Kochani proszę Was o pomoc. Kiedyś był taki wątek jak przygotować jedzenie na wyjazd. Jakbyście mi pomogli znaleźć będę wdzięczna. Proszę też o pomoc bo wyjeżdżam i niw wiem jak zabrać się za przygotowanie mięsa na wyjazd. Jedzenie będzie jechało w samochodzie ok. 10 godzin. W samochodzie jest klimatyzacja wiec w jakimś 20 st. Nie mam żadnego doświadczenia w pasteryzowaniu i przygotowaniu mięsa i nie wiem jak się za to zabrać. Czy jak podsmażę mielone wieprzowe z dodatkiem soli i wsadzę do słoika i za pasteryzuje to będzie ok. czy do słoika trzeba dolać wody? Chce zrobić trochę mielonego bo dzieci lubią spaghetterii na wyjeździe szybko je przygotować, ale co jeszcze, może schab tylko jak surowe do słoika wsadzić i pasteryzować ?
Agusiu,nie mieszkam w Polsce ale wiem ze moja siostra( jak jedziemy na narty) wszystko przygotowuje i w sklepie zamykaja to fermentycznie..................dlugo sie to trzyma.
A nie masz lodówki turystycznej ? Tzn takiej na prąd .....w samochodzie to sie podłącza do zapalniczki ......no jakoś tak :) Mięso jak na dłuższą mete chcesz przetrzymać bezpiecznie to trza 3 x zagotować tzn. pasteryzować.
Aggusiu, tu są ciekawe rady : //wielkiezarcie.com/forum/34268232 i jeszcze tu: http://wielkiezarcie.com/forum/34469382 . Może coś z tego będzie Ci pasowało i sobie wybierzesz. :)
Każde pasteryzowane mięsko może przetrwać w podróży, oczywiście po odpowiedniej obróbce termicznej.... NIGDY NIE SUROWE. Pasteryzowany również bigos, fasolkę po bretońsku, flaczki albo gulasz. W domu zapasteryzuj i sprawdź... jeśli chwyciło to będzie oK
Bezpiecznie jest pasteryzować potrawy zakwaszone, tak więc sos do spagetti - zakwaszą pomidory, schab upieczony -kiszona kapusta. W okresie letnim trzeba bardzo uważać, bo nie zakwaszone produkty mięsne /zapasteryzowane domowym sposobem/mogą zawierać bakterie - beztlenowce. Lepiej wziąć dobre konserwy i "pomodzić" coś z nich na miejscu. :)
Jedziesz w całkowitą glusze? Że nie będzie sklepu, żeby kupić schab czy piersi? Domyślam się, że to pod namiot. Ale skoro można odgrzac, to można i ugotować na świeżo.
gdybym nie był tak zalatany jak jestem ... zapewne udzieliłbym Ci tej wyjątkowo tajemniczej odpowiedzi.. Lecz Iza 1 mnie nagli o prezent dla dziecka i niestety ręce mam urobione po same pachy w wielkim skrócie nie rozdwoję się, ale
na pocieszenie zostawiam zaproszenie na prezent w prezencie :))
MOja mama zawsze zabierała słoiki, tzn, mięso w słoikach. Pamiętam , że przygotowywała się do wyjazdu, bo te słoiki pasteryzowała przez trzy dni . Czyli trzy razy były pasteryzowane. Nigdy się w czasie urlopu nie psuły . A jechały tak piszesz dobrze ponad 10 godzin . Kiedyś jeszcze były kolejki na granicach , wiec podróż była znacznie dłuższa.
Dwa razy pasteryzowałam potrawy z mięsem na wyjazd i dwa razy się zepsuły. Teraz już wiem, że wszystko co z mięsem trzeba pasteryzować kilkukrotnie (2-3 razy) i długo. Zwykła pasteryzacja utrzyma (bez lodówki) max. 3 dni, w upale krócej. Już się w to nie bawię. Zawsze można zjeść makaron z oliwą i czosnkiem, albo smażone kartofle z kefirem.
Nie prawda ....robiłam mięso tutaj z przepisu i 3 x pastryzowałam i nie było problemu ...słoiki z pół roku stały. Ale trza patrzeć aby pokrywki były dobre i słoiki wyparzone.
Z reguły robię tak, dzień przed wyjazdem piekę schab i kurczaka. Mięso schłodzone wkładam do takiej turystycznej lodówki (nie na prąd, wkłady trzeba zamrozić w zamrażarce) . Przeważnie jedziemy w nocy, trwa to koło kilkunastu godzin. Na miejscu mięso dzielę na porcje i wkładam do zamrażarki.
Aggusia a tak mi przyszło do głowy......... Jakbyś kupiła surowe porcje ale zapakowane próżniowo owinęła to w kilka warstw folii alumin. wsadziła do jakiego garnka stalowego i do środka nawaliła sporo lodu / powinno przetrzymać. A to jeszcze w torbe taką chłodzącą, które są do nabycia w każdym markecie przy lodówkach za 2,30 zdaje sie. Dobre maja ścisłe zapięcie. Tzn torba z lodem i mięsem do gara a nie na odwrót , hehe :D Garnek też ci sie przyda :) Tak mi jakoś wyobraxnia działa :)
Dobrze myslisz iwett.Tylko ja bym to miecho razem z wkladami zamrozonymi jak do lodowki turystycznej zawinela w kilka warstw gazet i to dopiero w folie i do torby termoizolacyjnej.Spoko wytrzyma.Ale aggusia moze chce przewiezc gotowe zarelko a nie surowizne ?
Iwett,jak komus jest lodowka niezbedna nie jednorazowy zakup to owszem nawet trzeba kupic a tak jaki sens kase wydawac? Wklady to grosze kosztuja i mozna spokojnie wykorzystac do innych rzeczy.
Tak też pisałam powyżej ale to tylko do jakiegoś pomielonego. No i jak zapasteryzujesz to nie bedzie surowe. Ja robiłam np. z tego przepisu : http://wielkiezarcie.com/przepisy/kielbasa-z-galaretka-w-sloiku-30016118 Tylko to wychodzi mielonka .....schabowego z tego nie ukręcisz, żeby nie wiem co. :)) Dobrze sie przechowuje też mięso zamarynowane. Tylko, że chyba musiałaby kupić hermetyczne gotowe surowe z przyprawami. Ja osobiście nie mam zaufania do takich .......wydaje mi sie, że stare marynują aby zabić zapach. Mggi jak ktoś często wyjeżdża albo nawe 1 x do roku to taka lodówka elektryczna najlepsza. Np. teraz odmrażałam swoją duża to przeniosłam co zostało do takiej właśnie i nie było nerwów, że sie popsuje. Zawsze to kolejny klamot w domu , hehe :)) I na taki wyjazd to przeciez i nabiał i warzywa sie przydadzą bo wiadomo tam też pewnie drożej to i to pomieści.
Iwett, no jak sie ma gdzie upchnac to mozna sobie zakupic aby miec :-D Ja nie mam problemu z rozmrazaniem bo robie to 2 razy do roku.Zima to wiadomo na balkonie grzecznie siedzi a wczoraj wlasnie rozmrazalam to wpakowalam do torby termoizolacyjnej.Wszystko pieknie sie przetrzymalo a ja spokojnie dokonalam dziela :-) Zalezy od potrzeb jakie mamy a mysle,ze aggusia w temacie lodowek turystycznych jest zorientowana a chodzi jej o zupelnie inne wskazowki ;-)
Ps.Jak widze peklosol w skladnikach to juz dalej nie czytam :-P
Grażynko, bardzo Ci dziękuję. Tylko dalej nie wiem np. schab jak zrobić. Ja to mięso sobie na miejscu zrobi e jak potrzebuje, doprawię sos z niego zrobię itd. Mogę użyć tylko soli tylko jak schab ugotować zalać smalcem i pasteryzować czy usmażyć i pasteryzować. Nigdzie nie mogę na ten temat znaleźć informacji.
Agusiu - Skontaktowałam się z panią, której wyżywienie licznej rodziny przypadło na czasy kiedy to lodówki mieli nieliczni (bogatsi). Wszystko się wekowało - całe świnie - i tak jak pisze iwett, stało to w piwnicy pół roku i dłużej ALE - były to wieprzki które wczoraj biegały po podwórku. Z mięsa marketowego nieryzykowałaby, gdyż nie ma pewności czy całe tusze nie były wcześniej we wielkich przemysłowych chłodniach mrożone (a raczej były)
to moje szybkie letnie obiady - szybkie znaczy półgodzinne, na czas gotowania ziemniaków a w tym czasie przygotowania reszty - pierwsze 3 - 4 dni bez problemu - słoiki dobrze schłodzone w lodówce - w torbie izolacyjnej (za 3 zł.) kilkugodzinna podróż wytrzymają i na miejscu zaraz do lodówki. Klopsiki (bez cebuli) zalane smalcem trzymają się świetnie smalczyk do świeżego chleba a klopsiki min. 2 x w sosie pomidorowym
- następne 3 obiady jajka - które w marketach w lodówce nie leżą, a z nich zrobisz smaczne, pełnowartościowe domowe obiady (niekoniecznie jajko dzień po dniu) młode ziemniaki - jajka sadzone, mizeria '' - klopsiki z jaj, ogórek małosolny " - jajka (gotowane na twardo ) w sosie - musztardowym, pieczarkowym lub koperkowym - zrobionym na miejscu + groszek z marchewką lub fasolka szparagowa (z puszki) naleśniki - 2 obiady na słodko / na pikantnie makarony 3 - 4 x i masz 12 - 13 obiadów a jeśli byłby tam piekarnik, to bajka ! nieograniczone możliwości szybkich zapiekanek makaronowych i nie tylko - grubo posypane szynką z puszki + ser
Jestem wielkimi literami Z A fajnym wypoczynkiem po niskich kosztach a 2 - 3 kwadranse dziennie poświęcić można (a facet co ? pod ochroną ?) Miałam już w życiu urlop z podobnym jadlospisem i nie narobiłam się Wakacje wakacjami, ale makaron z olejem i czosnek - nonie ! bez przesady.
Mriotereso bardzo Ci dziękuje ja w kuchni jestem sprawna kobita i z przygotowaniem szybkiego obiadu sobie poradzę :0 Chodzi mi o przygotowanie mięsa do słoików. Nigdy tego nie robiłam i nie wiem jak się za to zabrać, a niechciałabym wydać pieniędzy na mięso i żeby mi się później zepsuło klopsiki zrobię. Z dobrym mięsem wieprzowym, wołowiną i cielęciną nie mam problemu nie kupuję w marketach A jak robisz swoje klopsiki smażysz je czy gotujesz?
Och Agusiu - wystarczy kliknąć na Twoje przepisy.... jesteś Wielka !
Klopsiki smażyłam. Niezbyt duże, ale nie typu pulpety, raczej płaskie, to szybciej przegrzeją się do środka. Zalałam gorącym smalcem (wolniutko - żeby szkło nie pękło)
Kiedy sos był gotowy, włożylam te klopsioki i kilka minut mrugały - przykryłam - odstawiłam. One aż urosły w tym sosie i były mięciutkie.
Nie mam Agusiu doświadczenia w słoikach.
Kupilam w Polsce szynkę w puszce - ok. 500 - 550 gr. puszka owalna, zabij mnie, firmy nie pamiętam - ale to było wspaniałe czyste mięso - żadna mielonka i cena dobra. - bo tak myślę... moja Mama czasami robiła plastry mortadeli panierowane jak kotlety. A jak by się miała taka szynka panierowana na wczasowym niedzielnym obiedzie ? Myślę że b. dobrze - i jeden obiad do przodu....
Dopisano 2017-6-8 22:51:34:
Agusiu - jeśli można, proszę Cię tylko o dwie cyfry - ile osób, ile dni tam.
Bo to b. dobra marka (kiedyś Krakusy tylko export albo w Pewexach) ale puszka Krakusa jest w tonacji czerwonej, a ta "moja " była blado niebieska z pieknym foto obrazkiem. Bywa że małe miasteczko - znane tylko w regionie, ma wspaniałe wyroby i przetwory.
Agusiu - nie wiem czy się powtórzę bo wpisy tylko "przeleciałam ", ale jest jeszcze bigos a bigos też jest b. dobrym obiadem i o niebo łatwiejsze zamykanie w słojach wystarczy gorącyu zakręcić - słój odwrócić - i w lodówce wczasy przetrzyma.
Wiem, ja lubię bigos, ale nie będę go jeść w upałach. Myślę, że zrobię schab, kupię łopatkę pokroję w kawałki będzie d ryżu. Ryż kupię i warzywa to też my lubimy ryż z warzywami. Mielone za-pasteryzuje i będzie do spaghetti, pulpeciki zrobię i chyba starczy. Porządnie się w weekend zastanowię, żeby nie zrobić za dużo i rozplanuję sobie posiłki na każdy dzień. Czy pulpety można od razu zrobić z sosem pomidorowym. Tylko go np. nie zagęszczać bo można to zrobić na miejscu. Choć w sumie to mam przecier pomidorowy i mogę wziąć 3 słoiki :)
Zobacz Agusiu mój wpis wyżej - wczoraj o 17 - pełne domowe obiady 3 - 4 x mięso, 3 x jajka pod różną postacią (wymieniłam jaką) 2 x naleśniki - na słodko i ostro dopisałam szynkę z puszki plastrach - panierowaną a'la kotlet.... makarony i coś tam jeszcze OBY był piekarnik, to masz cud - szybkie zapiekanki
masz też bardzo dobre porady dziewczyn (linki) - Tingra obiady dla kierowców i inne
Piękne wakacje - piękne miejsca - i smacznie też będzie. Powodzenia !
A jak tak trochę z innej beczki, czy warto zadać sobie tyle trudu i stać tyle przy kuchni żeby przygotowywać te wszystkie mięsa ... i nigdy do końca nie będziesz pewna czy "przeżyją". Pewnie nie jedziesz na wakacje na koniec świata i będziesz - albo jeść po przyjeździe gdzieś "na mieście" albo gotować w swojej kuchni. Więc może przygotować jedynie lekkostrawne menu na przejazd i zrezygnować z tych wszystkich przetworów, a po dojechaniu na miejsce po prostu zorientować się w lokalnych warunkach kulinarno-sklepowych. Udanych wakacji
Pwyso- myślę, że warto. Już tam kiedyś byłam i wiem, że jedzenie jest tam bardzo drogie. Jak tam byłam pierwszy raz to poznałam taką panią i ona mi właśnie powiedziała, że wszytko sobie kupuje w Polsce i przygotowuje dania do słoików. Jedyne wydatki jakie mają to lody, bilety wstępu gdzieś. Ja niestety w tym roku nie mam za dużo kasy i trochę życie mnie do tego zmusza. Poczytałam też o tych mięsach i trzymają się do 6 miesięcy, więc tu się nie obawiam, że coś się zepsuje. Nie jest to dużo raptem 10 litrowych słoików. Jak tam byliśmy pierwszy raz to chciałam kupić ryż, makarony i mąż mój mi powiedział coś Ty zwariowałaś, masz tam 5 km od naszej miejscowości Lidla. Tylko tutaj w Polsce w Lidlu za zakupy na obiad płacę nie więcej niż 30 zł, a tam w przeliczeniu na nasze 70-80 zł.
Gdyby chodziło tylko o mnie to uwierz mi ja mogłabym jeść ryż z jabłkami, sałatki z pomidorów itp., ale niestety dzieciaki coś konkretnego zjeść muszą
Aggusiu tak czytam Twoje wpisy i mysle, że nie po to człowiek jedzie tyle kilosów aby nie spróbować lokalnych specjałów zwłaszcza takich , których nie ma w Polsce. Wiem, że drogo ......ale z drugiej strony nie po to cały rok pracuje aby sobie wszystkiego odmawiać. Chyba z raz skoczycie do jakiej knajpki ? :)
Iwett....watek jest po to by sie wypowiadac wiec nie wiem w czym masz problem ? Jak sobie nie zyczysz nie musze w ogole do Ciebie kierowac zadnych slow bo faktycznie moze Ci to nie odpowiadac tylko nie potrafisz tego ujac.Tyle w temacie.
Mggi ilekroć sie wypowiadam to sie pode mną podpinasz.....i mnie pouczasz.
Dokładnie zrozumiałam sens wypowiedzi aggi tylko nie wiem czy źle napisałam czy co, że byc na pd. Europy i raz tylko 1 raz spróbować ich kuchni a zwłaszcza np. cos co bardzo chcielibysmy zjeść. Dajmy na to homara......podejrzewam, że w Polsce drożej nas by to kosztowało. Jeszcze jedna kwestia jeśli sie poruszamy samochodem i mamy pełen luz bez rezydentów i zbiórek na godzine to możemy przed wyjazdem przesledzić na forach gdzie jest smacznie i tanio a nuż bedzie nam po drodze. O to mi chodzi a reszte czasu kolejne dni odgrzewajmy słoiki. Państwa to również różnego rodzaju zakatki gdzie mało gdzie turyści zaglądają i naprawde można dobrze i smacznie zjeść. Pozdrówko!
No co ja poradze,ze lubie z Toba dyskutowac :-D Nie pouczam no co Ty a w zadnym razie tylko mysle inaczej i sie wypowiadam nawet bym niesmiala tu kogos pouczac.Ja jestem tez zwolenniczka zarelka przygotowanego przez kogos bo i tak w garach siedze caly rok,wole zaplacic i wypoczywac jak nalezy.Ale kazdy ma swoje powody by robic tak jak uwaza.Aggusia wyjasnila na czym rzecz polega i mysle,ze podjela decyzje dobra dla rodziny.
