Widać już lato, zrzucamy swetry, pokazujemy ciało, wystawiamy twarz na słoneczko, opalić by się zdało. Krew zaczyna szybciej rozgrzewać nam nasze żyły, dobrze mieć obok siebie ukochanego, oby był miły. Czułym gestem niech mąż lub przyjaciel nam odpowie, jakie mamy pragnienia, tęsknoty, niech się dowie. Magia letnich miesięcy, czym zaskoczy nas dzień? ta czuła, sentymentalna miłość niech opuści cień. Miłość bywa trudna, rodzi różne ciekawe dylematy, My potrafimy rozmawiać, poruszać trudne tematy. Zaczną się wakacje, dzieci już kończą swoje szkoły, bądźmy więc wyrozumiali a każdy dzień będzie wesoły. Ruszajmy na szlaki, czeka morze, drogi i wysokie góry, zielone lasy, doliny, urokliwe rzeki i cudne Mazury. Niech przygoda za przygodą szczęśliwie nas odwiedzi, każdy musi odpocząć, niech nikt w domu sam nie siedzi. Zabrać aparaty, wszystko zapamiętać i sfotografować, wrócimy do domu to w kawiarence będziemy plotkować. Do zobaczenia, ruszajcie po letnią przygodę śmiało, pogoda zapewniona, tylko ponurakom będzie padało.
Hej, Widzę , ze o mnie już nikt nie pamięta a ja czytam was tylko czasem nie mam już sił na pisanie . Widzę ze u was już po komuniach imprezach plenerowych a u niektórych nawet po urlopach lub w trakcie. Ja ostatnio ciagle walczę z zielskiem które szybciej rośnie niż kwiaty i warzywa co powyrywam to za tydzień już jest taki gąszcz ze na nowo muszę pielić poprostu koszmar . A z tych zajęć bardziej przyjemnych to byłam ostatnio na grillu ze znajomymi niektórych nie widziałam od roku było super szkoda ze noce takie zimne . W zeszłym tygodniu miałam 20-lecie matury . Spotkaliśmy sie prawie w komplecie . Niektórych nie widziałam od 20 lat i powiem ze jeśli bym spotkała te osoby na ulicy to bym nie poznała . Było swietnie i długo nie mogłam odespać zabawy do rana . A jeśli chodzi o plany urlopowe to miały być ale niestety nie znalazłam nic ciekawego dlatego postanowiliśmy pokazać małemu troszkę Polski i jedziemy po rozdaniu świadectw najpierw do Krakowa a potem do Zakopanego i moze w drodze powrotnej zajedziemy do Wieliczki . A plany urlopowe zagraniczne odkładamy na wrzesień moze wtedy bedą oferty które bardziej bedą nam odpowiadać bo pogoda to jeszcze powinna być gwarantowana .
Lajan buziaki za piękny ciepły letni wiersz . Zmykam muszę oczyścić truskawki i zamrozić by w zimę mieć troszkę lata na talerzu . Pa
Mariolan, masz szczęście, że się odezwałaś, bo już miałam iść po Ciebie No! Iwcia dobrze podsumowała - czekaliśmy, wołaliśmy a tu ciiiiisza. No ale najważniejsze, że u Ciebie wszystko OK. Teraz już liczymy na Twoje towarzystwo w przerwach odpoczynkowych od zielonych chaszczy
Lajan, Brawo-Ty..... Z pewnością weny i uroku wypowiedzi nie można Ci odmówić. Całusy posyłam....Ty wiesz jakie Ogromne, no nie....? :))
Mariolan, jak to nie pamiętamy....jak to...??? Toć byłaś wywoływana kilkakrotnie, czas jakiś już temu do tablicy, ale bez odzewu.....nu nu.....!!! Myślałam, że po tych wielkich Wż-towych zmianach nie masz już do strony takiej namiętności i do kawiarenki przez to Ci nie po drodze....w wątkach tysz jakby brak Cię było....no cóż tu dużo pisać Baty Ci Się Należą i ulgi raczej nie będzie....szykuj się i żeby mi to było przedostatni raz!!! Ale bardzo mi miło, że jednak nic pozaziemskiego Cię nie zatrzymało i jesteś z nami....Prosim tylko traz już częściej :)) Widzę że też nie odpuszczają u ciebie chaszcze, ja wczoraj przeplewiłam ogródek, a dziś kompletnie doprawiłam się fizycznie kosząc trawiszcze i podcinając gigantyczne przyrosty krzaczorów....Właśnie wróciłam i idę pod prysznic......
Brawo Lajanmn!!!! Ty nigdy nie zawodzisz. Zawsze można na Ciebie liczyć
Dopisano 2015-6-20 9:40:2:
O joj Lajan, ależ mi się dziwnie wystukały litery i poprzekręcałam Twój nik - przepraszam. Dopiero teraz to zauważyłam. Jeszcze raz przeczytałam wiersz...
Witam czwartkowo No nie Pada, mokro, chłodno - br! Dobrze, że nie jestem teraz na urlopie Aloalo, dopiero teraz zauważyłam, że Ty wczoraj byłaś w Kawiarence. No super! Już mi Ciebie brakowało. Na dodatek "rozgadałaś" się a to mi sprawiło poranną przyjemność To mówisz, że Olo dla świata jest dziewczynką Ja chcę to zobaczyć Kurcze, tyle strachu było po tych kontrolnych wizytach lekarskich a On fajnie się rozwija i rośnie Ci pewnie śliczny chłopaczek. Brawo! Już się nie mogę doczekać kiedy zaczniesz nam relacjonować Jego pierwsze zdania. Ależ ten czas umyka. Bob zadowolony, że rok szkolny się kończy? Idzie na trochę do "dziadków" odpocząć od mamy? A mąż będzie miał urlop? Wczoraj moja "psiapsiółka" wróciła z Grecji. Pierwsza refleksja była taka, że biuro podróży poinformowało ich przed wyjazdem, że hotel nie ma opcji rodzinnej i będą w cztery osoby w jednym pokoju. Trochę byliśmy zaskoczeni, ale tak się cieszyli z tego urlopu, że machnęli ręką na ten fakt. Na miejscu zaś okazało się, że hotel dysponuje wariantami dla rodzin z dziećmi i mieli do dyspozycji dwa pokoje. Miła niespodzianka. Tyle, że pomyśleliśmy o tym jak świetnie są zorientowani pracownicy w biurze podróży o ofertach, które oferują Zrobiłam herbatę z sokiem i cytryną. Komu? Nadal mży i ponoć tak ma być do wtorku Dobrego dnia
Szaleństwo, ja znów przyszłam :) Kawę sobie zrobiłam, to gdzie mam pić, jak nie w Kawiarence :) Smakosiu, chcesz z ciśnieniem? Zresztą wszystkim chętnym mogę nacisnąć :)
Lajan - pięnie napisałeś! Cmoki masz, oczywiście, nie wiem, czy nie większe od tych Iwci :)
Smakosiu - obiecuję foty posłać. Tak myślałam ostatnio, że Cię zaniedbałam :) Mąż ma urlop teraz, niestety, w wakacje pewnie będzie przerąbane. No nic, wykorzystamy weekendy jakoś. A Bob pewnie Dziadków odwiedzi nie raz.
Lenuś - jak Wam tam? Czuję po drżeniach serca, że cudnie :)))
Mariolan!!!! - Ty weź się popraw. No przychodźże do nas częściej, proszę!
U mnie pogoda też diametralnie różna od tej z zeszłego tygodnia. Ale w zeszłym tygodniu to była masakra. Nienawidzę takiego gorąca, bardzo źle się czuję. Ale znów aż takiej obniżki nie musiało być. Z 32 na 17 to tak trochę bez sensu. A rano to już w ogóle brrr
Aloalo, "naciśnij" dla mnie też Jakoś tak uspokoiło się w pracy - nikt nie gania, telefony rzadziej dzwonią więc jest czas na kawę. Trzeba sobie uprzyjemniać dzionek, prawda? Hm...co by tu na obiad zrobić? A co tam! Mam ziemniaki, koperek, jajko ze wsi, to nie będę się zastanawiać nad pichceniem. O jej, jeszcze półtorej godziny... Już mi się nie chce dzisiaj pracować. No trudno - popracuję
Witam w piątek, piąteczek, piąteluniek Jak zimno! Na prognozy lepiej nie spoglądać, bo nic dobrego nie wróżą. Trzeba się będzie dogrzewać gorącą herbatą. Ale nic to - damy radę! Dziś po pracy pędzę do domu zrobić swoją młodą kapustkę z pomidorami, koperkiem i odrobiną wędzonego boczku. Mmmmm, jak ja lubię takie lekkie, proste, pachnące dania Zawiozę jutro rodzicom. A wieczorem jadę do swojej "psiapsiółki" na pourlopowe spotkanie. Pewnie pooglądamy zdjęcia i pozachwycamy się razem. Zjemy jakąś grecką sałatkę co by jeszcze bardziej być w klimacie Zaniosę białe wino więc się trochę "wyluzujemy" Hm...tylko ta ura z a oknem... No nic, czas na gorącą herbatę z sokiem i cytryną
Jak za oknem każdy widzi....buuu i brrr My żyjemy już tylko jutrzejszym wczesnym wstawaniem i wyjazdem ciągnącym się ok 4 godziny w jedną stronę.....mam nadzieję, że jakoś się odnajdziemy w tym jasnogórskim tłumie.... Wcześniej jednak, bo dziś o godz 16.00 w szkole Bubusia mamy występ dzieci dla rodziców, którego przygotowania były owiane tajemnicą....Dzięki temu Bubuś już nie mógł się doczekać finału i naszej reakcji na występ....słodziak....:)) Muszę tylko przebrać go za Tatę, więc naszykowałam białą koszulę, dżinsy i do tego koniecznie szelki ,,tatowe", śmieszna czapka a'la kaszkiet i namalujemy wąsy....
Trzeba porządnie przemyśleć jak się ubrać do tej Częstochowy i jakie dodatkowe ciuchy zabrać żebyśmy nie mieli za dużo i byśmy nie pomarzli....pewnikiem zapakujemy kurtałki przeciwdeszczowe, bo może przelotnie popadywać.... Niby to lepiej, że nie będzie uciążliwego upału, ale to padanie mogłoby nas ominąć no nie.....
Aloalo, też sobie wczoraj poczytałam o Twojej ślicznej ,,dziewczynce" w poprzednim locie..... To mówisz, że chłopcy radzą sobie z pozowaniem do zdjęć....Takie ładne okazy, więc nic dziwnego....super! Buziolki posyłam:))
Smakosiu, jeśli plan jest na greckie smaki i podlane będzie białym winkiem, to z pewnością nawet wieczorkiem dla Ciebie i koleżanki słonko wyjdzie....Dobrego wypoczynku:))
Iwcia, kurtka przeciwdeszczowa obowiązkowo, bo to lepiej mieć - wiadomo. Zerknęłam na prognozę i widzę, że aż tak źle nie będzie w Częstochowie. Sama zobacz Życzę pięknych emocji i wracajcie szczęśliwie.
Smakosiu, Mam tę Twoją pogodę w zakładkach odkąd mi podałaś linka..... Teraz jestem o niebo mądrzejsza pogodowo ... Tak planuję co rano jak ubrać Bubusia do szkoły, czy jak jechaliśmy do dinoparku.... Sprawdzam jak będzie się sprawa rozwijać godzinowo danego dnia i się wsio sprawdza....:)) W środę dałam Bubusiowi krótkie spodniachy do szkoły i dziewczyny (mamy) pytały czy nie przesadziłam (rano było naprawdę zimno), a ja na to że będzie dziś ciepło.....Dzieci w powrotnym autobusie w podkoszulkach powysiadały.... Dzięki za link jeszcze raz :))
Ależ nie ma za co dziękować Trzeba przyznać, że faktycznie jest super, bo często ją aktualizują i przez to nie zawodzi. Ja mam nawet aplikację na telefonie i rano, jak się spieszę, to mogę szybko sprawdzić ile jest stopni za oknem Złamałam ostatnio taki zwykły termometr gdy myłam okno więc trzeba się jakoś ratować
Witam sobotnio Nieustająco szaro, buro i mokro. Hm...w tym roku wyjątkowo chłodny ten początek letniego sezonu, prawda? Zazwyczaj maj był bardzo ciepły a jak nie maj, to chociaż czerwiec. A tu co? Hm... Kto wie kiedy wraca Lenka? Już się Jej nie mogę doczekać i tych zdjęć i relacji jak było. Wczorajszy wieczór wypadł bardzo sympatycznie. Oczywiście była grecka sałatka, greckie wino, gołąbki z ryżem i na koniec jakiaś tradycyjna, grecka słodkość. Wyglądało to jak rulonik z ciasta filo nasiąknięty miodem i czymś jeszcze...? Dziś pakuję swoją przepyszną, młodą kapustę w wielki pojemnik i śmigam do rodziców. No ale nim wyjdę zaparzę jeszcze pysznej kawy, bo nie ma to jak "ekspreśna"! Dobrego dnia
...no i jestem by opowiedzieć Wam i zdać wyczerpującą relację ze wczorajszej pielgrzymki do Częstochowy.....
Ale zacznę od początku jeśli pozwolicie, bo choć błahe to poczynania stanowią one, ni mniej ni więcej kwintesencję wycieczkowej przygody....
Pobudkę zapewniłam sobie o 4.40 by wyrobić się w łazience, spiąć włosięta żeby nico nie zwisało frywolnie....Bubusia miałam w planach powolutku wybudzać, ale wstał bezboleśnie Ooo dziwy nad dziwami.... Autokar planowo miał wyruszyć o 6.00 więc spięłam się i kanapki zrobiłam z moim dzień wcześniej upieczonym chlebusiem razowym....zapakowałam cytrynówkę dzień wcześniej dopieszczoną na gotowo ( tak się umówiliśmy z ekipą, że na drogę powrotną ma być ), herbata w termos, ciuszki na zmianę w razie wu....aparat naładowany bateryjnie, przegryzki i słodkości na drogę i ogółem się nawet wyrobiłam i śmyśmy byli na ,,posterunku" za 10 minut 6.00...
I tak się już wszyscy zebraliśmy i ksiądz tysz i czekając na autokar, nam wstępnie plana opisywał co i jak tam na miejscu po kolei nastąpi i robić będziemy....takeśmy sobie luzacko pogadywali i palący ostatnie przed podróżą wdechy smoliste brali, aż upłynęło pierwsze pół godziny i księdza ogarnęła refleksja, że może zadzwoni, zapyta czemu i skąd to opóźnienie....i tak raz i drugi i trzeci dzwonił i się nie dodzwonił....nikt nie odbierawszy i zaczęliśmy mieć obawy, czy aby na pewno ksiądz się jakoś upewniał, że termin zarezerwowany jest, ale twierdził że się dogadywał ze trzy razy przez telefon.....Po około godzinie jeden z kolegów dodzwonił się do przewoźnika i ten stwierdził, że owszem na naszego plebana jest rezerwacja na 27.06...( fakt jest taki że ksiądz i za tydzień ma wyjazd ale z inną ekipą i do Lichenia )......buuuu
Starszyzna się rozeszła, większość komunijnej ekipy postanowiła jechać prywatnymi autami tak jak i ksiądz.....my się wyłamaliśmy i po krótkiej drzemce, spokojnym śniadaniu i kawce pojechaliśmy z Bubusiem do kina i na pizzę.....cóż te ścieżki najwyraźniej nie są nam jeszcze pisane....
Witajcie poniedziałkowo Rany mamy już wszystko zarezerwowane na wyjazd a mały ma zapalenie ucha mam tylko nadzieje ze wszystko mu przejdzie do soboty bo już tak sie nastawiłam na ten wyjazd . W sobotę wymieniłam cześciowo wodę w oczku i teraz przynajmniej widać rybki . Nadal walczę ze ślimakami które szybciej zżerają wszystko nim ja sadze .
IwciaG widzę ze wyjazd nie doszedł do skutku ale przynajmniej masz już wprawę w pakowaniu . Następnym razem taki trening bedzie jak znalazł.
WITAJCIE! Poniedziałkowo i nowotygodniowo! Lajanku, wiersz cuuudny i jakoś tak ożywił kawiarenkę. Lenka,wiem, że Ty wakacjujesz i donoszę co kwiatki podlewam, tak przy okazji swoich, i nawozem też trochę częstuję, ale nie myśl, że za darmo, bo czekam na zdjęcia. Iwciu, myślałam, że takie rzeczy to tylko mnie się mogą zdarzyć. Szkoda Waszej "zarwanej" nocy, ale wiesz: co się odwlecze, to nie uciecze. Nie narzekajcie na deszcz, bo u mnie to tylko występuje na ekranie telewizora, a wszystko schnie zamiast rosnąć, no, oczywiście oprócz rachunku za wodę. Zrobiło się za to zimno i ponuro. Wczoraj byliśmy na "Nocy świętojańskiej". Impreza lokalna i w przeważającej części ludowa, ale z fajnym klimatem. Bardzo podobały się nam płonące słupy, płynące wianki zamieniające się w oddalające się "świetliki" i taniec ognia. Nie pierwszy raz widziałam to widowisko, ale i tak zapierało mi dech w piersiach. I wiecie co, w takim otoczeniu, to nawet zwykłe kartacze i kiełbasa z grilla smakują wybornie. WSZYSTKIM życzę dobrego tygodnia!
Witajcie poniedziałkowo i wieczorową porą Wiecie co, wczoraj na chwilę zatrzymałam biegnące myśli i tak jakoś skupiłam się mocniej...a potem przeraziło mnie, że czas tak szybko ucieka. Uświadomiłam sobie, że w poniedziałek pomyślałam, że tydzień się zaczyna a zaraz potem była niedziela wieczór. Ja nie wiem jak to się dzieje. Hm...nic szczególnego nie robiłam i nie byłam jakoś wyjątkowo zajęta a mimo to tydzień mi umknął. A co tam tydzień...przecież dopiero co się szykowałam do swojego upragnionego wyjazdu do Portugalii a to już minął miesiąc. Ech... Od rana miałam sporo pracy więc kawę wypiłam w tzw. miedzyczasie i bez Was (niestety). Iwcia, ale Wam się przygoda przytrafiła, co? Aaaa, czasami coś się dzieje bez naszego udziału a potem życie pokazuje, że to nie przypadek, że tak jest dla nas lepiej (?) Nie ma tego złego... Mariolan, współczuję... Oj, to masz teraz zmartwienie z tym zapaleniem ucha. W sumie, to tyle dobrego, że nie pojawiło się w dniu wyjazdu albo zaraz na początku urlopu. Przynajmniej macie to pod kontrolą. Życzę szbkiego, magicznego powrotu do zdrowia. Herbaciana, coś czuję, że też bym się zachwycała takimi, pływającymi światełkami, bo jest w tym jakaś "magia" (?) A zrobiłaś fotkę? Podziel się Hm...chyba mam dzisiaj jakiś refleksyjny nastrój. A wiecie, że za trzy tygodnie zaczynam drugą część urlopu? Super. Liczę, że wtedy będzie prawdziwe lato i uda nam się miło spędzić ten czas w naszym kochanym "kraju-raju" Dobrej nocy
Pogoda kolejny dzień jest do d.... Zimno, wietrznie, z ulewami, potem chwilowo błękit i słoneczko i znowu to, co napisałam na początku. Brr
Olo dziś został zaszczepiony. Myślałam, że teraz już jakaś dłuższa przerwa w wizytach w poradni nastąpi, ale Olo mało przybrał na wadze i mam przyjść znów za miesiąc na kontrolę...
A jeśli chodzi o mnie, to mój dysk dziś postanowił o sobie przypomnieć!!! Wstałam rano normalnie, weszłam do wanny pod prysznic, umyłam się i już nie mogłam wyjść. Kurna! Bogu dziękuję, że Mąż w domu, bo nie dałabym rady z noszeniem Ola. Mam nadzieję, ze mi to szybko minie.
Zapisałam Boba na półkolonie. Ponoć w zeszłym roku było cudnie. Mam nadzieję, że Bobowi przypadnie to do gustu, bo za szczęśliwy nie był :)
Dobrej nocy! Idę się walnąć na łóżko, nie pogadam do każdego, wybaczcie.
Jeszcze nie nadrobiłam czytania, ale jutro się poprawię i odezwę ;). Miałam internet w pokoju, ale ja rzadko bywałam w pokoju, bo czasu było mi mało ;).
Co tu jest za pogoda, ja się pytam ? Przed odjazdem siedziałam jeszcze w stroju kąpielowym w cieniu ( bo w słońcu za gorąco ), a w kraju przywitał mnie deszcz.....
Muszę powiedzieć, że było cudnie. Nawet nie wiem co lepsze.... jedzenie, widoki, hotel, pogoda, ludzie, zabytki, przyroda, zapachy, pamiątki.... wszystko mi się podobało, ale bardziej szczegółowo postaram się odezwać jutro. Padam po podróży na pysk, jednak musiałam do Was wpaść na chwilkę i się przywitać :))).
Lenuś!!! Witaj! jak ja się cieszę, że już jesteś Widzisz ten szeroki uśmiech? Wiem, wiem...ta aura po powrocie może być szokowym doświadczeniem. No ale Twoja skóra czuje jeszcze tamtą energię więc jakoś dasz radę a za tydzień będzie już cieplej (tak zapowiadają). Jak ja się nie mogę doczekać tej Twojej relacji!
Ciekawa byłam, co u Was słychać, ale przez całe wczasy nie siadłam nawet przy laptopie ;)..., no zarobiona byłam .
Smakosiu, ja chyba jeszcze bardziej się cieszę, że Was "widzę", ale czułam, że jesteście ze mną ;). Mam nadzieję na poprawę pogody, bo jakoś nie wiem w co się ubrać... :).
Aloalo, dobrze czułaś drgania serca, widocznie idealnie byłaś usadowiona ;). Ale zmartwiłaś mnie na "dzień dobry" bólem pleców.... Proszę mi się natentychmiast poprawić !
Herbaciana, dziękuję za dopieszczenie moich roślinek. Wiedziałam, że na Ciebie mogę liczyć :). Tylko czy one teraz zniosą moją "pielęgnację"... .
Iwcia, szkoda, że wycieczka nie wypaliła, ale następnym razem będzie pewnie podwójnie fajnie ;).
Mariolan, dobrze Ciebie zobaczyć po takiej przerwie :). Do wyjazdu macie parę dni, to i zdrowie się poprawi.
Muszę się przyznać, że jechałam do Bułgarii trochę sceptycznie nastawiona. Ślubny ciągle brzęczał, że najlepiej było w Grecji i zapewne nigdzie nie będzie lepiej, ale miło się rozczarowałam. Chciałam jak najwięcej zobaczyć, poznać nowe smaki, kulturę i zwyczaje. Dla mnie Bułgaria pachnie różami... Co chwilę pojawiał się aromat różanych mydełek, kremów, perfum czy olejków. Próbowaliśmy różanej wody, rakiji, konfitur, dżemów i syropów. Naprawdę większość cudnie pachniała i nie byłabym sobą, jakbym nie zakupiłam różanych pamiątek :). Następnymi zapachami były przyprawy... różne aromatyczne mieszanki na czele z czubricą, sminduchem i merudiją, które wieczorami musiałam powąchać, żeby spokojnie zasnąć ;). Wszystkim znane bułgarskie wina, których nabyłam pokaźną ilość, ponieważ trafiliśmy również na winiarza mającego też sad figowy i na własną zgubę zdegustowaliśmy sporą ilość trunków ;). Jak one pachniały... Nie mogłam dosłownie wyjąć nosa z kieliszka. Pachniały słońcem, owocami i miodem. Do tego oczywiście rakija w różnych smakach i okazało się, że zmuszeni jesteśmy do zakupu walizki, bo nam się pamiątki w bagażu nie mieściły ;). W ogóle to był chyba pierwszy kraj, w którym nie miałam problemu z wyborem upominków dla siebie i znajomych, ale takich, żeby nie były to zwykłe "kurzołapy", tylko coś związanego z danym regionem. Pomijam już tanie torebki, ciuchy i perfumy, w które obłowiły się moje dziewczyny, bo i tak było z czego wybierać. Bułgaria to również piękne widoki, krajobrazy i zabytki. Stare miesza się z nowym, ładne z brzydkim, ale razem tworzą niepowtarzalny klimat. Mam już problem, jak Smakosia, bo aż ciężko wybrać kilka zdjęć z 2000 tys. Chyba również umieszczę je w galerii, bo może łatwiej już będzie się oglądać. Pogoda była cudowna. Raz postraszył nas deszcz, ale nie zdążył zmoczyć, a co najfajniejsze było, to to, że tam po deszczu wcale nie robi się zimno :). A jedzenie.... Jedzenie było przepyszne. Cykałam każdy talerz, żeby samej zapamiętać smaki, bo tyle tego było, że nakładałam sobie wszystkiego po łyżeczce, żeby tylko skosztować, a i tak wychodziła mi wielka kopa żarcia :). Z obsługą się wręcz zaprzyjaźniliśmy i moja Duża już chce jechać z powrotem ;). Najważniejsza rzecz, na jakiej mi zależało, to widok z pokoju, ponieważ uwielbiam wstać rano i spojrzeć na morze. I na szczęście trafiły nam się pokoje z widokiem na Morze Czarne :))) Nie było tak blisko jak w Grecji, bo tam hotel stał nad brzegiem dosłownie, a tutaj mieliśmy ok. 400 metrów do morza, ale widziałam je ciągle. Pokażę mój widok z balkonu, a resztę postaram się umieścić w galerii.
Lenka, ale mi namieszałaś w głowie tą swoją relacją. A może raczej powinnam napisać, że mi rozjaśniłaś umysł...? Pochłonęłam słowa jednym tchem a wyobraźnia tak zadziałała, że poczułam wszystkie, opisane zapachy. Na dodatek dzisiaj był u mnie znajomy, który jest Bułgarem i zachwalał jak to tam pięknie. A koleżanka z pokoju obok wyjeżdża za 3 tygodnie. Czy to nie jest duże zagęszczenie zbieżności jak na jeden dzień? Hm...może ja też zacznę sobie powoli marzyć i w przyszłym roku uda się to zrealizować...? Jak ja lubię czubricę! Pozostałych przypraw nie znam. Sminduch, merudija? A co to za jedne? To mówisz, że musieliście kupić dodatkową torbę na pamiątki? A to dobre! Już się nie moge doczekać zdjęć. Ps. Cieszę się, że jesteś
Smakosiu, tyle zbieżności, to może jakiś znak ? Ja Bułgarię mogę z czystym sumieniem polecić. Nie znam całej, ale to, co zobaczyłam - warto było. Mieszkaliśmy w Złotych Piaskach, a dokładniej w Czajce, dużo spokojniejszej ;), ale zobaczyliśmy też Nesebar, Bałczik, Kaliakrę, Albenę i Warnę. Jeszcze sporo zostało do zwiedzenia, ale czas minął.... Teraz aż żałuję, że tyle spałam, bo wyobraźcie sobie, że przesypiałam całe noce ! Tylko jednej budziłam się co chwilę, ale dzięki temu zobaczyłam wschód słońca :). Czas spędzaliśmy bardzo intensywnie i najczęściej poza hotelem, ale i wypocząć się dało. Większość opalała się nad basenem, a my troszkę obok, w cieniu baldachimu na fotelach lub leżakach i z widokiem na morze. Panowie przynosili nam do stolika kawę, napoje i drinki, a my się relaksowałyśmy zajadając do tego pyszne lody. Jak mi tam smakowały lody... ;). To "nasze" miejsce :)
WITAJCIE! Smakosiu,czy Ty nie posiadasz przypadkiem jakiegoś kuada albo ciągniczka, czy choćby samochodu z hakiem, bo wiesz, ja i moi sąsiedzi chętnie byśmy te chmury i deszcz kupili jakbyś nam tak z jedną przyciągnęła. Lenka,witaj po powrocie i podziel się zdjęciami i wrażeniami. Słuchajcie, mam taki problem: zrobiłam kąski kurczakowo-serowo z przepisu WKN i chciałam dodać komentarz, ale nie wiem jak, bo pod przepisem nie ma takiej opcji, zresztą tak samo nie mogę znaleźć opcji dodania do ulubionych. Pomóżcie. Pisałam już o tym w wątku o nowym WŻ, ale tam zwykle długo trzeba czekać na odpowiedź. Tym, którzy mają słońce życzę deszczu, a tym co deszcz- słońca. Wszystkim miłego, spokojnego wieczoru!
...wydaje mi się, że przepisy które przekierowane są na reklamowanie SERA D. po prostu rządzą się innymi prawami i do pewnikiem jak przejdą na zwykłą książkę kucharską Wkn, to będzie można pobierać i komentować.....tak myślę
Sprzętu ciężkiego nie posiadam, ale za dużą dawkę słońca, to ja gotowa jestem osobiście, na własnych plecach donieść Tobie trochę tych chmur. Machniom? A co do komentarza - chyba jest dokładnie tak, jak napisała Iwcia. Będziesz musiała poczekać.
Herbaciana, jedną galerię już udostępniłam i postaram się jeszcze trochę zdjęć wstawić, ale po powrocie z gór, bo tak dobrze podlewałaś, że muszę pojechać jutro i pokosić ;).
Ps. Ale gapa ze mnie, bo skończyłam galerię i myślałam, że ona już jest, a ja nie zauważyłam malutkiego kwadracika, gdzie trzeba było dać "fajeczkę", że ją udostępniam i była cały czas niewidoczna .
Hej Lenka jak ja sie cieszę ze cię słyszę super ze urlop sie udał mam nadzieje ze tam nie miałaś problemów ze snem a nawet jeśli to z takim widokiem z balkonu można nie spać . Widzę ze polecasz Bulgarje a to zupełnie inaczej niż moja ciotka ale jej pogoda nie dopisała i moze dlatego była taka zła . Ja ostatnio widziałam taki super wypasiony hotel i poważnie sie nad nim zastanawiałam ale w głowie miałam ciagle słowa ciotki . Teraz po Twojej relacji muszę to jeszcze raz przemyśleć . Mówisz pogoda kiepska na pocieszenie dodam ze u mnie wcale nie jest lepiej . Nawet prania nie mam kiedy wysuszyć bo co powieszę to zaczyna padać jak zdejmę to wychodzi słońce koszmar . Na pocieszenie dodam ze mały już lepiej ale i tak nie był w tym tygodniu w szkole idzie tylko w piątek na rozdanie świadectw . Zmykam bo mam cała miskę prasowania i to głownie ciuchy na wyjazd . Czekam na poprawę pogody mam nadzieje ze sie poprawi zanim zacznę urlop . Pa .
Mariolan, ile ludzi, tyle opinii :). Może myśmy tak dobrze trafili, ale nie było na co narzekać. Obsługa bardzo miła, picie i jedzenie pyszne i w każdej ilości dostępne ( chociaż kilka potraw mój tato dosalał ), pokoje czyste i pogada trafiona :). Chociaż i u nas słyszałam babę, która marudziła, że pościel wymieniają tylko co 4 dni, ale mi to w zupełności wystarczało. Mam taki dziwny zwyczaj, że się wieczorami myję, to i pościel może mniej mi się brudziła niż jej . Zresztą skoro w domu tak często nie wymieniam, to i gdzie indziej mi to nie potrzebne. Ale spotkaliśmy rodzinę, z którą sporo sobie pogadałam i byli w 4-ro gwiazdkowym hotelu, gdzie kelnerzy chodzili naburmuszeni, nawet jak się do nich uśmiechnęli, talerze zabierali im sprzed nosa bez pytania, jak jeszcze nie skończyli jeść, tylko gdy odwrócili głowę, krzywo patrzyli, kiedy ktoś za często ( ich zdaniem ) przychodził po alkohole i jedzenie też ich zdaniem było niedobre. Może to trzeba trafić i na miejsce i na ludzi i w dobrym czasie.... My mieliśmy szczęście, bo stwierdziliśmy ze Ślubnym, że ponoć co drugi głupi ma szczęście, a że nas jest dwoje, to zawsze na kogoś trafi .
Ożesz kurna w wczasów wróciłam i nawet nie wiedziałam :) Lenuś - witaj, kochanie! Teraz już wiem, czemu mnie ten dysk napierdzielał! Pewnie Smakosia chciała więcej zobaczyć i się pchała :) Bo dziś, jak ręką odjął :) Tfu tfu - coy nie zapeszyć.
No. To plecy nie bolą. Jak dobrze chodzić z głową nad ramionami a nie 20 cm przed klatką piersiową :) I Olo od razu wygodniejszy w użyciu się zrobił :)
Lenuś - pięknie to wszystko opisałaś, normalnie poczułam te zapachy! Zaraz skoczę do Twojej galerii. Cieszę się, że jesteście zachwyceni, obkupieni, opaleni, objedzeni, opici, obwąchani i w ogóle. A Duża chce wracać z powodu jakiejś konkretnej przyjaźni? :) Cudnie, że już jesteś. Wracaj szybko z tych gór!
Załapałam się na kod w Biedronce i wybrałam rabat w C&A. Pojechałam po dżinsy. Kupiłam. Rozmiar 38!!!! Matko, wsadziłam swój zadek w 38! Nie wiem, co mnie cieszy bardziej, dżinsy czy sam rozmiar :) W sumie mogłam tylko metkę oderwać, ale jednak szkoda rabatu, więc wzięłam i spodnie :)
Jutro rozdanie świadectw. Ja pierdziu, ciągle mnie to dziwi.
Jak Lenka pisała o tych zapachach, to mi się przypomniało, że ciąża zmieniła mi upodobania węchowe :) Bardzo podobają mi się teraz słodkawe zapachy, orientalne a kiedyś miałam totalny odrzut. I wszystkie wody, które kupiłam mojemu Mężowi przestały mnie ruszać :) A wręcz miśmierdzą. Muszę mu nabyć coś nowego, słodkawego, ale nie duszącego.
Witajcie w ostani dzień szkoły , Dzis rozdanie świadectw a mnie z samego rana przywitało cudne słoneczko mam nadzieje ze zostanie z nami do końca wakacji choc temperatura jeszcze nie rozpieszcza i nie sprzyja piciu kawy na tarasie to mam nadzieje ze sie poprawi . Jutro ruszamy na wakacje a dziś jeszcze ostatnie pranie , pakowanie i nadzieja ze pogoda dopisze . Jak wrócimy ze szkoły to upieke jagodzianki ze świeżych jagód bedą na drogę na przegryske . Jeśli sie uda to odezwę sie z gór i pomacham do was . Pa uściski i buziaczki .
