Nadia! No piiiiknie! O to właśnie chodzi! Ale super, że otworzyłaś nowy wątek. Nie ma żadnych "starych" czy "nowych" bywalców - są "Żarłoki" chętne do pogadania i tylko to się liczy. Jak dla mnie, to każdy miesiąc może Kawiarenkę otwierać nowa osoba. W ten sposób będziemy ją tworzyć wspólnie i każdy pokaże, co mu w duszy gra.
Uroczy ten wiersz. Taki prosty a jednocześnie pobudza czule wyobraźnię. Uściski dla Ciebie. Ruszamy wrześniowo!
Smakosiu chyba czytasz mi w myślach, bo tak samo pomyślałam, ze jak co miesiąc ma się otwierać watek kawiarenkowy, to fajnie by było, jakby jakaś nowa osoba otwarła, bo każdy ma swoje pomysly - Jeden lubi wiersze, inny piosenki, a jeszcze inny tylko pozdrowienia i jakąś fotkę, wiec może być interesująco. Już nie mogę się doczekać października, kto i w jaki sposób otworzy następny watek Pozdrawiam i ściskam :)
Może jest jeszcze szansa dla naszej Kawiarenki...? Fajnie jest wpaść na chwilę, bez jakiegoś wielkiego powodu czy z super informacjami. Taka nasza "mała paplanina". Czasami mamy do powiedzenia coś ważnego, czasami się żalimy, dzielimy troskami a czasami cieszymy i dzielimy radościami. Ot życie! Refleksje wpadają do głowy ni z tego, ni z owego - czemu czegoś nie skrobnąć do fajnych "ludziów"
Jeśli jest jeszcze Ktoś, kto tu zagląda i zastanawia się czy warto coś napisać, czy warto się ujawniać a ma ochotę na zwykłe-niezwykłe spotkania to niech koniecznie zacznie stukać w klawiaturę. Czekamy!!!
Witam. No proszę, nowy wystrój kawiarenki... no normalnie nie mogłam tu trafić.... ale za "węchem" w końcu znalazłam drogę do nowego lokalu. Fajnie, przytulnie i nastrojowo. Potem jeszcze wpadnę, teraz muszę się udać na badania. Pozdrawiam. Alicja
Brawooo Pani jesień to moja ulubiona pora roku, a w Twojej oprawie /wiersz i foto/ wygląda cudownie - elegancko i nastrojowo. Debiut wątkowy masz za sobą i wyszedł tak świetnie, że trudno go będzie 'przebić ;D
Fajnie, że mamy nastrojowy zakątek na czas pluchy i chłodu. Ciepełko i przyjazne klimaty potrzebne są każdemu i zawsze, nawet odludkom i milczkom co tylko podglądają a nie chcą lub nie mają odwagi wstąpić. Bez obaw, wstępujcie często i bazgrolcie ile wlezie.
Dziękuję Nadiu i pozdrawiam wszystkich :) Udanego dnia
Melduję, że wróciłam... cała... trochę krwi mi tylko spuścili, jutro wyniki. Mam pełno siniaków, biorę leki przeciw zakrzepowe, stąd nawet jak się nie uderzę, a dotknę, siniak jest. Jedną rękę mam jakby mnie ktoś tłukł.... ale co tam siniaki...
Ja osobiście nie przepadam za jesienią, ogarnia mnie wtedy bezgraniczny smutek jakiś, tracę werwę i w ogóle do kitu... Ale wiersz trafiony "w punkt" jak to mawiają.
Nadia, pozwoliłam sobie go też zapożyczyć na otwarcie "jesieni" w zakładce ogrodowej na moim pseudo blogu. Mam nadzieję, że mnie nie ubijesz za to. Oczywiście napisałam, że to Tobie podkradłam wierszyk /drugi powód do ubicia?/.
U mnie dziś wieje, zimno, a nad ranem lał deszcz, mimo, że w żadnej prognozie nie był przewidywany. Stąd też plan wyjazdu na działkę przepadł. A tak się nastawiłam, nawet wczoraj wieczorem kotlecików nasmażyłam... z kaszy gryczanej i brokuła... no nic, będę zajadać w domu... Gotuję teraz podwójnie bo aż na 2 osoby, ale mąż woli mięso, a ja nie, ja warzywa głownie ...śmieję się, że teraz ja nic nie kosztuję, bo cukinia rośnie, a coś tam dorzucam to już bezkosztowo też...
Odkopałam przepis na sałatkę z zielonych pomidorów. Oto on:
Sałatka z zielonych pomidorów
Składniki
5 kg pomidorów 1 kg cebuli sól /ok. 1 szklanki/
zalewa
1,5 l wody 2 niepełne szklanki octu 10% 450 g cukru
Wykonanie
Pomidory i cebulę pokroić w plasterki, posolić, dodać troszkę octu, odstawić na 12 godz.
Składniki zalewy zagotować, na gotującą zalewę wrzucić pomidory z cebulą, gotować na wolnym ogniu mieszając od czasu do czasu do momentu, aż warzywa będą prawie miękkie. Gorące nakładać do słoików, zakręcać, odwracać, pozostawić do ostudzenia.
Alman jakbym Cię ''ukradła'' na taką słoneczną jesienną wycieczkę, gdzie zapomniałabyś o siniakach, a szalała jak dziecko, to jestem pewna, ze od razu pokochałabyś jesień i jej klimaty. I nie mów, że jesteś za stara, bo i na takie wycieczki brałam osoby nawet po 80-ce a na spacery po 90-ce, wiec okryj się płaszczem optymizmu i zaszalej trochę z dzieciakami (obojętnie jakimi, wnukami czy innymi) a odkryjesz w sobie pierwiastek dziecka, one nawet mogą szaleć na placu zabaw czy w parku, a Ty popijać ciepłą kawkę z gorącą szarlotką patrząc na szalejące łobuziaki i spadające kolorowe liście odbijające się w słońcu... Jeśli chodzi o wiersz, to jak sama mogłaś zauważyć, to nie jest mojego autorstwa, a nawet jakby był, to byłby wielki zaszczyt gdybyś umieściła go na swoim blogu. :) A tak na marginesie mogłabyś podać link do tego Twojego bloga? :) Pozdrawiam ciepło herbatkowo :)
Super blog :) Najbardziej podobało mi się to, co było w przepisach o leniwej szarlotce: ''Miała być szarlotka, bo jabłka zapakowane jesienią do słoików i należy je wykorzystać. Zatem jabłka zostały przyniesione z piwnicy i zaczęło się studiowanie przepisów na szarlotki Może ta? e, nie, do tej brakuje mi czegoś… może ta? e, nie chce mi się robić kruchego ciasta… to może jabłecznik ucierany? e, potem znowu mycie tych misek, mieszadeł, trzepaczek… to może… może… e, żadnej mi się nie chce robić! Ale jabłka przyniesione już z piwnicy, słoik otwarty… To może taką bez pieczenia?'' Oświadczam,ze ja też mam podobne dylematy i takie były wczoraj :) Miałam tylko dwa kwaśne jabłka zerwane z jabłonki, trochę kupnych i trzeba to było wykorzystać w jakiś sposób. Stwierdziłam, że zrobię szarlotkę sypana, a obierki z tych dwóch jabłek przeznaczę na ocet jabłkowy. I tak tez zrobiłam :) Konsumowaliśmy jeszcze gorącą, zaraz po grillu ;) Zapraszam, bo jeszcze sporo zostało, a podgrzać zawsze można i dodatek lodów super pasuje :) Pozdrawiam :)
Dzięki za przepis - wykorzystam prawie cały /solankowe octowanie i przyprawy/, bez gotowania do miękkości - bo tego nie pamiętam, miękły w słoiczkach. I chyba przed pasteryzacją dod. był olej, ale nie jestem pewna.
Skąd wiesz, że pracusiuję i to intensywnie? Wywiad działa czy tylko intuicja 'babska? Taak, przeguby ramienne i jeden łokciowy już mam zatarte, muszę odsapnąć. Sporo krzaczorów przycięłam, niektóre prawie na łyso, mam nadzieję że im nie zaszkodziłam i na wiosnę odrosną, w nowym kształcie/pokroju.
Jeszcze prac ogrodowych duuużo przede mną, ale bez szaleństw, reszta poczeka, jak nie dam rady, to do wiosny będzie czekać.
Mnie jesień kojarzy się ze słońcem, ciepełkiem, na które wystawia się jeszcze pyszczek, żeby zgarnąć te ostatnie promienie słońca, wtedy jest tak cieplutko, przyjemnie, klimatycznie :) Liście różnokolorowe spadają z drzew, można nimi szeleścić, zbierać na bukiet, zrobić różyczki, bawić się z dziećmi :) Kasztany zaczynają się otwierać z kolczastych łupinek i wyglądają brązowe, świecące kasztaniaki, z których można zrobić różne zwierzątka, lub schować pod poduchę a wieczorkiem sparzyć sobie ciepłą herbatkę z goździkami, pomarańczą, cynamonem i miodem grzejąc nogi przy kominku....ale się rozmarzylam :)
Podaje fajny patent na herbatę od byłej użytkowniczki WZ dady: Na 1 osobę: 1 kubek herbaty, 2 plasterki pomarańczy ze skorka, 2 goździki, szczypta cynamonu, 1 łyżeczka miodu. Zaparzyć herbatę, dodać pozostałe składniki i wymieszać
Wieelkie dzięki, idealna herbatka dla mnie - do czytadła lub tivi, albo na pogaduchy domowe. Mam zaległości herbaciane, kawa i soki ją wyparły, a kupiłam sporo liściastej i ziołowo-owocowej. Teraz mogę z przyjemnością wykorzystać zapasy, tylko dokupię co trzeba.
Kasztany pod poduchę? To na lepszy sen czy bardziej kolorowe sny . Kociarnia szybko by je wygrzebała spod poduszki i urządziła sobie mecz kasztanowy, rozrzucając je po całym domu z hukiem :D Nie pamiętam kiedy ostatnio zbierałam kasztany, w okolicy same klony lub iglaki rosną, drzewa dopadła zaraza czy szkodnik i mimo leczenia, nowych nasadzeń to prawie ich nie ma. Nic to, może w parku miejskim jeszcze zostały - kiedyś wyjdziemy na dłuższy spacer, to poszukam.
Teraz już tylko małe śniadanko w planach i zbieranie resztek gałęzi po wczorajszym maratonie ogrodniczym.
Smosia kasztany są zdrowe, mogą działać nawet jak odpromienniki, dlatego co roku zbieram kasztany i wkładam je, gdzie się da (nie za duzo - tak po 2-3 szt.) np. obok komputera, telewizora, urządzeń elektronicznych, pod łóżko, do szuflad, szaf etc. Wczoraj wkleiłam link odnośnie kasztanów, są tam też różne przepisy - Pozdrawiam :) P.S. A ze koty zrobią sobie mecz piłki kasztanowej to same zalety, przynajmniej tak szybko się nie zakurzą
Taaak, dobrze to opisałaś, dodaj tylko ażurowe schody ... brzmią jak dzwony /'wśród nocnej ciszy/ ;D Po takim koncercie to mnie razem z kociarnią eM z domu wygoni i to przed zimą, brrr
Witam czwartkowo Jak dobrze, że środa już za mną. To był ciężki dzień. Byłam na pogrzebie ojca koleżanki i poruszyło to we mnie głębokie emocje... Kiedy wróciłam do pracy zauważyłam (i poczułam), że "coś" wisi w powietrzu. bezpośrednio mnie to nie dotyczyło ale gęstość atmosfery potrafi człowieka mocno przytłoczyć. Wracając do domu czułam się lekko "wypompowana". Zrobiłam sobie szybki obiad i klapnęłam. Czułam, że "odparowuję"... Żeby oderwać myśli włączyłam Netflix. patrzyłam na program, w którym ludzie w różnym wieku biorą śluby organizowane niespodziankowo przez partnera. Czy to były pary hetero czy homo wszędzie były piękne, pełne wzruszeń emocje. Fajnie było patrzeć (dla odmiany) na szczęśliwych ludzi. Jeśli ktoś się zastanawia co myślę o związkach tej samej płci, to chcę żebyście wiedzieli, że jestem ZA. Niech każdy buduje swoje szczęście na własnych zasadach i według własnych potrzeb i przekonań. Życie mamy jedno. Jest tylko jeden warunek - obyśmy nie robili niczego kosztem drugiego człowieka i nikogo nie krzywdzili. Oj, ale dziś filozofuję. OK, OK już nie marudzę
Ten mój wczorajszy, szybki obiad, to był strzał w dziesiątkę. Miałam dwie, duże czerwone papryki, sporą cebulę i cukinię. Pomyślałam, że to trochę mało i wtedy znalazłam taką dużą puszkę białej fasoli. Nie był to "jaś", ale jakiś większy gatunek. Dodałam jeszcze puszkę pomidorów i wyszło z tego coś, naprawdę bardzo smacznego. czas dokończyć śniadanie, wypić herbatę i zabrać się uczciwie do pracy
Witam! Smakosiu, podzielam Twoje "filozoficzne" wnioski. Ja baaardzo nie lubię, gdy ktoś chce wtrącać się w moje życie i nie akceptuję wprost wtrącania się w życie innych. Nic mi do tego co ktoś robi, jak sobie organizuje żywot na tym padole, pod warunkiem, że nie wkracza na obszary należące do innych. Oj, coś mi się myśli nie kleją, ale krótko mówiąc - nikomu nie zaglądam tam gdzie nie trzeba i nie powinnam. Każdy jest kowalem swego losu i jak sobie pościeli, tak się wyśpi. No to poleciałam przysłowiami....
Idę dziś do mojej ulubionej endokrynolog, oby tylko moja tarczyca nie wymagała wsparcia farmakologicznego, bo już i tak różności muszę pożerać. I aż niemożliwe się wydaje, że ja, jeszcze do niedawna zdrowa baba jak rydz /tak myślałam/, omijająca lekarzy szerokim łukiem, teraz muszę niektórych nawiedzać.... ale tylko nielicznych, bo z nimi tylko zacząć, to już potem niekończąca się opowieść.
Nadia, nawiązując do Twojego nucenia "Zegarmistrza światła".... wiesz, że ta piosenka łaziła za mną przez kilka miesięcy przed operacją, myślałam wtedy, że....nieważne już....
Smosia, nie pracuj tak ostro, weź oddech i zajrzyj tu, ogrzej się w kawiarence, napij się gorącej herbatki z nami. Jakoś mało osób chce się uaktywnić, ale nasze wypociny czytają, bo wejść tu jest aż 222 /stan na "przed chwilą"/.
Smakosia, fajne jedzonko sobie przygotowałaś. Ja uwielbiam takie, pominęłabym tylko fasolę, bo choć lubię, to już moja wątroba mniej.
No to trzymajcie się ciepło /u mnie dziś rano tylko 6 st. C/. Alicja
Alman a gdzieś Ty znalazła tego ''Zegarmistrza Światła...'' ;) Alman jeśli idziesz do Pani dermatolog, to poproś ja o zbadanie poziomu wit.D w organizmie, bo jak jest za niski poziom, to właśnie ona potrafi najwięcej bałaganu zrobić w organizmie - czlowiek leczy się na to, na tamto a tu wystarczy tylko podnieść trochę poziom wit.d. Latem to jest słońce, nie ma problemu, ale teraz jest go coraz mniej, wiec tez rzucę przysłowiem ''Zaradź złemu zawczasu ;) Pozdrawiam :)
Jezusiku, już myślałam, że coś ze mną nie tak... jak to gdzie znalazłam, a tu, w poprzednim locie, czy to nie Twój wpis? Autor: nadia Data: 2020-08-25 12:22:56 odpowiedź do ''A kiedy przyjdzie także po mnie Zegarmistrz światła purpurowy, By zabełtać błękit w głowie, To będę jasny i gotowy...''
Alman zgadza się, zapomniałam, ze zegarmistrza tez wkleiłam do kawiarenki (i to podwójnie mi się wkleił) a skomponowałam go sama, można tak powiedzieć, bo nad ranem już wiedziałam ze cos mi się w głowie układa i muszę to koniecznie spisać, po wcześniejszych przeżyciach, no i tak powstał zegarmistrz swiatla ;) Czasami życie samo ukierunkowuje Cię do stworzenia czegoś, czego np. nie chcesz, a więc ''nie chcem a muszem'' hihihi :) Miłego popoludnia :)
Oj Alman, ja nie mowie o piosence, ale o wierszu, albo o mojej ''kompozycji wiersza'' ;) Gdzież mi do Tadeusza Woźniaka?! Chyba się nie zrozumiałyśmy Pozdrawiam :)
Smakosiu, wczoraj tez czułam, ze cos wisi w powietrzu, atmosfera ciężka, dlatego ten czas przesiedziałam w kuchni raczej. Upiekłam szarlotkę, jak już wyżej napisałam, ale i bułki grahamki nawet mi wyszły :) Masz może fotkę tego Twojego wczorajszego skomponowanego obiadu? :) Pozdrawiam :)
Fotki "fasolowo-warzywnej" nie robiłam, ale nic straconego, bo jeszcze mi zostało wiec cyknę. Tyle, że pięknie to danie nie wygląda A co tam!
Zapomniałam o szarlotce sypanej! jej! Jak dobrze, że o niej wspomniałaś. teraz pora jabłek więc trzeba koniecznie zrobić. A ta fotka z ukrojonym kawałkiem....mmmm...ślinka cieknie
Melduję, że wreszcie jakieś pozytywne wiadomości - moja tarczyca zdrowa i nie wymaga leczenia, jedynie raz w roku robić Tsh. Jedna leczenie jodem jest dobre. Zmykam, jadę na działkę, bo zrobiło się słonecznie i ciepło.
Alman GRATULACJE!!! Niech żyje zdrowa tarczyca! Właściwie powinno być, niech żyje zdrowa Alman W dzisiejszych czasach to naprawdę rzadkość, a więc przesyłam bukiecik kwiatków na poczatek :)
Dziewczyny nie szalejcie, nie przesadzajcie z tymi gratulacjami. Toć to tylko tarczyca zdrowa, a schorzenie w niej dostałam jeno w pakiecie z całym zestawem sercowym, ot, taki bonusik malutki. Ale dobre i to, że z nią już nie muszę łazić po doktorach. Pozdrawiam i mimo wszystko chyba podziękuję jednak za te gratulacje.
Jestem! Melduję się z "jakąkolwiek" fotką Wpadłam do domu z torbami zakupowymi na weekend i stwierdziłam, że strasznie mi uciekł czas między regałami. Już teraz wiem czemu nie lubię chodzić po sklepach - nie dość, że z karty zabrali mi kasiorkę, to na dodatek mój czas też sobie wzięli No ale co ja tu o zakupach... Podgrzałam obiad i cyknęłam dla Was fotkę przed "wchłonięciem" porcji obiadowej
Piątek, piąteczek, piąteluniek! Nareszcie! Szaro, buro i mokro. Jak tylko weszłam do pracy, to pierwsze, co zrobiłam, to zapaliłam świeczkę. Zrobiło się ciut przyjemniej.
Nadia, poczytałam twoją kasztanową lekturę do śniadania. Niby wiedziałam, że kasztany mają właściwości zdrowotne ale, że aż takie? Super sprawa. Szkoda, że w tak nikłym stopniu umiemy wykorzystywać to, co nas otacza. Pewnie gdybyśmy tylko mieli wiedzę, to wcale byśmy nie musieli chodzić do apteki. Jednym słowem - w tym roku zbieram kasztany i zanoszę do sypialni.
Wczoraj tradycyjnie zrobiłam zakupy. Było ich ciut więcej, bo na jutro zaprosiłam rodziców na obiad. Po powrocie do domu ogarnę trochę chałupkę i już chyba nic więcej nie będę robić. Jutro zabiorę się za pichcenie i oczywiście za szarlotkę sypaną Kupiłam szarą renetę. Chyba będzie OK, prawda? Czy może następnym razem kupić inne jabłka?
Zrobiłam gorącą herbatę z sokiem i z cytryną. macie może ochotę?
Witam. Smakosiu posyłam Ci kilka promieni słońca, bo u mnie już świeci pięknie. Dzień zapowiada się słoneczny, zatem chyba znów udam się na działkę. Roboty tam mnóstwo. Wczoraj "odgruzowałam" grządkę z tulipanami, nie wykopywałam cebulek po kwitnieniu, bo nie mogłam, a teraz muszę jakoś doprowadzić to miejsce do stanu, żeby na wiosnę zakwitły znowu. Mnóstwo pracy, ja się porywam, ale pełna obaw, czy ja już mogę sobie tak poczynać.
Smakosiu, pochwal się co dobrego ugotujesz na przyjęcie rodziców.
Ja mam w planie jutro kucharzyć. Chcę upiec sernik, bo już bardzo dawno nie było. Ponadto będę robić pasztet z selera i kabaczka, może z dodatkiem jeszcze pieczarek ... i papryki? Mam też w planie zrobić udka z sosie z dodatkiem cukinii, a dla mnie /nie lubię jakoś ostatnio mięsa/ gulasz jarzynowy w hinduskim stylu z przepisu Agnieszki Maciąg /uwielbiam go/.
O kasztanach poczytam wieczorem. Dobrze, że Nadia podałam linki. Ja każdego roku zbieram kasztany i zawsze mam w kieszeni kurtki 2-3 szt. poza tym w domu też kładę np. w pobliżu telewizora. W tym roku nie zebrałam żadnego, nie wiem, nie było czy zapomniałam, jakoś nie wpadły mi w oko. Muszę się jeszcze rozejrzeć.
Smosia gdzieś się zawieruszyła czy co? hej, hej! a może tak ostro pracuje?
Może się mylę, ale coś mi się zdaje, że kasztany dopiero zaczną spadać. Zakładam, że czas "zbiorów" dopiero przed nami.
Jeśli chodzi o jutrzejszy obiad, to nic szczególnego nie wymyśliłam. jako, że piekarnik moich rodziców piecze nierówno to rzadko z niego korzystają. W związku z tym chcę upiec skrzydełka z kurczaka, bo bardzo je lubią. Kupiłam takie bez antybiotyków, GMO itp. Robię je tradycyjnie bez panierek czy innych tego typu dodatków. Będą też duszone warzywa a na deser oczywiście szarlotka. Mam w barku super różowe, delikatnie musujące wino więc menu gotowe
Jeśli chodzi o mięso, to ja już od dłuższego czasu (chyba jakieś 2 albo może nawet 3 lata) jem je bardzo, ale to bardzo rzadko. Praktycznie wieprzowiny nie jadam. Najczęściej wybieram indyka. Czasem skuszę się na tatara jak mnie coś "dopadnie". Ostatnio przypomniało mi się, że istnieje coś takiego jak wątróbka. Wiem, że jest zdrowa więc jak trafię na taką z indyka, to z pewnością kupię.
Udanego pichcenia jutro! Uważaj na siebie przy tych pracach w ogrodzie żeby nie przegiąć
Dopisano 2020-9-4 8:41:9:
Może się mylę, ale coś mi się zdaje, że kasztany dopiero zaczną spadać. Zakładam, że czas "zbiorów" dopiero przed nami.
Jeśli chodzi o jutrzejszy obiad, to nic szczególnego nie wymyśliłam. jako, że piekarnik moich rodziców piecze nierówno to rzadko z niego korzystają. W związku z tym chcę upiec skrzydełka z kurczaka, bo bardzo je lubią. Kupiłam takie bez antybiotyków, GMO itp. Robię je tradycyjnie bez panierek czy innych tego typu dodatków. Będą też duszone warzywa a na deser oczywiście szarlotka. Mam w barku super różowe, delikatnie musujące wino więc menu gotowe
Jeśli chodzi o mięso, to ja już od dłuższego czasu (chyba jakieś 2 albo może nawet 3 lata) jem je bardzo, ale to bardzo rzadko. Praktycznie wieprzowiny nie jadam. Najczęściej wybieram indyka. Czasem skuszę się na tatara jak mnie coś "dopadnie". Ostatnio przypomniało mi się, że istnieje coś takiego jak wątróbka. Wiem, że jest zdrowa więc jak trafię na taką z indyka, to z pewnością kupię. A! Jeszcze jedno! Też lubię to, co pisze Agnieszka Maciąg. Ma wiele cennych informacji na swoim blogu. Kto nie czytał - polecam
Udanego pichcenia jutro! Uważaj na siebie przy tych pracach w ogrodzie żeby nie przegiąć
Dopisano 2020-9-4 8:42:53:
Nie mam pojęcia czemu dwa razy wpisało się to samo. Dopisałam jedynie wzmiankę o Agnieszce Maciąg
Ja kiedyś bardzo lubiłam indyki, ale już mi przeszło. Nie wiem dlaczego już mi tak nie smakują. Może przejadły się? Mojej kociarni i malusim jeżom też nie służyło mięso indycze, nawet to naj, naj - surowe, drobniutko posiekane. Jadły, ale efekty bywały różne :(( lepiej tolerowały wołowinkę - średnią jakościowo...
Teraz dla mnie najlepsze są warzywa - głównie cukinia, buraczki i pomidory. Chyba nawet trochę schudłam, czego nie planowałam ale bardzo mnie to cieszy. Ciekawe co następne mnie opęta? Może już całkowicie zrezygnuję z mięsa? Nieee, z dobrej kiełbasy czy mięsiwka chyba nigdy całkowicie nie zrezygnuję.
Alman, jak będziesz kucharzyć, to wrzuć kilka fotek, szczególnie serniczka, taką mam ostatnio ochotę na sernik a nikt nie chce zrobić, a kupny nie ma takiego smaku i aromatu... A jeśli chodzi o kasztany, to zapomniałam dodać, że też noszę w każdej kurtce kieszeni po jednym kasztanie i czasami je ściskam, jak sobie spaceruję, żeby krążenie było lepsze w palcach i podobno na stawy też to dobrze działa Pozdrawiam :)
Smakosiu szara reneta jest idealna, to stara odmiana jabłoni i z tych starych odmian wychodzą najlepsze szarlotki czy inne ciasta, oraz przetwory :) Ja robie z takich odmian, jakie są w sprzedaży, bez kapryszenia, bo jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma. ;) Za to wczoraj z córką zrobiłyśmy sobie szarlotkę na ciepło z lodami waniliowymi i do tego waniliowe cappuccino i relaks w ogrodzie, co prawda krotki, bo pogoda mało sprzyjająca była, ale zawsze cos ;) Pozdrawiam szarlotkowo :)
Smakosiu zamiast na 3 części, podzieliłam je na 2 i dobrze, żeby jabłek było duuuzo. Na utarte jabłka polałam trochę soku z cytryny, bo były w większości słodkie, do tego trochę prawdziwego cukru z wanilii i cynamon, a potem druga warstwa masy sypkiej, plasterki masła i do piekarnika :) Jak masz więcej jabłek, to masa sypka nie zostanie sypka, tylko zamieni się w ciasto - to z mojego doswiadczenia :)
Czyli dobrze zrozumiałam, że najpierw warstwa sypka, potem jabłka i znów warstwa sypka a na niej masło? Sorry, ale ja chyba jakaś niemota jestem i wolę dopytać
Witam Piątkowo :) Pogoda zastygła w bezruchu, słońca nie widać, kot śpi na kanapie, wiec lepiej nie wychodzić na dwór, może deszcz się zbliża? A zapowiadali do południa słońce, ech zycie ;) Zbliża się weekend, a więc czas na spacery i szukanie skarbów jesieni, oczywiście jak pogoda dopisze, ale musi dopisać, nie ma wyjscia Wczoraj upiekłam chleby na zakwasie z maka graham i wyszły gnioty, natomiast jeden upiekłam z dodatkiem drożdży i ten wyszedł pyszny. Z mojej winy te gnioty, bo skróciłam sobie czas oczekiwania, na wyrośniecie ciasta, bo doba ma tylko 24h a nie wiecej ;)
Podaje link do kolejnych skarbów jesieni, tym razem żołędzie :)
Witam w sobotę :) Słońce nieśmiało wychodzi zza chmur, oj chyba dzisiaj będą podróże, ale najpierw pranko, żeby wyschło na dworze :) Wczoraj byłam w cudnym miejscu, niby park, niby zoo, niby pergola... a po drodze pełno różnych jesiennych kwiatów i owocow - nie uwierzycie, ale nawet znalazłam drzewo z kiwi :) niesamowite, jak człowiek tylko zwolni i zacznie się baczniej przyglądać, to znajduje o wiele więcej, niż planował :) Pozdrawiam nowych odkrywców w piękną sobotę
Witam. Nadia, a gdzież takie cudowności można spotkać? urocze zakątki. Ja dziś okupuję kuchnię... piekę, gotuję i sama nie wiem co robię. Zamiast robić gulasz warzywny jak planowałam, co byłoby szybciej, zachciało mi się pasztetu i będzie z selera i kabaczka w duecie. Teraz siedzę w kuchni i kroję, szatkuję i mieszam w garach. Miłego dnia. U mnie słonecznie. Alicja
Niedzielne dzień dobry;) Piękne i ciekawe zakątki, idealne tło ślubne - wypatrzyłam pannę w bieli, czy mam zwidy?D Sielanka po prostu, przy pięknej pogodzie można cały dzień spacerować, przesiedzieć i podpatrywać piękne 'okoliczności przyrody. U nas było upalnie, ale w biegu przez sklepy i zagrody /po jajca, były tylko' przepiórcze, na kurzęce' muszę poczekać bo wykupili/ to nie przeszkadzało. Pod wieczór przyszła wichura, aż nami zatrzęsło /w środku też, czyli serce miałam pod pachą ;D a wokoło fruwały gałęzie niedawno wycięte/, deszcz i grzmoty potężne. Później tylko drobny deszczyk w słońcu zachodzącym i kawałeczek tęczy /długo musiałam go wypatrywać na niebie, ale wypatrzyłam /. Poza tym nic nowego ani ciekawego nie widziałam - filmy w tivi wciąż te same, info njusy' mnie już nie interesują - za dużo złych wieści, aż głowa pęka - a latek nie ubywa... więc już czas zwolnić i zacząć siebie oszczędzać. Masz rację, im wolniej tym piękniej i chyba mądrzej - trzeba na nowo odkryć swój świat, bez zadyszki i wiecznego 'muszę to, muszę tamto. Dziękuję za świetny spacer - roślinki wyjątkowo piękne, a zwierzaki cudowne :) aż chciałabym je pogłaskać, ale chyba nie wolno ich dotykać, więc popatrzę i oczy nacieszę, o taaak: Pozdrawiam ;)
Smosiu, mam podobne odczucia - odpuszczam sobie w znacznym stopniu TV. Nie jestem w stanie przyjąć już więcej informacji podawanych w formie sensacji. Wystarczają mi, krótkie wiadomości żeby wiedzieć co się dzieje i nie stać się matołkiem Takie spotkania z przyrodą, spacery w ciszy, to jest ratunek dla "duszy".
Nadia a gdzieś Ty była? Co to za urokliwe miejsce? Przypomniały mi się moje spacery po niemieckich ogrodach. Oni się chyba w tym specjalizują. Tworzą takie piękne, tematyczne przestrzenie np. ogród japoński albo egzotycznych traf często w otoczeniu zwierząt. W tych ogrodach zachwycają mnie małe zakątki z ukrytą ławką, gdzie w ciszy można podziwiać przyrodę. Często ławki stawiane są w jakimś zakątku ale z możliwością obserwowania dużej przestrzeni. To, co zachwyca, to że zazwyczaj jest to jedna ławka i jak już się tam usiądzie, to czujemy, że jesteśmy sami, nic nas nie rozprasza, można się wsłuchać w otoczenie...piękne to. Fajnie, że podzieliłaś się z nami tym spacerem
Witam niedzielowo Przyszłam Wam powiedzieć, że szarlotka się udała. Nawet baaaardzo Cieszę się, że mi o niej przypomnieliście. Fotki nie mam, ale szczerze powiedziawszy ciacho wyglądało dokładnie tak, jak wszystkie tego typu. Trochę się obawiałam czy ta mała tortownica nie będzie zbyt mała, ale niepotrzebnie, bo oczywiście jabłka "siadły" i wszystko było w sam raz. Wczoraj trochę popadało, ale późnym popołudniem przestało i dziś też jest całkiem przyjemnie. Mimo to nie planuję wychodzenia. Jakoś nie chce mi się. Nowy tydzień szykuje mi się intensywnie więc dobrze będzie teraz nacieszyć się zaciszem domowym. Co myślicie o wspólnej kawie ze spienionym, ciepłym mlekiem? Mam pyszną Tchibo Baristę espresso. Intensywna w smaku, ale bez kwaśności i ziarna nie sa przepalone więc smakuje idealnie Miłego dzionka
Witam. U mnie leje od rana, wczoraj też padało. Nawet lubię gdy deszcz dzwoni po szybach, a ja nie muszę wychodzić z domu. Mam dziś do wykonania dwa zadania, odłożone wcześniej na deszczowe dni. Zrobić sok z aronii, która cierpliwie czeka w zamrażarce i zakisić cukinię. Cukinię będę kisić po raz pierwszy, skoro mam jej pod dostatkiem. To ma być cukinia małosolna, do bieżącego spożycia. Zobaczymy jak wyjdzie. Pasztet selerowo-kabaczkowy wyszedł bardzo smaczny. Obdarowałam nim córkę, a sama zajadam też i na kolację i na śniadanie. Kocham wszystko co warzywne. Udaję się zatem do kuchni /znowu! spędziłam w niej całą sobotę i myślałam, że przez kilka dni nie będę tam wchodzić, ale... nie chcę, ale muszę!/.
Zostawiam Wam sernik, kawa i herbata we własnym zakresie. Pozdrawiam.
Wow! Alman, ale sernik Ci wyszedł! Idealny! To ja poproszę ten talerzyk z tym większym kawałkiem Uwielbiam takie ciasta, jesteś mistrzynią serników :) Kochana, napisz jeszcze mi, proszę, przepis na ten pasztet i cukinie - Pozdrawiam sernikowo (teraz cały dzień będzie za mną chodzić Twój cudny sernik )
Oj same pyszności od rana - wybiorę deserek ;) Cukinię też mam, jajca świeże wczoraj dowieźli, więc będzie jajecznica podwójnie cukiniowa /owocki podduszone i posypana drobinkami kwiatków/. Pasztety są super ale jakoś mi nie wychodzą ;( i sama je zjadam. Cukinię już przerabiałam wg ogórkowych przepisów i wyszła smaczna, warto próbować i szukać nowych smaków. Wczoraj zebrałam jeszcze ogórki, część mam w curry małosolnym' a reszta do chrupania lub mizerii. Jak na ten sezon to sporo ich było, jestem w lekkim szoku bo nie liczyłam na wrześniowe małosolne ;D
Kradnę porcyjkę i uciekam. Fajnego tygodnia życzę Wszystkim :)
Dziękuję, ale ostatnio 'zdradzam tchibo - wolę astrę, niestety bez mleka czy śmietanki, muszę zadowolić się napojem ryżowo-sojowym albo innymi zamiennikami. Ot starość i takie tam zawirowania dermatologiczne ;(( Gratuluję szarlotki, teraz smakuje najlepiej Powodzenia w pracy:)
Witam poniedzialkowo :) Uwielbiam początek tygodnia słoneczny i taki jest Dzisiaj mam trochę do pozałatwiania, wiec muszę się skupić i wszystko załatwić w jak najkrótszym czasie :) Wczoraj ugotowałam zupę ze słodkiej kapusty z ziemniakami z przecierem pomidorowym i bardzo mi smakowała, mimo ze zapach przypominał wszystkim bigos hihihi. Bo u nas zupa z kapusty to bez pomidorów, natomiast bigos jak najbardziej. Ale zupka wyszła naprawdę dobra, taka lekka, delikatna, jak promienie jesiennego słońca Przesyłam trochę fotek z sobotniego łazikowania, bo pogoda jak na razie dopisuje :) Pozdrawiam wszystkich poniedzialkowo :)
Nadia, dałam Ci kluczyk do moich zasobów kulinarnych i co? zgubiłaś> to odszukaj, bo nie jestem leniwa i nie chce mi się stukać w klawiaturę i pisać od nowa przepis na pasztet. Zupę kapuścianą z pomidorami uwielbiam. Lepiej zamiast przecieru dodać pomidory świeże, obrane ze skórki i podsmażone na maśle. Nadia, mieszkasz w Londynie?
Sernik jedz, na zdrowie, zostawiłam prawie całą tortownicę /no może 3/4/.
Alman - Niedaleko Londynu :) Faktycznie dałaś mi ten kluczyk, no ale to tak jest jak człowiek ma w brzuchu pusto, to w głowie groch z kapusta ;) Pozdrawiam :)
Witajcie poniedziałkowo jak fajnie jest zaglądnąć do Kawiarenki i zobaczyć, że nie jestem sama Jaki tu ruch! Nadia znów nam zafundowałaś ładny spacer a do tego jeszcze te piękne, relaksacyjne dźwięki harfy. Do tej muzyki pasuje mi deszcz, takie urocze plumkanie... U mnie chmury wiszą, jakby czekały na hasło. Mam nadzieję, że nie dotrze do nich to plumkanie, bo po pracy umówiłam się z koleżanką i nie chce mi się moknąć. Niech deszcz poczeka na noc, kiedy już będę pod kołdrą Alman, sernik wygląda "zawodowo" . Jak widzisz wszyscy się rzuciliśmy. Po kawałku, po kawałku i chyba nic już dla Ciebie nie zostanie Smosiu, robisz jajecznicę z cukinią? Jakoś nie przyszło mi do głowy takie połączenie. Najpierw ją podsmażasz czy zajadasz taką prawie surową? U mnie póki co (bo jeszcze mi się nie znudziło) jajka z pomidorami i szczypiorkiem.
