Ratujcie! Myślałam że będzie fajnie: dzieciaki i mąż pojechali na wakacje . A tu problem z gotowaniem. Prawdę powiedziawszy nic nie gotuję bo jak raz coś zrobiłam to jadłam przez tydzień. Na myśl o zupkach w proszku... wolę nie pisać. No więc błagam o ratunek coby tu gotować , żeby nie zabierało dużo czasu, było smaczne i jedna porca na jeden dzień no góra na dwa dni. Pozdrawiam i czekam na rady Ewa
Tak myślę, że wszystko możesz, tylko zmniejsz "wsad". A tak naprawdę Masz w swoim "repertuarze" coś czego domownicy nie "uwielbiają", z lat dziecinnych, poszukaj w pamięci(?) i teraz nikt nie bądzie wybrzydzał. Ja tak robię, rzadko co prawda, szczególnie jak pichcę coś na działce ale zawsze to coś innego niż lubi Rodzinka. Pozdrawiam. Janek
Z tym zmiejszaniem wsadu nie jest tak łatwo. Jestem zwolenniczką proporcji " na oko" i jakoś nigdy mi nie wychodzi dobre gotowanie na mniej niż 4 osoby. Pomysł żeby gotować rzeczy trujące wg moich dzieci jest niezły . Tylko te proporcje... Pozdrawiam Ewa
Ja korzystając z nieobecności dzieci robię obiadki warzywne - był zapiekany kalafior, fasolka szparagowa z papryka w sosie pomidorowym zapiekana, placki ziemniaczane z cukinią. A w planach fasolka po bretońsku i leczo. jeszcze myślę o barszczu czerwonym z burakami i fasolą (normalnie jest tylko czysty) - tylko chyba zabraknie mi czasu, dzieci szybciej wrócą. Tu wydaj mi się masz pole do popisu, zmniejszając ilość składników, spokojnie możesz gotować tylko dla siebie, nawet na jednen dzień a najprościej na dwa
Już Jankowi odpisałam ,że z proporcjami to ja mam problemy ale może faktycznie po trochu jarzynek... Fasolka odpada i leczo też to mi zawsze wychodzi w gigantycznych ilościach. Ale może jarzynki w panierce...No cóż "pojechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni..." niech odpoczywają a my też na swój sposób . POzdrawiam Ewa
A może kalafior? Wczoraj robiłam go w odmiennej wersji czyli: lekko ugotowałam "różyczki" a potem odcedziłam i po lekkim ostudzeniu maczałam w słonym cieście naleśnikowym ( gęstości śmietany). Dalej to już tylko smażenie w sporej ilości oliwy ( nie jak przy naleśnikach ) i można się zajadać. Pyszności! :-)
Też lubię taki barszcz. Wpadłem na to kiedyś (parę dziesiątek lat temu), zimą gdy w domu zabrakło ziemniaków, a na obiad zaplanowałem barszcz ukraiński. Zwiększyłem ilość fasoli, a tydzień później zrobiłem czysty z fasolą. Po jakimś czasie dowiedziałem się, że taki przepis na b. czysty to żadna nowość!! Ale mimo wszystko smakuje do dziś, moim Dziewczynom też posmakował... Janek
ten barszcz to smak moich wakacji z dziecństwa, spędzanych u babci na zamojszczyźnie. Barszcz gotowało się z burakami, pokrojonymi w paski oraz fasolą, na końcu zabielało się śmietaną. Ziemniaki gotowało się osobno, potem "okraszało" się je skwarkami i każdy sam nakładał na talerz z zupą. Pycha - mniam!!
Ja też mam problem z gotowaniem małych ilości.Teraz już się trochę opamiętałam,ale kiedyś...całe wojsko mogłam nakarmić..Zawsze starałam się ugotować dla dwóch osób,a efekt był znacznie większy.I co miałam robić?pokowałam w tego mojego biednego mężczyznę,bo przecież szkoda żeby się zmarnowało.Takim oto sposobem w dość szybkim tempie przytyło musię ładnych pare kilogramów.Na szczęście jemu to się przydało. Kiedyś mialam chęć na botwinkę,niestety moja druga połowa nie jada zup.Postanowiłam,że zrobię sobie malutko,tylko dla siebie.Wyszedł gar,który jadłam przez 4 dni,byłam wykończona,a końca nie było widać.Zmiłowałam się nad sobą i resztę wylałam.W taki oto sposób botwinki mam dość na barrrdzo długo.
