Zastanawiam się nad podjęciem próby biegania. Niestety nie jestem do końca pewny czy warto zaczynać biegać na bieżni, czy może lepiej było by nie wydawać pieniędzy na siłownię i kupić lepsze buty. Chociaż z drugiej strony, mógłbym też trochę poćwiczyć, co o tym sądzicie ?
Wszystko zależy od człowieka. Niektórzy wolą bieżnię - bo bez zmiennych warunków atmosferycznych, u mnie jeszcze w klimatyzowanym pomieszczeniu.
Moje duże dziecko poszło raz. I powiedział nigdy więcej - i pomimo upału, jak już go najdzie, biega na zewnątrz, Powiedział, że chomikiem to on nie jest, żeby biegać w klatce.
Ja nie lubię biegać. Nie lubię powtarzalnych ćwiczeń - bo to nudne. Jak już mam iść - to gdzieś, wyznaczona trasa, punkt wyjścia i dojścia. Tak to ja mogę chodzić...
Jak to ma być próba, to można i tak i tak... Na próbę jak raz się pobiegnie w terenie w "nieprofesjonalnych" butach, to też się nic nie stanie. Bieżnia jest specyficzna. Biega się na niej zdecydowanie łatwiej, faktycznie buty mogą być byle jakie, bo nie ma odbicia podłoża. Niby nudniej - no bo niby biegniesz, ale warunki stałe i niezmienne. Z drugiej strony to pozwala się kompletnie wyłączyć, zrestartować umysł (czasem się przydaje)... Bieganie na zewnątrz wymaga od nas trochę więcej uwagi. Zdecydowanie potrzebne są dobre buty (jak już biegasz dużo). Jedno jest pewne - jak się wsiąknie w bieganie, to przeważa "na zewnątrz", ale bieżnia (z braku laku) też jest brana pod uwagę. Zacząć, żeby się przekonać, czy się lubi... Hm... mój pierwszy raz wyglądał tak, że ubrałam byle jakie spodenki, koszulkę i buty, wyszłam z domu i zaczęłam biec. A jak ktoś pyta co w tym fajnego, odpowiadam zawsze "spróbuj, to się przekonasz". Warunek jest jeden - raz czy dwa, kilometr, dwa... to za mało, żeby się przekonać co w tym fajnego :-) Trochę poćwiczyć... zawsze warto. Pozdrawiam :-)
Mialam plan. Otworzylam oczy, rozejrzalam sie, spojrzalam na zegar, uznalam, ze jakos przez 32 lata udalo mi sie nie biegac i chyba tak juz zostanie. Nastepnego dnia wstalam, spojrzalam na zegar, ubralam sie, wyszlam z domu, przebieglam z 500 m, wkurzylam sie na gapiacych sie ludzi, wrocilam do domu i juz nigdy, przenigdy nie mam zamiaru biegac. Na cgolere ci ludzie sie gapia?! A jesli biega osoba z nadwaga to do gapienia dochodza jeszcze nienawistne komentarze. Zaoszdzedzilam 50 euro na ipodzie przynajmniej, bo chcialam sobie kupic do biegania. ;)
O to Ty sprytna jesteś, jak masz takie postanowienia noworoczne jak 99% społeczeństwa czyli zapominasz o nich najpóźniej 2 stycznia :D to chyba jednak zaczęłaś biegać. :)
eżeli chodzi o bieżnie to zwróććie koniecznie uwagę na jedną rzecz - czy bieżnia jest elektoją przygodę z bieganiem to zdecydowanie bardziej polecam elektryczną - będzie “za was” trzymała tempo, nie trzeba jej “rozbiegać” siłą własnych mięśni. Bieżnie magnetyczne są odpowiednie dla bardziej zaawansowanych osób.