Wspominacie o pasztecie warzywnym i coś czuję, że skuszę się na niego. Może uda mi się zrobić w piątek...? Zobaczę. Uwielbiam ten z selera. W ogóle seler kojarzy mi się z jesienią więc to najwyższa pora coś upichcić
Witam ponownie. Przestało przed chwilą padać, jutro ma być słonecznie, więc nie będzie czasu na kawiarenkowe życie, bo chwaściory czekają.
Ja w tym roku, po 40 latach odkryłam, że czasem mogę zjeść jajecznicę i moje podroby nawet aż tak się nie buntuję. Często robię jajecznicę na mleku /taką robiłam ongiś swoim dzieciaczkom-maluszkom/. Bełtam jajo z odrobiną mleka, doprawiam solą i pieprzem, dodaję szczypior i na patelnię. Ostatnio też czasem robię z pomidorem, ale tak na skróty - pomidor na masełko, a po chwili rozbełtane jajko, siup na patelnię i już. Smakosiu, robisz podobnie czy coś inaczej kombinujesz z tym. Ale z cukinią? nie robiłam. Chętnie spróbuję. Smosiu, zdradź recepturkę jak robisz. Szakszuką też nie pogardzę, ale nie zawsze mi się chce robić. Mam w planie zrobić z bakłażanem.
Moja jajecznica ciut podobna do szakszuki. Czyli pomidory bez skórki i pestek wrzucam na masło i duszę aż odparuje woda. Dodaję szczypior, wbijam jajka i zajadam jak się białko zetnie a żółtko jest jeszcze lekko płynne.
Prosto i smacznie: pokrojona cukinia ze skórą, chyba że sklepowa i stara to można obrać, wsypać na rozgrzany tłuszcz /np. masło i olej, dzisiaj kokosowy/- chwilę poddusić, doprawić i wbić jajca. Można wymieszać albo zostawić sadzone'. Jaj już nie solę, czasami, jak dzisiaj posypuję krojonymi kwiatami cukiniowymi /tymi na cienkich łodyżkach - podobno męskimi/. Fajnie pasuje do tego: pieprz cytrynowy albo płatki papryki ostrej, słodka papryka wędzona i co kto lubi albo ma. Smacznego i zdrowego mam nadzieję wcinania;) Teraz, w sezonie, często taką smażę, z cukinią zieloną wychodzi ładniejsza a z żółtą smaczniejsza, wg mnie ;D
Witam. Coś ciężką mam dziś głowę, migrenowo mi jakoś, jak nie minie, to nie będzie wesoło. Ale może jednak, mam nadzieję. Pozdrawiam. Trzymajcie się zdrowo.
Alman znam ten bol niestety. Jak migrena wchodzi, to wszystko inne wychodzi... Ale nie martw się, w końcu minie. Ja zawsze przetrzymuje, jak długo się da, ale gdy czuje, ze nie dam rady, wtedy wchodzi tabletka na migrenę i to pomaga. Jeśli w tym dniu mam sprawy do pozałatwiania, to tabletka idzie na pierwszy ogień. Na szczęście ostatnio mam spokój. Życzę zdrowka
Alman, trzymam kciuki żeby to jednak nie była migrena. Ja nie miewam, ale moje dwie koleżanki dość często i wiem jakie to trudne... jak będziesz mogła, to daj znać jak się czujesz. Uściski.
Witam wtorkowo :) No kochani dzisiaj mam jakąś sesje z córkiem, nie wiem, o co dokładnie chodzi, ale czego nie robi się dla córka ;) Po południu zaś mam spotkanie z koleżanką, dobra ogrodniczka i spotykamy się w polskiej kawiarence - juz nie mogę się doczekać :) No, ale najpierw obowiazki - trzeba chleb upiec, może ciasto ze śliwkami, hmmm, muszę zaplanować, żeby ze wszystkim się dzisiaj wyrobić;) Pozdrawiam ciepło- jesiennie
Fiu fiuuuu - mówisz, że sesja zdjęciowa? Może być fajnie Ciekawa jestem czy w studiu czy może plener...? Ładna i kolorowa ta Twoja jesień aż miło popatrzeć Też będę piekła chleb ale czekam aż ruszy centralne ogrzewanie, bo wtedy zakwas zaczyna pracować. Chłodno mam w domu i jakoś mi się nie udaje bez pomocy kaloryfera. Trochę Ci "zazdraszczam", że u Cibie "piekarnia" działa całą parą fajnie. Aż poczułam ten zapach. Fajnego, spotkania w słodkiej kawiarence. Miłych pogawędek.
Smakosiu miała być sesja, ale filmowa, córek cos nagrywał na konkurs, no i trochę to zajęło czasu, bo wybredny hihihi, no ale kto tak naprawdę jest zadowolony z samego siebie, szczególnie po nagraniu i odtworzeniu? Chleb upiekłam, ale na drożdżach, za mało czasu miałam na zakwas. Dodałam różne maki i wyrastał, trochę dłużej, niż normalnie, bo czekał, aż ciasto ze śliwkami się upiecze i chyba dobrze, bo po raz pierwszy mi nie popękał a w smaku naprawdę wysmienity Spotkanie bardzo udane, dziękuję i pozdrawiam
Grafik napięty, powodzenia. U mnie tylko mgliste plany ;( A mgłę raniutko widziałam, delikatną jak dymek z fajki. Ot, jesienne nastroje pod koniec lata, piękne, nastrojowe - tylko patrzeć i podziwiać. Moje pierwsze krokusy jesienne' czyli zimowity wystawiają czubeczki z ziemi. Chucham na nie i podlewam by zakwitły jak najpiękniej, bo jest ich już coraz mniej - chyba susze i robale je niszczą.
Pieczcie, smażcie i gotujcie, może i mnie coś najdzie, takie śliwkowo-czekoladowe albo chociaż samo śliwkowe.
Smosia, tą mgiełkę to już sobie wyobraziłam, ale jak kiedyś byś zrobiła fotkę tak raniutko, to by była uczta dla oka Apropo krokusów, czy zimowitów, ostatnio widziałam takie kwiatki, czy to są te zimowity, czy może inne? Pozdrawiam ;)
Taak, raniutko za mgiełką mam latać po drogach - żeby mnie jakiś tir rozjechał? Jak cyknę z okna to niewiele będzie widać - głównie dom sąsiadów i ich psa jak obszczekuje auta czy gna za rowerzystą /zza ogrodzenia, nie wybiega na jezdnię/.
Tak, to są zimowity, liście mają wiosną, potem zasychają i pod koniec lata wyrastają śliczne i delikatne kwiatki. Mam tylko 1na parę, a powinno być o wiele więcej, nie wiem czy jeszcze wyjdą;( Co robić czas posadzić inne śliczności, mam upatrzone języczki pomarańczowe - kwitną późnym latem na żółto, mają piękne bordowe liście i lubią zacienione miejsca. Kiedyś je upchnę w mojej dżungli, kwitną pięknie i długo, a nawet bez kwiatów są baardzo dekoracyjne.
Przyszłam żeby Wam powiedzieć, że zaliczyłam teleporadę. Miałam lekkiego stresa, bo jak tu wytłumaczyć wysypkę. Coś mi się zrobiło w okolicach oczu. Ciut na powiece i w zewnętrznych "narożnikach". Małe, czerwone krosteczki niewiadomego pochodzenia. Same nie chcą mnie opuścić więc musiałam zadzwonić do przychodni. Dziś pani doktor oddzwoniła, wysłuchała mojej "malowniczej opowieści" i wypisała mi receptę. Jak nie przejdzie, to wyśle mnie do okulisty. Oby nie było takiej potrzeby. Rozmowa przebiegła całkiem sprawnie. To mi się podoba! To chyba jakaś pozytywna strona tej nieszczęsnej pandemii, co? Normalnie, to bym musiała sporo odstać w poczekalni i to na dodatek jak bym miała szczęście i by mnie zarejestrowali. Teraz tylko pozostaje się modlić żeby ta maść pomogła A Wy mieliście już okazję korzystać z teleporady? Hm...w zasadzie, to życzę żebyście nie musieli z tego korzystać
:( Ale dzień, Alicja , teraz Ty - fatum czy co? To może nowy krem pod oczy albo inny kosmetyk wywołał uczulenie?? Prędzej odwiedziłabym dobrego, kumatego dermatologa niż okulistę ... ale co ja tam wiem;D
Oby maść pomogła. Słyszałam o wysypkach wokół ust - winne były nowalijki pędzone chemicznie. Może to też 'żywnościowy alergen - wiarygodne testy powinny go określić.
Ja na szczęście nie korzystałam z takiej porady, ale mój eM tak. Poszło super, bez kolejek i ryzykownych spotkań w przychodni. No to postęp na miarę pandemii, szkoda że tak późno, można od dawna pomagać w ten sposób pacjentom, ale kto by o nas pomyślał gdyby nie zaraza właśnie.
Fajnego wieczoru i spokojnej nocy a poranku bez wysypki I dla Ciebie kjatek":
Ooooo jaki pikny "kjatek"! Dziękuję Się wysmarowałam. Obadamy jak będzie jutro. Szczerze mówiąc też myślałam o dermatologu a tu niespodzianka - ewentualnie okulista No nic! Grunt żeby nie trzeba było już nigdzie iść. Dobrej, spokojnej nocy
Witam w ciepłą środę :) Zapraszam na kubek gorącej kawy lub herbaty i do tego własnoręcznie zrobione ciasto sliwkowe - Kto chce niech się czestuje :) Miłego dnia
Witam. Melduję, że migrena mnie opuściła, w nagrodę coś wlazło mi w kark i tył głowy, chodzę trochę jakbym kija połknęła. Wiem, że to z powodu tego, że leżę zawsze i śpię tez na plecach /takie zalecenie było po operacji na 3-4 miesiące, a ja się przyzwyczaiłam, choć nie, ja się boję inaczej/. No i spać można, ale jak patrzeć w telewizor? musiałam odwracać głowę i dostałam chyba jakiegoś prawoskrętu w szyi... ból, a do tego nie bardzo wiem co zażyć, bo moje leki wykluczają równocześnie inne ....ciężkie życie.... No, ale z tym bolącym karkiem skończyłam dziś akcję z sokiem aroniowym i już zapakowany w butelkach się studzi.
Smakosiu, pewnikiem dostałaś uczulenia od jakiegoś kosmetyku. Zmień koniecznie na czas jakiś. Miałam to niedawno z dezodorantem... używany od długiego czasu i nagle swędząca wysypka nie do zniesienia. Odstawiłam, zmieniłam na inny i przeszło. A od trzech dni wróciłam znowu do poprzedniego i na razie spokój.
Smosiu, dziś zaserwowałam sobie na śniadanie jajka na cukinii... objadłam się jak bąk... pyszne były. Uważaj na te swoje kwiaty jesienne zimowity, są trujące. więc żeby Ci nie przyszło do głowy posypać nimi jajecznicy.
Nadia, chlebki cudne, czuję ich świeżutki smak i zapach. Muszę chyba też wrócić do pieczenia, ale ja tylko na drożdżach, jakoś nie jestem smakoszem chleba na zakwasie. A cisto ze śliwkami też okazałe. Ja planuję na weekend ciasto kruche wieloowocowe z budyniem. Na razie obmyślam jakich owoców użyć, oprócz jabłek i śliwek. Co do nich będzie jeszcze pasować, podpowiedzcie coś.
Też tak macie? Ja, jako że jestem spod znaku "panny" lubię mieć wszystko zaplanowane. I oprócz tego, że zawsze z prawie miesięcznym wyprzedzeniem układam menu na święta, uroczystości rodzinne czy jakieś inne większe zgromadzenia, to jeszcze planuję też menu obiadowe na tydzień, od poniedziałku do niedzieli. Nie oznacza to, że w trakcie moje plany nie ulegają zmianie, ależ ulegają i to często, ale jakoś lepiej mi jak wchodzę w nowy tydzień ze zrębami choć co będę kulinarnie tworzyć. Smakosia pisała o skrzydełkach i od razu wciągnęła i ja takie danie na obiad w niedzielę /od dawno już miałam na nie ochotę/. Do tego będą też ziemniaki pieczone w piekarniku /z rękawa/ i buraczki zasmażane. Ciasto jak już pisałam, ale nie mam pomysłu na zupę, a zupa u mnie musi być /nie dla mnie, ale pewien osobnik bez zupy ani rusz/.
No chyba wystarczy tych wynurzeń moich, będą mieli ci czytać ci, którzy tu bywają, ale z jakichś powodów milczą, ciekawe dlaczego. Ja bym tak nie wytrzymała. Miłego dzionka życzę. Ala /kota nie mam jeszcze... chyba, że w głowie/.
Alman, ale sobie poczytałam Hm...może masz jakąś maść przeciwbólową na ten obolały kark?
Ja jestem Lwem, ale też wolę mieć wszystko zaplanowane. Wtedy jestem spokojniejsza. Jest też taki plus, że jak jest to coś fajnego, to można się wcześniej zacząć cieszyć
Uczulenie czy co to tam jest...już powoli mija. Oby nie zapeszyć. Myślę, że to jakiś stan zapalny. Kosmetyków używam bardzo mało. Od długiego czasu tylko zwykły krem Nivea. Wiem - dziwna jestem W lodówce czeka jakiś porządny bez zbędnych parabenów itp. Sięgnę po niego jak już całkiem odpuści to "coś".
A! Pytałaś o owoce do ciasta - może borówki albo gruszki? Maliny też są fajne
Lwem powiadasz? a nie wyglądasz hihihi.... chyba, że to jakieś łagodne lwiątko.... oj, ty dobry duszku. A poważnie - Lew blisko Panny, stąd to zamiłowanie do planowania.
Jakbym mogła piękne kwiatki zjadać, nawet /ponoć pysznych/ funkii nie tknę - są zbyt ładne, więc zostawiam je ... ślimakom ;D
Kwiaty cukinii mi smakują bardzo, najbardziej słodkawa część dolna kielicha, może trochę wyładnieję i na starość będę jak ten kwiatek wyglądała ?D
Co do trujców ogrodowych, to zakładam że wszystkie ozdobne są toksyczne, tylko jedne mniej, inne bardziej - miałam złotokap, nadal mam koraliki na cisach i jak mi ktoś zajdzie za skórę, to go poczęstuję nimi /że niby borówki - sos do mięsa ;D/. Niee, lepiej nie częstować nikogo, niech sobie gadziny pożyją, byle jak najdalej ode mnie
Fajnie, że już wróciłaś do świata zdrowych i wesołych :)
Ja chętnie, bo moje to nie wiem czy zdążę w tym sezonie upiec ;) Śliwki uwielbiam, bardziej niż gruszki czy jabłka i wszystko co z nich można wyczarować - takie super powidła, lekko przypieczone i gęste, prawie czarne Kiedyś kupowałam takie, ale chyba znikły na dobre, albo ja oślepłam i nie widzę ich nigdzie.
Witam. Żyję, ale co za życie z bolącym karkiem i głową? Ktoś tego doświadczył? Zażyłam paracetamol, to mi ponoć wolno, może będzie lepiej. Póki co jestem mało rozmowna. Trzymajcie się zdrowo. Ala
Alman, trzymaj się dzielnie. "Dziadowski ból" wlazł szybko, to może równie szybko ustąpi. Oj oby... A myślałaś o smarowaniu czymś przeciwbólowym? Nie znam się, ale może choć trochę by Ci ulżyło...?
Kochana z tym bolącym karkiem, to tydzień zejdzie na pewno, organizm wolniej się regeneruje, niż w odwrotną stronę ;) Jak mnie weźmie z szyją, to wtedy wymieniam poduszkę na taką profilowaną, gdzie szerszą część masz na dole a węższą do góry, idealnie się układa z głową, szyją i karkiem, kłopoty z odwracaniem się na drugi bok są niestety takie same jak przy normalnej poduszce, ale dopóki spisz na boku, to bol gdzieś umyka. Pozdrawiam i życzę zdrowka :)
Słonko się pokazuje, niebo bezchmurne, zapowiada się ładny dzień :) Widziałam kasztanowca, który miał prawie wszystkie kasztany w zielonych klujących i popękanych lupinkach - chyba lada dzień, trzeba będzie zbierać te piękne brązowe owoce :)
Pozdrawiam serdecznie i przesyłam trochę czwartkowego jazziku
Witam. Dzięki za słowa wsparcia, od razu przechodzi. Jeszcze trochę boli, ale już mniej i jadę na działkę. U nas słoneczko od rana świeci, zresztą dziś chyba wszędzie świeci. Pozdrawiam.
Super, że lepiej - ja mam tak często i zawsze pomaga smarowidło /w aptece coś doradzą/. Niestety pora roku sprzyja różnym bólom - jesienny chłodzik potrafi złapać za kark albo duuużo niżej.
Życzę nam lepszej kondycji :) Udanego wieczoru i bezboleśnie przespanej nocy . Spadam bo na nos padam ;D
Piątek, piąteczek, piąteluniek! Poranek piątkowy, to zazwyczaj poranek z dobrą energią. Dziś obudził mnie zegarek - rzadkość. Zazwyczaj otwieram oczy, nim coś zadźwięczy. Widać, że jak koniec tygodnia, to organizm domaga się snu. No ale już jutro...jej jak ja lubię wstać na spokojnie i wypić sobie kawę słuchając np. "Meloradia". Znacie tę stację radiową? Co prawda jest tylko w internecie, ale muzykę mają tak przyjemną i tak mało mówią, że aż chce się słuchać A skoro mowa o radiu, to kiedyś uwielbiałam "Trójkową", niedzielną audycję Marcina Kydryńskiego pod nazwą "Siesta". Ktoś słuchał? Po ostatnich "zmianach" w tym radiu audycja jest nadawana w nowej internetowej stacji czyli w "Nowym Świecie". No ale jeśli ktoś, kiedyś tego słuchał, to pewnie o tym wie Alman cieszę się, że już jest poprawa. Uważaj na siebie. Dziś u mnie pieczenie pasztetu z selera. Dodam czerwonej soczewicy. Jutro śmigam do rodziców więc zrobię tez dla Nich.
Zostawiam gorącą herbatę z sokiem i z cytryną. Miłego weekendu
Alman - Masz racje, dzisiaj chyba wszędzie świeci słońce :) Smakosia - Meloradio? Hmmm...trzeba będzie znaleźć i kiedyś posłuchać :) Chyba, ze prędzej link wrzucisz ;)
Smosia - A co powiesz na powidła z maleńkich śliweczek, czyli tzw. tarniny? Przed chwilą je zrobiłam, są geste i prawie cale czarne a smak nieziemski :)
Powiem wielgachne mniammm i jeszcze ślinkę przełknę, by nie zalała klawiaturki ;D Oj zdolna jesteś niesamowicie - ja tylko słyszałam o tarninie a może tarczycy, sama nie wiem Nawet nie wiem jak tarnina wygląda, podobna do jagód leśnych albo bzu czarnego, którego też nie umiem obrabiać - taka sierota ze mnie. Fajnie mieć taką czarodziejkę w kuchni - podziwiam talent, cierpliwość i wiedzę /by nie nazbierać 'trujaków - wilczych jagód czy innych/.
Kiedyś poszukam takich delicji w sklepach ze zdrową żywnością, bo w zwykłych to na pewno nie mają.
A ja ledwo żyję po ogrodowym i domowym maratonie, ale - mięsiwko na 2 dni upieczone, bałagan z gałązkami i większością suchelców pomidorowych uprzątnięty. Przypłaciłam to paroma drzazgami wbitymi w paluchy /a już myślałam że mam skórę na dłoniach twardą jak podeszwa ;D/. I na koniec miałam smutny obowiązek 'skremowania młodego zaskrońca - nie wiem co go zabiło, ale raczej nie moja kotka /przyniosłaby go do domu by pokazać zdobycz/. Teraz tylko mała przegryzka i wczesne chrapanko, nawet super filmy mnie nie skuszą . Fajnego wieczorku i dobrej nocki :)
Hej hej Zakładam, że jeszcze nie śpisz Chciałam Ci powiedzieć, że ktoś, kto ogarnia "domowe i ogrodowe maratony" nie może mówić o sobie "sierota". Co to, to nie! Obie jesteście bardzo pracowite. Ja to dopiero jestem przy Was "noga" jak się tak człowiek dobrze zastanowi... Ech!
Smosiu tarnina to taka mała śliweczka, a raczej duża borówka z pestką w środku ;) rosnąca dziko - Na gorąco smakuje jak zwykle powidła, ale jak wystygnie to czuć trochę ta cierpkość. Podobno dobra jest na biegunkę :)
Dzięki, warto wiedzieć. Może nawet rośnie w okolicy - muszę kiedyś poszukać. Na biegunki nam podawali leśne jagody, nawet malutkie bobasy mogły je przyjmować.
Na początek, to żadna z nas nie jest sierota, bo każdy patrzy na innych z podziwem, a samego siebie nie docenia. Każdy ma inny dar i co innego robi, ale jakbyśmy się zebrały razem, to wtedy byłaby pełnia doskonałości Dlatego ludzie łączą się w rodziny, mąż ma inne zadanie, zona inne, a dzieci inne, ale wszyscy razem stanowią pewna całość, bo się uzupełniają nawzajem Podobnie jest w przedszkolu, szkole, pracy, na wakacjach etc.
Jak to mowia - w grupie siła :) Dlatego jest ta kawiarenka, do której może wpaść każdy na Kawkę, herbatkę, ciacho i pogadać sobie, wyżalić się lub tryskać humorem czy szczęściem - zapraszamy :) Tak Ciebie zapraszamy, nie obracaj się na boki, bo mowie do Ciebie - napisz kilka slow o pogodzie, lub jak się czujesz, czekamy i pozdrawiamy
Witam. To ja bidula haruję w kuchni, a Wy tu sobie pogawędki ucinacie? Myślałam, że macie wolną sobotę. No ale skoro tak to i ja się melduję. Wczoraj trochę popracowałam na działce, aż moja sąsiadka-przyjaciółka si e zaniepokoiła, czy aby nie przesadza.... ale powiem Wam, że od dłuższego czasu miałam w miarę dobrze przespaną noc. I ci jeszcze Wam powiem - odważyłam się zasnąć na boku... a potem... całe łóżko już było moje i oba boczki użyte. Chyba mój organizm już domagał się powrotu do normalności i spania w pozycji ulubionej dawniej/ U mnie dziś pogoda cudowna /ale i tak czuję jesień w powietrzu i nie lubię tego okresu/. Pieką znowu pasztet z selera i kabaczka, ale w miejsce pieczarek dałam więcej papryki w 3 kolorach i kukurydzy trochę, tak dla poprawy efektu. Ciasto też upieczone, ale gorące, więc na razie nie dostaniecie.... po wiedziałam "na razie".... Na otarcie łez pozostawiam foto ojej pięknej hortensji.... zaspałam w tym roku, bo kwiat ma tylko na jednej łodydze, a pozostałe dopiero zawiązuje. Może na Gwiazdkę zdąży, chyba, że wcześniej mróz ją otuli. Pozdrawiam.
Alman, super, ze juz wracasz do zdrowej normalności Hortensja cudna, ale to ''na razie'', to już chyba minęło, wiec ja poproszę kawałek ciasta, ten większy jakby co Pozdrawiam wieczorkiem
Witam. To "na razie" trochę trwało, ale żebyście nie pomyślały, że mam sklerozę /co to, to nie!/, melduję się z ciastem. Przynoszę prawie całą blachę, nie dlatego, ze jestem taka szczodra, ale ciasto wyszło mi przeraźliwie kruche i brzydko się kroi. Męczcie się same z tym krojeniem. A poza tym ciasto pyszniutkie, kruchutkie, maślane, z dużą ilością owoców, głownie jabłka, potem śliwki i na okrasę gruszki. A, jeśli chcecie, posypcie sobie pudrem. Zajadajcie. Miłej niedzieli. Ala
Mlasku, mlask proszę mi ciepnąć łychą czy łopatką na talerzyk duuży kopczyk, byle śliwek i gruszeczek jak najwięcej trafić Dziękuję i wpraszam się na następne /jakie w planach??/ :-)
O wow! Im bardziej kruche, tym pyszniejsze ciasto :) Wygląda rewelacyjnie, a z krojeniem to nie trzeba się męczyć, wystarczy na pół i ta połówka dla mnie Dziękuję Alman za słodką pychotkę
P.S. To, ze nie masz sklerozy to oczywiste, ale obiecałaś w poprzednim locie jeszcze, ze cos nam opowiesz, jakiś sen sprzed 4 lat: '' Jutro opiszę Wam mój sen sprzed 4 lat.... wierzycie w sny?'' I, prawdę mówiąc, nie mogę się tego doczekać a Ty milczysz Pozdrawiam niedzielnie
Milczę, bo uznałam, że nikogo nie zaciekawiło to, co mi się śniło 4 lata temu i nikt nie potwierdził, że też wierzy... ja wierzę... i pamiętam, że obiecałam, ale nie chciałam Was zanudzać. Ale Ty masz pamięć!!!
Ja też już się nie mogę doczekać tych "sennych" wspomnień... Sny mają coś w sobie. Moim zdaniem czasami są odreagowaniem tego, co przeżywamy i uwalniają emocje a czasami mogą być "odpowiedzią" dla przeczuć z naszej podświadomości... (czy ja to zrozumiale napisałam czy coś zagmatwałam...?) Czekamy
Ok, to napiszę, ale muszę mieć chwilę i nastrój odpowiedni, bo to sen-przepowiednia, który ....poczekajcie cierpliwie, a dowiecie się....Ja 4 lata rozmyślałam, o co w nim chodziło.
Nadiu gratuluję pamięci, 4ry lata do lepiej niż pamięć komputera /ta z czasem wysiada/. Moje sny, to nie sny tylko chyba zagubione fale tivi - może jak jedna agentka z filmu - odbieram HBO ;D Więc średnio w nie wierzę, ale znam takich co są przekonani o ich misji w naszym życiu i to rozumiem - w końcu trzeba w coś wierzyć. Udanego dnia i tygodnia ;)
To jakieś szaleństwo! Ja nie mogę patrzeć na tę fotkę, bo mnie "skręca". Przecież upiekłaś to, co ja lubię najbardziej. Duuuuża ilość owoców i duuuuuża ilość kruszonki. Lepiej być nie może Mmmmmm
Hej, heej :) Od wczoraj powiedzenie 'do 3ch razy sztuka u nas brzmi do 4ch jeży szukaj... Tak, pod wieczór już było, wróciłam z torbami zakupów do domu /dobrze, że je powolutku wybierałam z bagażnika/ i co widzę tuż przy bramie?? kolejnego jeżyczka. Fajnie wyrósł na ogrodowym robactwie i świetnie sobie poradził nasz Franek Zaradny - Twardziel. Jutro znowu kurs do ośrodka, by połączyć go z braholkami i siostrzyczką. Przenocował w pudle ale spania nie miałam, bo słyszałam jak wydziera pazurkami wielgachną dziurę 'na wolność - nawet specjalnie dla niego przytaskana wołowinka /2gi kurs do sklepu zaliczyłam/ nie jest w stanie go przekonać do zamieszkania z nami. Oj fajnie z tymi zwierzakami, ani chwili nudy i kondycja lepsza a na chorowanie to już wcale czasu nie ma /muszę być zdrowa, by dbać o wszystkie czterołapne i skrzydlate, futrzaki i kolczaki
Super wierszyk - to właśnie o naszym Franku, tyle że on fuka na mnie i daje do zrozumienia żebym go wreszcie uwolniła. Dzisiaj odzyska częściowo wolność i dołączy do rodzeństwa - wszystko dogadane, tylko zapakować malca i w drogę.
Hej ;) Spokojnie i sprawnie Nasz Franek dołączył do rodzeństwa - 4go do brydża mają, to czas im ciekawiej zleci ;D Vet'y zachwycone maluchem, bo nie bał się wcale gdy go ważyli i oglądali /całe 300g ma/, jak dobrze pójdzie to już samodzielnie przezimuje w swojej 'jeżowni. Taki cwaniak, po obozie przetrwania w ogródku, że już wczoraj chciał nam zwiać i to 2a razy /chwilka nieuwagi i już po ręczniku wspiął się na wanienkę, pudło i wisiał na krawędzi lub siedział na wierzchu/. Fotek nie mam, bo nie nadążałam za nim i jego apetytem. Trochę jestem umęczona i niedospana, ale wszystko wynagradza mi spokój ducha - malce rosną /3y poprzednie już są spore/ i czeka je dobra jesień, bezpieczna zima i spokojna przyszłość.
Smosiu, podejrzewam, że w poprzednim wcieleniu byłaś Panią Jeżową /tak się powie?/. Cudne to. Ponoć zwierzęta ciągną /i lubią/ do dobrych ludzi. Widzisz, jesteś chodzącą dobrocią.
Ja chyba nie miałam poprzednich wcieleń ... Nowa jestem i dzika /wg niektórych/ więc ta dzikość przyciąga inne dzikuski kolczaste i futrzaste, pisklę kosa też do nas przylgnęło kiedyś. Staram się być coraz lepsza, ale nie zawsze mi to wychodzi
Witam poniedziałkowo Ale się zapowiada piękna pogoda na ten tydzień! Oby dodała nam dużo pozytywnej energii.
Dziś po pracy planuję popracować trochę fizycznie. Muszę ogarnąć trawnik.
Prawie nigdy nie rozmawiamy o programach TV. Wiecie co, rzadko oglądam TVP1 ale jak jak tylko się pojawia "Rolnik szuka żony", to ja już jestem przed telewizorem Wczoraj był pierwszy odcinek nowej serii. Fajny. nawet momentami wzruszający. Bardzo lubię prowadzącą czyli Martę Manowską - bardzo naturalna i empatyczna osoba. A Wy oglądacie coś namiętnie?
Witam w słoneczny i bardzo ciepły poniedzialek Jest przepięknie, tym bardziej, ze syn przyjechał do nas na kilka dni :) Takie rodzinne spotkanko :) Jeśli chodzi o programy czy filmy, to pamiętam, ze kiedyś baaardzo dawno temu oglądałam ''Rolnik szuka zony'' i na tym się skończyło. Natomiast z filmów, do których lubię wracać co jakiś czas, to mam ich kilka:
1. ''Jasminum''w roli głównej Janusz Gajos, naprawdę daje wiele radości, spokoju i przemyśleń, znajduje się tam prosty klasztor, do którego nieoczekiwanie dociera matka (odnawia obrazy) z dzieckiem, są też perfumy i ich działanie, dobroć, namiętność, wszystko pięknie pokazane - polecam :)
2.''Ranczo'' główną podwójną rolę gra Cezary Żak (księdza i wójta), jest to serial, który raczej jest komedia, ale ma dużo z życia wzięte i czasami daje mocno do myslenia ;)
3.''Incepcja''- główną rolę gra Leonardo di Caprio, gdzie pokazane jest jak można zmienić rzeczywistość poprzez sny. Są też grupowe sny, sen we śnie etc. Daje bardzo dużo do myślenia i jest bardzo dobrze zrobiony - polecam :)
Mam jeszcze wiele innych filmów, które uwielbiam czy seriali, ale wymieniłam tylko 3, żeby nie było za dużo :) A Wy jakie lubicie seriale czy filmy?
Oooo tak "Jasminum" też mi się bardzo podobało. Janusz Gajos zawsze był bardzo dobrym aktorem i w tej roli również "błyszczy"
"Ranczo" swego czasu oglądałam regularnie i moim zdaniem jest to faktycznie bardzo udanie zrobiony obrazek naszego społeczeństwa. Może ciut przekoloryzowany, ale faktycznie odzwierciedla różne zachowania społeczne i środowiskowe. Doskonała rola nieżyjącego już (niestety) Pawła Królikowskiego. A skoro już wspomniałam o aktorach, to dla mnie takim trochę niedocenionym talentem jest aktor starszego pokolenia - Kazimierz Kaczor. Mój ulubiony film gdzie zagrał główna rolę, to niezapomniany "Jan Serce". Jej ile to wzruszeń było... Ten serial mogę oglądać bez końca
Niestety zdradziłam kino, wypożyczalnia troszkę słabnie, więc nie oglądam prawie nic. Słucham coraz więcej muzyki, głównie klasycznej, bo ulubioną już wysłuchałam do cna i mam jej dość. Seriale nigdy mnie nie wciągały a filmy tylko niektóre oglądam, rzadko polskie /mówią i słusznie o polskich produkcjach: są jak wizyta u dentysty - bolesna i droga/. Dla mnie film to albo rozrywka, w dobrym tonie bez wulgaryzmów itp, albo ciekawa opowieść o życiu, historii czy fantazja pięknie oprawiona. Moim filmem do wielokrotnego oglądania jest: Amadeusz /staroć ale rewelacyjna gra i scenariusz a muzyka oczarowuje/; Hair Skaza z J.Binoche; Misja; większość dzieł Polańskiego i jak na pół-wschodniaczkę przystało 'SAMI swoi Z nowszych polskich produkcji to 'Quo vadis - oglądałam w kinie i mimo powszechnej krytyki, byłam bardzo nim poruszona - Pieczka w scenie finałowej /jako Piotr zmierza do współczesnego Rzymu, to nie wymaga chyba komentarza .../. Tak mogłabym do wieczora zapisywać kolejne wiersze, ale nie chcę już nikogo zanudzać i mam sporo kuchennych/ domowych, ogrodowych zaległości, więc spadam. Pa ;)
Witam wtrokowo Wczoraj było tak przyjemnie na zewnątrz, że aż się nie chciało siedzieć w domu. Ledwo weszłam po pracy do domu, to zaraz poszłam ogarniać trawnik. Przy takiej aurze, to aż chce się pracować. Trawę wyczesałam z liści na prawo i lewo ale widzę, że już niedługo czeka mnie koszenie. Hm...może w sobotę...? Wczoraj wieczorem miałam telefon, że w środę przyjeżdża rodzina i wyjeżdżają w piątek. zatrzymają się u moich rodziców, ale to oznacza zmianę planów. Trochę mam w tym tygodniu na głowie a teraz dodatkowo dojdzie mi kursowanie z jednego końca miasta na drugi. No nic, jakoś to poskładam "do kupy".
Ponoć dziś popołudniu ma być na termometrze 29 stopni Chętnie bym gdzieś sobie pospacerowała, ale muszę gnać do domu, bo mam gościa.
Nie chce mi się dzisiaj pracować. Tyle rzeczy mogłabym w tym czasie zrobić
Zostawiam herbatę z sokiem i cytryną. Dobrego dzionka!
U nas dzisiaj 28 a jutro ma być 25 stopni, zobaczymy :) Dzisiaj całą ferajną spacerowaliśmy wzdłuż rzeki, a potem wszyscy wskoczyli do łódki i każdy po kolei wiosłował, oprócz mnie, ja chciałam jak najszybciej ''zejść na ląd'' Uwielbiam łódki, kajaki i inne wywrotowce, ale z daleka, a jak już popływać to na czymś porządnym Pozdrawiam przygodowo
Super, ja troszkę też nadrobiłam, ale końca nie widać i dłuuugo nie zobaczę. Powoluśku i bez napinki ogarniam najpilniejsze prace. I moje zimowity zaczynają wychodzić - istny wysyp, jak grzybków w lasach.
Dzisiaj czeka nas spacer na jakiś punkt widokowy, a ja muszę rano jeszcze zrobić blok czekoladowy i trochę przygotowań do obiadu, a więc znikam i życzę Miłego Dnia :)
Heej;) Blok czekoladowy - dasz gryza czy wszystko dla gości i rodzinki? Dobra, mam trochę galaretek w czekoladzie i inne słodkości, to sobie posłodzę trudny poranek. Pięknych i dalekich widoczków;) Fajnego dnia :)
Nadia! Ty kusicielko! Bułki są po prostu przepiękne. Niesamowite, że wyglądają tak zawodowo. Masz do nich recepturę (przepis) czy robisz z głowy? Bagietka też wygląda zawodowo. Czekoladę robisz z mleka w proszku? Jej, jak ja dawno czegoś takiego nie robiłam. pamiętam, że zajadaliśmy się kiedyś na potęgę
Robie je regularnie, bo wszystkim smakują, a nie są trudne w robieniu. Jeśli chodzi o bagietki, to pomysł od razu przyszedł do głowy, bo robiłam z potrójnej porcji (od razu polecam robić z podwójnej porcji, bo można większe bułki formować ;) ) Są pyszniaste :)
Smakosiu, ale się namęczyłam z tymi linkami, bo nazwa była dobra, ale pokazywał się link do muzyki jazzowej, chyba zaczarowałaś te strony na chwile, ale już wszystko jest ok Pozdrawiam :)
Ooo jak fajnie, że podlinkowałaś wszystko. Z pewnością w wolnej chwili zaglądnę i pewnie się skuszę. Na początek zrobię czekoladę - taki powrót do dawnych czasów. No ale to dopiero na następny weekend. Czasami faktycznie jest jakiś problem przy wklejaniu linków. No ale największe zamieszanie to ja zrobiłam, kiedy zablokowałam nam całą Kawiarenkę swoją akcją "pomocową". Pamiętasz - wszyscy widzieli tylko zdjęcie a treści uciekały Dziękuję
Tego to już nie pamiętam, no ale nie ma co się dziwić, skoro zawsze wolałam kawiarenki na żywo niż w internecie I tak stwierdzam, ze przez ta kawiarenkę uzależniłam się za bardzo
Smaczne i śliczniutkie - jak z cukierni czy piekarni. Chętnie chrupnę, jak na łasucha przystało. A bułki takie to kupowałam w pobliskiej piekarni, ależ pyszne były /musiałam wcześnie stać w kolejce, by kupić bo w godzinę rozchodziły się wszystkie/.
