No i stało się . Ja taka psiara zostalam pogryziona przez psa sąsiada. Jest to przepiękny wilczur długowłosy. Na szczęście rozszarpał mi tylko skórę na przedłokciu do mieśa nie uszkodzając naczyń....... ufffff - założono mi 7 szwów.
Byli z nim na spacerze akurat sie wymijalismy - chcialam drania posmerać za uszkszkiem ale chyba miał zły dzień. Juz raz dał mi się podrapać i był zadowolony no i ja głupia myslałam ,że znowu .......choc sąsiadka mi mówiła,że był szkolony.................. Ale nawet go nie dotknęłam tylko podniosłam rękę .................
No i własnie o co chodzi - pies był szkolony w szkółce policyjnej. Czy takie psy od razu gryza, czy nie powinny troche wczesniej przynajmniej powarczeć. Może ktos zna zasady takiego szkolenia? Ja sama mam 2 duże psy - huskiego i wilczurkę ale te to wszystkich kochają (też niedobrze) i myślę choć do końca nie jestem pewna,że raczej nikogo by nie ugryzły.
Ja kiedyś nieopatrznie stanęłam za psem, który siedział przy nodze policjanta. Pies się odwrócił i zaatakował. Są różne typy (kierunki) szkolenia psów w policji. Ale zazwyczaj pies ma sam ocenić sytuację i w przypadku zagrożenia "unieszkodliwić" napastnika. Często "niedoszkolone" bądź mające kiepskiego przewodnika psy tak własnie reagują na podniesioną rękę. Pytanie tylko, dlaczego "taka" osoba chodzi z "takim" psem bez kagańca? :/ Bo można przypuszczać, że jeśli taki pies trafił w ręce cywila, to na pewno nie jest prawidłowo wyszkolony... Dodam, że siostra ma szkołę tresury i razem z mężem tresują malinois dla policji i wojska. Ich psy sporadycznie atakują bez komendy. Za to świetnie potrafią zatrzymać i unieruchomić przeciwnika uzbrojonego np. w pałkę czy pistolet. O ile, oczywiście, wcześniej ich nie zastrzeli. ;)
Dawno temu miałam owczarka niemieckiego,był szkolony przez zawodowego szkoleniowca w policji i on mi mówił że każdy pies ma swój sposób atakowania przeciwnika.Mój się cały za mną chował i na komendę rzucał się na szyję przeciwnika.Bez komendy nie miał prawa nic zrobić.Inne psy rzucają się na rękę,plecy,nogi ale zawsze dobrze ułożony pies robi to na komendę.
A po co komu takie szkolenie, żeby mieć w domu agresora. To tylko kłopoty. Uważam,że szkolą ludzie, którzy wszystkiego się boją albo mają coś do ukrycia albo mają coś z deklem nie tak.
Mam 2 psy, które są przyjaźnie do ludzi nastawione i nie muszę się ciągle oglądać i uważać czy kogoś nie pogryzą. Pies to ma być przyjaciel a nie maszyna do zabijania.
=Uważasz że ludzie szkolą psy bo mają coś do ukrycia albo coś z deklem?Myślisz że szkolenie psa typu owczarek niemiecki to tylko komenda zabij?A komenda pilnuj,szukaj,waruj,zostań,przynieś,siad i dziesiątki innych to coś z deklem ? .Mając psa najpierw szkoli się właściciel a potem pies.Mnóstwo czasu spędziłam szkoląc mojego i potem byłam bardzo dumna z niego.I był naszym wielkim przyjacielem i członkiem naszej rodziny.To twoje psy robią co chcą i gdzie chcą nie słuchając nikogo.Jak ci złodziej przyjdzie do domu to będziesz szczęśliwa,że pieski radośnie go przywitają? A jak ci córkę napadną na spacerze z psami to też ok .Podziwiam.
Z tego co wiem to są różne rodzaje szkoleń - pies dobrze ułożony, który przychodzi na komendę, idzie przy nodze bez smyczy i sie słucha a co innego taki, ktory jest szkolony aby gryźć albo zabić - po co przeciętnemu Kowalskiemu taki pies?
A jesli idzie o napady to jako nastolatka miałam durnego kundla - tak, tak durny szczekal na okrągło, uciekal ciągle z mieszkania w ogóle coś nim nie tak i pewnej nocy wracałam z dyskoteki i naciełam się na zboka - ze strachu zamurowało mnie; nie mogłam krzyczeć beton w gardle i jak mi mama opowiadała nasz misiek tak zaczął ujadać i latać, że mama wyjrzała przez okno i byłam juz bezpieczna........uff.
ja też mam dwa psy, duże psy. Szkolone tylko przez nas. Bardzo przyjacielskie, nadstawiajace się tylko do miziania. Nigdy nie były uczone agresji. A jednak nie gwarantuję za nich, że kiedy ktoś obcy chciałby zrobić nam "krzywdę" robiąc jakiś gwałtowny gest, to jeden czy drugi nie złapał by zębami. Według nas i wszystkich gości, Kaktus to najłagodniejszy pies na świecie. A jednak, kiedy któregoś dnia został sam na podwórku bo my wyjechaliśmy, ciotka mieszkająca naprzeciwko chciała wejść do nas. Kaktus, który normalnie uwielbiał ją a ona jego, nie wpuścił na podwórko warcząc ostrzegawczo. Nie weszła. Dopiero po naszym powrocie opowiedziała co się stało a Kaktus oczywiście bardzo przyjacielsko ją powitał, pozwalając już normalnie otworzyć furtkę.
Gdyby pies nie byl szkolony to zamiast ugryzc cie w reke mogl sie o wiele gorzej zachowac. Szkolenia sa potrzebne i calkiem przydatne, czego jestes z tylko 7 szwami, dobrym przykladem.
Współczuję. Troszkę sama sobie zrobiłaś krzywdę. próbując psiaka "posmerać" Ale nagannym jest, nie założenie psu kagańca w miejscu publicznym. Właściciele powinni za to odpowiedzieć.
Nasz Hektor był karny i słuchał się nas, ale na spacer miał zakładany kaganiec ( o smyczy nie piszę, bo to naturalne) zdejmowaliśmy go tam gdzie byliśmy sami. Gdyby nie to, ugryzł by nie raz, wystarczyło że nieznajomy podniósł rękę, coś pokazując i już "bronił"
Pewnie, że to moja głupota aby czochrać takiego wilka. Ale jakoś tak mam - myslę,że wszystkie psiaki to jak moje, takie przytulaki. Dobrze,że nie chcę pić miodku z misiem Yogi :))
Ten pies zawsze chodzi krótko przy nodze ale bez kagańca tylko zastanawia mnie jakby jakieś dziecię niechcący obok przelatywało.............. No i po co takie szkolenia skoro bez komendy gryzie.