Powiem tak,zdecydowanie orbitrek,jeśli masz miejsce,mąż kupił sobie na gwiazdkę,no i stał i stał..no to się zlitowałam i tak moja litość już 7 miesiąc trwa.Zaczynałam od małego przebiegu,po dwóch kilometrach ledwo żyłam,a jako że obok stało łóżko to padałam jak mysz-kondycji żadnej,potem zwiększałam ilość do 4,potem 6 km,teraz jak mi się chce to i 12 zrobię(zwłaszcza jak mam się objem słodkiego i mam wyrzuty sumienia),pot (miało być) się leje strumieniami,schudłam tak z 10 kg,może to nie jakiś cud,ale się cieszę ogromnie.Moja siostra najpierw się pukała w czoło,ale teraz pedałuje aż miło,schudła sporo ale nie chwali się ile.jedyne co mogę doradzić to dobre buty,i orbitrek nie z tej najniższej półki,ja mam taki za 500 zł,kilka razy się rozleciał prawie,skrzypiał coś z niego się sypało,jakiś proch,masakra,mąż go już kilka razy rozkręcał,smarował,na trochę pomaga,ale potem od nowa,u siostry podobnie.NA koniec dodam ze tez mi się nie chce,wolałaby sobie poleżeć,nic nie robić,ale jak zbliża się wieczór to wiem że mus to mus,i jadę,włączam tv i popylam...
U mnie podobnie....kiedyś M kupił byśmy przed nartami rozruszali stawy i mięśnie, ale większość roku stał smutno....no i tak kilka lat temu stał się moim ulubieńcem dzięki któremu chudnięcie obyło się bez drastycznych diet:)) Teraz jeśli już oglądam jakiś ,,serial" to tylko podczas biegania.....a jeśli następują przerwy w bieganiu, to na seriale też szlaban:))
U nas biega małżonek,startuje w półmaratonach lokalnie organizowanych i jestem z niego dumna.Mąż biega na zewnątrz,praktycznie niezależnie od pogody - a bieżnia w domu jest .Mąż twierdzi,że lepiej mu się biega w terenie - być może zależy to od własnych upodobań i preferencji.Wiem jedno,że jeśli ktoś chce biegać to będzie biegał.Myślę,że najlepiej będzie jak spróbujesz obydwu sposobów i wybierzesz ten bardziej odpowiedni dla siebie.Jeśli chodzi o mnie ja nie biegam - ja lubię chodzić.
Ja tam wolę na dworze, poćwiczyć też można w parku, w lesie, a przy tym posłuchać śpiewu ptaków czy cykania świerszczy. No chyba, ze nie lubisz, wtedy wybieraj bieżnię. Powodzenia.
Zależy od bieżni. Jeśli potraktujesz ją jako dobry trening i jest ona w miarę profesjonalna to warto najpierw na bieżni. Ustawiasz odpowiedni program i go realizujesz. Potem bieganie po terenie jest łatwiejsze , bo wiesz jak właściwie trzeba biegać. Wcale na bieżni nie jest lżej, bo albo prosto albo pod górkę. A w terenie jest ciekawiej i czasami z górki.
Nie ma to jak opuścić wątek i dowiedzieć się, że stal się reklamowym spamem :) Może macie rację zaczynam biegać na bieżni, jakoś łatwiej mi wychodzi. Ponieważ kiedy biegam na dworze jest mi jakoś gorzej . . . Ktoś z was tak ma ? Tz. gorzej miało być ciężej
Tak zazwyczaj jest, na dworze masz dużo twardsze podłoże dlatego człowiek się szybciej męczy. Ja biegam tylko po dworze z muzyką w uszach bo nie lubię monotonii związnej ze staniem w miejscu.
:) Na bieżni robię spokojnie 5 kilometrów , a na dworze nie mogę biec przez 15 minut non stop. To jakieś dziwne, bo nie odczuwam zmęczenia. To raczej, niechęć ? Czyżby bieżnie w saturn fitness, aż tak wchłaniały ludzi ?
Heh, u mnie sytuacja wygląda zupełnie odwrotnie. Biegania na bieżni nie trawię, zaś świeże powietrze wyzwala we mnie dodatkowe pokłady energii. Zawsze też warto zaszczepić bakcyla w kimś ze znajomych, wówczas pojawia się wzajemna motywacja, dodatkowo napędzająca do pokonywania kolejnych barier.