Witam w piątek, piąteczek, piąteluniek! No i już mamy koniec tygodnie. Niesamowite jak ten czas pędzi. Aura nieustająco w kratkę - trochę kropi i chłodno, ale ogólnie nie jest źle Wczoraj spotkałam się z koleżanką z dawnych lat (szkoły podstawowej) i spędziłyśmy miłe popołudnie. Na spotkanie wybrałyśmy kawiarnię z ogródkiem w cichejj ulicy, z dużym placem i urokliwymi kamienicami. Nagle wyszło słońce, zrobiło się ciepło. Obie poczułyśmy to samo - urlopowy relaks. Zrobiło się tak nastrojowo, relaksująco i jakoś...inaczej(?). Normalnie się wyciszyłyśmy. Poczułam jak zapadam się w fotelu i chłonę atmosferę tak, jakbym była w jakimś obcym mieście. Fajnie było. Czasami tak niewiele potrzeba... No a dziś kochany piąteczek i czas na małe zakupy. Nie mam żadnych planów kulinarnych więc czas pomysleć na co mam smaka. Hm...może jakaś fasolka szparagowa? Jeszcze w tym roku nie jadłam. Bardzo lubię kalafiora w cieście naleśnikowym. Też nie pamiętam kiedy jadłam. Póki co trzeba troche popracować więc zostawiam gorącą herbatę z sokiem i zmykam. Dobrego dnia
Koniec roku szkolnego.....uff trochę luźnych poranków nam potrzeba, bardzo trudno było dziś i wczoraj podnieść się nam z wyrka raniutko....więc miło będzie sobie pospać dłużej :))
Całe oficjalne zakończenie dość się dzisiaj dłużyło w szkole, ale nie mogłam się urwać, bo chciałam być blisko by cyknąć parę zdjęć pamiątkowych, w końcu Bubuś kolejny rok został wyróżniony za naukę....:))
Teraz żyjemy wypływem na flis, to już w czwartek i cały czas planuję co i jak się zapakować....nie możemy szaleć, bo to jednak nie pokój hotelowy tylko łódka i trzeba jeszcze mieć miejsce na normalne bytowanie....na szczęście mamy tyle zakamarków, że powinno być okijos, ale wciąż rozmyślam nad niezbędnikami, tym bardziej, że Bubuś płynie z nami (plan zakładał, że na czas flisu młody będzie w kampingu z dziadkami)....
Aloalo, Twoje plecki....cosik lepiej jest już...tak? To dbaj o siebie i oby jak najrzadziej takie przypadłości, bo się Olo będzie smucił nie noszony.... A jak wrażenia z rozdania świadectw....? Bob zadowolony....?
Lenka, cudna fotorelacja....a co do pogody witającej Was w domciu, to w naszym przypadku już przetestowane wielokrotnie i też taka aura witająca, tym gorsza pogoda w Polsce im z cieplejszego miejsca wracaliśmy.....hi hi:))
Smakosiu, i na co padło u Ciebie kulinarnie...? ....hmmm, a ja nie pamiętam kiedy siedziałam w miastowym ogródku kawiarnianym, czy piwnym jakoś to wiejskie życie i raczej mocno towarzyskie nie sprzyja takim akurat spotkaniom.....ale wspominam, bom przecież z młodości miastowa wręcz centralnie, to się posiedziało razów kilka....:))
Mariolan, słonecznego wypoczynku i zaglądnij jak będziesz mogła....aaa i jedną choć jagodziankę, zostaw mi na rano na śniadanko....co?
Przychodzę do Was wieczorową porą, bo coś Połówek się nie melduje w "necie" więc najwyraźniej mam mieć "luzy". Albo to On chce mieć luzy Wypiłam lampkę białego wina z lodem, bo jakoś tak nabrałam ochoty i zabrałam się za wertowanie stron internetowych w temacie Bieszczad. Poczytałam też co ludzie piszą na forach, bo planujemy pojechać tam na tydzień. Jeszcze nigdy nie byliśmy w tych rejonach. Aż sama sobie się dziwię, bo to przecież piękniejsza część naszego kraju. Tak więc plany drugiej połowy urlopu przedstawiają się następująco: najpierw tydzień na Podlasiu a potem tydzień w Bieszczadach. Ja pierdziu! Ale zrobimy pętle. Sporo kilometrów przed nami. Zarezerwowałam nocleg i z tego powodu jestem cała w skowronkach. Iwcia, gratulacje dla Bubusia i dla Ciebie. Rośnie Ci mały zdolniacha, co? A! Pytałaś na co padł dziś kulinarny wybór. No więc zdecydowałam się na fasolkę. Niestety zbyt głodna byłam kiedy przyszłam do domu i odpuściłam sobie gotowanie. Będzie musiała poczekać do niedzieli. Jutro obiad u rodziców. No co poradzić - ja tak mam Najpierw plany, zakupy...a potem się okazuje, że zabrakło czasu na pichcenie i trzeba zjeść coś na szybko, bo już burczy w brzuchu O jej, ale jestem śpiąca. Zmykam do wyrka. Dobrej nocy
Jak mnie wszystko boli.... Mam zakwasy po wczorajszym koszeniu i pieleniu. Do tego strasznie nam obrodziły leśne poziomki i aż żal było to zostawić, więc musiałam je pozbierać, ryzykując, że jak się już schylę, to mi tak zostanie ;).
Iwcia, gratuluję przede wszystkim sukcesów Bubusia, bo duma z własnego dziecka, to nieopisane uczucie :). A kiedy wypływacie ? Oj, popłynęłabym z Wami....
Smakosiu, jak dzisiaj będziesz potrzebowała towarzystwa do winka, to ja służę pomocą, bo ja taka pomocna jestem .
Mariolan, czekam na urlopowe wieści ;).
Moje dziewczynki również wczoraj zakończyły proces edukacji w klasach drugich i otrzymały nawet promocję do klas trzecich, jedna w liceum, a druga w gimnazjum. Oj, za rok się będzie działo, matura i egzaminy gimnazjalne, jak ja będę wtedy spać.... Mała trochę niezadowolona ze swojego świadectwa, bo ma tylko pięć szóstek, a mogła mieć jeszcze dwie, ale akurat mnie to nie martwi wcale :). Została wyróżniona i nagrodzona, więc też pękam z dumy .
Aaa, machnęłam drugą galerię, więc zapraszam i jeszcze myślałam nad żarciem... Myślicie, że zdjęcia talerzy z tym co jadłam będą ok. ?
Pierwszy dzień wakacji mija :) Bob leży w łóżku z błękitnawą twarzą. Załapał się na malowanie twarzy i chciał nietoperza z Batmana, ale skończył się czarny kolor, więc pani machnęła ciemnoniebieskiego. Kuźwa, dobrze, że nie było czarnego, bo już ten granat ciężko zmyć :) Jutro postaram się odzyskać normalny kolor mojego dziecka.
Bob także został wyróżniony, jako wzorowy uczeń i świetne wyniki w nauce. O matko, w życiu bym się nie spodziewała :) Oby mu tak zostało. Tylko smutny nieco był, bo dostał różową książkę :))) Ale wyjaśniłam, że przecież nie o okładkę chodzi. No.
A Olo dziś skończył 7 miesięcy. Siedzi całkiem sprawnie. I zaczyna przyjmować pozycję do raczkowania.
Wdepnęłam jeszcze na chwilę posiedzieć i odpocząć, bo jutro mam gości, więc szykuję co nieco. Zamierzam trochę poszaleć z bułgarskimi przyprawami i już się martwię, czy ja za mało tego sobie nie kupiłam ;).
Aloalo, ucałuj obydwu swoich chłopców, bo jeden zasłużył się wyróżnieniem, a drugi wiekiem :))). Mam nadzieję, że teraz nie będę się już tak "powtarzać", bo Makusia nie nadąży za mną robić porządku ;).
Mam dzisiaj święto ! Znaczy się mamy, bo razem ze Ślubnym chyba ze 100 lat temu braliśmy ślub :))). Biedni wtedy byliśmy, ale postanowiliśmy być razem, więc nic nie mogło zakłócić naszego szczęścia. Ile się wydarzyło przez te lata.... sporo nieszczęść, dla nas wręcz tragedii, sporo pecha, ale i maaasa radości, więc razem daliśmy radę :).
Prezent za to dostałam cudowny. Skoro to rocznica ślubu, to wspólnie powinniśmy się nim cieszyć, a że radością lubimy się dzielić, to i nasze dziewczyny będą radować się z nami :). We wrześniu jedziemy wszyscy na tydzień do Chorwacji ! Jestem przeszczęśliwa i już nie mogę się doczekać, bo tam mnie jeszcze nie było :))). Aż żałuję, że rozpakowałam walizki, bo bym już miała gotowe .
Na dzisiejszy wieczór mrożę już szampana, chociaż główne świętowanie planujemy w naszej górskiej oazie, bo Ślubny będzie miał 4 dni wolnego :). Wczorajsze spotkanie wyszło nam również bardzo wesoło, ale już szykuję się do następnego, ponieważ jak jutro pojedziemy w góry, to i tam mamy mieć gości, więc będzie się działo :).
Lenka, życzę Wam tylko szczęśliwych dni i zawsze razem!!! No to SIUP! A prezent macie tak wspaniały, że aż Wam "zazdraszczam". Normalnie rewelacja! Udanego, radosnego świętowania
Lenka - wszystkiego najlepszego na dalsze wspólne lata dla Was! Oby w Waszym życiu pojawiało się teraz mnóóóstwo radości i szczęścia a omijały Was te pieruństwa niedobre! A prezent se kurna walnęliście taki, że nic Wam nie dam, bo i tak nie przebiję :)) Choć, na mailu masz mały upominek i jeszcze raz dziękuję za niespodziankę!
Kupiłam dziś sukienkę. I żakiet do tej sukienki. Przypadkiem weszłam do sklepu, bo przechodziłam a mają tam fajne ciuchy. No i weszłam pooglądać. I mi się parę rzuciło w oczy z naciskiem na jedną. Ale patrzę na rozmiary 44,46 i 48. No to (na szczęście) już na mnie za duże. Zapytałam czy są mniejsze i była. Na manekinie :) Dobrałam do niej żakiet z rękawem 3/4, bo sukienka tak fiu fiu, więc długi byłby niedobry. A sukienka z zamiarem założenia na wesele. Więc mogła być fiu fiu :) Ale, że wesele w październiku, to żakiet może się przydać :) I wszystko pasowało. Jak ulał. Policzyłam w głowie, ile to będzie razem, suma za bardzo nie przypadła mi do gustu, zwłaszcza, że w portfelu miałam 16 zł (słownie szesnaście złotych). I myślę, powiem, że pójdę do bankomatu (sklep na targowisku, więc nie liczyłam, że mają czytnik kart) i po drodze przemyślę, czy kupić, czy nie. Bo gdzie tam październik. Jeszcze nawet zaproszenia nie mamy :))) I zapytałam w celu realizacji mojego planu "można płacić kartą?" a panie ekspedientka na to "oczywiście". Zbita z tropu powiedziałam, że poproszę i licząc na to, że nie przytyję przez kilka miesięcy wbiłam pin :)) Wszyscy (tzn. Mąż i Mama) powiedzieli, że piękna, więc chyba nie żałuję :) Zapewne, gdybym potem szukała, to nic by nie było, prawda? :P Teraz czekam na zaproszenie :)
Idę się kąpać. Olo ma ostatnio jakieś nocne herezje i padam na pyszczysko :)
Wpadłam na szybką kawkę, ale nim przeczytałam co u Was słychać, to chyba ktoś mi kawkę wypił....
Mam zapitol dziś w ogrodzie i kuchni....trawiszcze tsza ostrzyc i pierogi zrobić na dziś i trochę na łódkę zabrać....
Psa muszę kąpnąć bo jutro teściowie po niego przyjadą i do kempingu zabiorą, a my jutro ostatnie szpargały będziemy upychać w zakamarki łódki:))
W Czwartek o godz 8.00 planowana jest ,,fala" na odrze byśmy mogli wszyscy przepłynąć przez śluzę....jest niesamowicie mało wody i trzeba to organizować w ten właśnie sposób...łapią wodę i o konkretnej porze puszczają falę....zobaczymy jak będzie....znając życie bez przygód i niespodzianek się nie obejdzie.....
Mam nadzieję, że będę miała chwilę i jeszcze zaglądnę....Aaaa Lenka,Wszystkiego Naj Naj Najlepszego z okazji wczorajszej Rocznicy Ślubu.....!!!
Jestem....u mnie prawie wszystko ok....Dzieci zdrowe, chłop zdrowy...u mnie nieciekawie....czasu brakuje na wszystko, firma się rozkręciła totalnie na maksa...Tosia raczkuje i jeździ ze mną na sale weselne składać torty.... pozdrawiam Wszystkich i każdego z osobna... Odezwę się...za jakiś czas....
Witam wtorkowo Niech Ktoś zatrzyma ten czas, bo jak dalej będzie tak zapierdzielał, to ja się z niczym nie wyrobię a druga część urlopu już tuż tuż... Wczoraj po pracy wreszcie dopadłam do kosiarki. Ogoliłam wszystko dookoła. Udało mi się też zrewanżować sąsiadowi, który zaopiekował się moim trawiszcze gdy urlopowałam. Komary dopadły do mnie jakby od zeszłego roku nic nie jadły. Dzisiaj natomiast pojechałam do Decathlona. Mają sporo przecen a ja potrzebowałam lekkich butów na moje bieszczadzkie podboje. Przy okazji nabyłam polarowe wdzianko za 25zł i kurtkę nieprzemakalną za 35zł. Wszystko firmy Quechua. Może nie jest to jakiś szał, ale dla mnie wystarczające. To co - zaczynamy lato? Na to wygląda. Zapowiedzi meteorologów są niesamowite - 36? Łał! U nas to jeszcze nic, bo w Hiszpanii, Portugalii... 46 stopni. Ponoć upał wywołuje nerwowość. Hm...nie przypuszczałam. Hope! No nareszcie!!! Jak fajnie "usłyszeć" wieści od Ciebie i zobaczyć Twoją uroczą córcię. Super dziewczynka! Ależ Ona urosła. Zmartwiło mnie tylko Twoje stwierdzenie: "U mnie nieciekawie". Czyżbyś była przemęczona, wycieńczona...? Trzymaj sie dzielna Kobieto... Aloalo, ratuluję "przypadkowych" zakupów. Nie ważne za ile - ważne, że w rozmiarze 38. Brawo! Teraz już więcej nie chudnij, bo jest super. Iwcia widzę, że Ty też nieźle zaganiana jesteś. Oj, szykuja Wam się super pogoda na ten wodny wypad. Koniecznie zapakuj do torby jakieś maści z blokerami. Wspaniałego wypoczynku! Lenka, jak tam świętowanie - wytrzeźwiałaś? Kiedy wyjeżdżacie do "oazy"?
Ada - no nareszcie!!!!!! Wczoraj o Tobie myślałam, że nie ma Cię i nie ma. To "nieciekawie" nie brzmi ładnie, wiesz? Może przystopuj troszkę? Czasem to, co wydaje nam się mniej ważne jest najważniejsze. Tosia jest cudna! Pisałam Lence, że szkoda, że moje chłopaki do jej ślicznych dziewczyn tak niedopasowane wiekowe, no ale do Tosi Olo pasowałby :) Trzymaj się!
Smakosiu - ja już na samą myśl o takiej temperaturze robię się nerwowa, więc to prawda :) Aż się boję, co to będzie. A sukienka rozmiar 40. Tak mi się wydawało, że C&A ma rozmiary podnoszące na duchu :)) Ale 40 też ok, byleby do października nie wzrosło :) Gratuluję Ci także udanych, w przystępnej cenie zakupów!
Iwcia - szczęśliwego pływania i przygód tylko dobrych!!!!
Bob z półkolonii zadowolony. Codziennie mają wycieczkę. Choć rano buczy, że wakacje są a ja go do szkoły wiozę :) A z Olem byliśmy dziś w sklepie i w kolejce jedna pani zaczęła do niego cmokać, on się do niej uśmiechał a ona "ale oczy to już większych mieć nie MOGŁAŚ" :)) Po raz któryś wyjaśniłam, że to chłopczyk, po raz któryś wysłuchałam zdziwienia :) Ja na początku ciąży twierdziłam, że to dziewczynka będzie, więc to pewnie stąd :))
Hej Macham do was z gór widzicie mnie . Jest super pogoda tez dopisuje tylko w niedziele padało jak byliśmy w Krakowie ale i tak udało sie pójść do muzeum i mały był zachwycony bo były rożne specjalne efekty dla dzieci . Nawet mały przekonał sie do chodzenia po górach . Codziennie chodzimy na przepyszne lody które są sprzedawane na wagę a nie na gałki jak wszędzie . Dziś po drodze zaszliśmy do bacówki i pani robiła oscypki . Takie świeże są o niebo lepsze od tych sprzedawanych na straganach . Ok zmykam bo po tych grzanych piwach jakaś senna jestem a jutro mamy zamiar wybrać sie na morskie oko .
Mariolan, jak to miło, że pomyślałaś o nas na urlopie. Widać Cię, widać Machasz tak, że pewnie teraz wszyscy myślą, że to do nich a to przecież tylko do WŻ To wspaniale, że trafiliście na super pogodę i dzięki temu odwiedzicie wiele miejsc. Ja pamiętam, że pojechałam na tydzień i cały czas padało. Hm...mówisz, że jadacie lody na wagę. To coś dla mnie. Ja bym mogła jeść kilogramami Uważajcie na siebie, miło spędzajcie czas i wracajcie szczęśliwie!
WITAJCIE! Wreszcie ciepło, tylko niestety sucho. Lenka,wszystkiego co najlepsze na następne lata i to nie tylko Tobie, ale całej rodzinie! Jak pojedziesz do tej Horwacji, to wiesz, kwiatki Ci podleję, bo za taką fotorelację to warto. Gratulacje dla Dziewczynek i niech Młoda się nie przejmuje, za rok średnia będzie "6". Hope, słodziak ta Twoja Tosieńka i jak już urosła. Iwcia,miłego pływania. Mam nadzieję, już bez poprzednich, "częstochowskich" niespodzianek. Aloalo, takie zakupy zawsze są najlepsze, nawet jak na wesele nie zaproszą, to będziesz miała super kieckę.No i ten rozmiar! Wszystkim miłego dnia życzę!
Herbaciana, nareszcie przyszłaś na kawę! No kto to słyszał tak długo nie zaglądać do Kawiarenki! Trochę posiedziałaś, ale zasłuchałaś się w nasze opowieści a my nie wiemy co u Ciebie. Jak się miewasz? Planujesz coś na urlop?
Witam czwartkowo Czas jak pędził, tak pędzi. Niebo błękitne jak nie wiem co. Czas upałów nadchodzi wielkimi krokami. W moim rejonie potrwa to jakieś 4-5 dni. Potem ma się ochłodzić i trochę popadać. Zobaczymy. Powiedziałam słowo "upały" i nagle mi sie przypomniało, że chyba już się zaczeło "Lato z radiem". Lubię słuchać, bo to mi przypomina wakacje u babci. Babcia zawsze słuchała. Miała takie małe radio z antenką, które odbierało jak chciało, ale nikomu to nie przeszkadzało Nastrój był fajny, muzyka skoczna i wszyscy z przyjemnością słuchali. Tak więc z sentymentem włączam teraz Lato z radiem, robię herbatę i zaczynam dzień. Miłego!
Witam w piątek, piąteczek, piąteluniek Słooooońce! Wreszcie mozna było rano wyjść w krótkim rękawku. Co prawda termometr wskazywał 17 stopni, ale zimno nie było. Wskoczyłam też w swoją białą, lnianą spódniczkę i poczułam się jakoś tak...urlopowo Dziś będzie ciężki dzionek dla starszych ludzi, bo temperatura podskoczy do 32 stopni a jutro do 34. Burze chyba są nieuniknione a tego zawsze się boję. No ale jak słońce, to i pyszne truskawki. Zauważyliście jakie są słodkie? Mmmmm Zrobię herbaty z sokiem. Ktoś się ze mną napije?
Aloalo, dajesz radę? Jak sie ratujesz przed temperaturami? Mam nadzieję, że Twój Połówek nie oberwał, bo wspominałaś, że upały wprowadzają u Ciebie nerwowość
WITAJCIE! Mariolan,widziałam Cię, choć z racji odległości nie byłam pewna, czy to Ty. Jak już odpoczniesz, to wzorem innych wrzuć trochę fotek. U mnie wszystko w porządku. Zaczęły się wakacje, więc mam trochę więcej luzu, bo nie muszę żyć w ciągłym pośpiechu, że za chwilę trzeba odebrać dzieciaki ze szkoły. Świadectwa przynieśli piękne i nagrody też niczego sobie, choć młodsza córka wolała by książkę o psach a nie kotach. No cóż ,.trudno. Przechodzimy teraz okres "osiemnastek"i na zmianę z sąsiadką jesteśmy szoferami naszych córek, które prawie w każdą sobotę idą do kogoś z kolegów. Nie mogę się więc doczekać kiedy moja córka zda egzamin na prawo jazdy<instruktor twierdzi, że zda na 100%>. Smakosiu, tyle u mnie, a co do urlopu, to ja niestety mogę sobie pozwolić jedynie na parogodzinne wypady po najbliższej okolicy.Wystarczy to jednak, żeby pojechać nad jezioro lub do jakiegoś miejsca z zabytkami< co roku zwiedzamy jedno takie "znane" miejsce,ale na razie nie mamy planu gdzie pojedziemy w te wakacje>. Wszystkim miłego dnia i weekendu życzę!
Oj Herbaciana, to widać, że Ty też zabiegana, zapracowana... Ale tak, jak mówisz w takich sytuacjach najlepszym rozwiązaniem są takie krótkie wypady nad pobliskie jezioro czy nawet jakieś zwiedzanie. Grunt, to nie odpuszczać, bo człowiek zupełnie inaczej się czuje jak na chwilę odmieni swój codzienny rytm. Gratulacje dla zdolnych dzieci i oczywiście dla Ciebie
Witam niedzielnie Wczorajszy dzionek zaczęłam bardzo wcześnie. Już po 7-ej miałam wymyte wszystkie okna. Pewnie jak mnie ktoś widział, to mocno stukał się w czoło No co poradzić - ja tak mam. Jak tylko od rana świeci słońce, to ja dostaję energrtycznego kopa. Wykorzystałam to, że było pieknie, ale jeszcze niezbyt upalnie. Dzisiaj natomiast miałam poranną niespodziankę. Obudziłam się z opuchniętą powieką i ledwo otworzyłam oko. Coś mnie ugryzło i niestety trzeba to jakoś "przetrzymąć". Pobiegłam do całodobowej apteki i wróciłam z wapnem i jakimś płynem do okładów. Mam nadzieję, że do jutra zejdzie żeby nie straszyć ludzi w pracy. Idę przeszukać pokój. Może znajdę winowajcę. Dobrego dnia!
Witam gorąco :) I to bardzo gorąco ;) Mój termometr pokazuje właśnie 55,4 st., a czujnik jest trochę w cieniu, za słupkiem rolety....
Dziękuję wszystkim za życzenia rocznicowe, nie zdążyłam od razu odpowiedzieć, bo wzięłam i wyjechałam w góry ;). Było tak wspaniale, jak na drugich wczasach. Trochę też popracowaliśmy, bo wymurowaliśmy trzy kamienne murki, a w tym upale, to nie było łatwe, ale i wyleniliśmy się porządnie :). Na początku przyłożyliśmy się do świętowania rocznicy ślubu, sami, z szampanem i leśnymi poziomkami.... Następnego dnia mieliśmy już gości, ale cień na tarasie, cudny wiaterek i mrożona kawa z lodami ratowały nas przed gorącem. Przypomniała nam się również akcja wspomagania naszych sadowników wzmożoną konsumpcją jabłek, co również postanowiliśmy kontynuować, ale że jabłka trzeba myć, gryźć i przeżuwać, a w upale wysiłek nie jest wskazany, to poprzestaliśmy na piciu zmrożonego cydru ;). Oj pyszne to było. Panowie niestety bali się przedawkować witaminy z owoców i szybko przerzucili się na zimne zupki chmielowe . Zrobiłam też kostki lodu z zamrożonymi w środku poziomkami, które co chwilę dorzucaliśmy do wody z miętą i cytryną, bo czymś trzeba było popić te jabłka i szyszki chmielowe ;). Upał udało nam się przetrzymać, bo w górach jednak powietrze nie jest nagrzane asfaltem i betonem, ale teraz z mieszkania nie wychodzę i z miłością patrzę na mój wiatrak :).
Zostawiam pyszne czereśnie i wdepnę później pogadać. Pa :)
Fiu fiuuuu, ale fajnie udało Wam się spędzić czas. No normalnie można zazdraszczać. A ja siedzę i popijam sobie gorącą herbatę. Tak tak - gorącą. Zawsze w upały najlepiej gasi pragnienie taka gorąca Co jakis czas spoglądam do lusterka i z niepokojem obserwuję, że opuchlizna się zwiększyła. Z oka została już tylko szparka a dodatkowo pod okiem też jakoś mnie więcej. Okulary przyszykowane i najwyraźniej jutro przyjdzie mi w nich pracować Wygląda to jakoś tak...przerażająco (?) Nie będę straszyć ludzi. Zrobiłam przed chwilą kawę ekspreśną. Ktoś ma ochotę? To nic, że już wieczór - mi to nie przeszkadza. To co?
A robiłaś już może jakieś okłady no oko ? Może z herbaty, rumianku, czy świetlika.... i przepłukać delikatnie. Nic przyjemnego taka opuchlizna i chyba powinnaś wybrać się do okulisty. Ciekawe co mogło Tak Ciebie ugryźć.... Znalazłaś może coś podejrzanego ?
Przyszłam do Was jeszcze wieczorkiem, bo już trochę przyjemniej jest, ale nadal gorąco.
Mariolan, ja najlepiej widziałam jak machałaś z gór, bo byłam najbliżej, tylko mi trochę góry zasłaniały ;). Odpoczywaj ile się da :)
Herbaciana, wiedziałam że na Ciebie mogę liczyć i zaopiekujesz się moją zieleniną, gdy wyjadę ;). Gratuluję również zdolnych dzieci :) i się zastanawiam, czy czasem nie jesteś częścią mnie, bo moja Duża też robi teraz prawo jazdy i osiemnastki się jej rozmnożyły...no jakiś klon, czy coś ?
Aloalo, a może jakąś focię ślicznej kreacji... ja bym chętnie zobaczyła :).
Aaa i Hope, babolu jeden, częściej by wypadało nas odwiedzać i słodką Tosię pokazać ;). Jak te dzieci szybko rosną.... dopiero co się rodziły, a tu już nóżek zaraz będą używać....
W przyszłym tygodniu mam ponoć popadać... Oby, bo po ostatnim wieczornym podlewaniu na drugi dzień nie było już śladu, a ja porządnie olewałam robotę ;).
Dziabnęłam też jeszcze jedną galerię z żarciem z Bułgarii, więc możecie popatrzeć co miałam niedawno w żołądku ;). Wiecie, tak jakoś się czuję, jakbym tam była ze 2 miesiące temu....
Witam poniedziałkowo Dziś rano jak na złość padało a ja co - a ja w okularach jak ta głupia. No ale nie było wyjścia, bo widok paskudny. Oko spuchło jeszcze mocniej a do tego doszła część pod okiem i kawałek nosa. Dobrze, że tego nie widzicie. Trzeba będzie poszukać okulisty i wyskoczyć z kasy, bo na NFZ, to pewnie na zapisy więc...wiadomo. Od drugiej w nocy robiłam zimne okłady, ale nic to nie dało. Siedzę w pracy w okularach a za oknem deszcz No dobra, koniec marudzenia. Czas na herbatę z sokiem. Dobrego dnia
Smakosiu, strasznie Ci współczuję, bo pomijam już sam fakt takiego stanu zapalnego, ale i brak komfortu psychicznego, że się wygląda inaczej, że trzeba coś ukrywać pod okularami, bo spojrzenia innych dają do zrozumienia, że coś jest nie tak....to nie jest przyjemne. Oby szybko Ci to zeszło i bez powikłań się zagoiło. U mnie na NFZ z okulistą nie ma większego problemu, ale jak pójdziesz z bólem, to też powinnaś mieć miejsce od razu. Daj znać, czy coś lepiej i trzymaj się cieplutko :)
Dziękuję za dobre słowo Już melduję co i jak. Poszłam prywatnie, bo chciałam to załatwić szybko aby rozpocząć konkretne leczenie. Pani doktor dokładnie przebadała i stwierdziła, że to ukąszenie w wyniku którego powstał stan zapalny. Gałka oczna nie ucierpiała. Zaaplikowała mi lekarstwo w kroplach, spryskała całą twarz (nie mam pojęcia czym) i na koniec zrobiła zastrzyk domięśniowy przyspieszający działanie leków. Przepisała krople, maść i tabletki doustne. Uf! To wszystko No i najważniejsze - widzę już pierwszą, małą poprawę. Myślę, że ten zastrzyk zrobił swoje. W pracy oczywiście wszyscy prosili żebym zdjęła okulary. Super co? Nosiłam je żeby nie "straszyć" a i tak ludzka ciekawość zwyciężyła. Wszyscy reagowali tak samo i przewidywalnie: O KURDE! No nic, najważniejsze żeby lekarstwa zadziałały
Witajcie , Urlop skończył sie szybcieje niż planowaliśmy . W piątek mały wstał z bólem brzuszka i mimo domowych sposobów nie ustępował wiec postanowiliśmy podjechać do lekarza . Pani doktor która go badała stwierdziła ze cos sie jej nie podoba i musimy podjechać do szpitala . W szpitalu o dziwo dość szybko nas przyjęli i niestety pan doktor nadal potwierdzał pierwsza diagnozę . Pobrali mu krew i mocz do badania i wyszło cos nie tak chcieli go zostawić w szpitalu z podejrzeniem zapalenia wyrostka . Niestety nie mieli usg żeby to potwierdzić czego ja zupełnie nie rozumie . My sie nie zgodziliśmy na zostawienie go w szpitalu i postanowiliśmy wracać do domu . Jeszcze nigdy sie tak szybko nie pakowałem . Po ok 6 godzinach dotarliśmy do Warszawy do szpitala po drodze mały jednak stwierdził ze już go nie boli i jest głodny ale my i tak poszliśmy do lekarza . Zrobili mu nowe badania i wreszcie usg które nic nie wykazało . Pani doktor zaleciła dietę i obserwacje gdyby cos sie złego działo mieliśmy szybko przyjechać . Po ok 3 godzinach w szpitalu pojechaliśmy do domu. Na szczęście mały czuje sie ok i apetyt mu dopisuje . To tyle z urlopu . Ja za to od wczoraj nie wiem czy z powodu stresu czy jakiś wirus ale jestem na kleiku i kibelek jest szeroko otwarty co bym zdarzyła . Już mam dość do tego ta pogoda taka temperatura mnie dobija jedyny plus to pranie schnie migiem i piorę wszystko co mi wpadnie w ręce nawet kołdry już poparłam . Ogród po powrocie tak sie zmienił wszystko tak urosło już są maleńkie ogóreczki króremu mam nadzieje ze kilka dni bedą sie nadawać do zrywania i małe zielone jeszcze pomidorki . Agrest chyba tez jest już dobry ale spróbuje jak wyleczę sie .
Smakosia myśle ze nie powinnaś odkładać tej wizyty u okulisty moja mama miala to samo tez kiedyś obudziła sie opuchnięta i nic nie pomagało okazało sie ze to jeśli dobrze pamietam to byla gradowka i leczenie dość długo trwało ale dostała jakieś zastrzyki i jeszcze cos i sie udało . Myśle ze jak zdejmiesz okulary w rejestracji to powinni cię przyjąć poza kolejka . Zmykam natura wzywa . Pa .
Witam wtorkowo Dziś miły poranek bez deszczu i słońce wróciło na niebo w pełnej krasie Kolejny dzień w okularach, ale juz widać poprawę więc się cieszę. Po pracy śmigam do fryzjera. Trzeba okiełznać fryzurę co by ładnie wyglądać na urlopie A ten zaczyna się 13 lipca czyli już tuż tuż Robię herbatę. Ktoś się ze mną napije? Dobrego dnia
No nie da się inaczej, bo wszędzie mam gorąco ;). Dzisiaj prawie nie umarłam z upału, bo zabrałam się za gotowanie.... Ugotowałam brokuła, kalafiora, ziemniaczki, jajka i bób, oraz usmażyłam piersi kurzęcie, a wszystko w pocie czoła, w pocie pleców, w pocie pach i biustu ;). Za to zarzekłam się, że nic więcej nie ugotuję, dopóki się nie ochłodzi . Niech żrą na obiad czereśnie i się cieszą, że jeszcze dycham i kiedyś znowu będę sobą ;).
Smakosiu, bardzo się cieszę, że jest poprawa, jakoś od razu weselej mi się zrobiło, że lepiej się czujesz, a jak wrócisz od fryzjera, to dobre samopoczucie jeszcze Ci wzrośnie :).
Mariolan, szkoda takiego nagłego powrotu, ale najważniejsze, że dziecku jednak nic nie jest. Zapewne zorganizujecie sobie jeszcze jakieś atrakcje urlopowe, bo co się odwlecze, to nie uciecze :).
Ale ten laptop grzeje... jeszcze mi brakowało dodatkowego źródła ciepła . Idę napoić storczyki, bo wyschły bidaki. U mnie lekko nie mają, ponieważ z braku okien po innych stronach świata, stoją na południowych....i całkiem dobrze się mają ;).
WITAJCIE! Rano przywitał mnie kropiący deszcz i taki "miękki" wiaterek. Aż chciało się wyjść, więc nie zamykałam drzwi, żeby i zwierzaczki moje mogły się nacieszyć, ale niestety trwało to krótko i efekty mizerne. Trzeba lecieć podlewać ogród. A w telewizji i internecie mówią o takich ulewach, tylko niestety kończy się na tym, że mówią, ale widocznie jak mówią,że wiedzą , że będzie padać, to wiedzą, że mówią. Wczoraj nakradłam pszczołom kwiatu z lipy. Na początku, gdy rwałam na dole, było OK, ale potem lekko się zdenerwowały i dalej musiałam pracować w ubraniu pszczelarskim. Ależ było mi gorąco! Smakosiu, świetnie, że z Twoim okiem już lepiej i udanej....fryzury. Mariolan,wyzdrowiałaś? Podenerwowałaś się, ale z maluszkiem dobrze, a pomyśl o dyskomforcie, gdybyś i Ty zachorowała na wakacjach. Zdrówka i udanych wakacji< przecież to dopiero początek>. Lenka, bo widzisz, nie ważne gdzie kwiatki stoją, ważne Kto się nimi opiekuje< zawsze tak mówię, kiedy ktoś pyta, co robię, że tak ładnie rosną>. Zostawiam kawkę i świeżutką swojską wędlinkę i idę budzić córkę, bo idzie na kurs na prawo jazdy. Wszystkim dobrego dnia!
Witam środowo Tadam!!! Nie mam okularów! W zasadzie można powiedzieć, że już prawie wszystko wróciło do normy. Prawie, bo po nocy jest trochę opuchnięte, ale teraz wyraźnie schodzi. Jednym słowem - nie służy mi pozycja horyzontalna Fryz zrobiony. Oczywiście tradycyjnie nikt nie zauważył, że była u fryzjera Mariolan, jaksię dzisiaj czujesz? Ja tak sobie myślę, że Twoje dziecię podłapało jakąś bakterię a potem Ty to przechwyciłaś. Mam nadzieję, że oboje już się cieszycie, że te paskudne dolegliwości minęły...? Lenka, chyba długo nie poleniuchujesz w temacie gotowania, bo zapowiadają małe ochłodzenie. No a jak jeszcze dojdą jakieś plany wyjazdu do "górskiej oazy", to znów będziesz tworzyć górę jedzenia Nie żebym Cię straszyła! Aloalo, zaglądnij i daj znać jak się miewacie? Bob się nie nudzi? Herbaciana, Ty "kradziorko"! Kto to słyszał okradać pszczoły! Odważna kobitka z Ciebie. A jak wrażenia córki z kursu? Narazie teoria czy już ma za soba pierwsze jazdy? Do pracy szłam w krótkim rękawku ale pod parasolem. Dziś wyraźnie się ochłodziło i z tego, co zapowiadają każdego dnia będzie jeszcze chłodniej. W nocy mocno popadało. Tradycyjnie zrobię pysznej herbaty z sokiem. komu, komu?
