Napiszcie prosze cos o niej. Jak spedzacie Wielkanoc, ze sniadanie to wiadomo, ale o ktorej godzinie? Co podajecie? Czy jedynym goracym daniem jest zurek? O ktorej konczycie? Ja juz od stu lat (pojecie znane Bahusowi) nie spedzalam Swiat Wielkanocnych w Polsce i nie wiem czy tradycje mojego domu maja cokolwiek wspolnego z tradycja naprawde polska. Jak nalezy dzielic sie jajkiem, bo wsrod moich polskich znajomych tutaj, zdania podzielone. Koszyczek mozna oczywiscie poswiecic (pod czujnym "okiem" kamer zarowno turystow, jak i tubylcow), ale tylko w duzych miastach gdzie sa polskie koscioly, bo obyczaj kompletnie nieznany miejscowym katolikom. No ale wszyscy wiemy, ze to obyczaj wschodni z sasiadujacego z nami prawoslawia. Niestety nie dotarl nigdy do najbardziej zagorzalych, moze wlasnie dlatego, ze zagorzalych krajow katolickiej Europy. A jesli chodzi o glowne danie Wielkanocne, to jakby powiedziala E-nka, przejete zostalo od judaizujacych, czyli "starszych braci w wierze" i sklada sie na nie jagnie pod kazda postacia, a glownie pod postacia udzca.... Zadnych jajek oprocz tych czekoladowych, podrzucanych dzieciom w ogrodzie, zadnych szynek, zadnych mazurkow... Za zmiana klimatu (bo kiedys sprzatalo sie po zimie), nawet porzadki przedwielkanocne dawno juz poszly w zapomnienie. I mnie tez sie zapomnialo, dlatego prosze o przypomnienie.
Kokliko,celebrę Wielkanocną zaczynamy od Wielkiego Czwartku uczestnicząc w Tridum(dobrze napisalam? Tryudum czy Tridum,a może jeszcze inaczej?) Paschalnym. Nie wyobrażam sobie świąt bez uczestnictwa w tych nabożeństwach. Koszyczek swięcimy w sobotę rano, od Wielkiego Piątku przestrzegamy postu. Piątek -post ścisły, w sobotę powstrzymywanie się od pokarmów mięsnych. W Wielkanoc obowiazkowo Rezurekcja, a po przyjściu z koscioła uroczyste śniadanie ok. 8:30-9:00. Zanim zasiądziemy do stołu,dzielimy się święconym jajkiem,skladając sobie życzenia podobnie jak w Wigilię. Każdy zjada cząstkę surowego chrzanu (ostry, piekący )na pamiatkę Męki Panskiej i zagryza jajeczkiem. Na śniadanie obowiązkowo barszcz biały z niezliczoną ilością wedlin, których sobie przez dwa dni odmawialiśmy,jajkiem,suszonym serem białym i chrzanem:))) Pycha, już sie posliniłam:)))) Jak ktoś ma jeszcze miejsce w brzuszku może poprawić pieczonymi mięsami;schab, karczek, polędwiczki do wyboru na przemian z wiejskimi wyrobami. Na deser baby,mazurki i placki. Praktycznie śniadanie jest u nas głównym posiłkiem ponieważ jak święta to święta, ja też mam "urlop" od kuchni:)) Zresztą jedzenia jest naszykowanego zawsze tyle,że pułk wojska by sie wyżywił:)))Kto na co ma ochotę może sobie odgrzać, ukroić i zjeść. Nie ma u nas tradycji podrzucania dzieciom czekoladowych jajek itp. rzeczy. Jedyne jajka to te ze święconki i pisanki. No ale to jest taka trdycja wyniesiona z mojego rodzinnego domu.Wiem,że w innych domach jest inaczej,bo gdy zamieszkałam u teściów ,pałaszowali w Wielką Sobotę kiełbaskę i nikogo to nie dziwiło. Ja byłam wierna swojej tradycji i z czasem przejęli ten zwyczaj ode mnie. Teraz mąż się smieje,że po dwóch dniach odmawiania sobie wędlin kiełbasa wyśmienicie smakuje:))) No a porządki wielkanocne muszą być.!!Jakoś tak wyniosłam z domu,że na te święta dom musi być wypucowany, wywietrzony i pachnieć wiosną:))Na Boże Narodzenie aż tak bardzo się nie staram, ale przed Wielkanocą wraz z porządkami wyganiam zimę, której jak zuważyłas prawie nie ma, ale i tak ją przeganiam:)))
Ja mogłabym dosłownie powtórzyć słowa poprzedniczki. :D W moim rodzinnycm domu jest dosłownie identycznie. Obecnie staram się wciąż trwać przy tej tradycji. Z uwagi na to, że mam maleńką córeczkę to pewnie w tym roku nie pójdziemy na Rezurekcję ale na którąś z kolejnych mszy. Ten dzień jest dla mnie bardzo wyjątkowy. Uwielbiam biały barszcz i mogłabym zajadać się nim przez kilka kolejnych dni. :D Ojejku aż zgłodniałam na samą myśl...
Nic dodać, nic ująć. Myślę, że to są właśnie tradycyjne, polskie święta Wielkanocne. Triduum paschalne, to początek świąt, pełne skupienia i oczekiwania na radość Zmartwychwastania.
