No wlasnie, nie wiem co za dzien dzisiaj mnie przesladuje, ale nic mi nie wychodzi, tak jakbym chciala. Corka wraca z kolezanka na noc i chcialam cos dobrego upiec, ale jak na zlosc ciagle cos jest nie tak. Chcialam upiec ciasto - murzynka, ktory kiedys na swieta wyszedl mi rewelacyjny a tu wychodzi mi jakis mega gesty ( prawie jak kruszonka) dodaje wiecej oleju, jajko, w koncu powidla i jakos ta gestosc wyszla w miare normalna, jesli tak mozna to nazwac. Wsadzilam do piekarnika, zadowolona i sie piecze, co sie okazalo, mleka nie dodalam i to dwoch szklanek! Fajnie, nie wiem co teraz z tego wyjdzie, albo i nie wyjdzie... Kolejny wypiek, to chleb, bardzo szybki i prosty, co sie okazalo, ze zapomnialam dodac 3 szklanek platkow owsianych, ale ze on najpierw musi wyrosnac w foremkach, wiec byl do odratowania (mam nadzieje, ze wstrzasy na niego nie wplyna negatywnie). Az boje sie gotowac rosolu na obiad a na sama mysl,ze mam umyc glowe, ciarki po plecach mi przechodza
Ja to zrezygnowałabym z rosołu, duchota taka, że nikt nie zechce go jeść ... A z głową to lepiej pójść do fryzjera - umyją, wyczeszą i lżej będzie w portfelu (same korzyści).
A tak bardziej serio, lepiej wszystko wychodzi gdy staramy się mniej, albo i wcale. To taka złośliwość losu, a nawet wredota życiowa. Też tak mam czasami.
Zrób sobie dobrego drinka ( nawet jak nie lubisz i nie pijesz % ) niech to będzie Twój pierwszy raz pupka na fotel a nóżki na żyrandol .. Pomaga)))) Raz może nie być obiadu czy rosołu ... za to będziesz TY
Najbardziej co mi sie udalo ze wszystkiego, to chyba glowe umyc ;))) Placek wyszedl troche ''sztywniak'' i przypalony z lekka, chleb okazal sie niezly, natomiast kura na ktorej gotowal sie rosol nie zmiekla do konca i okazala sie ''twarda sztuka'' ;) Ciesze sie,ze juz koniec dnia i moge oczekiwac lepszego jutra :)
P.S. O procentach zapomnialam a moze by mnie uduchowilo pozytywnie ;) P.S.2. Pogoda u nas taka,ze sprzyja rosolom ;)
Śmiać mi się chce z tej kury bo mi się przypomniało, że jak gotuję rosół to moje psiaki cały dzień warują przy drzwiach. Jak kupię kurczaka czy kurę i niosę w torbie to też już wiedzą,że będzie rosół.........:)
No wlasnie, nie wiem co za dzien dzisiaj mnie przesladuje, ale nic mi nie wychodzi, tak jakbym chciala. Corka wraca z kolezanka na noc i chcialam cos dobrego upiec, ale jak na zlosc ciagle cos jest nie tak. Chcialam upiec ciasto - murzynka, ktory kiedys na swieta wyszedl mi rewelacyjny a tu wychodzi mi jakis mega gesty ( prawie jak kruszonka) dodaje wiecej oleju, jajko, w koncu powidla i jakos ta gestosc wyszla w miare normalna, jesli tak mozna to nazwac. Wsadzilam do piekarnika, zadowolona i sie piecze, co sie okazalo, mleka nie dodalam i to dwoch szklanek! Fajnie, nie wiem co teraz z tego wyjdzie, albo i nie wyjdzie... Kolejny wypiek, to chleb, bardzo szybki i prosty, co sie okazalo, ze zapomnialam dodac 3 szklanek platkow owsianych, ale ze on najpierw musi wyrosnac w foremkach, wiec byl do odratowania (mam nadzieje, ze wstrzasy na niego nie wplyna negatywnie). Az boje sie gotowac rosolu na obiad a na sama mysl,ze mam umyc glowe, ciarki po plecach mi przechodza
Mogę tylko doradzić - nie myj dzisiaj włosów. Nie ryzykuj. :D
Dżani ma rację bo jeszcze pomylisz się i płukankę z rosołu zrobisz
Ja to zrezygnowałabym z rosołu, duchota taka, że nikt nie zechce go jeść ...
A z głową to lepiej pójść do fryzjera - umyją, wyczeszą i lżej będzie w portfelu (same korzyści).
A tak bardziej serio, lepiej wszystko wychodzi gdy staramy się mniej, albo i wcale. To taka złośliwość losu, a nawet wredota życiowa. Też tak mam czasami.
Zrób sobie dobrego drinka ( nawet jak nie lubisz i nie pijesz % ) niech to będzie Twój pierwszy raz pupka na fotel a nóżki na żyrandol .. Pomaga))))
Raz może nie być obiadu czy rosołu ... za to będziesz TY
To jest złota rada :) Meguś twój pomysł jest the best,tylko procenty mogą każdego odczarować :)
Najbardziej co mi sie udalo ze wszystkiego, to chyba glowe umyc ;))) Placek wyszedl troche ''sztywniak'' i przypalony z lekka, chleb okazal sie niezly, natomiast kura na ktorej gotowal sie rosol nie zmiekla do konca i okazala sie ''twarda sztuka'' ;) Ciesze sie,ze juz koniec dnia i moge oczekiwac lepszego jutra :)
P.S. O procentach zapomnialam a moze by mnie uduchowilo pozytywnie ;)
P.S.2. Pogoda u nas taka,ze sprzyja rosolom ;)
Pozdrawiam serdecznie :)
Śmiać mi się chce z tej kury bo mi się przypomniało, że jak gotuję rosół to moje psiaki cały dzień warują przy drzwiach. Jak kupię kurczaka czy kurę i niosę w torbie to też już wiedzą,że będzie rosół.........:)
Poczekaj, jak zaczną polować i ci pod drzwiami kłaść. :)
No właśnie :) Gorzej jak to będzie kurnik sasiada. Nie wypłace się.