Za 4 tygodnie mam I Komunię chrześniaka no i mam problem, bo nie mam zielonego pomysłu co mu dać w prezencie. Dodatkowo okazuje się, że kuzynka łączy Komunię chrześniaka z drugim kuzynem, którego mała też idzie do Komunii (robią wspólnie przyjęcie w lokalu). Małej zamierzam kupić skromną pamiątkę, natomiast dla chrześniaka chciałabym coś kupić do max. 500 zł (wiem, że większość ludzi myśli, że skoro pracujemy za granica to nas stać, ale więcej wydawać nie zamierzam, bo za 15 lat nie będzie mnie może stać na mega wypasione prezenty na wesele), ale nie mam pomysłu. Mam świadomość, że będzie się cieszył ze wszystkiego - nie wybrzydza jak chrześnice mojego męża... Chciałabym mu dać coś sensownego i przydatnego, ale nie wiem co??? Myślałam o jakimś fajnym aparacie fotograficznym i jakiej pamiątce, ale nie wiem czy to dobry pomysł. Siostra podpowiada, że tablety są teraz na topie, ale co jak mu upadnie i po tablecie??!! Bez sensu wg mnie. Telefon odpada, bo to potem wydatek dla rodziców. Pamiątek typu złoty łańcuszki też - ja swoje całe złoto komunijne sprzedałam i kupiłam kolczyki, w których przynajmniej chodzę. Rower - wydaje mi się, że ma. O i jeszcze o fajnym zegarku myślałam i do tego kasa. Wolałabym nie dawać pieniędzy, bo chciałabym, żeby jednak miał jakąś pamiątkę, a przynajmniej wspomnienia. Doradźcie mi, bo będę w PL dopiero za 3 tygodnie i muszę mieć zaplanowane co kupić.
Właśnie nie wiem - to syn kuzynki, a że od paru lat jestem za granicą to niestety rzadko go widuje. Próbowałam podpytać kuzynki, ale nic sensownego nie powiedziała oprócz tego, że mały się bardzo cieszy, bo uświadomili go, że pewnie nie będziemy specjalnie tyle km na Komunie jechać. Więc już sama nasza obecność jest jak widzę dla nie niego bardzo ważna.
Kuzynka nie powiedziała nic oprócz tego' ze nie będziecie przyjeżdżać na uroczystość? A dziecko się z tego cieszy? No cóż' ze kontaktu nie było wcale się nie dzieje.
Chyba źle zrozumiałaś. Wytłumaczyła mu, że może nas nie być, bo pracujemy za granicą. A jak zadzwoniłam i powiedziałam, że jednak przyjeżdżamy to skakał z radości i się cieszył, bo nastawiony był, że nas nie będzie. Wytłumaczyła mu to, że tata tez pracował za granicą i też nie zawsze mógł być na każdej uroczystości, więc ma nie płakać jak mnie nie będzie, bo na pewno później przyjadę do niego.
Zegarek na dzień dzisiejszy to to samo co dla Ciebie złote pamiątki - małolaty mają godzinę w telefonie i z zegarków nie korzystają.
Tablet - jak każda elektronika może się upaść - ale to ryzyko. I tyle. Nie ma rzeczy materialnych, które byłyby wieczne. I jeżeli dogadasz się z siostrą, że nie ma i nie dostanie drugiego - i zmieścisz w budżecie - myślę, że to dobry pomysł, który ucieszy.
Podobnie aparat fotograficzny - pod warunkiem, że nie ma wypasionego telefonu - bo wtedy pstrykacz wyląduje w kącie.
A może porządne rolki? Ich cena jest podobna do założonego budżetu. i jest kolosalna różnica pomiędzy takimi za 100 coś złotych a filami czy rollerblades.
Dla moich dzieci zegarek czy aparat fotograficzny był wielkim prezentem. Tylko zegarek dzieci wolą elektroniczny bo na wskazówkowym ciężko jest się nauczyć, chociaż w szkole zmuszają ich do nauki na zegarze w skazówkowym. Złotym łańcuszkiem gdyby mieli też byli by zachwyceni wiec to zależy od dziecka.
W mojej miejscowości dzieci jak mają to chętnie zegarek noszą. Co do ceny to nie mam pojęcia. Siostra (ma teraz ponad 20 lat) i ona zegarka nie uznawała. Mój syn jest w 4 klasie i od zegarka jest uzależniony. Nie wyjdzie z domu bez niego. Chyba, że nie znajdzie ale jest wtedy nieszczęśliwy.
Znalazłam taki aparat http://www.euro.com.pl/aparaty-cyfrowe/nikon-coolpix-l330-czarny.bhtml i powiem, że mi się bardziej podoba niż tablet. Więc tak po Waszych sugestiach rozważam opcję aparatu albo tabletu. Rolki fajny pomysł, ale raczej odpadają, bo chrześniak jest niezły pulpecik :) , a po za tym raczej nie miałby za bardzo gdzie jeździć na nich. Myślę, że z każdego prezentu będzie się cieszył, ale chcę, żeby było to coś fajnego, sensownego i zmieściło się mniej więcej w budżecie założonym, bo za rok mamy Komunie męża chrześnicy, a tam już niestety są wymagania względem chrzestnych, wszyscy uważają, że skoro pracujemy za granicą "to my mamy" tylko nikt z nich nie wie ile kosztuje budowa domu... już teraz wiem, że chrzestna da jej min. 1000 zł. A ja wyszłam z założenia, że jeżeli swojemu dam prezent za 500 zł to za rok, żeby było sprawiedliwie nie zamierzam dawać więcej.
araty dostaly na 9 urodziny albo na swieta... Powiem szczerze, ze uzyly 5 razy moze. Tablety za to wykorzystuja czasem do czytania albo jakis parchatych dziewczynskich gier. :) jesli dziecie nie ma wypasionegomkompa to tablet jest ok. Moje krecic zaczynaja nosami, ze maja androida a nie maca... To tez wez pod uwage, co lepsze.
U mnie niestety musi działać i być coraz lepszy.Ale Młody sam zbiera na to kaskę. Ma komputer składaka zamówionego w 2005 r. więc staroć nad starocie.W 2013 w nagrodę za dojście do międzynarodowego finału konkursu informatycznego, podrasowałam ,mu troszkę.Niestety, to wciąż trzeba ulepszać.szkoda kasy na nowy, bo taniej wychodzi kupienie lepszych procesorów, karty i pamięci.
Sie wcale nie dziwie. Osobiscie gier nie lubie, nie rozumiem i nie mam do nich cierpliwosci. Kupuje tylko M, w prezencie na Gwiazdke zawsze, ale nie wiem, co on w tym widzi. Mnie szlag jasny trafia po 3 minutacha jakiejkolwiekmgry, moze poza fitnesowymi i tanecznymi.
Dzieci mojej siostry , 7 i 13 lat mogą tylko w soboty i niedziele. Sądzę , że siostra i szwagier kierowali się takimi samymi pobudkami co Ty. Szwagier - programista , ale ze zdrowym rozsądkiem .
I nie ma kto mnie ukarac ;) a tak powaznie... 10 latek w sieci to zuo. Komputer jest do nauki, rozrywka to swiat rzeczywisty. No, nawalaja czasem w street fightera az huczy, ok, ale jak juz musza grac, to niech sie przynajmniej ruszaja. :)
A może jak pulpecik to te rolki byłyby w sam raz?. A jeżeli będzie chciał jeździć to, wierz mi, można wszędzie .Moja córka dostała mp4 i chętnie korzystała kiedy szkoda jej było zabierać telefonu< miała taki super wypasiony>. My kupiliśmy telefon i zapłaciliśmy za rok abonament, bo takie wtedy były wymogi. Potem rodzice zmienili jej na kartę, żeby opłaty były mniejsze, a teraz widzę, że szwagier z niego korzysta, bo jest jeszcze w dobrym stanie mimo swoich lat <4>. Wtedy to był jednak najnowszy model.
Brawo za decyzję o tym, że za rok postąpisz tak samo, bo już myślałam, że musisz teraz zaoszczędzić, żeby potem się"postawić". Tylko nie daj się zmanipulować!
A dziecko jest fantastyczne i widać, że nie zależy mu na prezencie tylko na Tobie!
Dużo fajnych rad i na pewno z czegoś skorzystam, myślę, że jeszcze zadzwonie do kuzynki zapytać czy mały ma może jednak jakieś marzenie :) Wiesz na przyszły rok nie pozwolę na większy prezent niż dla mojego chrześniaka, bo niby dlaczego?! On i tak zazwyczaj jest poszkodowany, bo mieszka dalej i rzadziej go odwiedzamy, a męża chrześnice to córki sióstr no i są bliżej więc czasem im coś skapnie. Chociaż ja osobiście nie jestem za rozpieszczaniem i wkurza mnie to jak kupuje się dzieciom wypasione prezenty. Myślę (mam nadzieję, że nic mi się nie odmieni), że jak będziemy mieli swoje dzieci to zabronimy kupowania drogich prezentów. Szczerze to dla mojego chrześniaka nie szkoda mi by było kupić nawet xboxa, bo on cieszy się nawet z czekolady, ale wiem, że jak jemu kupie to za rok będzie trzeba być sprawiedliwym i też się postawić. A no cóż zaczynamy budowę i kasa pójdzie, więc nie ma co szastać zwłaszcza, że lekko się na to nie pracuje.