Ps. Lajan, myślę że Twój problem z WŻ związany jest z przeglądarką, z której korzystasz. Ja np. nie mogę przesłać zdjęć jeśli otwieram stronę przez Operę. Kiedy robię to przez Mozillę nie ma żadnych komplikacji. Jest jeszcze jedna ewentualność - może musisz aktualizować przeglądarkę...? Sprawdź to koniecznie, bo brakuje nam Ciebie
Fotki bezrobotnego lajana. 1/sam osobiście na tle tęczy nad jeziorem, 2/ cud w altance- nagły rozbłysk światła w ciemnym kącie gdzie wisi talerz z Papieżem, 3/ zachód słońca nad morzem w Międzyzdrojach, 4/wierzba przed moją altanką, 5/ widok jeziora w Krzyżu Wlkp, 6/ niebo nad tym samym jeziorem o 5.30 7/ w oczekiwaniu na rybę, 8/ ogórek inków / mam ładną hodowlę/ 9/ jezioro z tęczą.
Faktycznie, z Mozili można wysłać. Serdecznie wszystkich pozdrawiam.
Za oknem pada lekki deszczyk i dzięki niemu jest już czym oddychać. Pootwierałam okna na całą szerokość, żeby jak najwięcej powietrza weszło. W nocy niezła burza była i sporo szkód wyrządziła, ale mam nadzieję, że wszystko szybko naprawią. Ciekawa jestem, jak u mnie w górach, bo i na dzisiejszą noc zapowiadają w Małopolsce gwałtowne burze, więc jutro chyba się wybierzemy i zostaniemy do soboty.
Herbaciana, że u Ciebie kwiatki rosną, to się nie dziwię, bo perfekcyjnie przecież je podlewasz, ale moje muszą rosnąć pomimo mojej pielęgnacji, więc zawsze do nich gadam i skruszona je przepraszam i chyba to pomaga . Moja Duża już zakończyła jazdy i zdała wewnętrzny egzamin, ale jeszcze się nie zapisała na państwowy, bo jutro wylatuje i odłożyła to na "po powrocie". A Twoja na jakim etapie ? Jeździ już ?
Smakosiu, sama radość, że z okiem lepiej :). A po fryzjerze wyglądasz tak cudnie, że wszyscy aż zaniemówili z zachwytu, a nie przegapili Twoją fryzurę :))).
Chłodu jeszcze nie ma, ale ja przecież wczoraj dzielnie nagotowałam i nasmażyłam, więc dzisiaj roboty dużo nie było, za to na jutro i na wyjazd muszę już naszykować, bo tak Smakosia mnie nastraszyła ;).
Kupiliśmy w końcu dzisiaj Małej okulary, bo ze starych "wyrosła" , ale następne to chyba już będą jak denko od butelki... NFZ dofinansował nam całe 50 zł i nie wiemy ze Ślubnym czy to przejeść czy przepić, bo same oprawki ponad 200,- a gdzie jeszcze szkła... Nic tańszego nie dało się dopasować do ryja mojej Małej, bo ma bardzo wąską twarz i większość oprawek wyłazi jej poza głowę, a dziecięce są za małe... Od kilku dni szukaliśmy i mierzyła wszystko, co się dało. W akcie rozpaczy posunęłam się nawet do "firmówek" za 800,- byle później chciała to nosić, ale i te były za szerokie, aż dzisiaj się udało. Dupy nie urywają, ale Mała je zaakceptowała, bo w miarę pasują i są w miarę takie, jak chciała ;).
Ps. No i wszyscy mi teraz flaszkę wiszą za piękne wytłumaczenie przed Smakosią ich nieuwagi odnośnie fryzury .
No przyszłam wreszcie. Bo się ochłodziło!!! Choć proces ochładzania omal nie wyrwał mi serca z piersi moich... Olo obudził mnie pojękiwaniem, jak robił to każdej upalnej nocy, co nauczyłam się odczytywać, jako "pić pić". Wstałam po wodę i była godzina 2.22. Napoiłam spragnione dziecię i położyłam się. Olo wypił a mi zachciało się siku. No to wstałam, poszłam, wróciłam. Leżę. Wszystko w mieszkaniu pootwierane a firanki ani drgnęły. Przymknęłam na chwilę oko, dwa nawet i obudził mnie podmuch straszliwy. Wstałam, pozamykałam okna, patrzę na zegar 3.33. Po zamknięciu okien i drzwi balkonowych w sypialni zrobiło się, jak w piecu, więc przytachałam wentylator. Było mi chłodniej, ale szum nie pozwalał mi zasnąć. Wstałam, bo wydawał mi się, że już nie wieje. Otwarłam znowu drzwi i położyłam się. Zasnęłam. I znów obudził mnie huk wiatru. Taki szpetny. Wyskoczyłam z łóżka pozamykać wszystko i wtedy nastąpił błysk i wiatr się wzmógł. Boże Święty! Serce waliło mi, jak oszalałe. Huk wiatru, przewracanie się różnych rzeczy na balkonach, świst przeraźliwy w oknach, ulewa masakryczna, drzewa zgięte do ziemi i trzaskanie otwartych na klatce okien. Horror! Wyciągnęłam Ola z łóżeczka i uciekłam na drugą stronę mieszkania, bo z tamtej strony nie było tak słychać. I tak ok. pół godziny. Straszne. Ale przynajmniej jest chłodniej. Wręcz zimno w stosunku do 35, bo tylko 20.
No, a z fajnych rzeczy, to obcięłam Ola :) Teraz go już chyba z dziewczynką nie pomylą :) Olo zaczyna podnosić się na rączkach i na kolankach, ale na razie sunie do tyłu :)
Smakosiu - Bob się nie nudzi. Przez tydzień był na półkoloniach, jeszcze za dwa tygodnie ma jeden turnus opłacony. Genialnie zorganizowane, tanie, atrakcji full a opiekunki totalnie zaangażowane i przepełnione pomysłami :) Mnie też nikt nie mówi nigdy, że się obcięłam. Pewnie z tego samego genialnego powodu, jaki podała Lenka :) Dobrze, że z okiem już lepiej.
Lenka - też byłaś w pocie biustu? To było nas dwie :))) Gdzie Duża leci? Coś przegapiłam? Szczęśliwej podróży dla Ślicznochy! Współczuję Młodej okularów. Ja swoje zaakceptowałam w wieku 30 lat (mam od 7 roku życia :)) ). Byłam zmuszona, bo bez już niezbyt wiele widzę :) Znaczy :( :))
Lajan - świetne foty! Warto było czekać :) Możesz częściej.
Mariolan - już lepiej? Szkoda, że tak wyszło, ale widocznie tak miało być.
Herbaciana - jak Córka na kursie? My chodziłyśmy we cztery. Pan instruktor orzekł przed pierwszym egzaminem, że zdam jako pierwsza. Zdałam jako ostatnia za piątym razem :)))) Ale uważam, że dobrze, bo wiele się jeszcze po drodze douczyłam.
Jeszcze pomarudzę. Cholernie brak mi "tamtego" WŻ. Teraz wchodzę i widzę ser. Wszędzie, kuźwa, ser. Nie widać WŻ, tylko ser.... Przepisy też się kiepsko czyta, ech. Już mi się nawet nie chce siedzieć i szukać nowych smakołyków, bo jakoś tak wszystko nie teges.... Szkoda.
Witajcie czwartkowo Chłodno. Hm...ja wolę jak świeci słońce. No ale dobra - niech ludzie odpoczną. Powiem Wam, że te mechanizmy wewnętrzne, które człowiek posiada są normalnie niesamowite. Wczoraj obudziłam się o 3.00 żeby sprawdzić jak tam oko i zapodałam sobie krople. Dzięki temu potem już było lepiej. No i wczoraj, kiedy się kładłam pomyślałam, że dobrze by było znów obudzić się o 3.00 i powtórzyć zakraplanie. I co? I jak powiedziałam, tak zrobiłam Dodam tylko (żeby nie było wątpliwości) budzika nie ustawiałam. Samo się tak zrobiło. Czy to nie jest niesamowite, że człowiek ma takie możliwości? Lenka, o żesz! Ty to jednak mądra Kobieta jesteś! Czemu ja sama nie pomyślałam o tym, że brak reakcji na moją fryzurę, to efekt "osłupienia" Gratuluję okularowego zakupu, bo obstawiam, że już Wam ręce opadały przy tych poszukiwaniach. To co tam dobrego upichcisz na ten górski wypad? Aloalo, trzeba przyznać, że w nocy się nie nudziłaś Ja też się boję takich wichur i wcale Ci się nie dziwię, że przeniosłaś się do drugiego pokoju. To mówisz, że Bob zaliczył swoje pierwsze półkolonie w życiu. Super, że trafiliście na tak dobrze zorganizowane, bo z tym to różnie bywa. Hm...słuchaj, a Ty się nie obawiasz, że ktoś Ci zarzuci, że sobie dziecko zamieniłaś? No wiesz, że najpierw córka a teraz nagle syn? Lajan! No nareszcie! Ale nam zrobiłeś niespodziankę tymi zdjęciami. Widać, że nie siedzisz w domu tylko starasz się korzystać z natury. Fotki urokliwe. Szczególnie zachwycił mnie widok jeziora w Krzyżu Wlkp. Aż poczułam taki błogi spokój. A ta wierzba to jest najnormalniej w świecie prześliczna. To co, napijecie się ze mna herbaty z sokiem? Dobrego dnia
WITAJCIE! Lajan,świetne zdjęcia, wszystkie bardzo mi się podobają, ale że ja mam taki spaczony gust, to numerem jeden są dla mnie te "zebrowe" chmury. A tak w ogóle, to złowiłeś coś? Pytacie o kurs mojej starszej, więc w szkole do której poszła jest tak, że po części teoretycznej jest taki wstępny egzamin i dopiero potem jazda i w tej chwili moje dziecko pewnie rozwiązuje testy, więc jak wszystko pójdzie dobrze, to zacznie jeździć w poniedziałek. Oby. Potem już tylko egzamin wewnętrzny i państwowy i...<jak mówi nasz kolega> stały brak paliwa w samochodzie. Aloalo,wcale Ci się nie dziwię, że uciekłaś do innego pokoju. Ja kiedyś z niemowlakiem na rękach zwiewałam do piwnicy, ale wtedy był taki huragan, że pozrywało dachy i od tamtej pory też wręcz panicznie boję się burzy i wiatru. Lenka,zrób trochę więcej tych pyszności skoro masz już chłód i podrzuć. Udanego wypadu w góry. Smakosiu, skoro wszyscy zaniemówili, to ja będę pierwsza, bo ja taka z natury pyskata..fryzura SUPER! Chętnie napiję się herbatki. U mnie jeszcze baaardzo ciepło, ale nazbierałam wczoraj jagód na pierogi, więc idę lepić. Na szczęście mam dość chłodną kuchnię, ale na naleśniki nie dałam się namówić, tym bardziej, że mam gości i co za tym idzie dwanaście osób do wykarmienia. DOBREGO DNIA!
Przez dwa tygodnie, codziennie rano jechałem na ryby. Jedno zarzucenie, jedno branie, jedna ryba. Codziennie jeden lin o wadze około 90 dkg. Mogłem siedzieć nawet cały dzień i nic więcej nie brało.
Witajcie , U nas wczoraj tez były burze ja miałam pobudkę o 4:30 kiedy walnęło to zerwałem sie na równe nogi żeby okna pozamykać . Wiało strasznie nawet śmieci mi z kosza porozwalało i musiałam rano na nowo wszystko zbierać . U mnie już chyba troszkę lepiej nadal jeszcze mnie troszkę boli brzuch ale zaczynam już pomału jeść cos delikatnego a nie tylko suchary i wodę . Wczoraj pojechałam na targ jak co tydzień i kupiłam dość mocno dojrzałe brzoskwinie postanowiłam zrobic dżem wyszedł boski bedzie do bułeczek drożdżowych które mam zamiar dziś upiec . Macie nowe fryzury chyba i ja będę musiała odwiedzić moja fryzjerkę bo włosy nie układają sie już tak jak powinny . A nic nie poprawia humoru jak nowa fryzura . Małżonek chyba po ostatnich wakacjach nabrał ochoty na wypoczynek bo zaczął mi gadać żebym szukała jeszcze jakiegoś wyjazdu wakacyjnego . Z jednej strony to bym chciała a z drugiej to sie boje bo ciagle jeszcze mam przed oczami ten powrót i bardzo bym nie chciała żeby sytuacja sie powtórzyła . Ale nic jak to mówią czas leczy rany i moze za chwile mi przejdzie i zapomnę i zmobilizuje sie do szukania czegoś fajnego . Mam straszna ochotę na kawę ale jeszcze sie boje pic ale chętnie sie dosiade do kogoś żeby tylko powąchać - to kto zaprasza? Zmykam do ogrodu póki swieci słońce bo po południu zapowiadają deszcz a moje rybki zapewne strasznie głodne . Pa .
Dzionek intensywny, ale dobry. Pogoda szalona - słońce na moment, zaraz potem deszcz a chwilami taki wiatr, że głowę urywa. Postanowiłam, że dziś wysprzątam mieszkanie więc po pracy wypucowałam wszystkie kąty. Jutrzejszy dzionek zostawiam już na upiększenie siebie i przemyślenie co zabrać do walizki. Połówek przyjedzie w sobotę rano i jak nic nie stanie na przeszkodzie, to w niedzielę będziemy w drodze na Podlasie. Herbaciana! No niech Cię uściskam! Nareszcie ktoś docenił moją odświeżoną czuprynę Kobieto! To Ty nalepiłaś pierogów na 12 osób? Ja pierdziu! Robota po byku. Ależ oni dobrze z Tobą mają. Bo już nie wspomnę, że te jagody, to Ty własnymi rękoma... Fiu fiuuuu. Mariolan, bierz duży oddech i do przodu. Skoro choróbsko już za Wami a Ty zaczynasz marzyć o kawie, to najlepszy dowód, że organizm się szybko regeneruje. Teraz jest większe prawdopodobieństwo, że już nie będzie niespodzianek zdrowotnych i w związku z tym czas zacząć planować urlop Dzięki temu poczujesz nowy przypływ energii. Trzeba korzystać, że "człowiekowi się jeszcze chce" Życzę super pomysłów i szybkiej realizacji.
Ale się dzisiaj najadłam placków ziemniaczanych. Chodziły za mną od wczoraj i stwierdziłam, że jak ich szybko nie zrobię, to tak będą mnie "męczyć". Kupiłam jakieś wielkie, młode ziemiaki. Idealnie się nadawały. Starłam je na tarce, na tych dużych oczkach. Wyszły niesamowicie chrupiące. Stwierdzam, że właśnie tak tarte (nie na miazgę) są najsmaczniejsze.
Witam w piątek, piąteczek, piąteluniek! Hurrrra! Ostatni dzień pracy przed urlopem Przyniosłam gorącą herbatę z sokiem. Jest przepyszna. Za oknem szaro, chłodno i ponuro. Ponoć jutro ma się wypogodzić. Ogarniam papiery i już myślami jestem na łąkach, polach, połoninach... Ech, żeby tylko pogoda dopisała, bo marzy mi się poranna kawa pita na ganku. Dobrego dnia
WITAJCIE! Śpicie jeszcze pewnie, bo to przecież weekend. Ale to dobrze, bo zdąży wystygnąć ciasto z jagodami i będzie w sam raz do porannej kawki.A może i drożdżówka zdąży się upiec? Lajan,piękny połów. A mój mąż twierdzi, że po ryby to się idzie z siatką do sklepu, a nie z wędką nad wodę. No to ja mu pokażę Twój wpis. Smakosiu, mówisz, że jedziesz na Podlasie, to ja liczę, że pomachasz do mnie, bo ja z woj. podlaskiego, choć z tym, że mieszkam na Podlasiu, to niekoniecznie bym się zgodziła. Miłego wypoczynku. Pierogów nalepiłam tyle, że już po 160 liczyć przestałam, a jagody, że tak sama, to wiesz... głupio było by kupować, kiedy do lasu 50 metrów. Lenka, odpoczywasz w górach? Mam nadzieję, że tam wszystko w porządku. Córcia zdała z wynikiem 100 na 100 i od poniedziałku zaczyna jazdę. Żartujemy, że nie będziemy jeździć do miasta, bo może być niebezpiecznie. W niedzielę goście się zapowiedzieli co by świętować rocznicę naszego ślubu, ale koleżanka powiedziała, żebym nic nie przygotowywała, bo oni wszystko przywiozą, a my mamy mieć tylko grilla i miejsce przygotowane. To są prawdziwi przyjaciele, prawda? Szkoda tylko, że mąż idzie do pracy,ale wieczorem będzie w domu, więc i on trochę poświętuje. Nie wstaliście jeszcze? No cóż. Idę, bo moja drożdżówka już obłędnie pachnie i może trzeba ją wyciągać. WSZYSTKIM dobrego weekendu życzę!
Niestety mam tylko chwilkę, ale musiałam się przywitać. W górach wszystko było w najlepszym porządku, nawet pogoda superowa, bo bardzo słonecznie, z lekkim wiaterkiem i ok. 24 st. Dla mnie ideał. Dokonałam ostrego cięcia traw i chwastów, pogrillowałam i odpoczywałam częściowo na tarasie, a częściowo pod bezchmurnym niebem, w zależności od potrzeb organizmu :).
Muszę lecieć, ale postaram się jutro do wszystkich odezwać, jak czas pozwoli ;).
Co to za roślina? Posadziłem ją w roku ubiegłym, wyrosła- co widać na zdjęciach, w tym roku sama wyrosła. Owoce ma identyczne jak sezam tylko są czarne. Roślina była kupiona chyba w Netto w doniczce. Ma być jadalną rośliną.
Dopisano 2015-7-13 6:2:31:
Doskwiera nam słoneczko? Deszczyk może nas rosi? Pogoda ma tylko dylemat, każdy o coś innego prosi. Rolnik chce deszczu, bo płody się o to upominają, wczasowicze zadowoleni, opaleniznę piękną mają. Ciepła woda, zabawy z piłką wprost uwielbiamy, wieczory bez komarów, koncerty ptaków też mamy. Dzieci szczęśliwe, wolne, laba, rozrywki szukają, rodzice choć zapracowani, to jednak spokój mają. Mija dzień za dniem, może i monotonnie upływa, jedni pracują, inni się bawią, cóż, i tak to bywa. Wykorzystujmy każdą chwilę, odpoczynku pragniemy, od codzienności, pracy, zmartwień, radości chcemy. Urlopy wymienić na relaks, prace domowe zostawiamy, zabrać rodzinę w plener, spokojnie sobie odpoczywamy.
Przykre, ja wszystkich pozdrawiam..............chociaz sie tu nie udzielam.Chetnie Was czytam, ale tak jak z "wyjcem" mam "jakies" problemy z ujawnianiem mojej prywatnosci. Pozdrawiam Wszystkich serdecznie!
Lajanku, byłam dziś kilkakrotnie na Wżecie, ale totalnie bezsilna na pisanie i postanowiłam oficjalkę jutro zrobić, by sklecić choć trochę przebieg Flisu po Odrze.....
WITAJCIE! Wreszcie trochę popadało i po raz pierwszy od prawie dwóch miesięcy nie musiałam podlewać ogrodu. Wprawdzie przydałoby się choć 10 razy tyle, ale dobre i to. Wszyscy odpoczywają, więc w kawiarence cicho i pusto. Mimo to zostawiam dzbanek z kawą i świeże bułeczki z jeszcze ciepłym dżemem porzeczkowym. Częstujcie się. Iwciu, czy to o "Twoim" flisie mówili w telewizji? Piękne łódki były pokazane. WSZYSTKIM MIŁEGO DNIA!
Dokładnie ten Flis :)) Właśnie sobie zerknęłam na filmik z wiadomości, bo nie widziałam relacji gdyż flisowałam i nawet jestem na samym początku gdy Pani Marszałek zaczyna mówić, w pierwszym ujęciu mój mąż, synuś w zielonej czapce i ja....hi hi hi
Wczoraj nie mogłam dojść do siebie....po pierwsze bujało mnie na wsze strony, po drugie łamało mnie spanie i musiałam zalec po południowo....
Flis przebiegł z przygodami nie tylko naszymi..... Już w środę wiedzieliśmy, że jest zbyt mały stan wody, by wszystkie jednostki mogły przejść przez śluzę... My i kilkoro innych wyjęliśmy łódź na przyczepę i pojechaliśmy z łódką do Bytomia Odrzańskiego, tam w miłym towarzystwie czekaliśmy na śmiałków którzy mniejszymi jednostkami płynęli do nas.... Po oficjalce w niedzielę ruszyliśmy wesoło do Nowej Soli, gdzie Bubuś poczuł się źle i trochę narzekał na brzusio.... Chwila moment i czas płynąć dalej, ale tusz po starcie zagotował nam się silnik....zostaliśmy doholowani z powrotem do portu przez kolegę i niestety Flis popłynął bez nas.... Upał niemiłosiernie nas traktował i Bubuś coraz gorzej się czuł. Po wstępnych oględzinach i połowicznej naprawie, która okazała się fiaskiem M odpuścił i poszliśmy się chłodzić do pobliskiego lokalu....zadekowaliśmy się na noc w portowej przystani i wtedy mężowskiego olśniło, że najbardziej niezbędną część posiada w zakamarach łódki.....Raniutko wymienił ją, a przemiły kierownik WOPR-u zawiózł M do sklepu po brakujące ogniwo....SUKCES!!! Naprawione:)) Płynęliśmy nieco niepewni owego sukcesu, ale od miejsca skąd ewentualnie moglibyśmy udać się do domu wyjmując łódź dzieliły nas 40km, gdy je minęliśmy bezproblemowo, radośnie rzekłam gonimy naszych.... i tak po 80km doszliśmy flis na krótkim odpoczynku, skąd już razem płynęliśmy....
Otarcia, osadzenia na mieliznach i wsie kłopoty silnikowe nontopa się działy innym...a znajomemu silnik całkowicie odmówił współpracy i holowaliśmy go do samego Szczecina....i fajnie, bo cały czas mieliśmy doborowe towarzystwo, tym bardziej, że większość czasu płynęliśmy z przycumowanymi łódkami do naszych obu burt, jedną zpsutą a drugą zaprzyjaźnioną....mamy naprawdę niezły silnik....hi hi hi Po drodze robiliśmy grupowe przerwy na plażowanie i kąpiele, większość płynięcia degustowaliśmy różności(poza kierującym oczywista):))
Cały Flis, to Niesamowici Ludzie i Niesamowite Doznania...Cieszę się, że tego roku udało nam się wreszcie z tego skorzystać....:)) Bubuś również cudnie się sprawdził i miał towarzystwo równie cudne. Wszystkie 5 dzieciaczków na ok 80 osób...dzieci za dzielną postawę zostały nagrodzone medalem Dzielnego Flisaka:))
Lajan, piękny połów. Zjadłabym takiej świeżo złowionej rybki....
Iwcia, widzę nie obyło się bez przygód ;), ale dobrze, że wszyscy zadowoleni i flis się udał :).
Ja właśnie szykuję pieczarki na grilla i mięsko, bo jutro jedziemy na 3 dni w góry i planuję się wczasować ;). Pogodę zapowiadają ładną. Duża przylatuje z Anglii dopiero 25, więc Mała zabiera ze sobą koleżankę. Już układają plan pobytu i atrakcje do zaliczenia, a my się cieszymy, że spędzą czas na świeżym powietrzu, a nie przed komputerami....
WITAJCIE! Byłam chwilę rano, ale musiałam się wyłączyć, bo nadciągnęła burza. Grzmiało, błyskało się i wiało niemiłosiernie, ale deszczu ani kropli. Dopiero koło dziesiątej trochę porosiło i zrobiło się niesamowicie duszno, choć gorąco nie jest, a nawet zaciąga zimny wiaterek. Iwciu, jeżeli tylko będę w stanie to oczywiście pomogę, ale my stosowaliśmy stary "babciny"sposób. Malin zawsze mam tyle, że jeść nie nadążymy, więc robię i soki i mrożę i naleweczki produkuję, z których owoce są nieodzowne przy pieczeniu drożdżówki< to może tak trochę ze skąpstwa>, ale w tym roku maleńkie owocki usychają na krzaczkach i nawet podlewanie nie pomaga. Lenka, jednak utwierdziłaś mnie w przekonaniu, że nie mieszkam na Podlasiu, tylko w podlaskiem.Do miejsc które odwiedzisz mam duużo dalej niż do Warszawy.Ktoś kto ustalał granice województw chyba nie znał w ogóle geografii, bo przecież Suwałki, Sejny to też woj. podlaskie. Mnie też dokuczają upały, ale żeby aż tak? Może trzeba odwiedzić lekarza?Nie pomyśl, że się wtrącam, nie czekam na odpowiedź, ale czasem warto wziąć pod uwagę uwagi kogoś patrzącego z zewnątrz.Ochłodzenia Ci życzę. Idąc za ciosem i coby się tak bardzo nie lenić uprodukowałam dzisiaj 20 słoików ogórków konserwowych i kolejny, już chyba z setny raz tego lata, umyłam okna. Ciekawe jak długo będzie można przez nie normalnie patrzeć.Mieliśmy też w planach rabunek w pasiece, ale ze względu na pogodę musieliśmy plany zmienić. Dobrego dnia i spokojnej nocy Wszystkim życzę!
A ja witam Was z góry... z mojej góry ;) Fest wysoko nie jest, bo tylko ok. 500 m n.p.m., ale z wysokości mogę popatrzeć ;), a jak wlezę na poddasze, to będzie jeszcze wyżej .
Dziś jedziemy do Kemp-domku, bo tam rodzice mają pod opieką naszego drugiego ,,synka" psinka i tsza go odebrać, by całkowicie nie zamienił się kulkę.....dziadek dobrze go podkarmia
Wczoraj skosiłam, zaniedbane naszym wypłynięciem trawiszcze i to był koszmar....pot ściekał mi ciurkiem po czole i rowku....tym na dekolcie, a po zakończeniu boju i wzięciu prysznicu siły całkiem się ulotniły.....a tu jeszcze trzeba było dżemik z czarnej porzeczki kończyć....ale wyszedł pyszniasty:)) Pomroziłam tysz troszkę czerwonej porzeczki i zostawiłam porcyjkę na dzisiaj do ciasta....właśnie idę robić....zabierim je ze sobą....:)
Smakosia wybornie urlopuje, a Lenka krzyczy i macha do nas z Góry....swej własnej..... Aloalo, a co U Was słychować...? Olo zmienił kierunek ,,pełzania" ...? Bob nadal zadowolony z półkolonii? Idą kolejne upały, ale tym razem tylko na chwilę chyba.... Hope, prześliczną Tosię nam pokazałaś, a co słychać u Ciebie....? Mam nadzieję, że wszystko dobrze się układa ze zdrówkiem i zawodowo....Odezwij się częściej.... Lajan, jak kolejne połowy rybek....tak samo udane...? Herbaciana, Ty się wybierasz na jakiś odpoczynek, bo chyba mi umknęło.....? Mariolan, czekamy na wieści....:))
Będę wypatrywać zdjęć... My nie powędkowaliśmy tym razem będąc w kemp-domku..... Przez chwilę rodzinką posiedzieliśmy nad jeziorkiem w sobotę, ale niewiele efektów było i wybraliśmy oglądanie meczu:))
W tym roku mój odpoczynek przypadł 11 lipca, od 15.00 do 17.15. Wybyczyłam się tak, że starczy mi na parę miesięcy. Dlatego lubię choć popatrzeć jak inni "wakacjują".
Dobry wieczór :) Dawno mnie nie było. Tkwiłam w dole i stres mnie zżerał. Nie umiem pisać jak jestem w stresie. Na szczęście problemy się skończyły. Młoda zaliczyła tą nieszczęsną inżynierię genetyczną i obroniła się. Mam w domu inżyniera biotechnologa. Odetchnęłam, uspokoiłam się , zrobiłam dżemy z agrestu. Nawet znalazłam na koniec sierpnia noclegi w Darłowie. I tak dojrzałam do odezwania się w kawiarence. Pozdrawiam wszystkich :) Zostawiam na piątkowy wieczór herbatniki z red currant curd i dzbanek herbaty owocowej.
Dziś wieje zimnawym wiaterkiem po wczorajszym padaniu zrobiło się naprawdę znośnie.... W Kemp-domku łikendowe upały przeżyliśmy pijąc zimne piffko w cieniu, a w sobotę odwiedzając jeziorko w Borowym Młynie....czyste, że można sobie pływające okonki w całej okazałości pooglądać....:)) Wróciliśmy do domciu wczoraj ok 14 i naszykowaliśmy smakowitości na grilla, a w międzyczasie zerkaliśmy na słaby występ polaków w siatce....Przyszli sąsiedzi i z nimi przesiedzieliśmy pod zadaszoną częścią tarasu deszcz i burzę.....super widoki....:))
U nas burze przechodziły i owszem, dość gwałtownie, ale na nic to się zdało, bo za oknem dzisiaj znowu ogromne słońce i ze 100 stopni...., no, może trzydzieści parę.... Nawet w nocy jest po 20 st. i nie da się spać, więc wtedy siedzę w oknie prawie do rana, jak jakaś stara oma, patrzę w ciemność i łykam chociaż tyle powietrza, ile się da. Wszystko jest tak nagrzane, że nawet po deszczu nie robi się chłodniej. Chyba i grad leciał u nas ciepły ;). Nie mam siły pisać, bo jest za gorąco. Na dodatek mój Ślubny chyba przestał mnie kochać, bo zażyczył sobie frytki do ryby, a ja frytki robię w piekarniku, który ewidentnie podnosi temperaturę otoczenia, a w mojej mikroskopijnej kuchni z południowym oknem, nagrzany piekarnik, to mógł być gwóźdź do mojej trumny...., ale czego się nie robi dla ratowania małżeństwa . Poświęciłam się i od wczoraj jestem już chyba święta ;).
Mamy wyskoczyć do Wrocławia na 2 dni i oby się ochłodziło chociaż do 24 st....
Za oknem 29 st. w cieniu i to bez nasłoneczniania, bo sporo chmur się pęta, czy to można nazwać już ochłodzeniem...? Dla mnie jeszcze nie. Bez rolet zewnętrznych chyba bym umarła. Opuszczam je już ok. 11, żeby okna nie zdążyły się nagrzać i podnoszę wieczorem. Moje storczyki wpadły w panikę i chyba się wystraszyły, że wyniosłam je do jakiejś piwnicy, bo nagle zaczęły ostro rosnąć i każdy postanowił coś wypuścić, jak nie nowy pęd kwiatowy, to chociaż nowy liść i korzenie.
Herbaciana, Ty się tak wybyczyłaś na tym swoim urlopie, że teraz powinnaś ostro wziąć się do roboty, bo tyle wypoczynku strasznie rozleniwia .
Bahus, mam nadzieję, że fotki nie są spod Twojego domu....
W jesiennym stroju, pogratuluj zdolnej Młodej i odstresuj się teraz z nami :).
Iwcia, w czasie burzy sie siedzi w chałupie ! Trzeba unikać pierunów ;).
Aloalo, ja się poświęcam nawet w upały....
A Smakosia to nie powinna już wrócić z tego buszu ? Oby nie zabłądziła na bieszczadzkich szlakach....
Słońce wyłazi...znowu podgrzeje atmosferę...., a ja akurat chciałam myśleć nad sierpniowym wyjazdem na Podlasie...., ale tak się nie da. Odpuszczę sobie skomplikowane czynności umysłowe, bo mi się zwoje przegrzeją ;).
WITAJCIE! Oglądałam w telewizji zniszczenia dokonane przez burze i wiatr i aż włos się jeży, a jeszcze te zdjęcia Lajana....coś okropnego. Mam tylko nadzieję, że nikt nie ucierpiał. U nas owszem zachmurzyło się, trochę nawet zagrzmiało i pokropiło, ale poza tym nic. No chociaż tęczy takiej nie widziałam jak żyję, jak na dziecięcych obrazkach, pełne półkole i zrobiło się jakoś tak żółto, jakby ktoś włączył żółty reflektor i.... cudowny zachód słońca, taki jakiś magiczny. Lenka,ależ ja się zaraz po tym lenistwie wzięłam do roboty. Wysprzątałam piwnicę<a jest to wiejska piwnica>, pomalowałam i doprowadziłam do stanu użyteczności letnią kuchnię<nadają upały to może się przyda> i dzielnie pomagałam mężowi w robieniu wędlin, jako że nasz masarz stwierdził, że tu jest dla niego za mało świnek i pojechał" katrupić" niemieckie, więc musieliśmy sami zająć się przygotowywaniem mięsa. Miłego pobytu na Podlasiu, a jeśli można zapytać, w jakie okolice się wybierasz? Mam pytanie, czy robicie soki z kupionych malin i czy są one aromatyczne, bo przez tę suszę u mnie w tym roku marnie z malinkami i pomyślałam, że może kupię i zrobię choć trochę, ale sąsiadka mnie ostrzega, że są byle jakie i fermentują. Nie chciałabym wydawać pieniędzy, napracować się i potem wyrzucać. KOCHANI, słońca, ciepła, deszczu, orzeźwiającego wiaterku, miłego odpoczynku! Co kto sobie tylko życzy!
Właśnie kończę lać wodę do sporego basenu....aktualnie gorąca się dolewa by złamać zimną i by Bubuś zaraz po śniadanku mógł wytestować nowy nabytek...... Poczytałam książkę wczorajszego wieczora w łóżku do dość wczesnej nocy, a dziś jakoś z tym porannym jeszcze chłodzikiem miło było wstać.....to dolewanie wody musiałam jak najszybciej uwskutecznić....:)
Mam nadzieję, że burze które juterko mają nadejść nie będą już tak katastroficzne.....
Chodzi mi po głowie zrobić jakijsiek ciacho, ale weny brak i po świeże owoce dopiero jutro mogę na targ polecieć.....może do jutra się wstrzymam.....? Jutro myślę tysz Bubusia i jego koleżankę do kina zabrać na Minionki, bo to ostatni dzień w kinie puszczają, a sama chętnie oglądnę.....nic ciekawszego dla dzieci (i żeby dorosłym się dobrze oglądało) nie wypatrzyłam innego....ale może polecacie coś?
Lenka, było niezwykle ładnie w tę burzę i niezwykle bezpiecznie, bo u nas niedalekie sąsiedztwo Odry daje to, że chyba ona zbiera największe cięgi :))
Herbaciana, nie robię przetworów z malinek, bo nawet tych kupnych byłoby mi szkoda.....wsie zjadamy.... Ale za jakiś czas zgłoszę się po poradę w sprawie zalewy do wędzenia szynki....:))
Boziuuu, jak gorąco..., ale jeszcze dycham, więc się witam :).
Te 29 st. to jednak było ochłodzenie, bo już dziś było z milion... Ja źle znoszę wysokie temperatury, a tu nic lepiej nie obiecują...., żeby chociaż tłuszcz mi się jakoś równocześnie z potem wytapiał, to widziałabym jakieś plusy w upałach, a tak to na marne się męczę ;).
Herbaciana, ja na Podlasiu to wszędzie chyba będę ;). No prawie :). Najwięcej mnie będzie w okolicach Siemiatycz, Milejczyc i Bielska Podlaskiego. Do Białego chyba się nie wyrobię, bo czasu zabraknie, ale ręczyć za siebie nie mogę ;). Z malin natomiast planuję w tym roku bardzo skomplikowane przetwory w postaci... mrożonek . Na nic innego chyba się nie zdecyduję, ale nie mrożę kupnych, tylko "swoje" górskie, nawet ładnie latoś obrodziły :).
Iwcia, przyjmij mnie do swojego basenu, ja wodę ogrzeję własnym cielem i nie musisz ciepłej dolewać ;). Spać tam mogę, bo u mnie nawet w nocy 22 st. Matko, ja wczoraj zasnęłam dopiero jak się jasno robiło i to dzięki wiatrakowi włączonemu na czas usypiania.