Mggi ja tez to rozumiem bo przez lata jeździłam pod namiot nad jezioro czy morze. Kąpu kąpu w jeziorze, gotowanie na 1 palniku albo ognicho a sr....nie w krzakach bo nie było nas stac ale Ci powiem, że teraz jak sobie wspomne to mając wtedy kase nadal jeździłabym wtedy pod namiot. No pewnie sprzet lepszy kupiłabym :)
I jeszcze kwestia dziaciaków....jeździliśmy ze znajomymi oni 2 dzieci ja 1 jak sie wspaniale bawiły. Moja córa choc tyle lat nie boi sie koczować w krzakach :) albo ubrudzic. No to tak w przenośni.
A nawet teraz jakbym wygrała w totka to tez nie wiem czy siedziałabym w 5 * hotelu bo po prostu nie lubie sztywniactwa. Wole mały drewniany domek grill przed nim no jedynie chciałabym słyszeć szum morza na wyciagnięcie ręki. Luz blus..... I jak wiesz córka była teraz ostatnio w Las Vegas i mieszkała w Mariocie.....i mówi mi ,że na 2 dzień sie popłakała i chciała wyjechac bo wszędzie dokoła sztywniactwo, snobstwo i szpanerstwo. No ale przy kasynach chyba nie ma namiotów hehe......:D
Aaaa ja też lubie z Tobą ostra wymiane zdań hihi mamy sie ku sobie .....Ty sobie ,ja sobie ,chociaż coś sie tu dzieje
Haha, no iwett my sie docieramy jak w malzenstwie :-D Ja to jestem wygodnicka i nie musze miec hotelu na najwyzszym poziomie ale lubie wypoczywac w normalnych warunkach.Ma byc czysto , smaczne jedzonko i blisko wszedzie.Wiecej mi do szczescia nie potrzeba.Tak juz mam :-)
Przed wakacjami wszytko się u nas jakoś finansowo popierdzieliło. Więc mogę: zostać w domu i biadolić na życie, albo pojechać, poszukać tańszej kwatery, zrobić sobie coś do jedzonka, żeby kasę wydać na lody i cieszyć się tym co mam, że rodzinka zdrowa,że widoki piękne, a wszytko inne się kiedyś ułoży :) Chce też wyremontować pokój syna,kupić mu nowe meble, a to wszytko niestety kosztuje. Pomimo to dziewczyny, że finansowo będzie nie najlepiej jadę. Właśnie dlatego, że pracuje cały rok tak ciężko i mi się coś od życia należy :)
I o to chodzi aggusiu, ze sa takie sytuacje w zyciu,ze czasami musimy sie spiac i troche pokombinowac by mimo wszystko spelniac marzenia i nie rezygnowac z zamierzonych celow.Bo nie sztuka zarobic i wydac kase tylko o to chodzi by wydac ja madrze :-)
Wiecie co tak sobie czasem myślę, jak każdy z nas pewnie o różnych rzeczach. Kiedyś oglądałam jakiś program nie pamiętam tytułu kobieta wydała w sklepie 30 tys zł raptem na 3 rzeczy z czego połowa tej kasy to torebka. Myślałam, czy kupiłabym torebkę za 15 tys gdybym miała tyle kasy. Zdaję sobie sprawę z tego, że pewnie to co dla mnie 150 zł dla tej pani było 15 tys, ale jakoś tak kieruję swoim życiem, że staram się nie przekraczać pewnych granic. Nie mam potrzeby pokazywać swojego statusu materialnego znanymi projektantami mody. Zawsze mam w świadomości, że to są tylko rzeczy i tego do grobu ze sobą nie zabiorę. A to co przeżyję, zobaczę, już tak i wiem, że może jak mi się kiedyś zdarzy wybrać w totolotka to bym pojechała w miejsca, które zawsze chciałam zobaczyć.
Jak to mawiala nasza forumowiczka co niektorym to sie w d...przewraca tylko,ze z dobrobytu.Moze tez czlowiek by tak samo robil jakby tyle kasy mial.Podobno punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia i wiele razy przekonalam sie w zyciu,ze tak jest.Ja tam jestem takim typem,ze nigdy nikomu nie zazdroszcze i obojetnie czego.Szczesliwa jestem,ze mam co mam i stac mnie na taki poziom zycia,ktory mi tez wystarcza.Aggusiu, otoz to ze soba tam nie zabiore ! :-)
Hahaaaa Mggi a nie wiesz, że takim jak ja to zawsze mało ! :) Zresztą sama bym tą maryche wyjarała to brak byłby kasy na odwyk A u Ciebie co miałoby sie pomarnować
Nigdy takiego statusu, żeby wydać 15 tys na torebkę nie osiągnęłam to masz rację nigdy nie wiadomo, tak gdybam tylko. Ostatnio poszłam do sklepu Venecja z butami śmignęły mi na wystawie takie piękne czerwone espadryle. Podchodzę patrzę na cenę 250 zł. Pierwsze co mi przyszło do głowy, to że ich popierdzieliło chyba żebym ja za kawałek zaprasowanej słomy i materiału tyle dała. Jak coś kupuję to myślę, czy coś jest tego warte. Nie żebym sknera była, ale dlaczego mam wydawać swoje zarobione cięzko pieniądze na coś co nie jest tego warte. Tak mnie rodzice nauczyli, że pieniądze trzeba szanować i mieli rację bo nie raz w sytuacjach kryzysowych się przydały. Oczywiście bez przesady wszytko bo jako kobieta pozwalam sobie czasem na swoje babskie fanaberie :)
Iwett jakoś mnie lokalna kuchnia nie przekonała jak byłam tam już, ale za to widoki i wszystko inne cudowne. Poza tym ja jadę na ta tzw. zadupie 1 hotel, 1 restauracja. Próbowałam jedzenia tam, ale ceny pod Niemców dla mnie masakryczne, a pizzy jeść nie chcemy. Za to lody wspaniałe i wolę kasę wydać na lody niż coś co nie wiem czy będzie mi smakowało.
iwett, w 100% sie z Toba zgadzam.Urlop, to urlop............totalny luz a nie stanie przy garach.Wlasnie wrocilismy z Majorki, super pogoda 31°C all inclusive, zyc nie umierac.Agusie troche rozumiem, ale przypominaja mi sie lata 60-te, jak to w Jugoslawi moja Mama gotowala obiadki na kocherze, ale ludzie to bylo 100 lat temu.No tak, niby drogo , ale to tez jest relatywne..............jesli zarabia sie w € to jest norma.
Zgadzam się z Tobą Basiu i (prawie) z Wami wszystkimi - urlop to urlop. Ale na Boga - podobno tam jest kuchenka i lodówka - cóż to za stanie przy garach - młode ziemniaczki - w tym czasie np. fasolka/ kalafior + sadzone jajko i wiele innych przykładów półgodzinnych pełnych obiadów, a turystyczne talerze do kosza.
Co tylko możliwe - bez szkody dla żołądka niech Agusia zabierze - to są wakacje w drodze - 3 kraje. Nie ma obawy - i tak kasy pójdzie ! Nie zabierze na 10 dni pieczywa dla 4 osób - a bochenek chleba naszego powszedniego w przeliczniku 8 - 10 zł. i masło zabrać ryzykowne.
Ja - stara baba - nie przejdę obojętnie obok lodów jagodowych, czarnych lipcowych czereśni większych od monety 5 zł. (drogie !!!) arbuza pachnącego słońcem ... i dalej by wymieniać - o jakiejś pamiątce nie wspomnę - a tu dwoje dzieci - wiek obojętny, facet i ona, na pewno jakiegoś miejscowego specjału (choć raz w danym kraju) sobie nie odmówią, a najwięcej zeżrą 4 kółka - to wcale nie są tanie wakacje.
Mario i jeszcze 1 kwestia .....robisz jedzenie ,kiedy masz ochote i jesteś głodna nie trza stać i czekać na danie a w brzuchu burczy. :) No ale 1 x knajpke trza zaliczyć :)
Mariotereso. Paliwo to nie taki wydatek duży 300 zł w jedną stronę. Biorąc pod uwagę fakt, że pogoda gwarantowana to nie są jakieś duże pieniądze. Niewiele więcej bym wydała jadąc z Małopolski nad nasz Bałtyk. Coś tam pewnie zjemy ja nie twierdzę, że nic nie kupimy arbuzy, były wspaniałe, brzoskwinie i tanie. Tam był sklep taki, że po 18 wszystkie owoce były prawie - 50% i to nie jakieś odpady. Chleba trochę wezmę dla siebie. Ja jem taki pakowany próżniowy razowy on jest ważny 3 mc, ale na miejscy też będziemy kupować. Masło wezmę czemu nie, rozglądam się właśnie za jakaś lodówką turystyczną, ser żółty wezmę. Jakby nie było w samochodzie mam klimę i to tylko 10 godzin, więc o to jestem spokojna :)
Tak, tak Basiu urlop urlopem ale to jest u nas własnie w ten sposób, że złotówka sie ma nijak do waluty zachodniej i w zwiazku z tym inaczej patrzymy na ceny. No niestety widząc tamtejsze ceny dostajemy wytrzeszczu Gdybym teraz jechała za granice prywatnie też napakowałabym bagaznik do granic mozliwości Ale nie da rady na miejscu musiałabym czegos nowego skosztowac może nie ja ale moje oczy i żołądek hehee
- no właśnie pisalam, że choć po razie w danym kraju czegoś miejscowego sobie nie odmówią + lody, pełnia owoców ! Liczą ludzie pieniądze - oj liczą ! i to tacy którzy w € zarabiają Znajome małżeństwo - bez dzieci - wróciło z 5 dniowego "wypadu" do Barcelony tanimi liniami - 2 bilety powrotne 64 € - a mimo to, na niedalekie lotnisko B.Ch. zawozil i odbierał ich brat, gdyz pozostawienie samochodu przy lotnisku na 5 dób kosztowałoby 3 x więcej niż te 2 bilety. Tacy to mogą skoczyć do restauracyjki - i chyba muszą, bo bagaż brutto nie może przekraczać 25 kg. (?) Są zwolennicy luxusowych wakacji w znanych kurortach - a ja chętnie pojechałabym z Agusią - już bym im ten obiadek zrobiła.....
Z tym parkowanie na lotnisku to cos nie tak.Najblizsze lotnisko mam w Hannoverze i za 10 dni zaplacilam w tym roku ok.50€.Jasne, ze ludzie licza pieniadze..........szczegolnie na urlopach z dziecmi ( ja tez to przerabialam).Teraz dzieci sa na swoim, to tez inaczej na to patrze.
Mriotereso biorę Cię ze sobą. Dziewczyny mam już swoje lata i chce wypoczywać tak jak lubię. próbowałam w życiu wypoczywać w różny sposób i wiem, że np. namioty już nie dla mnie i kurorty też nie. Mogę pojechać gdzieś do hotelu, ale to raczej na bardzo krótki wypoczynek. Ja ładuję baterie jak mam święty spokój. Nie muszę siedzieć i patrzyć na innych ludzi jak chleją i to nie ważne z jakiego kraju są. Nie żebym jakaś nietowarzyska była:) Co zauważyłam, że np. kobiety na wakacje zabierają swoje wszystkie najlepsze sukienki i zgrywają damy na 102. Ludzie często udają, że mają lepszy status materialny, a ja mam to głęboko w 'd" Damą trzeba się urodzić i się nią czuję w 102 procentach w traperach w spoconej koszulce od wspinania się na szczyty górskie. Sukienki te wszystkie pozory które tworzą ludzie nie są warte tego co można zobaczyć i mieć w sobie do końca życia. Z wiekiem różne rzeczy mnie drażnią, które kiedyś mnie nie przeszkadzały. może to znak, że starzeję się bardzo. Zaważyłam, że dzieci rozwrzeszczane dzieci doprowadzają mnie do szału i myślę sobie, że jakbym tak pojechała na mój upragniony wypoczynek i miała w hotelu słuchać drących się dzieci to pewnie wróciłabym w kajdankach bo czasem mam ochotę niektóre powybijać. Sytuacja sprzed paru tygodni. Drące się dziecko w sklepie żeby tato mu coś kupił, a jak tato nie chciał to maluch darł się jeszcze bardziej, że ojciec ma iść do bankomatu i już. Rozumie dzieci rządzą się prawami i to są dzieci tylko ja nie muszę skazywać siebie na takie przyjemności. Powracając do moich wakacji to planuję wynająć kwaterę z lodówką, garami, sztućcami itp, więc takich rzeczy poza jedzeniem ze sobą nie zabieram.
Mnie agusiu oprócz dracych jape bachorów to też drące jape kundle......jeny !!!! Tyle, że ja tez jape potrafie wydrzeć ......uuuu mocna w tym jestem jak ktoś mnie dobrze wkurzy
Zwierzęta jeszcze na nerwy mi nie działają, ale już ich właściciele tak. Prowadzą psy na smyczy i wysrywa... pod moim płotem. Nawet myśl mi przyszła czy nie napisać kartki gówno zwracam i im nie przynieść pod ich posesje :)
Aggusiu, tak nalezy zrobic.A jeszvze jak zwrocisz uwage to majestat obrazasz,ze jak to piesek ma swoje miejsce i wlasciciel bie moze stresowac zwierzecia :-D
Meguś chyba już nie mam odwagi, podziamgam sobie pod nosem i tyle. Kiedyś jak byłam w Lidlu, stałam przed kasą, a mąz w kolejce do kasy. Chodziło sobie przed kasami jakieś dziecko do 3 lat gdzieś miało. Jadło cukierki, które miało w woreczku co cukierek to papierem sru na podłogę. Jak już prawie wszystkie zjadło to nie wytrzymałam i mówię, grzecznie, milutkim głosikiem, żeby pozbierał te papierki, że jak to wygląda, że będzie ładniej jak będzie czysto i wiecie takie gadki szmatki do dziecka. jego matka tak na mnie gębę wydarła, że chyba się oduczyłam zwracać uwagę dzieciom i właścicielom psów. Oczywiście ja ogona nie podsunęłam i matce też coś wtedy powiedziałam, ale szkoda nerwów.
Tak, madz racje czasami to lepiej przemilczec bo nie poradzisz nic na glupote.Moje dziewczyny od malenkosci uczylam,ze jak nie masz gdzie wyrzucic papierka (bo kiedys to nie staly co 2 minuty kosze na smieci ) to wloz do kieszeni i pozniej wyrzucisz.Sama tez nigdy nie rzucam gdzie popadnie tylko do wyznaczonego miejsca.Ciekawe czy ludzie to niedopalki i smieci to w domu na podloge rzucaja ? :-D
A powiem Ci, że niektórzy to tak. Mój sąsiad ma wiza wi mojego domu przy swoim firmę. Przyjeżdżają do niego rożni koledzy i klienci i zamiast zainwestować w popielniczkę, jakiś słoik postawić, to mi rzuca pety pod dom. Za jeden tydzień mam z 300 kiepów. Tak mnie to wkur.. , pomimo, że zwracałam mu uwagę, że raz zebrałam to i rzuciłam mu pod drzwi, może to chamskie, ale przynajmniej mam spokój od tego czasu. Jak jeżdżę do lasu to serce się kraje ile śmieci ludzie wyrzucają. Kiedyś taką zachodnią fajną reklamę społeczną widziałam, na temat zostawiania śmieci w lesie. Szkoda, że u nas w taką nie zainwestują, przydałoby się
Aggusia mnie też tak to wnerwia , że nie wiem....wywóz smieci to najtańsza opłata jaką sie ma w czynszu np. ja płace 8 zeta na osobe.....grosze. A te chamstwo w najnowszych brykach wywala gdzie popadnie......chałupy buduja za miliony a żal pare groszy na kontener. Mówie do męża , że powinni kamery poinstalować tam gdzie najczęściej wywalają. I walić takie kary, żeby sie pos....li za przeproszeniem ale brak słów na to co widze. Ale ostatnio zauważyłam, że niedaleko nas tam gdzie przeważnie wywalali śmieci gmina postawiła kontener ale pewnie i tak smieci bedzzie na potęge. Faktycznie dziadowski jesteśmy naród :(
Odnośnie śmieci, to mnie też strasznie wkurza to, że nasze społeczeństwo nie może tego zrozumieć, aby segregować śmieci i wrzucać do odpowiednich pojemników i śmietników, które przecież wszędzie są teraz poustawiane i widoczne. Dzieci nie są od małego uczone, a potem taka dorastająca młodzież na potęgę wywala wszystko gdzie popadnie i jeszcze dewastuje przy tym wspólne dobro publiczne. Na przykład młodzież często przesiaduje w nowo postawionych budkach na przystankach, to mało tego, że dookoła przystanek zaśmiecony, a obok prawie pusty śmietnik stoi, to jeszcze ławka całkowicie zniszczona, popisana i pomzana różnymi markerami, drewniana ławka ponacinana we wzory lub szczeble wyrwane, a także miejscami nawet wypalona. Szyby wybite, a jak w to miejsce wstawione jest potem pleksi, to też jest całe zdeformowane. I napisy żeby to wspólne mienie szanować nikogo nie wzruszają, a młodzi szczególnie mają, to w głębokim poszanowaniu, bo jak w domu od małego rodzice nie nauczą, to taki będzie szedł przez całe swoje życie i jako dorosły już człowiek też nie będzie miał poszanowania do niczego. :( U mnie gmina ustaliła wysokie stawki za wywóz śmieci, bo mamy 30 zł na osobę miesięcznie z segregacją.
