiu - krupnik wyszedł? Tak, jak lubię kwiaty, tak nie lubię krupnika :)
Iwcia - co z tym malowaniem altany?
Komuś kawy? Idę robić.
Może ten by Ci posmakował, bo chyba ma niewiele wspólnego z krupnikiem Kiedy go zaczęłam gotować wszystko było tak, jak trzeba. Nasypałam pęczaku (bo lubię) i nagle mnie oświeciło, że nie mam ziemniaków. Wpadło mi wtedy do głowy, że fasolka (duży jaś), to też skrobia więc zastąpiła ziemniaki. A potem popatrzyłam na przecież pomidorowy i stwierdziłam, że jak szaleć, to szaleć - totalnie zmieniłam koncepcję krupniku na ni to, ni sio. Jak mówi Lenka "a kto bogatemu zabroni?" To co, skusisz się na mój krupnik?
Hmm, no spróbować mogę. Choć ziemniaczków szkoda :) Jak Ci z Iwcią będziemy podjadać to Ci do środy nie starczy :) Choć w sumie w tę środę się nie je (za dużo), więc poproszę miseczkę :)
No proszę...zaryzykujesz? Zapraszam. Fakt, w środę trzeba będzie zrobić przerwę. Przez to starczy mi na jeszcze dłużej
Aloalo, to naprawdę rewelka, że nie musisz rano gnać z Bobem do szkoły i wyrywać z ,,becików" Ola.....bo zdecydowanie fajniejszy jest spacerek popołudniowy po dzieciaki....:)Tylko dziś gorsza od łikendowej pogoda :(
I jak Ci się widzi tak misternie malnięta altana/podłoga...hi hi hi ;)
Ukłoniki Poniedziałkowe!!!
Łikend przeleciał nie wiedzieć kiedy.....Mamy z M taką teorię, że łikendy zawsze są za krótkie i zawsze jesteśmy po nich mega zmęczeni, gdy trzeba z nowym tygodniem się witać ..... Nie ma znaczenia co dokładnie robimy....czy to imprezka ze znajomymi, czy delikatne prace ogrodowe i sączenie piwka we dwa persony....:)
...dobra, dobra już piszę co i jak z tą altaną......... Otóż mąż na czwartek dał mi zadanie pomalować 1 z 6 trójkątów podłogowych, bo ten został pominięty omyłkowo przez panów montujących altanę..... Sprawa była prosta, bo puszka z resztą impregnatu użytego do podłogi stała koło altany i nie mogłam jej z żadną inną pomylić.....więc fachowo zabełtałam puszką, celem pomieszania płynu....po otwarciu wyjęłam znajdujący się w środku, nasączony, szeroki pędzel i machnęłam zamaszyście kilka mazów po dwóch pierwszych, najdłuższych deskach......Gały mi wyszły, bo mimo niemożliwej pomyłki kolor był drastycznie inny..... Pomalowane wcześniej deski, były jakby lekko kolornięte wodnistą mazią, która nie nadawała koloru tylko je lekko tonowała na ciemniej......A moje piękne mazy dawały wyrazisty, ciemny, nieprzeźroczysty kolor brązowy!!! Co jest do diazka!!!!.... Nooo jak to co......? Fachowiec otworzył puszkę i malował wodnistym impregnatem, a kolor spokojnie spoczywał na dnie i .............CZEKAŁ NA MNIE.....!!! Bym mogła całkiem niewinna, zaliczyć wpadkę okropniastą......błąd był po stronie fachowca, ale co mi po tym teraz.....no co....?
M zareagował rozdrażnieniem, że może gdybym zadzwoniła, to by powiedział czym mam zmywać maźnięte mazy itd....ale nie zadzwoniłam, tylko machnęłam wszystkie pierwsze dwie deski każdego trójkąta na ten intensywny kolor i stwierdziłam, że kolejne deseczki pierdykniemy na jaśniej i jakoś to będzie......Następną farbę piknie rozcieńczyłam do pożądanego kolorku i maznęłam resztę.....wyszedł artystyczny duecik..... Dodam tylko, że strach był co do koloru podłogi, bo altanę chcemy zostawić w miarę jasną, zaimpregnowaną.....ale tak naturalnie.....:) A oto efekt, altana wstępnie zaimpregnowana w całości. Jak dojdą meble będzie git......To mój widok z sypialni....:)
I się wygadałam....Musicie wiedzieć, że byłam nieco nabuzowana, bo miało być na jasno, a tu takie buty wylazły.....Ale nieład artystyczny chyba daje radę....co?
Buziolki!!!
Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło! Jest piękniaście! Ta altana jest rewelacyjna. Wiadomo, że podłoga brudzi się zawsze najbardziej i gdyby była bardzo jasna, to z pewnością szybko by było widać wszelkie zabrudzenia. Szczególnie w narożnikach i krawędziach zatrzymuje się kurz, pył i inne takie. Wyszło super. Te iglami obok altany robią wspaniały klimat.
