Na tym portalu znajdują się dwie formy; świńskie uszy i świńskie uszka. Są to ciasteczka. Daleko idąca niefrasobliwość w nazewnictwie ciasteczek, aczkolwiek podobieństwo wypieków do świńskich uszu jakieś tam można znaleźć. Tyle tylko, że ja szukałem świńskich uszu, a więc wieprzowiny i sposobu jej wykonania. Znalazłem przepis na ciasteczka. Autorze ! Wystarczy napisać np: a la świńskie uszy/uszka: niby świńskie uszy/uszka. Pytanie, po co maczać świnie w wypiekach. Jest sto innych, piękniejszych, bardziej apetycznych skojarzeń z tymi ciasteczkami. W dzisiejszej rzeczywistości świńskie uszy (wędzone) można kupić w sklepach z karmą dla psów. Otóż, współczesny konsument w wieku od dziecięcia do .........40-kilkulatka, postawiony przed wyborem pomiędzy bułą z jakiegoś donalda a świńskim uchem, wykona gest obrzydzenia na widok tego drugiego i zajmie się pałaszowaniem bezsmakowej kompozycji - no, może jeszcze majonez jest bliski prawdy?! Nie miejsce na analizę zjawiska gastronomicznego jakim były gotowane świńskie uszy. Smak tego rarytasu - tylko dwie sztuki na świni, podobnie jak polędwiczki - jedzonego z najprawdziwszym chrzanem lub musztardą, zagryzany chlebem o nieznanym dzisiaj smaku (znano chleb jasny i ciemny), bywało że popijany nie zawsze zmrożoną białą wódką - smak ten mi bardzo dobrze znany. Jeżeli uda się kupić w małych przyubojniowych sklepikach świńskie uszy, zapraszam kilku chłopa z okolic rocznikowych i nie tylko, na ginące smaki. Nie opiszę wrażeń. Dla większości nie do przyjęcia we wszystkich aspektach
Daleko idąca niefrasobliwość w nazewnictwie ciasteczek, aczkolwiek podobieństwo wypieków
do świńskich uszu jakieś tam można znaleźć. Tyle tylko, że ja szukałem świńskich uszu, a więc wieprzowiny i sposobu jej wykonania. Znalazłem przepis na ciasteczka.
Autorze ! Wystarczy napisać np: a la świńskie uszy/uszka: niby świńskie uszy/uszka.
Pytanie, po co maczać świnie w wypiekach. Jest sto innych, piękniejszych, bardziej apetycznych skojarzeń z tymi ciasteczkami.
W dzisiejszej rzeczywistości świńskie uszy (wędzone) można kupić w sklepach z karmą dla psów.
Otóż, współczesny konsument w wieku od dziecięcia do .........40-kilkulatka, postawiony przed wyborem pomiędzy bułą z jakiegoś donalda a świńskim uchem, wykona gest obrzydzenia na widok tego drugiego i zajmie się pałaszowaniem bezsmakowej kompozycji - no, może jeszcze majonez jest bliski prawdy?!
Nie miejsce na analizę zjawiska gastronomicznego jakim były gotowane świńskie uszy. Smak tego rarytasu - tylko dwie sztuki na świni, podobnie jak polędwiczki - jedzonego z najprawdziwszym chrzanem lub musztardą, zagryzany chlebem o nieznanym dzisiaj smaku (znano chleb jasny i ciemny), bywało że popijany nie zawsze zmrożoną białą wódką - smak ten mi bardzo dobrze znany. Jeżeli uda się kupić w małych przyubojniowych sklepikach świńskie uszy, zapraszam kilku chłopa z okolic rocznikowych i nie tylko, na ginące smaki. Nie opiszę wrażeń. Dla większości nie do przyjęcia we wszystkich aspektach