naleśniki z -chilli con carne-
-
Stopień trudności
Średnio trudny
Składniki:
W zależności od tego ile porcji ma być trzeba indywidulanie ustalić ilość składników, podaje w przybliżeniu na 4 :
- mięsko mielone ok 250g
- pół puszki mieszanki meksykańskiej bonduelle
- pół puszki pomidorów bez skórki
- nieduża papryka czerwona
- papryczka chilli
- przyprawy- sól, pieprz, chilli, np. do kuchni meksykańskiej, chili con carne
- pół cebulki
- olej do smażenia (mniej więcej do połowy wysokosci patelni)
- jajko
- bułka tarta
- 4 naleśniki
- 4 plastry sera żółtego
Opis:
Na oleju trzeba zeszklić cebulkę, następnie dorzucić mięso i podsmażać razem dłuższą chwilkę, jednak uważając, żeby cebula nie zbrązowiała. Dorzucamy mieszankę meksykańską (lub jak kto woli oddzielnie puszkę kukurydzy, czerwonej fasoli w zalewie). Dorzucamy pokrojoną drobniuteńko papryczkę chilli i grubiej skrojoną zwykłą czerwoną paprykę. Mieszamy,,,,mieszamy.. dorzucamy pomidorki (razem z zalewą). Doprowadzamy do bulgotania. I teraz pora na przyprawy. Każdy doprawia wg uznania, ja lubię ostre dania więc daję dużo chilli :] I tak doprawiamy, mieszamy i gotujemy na wolniutkim ogniu.
Ponieważ kiedy przygotowuję swoje 'chilli con carne' (cudzysłów bo nie jest to oryginalna wersja) zawsze robię cały gar i trzeba wymyslić jakieś urozmaicenie w dniu następnym. I tak kiedyś wpadłam na pomysł władowania tego w naleśniczki :-)
Ok. dwóch kopiastych łyżek 'chilli' nakładam na wystudzony naleśnik, z wierzchu nakładając plasterek sera żółtego (nie może być zbyt gruby, musi się roztopić). Zwijam naleśnika 'w prostokąt' jak to mówię, postaram się wkleić niebawem zdjęcie :-P.
Obtaczam w jajku, ostrożnie, żeby nie rozleciał się, dokładnie z każdej strony, następnie w panierce i układam na patelni w dość głębokim oleju. Smażę do uzyskania złocistego koloru. Tak przygotowane są chrupiące z zewnątrz i płynne w środku. Mniam!
Ponieważ kiedy przygotowuję swoje 'chilli con carne' (cudzysłów bo nie jest to oryginalna wersja) zawsze robię cały gar i trzeba wymyslić jakieś urozmaicenie w dniu następnym. I tak kiedyś wpadłam na pomysł władowania tego w naleśniczki :-)
Ok. dwóch kopiastych łyżek 'chilli' nakładam na wystudzony naleśnik, z wierzchu nakładając plasterek sera żółtego (nie może być zbyt gruby, musi się roztopić). Zwijam naleśnika 'w prostokąt' jak to mówię, postaram się wkleić niebawem zdjęcie :-P.
Obtaczam w jajku, ostrożnie, żeby nie rozleciał się, dokładnie z każdej strony, następnie w panierce i układam na patelni w dość głębokim oleju. Smażę do uzyskania złocistego koloru. Tak przygotowane są chrupiące z zewnątrz i płynne w środku. Mniam!