To kwestia głowy...na bieżni nie musisz uważac na drogę, nie zniechęca cię odległość, wiatr, słońce, ludzie, psy,słupy przy drodze...aaa i co tam jeszcze chcesz. Możesz sobie myśleć o czym chcesz i dajesz,dajesz prawie bezwiednie.
Jak się katuję Chodakowską i nie myślę o tym, że ćwicze, ale planuję nowy kolor ścian do domu, to idzie jak z płatka...tak mi się wydaje, że o to chodzi :) Bo jak tylko się zorientuję - kurde, znowu to ćwiczenie , którego nie znoszę - to jest mój koniec...idzie jak po grudzie.
Na bieżni nie nadwyreżysz stawów. A to kamyczek, a to dziura w drodze, a to się nóżka krzywo postawi i stawy powykręcane na wszystkie strony świata - na drodze łatwiej o kontuzję... ja nienawidzę biegać, ale próbowałam, fakt, i wieczorkami...kaptur na głowę i w drogę - nikt nie rozpozna przynajmniej...ale to nie dla mnie. Wolę rower. Bez lansu, drogiego sprzętu i obcisłych gaci, bez wyczynów...ale...dla zdrowia :)
Ale o czym ty do mnie mowisz :D jakie obcisle gacie, drogi sprzet itp. kto Ci kaze w tym biegac. Sam hasam w najzwyklejszym dresie za 27 zl z lidla, taniej empe trojce na uszach, a jedyny wiekszy wydatek to dobre buty za około 380 zl, wiec jak sie to ma do kupna nawet najtanszego roweru ? Nie mowie ze rower jest zly bo sam chetnie wybieram sie w dluzsze trasy ale zeby spalic tyle samo kalorii co przy bieganiu musialbym pol dnia pedalowac na co czasu brak.
Oj tam, chciałam tylko podkreślić charakter mojej jazdy na rowerze, bardziej rekreacyjny niż twardy,wyczynowy ;) Z uwzględnieniem zachwytu dla plenerów...no wiatr we włosach itepe ;)
A mój rower wiekowy...pewnie mniej wart niż Twoje wypasione cichobieżki :P
Na serio traktuję tylko ćwiczenia z Chodakowską...niezły wycisk i rewelacyjne efekty, obecnie mam niestety niezawinioną przerwę...ale wrócę do nich już niedługo!
Nie lubię biegania na bieżni. Za to kocham biegać w terenie. Bieg w terenie jest ciekawszy - można wybierać różne trasy, dzięki czemu dłuższe biegi nie sa takie nudne ;)
zdecydowanie lepiej jest biegać na dworze, od lat to praktykuje, bieżnia też ma swoje zalety, często jej używam chociażby w okresie zimowym kiedy pogoda nie sprzyja porannemu bieganiu, jeśli chodzi o porady w tym temacie to sporo mogą pomóc poradniki, a jest tego całkiem sporo, aktualnie czytam książkę "Biegać mądrze", w której znalazłam wiele ciekawych wskazówek, które wprowadziłam do swojego treningu
Mój znajomy uwielbiający biegać na dworze też ostatnio docenił rady zawarte w jakiejś książce opisującej efektywny trening biegacza - ponieważ sama tego sportu nie uprawiam, natychmiast zapomniałam tytułu i autora.