Jeśli chodzi o prezenty to mam podobne podejście jak Ty. Bez przesady jeśli dziecko zamarzy sobie coś ala x-box czy jeszcze inne cudo to może to być składkowy prezent od rodziny. Ale napiszę Tobie jedno każdy pracuje dla siebie i to że Tobie się lepiej powodzi to nie znaczy że musisz robić prezenty za nie wiadomo jakie pieniądze. Każdy pracuje dla siebie i ma swoje wydatki.
Ja to wiem, Ty to wiesz, ale spróbuj to niektórym wytłumaczyć... Prosty przykład pól rodziny oczywiście nam zazdrości, bo my "siedzimy za granicą" i pewnie za darmo ktoś nam daje pieniądze.. Był czas kiedy szef potrzebował nowych ludzi do pracy. Jednemu szwagrowi męża załatwiliśmy pracę, bo chciał mimo iż tak na prawdę nie potrzeba mu było więcej - daliby rade. Nadarzyła się znowu okazja no to mówie do męża, że nie lubie jego drugiego szwagra, ale zawsze płaczą, że maja źle no to im pomóżmy. Siostra zadowolona, że i im się poprawi, szwagier na wypowiedzeniu za dwa dni na bezrobociu. I wiesz co?! On stwierdził, że jemu się nie opłaca!!! No szlag mnie trafił.. Ale nam liczą ile my już odłożyliśmy... Dlatego się zaparłam i od tamtej pory nawet nie wieziemy maleńkich prezentów jak jedziemy do PL. A nich mi tyłek obrabiają mam to gdzieś... Czy dam czy nie dam to zawsze będzie coś komuś nie pasowało.
Nie bądź taka niesprawiedliwa w stosunku do szwagra "nie opłaca: nie zawsze oznacza finanse. Ja swojemu mężowi też nie pozwoliłabym wyjechać. Mając na szali z jednej strony rodzinę, udane małżeństwo, współuczestniczenie w wychowaniu i dorastaniu dzieci, a z drugiej strony wyższy status finansowy stwierdzam, że nam się też nie opłaca wolę mieć mniej, a czasu rozłąki nie wynagrodzą żadne pieniądze.
Popatrz, a moje dziecię pracuje w knajpie w Anglii za podaj itp, i zarabia więcej niż w Polsce pracując po 12-13 godzin na nockę w hurtowni.I jej się opłaca....
Dżanino sama wiesz jak jest niektórym zawsze jest źle, a palcem nie kiwną żeby coś z tym zrobić, ale wszytko im się należy i wszytko trzeba dostać najlepiej od państwa, tak jak w wspomnianym przez Ciebie bezrobociem.
No to mnie zaskoczyłaś ! , bo moja rodzinie która mieszka w Anglii 15 lat , jak się pytamy o pracę to nie ma i jest im też ciężko . Nawet swojemu chrześniakowi (20 lat student ) chrzestna powiedziała że pracy na wakacje też trudno dostać , więc jak to jest?. A Ty wyciągasz pomocną dłoń , chcesz pomóc, i praca się znalazła ! . Myślę że zazdrość też jest i tych na obczyźnie , może zazdroszczą nam że jesteśmy w kraju?. 2 lata temu Ta rodzinka z Anglii zorganizowała przyjęcie komunijne swojej córce w Polsce , oczywiście byliśmy zaproszeni . Nie jestem zazdrosną osobą , żalu też nie mam że zarabiają duże pieniądze , a Julka dostała od nas srebrne kolczyki z kryształkami swarovskiego , łańcuszek z taką samą zawieszką i pieniądze 600 zł . Myślę że najlepiej porozmawiać z chłopcem ,niech wybierze sam z Twoich propozycji i kupić mu prezent który wybrał . Dzieci wiedzą czego chcą i o co nie należy prosić , zwłaszcza że sama napisałaś że cieszy się ze wszystkiego co dostanie.
Ja zazdroszczę Wam wszystkim, którzy jesteście w Polsce, że macie blisko rodzine, że święta spędzicie rodzinnie, że macie dzieci i takie tam. Ale cały czas sobie powtarzamy, że jeszcze trochę i też będziemy w Polsce. Za granicą jest praca, tylko prawda jest taka, że najłatwiej komuś zazdrościć i to że nie każdemu chce się robić. Ja sama czasem zastanawiam się skąd ja biorę tyle siły. Hehe jak robiliśmy ogrodzenie na działce u siebie i już nie miałam siły to siadłam odpoczęłam i dalej pomagałam, a tutaj nawet jak nie mam siły wstać rano z łóżka, czy jestem chora to idę do pracy i robię, ale to chyba działa motywacja ;) A tak jak w poprzednim poście ktoś napisał szwagrowi lepiej było iść na zasiłek i dorabiać na czarno niż przyjechać do nas. Spoko nie przyjechał ok, ale wkurza mnie potem taka zazdrość, że my coś robimy, żeby mieć lepiej. Przecież oni też mogli mieć lepiej. Każdy jest kowalem swojego losu... Na szczęście na jego miejsce wkręciliśmy kuzyna mojej bratowej, pracuje tu już 3 rok i jest bardzo zadowolony, nawet bratu załatwił tu prace. Jeszcze taki przykład jak mąż pierwszy raz tu wyjechał i zostałam sama nie pracowałam, bo kończyłam licencjat, miałam obronę. No ale potem wakacje no to zaczęłam szukać pracy, stażu...niestety bezowocnie płakałam, że po co mi te studia. W końcu poszłam do kebaba pracowałam tam miesiąc, a po miesiącu dostałam staż w urzędzie pracy, gdzie do wyjazdu pracowałam. Szczerze to mogłam olać prace w kebabie, ale stwierdziłam, że w domu nawet złotówki nie wysiedzę.. a tak tysiączek wpadł :) A staż w urzędzie dostałam tylko dlatego, że w czasie studiów dorywczo pracowałam (ulotki, praca w chłodniach itp.).
Mam jeszcze jeden pomysł ale nie wiem czy realny do wykonania. Czy rodzice by się zgodzili. Mogła byś dziecko wziąć do siebie np na tydzień. Nie wiem w jakim kraju mieszkasz. Moja córka ma chrzestną w Anglii i bardzo chciała by tam pojechać. Tylko trzeba by to jakoś zorganizować:transport, urlop. Jak nie do siebie to w Polsce gdzieś z nim pojechać lub opłacić jakąś kolonię. Ups ale to już dużo większe koszty by były.
Chętnie bym go wzięła na wakacje do nas, ale pracujemy od poniedziałku do soboty od 6 do 18 w soboty do 12 ( tylko w południe mamy przerwę obiadową), więc raczej nie da rady.
A szkoda :( w zeszłym roku byłam na komunii gdzie w dniu uroczystości Komunikantka dostała od Chrzesnej tylko zaproszenie na Wakacje. Matka chrzesna po prostu zabrała ją nad morze na swój urlop. Fajny pomysł bo mała pochodzi z niezbyt zamożnej rodziny i nigdy morza nie widziała... Wróciła opalona, zachwycona z wakacji i z tego że spędziła cały tydzień z ukochaną Ciocią... dodatkowo po jakimś czasie dostała album z zdjęciami z tych wakacji. Mała podobno bardzo często ogląda ten album.. Myślę że takiego prezentu nigdy nie zapomni... a tablety, rowery zegarki a tym bardziej pieniądze owszem cieszą ale szybko odchodzą w zapomnienie.... wspomnienia zostają.
Wspomnienia to nasz najcenniejszy skarb. Są tylko nasze, czynią nas tym, czym jesteśmy, i nikt nie może nam ich odebrać."
Jak tylko wrócimy na zawsze do Polski i wprowadzimy się do nowego domu na pewno go do siebie zaproszę na wakacje (niestety w tej chwili to mało realne). Myślę, że będzie to dla niego coś nowego, bo my mieszkamy na śląsku, a on na lubelszczyźnie. Moi rodzice pierwszy raz w zeszłym roku do nas przyjechali na pare dni i bardzo im się podobało. Mamy blisko góry, westernowe miasteczko w Żorach, kopalnie :P , blisko do Czech, a tam w Ostrawie świetne zoo,więc na brak atrakcji nie można narzekać.
Karola, fajnie, że my - dorośli to wiemy. Według ciebie, dzieci też się odznaczają taką mądrością? Że wspomnienia itd? Nie mówię, że nie ma takich dzieci, ale chyba nie często.
Ja tylko twierdzę że Ta dziewczynka na pewno ten prezent zapamięta. Dziecko które nigdy nie widziało morza i te wszystkie atrakcje wokół, z Rodzicami pewno nigdy nie pojedzie.... Wspomnienia to później doceni....