Idę zamoczyć ręcznik i walnę sobie na kark, bo już mi wysechł ;).
Jaśka, aż mi się morda uśmiechnęła na Twój widok . No kocham Cię normalnie..., a może to nie jest normalnie.. ;) Zresztą sama wiesz :). A moje "wszędzie" jest modyfikowane średnio co 2 dni i dlatego tak się kurczy i rozciąga, ale Ty pewnie i tak będziesz w robocie...., chyba że zechcesz powspominać i popatrzeć na mnie w seksownych okularach ochronnych i z piłą spalinową .
Mi się cały czas gęba śmieje do Ciebie! I smuci,że czasu brak na wszystko... Może Wy zechcecie popatrzeć na robotnico-chłopkę w krótkich spodenkach i koszulce na cienkich ramiączkach ;) ? Aaaaaa! I blond grzywka do tego Mogę nawet założyć fartuszek i i pierogów z patelni natworzyć. Albo poproszę Chłopa by zrobił Wam wycieczkę ....kombajnem zbożowym. Nooo.....?
Hihi, no i po co Ci to było ? Dziewczyny już myślą, co by tu ubrać na przejażdżkę kombajnem.... czy szpilki są odpowiednie... i w jakim kolorze..., podpowiadam im, że bizon był chyba zielony, żeby pasowały... . A Twoje wybitne pierogi, to ich letnie marzenie kulinarne :) Nie ma nic lepszego i tylko z Tobą nam się kojarzą :). I możesz nawet bez fartuszka tworzyć . Ciekawe tylko, czy czasu nam wystarczy i wolne będziesz miała, chyba że znowu wracając do domu.... Daj znać, kiedy mogę zadzwonić i co Ci się marzy ze Śląska :).
Obiecywali burze i deszcze, a u mnie jeszcze ani jedna kropla nie spadła. W kuchni mam 28,7 st. Boję się otworzyć zmywarkę, bo buchnie mi jeszcze gorącą parą...., ale kiedyś muszę wyjąć pomyte naczynia....
Herbaciana, ja podejrzewałam siebie od dawna, że coś ze mną nie tak, ale żeby to od razu leczyć ;). Pójdę do lekarza i jeszcze mnie jakimś nadciśnieniem zarazi albo czymś z tarczycą :))), a tak siedzę w domu zdrowa... póki co . Wiem co mówię, bo mój Ślubny tak miał. Poszedł do kardiologa i on zaraził go właśnie nadciśnieniem, bo przecież przed wizytą w przychodni Ślubny nadciśnienia nie miał, no to skąd wziął, musiał go lekarz zarazić ;). A Podlasie faktycznie jest ogromne, skoro tyle mojej rodziny tam mieści :). Przypomniałaś mi, że Suwałki też miałam w planach, ale ostatecznie rodzina postanowiła, że w tym roku Suwałki przyjadą do nas, a nie my do nich ;).
Dzisiaj zrobiłam pyszny gulasz z wędzoną hiszpańską papryką i dosłownie najeść się nie mogę..., ależ ja dobrze gotuję ;).
Przyszłam, bo za chwilę nie ogarnę Kawiarenki :) Kuźwa, jak mi jest gorąco. Jak Lence. Tak samo. U mnie też jest milion stopni. Na zewnątrz już jest teraz lepiej, ale w mieszkaniu.... Idę spać chyba na balkon dziś. Wczoraj już mi się ryczeć chciało. Dziś nieco chmury przykryły słońce, to już m się ryczeć nie chciało, ale jak oglądam pogodę ze Smakosiowej strony.... Jutro 30, w sobotę 34, potem około 27 z tym, że tam się to co parę godzin zmienia i to niestety na plus... Wczoraj Olo był mokry. Dosłownie. Chyba nie widziałam jeszcze tak spoconego niemowlaka. Aż mi go żal, jak mu pampers zakładam. Bo ma tylko pampers.
Iwcia - ja też Ci mogę wodę podgrzać, jakby co :)
Lenka - piekarnik mówisz. Jesteś święta :)
Smakosia - u Ciebie też takie upały? Bo chciałaś kawę na tarasie, więc wygląda na to, że Ci się marzenia ziściły :)
Herbaciana - ja miałam pół łuku :) Dowód w załączeniu. I za robotę się weź :)
I na koniec prawie pół łuku :) Zza zmokniętej szyby :)
Aloalo, no w końcu żeś przylazła ;) Ja łączę się z Tobą w bólu...., w upale i w pocie wszystkiego ;). Ja z gorąca nie ryczę, ale wkurzam się za to ekspresowo..., w sumie to ciągle jestem wkurzona, więc nawet się nie wkurzam, bo to stan permanentny ;). Bez kija do mnie nie podchodź . To jak zmieniasz pieluchę Ola, to ciekawe, czy ona mokra, bo zasikana, czy zapocona ;). Biedactwo malutkie ma jeszcze trudniej od nas....
Marzyłam sobie o ochłodzeniu na wyjazd do Wrocka...., no to jutro pojadę tam, w momencie, jak u nas ma być o 2 stopnie mniej, a wrócę, kiedy u nas zapowiadają 35, a tam "tylko" 30..... Tak będę gonić sobie upały.... . Mam wrażenie, że mieszkanie wychłodzi mi się trochę tak około grudnia... może.... U mnie nawet kafelki są ciepłe, fuj :).
Mama zdradziła mi swój sposób na gotowanie w upały.... Mówi, że zamyka się w kuchni, żeby para i gorąco nie szło na mieszkanie, a jak skończy, to wychodzi się ochłodzić do pokoju.... Nie wiedziałam, że mam szaloną mamę ;), ja bym już o własnych siłach nie wyszła, więc ostrzegłam ją uczciwie, że ja jej w kuchni nie pomogę, bo to by był ostatni dobry uczynek w moim życiu . Zresztą ona to wie :) Cała rodzina wie, jak na mnie działają upały ;). Za to uwielbiam przyglądać się zawartości lodówki. Otwieram drzwi i patrzę... i patrzę, tam jest tak przyjemnie chłodno :).
Idę poczytać pod wiatrakiem, może do rana usnę. Szkoda, że mam okna tylko południowo - zachodnie, bo bym mogła wschód słońca oglądać.
Hej Rany ale gorąco robię wszystko nocami bo w dzień sie nie da po ugotowaniu obiadu pot mi ścieka wszystkimi rowkami . Nocami otwieram wietrze a rano i tak jest nadal gorąco jeszcze spać nie mogę . Kiedy już zasnę to rano np. sąsiad o godz. 7 rano postanowił ścinać drzewa pila spalinowa gdybym nie była w pidżamie to bym powiedziała co myśle . Wieczorem postanowiłam odpocząć na tarasie bo był przyjemny chłodek to drugi sąsiad postanowił spalić jakieś śmieci na ogrodzie no ja sie chyba pochlastam . Ale są plusy właśnie udało mi sie zrobic dżem brzoskwiniowy starczy dla moich łakomczuchów na tydzień . Mam taka straszna ochotę na drożdżówki ale boje sie włączyć piekarnik . No i pranie schnie błyskawicznie . Ok zmykam bo padam a rano nie wiadomo który z sąsiadów postanowi mnie obudzić . pa
A ja otwieram okna na noc, wietrzę, a nic nie wchodzi chłodniejszego. No staję w oknie, proszę, a powietrze ani drgnie ;). Liczyłam na tlen po deszczach, jakie dziś miały padać, ale żadna chmura się nawet nie zmarszczyła i ani kropla nie spadła...
Oj, jak wrócę od mamy obdarowana plonami działkowymi, to też chyba w nocy będę to przetwarzać. Dla mnie to nie problem, bo i tak nie śpię, ale gorąco jest prawie tak samo jak w dzień, więc nie wiem, czy rodzinę męczyć....
WITAJCIE! Napisałam się wczoraj, napisałam i...choć najpierw widziałam się na forum,to potem chyba zmył mnie ten padający deszcz.Powtarzać się średnio lubię, więc powiem tylko, że współczuję Wam tych upałów. Ja to jakbym mieszkała w innym klimacie normalnie, rano 10 stopni, po południu około 25, a wieczorem też szybko robi się chłodno, że nawet dłużej na tarasie nie da się posiedzieć. W domu też około 20, więc pełen komfort. Co prawda przetwory robię w letniej kuchni, a wczoraj nawet przy okazji ugotowałam tam obiad, ale musiałam ubrać długi rękaw. Więc proszę mi zazdrościć. Mariolan, już biorę się do tej roboty, biorę. Może dziś wreszcie obrabujemy pasiekę, bo jak jeszcze trochę się zagapimy, to pszczoły gotowe wyżreć mój ulubiony lipowy miód. Lanka, toć Ty mi otworzyłaś oczy<znowu!>.Już teraz wiem skąd u mnie kłopoty z tarczycą, jak nic zaraził mnie ten doktor! Ale mojego męża to dopiero urządził, tylko nie wiem, czy chirurg, czy w pracy, bo rano wyszedł zupełnie zdrowy człowiek, a wrócił w kołnierzu ortopedycznym. I wyobraź sobie jeszcze zwolnienie mu dał. No to jakaś paranoja, chyba żeby nie zarażał. Widać jedni mogą, a drudzy nie:). Aloalo, jak dobrze Cię widzieć. Szkoda mi maleństwa.Proszę Go ode mnie ucałować, tylko tak delikatnie, żeby ciepła więcej mu nie dawać. Znacie skuteczny sposób na muchy? Wcześniej ich nie było, a od wczoraj< sąsiad wietrzy oborę> jakaś masakra. Byliśmy co prawda przygotowani na taką ewentualność <jak to na wsi>, ale żadne preparaty, wypróbowaliśmy trzy, nie działają w tym roku, więc mam dodatkowe zajęcie- zabijanie much. Nikomu nie przeszkadzają tylko mnie, bo wystarczy, że słyszę jedną i już nie mogę spać, czytać, a nawet na niczym się skupić. Kończę, bo już jakaś znowu brzęczy, więc packa w dłoń! Dobrego dnia!
Dobry wieczór :) Jak ja lubię piątek. Nadal ciepło, pies nie chce zbyt długo spacerować. Zwierzaki sa biedne w taki upał.Niewiele się da poszaleć w kuchni w taki upał. W domu okna otwarte na noc, żeby ochłodzić mury. W pracy jest niestety gorzej więc siedzimy między dwoma wentylatorami.
Herbaciana współczuję tych much. Zawsze siadają tam , gdzie nie trzeba. Słyszałam kiedyś, że na talerzy trzeba nalać mleka i położyć na tym muchomor. Taki stary sposób (chyba jednak znam to z jakiejś literatury) Może by jednak poskutkował.
Lenka życzę chłodnej nocy i oby darów z działki nie było za dużo. Żebyś nie musiała przerabiać do "białego świtu"
Aloalo mi też szkoda maleństwa, w pampersie musi być niesamowicie gorąco. Kiedyś to było dawno temu na materac kladłam cerate na to pieluchę taką flanelową i w najwięszy upał moja Młoda leżała tylko przykryta pieluszka tetrową. Bez pampersa. Tak kilka najgorszych godzin w upale.
Mariolan moje pranie też schnie błyskawicznie i to jest zaleta upałów. Sąsiadów scinających drzewo co prawda nie mam, ale za to czasami po ulicy spaceruje pan który wykrzykuje swoje poglądy na temat polityki, religii, obyczajów i seksu czasem też. Niestety ma donośny głos i zdrowe gardło słyszę go na 6 piętrze
Zostawiam dzbanek soku bananowego z górniczych kartek i życzę przyjemnego wieczoru
Ciekawe zdjęcia, wspomnienia z lata. Będziesz miał co oglądać w zimowe wieczory. Cudowne wschody słońca i woda wymarzone wakacje. Czy ta mała dama obok Ciebie też łowi ryby ? Pozdrawiam :)
Wróciliśmy z Wrocławia i mówię Wam, w życiu tak się nie naklęłam na autostrady.... Żeby 2 godziny stać w korku przed durnym zwężeniem i przejechać raptem 30 km ! Jak na złość nażarłam się wcześniej arbuza, a tam żadnego krzaczka nie było. Już chciałam z Małą pod tira wleźć, żeby się wysikać ;). Potem już mknęliśmy jednym pasem z ograniczeniem do 80 km/h, ale z prędkością 15 km/h ! Szał ;). I jeszcze na koniec musiałam za to zapłacić, jak za "autostradę" ! W efekcie podróż, którą zawsze odbywamy w 1,5 godziny, teraz zajęła nam prawie 4 ! Masakra.
Herbaciana, w razie potrzeby służę jeszcze innymi głupimi teoriami, bo ja lubię jakoś tłumaczyć sobie przykrą rzeczywistość :))). I zazdraszczam Ci letniej kuchni ;). Takie miejsce jest na wagę złota. Tylko much nie zazdraszczam ;)
W jesiennym stroju plonów działkowych jednak sporo przywiozłam i będę zmuszona to pakować w szklane domki na zimę ;). W kuchni mam 26 st, bo deszcz tu chyba tylko pokropił i powietrze ochłodził może o 3 stopnie.... Najwięcej do przerobienia mam malin, jabłek, cukinii, ogórków i fasolki, bo sporo innych warzyw i owoców przejemy na bieżąco :).
Lajan super zdjęcia :), a do fontanny to właśnie wchodziłeś, czy już po kąpieli było ?
Jasia PW Ci napisałam :)
Smakosiu, ale nie przeginaj ;). Ja już zaczynam regularnie tęsknić :)
Idę walczyć do kuchni, bo nocy może być za mało ;)
WITAJCIE! Ostatnie dwa dni były bardzo intensywne. Przez dom przewinęło się kilkadziesiąt osób i dzisiaj muszę chyba odpocząć, a miałam tyle planów<żeby nie było, że się lenię, to najpierw wszystko ogarnę, bo wygląda tu jakby jakiś orkan przeszedł>. W sobotę przyjechała prawie cała rodzina męża<imieniny>, ale spodziewałam się tego, więc po głębokim oddechu wszystko szło sprawnie. Kiedy wczoraj pojechali przyjechali moi znajomi,< moje imieniny>. na grilla, ale oni nie nocowali, więc nie trzeba było pościeli zmieniać. Przyjechała też męża siostra z zaproszeniem na chrzciny i z prośbą, żeby moja starsza była chrzestną. Teraz wszyscy śpią jeszcze, a maleństwo wierci się i pokwękuje. O matko, jak dawno nie miałam w domu niemowlaka, już zapomniałam jak to jest. I nie tęsknię za tym. Muchy opanowałam trochę, a nawet więcej niż trochę. Wyśledziłam którędy te potwory dostają się do domu i założyłam siatki w kratki wentylacyjne, więc wlatują tylko nieliczne, które od razu są unieszkodliwiane. Dowiedziałam się też dlaczego nie działają preparaty, otóż muchy muszą być niszczone humanitarnie, czyli nie trucizną chemiczną, a naturalną. No chyba plantację pająków sobie założę. Z tymi muchomorami to też dobry sposób chyba by był, tylko skąd wziąć muchomory. Grzyby to w tym roku tylko w piwnicy w słoikach widziałam jak na razie. Do głupich teorii to ja jestem zawsze pierwsza, więc chętnie skorzystam za każdym razem. Połów świetny Lajanku. Przepraszam, że nikogo nie "wytłuszczyłam", ale coś się dzieje z kompem, chyba klawiatura siada. WSZYSTKIM ŻYCZĘ MIŁEGO DNIA!
Nowy tydzień się zaczął, a u mnie tysz wielkie odpoczywanie po intensywnym łikendzie.....
W sobotę miało się nic nie dziać, nie byliśmy z nikim umówieni, bo był plan ruszenia zadków do rodzinnego miasta mego M, by odwiedzić tam mieszkających znajomych i tych którzy właśnie z zagramanicy przyjechali.... Plany się zmieniły bo akurat znajomi łikendowali z innymi ludziami i zjadą do nas w środę....:)) Ot luźna sobota.....ale zadrynkała koleżanka czyśmy luźni i tak wpadli na posiadówkę z dzieciarnią, przyszli tysz znajomi z naszej wioseczki...Mężowie postanowili zażyć wieczornej kąpieli w basenie, a potem wszyscy w odpowiednich humorach naszliśmy imprezkę sąsiadową (mamy między ogródkami specjalną furteczkę z sąsiadami) by zwiększyć jeszcze ilość roześmianych mordziaszek.....:)) W niedzielę na grilla zajechali kolejni znajomi i tak dom żył do wczorajszego wieczorka....a że po sobotnich tańcach u sąsiadów kolano totalnie odmawia mi posłuszeństwa, to z dzisiejszego sprzątania nici i wcale nie jest mi z tym źle choć wiem, że jutro urwanie dupy mnie czeka, bo na środę muszę mieć wysprzątane by znowu gościć gości:))
Lajan, Aaale ryba!!! Fajnie, że udało Ci się uporać z fotkami na forum, to możemy podziwiać Twoje rybne podboje i piękne widoki znad jeziorka:)) Lenka, niezbyt miłe wrażenia drogowe to w naszej Wrocławskiej okolicy prawie norma na łikend... Ale za to dziś jest chłodniej prawda....? Mój Bubuś wcale takim obrotem pogodowym nie jest zadowolony, bo przez te ostatnie dni zaraz po śniadaniu lądował w basenie, a teraz klapa z kąpielą. Aloalo, Olo dziś odetchnął i mogłaś ubrać cosik więcej niż pampersa na niego....? A jak tam Bob, nadal maszeruje na półkolonie...? Aaa dziewczyny nadal jesteście chętne by podgrzewać wodę w basenie...? bo po tych dwóch chłodnych nocach jest naprawdę przejmująco zimna..... Mariolan, a dla mnie tysz wystarczy tego pyszniastego dżemiku....słoiczek choć....? Herbaciana, czy ja już Ci pisałam żeś moja siostra bliźniaczka....u Ciebie również otwarte wrota, by przyjąć tłumy....hi hi hi Smakosiu, no...ja nie wiem jak Ty nam wynagrodzisz to czekanie i tęsknienie.....
Idę się polenić koło M i jakisiek lemoniadki napić....Paaa!
Kilka szybkich faktów: 1. Ochłodziło się!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Jest zarąbiście. Bozinku, dziękuję bardzo. 2. Wraz z ustaniem upałów ustała moja wściekłość i buczenie na wszystkich i wszystko, bom nerwowa w upały, jak Lenka. Ale ona jeszcze frytki robi, ja bym nie zrobiła. Chyba :) 3. Olo dziś kończy 8 miesiąc. Do dwóch ząbków dolnych dołączają powoli dwa górne. Ostre kanciki już są wyczuwalne. 4.Od wczoraj Olo ubrany :) 5. Bob zakończył półkolonie. Teraz jest zabawa, gry, łamigłówki i zabawy z kolegami. 6. Mąż pracuje znacznie bliżej, niż przez ostatnie dwa lata. Z 6 godz. jazdy zrobiło się 3 i troszkę. Na szczęście nie jeździ tą autostradą, co Lenka, tylko taką prawdziwą :))) 7. Smakosiu - bez jaj! 8. Iwcia - póki co z grzania wody rezygnuję :) 9. Herbaciana - Ty to porafisz się wybyczyć.... Aż wstyd mi czytać :) 10. Lajan - foty rewelacyjne! Dobrze, że już umiesz wstawiać :) Czekam na więcej. 11. Lenka - ośmiomięsięcznik do Ciebie przyleci :) 12. A propos fot też Wam wstawię kilka. Odwiedziliśmy jakiś czas temu Ogrody Kapiasa w Goczałkowicach Zdroju. Nie miałam pojęcia, że tak blisko takie śliczności. I to zupełnie gratis :)) 13. Dobranoc :) 14. Nie chciałam kończyć na 13:) Spokojnej nocy!
Witajcie W sobotę było tak gorąco ze myślałam ze sie rozpłynę ale na szczęście po południu przyszła burza i już po można było wietrzyć mieszkanie kiedy temperatura w domu spadła do 24C poszłam spać spokojnie . Wczoraj i dziś jest chłodniej ale ok gdyby nie fakt ze zle sie czuje to poszła bym na rower . W niedziele pojechaliśmy do mojej babci do lasu ale było cudnie po deszczu super świeże powietrze i cudny zapach drzew . Super sie zrelaksowalam po tym spacerku . Dziewczyny ja was podziwiam z tymi niezapowiedzianymi gośćmi ja bym tak nie mogła chyba po takim nalocie musiałabym cały tydzień odpoczywać . Iwcia dżemik jest zapraszam choc tym razem nie wiem czy można go tak nazwać bo wyszedł płynny i nie wiem dlaczego . W smaku jest przepyszny i teraz sie zastanawiam czy nie wylać i nie dodać jeszcze dzemiksow bo tak sie nie da jeść na kanapce . Lenka zastanawiam sie dlaczego ty sie dziwisz przecież mieszkamy w Polsce korki i remonty dróg w wakacje to normalka . Ja mylę ze wszyscy którzy planują rozkopy dróg w wakacje wychodzą z założenia ze skoro wszyscy maja wakacje to i tak nikomu sie nigdzie nie spieszy i mogą stać w korkach . Smakosia ile można sie urlopować i pic ta kawę na tarasie wracaj do nas . Rany mój M ma mieć urlop w przyszłym tygodniu i zapowiedział ze robimy remont możecie sobie wyobrażać jak mi sie chce bo i tak najgorsza robota czyli malowanie spadnie na mnie . Potem jeszcze to sprzątanie jestem załamana. Zmykam nastrajać sie psychicznie do remontu . Zostawiam herbatkę z cytryna moze sie ktos skusi .
Ja witam ekspresowo, bo właśnie rozpoczęłam trudny proces zasypiania i nie chcę go sobie zakłócać .
Herbaciana, w końcu coś robisz, bo tyle wypoczywałaś, że by wypadało . Tak imieninowo mieliście, więc ja Wam chciałam pożyczyć wszystkiego najlepszego, a oddasz przy moich imieninach ;).
Iwcia, ja wodę grzać mogę nadal, bo co prawda na zewnątrz jest już czym oddychać, ale dla mnie to właśnie dopiero normalne lato, bo wcześniej to była masakra i temperaturę ciela mam nadal wysoką :)
Mariolan, współczuję remontu.... latem bym się nie podjęła...chyba :).
Aloalo, 8-miesięczniak cudny, dotarł cały i zdrowy ;)
Okna roździawiłam na całą szerokość, aż się Ślubny kołderką po same podpachy przykrył... nie wiem, czy mu zimno, czy cóś . Najważniejsze, że ja się nie pocę ;)
Napisz, napisz może coś "się ruszy". Zaglądam do kawiarenki i nawet wpis zrobiłam, ale gdzieś zaginął w wirtualnej rzeczywistości. WSZYSTKIM miłego dnia życzę, a Ty Lenka to już chyba i zagraniczne góry kosisz?
Ale się naczytałam..... Lajan przyszedł i zamiast napisać coś fajnego, to tylko pomarudził ;)
Herbaciana, ścinanie zagranicznych gór sobie odpuściłam, bo ja jednak fest leniwa jestem . Wszystkiego nawet u siebie nie skosiłam, bo mnie taka niemoc dopadła, że musiałam siedzieć na tarasie, pić soczek i patrzeć na góry :).
Za to zebraliśmy jeszcze nasze leśne jeżyny , które w większości poszły na nalewkę, bo wyszło tego z 5 kg. Mała wymyśliła też sobie ciasto z jeżynami i musiałam niestety z miłości matczynej je upiec, ale całe szczęście temperatury są ostatnio bardziej przyjazne, więc w nocy coś z czymś wymieszałam, czegoś nie miałam, ale dałam coś innego i wyszedł mi całkiem nieszkodliwy placek z jeżynami i płatkami migdałowymi ;).
Ślubny poszedł dzisiaj do pracy z rozwaloną głową i oświadczył, że będzie zeznawał iż to żona mu ją uszkodziła. A on zwyczajnie, jak zawsze rąbał drewno i jak machnął siekierą, to jedno rąbnięte drewienko, ze strachu chyba, mu odskoczyło i pechowo trafiło Ślubnego w czoło. Skórę przecięło i ukształtowało pięknego guza, ale krew się nieźle lała. Ja zobaczyłam jedynie efekt końcowy, kiedy to mój małżonek z pozycji stojącej nagle klapnął na tyłek, jak niemowlak uczący się chodzić ;). Myślałam, że się tak nagle zmęczył i raptownie postanowił odpocząć, ale gdy się odwrócił, zobaczyłam rozciętą głowę i usłyszałam : "Ale mi odbiło...." Pewnie myślał o drewnie, które mu odskoczyło, ale pewniejsze jest, że jednak nie myślał. Opatrzyłam mu ranę. Stwierdziłam, że jak na szwy, to za mało się postarał i plasterek wystarczy, ale pech chciał, że na ewentualne kontuzje byłam zawsze przygotowana w przypadku dzieci raczej i jedyne plasterki jakie miałam były zielone w kolorowe zwierzątka... :))) Nie było innego wyjścia i nakleiłam na Ślubnego super barwny plaster i co na niego spojrzałam, to śmiać mi się chciało . Mała nawet okazała lekkie rozżalenie, że jej to takich ładnych plasterków nie naklejałam, ale co poradzę, że się nie uszkadzała tak perfekcyjnie, jak tata ;). Za to podchodziła do niego co chwilę i żądała pochylenia czoła, żeby mogła pooglądać chociaż sobie . Do pracy poszedł bez plasterka.... nie wiem dlaczego :))))
Zostawiam kawałek mojego ciacha, korzystajcie szybko, bo kolejna fala upałów idzie i to się szybko nie powtórzy ;).
Trochę rozbita jestem w tym tygodniu, bo łikend był intensywny, a zaraz po nim, w minioną środę zjechali znajomi i zrobiłam im z ich pomocą, ogóraski kiszaczki do baniaczków z 20kg......:) Popołudniu na ognichu upiekliśmy mięsiwko i zrobiliśmy do późna posiadówkę w antalce:)) Wczoraj popołudniu odjechali, a mi się dzisiaj wydaje, że jakijsik początek tygodnia jest....
Lajan, no jak już chcesz narzekania to proszę......proszę......Ty to taki rozgadany jesteś, że ho ho ho... My się chyba od Ciebie uczymy....ot i po narzekaniu....hi hi :) Ps. co zrobiłeś z rybkami...zjedzone na świeżo usmażone czy może jakisiek przetwarzanie było? Ja ostatnio dostałam od teściowej i zjadłam samolubnie znowu pyszniaste pulpety rybne mnim.
Lenka, ale apetyczne ciacho Łooo!!! Z jeżynami jeszcze nie robiłam nigdy i chyba nie jadłam:) Jak wpadniesz z kawalątkiem, to na pewno będzie pasowała do niego, sprezentowana mi na flisie, naleweczka ,,listkówka" na liściach czarnej porzeczki....ale byłby duet :))
Herbaciana, a cóż Ty teraz robisz....? Taka zaganiana....ja wiem żeś została do roboty pogoniona po przedługaśnym urlopie, ale tłumacz się tu szybko co i jak....
Tak się najadłam, że aż wstyd....nie mogłam się dzisiaj oderwać....Robiłam sajgonki i tysz domowy sos z chili słodko-kwaśny....mniamniuśne wsio wyszło, ale się przejadłam z tego łakomstwa....idę popić arbuzadą.....Paaa!!!
Dzisiaj postanowiłam nagotować na cały tydzień, żeby potem nie męczyć się w upały. Ogłosiłam rodzinie, że odpalę góra jeden palnik, więc albo żremy dania jednogarnkowe, albo coś na szybko odgrzeję. Nawet moja mama się już martwi, bo u niej zapowiadają w przyszłym tygodniu 38 stopni w cieniu !
Iwcia, pasuje mi taki duet :). Lubię duety. Zawsze powtarzam, że np. do piwa najlepiej pasuje.... drugie piwo, do kieliszka wina - drugi kieliszek itd. No to z ogórasami poszalałaś :). Ja w tym roku robiłam tylko stałe punkty programu, czyli kiszone, konserwowe, z chili i czosnkiem oraz z curry. Nie wiem, czy jeszcze na coś się zdobędę :).
Lajan, bądźmy optymistami :) Jeszcze połowa wakacji przed nami, ciepełko letnie i reszta urlopu i chociaż ja już myślę o książkach i początku roku, to skutecznie odganiam złe myśli planami wyjazdów, które jeszcze przed nami ;).
No to wracam do kuchni póki da się tam jeszcze wytrzymać :)
Przytoczyłam się w swej okrągłej postaci, bo normalnie nogi mi do tyłka wlazły... Jeszcze zamarzyło nam się grillowanie póki upałów nie ma, więc jutro postanowiliśmy skoczyć do domku w górach na grilla :). Oczywiście wracać po spożyciu "grilla" nie możemy, więc zostaniemy na noc do poniedziałku ;). Jak ja lubię takie spontaniczne wypady :)).
Sie narobiłam, więc planuję się porządnie wyspać. Okno na oścież i będę wdychać rześkie powietrze. Może jakoś pójdzie....
Dzie Wy wszyscy som...? Tak gadam sama do siebie...
Aloalo, stanowczo nas zaniedbujesz .
Smakosiu, ja zaczynam się już martwić...., odezwij się chociaż troszeczkę....
O kurcze...zapomniałam małe pranko machnąć, lecę szybciorem wstawić. Uwielbiam moją pralkę za to, że jej w ogóle nie słychać i mogę prać nawet w nocy ;) Dobrze że pipczy na koniec, bo inaczej bym nie słyszała, kiedy kończy prać :).
Jeszcze dobry. Jutro się zacznie. 30.32.33.34 i aż do 38 w piątek, w sobotę nadal ostrio ponad 30, w niedzielę też.... Boziu kochany, ja byłam pewna, że jak się sierpień zaczął, to upały odeszły w zapomnienie! A tu guzik! Ja już jestem nerwowa i wkurzona! Ale Mąż ma dopiero przerypane, bo tam gdzie pracuje jest jeszcze cieplej a pracuje w plenerze... I nie jest to Afryka.
Czy ktoś zna sposób na nauczenie dziecka żucia? Chodzi o Ola oczywiście, bo Bob żuje świetnie. Zwłaszcza słodycze :) Ale Olo toleruje papki i tyle. Jak tylko jest coś kawałeczkowego, np. miniaturowa kosteczka miękkiej marchewki to się krztusi i kaszle i już buzi nie otworzy. Zero odruchu mlaskania i żucia. Pediatra powiedziała, że to nie szkodzi, że jeszcze czas, ale Bob już żuł a ja porównuję :) A najbardziej Olo lubi przekąski. Przekąsa pomiędzy kolejnymi łyżkami jedzenia drewniane krzesełko lub miseczkę. No, taki smakosz :)
A Bob wraz z rozpoczęciem sierpnia, zaczął odliczać dni do swoich urodzin i dziś rzucił myśl: "mamo, ciekawe, jak będzie wyglądać życie , gdy będę miał osiem lat"...
Iwcia - w nadchodzącym tygodniu zgłaszam się do grzania wody w basenie!
Lenka - fajny miałaś pomysł z tym nagotowaniem na cały tydzień. A grill wyszedł? Kiełbasa miałał dużo procentów? :)
Smakosia - no weź!
Herbaciana - miłego sierpnia także Tobie :)
Lajan - ja weny na nowy temat nie mam. Jeszcze możemy zaczekać, to coś nam się pewnie nasunie :)
Idę. Wrócę, jak się ochłodzi. Mam nadzieję, że jeszcze w sierpniu ...
Nareszcie spokojny łikend....choć oczywista wczoraj wpadli znajomi mieszkający ulicę dalej, na piffko, winko.....i....w ogóle:)) Ale była to spokojna posiadówka zakończona ok godz 02.00 Dziś celebrowaliśmy z mężem naszego kacorka, bo przy okazji rocznicy nie można tak po prostu przestać procentować
Wymieniliśmy część wody w basenie na ciepłą co dało naprawdę dobry efekt, ale nie martwcie się dziewczyny po nocy przyda się niejedna porcja grzania:))
Przedwczoraj namodziłam pyszny sos chili słodko-kwaśny, dziś dorobiłam solidną porcję dopieszczając proporcje. Nie mogę się od niego oderwać, wczoraj pałaszowaliśmy z tartą cukiniową, a dziś jadłam na kanapce....mówię Wam bomba...robi się szybko a efekt cudny, choć nie jestem fanką pikanterii to ten kontrast słodkości, kwaśności i pikantności jest super:) ...może się skusicie...
Naprawdę nie mam też jeszcze weny na nowy lot i to może jest najlepsza wskazówka dla Ciebie Lajan....ale nie mam pojęcia co miałaby wskazywać....hi hi hi
Widać już lato, zrzucamy swetry, pokazujemy ciało,
wystawiamy twarz na słoneczko, opalić by się zdało.
Krew zaczyna szybciej rozgrzewać nam nasze żyły,
dobrze mieć obok siebie ukochanego, oby był miły.
Czułym gestem niech mąż lub przyjaciel nam odpowie,
jakie mamy pragnienia, tęsknoty, niech się dowie.
Magia letnich miesięcy, czym zaskoczy nas dzień?
ta czuła, sentymentalna miłość niech opuści cień.
Miłość bywa trudna, rodzi różne ciekawe dylematy,
My potrafimy rozmawiać, poruszać trudne tematy.
Zaczną się wakacje, dzieci już kończą swoje szkoły,
bądźmy więc wyrozumiali a każdy dzień będzie wesoły.
Ruszajmy na szlaki, czeka morze, drogi i wysokie góry,
zielone lasy, doliny, urokliwe rzeki i cudne Mazury.
Niech przygoda za przygodą szczęśliwie nas odwiedzi,
każdy musi odpocząć, niech nikt w domu sam nie siedzi.
Zabrać aparaty, wszystko zapamiętać i sfotografować,
wrócimy do domu to w kawiarence będziemy plotkować.
Do zobaczenia, ruszajcie po letnią przygodę śmiało,
pogoda zapewniona, tylko ponurakom będzie padało.
Hej,
Widzę , ze o mnie już nikt nie pamięta a ja czytam was tylko czasem nie mam już sił na pisanie . Widzę ze u was już po komuniach imprezach plenerowych a u niektórych nawet po urlopach lub w trakcie. Ja ostatnio ciagle walczę z zielskiem które szybciej rośnie niż kwiaty i warzywa co powyrywam to za tydzień już jest taki gąszcz ze na nowo muszę pielić poprostu koszmar . A z tych zajęć bardziej przyjemnych to byłam ostatnio na grillu ze znajomymi niektórych nie widziałam od roku było super szkoda ze noce takie zimne . W zeszłym tygodniu miałam 20-lecie matury . Spotkaliśmy sie prawie w komplecie . Niektórych nie widziałam od 20 lat i powiem ze jeśli bym spotkała te osoby na ulicy to bym nie poznała . Było swietnie i długo nie mogłam odespać zabawy do rana . A jeśli chodzi o plany urlopowe to miały być ale niestety nie znalazłam nic ciekawego dlatego postanowiliśmy pokazać małemu troszkę Polski i jedziemy po rozdaniu świadectw najpierw do Krakowa a potem do Zakopanego i moze w drodze powrotnej zajedziemy do Wieliczki . A plany urlopowe zagraniczne odkładamy na wrzesień moze wtedy bedą oferty które bardziej bedą nam odpowiadać bo pogoda to jeszcze powinna być gwarantowana .
Lajan buziaki za piękny ciepły letni wiersz .
Zmykam muszę oczyścić truskawki i zamrozić by w zimę mieć troszkę lata na talerzu .