O Lea to bardzo dużo!!! Aż 30 zeta ? Ja w Sz- nie płaciłam 50/m-c ale było od domu obojetnie ile luda. Podejrzewam, że teraz więcej. A o tym wandalizmie co piszesz to normalnie kamieniołomy! Nic tak nie wkurza jak bezsensowna głupota. Przeciez kretyństwo ma teraz net no to nie może mówić , że sie nudzi. Do tego milion kanałow TV i gierki i mamuś samochoda kupi albo motor a to nie, głupek jeden z drugim lezie niszczy. Kamieniołomy jeszcze raz powtarzam.!!!
U mnie w miescie skonczylo sie z wandalizmem na przystankach bo kamerki sa i sprawa zalatwiona.Masz racje Lea w domu nikt nie przekazal zasad i robia co robia a pozniej i swoim dzieciom przkaza najgorsze wartosci.Zal...
Iwett ja trochę sceptyczna jestem w tych nowościach. Jak ostatnio byłam próbowałam jakieś fasoli i dla mnie było to okropne, choć w jednej restauracji byliśmy i jedzenie mi smakowało, tylko na 4 osoby to raczej przyjemność nie na co dzień :)
Powiem Ci aggusiu, że tutaj nawet w Polsce to rzadko w porzadnej restauracji jestem jesli juz to idziemy na kebaba bo ceny tez księzycowe. Hahaaa a pojedź nad nasz Bałtyk to też trza konserwy tachać ,żeby nie zbankrutować :) Ale na południu chociaż wiesz, że dostaniesz świeża rybke a nie mrożoną przez pare lat. I bardzo dobrze, że jedziesz na pd. a nie ten nasz zaludniony, smierdzący i zimny Bałtyk.
ale jest znacznie taniej niż tam. My czasem chodzimy i za 4 os ok 120 zł- 140 zł trzeba zapłacić. Tylko ja lubię dobra restaurację, nie ekskluzywną, a z dobrym jedzeniem, bo schabowy smażony w frytownicy mnie nie rajcuje. Nie znoszę jedzenia z głębokiego tłuszczu. Tutaj w Małopolsce znam kilka dobrych restauracji.
Basiu można mieć luz jedzą przygotowane przez siebie mięsko. :) Nie zamierzam stać przy garach i właśnie dlatego chce wszytko wcześniej przygotować. Nie jest to dużo roboty, to to tylko 10 dni. Ja nie lubię wypoczywać w hotelu jak dla mnie za dużo ludzi. Dlatego zawsze wynajmuje kwatery. cenię sobie luz i święty spokój. W Hotelu męczyło mnie zawsze latanie na posiłki na określoną godzinę. Lubię być wolnym człowiekiem i jeść kiedy chce.
A to nie bedziesz zatrzymywać sie w Austrii i na Węgrzech ? Bo mnie sie chyba znowu cos poplątało.....myslałam, że pare dni tu a pare dni tam ? Docelowo jedziesz do Chorwacji?
No to już zgłupłam . To dokąd w końcu jedziesz? Ale dokądkolwiek bys nie jechała też życze udanego, spokojnego wypoczynku i moc wrażeń w poznawaniu świata.
Iwett do Chorwacji jadę. Dziewczyny właśnie skonsumowałam z ogórkiem małosolnym zrobione przez siebie mięso do słoika tzw. Kiełbasę w słoiku. Pychota wyszło roboty wcale poza pasteryzowaniem, przy tym nie trzeba siedzieć mieszać tylko odpowiedni czas na gazie trzymać. To była dobra myśl żeby to zrobić.
Tak robiłam
1/2 kg łopatki 1/2 kg mięsa od szynki 1/2 kg surowego boczku 4 ząbki czosnku (Ja dałam z 7 lubię czosnek) 2 łyżeczki soli ( Ja dałam 2 porządne łyżki bo na tą ilość mięsa wydawało mi się za mało i dobrze zrobiłam) 1 łyżkę duża majeranku 1 łyżkę dużą pieprzu 3/4 szklanki wody, 2 łyżeczki żelatyny ( Jak nie chcecie galaretki to nie musi być)
Mięso zemleć w maszynce. Ja to robiłam na tych dużych prawie cm oczkach. Dodać czosnek przeciśnięty przez praskę i przyprawy, wymieszać dodać wodę z wcześniej rozpuszczoną w niewielkiej ilości wody żelatynę. Dobrze wszytko wymieszać. W przepisie było odstawić na noc. Ja odstawiłam gdzieś na 4 godz. Po tym czasie mięso wpakować do wyparzonych słoików do 3/4 wysokości, zakręcić i pasteryzować 90 minut, Na drugi dzień 60 minut, na trzeci 40 minut. W sumie jak czytałam jak się za pasteryzuje 1 raz to można przechowywać 1 miesiąc. Jak drugi raz to 3 mc, jak trzeci raz to do 6 mc. Polecam Wam do kanapki pychota idę po drugą kanapeczkę :)
Powiedziałam mężowi o tym, że chcesz brać mięso z Polski. Mąż był zdziwiony. Powiedział, że on nigdy by nie brał tylko kupił na miejscu. Był zdziwiony, że na wyjazd Cię stać, a na jedzenie już nie.
Przecież ludziska wyjezdżaja za granice do roboty i zarabiają w Euro a ciagną z Polski kila żarcia bo tam drogo a każdy oszczędza jak może bo mamy taki popitolony kraj.
Wyslij mężą na zachód do roboty a pewnie nie będziesz mu szykować paczek z żarciem jak przyjedzie raz na pół roku......przcież tam sobie kupi.... to nic, że Ci przysle mniej kasy. A urlop kazdemu sie należy i odpoczynek obojetnie w jakiej formie i za ile.......
Mąż jeździ za granice. Na samym początku brał jedzenie z Polski. Uznał, że nie ma to sensu i już nie zabiera od dłuższego czasu. Kupuje sobie na miejscu.
Oooo .....toś mnie as zaskoczyła w tym momencie Wszyscy , których znam a pracują za granicą to ciągną całe hipermarkety a jak by mogli to i masarnie łącznie z fermą kur wsadziliby do bagażnika hehee Cieszę się, że znalazł sie ktoś bardziej zaradny bo wiadomo tam życie drogie.
Iwett - ale jakie znaczenie czy kupi tam czy w Polsce. Przecież ceny jedzenia wszędzie praktycznie takie same. Będąc w Polsce - latami podróżowaliśmy po Europie, po dwa trzy tygodnie. I żadnego żarcia ze sobą nie ciągnęliśmy, poza zapasem na pierwsze dwa dni - żeby nie tracić czasu. Wszystko kupowaliśmy na miejscu.
Więc nie wiem czemu czepiacie się As. Każdy wybiera jak mu wygodniej, jak liczy, mu taniej będzie (wliczając w to także inne koszty, a nie tylko samych produktów).
No ekkore no bez żartów.....chcesz powiedzieć, że mięso we Francji , Włoszech, Londynie czy Skandynawii kosztuje tyle samo co w Polsce ??? Chleb, warzywa nabiał......ja za często nie podróżuje ale słuchac umiem i mam znajomych i rodzine za granicą......ceny sa średnio 2 x tyle ,chyba , że sie lata po promocjach albo kupuje jakieś koncówki ....widzialam co sie dzieje w marketach.....wyjeżdżają dosłownie po czub naładowane wózki. A i widziałam sama ceny we Włoszech czy Grecji wybacz może one i były podobne tyle, że nie np. 5 zł a 5 euro a to duża różnica. A i nie czepiamy sie As ja to uważam za wymiane zdań , wymiane poglądów. I po prostu ekkore każdy ma inny portfel i inne potrzeby.
Też trochę podróżowałam, jakby nie było. Nie latałam po promocjach, bo nie miałam na to czasu. I zakupy robiłam lokalnie - a raczej jestem osobą, która nie wyda super kasy na jedzenie, bo dla mnie zwiedzanie ważniejsze. Nawet jak ceny na niektóre rzeczy były wyższe, to na inne były niższe - w ciągu tygodnia rachunek się równoważył. I raczej żarcie do Polski przywoziłam na powrocie - z racji niższych cen na produkty preferowane przez nas.
Teraz jest trochę inna sytuacja - bo jadąc gdziekolwiek po prostu idę na gotowe.
Każdy postępuje jak uważa. Ten kto chce wozi żarcie, kto nie chce - kupuje albo idzie na gotowe. Każdy liczy po swojemu - i on wie co jest oszczędniej i lepiej dla jego portfela. Skoro mąż as uważa, że taniej wychodzi na jedną osobę nie wozić jedzenia (może brak warunków przechowywania, połowa ląduje w śmietniku) - to nie nam to oceniać.
Ekkore oczywiście masz rację, każdy mierzy swoją miarą. Ale wybacz na dosrywanie mi nie pozwolę, że na wyjazd mnie stać, a na jedzenie nie to już tym maż as raczej nie powinien się zajmować.
Aggusia, akurat Ty wypowiedziałas się neutralnie, chyba, że coś pominęłam.
Każdy robi jak uważa. Jeden jeździ jak ślimak z całą chalupa za sobą, drugi kupi chalupe gdzieś i przez 30 lat będzie jeździł tylko tam, kolejny zabierze puszki i pasztety oraz zupki w proszku. A jeszcze inny zaciagnie kredyt i pojedzie do raju.
Neutralnie się wypowiedziałam, ale nie powiem, że mnie taki przytyczki, kiedy zakładam wątek prosząc o radę, nie dotykają :)
Z innej beczki kochane. Gotowanie, nawet na wyjazd dla mnie to pikuś. W temacie wakacji dla mnie prawdziwa zgroza to pakowanie się. Jestem kobieta jak śpiewała Edyta Górniak to fakt, ale trochę inną chyba niż wszystkie. Nigdy nie planuję w co się ubiorę na następny dzień. Wstaję rano, patrze jaka pogoda i dopiero decyduje w co się ubrać. Zaplanowanie dla mnie na kilka czy na 10 dni tego w co mam się ubrać to dla mnie masakra. Proszę nie śmiejcie się ze mnie. Na Boga, nigdy nie wiem w czym ja będę chciała chodzić ubrana. Takie gacie wziąć czy takie, takie buty czy takie istna masakra. Ha, ha pewnie powiecie żeby ludzie mieli tylko takie problemy i zgadzam się :) Niemniej pakowanie siebie to taka moja życiowa nieudolność. Pakuję się tak wyciągam wszystko w co ewentualnie chciałabym się ubrać, a później robię selekcję, tylko z racji, że w tym temacie nigdy nie jestem zdecydowana to zawsze zabieram połowę rzeczy w których nie będę chodzić. Na przekór tego żadnych problemów nie mam z decyzją co spakować dla męża i syna, córka już się sama pakuje. Biorę im na zapas 2 pary gaci, koszulek ewentualnie skarpetek, a ze sobą nie potrafię.
Ha, ha jak tam byłam to wzięłam chyba z 10 staników, a nie chodziłam w ani jednym, tylko stroju kąpielowym, albo bez, jak luz to luz. Wiem na pewno, że tutaj w pakowaniu będę cięcia i teraz wezmę 3. :)
No co Ty na zlot bielizny jedziesz :)) I tak ciągle w bikini a woda jest to przeprać możesz :) Wiadomo kożuchy, golfy i kozaki odpadaja. Twoja garderoba powinna sie zmieścić w torebce a jak co to powiesz mężowi , że zapomniałas i ma Ci kupic nowe
No wlasnie ekkore nie nam to oceniac.I wszystko na ten temat.Bo maz as nie powinien w ten sposob sie wypowiadac rowniez bo jego tez dotyczy taka zasada.W koncu to as przytoczyla mysl przewodnia meza jako pierwsza a ktos inny ma siedziec cicho bo nie nam oceniac :-\
Ekkore i tutaj pozwolę się z Tobą nie zgodzić. Gdybym nie jeździła to może miałabym inne zdanie. W Chorwacji jedzenie jest bardzo drogie. Przykładowo głupi sos Knorra w torebce u nas z 5 zł Tam 11 zł. Uważam, że nie ma sensu przepłacać kiedy mam duży bagażnik i mogę większość rzeczy przewieść. jedynie na Słowacji mogę powiedzieć, że ceny w restauracjach i sklepach są w miarę zbliżone, choć oczywiście zależy co. Trzeba wsiąść też pod uwagę, że okresie letnim czy w Polsce czy za granicą w większości miejscowości turystycznych windują ceny do do góry, bo to jest jedyny czas kiedy mogą zarobić.
Zgadza sie Chorwacja jest drogim krajem jezelu o zywnosc chodzi.Corka moja byla to opowiadala jakie ceny sa jak z kosmosu.Napoje sa tez bardzo drogie to jak jest mozliwosc tez radze zabrac.
Każdy to wie, że Chorwacja to drogi kraj i z moich znajomych nie znam osoby, która by czegoś ze sobą nie zabierała. Co to jest za problem kupić 3 opakowania ryżu i 3 opakowania makaronu. Przy mięsie roboty dla mnie za dużo nie ma bo co to za robota przyprawić i wpakować mielone do słoika, za pasteryzować lub zrobić pulpety czy kurczaka. ja nie jadę na miesiąc tylko raptem 10 dni. Zabiorę ze sobą tylko 6 litrowych słoików. Pasteryzacja - też mi robota - wsadzić do garnka i czekać siedząc sobie i oglądając np. tv jak minie odpowiedni czas. Wolę zrobić tutaj i leżeć sobie na plaży lub zwiedzać, a na przygotowanie posiłku poświęcić tylko 30 minut niż później sterczeć przy kuchence 1,5 godziny, bo chyba nie po to są wakacje, a jeść trzeba. Gdybym miała jechać sama to wystarczyłyby mi kanapki i sałatki, ale niestety mam dzieci w wieku, które rosną i potrzebują zjeść coś treściwego
Widze as ,ze Wam sie stopa zyciowa poprawila (czyzby efekt 500+ ? ) Napisalam powyzej,ze nie sztuka zarobic kase tylko madrze wydac a Twoj mąz chyba nie bardzo zna realia zycia zwlaszcza za granica a w szczegolnosci jezeli wyjezdza sie na wypoczynek i wlasnie za zarobione pieniadze.No coz nie kazdy dostaje prezenty od panstwa i przeznacza ot tak na wyjazdy fuul - wypas bo ciezko zarobione pieniazki to sie inaczej wydaje.Prosze powtorz mezowi,ze ja mysle w ten sposob :-)
Mggi nieładnie z Twojej strony, liczyć komuś co ma w portfelu i wypominać z jakiego źródła.
As napisała - co oni uważają - zresztą moje zdanie jest podobne. Zamiast zużywać prąd czy gaz na pasteryzację w domu, bez gwarancji, że się nie zepsuje - wolałabym kupić na miejscu.
Ekkore, a ladnie jak as napisala w ten sposob? Bo ja uwazam,ze nieladnie i to dziala w obie strony.To jej mezowi mozna liczyc w portfelu czyjes pieniadze ale mnie juz nie ? No niestety dyskusja na tym polega,ze sie argumentuje wypowiedzi i przestepstwa raczej nie uczynilam porownujac srodki pozyskane na wypoczynek.Bo nawet w mediach non stop naglasniaja czyli nie jest to tajemnica a wprost przeciwnie.
Cieszę się, że chociaż Ty się ze mną zgadzasz. Jak mąż pierwszy raz jechał po ślubie zrobiłam mu bigos do słoików. Słoiki zapasteryzowane. 1400 km w jedna stronę. Wszystko się zepsuło.
As, po slubie to ja dobrze nie wiedzialam co to pasteryzacja to jak Ty zapasteryzowalas tak jak ja bym to uczynila to nie dziwie sie,ze bigos sie nie nadawal do spozycia.No byc moze Ty bardzo dobrze gotowalas bo przyznam sie,ze ja bigos to dopiero zaczelam gotowac po 40 - ce bo dla mnie wielka sztuka bylo i jest ugotowac bigos (prawdziwy).Ale moze ja nieudolna bylam i potrzebowalam wiecej czasu :-D
Ja gotuję i piekę od dziecka. Zaczęłam w szkole podstawowej. Na początku pod okiem mamy więc jak musiałam już sama to nie było to dla mnie straszne. 40 to ja jeszcze nie mam.
Domownicy mówią, że jak mi nawet coś nie wyjdzie to jest smaczne. Nie zapomnę swojej wielkiej porażki. Do ciasta przez pomyłkę dałam 2-3 razy więcej cukru niż powinnam. Był to spod do tortu. Cukier aż chrupał w zębach, a dzieci ciągle pytają kiedy jeszcze raz zrobię bo było pyszne
A ja od pewnego czasu nie daję do bigosu w ogóle kiełbasy. Jakoś mnie odrzuca ten kiełbasiany dodatek. Za to dodaję sporo różnego mięsiwka i chudego boczku. :)
Każdy robi bigosik po swojemu tak jak lubi, ale bez względu na dodatki, to w każdym wydaniu jest smakowity... :) Aggusiu, życzę Ci wspaniałego wypoczynku... :)
Basieńko- nie wiem, nie było mnie tam - facet wyraził się dosłownie " parkowanie za ten czas kosztowałoby nas więcej niż same bilety "
- może trochę przesadził, a moze nie ? Być może stolice są droższe od lotnisk lokalnych ? (jak w Polsce Warszawa a Bydgoszcz ?) konkretnie piszę o lotnisku w Brukseli, byli koniec maja.
Oj, żebym ja latała ! to moze i dzisiaj pozdrowiłabym Ciebie i Was pięknie ze Sycylii i nie tylko - takie dostajemy na komputer oferty na tanie linie aż łezka w oku się kręci...