No toż piszę, że on szkolenia na bank nie przeszedł. Psów dobrze wyszkolonych policja się nie pozbywa. Zauważ, że nawet pies "na emeryturze", o ile przewodnik nie może go wziąć i się nim zająć, idzie do kasacji (bardzo brzydko to brzmi). Własnie z tego względu, że żeby się takim psem zająć też trzeba mieć specjalistyczne przeszkolenie.
Dokładnie. Posiadanie bullteriera skutecznie oduczyło mnie dotykania obcych psów. Tych machających ogonami też. A jeśli chodzi o największy grzech - to jest nim dotykanie głowy obcego psa. Nie wolno tego robić. To gest dominacyjny i nie każdy pies będzie go tolerował.
Tego nie wiedziałam. To gdzie głaskać.......... po tyłku?:) Zresztą już więcej nawet ratlerka nie dotknę. Moim zdaniem posiadanie takiego psa to bomba zegarowa. On ma 4 lata i jak opowiadali gdy jakiś obcy do nich przyjdzie to musi przejść szkolenie,żeby go pies nie zeżarł. Kiedyś to się źle skończy.
Nie głowa i nie grzbiet - tak na wszelki wypadek. Jak się nie boisz to pysk i szyja od spodu, boki, poklepac po dupsku. Ale jak napisałam - ja się wykeczylam z głaskania. Mój pies przed atakiem machal ogonem i nie mogłam innym wlascicielom wytłumaczyć, że on się cieszy, owszem.... bo wie, że za chwilę będzie walczył. Wiedzieli lepiej "Nie! On się chce bawić!" :(((
Ratlerki gorsze od wilczurów,kiedyś mój sąsiad wyszedł z ratlerkiem na rękach, chciałam tego pierona pogłaskać, a ten mnie za palca złapał.Od tamtej pory,nie głaskam, żadnych obcych psów, żeby wyglądały najmilej:)
Dżani, wydaje mi się, że zachowanie psa nie zależy tylko od rasy, choć wiem, że określone rasy mają takie a nie inne predyspozycje. Kiedyś mój brat miał właśnie bulteriera, który do wszystkich był nastawiony przyjaźnie, łasił się i domagał pieszczot, ale niech tylko ktoś spróbował podnieść rękę, czy nawet głośniej krzyknąć na jego albo moją córkę< dziewczyny miały wtedy po trzy lata> atakował bez ostrzeżenia. One na nim jeździły, ciągnęły za uszy i ogon, a ten nawet pyska nie podniósł, tylko machał ogonem. A wiesz, że ja ratlerka też nie pogłaszczę? Na dodatek dziamgoty moich sąsiadów wydostają się przez ogrodzenie i atakują każdego, kto idzie drogą, a co po kolejnej skardze sąsiad dziurę załata, to za dwie godziny jest nowa.
Oczywiście, że nie zależy od rasy! Podałam ten przykład bo mnie się akurat taki bull trafił. Równie dobrze mógł to być jamnik czy sławny z łagodności ; ((( labrador.
no własnie, nie dotyka się obcego psa. Tym bardziej po głowie. Jeżeli mam ochotę pogłaskać, to najpierw pytam właściciela i podchodzę do psa od przodu a nie od tyłu.
moim zdaniem wielu psów obronnych zareaguje w ten sposób, ktoś kogo nie zna zbyt dobrze, nagle wyciąga do niego rękę i próbuje go głaskać, jeszcze w obrębie głowy, jeszcze do tego pies jest na spacerze może nie na swoim terenie i z opiekunem, może ocenił sytuację że przewodnik jest zagrożony i zareagował, czasem nawet nie szkolone psy mają to w genach z wcześniejszych pokoleń, mój bernardyn też wszystkich wpuści na swój teren, ale zawsze ma na oku dzieci i jeżeli ktoś się za blisko do nich zbliża to zaczyna je zasłaniać i trzeba rozluźnić sytuację, bo nie wiem jak by mogła zareagować ...
ĹTo i tak masz dobrze, że wpuści. Mój chłopczyk taki towarzyski nie jest.... ale też nie miał być. Nie przepadam za ciepłymi kluczami. ... ani w grze, ani w życiu. A póki sił i rozumu starcza - potrafię panować nad swoimi psami. :)
Miałem jeszcze rok temu takiego co nie wpuszczał nawet mrówki na swój teren, ale ja to rozumiem, szkoda że dalsza rodzina i sąsiedzi nie ... więcej buło z tym kłopotu niż to warte, po tym psie miał być dog argentyński no ale niestety ...
Niom, też jestem chora na doga od lat ale rozsądek zwyciężył. A mój chłopczyk sąsiadów szczerze nie znosi, a gości traktuje wrogo przez 15-20 minut, oczywiście pod naszym nadzorem. Potem jest OK chyba, że ktoś szczególnie "podpadnięty" według niego. Wiesz, to pewnie taka wroga, męska natura u niego i Figaro. A kobietki są delikatne i wrażliwe, przecież wiesz! Na pocieszenie - jak ktoś (ale kobitka) przyjdzie ze dwa razy to już ją kocha całym sercem. Taki babiarz.
Iwett, współczuję Ci musi Cię strasznie boleć. To rana szarpana. Mnie kiedyś lekko ugryzł jakiś kundel w nogę i cholernie mnie bolało, a co dopiero 7 szwów. Na szkoleniu psów się nie znam, ale spytałaś sąsiada o szczepienia psa na wściekliznę? Ja pamiętam jak mnie ugryzł pies to mój mąż zamienił się w detektywa. Najpierw szukał czyj to pies, później lokalizował właścicieli i poprosił o pokazanie szczepienia na wściekliznę Pan nie chciał i wezwał na pomoc Straż Miejską. I przy nich pokazał.
Szczepiony a i owszem bo zaraz przyleciał z książeczką. Właściwie ta rana to jakby nożem równo przeciął do mięcha brrrrr jak sobie przypomnę............. Teraz to zależy jak rękę ułożę tak to nie boli a i jakiś wylew dookoła się zrobił..........nie wiem czy tak ma być. Jeny nie mogę sobie darować.......Wszystkie okoliczne miśki były moje :) a tu masz........ Nie mógł chociaż zębisków wystawić......
No, ale to chyba nauczka na przyszłość. :) Wietrz sobie ranę przy tym upale będzie dłużej się goić, ale mam nadzieję, że szybko zapomnisz o sprawie, a i sąsiada to coś nauczy. Zastanawiam się nad tym czy nie ma takiego prawa, że z dużym psem powinno się z kagańcem chodzić, coś chyba takiego jest. Nie wiecie dziewczyny?