Dzięki atas za poprawną pisownię Triduum:)))), Jakoś nigdy się nie zastanawiałam jak to się pisze,a nie przypominam sobie sobie żebym to kiedyś widziała napisane. Zapamietalabym pisownię bo jestem wzrokowcem:))))
Bardzo Wam dziekuje za opowiesci. Mnie sie wydaje, ze u nas w domu i w sasiedztwie dyspensa od poszczenia nastepowala w momencie przyniesienia do domu Swieconki. A w sama Wielkanoc spozywalo sie bardzo pozne sniadanie, gdzies kolo poludnia podawano te wszystkie wielkanocne sma- kolyki na zimno, ktore trzeba bylo jesc z umiarem, bo potem wjezdzalo na stol gorace, jesli dobrze zapamietalam, to na ogol byla to faszerowana cielecina przygotowana onegdaj z jakimis dodatkami. Na samym koncu mnogosc kolorowych mazurkow, no i oczywiscie cudowna pascha. Pamietam jeszcze jak ,wystrojone w nowe buty przemierzalysmy z kolezankami w Wielki Piatek cala Warszawe odwiedzajac we wszystkich kosciolach Groby.
W niektórych domach poświęcenie koszyczka "znosi" post od pokarmów mięsnych. Pracuję z dziewczyną, u której w domu tak jest, ale jak napisałam wyżej, tradycję wynosi się z rodzinnego domu. Skoro nasza pra- potem babcia i mama tak robiła to i my robimy tak samo. Pozdrawiam:)
Alu (chyba dobrze zapamiętałam imię?:)), wiejski twaróg, ok. 25-30 dag ,który odciekł dobrze z serwatki wrzucam do miski, garnaka i dobrze wyrabiam, żeby rozkruszyc grudki.Następnie wrzucam do woreczka uszytego z pieluchy tetrowej ubijam,ale nie za mocno i spłaszczam na grubośc ok. 2-3 cm.Zawiązuję sznurkiem woreczek,przyciskam deseczką i obciążam kamieniem, cegłą. Następnego dnia wyjmuję serek,na talerzyk i na okno najlepiej od południowej słonecznej strony pamiętając,żeby codziennie serek przewrócic na drugą stronę. To przewracanie jest ważne, raz zapomniałam chyba o nim na trzy dni i od spodu zaczął pleśniec:))) Suszenie zaczynam jakieś dwa tygodnie przed wielkanocą bo jest to powolny proces.Nie radzę suszyc w piekarniku czy tym podobnych urządzeniach. Szybko obeschnie z wierzchu,popęka ale podczas krojenia będzie się rozsypywał, a ja lubię jak się kroją małe "kromeczki":) Im mniejszy i cieńszy ser wiadomo,że szybciej schnie. Ja robię serduszko wielkości małego talerzyka. Ponieważ u mnie w domu taki serek również wkładało się do koszyczka i święciło, tarką do żółtego sera ścieram lekko pożółkłą "skórkę" i ...gotowe:))) Prawda,że proste?:))) Życzę smacznego, barszcz z takim serem to poezja:))
Faktycznie poezja, pamiętam z dzieciństwa. Jednak moja mama robiła ten serek chyba nieco inaczej, coś mi chodzi po głowie, że coś dodawała jednak do sera a nie taki tylko odciśnięty. Poza tym, to już pamiętam doskonale, gdy był podsuszony, "malowała" go żółtkiem, był śliczny żółciutki po wierzchu, zupełnie jak kurczaczek. A może do środka nic nie dawała i tylko mi się wydaje?! A czy można go zrobić z sera "sklepowego" ? nie mam dostępu do innego sera....dzięki za odpowiedź! pozdrawiam!
Och, mieszkasz blisko mnie do tego!!! ale ja serek znam z innych rejonów, bo pochodzę z lubelskiego ale tu mieszkam już prawie 2/3 swojego życia /tu oznacza w stolicy województwa/
Alu, nie masz zaprzyjaznionej Pani od wiejskiego sera, jaj itp.na rynku ? To błąd...:))) Ja przez całe lata miałam taką swoją Panią, byłam nawet parę razy u niej w domu po odbiór kury i innych wiejskich produktów. Teraz już nie mam bo moja pani Stasia zlikwidowała gospodarstwo ze względu na stan zdrowia. Przez te wszystkie lata zdąrzyłam się z nią zaprzyjaznić a pierwszą wizytę u niej zorganizowałam w celu rozeznania się względem czystości w domu i gospodarstwie...:) Oczywiście pod pretekstem odbioru tej nieboszczki kury...:))) Trafiłam na porę dojenia krów, widziałam jak pani Stasia się do tego przygotowuje i wiedziałam już, że mogę u niej kupować "w ciemno". To bardzo dbająca o czystość i porządek osoba . Teraz to ja czasem ją odwiedzam, przywiozę coś słodkiego a ona potrafi się tak ładnie cieszyć - jak dziecko... A ile mi przy tym komplementów naprawi...Ech, wzięło mnie na wspomnienia...:)))
kochana, tutaj piernik mial cos miec do wiatraka, bo chcialam podzielic sie przepisem na suszony ser, ktory wlascicielka gospodarstwa agroturystycznego wyrabiala znakomicie. Po napisaniu chcialam cos zmienic, zmienilam, ale niestety zajelo to wiecej jak 10 minut i sie wykasowalo. Dorzuce tylko, ze oprocz soli nic sie dodaje.
Całkiem możliwe,że Twoja mama dodawała do sera jakieś przyprawy, może w lubelskim tak się wlaśnie robiło.Moja nic nie dodawała i ja też tak robię. Ser po wysuszeniu ma lekko słony i kwaskowy smak,taki jak lubię. Serka się u nas nie "malowało', ale to fajny pomysł, chyba go w tym roku wykorzystam i będę mieć "słoneczko" w koszyczku:))) Myślę,że możesz zrobić taki serek z kupionego w sklepie twarogu, ale trzeba by go lekko posolić. Czasami jak krówka jest 'wysokocielna" i nie ma w domu mleka kupuję serek albo twaróg Babuni,smakowo jest zbliżony do domowego ale dla mnie jest za słodki. W Rzeszowie powinnaś go kupić skoro u nas 30 km od Ciebie jest dostępny.