I tak przez żołądek zrobił się całkiem fajny wakacyjny wątek.....
mam w bliskiej rodzinie 2 "turystyczne" małżeństwa - jedno bezdzietne, drugie z 14 letnią panienką. Jedni latają i raczej nastawieni są na leżenie ewent. wieczorami jakaś tawerna - a drudzy twierdzą, że Europa jest zbyt piękna żeby nad nią przelecieć i zbyt wiele cudownych miejsc do oglądania by tracić czas na bezczynność - to zostaswiają sobie na przydomowy ogródek.
Jedni i drudzy mają fajną zasadę - przed wyjazdem na stole pojawia się obfity "świąteczny " obiad - i jedzcie ile dusza zapragnie ! - bo najbliższe dni czeka nas "post" puszkowo / serowo / jajeczno / warzywny... i jest OK ! i oprócz Islandii byli chyba wszędzie.
Pstrykaj Agusiu fotek aż Cię palec zaboli !
i pamiętaj ! - czy zjesz przysłowiową suchą bułkę, czy medaliony z poledwicy w Hiltonie****, to i tak zostawisz to w jakimś Alpejskim wychodku. A co przywieziesz w glowie i w duszy - to na wieki TWOJE !
Ja tak sobie marze właśnie, że jak moje dzieciaki podrosną to będę sobie samochodem po Europie jeździć, a jak już wszytko zobaczę to i dalej. Jechałam ostatnio do rodziny i pełno autostopowiczy było. Nie pojechała z nami córka i mówię do męża chodź kogoś weźmiemy i słuchajcie. Zabraliśmy dziewczynę i chłopaka, przesympatyczni młodzi ludzie. Okazało się, że to wyścig jakiś był, że część ludzi miała jechać do Madrytu, Ci co z południa Polski startowali, a inni gdzieś tam gdzie indzie, nie ważne. Kto dojechał wygrywał jakąś cenną nagrodę. Ta dziewczyna nam opowiadała, że w ten sposób kawał świata zwiedziła. Była nawet w Gruzji miała ze sobą 1500 zł i nie odmawiając sobie niczego przywiozła do domu jeszcze 600 zł. To niesamowite, pomyślałam sobie, że wcale nie trzeba mieć dużo kasy żeby zobaczyć coś pięknego. Tylko chyba ten luksus nas trochę rozpieścił, że nie decydujemy się na taką życiową spontaniczność :)
Wiesz nie wiem od czego to zalezy........to sa jakies anomalie.Lecielismy na Teneryfe z biura podrozy i cala impreza z wylotem z Hamburga byla o 150 €( od osoby) tansza niz z Hannoveru.Obled, siedzisz godzinami przed komputerem a ceny co chwile sie zmieniaja.Byl taki okres, ze czesto musialam bywac w Sopocie (chora tesciowa) i za lot placilam od 0,99centow, po 9,0€ a jak umarla i musialam nastepnego dnia leciec to iprawie 100€ musialam zaplacic.Rewelacyjny jest CHECK 24...........zwrocili nam po powrocie 100€, to jest dopiero zaskarbianie klienta.Latac nie lubie, ale jazda samochode juz mnie meczy(tylek boli) jak do Sopotu jedziemy (min 8 godzin) to juz na dwa razy na luzie bez stresu i wybieramy jakies fajne miejsca by pamiec odswierzyc. .
Ja też preferuję "suchą bułkę" i podróż pełną atrakcji i wrażeń.
Jadąc z dziećmi wybieraliśmy opcję ze śniadaniem i obiadokolacją (jako pakiet wychodziło w cenie noclegu) - to w Austrii. Nie hotel, bo za dużo obostrzeń dla dzieci. Ale pensjonaty na kilka rodzin. We Francji wynajmowaliśmy kwaterę - dzień był kanapkowy, żeby nie tracić czasu, wieczorem robiłam to co kupowaliśmy we francuskich marketach lub szliśmy jeść (raz czy dwa razy na wyjazd, w ramach atrakcji wyjazdu. Nie były to jakieś specjalne restauracje, ale pizza czy coś podobnego na miarę portfela). W Czechach przez parę lat wynajmowaliśmy kwatery - i tam żywiliśmy się restauracyjnie (obiad).
W Stanach - cena jedzenia poza domem nie jest poza zasięgiem budżetu - więc i lunch i kolacja zazwyczaj restauracyjnie. No chyba, że jedziemy w góry - to wtedy puszki, bo za dużo czasu się traci na wyjazd z trasy i potem powrót, albo przewidziane jest długie plażowanie - wtedy ściąganie wszystkiego (leżaki, parasol itp) na godzinę czy dwie mija się z celem, prościej wszamać kanapkę niż się bawić z wyprowadzkami. Na wyjeździe jest opcja tania - czyli fastfoody (głównie kanapki), ale także opcja lokalna - żeby popróbować nowości.
A kasa idzie na bilety wstępu. No i paliwo. Zawsze i wszędzie.
Moja siostra jadąc na Chorwację zawsze w lipcu zabiera filety z kurczaka,pokrojone,podsmażone i doprawione,potem na szybko robi do nich sos ze śmietany w kartoniku.Wszystko jej to pakuje hermetycznie,ponieważ posiadam pakowarkę próżniową.Od jutra pakowarki mają być w lidlu, może warto wydać trochę grosza a posłuży ci to na kilka lat. Pakuje jej też wędliny,kotlety schabowe już opieczone i mielone,udka z kurczaka i karczek w sosie własnym.Wcześniej wszystko gotowe mięso wkładała do słoików,pasteryzowała i z takim prowiantem jechali, a od dwóch lat wszystko jej pakuje próżniowo i nic się nie psuje a lodówki turystycznej nie posiada.Ma zawsze ze sobą też kilka dań gotowych typu bigos,fasolka i to też pakujemy hermetycznie.Jedyny warunek o którym pamięta to aby do mięs i gotowych dań nie dodawać cebuli,bo ona szybko się psuje i i zapasy zawierające ją w składzie mogą sfermentować.
Od czwartku w Lidlu jest lodówka turystyczna do samochodu i zamierzam sobie taką sprawić. Mnie się przyda przy częstych wyjazdach. U mnie w sklepie pakują za darmo próżniowo wszytko co chcę więc raczej w ten nabytek nie będę inwestować.
Tak sobie dziewczyny myślałam dziś o tych obiadach i ogólnie wstępnie zaplanowałam tak. Roboty za wiele przy tych słoikach nie będzie, bo raptem za pasteryzuje mięso mielone, filety z kurczaka i wieprzowe od szynki.
Tak to widzę.
1. 1. Spaghetti z sosem pomidorowym
2. 2. Ryż z warzywami
3. 3. Mięso wieprzowe z makaronem
4. 4. Pulpety w sosie pomidorowym z ryżem
5. 5. Leczo z cukinii
6. 6. Ziemniaki + mizeria z ogórka jajko sadzone lub filety z kurczaka
Wiem, śmietanę kupię tutaj taka Łowicza jest w kartonie i nie trzeba tego w lodówce trzymać, zresztą sprawię sobie tą turystyczną lodówkę to z 2 kartony jej kupię. Ja nie zamierzam szaleć z przygotowaniem tego mięsa tylko sól ewentualnie pieprz, a na miejscu cuda z tego będę robić. Przypraw w domu to mam akurat dużo:)
Taką wstępną listę zakupów sobie też robię żeby nie kupić niepotrzebnie za dużo i mieć pod kontrolą to co się chce zabrać :)
W przyszłym tygodniu w sobotę. Dlatego mięso do słoików będę robić dopiero we wtorek. środa czwartek pasteryzacja. Piątek spakuje wszytko i gdzieś 4- 5 rano pojedziemy. Powinnam być jak na drodze będzie dobrze gdzie 16-17 na miejscu w sobotę.
O Agusia to wybrałyśmy ten sam dzień na rozpoczęcie wakacji. Też za tydzień wyruszam do Rijeki a po 2 dniach nieco dalej. Zapas kawy, herbaty już kupiłam. Jeszcze woda mineralna mi została. Kupiłam też chleb chrupki, bo jakoś mi ten ich bardzo pszenny nie idzie.
Mineralną też kupię, ale nie jakieś duże ilości. Chleb też, nie na całe 10 dni tylko bardziej na weekend. Ja też za ich chlebem nie przepadam, ale jakoś przeżyjemy. :)
Biorę, ale nie wszytko. Kupię masło, płatki śniadaniowe, 2 mleka wezmę na weekend później kupię, tą kiełbasę ze słoika co zrobiłam, szynkę, kiełbasę zwyczajną, sery żółte, dżem wezmę, ale nie jakieś duże ilości. Jak kupie tą lodówkę samochodową to nie ma problemu z tym, bo o to się bałam najbardziej. Głownie wędliny dla dzieci, na miejscu cześć zamrożę, ale u nas w domu to na 1 tydzień zużywamy 30-40 dag wędlin więc to jakieś będą niewielkie ilości. Chce kupić jeszcze ogórki i pomidory, bo tutaj mam wspaniałe.
Tak, ale ja lubię wszytko sobie tak racjonalnie przemyśleć. :) Poza tym, tak się cieszę już tym wyjazdem, że nie macie pojęcia. jakoś o niczym innym nie mogę przestać myśleć. Dobrze, że w pracy mam szefową na urlopie to troszkę można pobujać w obłokach :)
Aggusiu, nie dziwie sie , ze jestes podekscytowana wyjazdem bo sama tego doswiadczam i mysle,ze mi to udzielalo sie od dzieci szczegolnie mlodsza corka potrafila sie bardzo cieszyc i ta radosc sie udzielala.Zapewne Twoje skarby tez juz o niczym innym nie rozmawiaja :-) My dorosli tez potrzebujemy odskoczni od dnia codziennego a wakacje i w to w takim miejscu laduja akumulatory by potem przetrwac kolejny rok w kieracie pracy itd.Ciesz sie i bujaj w oblokach a jak juz tam bedziecie to delektuj sie kazda chwila soedzona w tym pieknym miejscu :-)
Oj będę się delektować wszystkim :) W zeszłym roku robiłam duży remont w pokoju córki wymiana mebli itd.,więc odżałowałam i ja byłam tylko u rodziny więc teraz cieszy mnie to bardzo.
Dokładnie, a w totolotka się niestety nie wygrywa. :( Choć kurcze, wiesz... może to dobrze człowiek cieszy się z wszystkiego jak głupi. Pamiętam jak zamieszkaliśmy na swoim. każda firanka, żyrandol ile było radości :) W zeszłym roku sami postanowiliśmy malować pokój córki. Nikt nie chciał przyjść do 1 pokoju, a jak już się ktoś trafił to w sobotę nie pracuje, a ja obcego faceta w domu nie zostawię. Pomalowaliśmy 2 dni roboty, ale ile radochy jak siedzieliśmy i się zachwycaliśmy.
Wlasnie i takie rzeczy ciesza a sztuka jest by cieszyc sie z tych malych osagniec :-) Bo moze dla jednych to nie jest powod do radosc i traktuja jak chleb powszedni ale inni potrafia czerpac jednak to co nastawia nas pozytywnie :-) Tez tak mam :-)
Dziękuje Wszystkim za porady. Ja już spakowana. Jeszcze tylko przed wyjazdem jakieś prowiant na drogę i tyle. Mięsa nie robiłam, tyle miałam roboty, że zapomniałam, a już później za mało czasu było żeby to 3 razy za pasteryzować.
Kupiłam 2 kg ziemniaki, zabiorę młodą marchewkę z domu, 5 cebulek, por, czosnek, pomidory i ogórki. Te ostatnie zjemy po drodze. Kupiłam makarony, ryż, puszki tuńczyka, jakiś konserwy, puszki z kukurydzą i jakimiś tam pierdołami, sosy jakieś itp. Z takich rzeczy co muszą w miarę w zimnie jechać to kupiłam masło i kabanosy. Dostałam od teściowej taką torbę termiczną i reklamówki termiczne i wymyśliłam tak. Wsadziłam do zamrażalki taki wkład żelowy i te torby. Wsadzę wkład do pierwszej torby i te kabanosy masło owinięte w gazetę. To wsadzę do tej reklamówki z zamrażalki i wszytko jeszcze do termicznej torby, ale nie z zamrażalki. Będę to wieźć w samochodzie bo tam chłodniej. Chleb kupiłam i w zasadzie w niedziele nie zamierzam po sklepach chodzić. Pracuję do późna, przyjdę z pracy wezmę prysznic i jedziemy gdzieś o godz. 4-5. Spać będę po drodze, a w niedzielę już wypoczywać. Trzymajcie kciuki za bezpieczną podróż u mnie dziś burza za burzą i jeszcze raz dziękuję.
Uuuu aggusiu taki długi wątek i nici z tego. No ale nic .......życze udanego wspaniałego pobytu, moc atrakcji i jedzcie i wracajcie zdrowi i cali. Acha........czekam na pocztówke
Kochani proszę Was o pomoc. Kiedyś był taki wątek jak przygotować jedzenie na wyjazd. Jakbyście mi pomogli znaleźć będę wdzięczna. Proszę też o pomoc bo wyjeżdżam i niw wiem jak zabrać się za przygotowanie mięsa na wyjazd.
Jedzenie będzie jechało w samochodzie ok. 10 godzin. W samochodzie jest klimatyzacja wiec w jakimś 20 st.
Nie mam żadnego doświadczenia w pasteryzowaniu i przygotowaniu mięsa i nie wiem jak się za to zabrać.
Czy jak podsmażę mielone wieprzowe z dodatkiem soli i wsadzę do słoika i za pasteryzuje to będzie ok. czy do słoika trzeba dolać wody? Chce zrobić trochę mielonego bo dzieci lubią spaghetterii na wyjeździe szybko je przygotować, ale co jeszcze, może schab tylko jak surowe do słoika wsadzić i pasteryzować ?
Agusiu,nie mieszkam w Polsce ale wiem ze moja siostra( jak jedziemy na narty) wszystko przygotowuje i w sklepie zamykaja to fermentycznie..................dlugo sie to trzyma.
Dopisano 2017-6-5 8:49:7:
wkradl sie blad..................hermetycznie.Tak chce kupić i zapakować hermetycznie, ale myślałam też o przygotowaniu mięsa na obiad
A nie masz lodówki turystycznej ? Tzn takiej na prąd .....w samochodzie to sie podłącza do zapalniczki ......no jakoś tak :)
Mięso jak na dłuższą mete chcesz przetrzymać bezpiecznie to trza 3 x zagotować tzn. pasteryzować.
Nie mam chodzi tylko o to żeby to przewieźć 10 godz. później lodówka będzie
Jak chcesz tylko przewieźć to każde mięso po obróbce cieplnej w lodówce turystycznej z wkładami Ci przetrwa.
Po przyjeździe na miejsce zamroz co możesz, a gulasze po prostu poddaj jeszcze raz obróbce cieplnej.
Chudzi o to, że nie mam lodówki turystycznej
Aggusiu, tu są ciekawe rady : //wielkiezarcie.com/forum/34268232 i jeszcze tu: http://wielkiezarcie.com/forum/34469382 . Może coś z tego będzie Ci pasowało i sobie wybierzesz. :)
//wielkiezarcie.com/forum/34268232
http://wielkiezarcie.com/forum/34469382
Każde pasteryzowane mięsko może przetrwać w podróży, oczywiście po odpowiedniej obróbce termicznej.... NIGDY NIE SUROWE.
Pasteryzowany również bigos, fasolkę po bretońsku, flaczki albo gulasz.
W domu zapasteryzuj i sprawdź... jeśli chwyciło to będzie oK
Bezpiecznie jest pasteryzować potrawy zakwaszone, tak więc sos do spagetti - zakwaszą pomidory, schab upieczony -kiszona kapusta. W okresie letnim trzeba bardzo uważać, bo nie zakwaszone produkty mięsne /zapasteryzowane domowym sposobem/mogą zawierać bakterie - beztlenowce.
Lepiej wziąć dobre konserwy i "pomodzić" coś z nich na miejscu. :)
Jedziesz w całkowitą glusze? Że nie będzie sklepu, żeby kupić schab czy piersi? Domyślam się, że to pod namiot.
Ale skoro można odgrzac, to można i ugotować na świeżo.
Ekkore byłam już tam jedzenie i mięso jest pieruńsko drogie. Poza tym na wakacjach nie chcę się bawić w gotowanie, a szybie przygotowanie czegoś.
na szczęście całe że nie Rzucałaś mięsem - marnotrawstwo pokarmu w tych czasach to grzech ciężki
A skąd Ty to wiesz czy ja rzucam bądź nie ;)
gdybym nie był tak zalatany jak jestem ... zapewne udzieliłbym Ci tej wyjątkowo tajemniczej odpowiedzi..
Lecz Iza 1 mnie nagli o prezent dla dziecka i niestety ręce mam urobione po same pachy
w wielkim skrócie nie rozdwoję się, ale
na pocieszenie zostawiam zaproszenie na prezent w prezencie
:))
Dowidzenia i do zobaczenia niebawem
A ja chcę przepisy na mięso do słoików :)
Na zimno to chyba Renaty36. Nie robiłam, ale od lat mam zamiar.
Powstrzymuje mnie tylko ilość, która być może sama będę musiała zjeść.
a gdzie to tak drogo ?
Wszędzie gdzie masz Euro masz drogo.
ale ze niby pierunsko drogie ?
to gdzie?
Chorwacja, Węgry, Austria
MOja mama zawsze zabierała słoiki, tzn, mięso w słoikach. Pamiętam , że przygotowywała się do wyjazdu, bo te słoiki pasteryzowała przez trzy dni . Czyli trzy razy były pasteryzowane. Nigdy się w czasie urlopu nie psuły . A jechały tak piszesz dobrze ponad 10 godzin . Kiedyś jeszcze były kolejki na granicach , wiec podróż była znacznie dłuższa.