Pa
Mariolan, masz szczęście, że się odezwałaś, bo już miałam iść po Ciebie No! Iwcia dobrze podsumowała - czekaliśmy, wołaliśmy a tu ciiiiisza. No ale najważniejsze, że u Ciebie wszystko OK. Teraz już liczymy na Twoje towarzystwo w przerwach odpoczynkowych od zielonych chaszczy
Ukłoniki Środowe!!!
Lajan, Brawo-Ty..... Z pewnością weny i uroku wypowiedzi nie można Ci odmówić. Całusy posyłam....Ty wiesz jakie Ogromne, no nie....? :))
Mariolan, jak to nie pamiętamy....jak to...??? Toć byłaś wywoływana kilkakrotnie, czas jakiś już temu do tablicy, ale bez odzewu.....nu nu.....!!!
Myślałam, że po tych wielkich Wż-towych zmianach nie masz już do strony takiej namiętności i do kawiarenki przez to Ci nie po drodze....w wątkach tysz jakby brak Cię było....no cóż tu dużo pisać Baty Ci Się Należą i ulgi raczej nie będzie....szykuj się i żeby mi to było przedostatni raz!!!
Ale bardzo mi miło, że jednak nic pozaziemskiego Cię nie zatrzymało i jesteś z nami....Prosim tylko traz już częściej :))
Widzę że też nie odpuszczają u ciebie chaszcze, ja wczoraj przeplewiłam ogródek, a dziś kompletnie doprawiłam się fizycznie kosząc trawiszcze i podcinając gigantyczne przyrosty krzaczorów....Właśnie wróciłam i idę pod prysznic......
Papatki:))
Brawo Lajanmn!!!! Ty nigdy nie zawodzisz. Zawsze można na Ciebie liczyć
Dopisano 2015-6-20 9:40:2:
O joj Lajan, ależ mi się dziwnie wystukały litery i poprzekręcałam Twój nik - przepraszam. Dopiero teraz to zauważyłam. Jeszcze raz przeczytałam wiersz...Witam czwartkowo
No nie Pada, mokro, chłodno - br! Dobrze, że nie jestem teraz na urlopie
Aloalo, dopiero teraz zauważyłam, że Ty wczoraj byłaś w Kawiarence. No super! Już mi Ciebie brakowało. Na dodatek "rozgadałaś" się a to mi sprawiło poranną przyjemność To mówisz, że Olo dla świata jest dziewczynką Ja chcę to zobaczyć Kurcze, tyle strachu było po tych kontrolnych wizytach lekarskich a On fajnie się rozwija i rośnie Ci pewnie śliczny chłopaczek. Brawo! Już się nie mogę doczekać kiedy zaczniesz nam relacjonować Jego pierwsze zdania. Ależ ten czas umyka.
Bob zadowolony, że rok szkolny się kończy? Idzie na trochę do "dziadków" odpocząć od mamy? A mąż będzie miał urlop?
Wczoraj moja "psiapsiółka" wróciła z Grecji. Pierwsza refleksja była taka, że biuro podróży poinformowało ich przed wyjazdem, że hotel nie ma opcji rodzinnej i będą w cztery osoby w jednym pokoju. Trochę byliśmy zaskoczeni, ale tak się cieszyli z tego urlopu, że machnęli ręką na ten fakt. Na miejscu zaś okazało się, że hotel dysponuje wariantami dla rodzin z dziećmi i mieli do dyspozycji dwa pokoje. Miła niespodzianka. Tyle, że pomyśleliśmy o tym jak świetnie są zorientowani pracownicy w biurze podróży o ofertach, które oferują
Zrobiłam herbatę z sokiem i cytryną. Komu?
Nadal mży i ponoć tak ma być do wtorku
Dobrego dnia
Dzień dobry!
Szaleństwo, ja znów przyszłam :) Kawę sobie zrobiłam, to gdzie mam pić, jak nie w Kawiarence :) Smakosiu, chcesz z ciśnieniem? Zresztą wszystkim chętnym mogę nacisnąć :)
Lajan - pięnie napisałeś! Cmoki masz, oczywiście, nie wiem, czy nie większe od tych Iwci :)
Smakosiu - obiecuję foty posłać. Tak myślałam ostatnio, że Cię zaniedbałam :) Mąż ma urlop teraz, niestety, w wakacje pewnie będzie przerąbane. No nic, wykorzystamy weekendy jakoś. A Bob pewnie Dziadków odwiedzi nie raz.
Lenuś - jak Wam tam? Czuję po drżeniach serca, że cudnie :)))
Mariolan!!!! - Ty weź się popraw. No przychodźże do nas częściej, proszę!
U mnie pogoda też diametralnie różna od tej z zeszłego tygodnia. Ale w zeszłym tygodniu to była masakra. Nienawidzę takiego gorąca, bardzo źle się czuję. Ale znów aż takiej obniżki nie musiało być. Z 32 na 17 to tak trochę bez sensu. A rano to już w ogóle brrr
Uciekam. Miłego dnia!
Aloalo, "naciśnij" dla mnie też
Jakoś tak uspokoiło się w pracy - nikt nie gania, telefony rzadziej dzwonią więc jest czas na kawę. Trzeba sobie uprzyjemniać dzionek, prawda? Hm...co by tu na obiad zrobić? A co tam! Mam ziemniaki, koperek, jajko ze wsi, to nie będę się zastanawiać nad pichceniem. O jej, jeszcze półtorej godziny... Już mi się nie chce dzisiaj pracować.
No trudno - popracuję
Witam w piątek, piąteczek, piąteluniek
Jak zimno! Na prognozy lepiej nie spoglądać, bo nic dobrego nie wróżą. Trzeba się będzie dogrzewać gorącą herbatą. Ale nic to - damy radę!
Dziś po pracy pędzę do domu zrobić swoją młodą kapustkę z pomidorami, koperkiem i odrobiną wędzonego boczku. Mmmmm, jak ja lubię takie lekkie, proste, pachnące dania Zawiozę jutro rodzicom. A wieczorem jadę do swojej "psiapsiółki" na pourlopowe spotkanie. Pewnie pooglądamy zdjęcia i pozachwycamy się razem. Zjemy jakąś grecką sałatkę co by jeszcze bardziej być w klimacie Zaniosę białe wino więc się trochę "wyluzujemy"
Hm...tylko ta ura z a oknem...
No nic, czas na gorącą herbatę z sokiem i cytryną
Ukłoniki Piątkowe!!!
Jak za oknem każdy widzi....buuu i brrr
My żyjemy już tylko jutrzejszym wczesnym wstawaniem i wyjazdem ciągnącym się ok 4 godziny w jedną stronę.....mam nadzieję, że jakoś się odnajdziemy w tym jasnogórskim tłumie....
Wcześniej jednak, bo dziś o godz 16.00 w szkole Bubusia mamy występ dzieci dla rodziców, którego przygotowania były owiane tajemnicą....Dzięki temu Bubuś już nie mógł się doczekać finału i naszej reakcji na występ....słodziak....:)) Muszę tylko przebrać go za Tatę, więc naszykowałam białą koszulę, dżinsy i do tego koniecznie szelki ,,tatowe", śmieszna czapka a'la kaszkiet i namalujemy wąsy....
Trzeba porządnie przemyśleć jak się ubrać do tej Częstochowy i jakie dodatkowe ciuchy zabrać żebyśmy nie mieli za dużo i byśmy nie pomarzli....pewnikiem zapakujemy kurtałki przeciwdeszczowe, bo może przelotnie popadywać.... Niby to lepiej, że nie będzie uciążliwego upału, ale to padanie mogłoby nas ominąć no nie.....
Aloalo, też sobie wczoraj poczytałam o Twojej ślicznej ,,dziewczynce" w poprzednim locie..... To mówisz, że chłopcy radzą sobie z pozowaniem do zdjęć....Takie ładne okazy, więc nic dziwnego....super! Buziolki posyłam:))
Smakosiu, jeśli plan jest na greckie smaki i podlane będzie białym winkiem, to z pewnością nawet wieczorkiem dla Ciebie i koleżanki słonko wyjdzie....Dobrego wypoczynku:))
Paaa!!!
Iwcia, kurtka przeciwdeszczowa obowiązkowo, bo to lepiej mieć - wiadomo. Zerknęłam na prognozę i widzę, że aż tak źle nie będzie w Częstochowie. Sama zobacz
Życzę pięknych emocji i wracajcie szczęśliwie.
Smakosiu, Mam tę Twoją pogodę w zakładkach odkąd mi podałaś linka..... Teraz jestem o niebo mądrzejsza pogodowo ... Tak planuję co rano jak ubrać Bubusia do szkoły, czy jak jechaliśmy do dinoparku....
Sprawdzam jak będzie się sprawa rozwijać godzinowo danego dnia i się wsio sprawdza....:)) W środę dałam Bubusiowi krótkie spodniachy do szkoły i dziewczyny (mamy) pytały czy nie przesadziłam (rano było naprawdę zimno), a ja na to że będzie dziś ciepło.....Dzieci w powrotnym autobusie w podkoszulkach powysiadały.... Dzięki za link jeszcze raz :))
Ależ nie ma za co dziękować Trzeba przyznać, że faktycznie jest super, bo często ją aktualizują i przez to nie zawodzi. Ja mam nawet aplikację na telefonie i rano, jak się spieszę, to mogę szybko sprawdzić ile jest stopni za oknem Złamałam ostatnio taki zwykły termometr gdy myłam okno więc trzeba się jakoś ratować
Witam sobotnio
Nieustająco szaro, buro i mokro. Hm...w tym roku wyjątkowo chłodny ten początek letniego sezonu, prawda? Zazwyczaj maj był bardzo ciepły a jak nie maj, to chociaż czerwiec. A tu co? Hm...
Kto wie kiedy wraca Lenka? Już się Jej nie mogę doczekać i tych zdjęć i relacji jak było.
Wczorajszy wieczór wypadł bardzo sympatycznie. Oczywiście była grecka sałatka, greckie wino, gołąbki z ryżem i na koniec jakiaś tradycyjna, grecka słodkość. Wyglądało to jak rulonik z ciasta filo nasiąknięty miodem i czymś jeszcze...?
Dziś pakuję swoją przepyszną, młodą kapustę w wielki pojemnik i śmigam do rodziców.
No ale nim wyjdę zaparzę jeszcze pysznej kawy, bo nie ma to jak "ekspreśna"!
Dobrego dnia
Ukłoniki Niedzielne:))
...no i jestem by opowiedzieć Wam i zdać wyczerpującą relację ze wczorajszej pielgrzymki do Częstochowy.....
Ale zacznę od początku jeśli pozwolicie, bo choć błahe to poczynania stanowią one, ni mniej ni więcej kwintesencję wycieczkowej przygody....
Pobudkę zapewniłam sobie o 4.40 by wyrobić się w łazience, spiąć włosięta żeby nico nie zwisało frywolnie....Bubusia miałam w planach powolutku wybudzać, ale wstał bezboleśnie Ooo dziwy nad dziwami.... Autokar planowo miał wyruszyć o 6.00 więc spięłam się i kanapki zrobiłam z moim dzień wcześniej upieczonym chlebusiem razowym....zapakowałam cytrynówkę dzień wcześniej dopieszczoną na gotowo ( tak się umówiliśmy z ekipą, że na drogę powrotną ma być ), herbata w termos, ciuszki na zmianę w razie wu....aparat naładowany bateryjnie, przegryzki i słodkości na drogę i ogółem się nawet wyrobiłam i śmyśmy byli na ,,posterunku" za 10 minut 6.00...
I tak się już wszyscy zebraliśmy i ksiądz tysz i czekając na autokar, nam wstępnie plana opisywał co i jak tam na miejscu po kolei nastąpi i robić będziemy....takeśmy sobie luzacko pogadywali i palący ostatnie przed podróżą wdechy smoliste brali, aż upłynęło pierwsze pół godziny i księdza ogarnęła refleksja, że może zadzwoni, zapyta czemu i skąd to opóźnienie....i tak raz i drugi i trzeci dzwonił i się nie dodzwonił....nikt nie odbierawszy i zaczęliśmy mieć obawy, czy aby na pewno ksiądz się jakoś upewniał, że termin zarezerwowany jest, ale twierdził że się dogadywał ze trzy razy przez telefon.....Po około godzinie jeden z kolegów dodzwonił się do przewoźnika i ten stwierdził, że owszem na naszego plebana jest rezerwacja na 27.06...( fakt jest taki że ksiądz i za tydzień ma wyjazd ale z inną ekipą i do Lichenia )......buuuu
Starszyzna się rozeszła, większość komunijnej ekipy postanowiła jechać prywatnymi autami tak jak i ksiądz.....my się wyłamaliśmy i po krótkiej drzemce, spokojnym śniadaniu i kawce pojechaliśmy z Bubusiem do kina i na pizzę.....cóż te ścieżki najwyraźniej nie są nam jeszcze pisane....
Do juterka:))
To magiczne miejsce lubię tam jeździć.
Witajcie poniedziałkowo
Rany mamy już wszystko zarezerwowane na wyjazd a mały ma zapalenie ucha mam tylko nadzieje ze wszystko mu przejdzie do soboty bo już tak sie nastawiłam na ten wyjazd . W sobotę wymieniłam cześciowo wodę w oczku i teraz przynajmniej widać rybki . Nadal walczę ze ślimakami które szybciej zżerają wszystko nim ja sadze .
IwciaG widzę ze wyjazd nie doszedł do skutku ale przynajmniej masz już wprawę w pakowaniu . Następnym razem taki trening bedzie jak znalazł.
Pa moze wpadnę jutro .
WITAJCIE! Poniedziałkowo i nowotygodniowo!
Lajanku, wiersz cuuudny i jakoś tak ożywił kawiarenkę.
Lenka,wiem, że Ty wakacjujesz i donoszę co kwiatki podlewam, tak przy okazji swoich, i nawozem też trochę częstuję, ale nie myśl, że za darmo, bo czekam na zdjęcia.
Iwciu, myślałam, że takie rzeczy to tylko mnie się mogą zdarzyć. Szkoda Waszej "zarwanej" nocy, ale wiesz: co się odwlecze, to nie uciecze.
Nie narzekajcie na deszcz, bo u mnie to tylko występuje na ekranie telewizora, a wszystko schnie zamiast rosnąć, no, oczywiście oprócz rachunku za wodę. Zrobiło się za to zimno i ponuro.
Wczoraj byliśmy na "Nocy świętojańskiej". Impreza lokalna i w przeważającej części ludowa, ale z fajnym klimatem. Bardzo podobały się nam płonące słupy, płynące wianki zamieniające się w oddalające się "świetliki" i taniec ognia. Nie pierwszy raz widziałam to widowisko, ale i tak zapierało mi dech w piersiach. I wiecie co, w takim otoczeniu, to nawet zwykłe kartacze i kiełbasa z grilla smakują wybornie.
WSZYSTKIM życzę dobrego tygodnia!
Witajcie poniedziałkowo i wieczorową porą
Wiecie co, wczoraj na chwilę zatrzymałam biegnące myśli i tak jakoś skupiłam się mocniej...a potem przeraziło mnie, że czas tak szybko ucieka. Uświadomiłam sobie, że w poniedziałek pomyślałam, że tydzień się zaczyna a zaraz potem była niedziela wieczór. Ja nie wiem jak to się dzieje. Hm...nic szczególnego nie robiłam i nie byłam jakoś wyjątkowo zajęta a mimo to tydzień mi umknął. A co tam tydzień...przecież dopiero co się szykowałam do swojego upragnionego wyjazdu do Portugalii a to już minął miesiąc. Ech...
Od rana miałam sporo pracy więc kawę wypiłam w tzw. miedzyczasie i bez Was (niestety).
Iwcia, ale Wam się przygoda przytrafiła, co? Aaaa, czasami coś się dzieje bez naszego udziału a potem życie pokazuje, że to nie przypadek, że tak jest dla nas lepiej (?) Nie ma tego złego...
Mariolan, współczuję... Oj, to masz teraz zmartwienie z tym zapaleniem ucha. W sumie, to tyle dobrego, że nie pojawiło się w dniu wyjazdu albo zaraz na początku urlopu. Przynajmniej macie to pod kontrolą. Życzę szbkiego, magicznego powrotu do zdrowia.
Herbaciana, coś czuję, że też bym się zachwycała takimi, pływającymi światełkami, bo jest w tym jakaś "magia" (?) A zrobiłaś fotkę? Podziel się
Hm...chyba mam dzisiaj jakiś refleksyjny nastrój.
A wiecie, że za trzy tygodnie zaczynam drugą część urlopu? Super. Liczę, że wtedy będzie prawdziwe lato i uda nam się miło spędzić ten czas w naszym kochanym "kraju-raju"
Dobrej nocy
Dobry wieczór!
Pogoda kolejny dzień jest do d.... Zimno, wietrznie, z ulewami, potem chwilowo błękit i słoneczko i znowu to, co napisałam na początku. Brr
Olo dziś został zaszczepiony. Myślałam, że teraz już jakaś dłuższa przerwa w wizytach w poradni nastąpi, ale Olo mało przybrał na wadze i mam przyjść znów za miesiąc na kontrolę...
A jeśli chodzi o mnie, to mój dysk dziś postanowił o sobie przypomnieć!!! Wstałam rano normalnie, weszłam do wanny pod prysznic, umyłam się i już nie mogłam wyjść. Kurna! Bogu dziękuję, że Mąż w domu, bo nie dałabym rady z noszeniem Ola. Mam nadzieję, ze mi to szybko minie.
Zapisałam Boba na półkolonie. Ponoć w zeszłym roku było cudnie. Mam nadzieję, że Bobowi przypadnie to do gustu, bo za szczęśliwy nie był :)
Dobrej nocy! Idę się walnąć na łóżko, nie pogadam do każdego, wybaczcie.
Ciekaw jestem gdzie podziewa się makusia, nie odpowiada na priv.
Lajanku, odpowiedziałam, od razu, zerknij na pocztę :)
Aloalo, jak się dzisiaj czujesz? Ból trochę mniejszy? Idzie ku lepszemu?
Witam wszystkich po powrocie :)
Jeszcze nie nadrobiłam czytania, ale jutro się poprawię i odezwę ;). Miałam internet w pokoju, ale ja rzadko bywałam w pokoju, bo czasu było mi mało ;).
Co tu jest za pogoda, ja się pytam ? Przed odjazdem siedziałam jeszcze w stroju kąpielowym w cieniu ( bo w słońcu za gorąco ), a w kraju przywitał mnie deszcz.....
Muszę powiedzieć, że było cudnie. Nawet nie wiem co lepsze.... jedzenie, widoki, hotel, pogoda, ludzie, zabytki, przyroda, zapachy, pamiątki.... wszystko mi się podobało, ale bardziej szczegółowo postaram się odezwać jutro. Padam po podróży na pysk, jednak musiałam do Was wpaść na chwilkę i się przywitać :))).
Buziaki :)
Lenuś!!! Witaj! jak ja się cieszę, że już jesteś Widzisz ten szeroki uśmiech?
Wiem, wiem...ta aura po powrocie może być szokowym doświadczeniem. No ale Twoja skóra czuje jeszcze tamtą energię więc jakoś dasz radę a za tydzień będzie już cieplej (tak zapowiadają). Jak ja się nie mogę doczekać tej Twojej relacji!
Witajcie środowo
Zrobię gorącej herbaty i nawet słowem nie wspomnę o pogodzie
Dobrego dnia
Witam..... ( czekajcie sprawdzę )... środowo :).
Ciekawa byłam, co u Was słychać, ale przez całe wczasy nie siadłam nawet przy laptopie ;)..., no zarobiona byłam .
Smakosiu, ja chyba jeszcze bardziej się cieszę, że Was "widzę", ale czułam, że jesteście ze mną ;). Mam nadzieję na poprawę pogody, bo jakoś nie wiem w co się ubrać... :).
Aloalo, dobrze czułaś drgania serca, widocznie idealnie byłaś usadowiona ;). Ale zmartwiłaś mnie na "dzień dobry" bólem pleców.... Proszę mi się natentychmiast poprawić !
Herbaciana, dziękuję za dopieszczenie moich roślinek. Wiedziałam, że na Ciebie mogę liczyć :). Tylko czy one teraz zniosą moją "pielęgnację"... .
Iwcia, szkoda, że wycieczka nie wypaliła, ale następnym razem będzie pewnie podwójnie fajnie ;).
Mariolan, dobrze Ciebie zobaczyć po takiej przerwie :). Do wyjazdu macie parę dni, to i zdrowie się poprawi.
Muszę się przyznać, że jechałam do Bułgarii trochę sceptycznie nastawiona. Ślubny ciągle brzęczał, że najlepiej było w Grecji i zapewne nigdzie nie będzie lepiej, ale miło się rozczarowałam. Chciałam jak najwięcej zobaczyć, poznać nowe smaki, kulturę i zwyczaje.
Dla mnie Bułgaria pachnie różami... Co chwilę pojawiał się aromat różanych mydełek, kremów, perfum czy olejków. Próbowaliśmy różanej wody, rakiji, konfitur, dżemów i syropów. Naprawdę większość cudnie pachniała i nie byłabym sobą, jakbym nie zakupiłam różanych pamiątek :).
Następnymi zapachami były przyprawy... różne aromatyczne mieszanki na czele z czubricą, sminduchem i merudiją, które wieczorami musiałam powąchać, żeby spokojnie zasnąć ;).
Wszystkim znane bułgarskie wina, których nabyłam pokaźną ilość, ponieważ trafiliśmy również na winiarza mającego też sad figowy i na własną zgubę zdegustowaliśmy sporą ilość trunków ;). Jak one pachniały... Nie mogłam dosłownie wyjąć nosa z kieliszka. Pachniały słońcem, owocami i miodem. Do tego oczywiście rakija w różnych smakach i okazało się, że zmuszeni jesteśmy do zakupu walizki, bo nam się pamiątki w bagażu nie mieściły ;).
W ogóle to był chyba pierwszy kraj, w którym nie miałam problemu z wyborem upominków dla siebie i znajomych, ale takich, żeby nie były to zwykłe "kurzołapy", tylko coś związanego z danym regionem. Pomijam już tanie torebki, ciuchy i perfumy, w które obłowiły się moje dziewczyny, bo i tak było z czego wybierać.
Bułgaria to również piękne widoki, krajobrazy i zabytki. Stare miesza się z nowym, ładne z brzydkim, ale razem tworzą niepowtarzalny klimat. Mam już problem, jak Smakosia, bo aż ciężko wybrać kilka zdjęć z 2000 tys. Chyba również umieszczę je w galerii, bo może łatwiej już będzie się oglądać.
Pogoda była cudowna. Raz postraszył nas deszcz, ale nie zdążył zmoczyć, a co najfajniejsze było, to to, że tam po deszczu wcale nie robi się zimno :).
A jedzenie.... Jedzenie było przepyszne. Cykałam każdy talerz, żeby samej zapamiętać smaki, bo tyle tego było, że nakładałam sobie wszystkiego po łyżeczce, żeby tylko skosztować, a i tak wychodziła mi wielka kopa żarcia :).
Z obsługą się wręcz zaprzyjaźniliśmy i moja Duża już chce jechać z powrotem ;).
Najważniejsza rzecz, na jakiej mi zależało, to widok z pokoju, ponieważ uwielbiam wstać rano i spojrzeć na morze. I na szczęście trafiły nam się pokoje z widokiem na Morze Czarne :))) Nie było tak blisko jak w Grecji, bo tam hotel stał nad brzegiem dosłownie, a tutaj mieliśmy ok. 400 metrów do morza, ale widziałam je ciągle.
Pokażę mój widok z balkonu, a resztę postaram się umieścić w galerii.
Lenka, ale mi namieszałaś w głowie tą swoją relacją. A może raczej powinnam napisać, że mi rozjaśniłaś umysł...? Pochłonęłam słowa jednym tchem a wyobraźnia tak zadziałała, że poczułam wszystkie, opisane zapachy. Na dodatek dzisiaj był u mnie znajomy, który jest Bułgarem i zachwalał jak to tam pięknie. A koleżanka z pokoju obok wyjeżdża za 3 tygodnie. Czy to nie jest duże zagęszczenie zbieżności jak na jeden dzień? Hm...może ja też zacznę sobie powoli marzyć i w przyszłym roku uda się to zrealizować...? Jak ja lubię czubricę! Pozostałych przypraw nie znam. Sminduch, merudija? A co to za jedne? To mówisz, że musieliście kupić dodatkową torbę na pamiątki? A to dobre! Już się nie moge doczekać zdjęć.
Ps. Cieszę się, że jesteś
Smakosiu, tyle zbieżności, to może jakiś znak ?
Ja Bułgarię mogę z czystym sumieniem polecić. Nie znam całej, ale to, co zobaczyłam - warto było. Mieszkaliśmy w Złotych Piaskach, a dokładniej w Czajce, dużo spokojniejszej ;), ale zobaczyliśmy też Nesebar, Bałczik, Kaliakrę, Albenę i Warnę. Jeszcze sporo zostało do zwiedzenia, ale czas minął.... Teraz aż żałuję, że tyle spałam, bo wyobraźcie sobie, że przesypiałam całe noce ! Tylko jednej budziłam się co chwilę, ale dzięki temu zobaczyłam wschód słońca :).
Czas spędzaliśmy bardzo intensywnie i najczęściej poza hotelem, ale i wypocząć się dało. Większość opalała się nad basenem, a my troszkę obok, w cieniu baldachimu na fotelach lub leżakach i z widokiem na morze. Panowie przynosili nam do stolika kawę, napoje i drinki, a my się relaksowałyśmy zajadając do tego pyszne lody. Jak mi tam smakowały lody... ;).
To "nasze" miejsce :)
WITAJCIE!
Smakosiu,czy Ty nie posiadasz przypadkiem jakiegoś kuada albo ciągniczka, czy choćby samochodu z hakiem, bo wiesz, ja i moi sąsiedzi chętnie byśmy te chmury i deszcz kupili jakbyś nam tak z jedną przyciągnęła.
Lenka,witaj po powrocie i podziel się zdjęciami i wrażeniami.
Słuchajcie, mam taki problem: zrobiłam kąski kurczakowo-serowo z przepisu WKN i chciałam dodać komentarz, ale nie wiem jak, bo pod przepisem nie ma takiej opcji, zresztą tak samo nie mogę znaleźć opcji dodania do ulubionych. Pomóżcie. Pisałam już o tym w wątku o nowym WŻ, ale tam zwykle długo trzeba czekać na odpowiedź.
Tym, którzy mają słońce życzę deszczu, a tym co deszcz- słońca. Wszystkim miłego, spokojnego wieczoru!
...wydaje mi się, że przepisy które przekierowane są na reklamowanie SERA D. po prostu rządzą się innymi prawami i do pewnikiem jak przejdą na zwykłą książkę kucharską Wkn, to będzie można pobierać i komentować.....tak myślę
Sprzętu ciężkiego nie posiadam, ale za dużą dawkę słońca, to ja gotowa jestem osobiście, na własnych plecach donieść Tobie trochę tych chmur. Machniom?
A co do komentarza - chyba jest dokładnie tak, jak napisała Iwcia. Będziesz musiała poczekać.
Herbaciana, jedną galerię już udostępniłam i postaram się jeszcze trochę zdjęć wstawić, ale po powrocie z gór, bo tak dobrze podlewałaś, że muszę pojechać jutro i pokosić ;).
Ps. Ale gapa ze mnie, bo skończyłam galerię i myślałam, że ona już jest, a ja nie zauważyłam malutkiego kwadracika, gdzie trzeba było dać "fajeczkę", że ją udostępniam i była cały czas niewidoczna .
Hej
Lenka jak ja sie cieszę ze cię słyszę super ze urlop sie udał mam nadzieje ze tam nie miałaś problemów ze snem a nawet jeśli to z takim widokiem z balkonu można nie spać . Widzę ze polecasz Bulgarje a to zupełnie inaczej niż moja ciotka ale jej pogoda nie dopisała i moze dlatego była taka zła . Ja ostatnio widziałam taki super wypasiony hotel i poważnie sie nad nim zastanawiałam ale w głowie miałam ciagle słowa ciotki . Teraz po Twojej relacji muszę to jeszcze raz przemyśleć . Mówisz pogoda kiepska na pocieszenie dodam ze u mnie wcale nie jest lepiej . Nawet prania nie mam kiedy wysuszyć bo co powieszę to zaczyna padać jak zdejmę to wychodzi słońce koszmar . Na pocieszenie dodam ze mały już lepiej ale i tak nie był w tym tygodniu w szkole idzie tylko w piątek na rozdanie świadectw . Zmykam bo mam cała miskę prasowania i to głownie ciuchy na wyjazd . Czekam na poprawę pogody mam nadzieje ze sie poprawi zanim zacznę urlop .
Pa .
Mariolan, ile ludzi, tyle opinii :). Może myśmy tak dobrze trafili, ale nie było na co narzekać. Obsługa bardzo miła, picie i jedzenie pyszne i w każdej ilości dostępne ( chociaż kilka potraw mój tato dosalał ), pokoje czyste i pogada trafiona :).
Chociaż i u nas słyszałam babę, która marudziła, że pościel wymieniają tylko co 4 dni, ale mi to w zupełności wystarczało. Mam taki dziwny zwyczaj, że się wieczorami myję, to i pościel może mniej mi się brudziła niż jej . Zresztą skoro w domu tak często nie wymieniam, to i gdzie indziej mi to nie potrzebne.
Ale spotkaliśmy rodzinę, z którą sporo sobie pogadałam i byli w 4-ro gwiazdkowym hotelu, gdzie kelnerzy chodzili naburmuszeni, nawet jak się do nich uśmiechnęli, talerze zabierali im sprzed nosa bez pytania, jak jeszcze nie skończyli jeść, tylko gdy odwrócili głowę, krzywo patrzyli, kiedy ktoś za często ( ich zdaniem ) przychodził po alkohole i jedzenie też ich zdaniem było niedobre.
Może to trzeba trafić i na miejsce i na ludzi i w dobrym czasie....
My mieliśmy szczęście, bo stwierdziliśmy ze Ślubnym, że ponoć co drugi głupi ma szczęście, a że nas jest dwoje, to zawsze na kogoś trafi .
Dobry :)
Ożesz kurna w wczasów wróciłam i nawet nie wiedziałam :) Lenuś - witaj, kochanie! Teraz już wiem, czemu mnie ten dysk napierdzielał! Pewnie Smakosia chciała więcej zobaczyć i się pchała :) Bo dziś, jak ręką odjął :) Tfu tfu - coy nie zapeszyć.
No. To plecy nie bolą. Jak dobrze chodzić z głową nad ramionami a nie 20 cm przed klatką piersiową :) I Olo od razu wygodniejszy w użyciu się zrobił :)
Lenuś - pięknie to wszystko opisałaś, normalnie poczułam te zapachy! Zaraz skoczę do Twojej galerii. Cieszę się, że jesteście zachwyceni, obkupieni, opaleni, objedzeni, opici, obwąchani i w ogóle. A Duża chce wracać z powodu jakiejś konkretnej przyjaźni? :) Cudnie, że już jesteś. Wracaj szybko z tych gór!
Załapałam się na kod w Biedronce i wybrałam rabat w C&A. Pojechałam po dżinsy. Kupiłam. Rozmiar 38!!!! Matko, wsadziłam swój zadek w 38! Nie wiem, co mnie cieszy bardziej, dżinsy czy sam rozmiar :) W sumie mogłam tylko metkę oderwać, ale jednak szkoda rabatu, więc wzięłam i spodnie :)
Jutro rozdanie świadectw. Ja pierdziu, ciągle mnie to dziwi.
Jak Lenka pisała o tych zapachach, to mi się przypomniało, że ciąża zmieniła mi upodobania węchowe :) Bardzo podobają mi się teraz słodkawe zapachy, orientalne a kiedyś miałam totalny odrzut. I wszystkie wody, które kupiłam mojemu Mężowi przestały mnie ruszać :) A wręcz miśmierdzą. Muszę mu nabyć coś nowego, słodkawego, ale nie duszącego.
Oj, Olo stęka. Zmykam!
Witajcie w ostani dzień szkoły ,
Dzis rozdanie świadectw a mnie z samego rana przywitało cudne słoneczko mam nadzieje ze zostanie z nami do końca wakacji choc temperatura jeszcze nie rozpieszcza i nie sprzyja piciu kawy na tarasie to mam nadzieje ze sie poprawi . Jutro ruszamy na wakacje a dziś jeszcze ostatnie pranie , pakowanie i nadzieja ze pogoda dopisze . Jak wrócimy ze szkoły to upieke jagodzianki ze świeżych jagód bedą na drogę na przegryske . Jeśli sie uda to odezwę sie z gór i pomacham do was .
Pa uściski i buziaczki .
Mariolan, życzę wspaniałego wypoczynku! Niech Wam słońce świeci i uśmiech nie schodzi z twarzy. Wracajcie radośnie z zapasem dobrej energii.
Witam w piątek, piąteczek, piąteluniek!
No i już mamy koniec tygodnie. Niesamowite jak ten czas pędzi. Aura nieustająco w kratkę - trochę kropi i chłodno, ale ogólnie nie jest źle
Wczoraj spotkałam się z koleżanką z dawnych lat (szkoły podstawowej) i spędziłyśmy miłe popołudnie. Na spotkanie wybrałyśmy kawiarnię z ogródkiem w cichejj ulicy, z dużym placem i urokliwymi kamienicami. Nagle wyszło słońce, zrobiło się ciepło. Obie poczułyśmy to samo - urlopowy relaks. Zrobiło się tak nastrojowo, relaksująco i jakoś...inaczej(?). Normalnie się wyciszyłyśmy. Poczułam jak zapadam się w fotelu i chłonę atmosferę tak, jakbym była w jakimś obcym mieście. Fajnie było. Czasami tak niewiele potrzeba...
No a dziś kochany piąteczek i czas na małe zakupy. Nie mam żadnych planów kulinarnych więc czas pomysleć na co mam smaka. Hm...może jakaś fasolka szparagowa? Jeszcze w tym roku nie jadłam. Bardzo lubię kalafiora w cieście naleśnikowym. Też nie pamiętam kiedy jadłam.
Póki co trzeba troche popracować więc zostawiam gorącą herbatę z sokiem i zmykam.
Dobrego dnia
Ukłoniki Piątkowe:))
Koniec roku szkolnego.....uff trochę luźnych poranków nam potrzeba, bardzo trudno było dziś i wczoraj podnieść się nam z wyrka raniutko....więc miło będzie sobie pospać dłużej :))
Całe oficjalne zakończenie dość się dzisiaj dłużyło w szkole, ale nie mogłam się urwać, bo chciałam być blisko by cyknąć parę zdjęć pamiątkowych, w końcu Bubuś kolejny rok został wyróżniony za naukę....:))
Teraz żyjemy wypływem na flis, to już w czwartek i cały czas planuję co i jak się zapakować....nie możemy szaleć, bo to jednak nie pokój hotelowy tylko łódka i trzeba jeszcze mieć miejsce na normalne bytowanie....na szczęście mamy tyle zakamarków, że powinno być okijos, ale wciąż rozmyślam nad niezbędnikami, tym bardziej, że Bubuś płynie z nami (plan zakładał, że na czas flisu młody będzie w kampingu z dziadkami)....
Aloalo, Twoje plecki....cosik lepiej jest już...tak? To dbaj o siebie i oby jak najrzadziej takie przypadłości, bo się Olo będzie smucił nie noszony.... A jak wrażenia z rozdania świadectw....? Bob zadowolony....?