Oczywiście na świeżym powietrzu jest najlepiej biegać. Jeśli chcesz się lepiej przygotować do biegania to w domu można wykonywać ćwiczenia aerobowe, ale zdecydowanie najlepsze jest bieganie na dworze :)
Mi o wiele lepiej biega się na bieżni, aktualnie robię około 8 km w 4o minut, myślę ze nie jest to najgorszy wynik a na pewno nie powtórzyłabym go na świeżym powietrzu, chociażby dlatego że po pierwszych kilku minutach rozbolałoby mnie gardło. Też tak macie? :D
:) Mój facet przebieg? dzisiaj ponad 42 kilometry :) Czyli mo?na, tylko chyba trzeba to bardzo lubi? :) Ja oczywi?cie kibicowa?am ale w ?yciu nie da?abym rady tyle przebiec. Tak to ju? jest, ?e nie ka?dy musi kocha? bieganie. Ja zamiast tego wol? wyciska? siódme poty na si?owni. Trzeba po prostu znale?? odpowiedni? dla siebie aktywno??, wtedy sprawia to tak? przyjemno??, jak? powinno i mo?na te? przy okazji je?? pyszno?ci i nie ba? si? o figur? :)
Ja zaczynałam na dworze. I to zależy od twoich zasobów finansowych, jeśli masz pieniądze na siłownie to spoko, na dworze wychodzi taniej jedynie trzeba kupić buty odpowiednie ;
Zaczynałam biegać na dworze. Zaczęłam przede wszystkim od dobrych butów i planu treningowego. Nigdy wcześniej nie biegałam i uważałam, że nie dam rady, że to nie dla mnie i wógóle co ludzie pomyślą. Ale jest ok, plan jest 12 tygodniowy, biega się 3 max 4 razy w tygodniu. W pierwszym jest 1 min marszu i 1 minuta biegu - 7 powtórzeń. W drugim tygodniu 1 minuta marszu i 2 minuty biegu - 5 powtórzeń. W trzecim tygodniu 1 minuta marszu i 3 minuty biegu - 4 powtórzenia i tak dalej. Po dwunastu tygodniach biega się bez przerwy 45 minut. Ten plan można w internecie wyszukać. za pierwszym i drugim razem myślałam, że umrę a potem jakoś poszło. Biegałam bardzo wcześniej rano albo wieczorem - jak było ciemno, żeby mnie ludzie nie widzieli :D
Podobno zdecydowanie lepiej na dworze, ale jeżeli ma się karnet na siłownie, to trzeba korzystać. Na bieżni zdecydowanie lepiej jest zimą, więc takie wyjście ma wtedy swoje pozytywne strony.
Zastanawiam się nad podjęciem próby biegania. Niestety nie jestem do końca pewny czy warto zaczynać biegać na bieżni, czy może lepiej było by nie wydawać pieniędzy na siłownię i kupić lepsze buty. Chociaż z drugiej strony, mógłbym też trochę poćwiczyć, co o tym sądzicie ?
Ja zaczynałam od bieżni i uważam, że tak jest lepiej i wygodniej. Wytrwałości życzę.
Wszystko zależy od człowieka.
Niektórzy wolą bieżnię - bo bez zmiennych warunków atmosferycznych, u mnie jeszcze w klimatyzowanym pomieszczeniu.
Moje duże dziecko poszło raz. I powiedział nigdy więcej - i pomimo upału, jak już go najdzie, biega na zewnątrz, Powiedział, że chomikiem to on nie jest, żeby biegać w klatce.
Ja nie lubię biegać. Nie lubię powtarzalnych ćwiczeń - bo to nudne. Jak już mam iść - to gdzieś, wyznaczona trasa, punkt wyjścia i dojścia. Tak to ja mogę chodzić...
Jak to ma być próba, to można i tak i tak... Na próbę jak raz się pobiegnie w terenie w "nieprofesjonalnych" butach, to też się nic nie stanie.
Bieżnia jest specyficzna. Biega się na niej zdecydowanie łatwiej, faktycznie buty mogą być byle jakie, bo nie ma odbicia podłoża. Niby nudniej - no bo niby biegniesz, ale warunki stałe i niezmienne. Z drugiej strony to pozwala się kompletnie wyłączyć, zrestartować umysł (czasem się przydaje)...
Bieganie na zewnątrz wymaga od nas trochę więcej uwagi. Zdecydowanie potrzebne są dobre buty (jak już biegasz dużo). Jedno jest pewne - jak się wsiąknie w bieganie, to przeważa "na zewnątrz", ale bieżnia (z braku laku) też jest brana pod uwagę.
