Ciasteczka kawowo-czekoladowe
-
Stopień trudności
Bardzo łatwy
Składniki:
kostka masła lub margaryny (250g)
niecałe pół szklanki cukru pudru
2 łyżeczki kawy rozpuszczalnej
1,5 szklanki mąki pszennej
tabliczka czekolady mlecznej
niecałe pół szklanki cukru pudru
2 łyżeczki kawy rozpuszczalnej
1,5 szklanki mąki pszennej
tabliczka czekolady mlecznej
Opis:
Rozpuścić kawę w 1 łyżce gorącej wody, ostudzić.
Utrzeć cukier z masłem na jednolitą masę, dalej ucierając dodawać powoli kawę i przesianą mąkę.
Z tak przygotowanego ciasta formować małe kuleczki - ok. 1,5 - 2 cm średnicy, układać na blasze wyłożonej papierem do pieczenia - zostawiając między nimi trochę odstępu (w trakcie pieczenia - "oklapną").
Piec o. 12 minut w nagrzanym do 180 stopni piekarniku.
Pod koniec pieczenia przygotować czekoladę: rozpuścić ją z ok. 2 łyżkami wody. Można podgrzewać w rondelku, (można rozpuścić w mikrofalówce).
Lekko ostudzone ciasteczka łączyć po dwa - smarując spody czekoladą (uwaga - czekolada szybko twardnieje). Jeśli zostanie trochę czekolady - można polać też wierzchy ciastek.
Smacznego!
P.S. Przepis wyszperany kiedyś w internecie - lekko zmodyfikowany. Swietny zwłaszcza dla amatorów kawy :), ale nie tylko. U mnie znikają w jedno popołudnie. :)
Utrzeć cukier z masłem na jednolitą masę, dalej ucierając dodawać powoli kawę i przesianą mąkę.
Z tak przygotowanego ciasta formować małe kuleczki - ok. 1,5 - 2 cm średnicy, układać na blasze wyłożonej papierem do pieczenia - zostawiając między nimi trochę odstępu (w trakcie pieczenia - "oklapną").
Piec o. 12 minut w nagrzanym do 180 stopni piekarniku.
Pod koniec pieczenia przygotować czekoladę: rozpuścić ją z ok. 2 łyżkami wody. Można podgrzewać w rondelku, (można rozpuścić w mikrofalówce).
Lekko ostudzone ciasteczka łączyć po dwa - smarując spody czekoladą (uwaga - czekolada szybko twardnieje). Jeśli zostanie trochę czekolady - można polać też wierzchy ciastek.
Smacznego!
P.S. Przepis wyszperany kiedyś w internecie - lekko zmodyfikowany. Swietny zwłaszcza dla amatorów kawy :), ale nie tylko. U mnie znikają w jedno popołudnie. :)