Witam Tak apetycznie napisałaś aż slinka leci.Do sera niektórzy dodają kminku i soli.Część wędlin robię szma i mam fajny przepis na wędlinkę : Schab suszony a'la wędliny parmeńskie: Kawałek schabu bez kości oczyścić z błon. Ma zostać czyste surowe mięso. Natrzeć sola roztarta z czosnkiem oraz obtoczyć w mielonej kolendrze. Włożyć do pojemniczka i wstawić na 5 (pięć) dni do lodówki obracając mięso raz dziennie. Aby zapach czosnku nie rozszedł się po całej lodówce, można mięso umieścić w garnku z pokrywką. Po 5 dniach mięso włożyć do damskiej podkolanówki, kawałka rajstopy naciągnąć, zakręcić, przełożyć ponownie (mają być 3-4 warstwy). Mocno osznurować jak baleron i powiesić w przewiewnym miejscu na 5 dni np. w kuchni. Po 5 dniach schab włożyć do lodówki na minimum 7 dni obracając raz dziennie - już nie trzeba ukrywać w garnku. Po tym czasie jest gotowy do spożycia. Wyschnie prawie o polowe, czas wysychania (produkcji) 17 dni, ale się opłaca. Ja robiłem ostatnia fazę często przedłużam, ale i tak jest pyszny, kroi się cieniusieńkie plasterki. Pozdrawiam Regina
Reginko fantastyczny przepis.Mam kawałek schabu zostawiony na pieczyste,ale można by zrobić Twoją suszoną wedlinę.Do swiąt chyba nie zdążę.Chociaż...z przepisu wychodzi,że potrzeba 17 dni na zrobienie tego cuda.Akurat na Wielką Sobotę byłby gotowy:))) Podpowiedz czy te 7 dni w lodówce schab sobie leży jeszcze w jakiejś marynacie czy tylko na półce? i kiedy zdejmuje sie ten "kokon" z podkolanówki? To trochę jak zabawa w Indian,robimy pemikan:)) tylko indianie nie mieli dostępu do schabu:) Pozdrawiam Irena
Droga Irenko troche zabawy a efekt murowany Przecież na samym początku juz dajesz przyprawy .W trakcie leżenia przyprawy wnikają w głąb mięska .Kokon sciagam na koncu/
Szynka staropolskaSzynka wieprzowa – 5,0 kg Sól – 0,200 kg, Sól – 0,200 kg, Saletra – 0,012 kg, Pieprz – 0,01 kg, Miód – 1 szklanka,Liść laurowy – 8 szt Podczas wędzenia można dodać kilka ziaren jałowca dla uzyskania specyficznego smaku. I już gotowe. Tak przygotowana szynka jest znacznie trwalsza od tradycyjnie wędzonej i parzonej, a przy tym charakteryzuje się znacznie mniejszymi ubytkami podczas obróbki. Przy okazji, chciałbym byście podczas swych zmagań zwrócili baczniejszą uwagę na pieprz. Spróbujcie poeksperymentować z tą przyprawą. Na początek proponuję by część pieprzu czarnego wymienionego w recepturze zastapić pieprzem białym (np. 60%/40%). Efekty tych małych z pozoru zmian, na pewno Was smakowo zadziwią. Oczywiście stosunek obu tych przypraw może być dowolnie ustawiany, wg własnego wyczucia smaku
a może taki przepis- jak bawic się to na całego Regina
Reginko,mam już od Ciebie nowy sposób na schab,szynkę, ale w zamrażarce na święta czeka jeszcze karczek i polędwiczki:))) Podrzucisz coś? Zawsze marynowałam i piekłam w rękawie,ale Twoje sposoby są ciekawsze:) Dzisiaj zabieram się za schab,bo to już ostatni dzwonek:) Pozdrawiam
Reginko, a ja proponuje, zebys te przepisy wpisala do swoich przepisow i pewnie beda sluzyc calej rzeszy Zarloczkow, bo tutaj to moze ich nikt nie dostrzec, a za kilka miesiecy nikt nie znajdzie tego watku ..... a to bylaby wielka szkona :((( pozdrawiam maryla :)
Moje poprzedniczki napisały prawie chyba prawie wszystko jednak chcę się przyłączyć i powspominać te piękne święta Wielkanocne, wtedy kiedy byłam jeszcze dzieckiem, a potem dorastającą małolatą..tamte święta były troszeczke inne chyba Otóż mieszkałam na podlaskiej ziemi wioseczka - sioło niestety malutkie, na mapie, być może zaznaczyłoby się ziarenkiem pyłku ale nie otym Do świąt Wielkanocnych rodzice szykowali się z wielkim namaszczeniem . Od niedzieli Palmowej, kiedy to obowiązkowo w tym dniu trzeba było mieć prawidzą palmę /taką z kotkami/ przyozdobioną zieleniną maszerowałam 5Kmdonajbliższego Kościoła. Tam w powadze i wielkim skupieniu na Mszy słuchano zamiast ewangieli zapowiedż Męki Pańskiej, potem były święcone palemki,wracaliśmy do domu z palmami w dłoniach i obowiązkowo każdy zjadał po jednej "kotce" Z nastaniem Wielkiego Czwartku aż do Wielkiej soboty, mama krzątała się po domu, pucując wiejską chatkę tak,że aż błyszczało, ja zawsze dostawałam do ręki grabie, aby podwórko było uprzątnięte i żeby nie było znaku zimy do świąt..musi i podwórko wyglądać odświętnie.Oczywiście nie będę pisać o tym ,że Wielki