Obiecałam się dzielić zdjęciami z wakacji. I choć polskie wieści nie są optymistyczne (bezpośrednie zagrożenie życia nie istnieje, ale prognozy mało optymistyczne), to postaram się Wam pokazać to co dziś widziałam. Widok podbudowujący, wyciszający. Oceńcie sami. Zdjęcia ze stanu Georgia. Fort King George oraz fort Morris. Pierwszy jest odtworzonym fortem drewnianym. Drugi to bardziej nazwa, poza nasypami i nazwą miasta Sunbury (było wielkości Savannah z tamtych czasów) nie zostało nic. Tak czy siak przepiękny teren spacerowy. W kolejne dni postaram się Wam pokazać inne piękne widoki , jakie zobaczymy w ciągu dnia. Jeżeli macie pytania, pistaram się udzielić odpowiedzi (albo ją znaleźć).
Na Południu to standard. To taki ogrodowy dzikus tutaj, jak zające, sarny co przychodzą z wizytą. Aligatory nie atakują same, bo nie mają siły, one bardzo szybko się męczą. Jeżeli wdepniesz im w pysk, skorzystają z okazji i wszamia ile zdążą, ale poza tym prędzej pogonisz je miotłą. Karmione będą przychodzić regularnie, niemalże jak zwierzęta domowe. Jednak gdy trafi się okazja, musiałby człowiek wpakowac się im do pyska, skorzystają.
I choć wyglądają strasznie twardo i porowato, to są mieciutkie jak wyprawiona skórzana torebka, trzymałam osobnika na bagnach Luizjany, 5 letni podrostek. Na zdjęciu ktoś inny z wycieczki.
Z krokodylami jest inaczej, te są bardzo niebezpieczne.
Suuuperowe fotki Zwierzaki, te przerośnięte jaszczurki są niesamowicie sympatyczne, na dystans. Na rączki, do głaskania bym nie ryzykowała.
Piękna i oryginalna przyroda - drzewa z 'firankami /taka ich uroda, mają te zwisy zawsze?? czy to woda powodziowa zawiesza?/. Fajnie powędrować z Twoim aparatem. Troszkę jak na Mazurach - tylko u nas bez jaszczurów zębatych i groźnych.
Ja też nie chciałam, ominęłam kolejkę na początku. Ale potem się skusiłam. I byłam zaskoczona tą miękkością, spodziewając się pancerza. A to już gotowa torebka czy buty Biedny ten aligator tak z ręki do ręki... Ale on hodowlany, myślę, że od małego nauczony glaskania, jak kot i pewnie w jakiś sposób to lubił.
Co do firanek - malownicze szmaty. To mech hiszpański, pasożyt czy raczej symbiot. Coś w stylu jemioły, choć chyba mniej inwazyjne. W Savannah jest przycinany, kontrolowany, wygląda jak wyprane tiule, stanowi urok placy miejskich. Gdy pierwszy raz widziałam go na bagnach przy drodze był mroczny, brudny, taki Halloweenowy, ale jakże urokliwy. I też się zastanawiałam kto i po co pozawieszal. To charakterystyczne dla ciepłego klimatu. U mnie nie ma, ale już w Karolinie Południowej, Georgii i na Florydzie tak.
Lepsza torebka i buty niż zmarnowana skóra. Teraz są farmy aligatorów, hoduje się je na mięso (mnie nie smakowało, raz jadłam, taki gumowaty kurczak, może trzeba coś konkretniejszego. I tylko ten osobnik do glaskania był mały, one rosną naprawdę ogromnych rozmiarów. To zdjęcie z farmy - zoo dla ludzi w St Augustine na Florydzie.
Ale super, że znalazłaś czas i chęci żeby się z nami podzielić tymi energetycznymi widokami. Ile tam słońca i kolorów. Ech! Ta piata fotka wygląda jest zdjęcie z jakiegoś folderu turystycznego
To trochę zasługa nowego telefonu. Mam od miesiąca. Pierwszy raz mogłam wykorzystać tak naprawdę. I jestem bardzo zadowolona. Zdjęcia są tak jak zrobione, bez żadnych zmian, ręką tak marnego fotografa jak ja (nie czuję tego co widzę przez obiektyw, to takie pstrykanie ku pamięci, żeby było do czego wracać).
Obiecałam się dzielić zdjęciami z wakacji.
I choć polskie wieści nie są optymistyczne (bezpośrednie zagrożenie życia nie istnieje, ale prognozy mało optymistyczne), to postaram się Wam pokazać to co dziś widziałam. Widok podbudowujący, wyciszający.
Oceńcie sami.