Smakosiu dzięki, też tak pomyślałam, że przynajmniej brudzić się mniej będzie.....a iglaki mają ok 8 latek i już naprawdę dają radę...:) Szkoda tylko, że z tego ujęcia nie widać, iż altana stoi jakby przywarta do ceglastej grillo-wędzarni.....ale to może podczas wędzenia, kiedyś focie pstryknę;)
....aaaa i jeszcze miałam zapytać.....czy masz jeszcze ten autorski Twój krupniczek....? bom chętna na miseczkę, ja fasolę i pęczak uwielbiam w każdej formie....:))
.aaaa i jeszcze miałam zapytać.....czy masz jeszcze ten
Mam mam, bo to dopiero co ugotowane i to w takim garze, że do lodówki się nie zmieścił. Musiałam wynieść na balkon. Tylko nie wyjadaj fasoli!autorski Twój krupniczek....? bom chętna na miseczkę, ja fasolę i
pęczak uwielbiam w każdej formie....:))
Jak to często bywa, podczas "wpadek" powstają nowe wspaniałe rzeczy (zwłaszcza kulinarne). Bardzo mi się podoba ta dwukolorowa podłoga! W ogóle altana jest bardzo ładna i chętnie bym sobie w takiej posiedziała :)
Pięknie.
Lajan, dziękuję:) To kiedy wpadasz na herbatkę z prądem.....lub jak Lenka niedawno proponowała....bez herbaty
Iwcia, nie nalegaj bo nie będziesz znać dnia ani godziny do czego jestem zdolny.
Witajcie poniedziałkowo
Wiatr głowę urywa i zimno jak nie wiem co. Pomyśleć, że wczoraj świeciło słoneczko. Jak ja już tęsknię za wiosną. Ech! No normalnie marzy mi się ta chwila gdy można będzie zdjąć kurtkę i wyjść z domu w samej marynarce. Z tego wszystkiego mam nawet ochotę na spódnicę, co u mnie jest rzadkością.
Wczoraj miałam dzionek na luzie. Odpoczęłam. Z energią zaczynam nowy tydzień.
Mariolan, czekamy na Ciebie i trzymamy bardzo mocno kciuki...
Dobrego dniaWITAJCIE! w nowym tygodniu.
Mariolan, choć Ty już w szpitalu i nie przeczytasz, to wiedz, że mocno trzymam kciuki i wysyłam energię coby się wszystko koncertowo odbyło.
Iwciu, moja śp. krawcowa mawiała" zanim mądry się zorientuje, głupi wszystkim powie, że tak ma być", a swoją drogą bardzo mi się podoba to malowanie, przynajmniej nie jest monotonne.
Lenka, czy Ty wysyłasz wirusy niespania? Zaraziłaś mego męża. Całą noc tłukł się po domu i spać nie dawał.O matko, z drzwiami to tak bywa. Pamiętam u nas też przywieźli inne i musieli je zamontować bo ościeżnica miała inny wymiar, ale.... nie ma tego złego. Drzwi w końcu wymienili i dostałam taaaki rabat, że zawsze wracam do tej firmy.
Zaklinałam tę wiosnę i zaklinałam, a tu dalej nic, więc w ramach zemsty nad śniegiem i mrozem zakupiłam cudne, pachnące prymulki i poustawiałam we wszystkich kątach domu. A co, niech wredota czuje, że jej nie chcę!
Wszystkich serdecznie pozdrawiam i życzę miłego wieczoru i czego sami sobie życzycie.
Mariolan, zaglądnęłam do Kawiarenki z nadzieją, że Ciebie tutaj nie było, bo to oznacza, że zostałaś na oddziale. Liczę, że już się tam "odnalazłaś" i udaje Ci się zapanować nad stresem. Jesteśmy myślami z Tobą. Trzymaj się!
Dobry wieczór :) Dziś miałam dzień wycinania kółeczek - czarnych, białych żółtych i czerwonych. Jutro dzieciaki będą z nich wyklejać pingwiny. Nie wiem kto pierwszy wpadł na pomysł tych wyklejanek, ale już go lubię.
Miłego wieczoru wszystkim życzę :)
Witam "wieczorową" porą :)
Herbaciana, ja staram się nie zarażać, ale kto wie, co w powietrzu lata... ;)
W jesiennym stroju, pingwinki będą przecudne, już to widzę :)
Aloalo, spało się normalnie, czyli bardziej szczątkowo, ale to nie wina ścian ;) A co z moim 40-letnim tortem ? Wymigujesz się...?
Iwcia, altana malowana wyszła, jak planowana ;) Ja bym się nie poznała, że nie tak miało być, a teraz się wygadałaś i jak do Ciebie zajadę, to trzeba będzie skrytykować .
Mariolan, czekam na Twój powrót.
Melduję z placu boju, że dzisiaj gładziliśmy łazienkę.... Gdzie kończy się moje mieszkanie ? Zawsze myślałam, że jest za małe, a teraz by wypadało zmienić zdanie... ;)
Oj, nikt nie przyszedł....
No nic to ;) I tak Was witam, ale na krótko, bo Ślubny już mnie woła, że sam nie chce siedzieć ;). A przecież sam nie siedzi, bo tradycyjnie mam go w zasięgu wzroku i go tym wzrokiem czasem obdarzam, więc o co kaman .
Nie wspomniałam jeszcze skromnie, że mam gładką łazienkę. Tylko w części jeszcze, ale jutro dopełnię resztę i będzie miodzio :) Sama muszę szlifować gładź i bardzo mi się to nie podoba, ale nie było innych chętnych. Dziwne, bo ja chętna też nie byłam i nie wiem, jak do tego faktu doszło ;). Chyba metodą spychoterapii : dziewczyny już szczęśliwie w szkole ( dla mnie rzecz oczywista ;)), a Ślubny w pracy i padło na mnie.... :)
No, nic, lecę :)
Pośpij sobie.
Witam popielcowo
Za oknem szaro a ja na dokładkę założyłam szary sweter. No ale skoro jest Popielec, to nawet jakoś tak wpasowałam się klimatem, prawda?