Zacząć, żeby się przekonać, czy się lubi... Hm... mój pierwszy raz wyglądał tak, że ubrałam byle jakie spodenki, koszulkę i buty, wyszłam z domu i zaczęłam biec.
A jak ktoś pyta co w tym fajnego, odpowiadam zawsze "spróbuj, to się przekonasz". Warunek jest jeden - raz czy dwa, kilometr, dwa... to za mało, żeby się przekonać co w tym fajnego :-)
Trochę poćwiczyć... zawsze warto.
Pozdrawiam :-)
Mialam plan. Otworzylam oczy, rozejrzalam sie, spojrzalam na zegar, uznalam, ze jakos przez 32 lata udalo mi sie nie biegac i chyba tak juz zostanie. Nastepnego dnia wstalam, spojrzalam na zegar, ubralam sie, wyszlam z domu, przebieglam z 500 m, wkurzylam sie na gapiacych sie ludzi, wrocilam do domu i juz nigdy, przenigdy nie mam zamiaru biegac. Na cgolere ci ludzie sie gapia?! A jesli biega osoba z nadwaga to do gapienia dochodza jeszcze nienawistne komentarze. Zaoszdzedzilam 50 euro na ipodzie przynajmniej, bo chcialam sobie kupic do biegania. ;)
Ha! Ja 1.01.2014 miałam takie postanowienie noworoczne! NIE BIEGAĆ! :D
O to Ty sprytna jesteś, jak masz takie postanowienia noworoczne jak 99% społeczeństwa czyli zapominasz o nich najpóźniej 2 stycznia :D to chyba jednak zaczęłaś biegać. :)
Ha!!! Chytrze napisałam 1.01.2014 - w tamtym roku! W tym już nie miałam.
eżeli chodzi o bieżnie to zwróććie koniecznie uwagę na jedną rzecz - czy bieżnia jest elektoją przygodę z bieganiem to zdecydowanie bardziej polecam elektryczną - będzie “za was” trzymała tempo, nie trzeba jej “rozbiegać” siłą własnych mięśni. Bieżnie magnetyczne są odpowiednie dla bardziej zaawansowanych osób.
Powiem tak,zdecydowanie orbitrek,jeśli masz miejsce,mąż kupił sobie na gwiazdkę,no i stał i stał..no to się zlitowałam i tak moja litość już 7 miesiąc trwa.Zaczynałam od małego przebiegu,po dwóch kilometrach ledwo żyłam,a jako że obok stało łóżko to padałam jak mysz-kondycji żadnej,potem zwiększałam ilość do 4,potem 6 km,teraz jak mi się chce to i 12 zrobię(zwłaszcza jak mam się objem słodkiego i mam wyrzuty sumienia),pot (miało być) się leje strumieniami,schudłam tak z 10 kg,może to nie jakiś cud,ale się cieszę ogromnie.Moja siostra najpierw się pukała w czoło,ale teraz pedałuje aż miło,schudła sporo ale nie chwali się ile.jedyne co mogę doradzić to dobre buty,i orbitrek nie z tej najniższej półki,ja mam taki za 500 zł,kilka razy się rozleciał prawie,skrzypiał coś z niego się sypało,jakiś proch,masakra,mąż go już kilka razy rozkręcał,smarował,na trochę pomaga,ale potem od nowa,u siostry podobnie.NA koniec dodam ze tez mi się nie chce,wolałaby sobie poleżeć,nic nie robić,ale jak zbliża się wieczór to wiem że mus to mus,i jadę,włączam tv i popylam...
U mnie podobnie....kiedyś M kupił byśmy przed nartami rozruszali stawy i mięśnie, ale większość roku stał smutno....no i tak kilka lat temu stał się moim ulubieńcem dzięki któremu chudnięcie obyło się bez drastycznych diet:)) Teraz jeśli już oglądam jakiś ,,serial" to tylko podczas biegania.....a jeśli następują przerwy w bieganiu, to na seriale też szlaban:))
Nie ważne gdzie ważne, że zaczniesz:)
Ja tam wolę na dworze, poćwiczyć też można w parku, w lesie, a przy tym posłuchać śpiewu ptaków czy cykania świerszczy. No chyba, ze nie lubisz, wtedy wybieraj bieżnię. Powodzenia.
