Wiśnie smażone - konfitury i sok
-
Stopień trudności
Łatwy
Składniki:
Na 1 kg wiśni - 80 dag cukru
spitytus lub rum
spitytus lub rum
Opis:
Dojrzałe, swieże i oczywiście nierobaczywe owoce należy dokładnie wypłukać, wydrylować i wsypać najlepiej do szerokiego naczynia o grubym dnie ( ja robię to w owalnej brytfannie do pieczenia mięs).
Wiśnie należy zasypać cukrem i zostawić na parę godzin w chłodnym miejscu aż puszczą sok. Następnie postawić naczynie na kuchence i podgrzewać na wolnym ogniu aż zaczną się pienić. Uważać żeby się nie gotowały. Łyżką cedzakową delikatnie zebrać tzw. szum i odstawić wiśnie do następnego dnia.
Taki szum czy tzw. pianka była rarytasem w czasach mojego dzieciństwa. Babcia serwowała każdemu dziecku drewnianą łyżką na talerzyk i dzisiaj za ten smak oddałabym wszystkie dostępne słodycze...:)))
Tak postępujemy z wiśniami przez kolejne 3 a czasem nawet (jak wiśnie są bardzo soczyste) 4 dni. Następnie część gorącego/prawie wrzącego soku zlewamy do butelek . Najlepsze są takie małe butelki po soczkach . Ja do każdej takiej butelki przed zakręceniem wieczka dodaję parę kropli spirytusu. Taki sok zawsze się dobrze przechowuje.
Wiśnie zostawiamy w takiej ilości soku, żeby je przykrywał i na baaardzo wolnym ogniu smażymy ok.20-25 min. Wiśnie mają być całe, błyszczące aż szkliste a syrop klarowny. Gorące wiśnie wkładamy do słoiczków i na wierzch dodajemy albo łyżeczkę spirytusu albo łyżeczkę rumu. Szczelnie zakręcamy, odwracamy do góry dnem i gotowe.
Dobrze przyrządzone wiśnie nie mogą podpływać ku górze - powinny równomiernie utrzymywać się w całej masie gęstego syropu.
Takie wiśnie są (dla mnie) niezastąpionym dodatkiem do różnych ciast i deserów. Wybornie smakują również "solo" podane na spodeczku do dobrej niesłodzonej herbaty...:)))
Zachęcam do wypróbowania i życzę smacznego !
Wiśnie należy zasypać cukrem i zostawić na parę godzin w chłodnym miejscu aż puszczą sok. Następnie postawić naczynie na kuchence i podgrzewać na wolnym ogniu aż zaczną się pienić. Uważać żeby się nie gotowały. Łyżką cedzakową delikatnie zebrać tzw. szum i odstawić wiśnie do następnego dnia.
Taki szum czy tzw. pianka była rarytasem w czasach mojego dzieciństwa. Babcia serwowała każdemu dziecku drewnianą łyżką na talerzyk i dzisiaj za ten smak oddałabym wszystkie dostępne słodycze...:)))
Tak postępujemy z wiśniami przez kolejne 3 a czasem nawet (jak wiśnie są bardzo soczyste) 4 dni. Następnie część gorącego/prawie wrzącego soku zlewamy do butelek . Najlepsze są takie małe butelki po soczkach . Ja do każdej takiej butelki przed zakręceniem wieczka dodaję parę kropli spirytusu. Taki sok zawsze się dobrze przechowuje.
Wiśnie zostawiamy w takiej ilości soku, żeby je przykrywał i na baaardzo wolnym ogniu smażymy ok.20-25 min. Wiśnie mają być całe, błyszczące aż szkliste a syrop klarowny. Gorące wiśnie wkładamy do słoiczków i na wierzch dodajemy albo łyżeczkę spirytusu albo łyżeczkę rumu. Szczelnie zakręcamy, odwracamy do góry dnem i gotowe.
Dobrze przyrządzone wiśnie nie mogą podpływać ku górze - powinny równomiernie utrzymywać się w całej masie gęstego syropu.
Takie wiśnie są (dla mnie) niezastąpionym dodatkiem do różnych ciast i deserów. Wybornie smakują również "solo" podane na spodeczku do dobrej niesłodzonej herbaty...:)))
Zachęcam do wypróbowania i życzę smacznego !