Zdjęcia ze stanu Georgia.
Fort King George oraz fort Morris.
Pierwszy jest odtworzonym fortem drewnianym.
Drugi to bardziej nazwa, poza nasypami i nazwą miasta Sunbury (było wielkości Savannah z tamtych czasów) nie zostało nic.
Tak czy siak przepiękny teren spacerowy.
W kolejne dni postaram się Wam pokazać inne piękne widoki , jakie zobaczymy w ciągu dnia.
Jeżeli macie pytania, pistaram się udzielić odpowiedzi (albo ją znaleźć).
Zachwycające ujęcia ,te drzewa i błękit nieba,aż chciałoby się tam być. Tylko te aligatory w pobliżu,strach się bać
Na Południu to standard. To taki ogrodowy dzikus tutaj, jak zające, sarny co przychodzą z wizytą.
Aligatory nie atakują same, bo nie mają siły, one bardzo szybko się męczą. Jeżeli wdepniesz im w pysk, skorzystają z okazji i wszamia ile zdążą, ale poza tym prędzej pogonisz je miotłą.
Karmione będą przychodzić regularnie, niemalże jak zwierzęta domowe. Jednak gdy trafi się okazja, musiałby człowiek wpakowac się im do pyska, skorzystają.
I choć wyglądają strasznie twardo i porowato, to są mieciutkie jak wyprawiona skórzana torebka, trzymałam osobnika na bagnach Luizjany, 5 letni podrostek. Na zdjęciu ktoś inny z wycieczki.
Z krokodylami jest inaczej, te są bardzo niebezpieczne.
Suuuperowe fotki
Zwierzaki, te przerośnięte jaszczurki są niesamowicie sympatyczne, na dystans.
Na rączki, do głaskania bym nie ryzykowała.
Piękna i oryginalna przyroda - drzewa z 'firankami /taka ich uroda, mają te zwisy zawsze?? czy to woda powodziowa zawiesza?/.
Fajnie powędrować z Twoim aparatem.
Troszkę jak na Mazurach - tylko u nas bez jaszczurów zębatych i groźnych.
Dzięki
Ja też nie chciałam, ominęłam kolejkę na początku. Ale potem się skusiłam. I byłam zaskoczona tą miękkością, spodziewając się pancerza. A to już gotowa torebka czy buty
Biedny ten aligator tak z ręki do ręki...
Ale on hodowlany, myślę, że od małego nauczony glaskania, jak kot i pewnie w jakiś sposób to lubił.
Co do firanek - malownicze szmaty. To mech hiszpański, pasożyt czy raczej symbiot. Coś w stylu jemioły, choć chyba mniej inwazyjne. W Savannah jest przycinany, kontrolowany, wygląda jak wyprane tiule, stanowi urok placy miejskich.
Gdy pierwszy raz widziałam go na bagnach przy drodze był mroczny, brudny, taki Halloweenowy, ale jakże urokliwy. I też się zastanawiałam kto i po co pozawieszal.
To charakterystyczne dla ciepłego klimatu. U mnie nie ma, ale już w Karolinie Południowej, Georgii i na Florydzie tak.
Woda, zieleń, błękit nieba.... jestem zauroczona.
Torebka??, buty? - o nieee, głaskanie i selfie starczą.
Chyba, że umiera ze starości.
Wtedy chętnie rękawiczki bym 'wydziergała.
Dzięki, nie pomyślałabym że to firankowa jemioła, pasożyt ale dekoracyjny i bardzo pasuje do tych bagien, mini-krokodylków.
Lepsza torebka i buty niż zmarnowana skóra. Teraz są farmy aligatorów, hoduje się je na mięso (mnie nie smakowało, raz jadłam, taki gumowaty kurczak, może trzeba coś konkretniejszego.
I tylko ten osobnik do glaskania był mały, one rosną naprawdę ogromnych rozmiarów.
To zdjęcie z farmy - zoo dla ludzi w St Augustine na Florydzie.
Ale super, że znalazłaś czas i chęci żeby się z nami podzielić tymi energetycznymi widokami. Ile tam słońca i kolorów. Ech! Ta piata fotka wygląda jest zdjęcie z jakiegoś folderu turystycznego
To trochę zasługa nowego telefonu. Mam od miesiąca. Pierwszy raz mogłam wykorzystać tak naprawdę.
I jestem bardzo zadowolona. Zdjęcia są tak jak zrobione, bez żadnych zmian, ręką tak marnego fotografa jak ja (nie czuję tego co widzę przez obiektyw, to takie pstrykanie ku pamięci, żeby było do czego wracać).