Słuchajcie kochani, jeszcze nigdy nie miałam takich przygód z pieczeniem biszkoptu! A to najpierw wpadlo mi dwa razy żółtko do białka, potem wrzuciłam cukier do nie ubitego białka i musiałam go wyjmowac.W czasie pieczenia niechcący wyłaczylam piekarnik na 10 minut.Koniec świata! W rezultacie wyszedł piękny biszkpot i dlatego wierzę w skutecznośc mojego przepisu na biszkopt, ktory mimo takich wpadek jednak zawsze się udaje. A oto efekt:
Mało nieszczęśc, to jeszcze wylałam pół gara wody w kuchni na podłogę. A ten biszkopt przełożyłam kremem karpatkowym, a na wierzch truskawki i galaretka poziomkowa.Galaretka znowu wsiąkla w biszkopt, bo nie poczekałam aż stężeje .O jaka ja dzisiaj jestem pechowa..... Acha nie wspomniałam,że trochę przypaliłam krem jak go gotowałam i biszkopt też.Ale wszystko dało się uratowac....Jak pech to pech... Ale efekt końcowy jest zadowalający .
hihihi wirtalnie pochłaniam twój torcik!Napewno jest pyszny- sprawdź czy go nie ubyło-jak zobaczysz tam taki odcisk krzywego zgryzu na cieście-to napewno mój!!! Pozdrówka
Piękne!!! To i tak dobrze-bo u nas na balkon przylatuje stały gość-sroczka-i to skubana nauczyła się ,że zawsze coś przechowujemy na balkonie z jedzenia-więc podkrada;))) Poza tym ma świetną pamięć-bo pojawia się już trzecią zimę z rzędu-zawsze zagląda co by tu zwędzić.Ale by było gdyby taka zawitała na twój balkon-nadziobała-a ja tu piszę,że Ci podżarłam-ty zaglądasz-a tu rzeczywiście wydziobane...hehehe
HAHAHA.To by dopiero było.Ale u nas tej zimy coś mało ptaszków i nie zaglądają na balkon.Ale na wszelki przypadek zabieram ciasto do lodówki. Dzięki za przestrogę.
Dawno, dawno temu też miałam przygodę z biszkoptem. Do męża przyszli koledzy i od progu zawołali, bym coś upiekła. Byłam wtedy jeszcze niedoświadczoną gospodynią na etapie eksperymentów. W domu miałam 3 książki kucharskie. Wyszukałam we wszystkich tych książkach przepis na biszkopt. Z jednej wzięłam składniki, a z drugiej przepis czynności. Biszkopt rósł pięknie. Chłopaki co rusz niecierpliwie zaglądali przez szybkę piekarnika i podziwiali. Ja w tym czasie zrobiłam pychotka krem na śmietanie podobny do eklerkowego. No wreszcie nadeszła chwila wyjęcia ciasta z piecyka. Wszyscy dmuchali, by jak najszybciej wystygł biszkopt. Mąż zabrał się do przekrojenia i nie mógł go przekroić! Koledzy na zmiane wyrywali sobie nóz nie wierząc w to co widzą u drugiego. Każdy myslał, że to jakiś żart. Niestety krojenie nożem okazało się niemożliwe. Wyobraźcie sobie, że mąż postanowił mimo wszystko go przekroić. hahahaha. Wziął brzeszczot i powolutku przekroił go, ale na pół z góry.Okazało się, że środek biszkoptu był pusty, tylko bardzo gruba skórka wokoło . Jak bym dzisiaj chciała coś takiego upiec to na pewno, by mi się nie udało. Śmiechu było co nie miara. Chłopaki musieli zadowolić się bułką smarowaną zrobionym kremem. Miałam też przygodę z pączkami. Dostaliśmy mieszkanko. Z koleżanką/sąsiadka z góry/ postanowiłyśmy po raz pierwszy w tłusty czwartek usmażyc pączki. Bardzo często przepisy nie są dokładne. Rozrobiłyśmy rozczyn z drożdzy i zastanawiamy się co dalej z tym robić. Koleżanka powiedziała, że jej mama gptuje. Więc my garnuszek na gaz i zagotowałyśmy ten rozczyn. Potem dodałyśmy wg przepisu mąkę i wylałyśmy do miski. Miskę przykryłyśmy ściereczką i postawiłyśmy na kaloryferach, by urosło. Czekałyśmy do rana, a ciasto ani drgnęło.Na drugi dzień pognałyśmy do sklepu po pączki.
Słuchajcie kochani, jeszcze nigdy nie miałam takich przygód z pieczeniem biszkoptu! A to najpierw wpadlo mi dwa razy żółtko do białka, potem wrzuciłam cukier do nie ubitego białka i musiałam go wyjmowac.W czasie pieczenia niechcący wyłaczylam piekarnik na 10 minut.Koniec świata!
W rezultacie wyszedł piękny biszkpot i dlatego wierzę w skutecznośc mojego przepisu na biszkopt, ktory mimo takich wpadek jednak zawsze się udaje.
A oto efekt:
Moj przepis: http://wielkiezarcie.com/przepis13108.html. Pozdrawiam dorota40
Super Dorotko!!!A co z niego będzie dalej???