Lenka, cudna fotorelacja....a co do pogody witającej Was w domciu, to w naszym przypadku już przetestowane wielokrotnie i też taka aura witająca, tym gorsza pogoda w Polsce im z cieplejszego miejsca wracaliśmy.....hi hi:))
Smakosiu, i na co padło u Ciebie kulinarnie...? ....hmmm, a ja nie pamiętam kiedy siedziałam w miastowym ogródku kawiarnianym, czy piwnym jakoś to wiejskie życie i raczej mocno towarzyskie nie sprzyja takim akurat spotkaniom.....ale wspominam, bom przecież z młodości miastowa wręcz centralnie, to się posiedziało razów kilka....:))
Mariolan, słonecznego wypoczynku i zaglądnij jak będziesz mogła....aaa i jedną choć jagodziankę, zostaw mi na rano na śniadanko....co?
Papatki:))
Przychodzę do Was wieczorową porą, bo coś Połówek się nie melduje w "necie" więc najwyraźniej mam mieć "luzy". Albo to On chce mieć luzy
Wypiłam lampkę białego wina z lodem, bo jakoś tak nabrałam ochoty i zabrałam się za wertowanie stron internetowych w temacie Bieszczad. Poczytałam też co ludzie piszą na forach, bo planujemy pojechać tam na tydzień. Jeszcze nigdy nie byliśmy w tych rejonach. Aż sama sobie się dziwię, bo to przecież piękniejsza część naszego kraju. Tak więc plany drugiej połowy urlopu przedstawiają się następująco: najpierw tydzień na Podlasiu a potem tydzień w Bieszczadach. Ja pierdziu! Ale zrobimy pętle. Sporo kilometrów przed nami. Zarezerwowałam nocleg i z tego powodu jestem cała w skowronkach.
Iwcia, gratulacje dla Bubusia i dla Ciebie. Rośnie Ci mały zdolniacha, co? A! Pytałaś na co padł dziś kulinarny wybór. No więc zdecydowałam się na fasolkę. Niestety zbyt głodna byłam kiedy przyszłam do domu i odpuściłam sobie gotowanie. Będzie musiała poczekać do niedzieli. Jutro obiad u rodziców. No co poradzić - ja tak mam Najpierw plany, zakupy...a potem się okazuje, że zabrakło czasu na pichcenie i trzeba zjeść coś na szybko, bo już burczy w brzuchu
O jej, ale jestem śpiąca. Zmykam do wyrka.
Dobrej nocy
Witam sobotnio :)
Jak mnie wszystko boli.... Mam zakwasy po wczorajszym koszeniu i pieleniu. Do tego strasznie nam obrodziły leśne poziomki i aż żal było to zostawić, więc musiałam je pozbierać, ryzykując, że jak się już schylę, to mi tak zostanie ;).
Iwcia, gratuluję przede wszystkim sukcesów Bubusia, bo duma z własnego dziecka, to nieopisane uczucie :). A kiedy wypływacie ? Oj, popłynęłabym z Wami....
Smakosiu, jak dzisiaj będziesz potrzebowała towarzystwa do winka, to ja służę pomocą, bo ja taka pomocna jestem .
Mariolan, czekam na urlopowe wieści ;).
Moje dziewczynki również wczoraj zakończyły proces edukacji w klasach drugich i otrzymały nawet promocję do klas trzecich, jedna w liceum, a druga w gimnazjum. Oj, za rok się będzie działo, matura i egzaminy gimnazjalne, jak ja będę wtedy spać....
Mała trochę niezadowolona ze swojego świadectwa, bo ma tylko pięć szóstek, a mogła mieć jeszcze dwie, ale akurat mnie to nie martwi wcale :). Została wyróżniona i nagrodzona, więc też pękam z dumy .
Aaa, machnęłam drugą galerię, więc zapraszam i jeszcze myślałam nad żarciem... Myślicie, że zdjęcia talerzy z tym co jadłam będą ok. ?
Dobry wieczór!
Pierwszy dzień wakacji mija :) Bob leży w łóżku z błękitnawą twarzą. Załapał się na malowanie twarzy i chciał nietoperza z Batmana, ale skończył się czarny kolor, więc pani machnęła ciemnoniebieskiego. Kuźwa, dobrze, że nie było czarnego, bo już ten granat ciężko zmyć :) Jutro postaram się odzyskać normalny kolor mojego dziecka.
Bob także został wyróżniony, jako wzorowy uczeń i świetne wyniki w nauce. O matko, w życiu bym się nie spodziewała :) Oby mu tak zostało. Tylko smutny nieco był, bo dostał różową książkę :))) Ale wyjaśniłam, że przecież nie o okładkę chodzi. No.
A Olo dziś skończył 7 miesięcy. Siedzi całkiem sprawnie. I zaczyna przyjmować pozycję do raczkowania.
Więcej nie piszę, idę oglądać galerię Lenki.
Dobrej nocy!
Wdepnęłam jeszcze na chwilę posiedzieć i odpocząć, bo jutro mam gości, więc szykuję co nieco.
Zamierzam trochę poszaleć z bułgarskimi przyprawami i już się martwię, czy ja za mało tego sobie nie kupiłam ;).
Aloalo, ucałuj obydwu swoich chłopców, bo jeden zasłużył się wyróżnieniem, a drugi wiekiem :))).
Mam nadzieję, że teraz nie będę się już tak "powtarzać", bo Makusia nie nadąży za mną robić porządku ;).
Wracam do kuchni, śpijcie dobrze.
Witam w nowym tygodniu :)
Mam dzisiaj święto ! Znaczy się mamy, bo razem ze Ślubnym chyba ze 100 lat temu braliśmy ślub :))).
Biedni wtedy byliśmy, ale postanowiliśmy być razem, więc nic nie mogło zakłócić naszego szczęścia. Ile się wydarzyło przez te lata.... sporo nieszczęść, dla nas wręcz tragedii, sporo pecha, ale i maaasa radości, więc razem daliśmy radę :).
Prezent za to dostałam cudowny. Skoro to rocznica ślubu, to wspólnie powinniśmy się nim cieszyć, a że radością lubimy się dzielić, to i nasze dziewczyny będą radować się z nami :). We wrześniu jedziemy wszyscy na tydzień do Chorwacji !
Jestem przeszczęśliwa i już nie mogę się doczekać, bo tam mnie jeszcze nie było :))). Aż żałuję, że rozpakowałam walizki, bo bym już miała gotowe .
Na dzisiejszy wieczór mrożę już szampana, chociaż główne świętowanie planujemy w naszej górskiej oazie, bo Ślubny będzie miał 4 dni wolnego :).
Wczorajsze spotkanie wyszło nam również bardzo wesoło, ale już szykuję się do następnego, ponieważ jak jutro pojedziemy w góry, to i tam mamy mieć gości, więc będzie się działo :).
Ale fajny dzisiaj dzień :)
Buziaki dla wszystkich :).
Wszystkiego najlepszego. Gratuluję. W Twoim życiu tak często się coś dzieje, że nie nadążam:D
As, dziękuję :)
Ja czasami też nie nadążam, ale ponoć ruch, to zdrowie .
Lenka, życzę Wam tylko szczęśliwych dni i zawsze razem!!! No to SIUP!
A prezent macie tak wspaniały, że aż Wam "zazdraszczam". Normalnie rewelacja!
Udanego, radosnego świętowania
Dobry na wieczór :)
Lenka - wszystkiego najlepszego na dalsze wspólne lata dla Was! Oby w Waszym życiu pojawiało się teraz mnóóóstwo radości i szczęścia a omijały Was te pieruństwa niedobre! A prezent se kurna walnęliście taki, że nic Wam nie dam, bo i tak nie przebiję :)) Choć, na mailu masz mały upominek i jeszcze raz dziękuję za niespodziankę!
Kupiłam dziś sukienkę. I żakiet do tej sukienki. Przypadkiem weszłam do sklepu, bo przechodziłam a mają tam fajne ciuchy. No i weszłam pooglądać. I mi się parę rzuciło w oczy z naciskiem na jedną. Ale patrzę na rozmiary 44,46 i 48. No to (na szczęście) już na mnie za duże. Zapytałam czy są mniejsze i była. Na manekinie :) Dobrałam do niej żakiet z rękawem 3/4, bo sukienka tak fiu fiu, więc długi byłby niedobry. A sukienka z zamiarem założenia na wesele. Więc mogła być fiu fiu :) Ale, że wesele w październiku, to żakiet może się przydać :) I wszystko pasowało. Jak ulał. Policzyłam w głowie, ile to będzie razem, suma za bardzo nie przypadła mi do gustu, zwłaszcza, że w portfelu miałam 16 zł (słownie szesnaście złotych). I myślę, powiem, że pójdę do bankomatu (sklep na targowisku, więc nie liczyłam, że mają czytnik kart) i po drodze przemyślę, czy kupić, czy nie. Bo gdzie tam październik. Jeszcze nawet zaproszenia nie mamy :))) I zapytałam w celu realizacji mojego planu "można płacić kartą?" a panie ekspedientka na to "oczywiście". Zbita z tropu powiedziałam, że poproszę i licząc na to, że nie przytyję przez kilka miesięcy wbiłam pin :)) Wszyscy (tzn. Mąż i Mama) powiedzieli, że piękna, więc chyba nie żałuję :) Zapewne, gdybym potem szukała, to nic by nie było, prawda? :P Teraz czekam na zaproszenie :)
Idę się kąpać. Olo ma ostatnio jakieś nocne herezje i padam na pyszczysko :)
Dobranoc.
Pampas, spartoliłeś tą stronę, nie działa jak poprzednio. Nie ma szans na wstawienie żadnego zdjęcia, nie działa ten krzyżyk.
Cześć Wszystkim:))
Wpadłam na szybką kawkę, ale nim przeczytałam co u Was słychać, to chyba ktoś mi kawkę wypił....
Mam zapitol dziś w ogrodzie i kuchni....trawiszcze tsza ostrzyc i pierogi zrobić na dziś i trochę na łódkę zabrać....
Psa muszę kąpnąć bo jutro teściowie po niego przyjadą i do kempingu zabiorą, a my jutro ostatnie szpargały będziemy upychać w zakamarki łódki:))
W Czwartek o godz 8.00 planowana jest ,,fala" na odrze byśmy mogli wszyscy przepłynąć przez śluzę....jest niesamowicie mało wody i trzeba to organizować w ten właśnie sposób...łapią wodę i o konkretnej porze puszczają falę....zobaczymy jak będzie....znając życie bez przygód i niespodzianek się nie obejdzie.....
Mam nadzieję, że będę miała chwilę i jeszcze zaglądnę....Aaaa Lenka, Wszystkiego Naj Naj Najlepszego z okazji wczorajszej Rocznicy Ślubu.....!!!
Paa:))
Jestem....u mnie prawie wszystko ok....Dzieci zdrowe, chłop zdrowy...u mnie nieciekawie....czasu brakuje na wszystko, firma się rozkręciła totalnie na maksa...Tosia raczkuje i jeździ ze mną na sale weselne składać torty....
pozdrawiam Wszystkich i każdego z osobna...
Odezwę się...za jakiś czas....
Moje Tosio <3
Maleńkie Cudo :) Gratuluję Ślicznego Maleństwa
Witam wtorkowo
Niech Ktoś zatrzyma ten czas, bo jak dalej będzie tak zapierdzielał, to ja się z niczym nie wyrobię a druga część urlopu już tuż tuż...
Wczoraj po pracy wreszcie dopadłam do kosiarki. Ogoliłam wszystko dookoła. Udało mi się też zrewanżować sąsiadowi, który zaopiekował się moim trawiszcze gdy urlopowałam. Komary dopadły do mnie jakby od zeszłego roku nic nie jadły. Dzisiaj natomiast pojechałam do Decathlona. Mają sporo przecen a ja potrzebowałam lekkich butów na moje bieszczadzkie podboje. Przy okazji nabyłam polarowe wdzianko za 25zł i kurtkę nieprzemakalną za 35zł. Wszystko firmy Quechua. Może nie jest to jakiś szał, ale dla mnie wystarczające.
To co - zaczynamy lato? Na to wygląda. Zapowiedzi meteorologów są niesamowite - 36? Łał! U nas to jeszcze nic, bo w Hiszpanii, Portugalii... 46 stopni. Ponoć upał wywołuje nerwowość. Hm...nie przypuszczałam.
Hope! No nareszcie!!! Jak fajnie "usłyszeć" wieści od Ciebie i zobaczyć Twoją uroczą córcię. Super dziewczynka! Ależ Ona urosła. Zmartwiło mnie tylko Twoje stwierdzenie: "U mnie nieciekawie". Czyżbyś była przemęczona, wycieńczona...? Trzymaj sie dzielna Kobieto...
Aloalo, ratuluję "przypadkowych" zakupów. Nie ważne za ile - ważne, że w rozmiarze 38. Brawo! Teraz już więcej nie chudnij, bo jest super.
Iwcia widzę, że Ty też nieźle zaganiana jesteś. Oj, szykuja Wam się super pogoda na ten wodny wypad. Koniecznie zapakuj do torby jakieś maści z blokerami. Wspaniałego wypoczynku!
Lenka, jak tam świętowanie - wytrzeźwiałaś? Kiedy wyjeżdżacie do "oazy"?
Dobrej nocy!
Dobry wieczór!
Wpadam migusiem :)
Ada - no nareszcie!!!!!! Wczoraj o Tobie myślałam, że nie ma Cię i nie ma. To "nieciekawie" nie brzmi ładnie, wiesz? Może przystopuj troszkę? Czasem to, co wydaje nam się mniej ważne jest najważniejsze. Tosia jest cudna! Pisałam Lence, że szkoda, że moje chłopaki do jej ślicznych dziewczyn tak niedopasowane wiekowe, no ale do Tosi Olo pasowałby :) Trzymaj się!
Smakosiu - ja już na samą myśl o takiej temperaturze robię się nerwowa, więc to prawda :) Aż się boję, co to będzie. A sukienka rozmiar 40. Tak mi się wydawało, że C&A ma rozmiary podnoszące na duchu :)) Ale 40 też ok, byleby do października nie wzrosło :) Gratuluję Ci także udanych, w przystępnej cenie zakupów!
Iwcia - szczęśliwego pływania i przygód tylko dobrych!!!!
Bob z półkolonii zadowolony. Codziennie mają wycieczkę. Choć rano buczy, że wakacje są a ja go do szkoły wiozę :)
A z Olem byliśmy dziś w sklepie i w kolejce jedna pani zaczęła do niego cmokać, on się do niej uśmiechał a ona "ale oczy to już większych mieć nie MOGŁAŚ" :)) Po raz któryś wyjaśniłam, że to chłopczyk, po raz któryś wysłuchałam zdziwienia :) Ja na początku ciąży twierdziłam, że to dziewczynka będzie, więc to pewnie stąd :))
No, uciekam. Pa!
Hej
Macham do was z gór widzicie mnie .
Jest super pogoda tez dopisuje tylko w niedziele padało jak byliśmy w Krakowie ale i tak udało sie pójść do muzeum i mały był zachwycony bo były rożne specjalne efekty dla dzieci . Nawet mały przekonał sie do chodzenia po górach . Codziennie chodzimy na przepyszne lody które są sprzedawane na wagę a nie na gałki jak wszędzie . Dziś po drodze zaszliśmy do bacówki i pani robiła oscypki . Takie świeże są o niebo lepsze od tych sprzedawanych na straganach . Ok zmykam bo po tych grzanych piwach jakaś senna jestem a jutro mamy zamiar wybrać sie na morskie oko .
Pa
Mariolan, jak to miło, że pomyślałaś o nas na urlopie.
Widać Cię, widać Machasz tak, że pewnie teraz wszyscy myślą, że to do nich a to przecież tylko do WŻ
To wspaniale, że trafiliście na super pogodę i dzięki temu odwiedzicie wiele miejsc. Ja pamiętam, że pojechałam na tydzień i cały czas padało. Hm...mówisz, że jadacie lody na wagę. To coś dla mnie. Ja bym mogła jeść kilogramami
Uważajcie na siebie, miło spędzajcie czas i wracajcie szczęśliwie!
WITAJCIE!
Wreszcie ciepło, tylko niestety sucho.
Lenka,wszystkiego co najlepsze na następne lata i to nie tylko Tobie, ale całej rodzinie! Jak pojedziesz do tej Horwacji, to wiesz, kwiatki Ci podleję, bo za taką fotorelację to warto. Gratulacje dla Dziewczynek i niech Młoda się nie przejmuje, za rok średnia będzie "6".
Hope, słodziak ta Twoja Tosieńka i jak już urosła.
Iwcia,miłego pływania. Mam nadzieję, już bez poprzednich, "częstochowskich" niespodzianek.
Aloalo, takie zakupy zawsze są najlepsze, nawet jak na wesele nie zaproszą, to będziesz miała super kieckę.No i ten rozmiar!
Wszystkim miłego dnia życzę!
Herbaciana, nareszcie przyszłaś na kawę! No kto to słyszał tak długo nie zaglądać do Kawiarenki! Trochę posiedziałaś, ale zasłuchałaś się w nasze opowieści a my nie wiemy co u Ciebie. Jak się miewasz? Planujesz coś na urlop?
Witam czwartkowo
Czas jak pędził, tak pędzi.
Niebo błękitne jak nie wiem co. Czas upałów nadchodzi wielkimi krokami. W moim rejonie potrwa to jakieś 4-5 dni. Potem ma się ochłodzić i trochę popadać. Zobaczymy.
Powiedziałam słowo "upały" i nagle mi sie przypomniało, że chyba już się zaczeło "Lato z radiem". Lubię słuchać, bo to mi przypomina wakacje u babci. Babcia zawsze słuchała. Miała takie małe radio z antenką, które odbierało jak chciało, ale nikomu to nie przeszkadzało Nastrój był fajny, muzyka skoczna i wszyscy z przyjemnością słuchali. Tak więc z sentymentem włączam teraz Lato z radiem, robię herbatę i zaczynam dzień.
Miłego!
Witam w piątek, piąteczek, piąteluniek
Słooooońce!
Wreszcie mozna było rano wyjść w krótkim rękawku. Co prawda termometr wskazywał 17 stopni, ale zimno nie było. Wskoczyłam też w swoją białą, lnianą spódniczkę i poczułam się jakoś tak...urlopowo Dziś będzie ciężki dzionek dla starszych ludzi, bo temperatura podskoczy do 32 stopni a jutro do 34. Burze chyba są nieuniknione a tego zawsze się boję.
No ale jak słońce, to i pyszne truskawki. Zauważyliście jakie są słodkie? Mmmmm
Zrobię herbaty z sokiem. Ktoś się ze mną napije?
Miłego dnia
U nas truskawki już się kończą. Cena 6-7 zł za kg i to ciężko kupić bo większość już nie ma.
Lenka porządnie imprezuje, że tyle czasu się nie odzywa.
W moich rejonach truskawki są i to chyba parę odmian, bo co rusz kupuję jakieś inne. Cena ta sama czyli 6-7zł za kilogram.
Witam!
Boję się nadchodzących dni... Strona pogodowa Smakosi pokazuje aż do czwartku masakryczne temperatury od 33 do 37 stopni! - to łzy i pot...
A teraz zmykam przemyć balkon, bo brudny, jak nie wiem, co. Okna też. A upał nie zachęca mnie do ich umycia.
Pa, miłego łikędu!
Aloalo, dajesz radę? Jak sie ratujesz przed temperaturami? Mam nadzieję, że Twój Połówek nie oberwał, bo wspominałaś, że upały wprowadzają u Ciebie nerwowość
WITAJCIE!
Mariolan,widziałam Cię, choć z racji odległości nie byłam pewna, czy to Ty. Jak już odpoczniesz, to wzorem innych wrzuć trochę fotek.
U mnie wszystko w porządku. Zaczęły się wakacje, więc mam trochę więcej luzu, bo nie muszę żyć w ciągłym pośpiechu, że za chwilę trzeba odebrać dzieciaki ze szkoły. Świadectwa przynieśli piękne i nagrody też niczego sobie, choć młodsza córka wolała by książkę o psach a nie kotach. No cóż ,.trudno. Przechodzimy teraz okres "osiemnastek"i na zmianę z sąsiadką jesteśmy szoferami naszych córek, które prawie w każdą sobotę idą do kogoś z kolegów. Nie mogę się więc doczekać kiedy moja córka zda egzamin na prawo jazdy<instruktor twierdzi, że zda na 100%>.
Smakosiu, tyle u mnie, a co do urlopu, to ja niestety mogę sobie pozwolić jedynie na parogodzinne wypady po najbliższej okolicy.Wystarczy to jednak, żeby pojechać nad jezioro lub do jakiegoś miejsca z zabytkami< co roku zwiedzamy jedno takie "znane" miejsce,ale na razie nie mamy planu gdzie pojedziemy w te wakacje>.
Wszystkim miłego dnia i weekendu życzę!
Oj Herbaciana, to widać, że Ty też zabiegana, zapracowana... Ale tak, jak mówisz w takich sytuacjach najlepszym rozwiązaniem są takie krótkie wypady nad pobliskie jezioro czy nawet jakieś zwiedzanie. Grunt, to nie odpuszczać, bo człowiek zupełnie inaczej się czuje jak na chwilę odmieni swój codzienny rytm. Gratulacje dla zdolnych dzieci i oczywiście dla Ciebie
Witam niedzielnie
Wczorajszy dzionek zaczęłam bardzo wcześnie. Już po 7-ej miałam wymyte wszystkie okna. Pewnie jak mnie ktoś widział, to mocno stukał się w czoło No co poradzić - ja tak mam. Jak tylko od rana świeci słońce, to ja dostaję energrtycznego kopa. Wykorzystałam to, że było pieknie, ale jeszcze niezbyt upalnie.
Dzisiaj natomiast miałam poranną niespodziankę. Obudziłam się z opuchniętą powieką i ledwo otworzyłam oko. Coś mnie ugryzło i niestety trzeba to jakoś "przetrzymąć". Pobiegłam do całodobowej apteki i wróciłam z wapnem i jakimś płynem do okładów. Mam nadzieję, że do jutra zejdzie żeby nie straszyć ludzi w pracy. Idę przeszukać pokój. Może znajdę winowajcę.
Dobrego dnia!
Witam gorąco :)
I to bardzo gorąco ;) Mój termometr pokazuje właśnie 55,4 st., a czujnik jest trochę w cieniu, za słupkiem rolety....
Dziękuję wszystkim za życzenia rocznicowe, nie zdążyłam od razu odpowiedzieć, bo wzięłam i wyjechałam w góry ;).
Było tak wspaniale, jak na drugich wczasach. Trochę też popracowaliśmy, bo wymurowaliśmy trzy kamienne murki, a w tym upale, to nie było łatwe, ale i wyleniliśmy się porządnie :).
Na początku przyłożyliśmy się do świętowania rocznicy ślubu, sami, z szampanem i leśnymi poziomkami.... Następnego dnia mieliśmy już gości, ale cień na tarasie, cudny wiaterek i mrożona kawa z lodami ratowały nas przed gorącem. Przypomniała nam się również akcja wspomagania naszych sadowników wzmożoną konsumpcją jabłek, co również postanowiliśmy kontynuować, ale że jabłka trzeba myć, gryźć i przeżuwać, a w upale wysiłek nie jest wskazany, to poprzestaliśmy na piciu zmrożonego cydru ;). Oj pyszne to było. Panowie niestety bali się przedawkować witaminy z owoców i szybko przerzucili się na zimne zupki chmielowe . Zrobiłam też kostki lodu z zamrożonymi w środku poziomkami, które co chwilę dorzucaliśmy do wody z miętą i cytryną, bo czymś trzeba było popić te jabłka i szyszki chmielowe ;).
Upał udało nam się przetrzymać, bo w górach jednak powietrze nie jest nagrzane asfaltem i betonem, ale teraz z mieszkania nie wychodzę i z miłością patrzę na mój wiatrak :).
Zostawiam pyszne czereśnie i wdepnę później pogadać. Pa :)
Fiu fiuuuu, ale fajnie udało Wam się spędzić czas. No normalnie można zazdraszczać.
A ja siedzę i popijam sobie gorącą herbatę. Tak tak - gorącą. Zawsze w upały najlepiej gasi pragnienie taka gorąca Co jakis czas spoglądam do lusterka i z niepokojem obserwuję, że opuchlizna się zwiększyła. Z oka została już tylko szparka a dodatkowo pod okiem też jakoś mnie więcej. Okulary przyszykowane i najwyraźniej jutro przyjdzie mi w nich pracować Wygląda to jakoś tak...przerażająco (?) Nie będę straszyć ludzi.
Zrobiłam przed chwilą kawę ekspreśną. Ktoś ma ochotę? To nic, że już wieczór - mi to nie przeszkadza. To co?
Smakosiu, ja na kawę reflektuję, bo lubię ;).
A robiłaś już może jakieś okłady no oko ? Może z herbaty, rumianku, czy świetlika.... i przepłukać delikatnie. Nic przyjemnego taka opuchlizna i chyba powinnaś wybrać się do okulisty.
Ciekawe co mogło Tak Ciebie ugryźć.... Znalazłaś może coś podejrzanego ?
Przyszłam do Was jeszcze wieczorkiem, bo już trochę przyjemniej jest, ale nadal gorąco.
Mariolan, ja najlepiej widziałam jak machałaś z gór, bo byłam najbliżej, tylko mi trochę góry zasłaniały ;). Odpoczywaj ile się da :)
Herbaciana, wiedziałam że na Ciebie mogę liczyć i zaopiekujesz się moją zieleniną, gdy wyjadę ;).
Gratuluję również zdolnych dzieci :) i się zastanawiam, czy czasem nie jesteś częścią mnie, bo moja Duża też robi teraz prawo jazdy i osiemnastki się jej rozmnożyły...no jakiś klon, czy coś ?
Aloalo, a może jakąś focię ślicznej kreacji... ja bym chętnie zobaczyła :).
Aaa i Hope, babolu jeden, częściej by wypadało nas odwiedzać i słodką Tosię pokazać ;). Jak te dzieci szybko rosną.... dopiero co się rodziły, a tu już nóżek zaraz będą używać....
W przyszłym tygodniu mam ponoć popadać... Oby, bo po ostatnim wieczornym podlewaniu na drugi dzień nie było już śladu, a ja porządnie olewałam robotę ;).
Dziabnęłam też jeszcze jedną galerię z żarciem z Bułgarii, więc możecie popatrzeć co miałam niedawno w żołądku ;). Wiecie, tak jakoś się czuję, jakbym tam była ze 2 miesiące temu....
Witam poniedziałkowo
Dziś rano jak na złość padało a ja co - a ja w okularach jak ta głupia. No ale nie było wyjścia, bo widok paskudny. Oko spuchło jeszcze mocniej a do tego doszła część pod okiem i kawałek nosa. Dobrze, że tego nie widzicie. Trzeba będzie poszukać okulisty i wyskoczyć z kasy, bo na NFZ, to pewnie na zapisy więc...wiadomo. Od drugiej w nocy robiłam zimne okłady, ale nic to nie dało.
Siedzę w pracy w okularach a za oknem deszcz
No dobra, koniec marudzenia. Czas na herbatę z sokiem.
Dobrego dnia
Smakosiu, strasznie Ci współczuję, bo pomijam już sam fakt takiego stanu zapalnego, ale i brak komfortu psychicznego, że się wygląda inaczej, że trzeba coś ukrywać pod okularami, bo spojrzenia innych dają do zrozumienia, że coś jest nie tak....to nie jest przyjemne. Oby szybko Ci to zeszło i bez powikłań się zagoiło.
U mnie na NFZ z okulistą nie ma większego problemu, ale jak pójdziesz z bólem, to też powinnaś mieć miejsce od razu.
Daj znać, czy coś lepiej i trzymaj się cieplutko :)
Dziękuję za dobre słowo
Już melduję co i jak. Poszłam prywatnie, bo chciałam to załatwić szybko aby rozpocząć konkretne leczenie. Pani doktor dokładnie przebadała i stwierdziła, że to ukąszenie w wyniku którego powstał stan zapalny. Gałka oczna nie ucierpiała. Zaaplikowała mi lekarstwo w kroplach, spryskała całą twarz (nie mam pojęcia czym) i na koniec zrobiła zastrzyk domięśniowy przyspieszający działanie leków. Przepisała krople, maść i tabletki doustne. Uf! To wszystko No i najważniejsze - widzę już pierwszą, małą poprawę. Myślę, że ten zastrzyk zrobił swoje.
W pracy oczywiście wszyscy prosili żebym zdjęła okulary. Super co? Nosiłam je żeby nie "straszyć" a i tak ludzka ciekawość zwyciężyła. Wszyscy reagowali tak samo i przewidywalnie: O KURDE!
No nic, najważniejsze żeby lekarstwa zadziałały
Witajcie ,
Urlop skończył sie szybcieje niż planowaliśmy . W piątek mały wstał z bólem brzuszka i mimo domowych sposobów nie ustępował wiec postanowiliśmy podjechać do lekarza . Pani doktor która go badała stwierdziła ze cos sie jej nie podoba i musimy podjechać do szpitala . W szpitalu o dziwo dość szybko nas przyjęli i niestety pan doktor nadal potwierdzał pierwsza diagnozę . Pobrali mu krew i mocz do badania i wyszło cos nie tak chcieli go zostawić w szpitalu z podejrzeniem zapalenia wyrostka . Niestety nie mieli usg żeby to potwierdzić czego ja zupełnie nie rozumie . My sie nie zgodziliśmy na zostawienie go w szpitalu i postanowiliśmy wracać do domu . Jeszcze nigdy sie tak szybko nie pakowałem . Po ok 6 godzinach dotarliśmy do Warszawy do szpitala po drodze mały jednak stwierdził ze już go nie boli i jest głodny ale my i tak poszliśmy do lekarza . Zrobili mu nowe badania i wreszcie usg które nic nie wykazało . Pani doktor zaleciła dietę i obserwacje gdyby cos sie złego działo mieliśmy szybko przyjechać . Po ok 3 godzinach w szpitalu pojechaliśmy do domu. Na szczęście mały czuje sie ok i apetyt mu dopisuje . To tyle z urlopu . Ja za to od wczoraj nie wiem czy z powodu stresu czy jakiś wirus ale jestem na kleiku i kibelek jest szeroko otwarty co bym zdarzyła . Już mam dość do tego ta pogoda taka temperatura mnie dobija jedyny plus to pranie schnie migiem i piorę wszystko co mi wpadnie w ręce nawet kołdry już poparłam . Ogród po powrocie tak sie zmienił wszystko tak urosło już są maleńkie ogóreczki króremu mam nadzieje ze kilka dni bedą sie nadawać do zrywania i małe zielone jeszcze pomidorki . Agrest chyba tez jest już dobry ale spróbuje jak wyleczę sie .
Smakosia myśle ze nie powinnaś odkładać tej wizyty u okulisty moja mama miala to samo tez kiedyś obudziła sie opuchnięta i nic nie pomagało okazało sie ze to jeśli dobrze pamietam to byla gradowka i leczenie dość długo trwało ale dostała jakieś zastrzyki i jeszcze cos i sie udało . Myśle ze jak zdejmiesz okulary w rejestracji to powinni cię przyjąć poza kolejka .
Zmykam natura wzywa . Pa .
Witam wtorkowo
Dziś miły poranek bez deszczu i słońce wróciło na niebo w pełnej krasie
Kolejny dzień w okularach, ale juz widać poprawę więc się cieszę.
Po pracy śmigam do fryzjera. Trzeba okiełznać fryzurę co by ładnie wyglądać na urlopie A ten zaczyna się 13 lipca czyli już tuż tuż
Robię herbatę. Ktoś się ze mną napije?
Dobrego dnia
Witam gorąco :)
No nie da się inaczej, bo wszędzie mam gorąco ;). Dzisiaj prawie nie umarłam z upału, bo zabrałam się za gotowanie.... Ugotowałam brokuła, kalafiora, ziemniaczki, jajka i bób, oraz usmażyłam piersi kurzęcie, a wszystko w pocie czoła, w pocie pleców, w pocie pach i biustu ;). Za to zarzekłam się, że nic więcej nie ugotuję, dopóki się nie ochłodzi . Niech żrą na obiad czereśnie i się cieszą, że jeszcze dycham i kiedyś znowu będę sobą ;).
Smakosiu, bardzo się cieszę, że jest poprawa, jakoś od razu weselej mi się zrobiło, że lepiej się czujesz, a jak wrócisz od fryzjera, to dobre samopoczucie jeszcze Ci wzrośnie :).
Mariolan, szkoda takiego nagłego powrotu, ale najważniejsze, że dziecku jednak nic nie jest. Zapewne zorganizujecie sobie jeszcze jakieś atrakcje urlopowe, bo co się odwlecze, to nie uciecze :).
Ale ten laptop grzeje... jeszcze mi brakowało dodatkowego źródła ciepła .
Idę napoić storczyki, bo wyschły bidaki. U mnie lekko nie mają, ponieważ z braku okien po innych stronach świata, stoją na południowych....i całkiem dobrze się mają ;).
WITAJCIE!
Rano przywitał mnie kropiący deszcz i taki "miękki" wiaterek. Aż chciało się wyjść, więc nie zamykałam drzwi, żeby i zwierzaczki moje mogły się nacieszyć, ale niestety trwało to krótko i efekty mizerne. Trzeba lecieć podlewać ogród. A w telewizji i internecie mówią o takich ulewach, tylko niestety kończy się na tym, że mówią, ale widocznie jak mówią,że wiedzą , że będzie padać, to wiedzą, że mówią.
Wczoraj nakradłam pszczołom kwiatu z lipy. Na początku, gdy rwałam na dole, było OK, ale potem lekko się zdenerwowały i dalej musiałam pracować w ubraniu pszczelarskim. Ależ było mi gorąco!
Smakosiu, świetnie, że z Twoim okiem już lepiej i udanej....fryzury.
Mariolan,wyzdrowiałaś? Podenerwowałaś się, ale z maluszkiem dobrze, a pomyśl o dyskomforcie, gdybyś i Ty zachorowała na wakacjach. Zdrówka i udanych wakacji< przecież to dopiero początek>.
Lenka, bo widzisz, nie ważne gdzie kwiatki stoją, ważne Kto się nimi opiekuje< zawsze tak mówię, kiedy ktoś pyta, co robię, że tak ładnie rosną>.
Zostawiam kawkę i świeżutką swojską wędlinkę i idę budzić córkę, bo idzie na kurs na prawo jazdy.
Wszystkim dobrego dnia!
Witam środowo
Tadam!!! Nie mam okularów!
W zasadzie można powiedzieć, że już prawie wszystko wróciło do normy. Prawie, bo po nocy jest trochę opuchnięte, ale teraz wyraźnie schodzi. Jednym słowem - nie służy mi pozycja horyzontalna Fryz zrobiony. Oczywiście tradycyjnie nikt nie zauważył, że była u fryzjera
Mariolan, jaksię dzisiaj czujesz? Ja tak sobie myślę, że Twoje dziecię podłapało jakąś bakterię a potem Ty to przechwyciłaś. Mam nadzieję, że oboje już się cieszycie, że te paskudne dolegliwości minęły...?
Lenka, chyba długo nie poleniuchujesz w temacie gotowania, bo zapowiadają małe ochłodzenie. No a jak jeszcze dojdą jakieś plany wyjazdu do "górskiej oazy", to znów będziesz tworzyć górę jedzenia Nie żebym Cię straszyła!
Aloalo, zaglądnij i daj znać jak się miewacie? Bob się nie nudzi?
Herbaciana, Ty "kradziorko"! Kto to słyszał okradać pszczoły! Odważna kobitka z Ciebie. A jak wrażenia córki z kursu? Narazie teoria czy już ma za soba pierwsze jazdy?
