Półkrucha szarlotka bez ważenia
-
Stopień trudności
Łatwy -
Czas wykonania
Średni -
Ilość porcji
8 porcji
Składniki:
Ciasto:
- 4 szkl. przesianej mąki pszennej, najlepiej pół na pół z krupczatką (którą warto zawsze mieć w domu na wszelki wypadek, bo pasuje i do kruchych, i do drożdżowych),
- 1/3 szkl. cukru,
- szczypta soli,
- 1.5 płaskiej łyżeczki proszku do pieczenia,
- ulubiony aromat do ciast (ja wybrałam migdałowy),
- margaryna po pieczenia 250 g (raczej nie masło, bo według mnie ono nadaje się do kruchych, tu jest "za szlachetne") - ja używam firmy "Promienna" z Lidla,
- łyżka smalcu (jak nie mamy domowego, to też "Promienna"),
- 4 żółtka,
- 4 łyżki śmietany 12% albo 18% (a może będzie potrzebna i piąta),
- 4 białka (a jeśli mamy zachomikowane w lodówce, niepotrzebne 2-3 dodatkowe, śmiało możemy ich użyć),
- szczypta soli,
- łyżka octu,
- 1/2 szkl. cukru,
- 4-6 jabłek (kwaśnych!!!), obieramy, kroimy na ćwiartki a potem jeszcze na dwa albo trzy kawałki, można użyć jabłek rozsmażonych lub kupionych w słoiku,
- mile widziane będzie parę śliwek lub moreli pokrojonych na kawałki,
- trochę cynamonu (jeśli lubicie, ja nie cierpię),
- galaretka o ulubionym smaku (według mnie pasuje truskawkowa),
Ufff.... dużo składników ale zazwyczaj wszystko lub większość mamy w domu.
*Szklanka 250 ml ale bez napinki, jeśli mamy inną, byle mierzyć tą samą mąkę i cukier.
*Blacha 38x25 lub podobna duża.
- 4 szkl. przesianej mąki pszennej, najlepiej pół na pół z krupczatką (którą warto zawsze mieć w domu na wszelki wypadek, bo pasuje i do kruchych, i do drożdżowych),
- 1/3 szkl. cukru,
- szczypta soli,
- 1.5 płaskiej łyżeczki proszku do pieczenia,
- ulubiony aromat do ciast (ja wybrałam migdałowy),
- margaryna po pieczenia 250 g (raczej nie masło, bo według mnie ono nadaje się do kruchych, tu jest "za szlachetne") - ja używam firmy "Promienna" z Lidla,
- łyżka smalcu (jak nie mamy domowego, to też "Promienna"),
- 4 żółtka,
- 4 łyżki śmietany 12% albo 18% (a może będzie potrzebna i piąta),
- 4 białka (a jeśli mamy zachomikowane w lodówce, niepotrzebne 2-3 dodatkowe, śmiało możemy ich użyć),
- szczypta soli,
- łyżka octu,
- 1/2 szkl. cukru,
- 4-6 jabłek (kwaśnych!!!), obieramy, kroimy na ćwiartki a potem jeszcze na dwa albo trzy kawałki, można użyć jabłek rozsmażonych lub kupionych w słoiku,
- mile widziane będzie parę śliwek lub moreli pokrojonych na kawałki,
- trochę cynamonu (jeśli lubicie, ja nie cierpię),
- galaretka o ulubionym smaku (według mnie pasuje truskawkowa),
Ufff.... dużo składników ale zazwyczaj wszystko lub większość mamy w domu.
*Szklanka 250 ml ale bez napinki, jeśli mamy inną, byle mierzyć tą samą mąkę i cukier.
*Blacha 38x25 lub podobna duża.
Opis:
Przepis mojej śp. Babci, pewnie taki, jaki w wielu domach funkcjonuje. Przepis, przy którym nie trzeba, a nawet nie należy się "spinać". Składniki na szklanki, a częściowo na oko. Dla początkujących - nie bójcie się - też wyjdzie, bo wcale nie jesteście nieudacznikami w kuchni i to nie jest "za trudne". A kuchnia to nie apteka, gdzie wszystko trzeba wyliczyć co do grama. Nie zrażajcie się długością przepisu - chciałam to zrobić dokładnie.
Przepis lekko zmodyfikowany przeze mnie, co wyjaśnię .
Do dzieła!
1. Pięć pierwszych składników mieszamy. dodajemy posiekaną margarynę i smalec, rozdrabniamy palcami na kruszonkę, Dodajemy żółtka, potem śmietanę i zagniatamy (szybciutko!). Super, jeśli mamy maszynę, która to zrobi za nas. Nie zagniatamy do postaci jednolitego ciasta (nie ma takiej potrzeby) ale raczej kruszonki (na zdjęciu dla nie zorientowanych). W zależności od wielkości jajek i rodzaju mąki, być może potrzebna będzie dodatkowa łyżka śmietany. Kruszonka ma być wyraźnie wilgotna.
2. Blachę smarujemy leciutko olejem, wysypujemy 3/4 ciasta, rozprowadzamy równo i ugniatamy, trochę podnosząc brzegi. Chowamy do lodówki na co najmniej pół godziny (!) - im dłużej, tym lepiej. Resztę kruszonki też chłodzimy.