Zależy od bieżni. Jeśli potraktujesz ją jako dobry trening i jest ona w miarę profesjonalna to warto najpierw na bieżni. Ustawiasz odpowiedni program i go realizujesz. Potem bieganie po terenie jest łatwiejsze , bo wiesz jak właściwie trzeba biegać. Wcale na bieżni nie jest lżej, bo albo prosto albo pod górkę. A w terenie jest ciekawiej i czasami z górki.
Nie ma to jak opuścić wątek i dowiedzieć się, że stal się reklamowym spamem :)
Może macie rację zaczynam biegać na bieżni, jakoś łatwiej mi wychodzi.
Ponieważ kiedy biegam na dworze jest mi jakoś gorzej . . . Ktoś z was tak ma ?
Tz. gorzej miało być ciężej
Tak zazwyczaj jest, na dworze masz dużo twardsze podłoże dlatego człowiek się szybciej męczy. Ja biegam tylko po dworze z muzyką w uszach bo nie lubię monotonii związnej ze staniem w miejscu.
:) Na bieżni robię spokojnie 5 kilometrów , a na dworze nie mogę biec przez 15 minut non stop. To jakieś dziwne, bo nie odczuwam zmęczenia. To raczej, niechęć ?
Czyżby bieżnie w saturn fitness, aż tak wchłaniały ludzi ?
Heh, u mnie sytuacja wygląda zupełnie odwrotnie. Biegania na bieżni nie trawię, zaś świeże powietrze wyzwala we mnie dodatkowe pokłady energii. Zawsze też warto zaszczepić bakcyla w kimś ze znajomych, wówczas pojawia się wzajemna motywacja, dodatkowo napędzająca do pokonywania kolejnych barier.
Jesteś moim bogiem
Miło słyszeć, polecam się na przyszłość!
To kwestia głowy...na bieżni nie musisz uważac na drogę, nie zniechęca cię odległość, wiatr, słońce, ludzie, psy,słupy przy drodze...aaa i co tam jeszcze chcesz. Możesz sobie myśleć o czym chcesz i dajesz,dajesz prawie bezwiednie.
Jak się katuję Chodakowską i nie myślę o tym, że ćwicze, ale planuję nowy kolor ścian do domu, to idzie jak z płatka...tak mi się wydaje, że o to chodzi :) Bo jak tylko się zorientuję - kurde, znowu to ćwiczenie , którego nie znoszę - to jest mój koniec...idzie jak po grudzie.
Na bieżni nie nadwyreżysz stawów. A to kamyczek, a to dziura w drodze, a to się nóżka krzywo postawi i stawy powykręcane na wszystkie strony świata - na drodze łatwiej o kontuzję... ja nienawidzę biegać, ale próbowałam, fakt, i wieczorkami...kaptur na głowę i w drogę - nikt nie rozpozna przynajmniej...ale to nie dla mnie. Wolę rower. Bez lansu, drogiego sprzętu i obcisłych gaci, bez wyczynów...ale...dla zdrowia :)
Ale o czym ty do mnie mowisz :D jakie obcisle gacie, drogi sprzet itp. kto Ci kaze w tym biegac. Sam hasam w najzwyklejszym dresie za 27 zl z lidla, taniej empe trojce na uszach, a jedyny wiekszy wydatek to dobre buty za około 380 zl, wiec jak sie to ma do kupna nawet najtanszego roweru ? Nie mowie ze rower jest zly bo sam chetnie wybieram sie w dluzsze trasy ale zeby spalic tyle samo kalorii co przy bieganiu musialbym pol dnia pedalowac na co czasu brak.