Pewnie, że jest - na smyczy i z kagańcem i nie musi być nawet duży. Straż Miejska niby ma tego pilnować ale wiadomo jak jest............Ja mojemu huskiemu gdy założyłam kaganiec to malo łapy nie złamał bo chciał zdjąć. Ale moje psy sa bardzo łagodne. Tylko hasio ma swira na punkcie układania innych psow a wilczurka jak widzi kota to małpiego rozumu dostaje:)
Moja sunia zdejmuje kaganiec w parę sekund i dlatego chodzi na spacery na krótkiej smyczy, biega tylko po łąkach gdy nikogo obcego tam nie ma.
Współczuję bardzo - rany zaleczysz, ale uraz w pamięci zostanie na długo. Szkoda, że opiekun psa nie wykazał się czujnością i dopuścił do takiej sytuacji. Czyżby tak słabo znał swojego psa, nie wiedział jak reaguje na głaskanie przez obcych? Dziwny jakiś ten psiarz. Pozdrawiam serdecznie i życzę szybkiego zaleczenia wszystkich ran, tych niewidocznych też.
może wiedział, tylko nie widział że ktoś bez pytania wystartuje do psa z rękami. I największą czujność diabli wtedy wezmą. Trzeba było najpierw właściciela zapytać czy można psa pogłaskać, ot tak po prostu.
Kiedyś zapytałam czy mogę pogłaskać psiaka (młodego doga), opiekun pozwolił, psisko też łaskawie skinęło głową. Po czym z radością oparł przednie łapy na moich ramionach, jego pysk był tuż przy mojej przerażonej gębie i ... długo patrzyliśmy sobie w oczy. Pogłaskałam go bardzo delikatnie jeszcze raz i już byłam jego kumpelą. Dzisiaj nawet nie miałabym odwagi zapytać.
O czym my tu gadamy! Pies, który atakuje ludzi powinien być w kagańcu. A dopiero wszystkie inne tematy: gdzie głaskać, czy pytać, czy głaskać. Ot tak, po prostu!
Chyba nie tylko ten, o którym się wie, że atakuje. Nigdy nie wiadomo jak zwierzę zareaguje na przechodzące osoby. Dowód-ilość pogryzionych, niestety nawet śmiertelnie właścicieli.
Wiesz, to akurat zależy od wielu rzeczy - nie dajmy się zwariować. Bo wyszłoby na to, że w lesie też mój pies ma być na smyczy i w kagańcu no bo ktoś może nordicwalkować albo jechać na rowerze. :) A to, że ludzie nie potrafią wychowywać psów, nie wiedzą co mają w domu i są totalnie beztroscy, to już kolejna bajka. Dla mnie pies jest przyjacielem, dającym mi poczucie bezpieczeństwa. Lubię psy duże i "nie dające sobie w kaszę dmuchać" ale uważam, że doskonale nad nimi panuję. I to nie są czcze przechwałki. Natomiast co najmniej 1/3 właścicieli psy powinno się odebrać. :( Nie tylko te duże, te małe też. I ewentualnie pozwolić hodować chomika!
Moje psy też są duże i może dla niektórych groźnie wyglądają ale jak ktoś się zna na rasach to wie,że husky krzywdy człowiekowi nie zrobi bo to łagodna rasa.
Wiele razy ludziska z małymi dziećmi podchodzili do płota i czochrali moje psiaki - no i obupólna przyjemność była. Ja jestem w 99% pewna, że moje krzywdy nie zrobią..........no chyba,że ktoś będzie chciał im ogon wyrwać :) tak myslę, że gdzie właściciel zły, nerwowy to i psinie się udziela..........
No właśnie! Ale zawsze trzeba pamiętać, że to 99% a nie 100%. Śmieszą mnie ludzie, którzy twierdzą, że wierzą swojemu psu na 100%. Bo stąd biorą się wypadki i nieszczęścia.
mam na przeciwko sąsiada, który ma owczarka szkockiego ... przez dwa lata cała ulica - dorośli i dzieci - robili z nim co chcieli, głaskali, czochrali, karmili, prawie wycieczki z bloków przychodziły, aż pewnego dnia, sąsiad chciał go pogłaskać jak co dzień, bo stał i merdał ogonem, jak wsadził rękę to jej nie wyciągnął (wyciągnął tylko trochu inną) i tak się zakończyła sielanka z miłym pieskiem za płotem
No kochana przesadzasz! Znam sąsiadów od 8 lat, na spacerach często rozmawiałam z sąsiadką, pies mnie nie zobaczył pierwszy raz. Ostatnio go drapałam za uszkiem. Tego dnia akurat się wymijalismy, porozmawiałam jeszcze z nimi do niego mówie "śliczności" słodkim tonem, zbliżam rękę nawet nie podnoszę i nie dotykam - DLA MNIE TO NIE PROWOKACJA! Po prostu miał zły dzień albo jest tak wytresowany. Wiem,że źle zrobiłam ale to nie prowokacja do ataku.
Ja to wiem, że pies powinien być w kagańcu. Policja powinna się za to bardziej wziąć. W mojej okolicy był przypadek, że myśliwy zastrzelił psa. Owszem nie powinien. Źle zrobił. Miał sprawę w sądzie. Został ukarany. Tylko dlaczego nie został ukarany właściciel psa. Pies był bez smyczy i bez kagańca. U nas we wsi to pełno psów biega po ulicy. Psy szczekają na ludzi. Może dojść do tragedii. Policja jakoś nie zauważa tego. Jakby ukarali dla przykładu kilka osób to ludzie na jakiś czas by się przestraszyli i pilnowali by swoje pieski.
As, nie został ukarany ponieważ na takich terenach masz prawo spuścić psa ze smyczy o ile będzie się znajdował do 50m od zabudowań (domu) albo właściciela (w lesie, na polu). Taki przepis, co oczywiście dla różnych ludzi pozostawia otwartą furtkę - i dla właścicieli, i dla myśliwych. A powszechnie wiadomo, że biegające luzem psy na wsi to duże zagrożenie. :( Wiesz, jak jest. Gdyby mój pies się "wydostawał" poza ogrodzenie i latał samopas to szybko by mnie policja znalazła. To, że psy na wsi biegają po ulicach - to nieomalże tradycja. Albo na metrowym łańcuchu i bez wody, albo lata gdzie chce, gryzie i kłusuje. :( I policja ma to w dupie.
Tak, tak jest na wsiach. Tam ludzie inaczej traktują psy. Mają pilnować, żadnych czułości jedynie kuksaniec w bok. Traktowane są na równi ze świniami (może nie wszędzie ale tam co ja znam) więc nie dziwne, że potem takie burki jak sie zerwie z łańcucha to straszy całą okolicę.
