Artykuły

Woda pitna

    Woda słona stanowi około 97% ogółu wody na naszej planecie. Woda słodka to zaledwie 2,7%, z czego 3/4 jest zamarznięte (lodowce, bieguny). Tak więc dostępna woda słodka stanowi około 0,7% ogółu. Na szczęście jej zasoby dają się odnowić: paruje z oceanów, następnie opada w postaci deszczu, śniegu bądź gradu i spływa rzekami lub pod ziemię do wód gruntowych. Podczas tej wędrówki (proces infiltracji kropli trwa 40 lat, a w przypadku jej spadnięcia na ląd, ponad 700 lat) odparowana woda spadając z deszczem rozpuszcza najpierw wszystkie zanieczyszczenia znajdujące się w powietrzu. Po związaniu się w powietrzu, np. z siarką już w postaci kwasu spada na ziemię, gdzie zamiast podlegać dalszemu oczyszczeniu natrafia na pestycydy i inne środki chemiczne. Tak zmieniona i zanieczyszczona woda posiada inne właściwości, np. rozpuszczania skał. To z kolei prowadzi do dalszego jej zabrudzenia, gdyż czysta woda niektórych minerałów nie rozpuszcza, natomiast robi to woda (właściwie kwas) już wcześniej zanieczyszczona.

    Sto lat temu ludzie zużywali 400 miliardów m3. Dzisiaj potrzebują już siedem razy więcej, a w 2015 r. z pewnością będą potrzebować ponad 8 bilionów. Natomiast objętość wód łatwo nadających się do użytku w miejscach zamieszkania wynosi zaledwie 9 bilionów. Oznacza to, że zbyt duża ilość użytecznych wód zostanie szybciej zanieczyszczona przez człowieka niż oczyszczona w procesie naturalnego parowania i opadów. Ludzie muszą więc albo ograniczyć zużycie wody, albo zwiększyć ilość sztucznych filtrów.

    Jednak i tutaj występuje kolejny problem, związany z technologią uzdatniania wody pitnej. Szczególnie dotyczy to naszego kraju. Okazuje się, że walka o czystość wody polega praktycznie na wyeliminowaniu skażenia biologicznego (bakterie, wirusy) za pomocą środków ...CHEMICZNYCH !!! (chlor, fluor itp.). Jak wykazują badania w Polsce 97% wód powierzchniowych nie spełnia wymogów I klasy czystości, a tylko taka woda może być pobierana do picia.

    Ogólną ilość substancji rozpuszczonych podaje się w mg/dcm3 (miligramy na litr). Dopuszczalna norma w Polsce wynosi 800 mg/dcm3, dla przykładu u naszych sąsiadów za Odrą 110 mg/dcm3. W krajach rozwiniętych nie mogą występować metale ciężkie (rtęć, ołów itp.), natomiast w Polsce są one zawarte we wspomnianej normie. Taka sytuacja nie jest wynikiem złej woli czy też brakiem wiedzy na temat szkodliwości takich praktyk dla naszego zdrowia. Po prostu, gdyby zaostrzono normy to w Polsce nie mielibyśmy wody pitnej, a do tego dopuścić nie można. Nasze Państwo nie jest w stanie potrzebnej ilości uzdatnić. Na domiar złego doprowadzenie wody jest realizowane poprzez wodociągi, które zawierają w swej budowie azbest i ołów. Kiedyś nie zdawano sobie sprawy z tego, że woda jest w stanie wypłukać te składniki z rur, a już ich śladowe ilości są szkodliwe dla człowieka.

    W ostatnich czasach mamy do czynienia z ogromną ilością powodzi i nie jest to wcale dobra prognoza dla Polaków. Okazuje się, że skażona zanieczyszczeniami woda, nie nadaje się do picia. Mimo to trafi ona do wodociągów i zostanie wypita przez ludność. Jak zapewne wszyscy mieszkańcy Łodzi i okolic się orientują, ujęciem wody pitnej jest Zalew Sulejowski. Tymczasem w 2001 roku zostały zamknięte na tym Zalewie prawie wszystkie kąpieliska (czynne są tylko BORKI), gdyż panuje tam sinica i nawet kąpiel w obecności tej groźnej bakterii jest bardzo niebezpieczna. Woda taka popłynie do łódzkich kranów „wzbogacona” jedynie o CHLOR i pozbawiona grubszych zanieczyszczeń. Co się stanie z zanieczyszczeniami chemicznymi wypłukanymi przez powodzie (pestycydy, ropa, metale ciężkie, inne) nie trudno się domyślić, znajdziemy je w wodociągu. Z metalami ciężkimi jest jeszcze trudniejsza sprawa, gdyż rośliny nie są w stanie zmienić ich formy na nieszkodliwą dla człowieka (inaczej niż w przypadku minerałów), ratunek mogą nam tutaj przynieść jedynie zwierzęta. Z metalami ciężkimi w sposób naturalny może jedynie poradzić sobie półprzepuszczalna błona, znajdująca się w nerkach zwierząt.

Jakie zanieczyszczenia pijemy wraz z wodą i jaki jest ich wpływ na nas?

Chlor- tworzy trójhalometany, chloroform i bromodichlorometan - wszystkie rakotwórcze.
Fluor- w nadmiarze uszkadza nerki, zmniejsza odporność na infekcje, uszkadza układ nerwowy, sprzyja powstawaniu zawału serca. Kumuluje się w łożysku matki stanowiąc zagrożenie dla matki i płodu.
Kadm- niszczy układ krwionośny i nerki.
Nikiel- główny alergen w chorobach skóry oraz alergii przewodu pokarmowego i płuc.
Azotany- methemoglobina u niemowląt.
Siarczany- niszczą śluzówkę dróg oddechowych wywołując napady astmy.

Woda w człowieku

    Człowiek składa się z tego co pije. Nie jest to żadne novum, jeśli przypomnimy sobie, że 70% naszego ciała to woda. Bez wody jesteśmy w stanie wytrzymać 3 dni. Tracimy około 4 litrów wody dziennie. Całość wody jest wymieniana w naszym ciele w ciągu 10-20 dni. Nasz organizm zużywa około 1000 litrów wody rocznie dla utrzymania życia. W przeciągu całego życia człowiek wypija 60 tys. litrów wody. Niedobór płynów zakłóca pracę komórek. Sygnałem odwodnienia jest sucha skóra, która po uszczypnięciu pozostaje zmarszczona i nie wygładza się. Bardziej niepokojące objawy to senność, osłabienie, obniżenie ciśnienia krwi, bóle mięśni. Suchość w ustach to dzwonek alarmowy wysyłany przez mózg. Jest sygnałem, że organizm pracuje na rezerwie. Dlatego powinno się popijać często, ale małe porcje, nie wolno pić duszkiem. W momencie, gdy przez dłuższy czas pijemy wodę nasyconą jakimiś szkodliwymi substancjami, odkładają się one nie tylko w przewodzie pokarmowym, ale i w nerkach, wątrobie (kamienica) czy żyłach (zwapnienie). Okazuje się, że sportowcom zalecana jest obecnie woda zdemineralizowana, czyli specjalnie pozbawiona minerałów, natomiast wszelkie minerały są podawane im w pożywieniu. Człowiek potrzebuje pośrednika w postaci roślin w celu przyswojenia sobie minerałów. Wniosek nasuwa się sam, woda mineralna nie zawsze bywa zdrowa.