Czawrtek, Piątek jechało się do Kościoła na obrzędy z tymi dniami związane. A w Wielką Sobotę przygotowania do święconego. Taki był zwyczaj w moich stronach,że do jednej z domostw naszej wsi najczęściej do pani sołysowej przynoszono święcone, aby ksiądz mógł poświęcić żywność i jajka a i trzeba było zanieść do pani sołtysowej jajka dodatkowo jako wykup dla księdza za to,że przyjechał i poświęcił swięcone.Zapamiętałam z dzieciństwa,na ogromnym półmisku leżał odpowiednio przygotowany"ryjek" prosiaka, w tym ryjku siedziało sobie jajeczko, wokól niego były poukładane jajka do święcenia, pisanki obowiązkowo chleb sól i baranek zrobiony z masła i z chorągiewką.Taki półmisek przyozdobiono zieleniną.W Wielką Sobotę po południu mama wychodziła do Kościoła i tam całą noc było czuwanie przy grobie Pana Jezusa, zaś rano w niedzielę Wielkanocną pozostali, jechalismy lub pieszo szlismy do Kościoła na Rezurekcję. Pamiętam to były chwile niezapomniane, inny duch w nas był, bylismy tacy odświętni,tacy radośni bo to przecież najważniejsze święto w Kościele. Bylismy radoiśni,że budzi się do życia,że znak jest w tym,że będziemy świętować odkupienie nas wszystkich. Święta Wielkanocne to radość.W czasie uroczystego Triduum obowiązkowo 3 razy należało obejść koścół w czasie procesji i to radosne "Wesoły nam dziś dzień nastał" do dzisiejszego dnia mam wrażenie ,że to radosne spiewanie to radosny tryumf nad wszystkim co złe. po przyjeźdźie z Kościoła śniadanie wielkanocne, żurek biała kiełbaska i jajko święcone, aprzytym składane życzenia. Miałam wielki szacunek do rodziców swoich, bo choć było im ciężko , to jednak,jak mogli tak nami opiekowali i wpajali to co w życiu jest najważniejsze. Przy składaniu życzeń, całowałam w rękę jednego i drugiego rodzica, no cóż to piękne wspomnienia dla mnie.Po śniadaniu około godz południowych zjeźdzała się rodzinka, dale j obiad świąteczny, i reszta to już nie ważne...ważny pozostał smak tamtych dni i smak pieczonego pieczywa w piecu chlebowym/szarlotki, makowce, bułki serniki /miały inny smak niepowtarzalny. To tyle wspomniej. Za dużo się rozmarzyłam, ale cóż pozdrawiam
Kamuś, to są piękne wspomnienia nie tylko dla Ciebie.Ładnie to opisałaś.Faktem jest,że wszystkie wspomnienia z dzieciństwa są piękne i smaki z dzieciństwa są lepsze. Było skromnie,czasami biednie tylko czemu na wspomnienie tamtych świąt,nieważne bożonarodzeniowych czy wielkanocnych łezka w oku się kręci.
Reginaaaa - pomocyyyy - przepis mnie zaintrygowal wielce i chaialbym go koniecznie wyprobowac, mam jednak pare watpliwosci: - jak rozumiem ilosc soli powinna chyba byc dosc spora, zeby sie ten schabik nie popsul, ale czy daloby rade te ilosc sprecyzowac? - nie kumam tych warstw podkolanowkowo-rajstopowych - czemu maja byc 3-4 warstwy skoro chyba chodzi o latwy dostep powietrza ulatwiajacy suszenie? - czy nie mozna schabu umiescic w takiej siatce wedliniarskiej? - czy temparatura w czasie suszenia nie ma znaczenia? 5 dni konserwacji w soli i czosnku wystarczy, zeby sie potem w warunkach "kuchennych" nie popsul? - czy ponowne umieszczenie w lodowce juz bez przykrywania nie spowoduje przenikanie wszelakimi zapachami lodowkowymi? z gory dziekuje za podpowiedzi :))))
Użytkownik Regina Florczak napisał w wiadomości: > Można tylko nie wszyscy coś takiego mają wejdz na > http://www.wedlinydomowe.plCześć przepisów mam z tej stronki Pozdrawiam Regina > też z Łodzi
Robiłam ten schab. No cóż, przyznać muszę, zachwycona nim nie jestem. W smaku dobry, nawet bardzo dobry. Ale ten zapach.... O dziwnym, niemiłym zapachu wspominał ktoś na stronie z wędlinami domowymi. A może wiesz dlaczego tak się stało?. Pozdrawiam wszystkich. Ela
Diewwczyny korzystam ze strony :http://www.wedlinydomowe.pl Jest tam tyle porad i przepisow ,warto poczytać.Ja czesto robię na oko.Moj syn jak pomaga robić ciasta na święta to wszystko z książki i nawet 5 dkg srra to odkrawa ,jak wychodzi z kuchni dorzucam io mówię że zjadłam.trzeba dawać sobie radę.Regina
Ci panowie...Mój mąż jak go kiedys wysmiewałam, że wszystko waży niemalże jak w aptece, a bardzo mi się spieszyło to wziął linijkę i liczył ile to będzie pół margaryny...
Napiszcie prosze cos o niej. Jak spedzacie Wielkanoc, ze sniadanie to
wiadomo, ale o ktorej godzinie? Co podajecie? Czy jedynym goracym daniem
jest zurek? O ktorej konczycie?
