Witam, poszukuję przepisu na syrop z OWOCÓW czarnego bzu, dobry, sprawdzony:) Na syrop z kwiatów bzu jest bardzo dużo, a na owoce nie mogę znaleźć, ktoś pomoże?:)
Właśnie też się zastanawiam nad jaimś przepisem na sok bo mam pełno czarnego bzu na działce.
A ten, który polecasz to robiłaś bo sporo cukru na 1 kg owoców aż 3 kg. I potem też zagotować wodę wylać? I do reszty dodać cukier? Trochę niezrozumiały ten przepis.
Robiłam z mniejszą ilością cukru i wody, na oko :) Zagotowuje bez cukru tylko owoce,liście i cytr....,potem odcedzasz owoce i do samego wywaru dodajesz cukier,zagotowujesz. Owoce ja też wkładam do słoiczków osobno :)
Podobno nie można dodawac cukru do tego soku, gdyz zabije witaminy. Nalezy dodac miod. Ja robiłam z miodem z buraków https://www.google.pl/search?q=mi%C3%B3d+z+burak%C3%B3w+cukrowych&biw=1366&bih=659&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=0CAYQ_AUoAWoVChMIzsvtnuX5xwIVi9YsCh2J0w82#imgrc=6yn52YyKqAU3fM%3A
Ja robię wg przepisu Babci.....na 1 kg owoców (już bez szypułek) dodaję 1 szklankę wody i 600g cukru, wszystko zagotowuję, gotuję kilka minut, tłuczkiem do ziemniaków rozgniatam owoce tak żeby oddały z siebie maksimum dobroci:) całosc przelewam przez sito wyłożone gazą czy tetrową pieluchą, przelewam do słiczków i pasteryzuję. To moja wersja. A koleżanka jeszcze do odciśnietych owoców dodaje żelfix i robi coś w rodzaju galaretki/dżemu. Pamietam ze Babcia zawsze starannie przebierała owoce i odrzucała te zielone i nie do końca dojrzałe, przerabiała tylko te praktycznie czarne:) Doczytalam że gotowanie zabija te szkodliwe substancje ale jakos tak mam zakodowane że trzeba przebierac wiec siedzę jak ten Kopciuszek :D
Cały tydzień siedzę przeziębiona i mąż parę dni temu "doradził" mi abym pojadła owoców z bzu......:) więc się nawpychałam kilka ładnych baldachimów a potem sobie pomyślałam i poczytałam ,że to trujące na surowoooooooo o i już czekałam na kostuchę .......ale jak doczytałam to się okazuje, że tą truciznę posiadają niedojrzałe zielonkawe owoce bzu. Uffff.....obyło się bez pogotowia Teraz zabieram się za przetwarzanie....:)
Przerabiałam późnym wieczorem, przy nienajlepszym świetle wiec zapewne nieco czerwonych trafiło do mojego garnka....próbowałam,żyję....więc albo licho złego tak szybko nie bierze albo te przestrogi o truciźnie w składzie są z lekka przereklamowane ;) A! i mój patent na obieranie z szypułek to widelec. Idzie znacznie szybciej.
Ja robię w sokowniku na gazie. Wlewam do garnka. Słodzę. Podgrzewam prawie do zagotowania. wlewam do ciepłych wyparzonych w piekarniku pustych butelek. Zakręcam i gotowe. Nie pasteryzuje. Wszystkie soki tak robię.
No i wczoraj zrobiłam, w sokowniku. Naskubałam (ojjj naskubałam się) 2,5kg owoców, zasypałam w sokowniku 60dkg cukrem i pozostawiłam na gazie tak ok. 2 godz., nie wiem, czy nie za długo, ale to mój pierwszy raz:) Sok zlałam do garnka, dodałam wyciśnięty sok z jednej cytryny - zagotowałam, porozlewałam do buteleczek i pasteryzowałam tak ok. 10min, w smaku bardzo dobry, mam nadzieję, że podczas tej obróbki pozbyłam się tych szkodliwych substancji i nie wyparowałam tego, co najlepsze i najzdrowsze, jak myślicie?:) Wyszło mi tego 3 butelki po sokach prawie 0,5 litrowych, 3 po małych tymbarkach i jednym frugo,czyli coś około 2,5l:)
A skubałaś widelcem? Super patent :) Idzie migusiem. Zauważyłam też, że po oskubaniu i zalaniu w garze zimną wodą do opłukania wszystkie niedojrzałe wypływają na wierzch więc potraktowałam je jak szumy na rosole :)
No właśnie słyszałam o widelcu, ale jakoś bałam się, że poranię owoce i będzie dużo łodyg:) a pilnowałam, żeby owoce były czyściutkie bez gałązek, rzeczywiście niedojrzałe wypływały, więc je wyłowiłam dość szybko, dzisiaj kolejna porcja:) 1,8kg mam już poskubane, ale jeszcze czeka duże wiadro, spróbuję tym widelcem, mam tylko nadzieję, że w dobry sposób je przygtowuję, bo nie chciałabym zaszkodzić dzieciom:)
Obawiam sie ze 60dag cukru na 2,5kg owoców to stanowczo za mało mnie zawsze uczono ze powinno być 1:1 i ja tak staram sie robić . Raz jak dodałam mniej cukru to sie niestety psuło . Nie musisz sie martwić cukier można dodać już do gotowego soku tylko trzeba wszystko razem zagotować ja tak robię .