Daj mu lepiej te przeznaczone pieniądze to Młody kupi co go najbardziej będzie cieszyć. Po co uszczęśliwiać kogoś na siłę. Pamiątka jako kartka wystarczy . Tylu co piszących jest opinii co kto woli .Tu noszą zegarki tu nie noszą , ten robi zdjęcia , inny nie robi.
Daj mu lepiej te przeznaczone pieniądze to Młody kupi co go najbardziej będzie cieszyć. Po co uszczęśliwiać kogoś na siłę. Pamiątka jako kartka wystarczy . Tylu co piszących jest opinii co kto woli .Tu noszą zegarki tu nie noszą , ten robi zdjęcia , inny nie robi.
Dokładnie popieram.Mój dostał pieniążki ,chciał sobie kupic wymarzonego laptopa i komórke ,był przeszczęsliwy ze jego marzenie się spełni.Chrzesna dała PSP ,ale wogóle go nie zachwyciło ,leży bezużytecznie w szafce .
Pieniądze wezmą rodzice<tak jest najczęściej, choć to nie reguła i nie wiem jak jest akurat w tej rodzinie> , albo dziecko wyda na głupstwa< 9 lat to nie najmądrzejszy wiek> i tyle tego będzie, a prezent zawsze zostaje dłużej.
My pieniądze wykorzystaliśmy dla dzieci. to były ich pieniądze chociaż my je "trzymaliśmy" i dzieci nawet nie wiedziały ile ich jest. Kupiliśmy droższe prezenty o których marzyli.
Ja za pieniądze z mojej I komunii kupiłam sobie zegarek i .... maszynę do szycia. Sama tak wymyśliłam. Nikt mnie nie namawiał. Maszyna działa super do dzisiaj ale ja nie potrafię na niej nic zrobić.
My pieniądze wykorzystaliśmy dla dzieci. to były ich pieniądze chociaż my je "trzymaliśmy" i dzieci nawet nie wiedziały ile ich jest. Kupiliśmy droższe prezenty o których marzyli. Ja za pieniądze z mojej I komunii kupiłam sobie zegarek i .... maszynę do szycia. Sama tak wymyśliłam. Nikt mnie nie namawiał. Maszyna działa super do dzisiaj ale ja nie potrafię na niej nic zrobić.
Powaliłaś mnie, Ale spoko, też mam do tego dwie lewe ręce.
No nie wiem ... Ulga chyba przedwczesna . U mnie też wszystko się zgadza : mega rzęsy i harówa na maxa ... Jak wróci z tyry , to go sprawdzę . Jak ma psie kudły - to mamy wspólnego męża , a jak nie ma - to z Lenką mamy wspólnego ... Noszsz ... , Tulipan jeden ... !
As, to ja też z tego klubu, co Ty Maszynę mam od 25 lat i jest bez zarzutu, ale jak coś trzeba na niej zadziałać, to tylko mąż daje radę.
No, przyznam, że raz i ja się odważyłam podszyć zasłonki i do dzisiaj krążą o tym anegdoty w rodzinie, bo nie dość, że wyszło to koszmarnie, to jeszcze zamiast podszyć górę i dół, obszyłam boki, wcześniej wykończone fabrycznie.
Z tego co zauważyłam to właśnie on i jego brat zawsze zbierają na coś konkretnego pieniądze i kupują coś wymarzonego. Ale ogólnie jestem przeciwniczką dawania pieniędzy dzieciom. Za pieniądze z chrzcin kuzynka kupiła dzieciakom wieże, więc wszystko poszło dla nich. Nie wiem ... kasę to na pewno szkoda mi dawać starszej chrześnicy męża, bo wiem, że ona zawsze wydaje na pierdoły. Ale temat już odpuściłam na urodziny do 18 (uff jeszcze 2 lata) dostaje kase. Dwoiłam się i troiłam wymyślałam prezenty, a to kino, a to jakieś fajne ciuchy, w podziękowaniu za każdym razem za jakiś czas słyszałam, że przecież ciocia ten prezent był i tak beznadziejny... Raz ją mąż załatwił heh strasznie mi coś przypyskowała i on do niej "przeproś ciocię, bo nic na urodziny nie dostaniesz", ona na to, że nie przeprosi to on jej, że w takim razie ma problem z głowy. Nie dostała wtedy prezentu ani kasy :)
Mój syn dostał od chrzestnego wymarzonego bmx-a ,zegarek tez dostał i się z nim nie rozstaje juz 3 rok ,była też piłka nożna ,rolki i ze wszystkiego był bardzo zadowolony ,wcale nie chciał telefonu ani tabletu :)
Tak czytam i powiem szczerze nie bardzo rozumiem? To jest I komunia św. przeżycie duchowe dla młodego katolika,przejście na wyższy stopień wtajemniczenia wiary a mam wrażenie,że tu chodzi o prezent na 18-nastkę?
Moje dzieci dostały jako pamiątkę medaliki,łancuszki, biblie i ksiązki o tematyce religijnej.Troszke kaski, córka juz ją wydała, na Młodego czeka.
Czy aby nie za bardzo komercjalizujecie kościelne uroczystości? Jak to się ma do duchowego przeżycia tego dnia? Zrozumienia o co chodzi, bo na pewno nie o wypaśne prezenty). Potem będzie bierzmowanie, z tej okazji tez muszą byc wypasne prezenty, nastepnie ślub, oczywiście kościelny, bo będzie kasa i prezenty Nie zrozumcie mnie źle....własnie taka postawa spowodowała,że nieco odeszliśmy( znaczy ja i moje dzieci) od Kościoła. Gdzie w tym wszystkim jest wiara i przezywanie rodziny,że dziecko staje sie juz niemal w pełni członkiem Kościoła?
I nei dziw,że młodszym pokolkeniom wiara kojarzy sie tylko z korzyściami materialnymi.
To tez jeden z powodow, dla ktorych moje dzieci nie chrzczone nawet jeszcze. One dopiero poznaja religie. Nie jestem, nie bylam i nie bede zwolenniczka prezentow poza pamiatkami z takich uroczystosci. Wystawnych przyjec tez nie popieram, bo to nie radosc z sakramentu a pokaz proznosci najczesciej.
Przedwczoraj siedze z kartka, planuje menu na Wielkanoc, podchodzi Ryska i pyta, o co chodzi z tymi swietami. Wtedy sobie uswiadomilam, jak duzacwage przywiazalam nie do tego, co trzeba... Ale ponoc jezus w niedziele chodzi i sprawdza, czy umylismy dla niego okna.
Wracajac do tematu, ja prezentu poza zwiazanego z uroczystoscia nie kupilabym, ale...rozne sa rodziny, rozne relacje itp. Czasem lepiej kupic prezent niz wysluchiwac...spokoj jest wiecej wart niz 500zl. :)
Wiem, że tak nie powinno być ale niestety tak jest, że duchowość się zatraciła. Dzieci na drugi dzień jak przychodzą do szkoły to opowiadają kto co dostał. Moja córka ma chrzestnego w Anglii. "Widziała" go tylko na chrzcinach. Bardzo mocno cieszyła się, że zobaczy go na I komunii. Jego ojciec zadzwonił do mnie zapytać co chrzestny ma kupić. Ja powiedziałam, że najważniejsza jest dla nas jego obecność. Zapytał wtedy w prost czy posiada laptopa. Ja odpowiedziałam szczerze, że nie. Dostała laptopa. Jak pochwaliła się księdzu to ksiądz powiedział, że ma głupiego chrzestnego. Zrobiło jej się strasznie przykro bo dla niej rodzice chrzestni są bardzo ważni chociaż rzadko ich widzi. Chrzestną 1-2 razy do roku, a chrzestnego tylko dwa razy w życiu. Smutne.
Jak synowie szli do I komunii to jednego chrzestna zapytała co mu kupić. Odpowiedziałam tak jak wcześniej, że najważniejsza jest obecność, a nie prezent. Wtedy zapytała czy chłopak ma rower. Odpowiedziałam, że muszę mu kupić. Dała pieniądze na kupno roweru takiego jak my chcemy.
Całe szczęście na bierzmowanie nie ma już takiej gościny i takich prezentów.
nie pisany zwyczaj jest u nas , że chrzestnych ta "przyjemność" kosztuje po ok 1000 zł.
Ja nie jestem niczyją matką chrzestną. Z jednej strony smutne, a z drugiej mam spokój. Mąż ma 3 chrzestniaki. Jeden idzie za kilka lat do I komunii , a dwie pozostałe już dorosłe i wesele może w każdym momencie wypaść. Ja się śmieję, że ciekawie by było gdyby wszystko w jednym roku.
As pisząc 1000 zł miałaś na myśli I komunię? Jeśli tak to jestem w ciężkim szoku.