Ja juz od stu lat (pojecie znane Bahusowi) nie spedzalam Swiat Wielkanocnych
w Polsce i nie wiem czy tradycje mojego domu maja cokolwiek wspolnego z
tradycja naprawde polska.
Jak nalezy dzielic sie jajkiem, bo wsrod moich polskich znajomych tutaj, zdania
podzielone.
Koszyczek mozna oczywiscie poswiecic (pod czujnym "okiem" kamer zarowno
turystow, jak i tubylcow), ale tylko w duzych miastach gdzie sa polskie koscioly,
bo obyczaj kompletnie nieznany miejscowym katolikom. No ale wszyscy wiemy,
ze to obyczaj wschodni z sasiadujacego z nami prawoslawia.
Niestety nie dotarl nigdy do najbardziej zagorzalych, moze wlasnie dlatego, ze zagorzalych
krajow katolickiej Europy.
A jesli chodzi o glowne danie Wielkanocne, to jakby powiedziala E-nka, przejete zostalo
od judaizujacych, czyli "starszych braci w wierze" i sklada sie na nie jagnie pod kazda
postacia, a glownie pod postacia udzca.... Zadnych jajek oprocz tych czekoladowych,
podrzucanych dzieciom w ogrodzie, zadnych szynek, zadnych mazurkow...
Za zmiana klimatu (bo kiedys sprzatalo sie po zimie), nawet porzadki przedwielkanocne
dawno juz poszly w zapomnienie.
I mnie tez sie zapomnialo, dlatego prosze o przypomnienie.
Kokliko,celebrę Wielkanocną zaczynamy od Wielkiego Czwartku uczestnicząc w Tridum(dobrze napisalam? Tryudum czy Tridum,a może jeszcze inaczej?) Paschalnym. Nie wyobrażam sobie świąt bez uczestnictwa w tych nabożeństwach. Koszyczek swięcimy w sobotę rano, od Wielkiego Piątku przestrzegamy postu. Piątek -post ścisły, w sobotę powstrzymywanie się od pokarmów mięsnych.
W Wielkanoc obowiazkowo Rezurekcja, a po przyjściu z koscioła uroczyste śniadanie ok. 8:30-9:00. Zanim zasiądziemy do stołu,dzielimy się święconym jajkiem,skladając sobie życzenia podobnie jak w Wigilię. Każdy zjada cząstkę surowego chrzanu (ostry, piekący )na pamiatkę Męki Panskiej i zagryza jajeczkiem. Na śniadanie obowiązkowo barszcz biały z niezliczoną ilością wedlin, których sobie przez dwa dni odmawialiśmy,jajkiem,suszonym serem białym i chrzanem:))) Pycha, już sie posliniłam:)))) Jak ktoś ma jeszcze miejsce w brzuszku może poprawić pieczonymi mięsami;schab, karczek, polędwiczki do wyboru na przemian z wiejskimi wyrobami. Na deser baby,mazurki i placki.
Praktycznie śniadanie jest u nas głównym posiłkiem ponieważ jak święta to święta, ja też mam "urlop" od kuchni:))
Zresztą jedzenia jest naszykowanego zawsze tyle,że pułk wojska by sie wyżywił:)))Kto na co ma ochotę może sobie odgrzać, ukroić i zjeść.
Nie ma u nas tradycji podrzucania dzieciom czekoladowych jajek itp. rzeczy. Jedyne jajka to te ze święconki i pisanki.
No ale to jest taka trdycja wyniesiona z mojego rodzinnego domu.Wiem,że w innych domach jest inaczej,bo gdy zamieszkałam u teściów ,pałaszowali w Wielką Sobotę kiełbaskę i nikogo to nie dziwiło. Ja byłam wierna swojej tradycji i z czasem przejęli ten zwyczaj ode mnie. Teraz mąż się smieje,że po dwóch dniach odmawiania sobie wędlin kiełbasa wyśmienicie smakuje:)))
No a porządki wielkanocne muszą być.!!Jakoś tak wyniosłam z domu,że na te święta dom musi być wypucowany, wywietrzony i pachnieć wiosną:))Na Boże Narodzenie aż tak bardzo się nie staram, ale przed Wielkanocą wraz z porządkami wyganiam zimę, której jak zuważyłas prawie nie ma, ale i tak ją przeganiam:)))
Ja mogłabym dosłownie powtórzyć słowa poprzedniczki. :D W moim rodzinnycm domu jest dosłownie identycznie. Obecnie staram się wciąż trwać przy tej tradycji. Z uwagi na to, że mam maleńką córeczkę to pewnie w tym roku nie pójdziemy na Rezurekcję ale na którąś z kolejnych mszy. Ten dzień jest dla mnie bardzo wyjątkowy. Uwielbiam biały barszcz i mogłabym zajadać się nim przez kilka kolejnych dni. :D Ojejku aż zgłodniałam na samą myśl...
Nic dodać, nic ująć. Myślę, że to są właśnie tradycyjne, polskie święta Wielkanocne. Triduum paschalne, to początek świąt, pełne skupienia i oczekiwania na radość Zmartwychwastania.
Dzięki atas za poprawną pisownię Triduum:)))), Jakoś nigdy się nie zastanawiałam jak to się pisze,a nie przypominam sobie sobie żebym to kiedyś widziała napisane. Zapamietalabym pisownię bo jestem wzrokowcem:))))
u nas w domu i w sasiedztwie dyspensa od poszczenia
nastepowala w momencie przyniesienia do domu Swieconki.
