No tak, Boże Ciało dobiega końca, ale długi weekend nie... przecież on dopiero się zaczyna. Niby jestem na łonie natury, tylko co z tego, skoro za płotem wrzeszczą, "śpiewają", tańcują i grają (na nerwach). Jedyne pocieszenie, że jutro będą mieć kaca i... nie będą mogli mówić... chyba... bo jeśli dadzą czadu ponownie, a potem znów w sobotę, to chyba wymiękam i wyślę Morelka, żeby pod nimi dołki kopał i sam w nie nie wpadał. Żeby chociaż im słoń na ucho nie nadepnął... Ciekawe, że wużeciątko z kumpelątką śpią jak zabite, mimo tych wszystkich decybeli wokól...
Uchowaj Panie ... tu jest porządny blok ..a nie miejscowość spedowowo- weekendowa. Tu się mieszka!!!!!!!!!!!! a nie dymi grillem ..
Tak na serio ... w domu cichutko, mąż w pracy, w parku za oknem cichutko, orlik cichutki ..ooo za oknem tylko P. Zdzisio z pieskiem . Nawet żaby w stawie skoczyły koncert a na lipie pod oknem tylko pojedyncze ptasie trele ... )) Wczoraj tylko nagle drzwi na IIp. otworzył mały Winetouu.... i był chyba bardziej przestraszony niż sąsiadka z pękiem irysów (szkoda, że nie cukierki)
U mnie też spokojnie między blokami Ludziska wyjechali jak to się teraz mówí nie na wieś tylko na działkę .Nawet w sklepach ciszyna dlatego ja zaraz wymykam na zakupki ubraniowe Jedynie co słychać to ptaki produkujące swoje nutki...Chwilo trwaj !
Niewiele słyszałam, bo troszkę pospałam, ale raczej wszędzie było cicho i spokojnie. Jedynie słychać było odgłosy natury czyli świergoczące ptaszki, gdzieś w oddali haukające pieski, a za płotem u sąsiada gdaczące kurki i piejące kogutki. Ciszę zakłócały od czasu do czasu przejeżdżające kłady i auta z głośniejszą muzyką. Także nie ma co narzekać, bo nie było zbyt szumnie, a nawet całkiem przyjemnie. Jednak długi weekend jeszcze się nie skończył, więc mogą się pojawić jeszcze jakieś atrakcje. :)
Dopisano 2016-5-27 9:13:0:
Niewiele słyszałam, bo troszkę pospałam, ale raczej wszędzie było cicho i spokojnie. Jedynie słychać było odgłosy natury czyli świergoczące ptaszki, gdzieś w oddali haukające pieski, a za płotem u sąsiada gdaczące kurki i piejące kogutki. :) Ciszę zakłócały od czasu do czasu przejeżdżające kłady i auta z głośniejszą muzyką. Także nie ma co narzekać, bo nie było zbyt szumnie, a nawet całkiem przyjemnie. Jednak długi weekend jeszcze się nie skończył, więc mogą się pojawić jeszcze jakieś atrakcje. :) No i zaczęło się przed chwilą nowe wydarzenie, a mianowicie jakiś rajd samochodowy i jeżdżą jeden za drugim, a za nimi ciągną się tłumany kurzu, wrrr... Akurat musieli sobie tędy trasę wybrać, a na dodatek są zdezorientowami, bo gubią swoją trasę i wjeżdżają na moje podwórko.
Do czasu .. Lea aż na pasku w TV przeczytamy : tragiczne skutki nocnego, nielegalnego rajdu .. Jak młody głupi zginie (chwała jednego lub więcej idioty mniej na drodze ) ale jak zabierze ze sobą postronne osoby to .. żal życia ))
Meguś, właśnie 3 dni temu podpita młodzież z mojej miejscowości jechała główną drogą nad morze. Samochodem kierowała 20-letnia kobieta pod wpływem alkoholu i straciła panowanie nad kierownicą w wyniku czego auto przekoziołkowało i wpadło do rowu. Autem jechało 5 młodych osób. Zginął jeden 28-letni mężczyzna, a 4 osoby zabrane zostały do szpitala, ale jedna z tych osób wyszła bez obrażeń. I taki był tragiczny finał wcześniej zakrapianej imprezy.