Witajcie środowo Wnioskuję z wpisów, że wszyscy wykorzystują piękną aurę i "wyciskają" z dzionka ile się da. Fajnie fajnie Ja niestety nie mogę się pochwalić tym samym. Po pracy muszę iść do dentysty i zrobić przegląd "kiełków". Trochę się "cykam" Potem szybko do rodziców, bo tam się zjadą goście - rodzina postanowiła wpaść na parę dni. na koniec prędko do domu i tym sposobem dzień zleci szybciorem. A pogoda faktycznie rewelacyjna. Ech, jak ja bym teraz chciała pospacerować sobie gdzieś po jakiś urokliwych zakątkach. Muszę o tym zapomnieć, bo mnie zacznie "skręcać" z żalu. Udanego dzionka! Cieszcie się słońcem!
Witam;) Na 'skręcanie nie ma leku, ale można je złagodzić: - odpalić pokaz slajdów z ulubionymi widoczkami czy zwierzakami - zaparzyć herbatkę lub co kto lubi /ja kawusię poproszę, 2gą bo po 1szej nie ma już śladu i opadam z sił/. Mnie skręca gdy oglądam słodkości lub czytam o nich a są poza moim zasięgiem - istna gehenna /kto jest łasuchem, ten wie jaka to udręka/.
Witam czwartkowo :) Syn wyjechał, a córka wyjeżdża w niedziele na studia, dlatego trzeba jeszcze wykorzystać ten wspólny czas :). Pogoda dopisuje, ale nie jest tak ciepło jak ostatnio, mimo wszystko trzeba korzystać z ostatnich ciepłych dni - Pozdrowionka
Witam czwartkowo "Miałam trzy kamienie". Jeden już wczoraj zwaliłam czyli stomatolog odhaczony. Uf! Okazało się, że zęby są zdrowe, kamienia i osadu brak. Uf! Uf! Uf! Wizyta kontrolna za pół roku. Ale radocha!
Słońce świeci ale powiem Wam, że jest chłodno. Wiatr zaczął szaleć. Ten tydzień jest szalony. Nie mam zupełnie czasu dla siebie. nawet nie było chwili żeby zrobić zakupy. Dziś nie będzie inaczej, ale może jutro się uda...? W weekend planuję odetchnąć. Zmykam. Dobrego dnia!
To miałaś kamyczki, drobne, prawie piasek ;D Chłodno jest, a wiatr lodowaty i nie wiadomo co ubrać, bo słonko też chwilami świeci więc podgrzewa nas mocno. Istna kołomyja z ta pogodą, ale nie ma co narzekać dopóki 'żabami nie rzuca
Piątek, piąteczek, piąteluniek Muszę się przyznać, że dziś jestem cała "zestrachana". Tak, jak wspominałam miałam "trzy kamienie do zrzucenia" czyli innymi słowy trzy poważne tematy do odhaczenia. Pierwszy za mną a dziś drugi. Mam nadzieję, że jak wrócę, to będę mogła napisać, że kolejny "zrzuciłam z siebie". Jej, co się człowiek musi nadenerwować...
Za oknem bardzo chłodno (chyba 7 stopni) ale na szczęście świeci słońce. Uwielbiam je, bo dodaje nam pozytywnej energii.
"Drugi kamień zrzucony". Zrobiłam kontrolne USG piersi. Wszystko w normie. Kurcze, jak ja się zawsze stresuję. Wiem, że to trochę bezsensowne ale nie mogę nad tym zapanować. Tłumaczę sobie itp. Nie działa "Trzeci kamulec", to kontrolna wizyta u mojego onkologa w przyszłym tygodniu. Dziś przytrafiło mi się coś dziwnego. Napiszę Wam o tym, bo jestem ciekawa czy ktoś z Was zetknął się z taką sytuacją. Może coś mi poradzicie...? Poszłam po USG zrobić mammografię, bo pani radiolog powiedziała, że minęły już dwa lata i powinnam od razu to załatwić. No to pomaszerowałam tam. Nie było ludzi i już miałam wejść... Okazało się, że ktoś leczy się w innym szpitalu pod moim nr PESEL i widnieje informacja, że ja już robiłam mammografię. No szok! Oczywiście w systemie nie widać nazwiska. jest jedynie informacja, że to w innym szpitalu. Pytam co teraz? No to dowiedziałam się, że sama muszę to wyjaśnić i najprędzej zgłaszając sprawę do NFZ. To jednak nie oznacza załatwienia tematu, bo ktoś to musi przeanalizować. Hm... Normalnie jestem dziś jakaś "wypluta".
Uważaj gdzie zrzucasz te kamolki ;D Jeden walnął w moją kostkę i wczoraj wieczorem bolała i puchła, na stopę nie mogłam stanąć ;(( i schody były wyzwaniem nie do przejścia. Po smarowaniu i zimnych okładach dzisiaj lepiej to wygląda ;)
Pesel'e podwójne? Nowy przekręt na pesel, skoro na wnuczka i milicjanta już są obcykane/znane. Wyjaśnić trzeba, może to tylko błąd, zwykła pomyłka przy wklepywaniu? Znajoma walczyła z zus'em - miała 2a konta i za nic nie umieli ich scalić. Ot ludzkie słabości, w pośpiechu różne pomyłki wychodzą.
Smakosiu, to trzeba jak najszybciej wyjaśnić, bo to nie jest Twoja wina z tym peselem, ale tych, którzy nim zarządzają. Teraz pesel a później konto bankowe - trzeba kuć żelazo, póki gorace - Pozdrawiam :)
Witam. Wreszcie wolna sobota, tzn. wolna od prac ogrodowych, a co, zrobiłam sobie wolne. Ale z kolei kuchnię muszę opanować i coś do jedzenia upichcić. A tak bym sobie posiedziała i nic nie robiła... fajne jest takie leniuchowanie czasem. I tak trochę robót odrzuciłam, bo miałam robić gołąbki, ale moja przyjaciółka wybiła mi to z głowy. Powiedziała mi, żebym wyluzowała, bo pracuję w ogrodzie ponad siły /w jej ocenie ponad moje siły...dobre?/, to jeszcze gołąbki? no to nie będzie na razie gołąbków. Ale coś muszę zrobić w to miejsce. Na razie ugotowałam żurek... och, jaki pyszny i jak mi smakuje, bo od dawna miałam już na niego ochotę.
Smakosiu, miałam podobną sytuację z NFOZ, tyle że z apteką/lekiem. Wchodzę kiedyś na moje konto pacjenta /ja mam takie, loguję się i widzę, kto i za co obciąża moje konto/ i widzę obciążenie przez jakąś aptekę z drugiego końca Polski za 2 leki, których nigdy nie miałam i na chorobę, której nie doświadczałam. Było tam też na stronie NFOZ miejsce na kontakt - przesłanie uwag. Skorzystałam, opisałam się i klik.... ale nie poszło chyba, coś chyba mi kazało kontaktować się bezpośrednio czy coś.... i dałam sobie spokój. uznałam, że jakaś pomyłka chyba, bo te leki to kosztowały kilka złotych chyba. Niepokoiło mnie to potem i często sprawdzałam, czy nie ma innych obciążeń ze świata, nie było, a teraz to zapomniałam nawet, muszę zaraz wejść i sprawdzić znowu. Smakosiu, ostatni kamyczek też wyrzucimy, nie chcemy takich balastów. Cały czas pomagam Ci w tym mozole, będzie dobrze, choć wiem, że mimo tego, że wiemy, że będzie dobrze, to i tak niepokój jest. Trzymam kciuki już i puszczę dopiero jak dasz info i zwolnisz mnie z tego.
Idę coś kombinować na drugie danie dla mężowatego. Pozdrawiam. Miłego dnia.
Witam w sobotę :) Trochę ostatnio migrenowo się zrobiło, ale na razie walczę bez leków i udaje się, a to ziółka, a to owsianka bogata w ziarna i orzechy, miód, oraz cynamon, nie zabrakło też konfitury z tarniny i owoce pigwowca zasypane cukrem dodane do herbaty. Czy to wystarczy? Ano zobaczymy :)
Witam w niedzielę :) Piekę, testuję i nie mam swojego ulubionego chleba na zakwasie :( Ten za chudy, tan za twardy, ten się kruszy etc. Chciałabym, żeby był w sam raz, dobrze się kroił, miał leki posmak zakwasu, najlepiej taki pszenno - zytni. No ale jest tyle przepisów, ze nie jestem w stanie wszystkiego ogarnąć. Dzisiaj upiekłam chleb niby pszenno-zytni na zakwasie (od dwóch dni już jest przygotowywany), ale niestety, dla mnie za kwaśny wyszedł. Były tam komentarze, ze chleb czuć za bardzo zakwasem, ale pomyślałam,ze to tak ma być, tym bardziej, ze autorka powiedziała, ze to taki urok chleba na zakwasie. Po spróbowaniu, stwierdziłam,ze to nie jest ten smak chleba na zakwasie, jest zbyt intensywny, a ze trochę piekłam już chlebów na zakwasie, to trochę znam już tych smaków. Chciałabym znaleźć przepis, który byłby moim uniwersalnym, może znacie taki?
Nadia, mój ulubiony chleb pszenno- żytni robię prawie tak samo, jak ten orkiszowy http://wielkiezarcie.com/przepisy/chleb-orkiszowy-smakosi-30058272 Różnica jest w mąkach i proporcjach. Daję 300 g mąki żytniej typ 720 i 100 g mąki pszennej chlebowej typ 750. Czasami robię też pół na pół. W sklepie ekologicznym kupuję tę żytnią mąkę, bo jest lepsza i tam też zaopatruję się w otręby żytnie. Wody daję na oko ale myślę, że będzie to ok. 300ml. Zazwyczaj nie dodaję ziaren do żytniego chleba a jedynie posypuję przed włożeniem do piekarnika ziarnami czarnuszki. Lubię jego delikatną wilgotność. Nigdy mi nie pleśnieje. Po tygodniu nadal nadaje się do jedzenia Moi znajomi i rodzina mówią, że nigdy nie jedli lepszego. Czy to prawda...? Nie wiem Tak czy siak dla mnie, to najlepsze pieczywo pod słońcem Ten orkiszowy z przepisu też jest przepyszny i wilgotny.
Dopisano 2020-9-20 12:29:9:
Jeszcze coś. W tym przepisie jest informacja żeby dodać pokruszone drożdże. Od długiego czasu już tak nie robię, bo widzę, że lepiej jest je rozpuścić razem z cukrem w odrobinie letniej wody. No ale Ty pewnie też tak robisz. Właśnie edytowałam teraz przepis, ale po zatwierdzeniu edycji pojawił się komunikat, że zmiana będzie widoczna po akceptacji administratora. To ci dopiero! ta strona ma administratora? Ktoś wie kim on jest?
Smakosiu dziękuję, ale chce uniknąć dodatku jakichkolwiek drożdży, zrobić chleb tylko na samym zakwasie :) Jeśli zaś chodzi o potwierdzenie administratora, to wynika tylko i wyłącznie z tego, ze Twój przepis znalazł się w polecanych :) Pozdrawiam :)
Tak jest z edycją przepisów zaklepanych na stałe - była opcja 'wstawiam na zawsze, bez możliwości kasowania lub coś w tym sensie i już bez pozwolenia nic w nim nie zmienisz. Sama kombinowałam gdy błędy wyszły po zapisaniu przepisu - dodawałam opinię w komentarzach i z głowy, bez adminów i czekania na ich poprawki. Masz dowód, że adminy są i czuwają nad żarłokowem ;D Tylko gdzie one/oni są i dlaczego milczą od lat, ktoś, coś wie lub słyszał/czytał, może nas maluczkich oświeci...
Hej;) W sprawie chlebowej na zakwasie: pisz na prive do Bahati /jak tutaj zajrzy, to może coś doradzi - może trzeba będzie dłuuugo czekać, ale chyba warto/.
Poza tym wypiekarnia chleba i bułek trochę u mnie kuleje - ot lenistwo. Ale te bułeczki z twojej fotki, dziękuję za link do przepisu, kiedyś po maratonie jesiennym, upiekę.
Witam. Niestety Nadiu, nie pomogę, bo owszem, w okresie jesienno-zimowym też od czasu do czasu piekę chleb, ale na drożdżach, bo na zakwasie... nie lubię. Ja w kuchni koczowałam wczoraj, dziś mam wolne... och, jak lubię niedzielę, gdy dam radę w sobotę przygotować jadło całkowicie lub w dużej mierze. Od jutra znowu prace ogródkowe, bo ma być ponoć upalnie jeszcze 2 dni, a potem załamanie pogody?! Wpadłam z ciastem do poobiedniej kawy, dziś zapraszam na szarlotkę sypaną ze śliwkami. Przy okazji kilka fotek z mojego ogródka kwiatowego. Pozdrawiam. Miłego dnia. Ala
Alman, naprawdę urokliwie tam u Ciebie. Patrząc na te czerwone "kuleczki" poczułam jesień... Super pomysł z tym dodaniem śliwek do szarlotki sypanej. Wygląda tak apetycznie, że zjadłam ją oczami. Muszę też zrobić. Może w przyszły weekend...? Oj, ale bym sobie teraz "wciągnęła" kawałek
Smakosiu, te czerwone kuleczki to kalina. Wyobraź sobie, że to "samosiew"... skądś widać wiatr przyniósł i zasiał i żeby było śmieszniej, rośnie sobie w... krzewie o nazwie mahonia. Miałam wycinać, ale lato minęło a teraz doszłam do wniosku, niech sobie rośnie, skoro to miejsce sobie sama wybrała. Mam taki krze ozdobny 2 w 1, wiosną kwitnie mahonia na żółto, potem kalina na biało, a na koniec jeszcze są owoce granatowe mahonii i czerwone korale kaliny.
Piękne roślinki, a ten krzaczek 2 w 1nym to już rewelacja przyrodnicza ;D U nas kalinki wymokły - kiedyś część ogrodu podmakała /podobno wysoki poziom wód gruntowych/ i nie ma już zimozielonej kalinki eskimo??, albo podobna nazwa ;(
Witam niedzielowo Piątkowe napięcie i stres zeszły ze mnie podczas wczorajszej fizycznej pracy. Zabrałam się za koszenie trawy i grabienie liści. Tak się rozkręciłam z robotą, że przy okazji machnęłam trawniki u sąsiadów po prawej i lewej stronie. Wyszło super a ja wróciłam do domu w pełni wyluzowana Macie rację, że muszę posprawdzać wszystko w temacie tego podwójnego zapisu z numerem PESEL. Chciałam założyć "zaufany profil", ale okazało się, że przez internet tego nie zrobię, bo muszę dane potwierdzić w swoim banku. System mnie odrzucił. Hm...a miało być tak prosto No nic!
Dziś rano wstałam z lepszą energią. Zrobiłam sobie odmienne śniadanie czyli usmażyłam placki z jabłkami. Jej, jak ja dawno ich nie jadłam. Za oknem słońce, ale powiem Wam, że czuje się duuuży chłodek. Z racji tej, że mam okno praktycznie w samym parku, to odczuwa się sporą wilgotność. Tak więc póki co okna mam pozamykane, bo normalnie zmarzłam. Wczoraj wróble tak szalały na moich bambusach, że aż mnie zatkało jak zobaczyłam "całą bandę" na jednej gałązce. Śmieszne to było, bo nie miały już gdzie siadać a wszystkie chciały być dokładnie na tej najwyższej. Normalnie podcinamy gałęzie, ale Połówek zostawia specjalnie jedną żeby wróble miały radochę. Tak więc wszystkie pchają się na ten "radar". Sami zobaczcie
Nie znam się na bambusach, ale twoje wyglądają trochę znajomo - jak nasze wierzby energetyczne lub samosiejki wierzbowe /listki mają identyczne/. Z wierzb mamy już tylko mandżurską ??, albo coś takiego - wielka i poskręcana, do tego rośnie jak dzika, włażąc do sąsiadów i zasłaniając ich kwiatki. Cas na przecinkę i to mocną.
Witam również poniedziałkowo :) Już po zakupach, pogoda dopisuje, kot leży w ogródku, a rudziki się denerwują jak zwykle, ot taka sielanka rodzinna ;) Pozdrawiam :)
Witam wtorkowo Poniedziałek...jakiś pędzący był. W pracy miałam natłok spraw a po pracy wcale nie lepiej. No ale ten dzień już za nami. U Was zaś jakiś fajny spokój a nawet powiedziałabym sielskie nastroje Fajnie. Niech tak będzie częściej
Wtorek zapowiada się pogodnie i raczej spokojnie. Kiedy wychodziłam z domu było zaledwie 9 stopni, ale jak nie ma wiatru, to jest naprawdę przyjemnie. Połowę drogi przeszłam sobie, bo spacer tak wcześnie rano daje mi super energię. Szkoda, że już niedługo zaczną się te nasze polskie pluchy i wtedy nici z "maszerowania".
Dziś dzień bez samochodu. Mnie to nie dotyczy, bo ja nie jestem kierowcą. A jak tam u Was w taki dzionek? Zostawiacie auta pod domem? Myślicie, że dużo ludzi w ten dzień rezygnuje z czterech kółek?
Kończę śniadanie (bułka z awokado i kiełkami słonecznika) i zabieram się za pracę. Jeszcze tylko herbata z sokiem i cytryna i juz mnie nie ma. Dobrego dzionka
Witam. Tak, cytat piękny i mądry, muszę go zapisać, bo zbieram takie mądre myśli. Pogoda dziś też zapowiada się niezła, stąd ja znowu wyjazd na działkę. Porządkują powoli ogród, ale niestety, już nie te moce przerobowe po zdrowotnych przejściach. Mam jednak nadzieję, że do wiosny wrócę do formy. Ja też już po śniadaniu. Zjadłam tosta z szynką, nie chciało mi się dziś kombinować, ale takie frykasy Smakosi to ja bym chętnie, oj chętnie, bo awokado lubię bardzo. Dzień bez samochodu... niestety, nie da się bez niego dotrzeć na naszą działkę, ale nie rozumiem do końca. Czytałam w naszej lokalnej gazecie, że jazda komunikacją miejską bez opłaty, ale zamiast biletu trzeba pokazać dowód rejestracyjny. Zgoda, to może jedna osoba mieć np. kierowca, a co pozostali? przykładowo mąż pojedzie na dowód rejestracyjny, a żona co? nie ma dwóch dowodów rejestracyjnych na jeden pojazd...żona za autobusem kłusem?
Fakt. Głupi pomysł z tym dowodem rejestracyjnym. Z tego, co pamiętam, to kiedyś zwyczajnie było tak, że tego dnia dla wszystkich była darmowa komunikacja. Najwyraźniej "cienko przędą" i wymyślili nowe, oszczędne rozwiązanie.
Witam wtorkowo :) Dzień pochmurny i jakiś taki powolny a mnie dzisiaj czeka spotkanie z lekarzem oczywiście telefoniczne, bo jakżeby inaczej. Nie lubię dyskutować przez telefon, wole widzieć twarz i reakcje człowieka, no ale jak się nie ma, co się lubi, to się lubi co się ma ;)
Alman - zgadzam się z Tobą, jeśli chodzi o dzień bez samochodu, bo faktycznie to powinno się nazywać dniem dla kierowców i wtedy wszystko jasne. Kierowca w tym dniu ma prawo pojechać sobie za darmo środkami komunikacji miejskiej, legitymując się np. dowodem rejestracyjnym. Albo kierowca zabiera cala swoją rodzinę do autobusu, legitymując się wtedy dowodem rejestracyjnym. Najlepiej by było, gdyby cala komunikacje w tym dniu zrobili darmowa bez sprawdzania biletów, wtedy byłby prawdziwy dzień bez samochodu :)
Smakosia - Jestem kierowca bez samochodu i na razie dobrze mi z tym, bo więcej można pochodzić po parkach, czy polnych ścieżkach i poznawać nowa przyrodę :) A tak to podjechać można tylko od punktu A do punktu B i gotowe a czasami jednak warto pokombinować, jak się dostać do punktu C ;)
Cały wywód samochodowy mi wcięło, nie mam sił na powtórki. Pa;) Udanego wtorkowania :)
Dopisano 2020-9-23 10:27:49:
Udanego środowania:)
PS. Nadiu fotki są śliczne, szkoda że tylko popatrzeć mogę /chciałabym powąchać niektóre ślicznoty, pewnie pachną też pięknie/. Dzięki za upiększenie poranka
Witam jesiennie :) Dzisiaj środa i jak przystało na jesień, zrobiło się nieco chłodniej i słońce gdzieś na chwilkę się schowalo :) Kocisko śpi na kanapie i nawet nie spojrzy na chłodniejszy poranek, bo w domu cieplej i przyjemniej :) Zdobędę się na odwagę i wyjdę na dwór, bo i tak mnie to nie ominie ;) A jak przystało na początek jesieni przesyłam kilka fotek i piosenkę Czeslawa Niemena ;)
Witam wieczorową porą. Dziś miałam bardzo "pracowany" dzień, choć w domu. Ale kciuki trzymam... i dobre myśli ślę... cały transport... tak po przekątnej na drugi koniec Polski... I czekam na wieści, na dobre wieści!
Alman, Ty dobry duchu...dziękuję Kciuki trzymałaś idealnie - wszystko w normie. Jeszcze czekają mnie dwa badania i tym samym dwa wyniki w październiku, ale póki co odetchnęłam z wielką ulgą
Smakosiu, przecież wiedziałam, byłam pewna, ale i tak się cieszę, bardzo się cieszę, hm.... aż mi się oczy spociły. A dobrym duchem jesteś Ty, pamiętasz? tak kiedyś Cię nazwałam.
Nadia, zrobiłaś nam urokliwą, jesienną galerię. Super wprowadzenie w ten nowy, dłuuuugi sezon. Ja mam zazwyczaj odczucie, że jesień, to najdłuższa pora roku. Plucha zaczyna się zazwyczaj pod koniec września i często kończy dopiero pod koniec kwietnia.
Witam czwartkowo Zwaliłam z ramienia "trzeci kamień". Spadł z hukiem a ja jestem duuuużo lżejsza. Z tej radości zrobiłam sobie poranny spacer i czułam, że jestem jakaś... "wolna" Tak się wczoraj stresowałam, że nagle wieczorem poczułam ból głowy. Ja w zasadzie tego nie miewam (nie licząc sporadycznego bólu zatok) więc zaraz się domyśliłam, że tak się ujawnił stres. Ale dziś już jest OK. Patrzyłam na prognozę weekendową - już od jutra zapowiadają deszcze. Jeśli ktoś zobaczy dziś na termometrze dwadzieścia stopni, to niech się napatrzy na zapas, bo chyba to ostatni raz w tym roku. Dziś w planach zakupy. Zaraz zrobię listę. Muszę sobie dobrze przemyśleć, bo nie planuję wychodzenia w ten deszczowy weekend. Wczoraj odwiedziłam rodziców więc nawet do Nich nie będę jechać. Dziś ogarnę liście z trawnika i od piątku już tylko relaks. Kupiłam dynię hokkaido. Chcę ją upiec w piekarniku. Dawno nie jadłam a bardzo lubię. Wy też robicie coś z dyni? Wczoraj będąc na spacerze podglądałam jakie piękne astry i inne jesienne kwiaty ludzie mają na swoich ogródkach. szkoda, że koło mojego domu nikt takich nie sprzedaje. pamiętam, że kiedyś w wielu miejscach stały panie z takimi bukietami i można było sobie kupić a teraz jakoś nie udaje mi się trafić. Czas zabrać się za pracę. Zrobię jeszcze gorącej herbaty z plasterkami pigwowca z sokiem z czarnej porzeczki. Miłego, słonecznego dzionka
Hej. Pani Jesień już za rogiem, jeszcze chyba dziś /u mnie/ pogodnie, a potem już prawdziwa jesień. Smakosiu, z dyni robię zupę i chyba kiedyś jakieś ciasto było. A co robisz z dyni? Upieczona i co? chętnie się dowiem, bo lubię smakować nowości, a dla mnie będzie to coś nowego zapewne. Ja wczoraj robiłam knedle z ciasta serowego ze śliwkami... tak mnie coś naszło. A i zupę minestrone ugotowałam, taką "po mojemu", ale bardzo mi smakuje. Teraz kombinuję co na niedzielny obiad zrobić, bo lubię wcześniej zaplanować, a tu "pomysła" brak. Za to na ciasto mam plan - sernik na spodzie z delicji wiśniowych, chyba będzie pyszny. Pigwowca trochę już przerobiłam - w soku własnym. Przyniosłam znowu łubiankę z działki, ale nie wiem kiedy się zabiorę, bo jeszcze ręce mnie bolą po wcześniejszym krojeniu. Jak będzie padać to może się zmobilizuję. Miłego dnia życzę.
W załączeniu skrawek mojej jesieni w ogrodzie i na balkonie,
Wow! Alman, ale masz pięknie na tym balkonie, taki jest klimacik, można powiedzieć, a w ogrodzie widze, że masz to co ja, czyli roślinki miododajne, do których lecą wszelkie owady, pszczoły, motyle etc :) Super! :)
Jeśli chodzi o tę moją pieczoną dynię, to albo wykorzystuję ją do zupy dyniowej albo dodaję na zimno do mieszanki sałat. Czasami gotuję kaszę pęczak czy inną i dokładam dynię, paprykę i co kto lubi. Z tego wychodzi coś w rodzaju sałatki. Doprawiam, oliwą i cytryną. Preferuję bardzo prostą i szybką kuchnię. A! Jeszcze bardzo lubię placki dyniowo-ziemniaczane. Łączę w proporcjach pół na pół. No i teraz jestem głodna . Przez Ciebie!
No to super Smakosiu, ze juz jesteś na 100% pewna, ze zdrowie Ci dopisuje, bo to najwazniejsze :) Dyni Hokkaido, to chyba jeszcze nie jadłam, ale za to dynia butternut, czyli piżmowa, bardzo często gości na moim stole :)
Aaaaa to ta dynia! Dobrze, że jest link, bo jakoś zapomniałam która to. Ty wiesz, że ja jej jeszcze nigdy nie kupowałam Chyba się "zawiesiłam", bo ciągle sięgam po tę jedną czyli Hokkaido. Uwielbiam ją, bo nie trzeba jej obierać. Piekę w piekarniku pokrojoną na kawałki ok. 1,5cm. Lekko naoliwię i posypuję przyprawami (zazwyczaj pieprz, sól i czasem czosnek pod koniec pieczenia).
Dyni piżmowej tez nie trzeba obierać, jak się piecze w piekarniku, wystarczy przeciąć wzdłuż, wyciągnąć gniazda nasienne, przyprawić, nasmarować oliwa, może jakieś świeże zioło na to i do piekarnika, gdy jest jeszcze nie zupełnie gotowa, dodaje w dolek jajko a niektórzy i ser żółty. Inspiracje są nieograniczone:0) Polecam :)
Oj astry to teraz najpiękniejsze kwiatki, niestety nie mam ich u siebie. Za to zimowity mnie zaskakują - wychodzą tam, gdzie ich nie sadziłam, chyba. Pewnie mam pomocników, krasnale czy inne ogrodowe duszki, które po swojemu rządzą i sadzą roślinki ;D
Fajnie, że czwartek - jutro koniec harówki i super lenistwo piątkowo-sobotnie. A padać może i to jak najwięcej, bo już mam łapki do kolan wyciągnięte od dźwigania konewek /podlewam niektóre moje i sąsiadowe ślicznoty, napełniam poidełka dla ptasich dzikusków - niektóre kąpią się też w nich/ i chyba zawias ramienny mam do wymiany ;( Dobrze, że tylko jeden - przejdę na napęd leworęczny ;D jakby ten wysiadł całkiem.
Pozdrawiam i życzę zdrowia nam wszystkim oraz dobrego humoru
Witam w jesienny czwartek Czuć już jesień szczególnie poranki i wieczory są chłodniejsze i dają to odczuć na sobie, ale to uroki jesieni :) Jesień może też być ciepła, tzw. Polska Złota Jesień, która kojarzy mi się z ciepłem słońca na tle spadających kolorowych liści, głównie klonowych, ale nie tylko, i czasami widoczne nici babiego lata Kocham taką jesień, bo jest bardzo urokliwa a do tego filiżanka kawy z odrobiną syropu z dyni? Pozdrawiam wszystkich ciepło-jesiennie i miłego dnia zycze
Ale fajna jesień! Taka już brązowa od kasztanów. A do tego jeszcze te poetyckie opisy...zrobiło się nastrojowo. Hm...nie znam syropu dyniowego. A co to za jeden? Sama robisz czy kupujesz?
Teraz 'pomalowali nas na żółto (jak w piosence 2+1 ), ale jak nas 'odmalują to poszukam takich pyszności dyniowych, w kawiarni. Sama dynię umiem tylko pestkować i suszyć, reszta to już wyższa jazda dla zaawansowanych.
U nas leje od wczorajszego południa. Fajnie, dzisiaj 1szy raz od bardzo dawna nie podlewałam roślinek.
Dzięki, może kiedyś przyda się Nie mam talentu, ni surowca do przerobu, ale kto wie czy kiedyś nie wyhoduję sama dyni /rok temu nie wyszła mi/ i spróbuję wykombinować takiego syropu. Może być pyszny, nie tylko do kawy.
Piątek, piąteczek, piąteluniek! Jupi!!! Jak ja się cieszę! Już wczoraj tak intensywnie myślałam o piątku, że aż sama siebie musiałam wyciszać i przypominać, że radość jest przeznaczona na jutrzejszy dzień Z okazji załatwienia tematu pt. wizyta lekarska postanowiłam zrobić sobie przyjemność i kupiłam na weekend lody Ostatnio mocno ograniczam słodycze ale wskazane jest czasami "zgrzeszyć" Tak, jak planowałam zrobiłam wczoraj większe zakupy i coś czuję, że kolejne będą dopiero za tydzień. Staram się nie chodzić często w takie duże skupiska ludzi. Wystarczy, że każdego dnia jeżdżę komunikacją miejską. Powiem Wam, że teraz jest coś dziwnego - kiedyś ludzie co rusz kaszleli (tak przeziębieniowo albo papierosowo. Teraz każdy się powstrzymuje, bo pewnie obawia się reakcji ze strony innych pasażerów. No ale długo ten stan nie potrwa, bo przecież zaraz się zacznie okres przeziębień. Wczoraj była duża liczba zachorowań w Polsce. Hm...niepokojące. Poranek póki co bez deszczu więc z przyjemnością zrobiłam sobie spacer. Ale powiem Wam, że było ciemnawo o szóstej. Pewnie trochę chmury to spowodowały ale faktycznie wyraźnie czuje się, że dnia jest już mało.
Jak tam u Was plany na weekend? Co gotujecie? Jakieś pieczenie? Robicie jeszcze jakieś przetwory na zimę?
Komuś herbaty? No to zostawiam i życzę miłego dzionka
Witam. U mnie chłodno, ale słonecznie, w dzień ma być bardzo ciepło. Jadę na działkę, choć to dziwne, nie chce mi się... Niebywałe...Jutro ma mocno padać, więc nie chcę, ale muszę... Wczoraj chwyciłam się za mycie okien... no, trochę chyba przegięłam, ale żyję.... W planach mam jutro jakieś gotowanie i pieczenie /nawet lubię ostatnio to robić, ale musi to być ciągle coś nowego/. Myślę, że zrobię zupę grysikową na lekkim rosołku, pierś z kurczaka albo pieczoną w piekarniku z dodatkiem cukinii i pomidora i do tego jakieś ziemniaki też pieczone równocześni, bądź też piersi w sosie śmietanowym z suszonymi pomidorami i wtedy już ziemniaki z wody lub jakaś kasza. Sałatka jeszcze nie wiem jaka, może to będzie po prostu pomidor, ogórek i cebula? Jak już pisałam wcześniej planuję upiec sernik na spodzie z delicji, ale to jeszcze zobaczę, bo pomysłów mam masę. Wiecie, że kiedy wyszłam z prac umysłowo-biurowych to jako emerytka całkiem polubiłam kuchnię? dawniej lubiłam tylko robić przetwory, no i czasem coś upiec. Teraz zmieniło się wszystko o 180 st. Często mówię, że moja Mama patrząc z góry na moje poczynania nie może się nadziwić, czy to na pewno ja... Ale się rozpisałam, miałam coś jeszcze pisać, jednak ręka mnie już rozbolała /czuję okna wczorajsze/. Zatem miłego dzionka, trzymajcie się zdrowo.
To nieźle sobie wczoraj popracowałaś. Koleżanko! Ty nie przeginaj Wiesz, że roboty się nigdy nie przerobi a Ty masz się trochę oszczędzać. Chyba muszę się gdzieś cichutko ulokować w Twojej kuchni, bo menu zapowiada się smakowicie. Wyjdę z kąta, jak pójdziecie spać Tylko zostaw coś w piekarniku
Witam w piątek :) Na dworze jesienna szaruga, pada i wieje, ale może się przetrze później, mam taką nadzieję ;) Wczoraj był dzień w kuchni, zrobiłam gołąbki i surówkę na 2 tygodnie. Miałam dwa wielkie słoje od koleżanki, wiec w nie wpakowałam po 10 gołąbków i sos do tego. Jeden się sam zamknął, drugi musiałam zapasteryzowac. Pierwsze takie moje doświadczenie, zobaczymy czy przetrwa w piwnicy :) Surówka pójdzie na bieżąco, będzie trzymana w lodowce :) Dzisiaj relaksik, bo obiadek zrobiony i chyba ukradnę męża na kawę i ciacho ;) Pozdrawiam poranno-piątkowo :)
Tylko i wyłącznie mojego męża mogę ukraść, lub porwać na kawę, bo powiedzmy to tak trochę brutalnie: Towar z drugiej reki mnie nie interesuje A tak na serio, to mogą to być wszyscy chętni, rodzina, znajomi, dzieci, każdy, kto ma tylko ochotę, aby odgonić ''zegarmistrza'' hihihi, no ale mąż ma pierwszeństwo, bo czasami trzeba go ucywilizować, a nie wciąż w domu, bo w domu smakuje kawka najlepiej
Pozdrawiam ciepło i powiem w sekrecie, że udało mi się dzisiaj dostać kawkę z dynią i przyprawami, później wstawię fotkę
Witam sobotnio Rzadko się odzywam w ten dzień, bo zazwyczaj wychodzę wcześnie z domu i wracam dopiero wieczorem ale dziś jest inaczej. Za oknem jesień na całego. Razem z rzęsistym, równym deszczem spadają co rusz liście. Patrząc na to z perspektywy pokoju, gdzie dzięki małej zapalonej lampce zrobiło się przytulnie - jestem zwyczajnie zachwycona. Doceniam takie chwile. Mogę się relaksować i odpoczywam w cieple. Mam tyle pomysłów na ten dzień...wszystko może sprawiać przyjemność Czasami tylko przychodzi mi do głowy, że są tacy ludzie, dla których ta pora roku, to paskudna udręka - nadchodzi bardzo trudny czas dla bezdomnych osób. Tym bardziej doceniam to, co mam... Ogólnie za jesienią nie przepadam ale tak naprawdę, to najbardziej nie lubię zimy. Wszystko dlatego, że jestem wielkim zmarzluchem. Łatwiej mi znieść deszcz, niż te niskie temperatury. Oj, jak ja ich nie lubię Zima ma tylko jeden plus - święta! No a jak święta, to choinka, światełka itd. No dobra! Przeginam! Przecież nie mogę teraz się roztkliwiać nad świętami. Już przestaję.
Dziś wreszcie się wyspałam. Najpierw obudziłam się o 5-ej czyli tak, jak każdego dnia gdy idę do pracy, ale zaraz potem przytuliłam do poduszki i znów zasnęłam. Pewnie z uśmiechem na twarzy, bo byłam zachwycona faktem, że to sobota O godzinie 7-ej przyszło mi do głowy, że skoro jeszcze nie pada, to mogłabym wyskoczyć na pobliską stację benzynową po magazyn pt. "Wysokie obcasy - extra". Ten październikowy numer jest szczególny, bo to setne wydanie. Lubię go czytać, bo jest sporo fajnych felietonów i artykułów. Jak pomyślałam - tak zrobiłam i dzięki temu miałam idealny poranek czyli gazeta i kawa
Teraz chodzi mi po głowie żeby zabrać się za pieczenie owsianych ciastek z wiórkami kokosowymi. Mam też przepis na owsiano-marchewkowe. Ponoć fajnie wilgotne. Nie mogłam się zdecydować, które zrobić i nagle mnie oświeciło, że przecież mogę upiec jedne i drugie No to czas się za to zabrać. Włączę sobie jakąś fajną muzyczkę i jak poczuję ciepło z piekarnika, to z pewnością zrobi się jeszcze przyjemniej. Ech, jak mi dobrze...
Witam w zimną i słoneczną sobotę :) Ej! Jesieni, gdzież tyś umkła, toć dopiero przyszłaś, a już tak zimno powiało, jakby zima była w zanadrzu, wracaj tu natychmiast Żarty żartami, ale naprawdę tak się ochłodziło, że musiałam wczoraj trochę podgrzać mieszkanie i dzisiaj zresztą też. Niby piękna słoneczna pogoda a tak zimno, że nawet kot przypadkiem zlazł z kanapy, żeby mi potowarzyszyć w rozwieszaniu prania w ogrodzie, czego nie zauważyłam, bo tak zimno było, że zamknęłam drzwi i kot biedny dobijał się do nich, kiedy otwarłam, było krótkie miaukniecie, w stylu - no masz szczęście, że otworzyłaś Jestem w trakcie robienia chleba, mam plan zrobić jeszcze struclę drożdżową z dżemem, ale to muszę najpierw rozpracować ;) Za mało mam czasu, dopiero co zjadłam śniadanie, bo zawsze cos, ktoś i robota ucieka, a czas odpływa. Wiec kończę i życzę miłego i ciepłego dzionka :)
Mądry facet, ale życia nie znał ;D;D Czasami z tą wiarą bywa różnie... Lepiej chyba za dużo nie myśleć o jutrze i cieszyć się dniem dzisiejszym, jakby jutro mogło nigdy nie nadejść /takie czasy wariackie mamy/.