Dla przykładu ostatnio wyjechaliśmy z mężem na cały dzień. Brama ogrodzeniowa do garażu sie nie zamknęła i calutki dzień była otwarta. Mogły moje psiory poleźć gdzie chciały i gryźć kogo chciały ale nie..........po przyjeździe grzecznie leżały na swoich miejscach szczęśliwe, że w końcu jesteśmy.
O, a ja myslalam,ze tylko moje takie leniwe i calymi dniami leza i reaguja tylko na moja najmlodsza, ale do niej lasza sie nawet najgorsze bestie w calej okolicy.Oj, chyba mam problem z klawiatura.
dobra, my tu gadu gadu ... a pamiętajcie, że jeszcze przez tydzień ma być taka pogoda jak w afryce, więc jeżeli możecie i macie gdzie to wystawcie pojemnik z wodą tak aby nie przeszkadzał nikomu ale był ogólno dostępny, może czasami uratować jakiegoś zwierzaka, nie tylko psa ...
Ooo, powykrecalo ją w chińskie S jak mojego. Mąż powiada, że wygląda jak ofiarą upadku z dużej wysokości :). Ja stawiam wodę dla ptaków, bo moje koty to, na szczęście, dupy wołowe. Z polowań udaje im się tylko to na pająki i muchy. I to też nie każde!!! :))
Podziwiam Twoje poczucie humoru po tak nieprzyjemnym wydarzeniu, ale niejako na własne życzenie. Wygląda na to, że mało wiesz o zachowaniu psów, choć sama je posiadasz. A tak z innej beczki, sprzątasz ich kupy? Strasznie jestem uczulona, bo po zieleńcach w naszej wsi właściciele oprowadzają psy, one się załatwiają, a bezrobotni potem sprzątając grzebią w tych gównach...
Eech, juz mi sie nie chce odpowiadać na takie posty. Proszę o udzielenie informacji nt policyjnych szoleń psów a tu mi wyjeżdżają z kupami..............No to ja poproszę teraz Ciebie o wykład o psich kupach od A-Z sprzątasz po swoim pupilku , wkładasz ten nawóz do plastkowej reklamówki, szczelnie zawiązujesz na supelek i co dalej...........................się z tym dzieje?
Pies to pies i tyle, policyjny czy kundel, żadnemu nie ufam, nie posiadam. Jak Ty to widzisz, że ja w eleganckim bucie i otulona Chanel sprzątam ciepłą kupę?! ;)
A no widzisz tak to jest nie masz, nie posiadasz, boisz się...........ja sie psów nie boję, nie latam za kazdym po ulicy żeby go głaskać. Tak sie przytrafilo............bo go długo znałam i właścicieli również. Wczesniej poglaskałam i nic sie nie stało i to uśpiło moją czujność. Ale szczęśliwa jestem,że mi łapy nie odgryzł, że szczepiony na wściekliznę itp. Rana mam nadzieję,że się zagoi, nauczka jest. To nic w porwnaniu jakie ludziska sobie klopotow przysparzaja.
A co do kup to mieszkam w duzym mieście, prawie blisko centrum. Obok jest duży park ale myslisz,że gdzie uswiadczysz pojemnik na psie odchody. Poza tym dla mnie to paranoja- wywalasz to gówno w plastiku do pojemnika, lezy to tam gnije zawiązane w torbie, śmierdzi jak cholera , bakterie gnilne sie rozwijają, pełno zielonych muszydeł ,ktore przenosza nastepną zarazę a wywózka ................kto wie.............kiedy?
Kiedyś baba do mnie z pyskiem,że pies sra na trawniku, .......pojemników żadnych dookoła..........no to ja jej ,że albo poda adres i mój bedzie do niej chodził do kibla srał albo wsadzę do reklamówki i do mojej torebki i pojdę za nią do Biedry i stane za nią w kolejce do kasy. No to się zamkneła.
Ludziska widzą psie kupy a nie widzą tony śmieci, które wywozą do lasu a te .............na pewno się nie rozłożą.
Nie było pojemników - nie sprzątałam, są - sprzątam. Ale nigdy nikomu psa nie "załatwiłam" przed posesją. A chamy tak nagminnie robią. Zresztą gówno przed moją posesją i papier po podtarciu dupy to już chyba nie po psie? Pewnie po tej "eleganckiej, otulonej Chanel"... To oczywiście tylko zapożyczenie cytatu, który mi się nadzwyczaj spodobał. :)
No i właśnie wszyscy wychodzą z tego założenia i gówien nie sprzątają. No bo jak? Tak na elegancko, z takim pięknym psem i w mgiełce Chanel psie gówno? Ciepłe? Prosto z pieca? Udajmy, że to nie mojego psa. Mój przecież nie sra!
Cholera to ja w mgielce Perfumow z gornych polek z psia kupa w woreczku juz nieraz i kilometr przemaszerowalam, Mlode sprataja, M.sprzata a Stefan niekiedy po zezarciu kredek sra tecza... Znaczy kupiczke robi teczowa, jak mawia Maly Rys. I nie wyobrazam sobie nie posprzatac po Glabaczowie, nawet znow za Rysiem cytujac " siczku" trzeba polewac woda, wiec na spacer z kundlem idzie sie z woreczkami, papierem i butelczyna. :)
Toż to u Ciebie cała wyprawa .....jak na obóz harcerski: Ja moich też może bym potargała ale jak narobią to wielgachne takie, że nie wiem gdzie zakupy bym pomieściła
Przypmniał mi się taki demotywator, na którym jeden pies mówi do drugiego na spacerze (patrząc na sprzątającego kupę właściciela) - "Skoro mu ta kupa do czegoś potrzebna, to przecież mogę srać w domu!". :)
No i stało się . Ja taka psiara zostalam pogryziona przez psa sąsiada. Jest to przepiękny wilczur długowłosy. Na szczęście rozszarpał mi tylko skórę na przedłokciu do mieśa nie uszkodzając naczyń....... ufffff - założono mi 7 szwów.
Byli z nim na spacerze akurat sie wymijalismy - chcialam drania posmerać za uszkszkiem ale chyba miał zły dzień.
Juz raz dał mi się podrapać i był zadowolony no i ja głupia myslałam ,że znowu .......choc sąsiadka mi mówiła,że był szkolony.................. Ale nawet go nie dotknęłam tylko podniosłam rękę .................
No i własnie o co chodzi - pies był szkolony w szkółce policyjnej. Czy takie psy od razu gryza, czy nie powinny troche wczesniej przynajmniej powarczeć. Może ktos zna zasady takiego szkolenia?