Widelec to dobry patent, praktykowany przeze mnie od lat. Ja robię w ten sposób, że wsypuję owoce do garnka, a że są zwykle wilgotne to nie dodaję cukru i gotuję do popękania owoców i do "wytopienia" się soku. Przecedzam przez gęste sitko i wtedy dopiero dodaję cukier i sok z cytryny. Chwilę gotuję i rozlewam do butelek lub słoików. Jeżeli nalewam gorący nie gotuję, jeżeli już zimny gotuję ok.15min od chwili zagotowania.
Dzisiaj kolejna porcja, mam 1,8 oczyszczonych owoców, właśnie wyciskam sok i teraz tak zastanawiam się czy do tej porcji nie dać więcej cukru - ktoś wspominał, że wcześniej dałam za mało, ale już prawie nic nie zostało, więc teraz tak zastanawiam się, czy na 1,8kg owoców dać 1,8kg cukru, czy mierzyć wyciśnięty sok i np. jeśli go będzie 1 litr to dać 1 kg cukru, jak myślicie?:) aha... i czy można go tak pić bez opamiętania, czy po troszku? ten pierwszy wyszedł mi mało słodki (na 2,5kg owoców 60dkg cukru dałam i wyszedł bardzo dobry w smaku bez rozcieńczania z wodą ot tak do picia prosto z butelki można powiedzieć:) dzięki z wszystkie cenne rady:)
Cóż, trudno mi powiedzieć ile cukru powinno być w soku robionym w sokowniku. Myślę, że powinien być dość słodki, czyli gdzieś tak 50- 60 dag na litr soku.Wiesz, ja w kuchni to taka bardziej "okulistka" jestem, czyli "na oko" i do smaku. Mój sok to raczej syrop, który dodajemy zimą do herbaty< w lipowej jest rewelacyjny>, więc cukru na litr daję ok. kilograma. Udanego soku.
Ja słodzę do smaku. Na ok 2,6 litra gotowego soku z sokownika daję 24 łyżki (na pewno jest to mniej niż 1 kg) cukru. Musi być mocno słodkie ale bez przesady.
Dzięki temu, że pojawił się ten wątek zaczęłam myśleć i ja nad zrobieniem soku/syropu z czarnego bzu. Wczoraj narwałam na drodze do lasu koło mnie, wieczorkiem większość widelczykiem obrałam i dziś ukończyłam sprawę obierania i w ogóle soku.....Mmmmm brawo ja....hi hi :))
Imponujące :) A ja, kurczę, jakoś nie mogę się przekonać do soku z owoców czarnego bzu - wciąż mam w pamięci jego mdły smak i zapach po otwarciu słoika, który wcześniej został pieczołowicie i w dobrej wierze zakręcony przez mamę/babcię :/ Jakieś im te soki wybitnie niesmacznie wychodziły, przez co się zraziłam na lata... mam nadzieję, że nie na całe życie :D
Dwa lata temu zrobiłam sok z czarnego bzu. W trakcie robienia soku śmierdziało w kuchni okropnie. Każdy z domowników po wejściu pytał co tak śmierdzi. Sok szybko zniknął bo smakował moim dzieciom. Nie wiem jak to może komuś smakować.
Dorota, przepis Jaśki jest rewelacyjny. Wcale nie śmierdzi, jest smaczny, słodki.Ja rozcieńczam wodą, reszta łyżeczka i do popicia. Lekarka szpitalu polecała go przy zapaleniu płuc :)Oczywiście robiony domowo.
