Zadna inna pora roku nie kojarzy mi sie tak z cieplem ogniska domowego jak jesien...jest zloto, jeszcze cieplo, ale juz nie goraco, pachnie suszem i przyprawami ....jest po prostu pieknie, dzien jeszcze na tye dlugi, ze mozna wiele zrobic, a przede wszystkiem rozkoszowac sie zapachem i migotaniem swiec. No wlasnie przyprawami pachnie..... bo mnie na jesien zawsze napada chec gotowania ;) Lato to czas grilla, wiec oddaje pole do popisu Wspanialemu. Natomiast wlasnie tak w polowie pazdziernika juz tesknie za kuchnia i wtedy zaczynam tam moje panowanie. Dzis jest wlasnie taki pierwszy jesienny weekend :) wiec gotuje az 3 ogromniaste gary zup. A sa to Kapusniak Dziadka Tadka w'g przepisu Ave, Bogracz oryginalny wegierski w/g Kurakowej i moja Jesienna zupa Patty. Alez narobilam zapachu!!! po czym wszystkie zupy beda poporcjowane i zamrozone - beda na jesienne i zimowe dni doskonala kolacja po powrocie z pracy. Wracamy pozno, wiec mowy nie ma o gotowaniu na biezaco, a taka zupa jest doskonala, pozywna, ciepla i zdrowa.... Moje zupy juz sie prawie koncza gotowac, wiec Wspanialy (zazdrosnik) zabral sie za pieczenie chleba, beda 2 bochenki razowego ....... i znow pieknie pachnie. