Już nie pamiętam, kiedy po raz pierwszy spróbowałam swych sił na marcepanowym polu, ale musiało to być dawno temu, jeszcze za czasów odziedziczonych po dziadkach stareńkich wyświechtanych "Gierkowskich" mebli kechennych. Odkąd utoczyłam w dłoniach pierwszy nieforemny kartofelek z mielonych migdałów i cukru pudru, wiedziałam, że ta mała słodka kuleczka pomnożona tyle razy, ile tylko się da, musi gościć na moim stole każdej zimy. Albo przynajmniej co drugiej zimy - cóż, względy czaso- i pracochłonne muszą czasem wziąć górę nad łakomstwem i kulinarnymi zachciewajkami. A robi się marcepana długo i prawdziwie po benedyktyńsku. Za to efekt po wielekroć wynagradza trudy przygotowań. Chciałam i Was zachęcić do tej słodkiej uzależniającej zabawy, która przynosi wiele smakowitej przyjemności podczas świątecznych i karnawałowych wieczorów.
Zasady są proste - trzeba postępować według wskazówek i nie chodzić na skróty!
Przede wszystkim kupujemy pół kilo migdałów (gdy wpadniecie w kartofelkowy nałóg, będziecie kupować po dwa kilo, ale ten etap uzależnienia jeszcze przed Wami) oraz pół kilo jak najdrobniej mielonego cukru pudru. Przyda się również około 50 ml dobrego aromatycznego alkoholu, np. oryginalnego likieru Amaretto, ciemnego rumu lub koniaku.
Migdały zalewamy wrzątkiem, odczekujemy kilka minut, zakładamy silikonowe rękawice kuchenne i przystępujemy do zdejmowania skórek. Wbrew pozorom jest to czynność nie zajmująca wiele czasu i bardzo łatwa, wystarczy migdały ściskać między palcami, a same powyskakują z brązowych osłonek. Można oczywiście kupić migdały łuskane. Po osuszeniu mielimy je na jak nawyższych obrotach w młynku do kawy lub w specjalistycznej maszynie przeznaczonej do mielenia ziaren i orzechów. Uzyskana masa musi być gładka, na granicy sypkości i masła migdałowego. Powinna dawać się zagniatać i formować, lekko przy tym krusząc. Drobinki migdałów w żadnym wypadku nie mogą być wyczuwalne między opuszkami palców. Niestety niewiele jest mikserów, które poradzą sobie ze zmieleniem migdałów na masę marcepanową. Dobra maszyna to podstawa. Nie należy mielić migdałów za pomocą maszynki do mielenia mięsa ani
ręcznego blendera do miksowania zup.
Zmielone migdały przekładamy do dużego naczynia, mieszamy z cukrem pudrem oraz alkoholem. W zależności od wilgotności masa uzyskana z 50 dag migdałów wchłonie od 40 do 50 dag cukru pudru oraz od 40 nawet do 100 ml alkoholu. Konsystencję musimy ocenić podczas zagniatania. Marcepanowa kula powinna być plastyczna. Całość przekładamy do rondelka i podgrzewamy przez około 5 minut na maleńkim ogniu, cały czas ucierając drewnianą łyżką. Marcepan przemieni się w ciepłą, gładką, elastyczną, nieco szklistą kulę. Formujemy z niej wałek i zawijamy w wilgotną, czystą lnianą ściereczkę, a tę pakujemy szczelnie w folię. Całość pozostawiamy na jedną dobę w chłodnym miejscu. Po upływie tego czasu ponownie zagniatamy i możemy już utaczać w dłoniach małe kulki wielkości małego orzecha włoskiego. Zanurzamy je w gorzkim kakao lub w cukrze pudrze i przetrzymujemy w zamkniętych naczyniach, podjadając gdy najdzie nas na to ochota. To wersja dla tych bardziej niecierpliwych. Kto ma więcesilnej woli, powinienej kulę zawinąćw folię, włożyć w lodówce i przygotować kartofelki marcepanowe w przeddzień podania gościom lub nawet na kilka godzin przed ich przyjściem, aby słodycze zachowały jak najwięcej ze swej urody.
Najsmaczniejszy jest marcepan dojrzały, po upływie minimum tygodnia od przygotowania masy. Masa jest bardzo trwała i możemy ją przechowywać przez kilka tygodni w chłodnym miejscu. Doskonale nadaje się jako nadzienie do czekoladowych domowych pralin oraz jako dekoracja lub przełożenie świątecznych ciast. Warto ją łączyć z piernikami i czekoladą - wówczas stanowi nie lada rarytas.
A kto zasmakuje w podstawowej, najłatwiejszej wersji kartofelków, tego zapraszam do kolejnego artykułu opisującego. jak wykonać praliny marcepanowe w czekoladzie.
Zasady są proste - trzeba postępować według wskazówek i nie chodzić na skróty!
Przede wszystkim kupujemy pół kilo migdałów (gdy wpadniecie w kartofelkowy nałóg, będziecie kupować po dwa kilo, ale ten etap uzależnienia jeszcze przed Wami) oraz pół kilo jak najdrobniej mielonego cukru pudru. Przyda się również około 50 ml dobrego aromatycznego alkoholu, np. oryginalnego likieru Amaretto, ciemnego rumu lub koniaku.
Migdały zalewamy wrzątkiem, odczekujemy kilka minut, zakładamy silikonowe rękawice kuchenne i przystępujemy do zdejmowania skórek. Wbrew pozorom jest to czynność nie zajmująca wiele czasu i bardzo łatwa, wystarczy migdały ściskać między palcami, a same powyskakują z brązowych osłonek. Można oczywiście kupić migdały łuskane. Po osuszeniu mielimy je na jak nawyższych obrotach w młynku do kawy lub w specjalistycznej maszynie przeznaczonej do mielenia ziaren i orzechów. Uzyskana masa musi być gładka, na granicy sypkości i masła migdałowego. Powinna dawać się zagniatać i formować, lekko przy tym krusząc. Drobinki migdałów w żadnym wypadku nie mogą być wyczuwalne między opuszkami palców. Niestety niewiele jest mikserów, które poradzą sobie ze zmieleniem migdałów na masę marcepanową. Dobra maszyna to podstawa. Nie należy mielić migdałów za pomocą maszynki do mielenia mięsa ani
ręcznego blendera do miksowania zup.
Zmielone migdały przekładamy do dużego naczynia, mieszamy z cukrem pudrem oraz alkoholem. W zależności od wilgotności masa uzyskana z 50 dag migdałów wchłonie od 40 do 50 dag cukru pudru oraz od 40 nawet do 100 ml alkoholu. Konsystencję musimy ocenić podczas zagniatania. Marcepanowa kula powinna być plastyczna. Całość przekładamy do rondelka i podgrzewamy przez około 5 minut na maleńkim ogniu, cały czas ucierając drewnianą łyżką. Marcepan przemieni się w ciepłą, gładką, elastyczną, nieco szklistą kulę. Formujemy z niej wałek i zawijamy w wilgotną, czystą lnianą ściereczkę, a tę pakujemy szczelnie w folię. Całość pozostawiamy na jedną dobę w chłodnym miejscu. Po upływie tego czasu ponownie zagniatamy i możemy już utaczać w dłoniach małe kulki wielkości małego orzecha włoskiego. Zanurzamy je w gorzkim kakao lub w cukrze pudrze i przetrzymujemy w zamkniętych naczyniach, podjadając gdy najdzie nas na to ochota. To wersja dla tych bardziej niecierpliwych. Kto ma więcesilnej woli, powinienej kulę zawinąćw folię, włożyć w lodówce i przygotować kartofelki marcepanowe w przeddzień podania gościom lub nawet na kilka godzin przed ich przyjściem, aby słodycze zachowały jak najwięcej ze swej urody.
Najsmaczniejszy jest marcepan dojrzały, po upływie minimum tygodnia od przygotowania masy. Masa jest bardzo trwała i możemy ją przechowywać przez kilka tygodni w chłodnym miejscu. Doskonale nadaje się jako nadzienie do czekoladowych domowych pralin oraz jako dekoracja lub przełożenie świątecznych ciast. Warto ją łączyć z piernikami i czekoladą - wówczas stanowi nie lada rarytas.
A kto zasmakuje w podstawowej, najłatwiejszej wersji kartofelków, tego zapraszam do kolejnego artykułu opisującego. jak wykonać praliny marcepanowe w czekoladzie.