Woda mineralna

    Większość wód mineralnych dostępnych w handlu spożywczym, to wody rozlewane w różnych miejscowościach w Polsce z wodociągów, a następnie chemicznie mineralizowane, poprzez dodanie minerałów w proporcjach zgodnych z wykupioną licencją. Przepisy handlowe pozwalają na nazywanie tej wody wodą mineralną zamiast mineralizowaną. W Polsce są tylko 4 wody lecznicze „Jan”, „Zuber I”, „Zuber III”, „Wielka Pieniawa” i są one opatrzone certyfikatem jakości. Powinno się je spożywać pod nadzorem lekarza. Oczywiście błędem byłoby sądzić, że wszystkie inne wody mineralne są złe. Ponieważ w tej ogromnej ilości wód mineralizowanych, są również autentyczne wody mineralne, czerpane w Krynicy, Muszynie, Busku czy też w Żywcu. Niestety bardzo trudno jest zwykłemu człowiekowi określić jakość tych wód, a informacje zawarte na opakowaniach są niewystarczające (jak wynika z ocen Izby Gospodarczej „Uzdrowiska Polskie” co piąta butelka „naturalnej wody mineralnej” zawiera zwykłą „kranówkę”).

To może własna studnia głębinowa lub tradycyjna?

    Wielu ludzi na wsi uważa, że można ten, jak się okazuje poważny problem, rozwiązać rezygnując z wodociągów publicznych. Znane jest następujące podejście: „z tej studni pił mój dziadek, ojciec i cała nasza rodzina i zdrowi byli”. Tak, ale czy oni stosowali nawozy, środki ochrony roślin? Czy posiadamy w naszych obejściach oczyszczalnie ścieków, lub chociaż zamknięte szamba, które nie zanieczyszczają wód podziemnych? Ilu z naszych rolników za pomocą sączek rozprowadzających fekalia po swojej działce zatruło skutecznie wody we własnych studniach? Wody te nie spełniają już nawet naszych norm, przez co wiele zostało już zamkniętych przez Sanepid.

Z filtrem czy bez filtra?

    Na pewno trzeba to pytanie przemyśleć. Nie powinno się robić tego „na gorąco”. Nie musimy podejmować takich decyzji sami. Najpierw skontaktujmy się z przedstawicielem firmy sprzedającej filtry (są praktycznie w każdym większym mieście). Taki przedstawiciel powinien najpierw, przebadać naszą wodę z kranu (robią to nieodpłatnie) i jeśli zachodzi taka konieczność, polecić nam któryś z filtrów (przeważnie posiadają całą gamę i są w stanie dopasować je do naszych potrzeb). Nie polecam kupowania samemu filtrów w sklepach. Pochodzą one głównie z importu (importowane są tańsze). Wiąże się to z tym, że informacje jakie posiadamy o poszczególnym modelu, pochodzą zwykle z ulotki dołączonej do urządzenia. Natomiast ulotka, zgodnie z prawem handlowym, powinna być przetłumaczona na język polski, jeśli towar pochodzi z importu. Importer ten obowiązek dopełnia nie biorąc pod uwagę, że w Polsce występują inne normy dotyczące składu wody w wodociągach. Takie urządzenie w naszych warunkach działa nieprawidłowo, nie spełniając swej roli. Pomijam fakt, że możemy należeć do tej nielicznej grupy naszych rodaków, u których woda w kranie jest bardzo dobrej jakości. Nie przekonamy się o tym bez sprawdzenia (wtedy zakup filtra będzie zbędny).

Filtry domowe

    Najpopularniejsze są dwa rodzaje filtrów: • Węglowe, węglowo-ceramiczne - usuwają głównie zanieczyszczenia estetyczne (smaki, zapachy, zabarwienia). Woda po przejściu przez taki filtr poprzez kontakt z węglem aktywowanym jest smaczniejsza i pozbawiona grubszych zanieczyszczeń. Nie należy stosować filtrów impregnowanych srebrem, gdyż jest to dodatkowe źródło skażenia wody. Filtry węglowe mają ograniczoną żywotność, nawet gdy nie są używane. • Osmotyczne - likwidują wszelkie zanieczyszczenia łącznie z bakteriami, wirusami i innymi zanieczyszczeniami chemicznymi (posiadają zdolność do usunięcia 93-99,9% znajdujących się wodzie zanieczyszczeń).

Źródło: http://www.wodr-bratoszewice.agro.pl autor: inż. Urszula Stala

Artykuł udostępniony przez:

aga9999
Przejdź do pełnej wersji serwisu