Lenka, jak sądzę Ty też jesteś w "klimacie", bo szlifowanie ścian daje okazałe warstwy "szarości", prawda? Myślisz, że uda Ci się dzisiaj dokończyć tę swoją "wielką" łazienkę? Ja pierdziu! Nie zazdraszczam.
A skoro mowa o łazience, to dziś przez pół nocy śniły mi się różne projekty. Szukałam wczoraj pomysłów łazienkowych w internecie, bo szef mnie poprosił. Co się obudziłam, to miałam przed oczami kolejne projekty. No normalnie burza mózgu.
Jako, że dziś Popielec, to tradycyjnie rozpoczynam swój "mały post". Do świąt zero ciast, ciastek, czekolad, itp. Oj, będzie za mną "tupał cukier" jak nic
Przyniosłam herbatę. Komu?
Dobrego dniaUkłony Środowe!!!
Szaro i smutaśnie za oknem, ale nie wieje i robi wrażenie jakby było cieplej, za to zaczęło mżyć..... Bubuś dzisiaj na zuchowych zajęciach będzie cosik dla mnie tworzył....oczywiście było, to owiane tajemnicą i nie wiedziałam dokładnie ile materiału, nici i guzików potrzebuje i już jestem ciekawa czy faktycznie jakieś cusik wymodzą dzieciaki z tego.....
Właśnie w trakcie pisania do kawiarenki zabrzęczał mój telefon....to koleżanka z prośbą byśmy pojechały po jej córkę do szkoły, bo źle się czuje.....młoda wczoraj była pierwszy raz po chorobie w szkole.... Ponieważ to ta sama klasa co mojego Bubusia, to pani miała okazję poskarżyć się na młodego, że nie chciało mu się ćwiczyć i się nie słuchał, ale teraz jest grzeczny..... Zaglądnęłyśmy do klasy, a tam zostali sami chłopcy i było ich chyba sześciu..... wsio reszta pochorowana......Pani powiedziała, że to jeszcze spoko, bo w klasie obok dwoje uczniów, masakra jakaś..... Owa koleżanka dziś chciała się zapisać do lekarza, to może na jutro jej się uda dopiero, bo jest jedna lekarka w przychodni- dla dzieci, a druga chora....
Wczoraj coś telewizor mówił o epidemii grypowej za naszą granicą, ale nie wspomnieli o naszym pogromie anginowo-jelitowym...... tak to wygląda w moich okolicach, bo mam na myśli również doniesienia z wrocławskich przychodni....
Bubuś w czwartek spotkał się z kolegą z klasy u nas w domu. W progu z mamą kolegi gadamy, a ona mówi, że starszy syn chory jak diabli....buuuuuu, -czemu nie wspomniałaś przez telefon? -pytam, -toć Cię powieszę, jak młody coś mi tu zostawi......! -ale jemu nic nie jest, nie pomyślałam...-oświadczyła. Toć przecie nie wygonie chłopaka u progu dobrej zabawy..... Buuuu na tę bezmyślność -myślę......!!! Przyszła po kolegę mama i okazało się, że jej młody coś źle wygląda i niedobrze mu.....buuuuuu Obym nie wykrakała.... W piątek już ten kolega do szkoły nie pojechał, a teraz też jego mama leży z gorączką. Bubek w sobotę miał kryzys brzuszkowy, bo bolał go i mało jadł, położył się spać po obiedzie, a po pobudce obiad zwrócił.....Po czym stwierdził, że czuje się świetnie i tak naprawdę zostało do dziś....Wydaje się, że jego organizm walczy i zwalcza ( odpukać i nie zapeszać- chwilo trwaj ) ;)
Lenka, wpadaj i krytykuj.......:) a może nie zdołasz, bo widziałam na zdjęciu już zrobiony stół i jedno krzesło, więc mebelki zapowiadają się biiuuttii i każdą krytykę przyćmią swym blaskiem.....hi hi hi, bo świeżuchne, jaśniuchne do impregnacji gotowe przyjadą :)) Dzięki za miłe słowa i na wędzenie, a przy nim trunkowanie zapraszam.....taki relaks po Twoich Łazienkowych Rewolucjach :)) ...no i Lajan się zapowiadał
Smakosiu, mówisz mały post.....ale koffi i tee będziesz słodzić.....? Cóż... trzymaj się mocno postanowienia, to również zdrowotnie dobrze zrobi.....:) aaa nie pisałam chyba, że bardzo się cieszę z Twoich pomyślnych wyników....:))
Buziolki!!!
Tak tak, kawę i herbatę będę słodzić. Jakoś mi nie podchodzi gorzka. No ale na tym koniec słodkości Ech, żebyś Ty wiedziała jak ja się cieszę z tych swoich wyników Najmocniej na świecie Z tego wszystkiego nabrałam dzisiaj chęci na mały wypad do sklepu. U mnie to rzadkość. Wpadłam na pomysł żeby zerknąć jak wyglądają te ostatki z przecenami. Ku wielkiemu zaskoczeniu przyjechałam z beżowym, krótkim płaszczykiem i nową torebką a wszystko po naprawdę okazyjnych cenach. Cieszę się, bo akurat tego potrzebowałam. Ale zaskoczenie! Jupi!
Witam wieczorową porą :)
Matulu...jak mnie wszystko boli..., a najbardziej ramiona. Ponaciągałam się trochę przy szlifowaniu gładzi. Z braku miejsca, z powodu dziwnych sprzętów typu pralka, kibelek czy wanna, miałam baaardzo ograniczone pole do ustawienia drabiny i teraz czuję wszystkie mięśnie, a nawet więcej ;) Za krótka jestem do takich prac :). Za to po całym sprzątaniu, tak mnie głowa rozbolała, że ledwo obiad poczyniłam dla domowników, nawet patrzenie mnie bolało i nie dawałam rady ruszać oczami. Miałam jeszcze ostrzyc Ślubnego, jak wróci z pracy, ale sił nie starczyło, może jutro po malowaniu.