Ja sama mam 2 duże psy - huskiego i wilczurkę ale te to wszystkich kochają (też niedobrze) i myślę choć do końca nie jestem pewna,że raczej nikogo by nie ugryzły.
Ja kiedyś nieopatrznie stanęłam za psem, który siedział przy nodze policjanta. Pies się odwrócił i zaatakował. Są różne typy (kierunki) szkolenia psów w policji. Ale zazwyczaj pies ma sam ocenić sytuację i w przypadku zagrożenia "unieszkodliwić" napastnika. Często "niedoszkolone" bądź mające kiepskiego przewodnika psy tak własnie reagują na podniesioną rękę. Pytanie tylko, dlaczego "taka" osoba chodzi z "takim" psem bez kagańca? :/ Bo można przypuszczać, że jeśli taki pies trafił w ręce cywila, to na pewno nie jest prawidłowo wyszkolony...
Dodam, że siostra ma szkołę tresury i razem z mężem tresują malinois dla policji i wojska. Ich psy sporadycznie atakują bez komendy. Za to świetnie potrafią zatrzymać i unieruchomić przeciwnika uzbrojonego np. w pałkę czy pistolet. O ile, oczywiście, wcześniej ich nie zastrzeli. ;)
A po co komu takie szkolenie, żeby mieć w domu agresora. To tylko kłopoty. Uważam,że szkolą ludzie, którzy wszystkiego się boją albo mają coś do ukrycia albo mają coś z deklem nie tak.
Mam 2 psy, które są przyjaźnie do ludzi nastawione i nie muszę się ciągle oglądać i uważać czy kogoś nie pogryzą. Pies to ma być przyjaciel a nie maszyna do zabijania.
=Uważasz że ludzie szkolą psy bo mają coś do ukrycia albo coś z deklem?Myślisz że szkolenie psa typu owczarek niemiecki to tylko komenda zabij?A komenda pilnuj,szukaj,waruj,zostań,przynieś,siad i dziesiątki innych to coś z deklem ? .Mając psa najpierw szkoli się właściciel a potem pies.Mnóstwo czasu spędziłam szkoląc mojego i potem byłam bardzo dumna z niego.I był naszym wielkim przyjacielem i członkiem naszej rodziny.To twoje psy robią co chcą i gdzie chcą nie słuchając nikogo.Jak ci złodziej przyjdzie do domu to będziesz szczęśliwa,że pieski radośnie go przywitają? A jak ci córkę napadną na spacerze z psami to też ok .Podziwiam.
Z tego co wiem to są różne rodzaje szkoleń - pies dobrze ułożony, który przychodzi na komendę, idzie przy nodze bez smyczy i sie słucha a co innego taki, ktory jest szkolony aby gryźć albo zabić - po co przeciętnemu Kowalskiemu taki pies?
A jesli idzie o napady to jako nastolatka miałam durnego kundla - tak, tak durny szczekal na okrągło, uciekal ciągle z mieszkania w ogóle coś nim nie tak i pewnej nocy wracałam z dyskoteki i naciełam się na zboka - ze strachu zamurowało mnie; nie mogłam krzyczeć beton w gardle i jak mi mama opowiadała nasz misiek tak zaczął ujadać i latać, że mama wyjrzała przez okno i byłam juz bezpieczna........uff.
ja też mam dwa psy, duże psy. Szkolone tylko przez nas. Bardzo przyjacielskie, nadstawiajace się tylko do miziania. Nigdy nie były uczone agresji. A jednak nie gwarantuję za nich, że kiedy ktoś obcy chciałby zrobić nam "krzywdę" robiąc jakiś gwałtowny gest, to jeden czy drugi nie złapał by zębami. Według nas i wszystkich gości, Kaktus to najłagodniejszy pies na świecie. A jednak, kiedy któregoś dnia został sam na podwórku bo my wyjechaliśmy, ciotka mieszkająca naprzeciwko chciała wejść do nas. Kaktus, który normalnie uwielbiał ją a ona jego, nie wpuścił na podwórko warcząc ostrzegawczo. Nie weszła. Dopiero po naszym powrocie opowiedziała co się stało a Kaktus oczywiście bardzo przyjacielsko ją powitał, pozwalając już normalnie otworzyć furtkę.
Sądzę,że masz bardzo mądre, dobrze ułozone psy. Co innego waczeć ostrzegawczo "ja tu bronię" a co innego rzucać się bez przyczyny.
Gdyby pies nie byl szkolony to zamiast ugryzc cie w reke mogl sie o wiele gorzej zachowac. Szkolenia sa potrzebne i calkiem przydatne, czego jestes z tylko 7 szwami, dobrym przykladem.
Nie robi tego tylko na komendę! Przewodnik może być nieprzytomny i pies ma sam podjąć decyzję, czy zaatakować, bronić. Dobrze wyszkolony pies.
Współczuję. Troszkę sama sobie zrobiłaś krzywdę. próbując psiaka "posmerać" Ale nagannym jest, nie założenie psu kagańca w miejscu publicznym. Właściciele powinni za to odpowiedzieć.
Nasz Hektor był karny i słuchał się nas, ale na spacer miał zakładany kaganiec ( o smyczy nie piszę, bo to naturalne) zdejmowaliśmy go tam gdzie byliśmy sami. Gdyby nie to, ugryzł by nie raz, wystarczyło że nieznajomy podniósł rękę, coś pokazując i już "bronił"
Pewnie, że to moja głupota aby czochrać takiego wilka. Ale jakoś tak mam - myslę,że wszystkie psiaki to jak moje, takie przytulaki. Dobrze,że nie chcę pić miodku z misiem Yogi :))
Ten pies zawsze chodzi krótko przy nodze ale bez kagańca tylko zastanawia mnie jakby jakieś dziecię niechcący obok przelatywało.............. No i po co takie szkolenia skoro bez komendy gryzie.
No toż piszę, że on szkolenia na bank nie przeszedł. Psów dobrze wyszkolonych policja się nie pozbywa. Zauważ, że nawet pies "na emeryturze", o ile przewodnik nie może go wziąć i się nim zająć, idzie do kasacji (bardzo brzydko to brzmi). Własnie z tego względu, że żeby się takim psem zająć też trzeba mieć specjalistyczne przeszkolenie.
Dokładnie, moim zdaniem sąsiedzi są bezmyślni i nieodpowiedzialni.
Dokładnie. Posiadanie bullteriera skutecznie oduczyło mnie dotykania obcych psów. Tych machających ogonami też.
A jeśli chodzi o największy grzech - to jest nim dotykanie głowy obcego psa. Nie wolno tego robić. To gest dominacyjny i nie każdy pies będzie go tolerował.