Nadiu - masz rewelacyjne wrzutki', aż siły i chęć do życia wracają
GDZIE jest ALICJA? Ani słówka na sobotę/niedzielę?? Oj, chyba zła na deszcz i wszystkie/ich zachwyconych/ne jesienią Alman, jesień szybko minie, a jeszcze szybciej gdy wstąpisz do gościnnej i przytulnej KAWIARenki .
Nasza Luka wtulona w ulubiony kocyk i ... we mnie /chyba/, tak na poprawę nastroju:
Kochani odkryłam dzisiaj ciekawy owoc, o którym nie miałam pojęcia, a mianowicie KUMKWAT :)
Kumkwat (inaczej złota pomarańcza,lub karłowata) jest podobny do pomarańczy, tylko że ma miękką i cienką skórkę, która jest jadalna, a odkryłam to, bo wczoraj kupiłam dżem z tej pomarańczy i muszę przyznać, że nie ma takiej goryczki, jak dżem ze zwyklej pomarańczy ze skórką, no a do tego podobno bardzo zdrowy :)
Tak mi się skojarzyło z dynią Hokkaido, którą Smakosia zjada ze skórką, wiec proszę, do klubu wstępuje nowy owoc, który też się zjada ze skórką Smacznego
Witam. Miałam się nie odzywać dziś, ale Smosia mnie wywołała... jestem, żyję. A słowa na niedzielę nie będzie z mej strony, wszak ja nie "kaznodzieja".... a tak na poważnie, coś nie jestem dziś w formie. W nocy obudził mnie łomot mojego serducha, niesamowite, to zdarzyło mi się po raz pierwszy po remoncie i tak potem do rana spania prawie nie było. Nie wiem jaka przyczyna, wprawdzie wczoraj rano zapomniałam zeżreć deserku /czyt. leki/, ale to chyba nie to, a może przegięłam w pracach różniastych /okna, działka - zapomniałam się?!/, a może sklerozę mam taką, że durne serce też pomyliło pory roku i myślało, że to wiosna? No, ale myślę, że to jakiś chwilowy wyskok. Dlatego też nie chce mi się pisać, ale czytać to i owszem mogę i chcę. Pozdrawiam. A u mnie dziś też pada, choć zapowiadali ulewę.
Alman, no normalnie trzeba Ci skórę złoić i tyle Po pierwsze mówione było nie przeginaj. Po drugie "deserek" ominięty - no nie! Toż Ty dopiero wracasz do formy więc jeszcze musisz być cierpliwa i robić wszystko ale z umiarem. Serducho trochę odreagowało te Twoje "wyskoki" a potem jak się wystraszyłaś, to jeszcze wzmogłaś jego reakcję. Tak więc bierz się teraz za siebie i koniec "wyskoków". Jesteś zdrowa i wszystko jest w porządku o ile tylko pozwolisz organizmowi odetchnąć i zebrać siły. Pamiętaj - wszystko ale z umiarem. No! To byłam ja - mądrala! A tak w ogóle to Cię przytulam żebyś się uśmiechnęła
Szefowa, tak jest! Przyjmuję do wykonania. Masz rację w... 200%. Fakt, jestem niepoprawna, uparta baba. Myślę, że mam ciągle 29,5 lat /na tym wieku moja psycha stanęła... a co!/, a to co się wydarzyło to był tylko nieznośny sen. Może dlatego, że ani przedtem, ani potem/teraz, nie miałam jakichś uciążliwych dolegliwości. I opowiem Wam jedno zdarzenie z czasu, gdy byłam na rehabilitacji /ośrodek prawie jak szpital/. Wieczorem przychodzi na wizytę młody lekarz kardiolog, bada i pyta - i co, teraz się pani czuje znacznie lepiej, prawda? ja odpowiadam - nie. On staje jak wryty /a przystojny młodzian był jak...no przystojny/. Jak to? pyta. A ja - bo przedtem też czułam się nieźle. To dlaczego pani poszła na zabieg? - pyta zdziwiony? Bo tak nakazywali mi mądrzy medycy - odpowiadam. Uśmiechnął się i mówi - a to dobrze, że pani posłuchała, bo to i tak kiedyś by panią nie ominęło. Miłej niedzieli.
I żeby nie było, że przyszłam z pustymi łapami, zostawiam Wam do kawusi serniczek na spodzie z delicji, polany obficie czekoladą. Może zjeść cały, ja muszę się odchudzać, bo przez tydzień przyrosłam ponad 1000 g!!!
Ty kusicielko! Sernika nie odmówię. Na szczęście te ciacha kawiarenkowe nie wchodzą nam "w boczki" Wygląda bardzo smakowicie. Ps. Cieszę się, że już się lepiej czujesz i znów można poczuć Twoją energię
Dziękuję - taki śliczny, dopieszczony no po prostu żal kroić. Kiedyś też taki upiekę.
Smacznej niedzielki ;) Powolutku żyj, by nie było już palpitacji i nerwów. Jak zwolnimy, to i dłużej i ciekawiej życie biegnie/sunie bo więcej w nim dostrzegamy- ooo, taką mądrość 'ludową zapodam. Jak ten kaznodzieja ze słowem na niedzielę
Alman, no przegięłaś, nie miałam się odzywać, ale ten sernik to mistrzostwo świata! :) Proszę podać mi adres i godzinę przyjścia na kawę Wygląda jak z najwyższej półki, bardzo drogi i bezcenny, bo zrobiony z sercem - Pozdrawiam
Ile to dobroci daje nam natura! Fajnie, że wspomniałaś o tym owocu. Kiedyś próbowałam go będąc na jakimś urlopie (już nie pamiętam gdzie - Maroko...?). Pewnie warto by było kupić w formie suszonej i koniecznie niesiarkowany.
Super, że wyszperałaś i podzieliłaś się z nami, takie smaki uwielbiam i poszukam w okolicy. Surowe widziałam, ale nie kupiłam bo nie wiedziałam jak to ugryźć" ;D
Witam niedzielowo Za oknem szaro, mokro i zimno. Br! W domu zrobiło się chłodno. Musiałam wyciągnąć koc. Czas na imbirowy sezon i jakieś pomysły na wzmocnienie odporności. Dobrego dnia
A to ci zbieżność Dziś rano mówiłam do mojej Mamy dokładnie to samo Czytając ten swój ulubiony magazyn "Wysokie obcasy - extra" natrafiłam na fajne opowiadania wzięte z życia. Wszystko było pełne refleksji i dawało do myślenia. Potem przypomniało mi się, że ostatnio ciągle coś się dzieje na świecie a do tego jeszcze ta pandemia... No i tak jakoś, kiedy człowiek to wszystko poskłada sobie w całość, to zaczyna rozumieć, że jest tylko "ziarenkiem piasku" i nie co ma martwić się na zapas, bo nie wiemy co będzie za minutę, godzinę, dzień czy rok itd. Trzeba się cieszyć tym, co się ma. Przeczytałam też taką fajną refleksję pewnego filozofa, który doskonale tłumaczył jak bardzo w życiu są potrzebne te złe doświadczenia. No ale nie będę Was zanudzać, bo i tak już się za mocno rozpisałam. Tak więc cieszmy się tym, co jest i do przodu!
... tym na co masz wpływ też nie stresuj się /lepszy efekt i zdrowie ocalone/.
Rady, radami a nerwy i tak ciągle ktoś szarpie lub coś. I jak tu nie kląć lub choćby pomamrotać pod nosem ?? Ciężkie wyzwanie, zwłaszcza dla choleryków czy ekstrawertyków albo innych nerwusów.
Spadam, pizza sama nie upiecze się
Dopisano 2020-9-28 9:17:42:
I pizzę upiekłam, ale jak to ja gapa - nie dodałam cukru do ciasta, więc drożdże miały problem i ciasto miałam cieniutkie, ale fajne /z oregano/, sos z keczupem o smaku śliwki /lidlowy/- pycha, polecam. No i ślinka zalewa, idę na gryza, co został od wczoraj ;)
Aaaaa! Jeszcze jedno! Proponuję w czwartek czyli 1 października otworzyć nowy wątek kawiarenkowy.
Alman, może zgodzisz się być następną w kolejce? Taka moja mała propozycja Oczywiście bez wielkich oczekiwań. Ot, taki wątek żeby wystartować październikowo. Coś co tam akurat w duszy zagra.
Babeczki, nie żebym się migała, ale myślę, że najlepsze predyspozycje w tym zakresie ma Nadia. Widać to w realu - wątek założony kwitnie. Ma "dobrą rekę" widać.
Masz rację, że Nadia poradziła sobie idealnie żeby nie napisać WZORCOWO, ale... nie wiem czy to by było OK w stosunku do Nadii. Już wcześniej tak wstępnie pisaliśmy,że fajnie by było gdyby każdy w dowolnej kolejności skrobnął ten startowy wątek. Wiesz jak to jest...wtedy nie będzie tego ciśnienia, że to już obowiązek itp. Każdy da coś od siebie, tak zwyczajnie, prosto, bez wielkich kombinacji. Tym sposobem piękny, nastrojowy grudzień należałby do Smosii
Smakosiu no po prostu koffam Cię Ja też mam swoje obowiązki i to naprawdę cud, ze az tyle udzielam się w kawiarence, dlatego jestem za tym, żeby każdy założył chociaż raz watek i zobaczył, jak to jest i ze nie jest tak źle, bo strach ma wielkie oczy a w razie czego, to do pomocy jest wiele osób :) Pozdrawiam :)
Nie ma mowy! Ja dopiero w następnym roku Alman, nie migamy się od obowiązkowej przyjemności Co to za problem napisać w nowym wątku- kawiarenka październik i kilka slow od siebie, lub wkleić jakiś obrazek, czy wiersz? Dowolność wyboru. Jeśli nie wiesz jak to zrobić, to chętnie Ci pomożemy, Ale pomyśl, następny watek założysz dopiero w przyszłym roku! Czyż to nie cudowny relaks i piękna perspektywa? Alman dajemy Ci powera i sile na założenie nowego wątku w czwartek - nie taki diabeł straszny jak go malują Powodzenia Alman, wiem, że dasz rade, bo jak ze wszystkim dajesz rade to i z tym sobie poradzisz
Witajcie poniedziałkowo Dziś nie pada. Weszłam do pracy i poczułam taki chłód, że zaczęłam się zastanawiać gdzie jest otwarte okno Nie do wiary - wszystkie zamknięte. Jak tu wysiedzieć w takim chłodzie przez 8 godzin? Jestem niesamowitym zmarzluchem - co poradzić Zarzuciłam na ramiona szal i odliczam godziny do wyjścia. Liczę, że ten tydzień przebiegnie spokojnie. Obiad mam ugotowany na cztery dni A! Zapomniałam powiedzieć jak mi poszło pieczenie ciastek. Marchewkowe z dodatkiem mąki żytniej i płatków są takie sobie (krótko mówiąc). Da się zjeść ale szału nie ma. Natomiast te owsiane z wiórkami są dużo smaczniejsze. Piekłam pierwszy raz więc liczę na to, że może kiedyś znajdę lepsze proporcje i uzyskam oczekiwany efekt. Lubię jak owsiane ciastka są chrupiące i lekkie (w Lidlu są takie bio o nazwie "Irenki"). Mi wyszły takie zbite "placki".
Alman, jak tam - zgadzasz się otworzyć październikową kawiarenkę? Smosiu, zgadzasz się na tę grudniową? Nadia, Tobie by przypadł w udziale styczniowy wątek, jak dobra wróżba na nowy rok. Pięknie pociągnęłaś ten wrześniowy i tak ładnie go ozdobiłaś zdjęciami A kto wie, może jeszcze dołącza do nas jakieś inne osoby i będą chętne tworzyć nowe wątki...?
Jak tam u Was pogoda? Jak się wstawało? Dobrego startu w nowy tydzień
Hejka;) Niech pomyślę trochę - pewnie, że tak. XIIń jest fajny i chyba łatwy - trema jest, ale przez 2a miesiące coś wymyślę.
Ja z tych co wierzą w cuda wigilijne i niespodziewanych gości, więc może wrócą zagubieni bywalcy kawiarniani lub wstąpią nowi i mnie wyręczą Mam cichą nadzieję, że wygasną wszelkie spory i uprzedzenia a wątek rozbłyśnie jak ta choinka - kolorowo i ciekawie, no po prostu pięknie.
Udanego tygodnia, w cieplejszych okolicznościach przyrody ;)
Witam, witam i o zdrowie pytam. U mnie też zimno, w domu zwłaszcza. Łażę w grubych skarpetach, a w nocy też wstałam i sprawdzałam okna, bo myślałam, że otwarte. I dziwne, że kaloryfery nie grzeją, bo jak pamiętam, zawsze we wrześniu już zaczynali grzać, bo było zimno /oczywiście pod koniec m-ca/, a potem robiło się na polu ciepło, jakby na przekór. Ciasteczka owsiane są pyszne, ale ja jakoś nie mam zacięcia do ciastek, wolę jakieś ciasto konkretne zrobić, a ciasteczka to obowiązkowo na święta piekę. A na marginesie - kiedy robi się ciasto na pierniki, chyba w listopadzie gdzieś? Nie, nie, ja nie zamierzam robić, nie lubię pierniczków, ale moja wnuczka się przymierza i zadała pytanie, a babcia...nie ma pojęcia. Smakosia chyba piecze pierniczki? Smakosiu daj sygnał kiedy. Co do wątku na październik - decyzja należy do Was. Jeśli uznanie, że to ja powinnam, to wykonam, ale ja tak nie potrafię jak np. Nadia, postawiła wysoko poprzeczkę. No ale jak mus to mus, tylko decyzja musi być Wasza. I Nadia musi nie być chętna do kontynuacji, bo może chce, lubi to robić z przyjemnością.
Ja dziś mam "ulubione" zajęcie... owoce pigwowce do pokrojenia. Już się cieszę.
Miłego dnia i słoneczka choć chwilami.
A może takie słoneczka? cudne, jesienne kwiaty, uwielbiam je.. słonecznik szorstki. Tu zerwane, czekają na transport do domu.
Alman, dziewczyny już we wcześniejszych wpisach potwierdziły, że to idealny pomysł żebyś zapoczątkowała nowy, październikowy wątek więc chyba nie masz wyboru Patrząc na te Twoje "żółte słoneczka" już czuję, że pięknie wystartujesz w nowym miesiącu. Masz taką ładną wrażliwość przyrody w sobie, że nie mam wątpliwości, iż wspaniale się odnajdziesz w swojej roli.
A co do "pierniczenia", to ja należę do tych osób, które robią piernik staropolski. Pierniczki nie, ale gdybyś chciała przygotować je z tego ciasta, które musi leżakować, to trzeba zaczynać cztery tygodnie wcześniej. Patrzę teraz na kalendarz i myślę sobie, że może zrobię ciasto 11 listopada, bo to wolny dzionek. Miód już kupiłam. zawsze ciesze się na myśl o tym okresie pełnym korzennych aromatów
To dziś zabierasz się za owoce pigwowca? Uwielbiam je. W herbacie smakują idealnie. A Ty co będziesz z nich robić?
Ale piękne słoneczniki, aż się cieplej zrobiło na sercu Nadia jest chętna do kontynuacji, ale dopiero w przyszłym roku Alman nie migamy się, nie migamy
Dziewczyny, co Wy wypisujecie... ja się ani nie migam, ani nie boję, toć ja już nie takie "strachy" pokonałam. Wewnętrznie byłam tylko przekonana, że skoro Nadzia założyła we wrześniu i podjęła się tematu, to Jej się należy być gospodynią, tak jak dawniej Lajan tu rządził /ciekawe, czy czasem podczytuje?/. Nie chciałam napisać wprost, że może Nadia chce, a my tu zaczynamy wyznaczać, chciałam... tak delikatnie dopytać... Skoro tak, biorę to...
Z pigwowca będzie syrop tzn. będzie pokrojony w plasterki i zasypany cukrem, a gdy puści sok wskoczy do słoiczków. W tym roku w stosunku do innych lat nie ma aż tak dużo owoców /a mam sporo krzaczków na działce/, więc będzie w ten sposób, bo kiedy mam nadmiar owoców, to robię sam sok i jeszcze parę innych rzeczy np. dżem kwaśny do ciast. W tym roku będą cząstki w syropie i jeszcze ocet zrobię /owoce zalane octem/.
Idę dalej kroić. Zrobiłam sobie chwilę przerwy bo miałam mały wypadek hihihi... czubek noża przebił owoc i wbił mi się w palec, gdy usiłowałam wydłubać pestki. Ot, taka niezdara stara...
Alman uważaj na siebie, bo ja kiedyś obierając ''w powietrzu'' seler tak ciachłam się nożem, że musiałam mieć założone 2 szwy na palcu , a palce mają dużo naczyń krwionośnych i unerwione są szczególnie opuszki palcow
Alman jeśli zaś chodzi o watek kawiarenkowy na wrzesień, to założyłam, bo nikt inny nie chciał tego zrobić. Mnie tez nie było łatwo zakładać watek po Lajanie, który składał rymowane wiersze na zawołanie. Stwierdziłam, ze bedzie to już nie lot, bo ja tak nie umiem, ale zwykła kawiarenka wrześniowa, do której może dołączyć każdy, chociażby na chwilkę, bez przymusu :) Wiec znalazłam w necie jakiś fajny wierszyk o jesieni z autorem, dodałam do tego fotkę i juz :) Bardzo się ciesze, ze od razu chciałaś założyć watek na październik, bez uników, brawo Ty Pozdrowienia poniedzialkowe
Uwielbiam wszystkie kolory jesieni - kwiatki szczególnie, więc muszę zdobyć takie piękności jak te słoneczniki i podobne do nich. Teraz mam tylko zimowity i smagliczki /??/ co przetrwały koszenie, parę fiołków /byłoby więcej, ale coś je wyżera/ i niezawodną hortensję.
Owoców o wiele mniej w tym roku, nasza pigwa rzadziutko obwieszona i sporo zgniłków zerwałam. Spady w miarę dojrzałe już przerobiłam i mam dżemik do tostów /cukier z wodą uprażyłam na karmel słomkowy, dodałam masło i wrzuciłam pigwę - ze skórą, bez pestek i komór nasiennych, na koniec duuża szczypta zmielonych goździków/. Kiedyś mocniej karmel spiekę i może dodam jakiś budyń karmelowy/toffi czy biszkoptowy , pokombinuję trochę. Uważać na palce trzeba, niby wiem a i tak często chodzę z plastrem;(
Pogody ducha nam życzę, skoro ta za oknem nie rozpieszcza
Witam wtorkowo:) Myślałam, że będę pierwsza a tu Smosia mnie wyprzedziła No i dobrze :) Aleś mi narobiła apetytu tymi karmelami, budyniami...mniam Dzisiaj pogoda mokra, ale ciepła, taka typowo wczesno jesienna ;) Właśnie zrobiłam sobie śniadanie, płatki owsiane z ziarnami, cynamonem, dżemem ze złotej pomarańczy, rodzynkami,orzechamii innymi dobrami
Uwaga, uwaga, dzisiaj jest: MIEDZYNARODOWY DZIEN KAWY
A więc smacznej kawusi i cos dobrego i słodkiego do niej - Pozdrawiam :)
Druga! Hej! Dziś coś mi się pomieszało i zastanawiałam się rano czy jest już środa czy może jednak wtorek...? Nie wiem z czego to wynikało
Wczoraj tak bardzo zmarzłam w pracy, że dziś ubrałam się jak na głęboką jesień. Nie dość, że na cebulkę, to na dodatek wyciągnęłam buty za kostkę. A tu niespodzianka! Jest znacznie cieplej Hm...a może dlatego, bo jestem tak ubrana...? A nic to! Grunt, że nie marznę. Nawet zrobiłam sobie rano spacer. Lubię takie poranki. Wybieram taką fajną, boczną uliczkę, gdzie nie ma samochodów. Mijam katedrę i stare budynki które tworzą wspaniały klimat. Dziś idąc tak pomyślałam, że marzy mi się żeby całą zimę dało się tak spacerować. No ale nie ma się co oszukiwać - aż tak dobrze, to nie będzie
A wiecie, że dziś jest Dzień kawy Wypiłam sobie jedną w domu, jeszcze przed wyjściem do pracy. Oczywiście tradycyjnie ze spienionym mlekiem i bez cukru. A Wy jaką lubicie?
Hej, witam. Skoro są dwie drugie, to ja którą jestem? e, tam, nieważne... kto zjada ostatki jest piękny i gładki... może też kto pisze ostatni...
Ja pijam kawę rozpuszczalną, tylko taka mi smakuje, jest łagodna, delikatna, taka prawie jak ja... Wypiłam już dawno, zawsze piję rano, zaraz idę po drugą.
Wczoraj część pigwowca pokroiłam, ale jeszcze więcej niż pół wiadra czeka, na razie paluchy muszą odpocząć. Ja mam pigwowce, czyli małe, twarde jabłuszka. Są bardzo aromatyczne i pigwy /te z drzewa/ nie umywają się do nich pod względem smaku i aromatu, choć mniej z nimi roboty chyba. U mnie na działce też już mało kolorowo, ale jeszcze coś tam kwitnie, głównie astry. Nie chodzi mi jednak o astry chińskie czyli te jednoroczne. Tych akurat w tym roku nie mam w ogóle. Ale mam astry wieloletnie - aster krzaczasty, aster nowobelgijski i aster nowoangielski. One teraz kwitną. No hortensje też. I słonecznik szorstkolistny. Ale są też jakieś dziwadła np. na róży pnącej tu i ówdzie pojawiają się pojedyncze kwiatuszki, albo na krzewach kwitnących wiosną, wśród przekwitłych, zaschniętych pozostałości po kwitnieniu wiosenno-letnim pojawiają się świeże kwiatuszki. Zrobiłam kilka zdjęć, muszę tylko je obrobić przed wstawieniem. Ogród i kwiaty to moja druga miłość, pierwszą była, jakby na to nie patrzeć, bankowość /moje całe życie zawodowe w jednej firmie... aż trudno uwierzyć/. Nie pomyślcie tylko, że innych miłości nie mam, czy nie doznałam w swym długim życiu, ale mówię o tych miłościach hobbystycznych ... no jeszcze wypieki. Wiecie, że ta miłość do kuchni, a szczególnie do pieczenia to chyba coś w genach jest? Nie wiem po kim ja to odziedziczyłam, wszak ja umysł ścisły, a w moim otoczeniu nikt takich zapędów nie miał. Moja bratanica, z wykształcenia to ogrodnik i chemik, a takie cukiernicze cuda robi , że głowa mała. No i teraz moja 13 letnia wnuczka - bierze przepis do ręki, coś zmieni, coś doda od siebie i jest ciasto lub nawet pięknie ozdobiony tort.
O matula, ale się rozpisałam. Już mnie nie ma. Miłego dnia.
O matulu (że tam powiem za Tobą)! Jak Ty się ładnie "rozpisałaś" . Fajnie jest tak po kawałku poznawać ludzi...tak miło odkrywać... Ps. Masz rację pigwa nie umywa się w smaku do pigwowca.
Mówisz "poznawać po kawałku"? o, to długo zajmie Ci zanim poznasz całość hihihi... Smakosiu, ja jak się rozpiszę, to tak piszę bez opamiętania, bo i po co? Choć ja nic nowego nie napisałam o sobie... to już było... wszystko....
To, że kochasz rośliny wiedziałam Natomiast nie miałam pojęcia, że całe życie pracowałaś w banku. W obecnych czasach to już rzadkość. Fajne też jest to, że miałaś pracę, która była Twoja pasją. To jest chyba jeszcze większą rzadkością (niestety)
Witam w ten ponury, chmurny i mokry dzień. U mnie leje od wczoraj. nawet fajnie, bo duże krople stukają po szybach i to lubię. Jeszcze brakuje mi drzewa pod oknem, które stukałoby gałęziami w okno. Uwielbiałam to, takie doznania miałam w dzieciństwie, bo w ogródku rosła jabłoń, której gałęzie w trakcie wiatru, deszczu i burzy tak stukały, wtórując uderzeniom kropli deszczu. Teraz jest to nieosiągalne, bo jak na siódmym piętrze....
Smakosiu, ależ jasne, że nie możesz wiedzieć /i pamiętać/ co, kto, kiedy tu pisał, nawet jeśli ja czasem "mądrzyłam się" w zakresie wiedzy bankowej, toć sprawy bankowe były też rzadko tu poruszane raczej. Ale tak, sama się sobie nawet dziwię... ja całe życie przepracowałam w jednym banku, dość dużym, zaczynając jako stażystka, a kończąc... jako emerytka hihihi. Parałam się przy tym głównie zagadnieniami finansowo-kredytowymi dla różnego typu przedsiębiorstw/spółek. To była moja pasja i nie skłamię, jeśli wyznam - praca była dla mnie zawsze na pierwszym miejscu /z wyłączeniem dzieci oczywiście/. No to już poznałaś znowu kawałek mnie /a ja powierzchniowo mała nie jestem, więc jeszcze trochę pozostało...hihihi.... to miał być żart, ale chyba w tym nie jestem dobra/.
Dziś u mnie "pierogowo", bo skoro leje, to muszę coś robić. Planuję zrobić pierogi ruskie, ale w okresie jesienno-zimowym zawsze przy okazji ruskich wymyślam jeszcze jakieś "nowe odkrycia kulinarne" w tym zakresie. Dziś planuję zrobić dodatkowo pierogi ukraińskie. Nie wiem jeszcze dokładnie które, bo wpadły mi w ręce aż 3 różne przepisy.
Witam w ostatni dzień września Koniec miesiąca - niesamowite co? Bardzo szybko zleciało to lato. Wiosna też była inna, niż wszystkie. Pandemia zmieniła nasze postrzeganie "wolności" i spontaniczności. Chociaż...dała nam też wytchnienie od tego codziennego pędu, pozwoliła odpocząć całej naturze. Dziś w autobusie zauważyłam na wyświetlaczu informacje - do końca roku pozostały 92 dni. Za oknem gęsta mgła. Czuje się chłód. Dobrze, że się ciepło ubrałam, bo w pracy mam nieustająco zimno. Trzeba się zaopatrzyć w świeży imbir. A póki co herbata z sokiem i cytryną Dobrego dnia!
Dzień dobry;) Już koniec IXnia? Niemożliwe, jak ten czas leci i chyba drań przyspiesza Wczoraj święto kawy a dzisiaj poprawiny, więc po 1szej kawusi z ranka, obmyślam 2gą - co dodać by smakowała jeszcze lepiej.
O, pierożki i to wymyślne - chyba ukraińskie kiedyś kupiłam w bufecie, bardzo dobre były /ziemniaczano-kapuściane?/.
Smakoszom pigwowca napiszę: każdy lubi to co ma, albo dostanie w prezencie;D Ja uwielbiam zapach pigwy, jej słodkawy smak oraz dorodne owoce. Pigwowce mnie rozczarowały /może niezbyt udana odmiana/: owocki drobne i twarde jak kamyki kwaśne jak ocet i dodawanie cukru w dużych ilościach jest niezbędne;( krzaki szybko rosną, zajmując ogromną powierzchnię /lepiej nie przycinać, by owocowały te roczne i 2wuletnie/. Koniec, końców wykarczowałam je, jak tylko drzewko pigwy /pięknie kwitnące wiosną/ zaczęło rodzić. Ten rok jest marny owocowo, ale nam wystarczy. Ważne, by drzewko miało dobre, żyzne i wilgotne miejsce w ogrodzie, osłonięte od wiatru. Trudniejsze zadanie ogrodnicze /grzyby też ją niszczą, zwłaszcza w pierwszych latach/ niż przy pigwowcach, które lepiej rosną w słońcu, ale glebę każdą tolerują i rosną same, aż za bardzo. Udanej środy;) Aha - ja mam trochę obiadku ryżowego z wczoraj, ale myślę o naleśnikach/plackach na śmietanie/jogurcie. Poszperam, bo chyba gdzieś czytałam o nich. Do tego budyń+serek waniliowy i wiśnie albo śliwki. Znowu spodnie będą ciasne, ale co tam, raz się żyje
Witam w ostatni dzień września, oraz wszystkich, którzy już zdążyli się dzisiaj przywitać
Witam optymistycznie, samopoczucie dopisuje (nie to, co wczoraj), kawka wczorajsza do nadrobienia dzisiaj i od rana specjalna herbatka ziołowa a do tego: 2 goździki, plasterek cytryny i pomarańczy, łyżeczka miodu, trochę soku wyciśniętego z tych owoców i kawałeczki kory cynamonowej. Kto chętny? Zaraz zrobię więcej
Dzisiaj Dzień Chłopaka, a więc wszystkim chłopakom małym czy dużym, młodym czy starym, pięknym czy brzydkim, po prostu wszystkim bez wyjątku serdeczne życzenia, dużo uśmiechu na twarzy, zdrówka, oraz spełnienia marzeń życzy żeńska część Wielkiego Żarcia
Zygmunt Marek Miszczak
Idzie jesień i już wkrótce
Wiatr na złotej zagra nutce;
Żółte liście strąci z drzewa;
Wszystko wokół porozwiewa.
Idzie jesień po kałużach,
Przez ulice, przez podwórza
I, choć smętna jest po trosze,
Kolorowe ma kalosze -
Pełne błysków i pasteli,
Że aż serce się weseli.
Kto je nosi - drodzy moi -
Słót wrześniowych się nie boi.
Przyodziany złotą szatą,
Zaplątany w babie lato
Wrzesień płaszczem nas okrywa,
Jak jesienna mgiełka siwa...
Nadia! No piiiiknie!
O to właśnie chodzi! Ale super, że otworzyłaś nowy wątek. Nie ma żadnych "starych" czy "nowych" bywalców - są "Żarłoki" chętne do pogadania i tylko to się liczy. Jak dla mnie, to każdy miesiąc może Kawiarenkę otwierać nowa osoba. W ten sposób będziemy ją tworzyć wspólnie i każdy pokaże, co mu w duszy gra.
Uroczy ten wiersz. Taki prosty a jednocześnie pobudza czule wyobraźnię.
Uściski dla Ciebie. Ruszamy wrześniowo!
Smakosiu chyba czytasz mi w myślach, bo tak samo pomyślałam, ze jak co miesiąc ma się otwierać watek kawiarenkowy, to fajnie by było, jakby jakaś nowa osoba otwarła, bo każdy ma swoje pomysly - Jeden lubi wiersze, inny piosenki, a jeszcze inny tylko pozdrowienia i jakąś fotkę, wiec może być interesująco. Już nie mogę się doczekać października, kto i w jaki sposób otworzy następny watek Pozdrawiam i ściskam :)
No normalnie idealnie! Będzie fajnie
Może jest jeszcze szansa dla naszej Kawiarenki...? Fajnie jest wpaść na chwilę, bez jakiegoś wielkiego powodu czy z super informacjami. Taka nasza "mała paplanina". Czasami mamy do powiedzenia coś ważnego, czasami się żalimy, dzielimy troskami a czasami cieszymy i dzielimy radościami. Ot życie! Refleksje wpadają do głowy ni z tego, ni z owego - czemu czegoś nie skrobnąć do fajnych "ludziów"
Jeśli jest jeszcze Ktoś, kto tu zagląda i zastanawia się czy warto coś napisać, czy warto się ujawniać a ma ochotę na zwykłe-niezwykłe spotkania to niech koniecznie zacznie stukać w klawiaturę. Czekamy!!!
Tak, tak, zapraszamy wszystkich do nowej (odświeżonej?) kawiarenki
Witam. No proszę, nowy wystrój kawiarenki... no normalnie nie mogłam tu trafić.... ale za "węchem" w końcu znalazłam drogę do nowego lokalu. Fajnie, przytulnie i nastrojowo.
Potem jeszcze wpadnę, teraz muszę się udać na badania. Pozdrawiam. Alicja
Uważaj na siebie i trzymam kciuki! Czekam na wieści.
Brawooo
Pani jesień to moja ulubiona pora roku, a w Twojej oprawie /wiersz i foto/ wygląda cudownie - elegancko i nastrojowo.
Debiut wątkowy masz za sobą i wyszedł tak świetnie, że trudno go będzie 'przebić ;D
Fajnie, że mamy nastrojowy zakątek na czas pluchy i chłodu. Ciepełko i przyjazne klimaty potrzebne są każdemu i zawsze, nawet odludkom i milczkom co tylko podglądają a nie chcą lub nie mają odwagi wstąpić.
Bez obaw, wstępujcie często i bazgrolcie ile wlezie.
Dziękuję Nadiu i pozdrawiam wszystkich :)
Udanego dnia
Melduję, że wróciłam... cała... trochę krwi mi tylko spuścili, jutro wyniki. Mam pełno siniaków, biorę leki przeciw zakrzepowe, stąd nawet jak się nie uderzę, a dotknę, siniak jest. Jedną rękę mam jakby mnie ktoś tłukł.... ale co tam siniaki...
Ja osobiście nie przepadam za jesienią, ogarnia mnie wtedy bezgraniczny smutek jakiś, tracę werwę i w ogóle do kitu...
Ale wiersz trafiony "w punkt" jak to mawiają.
Nadia, pozwoliłam sobie go też zapożyczyć na otwarcie "jesieni" w zakładce ogrodowej na moim pseudo blogu. Mam nadzieję, że mnie nie ubijesz za to.
Oczywiście napisałam, że to Tobie podkradłam wierszyk /drugi powód do ubicia?/.
U mnie dziś wieje, zimno, a nad ranem lał deszcz, mimo, że w żadnej prognozie nie był przewidywany. Stąd też plan wyjazdu na działkę przepadł.
A tak się nastawiłam, nawet wczoraj wieczorem kotlecików nasmażyłam... z kaszy gryczanej i brokuła... no nic, będę zajadać w domu... Gotuję teraz podwójnie bo aż na 2 osoby, ale mąż woli mięso, a ja nie, ja warzywa głownie ...śmieję się, że teraz ja nic nie kosztuję, bo cukinia rośnie, a coś tam dorzucam to już bezkosztowo też...
Odkopałam przepis na sałatkę z zielonych pomidorów. Oto on:
Sałatka z zielonych pomidorów
Składniki
5 kg pomidorów
1 kg cebuli
sól /ok. 1 szklanki/
zalewa
1,5 l wody
2 niepełne szklanki octu 10%
450 g cukru
Wykonanie
Pomidory i cebulę pokroić w plasterki, posolić, dodać troszkę octu, odstawić na 12 godz.
Składniki zalewy zagotować, na gotującą zalewę wrzucić pomidory z cebulą, gotować na wolnym ogniu mieszając od czasu do czasu do momentu, aż warzywa będą prawie miękkie.
Gorące nakładać do słoików, zakręcać, odwracać, pozostawić do ostudzenia.
Alman jakbym Cię ''ukradła'' na taką słoneczną jesienną wycieczkę, gdzie zapomniałabyś o siniakach, a szalała jak dziecko, to jestem pewna, ze od razu pokochałabyś jesień i jej klimaty. I nie mów, że jesteś za stara, bo i na takie wycieczki brałam osoby nawet po 80-ce a na spacery po 90-ce, wiec okryj się płaszczem optymizmu i zaszalej trochę z dzieciakami (obojętnie jakimi, wnukami czy innymi) a odkryjesz w sobie pierwiastek dziecka, one nawet mogą szaleć na placu zabaw czy w parku, a Ty popijać ciepłą kawkę z gorącą szarlotką patrząc na szalejące łobuziaki i spadające kolorowe liście odbijające się w słońcu...
Jeśli chodzi o wiersz, to jak sama mogłaś zauważyć, to nie jest mojego autorstwa, a nawet jakby był, to byłby wielki zaszczyt gdybyś umieściła go na swoim blogu. :) A tak na marginesie mogłabyś podać link do tego Twojego bloga? :)
Pozdrawiam ciepło herbatkowo :)
Nadia, zapraszam Cię serdecznie do mnie. Wprawdzie u mnie nic aż takiego się nie dzieje, ale ... będę rada z odwiedzin. Zapraszam. Almanka
Super blog :) Najbardziej podobało mi się to, co było w przepisach o leniwej szarlotce:
''Miała być szarlotka, bo jabłka zapakowane jesienią do słoików i należy je wykorzystać. Zatem jabłka zostały przyniesione z piwnicy i zaczęło się studiowanie przepisów na szarlotki Może ta? e, nie, do tej brakuje mi czegoś… może ta? e, nie chce mi się robić kruchego ciasta… to może jabłecznik ucierany? e, potem znowu mycie tych misek, mieszadeł, trzepaczek… to może… może… e, żadnej mi się nie chce robić!
Ale jabłka przyniesione już z piwnicy, słoik otwarty… To może taką bez pieczenia?''
Oświadczam,ze ja też mam podobne dylematy i takie były wczoraj :) Miałam tylko dwa kwaśne jabłka zerwane z jabłonki, trochę kupnych i trzeba to było wykorzystać w jakiś sposób. Stwierdziłam, że zrobię szarlotkę sypana, a obierki z tych dwóch jabłek przeznaczę na ocet jabłkowy. I tak tez zrobiłam :) Konsumowaliśmy jeszcze gorącą, zaraz po grillu ;)
Zapraszam, bo jeszcze sporo zostało, a podgrzać zawsze można i dodatek lodów super pasuje :) Pozdrawiam :)
Dzięki za przepis - wykorzystam prawie cały /solankowe octowanie i przyprawy/, bez gotowania do miękkości - bo tego nie pamiętam, miękły w słoiczkach.
I chyba przed pasteryzacją dod. był olej, ale nie jestem pewna.