Smakosiu, miałaś rację, byłam calutka siwa, więc dopasowałam się w klimaty popielcowe. Ja ze słodyczami zrywać nie muszę, bo i tak mało tego zjadam, kawy też nie słodzę, a na dodatek trafiają mi się w poście urodziny , więc łatwo nie jest, ale brak mięsa to już większe wyzwanie....szczególnie dla reszty rodzinki ;). Dzisiaj wyjątkowo chyba się udało i Ślubny zachwycony obiadem, chociaż był bezmięsny ;)
Lajan, obiecuję dzisiaj bardziej pospać, bo już czuję zmęczenie nawet... To co...jedziemy razem do Iwci ? :)
Iwcia, ja już spakowana, Lajan też ponoć majtki składa już w kostkę, więc szykuj się na nalot altany ;) I niechcący będziesz miała gości :))). A poziom krytyki maleje u mnie wprost proporcjonalnie do poziomu wzrostu zawartości alkoholu we krwi, więc im więcej dasz wypić, tym bardziej zachwycona będę . Oj, przyda się taki reset.... ;)
Ciekawe czy jutro nie zapomną wymienić mi drzwi....
Witaj Lenka, niech się trochę ociepli aby posiedzieć przy grilu. Nie będziemy jej zbytnio zajmować mieszkania. Lubię odwiedzać naszych Żarłoków. Jest kilkanaście wpisów po takich odwiedzinach.
Spotkania są niezapomniane.
Jutro płynę kutrem na bałtyk połowić dorsze.Witajcie czwartkowo
Jeszcze tylko jutro poranne wstawanie i kawa "rozpieszczalna". Zaraz potem dwa dni z porankami na luzie i przepięknym aromatem "ekspreśnej". No ale póki co...
Lenka, pospałaś trochę? To dziś wielki łomot u Ciebie? Liczę, że tym razem nie zapomną drzwi i wszystko pójdzie sprawnie i szybko. Tego Ci życzę.
Wspominaliście o wirusach i chorobach... Faktycznie coś w tym musi być. U mnie w pracy też co rusz ktoś choruje. Głównie angina albo jelitówka.
Zrobiłam herbatę z sokiem i cytryną. Na zdrowie!
Dobrego dniaWitam czwartkowo :)
Smakosiu, mówisz drzwi...hmmm....mam, ale nadal jedynie w planach . Dzisiaj zadzwonili, że popsuł im się samochód i nie mogą przyjechać. Może w przyszłym tygodniu. Nie wiem co jest z tą firmą i czy nie zrezygnować z ich usług, ale już tyle czekam i nie mam za dużo czasu na szukanie nowej i znowu czekanie. Zaraz planuję imprezę urodzinową i mam przyjazd Hiszpana, a wykończenie przedpokoju stoi i czeka na nowe drzwi.... Obiecali dać mi dodatkowy rabat, albo w razie rezygnacji oddadzą całą zaliczkę. Już sama nie wiem....
Lajan, masz rację, że miło wspomina się takie spotkania. Najczęściej wspominam mój "pierwszy raz" z Jaśką . Znałyśmy się tylko z sieci, a poczułam się u niej jak w domu.... Moje dziewczyny do dzisiaj wspominają jej pyszne pierogi z kurkami :)). Szkoda, że ona tak daleko mieszka, ale obiecała mnie też odwiedzić ;). A zabierzesz mnie na połów dorsza ? Zawsze chciałam popływać prawdziwym kutrem :).
Póki co mam gorącą kawę z ciśnieniem i spienionym mlekiem i czekam na powrót Ślubnego, ale się zdziwi, że nie ma nowych drzwi ;).
Lenka, uknułam w głowie pewnien scenariusz... Coś mi się zdaje, że Twoje drzwi trafiły do kogoś innego i to już wtedy, gdy przyjechali pierwszy raz. Teraz natomiast czekają na dostawę i żeby się nie wydało zwalili na samochód. Obstawiam, że jak się wcześniej nie wkurzysz, to w przyszłym tygodniu się pojawią. Tylko zastanawia mnie to "może". To oni nie powiedzieli, że na 100% przyjadą? Ja bym chyba zadzwoniła do szefa tej firmy i wymusiła jakąś deklarację ostatecznego terminu i rabatu (przesłane np. w formie skanu na e-maila). Niech wiedzą, że zachowują się niepoważnie i nieprofesjonalnie a Ty nie pozwolisz sobie na takie traktowanie. No!
Ale się dzisiaj wkurzyłam! Moi rodzice mają telefon stacjonarny w firmie Orange. Któregoś dnia tato odebrał rozmowę. Ktoś się przedstawił, że jest z tej firmy i jako, że rodzice wiele lat są jej klientami, to zwiększą Im ilość darmowych minut i obniżają abonament o 2 zł. Kwota śmieszna, ale nie w tym rzecz. Przyjechał kurier z umową, spieszył się i mówiąc, że treść umowy została uzgodniona telefonicznie poprosił o szybki podpis. No i stało się. Mimo moich sugestii żeby nic nie podpisywać bez czytania tato zrobił to. Okazało się, że to nowy operator, który nie wiem jakim cudem wszedł w posiadanie wszystkich danych moich rodziców. Na dodatek podszył się pod Orange. Oczywiście od ręki napisałam i wysłałam oświadczenie o odstąpieniu od umowy. Zadzwoniłam też do Orange. jak się domyślacie nie mają pojęcia skąd firma Telekomunikacja dla Domu weszła w posiadanie poufnych informacji. Ech, szkoda słów.