Tego nie wiedziałam. To gdzie głaskać.......... po tyłku?:) Zresztą już więcej nawet ratlerka nie dotknę. Moim zdaniem posiadanie takiego psa to bomba zegarowa.
On ma 4 lata i jak opowiadali gdy jakiś obcy do nich przyjdzie to musi przejść szkolenie,żeby go pies nie zeżarł. Kiedyś to się źle skończy.
Nie głowa i nie grzbiet - tak na wszelki wypadek. Jak się nie boisz to pysk i szyja od spodu, boki, poklepac po dupsku. Ale jak napisałam - ja się wykeczylam z głaskania. Mój pies przed atakiem machal ogonem i nie mogłam innym wlascicielom wytłumaczyć, że on się cieszy, owszem.... bo wie, że za chwilę będzie walczył. Wiedzieli lepiej "Nie! On się chce bawić!" :(((
Ratlerki gorsze od wilczurów,kiedyś mój sąsiad wyszedł z ratlerkiem na rękach, chciałam tego pierona pogłaskać, a ten mnie za palca złapał.Od tamtej pory,nie głaskam, żadnych obcych psów, żeby wyglądały najmilej:)
Dżani, wydaje mi się, że zachowanie psa nie zależy tylko od rasy, choć wiem, że określone rasy mają takie a nie inne predyspozycje. Kiedyś mój brat miał właśnie bulteriera, który do wszystkich był nastawiony przyjaźnie, łasił się i domagał pieszczot, ale niech tylko ktoś spróbował podnieść rękę, czy nawet głośniej krzyknąć na jego albo moją córkę< dziewczyny miały wtedy po trzy lata> atakował bez ostrzeżenia. One na nim jeździły, ciągnęły za uszy i ogon, a ten nawet pyska nie podniósł, tylko machał ogonem. A wiesz, że ja ratlerka też nie pogłaszczę? Na dodatek dziamgoty moich sąsiadów wydostają się przez ogrodzenie i atakują każdego, kto idzie drogą, a co po kolejnej skardze sąsiad dziurę załata, to za dwie godziny jest nowa.
Oczywiście, że nie zależy od rasy! Podałam ten przykład bo mnie się akurat taki bull trafił. Równie dobrze mógł to być jamnik czy sławny z łagodności ; ((( labrador.
no własnie, nie dotyka się obcego psa. Tym bardziej po głowie. Jeżeli mam ochotę pogłaskać, to najpierw pytam właściciela i podchodzę do psa od przodu a nie od tyłu.
moim zdaniem wielu psów obronnych zareaguje w ten sposób, ktoś kogo nie zna zbyt dobrze, nagle wyciąga do niego rękę i próbuje go głaskać, jeszcze w obrębie głowy, jeszcze do tego pies jest na spacerze może nie na swoim terenie i z opiekunem, może ocenił sytuację że przewodnik jest zagrożony i zareagował, czasem nawet nie szkolone psy mają to w genach z wcześniejszych pokoleń, mój bernardyn też wszystkich wpuści na swój teren, ale zawsze ma na oku dzieci i jeżeli ktoś się za blisko do nich zbliża to zaczyna je zasłaniać i trzeba rozluźnić sytuację, bo nie wiem jak by mogła zareagować ...
ĹTo i tak masz dobrze, że wpuści. Mój chłopczyk taki towarzyski nie jest.... ale też nie miał być. Nie przepadam za ciepłymi kluczami. ... ani w grze, ani w życiu. A póki sił i rozumu starcza - potrafię panować nad swoimi psami. :)
Miałem jeszcze rok temu takiego co nie wpuszczał nawet mrówki na swój teren, ale ja to rozumiem, szkoda że dalsza rodzina i sąsiedzi nie ... więcej buło z tym kłopotu niż to warte, po tym psie miał być dog argentyński no ale niestety ...
Niom, też jestem chora na doga od lat ale rozsądek zwyciężył.
A mój chłopczyk sąsiadów szczerze nie znosi, a gości traktuje wrogo przez 15-20 minut, oczywiście pod naszym nadzorem. Potem jest OK chyba, że ktoś szczególnie "podpadnięty" według niego. Wiesz, to pewnie taka wroga, męska natura u niego i Figaro. A kobietki są delikatne i wrażliwe, przecież wiesz!
Na pocieszenie - jak ktoś (ale kobitka) przyjdzie ze dwa razy to już ją kocha całym sercem. Taki babiarz.
A to jest np. profesjonalne zdjęcie z moją koleżanką, którą polubił od pierwszego dnia.
widać po uszach że to miłość
Iwett, współczuję Ci musi Cię strasznie boleć. To rana szarpana. Mnie kiedyś lekko ugryzł jakiś kundel w nogę i cholernie mnie bolało, a co dopiero 7 szwów.
Na szkoleniu psów się nie znam, ale spytałaś sąsiada o szczepienia psa na wściekliznę? Ja pamiętam jak mnie ugryzł pies to mój mąż zamienił się w detektywa. Najpierw szukał czyj to pies, później lokalizował właścicieli i poprosił o pokazanie szczepienia na wściekliznę Pan nie chciał i wezwał na pomoc Straż Miejską. I przy nich pokazał.
Uuu. .. jakby nie był szczepionki, to tak bym im koło dupy zrobiła. ... na fioletowo!
Szczepiony a i owszem bo zaraz przyleciał z książeczką.
Właściwie ta rana to jakby nożem równo przeciął do mięcha brrrrr jak sobie przypomnę............. Teraz to zależy jak rękę ułożę tak to nie boli a i jakiś wylew dookoła się zrobił..........nie wiem czy tak ma być. Jeny nie mogę sobie darować.......Wszystkie okoliczne miśki były moje :) a tu masz........ Nie mógł chociaż zębisków wystawić......
No, ale to chyba nauczka na przyszłość. :) Wietrz sobie ranę przy tym upale będzie dłużej się goić, ale mam nadzieję, że szybko zapomnisz o sprawie, a i sąsiada to coś nauczy.
Zastanawiam się nad tym czy nie ma takiego prawa, że z dużym psem powinno się z kagańcem chodzić, coś chyba takiego jest. Nie wiecie dziewczyny?
Pewnie, że jest - na smyczy i z kagańcem i nie musi być nawet duży.
Straż Miejska niby ma tego pilnować ale wiadomo jak jest............Ja mojemu huskiemu gdy założyłam kaganiec to malo łapy nie złamał bo chciał zdjąć. Ale moje psy sa bardzo łagodne. Tylko hasio ma swira na punkcie układania innych psow a wilczurka jak widzi kota to małpiego rozumu dostaje:)
Moja sunia zdejmuje kaganiec w parę sekund i dlatego chodzi na spacery na krótkiej smyczy, biega tylko po łąkach gdy nikogo obcego tam nie ma.