Jest to bardzo możliwe, że smak przetworu zależy od sposobu wykonania - to pewnie jak z powidłami - jednym wychodzi rzadka zupa, innym aromatyczna, gęsta pyszna pyszność :)
Dzisiaj skończyłam przygodę z czarnym bzem na ten rok, widelec- najlepszy sposób obierania:) aż żal mi samej siebie jak namęczyłam się podczas pierwszej partii, oddzielając każdy owoc ręcznie") zapach mało przyjemny, na szczęście reszcie domowników nie przeszkadza i piją,ja po troszku próbuję,tłumacząc, że to dla zdrowia... zastanawiam się ile po tej obróbce zostaje tych dobroci, wyszło mi około 15 litrów, także zapasów a zapasów:) oby poszło na zdrowie, teraz zaczynam myśleć o dzikiej róży,podczas spaceru znalazłam miejsce, gdzie sporo jej rośnie:) może jakieś pomysły??:)
Dziś ciąg dalszy przetwarzania owoców czarnego bzu. Jagody pięknie dojrzały,wszystkie czarne, duże kuleczki aż się proszą o zerwanie. Mam zamiar teraz zrobić nalewki bo w soki już jestem zaopatrzona. Na zimowe wieczory jak znalazł:)) Co lepiej dodać spirytus, wódkę a może rum? Jak robicie?
Witam, poszukuję przepisu na syrop z OWOCÓW czarnego bzu, dobry, sprawdzony:) Na syrop z kwiatów bzu jest bardzo dużo, a na owoce nie mogę znaleźć, ktoś pomoże?:)
Na syropy z owoców też są przepisy tylko pod nazwą SOK :) np tu jest dobry
http://wielkiezarcie.com/recipes/30045822
Właśnie też się zastanawiam nad jaimś przepisem na sok bo mam pełno czarnego bzu na działce.
A ten, który polecasz to robiłaś bo sporo cukru na 1 kg owoców aż 3 kg. I potem też zagotować wodę wylać? I do reszty dodać cukier? Trochę niezrozumiały ten przepis.
Robiłam z mniejszą ilością cukru i wody, na oko :) Zagotowuje bez cukru tylko owoce,liście i cytr....,potem odcedzasz owoce i do samego wywaru dodajesz cukier,zagotowujesz. Owoce ja też wkładam do słoiczków osobno :)
Podobno nie można dodawac cukru do tego soku, gdyz zabije witaminy. Nalezy dodac miod. Ja robiłam z miodem z buraków https://www.google.pl/search?q=mi%C3%B3d+z+burak%C3%B3w+cukrowych&biw=1366&bih=659&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=0CAYQ_AUoAWoVChMIzsvtnuX5xwIVi9YsCh2J0w82#imgrc=6yn52YyKqAU3fM%3A
wydaje mi się, że wysoka temperatura (gotowanie) też zabija witaminy....Więc jak sok zrobić aby był zdrowy i nietrujący :)
Może ten przepis?
http://jajem.blogspot.com/2013/09/syrop-z-owocow-czarnego-bzu.html
Ja robię wg przepisu Babci.....na 1 kg owoców (już bez szypułek) dodaję 1 szklankę wody i 600g cukru, wszystko zagotowuję, gotuję kilka minut, tłuczkiem do ziemniaków rozgniatam owoce tak żeby oddały z siebie maksimum dobroci:) całosc przelewam przez sito wyłożone gazą czy tetrową pieluchą, przelewam do słiczków i pasteryzuję.
To moja wersja. A koleżanka jeszcze do odciśnietych owoców dodaje żelfix i robi coś w rodzaju galaretki/dżemu.
Pamietam ze Babcia zawsze starannie przebierała owoce i odrzucała te zielone i nie do końca dojrzałe, przerabiała tylko te praktycznie czarne:) Doczytalam że gotowanie zabija te szkodliwe substancje ale jakos tak mam zakodowane że trzeba przebierac wiec siedzę jak ten Kopciuszek :D
Cały tydzień siedzę przeziębiona i mąż parę dni temu "doradził" mi abym pojadła owoców z bzu......:) więc się nawpychałam kilka ładnych baldachimów a potem sobie pomyślałam i poczytałam ,że to trujące na surowoooooooo o i już czekałam na kostuchę .......ale jak doczytałam to się okazuje, że tą truciznę posiadają niedojrzałe zielonkawe owoce bzu. Uffff.....obyło się bez pogotowia Teraz zabieram się za przetwarzanie....:)
Twój przepis wydaje się fajny.......Spróbuję.
a jak będzie trochę czerwonych kuleczek to się nie potrujemy?:) Rany wszystkie zielone odrzuciłam ale do czerwonych to nie mam już chęci............