...fakt, szkoda słów na takie oszukańcze postępowanie! Całe szczęście od tego roku jesteśmy chronieni, możliwością zerwania takiej umowy.....Ale trzeba poświęcić temu czas, zamiast przewietrzyć kawiarenkę...no nie....:)
Dobry wieczór :) Przyniosłam termos herbaty honeybush podobno dobra przy przeziębieniach, a sezon grypowy się rozpanoszył niestety. Nawet całkiem smaczna jest.
Smakosiu to obrzydliwe jak niektóre firmy oszukują ludzi. Najgorsze, ze jak się okazuje dane osobowe nie sa zbyt mocno chronione, albo ktoś nimi handluje. Dobrze, ze przeczytałaś umowę i szybko zaczęłas działać
Lenka jakaś dziwna firma, ale może faktycznie samochód popsuty. Albo komus się drzwi bardzo spodobały. Oby w nastepnym tygodniu drzwi znalazły się na swoim miejscu . Czyli w Twoim mieszkaniu.
Iwcia trzymam kciuki,żeby Bubuś nie złapał wirusa.
Fantastycznie,że jutro piąteczek.
Witajcie,
Wróciłam dziś ze szpitala jestem po operacji troszkę obolała jeszcze ale mam nadzieje ze z każdym dniem bedzie lepiej . Czekam jeszcze na wyniki z histopatologii a w maju wracam na badania do szpitala bo postanowili zrobić sobie ze mnie królika doświadczalnego. Poczytałam troszkę wasze wpisy bardzo dziękuje za trzymanie kciuków chyba dzięki wam udało sie wszystko po mojej myśli i mam nadzieje dalsze moje plany tez sie powiodą .
Smakosiu dziadkowie mojego M tez podpisali taka umowę z firma niby Orange dostali nawet pierwsza fakturę do domu nie wiem jak to sie skończyło ale chyba ok . Ta firma chyba czycha na naiwności starszych osób .
Lenka tak ja tez miałam mieć szafki w kuchni ale jakoś jak byłam na chodzie pan nie odbierał telefonów a dziś zadzwonił jak byłam w szpitalu zezlilam sie i powiedziałam ze teraz to ja mam to w d.... niech poczeka jak ja dojdę do siebie to sie odezwę .
Iwcia altana super jeśli Ci sie nie podoba to ja biorę
Herbaciana z tymi prymulkami to dobry pomysł moze i ja wyślę juto ślubnego po jakieś wiosenne kwiaty w końcu mi sie nalezą za te cierpienia .
Zmykam troszkę poprzytulać sie z rodzinka bo bardzo sie za mną stęsknili .
Mariolan!!! Jupi! Jesteś!!!!! Al;e fajnie!
Bardzo sie cieszę, że już masz ten najtrudniejszy etap za sobą. Wiem, że czekanie na wyniki stresuje, ale postaraj się cieszyć tym, co już załatwione a z resztą sobie poradzisz. Odpoczywaj i zbieraj siły.
Pozwól, że Cię uścisnęSuper, że już jesteś :) Nasze kciukasy zawsze działają, więc i wyniki będą dobre ;) Odpoczywaj i wracaj szybko do sił, bo jeszcze mamy zaległą imprezę imieninową Lajana do opicia, tylko lajanówki nikt nie przyniósł .
Witam w piątek, piąteczek, piąteluniek
Jak dobrze! Koniec tygodnia! Jupi!!! Jeszcze tylko siedem i pół godziny a potem czas na zakupy. Musze zapełnić lodówkę, bo mam gości na sobotni obiad. Trzeba wygonić "koty" ze wszystkich kątów czyli ładnie ogarnąć chałupkę.
Dzień zaczął się całkiem sympatycznie. Jechałam do pracy z koleżankami i tak nas dopadła "głupawka", że aż się spłakałyśmy ze śmiechu.
Szef za plecami więc koniec tego dobrego. Zmykam.
Dobrego dniaUkłoniki Piątkowe!!!
.....no nareszcie.....jutro będę mogła pospać, bo jakoś nie dosypiałam w tym tygodniu a bywałam w łóżku nawet o 21.....i tak rano trudno się budziłam.....jest taki moment przed 5 rano i razem z M kręcimy się pragnąc.......jedynie by znowu usnąć i to chyba tak wymęcza......
Bubuś wczoraj wrócił ze szkoły i uskarżał się na bolący brzuszek.....dałam mu czas i aktimela, przełożyłam obiad na -za godzinkę- ....odrobił lekcje i stwierdził, że na pierogi ruskie jest gotów.....nic więcej się nie działo i mam nadzieję, że się wybronimy.....Wczoraj kolejna mama chłopca z klasy, dzwoniła po lekcje i opisywała dobrze mi zasłyszane objawy choroby jej syna -ból brzucha, zwracanie, wysoka gorączka i ból głowy- W klasie zostało 5 chłopców......:(
W jesiennym nastroju, a mój Bubuś wyklejał takie pingwiny w środę, ale ponoć z kwadracików.....:) Od razu pomyślałam o Twoim wpisie, gdy mi opowiadał co i z czego robili.....:)) Też mam nadzieję, że ten zmutowany wirus jego i nas nie dopadnie.....