Miejmy nadzieję aczkolwiek wątpliwą ,ze 4 idiotów dostało lekcje do odrobienia w życiu )). Jeden egzamin z rozwagi życiowej oblał na ... amen. ((( Już często pisałam ... nie potrafię współczuć takim młodym ... świadomie igrają z ''szafotem'' . Też byłam młoda i też dostawałam propozycję '' wsiadaj podwieziemy , szkoda nóg ''.. ale wybierałam rozsądek i dreptając czasem 11 km schodząc z pobocza ''stuningowanym kierowcom '' .
Moi zapłotowcy też już się obudzili. Deszcz ich wgonił do środka, więc w miarę cicho Zobaczymy, co będzie wieczorem... Na razie czas zebrać się na zakupy, bo w lodówce tylko pingwiny mieszkają, nawet mleko do kawy wyszło
U mnie chyba ten rajd samochodowy wreszcie się kończy, bo wracają z powrotem. A jedzie tych aut chyba ponad 50, no i oczywiście za każdym autem wznosi się tuman kurzu.
Oby nie zaparkowały wszyscy na Twoim podwórku i nie zażądali igrzysk i piwa
U nas przestało padać i zapłotowcy kilka godzin temu wyleźli. Chwilowo znów ciszej, ale pewnie jedzą. Jak będą mieli ponownie puste buzie, zacznie się. Ale może nie na całego, bo burza krąży i czai się do ataku Zostaną zagłuszeni
W końcu lunęło, i to porządnie. Teraz świeci słońce i jest cudnie. A my objedzeni racuchami. W końcu udało i się odtworzyć te z dzieciństwa, ze stołówki w szkole podstawowej. Jejuuu, jakie one są proste, najciemniej pod latarnią, jak zawsze...
Wikuniu, najlepsze racuchy pod slońcem jadlam kiedyś, dawno temu, jeszcze w studenckich czasach, na stacji kolejowej Koluszki w barze dworcowym))))Serio))) Jechałam wtedy pociągiem do Częstochowy. Raniutko z Olsztyna ekspresem Kormoran, przesiadka w Warszawie i na ten pociąg co wszystkie gwiazdy filmowe na zdjecia do Łodzi o godz 10 tej z peronu drugiego na Dworcu Centralnym. Potem miałam pół godziny w Koluszkach i łapało sie pociąg do Rybnika. Bardzo szybkie połączenie. O 7 mej rano z Olsztyna, a w Częstochowie było się już o 12 tej w południe! I w tych koluszkach poczułam racuchy. Jakie cudne były! Takie dziobate, smazone chyba w głebokim tłuszczu, chrupiące. Sama takich niestety zrobić nie umiem, choć próbowalam))
Takie najprostsze są najlepsze. Właśnie moja mama takie szybciutkie i pyszniutkie racuszki robiła. Ja też takie robię. A nieraz jak mi się zachce takich zupełnie innych, to wtedy wydziwiam i dodaję to na co akurat mam ochotę. :)
U nas to samo, miasto jak wymarłe. Większość wyjechała na odpoczynek, na długi weekend. Ja niestety pracuję, to nawet na grilla nie bardzo mam czas. Ale mała strata, nie przepadam za grilowanymi potrawami, choć np płow lubię, czy pieczonki, ale to można i na ognisku zrobić. Wieczorami też cicho. Mieszkam na osiedlu juz starym i nie ma tu zbyt wielu dzieci, studentów, czy imprezowiczów.
No tak, Boże Ciało dobiega końca, ale długi weekend nie... przecież on dopiero się zaczyna.