Oj tam, chciałam tylko podkreślić charakter mojej jazdy na rowerze, bardziej rekreacyjny niż twardy,wyczynowy ;) Z uwzględnieniem zachwytu dla plenerów...no wiatr we włosach itepe ;)
A mój rower wiekowy...pewnie mniej wart niż Twoje wypasione cichobieżki :P
Na serio traktuję tylko ćwiczenia z Chodakowską...niezły wycisk i rewelacyjne efekty, obecnie mam niestety niezawinioną przerwę...ale wrócę do nich już niedługo!
Nie lubię biegania na bieżni. Za to kocham biegać w terenie. Bieg w terenie jest ciekawszy - można wybierać różne trasy, dzięki czemu dłuższe biegi nie sa takie nudne ;)
najlepiej się biga na świeżym powietrzu ale jak pogoda nie dopisuje to można od czasu do czasu przerzucić się na bieżnię.
zdecydowanie lepiej jest biegać na dworze, od lat to praktykuje, bieżnia też ma swoje zalety, często jej używam chociażby w okresie zimowym kiedy pogoda nie sprzyja porannemu bieganiu, jeśli chodzi o porady w tym temacie to sporo mogą pomóc poradniki, a jest tego całkiem sporo, aktualnie czytam książkę "Biegać mądrze", w której znalazłam wiele ciekawych wskazówek, które wprowadziłam do swojego treningu
Mój znajomy uwielbiający biegać na dworze też ostatnio docenił rady zawarte w jakiejś książce opisującej efektywny trening biegacza - ponieważ sama tego sportu nie uprawiam, natychmiast zapomniałam tytułu i autora.
Oczywiście na świeżym powietrzu jest najlepiej biegać. Jeśli chcesz się lepiej przygotować do biegania to w domu można wykonywać ćwiczenia aerobowe, ale zdecydowanie najlepsze jest bieganie na dworze :)
Mi o wiele lepiej biega się na bieżni, aktualnie robię około 8 km w 4o minut, myślę ze nie jest to najgorszy wynik a na pewno nie powtórzyłabym go na świeżym powietrzu, chociażby dlatego że po pierwszych kilku minutach rozbolałoby mnie gardło. Też tak macie? :D
:) Mój facet przebieg? dzisiaj ponad 42 kilometry :) Czyli mo?na, tylko chyba trzeba to bardzo lubi? :) Ja oczywi?cie kibicowa?am ale w ?yciu nie da?abym rady tyle przebiec. Tak to ju? jest, ?e nie ka?dy musi kocha? bieganie. Ja zamiast tego wol? wyciska? siódme poty na si?owni. Trzeba po prostu znale?? odpowiedni? dla siebie aktywno??, wtedy sprawia to tak? przyjemno??, jak? powinno i mo?na te? przy okazji je?? pyszno?ci i nie ba? si? o figur? :)
Ja zaczynałam na dworze. I to zależy od twoich zasobów finansowych, jeśli masz pieniądze na siłownie to spoko, na dworze wychodzi taniej jedynie trzeba kupić buty odpowiednie ;
Zaczynałam biegać na dworze. Zaczęłam przede wszystkim od dobrych butów i planu treningowego. Nigdy wcześniej nie biegałam i uważałam, że nie dam rady, że to nie dla mnie i wógóle co ludzie pomyślą.
Ale jest ok, plan jest 12 tygodniowy, biega się 3 max 4 razy w tygodniu. W pierwszym jest 1 min marszu i 1 minuta biegu - 7 powtórzeń. W drugim tygodniu 1 minuta marszu i 2 minuty biegu - 5 powtórzeń. W trzecim tygodniu 1 minuta marszu i 3 minuty biegu - 4 powtórzenia i tak dalej. Po dwunastu tygodniach biega się bez przerwy 45 minut.
Ten plan można w internecie wyszukać.
za pierwszym i drugim razem myślałam, że umrę a potem jakoś poszło. Biegałam bardzo wcześniej rano albo wieczorem - jak było ciemno, żeby mnie ludzie nie widzieli :D
Podobno zdecydowanie lepiej na dworze, ale jeżeli ma się karnet na siłownie, to trzeba korzystać. Na bieżni zdecydowanie lepiej jest zimą, więc takie wyjście ma wtedy swoje pozytywne strony.