A w sama Wielkanoc spozywalo sie bardzo pozne sniadanie,
gdzies kolo poludnia podawano te wszystkie wielkanocne sma-
kolyki na zimno, ktore trzeba bylo jesc z umiarem, bo potem
wjezdzalo na stol gorace, jesli dobrze zapamietalam, to na ogol
byla to faszerowana cielecina przygotowana onegdaj z jakimis
dodatkami. Na samym koncu mnogosc kolorowych mazurkow, no i
oczywiscie cudowna pascha.
Pamietam jeszcze jak ,wystrojone w nowe buty przemierzalysmy
z kolezankami w Wielki Piatek cala Warszawe odwiedzajac
we wszystkich kosciolach Groby.
Pozdrawiam:)
U mnie tak właśnie jest - po poświęceniu koszyczka kto żyw rzuca się na kiełbaskę tudzież inne mięsko :)
jak robi się suszony ser???pamiętam go ale nie umiem zrobić...
Alu (chyba dobrze zapamiętałam imię?:)), wiejski twaróg, ok. 25-30 dag ,który odciekł dobrze z serwatki wrzucam do miski, garnaka i dobrze wyrabiam, żeby rozkruszyc grudki.Następnie wrzucam do woreczka uszytego z pieluchy tetrowej ubijam,ale nie za mocno i spłaszczam na grubośc ok. 2-3 cm.Zawiązuję sznurkiem woreczek,przyciskam deseczką i obciążam kamieniem, cegłą. Następnego dnia wyjmuję serek,na talerzyk i na okno najlepiej od południowej słonecznej strony pamiętając,żeby codziennie serek przewrócic na drugą stronę. To przewracanie jest ważne, raz zapomniałam chyba o nim na trzy dni i od spodu zaczął pleśniec:)))
Suszenie zaczynam jakieś dwa tygodnie przed wielkanocą bo jest to powolny proces.Nie radzę suszyc w piekarniku czy tym podobnych urządzeniach. Szybko obeschnie z wierzchu,popęka ale podczas krojenia będzie się rozsypywał, a ja lubię jak się kroją małe "kromeczki":)
Im mniejszy i cieńszy ser wiadomo,że szybciej schnie. Ja robię serduszko wielkości małego talerzyka.
Ponieważ u mnie w domu taki serek również wkładało się do koszyczka i święciło, tarką do żółtego sera ścieram lekko pożółkłą "skórkę" i ...gotowe:))) Prawda,że proste?:)))
Życzę smacznego, barszcz z takim serem to poezja:))
Pozdrawiam.
Faktycznie poezja, pamiętam z dzieciństwa. Jednak moja mama robiła ten serek chyba nieco inaczej, coś mi chodzi po głowie, że coś dodawała jednak do sera a nie taki tylko odciśnięty. Poza tym, to już pamiętam doskonale, gdy był podsuszony, "malowała" go żółtkiem, był śliczny żółciutki po wierzchu, zupełnie jak kurczaczek. A może do środka nic nie dawała i tylko mi się wydaje?!
A czy można go zrobić z sera "sklepowego" ? nie mam dostępu do innego sera....dzięki za odpowiedź! pozdrawiam!
Alu, nie masz zaprzyjaznionej Pani od wiejskiego sera, jaj itp.na rynku ? To błąd...:)))
Ja przez całe lata miałam taką swoją Panią, byłam nawet parę razy u niej w domu po odbiór kury i innych wiejskich produktów.
Teraz już nie mam bo moja pani Stasia zlikwidowała gospodarstwo ze względu na stan zdrowia. Przez te wszystkie lata zdąrzyłam się
z nią zaprzyjaznić a pierwszą wizytę u niej zorganizowałam w celu rozeznania się względem czystości w domu i gospodarstwie...:)
Oczywiście pod pretekstem odbioru tej nieboszczki kury...:))) Trafiłam na porę dojenia krów, widziałam jak pani Stasia się do tego przygotowuje
i wiedziałam już, że mogę u niej kupować "w ciemno". To bardzo dbająca o czystość i porządek osoba . Teraz to ja czasem ją odwiedzam, przywiozę coś słodkiego a ona potrafi się tak ładnie cieszyć - jak dziecko... A ile mi przy tym komplementów naprawi...Ech, wzięło mnie na wspomnienia...:)))
W ubiegle wakacje , w bardzo milym gospodarstwie agroturystycznym na
przemila pani gospodyni pozwolila mi uczestniczyc w przygotowaniach
suszon
kochana, tutaj piernik mial cos miec do wiatraka, bo
chcialam podzielic sie przepisem na suszony ser, ktory
wlascicielka gospodarstwa agroturystycznego wyrabiala
znakomicie.
Po napisaniu chcialam cos zmienic, zmienilam, ale niestety
zajelo to wiecej jak 10 minut i sie wykasowalo.
Dorzuce tylko, ze oprocz soli nic sie dodaje.
Całkiem możliwe,że Twoja mama dodawała do sera jakieś przyprawy, może w lubelskim tak się wlaśnie robiło.Moja nic nie dodawała i ja też tak robię. Ser po wysuszeniu ma lekko słony i kwaskowy smak,taki jak lubię. Serka się u nas nie "malowało', ale to fajny pomysł, chyba go w tym roku wykorzystam i będę mieć "słoneczko" w koszyczku:)))
Myślę,że możesz zrobić taki serek z kupionego w sklepie twarogu, ale trzeba by go lekko posolić. Czasami jak krówka jest 'wysokocielna" i nie ma w domu mleka kupuję serek albo twaróg Babuni,smakowo jest zbliżony do domowego ale dla mnie jest za słodki. W Rzeszowie powinnaś go kupić skoro u nas 30 km od Ciebie jest dostępny.
Dzięki za odpowiedź i pozdrawiam!