Niby jestem na łonie natury, tylko co z tego, skoro za płotem wrzeszczą, "śpiewają", tańcują i grają (na nerwach). Jedyne pocieszenie, że jutro będą mieć kaca i... nie będą mogli mówić... chyba... bo jeśli dadzą czadu ponownie, a potem znów w sobotę, to chyba wymiękam i wyślę Morelka, żeby pod nimi dołki kopał i sam w nie nie wpadał. Żeby chociaż im słoń na ucho nie nadepnął...
Ciekawe, że wużeciątko z kumpelątką śpią jak zabite, mimo tych wszystkich decybeli wokól...
U Was też tak? Głośno i radośnie wokół?
Uchowaj Panie ... tu jest porządny blok ..a nie miejscowość spedowowo- weekendowa. Tu się mieszka!!!!!!!!!!!! a nie dymi grillem ..
Tak na serio ... w domu cichutko, mąż w pracy, w parku za oknem cichutko, orlik cichutki ..ooo za oknem tylko P. Zdzisio z pieskiem . Nawet żaby w stawie skoczyły koncert a na lipie pod oknem tylko pojedyncze ptasie trele ... ))
Wczoraj tylko nagle drzwi na IIp. otworzył mały Winetouu.... i był chyba bardziej przestraszony niż sąsiadka z pękiem irysów (szkoda, że nie cukierki)
U mnie też spokojnie między blokami Ludziska wyjechali jak to się teraz mówí nie na wieś tylko na działkę .Nawet w sklepach ciszyna dlatego ja zaraz wymykam na zakupki ubraniowe Jedynie co słychać to ptaki produkujące swoje nutki...Chwilo trwaj !
Niewiele słyszałam, bo troszkę pospałam, ale raczej wszędzie było cicho i spokojnie. Jedynie słychać było odgłosy natury czyli świergoczące ptaszki, gdzieś w oddali haukające pieski, a za płotem u sąsiada gdaczące kurki i piejące kogutki. Ciszę zakłócały od czasu do czasu przejeżdżające kłady i auta z głośniejszą muzyką. Także nie ma co narzekać, bo nie było zbyt szumnie, a nawet całkiem przyjemnie. Jednak długi weekend jeszcze się nie skończył, więc mogą się pojawić jeszcze jakieś atrakcje. :)
Dopisano 2016-5-27 9:13:0:
Niewiele słyszałam, bo troszkę pospałam, ale raczej wszędzie było cicho i spokojnie. Jedynie słychać było odgłosy natury czyli świergoczące ptaszki, gdzieś w oddali haukające pieski, a za płotem u sąsiada gdaczące kurki i piejące kogutki. :) Ciszę zakłócały od czasu do czasu przejeżdżające kłady i auta z głośniejszą muzyką. Także nie ma co narzekać, bo nie było zbyt szumnie, a nawet całkiem przyjemnie. Jednak długi weekend jeszcze się nie skończył, więc mogą się pojawić jeszcze jakieś atrakcje. :) No i zaczęło się przed chwilą nowe wydarzenie, a mianowicie jakiś rajd samochodowy i jeżdżą jeden za drugim, a za nimi ciągną się tłumany kurzu, wrrr... Akurat musieli sobie tędy trasę wybrać, a na dodatek są zdezorientowami, bo gubią swoją trasę i wjeżdżają na moje podwórko.Do czasu .. Lea aż na pasku w TV przeczytamy : tragiczne skutki nocnego, nielegalnego rajdu .. Jak młody głupi zginie (chwała jednego lub więcej idioty mniej na drodze ) ale jak zabierze ze sobą postronne osoby to .. żal życia ))
Meguś, właśnie 3 dni temu podpita młodzież z mojej miejscowości jechała główną drogą nad morze. Samochodem kierowała 20-letnia kobieta pod wpływem alkoholu i straciła panowanie nad kierownicą w wyniku czego auto przekoziołkowało i wpadło do rowu. Autem jechało 5 młodych osób. Zginął jeden 28-letni mężczyzna, a 4 osoby zabrane zostały do szpitala, ale jedna z tych osób wyszła bez obrażeń. I taki był tragiczny finał wcześniej zakrapianej imprezy.