Współczuję bardzo - rany zaleczysz, ale uraz w pamięci zostanie na długo. Szkoda, że opiekun psa nie wykazał się czujnością i dopuścił do takiej sytuacji. Czyżby tak słabo znał swojego psa, nie wiedział jak reaguje na głaskanie przez obcych? Dziwny jakiś ten psiarz.
Pozdrawiam serdecznie i życzę szybkiego zaleczenia wszystkich ran, tych niewidocznych też.
może wiedział, tylko nie widział że ktoś bez pytania wystartuje do psa z rękami. I największą czujność diabli wtedy wezmą. Trzeba było najpierw właściciela zapytać czy można psa pogłaskać, ot tak po prostu.
Kiedyś zapytałam czy mogę pogłaskać psiaka (młodego doga), opiekun pozwolił, psisko też łaskawie skinęło głową. Po czym z radością oparł przednie łapy na moich ramionach, jego pysk był tuż przy mojej przerażonej gębie i ... długo patrzyliśmy sobie w oczy. Pogłaskałam go bardzo delikatnie jeszcze raz i już byłam jego kumpelą.
Dzisiaj nawet nie miałabym odwagi zapytać.
psy nie lubią jak patrz im się w oczy.
Szczeniaki to inna bajka.
O czym my tu gadamy! Pies, który atakuje ludzi powinien być w kagańcu. A dopiero wszystkie inne tematy: gdzie głaskać, czy pytać, czy głaskać. Ot tak, po prostu!
Chyba nie tylko ten, o którym się wie, że atakuje. Nigdy nie wiadomo jak zwierzę zareaguje na przechodzące osoby. Dowód-ilość pogryzionych, niestety nawet śmiertelnie właścicieli.
Wiesz, to akurat zależy od wielu rzeczy - nie dajmy się zwariować. Bo wyszłoby na to, że w lesie też mój pies ma być na smyczy i w kagańcu no bo ktoś może nordicwalkować albo jechać na rowerze. :)
A to, że ludzie nie potrafią wychowywać psów, nie wiedzą co mają w domu i są totalnie beztroscy, to już kolejna bajka.
Dla mnie pies jest przyjacielem, dającym mi poczucie bezpieczeństwa. Lubię psy duże i "nie dające sobie w kaszę dmuchać" ale uważam, że doskonale nad nimi panuję. I to nie są czcze przechwałki. Natomiast co najmniej 1/3 właścicieli psy powinno się odebrać. :( Nie tylko te duże, te małe też. I ewentualnie pozwolić hodować chomika!
Moje psy też są duże i może dla niektórych groźnie wyglądają ale jak ktoś się zna na rasach to wie,że husky krzywdy człowiekowi nie zrobi bo to łagodna rasa.
Wiele razy ludziska z małymi dziećmi podchodzili do płota i czochrali moje psiaki - no i obupólna przyjemność była. Ja jestem w 99% pewna, że moje krzywdy nie zrobią..........no chyba,że ktoś będzie chciał im ogon wyrwać :) tak myslę, że gdzie właściciel zły, nerwowy to i psinie się udziela..........
No właśnie! Ale zawsze trzeba pamiętać, że to 99% a nie 100%. Śmieszą mnie ludzie, którzy twierdzą, że wierzą swojemu psu na 100%. Bo stąd biorą się wypadki i nieszczęścia.
mam na przeciwko sąsiada, który ma owczarka szkockiego ... przez dwa lata cała ulica - dorośli i dzieci - robili z nim co chcieli, głaskali, czochrali, karmili, prawie wycieczki z bloków przychodziły, aż pewnego dnia, sąsiad chciał go pogłaskać jak co dzień, bo stał i merdał ogonem, jak wsadził rękę to jej nie wyciągnął (wyciągnął tylko trochu inną) i tak się zakończyła sielanka z miłym pieskiem za płotem
AMEN
ale on sam nie zaatakował pierwszy tylko był sprowokowany
Krysiu, naprawdę uważasz, że dotknięcie psa to prowokacja do ataku?????
No kochana przesadzasz! Znam sąsiadów od 8 lat, na spacerach często rozmawiałam z sąsiadką, pies mnie nie zobaczył pierwszy raz.
Ostatnio go drapałam za uszkiem. Tego dnia akurat się wymijalismy, porozmawiałam jeszcze z nimi do niego mówie "śliczności" słodkim tonem, zbliżam rękę nawet nie podnoszę i nie dotykam - DLA MNIE TO NIE PROWOKACJA! Po prostu miał zły dzień albo jest tak wytresowany. Wiem,że źle zrobiłam ale to nie prowokacja do ataku.
Ja to wiem, że pies powinien być w kagańcu. Policja powinna się za to bardziej wziąć.
W mojej okolicy był przypadek, że myśliwy zastrzelił psa. Owszem nie powinien. Źle zrobił. Miał sprawę w sądzie. Został ukarany. Tylko dlaczego nie został ukarany właściciel psa. Pies był bez smyczy i bez kagańca.
U nas we wsi to pełno psów biega po ulicy. Psy szczekają na ludzi. Może dojść do tragedii. Policja jakoś nie zauważa tego. Jakby ukarali dla przykładu kilka osób to ludzie na jakiś czas by się przestraszyli i pilnowali by swoje pieski.
As, nie został ukarany ponieważ na takich terenach masz prawo spuścić psa ze smyczy o ile będzie się znajdował do 50m od zabudowań (domu) albo właściciela (w lesie, na polu). Taki przepis, co oczywiście dla różnych ludzi pozostawia otwartą furtkę - i dla właścicieli, i dla myśliwych. A powszechnie wiadomo, że biegające luzem psy na wsi to duże zagrożenie. :(
Wiesz, jak jest. Gdyby mój pies się "wydostawał" poza ogrodzenie i latał samopas to szybko by mnie policja znalazła. To, że psy na wsi biegają po ulicach - to nieomalże tradycja. Albo na metrowym łańcuchu i bez wody, albo lata gdzie chce, gryzie i kłusuje. :( I policja ma to w dupie.
Tak, tak jest na wsiach. Tam ludzie inaczej traktują psy. Mają pilnować, żadnych czułości jedynie kuksaniec w bok. Traktowane są na równi ze świniami (może nie wszędzie ale tam co ja znam) więc nie dziwne, że potem takie burki jak sie zerwie z łańcucha to straszy całą okolicę.