Mariolan, wszystko zgodnie z planem.....Suupeer!!! :)) Altany nie oddam, bo gdzie bibę z wędzeniem urządzimy......:)
Lenka, co to za gamonie z tymi drzwiami.......? A idźże do Castoramy czy Leroy-a Merlin-a i wybierz superaśne, które mają na stanie i z palcem w dupce Ci je przywiozą i wstawią.....choć spróbuj, choć co będziesz się burakami nerwić i czekać w nieskończoność.....porównaj oferty i dostępność, może akurat......
Smakosiu, serwuję koffi ekspreśną ze spienionym mlikiem:)) By Ci dzionek szybciej w pracy zleciał:))
Hope, Odezwij się.....choć przez chwilę, choć :) Jak tam Tosia rośnie i Ty jak pracy duużo....?
Aloalo, Twoje dziecia zdrowe, Bob śmiga do szkoły......?
......i Moni dawno nie było.....
Idę w piecu napalić, bo zimno okropne......ale ponoć ładny łikend nam się zapowiada:))
Paaaa:))
Piątek wieczór...czy to nie piękna część tygodnia? Czasami nawet najpiękniejsza
Właśnie wypiłam ekspreśną kawę. A co! Miałam ochotę, to sobie zaparzyłam. Na mnie nie działa i zasypiam bez problemu więc co sobie będę odmawiać małej przyjemności. Tym bardziej przy piątku! Słucham listy przebojów. Leci fajny kawałek w wykonaniu Bukartyka (lubię go) - "Serce na patyku". Dobry tekst: http://www.lastfm.pl/music/Piotr+Bukartyk/_/Serce+Na+Patyku
Wysprzątałam chałupkę i przygotowałam wstępnie obiad na jutro. Teraz zasłużony luzik
Dobrej nocy.Nici z wyjazdu na dorsze. Szyper dzwonił, że mają dzisiaj zakaz wypływu z uwagi na nadciągający od rana sztorm. Jest ktoś z nad morza? Chodzi mi szczególnie o okolice Kołobrzegu aby potwierdził czy jest ten sztorm czy też nie ma. Z góry dziękuję za info.
Witam w sobotni poranek
Za oknem jeszcze ciemno więc włączyłam małą lampkę. Radio cicho brzęczy. Jest tak błogo i spokojnie. Obudziłam się o szóstej - nie wiem po co. Tak sobie obiecywałam, że pośpię, że nie będę się zrywać, że się nacieszę tym, że nie muszę się spieszyć i co? Co za natura! Jak trzeba wstać, to się nie chce a jak można pospać, to też się nie chce. Zmieliłam kawę więc w domu pachnie obłędnie i zaparzyłam taką aromatyczną, mmmm czujecie? Kto się skusi?
Miłego dniaWITAJCIE!
Wreszcie i u mnie, na biegunie zimna czuć wiosnę! Wprawdzie słonko nie szaleje, ale jest już plus 4 i ptaszki tak cudnie, wiosennie świergocą, że aż mam ochotę na odmrażanie zamrażarki.
Wstąpiłam na chwilę i patrzę, że ktoś też przejechał się na oetkerze, ale czytam dalej i oczom nie wierzę, a swoją drogą zastanawialiście się ile ta reklama przyniesie im szkody?
Czasami ludzka głupota mnie rozwala. Otóż powstała u nas, a raczej przywędrowała, firma przewozowa konkurencyjna do PKS i wiecie co zrobiła ta ostatnia, żeby się owej konkurencji pozbyć? Najpierw obniżali ceny biletów, a kiedy to nie pomogło, bo ci drudzy mają więcej kursów, lepszy rozkład i są po prostu bardzo mili, czego nie można powiedzieć o kierowcach PKS, potem wymienili kierownika, a teraz strajkują, bo ten nowy nie sprawił, że ludzie nie chcą jeździć. Ciekawe, czy ktoś tam pomyślał co zrobią pasażerowie, którzy mają wykupione u nich bilety miesięczne i nie mogą dostać się do pracy. Tęgie umysły!
Lajanku, szkoda, że nie popłynąłeś na te ryby. Takie świeże są na pewno pyszne. Miałam nadzieję, że zlitujesz się i rzucisz mi z jedną wiedziony współczuciem dla kogoś kto nie jadł takich rarytasów tak dawno, że już smaku nie pamięta, albo przynajmniej opowiesz< o tym smaku oczywiście>.
Lenka, widzę remont się rozwija, tylko niekoniecznie w dobrym kierunku. Nie zazdroszczę. A jak Córcia? podjęła już decyzję? Nie zazdroszczę i mocno trzymam za Was obie kciuki.
Smakosiu, przestraszyłam się trochę tym "orangem", też mam u nich telefony i nie tylko. U nas jakiś czas temu było takie szkolenie jak rozpoznać osobę podszywającą się pod nich, bo też było dużo oszustów. Oni z reguły mówią, że są z telekomunikacji i nic nie wiedzą o twoim abonamencie. Jeżeli dzwoni ktoś z orange prosi jedynie o potwierdzenie peselu, a wszystko inne wie. Odstraszająco działa też poinformowanie, że chcemy nagrać rozmowę. Wtedy zawsze się rozłączają< wypraktykowane>.
Mariolan, fajnie, że wszystko się udało. Zdrowiej dziewczyno!
Miłego dnia i tygodnia życzę Wszystkim!
Gwarantuję Ci relację z połowów.
WITAJCIE!
Wreszcie i u mnie, na biegunie zimna czuć wiosnę! Wprawdzie słonko nie szaleje, ale jest już plus 4 i ptaszki tak cudnie, wiosennie świergocą, że aż mam ochotę na odmrażanie zamrażarki.
