Od lat przed Wielkanocą waham się... zrobić jajka w skorupkach... nie zrobić... zrobić... nie zrobić... Przepisów jest wiele, zresztą mogę sobie wykombinować własny, to akurat nie problem. Problemem jest to, co mi w głowie siedzi, a mianowicie, czy skorupki jajek, które są wypełniane farszem lub, których ostre brzegi chowają się pod zasmażoną panierką potem nie trafiają do naszych żołądków, najpierw radośnie chrzęszcząc w zębach? No bo czy da się to ugotowane jajko tak przeciąć ostrym nożem, żeby brzeg nie był postrzępiony i nie kruszył się?
Nigdy nie jadłam tak przygotowanych jajek ale sądzę,że ja spożywałabym przy pomocy łyżeczki tylko ja nie jestem aż taką cierpliwą osobą by bawic się w dłubaninkę aby kawałek skorupki nie dostał się między zęby bo tego bym nie zniosła
Niby łyżeczką można, ale to taka dziubanina na granicy zrobienia w skurupie dziury... wiesz... tu ściśniesz i trzaśnie, tam dziubnie i pęknie. Jakoś tego nie widzę hihihi, ale może się jeszcze przekonam :)
Robie tylko takie w skorupkach i je uwielbiam, te na zimno bez podsmazenia i buleczki moga dla mnie nie istniec.Nigdy nie malam problemo z rownym przekrojeniem..............trzeba to zrobic szybko i energicznie.
W takim razie ja jestem jakaś zdolna inaczej, zmasakrowałabym skorupkę bez wątpliwości. Musiałabym chyba jakąś piłką dzielić jajko, żeby było równe. Podczas traktowania nożem, może 2 z 10 nadawałyby się do wypełnienia. Tak samo mam z orzechami włoskimi - jakoś marnie mi wychodzi rozłupywanie ich na pół...
Mam dużą wprawę w dzieleniu jaj na pół w skorupce, z racji posiadania bardzo świeżych jaj, które jak wiadomo ciężko obrać . Ale jakoś nie lubię nadziewać skorupek . Wypełniam białko , tak jakoś mi bardziej pasuje.
Od lat przed Wielkanocą waham się... zrobić jajka w skorupkach... nie zrobić... zrobić... nie zrobić...
Przepisów jest wiele, zresztą mogę sobie wykombinować własny, to akurat nie problem.
Problemem jest to, co mi w głowie siedzi, a mianowicie, czy skorupki jajek, które są wypełniane farszem lub, których ostre brzegi chowają się pod zasmażoną panierką potem nie trafiają do naszych żołądków, najpierw radośnie chrzęszcząc w zębach? No bo czy da się to ugotowane jajko tak przeciąć ostrym nożem, żeby brzeg nie był postrzępiony i nie kruszył się?
Gdyby ktoś nie do końca wiedział, o co mi chodzi, podaję link do przykładowych przepisów ze zdjęciami:
http://wielkiezarcie.com/przepisy/jajka-faszerowane-i-podsmazane-w-skorupkach-30067859
Nigdy nie jadłam tak przygotowanych jajek ale sądzę,że ja spożywałabym przy pomocy łyżeczki tylko ja nie jestem aż taką cierpliwą osobą by bawic się w dłubaninkę aby kawałek skorupki nie dostał się między zęby bo tego bym nie zniosła
Niby łyżeczką można, ale to taka dziubanina na granicy zrobienia w skurupie dziury... wiesz... tu ściśniesz i trzaśnie, tam dziubnie i pęknie. Jakoś tego nie widzę hihihi, ale może się jeszcze przekonam :)
Ja zdecydowanie na nieee.Wolę tradycyjne jajco bez ubranka
No widzisz, i tu się zgadzamy - obie nie lubimy chrupać skorupek, hihihi :D
Robie tylko takie w skorupkach i je uwielbiam, te na zimno bez podsmazenia i buleczki moga dla mnie nie istniec.Nigdy nie malam problemo z rownym przekrojeniem..............trzeba to zrobic szybko i energicznie.
W takim razie ja jestem jakaś zdolna inaczej, zmasakrowałabym skorupkę bez wątpliwości. Musiałabym chyba jakąś piłką dzielić jajko, żeby było równe. Podczas traktowania nożem, może 2 z 10 nadawałyby się do wypełnienia. Tak samo mam z orzechami włoskimi - jakoś marnie mi wychodzi rozłupywanie ich na pół...
Mam dużą wprawę w dzieleniu jaj na pół w skorupce, z racji posiadania bardzo świeżych jaj, które jak wiadomo ciężko obrać . Ale jakoś nie lubię nadziewać skorupek . Wypełniam białko , tak jakoś mi bardziej pasuje.