Skąd wiesz, że pracusiuję i to intensywnie? Wywiad działa czy tylko intuicja 'babska?
Taak, przeguby ramienne i jeden łokciowy już mam zatarte, muszę odsapnąć.
Sporo krzaczorów przycięłam, niektóre prawie na łyso, mam nadzieję że im nie zaszkodziłam i na wiosnę odrosną, w nowym kształcie/pokroju.
Jeszcze prac ogrodowych duuużo przede mną, ale bez szaleństw, reszta poczeka, jak nie dam rady, to do wiosny będzie czekać.
Miłego piątku ;)
Mnie jesień kojarzy się ze słońcem, ciepełkiem, na które wystawia się jeszcze pyszczek, żeby zgarnąć te ostatnie promienie słońca, wtedy jest tak cieplutko, przyjemnie, klimatycznie :) Liście różnokolorowe spadają z drzew, można nimi szeleścić, zbierać na bukiet, zrobić różyczki, bawić się z dziećmi :) Kasztany zaczynają się otwierać z kolczastych łupinek i wyglądają brązowe, świecące kasztaniaki, z których można zrobić różne zwierzątka, lub schować pod poduchę a wieczorkiem sparzyć sobie ciepłą herbatkę z goździkami, pomarańczą, cynamonem i miodem grzejąc nogi przy kominku....ale się rozmarzylam :)
Podaje fajny patent na herbatę od byłej użytkowniczki WZ dady:
Na 1 osobę: 1 kubek herbaty, 2 plasterki pomarańczy ze skorka, 2 goździki, szczypta cynamonu, 1 łyżeczka miodu.
Zaparzyć herbatę, dodać pozostałe składniki i wymieszać
Pozdrawiam ciepło - jesiennie i klimatycznie :)
Wieelkie dzięki, idealna herbatka dla mnie - do czytadła lub tivi, albo na pogaduchy domowe.
Mam zaległości herbaciane, kawa i soki ją wyparły, a kupiłam sporo liściastej i ziołowo-owocowej. Teraz mogę z przyjemnością wykorzystać zapasy, tylko dokupię co trzeba.
Kasztany pod poduchę? To na lepszy sen czy bardziej kolorowe sny . Kociarnia szybko by je wygrzebała spod poduszki i urządziła sobie mecz kasztanowy, rozrzucając je po całym domu z hukiem :D
Nie pamiętam kiedy ostatnio zbierałam kasztany, w okolicy same klony lub iglaki rosną, drzewa dopadła zaraza czy szkodnik i mimo leczenia, nowych nasadzeń to prawie ich nie ma.
Nic to, może w parku miejskim jeszcze zostały - kiedyś wyjdziemy na dłuższy spacer, to poszukam.
Teraz już tylko małe śniadanko w planach i zbieranie resztek gałęzi po wczorajszym maratonie ogrodniczym.
Pozdrawiam serdecznie :)
Smosia kasztany są zdrowe, mogą działać nawet jak odpromienniki, dlatego co roku zbieram kasztany i wkładam je, gdzie się da (nie za duzo - tak po 2-3 szt.) np. obok komputera, telewizora, urządzeń elektronicznych, pod łóżko, do szuflad, szaf etc. Wczoraj wkleiłam link odnośnie kasztanów, są tam też różne przepisy - Pozdrawiam :)
P.S. A ze koty zrobią sobie mecz piłki kasztanowej to same zalety, przynajmniej tak szybko się nie zakurzą
A ja sobie wyobraziłam jak w nocy koty ganiają za kasztanami, tłukąc nimi po meblach i kątach mieszkania a miało być, że są na dobry sen
Taaak, dobrze to opisałaś, dodaj tylko ażurowe schody ... brzmią jak dzwony /'wśród nocnej ciszy/ ;D
Po takim koncercie to mnie razem z kociarnią eM z domu wygoni i to przed zimą, brrr
Witam czwartkowo
Jak dobrze, że środa już za mną. To był ciężki dzień. Byłam na pogrzebie ojca koleżanki i poruszyło to we mnie głębokie emocje... Kiedy wróciłam do pracy zauważyłam (i poczułam), że "coś" wisi w powietrzu. bezpośrednio mnie to nie dotyczyło ale gęstość atmosfery potrafi człowieka mocno przytłoczyć. Wracając do domu czułam się lekko "wypompowana". Zrobiłam sobie szybki obiad i klapnęłam. Czułam, że "odparowuję"... Żeby oderwać myśli włączyłam Netflix. patrzyłam na program, w którym ludzie w różnym wieku biorą śluby organizowane niespodziankowo przez partnera. Czy to były pary hetero czy homo wszędzie były piękne, pełne wzruszeń emocje. Fajnie było patrzeć (dla odmiany) na szczęśliwych ludzi. Jeśli ktoś się zastanawia co myślę o związkach tej samej płci, to chcę żebyście wiedzieli, że jestem ZA. Niech każdy buduje swoje szczęście na własnych zasadach i według własnych potrzeb i przekonań. Życie mamy jedno. Jest tylko jeden warunek - obyśmy nie robili niczego kosztem drugiego człowieka i nikogo nie krzywdzili. Oj, ale dziś filozofuję. OK, OK już nie marudzę
Ten mój wczorajszy, szybki obiad, to był strzał w dziesiątkę. Miałam dwie, duże czerwone papryki, sporą cebulę i cukinię. Pomyślałam, że to trochę mało i wtedy znalazłam taką dużą puszkę białej fasoli. Nie był to "jaś", ale jakiś większy gatunek. Dodałam jeszcze puszkę pomidorów i wyszło z tego coś, naprawdę bardzo smacznego.
czas dokończyć śniadanie, wypić herbatę i zabrać się uczciwie do pracy
Dobrego dzionka!
Witam!
Smakosiu, podzielam Twoje "filozoficzne" wnioski. Ja baaardzo nie lubię, gdy ktoś chce wtrącać się w moje życie i nie akceptuję wprost wtrącania się w życie innych. Nic mi do tego co ktoś robi, jak sobie organizuje żywot na tym padole, pod warunkiem, że nie wkracza na obszary należące do innych. Oj, coś mi się myśli nie kleją, ale krótko mówiąc - nikomu nie zaglądam tam gdzie nie trzeba i nie powinnam. Każdy jest kowalem swego losu i jak sobie pościeli, tak się wyśpi.
No to poleciałam przysłowiami....
Idę dziś do mojej ulubionej endokrynolog, oby tylko moja tarczyca nie wymagała wsparcia farmakologicznego, bo już i tak różności muszę pożerać. I aż niemożliwe się wydaje, że ja, jeszcze do niedawna zdrowa baba jak rydz /tak myślałam/, omijająca lekarzy szerokim łukiem, teraz muszę niektórych nawiedzać.... ale tylko nielicznych, bo z nimi tylko zacząć, to już potem niekończąca się opowieść.
Nadia, nawiązując do Twojego nucenia "Zegarmistrza światła".... wiesz, że ta piosenka łaziła za mną przez kilka miesięcy przed operacją, myślałam wtedy, że....nieważne już....
Smosia, nie pracuj tak ostro, weź oddech i zajrzyj tu, ogrzej się w kawiarence, napij się gorącej herbatki z nami.
Jakoś mało osób chce się uaktywnić, ale nasze wypociny czytają, bo wejść tu jest aż 222 /stan na "przed chwilą"/.
Smakosia, fajne jedzonko sobie przygotowałaś. Ja uwielbiam takie, pominęłabym tylko fasolę, bo choć lubię, to już moja wątroba mniej.
No to trzymajcie się ciepło /u mnie dziś rano tylko 6 st. C/. Alicja
Alman a gdzieś Ty znalazła tego ''Zegarmistrza Światła...'' ;)
Alman jeśli idziesz do Pani dermatolog, to poproś ja o zbadanie poziomu wit.D w organizmie, bo jak jest za niski poziom, to właśnie ona potrafi najwięcej bałaganu zrobić w organizmie - czlowiek leczy się na to, na tamto a tu wystarczy tylko podnieść trochę poziom wit.d. Latem to jest słońce, nie ma problemu, ale teraz jest go coraz mniej, wiec tez rzucę przysłowiem ''Zaradź złemu zawczasu ;)
Pozdrawiam :)
Jezusiku, już myślałam, że coś ze mną nie tak... jak to gdzie znalazłam, a tu, w poprzednim locie, czy to nie Twój wpis?
Autor: nadia Data: 2020-08-25 12:22:56 odpowiedź do ''A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy,
By zabełtać błękit w głowie,
To będę jasny i gotowy...''
i chyba powinno być - by mi zabełtać....
Nadia, a ja byłam u endokrynologa....
Alman zgadza się, zapomniałam, ze zegarmistrza tez wkleiłam do kawiarenki (i to podwójnie mi się wkleił) a skomponowałam go sama, można tak powiedzieć, bo nad ranem już wiedziałam ze cos mi się w głowie układa i muszę to koniecznie spisać, po wcześniejszych przeżyciach, no i tak powstał zegarmistrz swiatla ;)
Czasami życie samo ukierunkowuje Cię do stworzenia czegoś, czego np. nie chcesz, a więc ''nie chcem a muszem'' hihihi :) Miłego popoludnia :)
to piosenka Tadeusza Woźniaka... ja ją znam od bardzo dawna... mówisz, że to Ty ? tu masz tekst:
Zegarmistrz Światła Purpurowy - Tadeusz Woźniak
A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy
Spłyną przeze mnie dni na przestrzał
Zgasną podłogi i powietrza
Na wszystko jeszcze raz popatrzę
I pójdę nie wiem gdzie - na zawsze.
Oj Alman, ja nie mowie o piosence, ale o wierszu, albo o mojej ''kompozycji wiersza'' ;) Gdzież mi do Tadeusza Woźniaka?! Chyba się nie zrozumiałyśmy Pozdrawiam :)
Smakosiu, wczoraj tez czułam, ze cos wisi w powietrzu, atmosfera ciężka, dlatego ten czas przesiedziałam w kuchni raczej. Upiekłam szarlotkę, jak już wyżej napisałam, ale i bułki grahamki nawet mi wyszły :)
Masz może fotkę tego Twojego wczorajszego skomponowanego obiadu? :) Pozdrawiam :)
Fotki "fasolowo-warzywnej" nie robiłam, ale nic straconego, bo jeszcze mi zostało wiec cyknę. Tyle, że pięknie to danie nie wygląda A co tam!
Zapomniałam o szarlotce sypanej! jej! Jak dobrze, że o niej wspomniałaś. teraz pora jabłek więc trzeba koniecznie zrobić. A ta fotka z ukrojonym kawałkiem....mmmm...ślinka cieknie
Melduję, że wreszcie jakieś pozytywne wiadomości - moja tarczyca zdrowa i nie wymaga leczenia, jedynie raz w roku robić Tsh. Jedna leczenie jodem jest dobre.
Zmykam, jadę na działkę, bo zrobiło się słonecznie i ciepło.
Eeeee, to my powinniśmy świętować! Brawo!!! Dobre wiadomości się "oblewa"
Super! Bardzo Ci gratuluje wyników. Tak trzymać!
Alman GRATULACJE!!! Niech żyje zdrowa tarczyca! Właściwie powinno być, niech żyje zdrowa Alman W dzisiejszych czasach to naprawdę rzadkość, a więc przesyłam bukiecik kwiatków na poczatek :)
Dziewczyny nie szalejcie, nie przesadzajcie z tymi gratulacjami. Toć to tylko tarczyca zdrowa, a schorzenie w niej dostałam jeno w pakiecie z całym zestawem sercowym, ot, taki bonusik malutki. Ale dobre i to, że z nią już nie muszę łazić po doktorach. Pozdrawiam i mimo wszystko chyba podziękuję jednak za te gratulacje.
Czekam na jakakolwiek fotkę Smakosiu :)
Jestem! Melduję się z "jakąkolwiek" fotką
Wpadłam do domu z torbami zakupowymi na weekend i stwierdziłam, że strasznie mi uciekł czas między regałami. Już teraz wiem czemu nie lubię chodzić po sklepach - nie dość, że z karty zabrali mi kasiorkę, to na dodatek mój czas też sobie wzięli
No ale co ja tu o zakupach... Podgrzałam obiad i cyknęłam dla Was fotkę przed "wchłonięciem" porcji obiadowej
Smakosiu, to nie byle jaka fotka, ale apetycznie wyglądającą potrawa :) Az mi ślinka leci na sama myśl o takim danku :) Pozdrowionka :)
Na wieczór znalazłam trochę przepisów na kasztany, w końcu już na nie czas powoli przychodzi :)
https://sekrety-zdrowia.org/kasztanowiec-zylaki-krazenie-kasztany/?fbclid=IwAR33dgkbDBwcOJOLqw6CYiVVvO4n4ys_BpKXXNCHiBVnw95uShjdZ6QN3gI
Piątek, piąteczek, piąteluniek!
Nareszcie!
Szaro, buro i mokro. Jak tylko weszłam do pracy, to pierwsze, co zrobiłam, to zapaliłam świeczkę. Zrobiło się ciut przyjemniej.
Nadia, poczytałam twoją kasztanową lekturę do śniadania. Niby wiedziałam, że kasztany mają właściwości zdrowotne ale, że aż takie? Super sprawa. Szkoda, że w tak nikłym stopniu umiemy wykorzystywać to, co nas otacza. Pewnie gdybyśmy tylko mieli wiedzę, to wcale byśmy nie musieli chodzić do apteki. Jednym słowem - w tym roku zbieram kasztany i zanoszę do sypialni.
Wczoraj tradycyjnie zrobiłam zakupy. Było ich ciut więcej, bo na jutro zaprosiłam rodziców na obiad. Po powrocie do domu ogarnę trochę chałupkę i już chyba nic więcej nie będę robić. Jutro zabiorę się za pichcenie i oczywiście za szarlotkę sypaną Kupiłam szarą renetę. Chyba będzie OK, prawda? Czy może następnym razem kupić inne jabłka?
Zrobiłam gorącą herbatę z sokiem i z cytryną. macie może ochotę?
Dobrego dnia
Witam.
Smakosiu posyłam Ci kilka promieni słońca, bo u mnie już świeci pięknie. Dzień zapowiada się słoneczny, zatem chyba znów udam się na działkę. Roboty tam mnóstwo. Wczoraj "odgruzowałam" grządkę z tulipanami, nie wykopywałam cebulek po kwitnieniu, bo nie mogłam, a teraz muszę jakoś doprowadzić to miejsce do stanu, żeby na wiosnę zakwitły znowu. Mnóstwo pracy, ja się porywam, ale pełna obaw, czy ja już mogę sobie tak poczynać.
Smakosiu, pochwal się co dobrego ugotujesz na przyjęcie rodziców.
Ja mam w planie jutro kucharzyć. Chcę upiec sernik, bo już bardzo dawno nie było. Ponadto będę robić pasztet z selera i kabaczka, może z dodatkiem jeszcze pieczarek ... i papryki? Mam też w planie zrobić udka z sosie z dodatkiem cukinii, a dla mnie /nie lubię jakoś ostatnio mięsa/ gulasz jarzynowy w hinduskim stylu z przepisu Agnieszki Maciąg /uwielbiam go/.
O kasztanach poczytam wieczorem. Dobrze, że Nadia podałam linki. Ja każdego roku zbieram kasztany i zawsze mam w kieszeni kurtki 2-3 szt. poza tym w domu też kładę np. w pobliżu telewizora. W tym roku nie zebrałam żadnego, nie wiem, nie było czy zapomniałam, jakoś nie wpadły mi w oko. Muszę się jeszcze rozejrzeć.
Smosia gdzieś się zawieruszyła czy co? hej, hej! a może tak ostro pracuje?
Miłego dzionka. Pozdrawiam. Alicja
Może się mylę, ale coś mi się zdaje, że kasztany dopiero zaczną spadać. Zakładam, że czas "zbiorów" dopiero przed nami.
Jeśli chodzi o jutrzejszy obiad, to nic szczególnego nie wymyśliłam. jako, że piekarnik moich rodziców piecze nierówno to rzadko z niego korzystają. W związku z tym chcę upiec skrzydełka z kurczaka, bo bardzo je lubią. Kupiłam takie bez antybiotyków, GMO itp. Robię je tradycyjnie bez panierek czy innych tego typu dodatków. Będą też duszone warzywa a na deser oczywiście szarlotka. Mam w barku super różowe, delikatnie musujące wino więc menu gotowe
Jeśli chodzi o mięso, to ja już od dłuższego czasu (chyba jakieś 2 albo może nawet 3 lata) jem je bardzo, ale to bardzo rzadko. Praktycznie wieprzowiny nie jadam. Najczęściej wybieram indyka. Czasem skuszę się na tatara jak mnie coś "dopadnie". Ostatnio przypomniało mi się, że istnieje coś takiego jak wątróbka. Wiem, że jest zdrowa więc jak trafię na taką z indyka, to z pewnością kupię.
Udanego pichcenia jutro! Uważaj na siebie przy tych pracach w ogrodzie żeby nie przegiąć
Dopisano 2020-9-4 8:41:9:
Może się mylę, ale coś mi się zdaje, że kasztany dopiero zaczną spadać. Zakładam, że czas "zbiorów" dopiero przed nami.Jeśli chodzi o jutrzejszy obiad, to nic szczególnego nie wymyśliłam. jako, że piekarnik moich rodziców piecze nierówno to rzadko z niego korzystają. W związku z tym chcę upiec skrzydełka z kurczaka, bo bardzo je lubią. Kupiłam takie bez antybiotyków, GMO itp. Robię je tradycyjnie bez panierek czy innych tego typu dodatków. Będą też duszone warzywa a na deser oczywiście szarlotka. Mam w barku super różowe, delikatnie musujące wino więc menu gotowe
Jeśli chodzi o mięso, to ja już od dłuższego czasu (chyba jakieś 2 albo może nawet 3 lata) jem je bardzo, ale to bardzo rzadko. Praktycznie wieprzowiny nie jadam. Najczęściej wybieram indyka. Czasem skuszę się na tatara jak mnie coś "dopadnie". Ostatnio przypomniało mi się, że istnieje coś takiego jak wątróbka. Wiem, że jest zdrowa więc jak trafię na taką z indyka, to z pewnością kupię.
A! Jeszcze jedno! Też lubię to, co pisze Agnieszka Maciąg. Ma wiele cennych informacji na swoim blogu. Kto nie czytał - polecam
Udanego pichcenia jutro! Uważaj na siebie przy tych pracach w ogrodzie żeby nie przegiąć
Dopisano 2020-9-4 8:42:53:
Nie mam pojęcia czemu dwa razy wpisało się to samo. Dopisałam jedynie wzmiankę o Agnieszce MaciągWitam;)
Ja kiedyś bardzo lubiłam indyki, ale już mi przeszło. Nie wiem dlaczego już mi tak nie smakują. Może przejadły się? Mojej kociarni i malusim jeżom też nie służyło mięso indycze, nawet to naj, naj - surowe, drobniutko posiekane. Jadły, ale efekty bywały różne :(( lepiej tolerowały wołowinkę - średnią jakościowo...
Teraz dla mnie najlepsze są warzywa - głównie cukinia, buraczki i pomidory.
Chyba nawet trochę schudłam, czego nie planowałam ale bardzo mnie to cieszy.
Ciekawe co następne mnie opęta? Może już całkowicie zrezygnuję z mięsa?
Nieee, z dobrej kiełbasy czy mięsiwka chyba nigdy całkowicie nie zrezygnuję.
Udanego piąteczku :)
Smosiu mam podobne zdanie do Twojego - ciagnie mnie do warzyw, ale są, jak to nazwałaś mięsiwa, z których nie zrezygnuję, przynajmniej na razie
Smakosiu dlatego, że minęło 5 minut od wpisu, dlatego zdublowało się, ja z tym zegarmistrzem miałam podobnie w poprzednim watku ;)
Alman, jak będziesz kucharzyć, to wrzuć kilka fotek, szczególnie serniczka, taką mam ostatnio ochotę na sernik a nikt nie chce zrobić, a kupny nie ma takiego smaku i aromatu...
A jeśli chodzi o kasztany, to zapomniałam dodać, że też noszę w każdej kurtce kieszeni po jednym kasztanie i czasami je ściskam, jak sobie spaceruję, żeby krążenie było lepsze w palcach i podobno na stawy też to dobrze działa Pozdrawiam :)
Smakosiu szara reneta jest idealna, to stara odmiana jabłoni i z tych starych odmian wychodzą najlepsze szarlotki czy inne ciasta, oraz przetwory :)
Ja robie z takich odmian, jakie są w sprzedaży, bez kapryszenia, bo jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma. ;) Za to wczoraj z córką zrobiłyśmy sobie szarlotkę na ciepło z lodami waniliowymi i do tego waniliowe cappuccino i relaks w ogrodzie, co prawda krotki, bo pogoda mało sprzyjająca była, ale zawsze cos ;) Pozdrawiam szarlotkowo :)
Jej, ależ ona smakowicie wygląda! Żeby mi też taka wyszła To jest jedna warstwa jabłek czy dzieliłaś na dwie części i przesypywałaś je "suchym"?
Smakosiu zamiast na 3 części, podzieliłam je na 2 i dobrze, żeby jabłek było duuuzo. Na utarte jabłka polałam trochę soku z cytryny, bo były w większości słodkie, do tego trochę prawdziwego cukru z wanilii i cynamon, a potem druga warstwa masy sypkiej, plasterki masła i do piekarnika :)
Jak masz więcej jabłek, to masa sypka nie zostanie sypka, tylko zamieni się w ciasto - to z mojego doswiadczenia :)
Czyli dobrze zrozumiałam, że najpierw warstwa sypka, potem jabłka i znów warstwa sypka a na niej masło? Sorry, ale ja chyba jakaś niemota jestem i wolę dopytać
Dokładnie tak :)
Może jazzik Cię nastroi do dzisiejszego dzionka ;)
https://www.youtube.com/watch?v=fIaL7T9EZnM&ab_channel=RelaxCafeMusic
Idealnie! Jazzik zawsze i wszędzie
Ps. Dziękuję za szarlotkowe podpowiedzi.
Witam Piątkowo :) Pogoda zastygła w bezruchu, słońca nie widać, kot śpi na kanapie, wiec lepiej nie wychodzić na dwór, może deszcz się zbliża? A zapowiadali do południa słońce, ech zycie ;)
Zbliża się weekend, a więc czas na spacery i szukanie skarbów jesieni, oczywiście jak pogoda dopisze, ale musi dopisać, nie ma wyjscia
Wczoraj upiekłam chleby na zakwasie z maka graham i wyszły gnioty, natomiast jeden upiekłam z dodatkiem drożdży i ten wyszedł pyszny. Z mojej winy te gnioty, bo skróciłam sobie czas oczekiwania, na wyrośniecie ciasta, bo doba ma tylko 24h a nie wiecej ;)
Podaje link do kolejnych skarbów jesieni, tym razem żołędzie :)
https://sekrety-zdrowia.org/pyszna-kawa-z-zoledzi-i-inne-debowe-przepisy/?fbclid=IwAR2jgA0sAYxPD0IFCL-byP4Mn6nNSDSXOU9IQThPABqK5TXVfI6iqnH875I
Witam w sobotę :)
Słońce nieśmiało wychodzi zza chmur, oj chyba dzisiaj będą podróże, ale najpierw pranko, żeby wyschło na dworze :)
Wczoraj byłam w cudnym miejscu, niby park, niby zoo, niby pergola... a po drodze pełno różnych jesiennych kwiatów i owocow - nie uwierzycie, ale nawet znalazłam drzewo z kiwi :) niesamowite, jak człowiek tylko zwolni i zacznie się baczniej przyglądać, to znajduje o wiele więcej, niż planował :)
Pozdrawiam nowych odkrywców w piękną sobotę
Witam. Nadia, a gdzież takie cudowności można spotkać? urocze zakątki.
Ja dziś okupuję kuchnię... piekę, gotuję i sama nie wiem co robię. Zamiast robić gulasz warzywny jak planowałam, co byłoby szybciej, zachciało mi się pasztetu i będzie z selera i kabaczka w duecie. Teraz siedzę w kuchni i kroję, szatkuję i mieszam w garach.
Miłego dnia. U mnie słonecznie. Alicja
Alman jak tam okupowana kuchnia? ;) Jakieś fotki? :)
Niedzielne dzień dobry;)
Piękne i ciekawe zakątki, idealne tło ślubne - wypatrzyłam pannę w bieli, czy mam zwidy?D
Sielanka po prostu, przy pięknej pogodzie można cały dzień spacerować, przesiedzieć i podpatrywać piękne 'okoliczności przyrody.
U nas było upalnie, ale w biegu przez sklepy i zagrody /po jajca, były tylko' przepiórcze, na kurzęce' muszę poczekać bo wykupili/ to nie przeszkadzało.
Pod wieczór przyszła wichura, aż nami zatrzęsło /w środku też, czyli serce miałam pod pachą ;D a wokoło fruwały gałęzie niedawno wycięte/, deszcz i grzmoty potężne. Później tylko drobny deszczyk w słońcu zachodzącym i kawałeczek tęczy /długo musiałam go wypatrywać na niebie, ale wypatrzyłam /.
Poza tym nic nowego ani ciekawego nie widziałam - filmy w tivi wciąż te same, info njusy' mnie już nie interesują - za dużo złych wieści, aż głowa pęka - a latek nie ubywa... więc już czas zwolnić i zacząć siebie oszczędzać. Masz rację, im wolniej tym piękniej i chyba mądrzej - trzeba na nowo odkryć swój świat, bez zadyszki i wiecznego 'muszę to, muszę tamto.
Dziękuję za świetny spacer - roślinki wyjątkowo piękne, a zwierzaki cudowne :) aż chciałabym je pogłaskać, ale chyba nie wolno ich dotykać, więc popatrzę i oczy nacieszę, o taaak:
Pozdrawiam ;)
Smosiu, mam podobne odczucia - odpuszczam sobie w znacznym stopniu TV. Nie jestem w stanie przyjąć już więcej informacji podawanych w formie sensacji. Wystarczają mi, krótkie wiadomości żeby wiedzieć co się dzieje i nie stać się matołkiem
Takie spotkania z przyrodą, spacery w ciszy, to jest ratunek dla "duszy".
Smosia , tak masz racje, trafiłam na ślub akurat :)
Nadia a gdzieś Ty była? Co to za urokliwe miejsce? Przypomniały mi się moje spacery po niemieckich ogrodach. Oni się chyba w tym specjalizują. Tworzą takie piękne, tematyczne przestrzenie np. ogród japoński albo egzotycznych traf często w otoczeniu zwierząt. W tych ogrodach zachwycają mnie małe zakątki z ukrytą ławką, gdzie w ciszy można podziwiać przyrodę. Często ławki stawiane są w jakimś zakątku ale z możliwością obserwowania dużej przestrzeni. To, co zachwyca, to że zazwyczaj jest to jedna ławka i jak już się tam usiądzie, to czujemy, że jesteśmy sami, nic nas nie rozprasza, można się wsłuchać w otoczenie...piękne to.
Fajnie, że podzieliłaś się z nami tym spacerem
Smakosiu to raczej klimatyczna Anglia :)
Witam niedzielowo
Przyszłam Wam powiedzieć, że szarlotka się udała. Nawet baaaardzo Cieszę się, że mi o niej przypomnieliście. Fotki nie mam, ale szczerze powiedziawszy ciacho wyglądało dokładnie tak, jak wszystkie tego typu. Trochę się obawiałam czy ta mała tortownica nie będzie zbyt mała, ale niepotrzebnie, bo oczywiście jabłka "siadły" i wszystko było w sam raz.
Wczoraj trochę popadało, ale późnym popołudniem przestało i dziś też jest całkiem przyjemnie. Mimo to nie planuję wychodzenia. Jakoś nie chce mi się. Nowy tydzień szykuje mi się intensywnie więc dobrze będzie teraz nacieszyć się zaciszem domowym.
Co myślicie o wspólnej kawie ze spienionym, ciepłym mlekiem? Mam pyszną Tchibo Baristę espresso. Intensywna w smaku, ale bez kwaśności i ziarna nie sa przepalone więc smakuje idealnie
Miłego dzionka
Witam. U mnie leje od rana, wczoraj też padało. Nawet lubię gdy deszcz dzwoni po szybach, a ja nie muszę wychodzić z domu.
Mam dziś do wykonania dwa zadania, odłożone wcześniej na deszczowe dni.
Zrobić sok z aronii, która cierpliwie czeka w zamrażarce i zakisić cukinię. Cukinię będę kisić po raz pierwszy, skoro mam jej pod dostatkiem. To ma być cukinia małosolna, do bieżącego spożycia. Zobaczymy jak wyjdzie.
Pasztet selerowo-kabaczkowy wyszedł bardzo smaczny. Obdarowałam nim córkę, a sama zajadam też i na kolację i na śniadanie. Kocham wszystko co warzywne.
Udaję się zatem do kuchni /znowu! spędziłam w niej całą sobotę i myślałam, że przez kilka dni nie będę tam wchodzić, ale... nie chcę, ale muszę!/.
Zostawiam Wam sernik, kawa i herbata we własnym zakresie. Pozdrawiam.
Wow! Alman, ale sernik Ci wyszedł! Idealny! To ja poproszę ten talerzyk z tym większym kawałkiem Uwielbiam takie ciasta, jesteś mistrzynią serników :) Kochana, napisz jeszcze mi, proszę, przepis na ten pasztet i cukinie - Pozdrawiam sernikowo (teraz cały dzień będzie za mną chodzić Twój cudny sernik )
Oj same pyszności od rana - wybiorę deserek ;)
Cukinię też mam, jajca świeże wczoraj dowieźli, więc będzie jajecznica podwójnie cukiniowa /owocki podduszone i posypana drobinkami kwiatków/.
Pasztety są super ale jakoś mi nie wychodzą ;( i sama je zjadam.
Cukinię już przerabiałam wg ogórkowych przepisów i wyszła smaczna, warto próbować i szukać nowych smaków.
Wczoraj zebrałam jeszcze ogórki, część mam w curry małosolnym' a reszta do chrupania lub mizerii. Jak na ten sezon to sporo ich było, jestem w lekkim szoku bo nie liczyłam na wrześniowe małosolne ;D
Kradnę porcyjkę i uciekam.
Fajnego tygodnia życzę Wszystkim :)
Dziękuję, ale ostatnio 'zdradzam tchibo - wolę astrę, niestety bez mleka czy śmietanki, muszę zadowolić się napojem ryżowo-sojowym albo innymi zamiennikami. Ot starość i takie tam zawirowania dermatologiczne ;((
Gratuluję szarlotki, teraz smakuje najlepiej
Powodzenia w pracy:)
Witam poniedzialkowo :)
Uwielbiam początek tygodnia słoneczny i taki jest
Dzisiaj mam trochę do pozałatwiania, wiec muszę się skupić i wszystko załatwić w jak najkrótszym czasie :)
Wczoraj ugotowałam zupę ze słodkiej kapusty z ziemniakami z przecierem pomidorowym i bardzo mi smakowała, mimo ze zapach przypominał wszystkim bigos hihihi. Bo u nas zupa z kapusty to bez pomidorów, natomiast bigos jak najbardziej. Ale zupka wyszła naprawdę dobra, taka lekka, delikatna, jak promienie jesiennego słońca
Przesyłam trochę fotek z sobotniego łazikowania, bo pogoda jak na razie dopisuje :)
Pozdrawiam wszystkich poniedzialkowo :)
Nadia, dałam Ci kluczyk do moich zasobów kulinarnych i co? zgubiłaś> to odszukaj, bo nie jestem leniwa i nie chce mi się stukać w klawiaturę i pisać od nowa przepis na pasztet.
Zupę kapuścianą z pomidorami uwielbiam. Lepiej zamiast przecieru dodać pomidory świeże, obrane ze skórki i podsmażone na maśle.
Nadia, mieszkasz w Londynie?
Sernik jedz, na zdrowie, zostawiłam prawie całą tortownicę /no może 3/4/.
Alman - Niedaleko Londynu :) Faktycznie dałaś mi ten kluczyk, no ale to tak jest jak człowiek ma w brzuchu pusto, to w głowie groch z kapusta ;) Pozdrawiam :)
Zapomniałam o muzyczce - dzisiaj klimaty delikatne harfowe :)
https://www.youtube.com/watch?v=qlKhkxBvqyI&ab_channel=YellowBrickCinema-RelaxingMusic
Witajcie poniedziałkowo
jak fajnie jest zaglądnąć do Kawiarenki i zobaczyć, że nie jestem sama Jaki tu ruch!
Nadia znów nam zafundowałaś ładny spacer a do tego jeszcze te piękne, relaksacyjne dźwięki harfy. Do tej muzyki pasuje mi deszcz, takie urocze plumkanie... U mnie chmury wiszą, jakby czekały na hasło. Mam nadzieję, że nie dotrze do nich to plumkanie, bo po pracy umówiłam się z koleżanką i nie chce mi się moknąć. Niech deszcz poczeka na noc, kiedy już będę pod kołdrą
Alman, sernik wygląda "zawodowo" . Jak widzisz wszyscy się rzuciliśmy. Po kawałku, po kawałku i chyba nic już dla Ciebie nie zostanie
Smosiu, robisz jajecznicę z cukinią? Jakoś nie przyszło mi do głowy takie połączenie. Najpierw ją podsmażasz czy zajadasz taką prawie surową? U mnie póki co (bo jeszcze mi się nie znudziło) jajka z pomidorami i szczypiorkiem.
Wspominacie o pasztecie warzywnym i coś czuję, że skuszę się na niego. Może uda mi się zrobić w piątek...? Zobaczę. Uwielbiam ten z selera. W ogóle seler kojarzy mi się z jesienią więc to najwyższa pora coś upichcić
Dobrego startu w nowy tydzień
Witam ponownie. Przestało przed chwilą padać, jutro ma być słonecznie, więc nie będzie czasu na kawiarenkowe życie, bo chwaściory czekają.
Ja w tym roku, po 40 latach odkryłam, że czasem mogę zjeść jajecznicę i moje podroby nawet aż tak się nie buntuję.
Często robię jajecznicę na mleku /taką robiłam ongiś swoim dzieciaczkom-maluszkom/. Bełtam jajo z odrobiną mleka, doprawiam solą i pieprzem, dodaję szczypior i na patelnię.
Ostatnio też czasem robię z pomidorem, ale tak na skróty - pomidor na masełko, a po chwili rozbełtane jajko, siup na patelnię i już. Smakosiu, robisz podobnie czy coś inaczej kombinujesz z tym.
Ale z cukinią? nie robiłam. Chętnie spróbuję. Smosiu, zdradź recepturkę jak robisz.
Szakszuką też nie pogardzę, ale nie zawsze mi się chce robić. Mam w planie zrobić z bakłażanem.
Miłego dzionka jeszcze.
Moja jajecznica ciut podobna do szakszuki. Czyli pomidory bez skórki i pestek wrzucam na masło i duszę aż odparuje woda. Dodaję szczypior, wbijam jajka i zajadam jak się białko zetnie a żółtko jest jeszcze lekko płynne.
No to na skróty szakszuka w pełnej krasie.
Prosto i smacznie: pokrojona cukinia ze skórą, chyba że sklepowa i stara to można obrać, wsypać na rozgrzany tłuszcz /np. masło i olej, dzisiaj kokosowy/- chwilę poddusić, doprawić i wbić jajca. Można wymieszać albo zostawić sadzone'. Jaj już nie solę, czasami, jak dzisiaj posypuję krojonymi kwiatami cukiniowymi /tymi na cienkich łodyżkach - podobno męskimi/.
Fajnie pasuje do tego: pieprz cytrynowy albo płatki papryki ostrej, słodka papryka wędzona i co kto lubi albo ma. Smacznego i zdrowego mam nadzieję wcinania;)
Teraz, w sezonie, często taką smażę, z cukinią zieloną wychodzi ładniejsza a z żółtą smaczniejsza, wg mnie ;D
No suuuper się zapowiada. To mnie zainspirowałaś! dziękuję. Będę próbować
Witam. Coś ciężką mam dziś głowę, migrenowo mi jakoś, jak nie minie, to nie będzie wesoło. Ale może jednak, mam nadzieję.
Pozdrawiam. Trzymajcie się zdrowo.
Alman znam ten bol niestety. Jak migrena wchodzi, to wszystko inne wychodzi... Ale nie martw się, w końcu minie. Ja zawsze przetrzymuje, jak długo się da, ale gdy czuje, ze nie dam rady, wtedy wchodzi tabletka na migrenę i to pomaga. Jeśli w tym dniu mam sprawy do pozałatwiania, to tabletka idzie na pierwszy ogień. Na szczęście ostatnio mam spokój. Życzę zdrowka
Alman, trzymam kciuki żeby to jednak nie była migrena. Ja nie miewam, ale moje dwie koleżanki dość często i wiem jakie to trudne... jak będziesz mogła, to daj znać jak się czujesz. Uściski.
To niedobrze - łykaj co możesz, bo nie warto cierpieć bez milionów /który to cierpiał za miliony? Konrad czy inny Gawronik - Gąsiorowski/.
Trzymaj się bo szkoda pięknej pogody na chorowanie.
Pozdrawiam i 'kjatek na pocieszenie posyłam ;)
Dopisano 2020-9-8 12:52:2:
To chyba jednak Baksik cierpiał za miliony Gąsiorowskiego, upss ale mam sklerozę.Już nie bredzę - wrażliwe i bolesne głowy lubią ciszę.