Nas była w domu czwórka (plus rodzice). Mama zawsze gotowała dużo. jak przyjechała do mnie pierwszy raz w odwiedziny to stwierdziła, że w takich rondelkach to ona nie umie gotować, i abym dała jej porządny garnek. Ja bez problemów gotuję dla małej ilosci osób (do 4), natomiast jak trafiają się większe zjazdy nigdy nie umiem ucelować z ziemniakami - obieram, obieram i nigdy nic nie zostaje. Wtedy oddaję kuchnię do dyspozycji mamy.
natomiast jak trafiają się > większe zjazdy nigdy nie umiem ucelować z ziemniakami - obieram, obieram > i nigdy nic nie zostaje. Wtedy oddaję kuchnię do dyspozycji mamy.
Ja mam na to patent wielokrotnie sprawdzany: liczę ziemniaki, np 3-4 na głowę w zależności od wielkości
Może rybkę, kotleciki schabowe, roladki z kurczaka, do tego ziemniaczki lub gotowane brokuły. Troszkę sałatki z 1 pomidorka lub 1 ogórka. Fasolę po bretońsku z fasolki z puszki - w sam raz na 2 dni a bardzo szybko się robi.
Zupa - do 1 litrowego garnka wlać 1 szklankę wody (można dodac kostkę rosołowa jesli się je uznaje),wkroić do niej co sie chce tyle,żeby mieściło sie w garnku i zostało miejsce na mieszanie i+1 łyżka śmietany,koperek lub natka.
Proponuję łatwe i niezwykle szybkie danie: jajecznicę z pomidorami( usmażyć 2 pomidory na maśle w plastrach, posolić szczyptą soli, na końcu dodać rozbełtane jajka 2-3). Uwielbiam taką jajeczniczkę. Ugotowane ziemniaki pokrojone w grube plastry posypane ziołami( oregano, prowansalskie, czosnek granulowany- wg uznania), podpieczone w piekarniku z masełkiem, do tego kefir. Ugotowany makaron, podsmażany na patelni z kocentratem pomidorowym, paskami żółtego sera i ziołami , można dorzucić podpieczone paski boczku lub podpieczone pieczarki.
Ratujcie!
Myślałam że będzie fajnie: dzieciaki i mąż pojechali na wakacje . A tu problem z gotowaniem. Prawdę powiedziawszy nic nie gotuję bo jak raz coś zrobiłam to jadłam przez tydzień. Na myśl o zupkach w proszku... wolę nie pisać. No więc błagam o ratunek coby tu gotować , żeby nie zabierało dużo czasu, było smaczne i jedna porca na jeden dzień no góra na dwa dni.
Pozdrawiam i czekam na rady Ewa
Tak myślę, że wszystko możesz, tylko zmniejsz "wsad". A tak naprawdę Masz w swoim "repertuarze" coś czego domownicy nie "uwielbiają", z lat dziecinnych, poszukaj w pamięci(?) i teraz nikt nie bądzie wybrzydzał. Ja tak robię, rzadko co prawda, szczególnie jak pichcę coś na działce ale zawsze to coś innego niż lubi Rodzinka.
Pozdrawiam.
Janek
Z tym zmiejszaniem wsadu nie jest tak łatwo. Jestem zwolenniczką proporcji " na oko" i jakoś nigdy mi nie wychodzi dobre gotowanie na mniej niż 4 osoby. Pomysł żeby gotować rzeczy trujące wg moich dzieci jest niezły . Tylko te proporcje... Pozdrawiam Ewa
http://wielkiezarcie.com/przepis1029.html zdecydowanie polecam ;)))
No, no coś nowego cukinia jest więc do roboty ! pozdrawiam Ewa
Rowniez polecam, robie te zupke czesto, jest bardzo smaczna a przy tym malo pracochlonna
Ja korzystając z nieobecności dzieci robię obiadki warzywne - był zapiekany kalafior, fasolka szparagowa z papryka w sosie pomidorowym zapiekana, placki ziemniaczane z cukinią. A w planach fasolka po bretońsku i leczo. jeszcze myślę o barszczu czerwonym z burakami i fasolą (normalnie jest tylko czysty) - tylko chyba zabraknie mi czasu, dzieci szybciej wrócą.
Tu wydaj mi się masz pole do popisu, zmniejszając ilość składników, spokojnie możesz gotować tylko dla siebie, nawet na jednen dzień a najprościej na dwa
Już Jankowi odpisałam ,że z proporcjami to ja mam problemy ale może faktycznie po trochu jarzynek... Fasolka odpada i leczo też to mi zawsze wychodzi w gigantycznych ilościach. Ale może jarzynki w panierce...No cóż "pojechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni..." niech odpoczywają a my też na swój sposób . POzdrawiam Ewa
Ale jak leczo Ci wyjdzie w ogromnych ilościach to nie problem - do słoików i na zimę jak znalazł
A może kalafior? Wczoraj robiłam go w odmiennej wersji czyli: lekko ugotowałam "różyczki" a potem odcedziłam i po lekkim ostudzeniu maczałam w słonym cieście naleśnikowym ( gęstości śmietany). Dalej to już tylko smażenie w sporej ilości oliwy ( nie jak przy naleśnikach ) i można się zajadać. Pyszności! :-)
Też lubię taki barszcz. Wpadłem na to kiedyś (parę dziesiątek lat temu), zimą gdy w domu zabrakło ziemniaków, a na obiad zaplanowałem barszcz ukraiński. Zwiększyłem ilość fasoli, a tydzień później zrobiłem czysty z fasolą. Po jakimś czasie dowiedziałem się, że taki przepis na b. czysty to żadna nowość!! Ale mimo wszystko smakuje do dziś, moim Dziewczynom też posmakował...