Wstąpiłam na chwilę i patrzę, że ktoś też przejechał się na oetkerze, ale czytam dalej i oczom nie wierzę, a swoją drogą zastanawialiście się ile ta reklama przyniesie im szkody?
Czasami ludzka głupota mnie rozwala. Otóż powstała u nas, a raczej przywędrowała, firma przewozowa konkurencyjna do PKS i wiecie co zrobiła ta ostatnia, żeby się owej konkurencji pozbyć? Najpierw obniżali ceny biletów, a kiedy to nie pomogło, bo ci drudzy mają więcej kursów, lepszy rozkład i są po prostu bardzo mili, czego nie można powiedzieć o kierowcach PKS, potem wymienili kierownika, a teraz strajkują, bo ten nowy nie sprawił, że ludzie nie chcą jeździć. Ciekawe, czy ktoś tam pomyślał co zrobią pasażerowie, którzy mają wykupione u nich bilety miesięczne i nie mogą dostać się do pracy. Tęgie umysły!
Lajanku, szkoda, że nie popłynąłeś na te ryby. Takie świeże są na pewno pyszne. Miałam nadzieję, że zlitujesz się i rzucisz mi z jedną wiedziony współczuciem dla kogoś kto nie jadł takich rarytasów tak dawno, że już smaku nie pamięta, albo przynajmniej opowiesz< o tym smaku oczywiście>.
Lenka, widzę remont się rozwija, tylko niekoniecznie w dobrym kierunku. Nie zazdroszczę. A jak Córcia? podjęła już decyzję? Nie zazdroszczę i mocno trzymam za Was obie kciuki.
Smakosiu, przestraszyłam się trochę tym "orangem", też mam u nich telefony i nie tylko. U nas jakiś czas temu było takie szkolenie jak rozpoznać osobę podszywającą się pod nich, bo też było dużo oszustów. Oni z reguły mówią, że są z telekomunikacji i nic nie wiedzą o twoim abonamencie. Jeżeli dzwoni ktoś z orange prosi jedynie o potwierdzenie peselu, a wszystko inne wie. Odstraszająco działa też poinformowanie, że chcemy nagrać rozmowę. Wtedy zawsze się rozłączają< wypraktykowane>.
Mariolan, fajnie, że wszystko się udało. Zdrowiej dziewczyno!
Miłego dnia i tygodnia życzę Wszystkim!
WITAJCIE!
Wreszcie i u mnie, na biegunie zimna czuć wiosnę! Wprawdzie słonko nie szaleje, ale jest już plus 4 i ptaszki tak cudnie, wiosennie świergocą, że aż mam ochotę na odmrażanie zamrażarki.
Wstąpiłam na chwilę i patrzę, że ktoś też przejechał się na oetkerze, ale czytam dalej i oczom nie wierzę, a swoją drogą zastanawialiście się ile ta reklama przyniesie im szkody?
Czasami ludzka głupota mnie rozwala. Otóż powstała u nas, a raczej przywędrowała, firma przewozowa konkurencyjna do PKS i wiecie co zrobiła ta ostatnia, żeby się owej konkurencji pozbyć? Najpierw obniżali ceny biletów, a kiedy to nie pomogło, bo ci drudzy mają więcej kursów, lepszy rozkład i są po prostu bardzo mili, czego nie można powiedzieć o kierowcach PKS, potem wymienili kierownika, a teraz strajkują, bo ten nowy nie sprawił, że ludzie nie chcą jeździć. Ciekawe, czy ktoś tam pomyślał co zrobią pasażerowie, którzy mają wykupione u nich bilety miesięczne i nie mogą dostać się do pracy. Tęgie umysły!
Lajanku, szkoda, że nie popłynąłeś na te ryby. Takie świeże są na pewno pyszne. Miałam nadzieję, że zlitujesz się i rzucisz mi z jedną wiedziony współczuciem dla kogoś kto nie jadł takich rarytasów tak dawno, że już smaku nie pamięta, albo przynajmniej opowiesz< o tym smaku oczywiście>.
Lenka, widzę remont się rozwija, tylko niekoniecznie w dobrym kierunku. Nie zazdroszczę. A jak Córcia? podjęła już decyzję? Nie zazdroszczę i mocno trzymam za Was obie kciuki.
Smakosiu, przestraszyłam się trochę tym "orangem", też mam u nich telefony i nie tylko. U nas jakiś czas temu było takie szkolenie jak rozpoznać osobę podszywającą się pod nich, bo też było dużo oszustów. Oni z reguły mówią, że są z telekomunikacji i nic nie wiedzą o twoim abonamencie. Jeżeli dzwoni ktoś z orange prosi jedynie o potwierdzenie peselu, a wszystko inne wie. Odstraszająco działa też poinformowanie, że chcemy nagrać rozmowę. Wtedy zawsze się rozłączają< wypraktykowane>.
Mariolan, fajnie, że wszystko się udało. Zdrowiej dziewczyno!
Miłego dnia i tygodnia życzę Wszystkim!
WITAJCIE!
Wreszcie i u mnie, na biegunie zimna czuć wiosnę! Wprawdzie słonko nie szaleje, ale jest już plus 4 i ptaszki tak cudnie, wiosennie świergocą, że aż mam ochotę na odmrażanie zamrażarki.
Wstąpiłam na chwilę i patrzę, że ktoś też przejechał się na oetkerze, ale czytam dalej i oczom nie wierzę, a swoją drogą zastanawialiście się ile ta reklama przyniesie im szkody?