Witam
Tak apetycznie napisałaś aż slinka leci.Do sera niektórzy dodają kminku i soli.Część wędlin robię szma i mam fajny przepis na wędlinkę :
Schab suszony a'la wędliny parmeńskie:
Kawałek schabu bez kości oczyścić z błon. Ma zostać czyste surowe mięso. Natrzeć sola roztarta z czosnkiem oraz obtoczyć w mielonej kolendrze. Włożyć do pojemniczka i wstawić na 5 (pięć) dni do lodówki obracając mięso raz dziennie. Aby zapach czosnku nie rozszedł się po całej lodówce, można mięso umieścić w garnku z pokrywką.
Po 5 dniach mięso włożyć do damskiej podkolanówki, kawałka rajstopy naciągnąć, zakręcić, przełożyć ponownie (mają być 3-4 warstwy). Mocno osznurować jak baleron i powiesić w przewiewnym miejscu na 5 dni np. w kuchni.
Po 5 dniach schab włożyć do lodówki na minimum 7 dni obracając raz dziennie - już nie trzeba ukrywać w garnku. Po tym czasie jest gotowy do spożycia. Wyschnie prawie o polowe, czas wysychania (produkcji) 17 dni, ale się opłaca. Ja robiłem ostatnia fazę często przedłużam, ale i tak jest pyszny, kroi się cieniusieńkie plasterki.
Pozdrawiam Regina
Reginko fantastyczny przepis.Mam kawałek schabu zostawiony na pieczyste,ale można by zrobić Twoją suszoną wedlinę.Do swiąt chyba nie zdążę.Chociaż...z przepisu wychodzi,że potrzeba 17 dni na zrobienie tego cuda.Akurat na Wielką Sobotę byłby gotowy:)))
Podpowiedz czy te 7 dni w lodówce schab sobie leży jeszcze w jakiejś marynacie czy tylko na półce? i kiedy zdejmuje sie ten "kokon" z podkolanówki?
To trochę jak zabawa w Indian,robimy pemikan:)) tylko indianie nie mieli dostępu do schabu:)
Pozdrawiam Irena
Przecież na samym początku juz dajesz przyprawy .W trakcie leżenia przyprawy wnikają w głąb mięska .Kokon sciagam na koncu/
Szynka staropolskaSzynka wieprzowa – 5,0 kg
Sól – 0,200 kg, Sól – 0,200 kg, Saletra – 0,012 kg, Pieprz – 0,01 kg, Miód – 1 szklanka,Liść laurowy – 8 szt
Podczas wędzenia można dodać kilka ziaren jałowca dla uzyskania specyficznego smaku. I już gotowe.
Tak przygotowana szynka jest znacznie trwalsza od tradycyjnie wędzonej i parzonej, a przy tym charakteryzuje się znacznie mniejszymi ubytkami podczas obróbki. Przy okazji, chciałbym byście podczas swych zmagań zwrócili baczniejszą uwagę na pieprz. Spróbujcie poeksperymentować z tą przyprawą. Na początek proponuję by część pieprzu czarnego wymienionego w recepturze zastapić pieprzem białym (np. 60%/40%). Efekty tych małych z pozoru zmian, na pewno Was smakowo zadziwią. Oczywiście stosunek obu tych przypraw może być dowolnie ustawiany, wg własnego wyczucia smaku
Regina
Reginko,mam już od Ciebie nowy sposób na schab,szynkę, ale w zamrażarce na święta czeka jeszcze karczek i polędwiczki:)))
Podrzucisz coś? Zawsze marynowałam i piekłam w rękawie,ale Twoje sposoby są ciekawsze:)
Dzisiaj zabieram się za schab,bo to już ostatni dzwonek:)
Pozdrawiam
Irenko jest fajna stronka wszystko o wędlinach:http://www.wedlinydomowe.pl/
Warto wejść i poczytac
Pozdrawiam Regina
Reginko, a ja proponuje, zebys te przepisy wpisala do swoich przepisow i pewnie beda sluzyc calej rzeszy Zarloczkow, bo tutaj to moze ich nikt nie dostrzec, a za kilka miesiecy nikt nie znajdzie tego watku ..... a to bylaby wielka szkona :((( pozdrawiam maryla :)
jednak chcę się przyłączyć i powspominać te piękne święta Wielkanocne, wtedy kiedy byłam jeszcze dzieckiem, a potem dorastającą małolatą..tamte święta były troszeczke inne chyba
Otóż mieszkałam na podlaskiej ziemi wioseczka - sioło niestety malutkie, na mapie, być może zaznaczyłoby się ziarenkiem pyłku
ale nie otym
Do świąt Wielkanocnych rodzice szykowali się z wielkim namaszczeniem . Od niedzieli Palmowej, kiedy to obowiązkowo w tym dniu trzeba było mieć prawidzą palmę /taką z kotkami/ przyozdobioną zieleniną maszerowałam 5Kmdonajbliższego Kościoła. Tam w powadze i wielkim skupieniu na Mszy słuchano zamiast ewangieli zapowiedż Męki Pańskiej, potem były święcone palemki,wracaliśmy do domu z palmami w dłoniach i obowiązkowo każdy zjadał po jednej "kotce"