Nie piszę tego osobiście do Ciebie. Jednak roszczeniowa postawa niektórych rodziców i przyklaskiwanie chrzestnych po prostu mnie powala. Ciekawi mnie bowiem co maja zrobić chrzestni zarabiający najniższą krajową i utrzymujący z tego całą rodzinę? Na ślub to pewnie niedługo auta będą " niepisanym zwyczajem":):):)
Tak czytam i powiem szczerze nie bardzo rozumiem? To jest I komunia św. przeżycie duchowe dla młodego katolika,przejście na wyższy stopień wtajemniczenia wiary a mam wrażenie,że tu chodzi o prezent na 18-nastkę? Moje dzieci dostały jako pamiątkę medaliki,łancuszki, biblie i ksiązki o tematyce religijnej.Troszke kaski, córka juz ją wydała, na Młodego czeka. Czy aby nie za bardzo komercjalizujecie kościelne uroczystości? Jak to się ma do duchowego przeżycia tego dnia? Zrozumienia o co chodzi, bo na pewno nie o wypaśne prezenty). Potem będzie bierzmowanie, z tej okazji tez muszą byc wypasne prezenty, nastepnie ślub, oczywiście kościelny, bo będzie kasa i prezenty Nie zrozumcie mnie źle....własnie taka postawa spowodowała,że nieco odeszliśmy( znaczy ja i moje dzieci) od Kościoła. Gdzie w tym wszystkim jest wiara i przezywanie rodziny,że dziecko staje sie juz niemal w pełni członkiem Kościoła? I nei dziw,że młodszym pokolkeniom wiara kojarzy sie tylko z korzyściami materialnymi.
Córka miała I Komunię parę lat temu ... Zaproponowałam naszym gościom ( tylko najbliższa rodzina ) , żeby nie szaleli z kasą i prezentami , i anonimowo wrzucili prezenty ( jakie uważają za stosowne ) do jednego kosza . Reakcja : ale jak to , dlaczego anonimowo , dlaczego drobiazgi ?
Swoiste perpetum mobile ... Nie wiadomo w którym miejscu je zatrzymać .
Ale z drugiej strony - ja też ze swojej I Komunii pamiętam jedynie sukienkę i prezenty ;) Bo czego więcej można wymagać od małego dziecka ? Przeżyć duchowych z powodu przyjęcia do jakiejś tam instytucji ?
Córka miała I Komunię parę lat temu ... Zaproponowałam naszym gościom ( tylko najbliższa rodzina ) , żeby nie szaleli z kasą i prezentami , i anonimowo wrzucili prezenty ( jakie uważają za stosowne ) do jednego kosza . Reakcja : ale jak to , dlaczego anonimowo , dlaczego drobiazgi ? Swoiste perpetum mobile ... Nie wiadomo w którym miejscu je zatrzymać . Ale z drugiej strony - ja też ze swojej I Komunii pamiętam jedynie sukienkę i prezenty ;) Bo czego więcej można wymagać od małego dziecka ? Przeżyć duchowych z powodu przyjęcia do jakiejś tam instytucji ?
Nie wiem ile masz lat, ale myśmy bardzo to przeżywali.Biały tydzień był bardzo ważny.Może dlatego,że za moich czasów, dostawało się jedynie zegarek do rodziców (jako dowód wejścia w nowy etap życia).Ale najważniejsze było to,że mogliśmy w pełni uczestniczyć we mszy św. Tak jak dorośli a nie dzieci.Jednak nie tylkoc zasy się zmieniają. Faktycznie, komercjalizacja zabija wszystko, nawet wiarę..... smutne to.Ale w ten sposób wiele osób odchodzi od Kościoła.Nie trzeba być katolikiem,żeby być porządnym, uczciwym człowiekiem.
Moje pokolenie nie czekało na prezenty, czekało na komunię św., na ten symbol który wreszcie mogłaś przyjąć.Prezenty nie były żadnym dodatkiem, bo ich po prostu nie było. Były tylko pamiątki z życzeniami ewentualnie Biblia od chrzesnych, jako drogowskaz na dalszą drogę.Tak samo jak nie było tych cudowań z prezentem dla księdza, kupowaniem ornatu specjalnie na komunię.
Sami zniszczyliście podejście dzieci do przyjęcia komunii św., bo dla nich to tylko i wyłącznie prezenty.I ten ranking kto da lepszy i droższy prezent. Za dobrze wiem, o czym mówią dzieci przed i po komunii.I nie ma to nic wspólnego z wiarą.
Zreszta może juz dość, bo za duzo napiszę, i ktos może się poczuć się urażonym, a tego nie chciałabym. każdy ma wiarę w sobie na swoją miarę i swoje widzenie świata.
Ja zamierzam zapytać rodziców z czego młody byłby zadowolony. W ubiegłym roku też byłam na komunii i dziecko miało dużo zdublowanych prezentów, głównie komórki i tablety. Rolki? Świetny pomysł; ) A z kasą to bywa różnie - nie zawsze rodzic poświęci ją na dziecko...
Komunia mojego chesniaka za tydzien i wymyslilam sobie, ze do 'koperty' (umowilismy sie z drugim chrzestnym na te sama kwote) dolacze biblie z dedykacja od rodzicow chrzestnych. Bede w Pl dopiero w piatek przed komunia, wiec zamowilam przez internet. Mam nadzieje, ze nie zostanie mi to poczytane jako reklama (jakby co, wykasuj Makusiu) - te http://sklep.emmanuel.pl/pismo-swiete-skora-zlocone-duze.html zamowilam na adres brata w Pl i wlasnie doszla. Swietnie zapakowana, super jakosc i brat (ojciec chrzestny) wystawil bardzo pozytywna opinie :) Chcialabym, aby sluzyla mlodemu przez cale zycie nie tylko jako pamiatka. Jesli moge, to chcialabym polecic ten sklep dla 'zagranicznych', bo maja opcje platnosci Paypal i (na co mnie uczulili znajomi) naprawde solidnie zapakowali w babelki i tak juz ofoliowana ksiege. Mlody nie nastawia sie na kase podobno, wiec zobaczymy jak bedzie.
Witajcie!
Za 4 tygodnie mam I Komunię chrześniaka no i mam problem, bo nie mam zielonego pomysłu co mu dać w prezencie. Dodatkowo okazuje się, że kuzynka łączy Komunię chrześniaka z drugim kuzynem, którego mała też idzie do Komunii (robią wspólnie przyjęcie w lokalu). Małej zamierzam kupić skromną pamiątkę, natomiast dla chrześniaka chciałabym coś kupić do max. 500 zł (wiem, że większość ludzi myśli, że skoro pracujemy za granica to nas stać, ale więcej wydawać nie zamierzam, bo za 15 lat nie będzie mnie może stać na mega wypasione prezenty na wesele), ale nie mam pomysłu. Mam świadomość, że będzie się cieszył ze wszystkiego - nie wybrzydza jak chrześnice mojego męża... Chciałabym mu dać coś sensownego i przydatnego, ale nie wiem co??? Myślałam o jakimś fajnym aparacie fotograficznym i jakiej pamiątce, ale nie wiem czy to dobry pomysł. Siostra podpowiada, że tablety są teraz na topie, ale co jak mu upadnie i po tablecie??!! Bez sensu wg mnie. Telefon odpada, bo to potem wydatek dla rodziców. Pamiątek typu złoty łańcuszki też - ja swoje całe złoto komunijne sprzedałam i kupiłam kolczyki, w których przynajmniej chodzę. Rower - wydaje mi się, że ma. O i jeszcze o fajnym zegarku myślałam i do tego kasa. Wolałabym nie dawać pieniędzy, bo chciałabym, żeby jednak miał jakąś pamiątkę, a przynajmniej wspomnienia. Doradźcie mi, bo będę w PL dopiero za 3 tygodnie i muszę mieć zaplanowane co kupić.
Tak jak pisałaś aparat fotograficzny, tablet, rower, czy zegarek to bardzo dobry pomysł.
Może chłopak mocno się czymś interesuje? To wtedy mogła byś kupić coś w tej tematyce np luneta czy mikroskop.
Właśnie nie wiem - to syn kuzynki, a że od paru lat jestem za granicą to niestety rzadko go widuje. Próbowałam podpytać kuzynki, ale nic sensownego nie powiedziała oprócz tego, że mały się bardzo cieszy, bo uświadomili go, że pewnie nie będziemy specjalnie tyle km na Komunie jechać. Więc już sama nasza obecność jest jak widzę dla nie niego bardzo ważna.
Kuzynka nie powiedziała nic oprócz tego' ze nie będziecie przyjeżdżać na uroczystość? A dziecko się z tego cieszy? No cóż' ze kontaktu nie było wcale się nie dzieje.
Chyba źle zrozumiałaś. Wytłumaczyła mu, że może nas nie być, bo pracujemy za granicą. A jak zadzwoniłam i powiedziałam, że jednak przyjeżdżamy to skakał z radości i się cieszył, bo nastawiony był, że nas nie będzie. Wytłumaczyła mu to, że tata tez pracował za granicą i też nie zawsze mógł być na każdej uroczystości, więc ma nie płakać jak mnie nie będzie, bo na pewno później przyjadę do niego.