Mam do Ciebie blisko-to chyba wpadnę na ciasteczko...mniamhihihihi
No to ja wrzucam ten przepis do ulubionych, bo zawsze mam problemy z biszkoptem, nie wiedzieć czemu.
Mało nieszczęśc, to jeszcze wylałam pół gara wody w kuchni na podłogę. A ten biszkopt przełożyłam kremem karpatkowym, a na wierzch truskawki
i galaretka poziomkowa.Galaretka znowu wsiąkla w biszkopt, bo nie poczekałam aż stężeje .O jaka ja dzisiaj jestem pechowa.....
Acha nie wspomniałam,że trochę przypaliłam krem jak go gotowałam i biszkopt też.Ale wszystko dało się uratowac....Jak pech to pech...
Ale efekt końcowy jest zadowalający .
;)))
Co zajadasz?
hihihi wirtalnie pochłaniam twój torcik!Napewno jest pyszny-
sprawdź czy go nie ubyło-jak zobaczysz tam taki odcisk krzywego zgryzu na cieście-to napewno mój!!!
Pozdrówka
Nie żartuj!Lecę na balkon.......Uf całe.... A oto dowód
Piękne!!!
To i tak dobrze-bo u nas na balkon przylatuje stały gość-sroczka-i to skubana nauczyła się ,że zawsze coś przechowujemy na balkonie z jedzenia-więc podkrada;)))
Poza tym ma świetną pamięć-bo pojawia się już trzecią zimę z rzędu-zawsze zagląda co by tu zwędzić.Ale by było gdyby taka zawitała na twój balkon-nadziobała-a ja tu piszę,że Ci podżarłam-ty zaglądasz-a tu rzeczywiście wydziobane...hehehe
HAHAHA.To by dopiero było.Ale u nas tej zimy coś mało ptaszków i nie zaglądają na balkon.Ale na wszelki przypadek zabieram ciasto do lodówki. Dzięki za przestrogę.
Galaretka wpadła do środka i utworzyła taki oto efekt, ale może byc.....
Zatem przygoda z biszkoptem zakończyła się pomyślnie.THE END.
Ciacho piękne brawo!!!! pozdrawiam madzina!
super- grutuluję i pozdrawiam ,inka21
Co za ciasto ?!!! A tak je pożreć?
wystarczy w tortownicy dobrze rozsmarować krem,mósi dokładnie przylegać do brzegu,ja często robię takie ciasto i jeszcze nigdy mi nie wsiąkło,
Dawno, dawno temu też miałam przygodę z biszkoptem. Do męża przyszli koledzy i od progu zawołali, bym coś upiekła. Byłam wtedy jeszcze niedoświadczoną gospodynią na etapie eksperymentów. W domu miałam 3 książki kucharskie. Wyszukałam we wszystkich tych książkach przepis na biszkopt. Z jednej wzięłam składniki, a z drugiej przepis czynności. Biszkopt rósł pięknie. Chłopaki co rusz niecierpliwie zaglądali przez szybkę piekarnika i podziwiali. Ja w tym czasie zrobiłam pychotka krem na śmietanie podobny do eklerkowego. No wreszcie nadeszła chwila wyjęcia ciasta z piecyka. Wszyscy dmuchali, by jak najszybciej wystygł biszkopt. Mąż zabrał się do przekrojenia i nie mógł go przekroić! Koledzy na zmiane wyrywali sobie nóz nie wierząc w to co widzą u drugiego. Każdy myslał, że to jakiś żart. Niestety krojenie nożem okazało się niemożliwe. Wyobraźcie sobie, że mąż postanowił mimo wszystko go przekroić. hahahaha. Wziął brzeszczot i powolutku przekroił go, ale na pół z góry.Okazało się, że środek biszkoptu był pusty, tylko bardzo gruba skórka wokoło . Jak bym dzisiaj chciała coś takiego upiec to na pewno, by mi się nie udało. Śmiechu było co nie miara. Chłopaki musieli zadowolić się bułką smarowaną zrobionym kremem.
Miałam też przygodę z pączkami. Dostaliśmy mieszkanko. Z koleżanką/sąsiadka z góry/ postanowiłyśmy po raz pierwszy w tłusty czwartek usmażyc pączki. Bardzo często przepisy nie są dokładne. Rozrobiłyśmy rozczyn z drożdzy i zastanawiamy się co dalej z tym robić. Koleżanka powiedziała, że jej mama gptuje. Więc my garnuszek na gaz i zagotowałyśmy ten rozczyn. Potem dodałyśmy wg przepisu mąkę i wylałyśmy do miski. Miskę przykryłyśmy ściereczką i postawiłyśmy na kaloryferach, by urosło. Czekałyśmy do rana, a ciasto ani drgnęło.Na drugi dzień pognałyśmy do sklepu po pączki.
hehehee zamordowałaś biedne drożdżyki ;)
A moja najwieksza przygoda z biszkoptem jest tu http://wielkiezarcie.com/przepis12553.html w komantarzach heheheee do tej pory nie wim jak to było możliwe.