Z nastaniem Wielkiego Czwartku aż do Wielkiej soboty, mama krzątała się po domu, pucując wiejską chatkę tak,że aż błyszczało, ja zawsze dostawałam do ręki grabie, aby podwórko było uprzątnięte i żeby nie było znaku zimy do świąt..musi i podwórko wyglądać odświętnie.Oczywiście nie będę pisać o tym ,że Wielki Czawrtek, Piątek jechało się do Kościoła na obrzędy z tymi dniami związane. A w Wielką Sobotę przygotowania do święconego. Taki był zwyczaj w moich stronach,że do jednej z domostw naszej wsi najczęściej do pani sołysowej przynoszono święcone, aby ksiądz mógł poświęcić żywność i jajka a i trzeba było zanieść do pani sołtysowej jajka dodatkowo jako wykup dla księdza za to,że przyjechał i poświęcił swięcone.Zapamiętałam z dzieciństwa,na ogromnym półmisku leżał odpowiednio przygotowany"ryjek" prosiaka, w tym ryjku siedziało sobie jajeczko, wokól niego były poukładane jajka do święcenia, pisanki obowiązkowo chleb sól i baranek zrobiony z masła i z chorągiewką.Taki półmisek przyozdobiono zieleniną.W Wielką Sobotę po południu mama wychodziła do Kościoła i tam całą noc było czuwanie przy grobie Pana Jezusa, zaś rano w niedzielę Wielkanocną pozostali, jechalismy lub pieszo szlismy do Kościoła na Rezurekcję. Pamiętam to były chwile niezapomniane, inny duch w nas był, bylismy tacy odświętni,tacy radośni bo to przecież najważniejsze święto w Kościele. Bylismy radoiśni,że budzi się do życia,że znak jest w tym,że będziemy świętować odkupienie nas wszystkich. Święta Wielkanocne to radość.W czasie uroczystego Triduum obowiązkowo 3 razy należało obejść koścół w czasie procesji i to radosne "Wesoły nam dziś dzień nastał" do dzisiejszego dnia mam wrażenie ,że to radosne spiewanie to radosny tryumf nad wszystkim co złe. po przyjeźdźie z Kościoła śniadanie wielkanocne, żurek biała kiełbaska i jajko święcone, aprzytym składane życzenia. Miałam wielki szacunek do rodziców swoich, bo choć było im ciężko , to jednak,jak mogli tak nami opiekowali i wpajali to co w życiu jest najważniejsze. Przy składaniu życzeń, całowałam w rękę jednego i drugiego rodzica, no cóż to piękne wspomnienia dla mnie.Po śniadaniu około godz południowych zjeźdzała się rodzinka, dale j obiad świąteczny, i reszta to już nie ważne...ważny pozostał smak tamtych dni i smak pieczonego pieczywa w piecu chlebowym/szarlotki, makowce, bułki serniki /miały inny smak niepowtarzalny. To tyle wspomniej. Za dużo się rozmarzyłam, ale cóż
pozdrawiam
Kamuś, to są piękne wspomnienia nie tylko dla Ciebie.Ładnie to opisałaś.Faktem jest,że wszystkie wspomnienia z dzieciństwa są piękne i smaki z dzieciństwa są lepsze. Było skromnie,czasami biednie tylko czemu na wspomnienie tamtych świąt,nieważne bożonarodzeniowych czy wielkanocnych łezka w oku się kręci.
Masz wspaniałe wspomnienia Basiu i do tego umiesz je przekazać .. ależ |Ci zazdroszcze :)) Poczułam że swieta sie zbliżaja i są tuż tuż :))
Reginaaaa - pomocyyyy - przepis mnie zaintrygowal wielce i chaialbym go koniecznie wyprobowac, mam jednak pare watpliwosci:
- jak rozumiem ilosc soli powinna chyba byc dosc spora, zeby sie ten schabik nie popsul, ale czy daloby rade te ilosc sprecyzowac?
- nie kumam tych warstw podkolanowkowo-rajstopowych - czemu maja byc 3-4 warstwy skoro chyba chodzi o latwy dostep powietrza ulatwiajacy suszenie?
- czy nie mozna schabu umiescic w takiej siatce wedliniarskiej?
- czy temparatura w czasie suszenia nie ma znaczenia? 5 dni konserwacji w soli i czosnku wystarczy, zeby sie potem w warunkach "kuchennych" nie popsul?
- czy ponowne umieszczenie w lodowce juz bez przykrywania nie spowoduje przenikanie wszelakimi zapachami lodowkowymi?
z gory dziekuje za podpowiedzi
:))))
Ja też podpinam się pod te pytania i wątpliwosci. Regino wstaw przepis - z dokładną instrukcja dla laików
ja tez, ja tez :))))
na 4 kg mięsa ¼ kg soli Poczytaj na http://www.wedlinydomowe.pl/Regina
Można tylko nie wszyscy coś takiego mają wejdz na http://www.wedlinydomowe.pl
Cześć przepisów mam z tej stronki Pozdrawiam Regina też z Łodzi
Użytkownik Regina Florczak napisał w wiadomości:
> Można tylko nie wszyscy coś takiego mają wejdz na
> http://www.wedlinydomowe.plCześć przepisów mam z tej stronki Pozdrawiam Regina
> też z Łodzi
Robiłam ten schab. No cóż, przyznać muszę, zachwycona nim nie jestem. W smaku dobry, nawet bardzo dobry. Ale ten zapach....
O dziwnym, niemiłym zapachu wspominał ktoś na stronie z wędlinami domowymi.
A może wiesz dlaczego tak się stało?.
Pozdrawiam wszystkich. Ela
musze sie pochwalic:
http://wielkiezarcie.com/przepis30994.html
:)))
Diewwczyny korzystam ze strony :http://www.wedlinydomowe.pl
Jest tam tyle porad i przepisow ,warto poczytać.Ja czesto robię na oko.Moj syn jak pomaga robić ciasta na święta to wszystko z książki i nawet 5 dkg srra to odkrawa ,jak wychodzi z kuchni dorzucam io mówię że zjadłam.trzeba dawać sobie radę.Regina