No przepraszam tak w sumie źle to napisałam, mogłaś to tak zrozumieć.
Ok. Zwracamy honor rodzinie.
Zegarek na dzień dzisiejszy to to samo co dla Ciebie złote pamiątki - małolaty mają godzinę w telefonie i z zegarków nie korzystają.
Tablet - jak każda elektronika może się upaść - ale to ryzyko. I tyle. Nie ma rzeczy materialnych, które byłyby wieczne. I jeżeli dogadasz się z siostrą, że nie ma i nie dostanie drugiego - i zmieścisz w budżecie - myślę, że to dobry pomysł, który ucieszy.
Podobnie aparat fotograficzny - pod warunkiem, że nie ma wypasionego telefonu - bo wtedy pstrykacz wyląduje w kącie.
A może porządne rolki? Ich cena jest podobna do założonego budżetu. i jest kolosalna różnica pomiędzy takimi za 100 coś złotych a filami czy rollerblades.
Dla moich dzieci zegarek czy aparat fotograficzny był wielkim prezentem. Tylko zegarek dzieci wolą elektroniczny bo na wskazówkowym ciężko jest się nauczyć, chociaż w szkole zmuszają ich do nauki na zegarze w skazówkowym. Złotym łańcuszkiem gdyby mieli też byli by zachwyceni wiec to zależy od dziecka.
Moje oba miały zegarek - ale żadno w jakiś specjalny sposób nie korzystało. Teraz mało kto nosi zegarki w taki wieku.
No i nie wiem czy w założonym budżecie zegarek nie za drogi dla małolata.
W mojej miejscowości dzieci jak mają to chętnie zegarek noszą. Co do ceny to nie mam pojęcia. Siostra (ma teraz ponad 20 lat) i ona zegarka nie uznawała. Mój syn jest w 4 klasie i od zegarka jest uzależniony. Nie wyjdzie z domu bez niego. Chyba, że nie znajdzie ale jest wtedy nieszczęśliwy.
Moje dzieciaki z domu bez zegarka nie wyjda, chocby nie wiem co :) zreszta...wszyscy tak mamy, to element stroju.
u na w domu tak samo. Bez zegarka nie wychodzimy.
Ja też, a moja gówniara zegarek rzuciła w kąt i ma go w nosie.
Znalazłam taki aparat http://www.euro.com.pl/aparaty-cyfrowe/nikon-coolpix-l330-czarny.bhtml i powiem, że mi się bardziej podoba niż tablet. Więc tak po Waszych sugestiach rozważam opcję aparatu albo tabletu. Rolki fajny pomysł, ale raczej odpadają, bo chrześniak jest niezły pulpecik :) , a po za tym raczej nie miałby za bardzo gdzie jeździć na nich. Myślę, że z każdego prezentu będzie się cieszył, ale chcę, żeby było to coś fajnego, sensownego i zmieściło się mniej więcej w budżecie założonym, bo za rok mamy Komunie męża chrześnicy, a tam już niestety są wymagania względem chrzestnych, wszyscy uważają, że skoro pracujemy za granicą "to my mamy" tylko nikt z nich nie wie ile kosztuje budowa domu... już teraz wiem, że chrzestna da jej min. 1000 zł. A ja wyszłam z założenia, że jeżeli swojemu dam prezent za 500 zł to za rok, żeby było sprawiedliwie nie zamierzam dawać więcej.
To za rok będzie rozczarowanie:D
Aparat dobry pomysł. Tylko jak kupisz aparat to pasuje też futerał na niego i kartę pamięci.
Mlode takie a
araty dostaly na 9 urodziny albo na swieta... Powiem szczerze, ze uzyly 5 razy moze. Tablety za to wykorzystuja czasem do czytania albo jakis parchatych dziewczynskich gier. :) jesli dziecie nie ma wypasionegomkompa to tablet jest ok. Moje krecic zaczynaja nosami, ze maja androida a nie maca... To tez wez pod uwage, co lepsze.
Moje aparaty fotograficzne często używają i lubią.
Moje bardzo lubią tablet ale na laptopie są częściej.
U nas komputer zakazany
U mnie niestety musi działać i być coraz lepszy.Ale Młody sam zbiera na to kaskę. Ma komputer składaka zamówionego w 2005 r. więc staroć nad starocie.W 2013 w nagrodę za dojście do międzynarodowego finału konkursu informatycznego, podrasowałam ,mu troszkę.Niestety, to wciąż trzeba ulepszać.szkoda kasy na nowy, bo taniej wychodzi kupienie lepszych procesorów, karty i pamięci.
U mnie dzieci nie maja zakazu i chętnie z komputera korzystają. Jeden syn jest bardzo dobry. Ma smykałkę i dużo jak na swój wiek potrafi.
Moje ucza sie programowania i tworzenia grafiki.,w koncu ojciec tez musi czegos jako fachowiec je nauczyc. :) grac i buszowac po necie im nie wolno.
Moim wolno.
No to znaczy, ze nie macie dobrej konsoli :D
Nie mamy konsoli bo nie ma takiej potrzeby. Na komputerze graja.
Cwicza palce. :)
Palce mają super wyćwiczone.
Sie wcale nie dziwie. Osobiscie gier nie lubie, nie rozumiem i nie mam do nich cierpliwosci. Kupuje tylko M, w prezencie na Gwiazdke zawsze, ale nie wiem, co on w tym widzi. Mnie szlag jasny trafia po 3 minutacha jakiejkolwiekmgry, moze poza fitnesowymi i tanecznymi.
E tam! Miałam kiedyś Królika Bugsa na PS. Ciśnienie mi skakało na 318. :D
U nas jeszcze lepiej bo ani ja ani mąż nie gramy w gry. Graja tylko dzieci.
Lepiej to pojecie wzgledne.
Kiedys Mlode mialy komputer, ale poczytalam, poczytalam i skonfiskowalam.
Dzieci mojej siostry , 7 i 13 lat mogą tylko w soboty i niedziele. Sądzę , że siostra i szwagier kierowali się takimi samymi pobudkami co Ty. Szwagier - programista , ale ze zdrowym rozsądkiem .
Wiadomo, musza czasem czegos poszukac do pracy domowej czy zgodnego z zainteresowaniami. Do tego jest komputer domowy. Ale tylko do celow naukowych.
I to się nazywa zdrowe podejście do sprawy .
Zła Bahati, zła!
I nie ma kto mnie ukarac ;) a tak powaznie... 10 latek w sieci to zuo. Komputer jest do nauki, rozrywka to swiat rzeczywisty. No, nawalaja czasem w street fightera az huczy, ok, ale jak juz musza grac, to niech sie przynajmniej ruszaja. :)
A może jak pulpecik to te rolki byłyby w sam raz?. A jeżeli będzie chciał jeździć to, wierz mi, można wszędzie .Moja córka dostała mp4 i chętnie korzystała kiedy szkoda jej było zabierać telefonu< miała taki super wypasiony>. My kupiliśmy telefon i zapłaciliśmy za rok abonament, bo takie wtedy były wymogi. Potem rodzice zmienili jej na kartę, żeby opłaty były mniejsze, a teraz widzę, że szwagier z niego korzysta, bo jest jeszcze w dobrym stanie mimo swoich lat <4>. Wtedy to był jednak najnowszy model.
Brawo za decyzję o tym, że za rok postąpisz tak samo, bo już myślałam, że musisz teraz zaoszczędzić, żeby potem się"postawić". Tylko nie daj się zmanipulować!
A dziecko jest fantastyczne i widać, że nie zależy mu na prezencie tylko na Tobie!
Każdemu dziecku zależy na prezencie! Nie ma zmiłuj!
Ale jak widać TEMU zależy też, a może przede wszystkim na tym, żeby"ciocia" była na Jego komunii.
Dużo fajnych rad i na pewno z czegoś skorzystam, myślę, że jeszcze zadzwonie do kuzynki zapytać czy mały ma może jednak jakieś marzenie :) Wiesz na przyszły rok nie pozwolę na większy prezent niż dla mojego chrześniaka, bo niby dlaczego?! On i tak zazwyczaj jest poszkodowany, bo mieszka dalej i rzadziej go odwiedzamy, a męża chrześnice to córki sióstr no i są bliżej więc czasem im coś skapnie. Chociaż ja osobiście nie jestem za rozpieszczaniem i wkurza mnie to jak kupuje się dzieciom wypasione prezenty. Myślę (mam nadzieję, że nic mi się nie odmieni), że jak będziemy mieli swoje dzieci to zabronimy kupowania drogich prezentów. Szczerze to dla mojego chrześniaka nie szkoda mi by było kupić nawet xboxa, bo on cieszy się nawet z czekolady, ale wiem, że jak jemu kupie to za rok będzie trzeba być sprawiedliwym i też się postawić. A no cóż zaczynamy budowę i kasa pójdzie, więc nie ma co szastać zwłaszcza, że lekko się na to nie pracuje.