Pa ;)
Witam wtorkowo :)
No kochani dzisiaj mam jakąś sesje z córkiem, nie wiem, o co dokładnie chodzi, ale czego nie robi się dla córka ;) Po południu zaś mam spotkanie z koleżanką, dobra ogrodniczka i spotykamy się w polskiej kawiarence - juz nie mogę się doczekać :) No, ale najpierw obowiazki - trzeba chleb upiec, może ciasto ze śliwkami, hmmm, muszę zaplanować, żeby ze wszystkim się dzisiaj wyrobić;)
Pozdrawiam ciepło- jesiennie
Fiu fiuuuu - mówisz, że sesja zdjęciowa? Może być fajnie Ciekawa jestem czy w studiu czy może plener...?
Ładna i kolorowa ta Twoja jesień aż miło popatrzeć
Też będę piekła chleb ale czekam aż ruszy centralne ogrzewanie, bo wtedy zakwas zaczyna pracować. Chłodno mam w domu i jakoś mi się nie udaje bez pomocy kaloryfera. Trochę Ci "zazdraszczam", że u Cibie "piekarnia" działa całą parą fajnie. Aż poczułam ten zapach.
Fajnego, spotkania w słodkiej kawiarence. Miłych pogawędek.
Smakosiu miała być sesja, ale filmowa, córek cos nagrywał na konkurs, no i trochę to zajęło czasu, bo wybredny hihihi, no ale kto tak naprawdę jest zadowolony z samego siebie, szczególnie po nagraniu i odtworzeniu?
Chleb upiekłam, ale na drożdżach, za mało czasu miałam na zakwas. Dodałam różne maki i wyrastał, trochę dłużej, niż normalnie, bo czekał, aż ciasto ze śliwkami się upiecze i chyba dobrze, bo po raz pierwszy mi nie popękał a w smaku naprawdę wysmienity
Spotkanie bardzo udane, dziękuję i pozdrawiam
No chleby to Ci wyszły zacne. Fiuuuu fiuuuuu. Zjadłabym kromala a jeszcze lepiej "piętkę". jej, nawet nie mogę pisać o tym, bo mam ślinotok
Smakosiu, dziękuję :0) Tez lubię piętki, u nas się mówiło kromki a reszta to sznytki, pajdy etc. No ale co.... województwo, to obyczaj ;)
Fotki piękne, ta z pszczółką wyjątkowa ;)
Grafik napięty, powodzenia. U mnie tylko mgliste plany ;( A mgłę raniutko widziałam, delikatną jak dymek z fajki. Ot, jesienne nastroje pod koniec lata, piękne, nastrojowe - tylko patrzeć i podziwiać.
Moje pierwsze krokusy jesienne' czyli zimowity wystawiają czubeczki z ziemi. Chucham na nie i podlewam by zakwitły jak najpiękniej, bo jest ich już coraz mniej - chyba susze i robale je niszczą.
Pieczcie, smażcie i gotujcie, może i mnie coś najdzie, takie śliwkowo-czekoladowe albo chociaż samo śliwkowe.
Udanego i 'wydajnego dnia :)
Smosia, tą mgiełkę to już sobie wyobraziłam, ale jak kiedyś byś zrobiła fotkę tak raniutko, to by była uczta dla oka
Apropo krokusów, czy zimowitów, ostatnio widziałam takie kwiatki, czy to są te zimowity, czy może inne? Pozdrawiam ;)
Taak, raniutko za mgiełką mam latać po drogach - żeby mnie jakiś tir rozjechał?
Jak cyknę z okna to niewiele będzie widać - głównie dom sąsiadów i ich psa jak obszczekuje auta czy gna za rowerzystą /zza ogrodzenia, nie wybiega na jezdnię/.
Tak, to są zimowity, liście mają wiosną, potem zasychają i pod koniec lata wyrastają śliczne i delikatne kwiatki. Mam tylko 1na parę, a powinno być o wiele więcej, nie wiem czy jeszcze wyjdą;(
Co robić czas posadzić inne śliczności, mam upatrzone języczki pomarańczowe - kwitną późnym latem na żółto, mają piękne bordowe liście i lubią zacienione miejsca. Kiedyś je upchnę w mojej dżungli, kwitną pięknie i długo, a nawet bez kwiatów są baardzo dekoracyjne.
No proszę, niechcący odkryłam zimowita :D
Przyszłam żeby Wam powiedzieć, że zaliczyłam teleporadę. Miałam lekkiego stresa, bo jak tu wytłumaczyć wysypkę. Coś mi się zrobiło w okolicach oczu. Ciut na powiece i w zewnętrznych "narożnikach". Małe, czerwone krosteczki niewiadomego pochodzenia. Same nie chcą mnie opuścić więc musiałam zadzwonić do przychodni. Dziś pani doktor oddzwoniła, wysłuchała mojej "malowniczej opowieści" i wypisała mi receptę. Jak nie przejdzie, to wyśle mnie do okulisty. Oby nie było takiej potrzeby. Rozmowa przebiegła całkiem sprawnie. To mi się podoba! To chyba jakaś pozytywna strona tej nieszczęsnej pandemii, co? Normalnie, to bym musiała sporo odstać w poczekalni i to na dodatek jak bym miała szczęście i by mnie zarejestrowali. Teraz tylko pozostaje się modlić żeby ta maść pomogła
A Wy mieliście już okazję korzystać z teleporady?
Hm...w zasadzie, to życzę żebyście nie musieli z tego korzystać
:( Ale dzień, Alicja , teraz Ty - fatum czy co?
To może nowy krem pod oczy albo inny kosmetyk wywołał uczulenie??
Prędzej odwiedziłabym dobrego, kumatego dermatologa niż okulistę ... ale co ja tam wiem;D
Oby maść pomogła.
Słyszałam o wysypkach wokół ust - winne były nowalijki pędzone chemicznie. Może to też 'żywnościowy alergen - wiarygodne testy powinny go określić.
Ja na szczęście nie korzystałam z takiej porady, ale mój eM tak. Poszło super, bez kolejek i ryzykownych spotkań w przychodni.
No to postęp na miarę pandemii, szkoda że tak późno, można od dawna pomagać w ten sposób pacjentom, ale kto by o nas pomyślał gdyby nie zaraza właśnie.
Fajnego wieczoru i spokojnej nocy a poranku bez wysypki
I dla Ciebie kjatek":
Ooooo jaki pikny "kjatek"! Dziękuję
Się wysmarowałam. Obadamy jak będzie jutro. Szczerze mówiąc też myślałam o dermatologu a tu niespodzianka - ewentualnie okulista No nic! Grunt żeby nie trzeba było już nigdzie iść.
Dobrej, spokojnej nocy
Witam w ciepłą środę :)
Zapraszam na kubek gorącej kawy lub herbaty i do tego własnoręcznie zrobione ciasto sliwkowe - Kto chce niech się czestuje :)
Miłego dnia
Witam. Melduję, że migrena mnie opuściła, w nagrodę coś wlazło mi w kark i tył głowy, chodzę trochę jakbym kija połknęła. Wiem, że to z powodu tego, że leżę zawsze i śpię tez na plecach /takie zalecenie było po operacji na 3-4 miesiące, a ja się przyzwyczaiłam, choć nie, ja się boję inaczej/. No i spać można, ale jak patrzeć w telewizor? musiałam odwracać głowę i dostałam chyba jakiegoś prawoskrętu w szyi... ból, a do tego nie bardzo wiem co zażyć, bo moje leki wykluczają równocześnie inne ....ciężkie życie....
No, ale z tym bolącym karkiem skończyłam dziś akcję z sokiem aroniowym i już zapakowany w butelkach się studzi.
Smakosiu, pewnikiem dostałaś uczulenia od jakiegoś kosmetyku. Zmień koniecznie na czas jakiś.
Miałam to niedawno z dezodorantem... używany od długiego czasu i nagle swędząca wysypka nie do zniesienia. Odstawiłam, zmieniłam na inny i przeszło. A od trzech dni wróciłam znowu do poprzedniego i na razie spokój.
Smosiu, dziś zaserwowałam sobie na śniadanie jajka na cukinii... objadłam się jak bąk... pyszne były.
Uważaj na te swoje kwiaty jesienne zimowity, są trujące. więc żeby Ci nie przyszło do głowy posypać nimi jajecznicy.
Nadia, chlebki cudne, czuję ich świeżutki smak i zapach. Muszę chyba też wrócić do pieczenia, ale ja tylko na drożdżach, jakoś nie jestem smakoszem chleba na zakwasie.
A cisto ze śliwkami też okazałe.
Ja planuję na weekend ciasto kruche wieloowocowe z budyniem. Na razie obmyślam jakich owoców użyć, oprócz jabłek i śliwek. Co do nich będzie jeszcze pasować, podpowiedzcie coś.
Też tak macie? Ja, jako że jestem spod znaku "panny" lubię mieć wszystko zaplanowane. I oprócz tego, że zawsze z prawie miesięcznym wyprzedzeniem układam menu na święta, uroczystości rodzinne czy jakieś inne większe zgromadzenia, to jeszcze planuję też menu obiadowe na tydzień, od poniedziałku do niedzieli. Nie oznacza to, że w trakcie moje plany nie ulegają zmianie, ależ ulegają i to często, ale jakoś lepiej mi jak wchodzę w nowy tydzień ze zrębami choć co będę kulinarnie tworzyć.
Smakosia pisała o skrzydełkach i od razu wciągnęła i ja takie danie na obiad w niedzielę /od dawno już miałam na nie ochotę/. Do tego będą też ziemniaki pieczone w piekarniku /z rękawa/ i buraczki zasmażane. Ciasto jak już pisałam, ale nie mam pomysłu na zupę, a zupa u mnie musi być /nie dla mnie, ale pewien osobnik bez zupy ani rusz/.
No chyba wystarczy tych wynurzeń moich, będą mieli ci czytać ci, którzy tu bywają, ale z jakichś powodów milczą, ciekawe dlaczego. Ja bym tak nie wytrzymała.
Miłego dzionka życzę. Ala /kota nie mam jeszcze... chyba, że w głowie/.
Alman, ale sobie poczytałam
Hm...może masz jakąś maść przeciwbólową na ten obolały kark?
Ja jestem Lwem, ale też wolę mieć wszystko zaplanowane. Wtedy jestem spokojniejsza. Jest też taki plus, że jak jest to coś fajnego, to można się wcześniej zacząć cieszyć
Uczulenie czy co to tam jest...już powoli mija. Oby nie zapeszyć. Myślę, że to jakiś stan zapalny. Kosmetyków używam bardzo mało. Od długiego czasu tylko zwykły krem Nivea. Wiem - dziwna jestem W lodówce czeka jakiś porządny bez zbędnych parabenów itp. Sięgnę po niego jak już całkiem odpuści to "coś".
A! Pytałaś o owoce do ciasta - może borówki albo gruszki? Maliny też są fajne
Lwem powiadasz? a nie wyglądasz hihihi.... chyba, że to jakieś łagodne lwiątko.... oj, ty dobry duszku. A poważnie - Lew blisko Panny, stąd to zamiłowanie do planowania.
1127 wyświetleń na godz. 19.30 dn. 9.09 /o, imieniny września dziś!/, a ile wpisów???? Hop, hop! ujawnijcie się i odezwijcie, zapraszamy, czekamy!
Ja też przyłączam się do nawoływania nowych i dawnych Kawiarenkowiczów. Wpadajcie! Zrobimy potem wspólną imprezę
Jakbym mogła piękne kwiatki zjadać, nawet /ponoć pysznych/ funkii nie tknę - są zbyt ładne, więc zostawiam je ... ślimakom ;D
Kwiaty cukinii mi smakują bardzo, najbardziej słodkawa część dolna kielicha, może trochę wyładnieję i na starość będę jak ten kwiatek wyglądała ?D
Co do trujców ogrodowych, to zakładam że wszystkie ozdobne są toksyczne, tylko jedne mniej, inne bardziej - miałam złotokap, nadal mam koraliki na cisach i jak mi ktoś zajdzie za skórę, to go poczęstuję nimi /że niby borówki - sos do mięsa ;D/. Niee, lepiej nie częstować nikogo, niech sobie gadziny pożyją, byle jak najdalej ode mnie
Fajnie, że już wróciłaś do świata zdrowych i wesołych :)
Ale Ci to ciacho ładnie wyrosło! Już się przysiadam. Na szczęście te kawiarenkowe słodkości "nie wchodzą w tyłek", można jeść bez wyrzutów sumienia
Ja chętnie, bo moje to nie wiem czy zdążę w tym sezonie upiec ;)
Śliwki uwielbiam, bardziej niż gruszki czy jabłka i wszystko co z nich można wyczarować - takie super powidła, lekko przypieczone i gęste, prawie czarne
Kiedyś kupowałam takie, ale chyba znikły na dobre, albo ja oślepłam i nie widzę ich nigdzie.
Dzięki za ciacho ;)
Witam. Żyję, ale co za życie z bolącym karkiem i głową? Ktoś tego doświadczył? Zażyłam paracetamol, to mi ponoć wolno, może będzie lepiej. Póki co jestem mało rozmowna.
Trzymajcie się zdrowo. Ala
Alman, trzymaj się dzielnie. "Dziadowski ból" wlazł szybko, to może równie szybko ustąpi. Oj oby... A myślałaś o smarowaniu czymś przeciwbólowym? Nie znam się, ale może choć trochę by Ci ulżyło...?
Kochana z tym bolącym karkiem, to tydzień zejdzie na pewno, organizm wolniej się regeneruje, niż w odwrotną stronę ;) Jak mnie weźmie z szyją, to wtedy wymieniam poduszkę na taką profilowaną, gdzie szerszą część masz na dole a węższą do góry, idealnie się układa z głową, szyją i karkiem, kłopoty z odwracaniem się na drugi bok są niestety takie same jak przy normalnej poduszce, ale dopóki spisz na boku, to bol gdzieś umyka. Pozdrawiam i życzę zdrowka :)
Witam czwartkowo :)
Słonko się pokazuje, niebo bezchmurne, zapowiada się ładny dzień :) Widziałam kasztanowca, który miał prawie wszystkie kasztany w zielonych klujących i popękanych lupinkach - chyba lada dzień, trzeba będzie zbierać te piękne brązowe owoce :)
Pozdrawiam serdecznie i przesyłam trochę czwartkowego jazziku
https://www.youtube.com/watch?v=idb4pfnKjnY&ab_channel=RelaxCafeMusic
Witam. Dzięki za słowa wsparcia, od razu przechodzi. Jeszcze trochę boli, ale już mniej i jadę na działkę. U nas słoneczko od rana świeci, zresztą dziś chyba wszędzie świeci.
Pozdrawiam.
Super, że lepiej - ja mam tak często i zawsze pomaga smarowidło /w aptece coś doradzą/. Niestety pora roku sprzyja różnym bólom - jesienny chłodzik potrafi złapać za kark albo duuużo niżej.
Życzę nam lepszej kondycji :)
Udanego wieczoru i bezboleśnie przespanej nocy .
Spadam bo na nos padam ;D
Piątek, piąteczek, piąteluniek!
Poranek piątkowy, to zazwyczaj poranek z dobrą energią. Dziś obudził mnie zegarek - rzadkość. Zazwyczaj otwieram oczy, nim coś zadźwięczy. Widać, że jak koniec tygodnia, to organizm domaga się snu. No ale już jutro...jej jak ja lubię wstać na spokojnie i wypić sobie kawę słuchając np. "Meloradia". Znacie tę stację radiową? Co prawda jest tylko w internecie, ale muzykę mają tak przyjemną i tak mało mówią, że aż chce się słuchać A skoro mowa o radiu, to kiedyś uwielbiałam "Trójkową", niedzielną audycję Marcina Kydryńskiego pod nazwą "Siesta". Ktoś słuchał? Po ostatnich "zmianach" w tym radiu audycja jest nadawana w nowej internetowej stacji czyli w "Nowym Świecie". No ale jeśli ktoś, kiedyś tego słuchał, to pewnie o tym wie
Alman cieszę się, że już jest poprawa. Uważaj na siebie.
Dziś u mnie pieczenie pasztetu z selera. Dodam czerwonej soczewicy. Jutro śmigam do rodziców więc zrobię tez dla Nich.
Zostawiam gorącą herbatę z sokiem i z cytryną.
Miłego weekendu
Witam w piatek :)
Dzisiaj jest pięknie i cudownie
Alman - Masz racje, dzisiaj chyba wszędzie świeci słońce :)
Smakosia - Meloradio? Hmmm...trzeba będzie znaleźć i kiedyś posłuchać :) Chyba, ze prędzej link wrzucisz ;)
Smosia - A co powiesz na powidła z maleńkich śliweczek, czyli tzw. tarniny? Przed chwilą je zrobiłam, są geste i prawie cale czarne a smak nieziemski :)
Powiem wielgachne mniammm i jeszcze ślinkę przełknę, by nie zalała klawiaturki ;D
Oj zdolna jesteś niesamowicie - ja tylko słyszałam o tarninie a może tarczycy, sama nie wiem
Nawet nie wiem jak tarnina wygląda, podobna do jagód leśnych albo bzu czarnego, którego też nie umiem obrabiać - taka sierota ze mnie.
Fajnie mieć taką czarodziejkę w kuchni - podziwiam talent, cierpliwość i wiedzę
/by nie nazbierać 'trujaków - wilczych jagód czy innych/.
Kiedyś poszukam takich delicji w sklepach ze zdrową żywnością, bo w zwykłych to na pewno nie mają.
A ja ledwo żyję po ogrodowym i domowym maratonie, ale - mięsiwko na 2 dni upieczone, bałagan z gałązkami i większością suchelców pomidorowych uprzątnięty. Przypłaciłam to paroma drzazgami wbitymi w paluchy /a już myślałam że mam skórę na dłoniach twardą jak podeszwa ;D/.
I na koniec miałam smutny obowiązek 'skremowania młodego zaskrońca - nie wiem co go zabiło, ale raczej nie moja kotka /przyniosłaby go do domu by pokazać zdobycz/.
Teraz tylko mała przegryzka i wczesne chrapanko, nawet super filmy mnie nie skuszą .
Fajnego wieczorku i dobrej nocki :)
Hej hej Zakładam, że jeszcze nie śpisz Chciałam Ci powiedzieć, że ktoś, kto ogarnia "domowe i ogrodowe maratony" nie może mówić o sobie "sierota". Co to, to nie! Obie jesteście bardzo pracowite. Ja to dopiero jestem przy Was "noga" jak się tak człowiek dobrze zastanowi... Ech!
Dzięki, zaraz to powtórzę mojej rodzince - może mnie docenią wreszcie :D
Miłego 'pasztetowania i spotkania z bliskimi :)
Smosiu tarnina to taka mała śliweczka, a raczej duża borówka z pestką w środku ;) rosnąca dziko - Na gorąco smakuje jak zwykle powidła, ale jak wystygnie to czuć trochę ta cierpkość. Podobno dobra jest na biegunkę :)
https://beszamel.se.pl/owoce/owoce-tarniny-jakie-maja-wlasciwosci-lecznicze,2293/
Dzięki, warto wiedzieć.
Może nawet rośnie w okolicy - muszę kiedyś poszukać.
Na biegunki nam podawali leśne jagody, nawet malutkie bobasy mogły je przyjmować.
Powidła pewnie będą rewelacyjne. Ale gęste. Ja najbardziej lubię takie smakołyki jeść z twarogiem. Mmmmm...
Link do Meloradia POLECAM
https://player.meloradio.pl/
Ciekawa jestem Twojej opinii
Smakosiu dziękuję za link radiowy, ale najpierw musiałabym wyłączyć blokowanie reklam, ale na pewno poslucham :)
Hej wszystkie ''sieroty'' witam w sobotę :)
Na początek, to żadna z nas nie jest sierota, bo każdy patrzy na innych z podziwem, a samego siebie nie docenia. Każdy ma inny dar i co innego robi, ale jakbyśmy się zebrały razem, to wtedy byłaby pełnia doskonałości
Dlatego ludzie łączą się w rodziny, mąż ma inne zadanie, zona inne, a dzieci inne, ale wszyscy razem stanowią pewna całość, bo się uzupełniają nawzajem
Podobnie jest w przedszkolu, szkole, pracy, na wakacjach etc.
Jak to mowia - w grupie siła :)
Dlatego jest ta kawiarenka, do której może wpaść każdy na Kawkę, herbatkę, ciacho i pogadać sobie, wyżalić się lub tryskać humorem czy szczęściem - zapraszamy :) Tak Ciebie zapraszamy, nie obracaj się na boki, bo mowie do Ciebie - napisz kilka slow o pogodzie, lub jak się czujesz, czekamy i pozdrawiamy
Święte słowa (jak to mawiają)
Piękne i mądre - masz rację, każdy na swój sposób jest uzdolniony i wyjątkowy /wbijam to sobie do głowy/.
Fajne są te 'uśmiechnięte łapki - może kogoś ośmielą lub zachęcą do wklepania paru słów.
Bawcie się dobrze lub nadrabiajcie zaległości, czyli udanej soboty nam Wszystkim życzę ;)
Witam. To ja bidula haruję w kuchni, a Wy tu sobie pogawędki ucinacie? Myślałam, że macie wolną sobotę.
No ale skoro tak to i ja się melduję.
Wczoraj trochę popracowałam na działce, aż moja sąsiadka-przyjaciółka si e zaniepokoiła, czy aby nie przesadza.... ale powiem Wam, że od dłuższego czasu miałam w miarę dobrze przespaną noc. I ci jeszcze Wam powiem - odważyłam się zasnąć na boku... a potem... całe łóżko już było moje i oba boczki użyte. Chyba mój organizm już domagał się powrotu do normalności i spania w pozycji ulubionej dawniej/
U mnie dziś pogoda cudowna /ale i tak czuję jesień w powietrzu i nie lubię tego okresu/.
Pieką znowu pasztet z selera i kabaczka, ale w miejsce pieczarek dałam więcej papryki w 3 kolorach i kukurydzy trochę, tak dla poprawy efektu. Ciasto też upieczone, ale gorące, więc na razie nie dostaniecie.... po wiedziałam "na razie"....
Na otarcie łez pozostawiam foto ojej pięknej hortensji.... zaspałam w tym roku, bo kwiat ma tylko na jednej łodydze, a pozostałe dopiero zawiązuje. Może na Gwiazdkę zdąży, chyba, że wcześniej mróz ją otuli. Pozdrawiam.
Alman, super, ze juz wracasz do zdrowej normalności
Hortensja cudna, ale to ''na razie'', to już chyba minęło, wiec ja poproszę kawałek ciasta, ten większy jakby co
Pozdrawiam wieczorkiem
Witam. To "na razie" trochę trwało, ale żebyście nie pomyślały, że mam sklerozę /co to, to nie!/, melduję się z ciastem. Przynoszę prawie całą blachę, nie dlatego, ze jestem taka szczodra, ale ciasto wyszło mi przeraźliwie kruche i brzydko się kroi. Męczcie się same z tym krojeniem. A poza tym ciasto pyszniutkie, kruchutkie, maślane, z dużą ilością owoców, głownie jabłka, potem śliwki i na okrasę gruszki. A, jeśli chcecie, posypcie sobie pudrem. Zajadajcie. Miłej niedzieli. Ala
Mlasku, mlask proszę mi ciepnąć łychą czy łopatką na talerzyk duuży kopczyk, byle śliwek i gruszeczek jak najwięcej trafić
Dziękuję i wpraszam się na następne /jakie w planach??/ :-)
O wow! Im bardziej kruche, tym pyszniejsze ciasto :) Wygląda rewelacyjnie, a z krojeniem to nie trzeba się męczyć, wystarczy na pół i ta połówka dla mnie
Dziękuję Alman za słodką pychotkę
P.S. To, ze nie masz sklerozy to oczywiste, ale obiecałaś w poprzednim locie jeszcze, ze cos nam opowiesz, jakiś sen sprzed 4 lat: '' Jutro opiszę Wam mój sen sprzed 4 lat.... wierzycie w sny?''
I, prawdę mówiąc, nie mogę się tego doczekać a Ty milczysz
Pozdrawiam niedzielnie
Milczę, bo uznałam, że nikogo nie zaciekawiło to, co mi się śniło 4 lata temu i nikt nie potwierdził, że też wierzy... ja wierzę... i pamiętam, że obiecałam, ale nie chciałam Was zanudzać. Ale Ty masz pamięć!!!
Ja też już się nie mogę doczekać tych "sennych" wspomnień... Sny mają coś w sobie. Moim zdaniem czasami są odreagowaniem tego, co przeżywamy i uwalniają emocje a czasami mogą być "odpowiedzią" dla przeczuć z naszej podświadomości... (czy ja to zrozumiale napisałam czy coś zagmatwałam...?)
Czekamy
Ok, to napiszę, ale muszę mieć chwilę i nastrój odpowiedni, bo to sen-przepowiednia, który ....poczekajcie cierpliwie, a dowiecie się....Ja 4 lata rozmyślałam, o co w nim chodziło.
Ale nas trzymasz w napięciu, jak mama, która przyniosła dzieciom słodycze, ale każe cierpliwie poczekać, aż zjedzą obiad
Alman, to nie tak, ze nikogo nie zainteresowało, tylko założył się nowy watek i wszyscy zaczęli rozmawiać tutaj, to tylko jest ta przyczyna
Nadiu gratuluję pamięci, 4ry lata do lepiej niż pamięć komputera /ta z czasem wysiada/.
Moje sny, to nie sny tylko chyba zagubione fale tivi - może jak jedna agentka z filmu - odbieram HBO ;D
Więc średnio w nie wierzę, ale znam takich co są przekonani o ich misji w naszym życiu i to rozumiem - w końcu trzeba w coś wierzyć.
Udanego dnia i tygodnia ;)
Smosiu, bo mnie ten temat baaaardzo ciekawi :)
To jakieś szaleństwo! Ja nie mogę patrzeć na tę fotkę, bo mnie "skręca". Przecież upiekłaś to, co ja lubię najbardziej. Duuuuża ilość owoców i duuuuuża ilość kruszonki. Lepiej być nie może Mmmmmm
Hej, heej :)
Od wczoraj powiedzenie 'do 3ch razy sztuka u nas brzmi do 4ch jeży szukaj...
Tak, pod wieczór już było, wróciłam z torbami zakupów do domu /dobrze, że je powolutku wybierałam z bagażnika/ i co widzę tuż przy bramie?? kolejnego jeżyczka.
Fajnie wyrósł na ogrodowym robactwie i świetnie sobie poradził nasz Franek Zaradny - Twardziel. Jutro znowu kurs do ośrodka, by połączyć go z braholkami i siostrzyczką.
Przenocował w pudle ale spania nie miałam, bo słyszałam jak wydziera pazurkami wielgachną dziurę 'na wolność - nawet specjalnie dla niego przytaskana wołowinka /2gi kurs do sklepu zaliczyłam/ nie jest w stanie go przekonać do zamieszkania z nami.
Oj fajnie z tymi zwierzakami, ani chwili nudy i kondycja lepsza a na chorowanie to już wcale czasu nie ma /muszę być zdrowa, by dbać o wszystkie czterołapne i skrzydlate, futrzaki i kolczaki
Udanej niedzieli;)
Smosiu, ale te jeże do Ciebie ciągną, chyba masz dusze jeżykową? Taka zwierzaczkowa mama z Ciebie
P.S. W moim archiwum jest nawet wiersz skomponowany w 2009r właśnie o jeżu :)
Jeż
Idzie jeżyk krętą dróżką, tupnie czasem jedną nóżką,
Nie stój proszę mu na drodze,
Bo jest zagniewany srodze.
A tu sypie drobny śnieg,
Więc on musi szybko biec, bo nasz jeżyk głodny trochę,
Jeżyku, na co masz ochotę?
Spójrz, jak biegnie jeż do lasu,i nie robi już hałasu,
A dlaczego? Powiem cichutko tu...
Bo jabłuszko dałam mu.
Pozdrawiam kolczasto - niedzielnie
Jakie urocze zdjęcie. Jej! Napatrzeć się nie mogę.
Super wierszyk - to właśnie o naszym Franku, tyle że on fuka na mnie i daje do zrozumienia żebym go wreszcie uwolniła.
Dzisiaj odzyska częściowo wolność i dołączy do rodzeństwa - wszystko dogadane, tylko zapakować malca i w drogę.
Dzięki za strofki wesołe i fotkę
Hej ;)
Spokojnie i sprawnie Nasz Franek dołączył do rodzeństwa - 4go do brydża mają, to czas im ciekawiej zleci ;D
Vet'y zachwycone maluchem, bo nie bał się wcale gdy go ważyli i oglądali /całe 300g ma/, jak dobrze pójdzie to już samodzielnie przezimuje w swojej 'jeżowni. Taki cwaniak, po obozie przetrwania w ogródku, że już wczoraj chciał nam zwiać i to 2a razy /chwilka nieuwagi i już po ręczniku wspiął się na wanienkę, pudło i wisiał na krawędzi lub siedział na wierzchu/. Fotek nie mam, bo nie nadążałam za nim i jego apetytem.
Trochę jestem umęczona i niedospana, ale wszystko wynagradza mi spokój ducha - malce rosną /3y poprzednie już są spore/ i czeka je dobra jesień, bezpieczna zima i spokojna przyszłość.
Udanego wtorku ;)
No normalnie cieszę się razem z Tobą jak nie wiem co
Niech Cię uściskam!
Super
Wszystkie zwierzaki ciągną do Ciebie intuicyjnie No normalnie piękne to! Aż muszę Cię uściskać Ty Dobry Człowieku
Smosiu, podejrzewam, że w poprzednim wcieleniu byłaś Panią Jeżową /tak się powie?/. Cudne to. Ponoć zwierzęta ciągną /i lubią/ do dobrych ludzi. Widzisz, jesteś chodzącą dobrocią.
Ja chyba nie miałam poprzednich wcieleń ...
Nowa jestem i dzika /wg niektórych/ więc ta dzikość przyciąga inne dzikuski kolczaste i futrzaste, pisklę kosa też do nas przylgnęło kiedyś.
Staram się być coraz lepsza, ale nie zawsze mi to wychodzi
Witam poniedziałkowo
Ale się zapowiada piękna pogoda na ten tydzień!
Oby dodała nam dużo pozytywnej energii.
Dziś po pracy planuję popracować trochę fizycznie. Muszę ogarnąć trawnik.
Prawie nigdy nie rozmawiamy o programach TV. Wiecie co, rzadko oglądam TVP1 ale jak jak tylko się pojawia "Rolnik szuka żony", to ja już jestem przed telewizorem Wczoraj był pierwszy odcinek nowej serii. Fajny. nawet momentami wzruszający. Bardzo lubię prowadzącą czyli Martę Manowską - bardzo naturalna i empatyczna osoba. A Wy oglądacie coś namiętnie?
Dobrego startu w nowy tydzień
Witam w słoneczny i bardzo ciepły poniedzialek
Jest przepięknie, tym bardziej, ze syn przyjechał do nas na kilka dni :) Takie rodzinne spotkanko :)
Jeśli chodzi o programy czy filmy, to pamiętam, ze kiedyś baaardzo dawno temu oglądałam ''Rolnik szuka zony'' i na tym się skończyło. Natomiast z filmów, do których lubię wracać co jakiś czas, to mam ich kilka:
1. ''Jasminum'' w roli głównej Janusz Gajos, naprawdę daje wiele radości, spokoju i przemyśleń, znajduje się tam prosty klasztor, do którego nieoczekiwanie dociera matka (odnawia obrazy) z dzieckiem, są też perfumy i ich działanie, dobroć, namiętność, wszystko pięknie pokazane - polecam :)
2.''Ranczo'' główną podwójną rolę gra Cezary Żak (księdza i wójta), jest to serial, który raczej jest komedia, ale ma dużo z życia wzięte i czasami daje mocno do myslenia ;)
3.''Incepcja'' - główną rolę gra Leonardo di Caprio, gdzie pokazane jest jak można zmienić rzeczywistość poprzez sny. Są też grupowe sny, sen we śnie etc. Daje bardzo dużo do myślenia i jest bardzo dobrze zrobiony - polecam :)
Mam jeszcze wiele innych filmów, które uwielbiam czy seriali, ale wymieniłam tylko 3, żeby nie było za dużo :) A Wy jakie lubicie seriale czy filmy?
Pozdrawiam poniedziałkowo
Oooo tak "Jasminum" też mi się bardzo podobało. Janusz Gajos zawsze był bardzo dobrym aktorem i w tej roli również "błyszczy"
"Ranczo" swego czasu oglądałam regularnie i moim zdaniem jest to faktycznie bardzo udanie zrobiony obrazek naszego społeczeństwa. Może ciut przekoloryzowany, ale faktycznie odzwierciedla różne zachowania społeczne i środowiskowe. Doskonała rola nieżyjącego już (niestety) Pawła Królikowskiego.
A skoro już wspomniałam o aktorach, to dla mnie takim trochę niedocenionym talentem jest aktor starszego pokolenia - Kazimierz Kaczor. Mój ulubiony film gdzie zagrał główna rolę, to niezapomniany "Jan Serce". Jej ile to wzruszeń było... Ten serial mogę oglądać bez końca
Niestety zdradziłam kino, wypożyczalnia troszkę słabnie, więc nie oglądam prawie nic.
Słucham coraz więcej muzyki, głównie klasycznej, bo ulubioną już wysłuchałam do cna i mam jej dość.
Seriale nigdy mnie nie wciągały a filmy tylko niektóre oglądam, rzadko polskie /mówią i słusznie o polskich produkcjach: są jak wizyta u dentysty - bolesna i droga/. Dla mnie film to albo rozrywka, w dobrym tonie bez wulgaryzmów itp, albo ciekawa opowieść o życiu, historii czy fantazja pięknie oprawiona.
Moim filmem do wielokrotnego oglądania jest:
Amadeusz /staroć ale rewelacyjna gra i scenariusz a muzyka oczarowuje/;
Hair
Skaza z J.Binoche;
Misja;
większość dzieł Polańskiego
i jak na pół-wschodniaczkę przystało 'SAMI swoi
Z nowszych polskich produkcji to 'Quo vadis - oglądałam w kinie i mimo powszechnej krytyki, byłam bardzo nim poruszona - Pieczka w scenie finałowej /jako Piotr zmierza do współczesnego Rzymu, to nie wymaga chyba komentarza .../.
Tak mogłabym do wieczora zapisywać kolejne wiersze, ale nie chcę już nikogo zanudzać i mam sporo kuchennych/ domowych, ogrodowych zaległości, więc spadam. Pa ;)
Witam wtrokowo
Wczoraj było tak przyjemnie na zewnątrz, że aż się nie chciało siedzieć w domu. Ledwo weszłam po pracy do domu, to zaraz poszłam ogarniać trawnik. Przy takiej aurze, to aż chce się pracować. Trawę wyczesałam z liści na prawo i lewo ale widzę, że już niedługo czeka mnie koszenie. Hm...może w sobotę...?
Wczoraj wieczorem miałam telefon, że w środę przyjeżdża rodzina i wyjeżdżają w piątek. zatrzymają się u moich rodziców, ale to oznacza zmianę planów. Trochę mam w tym tygodniu na głowie a teraz dodatkowo dojdzie mi kursowanie z jednego końca miasta na drugi. No nic, jakoś to poskładam "do kupy".
Ponoć dziś popołudniu ma być na termometrze 29 stopni Chętnie bym gdzieś sobie pospacerowała, ale muszę gnać do domu, bo mam gościa.
Nie chce mi się dzisiaj pracować. Tyle rzeczy mogłabym w tym czasie zrobić
Zostawiam herbatę z sokiem i cytryną.
Dobrego dzionka!
U nas dzisiaj 28 a jutro ma być 25 stopni, zobaczymy :)
Dzisiaj całą ferajną spacerowaliśmy wzdłuż rzeki, a potem wszyscy wskoczyli do łódki i każdy po kolei wiosłował, oprócz mnie, ja chciałam jak najszybciej ''zejść na ląd'' Uwielbiam łódki, kajaki i inne wywrotowce, ale z daleka, a jak już popływać to na czymś porządnym
Pozdrawiam przygodowo
Witam. Wykorzystuję pogodę i nadrabiam całoroczne zaległości w pracach ogrodowych. Ledwie się ruszam. Pozdrawiam.
Super, ja troszkę też nadrobiłam, ale końca nie widać i dłuuugo nie zobaczę. Powoluśku i bez napinki ogarniam najpilniejsze prace.
I moje zimowity zaczynają wychodzić - istny wysyp, jak grzybków w lasach.
Miłego dnia :)
Witam w piękną i rześką środę :)
Dzisiaj czeka nas spacer na jakiś punkt widokowy, a ja muszę rano jeszcze zrobić blok czekoladowy i trochę przygotowań do obiadu, a więc znikam i życzę Miłego Dnia :)
Heej;)
Blok czekoladowy - dasz gryza czy wszystko dla gości i rodzinki?
Dobra, mam trochę galaretek w czekoladzie i inne słodkości, to sobie posłodzę trudny poranek.
Pięknych i dalekich widoczków;)
Fajnego dnia :)
Smosiu nie tylko dam gryza, ale bierz, ile chcesz, a pod wieczór upiekłam z córką jeszcze bułeczki, wiec częstuj się, proszę i wszyscy chętni :)
Nadia! Ty kusicielko!
Bułki są po prostu przepiękne. Niesamowite, że wyglądają tak zawodowo. Masz do nich recepturę (przepis) czy robisz z głowy? Bagietka też wygląda zawodowo.