Do pracy szłam w krótkim rękawku ale pod parasolem. Dziś wyraźnie się ochłodziło i z tego, co zapowiadają każdego dnia będzie jeszcze chłodniej. W nocy mocno popadało.
Tradycyjnie zrobię pysznej herbaty z sokiem. komu, komu?
Ps. Lajan, myślę że Twój problem z WŻ związany jest z przeglądarką, z której korzystasz. Ja np. nie mogę przesłać zdjęć jeśli otwieram stronę przez Operę. Kiedy robię to przez Mozillę nie ma żadnych komplikacji. Jest jeszcze jedna ewentualność - może musisz aktualizować przeglądarkę...? Sprawdź to koniecznie, bo brakuje nam Ciebie
Dobrego dnia
Fotki bezrobotnego lajana.
1/sam osobiście na tle tęczy nad jeziorem,
2/ cud w altance- nagły rozbłysk światła w ciemnym kącie gdzie wisi talerz z Papieżem,
3/ zachód słońca nad morzem w Międzyzdrojach,
4/wierzba przed moją altanką,
5/ widok jeziora w Krzyżu Wlkp,
6/ niebo nad tym samym jeziorem o 5.30
7/ w oczekiwaniu na rybę,
8/ ogórek inków / mam ładną hodowlę/
9/ jezioro z tęczą.
Faktycznie, z Mozili można wysłać. Serdecznie wszystkich pozdrawiam.
Witam :)
Za oknem pada lekki deszczyk i dzięki niemu jest już czym oddychać. Pootwierałam okna na całą szerokość, żeby jak najwięcej powietrza weszło. W nocy niezła burza była i sporo szkód wyrządziła, ale mam nadzieję, że wszystko szybko naprawią.
Ciekawa jestem, jak u mnie w górach, bo i na dzisiejszą noc zapowiadają w Małopolsce gwałtowne burze, więc jutro chyba się wybierzemy i zostaniemy do soboty.
Herbaciana, że u Ciebie kwiatki rosną, to się nie dziwię, bo perfekcyjnie przecież je podlewasz, ale moje muszą rosnąć pomimo mojej pielęgnacji, więc zawsze do nich gadam i skruszona je przepraszam i chyba to pomaga .
Moja Duża już zakończyła jazdy i zdała wewnętrzny egzamin, ale jeszcze się nie zapisała na państwowy, bo jutro wylatuje i odłożyła to na "po powrocie". A Twoja na jakim etapie ? Jeździ już ?
Smakosiu, sama radość, że z okiem lepiej :). A po fryzjerze wyglądasz tak cudnie, że wszyscy aż zaniemówili z zachwytu, a nie przegapili Twoją fryzurę :))).
Chłodu jeszcze nie ma, ale ja przecież wczoraj dzielnie nagotowałam i nasmażyłam, więc dzisiaj roboty dużo nie było, za to na jutro i na wyjazd muszę już naszykować, bo tak Smakosia mnie nastraszyła ;).
Kupiliśmy w końcu dzisiaj Małej okulary, bo ze starych "wyrosła" , ale następne to chyba już będą jak denko od butelki... NFZ dofinansował nam całe 50 zł i nie wiemy ze Ślubnym czy to przejeść czy przepić, bo same oprawki ponad 200,- a gdzie jeszcze szkła... Nic tańszego nie dało się dopasować do ryja mojej Małej, bo ma bardzo wąską twarz i większość oprawek wyłazi jej poza głowę, a dziecięce są za małe... Od kilku dni szukaliśmy i mierzyła wszystko, co się dało. W akcie rozpaczy posunęłam się nawet do "firmówek" za 800,- byle później chciała to nosić, ale i te były za szerokie, aż dzisiaj się udało. Dupy nie urywają, ale Mała je zaakceptowała, bo w miarę pasują i są w miarę takie, jak chciała ;).
Ps. No i wszyscy mi teraz flaszkę wiszą za piękne wytłumaczenie przed Smakosią ich nieuwagi odnośnie fryzury .
Dobry!
No przyszłam wreszcie. Bo się ochłodziło!!! Choć proces ochładzania omal nie wyrwał mi serca z piersi moich...
Olo obudził mnie pojękiwaniem, jak robił to każdej upalnej nocy, co nauczyłam się odczytywać, jako "pić pić". Wstałam po wodę i była godzina 2.22. Napoiłam spragnione dziecię i położyłam się. Olo wypił a mi zachciało się siku. No to wstałam, poszłam, wróciłam. Leżę. Wszystko w mieszkaniu pootwierane a firanki ani drgnęły. Przymknęłam na chwilę oko, dwa nawet i obudził mnie podmuch straszliwy. Wstałam, pozamykałam okna, patrzę na zegar 3.33. Po zamknięciu okien i drzwi balkonowych w sypialni zrobiło się, jak w piecu, więc przytachałam wentylator. Było mi chłodniej, ale szum nie pozwalał mi zasnąć. Wstałam, bo wydawał mi się, że już nie wieje. Otwarłam znowu drzwi i położyłam się. Zasnęłam. I znów obudził mnie huk wiatru. Taki szpetny. Wyskoczyłam z łóżka pozamykać wszystko i wtedy nastąpił błysk i wiatr się wzmógł. Boże Święty! Serce waliło mi, jak oszalałe. Huk wiatru, przewracanie się różnych rzeczy na balkonach, świst przeraźliwy w oknach, ulewa masakryczna, drzewa zgięte do ziemi i trzaskanie otwartych na klatce okien. Horror! Wyciągnęłam Ola z łóżeczka i uciekłam na drugą stronę mieszkania, bo z tamtej strony nie było tak słychać. I tak ok. pół godziny. Straszne. Ale przynajmniej jest chłodniej. Wręcz zimno w stosunku do 35, bo tylko 20.
No, a z fajnych rzeczy, to obcięłam Ola :) Teraz go już chyba z dziewczynką nie pomylą :) Olo zaczyna podnosić się na rączkach i na kolankach, ale na razie sunie do tyłu :)
Smakosiu - Bob się nie nudzi. Przez tydzień był na półkoloniach, jeszcze za dwa tygodnie ma jeden turnus opłacony. Genialnie zorganizowane, tanie, atrakcji full a opiekunki totalnie zaangażowane i przepełnione pomysłami :) Mnie też nikt nie mówi nigdy, że się obcięłam. Pewnie z tego samego genialnego powodu, jaki podała Lenka :) Dobrze, że z okiem już lepiej.
Lenka - też byłaś w pocie biustu? To było nas dwie :))) Gdzie Duża leci? Coś przegapiłam? Szczęśliwej podróży dla Ślicznochy! Współczuję Młodej okularów. Ja swoje zaakceptowałam w wieku 30 lat (mam od 7 roku życia :)) ). Byłam zmuszona, bo bez już niezbyt wiele widzę :) Znaczy :( :))
Lajan - świetne foty! Warto było czekać :) Możesz częściej.
Mariolan - już lepiej? Szkoda, że tak wyszło, ale widocznie tak miało być.
Herbaciana - jak Córka na kursie? My chodziłyśmy we cztery. Pan instruktor orzekł przed pierwszym egzaminem, że zdam jako pierwsza. Zdałam jako ostatnia za piątym razem :)))) Ale uważam, że dobrze, bo wiele się jeszcze po drodze douczyłam.
Jeszcze pomarudzę. Cholernie brak mi "tamtego" WŻ. Teraz wchodzę i widzę ser. Wszędzie, kuźwa, ser. Nie widać WŻ, tylko ser.... Przepisy też się kiepsko czyta, ech. Już mi się nawet nie chce siedzieć i szukać nowych smakołyków, bo jakoś tak wszystko nie teges.... Szkoda.
Dobranoc!
Witajcie czwartkowo
Chłodno. Hm...ja wolę jak świeci słońce. No ale dobra - niech ludzie odpoczną.
Powiem Wam, że te mechanizmy wewnętrzne, które człowiek posiada są normalnie niesamowite. Wczoraj obudziłam się o 3.00 żeby sprawdzić jak tam oko i zapodałam sobie krople. Dzięki temu potem już było lepiej. No i wczoraj, kiedy się kładłam pomyślałam, że dobrze by było znów obudzić się o 3.00 i powtórzyć zakraplanie. I co? I jak powiedziałam, tak zrobiłam Dodam tylko (żeby nie było wątpliwości) budzika nie ustawiałam. Samo się tak zrobiło. Czy to nie jest niesamowite, że człowiek ma takie możliwości?
Lenka, o żesz! Ty to jednak mądra Kobieta jesteś! Czemu ja sama nie pomyślałam o tym, że brak reakcji na moją fryzurę, to efekt "osłupienia" Gratuluję okularowego zakupu, bo obstawiam, że już Wam ręce opadały przy tych poszukiwaniach. To co tam dobrego upichcisz na ten górski wypad?
Aloalo, trzeba przyznać, że w nocy się nie nudziłaś Ja też się boję takich wichur i wcale Ci się nie dziwię, że przeniosłaś się do drugiego pokoju. To mówisz, że Bob zaliczył swoje pierwsze półkolonie w życiu. Super, że trafiliście na tak dobrze zorganizowane, bo z tym to różnie bywa. Hm...słuchaj, a Ty się nie obawiasz, że ktoś Ci zarzuci, że sobie dziecko zamieniłaś? No wiesz, że najpierw córka a teraz nagle syn?
Lajan! No nareszcie! Ale nam zrobiłeś niespodziankę tymi zdjęciami. Widać, że nie siedzisz w domu tylko starasz się korzystać z natury. Fotki urokliwe. Szczególnie zachwycił mnie widok jeziora w Krzyżu Wlkp. Aż poczułam taki błogi spokój. A ta wierzba to jest najnormalniej w świecie prześliczna.
To co, napijecie się ze mna herbaty z sokiem?
Dobrego dnia
WITAJCIE!
Lajan,świetne zdjęcia, wszystkie bardzo mi się podobają, ale że ja mam taki spaczony gust, to numerem jeden są dla mnie te "zebrowe" chmury. A tak w ogóle, to złowiłeś coś?
Pytacie o kurs mojej starszej, więc w szkole do której poszła jest tak, że po części teoretycznej jest taki wstępny egzamin i dopiero potem jazda i w tej chwili moje dziecko pewnie rozwiązuje testy, więc jak wszystko pójdzie dobrze, to zacznie jeździć w poniedziałek. Oby. Potem już tylko egzamin wewnętrzny i państwowy i...<jak mówi nasz kolega> stały brak paliwa w samochodzie.
Aloalo,wcale Ci się nie dziwię, że uciekłaś do innego pokoju. Ja kiedyś z niemowlakiem na rękach zwiewałam do piwnicy, ale wtedy był taki huragan, że pozrywało dachy i od tamtej pory też wręcz panicznie boję się burzy i wiatru.
Lenka,zrób trochę więcej tych pyszności skoro masz już chłód i podrzuć. Udanego wypadu w góry.
Smakosiu, skoro wszyscy zaniemówili, to ja będę pierwsza, bo ja taka z natury pyskata..fryzura SUPER! Chętnie napiję się herbatki.
U mnie jeszcze baaardzo ciepło, ale nazbierałam wczoraj jagód na pierogi, więc idę lepić. Na szczęście mam dość chłodną kuchnię, ale na naleśniki nie dałam się namówić, tym bardziej, że mam gości i co za tym idzie dwanaście osób do wykarmienia.
DOBREGO DNIA!
Przez dwa tygodnie, codziennie rano jechałem na ryby. Jedno zarzucenie, jedno branie, jedna ryba. Codziennie jeden lin o wadze około 90 dkg. Mogłem siedzieć nawet cały dzień i nic więcej nie brało.
Witajcie ,
U nas wczoraj tez były burze ja miałam pobudkę o 4:30 kiedy walnęło to zerwałem sie na równe nogi żeby okna pozamykać . Wiało strasznie nawet śmieci mi z kosza porozwalało i musiałam rano na nowo wszystko zbierać . U mnie już chyba troszkę lepiej nadal jeszcze mnie troszkę boli brzuch ale zaczynam już pomału jeść cos delikatnego a nie tylko suchary i wodę .
Wczoraj pojechałam na targ jak co tydzień i kupiłam dość mocno dojrzałe brzoskwinie postanowiłam zrobic dżem wyszedł boski bedzie do bułeczek drożdżowych które mam zamiar dziś upiec .
Macie nowe fryzury chyba i ja będę musiała odwiedzić moja fryzjerkę bo włosy nie układają sie już tak jak powinny . A nic nie poprawia humoru jak nowa fryzura . Małżonek chyba po ostatnich wakacjach nabrał ochoty na wypoczynek bo zaczął mi gadać żebym szukała jeszcze jakiegoś wyjazdu wakacyjnego . Z jednej strony to bym chciała a z drugiej to sie boje bo ciagle jeszcze mam przed oczami ten powrót i bardzo bym nie chciała żeby sytuacja sie powtórzyła . Ale nic jak to mówią czas leczy rany i moze za chwile mi przejdzie i zapomnę i zmobilizuje sie do szukania czegoś fajnego .
Mam straszna ochotę na kawę ale jeszcze sie boje pic ale chętnie sie dosiade do kogoś żeby tylko powąchać - to kto zaprasza?
Zmykam do ogrodu póki swieci słońce bo po południu zapowiadają deszcz a moje rybki zapewne strasznie głodne .
Pa .
Dzionek intensywny, ale dobry. Pogoda szalona - słońce na moment, zaraz potem deszcz a chwilami taki wiatr, że głowę urywa.
Postanowiłam, że dziś wysprzątam mieszkanie więc po pracy wypucowałam wszystkie kąty. Jutrzejszy dzionek zostawiam już na upiększenie siebie i przemyślenie co zabrać do walizki. Połówek przyjedzie w sobotę rano i jak nic nie stanie na przeszkodzie, to w niedzielę będziemy w drodze na Podlasie.
Herbaciana! No niech Cię uściskam! Nareszcie ktoś docenił moją odświeżoną czuprynę Kobieto! To Ty nalepiłaś pierogów na 12 osób? Ja pierdziu! Robota po byku. Ależ oni dobrze z Tobą mają. Bo już nie wspomnę, że te jagody, to Ty własnymi rękoma... Fiu fiuuuu.
Mariolan, bierz duży oddech i do przodu. Skoro choróbsko już za Wami a Ty zaczynasz marzyć o kawie, to najlepszy dowód, że organizm się szybko regeneruje. Teraz jest większe prawdopodobieństwo, że już nie będzie niespodzianek zdrowotnych i w związku z tym czas zacząć planować urlop Dzięki temu poczujesz nowy przypływ energii. Trzeba korzystać, że "człowiekowi się jeszcze chce" Życzę super pomysłów i szybkiej realizacji.
Ale się dzisiaj najadłam placków ziemniaczanych. Chodziły za mną od wczoraj i stwierdziłam, że jak ich szybko nie zrobię, to tak będą mnie "męczyć". Kupiłam jakieś wielkie, młode ziemiaki. Idealnie się nadawały. Starłam je na tarce, na tych dużych oczkach. Wyszły niesamowicie chrupiące. Stwierdzam, że właśnie tak tarte (nie na miazgę) są najsmaczniejsze.
A wiecie, że jutro piątek? Jupi!!!
Witam w piątek, piąteczek, piąteluniek!
Hurrrra! Ostatni dzień pracy przed urlopem
Przyniosłam gorącą herbatę z sokiem. Jest przepyszna. Za oknem szaro, chłodno i ponuro. Ponoć jutro ma się wypogodzić.
Ogarniam papiery i już myślami jestem na łąkach, polach, połoninach... Ech, żeby tylko pogoda dopisała, bo marzy mi się poranna kawa pita na ganku.
Dobrego dnia
WITAJCIE!
Śpicie jeszcze pewnie, bo to przecież weekend. Ale to dobrze, bo zdąży wystygnąć ciasto z jagodami i będzie w sam raz do porannej kawki.A może i drożdżówka zdąży się upiec?
Lajan,piękny połów. A mój mąż twierdzi, że po ryby to się idzie z siatką do sklepu, a nie z wędką nad wodę. No to ja mu pokażę Twój wpis.
Smakosiu, mówisz, że jedziesz na Podlasie, to ja liczę, że pomachasz do mnie, bo ja z woj. podlaskiego, choć z tym, że mieszkam na Podlasiu, to niekoniecznie bym się zgodziła. Miłego wypoczynku. Pierogów nalepiłam tyle, że już po 160 liczyć przestałam, a jagody, że tak sama, to wiesz... głupio było by kupować, kiedy do lasu 50 metrów.
Lenka, odpoczywasz w górach? Mam nadzieję, że tam wszystko w porządku.
Córcia zdała z wynikiem 100 na 100 i od poniedziałku zaczyna jazdę. Żartujemy, że nie będziemy jeździć do miasta, bo może być niebezpiecznie.
W niedzielę goście się zapowiedzieli co by świętować rocznicę naszego ślubu, ale koleżanka powiedziała, żebym nic nie przygotowywała, bo oni wszystko przywiozą, a my mamy mieć tylko grilla i miejsce przygotowane. To są prawdziwi przyjaciele, prawda? Szkoda tylko, że mąż idzie do pracy,ale wieczorem będzie w domu, więc i on trochę poświętuje.
Nie wstaliście jeszcze? No cóż. Idę, bo moja drożdżówka już obłędnie pachnie i może trzeba ją wyciągać.
WSZYSTKIM dobrego weekendu życzę!
Czy to połów?
Witam jeszcze niedzielowo :)
Niestety mam tylko chwilkę, ale musiałam się przywitać.
W górach wszystko było w najlepszym porządku, nawet pogoda superowa, bo bardzo słonecznie, z lekkim wiaterkiem i ok. 24 st. Dla mnie ideał.
Dokonałam ostrego cięcia traw i chwastów, pogrillowałam i odpoczywałam częściowo na tarasie, a częściowo pod bezchmurnym niebem, w zależności od potrzeb organizmu :).
Muszę lecieć, ale postaram się jutro do wszystkich odezwać, jak czas pozwoli ;).
Co to za roślina? Posadziłem ją w roku ubiegłym, wyrosła- co widać na zdjęciach, w tym roku sama wyrosła. Owoce ma identyczne jak sezam tylko są czarne. Roślina była kupiona chyba w Netto w doniczce. Ma być jadalną rośliną.
Dopisano 2015-7-13 6:2:31:
Doskwiera nam słoneczko? Deszczyk może nas rosi?Pogoda ma tylko dylemat, każdy o coś innego prosi.
Rolnik chce deszczu, bo płody się o to upominają,
wczasowicze zadowoleni, opaleniznę piękną mają.
Ciepła woda, zabawy z piłką wprost uwielbiamy,
wieczory bez komarów, koncerty ptaków też mamy.
Dzieci szczęśliwe, wolne, laba, rozrywki szukają,
rodzice choć zapracowani, to jednak spokój mają.
Mija dzień za dniem, może i monotonnie upływa,
jedni pracują, inni się bawią, cóż, i tak to bywa.
Wykorzystujmy każdą chwilę, odpoczynku pragniemy,
od codzienności, pracy, zmartwień, radości chcemy.
Urlopy wymienić na relaks, prace domowe zostawiamy,
zabrać rodzinę w plener, spokojnie sobie odpoczywamy.
Od 5.30, kawiarenkę odwiedziło 2000 osób, nikt nie wpisał żadnego pozdrowienia.
Przykre, ja wszystkich pozdrawiam..............chociaz sie tu nie udzielam.Chetnie Was czytam, ale tak jak z "wyjcem" mam "jakies" problemy z ujawnianiem mojej prywatnosci.
Pozdrawiam Wszystkich serdecznie!
Lajanku, byłam dziś kilkakrotnie na Wżecie, ale totalnie bezsilna na pisanie i postanowiłam oficjalkę jutro zrobić, by sklecić choć trochę przebieg Flisu po Odrze.....
Witaski więc i jutro się poprawię:))
WITAJCIE!
Wreszcie trochę popadało i po raz pierwszy od prawie dwóch miesięcy nie musiałam podlewać ogrodu. Wprawdzie przydałoby się choć 10 razy tyle, ale dobre i to.
Wszyscy odpoczywają, więc w kawiarence cicho i pusto. Mimo to zostawiam dzbanek z kawą i świeże bułeczki z jeszcze ciepłym dżemem porzeczkowym. Częstujcie się.
Iwciu, czy to o "Twoim" flisie mówili w telewizji? Piękne łódki były pokazane.
WSZYSTKIM MIŁEGO DNIA!
Dokładnie ten Flis :))
Właśnie sobie zerknęłam na filmik z wiadomości, bo nie widziałam relacji gdyż flisowałam i nawet jestem na samym początku gdy Pani Marszałek zaczyna mówić, w pierwszym ujęciu mój mąż, synuś w zielonej czapce i ja....hi hi hi
Ukłoniki Wtorkowe!!!
Wczoraj nie mogłam dojść do siebie....po pierwsze bujało mnie na wsze strony, po drugie łamało mnie spanie i musiałam zalec po południowo....
Flis przebiegł z przygodami nie tylko naszymi..... Już w środę wiedzieliśmy, że jest zbyt mały stan wody, by wszystkie jednostki mogły przejść przez śluzę... My i kilkoro innych wyjęliśmy łódź na przyczepę i pojechaliśmy z łódką do Bytomia Odrzańskiego, tam w miłym towarzystwie czekaliśmy na śmiałków którzy mniejszymi jednostkami płynęli do nas....
Po oficjalce w niedzielę ruszyliśmy wesoło do Nowej Soli, gdzie Bubuś poczuł się źle i trochę narzekał na brzusio.... Chwila moment i czas płynąć dalej, ale tusz po starcie zagotował nam się silnik....zostaliśmy doholowani z powrotem do portu przez kolegę i niestety Flis popłynął bez nas.... Upał niemiłosiernie nas traktował i Bubuś coraz gorzej się czuł.
Po wstępnych oględzinach i połowicznej naprawie, która okazała się fiaskiem M odpuścił i poszliśmy się chłodzić do pobliskiego lokalu....zadekowaliśmy się na noc w portowej przystani i wtedy mężowskiego olśniło, że najbardziej niezbędną część posiada w zakamarach łódki.....Raniutko wymienił ją, a przemiły kierownik WOPR-u zawiózł M do sklepu po brakujące ogniwo....SUKCES!!! Naprawione:))
Płynęliśmy nieco niepewni owego sukcesu, ale od miejsca skąd ewentualnie moglibyśmy udać się do domu wyjmując łódź dzieliły nas 40km, gdy je minęliśmy bezproblemowo, radośnie rzekłam gonimy naszych.... i tak po 80km doszliśmy flis na krótkim odpoczynku, skąd już razem płynęliśmy....
Otarcia, osadzenia na mieliznach i wsie kłopoty silnikowe nontopa się działy innym...a znajomemu silnik całkowicie odmówił współpracy i holowaliśmy go do samego Szczecina....i fajnie, bo cały czas mieliśmy doborowe towarzystwo, tym bardziej, że większość czasu płynęliśmy z przycumowanymi łódkami do naszych obu burt, jedną zpsutą a drugą zaprzyjaźnioną....mamy naprawdę niezły silnik....hi hi hi
Po drodze robiliśmy grupowe przerwy na plażowanie i kąpiele, większość płynięcia degustowaliśmy różności(poza kierującym oczywista):))
Cały Flis, to Niesamowici Ludzie i Niesamowite Doznania...Cieszę się, że tego roku udało nam się wreszcie z tego skorzystać....:))
Bubuś również cudnie się sprawdził i miał towarzystwo równie cudne. Wszystkie 5 dzieciaczków na ok 80 osób...dzieci za dzielną postawę zostały nagrodzone medalem Dzielnego Flisaka:))
Buziolki:))
Według mnie to lot 6 (szósty)
Bahus, ja wiem o tym, Makusia nie może poprawić gdyż Pampas namieszał i nie można nic zmienić.
W nowych wątkach już mogę, więc spokojnie, damy rady na przyszłość :)
Witam wtorkowo :)
Lajan, piękny połów. Zjadłabym takiej świeżo złowionej rybki....
Iwcia, widzę nie obyło się bez przygód ;), ale dobrze, że wszyscy zadowoleni i flis się udał :).
Ja właśnie szykuję pieczarki na grilla i mięsko, bo jutro jedziemy na 3 dni w góry i planuję się wczasować ;). Pogodę zapowiadają ładną. Duża przylatuje z Anglii dopiero 25, więc Mała zabiera ze sobą koleżankę. Już układają plan pobytu i atrakcje do zaliczenia, a my się cieszymy, że spędzą czas na świeżym powietrzu, a nie przed komputerami....
Pozdrowionka dla wszystkich :)
WITAJCIE!
Byłam chwilę rano, ale musiałam się wyłączyć, bo nadciągnęła burza. Grzmiało, błyskało się i wiało niemiłosiernie, ale deszczu ani kropli. Dopiero koło dziesiątej trochę porosiło i zrobiło się niesamowicie duszno, choć gorąco nie jest, a nawet zaciąga zimny wiaterek.
Iwciu, jeżeli tylko będę w stanie to oczywiście pomogę, ale my stosowaliśmy stary "babciny"sposób. Malin zawsze mam tyle, że jeść nie nadążymy, więc robię i soki i mrożę i naleweczki produkuję, z których owoce są nieodzowne przy pieczeniu drożdżówki< to może tak trochę ze skąpstwa>, ale w tym roku maleńkie owocki usychają na krzaczkach i nawet podlewanie nie pomaga.
Lenka, jednak utwierdziłaś mnie w przekonaniu, że nie mieszkam na Podlasiu, tylko w podlaskiem.Do miejsc które odwiedzisz mam duużo dalej niż do Warszawy.Ktoś kto ustalał granice województw chyba nie znał w ogóle geografii, bo przecież Suwałki, Sejny to też woj. podlaskie. Mnie też dokuczają upały, ale żeby aż tak? Może trzeba odwiedzić lekarza?Nie pomyśl, że się wtrącam, nie czekam na odpowiedź, ale czasem warto wziąć pod uwagę uwagi kogoś patrzącego z zewnątrz.Ochłodzenia Ci życzę.
Idąc za ciosem i coby się tak bardzo nie lenić uprodukowałam dzisiaj 20 słoików ogórków konserwowych i kolejny, już chyba z setny raz tego lata, umyłam okna. Ciekawe jak długo będzie można przez nie normalnie patrzeć.Mieliśmy też w planach rabunek w pasiece, ale ze względu na pogodę musieliśmy plany zmienić.
Dobrego dnia i spokojnej nocy Wszystkim życzę!
WITAJCIE! Wszystkim miłego dnia!
A ja witam Was z góry... z mojej góry ;) Fest wysoko nie jest, bo tylko ok. 500 m n.p.m., ale z wysokości mogę popatrzeć ;), a jak wlezę na poddasze, to będzie jeszcze wyżej .
Doberek Wszystkim:))
Dziś jedziemy do Kemp-domku, bo tam rodzice mają pod opieką naszego drugiego ,,synka" psinka i tsza go odebrać, by całkowicie nie zamienił się kulkę.....dziadek dobrze go podkarmia
Wczoraj skosiłam, zaniedbane naszym wypłynięciem trawiszcze i to był koszmar....pot ściekał mi ciurkiem po czole i rowku....tym na dekolcie, a po zakończeniu boju i wzięciu prysznicu siły całkiem się ulotniły.....a tu jeszcze trzeba było dżemik z czarnej porzeczki kończyć....ale wyszedł pyszniasty:))
Pomroziłam tysz troszkę czerwonej porzeczki i zostawiłam porcyjkę na dzisiaj do ciasta....właśnie idę robić....zabierim je ze sobą....:)
Smakosia wybornie urlopuje, a Lenka krzyczy i macha do nas z Góry....swej własnej.....
Aloalo, a co U Was słychować...? Olo zmienił kierunek ,,pełzania" ...? Bob nadal zadowolony z półkolonii? Idą kolejne upały, ale tym razem tylko na chwilę chyba....
Hope, prześliczną Tosię nam pokazałaś, a co słychać u Ciebie....? Mam nadzieję, że wszystko dobrze się układa ze zdrówkiem i zawodowo....Odezwij się częściej....
Lajan, jak kolejne połowy rybek....tak samo udane...?
Herbaciana, Ty się wybierasz na jakiś odpoczynek, bo chyba mi umknęło.....?
Mariolan, czekamy na wieści....:))
Lecę ciasto klecić.....Paaa!
Super połowy, wstawię zdjęcia po powrocie z nad jeziora.
A kiedy wracasz?
Za tydzień.
Będę wypatrywać zdjęć... My nie powędkowaliśmy tym razem będąc w kemp-domku.....
Przez chwilę rodzinką posiedzieliśmy nad jeziorkiem w sobotę, ale niewiele efektów było i wybraliśmy oglądanie meczu:))
W tym roku mój odpoczynek przypadł 11 lipca, od 15.00 do 17.15. Wybyczyłam się tak, że starczy mi na parę miesięcy. Dlatego lubię choć popatrzeć jak inni "wakacjują".
Dobry wieczór :) Dawno mnie nie było. Tkwiłam w dole i stres mnie zżerał. Nie umiem pisać jak jestem w stresie. Na szczęście problemy się skończyły. Młoda zaliczyła tą nieszczęsną inżynierię genetyczną i obroniła się. Mam w domu inżyniera biotechnologa. Odetchnęłam, uspokoiłam się , zrobiłam dżemy z agrestu. Nawet znalazłam na koniec sierpnia noclegi w Darłowie. I tak dojrzałam do odezwania się w kawiarence. Pozdrawiam wszystkich :) Zostawiam na piątkowy wieczór herbatniki z red currant curd i dzbanek herbaty owocowej.
Witam, nie zapomnij wstawić widoczków z pobytu w Darłowie.
Fajnie, że już po stresie i fajnie że się do nas odezwałaś....:)) Pozdrowionka:))
WITAJCIE!
Coraz ciszej w kawiarence, pewnie jeszcze śpicie. Dobrego dnia życzę.
Witam!
Melduję, że jestem, ale jest taki upal, że sił na pisanie nie posiadam. Do ochłodzenia :)
Dziś powinno być zdecydowanie lepiej pogodowo....mam nadzieję, że u Ciebie również:))
Ukłoniki Poniedziałkowe!!!
Dziś wieje zimnawym wiaterkiem po wczorajszym padaniu zrobiło się naprawdę znośnie....
W Kemp-domku łikendowe upały przeżyliśmy pijąc zimne piffko w cieniu, a w sobotę odwiedzając jeziorko w Borowym Młynie....czyste, że można sobie pływające okonki w całej okazałości pooglądać....:)) Wróciliśmy do domciu wczoraj ok 14 i naszykowaliśmy smakowitości na grilla, a w międzyczasie zerkaliśmy na słaby występ polaków w siatce....Przyszli sąsiedzi i z nimi przesiedzieliśmy pod zadaszoną częścią tarasu deszcz i burzę.....super widoki....:))
Chłodniejszego dzionka Wszystkim życzę... Paaa:))
W Poznaniu dzisiaj 20 stopni a tak wyglądało wczoraj po przejściu nawałnicy
Witam w nowym tygodniu :)
U nas burze przechodziły i owszem, dość gwałtownie, ale na nic to się zdało, bo za oknem dzisiaj znowu ogromne słońce i ze 100 stopni...., no, może trzydzieści parę.... Nawet w nocy jest po 20 st. i nie da się spać, więc wtedy siedzę w oknie prawie do rana, jak jakaś stara oma, patrzę w ciemność i łykam chociaż tyle powietrza, ile się da. Wszystko jest tak nagrzane, że nawet po deszczu nie robi się chłodniej. Chyba i grad leciał u nas ciepły ;).
Nie mam siły pisać, bo jest za gorąco.
Na dodatek mój Ślubny chyba przestał mnie kochać, bo zażyczył sobie frytki do ryby, a ja frytki robię w piekarniku, który ewidentnie podnosi temperaturę otoczenia, a w mojej mikroskopijnej kuchni z południowym oknem, nagrzany piekarnik, to mógł być gwóźdź do mojej trumny...., ale czego się nie robi dla ratowania małżeństwa . Poświęciłam się i od wczoraj jestem już chyba święta ;).
Mamy wyskoczyć do Wrocławia na 2 dni i oby się ochłodziło chociaż do 24 st....
Buziaki dla wszystkich :)
Witam wtorkowo :)
Za oknem 29 st. w cieniu i to bez nasłoneczniania, bo sporo chmur się pęta, czy to można nazwać już ochłodzeniem...? Dla mnie jeszcze nie.
Bez rolet zewnętrznych chyba bym umarła. Opuszczam je już ok. 11, żeby okna nie zdążyły się nagrzać i podnoszę wieczorem. Moje storczyki wpadły w panikę i chyba się wystraszyły, że wyniosłam je do jakiejś piwnicy, bo nagle zaczęły ostro rosnąć i każdy postanowił coś wypuścić, jak nie nowy pęd kwiatowy, to chociaż nowy liść i korzenie.
Herbaciana, Ty się tak wybyczyłaś na tym swoim urlopie, że teraz powinnaś ostro wziąć się do roboty, bo tyle wypoczynku strasznie rozleniwia .
Bahus, mam nadzieję, że fotki nie są spod Twojego domu....
W jesiennym stroju, pogratuluj zdolnej Młodej i odstresuj się teraz z nami :).
Iwcia, w czasie burzy sie siedzi w chałupie ! Trzeba unikać pierunów ;).
Aloalo, ja się poświęcam nawet w upały....
A Smakosia to nie powinna już wrócić z tego buszu ? Oby nie zabłądziła na bieszczadzkich szlakach....
Słońce wyłazi...znowu podgrzeje atmosferę...., a ja akurat chciałam myśleć nad sierpniowym wyjazdem na Podlasie...., ale tak się nie da. Odpuszczę sobie skomplikowane czynności umysłowe, bo mi się zwoje przegrzeją ;).
Do ochłodzenia....
WITAJCIE!
Oglądałam w telewizji zniszczenia dokonane przez burze i wiatr i aż włos się jeży, a jeszcze te zdjęcia Lajana....coś okropnego. Mam tylko nadzieję, że nikt nie ucierpiał.
U nas owszem zachmurzyło się, trochę nawet zagrzmiało i pokropiło, ale poza tym nic. No chociaż tęczy takiej nie widziałam jak żyję, jak na dziecięcych obrazkach, pełne półkole i zrobiło się jakoś tak żółto, jakby ktoś włączył żółty reflektor i.... cudowny zachód słońca, taki jakiś magiczny.
Lenka,ależ ja się zaraz po tym lenistwie wzięłam do roboty. Wysprzątałam piwnicę<a jest to wiejska piwnica>, pomalowałam i doprowadziłam do stanu użyteczności letnią kuchnię<nadają upały to może się przyda> i dzielnie pomagałam mężowi w robieniu wędlin, jako że nasz masarz stwierdził, że tu jest dla niego za mało świnek i pojechał" katrupić" niemieckie, więc musieliśmy sami zająć się przygotowywaniem mięsa. Miłego pobytu na Podlasiu, a jeśli można zapytać, w jakie okolice się wybierasz?
Mam pytanie, czy robicie soki z kupionych malin i czy są one aromatyczne, bo przez tę suszę u mnie w tym roku marnie z malinkami i pomyślałam, że może kupię i zrobię choć trochę, ale sąsiadka mnie ostrzega, że są byle jakie i fermentują. Nie chciałabym wydawać pieniędzy, napracować się i potem wyrzucać.
KOCHANI, słońca, ciepła, deszczu, orzeźwiającego wiaterku, miłego odpoczynku! Co kto sobie tylko życzy!
Ukłoniki Środowe!!!
Właśnie kończę lać wodę do sporego basenu....aktualnie gorąca się dolewa by złamać zimną i by Bubuś zaraz po śniadanku mógł wytestować nowy nabytek......