Jeśli chodzi o prezenty to mam podobne podejście jak Ty. Bez przesady jeśli dziecko zamarzy sobie coś ala x-box czy jeszcze inne cudo to może to być składkowy prezent od rodziny. Ale napiszę Tobie jedno każdy pracuje dla siebie i to że Tobie się lepiej powodzi to nie znaczy że musisz robić prezenty za nie wiadomo jakie pieniądze. Każdy pracuje dla siebie i ma swoje wydatki.
Każdy pracuje dla siebie i ma swoje
Ja to wiem, Ty to wiesz, ale spróbuj to niektórym wytłumaczyć... Prosty przykład pól rodziny oczywiście nam zazdrości, bo my "siedzimy za granicą" i pewnie za darmo ktoś nam daje pieniądze.. Był czas kiedy szef potrzebował nowych ludzi do pracy. Jednemu szwagrowi męża załatwiliśmy pracę, bo chciał mimo iż tak na prawdę nie potrzeba mu było więcej - daliby rade. Nadarzyła się znowu okazja no to mówie do męża, że nie lubie jego drugiego szwagra, ale zawsze płaczą, że maja źle no to im pomóżmy. Siostra zadowolona, że i im się poprawi, szwagier na wypowiedzeniu za dwa dni na bezrobociu. I wiesz co?! On stwierdził, że jemu się nie opłaca!!! No szlag mnie trafił.. Ale nam liczą ile my już odłożyliśmy... Dlatego się zaparłam i od tamtej pory nawet nie wieziemy maleńkich prezentów jak jedziemy do PL. A nich mi tyłek obrabiają mam to gdzieś... Czy dam czy nie dam to zawsze będzie coś komuś nie pasowało.wydatki.
Nie bądź taka niesprawiedliwa w stosunku do szwagra "nie opłaca: nie zawsze oznacza finanse. Ja swojemu mężowi też nie pozwoliłabym wyjechać. Mając na szali z jednej strony rodzinę, udane małżeństwo, współuczestniczenie w wychowaniu i dorastaniu dzieci, a z drugiej strony wyższy status finansowy stwierdzam, że nam się też nie opłaca wolę mieć mniej, a czasu rozłąki nie wynagrodzą żadne pieniądze.
Z trzecie stronyj bezrobocie i brak kasy na zycie... To nie wiem, czy bym nie pozwolila.
Bzdura z tym bezrobociem.
Jaka bzdura? Przeciez krysztalek napisala, ze pan odchodzi na bezrobocie.
No to co? A źle się w Polsce żyje nierobom?
Moja wypowiedź dotyczy Polski, a nie Pana. Nie znam okoliczności pójścia na bezrobocie Pana, więc nie będę się na ten temat wypowiadać.
Dokładnie chodziło mu o to, że za mało by zarabiał. Myślę, że rozłąka była rzeczą drugorzędną.
Popatrz, a moje dziecię pracuje w knajpie w Anglii za podaj itp, i zarabia więcej niż w Polsce pracując po 12-13 godzin na nockę w hurtowni.I jej się opłaca....
Nie tłumaczę Pana, ale w niektórych zawodach się faktycznie nie opłaca.
No taaaa, lepiej na zasiłku za państwowe dzieci wychowywać? Bo z tego, co doczytałam, to płakali, że im źle i on tracił właśnie pracę.
Źle się podpina, to do aggusi było.
Dżanino sama wiesz jak jest niektórym zawsze jest źle, a palcem nie kiwną żeby coś z tym zrobić, ale wszytko im się należy i wszytko trzeba dostać najlepiej od państwa, tak jak w wspomnianym przez Ciebie bezrobociem.
No to mnie zaskoczyłaś ! , bo moja rodzinie która mieszka w Anglii 15 lat , jak się pytamy o pracę to nie ma i jest im też ciężko . Nawet swojemu chrześniakowi (20 lat student ) chrzestna powiedziała że pracy na wakacje też trudno dostać , więc jak to jest?. A Ty wyciągasz pomocną dłoń , chcesz pomóc, i praca się znalazła ! . Myślę że zazdrość też jest i tych na obczyźnie , może zazdroszczą nam że jesteśmy w kraju?. 2 lata temu Ta rodzinka z Anglii zorganizowała przyjęcie komunijne swojej córce w Polsce , oczywiście byliśmy zaproszeni . Nie jestem zazdrosną osobą , żalu też nie mam że zarabiają duże pieniądze , a Julka dostała od nas srebrne kolczyki z kryształkami swarovskiego , łańcuszek z taką samą zawieszką i pieniądze 600 zł . Myślę że najlepiej porozmawiać z chłopcem ,niech wybierze sam z Twoich propozycji i kupić mu prezent który wybrał . Dzieci wiedzą czego chcą i o co nie należy prosić , zwłaszcza że sama napisałaś że cieszy się ze wszystkiego co dostanie.
Ja zazdroszczę Wam wszystkim, którzy jesteście w Polsce, że macie blisko rodzine, że święta spędzicie rodzinnie, że macie dzieci i takie tam. Ale cały czas sobie powtarzamy, że jeszcze trochę i też będziemy w Polsce. Za granicą jest praca, tylko prawda jest taka, że najłatwiej komuś zazdrościć i to że nie każdemu chce się robić. Ja sama czasem zastanawiam się skąd ja biorę tyle siły. Hehe jak robiliśmy ogrodzenie na działce u siebie i już nie miałam siły to siadłam odpoczęłam i dalej pomagałam, a tutaj nawet jak nie mam siły wstać rano z łóżka, czy jestem chora to idę do pracy i robię, ale to chyba działa motywacja ;) A tak jak w poprzednim poście ktoś napisał szwagrowi lepiej było iść na zasiłek i dorabiać na czarno niż przyjechać do nas. Spoko nie przyjechał ok, ale wkurza mnie potem taka zazdrość, że my coś robimy, żeby mieć lepiej. Przecież oni też mogli mieć lepiej. Każdy jest kowalem swojego losu... Na szczęście na jego miejsce wkręciliśmy kuzyna mojej bratowej, pracuje tu już 3 rok i jest bardzo zadowolony, nawet bratu załatwił tu prace. Jeszcze taki przykład jak mąż pierwszy raz tu wyjechał i zostałam sama nie pracowałam, bo kończyłam licencjat, miałam obronę. No ale potem wakacje no to zaczęłam szukać pracy, stażu...niestety bezowocnie płakałam, że po co mi te studia. W końcu poszłam do kebaba pracowałam tam miesiąc, a po miesiącu dostałam staż w urzędzie pracy, gdzie do wyjazdu pracowałam. Szczerze to mogłam olać prace w kebabie, ale stwierdziłam, że w domu nawet złotówki nie wysiedzę.. a tak tysiączek wpadł :) A staż w urzędzie dostałam tylko dlatego, że w czasie studiów dorywczo pracowałam (ulotki, praca w chłodniach itp.).
:)
Jest jeszcze taka opcja, że "wypasiona komóra". Może dla 9-latka się zmieścisz w 500. A moim zdaniem najbardziej sensowne i w kąt nie rzuci.
Mam jeszcze jeden pomysł ale nie wiem czy realny do wykonania. Czy rodzice by się zgodzili. Mogła byś dziecko wziąć do siebie np na tydzień. Nie wiem w jakim kraju mieszkasz. Moja córka ma chrzestną w Anglii i bardzo chciała by tam pojechać. Tylko trzeba by to jakoś zorganizować:transport, urlop. Jak nie do siebie to w Polsce gdzieś z nim pojechać lub opłacić jakąś kolonię. Ups ale to już dużo większe koszty by były.
Chętnie bym go wzięła na wakacje do nas, ale pracujemy od poniedziałku do soboty od 6 do 18 w soboty do 12 ( tylko w południe mamy przerwę obiadową), więc raczej nie da rady.
A szkoda :( w zeszłym roku byłam na komunii gdzie w dniu uroczystości Komunikantka dostała od Chrzesnej tylko zaproszenie na Wakacje. Matka chrzesna po prostu zabrała ją nad morze na swój urlop. Fajny pomysł bo mała pochodzi z niezbyt zamożnej rodziny i nigdy morza nie widziała... Wróciła opalona, zachwycona z wakacji i z tego że spędziła cały tydzień z ukochaną Ciocią... dodatkowo po jakimś czasie dostała album z zdjęciami z tych wakacji. Mała podobno bardzo często ogląda ten album.. Myślę że takiego prezentu nigdy nie zapomni... a tablety, rowery zegarki a tym bardziej pieniądze owszem cieszą ale szybko odchodzą w zapomnienie.... wspomnienia zostają.
Wspomnienia to nasz najcenniejszy skarb. Są tylko nasze, czynią nas tym, czym jesteśmy, i nikt nie może nam ich odebrać."
Jak tylko wrócimy na zawsze do Polski i wprowadzimy się do nowego domu na pewno go do siebie zaproszę na wakacje (niestety w tej chwili to mało realne). Myślę, że będzie to dla niego coś nowego, bo my mieszkamy na śląsku, a on na lubelszczyźnie. Moi rodzice pierwszy raz w zeszłym roku do nas przyjechali na pare dni i bardzo im się podobało. Mamy blisko góry, westernowe miasteczko w Żorach, kopalnie :P , blisko do Czech, a tam w Ostrawie świetne zoo,więc na brak atrakcji nie można narzekać.