Miejmy nadzieję aczkolwiek wątpliwą ,ze 4 idiotów dostało lekcje do odrobienia w życiu )).
Jeden egzamin z rozwagi życiowej oblał na ... amen. (((
Już często pisałam ... nie potrafię współczuć takim młodym ... świadomie igrają z ''szafotem'' .
Też byłam młoda i też dostawałam propozycję '' wsiadaj podwieziemy , szkoda nóg ''.. ale wybierałam rozsądek i dreptając czasem 11 km schodząc z pobocza ''stuningowanym kierowcom '' .
Moi zapłotowcy też już się obudzili. Deszcz ich wgonił do środka, więc w miarę cicho Zobaczymy, co będzie wieczorem...
Na razie czas zebrać się na zakupy, bo w lodówce tylko pingwiny mieszkają, nawet mleko do kawy wyszło
U mnie chyba ten rajd samochodowy wreszcie się kończy, bo wracają z powrotem. A jedzie tych aut chyba ponad 50, no i oczywiście za każdym autem wznosi się tuman kurzu.
Oby nie zaparkowały wszyscy na Twoim podwórku i nie zażądali igrzysk i piwa
U nas przestało padać i zapłotowcy kilka godzin temu wyleźli. Chwilowo znów ciszej, ale pewnie jedzą. Jak będą mieli ponownie puste buzie, zacznie się. Ale może nie na całego, bo burza krąży i czai się do ataku Zostaną zagłuszeni
Myślę, że nie zaparkują, bo śpieszą się na swoją imprezę
U mnie też miało dzisiaj padać, ale jak do tej pory nie zanosi się na jakikolwiek deszczyk. Być może jutro coś spadnie.
W końcu lunęło, i to porządnie. Teraz świeci słońce i jest cudnie. A my objedzeni racuchami. W końcu udało i się odtworzyć te z dzieciństwa, ze stołówki w szkole podstawowej. Jejuuu, jakie one są proste, najciemniej pod latarnią, jak zawsze...
Wikuniu, najlepsze racuchy pod slońcem jadlam kiedyś, dawno temu, jeszcze w studenckich czasach, na stacji kolejowej Koluszki w barze dworcowym))))Serio))) Jechałam wtedy pociągiem do Częstochowy. Raniutko z Olsztyna ekspresem Kormoran, przesiadka w Warszawie i na ten pociąg co wszystkie gwiazdy filmowe na zdjecia do Łodzi o godz 10 tej z peronu drugiego na Dworcu Centralnym. Potem miałam pół godziny w Koluszkach i łapało sie pociąg do Rybnika. Bardzo szybkie połączenie. O 7 mej rano z Olsztyna, a w Częstochowie było się już o 12 tej w południe! I w tych koluszkach poczułam racuchy. Jakie cudne były! Takie dziobate, smazone chyba w głebokim tłuszczu, chrupiące. Sama takich niestety zrobić nie umiem, choć próbowalam))
Takie najprostsze są najlepsze. Właśnie moja mama takie szybciutkie i pyszniutkie racuszki robiła. Ja też takie robię. A nieraz jak mi się zachce takich zupełnie innych, to wtedy wydziwiam i dodaję to na co akurat mam ochotę. :)
A w tych, co masz? Bo nie pokrzywę tym razem ;)
Ale wyglądają na robione z mąki razowej albo w każdym razie innej niż pszenna, ciemniejszej.
Właśnie, te były cudowane i dodawałam tam miks 4 rodzajów otrąb i mielone siemię lniane. :)
To stąd ten kolor :)
U nas to samo, miasto jak wymarłe. Większość wyjechała na odpoczynek, na długi weekend. Ja niestety pracuję, to nawet na grilla nie bardzo mam czas. Ale mała strata, nie przepadam za grilowanymi potrawami, choć np płow lubię, czy pieczonki, ale to można i na ognisku zrobić. Wieczorami też cicho. Mieszkam na osiedlu juz starym i nie ma tu zbyt wielu dzieci, studentów, czy imprezowiczów.