Widzę, że mamy tu rozbawionego Marcinka......co w każdym wątku, każdej dziedzinie biegły jest....
Normalnie Śmiechi Po Pachi
Ooooo widzę że się Pieliłaś niedawno
Lśnisz na forum jakby Twój mąż wyjechał na delegację
Hahaaa dobre !!!
A Ty pewnie masz czym zadyndać
Dwa razy pasteryzowałam potrawy z mięsem na wyjazd i dwa razy się zepsuły. Teraz już wiem, że wszystko co z mięsem trzeba pasteryzować kilkukrotnie (2-3 razy) i długo. Zwykła pasteryzacja utrzyma (bez lodówki) max. 3 dni, w upale krócej.
Już się w to nie bawię. Zawsze można zjeść makaron z oliwą i czosnkiem, albo smażone kartofle z kefirem.
Nie prawda ....robiłam mięso tutaj z przepisu i 3 x pastryzowałam i nie było problemu ...słoiki z pół roku stały.
Ale trza patrzeć aby pokrywki były dobre i słoiki wyparzone.
Gdzie stały pół roku? W nagrzanym samochodzie?
Bo chyba o tym tutaj mówimy...
Z reguły robię tak, dzień przed wyjazdem piekę schab i kurczaka. Mięso schłodzone wkładam do takiej turystycznej lodówki (nie na prąd, wkłady trzeba zamrozić w zamrażarce) . Przeważnie jedziemy w nocy, trwa to koło kilkunastu godzin. Na miejscu mięso dzielę na porcje i wkładam do zamrażarki.
Aggusia a tak mi przyszło do głowy.........
Jakbyś kupiła surowe porcje ale zapakowane próżniowo owinęła to w kilka warstw folii alumin. wsadziła do jakiego garnka stalowego i do środka nawaliła sporo lodu /
powinno przetrzymać.
A to jeszcze w torbe taką chłodzącą, które są do nabycia w każdym markecie przy lodówkach za 2,30 zdaje sie. Dobre maja ścisłe zapięcie.
Tzn torba z lodem i mięsem do gara a nie na odwrót , hehe :D
Garnek też ci sie przyda :)
Tak mi jakoś wyobraxnia działa :)
Dobrze myslisz iwett.Tylko ja bym to miecho razem z wkladami zamrozonymi jak do lodowki turystycznej zawinela w kilka warstw gazet i to dopiero w folie i do torby termoizolacyjnej.Spoko wytrzyma.Ale aggusia moze chce przewiezc gotowe zarelko a nie surowizne ?
Mggi a po co jej wydawać na same wkłady? To już lepiej kupić lodówke :)
Iwett,jak komus jest lodowka niezbedna nie jednorazowy zakup to owszem nawet trzeba kupic a tak jaki sens kase wydawac? Wklady to grosze kosztuja i mozna spokojnie wykorzystac do innych rzeczy.
Tak chodzi mi o gotowe, które ewentualnie na miejscu doprawię :)
No wlasnie doczytalam,ze aggusia chce juz upichcone ptzrwiezc.Ale to taka sama procedura moze byc tylko sloiki pakujemy :-)
Nie , mggi ja zrozumiałam, że takie i takie a pakowane prózniowo bardziej bezpieczne od słoików.
Sloiki jak 3 razy poddane prawidlowej obrobce tez przetrwaja.
Tak też pisałam powyżej ale to tylko do jakiegoś pomielonego. No i jak zapasteryzujesz to nie bedzie surowe.
Ja robiłam np. z tego przepisu :
http://wielkiezarcie.com/przepisy/kielbasa-z-galaretka-w-sloiku-30016118
Tylko to wychodzi mielonka .....schabowego z tego nie ukręcisz, żeby nie wiem co. :))
Dobrze sie przechowuje też mięso zamarynowane. Tylko, że chyba musiałaby kupić hermetyczne gotowe surowe z przyprawami.
Ja osobiście nie mam zaufania do takich .......wydaje mi sie, że stare marynują aby zabić zapach.
Mggi jak ktoś często wyjeżdża albo nawe 1 x do roku to taka lodówka elektryczna najlepsza.
Np. teraz odmrażałam swoją duża to przeniosłam co zostało do takiej właśnie i nie było nerwów, że sie popsuje.
Zawsze to kolejny klamot w domu , hehe :))
I na taki wyjazd to przeciez i nabiał i warzywa sie przydadzą bo wiadomo tam też pewnie drożej to i to pomieści.
Iwett, no jak sie ma gdzie upchnac to mozna sobie zakupic aby miec :-D Ja nie mam problemu z rozmrazaniem bo robie to 2 razy do roku.Zima to wiadomo na balkonie grzecznie siedzi a wczoraj wlasnie rozmrazalam to wpakowalam do torby termoizolacyjnej.Wszystko pieknie sie przetrzymalo a ja spokojnie dokonalam dziela :-) Zalezy od potrzeb jakie mamy a mysle,ze aggusia w temacie lodowek turystycznych jest zorientowana a chodzi jej o zupelnie inne wskazowki ;-)
Ps.Jak widze peklosol w skladnikach
to juz dalej nie czytam :-P
Jak pakowane próżniowo do słoików ? Ja kupię wędliny i kiełbasy zapakowane próżniowe:)
Sloiki rzecz jasna nie pakowane prozniowo bo to juz raczej niewykonalne dzielo tylko do torby termo z wkladami i moga spokojnie przetrwac podroz.
Agnieszko w tym linku wszystko co madre jest napisane o wekowaniu potraw:
http://www.kuchniakierowcy.pl/porady,przygotowanie_wekow,2.html
Od siebie dodam, ze lepiej nie dodawac cebule i warzywa do potraw miesnych. Warzywa mozesz zabrac osobno nie obierane:)
Milego wypoczynku!
Grażynko, bardzo Ci dziękuję. Tylko dalej nie wiem np. schab jak zrobić. Ja to mięso sobie na miejscu zrobi e jak potrzebuje, doprawię sos z niego zrobię itd. Mogę użyć tylko soli tylko jak schab ugotować zalać smalcem i pasteryzować czy usmażyć i pasteryzować. Nigdzie nie mogę na ten temat znaleźć informacji.
Agnieszko tu masz przepis na schab do sloikow:
http://kuchniakierowcy.pl/przepis_dla_kierowcy,schab_pieczony_w_wekach,44.html
Znajdziesz tam rowniez przepisy na inne potrawy do wekowania :)
Dziękuje Grażynko, poczytałam wczoraj dużo i tak właśnie mam zamiar zrobić :)
Agusiu -
Skontaktowałam się z panią, której wyżywienie licznej rodziny przypadło na czasy kiedy to lodówki mieli nieliczni (bogatsi). Wszystko się wekowało - całe świnie - i tak jak pisze iwett, stało to w piwnicy pół roku i dłużej
ALE - były to wieprzki które wczoraj biegały po podwórku.
Z mięsa marketowego nie ryzykowałaby, gdyż nie ma pewności czy całe tusze nie były wcześniej we wielkich przemysłowych chłodniach mrożone (a raczej były)
to moje szybkie letnie obiady - szybkie znaczy półgodzinne, na czas gotowania ziemniaków a w tym czasie przygotowania reszty
- pierwsze 3 - 4 dni bez problemu - słoiki dobrze schłodzone w lodówce - w torbie izolacyjnej (za 3 zł.) kilkugodzinna podróż wytrzymają i na miejscu zaraz do lodówki.
Klopsiki (bez cebuli) zalane smalcem trzymają się świetnie
smalczyk do świeżego chleba a klopsiki min. 2 x w sosie pomidorowym
- następne 3 obiady jajka - które w marketach w lodówce nie leżą, a z nich zrobisz smaczne, pełnowartościowe domowe obiady (niekoniecznie jajko dzień po dniu)
młode ziemniaki - jajka sadzone, mizeria
'' - klopsiki z jaj, ogórek małosolny
" - jajka (gotowane na twardo ) w sosie -
musztardowym, pieczarkowym lub koperkowym - zrobionym na miejscu
+ groszek z marchewką lub fasolka szparagowa (z puszki)
naleśniki - 2 obiady na słodko / na pikantnie
makarony 3 - 4 x i masz 12 - 13 obiadów
a jeśli byłby tam piekarnik, to bajka ! nieograniczone możliwości szybkich zapiekanek makaronowych i nie tylko - grubo posypane szynką z puszki + ser
Jestem wielkimi literami Z A fajnym wypoczynkiem po niskich kosztach
a 2 - 3 kwadranse dziennie poświęcić można (a facet co ? pod ochroną ?)
Miałam już w życiu urlop z podobnym jadlospisem i nie narobiłam się
Wakacje wakacjami, ale makaron z olejem i czosnek - no nie ! bez przesady.
Pozdrawiam i życzę pięknych wakacji !
Mriotereso bardzo Ci dziękuje ja w kuchni jestem sprawna kobita i z przygotowaniem szybkiego obiadu sobie poradzę :0 Chodzi mi o przygotowanie mięsa do słoików. Nigdy tego nie robiłam i nie wiem jak się za to zabrać, a niechciałabym wydać pieniędzy na mięso i żeby mi się później zepsuło klopsiki zrobię. Z dobrym mięsem wieprzowym, wołowiną i cielęciną nie mam problemu nie kupuję w marketach
A jak robisz swoje klopsiki smażysz je czy gotujesz?
Och Agusiu - wystarczy kliknąć na Twoje przepisy.... jesteś Wielka !
Klopsiki smażyłam. Niezbyt duże, ale nie typu pulpety, raczej płaskie, to szybciej przegrzeją się do środka. Zalałam gorącym smalcem (wolniutko - żeby szkło nie pękło)
Kiedy sos był gotowy, włożylam te klopsioki i kilka minut mrugały - przykryłam - odstawiłam. One aż urosły w tym sosie i były mięciutkie.
Nie mam Agusiu doświadczenia w słoikach.
Kupilam w Polsce szynkę w puszce - ok. 500 - 550 gr. puszka owalna, zabij mnie, firmy nie pamiętam - ale to było wspaniałe czyste mięso - żadna mielonka i cena dobra.
- bo tak myślę... moja Mama czasami robiła plastry mortadeli panierowane jak kotlety. A jak by się miała taka szynka panierowana na wczasowym niedzielnym obiedzie ?
Myślę że b. dobrze - i jeden obiad do przodu....
Dopisano 2017-6-8 22:51:34:
Agusiu - jeśli można, proszę Cię tylko o dwie cyfry- ile osób, ile dni tam.
Szynka "Krakus" stanela mi przed oczami :-)
Bo to b. dobra marka (kiedyś Krakusy tylko export albo w Pewexach) ale puszka Krakusa jest w tonacji czerwonej, a ta "moja " była blado niebieska z pieknym foto obrazkiem. Bywa że małe miasteczko - znane tylko w regionie, ma wspaniałe wyroby i przetwory.
Agusiu -
nie wiem czy się powtórzę bo wpisy tylko "przeleciałam ", ale jest jeszcze bigos
a bigos też jest b. dobrym obiadem i o niebo łatwiejsze zamykanie w słojach
wystarczy gorącyu zakręcić - słój odwrócić - i w lodówce wczasy przetrzyma.
Wiem, ja lubię bigos, ale nie będę go jeść w upałach.
Myślę, że zrobię schab, kupię łopatkę pokroję w kawałki będzie d ryżu. Ryż kupię i warzywa to też my lubimy ryż z warzywami. Mielone za-pasteryzuje i będzie do spaghetti, pulpeciki zrobię i chyba starczy. Porządnie się w weekend zastanowię, żeby nie zrobić za dużo i rozplanuję sobie posiłki na każdy dzień.
Czy pulpety można od razu zrobić z sosem pomidorowym. Tylko go np. nie zagęszczać bo można to zrobić na miejscu. Choć w sumie to mam przecier pomidorowy i mogę wziąć 3 słoiki :)
Aggusiu, jak moge cos podpowiedziec to wloszczyzna suszona super sie sprawdza na takich wyjazdach.Sos migusiem sie robi czy nawet zupinke jakas.
Warzywa kupie to nie problem mam duży bagażnik
Nie chodzilo mi o objetosc jaka zajmuja tylko czas przygtowania bo zrozumialam,ze nie chcesz siedziec w garach w czasie wypoczynku ;-)
Nie chcę, ale zrobienie np. ryżu z warzywami to nie będzie kopot
4 osoby 4 dni :)
4 dni tam + podróż ?
Dziewczyno ! dasz radę śpiewająco i bez szkody dla żołądka !
Od razu trzeba było napisać - a ja Ci tu 16 obiadów wymyśliłam ...
Miłego, pełnego wrażeń pobytu !
sos pomidorowy (ja) zrobiłabym na miejscu.
Co ja napisałam teraz patrze 10 dni Ja poproszę te obiady.:)
Zobacz Agusiu mój wpis wyżej - wczoraj o 17 - pełne domowe obiady
3 - 4 x mięso, 3 x jajka pod różną postacią (wymieniłam jaką) 2 x naleśniki - na słodko i ostro
dopisałam szynkę z puszki plastrach - panierowaną a'la kotlet.... makarony i coś tam jeszcze
OBY był piekarnik, to masz cud - szybkie zapiekanki
masz też bardzo dobre porady dziewczyn (linki)
- Tingra obiady dla kierowców i inne
Piękne wakacje - piękne miejsca - i smacznie też będzie.
Powodzenia !
A jak tak trochę z innej beczki, czy warto zadać sobie tyle trudu i stać tyle przy kuchni żeby przygotowywać te wszystkie mięsa ... i nigdy do końca nie będziesz pewna czy "przeżyją". Pewnie nie jedziesz na wakacje na koniec świata i będziesz - albo jeść po przyjeździe gdzieś "na mieście" albo gotować w swojej kuchni. Więc może przygotować jedynie lekkostrawne menu na przejazd i zrezygnować z tych wszystkich przetworów, a po dojechaniu na miejsce po prostu zorientować się w lokalnych warunkach kulinarno-sklepowych.
Udanych wakacji
Pwyso- myślę, że warto. Już tam kiedyś byłam i wiem, że jedzenie jest tam bardzo drogie. Jak tam byłam pierwszy raz to poznałam taką panią i ona mi właśnie powiedziała, że wszytko sobie kupuje w Polsce i przygotowuje dania do słoików. Jedyne wydatki jakie mają to lody, bilety wstępu gdzieś. Ja niestety w tym roku nie mam za dużo kasy i trochę życie mnie do tego zmusza. Poczytałam też o tych mięsach i trzymają się do 6 miesięcy, więc tu się nie obawiam, że coś się zepsuje. Nie jest to dużo raptem 10 litrowych słoików.
Jak tam byliśmy pierwszy raz to chciałam kupić ryż, makarony i mąż mój mi powiedział coś Ty zwariowałaś, masz tam 5 km od naszej miejscowości Lidla. Tylko tutaj w Polsce w Lidlu za zakupy na obiad płacę nie więcej niż 30 zł, a tam w przeliczeniu na nasze 70-80 zł.
Gdyby chodziło tylko o mnie to uwierz mi ja mogłabym jeść ryż z jabłkami, sałatki z pomidorów itp., ale niestety dzieciaki coś konkretnego zjeść muszą
Aggusiu tak czytam Twoje wpisy i mysle, że nie po to człowiek jedzie tyle kilosów aby nie spróbować lokalnych specjałów zwłaszcza takich , których nie ma w Polsce.
Wiem, że drogo ......ale z drugiej strony nie po to cały rok pracuje aby sobie wszystkiego odmawiać.
Chyba z raz skoczycie do jakiej knajpki ? :)
Iwett, czytasz ale nie rozumiesz? Aggusia napisala powyzej powody dlaczego tak a nie inaczej planuje swoj wyjazd i to bardzo zrozumiale :-)
Mggi czy Ty nie masz co robić tylko wiecznie mnie sledzić?
Przeciez rozmawiam z aggusia nie z Toba.
Iwett....watek jest po to by sie wypowiadac wiec nie wiem w czym masz problem ? Jak sobie nie zyczysz nie musze w ogole do Ciebie kierowac zadnych slow bo faktycznie moze Ci to nie odpowiadac tylko nie potrafisz tego ujac.Tyle w
temacie.
Mggi ilekroć sie wypowiadam to sie pode mną podpinasz.....i mnie pouczasz.
Dokładnie zrozumiałam sens wypowiedzi aggi tylko nie wiem czy źle napisałam czy co, że byc na pd. Europy i raz tylko 1 raz spróbować ich kuchni a zwłaszcza np. cos co bardzo chcielibysmy zjeść.
Dajmy na to homara......podejrzewam, że w Polsce drożej nas by to kosztowało.
Jeszcze jedna kwestia jeśli sie poruszamy samochodem i mamy pełen luz bez rezydentów i zbiórek na godzine to możemy przed wyjazdem przesledzić na forach gdzie jest smacznie i tanio a nuż bedzie nam po drodze.
O to mi chodzi a reszte czasu kolejne dni odgrzewajmy słoiki.
Państwa to również różnego rodzaju zakatki gdzie mało gdzie turyści zaglądają i naprawde można dobrze i smacznie zjeść. Pozdrówko!