Karola, fajnie, że my - dorośli to wiemy. Według ciebie, dzieci też się odznaczają taką mądrością? Że wspomnienia itd? Nie mówię, że nie ma takich dzieci, ale chyba nie często.
Ja tylko twierdzę że Ta dziewczynka na pewno ten prezent zapamięta. Dziecko które nigdy nie widziało morza i te wszystkie atrakcje wokół, z Rodzicami pewno nigdy nie pojedzie.... Wspomnienia to później doceni....
I masz rację.
Daj mu lepiej te przeznaczone pieniądze to Młody kupi co go najbardziej będzie cieszyć. Po co uszczęśliwiać kogoś na siłę. Pamiątka jako kartka wystarczy . Tylu co piszących jest opinii co kto woli .Tu noszą zegarki tu nie noszą , ten robi zdjęcia , inny nie robi.
Daj mu lepiej te przeznaczone pieniądze to Młody kupi co go
Dokładnie popieram.Mój dostał pieniążki ,chciał sobie kupic wymarzonego laptopa i komórke ,był przeszczęsliwy ze jego marzenie się spełni.Chrzesna dała PSP ,ale wogóle go nie zachwyciło ,leży bezużytecznie w szafce .najbardziej będzie cieszyć. Po co uszczęśliwiać kogoś na siłę.
Pamiątka jako kartka wystarczy . Tylu co piszących jest opinii co kto woli
.Tu noszą zegarki tu nie noszą , ten robi zdjęcia , inny nie robi.
Pieniądze wezmą rodzice<tak jest najczęściej, choć to nie reguła i nie wiem jak jest akurat w tej rodzinie> , albo dziecko wyda na głupstwa< 9 lat to nie najmądrzejszy wiek> i tyle tego będzie, a prezent zawsze zostaje dłużej.
My pieniądze wykorzystaliśmy dla dzieci. to były ich pieniądze chociaż my je "trzymaliśmy" i dzieci nawet nie wiedziały ile ich jest. Kupiliśmy droższe prezenty o których marzyli.
Ja za pieniądze z mojej I komunii kupiłam sobie zegarek i .... maszynę do szycia. Sama tak wymyśliłam. Nikt mnie nie namawiał. Maszyna działa super do dzisiaj ale ja nie potrafię na niej nic zrobić.
My pieniądze
wykorzystaliśmy dla dzieci. to były ich pieniądze chociaż my
Powaliłaś mnie,je "trzymaliśmy" i dzieci nawet nie wiedziały ile ich jest. Kupiliśmy
droższe prezenty o których marzyli. Ja za pieniądze z
mojej I komunii kupiłam sobie zegarek i .... maszynę do szycia. Sama tak
wymyśliłam. Nikt mnie nie namawiał. Maszyna działa super do dzisiaj ale ja
nie potrafię na niej nic zrobić.
Obśmialam sie jak norka
Uszyje Ci krolika :)
Dawajjjj!!!!! Niunio będzie z nim spał (jak się nie pogniewasz). On nie niszczy zabawek.
Dopisano po intensywnym namyśle:....
"Cholera, a może ja? To będzie samiec?"
A to zalezy z czyjej bluzki szyty. ;)
Maszynę najpierw obsługiwał mój tata, a teraz mój mąż więc przydaje się. Gdybym wtedy nie kupiła to na pewno do tej pory byśmy jej nie mieli.
Mąz jest krawcem?
Nie jest krawcem ale coś potrafi zrobić w tym temacie.
Mój maż jest złota rączka i prawie wszystko potrafi zrobić. Ogranicza go tylko brak odpowiednich narzędzi ale wątek jest na inny temat.
Jak szyje na maszynie to musi być krawcem ?...Mój też bardziej niż ja obsługuje tę maszynę
....i nie jest krawcem
dziękuje za wyjasnienie ,tylko nie pytałam ciebie
Forum jest po to żeby rozmawiać .....
A mój (cholera) ma dłuższe rzęsy niż ja, a nie jest babą. Nie ma sprawiedliwości na świecie!
Jeeeżuuu...to tak jak mój... :) Masz mojego Ślubnego ?
Myślisz, że to ten sam?
A mnie wmawia, że tak ciężko pracuje!
I to nie rozwiało moich wątpliwości, bo ten też zaharowywuje się...niby dla mnie
.
Sprawdź, czy wraca do domu z psimi kłakami na sobie.
Uuuf, to nie ten :)
Też mi ulżyło!
No nie wiem ... Ulga chyba przedwczesna
. U mnie też wszystko się zgadza : mega rzęsy i harówa na maxa ... Jak wróci z tyry , to go sprawdzę . Jak ma psie kudły - to mamy wspólnego męża , a jak nie ma - to z Lenką mamy wspólnego
... Noszsz ... , Tulipan jeden ...
!
To już lepiej niech nie ma!
Noo maszsz, czyli póki co nadal nie mogę spać spokojnie...
.
As, to ja też z tego klubu, co Ty
Maszynę mam od 25 lat i jest bez zarzutu, ale jak coś trzeba na niej zadziałać, to tylko mąż daje radę.
No, przyznam, że raz i ja się odważyłam podszyć zasłonki i do dzisiaj krążą o tym anegdoty w rodzinie, bo nie dość, że wyszło to koszmarnie, to jeszcze zamiast podszyć górę i dół, obszyłam boki, wcześniej wykończone fabrycznie
.
Że też cię mąż chce w domu trzymać...?
Bo takie żony są najlepsze
! Coś o tym wiem
...
Z tego co zauważyłam to właśnie on i jego brat zawsze zbierają na coś konkretnego pieniądze i kupują coś wymarzonego. Ale ogólnie jestem przeciwniczką dawania pieniędzy dzieciom. Za pieniądze z chrzcin kuzynka kupiła dzieciakom wieże, więc wszystko poszło dla nich. Nie wiem ... kasę to na pewno szkoda mi dawać starszej chrześnicy męża, bo wiem, że ona zawsze wydaje na pierdoły. Ale temat już odpuściłam na urodziny do 18 (uff jeszcze 2 lata) dostaje kase. Dwoiłam się i troiłam wymyślałam prezenty, a to kino, a to jakieś fajne ciuchy, w podziękowaniu za każdym razem za jakiś czas słyszałam, że przecież ciocia ten prezent był i tak beznadziejny... Raz ją mąż załatwił heh strasznie mi coś przypyskowała i on do niej "przeproś ciocię, bo nic na urodziny nie dostaniesz", ona na to, że nie przeprosi to on jej, że w takim razie ma problem z głowy. Nie dostała wtedy prezentu ani kasy :)
Mój syn dostał od chrzestnego wymarzonego bmx-a ,zegarek tez dostał i się z nim nie rozstaje juz 3 rok ,była też piłka nożna ,rolki i ze wszystkiego był bardzo zadowolony ,wcale nie chciał telefonu ani tabletu :)
Tak czytam i powiem szczerze nie bardzo rozumiem? To jest I komunia św. przeżycie duchowe dla młodego katolika,przejście na wyższy stopień wtajemniczenia wiary a mam wrażenie,że tu chodzi o prezent na 18-nastkę?
Moje dzieci dostały jako pamiątkę medaliki,łancuszki, biblie i ksiązki o tematyce religijnej.Troszke kaski, córka juz ją wydała, na Młodego czeka.
Czy aby nie za bardzo komercjalizujecie kościelne uroczystości? Jak to się ma do duchowego przeżycia tego dnia? Zrozumienia o co chodzi, bo na pewno nie o wypaśne prezenty). Potem będzie bierzmowanie, z tej okazji tez muszą byc wypasne prezenty, nastepnie ślub, oczywiście kościelny, bo będzie kasa i prezenty Nie zrozumcie mnie źle....własnie taka postawa spowodowała,że nieco odeszliśmy( znaczy ja i moje dzieci) od Kościoła. Gdzie w tym wszystkim jest wiara i przezywanie rodziny,że dziecko staje sie juz niemal w pełni członkiem Kościoła?
I nei dziw,że młodszym pokolkeniom wiara kojarzy sie tylko z korzyściami materialnymi.
To tez jeden z powodow, dla ktorych moje dzieci nie chrzczone nawet jeszcze. One dopiero poznaja religie. Nie jestem, nie bylam i nie bede zwolenniczka prezentow poza pamiatkami z takich uroczystosci. Wystawnych przyjec tez nie popieram, bo to nie radosc z sakramentu a pokaz proznosci najczesciej.
Przedwczoraj siedze z kartka, planuje menu na Wielkanoc, podchodzi Ryska i pyta, o co chodzi z tymi swietami. Wtedy sobie uswiadomilam, jak duzacwage przywiazalam nie do tego, co trzeba... Ale ponoc jezus w niedziele chodzi i sprawdza, czy umylismy dla niego okna.