Czekoladę robisz z mleka w proszku? Jej, jak ja dawno czegoś takiego nie robiłam. pamiętam, że zajadaliśmy się kiedyś na potęgę
Smakosiu te bułeczki są na WZ pod nazwą: bułki z przedziałkiem lub dupki Lepiej dam linka:
http://wielkiezarcie.com/przepisy/bulki-z-przedzialkiem-dupki-30104468
Robie je regularnie, bo wszystkim smakują, a nie są trudne w robieniu. Jeśli chodzi o bagietki, to pomysł od razu przyszedł do głowy, bo robiłam z potrójnej porcji (od razu polecam robić z podwójnej porcji, bo można większe bułki formować ;) ) Są pyszniaste :)
Blok czekoladowy robiłam akurat z tego przepisu:
http://kotlet.tv/blok-czekoladowy/
Herbatników dałam znacznie mniej niż w przepisie. Natomiast blok czekoladowy robiony jest na ''starym'' dobrym mleku w proszku :)
Pozdrawiam :)
Smakosiu, ale się namęczyłam z tymi linkami, bo nazwa była dobra, ale pokazywał się link do muzyki jazzowej, chyba zaczarowałaś te strony na chwile, ale już wszystko jest ok Pozdrawiam :)
Ooo jak fajnie, że podlinkowałaś wszystko. Z pewnością w wolnej chwili zaglądnę i pewnie się skuszę. Na początek zrobię czekoladę - taki powrót do dawnych czasów. No ale to dopiero na następny weekend.
Czasami faktycznie jest jakiś problem przy wklejaniu linków. No ale największe zamieszanie to ja zrobiłam, kiedy zablokowałam nam całą Kawiarenkę swoją akcją "pomocową". Pamiętasz - wszyscy widzieli tylko zdjęcie a treści uciekały
Dziękuję
Tego to już nie pamiętam, no ale nie ma co się dziwić, skoro zawsze wolałam kawiarenki na żywo niż w internecie I tak stwierdzam, ze przez ta kawiarenkę uzależniłam się za bardzo
Smaczne i śliczniutkie - jak z cukierni czy piekarni.
Chętnie chrupnę, jak na łasucha przystało.
A bułki takie to kupowałam w pobliskiej piekarni, ależ pyszne były /musiałam wcześnie stać w kolejce, by kupić bo w godzinę rozchodziły się wszystkie/.
Smacznościowo dziękuję ;)
Smosiu spróbuj zrobić, link podałam wyżej :) Jak raz spróbujesz, to będziesz częściej robić, bo nie są trudne w robieniu :) Pozdrawiam :)
Witajcie środowo
Wnioskuję z wpisów, że wszyscy wykorzystują piękną aurę i "wyciskają" z dzionka ile się da. Fajnie fajnie
Ja niestety nie mogę się pochwalić tym samym. Po pracy muszę iść do dentysty i zrobić przegląd "kiełków". Trochę się "cykam" Potem szybko do rodziców, bo tam się zjadą goście - rodzina postanowiła wpaść na parę dni. na koniec prędko do domu i tym sposobem dzień zleci szybciorem. A pogoda faktycznie rewelacyjna. Ech, jak ja bym teraz chciała pospacerować sobie gdzieś po jakiś urokliwych zakątkach. Muszę o tym zapomnieć, bo mnie zacznie "skręcać" z żalu.
Udanego dzionka! Cieszcie się słońcem!
Witam;)
Na 'skręcanie nie ma leku, ale można je złagodzić:
- odpalić pokaz slajdów z ulubionymi widoczkami czy zwierzakami
- zaparzyć herbatkę lub co kto lubi /ja kawusię poproszę, 2gą bo po 1szej nie ma już śladu i opadam z sił/.
Mnie skręca gdy oglądam słodkości lub czytam o nich a są poza moim zasięgiem - istna gehenna /kto jest łasuchem, ten wie jaka to udręka/.
Głowa do góry /czyli byle do emerytury ;D/
Udanego popołudnia i wieczorku :-)
Witam czwartkowo :)
Syn wyjechał, a córka wyjeżdża w niedziele na studia, dlatego trzeba jeszcze wykorzystać ten wspólny czas :). Pogoda dopisuje, ale nie jest tak ciepło jak ostatnio, mimo wszystko trzeba korzystać z ostatnich ciepłych dni - Pozdrowionka
Dodam, że jeszcze szerzej niż serca, należy otwierać oczy - wypatrzą kamienie i zdążymy zrobić unik.
Smosiu a myślałam, że napiszesz: ...wypatrzą jeże i weźmiemy je w opieke
Za dużo siedzę w kawiarence
Wcale nie za dużo, wpadaj częściej - będzie milej ;)
Jeży wszyscy wypatrujemy, ale na ten sezon chyba 4ry starczą
Witam czwartkowo
"Miałam trzy kamienie". Jeden już wczoraj zwaliłam czyli stomatolog odhaczony. Uf! Okazało się, że zęby są zdrowe, kamienia i osadu brak. Uf! Uf! Uf! Wizyta kontrolna za pół roku. Ale radocha!
Słońce świeci ale powiem Wam, że jest chłodno. Wiatr zaczął szaleć.
Ten tydzień jest szalony. Nie mam zupełnie czasu dla siebie. nawet nie było chwili żeby zrobić zakupy. Dziś nie będzie inaczej, ale może jutro się uda...? W weekend planuję odetchnąć.
Zmykam. Dobrego dnia!
To miałaś kamyczki, drobne, prawie piasek ;D
Chłodno jest, a wiatr lodowaty i nie wiadomo co ubrać, bo słonko też chwilami świeci więc podgrzewa nas mocno. Istna kołomyja z ta pogodą, ale nie ma co narzekać dopóki 'żabami nie rzuca
Udanego popołudnia i wieczoru :)
Gratulacje, wszystkie zęby zdrowe, to naprawdę nie byle co, w tych czasach
Piątek, piąteczek, piąteluniek
Muszę się przyznać, że dziś jestem cała "zestrachana". Tak, jak wspominałam miałam "trzy kamienie do zrzucenia" czyli innymi słowy trzy poważne tematy do odhaczenia. Pierwszy za mną a dziś drugi. Mam nadzieję, że jak wrócę, to będę mogła napisać, że kolejny "zrzuciłam z siebie". Jej, co się człowiek musi nadenerwować...
Za oknem bardzo chłodno (chyba 7 stopni) ale na szczęście świeci słońce. Uwielbiam je, bo dodaje nam pozytywnej energii.
Miłego dzionka
Sorry, dwa razy pojawił się ten sam wpis. Wymazałam i teraz myślę, co tu napisać
OK, to wstawię słoneczko (a nawet trzy)
A zdradzisz nam co to za ''kamienie'' dźwigasz? Może pomożemy? ;)
"Drugi kamień zrzucony". Zrobiłam kontrolne USG piersi. Wszystko w normie. Kurcze, jak ja się zawsze stresuję. Wiem, że to trochę bezsensowne ale nie mogę nad tym zapanować. Tłumaczę sobie itp. Nie działa
"Trzeci kamulec", to kontrolna wizyta u mojego onkologa w przyszłym tygodniu.
Dziś przytrafiło mi się coś dziwnego. Napiszę Wam o tym, bo jestem ciekawa czy ktoś z Was zetknął się z taką sytuacją. Może coś mi poradzicie...?
Poszłam po USG zrobić mammografię, bo pani radiolog powiedziała, że minęły już dwa lata i powinnam od razu to załatwić. No to pomaszerowałam tam. Nie było ludzi i już miałam wejść... Okazało się, że ktoś leczy się w innym szpitalu pod moim nr PESEL i widnieje informacja, że ja już robiłam mammografię. No szok! Oczywiście w systemie nie widać nazwiska. jest jedynie informacja, że to w innym szpitalu. Pytam co teraz? No to dowiedziałam się, że sama muszę to wyjaśnić i najprędzej zgłaszając sprawę do NFZ. To jednak nie oznacza załatwienia tematu, bo ktoś to musi przeanalizować. Hm...
Normalnie jestem dziś jakaś "wypluta".
Uważaj gdzie zrzucasz te kamolki ;D
Jeden walnął w moją kostkę i wczoraj wieczorem bolała i puchła, na stopę nie mogłam stanąć ;(( i schody były wyzwaniem nie do przejścia.
Po smarowaniu i zimnych okładach dzisiaj lepiej to wygląda ;)
Pesel'e podwójne? Nowy przekręt na pesel, skoro na wnuczka i milicjanta już są obcykane/znane.
Wyjaśnić trzeba, może to tylko błąd, zwykła pomyłka przy wklepywaniu?
Znajoma walczyła z zus'em - miała 2a konta i za nic nie umieli ich scalić. Ot ludzkie słabości, w pośpiechu różne pomyłki wychodzą.
Udanej soboty ;)
Smakosiu, to trzeba jak najszybciej wyjaśnić, bo to nie jest Twoja wina z tym peselem, ale tych, którzy nim zarządzają. Teraz pesel a później konto bankowe - trzeba kuć żelazo, póki gorace - Pozdrawiam :)
Witam. Wreszcie wolna sobota, tzn. wolna od prac ogrodowych, a co, zrobiłam sobie wolne. Ale z kolei kuchnię muszę opanować i coś do jedzenia upichcić. A tak bym sobie posiedziała i nic nie robiła... fajne jest takie leniuchowanie czasem.
I tak trochę robót odrzuciłam, bo miałam robić gołąbki, ale moja przyjaciółka wybiła mi to z głowy. Powiedziała mi, żebym wyluzowała, bo pracuję w ogrodzie ponad siły /w jej ocenie ponad moje siły...dobre?/, to jeszcze gołąbki? no to nie będzie na razie gołąbków. Ale coś muszę zrobić w to miejsce. Na razie ugotowałam żurek... och, jaki pyszny i jak mi smakuje, bo od dawna miałam już na niego ochotę.
Smakosiu, miałam podobną sytuację z NFOZ, tyle że z apteką/lekiem.
Wchodzę kiedyś na moje konto pacjenta /ja mam takie, loguję się i widzę, kto i za co obciąża moje konto/ i widzę obciążenie przez jakąś aptekę z drugiego końca Polski za 2 leki, których nigdy nie miałam i na chorobę, której nie doświadczałam. Było tam też na stronie NFOZ miejsce na kontakt - przesłanie uwag. Skorzystałam, opisałam się i klik.... ale nie poszło chyba, coś chyba mi kazało kontaktować się bezpośrednio czy coś.... i dałam sobie spokój. uznałam, że jakaś pomyłka chyba, bo te leki to kosztowały kilka złotych chyba.
Niepokoiło mnie to potem i często sprawdzałam, czy nie ma innych obciążeń ze świata, nie było, a teraz to zapomniałam nawet, muszę zaraz wejść i sprawdzić znowu.
Smakosiu, ostatni kamyczek też wyrzucimy, nie chcemy takich balastów. Cały czas pomagam Ci w tym mozole, będzie dobrze, choć wiem, że mimo tego, że wiemy, że będzie dobrze, to i tak niepokój jest. Trzymam kciuki już i puszczę dopiero jak dasz info i zwolnisz mnie z tego.
Idę coś kombinować na drugie danie dla mężowatego.
Pozdrawiam. Miłego dnia.
Witam wszystkich w piękny piątek, to weekendu początek, wszystkie buźki roześmiane i zapraszam już na kawę
Witam w sobotę :)
Trochę ostatnio migrenowo się zrobiło, ale na razie walczę bez leków i udaje się, a to ziółka, a to owsianka bogata w ziarna i orzechy, miód, oraz cynamon, nie zabrakło też konfitury z tarniny i owoce pigwowca zasypane cukrem dodane do herbaty. Czy to wystarczy? Ano zobaczymy :)
Milej i radosnej soboty życzę
Witam w niedzielę :)
Piekę, testuję i nie mam swojego ulubionego chleba na zakwasie :(
Ten za chudy, tan za twardy, ten się kruszy etc. Chciałabym, żeby był w sam raz, dobrze się kroił, miał leki posmak zakwasu, najlepiej taki pszenno - zytni. No ale jest tyle przepisów, ze nie jestem w stanie wszystkiego ogarnąć.
Dzisiaj upiekłam chleb niby pszenno-zytni na zakwasie (od dwóch dni już jest przygotowywany), ale niestety, dla mnie za kwaśny wyszedł. Były tam komentarze, ze chleb czuć za bardzo zakwasem, ale pomyślałam,ze to tak ma być, tym bardziej, ze autorka powiedziała, ze to taki urok chleba na zakwasie. Po spróbowaniu, stwierdziłam,ze to nie jest ten smak chleba na zakwasie, jest zbyt intensywny, a ze trochę piekłam już chlebów na zakwasie, to trochę znam już tych smaków.
Chciałabym znaleźć przepis, który byłby moim uniwersalnym, może znacie taki?
Pozdrawiam niedzielnie
Nadia, mój ulubiony chleb pszenno- żytni robię prawie tak samo, jak ten orkiszowy http://wielkiezarcie.com/przepisy/chleb-orkiszowy-smakosi-30058272
Różnica jest w mąkach i proporcjach. Daję 300 g mąki żytniej typ 720 i 100 g mąki pszennej chlebowej typ 750. Czasami robię też pół na pół. W sklepie ekologicznym kupuję tę żytnią mąkę, bo jest lepsza i tam też zaopatruję się w otręby żytnie. Wody daję na oko ale myślę, że będzie to ok. 300ml. Zazwyczaj nie dodaję ziaren do żytniego chleba a jedynie posypuję przed włożeniem do piekarnika ziarnami czarnuszki. Lubię jego delikatną wilgotność. Nigdy mi nie pleśnieje. Po tygodniu nadal nadaje się do jedzenia Moi znajomi i rodzina mówią, że nigdy nie jedli lepszego. Czy to prawda...? Nie wiem Tak czy siak dla mnie, to najlepsze pieczywo pod słońcem
Ten orkiszowy z przepisu też jest przepyszny i wilgotny.
Dopisano 2020-9-20 12:29:9:
Jeszcze coś. W tym przepisie jest informacja żeby dodać pokruszone drożdże. Od długiego czasu już tak nie robię, bo widzę, że lepiej jest je rozpuścić razem z cukrem w odrobinie letniej wody. No ale Ty pewnie też tak robisz. Właśnie edytowałam teraz przepis, ale po zatwierdzeniu edycji pojawił się komunikat, że zmiana będzie widoczna po akceptacji administratora. To ci dopiero! ta strona ma administratora? Ktoś wie kim on jest?Smakosiu dziękuję, ale chce uniknąć dodatku jakichkolwiek drożdży, zrobić chleb tylko na samym zakwasie :)
Jeśli zaś chodzi o potwierdzenie administratora, to wynika tylko i wyłącznie z tego, ze Twój przepis znalazł się w polecanych :) Pozdrawiam :)
Nadiu, możesz zrobić bez drożdży jeśli masz silny zakwas.
Dziękuję za wyjaśnienie w temacie potwierdzenia przez administratora.
Dobry poniedziałek;)
Tak jest z edycją przepisów zaklepanych na stałe - była opcja 'wstawiam na zawsze, bez możliwości kasowania lub coś w tym sensie i już bez pozwolenia nic w nim nie zmienisz.
Sama kombinowałam gdy błędy wyszły po zapisaniu przepisu - dodawałam opinię w komentarzach i z głowy, bez adminów i czekania na ich poprawki.
Masz dowód, że adminy są i czuwają nad żarłokowem ;D
Tylko gdzie one/oni są i dlaczego milczą od lat, ktoś, coś wie lub słyszał/czytał, może nas maluczkich oświeci...
Miłego tygodnia :)
Hej;)
W sprawie chlebowej na zakwasie: pisz na prive do Bahati /jak tutaj zajrzy, to może coś doradzi - może trzeba będzie dłuuugo czekać, ale chyba warto/.
Poza tym wypiekarnia chleba i bułek trochę u mnie kuleje - ot lenistwo.
Ale te bułeczki z twojej fotki, dziękuję za link do przepisu, kiedyś po maratonie jesiennym, upiekę.
Miłej niedzielki ;)
Smosiu dziękuję za radę:)
Witam.
Niestety Nadiu, nie pomogę, bo owszem, w okresie jesienno-zimowym też od czasu do czasu piekę chleb, ale na drożdżach, bo na zakwasie... nie lubię.
Ja w kuchni koczowałam wczoraj, dziś mam wolne... och, jak lubię niedzielę, gdy dam radę w sobotę przygotować jadło całkowicie lub w dużej mierze.
Od jutra znowu prace ogródkowe, bo ma być ponoć upalnie jeszcze 2 dni, a potem załamanie pogody?!
Wpadłam z ciastem do poobiedniej kawy, dziś zapraszam na szarlotkę sypaną ze śliwkami. Przy okazji kilka fotek z mojego ogródka kwiatowego.
Pozdrawiam. Miłego dnia. Ala
Ale heca, piszemy w tym samym czasie! Pozdrawiam.
Alman, naprawdę urokliwie tam u Ciebie. Patrząc na te czerwone "kuleczki" poczułam jesień... Super pomysł z tym dodaniem śliwek do szarlotki sypanej. Wygląda tak apetycznie, że zjadłam ją oczami. Muszę też zrobić. Może w przyszły weekend...? Oj, ale bym sobie teraz "wciągnęła" kawałek
Smakosiu, te czerwone kuleczki to kalina. Wyobraź sobie, że to "samosiew"... skądś widać wiatr przyniósł i zasiał i żeby było śmieszniej, rośnie sobie w... krzewie o nazwie mahonia. Miałam wycinać, ale lato minęło a teraz doszłam do wniosku, niech sobie rośnie, skoro to miejsce sobie sama wybrała. Mam taki krze ozdobny 2 w 1, wiosną kwitnie mahonia na żółto, potem kalina na biało, a na koniec jeszcze są owoce granatowe mahonii i czerwone korale kaliny.
To brzmi jak bajka o roślinie, która pokochała człowieka No i jak się okazuje z wzajemnością
Alman już mam odpowiedz - dziekuje.
Czerwone kuleczki to kalina :)
Piękne roślinki, a ten krzaczek 2 w 1nym to już rewelacja przyrodnicza ;D
U nas kalinki wymokły - kiedyś część ogrodu podmakała /podobno wysoki poziom wód gruntowych/ i nie ma już zimozielonej kalinki eskimo??, albo podobna nazwa ;(
Wesołego leniuszkowania :)
Alman, ale ciacho smacznusie, od razu biorę z podziękowaniem
Piękne fotki, powiedz mi tylko co to za roślina z tymi czerwonymi kulkami? :)
Witam niedzielowo
Piątkowe napięcie i stres zeszły ze mnie podczas wczorajszej fizycznej pracy. Zabrałam się za koszenie trawy i grabienie liści. Tak się rozkręciłam z robotą, że przy okazji machnęłam trawniki u sąsiadów po prawej i lewej stronie. Wyszło super a ja wróciłam do domu w pełni wyluzowana
Macie rację, że muszę posprawdzać wszystko w temacie tego podwójnego zapisu z numerem PESEL. Chciałam założyć "zaufany profil", ale okazało się, że przez internet tego nie zrobię, bo muszę dane potwierdzić w swoim banku. System mnie odrzucił. Hm...a miało być tak prosto No nic!
Dziś rano wstałam z lepszą energią. Zrobiłam sobie odmienne śniadanie czyli usmażyłam placki z jabłkami. Jej, jak ja dawno ich nie jadłam.
Za oknem słońce, ale powiem Wam, że czuje się duuuży chłodek. Z racji tej, że mam okno praktycznie w samym parku, to odczuwa się sporą wilgotność. Tak więc póki co okna mam pozamykane, bo normalnie zmarzłam.
Wczoraj wróble tak szalały na moich bambusach, że aż mnie zatkało jak zobaczyłam "całą bandę" na jednej gałązce. Śmieszne to było, bo nie miały już gdzie siadać a wszystkie chciały być dokładnie na tej najwyższej. Normalnie podcinamy gałęzie, ale Połówek zostawia specjalnie jedną żeby wróble miały radochę. Tak więc wszystkie pchają się na ten "radar". Sami zobaczcie
Miłego, niedzielnego odpoczynku
REWELka: wróble radarowo-antenkowe ;D
Nie znam się na bambusach, ale twoje wyglądają trochę znajomo - jak nasze wierzby energetyczne lub samosiejki wierzbowe /listki mają identyczne/.
Z wierzb mamy już tylko mandżurską ??, albo coś takiego - wielka i poskręcana, do tego rośnie jak dzika, włażąc do sąsiadów i zasłaniając ich kwiatki. Cas na przecinkę i to mocną.
;)
Smakosiu, ale super wróbelki i naprawdę ich sporo na tak malej powierzchni
Witam i miłego dzionka życzę. Ja udaję się na moje "włości".
Trzymajcie się zdrowo. Ala
Witam również poniedziałkowo :) Już po zakupach, pogoda dopisuje, kot leży w ogródku, a rudziki się denerwują jak zwykle, ot taka sielanka rodzinna ;)
Pozdrawiam :)
Piękny i mądry ten cytat, prawda...?
Zgadzam się w 100% :)
Witam wtorkowo
Poniedziałek...jakiś pędzący był. W pracy miałam natłok spraw a po pracy wcale nie lepiej. No ale ten dzień już za nami. U Was zaś jakiś fajny spokój a nawet powiedziałabym sielskie nastroje Fajnie. Niech tak będzie częściej
Wtorek zapowiada się pogodnie i raczej spokojnie. Kiedy wychodziłam z domu było zaledwie 9 stopni, ale jak nie ma wiatru, to jest naprawdę przyjemnie. Połowę drogi przeszłam sobie, bo spacer tak wcześnie rano daje mi super energię. Szkoda, że już niedługo zaczną się te nasze polskie pluchy i wtedy nici z "maszerowania".
Dziś dzień bez samochodu. Mnie to nie dotyczy, bo ja nie jestem kierowcą. A jak tam u Was w taki dzionek? Zostawiacie auta pod domem? Myślicie, że dużo ludzi w ten dzień rezygnuje z czterech kółek?
Kończę śniadanie (bułka z awokado i kiełkami słonecznika) i zabieram się za pracę.
Jeszcze tylko herbata z sokiem i cytryna i juz mnie nie ma.
Dobrego dzionka
Witam. Tak, cytat piękny i mądry, muszę go zapisać, bo zbieram takie mądre myśli.
Pogoda dziś też zapowiada się niezła, stąd ja znowu wyjazd na działkę. Porządkują powoli ogród, ale niestety, już nie te moce przerobowe po zdrowotnych przejściach. Mam jednak nadzieję, że do wiosny wrócę do formy.
Ja też już po śniadaniu. Zjadłam tosta z szynką, nie chciało mi się dziś kombinować, ale takie frykasy Smakosi to ja bym chętnie, oj chętnie, bo awokado lubię bardzo.
Dzień bez samochodu... niestety, nie da się bez niego dotrzeć na naszą działkę, ale nie rozumiem do końca. Czytałam w naszej lokalnej gazecie, że jazda komunikacją miejską bez opłaty, ale zamiast biletu trzeba pokazać dowód rejestracyjny. Zgoda, to może jedna osoba mieć np. kierowca, a co pozostali? przykładowo mąż pojedzie na dowód rejestracyjny, a żona co? nie ma dwóch dowodów rejestracyjnych na jeden pojazd...żona za autobusem kłusem?
Miłego dnia wszystkim. Trzymajcie się zdrowo.
Fakt. Głupi pomysł z tym dowodem rejestracyjnym. Z tego, co pamiętam, to kiedyś zwyczajnie było tak, że tego dnia dla wszystkich była darmowa komunikacja. Najwyraźniej "cienko przędą" i wymyślili nowe, oszczędne rozwiązanie.
Witam wtorkowo :)
Dzień pochmurny i jakiś taki powolny a mnie dzisiaj czeka spotkanie z lekarzem oczywiście telefoniczne, bo jakżeby inaczej. Nie lubię dyskutować przez telefon, wole widzieć twarz i reakcje człowieka, no ale jak się nie ma, co się lubi, to się lubi co się ma ;)
Alman - zgadzam się z Tobą, jeśli chodzi o dzień bez samochodu, bo faktycznie to powinno się nazywać dniem dla kierowców i wtedy wszystko jasne. Kierowca w tym dniu ma prawo pojechać sobie za darmo środkami komunikacji miejskiej, legitymując się np. dowodem rejestracyjnym. Albo kierowca zabiera cala swoją rodzinę do autobusu, legitymując się wtedy dowodem rejestracyjnym. Najlepiej by było, gdyby cala komunikacje w tym dniu zrobili darmowa bez sprawdzania biletów, wtedy byłby prawdziwy dzień bez samochodu :)
Smakosia - Jestem kierowca bez samochodu i na razie dobrze mi z tym, bo więcej można pochodzić po parkach, czy polnych ścieżkach i poznawać nowa przyrodę :) A tak to podjechać można tylko od punktu A do punktu B i gotowe a czasami jednak warto pokombinować, jak się dostać do punktu C ;)
Pozdrawiam serdecznie
Cały wywód samochodowy mi wcięło, nie mam sił na powtórki.
Pa;)
Udanego wtorkowania :)
Dopisano 2020-9-23 10:27:49:
Udanego środowania:)PS. Nadiu fotki są śliczne, szkoda że tylko popatrzeć mogę /chciałabym powąchać niektóre ślicznoty, pewnie pachną też pięknie/.
Dzięki za upiększenie poranka
Witam jesiennie :)
Dzisiaj środa i jak przystało na jesień, zrobiło się nieco chłodniej i słońce gdzieś na chwilkę się schowalo :)
Kocisko śpi na kanapie i nawet nie spojrzy na chłodniejszy poranek, bo w domu cieplej i przyjemniej :)
Zdobędę się na odwagę i wyjdę na dwór, bo i tak mnie to nie ominie ;) A jak przystało na początek jesieni przesyłam kilka fotek i piosenkę Czeslawa Niemena ;)
https://www.youtube.com/watch?v=DBFPtICPvDE
Witam wieczorową porą. Dziś miałam bardzo "pracowany" dzień, choć w domu.
Ale kciuki trzymam... i dobre myśli ślę... cały transport... tak po przekątnej na drugi koniec Polski... I czekam na wieści, na dobre wieści!
A to Smakosiu dla Ciebie.
Alman, Ty dobry duchu...dziękuję Kciuki trzymałaś idealnie - wszystko w normie. Jeszcze czekają mnie dwa badania i tym samym dwa wyniki w październiku, ale póki co odetchnęłam z wielką ulgą
Smakosiu, przecież wiedziałam, byłam pewna, ale i tak się cieszę, bardzo się cieszę, hm.... aż mi się oczy spociły. A dobrym duchem jesteś Ty, pamiętasz? tak kiedyś Cię nazwałam.
Nadia, zrobiłaś nam urokliwą, jesienną galerię. Super wprowadzenie w ten nowy, dłuuuugi sezon. Ja mam zazwyczaj odczucie, że jesień, to najdłuższa pora roku. Plucha zaczyna się zazwyczaj pod koniec września i często kończy dopiero pod koniec kwietnia.
Najdłuższa i ... nie lubię jesieni...
Witam czwartkowo
Zwaliłam z ramienia "trzeci kamień". Spadł z hukiem a ja jestem duuuużo lżejsza. Z tej radości zrobiłam sobie poranny spacer i czułam, że jestem jakaś... "wolna" Tak się wczoraj stresowałam, że nagle wieczorem poczułam ból głowy. Ja w zasadzie tego nie miewam (nie licząc sporadycznego bólu zatok) więc zaraz się domyśliłam, że tak się ujawnił stres. Ale dziś już jest OK.
Patrzyłam na prognozę weekendową - już od jutra zapowiadają deszcze. Jeśli ktoś zobaczy dziś na termometrze dwadzieścia stopni, to niech się napatrzy na zapas, bo chyba to ostatni raz w tym roku.
Dziś w planach zakupy. Zaraz zrobię listę. Muszę sobie dobrze przemyśleć, bo nie planuję wychodzenia w ten deszczowy weekend. Wczoraj odwiedziłam rodziców więc nawet do Nich nie będę jechać. Dziś ogarnę liście z trawnika i od piątku już tylko relaks.
Kupiłam dynię hokkaido. Chcę ją upiec w piekarniku. Dawno nie jadłam a bardzo lubię. Wy też robicie coś z dyni?
Wczoraj będąc na spacerze podglądałam jakie piękne astry i inne jesienne kwiaty ludzie mają na swoich ogródkach. szkoda, że koło mojego domu nikt takich nie sprzedaje. pamiętam, że kiedyś w wielu miejscach stały panie z takimi bukietami i można było sobie kupić a teraz jakoś nie udaje mi się trafić.
Czas zabrać się za pracę. Zrobię jeszcze gorącej herbaty z plasterkami pigwowca z sokiem z czarnej porzeczki.
Miłego, słonecznego dzionka
Hej. Pani Jesień już za rogiem, jeszcze chyba dziś /u mnie/ pogodnie, a potem już prawdziwa jesień.
Smakosiu, z dyni robię zupę i chyba kiedyś jakieś ciasto było. A co robisz z dyni?
Upieczona i co? chętnie się dowiem, bo lubię smakować nowości, a dla mnie będzie to coś nowego zapewne.
Ja wczoraj robiłam knedle z ciasta serowego ze śliwkami... tak mnie coś naszło. A i zupę minestrone ugotowałam, taką "po mojemu", ale bardzo mi smakuje. Teraz kombinuję co na niedzielny obiad zrobić, bo lubię wcześniej zaplanować, a tu "pomysła" brak.
Za to na ciasto mam plan - sernik na spodzie z delicji wiśniowych, chyba będzie pyszny.
Pigwowca trochę już przerobiłam - w soku własnym. Przyniosłam znowu łubiankę z działki, ale nie wiem kiedy się zabiorę, bo jeszcze ręce mnie bolą po wcześniejszym krojeniu. Jak będzie padać to może się zmobilizuję.
Miłego dnia życzę.
W załączeniu skrawek mojej jesieni w ogrodzie i na balkonie,
Wow! Alman, ale masz pięknie na tym balkonie, taki jest klimacik, można powiedzieć, a w ogrodzie widze, że masz to co ja, czyli roślinki miododajne, do których lecą wszelkie owady, pszczoły, motyle etc :) Super! :)
Jeśli chodzi o tę moją pieczoną dynię, to albo wykorzystuję ją do zupy dyniowej albo dodaję na zimno do mieszanki sałat. Czasami gotuję kaszę pęczak czy inną i dokładam dynię, paprykę i co kto lubi. Z tego wychodzi coś w rodzaju sałatki. Doprawiam, oliwą i cytryną. Preferuję bardzo prostą i szybką kuchnię. A! Jeszcze bardzo lubię placki dyniowo-ziemniaczane. Łączę w proporcjach pół na pół.
No i teraz jestem głodna . Przez Ciebie!
No to super Smakosiu, ze juz jesteś na 100% pewna, ze zdrowie Ci dopisuje, bo to najwazniejsze :)
Dyni Hokkaido, to chyba jeszcze nie jadłam, ale za to dynia butternut, czyli piżmowa, bardzo często gości na moim stole :)
https://www.rynek-rolny.pl/artykul/dynia-butternut-odmiana-dyni-pizmowej-o-oryginalnym-ksztalcie-owocow.html
Aaaaa to ta dynia! Dobrze, że jest link, bo jakoś zapomniałam która to. Ty wiesz, że ja jej jeszcze nigdy nie kupowałam Chyba się "zawiesiłam", bo ciągle sięgam po tę jedną czyli Hokkaido. Uwielbiam ją, bo nie trzeba jej obierać. Piekę w piekarniku pokrojoną na kawałki ok. 1,5cm. Lekko naoliwię i posypuję przyprawami (zazwyczaj pieprz, sól i czasem czosnek pod koniec pieczenia).
Dyni piżmowej tez nie trzeba obierać, jak się piecze w piekarniku, wystarczy przeciąć wzdłuż, wyciągnąć gniazda nasienne, przyprawić, nasmarować oliwa, może jakieś świeże zioło na to i do piekarnika, gdy jest jeszcze nie zupełnie gotowa, dodaje w dolek jajko a niektórzy i ser żółty.
Inspiracje są nieograniczone:0) Polecam :)
O, super pomysł. Takie jajko sadzone w dyni?
Ale super! To fajnie, że nie trzeba jej obierać. W takim razie kolejna dynia, to będzie ta polecana przez Ciebie
Dziękuję.
Oj astry to teraz najpiękniejsze kwiatki, niestety nie mam ich u siebie.
Za to zimowity mnie zaskakują - wychodzą tam, gdzie ich nie sadziłam, chyba. Pewnie mam pomocników, krasnale czy inne ogrodowe duszki, które po swojemu rządzą i sadzą roślinki ;D
Fajnie, że czwartek - jutro koniec harówki i super lenistwo piątkowo-sobotnie.
A padać może i to jak najwięcej, bo już mam łapki do kolan wyciągnięte od dźwigania konewek /podlewam niektóre moje i sąsiadowe ślicznoty, napełniam poidełka dla ptasich dzikusków - niektóre kąpią się też w nich/ i chyba zawias ramienny mam do wymiany ;( Dobrze, że tylko jeden - przejdę na napęd leworęczny ;D jakby ten wysiadł całkiem.
Pozdrawiam i życzę zdrowia nam wszystkim oraz dobrego humoru
Witam w jesienny czwartek
Czuć już jesień szczególnie poranki i wieczory są chłodniejsze i dają to odczuć na sobie, ale to uroki jesieni :) Jesień może też być ciepła, tzw. Polska Złota Jesień, która kojarzy mi się z ciepłem słońca na tle spadających kolorowych liści, głównie klonowych, ale nie tylko, i czasami widoczne nici babiego lata Kocham taką jesień, bo jest bardzo urokliwa a do tego filiżanka kawy z odrobiną syropu z dyni?
Pozdrawiam wszystkich ciepło-jesiennie i miłego dnia zycze
Pięknie tam u Ciebie :)
Prawie jak u nas
A syrop z dyni - co to, jak to można wyczarować?
Dziękuję za kolejny pięknie nastrojony poranek jesienny
Smosia chodziło mi bardziej o te kawiarenki, które to robią jak jest sezon jesienny ;)
https://www.radiozet.pl/Co-gdzie-kiedy-jak/Pumpkin-Spice-Latte-Starbucks-2019-od-kiedy-w-kawiarniach-DATA
Ale fajna jesień! Taka już brązowa od kasztanów. A do tego jeszcze te poetyckie opisy...zrobiło się nastrojowo.
Hm...nie znam syropu dyniowego. A co to za jeden? Sama robisz czy kupujesz?
Dopisano 2020-9-25 7:51:47:
Znalazłam taki przepis na syrop dyniowy. Brzmi smaczniehttps://ervegan.com/2019/11/syrop-dyniowy-pumpkin-spice/
Już wydrukowałam, jak znajdę odpowiednią dynię, to spróbuję to zrobić.
Dzięki Smakosiu za inspirację :)
A tu kawowa niespodzianka się znalazła ;)
https://ervegan.com/2016/10/weganska-pumpkin-spice-latte/
Super, dzięki ;)
Teraz 'pomalowali nas na żółto (jak w piosence 2+1 ), ale jak nas 'odmalują to poszukam takich pyszności dyniowych, w kawiarni.
Sama dynię umiem tylko pestkować i suszyć, reszta to już wyższa jazda dla zaawansowanych.
U nas leje od wczorajszego południa. Fajnie, dzisiaj 1szy raz od bardzo dawna nie podlewałam roślinek.
Miłej, chociaż deszczowej soboty :)
Dzięki, może kiedyś przyda się
Nie mam talentu, ni surowca do przerobu, ale kto wie czy kiedyś nie wyhoduję sama dyni /rok temu nie wyszła mi/ i spróbuję wykombinować takiego syropu. Może być pyszny, nie tylko do kawy.
Miłej sobotki a niedzielki jeszcze lepszej ;)
Piątek, piąteczek, piąteluniek!
Jupi!!! Jak ja się cieszę! Już wczoraj tak intensywnie myślałam o piątku, że aż sama siebie musiałam wyciszać i przypominać, że radość jest przeznaczona na jutrzejszy dzień
Z okazji załatwienia tematu pt. wizyta lekarska postanowiłam zrobić sobie przyjemność i kupiłam na weekend lody Ostatnio mocno ograniczam słodycze ale wskazane jest czasami "zgrzeszyć" Tak, jak planowałam zrobiłam wczoraj większe zakupy i coś czuję, że kolejne będą dopiero za tydzień. Staram się nie chodzić często w takie duże skupiska ludzi. Wystarczy, że każdego dnia jeżdżę komunikacją miejską. Powiem Wam, że teraz jest coś dziwnego - kiedyś ludzie co rusz kaszleli (tak przeziębieniowo albo papierosowo. Teraz każdy się powstrzymuje, bo pewnie obawia się reakcji ze strony innych pasażerów. No ale długo ten stan nie potrwa, bo przecież zaraz się zacznie okres przeziębień. Wczoraj była duża liczba zachorowań w Polsce. Hm...niepokojące.
Poranek póki co bez deszczu więc z przyjemnością zrobiłam sobie spacer. Ale powiem Wam, że było ciemnawo o szóstej. Pewnie trochę chmury to spowodowały ale faktycznie wyraźnie czuje się, że dnia jest już mało.
Jak tam u Was plany na weekend? Co gotujecie? Jakieś pieczenie? Robicie jeszcze jakieś przetwory na zimę?
Komuś herbaty? No to zostawiam i życzę miłego dzionka
Witam. U mnie chłodno, ale słonecznie, w dzień ma być bardzo ciepło. Jadę na działkę, choć to dziwne, nie chce mi się... Niebywałe...Jutro ma mocno padać, więc nie chcę, ale muszę...
Wczoraj chwyciłam się za mycie okien... no, trochę chyba przegięłam, ale żyję....
W planach mam jutro jakieś gotowanie i pieczenie /nawet lubię ostatnio to robić, ale musi to być ciągle coś nowego/. Myślę, że zrobię zupę grysikową na lekkim rosołku, pierś z kurczaka albo pieczoną w piekarniku z dodatkiem cukinii i pomidora i do tego jakieś ziemniaki też pieczone równocześni, bądź też piersi w sosie śmietanowym z suszonymi pomidorami i wtedy już ziemniaki z wody lub jakaś kasza. Sałatka jeszcze nie wiem jaka, może to będzie po prostu pomidor, ogórek i cebula?