Przerabiałam późnym wieczorem, przy nienajlepszym świetle wiec zapewne nieco czerwonych trafiło do mojego garnka....próbowałam,żyję....więc albo licho złego tak szybko nie bierze albo te przestrogi o truciźnie w składzie są z lekka przereklamowane ;)
A! i mój patent na obieranie z szypułek to widelec. Idzie znacznie szybciej.
Jak robię w sokowniku. Powstały sok słodzę ile chcę. Wlewam do wyparzonych butelek gorący sok. Zamykam i gotowe.
A tego soku nie gotujesz jeszcze? A pasteryzujesz? Czy tak wszystko na surowo?
Ja robię w sokowniku na gazie. Wlewam do garnka. Słodzę. Podgrzewam prawie do zagotowania. wlewam do ciepłych wyparzonych w piekarniku pustych butelek. Zakręcam i gotowe. Nie pasteryzuje. Wszystkie soki tak robię.
No i wczoraj zrobiłam, w sokowniku. Naskubałam (ojjj naskubałam się) 2,5kg owoców, zasypałam w sokowniku 60dkg cukrem i pozostawiłam na gazie tak ok. 2 godz., nie wiem, czy nie za długo, ale to mój pierwszy raz:) Sok zlałam do garnka, dodałam wyciśnięty sok z jednej cytryny - zagotowałam, porozlewałam do buteleczek i pasteryzowałam tak ok. 10min, w smaku bardzo dobry, mam nadzieję, że podczas tej obróbki pozbyłam się tych szkodliwych substancji i nie wyparowałam tego, co najlepsze i najzdrowsze, jak myślicie?:) Wyszło mi tego 3 butelki po sokach prawie 0,5 litrowych, 3 po małych tymbarkach i jednym frugo,czyli coś około 2,5l:)
A skubałaś widelcem? Super patent :) Idzie migusiem.
Zauważyłam też, że po oskubaniu i zalaniu w garze zimną wodą do opłukania wszystkie niedojrzałe wypływają na wierzch więc potraktowałam je jak szumy na rosole :)
No właśnie słyszałam o widelcu, ale jakoś bałam się, że poranię owoce i będzie dużo łodyg:) a pilnowałam, żeby owoce były czyściutkie bez gałązek, rzeczywiście niedojrzałe wypływały, więc je wyłowiłam dość szybko, dzisiaj kolejna porcja:) 1,8kg mam już poskubane, ale jeszcze czeka duże wiadro, spróbuję tym widelcem, mam tylko nadzieję, że w dobry sposób je przygtowuję, bo nie chciałabym zaszkodzić dzieciom:)
Nie bój się widelca :) Nic nie psuje a idzie migiem. Muszę tak spróbować z porzeczką.
Obawiam sie ze 60dag cukru na 2,5kg owoców to stanowczo za mało mnie zawsze uczono ze powinno być 1:1 i ja tak staram sie robić . Raz jak dodałam mniej cukru to sie niestety psuło . Nie musisz sie martwić cukier można dodać już do gotowego soku tylko trzeba wszystko razem zagotować ja tak robię .
Widelec to dobry patent, praktykowany przeze mnie od lat. Ja robię w ten sposób, że wsypuję owoce do garnka, a że są zwykle wilgotne to nie dodaję cukru i gotuję do popękania owoców i do "wytopienia" się soku. Przecedzam przez gęste sitko i wtedy dopiero dodaję cukier i sok z cytryny. Chwilę gotuję i rozlewam do butelek lub słoików. Jeżeli nalewam gorący nie gotuję, jeżeli już zimny gotuję ok.15min od chwili zagotowania.
