Piernikiem rodzina delektuje się od wigilii. "Udał mi się" doskonale, choć robiłam go po raz pierwszy w życiu, ściśle wg podanego przepisu.
Kilka moich refleksji:
Ciasto przygotowuje się łatwiutko i naprawdę bardzo szybko. Moje - po zmieszaniu składników i czterech tygodniach "kwarantanny"- wygladało tak:
Formy wypełniłam do połowy wysokości, wyrównałam i ponakłuwałam w kilkunastu miejscach widelcem do dna.
W piekarniku z termoobiegiem, w temperaturze 185o C blachy z ciastem spędziły trochę ponad 55 minut. Nic się nie przypaliło, a piernik wyrósł po brzegi form.
Wystudzone pierniki w blaszkach owinęłam czystymi ściereczkami a potem folią. Po 2 dniach pierniki były w zasadzie miękkie, a po 2 kolejnych - już zupełnie mięciutkie - przełożyłam powidłami śliwkowymi.
O walorach smakowych tego piernika rozpisywali się wszyscy na forum. Zapach, smak iście świąteczny! Jedna drobna uwaga: ostrożnie z dodawaniem dużej ilości przyprawy korzennej. Wystarczą aż nadto 2 torebki. Od większej ilości potrafi ścierpnąć język
Kilka moich refleksji:
Jedna drobna uwaga: ostrożnie z dodawaniem dużej ilości przyprawy korzennej. Wystarczą aż nadto 2 torebki. Od większej ilości potrafi ścierpnąć język