Jak już pisałam wcześniej planuję upiec sernik na spodzie z delicji, ale to jeszcze zobaczę, bo pomysłów mam masę.
Wiecie, że kiedy wyszłam z prac umysłowo-biurowych to jako emerytka całkiem polubiłam kuchnię? dawniej lubiłam tylko robić przetwory, no i czasem coś upiec.
Teraz zmieniło się wszystko o 180 st. Często mówię, że moja Mama patrząc z góry na moje poczynania nie może się nadziwić, czy to na pewno ja...
Ale się rozpisałam, miałam coś jeszcze pisać, jednak ręka mnie już rozbolała /czuję okna wczorajsze/. Zatem miłego dzionka, trzymajcie się zdrowo.
To nieźle sobie wczoraj popracowałaś. Koleżanko! Ty nie przeginaj Wiesz, że roboty się nigdy nie przerobi a Ty masz się trochę oszczędzać.
Chyba muszę się gdzieś cichutko ulokować w Twojej kuchni, bo menu zapowiada się smakowicie. Wyjdę z kąta, jak pójdziecie spać Tylko zostaw coś w piekarniku
Witam w piątek :)
Na dworze jesienna szaruga, pada i wieje, ale może się przetrze później, mam taką nadzieję ;)
Wczoraj był dzień w kuchni, zrobiłam gołąbki i surówkę na 2 tygodnie. Miałam dwa wielkie słoje od koleżanki, wiec w nie wpakowałam po 10 gołąbków i sos do tego. Jeden się sam zamknął, drugi musiałam zapasteryzowac. Pierwsze takie moje doświadczenie, zobaczymy czy przetrwa w piwnicy :)
Surówka pójdzie na bieżąco, będzie trzymana w lodowce :)
Dzisiaj relaksik, bo obiadek zrobiony i chyba ukradnę męża na kawę i ciacho ;)
Pozdrawiam poranno-piątkowo :)
Ale to mądre!
Smacznego popołudnia przy ciachu i kawie. A czyjego męża ukradniesz?
Tylko i wyłącznie mojego męża mogę ukraść, lub porwać na kawę, bo powiedzmy to tak trochę brutalnie: Towar z drugiej reki mnie nie interesuje
A tak na serio, to mogą to być wszyscy chętni, rodzina, znajomi, dzieci, każdy, kto ma tylko ochotę, aby odgonić ''zegarmistrza'' hihihi, no ale mąż ma pierwszeństwo, bo czasami trzeba go ucywilizować, a nie wciąż w domu, bo w domu smakuje kawka najlepiej
Pozdrawiam ciepło i powiem w sekrecie, że udało mi się dzisiaj dostać kawkę z dynią i przyprawami, później wstawię fotkę
:)
Jej, ależ ja jestem ciekawa jak Ci smakowała ta kawa. Wygląda smakowicie. Mmmm...
Kawa wyborna na takie jesienne ochłodzenia, bo słodka i rozgrzewa od środka :) Pozdrawiam :)
Witam sobotnio
Rzadko się odzywam w ten dzień, bo zazwyczaj wychodzę wcześnie z domu i wracam dopiero wieczorem ale dziś jest inaczej. Za oknem jesień na całego. Razem z rzęsistym, równym deszczem spadają co rusz liście. Patrząc na to z perspektywy pokoju, gdzie dzięki małej zapalonej lampce zrobiło się przytulnie - jestem zwyczajnie zachwycona. Doceniam takie chwile. Mogę się relaksować i odpoczywam w cieple. Mam tyle pomysłów na ten dzień...wszystko może sprawiać przyjemność Czasami tylko przychodzi mi do głowy, że są tacy ludzie, dla których ta pora roku, to paskudna udręka - nadchodzi bardzo trudny czas dla bezdomnych osób. Tym bardziej doceniam to, co mam...
Ogólnie za jesienią nie przepadam ale tak naprawdę, to najbardziej nie lubię zimy. Wszystko dlatego, że jestem wielkim zmarzluchem. Łatwiej mi znieść deszcz, niż te niskie temperatury. Oj, jak ja ich nie lubię Zima ma tylko jeden plus - święta! No a jak święta, to choinka, światełka itd. No dobra! Przeginam! Przecież nie mogę teraz się roztkliwiać nad świętami. Już przestaję.
Dziś wreszcie się wyspałam. Najpierw obudziłam się o 5-ej czyli tak, jak każdego dnia gdy idę do pracy, ale zaraz potem przytuliłam do poduszki i znów zasnęłam. Pewnie z uśmiechem na twarzy, bo byłam zachwycona faktem, że to sobota O godzinie 7-ej przyszło mi do głowy, że skoro jeszcze nie pada, to mogłabym wyskoczyć na pobliską stację benzynową po magazyn pt. "Wysokie obcasy - extra". Ten październikowy numer jest szczególny, bo to setne wydanie. Lubię go czytać, bo jest sporo fajnych felietonów i artykułów. Jak pomyślałam - tak zrobiłam i dzięki temu miałam idealny poranek czyli gazeta i kawa
Teraz chodzi mi po głowie żeby zabrać się za pieczenie owsianych ciastek z wiórkami kokosowymi. Mam też przepis na owsiano-marchewkowe. Ponoć fajnie wilgotne. Nie mogłam się zdecydować, które zrobić i nagle mnie oświeciło, że przecież mogę upiec jedne i drugie No to czas się za to zabrać. Włączę sobie jakąś fajną muzyczkę i jak poczuję ciepło z piekarnika, to z pewnością zrobi się jeszcze przyjemniej. Ech, jak mi dobrze...
Miłego, weekendowego odpoczynku
Witam w zimną i słoneczną sobotę :)
Ej! Jesieni, gdzież tyś umkła, toć dopiero przyszłaś, a już tak zimno powiało, jakby zima była w zanadrzu, wracaj tu natychmiast
Żarty żartami, ale naprawdę tak się ochłodziło, że musiałam wczoraj trochę podgrzać mieszkanie i dzisiaj zresztą też. Niby piękna słoneczna pogoda a tak zimno, że nawet kot przypadkiem zlazł z kanapy, żeby mi potowarzyszyć w rozwieszaniu prania w ogrodzie, czego nie zauważyłam, bo tak zimno było, że zamknęłam drzwi i kot biedny dobijał się do nich, kiedy otwarłam, było krótkie miaukniecie, w stylu - no masz szczęście, że otworzyłaś
Jestem w trakcie robienia chleba, mam plan zrobić jeszcze struclę drożdżową z dżemem, ale to muszę najpierw rozpracować ;) Za mało mam czasu, dopiero co zjadłam śniadanie, bo zawsze cos, ktoś i robota ucieka, a czas odpływa.
Wiec kończę i życzę miłego i ciepłego dzionka :)
Mądry facet, ale życia nie znał ;D;D
Czasami z tą wiarą bywa różnie...
Lepiej chyba za dużo nie myśleć o jutrze i cieszyć się dniem dzisiejszym, jakby jutro mogło nigdy nie nadejść /takie czasy wariackie mamy/.
Nadiu - masz rewelacyjne wrzutki', aż siły i chęć do życia wracają
To znowu ja;(
Wpadłam by zapytać:
GDZIE jest ALICJA? Ani słówka na sobotę/niedzielę??
Oj, chyba zła na deszcz i wszystkie/ich zachwyconych/ne jesienią
Alman, jesień szybko minie, a jeszcze szybciej gdy wstąpisz do gościnnej i przytulnej KAWIARenki .
Nasza Luka wtulona w ulubiony kocyk i ... we mnie /chyba/, tak na poprawę nastroju:
Jaki kochany kotecek
Ja też bym się na jej miejscu tak wtuliła
Kochani odkryłam dzisiaj ciekawy owoc, o którym nie miałam pojęcia, a mianowicie KUMKWAT :)
Kumkwat (inaczej złota pomarańcza,lub karłowata) jest podobny do pomarańczy, tylko że ma miękką i cienką skórkę, która jest jadalna, a odkryłam to, bo wczoraj kupiłam dżem z tej pomarańczy i muszę przyznać, że nie ma takiej goryczki, jak dżem ze zwyklej pomarańczy ze skórką, no a do tego podobno bardzo zdrowy :)
Tak mi się skojarzyło z dynią Hokkaido, którą Smakosia zjada ze skórką, wiec proszę, do klubu wstępuje nowy owoc, który też się zjada ze skórką
Smacznego
https://www.poradnikzdrowie.pl/zdrowie/inne/kumkwat-wlasciwosci-odzywcze-jak-jesc-kumkwat-aa-msXR-jC62-jygK.html
Witam. Miałam się nie odzywać dziś, ale Smosia mnie wywołała... jestem, żyję. A słowa na niedzielę nie będzie z mej strony, wszak ja nie "kaznodzieja".... a tak na poważnie, coś nie jestem dziś w formie. W nocy obudził mnie łomot mojego serducha, niesamowite, to zdarzyło mi się po raz pierwszy po remoncie i tak potem do rana spania prawie nie było. Nie wiem jaka przyczyna, wprawdzie wczoraj rano zapomniałam zeżreć deserku /czyt. leki/, ale to chyba nie to, a może przegięłam w pracach różniastych /okna, działka - zapomniałam się?!/, a może sklerozę mam taką, że durne serce też pomyliło pory roku i myślało, że to wiosna? No, ale myślę, że to jakiś chwilowy wyskok.
Dlatego też nie chce mi się pisać, ale czytać to i owszem mogę i chcę.
Pozdrawiam.
A u mnie dziś też pada, choć zapowiadali ulewę.
Alman, no normalnie trzeba Ci skórę złoić i tyle Po pierwsze mówione było nie przeginaj. Po drugie "deserek" ominięty - no nie! Toż Ty dopiero wracasz do formy więc jeszcze musisz być cierpliwa i robić wszystko ale z umiarem. Serducho trochę odreagowało te Twoje "wyskoki" a potem jak się wystraszyłaś, to jeszcze wzmogłaś jego reakcję. Tak więc bierz się teraz za siebie i koniec "wyskoków". Jesteś zdrowa i wszystko jest w porządku o ile tylko pozwolisz organizmowi odetchnąć i zebrać siły. Pamiętaj - wszystko ale z umiarem.
No! To byłam ja - mądrala!
A tak w ogóle to Cię przytulam żebyś się uśmiechnęła
Szefowa, tak jest! Przyjmuję do wykonania. Masz rację w... 200%.
Fakt, jestem niepoprawna, uparta baba. Myślę, że mam ciągle 29,5 lat /na tym wieku moja psycha stanęła... a co!/, a to co się wydarzyło to był tylko nieznośny sen. Może dlatego, że ani przedtem, ani potem/teraz, nie miałam jakichś uciążliwych dolegliwości.
I opowiem Wam jedno zdarzenie z czasu, gdy byłam na rehabilitacji /ośrodek prawie jak szpital/. Wieczorem przychodzi na wizytę młody lekarz kardiolog, bada i pyta - i co, teraz się pani czuje znacznie lepiej, prawda? ja odpowiadam - nie. On staje jak wryty /a przystojny młodzian był jak...no przystojny/. Jak to? pyta. A ja - bo przedtem też czułam się nieźle. To dlaczego pani poszła na zabieg? - pyta zdziwiony? Bo tak nakazywali mi mądrzy medycy - odpowiadam. Uśmiechnął się i mówi - a to dobrze, że pani posłuchała, bo to i tak kiedyś by panią nie ominęło.
Miłej niedzieli.
I żeby nie było, że przyszłam z pustymi łapami, zostawiam Wam do kawusi serniczek na spodzie z delicji, polany obficie czekoladą. Może zjeść cały, ja muszę się odchudzać, bo przez tydzień przyrosłam ponad 1000 g!!!
Ty kusicielko! Sernika nie odmówię. Na szczęście te ciacha kawiarenkowe nie wchodzą nam "w boczki" Wygląda bardzo smakowicie.
Ps. Cieszę się, że już się lepiej czujesz i znów można poczuć Twoją energię
Dziękuję - taki śliczny, dopieszczony no po prostu żal kroić.
Kiedyś też taki upiekę.
Smacznej niedzielki ;)
Powolutku żyj, by nie było już palpitacji i nerwów. Jak zwolnimy, to i dłużej i ciekawiej życie biegnie/sunie bo więcej w nim dostrzegamy- ooo, taką mądrość 'ludową zapodam.
Jak ten kaznodzieja ze słowem na niedzielę
Luuuzik po kociemu czyli Rudek na tronie" :
A jednak nie wytrzymałam... byście nie myślały, że "kota w worku" Wam serwuję to proszę...
O żesz Ty! Piękny! Ślinianki mi zwariowały
Alman, no przegięłaś, nie miałam się odzywać, ale ten sernik to mistrzostwo świata! :) Proszę podać mi adres i godzinę przyjścia na kawę Wygląda jak z najwyższej półki, bardzo drogi i bezcenny, bo zrobiony z sercem - Pozdrawiam
Ile to dobroci daje nam natura! Fajnie, że wspomniałaś o tym owocu. Kiedyś próbowałam go będąc na jakimś urlopie (już nie pamiętam gdzie - Maroko...?).
Pewnie warto by było kupić w formie suszonej i koniecznie niesiarkowany.
Super, że wyszperałaś i podzieliłaś się z nami, takie smaki uwielbiam i poszukam w okolicy.
Surowe widziałam, ale nie kupiłam bo nie wiedziałam jak to ugryźć" ;D
Fajniutkiej niedzielki ;)
Witam niedzielowo
Za oknem szaro, mokro i zimno. Br! W domu zrobiło się chłodno. Musiałam wyciągnąć koc. Czas na imbirowy sezon i jakieś pomysły na wzmocnienie odporności.
Dobrego dnia
Smakosiu witam w klubie ;)
A to ci zbieżność Dziś rano mówiłam do mojej Mamy dokładnie to samo
Czytając ten swój ulubiony magazyn "Wysokie obcasy - extra" natrafiłam na fajne opowiadania wzięte z życia. Wszystko było pełne refleksji i dawało do myślenia. Potem przypomniało mi się, że ostatnio ciągle coś się dzieje na świecie a do tego jeszcze ta pandemia... No i tak jakoś, kiedy człowiek to wszystko poskłada sobie w całość, to zaczyna rozumieć, że jest tylko "ziarenkiem piasku" i nie co ma martwić się na zapas, bo nie wiemy co będzie za minutę, godzinę, dzień czy rok itd. Trzeba się cieszyć tym, co się ma. Przeczytałam też taką fajną refleksję pewnego filozofa, który doskonale tłumaczył jak bardzo w życiu są potrzebne te złe doświadczenia. No ale nie będę Was zanudzać, bo i tak już się za mocno rozpisałam.
Tak więc cieszmy się tym, co jest i do przodu!
... tym na co masz wpływ też nie stresuj się /lepszy efekt i zdrowie ocalone/.
Rady, radami a nerwy i tak ciągle ktoś szarpie lub coś.
I jak tu nie kląć lub choćby pomamrotać pod nosem ??
Ciężkie wyzwanie, zwłaszcza dla choleryków czy ekstrawertyków albo innych nerwusów.
Spadam, pizza sama nie upiecze się
Dopisano 2020-9-28 9:17:42:
I pizzę upiekłam, ale jak to ja gapa - nie dodałam cukru do ciasta, więc drożdże miały problem i ciasto miałam cieniutkie, ale fajne /z oregano/, sos z keczupem o smaku śliwki /lidlowy/- pycha, polecam.No i ślinka zalewa, idę na gryza, co został od wczoraj ;)
Aaaaa! Jeszcze jedno! Proponuję w czwartek czyli 1 października otworzyć nowy wątek kawiarenkowy.
Alman, może zgodzisz się być następną w kolejce? Taka moja mała propozycja Oczywiście bez wielkich oczekiwań. Ot, taki wątek żeby wystartować październikowo. Coś co tam akurat w duszy zagra.
Co Wy na to? Dobra propozycja?
SUPER pomysł.
I tak oto powstał tercet czy trójca kawiarenkowa - Smakosiu listopad czeka na Ciebie.
:)
Hihihi jak to dobrze, ze mam to już za sobą, ale zgadzam się z Tobą Smosiu w 100%, listopad otwiera Smakosia
Bardzo dobra propozycja :) Zaczęłam się już zastanawiać jak tu poruszyć ten temat - problem? A tu proszę, sam się rozwiązał
Babeczki, nie żebym się migała, ale myślę, że najlepsze predyspozycje w tym zakresie ma Nadia. Widać to w realu - wątek założony kwitnie. Ma "dobrą rekę" widać.
Masz rację, że Nadia poradziła sobie idealnie żeby nie napisać WZORCOWO, ale... nie wiem czy to by było OK w stosunku do Nadii. Już wcześniej tak wstępnie pisaliśmy,że fajnie by było gdyby każdy w dowolnej kolejności skrobnął ten startowy wątek. Wiesz jak to jest...wtedy nie będzie tego ciśnienia, że to już obowiązek itp. Każdy da coś od siebie, tak zwyczajnie, prosto, bez wielkich kombinacji.
Tym sposobem piękny, nastrojowy grudzień należałby do Smosii
Smakosiu no po prostu koffam Cię
Ja też mam swoje obowiązki i to naprawdę cud, ze az tyle udzielam się w kawiarence, dlatego jestem za tym, żeby każdy założył chociaż raz watek i zobaczył, jak to jest i ze nie jest tak źle, bo strach ma wielkie oczy a w razie czego, to do pomocy jest wiele osób :)
Pozdrawiam :)
"Każdy dzień jest raz w życiu" ... O matulu...jakie to proste... No niby takie oczywiste a jednak mnie zachwyciło.
Dzięki
Nie ma mowy! Ja dopiero w następnym roku
Alman, nie migamy się od obowiązkowej przyjemności
Co to za problem napisać w nowym wątku- kawiarenka październik i kilka slow od siebie, lub wkleić jakiś obrazek, czy wiersz? Dowolność wyboru. Jeśli nie wiesz jak to zrobić, to chętnie Ci pomożemy, Ale pomyśl, następny watek założysz dopiero w przyszłym roku! Czyż to nie cudowny relaks i piękna perspektywa?
Alman dajemy Ci powera i sile na założenie nowego wątku w czwartek - nie taki diabeł straszny jak go malują Powodzenia Alman, wiem, że dasz rade, bo jak ze wszystkim dajesz rade to i z tym sobie poradzisz
Witajcie poniedziałkowo
Dziś nie pada. Weszłam do pracy i poczułam taki chłód, że zaczęłam się zastanawiać gdzie jest otwarte okno Nie do wiary - wszystkie zamknięte. Jak tu wysiedzieć w takim chłodzie przez 8 godzin? Jestem niesamowitym zmarzluchem - co poradzić Zarzuciłam na ramiona szal i odliczam godziny do wyjścia.
Liczę, że ten tydzień przebiegnie spokojnie. Obiad mam ugotowany na cztery dni A! Zapomniałam powiedzieć jak mi poszło pieczenie ciastek. Marchewkowe z dodatkiem mąki żytniej i płatków są takie sobie (krótko mówiąc). Da się zjeść ale szału nie ma. Natomiast te owsiane z wiórkami są dużo smaczniejsze. Piekłam pierwszy raz więc liczę na to, że może kiedyś znajdę lepsze proporcje i uzyskam oczekiwany efekt. Lubię jak owsiane ciastka są chrupiące i lekkie (w Lidlu są takie bio o nazwie "Irenki"). Mi wyszły takie zbite "placki".
Alman, jak tam - zgadzasz się otworzyć październikową kawiarenkę?
Smosiu, zgadzasz się na tę grudniową?
Nadia, Tobie by przypadł w udziale styczniowy wątek, jak dobra wróżba na nowy rok. Pięknie pociągnęłaś ten wrześniowy i tak ładnie go ozdobiłaś zdjęciami
A kto wie, może jeszcze dołącza do nas jakieś inne osoby i będą chętne tworzyć nowe wątki...?
Jak tam u Was pogoda? Jak się wstawało?
Dobrego startu w nowy tydzień
Hejka;)
Niech pomyślę trochę - pewnie, że tak.
XIIń jest fajny i chyba łatwy - trema jest, ale przez 2a miesiące coś wymyślę.
Ja z tych co wierzą w cuda wigilijne i niespodziewanych gości, więc może wrócą zagubieni bywalcy kawiarniani lub wstąpią nowi i mnie wyręczą
Mam cichą nadzieję, że wygasną wszelkie spory i uprzedzenia a wątek rozbłyśnie jak ta choinka - kolorowo i ciekawie, no po prostu pięknie.
Udanego tygodnia, w cieplejszych okolicznościach przyrody ;)
Om nie nie moja droga! Grudzień już jest twój . Nowi jak przyjdą będą mieli do wyboru 12 kolejnych miesięcy
Witam, witam i o zdrowie pytam.
U mnie też zimno, w domu zwłaszcza. Łażę w grubych skarpetach, a w nocy też wstałam i sprawdzałam okna, bo myślałam, że otwarte. I dziwne, że kaloryfery nie grzeją, bo jak pamiętam, zawsze we wrześniu już zaczynali grzać, bo było zimno /oczywiście pod koniec m-ca/, a potem robiło się na polu ciepło, jakby na przekór.
Ciasteczka owsiane są pyszne, ale ja jakoś nie mam zacięcia do ciastek, wolę jakieś ciasto konkretne zrobić, a ciasteczka to obowiązkowo na święta piekę.
A na marginesie - kiedy robi się ciasto na pierniki, chyba w listopadzie gdzieś? Nie, nie, ja nie zamierzam robić, nie lubię pierniczków, ale moja wnuczka się przymierza i zadała pytanie, a babcia...nie ma pojęcia.
Smakosia chyba piecze pierniczki? Smakosiu daj sygnał kiedy.
Co do wątku na październik - decyzja należy do Was. Jeśli uznanie, że to ja powinnam, to wykonam, ale ja tak nie potrafię jak np. Nadia, postawiła wysoko poprzeczkę. No ale jak mus to mus, tylko decyzja musi być Wasza. I Nadia musi nie być chętna do kontynuacji, bo może chce, lubi to robić z przyjemnością.
Ja dziś mam "ulubione" zajęcie... owoce pigwowce do pokrojenia. Już się cieszę.
Miłego dnia i słoneczka choć chwilami.
A może takie słoneczka? cudne, jesienne kwiaty, uwielbiam je.. słonecznik szorstki. Tu zerwane, czekają na transport do domu.
Alman, dziewczyny już we wcześniejszych wpisach potwierdziły, że to idealny pomysł żebyś zapoczątkowała nowy, październikowy wątek więc chyba nie masz wyboru Patrząc na te Twoje "żółte słoneczka" już czuję, że pięknie wystartujesz w nowym miesiącu. Masz taką ładną wrażliwość przyrody w sobie, że nie mam wątpliwości, iż wspaniale się odnajdziesz w swojej roli.
A co do "pierniczenia", to ja należę do tych osób, które robią piernik staropolski. Pierniczki nie, ale gdybyś chciała przygotować je z tego ciasta, które musi leżakować, to trzeba zaczynać cztery tygodnie wcześniej. Patrzę teraz na kalendarz i myślę sobie, że może zrobię ciasto 11 listopada, bo to wolny dzionek. Miód już kupiłam. zawsze ciesze się na myśl o tym okresie pełnym korzennych aromatów
To dziś zabierasz się za owoce pigwowca? Uwielbiam je. W herbacie smakują idealnie. A Ty co będziesz z nich robić?
Ale piękne słoneczniki, aż się cieplej zrobiło na sercu
Nadia jest chętna do kontynuacji, ale dopiero w przyszłym roku Alman nie migamy się, nie migamy
Dziewczyny, co Wy wypisujecie... ja się ani nie migam, ani nie boję, toć ja już nie takie "strachy" pokonałam. Wewnętrznie byłam tylko przekonana, że skoro Nadzia założyła we wrześniu i podjęła się tematu, to Jej się należy być gospodynią, tak jak dawniej Lajan tu rządził /ciekawe, czy czasem podczytuje?/. Nie chciałam napisać wprost, że może Nadia chce, a my tu zaczynamy wyznaczać, chciałam... tak delikatnie dopytać...
Skoro tak, biorę to...
Z pigwowca będzie syrop tzn. będzie pokrojony w plasterki i zasypany cukrem, a gdy puści sok wskoczy do słoiczków. W tym roku w stosunku do innych lat nie ma aż tak dużo owoców /a mam sporo krzaczków na działce/, więc będzie w ten sposób, bo kiedy mam nadmiar owoców, to robię sam sok i jeszcze parę innych rzeczy np. dżem kwaśny do ciast. W tym roku będą cząstki w syropie i jeszcze ocet zrobię /owoce zalane octem/.
Idę dalej kroić. Zrobiłam sobie chwilę przerwy bo miałam mały wypadek hihihi... czubek noża przebił owoc i wbił mi się w palec, gdy usiłowałam wydłubać pestki. Ot, taka niezdara stara...
Alman uważaj na siebie, bo ja kiedyś obierając ''w powietrzu'' seler tak ciachłam się nożem, że musiałam mieć założone 2 szwy na palcu , a palce mają dużo naczyń krwionośnych i unerwione są szczególnie opuszki palcow
Alman jeśli zaś chodzi o watek kawiarenkowy na wrzesień, to założyłam, bo nikt inny nie chciał tego zrobić. Mnie tez nie było łatwo zakładać watek po Lajanie, który składał rymowane wiersze na zawołanie. Stwierdziłam, ze bedzie to już nie lot, bo ja tak nie umiem, ale zwykła kawiarenka wrześniowa, do której może dołączyć każdy, chociażby na chwilkę, bez przymusu :) Wiec znalazłam w necie jakiś fajny wierszyk o jesieni z autorem, dodałam do tego fotkę i juz :)
Bardzo się ciesze, ze od razu chciałaś założyć watek na październik, bez uników, brawo Ty Pozdrowienia poniedzialkowe
Pierwsza ;D
Cześć, witam wtorkowo :)
Uwielbiam wszystkie kolory jesieni - kwiatki szczególnie, więc muszę zdobyć takie piękności jak te słoneczniki i podobne do nich.
Teraz mam tylko zimowity i smagliczki /??/ co przetrwały koszenie, parę fiołków /byłoby więcej, ale coś je wyżera/ i niezawodną hortensję.
Owoców o wiele mniej w tym roku, nasza pigwa rzadziutko obwieszona i sporo zgniłków zerwałam. Spady w miarę dojrzałe już przerobiłam i mam dżemik do tostów /cukier z wodą uprażyłam na karmel słomkowy, dodałam masło i wrzuciłam pigwę - ze skórą, bez pestek i komór nasiennych, na koniec duuża szczypta zmielonych goździków/. Kiedyś mocniej karmel spiekę i może dodam jakiś budyń karmelowy/toffi czy biszkoptowy , pokombinuję trochę.
Uważać na palce trzeba, niby wiem a i tak często chodzę z plastrem;(
Pogody ducha nam życzę, skoro ta za oknem nie rozpieszcza
Witam wtorkowo:)
Myślałam, że będę pierwsza a tu Smosia mnie wyprzedziła No i dobrze :) Aleś mi narobiła apetytu tymi karmelami, budyniami...mniam
Dzisiaj pogoda mokra, ale ciepła, taka typowo wczesno jesienna ;)
Właśnie zrobiłam sobie śniadanie, płatki owsiane z ziarnami, cynamonem, dżemem ze złotej pomarańczy, rodzynkami,orzechamii innymi dobrami
Uwaga, uwaga, dzisiaj jest:
MIEDZYNARODOWY DZIEN KAWY
A więc smacznej kawusi i cos dobrego i słodkiego do niej - Pozdrawiam :)
Druga!
Hej! Dziś coś mi się pomieszało i zastanawiałam się rano czy jest już środa czy może jednak wtorek...? Nie wiem z czego to wynikało
Wczoraj tak bardzo zmarzłam w pracy, że dziś ubrałam się jak na głęboką jesień. Nie dość, że na cebulkę, to na dodatek wyciągnęłam buty za kostkę. A tu niespodzianka! Jest znacznie cieplej Hm...a może dlatego, bo jestem tak ubrana...? A nic to! Grunt, że nie marznę. Nawet zrobiłam sobie rano spacer. Lubię takie poranki. Wybieram taką fajną, boczną uliczkę, gdzie nie ma samochodów. Mijam katedrę i stare budynki które tworzą wspaniały klimat. Dziś idąc tak pomyślałam, że marzy mi się żeby całą zimę dało się tak spacerować. No ale nie ma się co oszukiwać - aż tak dobrze, to nie będzie
A wiecie, że dziś jest Dzień kawy Wypiłam sobie jedną w domu, jeszcze przed wyjściem do pracy. Oczywiście tradycyjnie ze spienionym mlekiem i bez cukru. A Wy jaką lubicie?
Miłego dzionka!
Hej, witam. Skoro są dwie drugie, to ja którą jestem? e, tam, nieważne... kto zjada ostatki jest piękny i gładki... może też kto pisze ostatni...
Ja pijam kawę rozpuszczalną, tylko taka mi smakuje, jest łagodna, delikatna, taka prawie jak ja...
Wypiłam już dawno, zawsze piję rano, zaraz idę po drugą.
Wczoraj część pigwowca pokroiłam, ale jeszcze więcej niż pół wiadra czeka, na razie paluchy muszą odpocząć. Ja mam pigwowce, czyli małe, twarde jabłuszka. Są bardzo aromatyczne i pigwy /te z drzewa/ nie umywają się do nich pod względem smaku i aromatu, choć mniej z nimi roboty chyba.
U mnie na działce też już mało kolorowo, ale jeszcze coś tam kwitnie, głównie astry. Nie chodzi mi jednak o astry chińskie czyli te jednoroczne. Tych akurat w tym roku nie mam w ogóle.
Ale mam astry wieloletnie - aster krzaczasty, aster nowobelgijski i aster nowoangielski. One teraz kwitną. No hortensje też. I słonecznik szorstkolistny. Ale są też jakieś dziwadła np. na róży pnącej tu i ówdzie pojawiają się pojedyncze kwiatuszki, albo na krzewach kwitnących wiosną, wśród przekwitłych, zaschniętych pozostałości po kwitnieniu wiosenno-letnim pojawiają się świeże kwiatuszki. Zrobiłam kilka zdjęć, muszę tylko je obrobić przed wstawieniem.
Ogród i kwiaty to moja druga miłość, pierwszą była, jakby na to nie patrzeć, bankowość /moje całe życie zawodowe w jednej firmie... aż trudno uwierzyć/.
Nie pomyślcie tylko, że innych miłości nie mam, czy nie doznałam w swym długim życiu, ale mówię o tych miłościach hobbystycznych ... no jeszcze wypieki.
Wiecie, że ta miłość do kuchni, a szczególnie do pieczenia to chyba coś w genach jest?
Nie wiem po kim ja to odziedziczyłam, wszak ja umysł ścisły, a w moim otoczeniu nikt takich zapędów nie miał. Moja bratanica, z wykształcenia to ogrodnik i chemik, a takie cukiernicze cuda robi , że głowa mała. No i teraz moja 13 letnia wnuczka - bierze przepis do ręki, coś zmieni, coś doda od siebie i jest ciasto lub nawet pięknie ozdobiony tort.
O matula, ale się rozpisałam. Już mnie nie ma. Miłego dnia.
O matulu (że tam powiem za Tobą)! Jak Ty się ładnie "rozpisałaś" . Fajnie jest tak po kawałku poznawać ludzi...tak miło odkrywać...
Ps. Masz rację pigwa nie umywa się w smaku do pigwowca.
Mówisz "poznawać po kawałku"? o, to długo zajmie Ci zanim poznasz całość hihihi... Smakosiu, ja jak się rozpiszę, to tak piszę bez opamiętania, bo i po co?
Choć ja nic nowego nie napisałam o sobie... to już było... wszystko....
To, że kochasz rośliny wiedziałam Natomiast nie miałam pojęcia, że całe życie pracowałaś w banku. W obecnych czasach to już rzadkość. Fajne też jest to, że miałaś pracę, która była Twoja pasją. To jest chyba jeszcze większą rzadkością (niestety)
Witam w ten ponury, chmurny i mokry dzień. U mnie leje od wczoraj. nawet fajnie, bo duże krople stukają po szybach i to lubię. Jeszcze brakuje mi drzewa pod oknem, które stukałoby gałęziami w okno. Uwielbiałam to, takie doznania miałam w dzieciństwie, bo w ogródku rosła jabłoń, której gałęzie w trakcie wiatru, deszczu i burzy tak stukały, wtórując uderzeniom kropli deszczu. Teraz jest to nieosiągalne, bo jak na siódmym piętrze....
Smakosiu, ależ jasne, że nie możesz wiedzieć /i pamiętać/ co, kto, kiedy tu pisał, nawet jeśli ja czasem "mądrzyłam się" w zakresie wiedzy bankowej, toć sprawy bankowe były też rzadko tu poruszane raczej. Ale tak, sama się sobie nawet dziwię... ja całe życie przepracowałam w jednym banku, dość dużym, zaczynając jako stażystka, a kończąc... jako emerytka hihihi. Parałam się przy tym głównie zagadnieniami finansowo-kredytowymi dla różnego typu przedsiębiorstw/spółek. To była moja pasja i nie skłamię, jeśli wyznam - praca była dla mnie zawsze na pierwszym miejscu /z wyłączeniem dzieci oczywiście/. No to już poznałaś znowu kawałek mnie /a ja powierzchniowo mała nie jestem, więc jeszcze trochę pozostało...hihihi.... to miał być żart, ale chyba w tym nie jestem dobra/.
Dziś u mnie "pierogowo", bo skoro leje, to muszę coś robić. Planuję zrobić pierogi ruskie, ale w okresie jesienno-zimowym zawsze przy okazji ruskich wymyślam jeszcze jakieś "nowe odkrycia kulinarne" w tym zakresie. Dziś planuję zrobić dodatkowo pierogi ukraińskie. Nie wiem jeszcze dokładnie które, bo wpadły mi w ręce aż 3 różne przepisy.
Znowu się rozgadałam. Miłego dnia. Pozdrawiam.
Witam w ostatni dzień września
Koniec miesiąca - niesamowite co? Bardzo szybko zleciało to lato. Wiosna też była inna, niż wszystkie. Pandemia zmieniła nasze postrzeganie "wolności" i spontaniczności. Chociaż...dała nam też wytchnienie od tego codziennego pędu, pozwoliła odpocząć całej naturze. Dziś w autobusie zauważyłam na wyświetlaczu informacje - do końca roku pozostały 92 dni.
Za oknem gęsta mgła. Czuje się chłód. Dobrze, że się ciepło ubrałam, bo w pracy mam nieustająco zimno. Trzeba się zaopatrzyć w świeży imbir. A póki co herbata z sokiem i cytryną
Dobrego dnia!
Dzień dobry;)
Już koniec IXnia? Niemożliwe, jak ten czas leci i chyba drań przyspiesza
Wczoraj święto kawy a dzisiaj poprawiny, więc po 1szej kawusi z ranka, obmyślam 2gą - co dodać by smakowała jeszcze lepiej.
O, pierożki i to wymyślne - chyba ukraińskie kiedyś kupiłam w bufecie, bardzo dobre były /ziemniaczano-kapuściane?/.
Smakoszom pigwowca napiszę: każdy lubi to co ma, albo dostanie w prezencie;D
Ja uwielbiam zapach pigwy, jej słodkawy smak oraz dorodne owoce.
Pigwowce mnie rozczarowały /może niezbyt udana odmiana/:
owocki drobne i twarde jak kamyki
kwaśne jak ocet i dodawanie cukru w dużych ilościach jest niezbędne;(
krzaki szybko rosną, zajmując ogromną powierzchnię /lepiej nie przycinać, by owocowały te roczne i 2wuletnie/.
Koniec, końców wykarczowałam je, jak tylko drzewko pigwy /pięknie kwitnące wiosną/ zaczęło rodzić. Ten rok jest marny owocowo, ale nam wystarczy.
Ważne, by drzewko miało dobre, żyzne i wilgotne miejsce w ogrodzie, osłonięte od wiatru. Trudniejsze zadanie ogrodnicze /grzyby też ją niszczą, zwłaszcza w pierwszych latach/ niż przy pigwowcach, które lepiej rosną w słońcu, ale glebę każdą tolerują i rosną same, aż za bardzo.
Udanej środy;)
Aha - ja mam trochę obiadku ryżowego z wczoraj, ale myślę o naleśnikach/plackach na śmietanie/jogurcie. Poszperam, bo chyba gdzieś czytałam o nich. Do tego budyń+serek waniliowy i wiśnie albo śliwki. Znowu spodnie będą ciasne, ale co tam, raz się żyje
Witam w ostatni dzień września, oraz wszystkich, którzy już zdążyli się dzisiaj przywitać
Witam optymistycznie, samopoczucie dopisuje (nie to, co wczoraj), kawka wczorajsza do nadrobienia dzisiaj i od rana specjalna herbatka ziołowa a do tego: 2 goździki, plasterek cytryny i pomarańczy, łyżeczka miodu, trochę soku wyciśniętego z tych owoców i kawałeczki kory cynamonowej.
Kto chętny? Zaraz zrobię więcej
Pozdrawiam i dzisiejsze fotki zostawiam :)
Dzisiaj Dzień Chłopaka, a więc wszystkim chłopakom małym czy dużym, młodym czy starym, pięknym czy brzydkim, po prostu wszystkim bez wyjątku serdeczne życzenia, dużo uśmiechu na twarzy, zdrówka, oraz spełnienia marzeń życzy żeńska część Wielkiego Żarcia