Czasami ludzka głupota mnie rozwala. Otóż powstała u nas, a raczej przywędrowała, firma przewozowa konkurencyjna do PKS i wiecie co zrobiła ta ostatnia, żeby się owej konkurencji pozbyć? Najpierw obniżali ceny biletów, a kiedy to nie pomogło, bo ci drudzy mają więcej kursów, lepszy rozkład i są po prostu bardzo mili, czego nie można powiedzieć o kierowcach PKS, potem wymienili kierownika, a teraz strajkują, bo ten nowy nie sprawił, że ludzie nie chcą jeździć. Ciekawe, czy ktoś tam pomyślał co zrobią pasażerowie, którzy mają wykupione u nich bilety miesięczne i nie mogą dostać się do pracy. Tęgie umysły!
Lajanku, szkoda, że nie popłynąłeś na te ryby. Takie świeże są na pewno pyszne. Miałam nadzieję, że zlitujesz się i rzucisz mi z jedną wiedziony współczuciem dla kogoś kto nie jadł takich rarytasów tak dawno, że już smaku nie pamięta, albo przynajmniej opowiesz< o tym smaku oczywiście>.
Lenka, widzę remont się rozwija, tylko niekoniecznie w dobrym kierunku. Nie zazdroszczę. A jak Córcia? podjęła już decyzję? Nie zazdroszczę i mocno trzymam za Was obie kciuki.
Smakosiu, przestraszyłam się trochę tym "orangem", też mam u nich telefony i nie tylko. U nas jakiś czas temu było takie szkolenie jak rozpoznać osobę podszywającą się pod nich, bo też było dużo oszustów. Oni z reguły mówią, że są z telekomunikacji i nic nie wiedzą o twoim abonamencie. Jeżeli dzwoni ktoś z orange prosi jedynie o potwierdzenie peselu, a wszystko inne wie. Odstraszająco działa też poinformowanie, że chcemy nagrać rozmowę. Wtedy zawsze się rozłączają< wypraktykowane>.
Mariolan, fajnie, że wszystko się udało. Zdrowiej dziewczyno!
Miłego dnia i tygodnia życzę Wszystkim!
Przepraszam, kot łazi mi po klawiaturzeUkłoniki Poniedziałkowe!!!
Łikend pod znakiem ładnej pogody minął..... Planów było mnóstwo, pomóc M dokończyć prace altanowe, pokrzątać się po ogrodzie porządkując to i owo.....W planach na sobotni obiados miałam Sajgonki....
Tyle plany, a realnie było tak.....W piątek już popołudniu poczułam ból brzucha taki około wątrobowy nie jelitowy, mimo to noc przebiegła pod znakiem kilku odwiedzin królewskiego przybytku.....zero spania, bo ból i kłucie wysoko pod żebrami nie dawały za wygraną.....W sobotę jedynie co zjadłam i ugotowałam to owsianka, do tego aktimele i herbatka....Nic mi nie było jelitowo, tylko ten ból brzucha i uczucie ciężkości na nim....Wczoraj ból już rzadszy, sporadyczny ale nadal nic nie jadłam tylko kisiel i tabletka przeciwbólowa, bo zaczęła mnie boleć głowa, a gdy ugryzłam kanapkę to ból brzucha się pojawiał, więc zostałam przy kisielku:) Dużo spałam i siedziałam w domu.....Ot cała łikendowa zabawa:(( Najmilsze zawsze, gdy jestem chorowita jest zachowanie Bubusia, jego głaskanie, tulenie mnie i miluśne słowa.....takie pocieszne chwile....:))
Dziś jestem już na lepszym chodzie, ale jeszcze poza kisielkiem nic nie jadłam....Wczoraj ugotowałam chłopakom pomidorową i do niej dużo więcej makaronu niż potrzeba, więc myślę by jakoś lekko go zagospodarować na moje danie....zobaczymy....
Zostawiam prawie kwiecisty bukiet, z uciętych w moim ogrodzie gałązek śliwy ozdobnej. Jeszcze chwila i będzie w pełni gotowy, ale już dziś cieszy oko.....
Paaa:)
Zamiast zaprosić nas do ogrodu podziwiać gałązki śliwek, to obcięła je. Przecież je też to bolało a do tego w tak młodziutkim wieku.
...chorowitam, tom se ogród do domu przyniesła
aaaaaaaaaaaaaaaaaaaa to Ci jeszcze nieba przychylam, takiego słonecznego co chorobę wnet pogoni. Pozdrawiam.
Witajcie wieczorowo,
Mam szafki w kuchni powieszone to znaczy nie wszystkie nowe tylko dokupiłam bo mi brakowało miejsca . Mój M wszystko pomyl posprzątał ja tylko poukładałam do szafek i padam ze zmęczenia . Na wiosnę czeka mnie malowanie ścian w kuchni i trochę kucia bo zmieniam tez oświetlenie . Strasznie sie cieszę bo wreszcie wszystko mi sie mieści .
Iwcia ja tez poproszę taki bukiet jest cudny . Widzę ze jednak wirus i do Ciebie dotarł a jak Bubus jego nic nie rusza ? Zdrowiej mam nadzieje ze jutro będziesz mogła już cos zjeść.
Lajan szkoda ze sobie nie powedkowales ja co prawda tego nie znoszę ale mój tata moze siedzieć godzinami z wędka w ręku . Pamietam takie świeżo złowione rybki na Mazurach ale były pyszne .
Zmykam spać bo jutro muszę małego rano do szkoły odprawić .
Następny wyjazd ma być 27.02. Oby pogoda dopisała.
Nowy lot rozpoczęty, zapraszamy :) http://wielkiezarcie.com/forumThread.php?id=707730&post=707730