No co ja poradze,ze lubie z Toba dyskutowac :-D Nie pouczam no co Ty a w zadnym razie tylko mysle inaczej i sie wypowiadam nawet bym niesmiala tu kogos pouczac.Ja jestem tez zwolenniczka zarelka przygotowanego przez kogos bo i tak w garach siedze caly rok,wole zaplacic i wypoczywac jak nalezy.Ale kazdy ma swoje powody by robic tak jak uwaza.Aggusia wyjasnila na czym rzecz polega i mysle,ze podjela decyzje dobra dla rodziny.
Mggi ja tez to rozumiem bo przez lata jeździłam pod namiot nad jezioro czy morze.
Kąpu kąpu w jeziorze, gotowanie na 1 palniku albo ognicho a sr....nie w krzakach bo nie było nas stac ale Ci powiem, że teraz jak sobie wspomne to mając wtedy kase nadal jeździłabym wtedy pod namiot.
No pewnie sprzet lepszy kupiłabym :)
I jeszcze kwestia dziaciaków....jeździliśmy ze znajomymi oni 2 dzieci ja 1 jak sie wspaniale bawiły.
Moja córa choc tyle lat nie boi sie koczować w krzakach :) albo ubrudzic. No to tak w przenośni.
A nawet teraz jakbym wygrała w totka to tez nie wiem czy siedziałabym w 5 * hotelu bo po prostu nie lubie sztywniactwa. Wole mały drewniany domek grill przed nim no jedynie chciałabym słyszeć szum morza na wyciagnięcie ręki. Luz blus.....
I jak wiesz córka była teraz ostatnio w Las Vegas i mieszkała w Mariocie.....i mówi mi ,że na 2 dzień sie popłakała i chciała wyjechac bo wszędzie dokoła sztywniactwo, snobstwo i szpanerstwo.
No ale przy kasynach chyba nie ma namiotów hehe......:D
Aaaa ja też lubie z Tobą ostra wymiane zdań hihi mamy sie ku sobie .....Ty sobie ,ja sobie ,chociaż coś sie tu dzieje
Haha, no iwett my sie docieramy jak w malzenstwie :-D
Ja to jestem wygodnicka i nie musze miec hotelu na najwyzszym poziomie ale lubie wypoczywac w normalnych warunkach.Ma byc czysto , smaczne jedzonko i blisko wszedzie.Wiecej mi do szczescia nie potrzeba.Tak juz mam :-)
Przed wakacjami wszytko się u nas jakoś finansowo popierdzieliło. Więc mogę: zostać w domu i biadolić na życie, albo pojechać, poszukać tańszej kwatery, zrobić sobie coś do jedzonka, żeby kasę wydać na lody i cieszyć się tym co mam, że rodzinka zdrowa,że widoki piękne, a wszytko inne się kiedyś ułoży :)
Chce też wyremontować pokój syna,kupić mu nowe meble, a to wszytko niestety kosztuje.
Pomimo to dziewczyny, że finansowo będzie nie najlepiej jadę. Właśnie dlatego, że pracuje cały rok tak ciężko i mi się coś od życia należy :)
I o to chodzi aggusiu, ze sa takie sytuacje w zyciu,ze czasami musimy sie spiac i troche pokombinowac by mimo wszystko spelniac marzenia i nie rezygnowac z zamierzonych celow.Bo nie sztuka zarobic i wydac kase tylko o to chodzi by wydac ja madrze :-)
Meguś dziękuje Ci za te słowa.
Wiecie co tak sobie czasem myślę, jak każdy z nas pewnie o różnych rzeczach. Kiedyś oglądałam jakiś program nie pamiętam tytułu kobieta wydała w sklepie 30 tys zł raptem na 3 rzeczy z czego połowa tej kasy to torebka. Myślałam, czy kupiłabym torebkę za 15 tys gdybym miała tyle kasy.
Zdaję sobie sprawę z tego, że pewnie to co dla mnie 150 zł dla tej pani było 15 tys, ale jakoś tak kieruję swoim życiem, że staram się nie przekraczać pewnych granic. Nie mam potrzeby pokazywać swojego statusu materialnego znanymi projektantami mody. Zawsze mam w świadomości, że to są tylko rzeczy i tego do grobu ze sobą nie zabiorę. A to co przeżyję, zobaczę, już tak i wiem, że może jak mi się kiedyś zdarzy wybrać w totolotka to bym pojechała w miejsca, które zawsze chciałam zobaczyć.
Jak to mawiala nasza forumowiczka co niektorym to sie w d...przewraca tylko,ze z dobrobytu.Moze tez czlowiek by tak samo robil jakby tyle kasy mial.Podobno punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia i wiele razy przekonalam sie w zyciu,ze tak jest.Ja tam jestem takim typem,ze nigdy nikomu nie zazdroszcze i obojetnie czego.Szczesliwa jestem,ze mam co mam i stac mnie na taki poziom zycia,ktory mi tez wystarcza.Aggusiu, otoz to ze soba tam nie zabiore ! :-)
Daj mnie, mnie......
Podac Ci numer konta ?
O jaka pazerna ?! Masz ranczo to plantacje marychy zaloz i bedziesz miala biznes,ze hej ! :-D
Hahaaaa Mggi a nie wiesz, że takim jak ja to zawsze mało ! :)
Zresztą sama bym tą maryche wyjarała to brak byłby kasy na odwyk
A u Ciebie co miałoby sie pomarnować
Tyz prawda :-)
Nigdy takiego statusu, żeby wydać 15 tys na torebkę nie osiągnęłam to masz rację nigdy nie wiadomo, tak gdybam tylko. Ostatnio poszłam do sklepu Venecja z butami śmignęły mi na wystawie takie piękne czerwone espadryle. Podchodzę patrzę na cenę 250 zł. Pierwsze co mi przyszło do głowy, to że ich popierdzieliło chyba żebym ja za kawałek zaprasowanej słomy i materiału tyle dała. Jak coś kupuję to myślę, czy coś jest tego warte. Nie żebym sknera była, ale dlaczego mam wydawać swoje zarobione cięzko pieniądze na coś co nie jest tego warte. Tak mnie rodzice nauczyli, że pieniądze trzeba szanować i mieli rację bo nie raz w sytuacjach kryzysowych się przydały. Oczywiście bez przesady wszytko bo jako kobieta pozwalam sobie czasem na swoje babskie fanaberie :)
Ja mam tak samo........Jedynie na sprzet domowy dobrej klasy wydajemy sporo ale to jest na lata.
Nie cierpie snobów!
Iwett jakoś mnie lokalna kuchnia nie przekonała jak byłam tam już, ale za to widoki i wszystko inne cudowne. Poza tym ja jadę na ta tzw. zadupie 1 hotel, 1 restauracja. Próbowałam jedzenia tam, ale ceny pod Niemców dla mnie masakryczne, a pizzy jeść nie chcemy. Za to lody wspaniałe i wolę kasę wydać na lody niż coś co nie wiem czy będzie mi smakowało.
iwett, w 100% sie z Toba zgadzam.Urlop, to urlop............totalny luz a nie stanie przy garach.Wlasnie wrocilismy z Majorki, super pogoda 31°C all inclusive, zyc nie umierac.Agusie troche rozumiem, ale przypominaja mi sie lata 60-te, jak to w Jugoslawi moja Mama gotowala obiadki na kocherze, ale ludzie to bylo 100 lat temu.No tak, niby drogo , ale to tez jest relatywne..............jesli zarabia sie w € to jest norma.
Zgadzam się z Tobą Basiu i (prawie) z Wami wszystkimi - urlop to urlop.
Ale na Boga - podobno tam jest kuchenka i lodówka - cóż to za stanie przy garach
- młode ziemniaczki - w tym czasie np. fasolka/ kalafior + sadzone jajko
i wiele innych przykładów półgodzinnych pełnych obiadów, a turystyczne talerze do kosza.
Co tylko możliwe - bez szkody dla żołądka niech Agusia zabierze - to są wakacje w drodze - 3 kraje. Nie ma obawy - i tak kasy pójdzie ! Nie zabierze na 10 dni pieczywa dla 4 osób - a bochenek chleba naszego powszedniego w przeliczniku 8 - 10 zł. i masło zabrać ryzykowne.
Ja - stara baba - nie przejdę obojętnie obok lodów jagodowych, czarnych lipcowych czereśni większych od monety 5 zł. (drogie !!!) arbuza pachnącego słońcem ... i dalej by wymieniać - o jakiejś pamiątce nie wspomnę
- a tu dwoje dzieci - wiek obojętny, facet i ona, na pewno jakiegoś miejscowego specjału (choć raz w danym kraju) sobie nie odmówią, a najwięcej zeżrą 4 kółka - to wcale nie są tanie wakacje.
Mario i jeszcze 1 kwestia .....robisz jedzenie ,kiedy masz ochote i jesteś głodna nie trza stać i czekać na danie a w brzuchu burczy. :)
No ale 1 x knajpke trza zaliczyć :)
Iwett obowiązkowo na kalmary z grilla mam chrapkę :)
Mariotereso. Paliwo to nie taki wydatek duży 300 zł w jedną stronę. Biorąc pod uwagę fakt, że pogoda gwarantowana to nie są jakieś duże pieniądze. Niewiele więcej bym wydała jadąc z Małopolski nad nasz Bałtyk. Coś tam pewnie zjemy ja nie twierdzę, że nic nie kupimy arbuzy, były wspaniałe, brzoskwinie i tanie. Tam był sklep taki, że po 18 wszystkie owoce były prawie - 50% i to nie jakieś odpady. Chleba trochę wezmę dla siebie. Ja jem taki pakowany próżniowy razowy on jest ważny 3 mc, ale na miejscy też będziemy kupować. Masło wezmę czemu nie, rozglądam się właśnie za jakaś lodówką turystyczną, ser żółty wezmę. Jakby nie było w samochodzie mam klimę i to tylko 10 godzin, więc o to jestem spokojna :)
Tak, tak Basiu urlop urlopem ale to jest u nas własnie w ten sposób, że złotówka sie ma nijak do waluty zachodniej i w zwiazku z tym inaczej patrzymy na ceny.
No niestety widząc tamtejsze ceny dostajemy wytrzeszczu
Gdybym teraz jechała za granice prywatnie też napakowałabym bagaznik do granic mozliwości
Ale nie da rady na miejscu musiałabym czegos nowego skosztowac może nie ja ale moje oczy i żołądek hehee
- no właśnie pisalam, że choć po razie w danym kraju czegoś miejscowego sobie nie odmówią + lody, pełnia owoców !
Liczą ludzie pieniądze - oj liczą ! i to tacy którzy w € zarabiają
Znajome małżeństwo - bez dzieci - wróciło z 5 dniowego "wypadu" do Barcelony tanimi liniami - 2 bilety powrotne 64 € - a mimo to, na niedalekie lotnisko B.Ch. zawozil i odbierał ich brat, gdyz pozostawienie samochodu przy lotnisku na 5 dób kosztowałoby 3 x więcej niż te 2 bilety.
Tacy to mogą skoczyć do restauracyjki - i chyba muszą, bo bagaż brutto nie może przekraczać 25 kg. (?)
Są zwolennicy luxusowych wakacji w znanych kurortach - a ja chętnie pojechałabym z Agusią - już bym im ten obiadek zrobiła.....
Z tym parkowanie na lotnisku to cos nie tak.Najblizsze lotnisko mam w Hannoverze i za 10 dni zaplacilam w tym roku ok.50€.Jasne, ze ludzie licza pieniadze..........szczegolnie na urlopach z dziecmi ( ja tez to przerabialam).Teraz dzieci sa na swoim, to tez inaczej na to patrze.
Mriotereso biorę Cię ze sobą.
Dziewczyny mam już swoje lata i chce wypoczywać tak jak lubię. próbowałam w życiu wypoczywać w różny sposób i wiem, że np. namioty już nie dla mnie i kurorty też nie. Mogę pojechać gdzieś do hotelu, ale to raczej na bardzo krótki wypoczynek. Ja ładuję baterie jak mam święty spokój. Nie muszę siedzieć i patrzyć na innych ludzi jak chleją i to nie ważne z jakiego kraju są. Nie żebym jakaś nietowarzyska była:)
Co zauważyłam, że np. kobiety na wakacje zabierają swoje wszystkie najlepsze sukienki i zgrywają damy na 102. Ludzie często udają, że mają lepszy status materialny, a ja mam to głęboko w 'd"
Damą trzeba się urodzić i się nią czuję w 102 procentach w traperach w spoconej koszulce od wspinania się na szczyty górskie. Sukienki te wszystkie pozory które tworzą ludzie nie są warte tego co można zobaczyć i mieć w sobie do końca życia.
Z wiekiem różne rzeczy mnie drażnią, które kiedyś mnie nie przeszkadzały. może to znak, że starzeję się bardzo. Zaważyłam, że dzieci rozwrzeszczane dzieci doprowadzają mnie do szału i myślę sobie, że jakbym tak pojechała na mój upragniony wypoczynek i miała w hotelu słuchać drących się dzieci to pewnie wróciłabym w kajdankach bo czasem mam ochotę niektóre powybijać.
Sytuacja sprzed paru tygodni. Drące się dziecko w sklepie żeby tato mu coś kupił, a jak tato nie chciał to maluch darł się jeszcze bardziej, że ojciec ma iść do bankomatu i już. Rozumie dzieci rządzą się prawami i to są dzieci tylko ja nie muszę skazywać siebie na takie przyjemności.
Powracając do moich wakacji to planuję wynająć kwaterę z lodówką, garami, sztućcami itp, więc takich rzeczy poza jedzeniem ze sobą nie zabieram.
Mnie agusiu oprócz dracych jape bachorów to też drące jape kundle......jeny !!!!
Tyle, że ja tez jape potrafie wydrzeć ......uuuu mocna w tym jestem jak ktoś mnie dobrze wkurzy
Zwierzęta jeszcze na nerwy mi nie działają, ale już ich właściciele tak. Prowadzą psy na smyczy i wysrywa... pod moim płotem. Nawet myśl mi przyszła czy nie napisać kartki gówno zwracam i im nie przynieść pod ich posesje :)
Aggusiu, tak nalezy zrobic.A jeszvze jak zwrocisz uwage to majestat obrazasz,ze jak to piesek ma swoje miejsce i wlasciciel bie moze stresowac zwierzecia :-D
Meguś chyba już nie mam odwagi, podziamgam sobie pod nosem i tyle. Kiedyś jak byłam w Lidlu, stałam przed kasą, a mąz w kolejce do kasy. Chodziło sobie przed kasami jakieś dziecko do 3 lat gdzieś miało. Jadło cukierki, które miało w woreczku co cukierek to papierem sru na podłogę. Jak już prawie wszystkie zjadło to nie wytrzymałam i mówię, grzecznie, milutkim głosikiem, żeby pozbierał te papierki, że jak to wygląda, że będzie ładniej jak będzie czysto i wiecie takie gadki szmatki do dziecka. jego matka tak na mnie gębę wydarła, że chyba się oduczyłam zwracać uwagę dzieciom i właścicielom psów. Oczywiście ja ogona nie podsunęłam i matce też coś wtedy powiedziałam, ale szkoda nerwów.
Tak, madz racje czasami to lepiej przemilczec bo nie poradzisz nic na glupote.Moje dziewczyny od malenkosci uczylam,ze jak nie masz gdzie wyrzucic papierka (bo kiedys to nie staly co 2 minuty kosze na smieci ) to wloz do kieszeni i pozniej wyrzucisz.Sama tez nigdy nie rzucam gdzie popadnie tylko do wyznaczonego miejsca.Ciekawe czy ludzie to niedopalki i smieci to w domu na podloge rzucaja ? :-D
A powiem Ci, że niektórzy to tak. Mój sąsiad ma wiza wi mojego domu przy swoim firmę. Przyjeżdżają do niego rożni koledzy i klienci i zamiast zainwestować w popielniczkę, jakiś słoik postawić, to mi rzuca pety pod dom. Za jeden tydzień mam z 300 kiepów. Tak mnie to wkur.. , pomimo, że zwracałam mu uwagę, że raz zebrałam to i rzuciłam mu pod drzwi, może to chamskie, ale przynajmniej mam spokój od tego czasu. Jak jeżdżę do lasu to serce się kraje ile śmieci ludzie wyrzucają. Kiedyś taką zachodnią fajną reklamę społeczną widziałam, na temat zostawiania śmieci w lesie. Szkoda, że u nas w taką nie zainwestują, przydałoby się
Aggusia mnie też tak to wnerwia , że nie wiem....wywóz smieci to najtańsza opłata jaką sie ma w czynszu np. ja płace 8 zeta na osobe.....grosze.
A te chamstwo w najnowszych brykach wywala gdzie popadnie......chałupy buduja za miliony a żal pare groszy na kontener.
Mówie do męża , że powinni kamery poinstalować tam gdzie najczęściej wywalają. I walić takie kary, żeby sie pos....li za przeproszeniem ale brak słów na to co widze.
Ale ostatnio zauważyłam, że niedaleko nas tam gdzie przeważnie wywalali śmieci gmina postawiła kontener ale pewnie i tak smieci bedzzie na potęge.