Wracajac do tematu, ja prezentu poza zwiazanego z uroczystoscia nie kupilabym, ale...rozne sa rodziny, rozne relacje itp. Czasem lepiej kupic prezent niz wysluchiwac...spokoj jest wiecej wart niz 500zl. :)
Wiem, że tak nie powinno być ale niestety tak jest, że duchowość się zatraciła. Dzieci na drugi dzień jak przychodzą do szkoły to opowiadają kto co dostał. Moja córka ma chrzestnego w Anglii. "Widziała" go tylko na chrzcinach. Bardzo mocno cieszyła się, że zobaczy go na I komunii. Jego ojciec zadzwonił do mnie zapytać co chrzestny ma kupić. Ja powiedziałam, że najważniejsza jest dla nas jego obecność. Zapytał wtedy w prost czy posiada laptopa. Ja odpowiedziałam szczerze, że nie. Dostała laptopa. Jak pochwaliła się księdzu to ksiądz powiedział, że ma głupiego chrzestnego. Zrobiło jej się strasznie przykro bo dla niej rodzice chrzestni są bardzo ważni chociaż rzadko ich widzi. Chrzestną 1-2 razy do roku, a chrzestnego tylko dwa razy w życiu. Smutne.
Jak synowie szli do I komunii to jednego chrzestna zapytała co mu kupić. Odpowiedziałam tak jak wcześniej, że najważniejsza jest obecność, a nie prezent. Wtedy zapytała czy chłopak ma rower. Odpowiedziałam, że muszę mu kupić. Dała pieniądze na kupno roweru takiego jak my chcemy.
Całe szczęście na bierzmowanie nie ma już takiej gościny i takich prezentów.
nie pisany zwyczaj jest u nas , że chrzestnych ta "przyjemność" kosztuje po ok 1000 zł.
Ja nie jestem niczyją matką chrzestną. Z jednej strony smutne, a z drugiej mam spokój. Mąż ma 3 chrzestniaki. Jeden idzie za kilka lat do I komunii , a dwie pozostałe już dorosłe i wesele może w każdym momencie wypaść. Ja się śmieję, że ciekawie by było gdyby wszystko w jednym roku.
As pisząc 1000 zł miałaś na myśli I komunię? Jeśli tak to jestem w ciężkim szoku.
Nie piszę tego osobiście do Ciebie. Jednak roszczeniowa postawa niektórych rodziców i przyklaskiwanie chrzestnych po prostu mnie powala. Ciekawi mnie bowiem co maja zrobić chrzestni zarabiający najniższą krajową i utrzymujący z tego całą rodzinę? Na ślub to pewnie niedługo auta będą " niepisanym zwyczajem":):):)
Tak Niestety pieniądze na I komunię są takie same jak na ślub. Koszmar.
Tak czytam i powiem szczerze nie bardzo rozumiem? To jest I komunia św.
Zupełnie jak księżom!przeżycie duchowe dla młodego katolika,przejście na wyższy stopień
wtajemniczenia wiary a mam wrażenie,że tu chodzi o prezent na
18-nastkę? Moje dzieci dostały jako pamiątkę medaliki,łancuszki,
biblie i ksiązki o tematyce religijnej.Troszke kaski, córka juz ją
wydała, na Młodego czeka. Czy aby nie za bardzo komercjalizujecie
kościelne uroczystości? Jak to się ma do duchowego przeżycia tego dnia?
Zrozumienia o co chodzi, bo na pewno nie o wypaśne prezenty). Potem będzie
bierzmowanie, z tej okazji tez muszą byc wypasne prezenty, nastepnie ślub,
oczywiście kościelny, bo będzie kasa i prezenty Nie zrozumcie mnie
źle....własnie taka postawa spowodowała,że nieco odeszliśmy( znaczy ja i
moje dzieci) od Kościoła. Gdzie w tym wszystkim jest wiara i
przezywanie rodziny,że dziecko staje sie juz niemal w pełni członkiem
Kościoła? I nei dziw,że młodszym pokolkeniom wiara kojarzy sie tylko z
korzyściami materialnymi.
Przez delikatność tematu (juz niejedna wojna wybuchła z powodu krytyki onych) pominełam ten fakt milczeniem :)
Popieram ,czasem nic nikogo nie można się zapytac,,,,, bo.... lepiej nie dokoncze tez przemilcze
Córka miała I Komunię parę lat temu ... Zaproponowałam naszym gościom ( tylko najbliższa rodzina ) , żeby nie szaleli z kasą i prezentami , i anonimowo wrzucili prezenty ( jakie uważają za stosowne ) do jednego kosza . Reakcja : ale jak to , dlaczego anonimowo , dlaczego drobiazgi ?
Swoiste perpetum mobile ... Nie wiadomo w którym miejscu je zatrzymać .
Ale z drugiej strony - ja też ze swojej I Komunii pamiętam jedynie sukienkę i prezenty ;) Bo czego więcej można wymagać od małego dziecka ? Przeżyć duchowych z powodu przyjęcia do jakiejś tam instytucji ?
Niektorzy mają uduchowionych dziewieciolatkow
Córka miała I Komunię parę lat temu ... Zaproponowałam naszym
gościom ( tylko najbliższa rodzina ) , żeby nie szaleli z kasą i
prezentami , i anonimowo wrzucili prezenty ( jakie uważają za stosowne ) do
jednego kosza . Reakcja : ale jak to , dlaczego anonimowo , dlaczego drobiazgi
? Swoiste perpetum mobile ... Nie wiadomo w którym miejscu je
zatrzymać . Ale z drugiej strony - ja też ze swojej I Komunii pamiętam
jedynie sukienkę i prezenty ;) Bo czego więcej można wymagać od małego
dziecka ? Przeżyć duchowych z powodu przyjęcia do jakiejś tam instytucji ?
Nie wiem ile masz lat, ale myśmy bardzo to przeżywali.Biały tydzień był bardzo ważny.Może dlatego,że za moich czasów, dostawało się jedynie zegarek do rodziców (jako dowód wejścia w nowy etap życia).Ale najważniejsze było to,że mogliśmy w pełni uczestniczyć we mszy św. Tak jak dorośli a nie dzieci.Jednak nie tylkoc zasy się zmieniają. Faktycznie, komercjalizacja zabija wszystko, nawet wiarę..... smutne to.Ale w ten sposób wiele osób odchodzi od Kościoła.Nie trzeba być katolikiem,żeby być porządnym, uczciwym człowiekiem.
Dla moich dzieci I komunia to było wielkie przeżycie. Przede wszystkim duchowe. Goście i prezenty to tylko dopełnienie.
Moje pokolenie nie czekało na prezenty, czekało na komunię św., na ten symbol który wreszcie mogłaś przyjąć.Prezenty nie były żadnym dodatkiem, bo ich po prostu nie było. Były tylko pamiątki z życzeniami ewentualnie Biblia od chrzesnych, jako drogowskaz na dalszą drogę.Tak samo jak nie było tych cudowań z prezentem dla księdza, kupowaniem ornatu specjalnie na komunię.
Sami zniszczyliście podejście dzieci do przyjęcia komunii św., bo dla nich to tylko i wyłącznie prezenty.I ten ranking kto da lepszy i droższy prezent. Za dobrze wiem, o czym mówią dzieci przed i po komunii.I nie ma to nic wspólnego z wiarą.
Zreszta może juz dość, bo za duzo napiszę, i ktos może się poczuć się urażonym, a tego nie chciałabym. każdy ma wiarę w sobie na swoją miarę i swoje widzenie świata.
Ja zamierzam zapytać rodziców z czego młody byłby zadowolony. W ubiegłym roku też byłam na komunii i dziecko miało dużo zdublowanych prezentów, głównie komórki i tablety. Rolki? Świetny pomysł; ) A z kasą to bywa różnie - nie zawsze rodzic poświęci ją na dziecko...
,
Komunia mojego chesniaka za tydzien i wymyslilam sobie, ze do 'koperty' (umowilismy sie z drugim chrzestnym na te sama kwote) dolacze biblie z dedykacja od rodzicow chrzestnych. Bede w Pl dopiero w piatek przed komunia, wiec zamowilam przez internet. Mam nadzieje, ze nie zostanie mi to poczytane jako reklama (jakby co, wykasuj Makusiu) - te http://sklep.emmanuel.pl/pismo-swiete-skora-zlocone-duze.html zamowilam na adres brata w Pl i wlasnie doszla. Swietnie zapakowana, super jakosc i brat (ojciec chrzestny) wystawil bardzo pozytywna opinie :) Chcialabym, aby sluzyla mlodemu przez cale zycie nie tylko jako pamiatka. Jesli moge, to chcialabym polecic ten sklep dla 'zagranicznych', bo maja opcje platnosci Paypal i (na co mnie uczulili znajomi) naprawde solidnie zapakowali w babelki i tak juz ofoliowana ksiege. Mlody nie nastawia sie na kase podobno, wiec zobaczymy jak bedzie.