3. Czas potrzebny do schłodzenia ciasta wykorzystujemy np. na naszykowanie jabłek.
4. Piekarnik nagrzewamy do 200 stopni, góra-dół, druga półka od dołu. Do nagrzanego wstawiamy blaszkę z ciastem na 15 minut.
5. W tym czasie zaczynamy ubijać białka (nie muszą być zimne), na wolnych obrotach ze dwie minutki, dodajemy sól, zwiększamy obroty na największe, ubijamy do momentu aż wyjęcie mieszadła pozostawią taki "opadający czubek" w pianie. Zaczynamy dodawać partiami cukier, na koniec ocet, wciąż ubijając do super lśnienia i sztywności :)
6. Podpieczone ciasto wyjmujemy z piekarnika. Posypujemy je połową galaretki w proszku, wysypujemy owoce, posypujemy galaretką. Na to rozprowadzamy pianę i bardzo delikatnie (żeby nie przygnieść piany) posypujemy resztą kruszonki.
7. Temp. zmniejszamy do 160 stopni, góra-dół i pieczemy ciasto około 50 minut. Jeśli białek było więcej (5-6), proponuję temp. 150 stopni i pieczenie przez 60-70 minut. Chodzi o to, żeby wysuszyć bezę a nie spiec ciasta.
Ale proponuję też sprawdzać stan ciasta, żeby potem nie było zgrzytania zębami.
8. Po upieczeniu wyłączyć piekarnik, zostawić ciasto w zamkniętym na pół godziny, potem uchylić i tak wystudzić ciasto. Chociaż, w zasadzie, można pożerać na ciepło (ja nie lubię).
9. Cóż mogę dodać? Moją zmianą jest dodanie galaretki, która wchłonie część soku z jabłek i spód ciasta nie będzie wilgotny. Poza tym w moim domu białka najczęściej się wywalało, bo nikt nie lubił bezy/pianki. Ja lubię. Gdyby ktoś robił ciasto bez bezy (ciasto, jabłka, ciasto) ilość cukru zwiększamy z 1/3 do 1/2 szklanki.
No i
Smacznego!
Przepis lekko zmodyfikowany przeze mnie, co wyjaśnię .
1. Pięć pierwszych składników mieszamy. dodajemy posiekaną margarynę i smalec, rozdrabniamy palcami na kruszonkę, Dodajemy żółtka, potem śmietanę i zagniatamy (szybciutko!). Super, jeśli mamy maszynę, która to zrobi za nas. Nie zagniatamy do postaci jednolitego ciasta (nie ma takiej potrzeby) ale raczej kruszonki (na zdjęciu dla nie zorientowanych). W zależności od wielkości jajek i rodzaju mąki, być może potrzebna będzie dodatkowa łyżka śmietany. Kruszonka ma być wyraźnie wilgotna.
2. Blachę smarujemy leciutko olejem, wysypujemy 3/4 ciasta, rozprowadzamy równo i ugniatamy, trochę podnosząc brzegi. Chowamy do lodówki na co najmniej pół godziny (!) - im dłużej, tym lepiej. Resztę kruszonki też chłodzimy.
3. Czas potrzebny do schłodzenia ciasta wykorzystujemy np. na naszykowanie jabłek.
4. Piekarnik nagrzewamy do 200 stopni, góra-dół, druga półka od dołu. Do nagrzanego wstawiamy blaszkę z ciastem na 15 minut.
5. W tym czasie zaczynamy ubijać białka (nie muszą być zimne), na wolnych obrotach ze dwie minutki, dodajemy sól, zwiększamy obroty na największe, ubijamy do momentu aż wyjęcie mieszadła pozostawią taki "opadający czubek" w pianie. Zaczynamy dodawać partiami cukier, na koniec ocet, wciąż ubijając do super lśnienia i sztywności :)
6. Podpieczone ciasto wyjmujemy z piekarnika. Posypujemy je połową galaretki w proszku, wysypujemy owoce, posypujemy galaretką. Na to rozprowadzamy pianę i bardzo delikatnie (żeby nie przygnieść piany) posypujemy resztą kruszonki.
7. Temp. zmniejszamy do 160 stopni, góra-dół i pieczemy ciasto około 50 minut. Jeśli białek było więcej (5-6), proponuję temp. 150 stopni i pieczenie przez 60-70 minut. Chodzi o to, żeby wysuszyć bezę a nie spiec ciasta.
Ale proponuję też sprawdzać stan ciasta, żeby potem nie było zgrzytania zębami.
8. Po upieczeniu wyłączyć piekarnik, zostawić ciasto w zamkniętym na pół godziny, potem uchylić i tak wystudzić ciasto. Chociaż, w zasadzie, można pożerać na ciepło (ja nie lubię).
9. Cóż mogę dodać? Moją zmianą jest dodanie galaretki, która wchłonie część soku z jabłek i spód ciasta nie będzie wilgotny. Poza tym w moim domu białka najczęściej się wywalało, bo nikt nie lubił bezy/pianki. Ja lubię. Gdyby ktoś robił ciasto bez bezy (ciasto, jabłka, ciasto) ilość cukru zwiększamy z 1/3 do 1/2 szklanki.
No i
Smacznego!