Dla przykładu ostatnio wyjechaliśmy z mężem na cały dzień. Brama ogrodzeniowa do garażu sie nie zamknęła i calutki dzień była otwarta. Mogły moje psiory poleźć gdzie chciały i gryźć kogo chciały ale nie..........po przyjeździe grzecznie leżały na swoich miejscach szczęśliwe, że w końcu jesteśmy.
Tiaaaa...... a w ogródku zakopany sąsiad!
Oby jeden
O, a ja myslalam,ze tylko moje takie leniwe i calymi dniami leza i reaguja tylko na moja najmlodsza, ale do niej lasza sie nawet najgorsze bestie w calej okolicy.Oj, chyba mam problem z klawiatura.
dobra, my tu gadu gadu ... a pamiętajcie, że jeszcze przez tydzień ma być taka pogoda jak w afryce, więc jeżeli możecie i macie gdzie to wystawcie pojemnik z wodą tak aby nie przeszkadzał nikomu ale był ogólno dostępny, może czasami uratować jakiegoś zwierzaka, nie tylko psa ...
Dziś mówili, że upał ma być do 20 sierpnia
Ooo, powykrecalo ją w chińskie S jak mojego. Mąż powiada, że wygląda jak ofiarą upadku z dużej wysokości :). Ja stawiam wodę dla ptaków, bo moje koty to, na szczęście, dupy wołowe. Z polowań udaje im się tylko to na pająki i muchy. I to też nie każde!!! :))
Ale wielki..........ale chyba łagodny, co? Moje też łażą jak ćmy.
No co? Poglaskalabys, no nie? :D
No masz obowiązkowo! Na drugą rączkę :)
Własnie się doliczyłam 9 szwów. Muszę zrobić sprostowanie. Kurde a to miał być mój zięciu:)
Podziwiam Twoje poczucie humoru po tak nieprzyjemnym wydarzeniu, ale niejako na własne życzenie. Wygląda na to, że mało wiesz o zachowaniu psów, choć sama je posiadasz.
A tak z innej beczki, sprzątasz ich kupy? Strasznie jestem uczulona, bo po zieleńcach w naszej wsi właściciele oprowadzają psy, one się załatwiają, a bezrobotni potem sprzątając grzebią w tych gównach...
Uuuuu.... wiele jeszcze wody upłynie w Wiśle, zanim Polacy nauczą się kultury posiada psa. :(
Eech, juz mi sie nie chce odpowiadać na takie posty.
Proszę o udzielenie informacji nt policyjnych szoleń psów a tu mi wyjeżdżają z kupami..............No to ja poproszę teraz Ciebie o wykład o psich kupach od A-Z sprzątasz po swoim pupilku , wkładasz ten nawóz do plastkowej reklamówki, szczelnie zawiązujesz na supelek i co dalej...........................się z tym dzieje?
Pies to pies i tyle, policyjny czy kundel, żadnemu nie ufam, nie posiadam.
Jak Ty to widzisz, że ja w eleganckim bucie i otulona Chanel sprzątam ciepłą kupę?! ;)
A no widzisz tak to jest nie masz, nie posiadasz, boisz się...........ja sie psów nie boję, nie latam za kazdym po ulicy żeby go głaskać. Tak sie przytrafilo............bo go długo znałam i właścicieli również. Wczesniej poglaskałam i nic sie nie stało i to uśpiło moją czujność.
Ale szczęśliwa jestem,że mi łapy nie odgryzł, że szczepiony na wściekliznę itp. Rana mam nadzieję,że się zagoi, nauczka jest.
To nic w porwnaniu jakie ludziska sobie klopotow przysparzaja.
A co do kup to mieszkam w duzym mieście, prawie blisko centrum. Obok jest duży park ale myslisz,że gdzie uswiadczysz pojemnik na psie odchody.
Poza tym dla mnie to paranoja- wywalasz to gówno w plastiku do pojemnika, lezy to tam gnije zawiązane w torbie, śmierdzi jak cholera , bakterie gnilne sie rozwijają, pełno zielonych muszydeł ,ktore przenosza nastepną zarazę a wywózka ................kto wie.............kiedy?
Kiedyś baba do mnie z pyskiem,że pies sra na trawniku, .......pojemników żadnych dookoła..........no to ja jej ,że albo poda adres i mój bedzie do niej chodził do kibla srał albo wsadzę do reklamówki i do mojej torebki i pojdę za nią do Biedry i stane za nią w kolejce do kasy. No to się zamkneła.
Ludziska widzą psie kupy a nie widzą tony śmieci, które wywozą do lasu a te .............na pewno się nie rozłożą.
Nie było pojemników - nie sprzątałam, są - sprzątam. Ale nigdy nikomu psa nie "załatwiłam" przed posesją. A chamy tak nagminnie robią. Zresztą gówno przed moją posesją i papier po podtarciu dupy to już chyba nie po psie? Pewnie po tej "eleganckiej, otulonej Chanel"... To oczywiście tylko zapożyczenie cytatu, który mi się nadzwyczaj spodobał. :)
No i właśnie wszyscy wychodzą z tego założenia i gówien nie sprzątają. No bo jak? Tak na elegancko, z takim pięknym psem i w mgiełce Chanel psie gówno? Ciepłe? Prosto z pieca? Udajmy, że to nie mojego psa. Mój przecież nie sra!
Cholera to ja w mgielce Perfumow z gornych polek z psia kupa w woreczku juz nieraz i kilometr przemaszerowalam, Mlode sprataja, M.sprzata a Stefan niekiedy po zezarciu kredek sra tecza... Znaczy kupiczke robi teczowa, jak mawia Maly Rys. I nie wyobrazam sobie nie posprzatac po Glabaczowie, nawet znow za Rysiem cytujac " siczku" trzeba polewac woda, wiec na spacer z kundlem idzie sie z woreczkami, papierem i butelczyna. :)
Toż to u Ciebie cała wyprawa .....jak na obóz harcerski: Ja moich też może bym potargała ale jak narobią to wielgachne takie, że nie wiem gdzie zakupy bym pomieściła
Bo moj cielak to malenki... ;)
Przypmniał mi się taki demotywator, na którym jeden pies mówi do drugiego na spacerze (patrząc na sprzątającego kupę właściciela) - "Skoro mu ta kupa do czegoś potrzebna, to przecież mogę srać w domu!". :)
Ryska do Stefana na spacerze: nie wachaj kupy, zrob sobie swoja! ;)
Moj "futrzak" tez dopiero teraz wylazl z domu( jak ogrodek podlalam).
Pies do uśpienia.
Nie rozumiem ! Jak do uspienia? W koncu on bronił siebie
Taaa!!!! A kobiety do garów!!
A może do zjedzenia... :)