Dzisiaj kolejna porcja, mam 1,8 oczyszczonych owoców, właśnie wyciskam sok i teraz tak zastanawiam się czy do tej porcji nie dać więcej cukru - ktoś wspominał, że wcześniej dałam za mało, ale już prawie nic nie zostało, więc teraz tak zastanawiam się, czy na 1,8kg owoców dać 1,8kg cukru, czy mierzyć wyciśnięty sok i np. jeśli go będzie 1 litr to dać 1 kg cukru, jak myślicie?:) aha... i czy można go tak pić bez opamiętania, czy po troszku? ten pierwszy wyszedł mi mało słodki (na 2,5kg owoców 60dkg cukru dałam i wyszedł bardzo dobry w smaku bez rozcieńczania z wodą ot tak do picia prosto z butelki można powiedzieć:) dzięki z wszystkie cenne rady:)
Cóż, trudno mi powiedzieć ile cukru powinno być w soku robionym w sokowniku. Myślę, że powinien być dość słodki, czyli gdzieś tak 50- 60 dag na litr soku.Wiesz, ja w kuchni to taka bardziej "okulistka" jestem, czyli "na oko" i do smaku. Mój sok to raczej syrop, który dodajemy zimą do herbaty< w lipowej jest rewelacyjny>, więc cukru na litr daję ok. kilograma. Udanego soku.
ok, dziękuję za radę:) popróbuję, to mój pierwszy raz z czarnym bzem, za rok będzie już lepiej, łatwiej, szybciej:)
Sok z czarnego bzu obniża ciśnienie krwi więc trzeba z umiarem.
Ja słodzę do smaku. Na ok 2,6 litra gotowego soku z sokownika daję 24 łyżki (na pewno jest to mniej niż 1 kg) cukru. Musi być mocno słodkie ale bez przesady.
i dobrze przechowuje się? A później rozcieńcza się go z wodą czy nie?
Przechowuje się super. Po otwarciu butelki do szklanki daję trochę soku i dolewam wody. Sam sok jest stanowczo za słodki i za mocny.
Dzięki temu, że pojawił się ten wątek zaczęłam myśleć i ja nad zrobieniem soku/syropu z czarnego bzu. Wczoraj narwałam na drodze do lasu koło mnie, wieczorkiem większość widelczykiem obrałam i dziś ukończyłam sprawę obierania i w ogóle soku.....Mmmmm brawo ja....hi hi :))
Imponujące :)
A ja, kurczę, jakoś nie mogę się przekonać do soku z owoców czarnego bzu - wciąż mam w pamięci jego mdły smak i zapach po otwarciu słoika, który wcześniej został pieczołowicie i w dobrej wierze zakręcony przez mamę/babcię :/ Jakieś im te soki wybitnie niesmacznie wychodziły, przez co się zraziłam na lata... mam nadzieję, że nie na całe życie :D
Dwa lata temu zrobiłam sok z czarnego bzu. W trakcie robienia soku śmierdziało w kuchni okropnie. Każdy z domowników po wejściu pytał co tak śmierdzi. Sok szybko zniknął bo smakował moim dzieciom. Nie wiem jak to może komuś smakować.
Dorota, przepis Jaśki jest rewelacyjny. Wcale nie śmierdzi, jest smaczny, słodki.Ja rozcieńczam wodą, reszta łyżeczka i do popicia.
Lekarka szpitalu polecała go przy zapaleniu płuc :)Oczywiście robiony domowo.
Jest to bardzo możliwe, że smak przetworu zależy od sposobu wykonania - to pewnie jak z powidłami - jednym wychodzi rzadka zupa, innym aromatyczna, gęsta pyszna pyszność :)
Dzisiaj skończyłam przygodę z czarnym bzem na ten rok, widelec- najlepszy sposób obierania:) aż żal mi samej siebie jak namęczyłam się podczas pierwszej partii, oddzielając każdy owoc ręcznie") zapach mało przyjemny, na szczęście reszcie domowników nie przeszkadza i piją,ja po troszku próbuję,tłumacząc, że to dla zdrowia... zastanawiam się ile po tej obróbce zostaje tych dobroci, wyszło mi około 15 litrów, także zapasów a zapasów:) oby poszło na zdrowie, teraz zaczynam myśleć o dzikiej róży,podczas spaceru znalazłam miejsce, gdzie sporo jej rośnie:) może jakieś pomysły??:)
Dziś ciąg dalszy przetwarzania owoców czarnego bzu.
Jagody pięknie dojrzały,wszystkie czarne, duże kuleczki aż się proszą o zerwanie.
Mam zamiar teraz zrobić nalewki bo w soki już jestem zaopatrzona.
Na zimowe wieczory jak znalazł:))
Co lepiej dodać spirytus, wódkę a może rum? Jak robicie?
Jest smaczny, ale ja chyba bardziej wolę z borówek. Zobacz w ogóle jakie mają właściwości, to może się do niech przekonasz:)
Ja z kolei uwielbiam syrop z kwiatów białego bzu :)
To musi smakować
Smakuje,jak malina..Robiłam czasem,super.