Faktycznie dziadowski jesteśmy naród :(
Odnośnie śmieci, to mnie też strasznie wkurza to, że nasze społeczeństwo nie może tego zrozumieć, aby segregować śmieci i wrzucać do odpowiednich pojemników i śmietników, które przecież wszędzie są teraz poustawiane i widoczne. Dzieci nie są od małego uczone, a potem taka dorastająca młodzież na potęgę wywala wszystko gdzie popadnie i jeszcze dewastuje przy tym wspólne dobro publiczne. Na przykład młodzież często przesiaduje w nowo postawionych budkach na przystankach, to mało tego, że dookoła przystanek zaśmiecony, a obok prawie pusty śmietnik stoi, to jeszcze ławka całkowicie zniszczona, popisana i pomzana różnymi markerami, drewniana ławka ponacinana we wzory lub szczeble wyrwane, a także miejscami nawet wypalona. Szyby wybite, a jak w to miejsce wstawione jest potem pleksi, to też jest całe zdeformowane. I napisy żeby to wspólne mienie szanować nikogo nie wzruszają, a młodzi szczególnie mają, to w głębokim poszanowaniu, bo jak w domu od małego rodzice nie nauczą, to taki będzie szedł przez całe swoje życie i jako dorosły już człowiek też nie będzie miał poszanowania do niczego. :(
U mnie gmina ustaliła wysokie stawki za wywóz śmieci, bo mamy 30 zł na osobę miesięcznie z segregacją.
O Lea to bardzo dużo!!! Aż 30 zeta ? Ja w Sz- nie płaciłam 50/m-c ale było od domu obojetnie ile luda. Podejrzewam, że teraz więcej.
A o tym wandalizmie co piszesz to normalnie kamieniołomy!
Nic tak nie wkurza jak bezsensowna głupota. Przeciez kretyństwo ma teraz net no to nie może mówić , że sie nudzi. Do tego milion kanałow TV i gierki i mamuś samochoda kupi albo motor a to nie, głupek jeden z drugim lezie niszczy.
Kamieniołomy jeszcze raz powtarzam.!!!
U mnie w miescie skonczylo sie z wandalizmem na przystankach bo kamerki sa i sprawa zalatwiona.Masz racje Lea w domu nikt nie przekazal zasad i robia co robia a pozniej i swoim dzieciom przkaza najgorsze wartosci.Zal...
Iwett ja trochę sceptyczna jestem w tych nowościach. Jak ostatnio byłam próbowałam jakieś fasoli i dla mnie było to okropne, choć w jednej restauracji byliśmy i jedzenie mi smakowało, tylko na 4 osoby to raczej przyjemność nie na co dzień :)
Powiem Ci aggusiu, że tutaj nawet w Polsce to rzadko w porzadnej restauracji jestem jesli juz to idziemy na kebaba bo ceny tez księzycowe.
Hahaaa a pojedź nad nasz Bałtyk to też trza konserwy tachać ,żeby nie zbankrutować :)
Ale na południu chociaż wiesz, że dostaniesz świeża rybke a nie mrożoną przez pare lat.
I bardzo dobrze, że jedziesz na pd. a nie ten nasz zaludniony, smierdzący i zimny Bałtyk.
ale jest znacznie taniej niż tam. My czasem chodzimy i za 4 os ok 120 zł- 140 zł trzeba zapłacić. Tylko ja lubię dobra restaurację, nie ekskluzywną, a z dobrym jedzeniem, bo schabowy smażony w frytownicy mnie nie rajcuje. Nie znoszę jedzenia z głębokiego tłuszczu. Tutaj w Małopolsce znam kilka dobrych restauracji.
Basiu można mieć luz jedzą przygotowane przez siebie mięsko. :) Nie zamierzam stać przy garach i właśnie dlatego chce wszytko wcześniej przygotować. Nie jest to dużo roboty, to to tylko 10 dni.
Ja nie lubię wypoczywać w hotelu jak dla mnie za dużo ludzi. Dlatego zawsze wynajmuje kwatery. cenię sobie luz i święty spokój. W Hotelu męczyło mnie zawsze latanie na posiłki na określoną godzinę. Lubię być wolnym człowiekiem i jeść kiedy chce.
Pewnie tak, ale w tym roku nastawiam się na plażowanie, chodzenie po górach i zwiedzanie :)
Agusiu, udanego i pelnych wrazen urlopu zycze.
Basia nie dziękuję, żeby nie zapeszyć, ale jak wrócę to się pochwalę co widziałam i co zwiedzałam :)
A to nie bedziesz zatrzymywać sie w Austrii i na Węgrzech ?
Bo mnie sie chyba znowu cos poplątało.....myslałam, że pare dni tu a pare dni tam ?
Docelowo jedziesz do Chorwacji?
Nie nie docelowo do Chorwacji może na siku tam zawitam, albo zatankować :)
No to już zgłupłam . To dokąd w końcu jedziesz?
Ale dokądkolwiek bys nie jechała też życze udanego, spokojnego wypoczynku i moc wrażeń w poznawaniu świata.
Iwett do Chorwacji jadę.
Dziewczyny właśnie skonsumowałam z ogórkiem małosolnym zrobione przez siebie mięso do słoika tzw. Kiełbasę w słoiku. Pychota wyszło roboty wcale poza pasteryzowaniem, przy tym nie trzeba siedzieć mieszać tylko odpowiedni czas na gazie trzymać. To była dobra myśl żeby to zrobić.
Tak robiłam
1/2 kg łopatki
1/2 kg mięsa od szynki
1/2 kg surowego boczku
4 ząbki czosnku (Ja dałam z 7 lubię czosnek)
2 łyżeczki soli ( Ja dałam 2 porządne łyżki bo na tą ilość mięsa wydawało mi się za mało i dobrze zrobiłam)
1 łyżkę duża majeranku
1 łyżkę dużą pieprzu
3/4 szklanki wody,
2 łyżeczki żelatyny ( Jak nie chcecie galaretki to nie musi być)
Mięso zemleć w maszynce. Ja to robiłam na tych dużych prawie cm oczkach. Dodać czosnek przeciśnięty przez praskę i przyprawy, wymieszać dodać wodę z wcześniej rozpuszczoną w niewielkiej ilości wody żelatynę. Dobrze wszytko wymieszać. W przepisie było odstawić na noc. Ja odstawiłam gdzieś na 4 godz. Po tym czasie mięso wpakować do wyparzonych słoików do 3/4 wysokości, zakręcić i pasteryzować 90 minut, Na drugi dzień 60 minut, na trzeci 40 minut.
W sumie jak czytałam jak się za pasteryzuje 1 raz to można przechowywać 1 miesiąc. Jak drugi raz to 3 mc, jak trzeci raz to do 6 mc.
Polecam Wam do kanapki pychota idę po drugą kanapeczkę :)
No to Ci taki przepis link wyzej podałam własnie.
No i pycha pycha. Na diecie jestem, a cały słoik zjadłam :)
Juz slinotoku dostalam ! :-)
Powiedziałam mężowi o tym, że chcesz brać mięso z Polski. Mąż był zdziwiony. Powiedział, że on nigdy by nie brał tylko kupił na miejscu. Był zdziwiony, że na wyjazd Cię stać, a na jedzenie już nie.
Dlatego ja nie jestem Twoim mężem.
Dopisano 2017-6-11 22:41:17:
Miało być z Twoim mężem :)As aleś sie udała........
Przecież ludziska wyjezdżaja za granice do roboty i zarabiają w Euro a ciagną z Polski kila żarcia bo tam drogo a każdy oszczędza jak może bo mamy taki popitolony kraj.
Wyslij mężą na zachód do roboty a pewnie nie będziesz mu szykować paczek z żarciem jak przyjedzie raz na pół roku......przcież tam sobie kupi.... to nic, że Ci przysle mniej kasy.
A urlop kazdemu sie należy i odpoczynek obojetnie w jakiej formie i za ile.......
Mąż jeździ za granice. Na samym początku brał jedzenie z Polski. Uznał, że nie ma to sensu i już nie zabiera od dłuższego czasu. Kupuje sobie na miejscu.
Oooo .....toś mnie as zaskoczyła w tym momencie
Wszyscy , których znam a pracują za granicą to ciągną całe hipermarkety a jak by mogli to i masarnie łącznie z fermą kur wsadziliby do bagażnika hehee
Cieszę się, że znalazł sie ktoś bardziej zaradny bo wiadomo tam życie drogie.
As a gdzie konkretnie jeździ?
Niemcy. Pod Francuską granicą.
Iwett - ale jakie znaczenie czy kupi tam czy w Polsce. Przecież ceny jedzenia wszędzie praktycznie takie same. Będąc w Polsce - latami podróżowaliśmy po Europie, po dwa trzy tygodnie. I żadnego żarcia ze sobą nie ciągnęliśmy, poza zapasem na pierwsze dwa dni - żeby nie tracić czasu. Wszystko kupowaliśmy na miejscu.
Więc nie wiem czemu czepiacie się As.
Każdy wybiera jak mu wygodniej, jak liczy, mu taniej będzie (wliczając w to także inne koszty, a nie tylko samych produktów).
No ekkore no bez żartów.....chcesz powiedzieć, że mięso we Francji , Włoszech, Londynie czy Skandynawii kosztuje tyle samo co w Polsce ???
Chleb, warzywa nabiał......ja za często nie podróżuje ale słuchac umiem i mam znajomych i rodzine za granicą......ceny sa średnio 2 x tyle ,chyba , że sie lata po promocjach albo kupuje jakieś koncówki ....widzialam co sie dzieje w marketach.....wyjeżdżają dosłownie po czub naładowane wózki.
A i widziałam sama ceny we Włoszech czy Grecji wybacz może one i były podobne tyle, że nie np. 5 zł a 5 euro a to duża różnica.
A i nie czepiamy sie As ja to uważam za wymiane zdań , wymiane poglądów.
I po prostu ekkore każdy ma inny portfel i inne potrzeby.
Też trochę podróżowałam, jakby nie było. Nie latałam po promocjach, bo nie miałam na to czasu.
I zakupy robiłam lokalnie - a raczej jestem osobą, która nie wyda super kasy na jedzenie, bo dla mnie zwiedzanie ważniejsze.
Nawet jak ceny na niektóre rzeczy były wyższe, to na inne były niższe - w ciągu tygodnia rachunek się równoważył. I raczej żarcie do Polski przywoziłam na powrocie - z racji niższych cen na produkty preferowane przez nas.
Teraz jest trochę inna sytuacja - bo jadąc gdziekolwiek po prostu idę na gotowe.
Każdy postępuje jak uważa.
Ten kto chce wozi żarcie, kto nie chce - kupuje albo idzie na gotowe. Każdy liczy po swojemu - i on wie co jest oszczędniej i lepiej dla jego portfela.
Skoro mąż as uważa, że taniej wychodzi na jedną osobę nie wozić jedzenia (może brak warunków przechowywania, połowa ląduje w śmietniku) - to nie nam to oceniać.
Ekkore oczywiście masz rację, każdy mierzy swoją miarą. Ale wybacz na dosrywanie mi nie pozwolę, że na wyjazd mnie stać, a na jedzenie nie to już tym maż as raczej nie powinien się zajmować.
Aggusia, akurat Ty wypowiedziałas się neutralnie, chyba, że coś pominęłam.
Każdy robi jak uważa. Jeden jeździ jak ślimak z całą chalupa za sobą, drugi kupi chalupe gdzieś i przez 30 lat będzie jeździł tylko tam, kolejny zabierze puszki i pasztety oraz zupki w proszku. A jeszcze inny zaciagnie kredyt i pojedzie do raju.
Każdy ma swoje preferencje, potrzeby, upodobania.
Neutralnie się wypowiedziałam, ale nie powiem, że mnie taki przytyczki, kiedy zakładam wątek prosząc o radę, nie dotykają :)
Z innej beczki kochane. Gotowanie, nawet na wyjazd dla mnie to pikuś. W temacie wakacji dla mnie prawdziwa zgroza to pakowanie się.
Jestem kobieta jak śpiewała Edyta Górniak to fakt, ale trochę inną chyba niż wszystkie. Nigdy nie planuję w co się ubiorę na następny dzień. Wstaję rano, patrze jaka pogoda i dopiero decyduje w co się ubrać.
Zaplanowanie dla mnie na kilka czy na 10 dni tego w co mam się ubrać to dla mnie masakra. Proszę nie śmiejcie się ze mnie. Na Boga, nigdy nie wiem w czym ja będę chciała chodzić ubrana. Takie gacie wziąć czy takie, takie buty czy takie istna masakra. Ha, ha pewnie powiecie żeby ludzie mieli tylko takie problemy i zgadzam się :) Niemniej pakowanie siebie to taka moja życiowa nieudolność.
Pakuję się tak wyciągam wszystko w co ewentualnie chciałabym się ubrać, a później robię selekcję, tylko z racji, że w tym temacie nigdy nie jestem zdecydowana to zawsze zabieram połowę rzeczy w których nie będę chodzić.
Na przekór tego żadnych problemów nie mam z decyzją co spakować dla męża i syna, córka już się sama pakuje. Biorę im na zapas 2 pary gaci, koszulek ewentualnie skarpetek, a ze sobą nie potrafię.
Hahaa aggusiu ..weź to samo co w zeszłym roku bo już tam byłaś to chyba wiesz co do czego. :)
Ha, ha jak tam byłam to wzięłam chyba z 10 staników, a nie chodziłam w ani jednym, tylko stroju kąpielowym, albo bez, jak luz to luz. Wiem na pewno, że tutaj w pakowaniu będę cięcia i teraz wezmę 3. :)
No co Ty na zlot bielizny jedziesz :))
I tak ciągle w bikini a woda jest to przeprać możesz :)
Wiadomo kożuchy, golfy i kozaki odpadaja.
Twoja garderoba powinna sie zmieścić w torebce a jak co to powiesz mężowi , że zapomniałas i ma Ci kupic nowe
Jakąś chustę wezmę, a oglądałam kiedyś taki film jak z tego zrobić sukienkę na wieczór, plażową i spódnicę :)
No wlasnie ekkore nie nam to oceniac.I wszystko na ten temat.Bo maz as nie powinien w ten sposob sie wypowiadac rowniez bo jego tez dotyczy taka zasada.W koncu to as przytoczyla mysl przewodnia meza jako pierwsza a ktos inny ma siedziec cicho bo nie nam oceniac :-\
Zgodzę się z Tobą Włochy też są bardzo drogie nawet droższe od Chorwacji.
Ekkore i tutaj pozwolę się z Tobą nie zgodzić. Gdybym nie jeździła to może miałabym inne zdanie. W Chorwacji jedzenie jest bardzo drogie. Przykładowo głupi sos Knorra w torebce u nas z 5 zł Tam 11 zł. Uważam, że nie ma sensu przepłacać kiedy mam duży bagażnik i mogę większość rzeczy przewieść. jedynie na Słowacji mogę powiedzieć, że ceny w restauracjach i sklepach są w miarę zbliżone, choć oczywiście zależy co.
Trzeba wsiąść też pod uwagę, że okresie letnim czy w Polsce czy za granicą w większości miejscowości turystycznych windują ceny do do góry, bo to jest jedyny czas kiedy mogą zarobić.
Zgadza sie Chorwacja jest drogim krajem jezelu o zywnosc chodzi.Corka moja byla to opowiadala jakie ceny sa jak z kosmosu.Napoje sa tez bardzo drogie to jak jest mozliwosc tez radze zabrac.
Każdy to wie, że Chorwacja to drogi kraj i z moich znajomych nie znam osoby, która by czegoś ze sobą nie zabierała. Co to jest za problem kupić 3 opakowania ryżu i 3 opakowania makaronu.
Przy mięsie roboty dla mnie za dużo nie ma bo co to za robota przyprawić i wpakować mielone do słoika, za pasteryzować lub zrobić pulpety czy kurczaka. ja nie jadę na miesiąc tylko raptem 10 dni. Zabiorę ze sobą tylko 6 litrowych słoików.
Pasteryzacja - też mi robota - wsadzić do garnka i czekać siedząc sobie i oglądając np. tv jak minie odpowiedni czas.
Wolę zrobić tutaj i leżeć sobie na plaży lub zwiedzać, a na przygotowanie posiłku poświęcić tylko 30 minut niż później sterczeć przy kuchence 1,5 godziny, bo chyba nie po to są wakacje, a jeść trzeba. Gdybym miała jechać sama to wystarczyłyby mi kanapki i sałatki, ale niestety mam dzieci w wieku, które rosną i potrzebują zjeść coś treściwego
Widze as ,ze Wam sie stopa zyciowa poprawila (czyzby efekt 500+ ? ) Napisalam powyzej,ze nie sztuka zarobic kase tylko madrze wydac a Twoj mąz chyba nie bardzo zna realia zycia zwlaszcza za granica a w szczegolnosci jezeli wyjezdza sie na wypoczynek i wlasnie za zarobione pieniadze.No coz nie kazdy dostaje prezenty od panstwa i przeznacza ot tak na wyjazdy fuul - wypas bo ciezko zarobione pieniazki to sie inaczej wydaje.Prosze powtorz mezowi,ze ja mysle w ten sposob :-)
Mggi ,dobrze prawisz
No w koncu Cie zadowolilam
Heheee nooom....
Ale jeszcze nie widziałaś co na Wyjcu napisałam......zaraz Ci przejdzie
Spoko iwett :-D Kij ma dwa konce jak zawsze i nie ma co sie jarac :-P
Hahaaa mggi a skąd u Cię taki slang
A widzisz pozory myla :-P
Mggi nieładnie z Twojej strony, liczyć komuś co ma w portfelu i wypominać z jakiego źródła.
As napisała - co oni uważają - zresztą moje zdanie jest podobne. Zamiast zużywać prąd czy gaz na pasteryzację w domu, bez gwarancji, że się nie zepsuje - wolałabym kupić na miejscu.
Nie rozumiem ataku na As i tyle.
Gwarancja jest, bo skoro nasze babki tak robiły i mięso w słoiku trzymało się 6 mc to niby dlaczego mnie się ma nie utrzymać.