Janek
ten barszcz to smak moich wakacji z dziecństwa, spędzanych u babci na zamojszczyźnie. Barszcz gotowało się z burakami, pokrojonymi w paski oraz fasolą, na końcu zabielało się śmietaną. Ziemniaki gotowało się osobno, potem "okraszało" się je skwarkami i każdy sam nakładał na talerz z zupą. Pycha - mniam!!
Sałatki zaliczam na śniadanie i kolację. Marzę żeby coś ciepłego do ust nabrać.Popzdrawiam Ewa
Ja też mam problem z gotowaniem małych ilości.Teraz już się trochę opamiętałam,ale kiedyś...całe wojsko mogłam nakarmić..Zawsze starałam się ugotować dla dwóch osób,a efekt był znacznie większy.I co miałam robić?pokowałam w tego mojego biednego mężczyznę,bo przecież szkoda żeby się zmarnowało.Takim oto sposobem w dość szybkim tempie przytyło musię ładnych pare kilogramów.Na szczęście jemu to się przydało.
Kiedyś mialam chęć na botwinkę,niestety moja druga połowa nie jada zup.Postanowiłam,że zrobię sobie malutko,tylko dla siebie.Wyszedł gar,który jadłam przez 4 dni,byłam wykończona,a końca nie było widać.Zmiłowałam się nad sobą i resztę wylałam.W taki oto sposób botwinki mam dość na barrrdzo długo.
Nas była w domu czwórka (plus rodzice). Mama zawsze gotowała dużo. jak przyjechała do mnie pierwszy raz w odwiedziny to stwierdziła, że w takich rondelkach to ona nie umie gotować, i abym dała jej porządny garnek.
Ja bez problemów gotuję dla małej ilosci osób (do 4), natomiast jak trafiają się większe zjazdy nigdy nie umiem ucelować z ziemniakami - obieram, obieram i nigdy nic nie zostaje. Wtedy oddaję kuchnię do dyspozycji mamy.
natomiast jak trafiają się
> większe zjazdy nigdy nie umiem ucelować z ziemniakami - obieram, obieram
> i nigdy nic nie zostaje. Wtedy oddaję kuchnię do dyspozycji mamy.
Ja mam na to patent wielokrotnie sprawdzany: liczę ziemniaki, np 3-4 na głowę w zależności od wielkości
Może rybkę, kotleciki schabowe, roladki z kurczaka, do tego ziemniaczki lub gotowane brokuły. Troszkę sałatki z 1 pomidorka lub 1 ogórka. Fasolę po bretońsku z fasolki z puszki - w sam raz na 2 dni a bardzo szybko się robi.
Zupa - do 1 litrowego garnka wlać 1 szklankę wody (można dodac kostkę rosołowa jesli się je uznaje),wkroić do niej co sie chce tyle,żeby mieściło sie w garnku i zostało miejsce na mieszanie i+1 łyżka śmietany,koperek lub natka.
Proponuję łatwe i niezwykle szybkie danie: jajecznicę z pomidorami( usmażyć 2 pomidory na maśle w plastrach, posolić szczyptą soli, na końcu dodać rozbełtane jajka 2-3). Uwielbiam taką jajeczniczkę.
Ugotowane ziemniaki pokrojone w grube plastry posypane ziołami( oregano, prowansalskie, czosnek granulowany- wg uznania), podpieczone w piekarniku z masełkiem, do tego kefir.
Ugotowany makaron, podsmażany na patelni z kocentratem pomidorowym, paskami żółtego sera i ziołami , można dorzucić podpieczone paski boczku lub podpieczone pieczarki.
albo moj makaron czosnkowy...
a ja najlepiej jak jestem sama lubię gotować "nic", błogi spokój i zdecydowany urlop od garów /chociaż tak na codzień zdecydowanie lubię pichcić/.
O, Basieńko i tu masz świętą rację.Popieram w 100 %. Ja marzę o takiej chwili gdzie mogłabym zamkąć kuchnię na kłódkę.