Poczytałam książkę wczorajszego wieczora w łóżku do dość wczesnej nocy, a dziś jakoś z tym porannym jeszcze chłodzikiem miło było wstać.....to dolewanie wody musiałam jak najszybciej uwskutecznić....:)
Mam nadzieję, że burze które juterko mają nadejść nie będą już tak katastroficzne.....
Chodzi mi po głowie zrobić jakijsiek ciacho, ale weny brak i po świeże owoce dopiero jutro mogę na targ polecieć.....może do jutra się wstrzymam.....?
Jutro myślę tysz Bubusia i jego koleżankę do kina zabrać na Minionki, bo to ostatni dzień w kinie puszczają, a sama chętnie oglądnę.....nic ciekawszego dla dzieci (i żeby dorosłym się dobrze oglądało) nie wypatrzyłam innego....ale może polecacie coś?
Lenka, było niezwykle ładnie w tę burzę i niezwykle bezpiecznie, bo u nas niedalekie sąsiedztwo Odry daje to, że chyba ona zbiera największe cięgi :))
Herbaciana, nie robię przetworów z malinek, bo nawet tych kupnych byłoby mi szkoda.....wsie zjadamy.... Ale za jakiś czas zgłoszę się po poradę w sprawie zalewy do wędzenia szynki....:))
Czas kaffcie zrobić i sprawdzić wodę......paaa!
Boziuuu, jak gorąco..., ale jeszcze dycham, więc się witam :).
Te 29 st. to jednak było ochłodzenie, bo już dziś było z milion... Ja źle znoszę wysokie temperatury, a tu nic lepiej nie obiecują...., żeby chociaż tłuszcz mi się jakoś równocześnie z potem wytapiał, to widziałabym jakieś plusy w upałach, a tak to na marne się męczę ;).
Herbaciana, ja na Podlasiu to wszędzie chyba będę ;). No prawie :). Najwięcej mnie będzie w okolicach Siemiatycz, Milejczyc i Bielska Podlaskiego. Do Białego chyba się nie wyrobię, bo czasu zabraknie, ale ręczyć za siebie nie mogę ;).
Z malin natomiast planuję w tym roku bardzo skomplikowane przetwory w postaci... mrożonek . Na nic innego chyba się nie zdecyduję, ale nie mrożę kupnych, tylko "swoje" górskie, nawet ładnie latoś obrodziły :).
Iwcia, przyjmij mnie do swojego basenu, ja wodę ogrzeję własnym cielem i nie musisz ciepłej dolewać ;). Spać tam mogę, bo u mnie nawet w nocy 22 st. Matko, ja wczoraj zasnęłam dopiero jak się jasno robiło i to dzięki wiatrakowi włączonemu na czas usypiania.
Idę zamoczyć ręcznik i walnę sobie na kark, bo już mi wysechł ;).
Proszę o bliższe wyjaśnienie słowa "wszędzie"
Jaśka, aż mi się morda uśmiechnęła na Twój widok . No kocham Cię normalnie..., a może to nie jest normalnie.. ;) Zresztą sama wiesz :).
A moje "wszędzie" jest modyfikowane średnio co 2 dni i dlatego tak się kurczy i rozciąga, ale Ty pewnie i tak będziesz w robocie...., chyba że zechcesz powspominać i popatrzeć na mnie w seksownych okularach ochronnych i z piłą spalinową .
Mi się cały czas gęba śmieje do Ciebie! I smuci,że czasu brak na wszystko...
Może Wy zechcecie popatrzeć na robotnico-chłopkę w krótkich spodenkach i koszulce na cienkich ramiączkach ;) ? Aaaaaa! I blond grzywka do tego
Mogę nawet założyć fartuszek i i pierogów z patelni natworzyć.
Albo poproszę Chłopa by zrobił Wam wycieczkę ....kombajnem zbożowym.
Nooo.....?
Hihi, no i po co Ci to było ? Dziewczyny już myślą, co by tu ubrać na przejażdżkę kombajnem.... czy szpilki są odpowiednie... i w jakim kolorze..., podpowiadam im, że bizon był chyba zielony, żeby pasowały... .
A Twoje wybitne pierogi, to ich letnie marzenie kulinarne :) Nie ma nic lepszego i tylko z Tobą nam się kojarzą :). I możesz nawet bez fartuszka tworzyć .
Ciekawe tylko, czy czasu nam wystarczy i wolne będziesz miała, chyba że znowu wracając do domu....
Daj znać, kiedy mogę zadzwonić i co Ci się marzy ze Śląska :).
Witam czwartkowo :)
Obiecywali burze i deszcze, a u mnie jeszcze ani jedna kropla nie spadła. W kuchni mam 28,7 st. Boję się otworzyć zmywarkę, bo buchnie mi jeszcze gorącą parą...., ale kiedyś muszę wyjąć pomyte naczynia....
Herbaciana, ja podejrzewałam siebie od dawna, że coś ze mną nie tak, ale żeby to od razu leczyć ;). Pójdę do lekarza i jeszcze mnie jakimś nadciśnieniem zarazi albo czymś z tarczycą :))), a tak siedzę w domu zdrowa... póki co . Wiem co mówię, bo mój Ślubny tak miał. Poszedł do kardiologa i on zaraził go właśnie nadciśnieniem, bo przecież przed wizytą w przychodni Ślubny nadciśnienia nie miał, no to skąd wziął, musiał go lekarz zarazić ;).
A Podlasie faktycznie jest ogromne, skoro tyle mojej rodziny tam mieści :). Przypomniałaś mi, że Suwałki też miałam w planach, ale ostatecznie rodzina postanowiła, że w tym roku Suwałki przyjadą do nas, a nie my do nich ;).
Dzisiaj zrobiłam pyszny gulasz z wędzoną hiszpańską papryką i dosłownie najeść się nie mogę..., ależ ja dobrze gotuję ;).
Dobry wieczór!
Przyszłam, bo za chwilę nie ogarnę Kawiarenki :) Kuźwa, jak mi jest gorąco. Jak Lence. Tak samo. U mnie też jest milion stopni. Na zewnątrz już jest teraz lepiej, ale w mieszkaniu.... Idę spać chyba na balkon dziś. Wczoraj już mi się ryczeć chciało. Dziś nieco chmury przykryły słońce, to już m się ryczeć nie chciało, ale jak oglądam pogodę ze Smakosiowej strony.... Jutro 30, w sobotę 34, potem około 27 z tym, że tam się to co parę godzin zmienia i to niestety na plus...
Wczoraj Olo był mokry. Dosłownie. Chyba nie widziałam jeszcze tak spoconego niemowlaka. Aż mi go żal, jak mu pampers zakładam. Bo ma tylko pampers.
Iwcia - ja też Ci mogę wodę podgrzać, jakby co :)
Lenka - piekarnik mówisz. Jesteś święta :)
Smakosia - u Ciebie też takie upały? Bo chciałaś kawę na tarasie, więc wygląda na to, że Ci się marzenia ziściły :)
Herbaciana - ja miałam pół łuku :) Dowód w załączeniu. I za robotę się weź :)
I na koniec prawie pół łuku :) Zza zmokniętej szyby :)
Dobranoc. Trzymajcie się chłodno!
Aloalo, no w końcu żeś przylazła ;)
Ja łączę się z Tobą w bólu...., w upale i w pocie wszystkiego ;). Ja z gorąca nie ryczę, ale wkurzam się za to ekspresowo..., w sumie to ciągle jestem wkurzona, więc nawet się nie wkurzam, bo to stan permanentny ;). Bez kija do mnie nie podchodź .
To jak zmieniasz pieluchę Ola, to ciekawe, czy ona mokra, bo zasikana, czy zapocona ;). Biedactwo malutkie ma jeszcze trudniej od nas....
Marzyłam sobie o ochłodzeniu na wyjazd do Wrocka...., no to jutro pojadę tam, w momencie, jak u nas ma być o 2 stopnie mniej, a wrócę, kiedy u nas zapowiadają 35, a tam "tylko" 30..... Tak będę gonić sobie upały.... .
Mam wrażenie, że mieszkanie wychłodzi mi się trochę tak około grudnia... może.... U mnie nawet kafelki są ciepłe, fuj :).
Mama zdradziła mi swój sposób na gotowanie w upały.... Mówi, że zamyka się w kuchni, żeby para i gorąco nie szło na mieszkanie, a jak skończy, to wychodzi się ochłodzić do pokoju.... Nie wiedziałam, że mam szaloną mamę ;), ja bym już o własnych siłach nie wyszła, więc ostrzegłam ją uczciwie, że ja jej w kuchni nie pomogę, bo to by był ostatni dobry uczynek w moim życiu . Zresztą ona to wie :) Cała rodzina wie, jak na mnie działają upały ;). Za to uwielbiam przyglądać się zawartości lodówki. Otwieram drzwi i patrzę... i patrzę, tam jest tak przyjemnie chłodno :).
Idę poczytać pod wiatrakiem, może do rana usnę. Szkoda, że mam okna tylko południowo - zachodnie, bo bym mogła wschód słońca oglądać.
Śpijcie dobrze.
Hej
Rany ale gorąco robię wszystko nocami bo w dzień sie nie da po ugotowaniu obiadu pot mi ścieka wszystkimi rowkami . Nocami otwieram wietrze a rano i tak jest nadal gorąco jeszcze spać nie mogę . Kiedy już zasnę to rano np. sąsiad o godz. 7 rano postanowił ścinać drzewa pila spalinowa gdybym nie była w pidżamie to bym powiedziała co myśle . Wieczorem postanowiłam odpocząć na tarasie bo był przyjemny chłodek to drugi sąsiad postanowił spalić jakieś śmieci na ogrodzie no ja sie chyba pochlastam . Ale są plusy właśnie udało mi sie zrobic dżem brzoskwiniowy starczy dla moich łakomczuchów na tydzień . Mam taka straszna ochotę na drożdżówki ale boje sie włączyć piekarnik . No i pranie schnie błyskawicznie . Ok zmykam bo padam a rano nie wiadomo który z sąsiadów postanowi mnie obudzić .
pa
A ja otwieram okna na noc, wietrzę, a nic nie wchodzi chłodniejszego. No staję w oknie, proszę, a powietrze ani drgnie ;).
Liczyłam na tlen po deszczach, jakie dziś miały padać, ale żadna chmura się nawet nie zmarszczyła i ani kropla nie spadła...
Oj, jak wrócę od mamy obdarowana plonami działkowymi, to też chyba w nocy będę to przetwarzać. Dla mnie to nie problem, bo i tak nie śpię, ale gorąco jest prawie tak samo jak w dzień, więc nie wiem, czy rodzinę męczyć....
WITAJCIE!
Napisałam się wczoraj, napisałam i...choć najpierw widziałam się na forum,to potem chyba zmył mnie ten padający deszcz.Powtarzać się średnio lubię, więc powiem tylko, że współczuję Wam tych upałów. Ja to jakbym mieszkała w innym klimacie normalnie, rano 10 stopni, po południu około 25, a wieczorem też szybko robi się chłodno, że nawet dłużej na tarasie nie da się posiedzieć. W domu też około 20, więc pełen komfort. Co prawda przetwory robię w letniej kuchni, a wczoraj nawet przy okazji ugotowałam tam obiad, ale musiałam ubrać długi rękaw. Więc proszę mi zazdrościć.
Mariolan, już biorę się do tej roboty, biorę. Może dziś wreszcie obrabujemy pasiekę, bo jak jeszcze trochę się zagapimy, to pszczoły gotowe wyżreć mój ulubiony lipowy miód.
Lanka, toć Ty mi otworzyłaś oczy<znowu!>.Już teraz wiem skąd u mnie kłopoty z tarczycą, jak nic zaraził mnie ten doktor! Ale mojego męża to dopiero urządził, tylko nie wiem, czy chirurg, czy w pracy, bo rano wyszedł zupełnie zdrowy człowiek, a wrócił w kołnierzu ortopedycznym. I wyobraź sobie jeszcze zwolnienie mu dał. No to jakaś paranoja, chyba żeby nie zarażał. Widać jedni mogą, a drudzy nie:).
Aloalo, jak dobrze Cię widzieć. Szkoda mi maleństwa.Proszę Go ode mnie ucałować, tylko tak delikatnie, żeby ciepła więcej mu nie dawać.
Znacie skuteczny sposób na muchy? Wcześniej ich nie było, a od wczoraj< sąsiad wietrzy oborę> jakaś masakra. Byliśmy co prawda przygotowani na taką ewentualność <jak to na wsi>, ale żadne preparaty, wypróbowaliśmy trzy, nie działają w tym roku, więc mam dodatkowe zajęcie- zabijanie much. Nikomu nie przeszkadzają tylko mnie, bo wystarczy, że słyszę jedną i już nie mogę spać, czytać, a nawet na niczym się skupić.
Kończę, bo już jakaś znowu brzęczy, więc packa w dłoń!
Dobrego dnia!
Wróciłem z nad jeziora, ufffffffffff
Poranne wschody słońca, rybki, mój ogród w kroplach deszczu, ech i tylko zostają wspomnienia. Zdjęcia z komórki.
Elektrownia wodna na rzece Drawa.
Ciekawe zdjęcia, wspomnienia z lata. Będziesz miał co oglądać w zimowe wieczory. Cudowne wschody słońca i woda wymarzone wakacje. Czy ta mała dama obok Ciebie też łowi ryby ? Pozdrawiam :)
To córka koleżanki siostry. Wszędzie Jej było pełno.
Witam niedzielowo :)
Wróciliśmy z Wrocławia i mówię Wam, w życiu tak się nie naklęłam na autostrady.... Żeby 2 godziny stać w korku przed durnym zwężeniem i przejechać raptem 30 km ! Jak na złość nażarłam się wcześniej arbuza, a tam żadnego krzaczka nie było. Już chciałam z Małą pod tira wleźć, żeby się wysikać ;). Potem już mknęliśmy jednym pasem z ograniczeniem do 80 km/h, ale z prędkością 15 km/h ! Szał ;). I jeszcze na koniec musiałam za to zapłacić, jak za "autostradę" ! W efekcie podróż, którą zawsze odbywamy w 1,5 godziny, teraz zajęła nam prawie 4 ! Masakra.
Herbaciana, w razie potrzeby służę jeszcze innymi głupimi teoriami, bo ja lubię jakoś tłumaczyć sobie przykrą rzeczywistość :))). I zazdraszczam Ci letniej kuchni ;). Takie miejsce jest na wagę złota. Tylko much nie zazdraszczam ;)
W jesiennym stroju plonów działkowych jednak sporo przywiozłam i będę zmuszona to pakować w szklane domki na zimę ;). W kuchni mam 26 st, bo deszcz tu chyba tylko pokropił i powietrze ochłodził może o 3 stopnie.... Najwięcej do przerobienia mam malin, jabłek, cukinii, ogórków i fasolki, bo sporo innych warzyw i owoców przejemy na bieżąco :).
Lajan super zdjęcia :), a do fontanny to właśnie wchodziłeś, czy już po kąpieli było ?
Jasia PW Ci napisałam :)
Smakosiu, ale nie przeginaj ;). Ja już zaczynam regularnie tęsknić :)
Idę walczyć do kuchni, bo nocy może być za mało ;)
Chcialem sprawdzić jak się będzie czuła woda w tej fontannie jak jej tam naleją.
WITAJCIE!
Ostatnie dwa dni były bardzo intensywne. Przez dom przewinęło się kilkadziesiąt osób i dzisiaj muszę chyba odpocząć, a miałam tyle planów<żeby nie było, że się lenię, to najpierw wszystko ogarnę, bo wygląda tu jakby jakiś orkan przeszedł>.
W sobotę przyjechała prawie cała rodzina męża<imieniny>, ale spodziewałam się tego, więc po głębokim oddechu wszystko szło sprawnie. Kiedy wczoraj pojechali przyjechali moi znajomi,< moje imieniny>. na grilla, ale oni nie nocowali, więc nie trzeba było pościeli zmieniać. Przyjechała też męża siostra z zaproszeniem na chrzciny i z prośbą, żeby moja starsza była chrzestną. Teraz wszyscy śpią jeszcze, a maleństwo wierci się i pokwękuje. O matko, jak dawno nie miałam w domu niemowlaka, już zapomniałam jak to jest. I nie tęsknię za tym.
Muchy opanowałam trochę, a nawet więcej niż trochę. Wyśledziłam którędy te potwory dostają się do domu i założyłam siatki w kratki wentylacyjne, więc wlatują tylko nieliczne, które od razu są unieszkodliwiane. Dowiedziałam się też dlaczego nie działają preparaty, otóż muchy muszą być niszczone humanitarnie, czyli nie trucizną chemiczną, a naturalną. No chyba plantację pająków sobie założę. Z tymi muchomorami to też dobry sposób chyba by był, tylko skąd wziąć muchomory. Grzyby to w tym roku tylko w piwnicy w słoikach widziałam jak na razie.
Do głupich teorii to ja jestem zawsze pierwsza, więc chętnie skorzystam za każdym razem.
Połów świetny Lajanku.
Przepraszam, że nikogo nie "wytłuszczyłam", ale coś się dzieje z kompem, chyba klawiatura siada.
WSZYSTKIM ŻYCZĘ MIŁEGO DNIA!
Ukłoniki Popołudniowe!!!
Nowy tydzień się zaczął, a u mnie tysz wielkie odpoczywanie po intensywnym łikendzie.....
W sobotę miało się nic nie dziać, nie byliśmy z nikim umówieni, bo był plan ruszenia zadków do rodzinnego miasta mego M, by odwiedzić tam mieszkających znajomych i tych którzy właśnie z zagramanicy przyjechali.... Plany się zmieniły bo akurat znajomi łikendowali z innymi ludziami i zjadą do nas w środę....:)) Ot luźna sobota.....ale zadrynkała koleżanka czyśmy luźni i tak wpadli na posiadówkę z dzieciarnią, przyszli tysz znajomi z naszej wioseczki...Mężowie postanowili zażyć wieczornej kąpieli w basenie, a potem wszyscy w odpowiednich humorach naszliśmy imprezkę sąsiadową (mamy między ogródkami specjalną furteczkę z sąsiadami) by zwiększyć jeszcze ilość roześmianych mordziaszek.....:)) W niedzielę na grilla zajechali kolejni znajomi i tak dom żył do wczorajszego wieczorka....a że po sobotnich tańcach u sąsiadów kolano totalnie odmawia mi posłuszeństwa, to z dzisiejszego sprzątania nici i wcale nie jest mi z tym źle choć wiem, że jutro urwanie dupy mnie czeka, bo na środę muszę mieć wysprzątane by znowu gościć gości:))
Lajan, Aaale ryba!!! Fajnie, że udało Ci się uporać z fotkami na forum, to możemy podziwiać Twoje rybne podboje i piękne widoki znad jeziorka:))
Lenka, niezbyt miłe wrażenia drogowe to w naszej Wrocławskiej okolicy prawie norma na łikend... Ale za to dziś jest chłodniej prawda....? Mój Bubuś wcale takim obrotem pogodowym nie jest zadowolony, bo przez te ostatnie dni zaraz po śniadaniu lądował w basenie, a teraz klapa z kąpielą.
Aloalo, Olo dziś odetchnął i mogłaś ubrać cosik więcej niż pampersa na niego....? A jak tam Bob, nadal maszeruje na półkolonie...?
Aaa dziewczyny nadal jesteście chętne by podgrzewać wodę w basenie...? bo po tych dwóch chłodnych nocach jest naprawdę przejmująco zimna.....
Mariolan, a dla mnie tysz wystarczy tego pyszniastego dżemiku....słoiczek choć....?
Herbaciana, czy ja już Ci pisałam żeś moja siostra bliźniaczka....u Ciebie również otwarte wrota, by przyjąć tłumy....hi hi hi
Smakosiu, no...ja nie wiem jak Ty nam wynagrodzisz to czekanie i tęsknienie.....
Idę się polenić koło M i jakisiek lemoniadki napić....Paaa!
Dobry wieczór!
Kilka szybkich faktów:
1. Ochłodziło się!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Jest zarąbiście. Bozinku, dziękuję bardzo.
2. Wraz z ustaniem upałów ustała moja wściekłość i buczenie na wszystkich i wszystko, bom nerwowa w upały, jak Lenka. Ale ona jeszcze frytki robi, ja bym nie zrobiła. Chyba :)
3. Olo dziś kończy 8 miesiąc. Do dwóch ząbków dolnych dołączają powoli dwa górne. Ostre kanciki już są wyczuwalne.
4.Od wczoraj Olo ubrany :)
5. Bob zakończył półkolonie. Teraz jest zabawa, gry, łamigłówki i zabawy z kolegami.
6. Mąż pracuje znacznie bliżej, niż przez ostatnie dwa lata. Z 6 godz. jazdy zrobiło się 3 i troszkę. Na szczęście nie jeździ tą autostradą, co Lenka, tylko taką prawdziwą :)))
7. Smakosiu - bez jaj!
8. Iwcia - póki co z grzania wody rezygnuję :)
9. Herbaciana - Ty to porafisz się wybyczyć.... Aż wstyd mi czytać :)
10. Lajan - foty rewelacyjne! Dobrze, że już umiesz wstawiać :) Czekam na więcej.
11. Lenka - ośmiomięsięcznik do Ciebie przyleci :)
12. A propos fot też Wam wstawię kilka. Odwiedziliśmy jakiś czas temu Ogrody Kapiasa w Goczałkowicach Zdroju. Nie miałam pojęcia, że tak blisko takie śliczności. I to zupełnie gratis :))
13. Dobranoc :)
14. Nie chciałam kończyć na 13:) Spokojnej nocy!
Witajcie
W sobotę było tak gorąco ze myślałam ze sie rozpłynę ale na szczęście po południu przyszła burza i już po można było wietrzyć mieszkanie kiedy temperatura w domu spadła do 24C poszłam spać spokojnie . Wczoraj i dziś jest chłodniej ale ok gdyby nie fakt ze zle sie czuje to poszła bym na rower . W niedziele pojechaliśmy do mojej babci do lasu ale było cudnie po deszczu super świeże powietrze i cudny zapach drzew . Super sie zrelaksowalam po tym spacerku .
Dziewczyny ja was podziwiam z tymi niezapowiedzianymi gośćmi ja bym tak nie mogła chyba po takim nalocie musiałabym cały tydzień odpoczywać .
Iwcia dżemik jest zapraszam choc tym razem nie wiem czy można go tak nazwać bo wyszedł płynny i nie wiem dlaczego . W smaku jest przepyszny i teraz sie zastanawiam czy nie wylać i nie dodać jeszcze dzemiksow bo tak sie nie da jeść na kanapce .
Lenka zastanawiam sie dlaczego ty sie dziwisz przecież mieszkamy w Polsce korki i remonty dróg w wakacje to normalka . Ja mylę ze wszyscy którzy planują rozkopy dróg w wakacje wychodzą z założenia ze skoro wszyscy maja wakacje to i tak nikomu sie nigdzie nie spieszy i mogą stać w korkach .
Smakosia ile można sie urlopować i pic ta kawę na tarasie wracaj do nas .
Rany mój M ma mieć urlop w przyszłym tygodniu i zapowiedział ze robimy remont możecie sobie wyobrażać jak mi sie chce bo i tak najgorsza robota czyli malowanie spadnie na mnie . Potem jeszcze to sprzątanie jestem załamana.
Zmykam nastrajać sie psychicznie do remontu . Zostawiam herbatkę z cytryna moze sie ktos skusi .
Ja witam ekspresowo, bo właśnie rozpoczęłam trudny proces zasypiania i nie chcę go sobie zakłócać .
Herbaciana, w końcu coś robisz, bo tyle wypoczywałaś, że by wypadało . Tak imieninowo mieliście, więc ja Wam chciałam pożyczyć wszystkiego najlepszego, a oddasz przy moich imieninach ;).
Iwcia, ja wodę grzać mogę nadal, bo co prawda na zewnątrz jest już czym oddychać, ale dla mnie to właśnie dopiero normalne lato, bo wcześniej to była masakra i temperaturę ciela mam nadal wysoką :)
Mariolan, współczuję remontu.... latem bym się nie podjęła...chyba :).
Aloalo, 8-miesięczniak cudny, dotarł cały i zdrowy ;)
Okna roździawiłam na całą szerokość, aż się Ślubny kołderką po same podpachy przykrył... nie wiem, czy mu zimno, czy cóś . Najważniejsze, że ja się nie pocę ;)
Śpijcie dobrze :)
Zgodnie z zaleceniami szanownych koleżanek biorę się do roboty .Życzę tylko miłego dnia.
Herbaciana łapie za robotę, to ja nie będę gorsza i jadę w góry.... kosić :) Wszystkich gór nie skoszę, nie ma obaw, bo zbyt leniwa jestem .
Napiszcie coś fajnego, to sobie chociaż poczytam :)
Pa.
Aaaa, zapomniałam się przywitać, więc jeszcze witam wtorkowo ;). No i pa :)
Mija dwa dni i żadnego wpisu........... a już myślałem o napisaniu nowego.
Napisz, napisz może coś "się ruszy". Zaglądam do kawiarenki i nawet wpis zrobiłam, ale gdzieś zaginął w wirtualnej rzeczywistości.
WSZYSTKIM miłego dnia życzę, a Ty Lenka to już chyba i zagraniczne góry kosisz?
Witam piątkowo :)
Ale się naczytałam..... Lajan przyszedł i zamiast napisać coś fajnego, to tylko pomarudził ;)
Herbaciana, ścinanie zagranicznych gór sobie odpuściłam, bo ja jednak fest leniwa jestem . Wszystkiego nawet u siebie nie skosiłam, bo mnie taka niemoc dopadła, że musiałam siedzieć na tarasie, pić soczek i patrzeć na góry :).
Za to zebraliśmy jeszcze nasze leśne jeżyny , które w większości poszły na nalewkę, bo wyszło tego z 5 kg. Mała wymyśliła też sobie ciasto z jeżynami i musiałam niestety z miłości matczynej je upiec, ale całe szczęście temperatury są ostatnio bardziej przyjazne, więc w nocy coś z czymś wymieszałam, czegoś nie miałam, ale dałam coś innego i wyszedł mi całkiem nieszkodliwy placek z jeżynami i płatkami migdałowymi ;).
Ślubny poszedł dzisiaj do pracy z rozwaloną głową i oświadczył, że będzie zeznawał iż to żona mu ją uszkodziła. A on zwyczajnie, jak zawsze rąbał drewno i jak machnął siekierą, to jedno rąbnięte drewienko, ze strachu chyba, mu odskoczyło i pechowo trafiło Ślubnego w czoło. Skórę przecięło i ukształtowało pięknego guza, ale krew się nieźle lała. Ja zobaczyłam jedynie efekt końcowy, kiedy to mój małżonek z pozycji stojącej nagle klapnął na tyłek, jak niemowlak uczący się chodzić ;). Myślałam, że się tak nagle zmęczył i raptownie postanowił odpocząć, ale gdy się odwrócił, zobaczyłam rozciętą głowę i usłyszałam : "Ale mi odbiło...." Pewnie myślał o drewnie, które mu odskoczyło, ale pewniejsze jest, że jednak nie myślał.
Opatrzyłam mu ranę. Stwierdziłam, że jak na szwy, to za mało się postarał i plasterek wystarczy, ale pech chciał, że na ewentualne kontuzje byłam zawsze przygotowana w przypadku dzieci raczej i jedyne plasterki jakie miałam były zielone w kolorowe zwierzątka... :))) Nie było innego wyjścia i nakleiłam na Ślubnego super barwny plaster i co na niego spojrzałam, to śmiać mi się chciało . Mała nawet okazała lekkie rozżalenie, że jej to takich ładnych plasterków nie naklejałam, ale co poradzę, że się nie uszkadzała tak perfekcyjnie, jak tata ;). Za to podchodziła do niego co chwilę i żądała pochylenia czoła, żeby mogła pooglądać chociaż sobie . Do pracy poszedł bez plasterka.... nie wiem dlaczego :))))
Zostawiam kawałek mojego ciacha, korzystajcie szybko, bo kolejna fala upałów idzie i to się szybko nie powtórzy ;).
Ukłoniki Piątkowe!!!
Trochę rozbita jestem w tym tygodniu, bo łikend był intensywny, a zaraz po nim, w minioną środę zjechali znajomi i zrobiłam im z ich pomocą, ogóraski kiszaczki do baniaczków z 20kg......:)
Popołudniu na ognichu upiekliśmy mięsiwko i zrobiliśmy do późna posiadówkę w antalce:))
Wczoraj popołudniu odjechali, a mi się dzisiaj wydaje, że jakijsik początek tygodnia jest....
Lajan, no jak już chcesz narzekania to proszę......proszę......Ty to taki rozgadany jesteś, że ho ho ho... My się chyba od Ciebie uczymy....ot i po narzekaniu....hi hi :) Ps. co zrobiłeś z rybkami...zjedzone na świeżo usmażone czy może jakisiek przetwarzanie było? Ja ostatnio dostałam od teściowej i zjadłam samolubnie znowu pyszniaste pulpety rybne mnim.
Lenka, ale apetyczne ciacho Łooo!!! Z jeżynami jeszcze nie robiłam nigdy i chyba nie jadłam:) Jak wpadniesz z kawalątkiem, to na pewno będzie pasowała do niego, sprezentowana mi na flisie, naleweczka ,,listkówka" na liściach czarnej porzeczki....ale byłby duet :))
Herbaciana, a cóż Ty teraz robisz....? Taka zaganiana....ja wiem żeś została do roboty pogoniona po przedługaśnym urlopie, ale tłumacz się tu szybko co i jak....
Tak się najadłam, że aż wstyd....nie mogłam się dzisiaj oderwać....Robiłam sajgonki i tysz domowy sos z chili słodko-kwaśny....mniamniuśne wsio wyszło, ale się przejadłam z tego łakomstwa....idę popić arbuzadą.....Paaa!!!
Rybki jedzone na poczekaniu a te które zostały, znajome zamarynowały dla siebie.
Ktoś poda następny temat?
WITAM w nowym miesiącu!
Wszystkiego miłego życzę!
Witam łikędowo :)
Dzisiaj postanowiłam nagotować na cały tydzień, żeby potem nie męczyć się w upały. Ogłosiłam rodzinie, że odpalę góra jeden palnik, więc albo żremy dania jednogarnkowe, albo coś na szybko odgrzeję. Nawet moja mama się już martwi, bo u niej zapowiadają w przyszłym tygodniu 38 stopni w cieniu !
Iwcia, pasuje mi taki duet :). Lubię duety. Zawsze powtarzam, że np. do piwa najlepiej pasuje.... drugie piwo, do kieliszka wina - drugi kieliszek itd.
No to z ogórasami poszalałaś :). Ja w tym roku robiłam tylko stałe punkty programu, czyli kiszone, konserwowe, z chili i czosnkiem oraz z curry. Nie wiem, czy jeszcze na coś się zdobędę :).
Lajan, bądźmy optymistami :) Jeszcze połowa wakacji przed nami, ciepełko letnie i reszta urlopu i chociaż ja już myślę o książkach i początku roku, to skutecznie odganiam złe myśli planami wyjazdów, które jeszcze przed nami ;).
No to wracam do kuchni póki da się tam jeszcze wytrzymać :)
Przytoczyłam się w swej okrągłej postaci, bo normalnie nogi mi do tyłka wlazły...
Jeszcze zamarzyło nam się grillowanie póki upałów nie ma, więc jutro postanowiliśmy skoczyć do domku w górach na grilla :). Oczywiście wracać po spożyciu "grilla" nie możemy, więc zostaniemy na noc do poniedziałku ;). Jak ja lubię takie spontaniczne wypady :)).
Sie narobiłam, więc planuję się porządnie wyspać. Okno na oścież i będę wdychać rześkie powietrze. Może jakoś pójdzie....
Dzie Wy wszyscy som...? Tak gadam sama do siebie...
Aloalo, stanowczo nas zaniedbujesz .
Smakosiu, ja zaczynam się już martwić...., odezwij się chociaż troszeczkę....
O kurcze...zapomniałam małe pranko machnąć, lecę szybciorem wstawić. Uwielbiam moją pralkę za to, że jej w ogóle nie słychać i mogę prać nawet w nocy ;) Dobrze że pipczy na koniec, bo inaczej bym nie słyszała, kiedy kończy prać :).
To śpijcie dobrze :)
Dobry wieczór!
Jeszcze dobry. Jutro się zacznie. 30.32.33.34 i aż do 38 w piątek, w sobotę nadal ostrio ponad 30, w niedzielę też.... Boziu kochany, ja byłam pewna, że jak się sierpień zaczął, to upały odeszły w zapomnienie! A tu guzik! Ja już jestem nerwowa i wkurzona! Ale Mąż ma dopiero przerypane, bo tam gdzie pracuje jest jeszcze cieplej a pracuje w plenerze... I nie jest to Afryka.
Czy ktoś zna sposób na nauczenie dziecka żucia? Chodzi o Ola oczywiście, bo Bob żuje świetnie. Zwłaszcza słodycze :) Ale Olo toleruje papki i tyle. Jak tylko jest coś kawałeczkowego, np. miniaturowa kosteczka miękkiej marchewki to się krztusi i kaszle i już buzi nie otworzy. Zero odruchu mlaskania i żucia. Pediatra powiedziała, że to nie szkodzi, że jeszcze czas, ale Bob już żuł a ja porównuję :) A najbardziej Olo lubi przekąski. Przekąsa pomiędzy kolejnymi łyżkami jedzenia drewniane krzesełko lub miseczkę. No, taki smakosz :)
A Bob wraz z rozpoczęciem sierpnia, zaczął odliczać dni do swoich urodzin i dziś rzucił myśl: "mamo, ciekawe, jak będzie wyglądać życie , gdy będę miał osiem lat"...
Iwcia - w nadchodzącym tygodniu zgłaszam się do grzania wody w basenie!
Lenka - fajny miałaś pomysł z tym nagotowaniem na cały tydzień. A grill wyszedł? Kiełbasa miałał dużo procentów? :)
Smakosia - no weź!
Herbaciana - miłego sierpnia także Tobie :)
Lajan - ja weny na nowy temat nie mam. Jeszcze możemy zaczekać, to coś nam się pewnie nasunie :)
Idę. Wrócę, jak się ochłodzi. Mam nadzieję, że jeszcze w sierpniu ...
Ukłoniki Wieczorne!!!
Nareszcie spokojny łikend....choć oczywista wczoraj wpadli znajomi mieszkający ulicę dalej, na piffko, winko.....i....w ogóle:)) Ale była to spokojna posiadówka zakończona ok godz 02.00
Dziś celebrowaliśmy z mężem naszego kacorka, bo przy okazji rocznicy nie można tak po prostu przestać procentować
Wymieniliśmy część wody w basenie na ciepłą co dało naprawdę dobry efekt, ale nie martwcie się dziewczyny po nocy przyda się niejedna porcja grzania:))
Przedwczoraj namodziłam pyszny sos chili słodko-kwaśny, dziś dorobiłam solidną porcję dopieszczając proporcje. Nie mogę się od niego oderwać, wczoraj pałaszowaliśmy z tartą cukiniową, a dziś jadłam na kanapce....mówię Wam bomba...robi się szybko a efekt cudny, choć nie jestem fanką pikanterii to ten kontrast słodkości, kwaśności i pikantności jest super:) ...może się skusicie...
Naprawdę nie mam też jeszcze weny na nowy lot i to może jest najlepsza wskazówka dla Ciebie Lajan....ale nie mam pojęcia co miałaby wskazywać....hi hi hi
Smaakosiiiiuuu......!!!
Buziolki:))