Ekkore, a ladnie jak as napisala w ten sposob? Bo ja uwazam,ze nieladnie i to dziala w obie strony.To jej mezowi mozna liczyc w portfelu czyjes pieniadze ale mnie juz nie ? No niestety dyskusja na tym polega,ze sie argumentuje wypowiedzi i przestepstwa raczej nie uczynilam porownujac srodki pozyskane na wypoczynek.Bo nawet w mediach non stop naglasniaja czyli nie jest to tajemnica a wprost przeciwnie.
Cieszę się, że chociaż Ty się ze mną zgadzasz.
Jak mąż pierwszy raz jechał po ślubie zrobiłam mu bigos do słoików. Słoiki zapasteryzowane. 1400 km w jedna stronę. Wszystko się zepsuło.
As, po slubie to ja dobrze nie wiedzialam co to pasteryzacja to jak Ty zapasteryzowalas tak jak ja bym to uczynila to nie dziwie sie,ze bigos sie nie nadawal do spozycia.No byc moze Ty bardzo dobrze gotowalas bo przyznam sie,ze ja bigos to dopiero zaczelam gotowac po 40 - ce bo dla mnie wielka sztuka bylo i jest ugotowac bigos (prawdziwy).Ale moze ja nieudolna bylam i potrzebowalam wiecej czasu :-D
Ja gotuję i piekę od dziecka. Zaczęłam w szkole podstawowej. Na początku pod okiem mamy więc jak musiałam już sama to nie było to dla mnie straszne.
40 to ja jeszcze nie mam.
As, Ty jestes doswiadczona gospodyni jak tak wczesnie zaczelas :-) Gotowanie nie jest straszne jak dla mnie to przyjemnosc i to od samego poczatku.
Domownicy mówią, że jak mi nawet coś nie wyjdzie to jest smaczne. Nie zapomnę swojej wielkiej porażki. Do ciasta przez pomyłkę dałam 2-3 razy więcej cukru niż powinnam. Był to spod do tortu. Cukier aż chrupał w zębach, a dzieci ciągle pytają kiedy jeszcze raz zrobię bo było pyszne
Bo Bigos to cebula i kiełbasa. A ile czasu pasteryzowałaś?
A ja od pewnego czasu nie daję do bigosu w ogóle kiełbasy. Jakoś mnie odrzuca ten kiełbasiany dodatek. Za to dodaję sporo różnego mięsiwka i chudego boczku. :)
Zawsze dodaje do smaku dobrej kielbaski.Oczywiscie miesiwko przewaza ale bez boczusiu :-)
A ja odwrotnie dodaję kiełbasy i różne wędliny, a mięsa nie daję wcale. Nie lubie.
Każdy robi bigosik po swojemu tak jak lubi, ale bez względu na dodatki, to w każdym wydaniu jest smakowity... :)
Aggusiu, życzę Ci wspaniałego wypoczynku... :)
Racja Lea
Basieńko - nie wiem, nie było mnie tam - facet wyraził się dosłownie
" parkowanie za ten czas kosztowałoby nas więcej niż same bilety "
- może trochę przesadził, a moze nie ? Być może stolice są droższe od lotnisk lokalnych ? (jak w Polsce Warszawa a Bydgoszcz ?) konkretnie piszę o lotnisku w Brukseli, byli koniec maja.
Oj, żebym ja latała ! to moze i dzisiaj pozdrowiłabym Ciebie i Was pięknie ze Sycylii i nie tylko - takie dostajemy na komputer oferty na tanie linie aż łezka w oku się kręci...
I tak przez żołądek zrobił się całkiem fajny wakacyjny wątek.....
mam w bliskiej rodzinie 2 "turystyczne" małżeństwa - jedno bezdzietne, drugie z 14 letnią panienką. Jedni latają i raczej nastawieni są na leżenie ewent. wieczorami jakaś tawerna
- a drudzy twierdzą, że Europa jest zbyt piękna żeby nad nią przelecieć i zbyt wiele cudownych miejsc do oglądania by tracić czas na bezczynność
- to zostaswiają sobie na przydomowy ogródek.
Jedni i drudzy mają fajną zasadę - przed wyjazdem na stole pojawia się obfity "świąteczny " obiad - i jedzcie ile dusza zapragnie ! - bo najbliższe dni czeka nas "post" puszkowo / serowo / jajeczno / warzywny... i jest OK ! i oprócz Islandii byli chyba wszędzie.
Pstrykaj Agusiu fotek aż Cię palec zaboli !
i pamiętaj !
- czy zjesz przysłowiową suchą bułkę, czy medaliony z poledwicy w Hiltonie****, to i tak zostawisz to w jakimś Alpejskim wychodku. A co przywieziesz w glowie i w duszy - to na wieki TWOJE !
Ja tak sobie marze właśnie, że jak moje dzieciaki podrosną to będę sobie samochodem po Europie jeździć, a jak już wszytko zobaczę to i dalej.
Jechałam ostatnio do rodziny i pełno autostopowiczy było. Nie pojechała z nami córka i mówię do męża chodź kogoś weźmiemy i słuchajcie.
Zabraliśmy dziewczynę i chłopaka, przesympatyczni młodzi ludzie. Okazało się, że to wyścig jakiś był, że część ludzi miała jechać do Madrytu, Ci co z południa Polski startowali, a inni gdzieś tam gdzie indzie, nie ważne. Kto dojechał wygrywał jakąś cenną nagrodę. Ta dziewczyna nam opowiadała, że w ten sposób kawał świata zwiedziła. Była nawet w Gruzji miała ze sobą 1500 zł i nie odmawiając sobie niczego przywiozła do domu jeszcze 600 zł. To niesamowite, pomyślałam sobie, że wcale nie trzeba mieć dużo kasy żeby zobaczyć coś pięknego. Tylko chyba ten luksus nas trochę rozpieścił, że nie decydujemy się na taką życiową spontaniczność :)
Wiesz nie wiem od czego to zalezy........to sa jakies anomalie.Lecielismy na Teneryfe z biura podrozy i cala impreza z wylotem z Hamburga byla o 150 €( od osoby) tansza niz z Hannoveru.Obled, siedzisz godzinami przed komputerem a ceny co chwile sie zmieniaja.Byl taki okres, ze czesto musialam bywac w Sopocie (chora tesciowa) i za lot placilam od 0,99centow, po 9,0€ a jak umarla i musialam nastepnego dnia leciec to iprawie 100€ musialam zaplacic.Rewelacyjny jest CHECK 24...........zwrocili nam po powrocie 100€, to jest dopiero zaskarbianie klienta.Latac nie lubie, ale jazda samochode juz mnie meczy(tylek boli) jak do Sopotu jedziemy (min 8 godzin) to juz na dwa razy na luzie bez stresu i wybieramy jakies fajne miejsca by pamiec odswierzyc. .
Ja też preferuję "suchą bułkę" i podróż pełną atrakcji i wrażeń.
Jadąc z dziećmi wybieraliśmy opcję ze śniadaniem i obiadokolacją (jako pakiet wychodziło w cenie noclegu) - to w Austrii. Nie hotel, bo za dużo obostrzeń dla dzieci. Ale pensjonaty na kilka rodzin. We Francji wynajmowaliśmy kwaterę - dzień był kanapkowy, żeby nie tracić czasu, wieczorem robiłam to co kupowaliśmy we francuskich marketach lub szliśmy jeść (raz czy dwa razy na wyjazd, w ramach atrakcji wyjazdu. Nie były to jakieś specjalne restauracje, ale pizza czy coś podobnego na miarę portfela). W Czechach przez parę lat wynajmowaliśmy kwatery - i tam żywiliśmy się restauracyjnie (obiad).
W Stanach - cena jedzenia poza domem nie jest poza zasięgiem budżetu - więc i lunch i kolacja zazwyczaj restauracyjnie. No chyba, że jedziemy w góry - to wtedy puszki, bo za dużo czasu się traci na wyjazd z trasy i potem powrót, albo przewidziane jest długie plażowanie - wtedy ściąganie wszystkiego (leżaki, parasol itp) na godzinę czy dwie mija się z celem, prościej wszamać kanapkę niż się bawić z wyprowadzkami. Na wyjeździe jest opcja tania - czyli fastfoody (głównie kanapki), ale także opcja lokalna - żeby popróbować nowości.
A kasa idzie na bilety wstępu. No i paliwo. Zawsze i wszędzie.
Moja siostra jadąc na Chorwację zawsze w lipcu zabiera filety z kurczaka,pokrojone,podsmażone i doprawione,potem na szybko robi do nich sos ze śmietany w kartoniku.Wszystko jej to pakuje hermetycznie,ponieważ posiadam pakowarkę próżniową.Od jutra pakowarki mają być w lidlu, może warto wydać trochę grosza a posłuży ci to na kilka lat.
Pakuje jej też wędliny,kotlety schabowe już opieczone i mielone,udka z kurczaka i karczek w sosie własnym.Wcześniej wszystko gotowe mięso wkładała do słoików,pasteryzowała i z takim prowiantem jechali, a od dwóch lat wszystko jej pakuje próżniowo i nic się nie psuje a lodówki turystycznej nie posiada.Ma zawsze ze sobą też kilka dań gotowych typu bigos,fasolka i to też pakujemy hermetycznie.Jedyny warunek o którym pamięta to aby do mięs i gotowych dań nie dodawać cebuli,bo ona szybko się psuje i i zapasy zawierające ją w składzie mogą sfermentować.
O dobrze żeś powiedziała o tej zgrzewarce :) Weszłam na stronke Lidla ale tam jest, że od środy 14.06.
Również masz z Lidla?
Od czwartku w Lidlu jest lodówka turystyczna do samochodu i zamierzam sobie taką sprawić. Mnie się przyda przy częstych wyjazdach. U mnie w sklepie pakują za darmo próżniowo wszytko co chcę więc raczej w ten nabytek nie będę inwestować.
Nie widzę w gazetce tej lodówki. Poczytaj sobie o ile stopni schładza ta lodówka i opinie o niej. Niektóre schładzają zbyt mało.
Jest gazetka od 19.06 strona 26
Tak sobie dziewczyny myślałam dziś o tych obiadach i ogólnie wstępnie zaplanowałam tak. Roboty za wiele przy tych słoikach nie będzie, bo raptem za pasteryzuje mięso mielone, filety z kurczaka i wieprzowe od szynki.
Tak to widzę.
1. 1. Spaghetti z sosem pomidorowym
2. 2. Ryż z warzywami
3. 3. Mięso wieprzowe z makaronem
4. 4. Pulpety w sosie pomidorowym z ryżem
5. 5. Leczo z cukinii
6. 6. Ziemniaki + mizeria z ogórka jajko sadzone lub filety z kurczaka
7. 7. Spaghetti z sosem serowym
8. 8. Kiełbasa smażona
9. 9. Zapiekanki
Aggusia tylko bez smietany i zageszczania do sloikow pakuj jak takowe produkty masz.
Wiem, śmietanę kupię tutaj taka Łowicza jest w kartonie i nie trzeba tego w lodówce trzymać, zresztą sprawię sobie tą turystyczną lodówkę to z 2 kartony jej kupię.
Ja nie zamierzam szaleć z przygotowaniem tego mięsa tylko sól ewentualnie pieprz, a na miejscu cuda z tego będę robić. Przypraw w domu to mam akurat dużo:)
Taką wstępną listę zakupów sobie też robię żeby nie kupić niepotrzebnie za dużo i mieć pod kontrolą to co się chce zabrać :)
No tak a pitem aby szybko i raz dwa obiadek bedzie :-) Z lodowka to juz na spokojnie dasz rade.A kiedy jedziecie bo mi umknelo chyba ?
W przyszłym tygodniu w sobotę. Dlatego mięso do słoików będę robić dopiero we wtorek. środa czwartek pasteryzacja. Piątek spakuje wszytko i gdzieś 4- 5 rano pojedziemy. Powinnam być jak na drodze będzie dobrze gdzie 16-17 na miejscu w sobotę.
Aggusia a śniadania i kolacje ? Też coś bierzesz czy na miejscu kupisz?
O Agusia to wybrałyśmy ten sam dzień na rozpoczęcie wakacji. Też za tydzień wyruszam do Rijeki a po 2 dniach nieco dalej. Zapas kawy, herbaty już kupiłam. Jeszcze woda mineralna mi została. Kupiłam też chleb chrupki, bo jakoś mi ten ich bardzo pszenny nie idzie.
Mineralną też kupię, ale nie jakieś duże ilości. Chleb też, nie na całe 10 dni tylko bardziej na weekend. Ja też za ich chlebem nie przepadam, ale jakoś przeżyjemy. :)
Biorę, ale nie wszytko.
Kupię masło, płatki śniadaniowe, 2 mleka wezmę na weekend później kupię, tą kiełbasę ze słoika co zrobiłam, szynkę, kiełbasę zwyczajną, sery żółte, dżem wezmę, ale nie jakieś duże ilości. Jak kupie tą lodówkę samochodową to nie ma problemu z tym, bo o to się bałam najbardziej. Głownie wędliny dla dzieci, na miejscu cześć zamrożę, ale u nas w domu to na 1 tydzień zużywamy 30-40 dag wędlin więc to jakieś będą niewielkie ilości. Chce kupić jeszcze ogórki i pomidory, bo tutaj mam wspaniałe.
A to jeszcze troche czasu i na zakupy i na przygotowanie.
Tak, ale ja lubię wszytko sobie tak racjonalnie przemyśleć. :) Poza tym, tak się cieszę już tym wyjazdem, że nie macie pojęcia. jakoś o niczym innym nie mogę przestać myśleć. Dobrze, że w pracy mam szefową na urlopie to troszkę można pobujać w obłokach :)
Brawo Agnieszko! :) Z wekowania dan na wyjazd udalo sie Tobie zrobic wielkie haloooo na forum tak ostatnio nudnym....hehehe...
Milego urlopu zycze!
Aggusiu, nie dziwie sie , ze jestes podekscytowana wyjazdem bo sama tego doswiadczam i mysle,ze mi to udzielalo sie od dzieci szczegolnie mlodsza corka potrafila sie bardzo cieszyc i ta radosc sie udzielala.Zapewne Twoje skarby tez juz o niczym innym nie rozmawiaja :-) My dorosli tez potrzebujemy odskoczni od dnia codziennego a wakacje i w to w takim miejscu laduja akumulatory by potem przetrwac kolejny rok w kieracie pracy itd.Ciesz sie i bujaj w oblokach a jak juz tam bedziecie to delektuj sie kazda chwila soedzona w tym pieknym miejscu :-)
Oj będę się delektować wszystkim :) W zeszłym roku robiłam duży remont w pokoju córki wymiana mebli itd.,więc odżałowałam i ja byłam tylko u rodziny więc teraz cieszy mnie to bardzo.
Oj ja tez przystopowalam bo w zeszlym roku slub corki a teraz planuje remont i tez wymiana mebli itd. Ot, zycie
Dokładnie, a w totolotka się niestety nie wygrywa. :( Choć kurcze, wiesz... może to dobrze człowiek cieszy się z wszystkiego jak głupi.
Pamiętam jak zamieszkaliśmy na swoim. każda firanka, żyrandol ile było radości :) W zeszłym roku sami postanowiliśmy malować pokój córki. Nikt nie chciał przyjść do 1 pokoju, a jak już się ktoś trafił to w sobotę nie pracuje, a ja obcego faceta w domu nie zostawię. Pomalowaliśmy 2 dni roboty, ale ile radochy jak siedzieliśmy i się zachwycaliśmy.
Wlasnie i takie rzeczy ciesza a sztuka jest by cieszyc sie z tych malych osagniec :-) Bo moze dla jednych to nie jest powod do radosc i traktuja jak chleb powszedni ale inni potrafia czerpac jednak to co nastawia nas pozytywnie :-) Tez tak mam :-)
Fajne te obiady. Aż się głodna zrobiłam :)
I cudownego wypoczynku życzę!
Dziękuje Wszystkim za porady. Ja już spakowana. Jeszcze tylko przed wyjazdem jakieś prowiant na drogę i tyle.
Mięsa nie robiłam, tyle miałam roboty, że zapomniałam, a już później za mało czasu było żeby to 3 razy za pasteryzować.
Kupiłam 2 kg ziemniaki, zabiorę młodą marchewkę z domu, 5 cebulek, por, czosnek, pomidory i ogórki. Te ostatnie zjemy po drodze. Kupiłam makarony, ryż, puszki tuńczyka, jakiś konserwy, puszki z kukurydzą i jakimiś tam pierdołami, sosy jakieś itp.
Z takich rzeczy co muszą w miarę w zimnie jechać to kupiłam masło i kabanosy. Dostałam od teściowej taką torbę termiczną i reklamówki termiczne i wymyśliłam tak.
Wsadziłam do zamrażalki taki wkład żelowy i te torby. Wsadzę wkład do pierwszej torby i te kabanosy masło owinięte w gazetę. To wsadzę do tej reklamówki z zamrażalki i wszytko jeszcze do termicznej torby, ale nie z zamrażalki. Będę to wieźć w samochodzie bo tam chłodniej.
Chleb kupiłam i w zasadzie w niedziele nie zamierzam po sklepach chodzić. Pracuję do późna, przyjdę z pracy wezmę prysznic i jedziemy gdzieś o godz. 4-5. Spać będę po drodze, a w niedzielę już wypoczywać.
Trzymajcie kciuki za bezpieczną podróż u mnie dziś burza za burzą i jeszcze raz dziękuję.
Uuuu aggusiu taki długi wątek i nici z tego.
No ale nic .......życze udanego wspaniałego pobytu, moc atrakcji i jedzcie i wracajcie zdrowi i cali.
Acha........czekam na pocztówke
Trzymam kciuki za podroz w te i z powrotem i wspanialego wypoczynku !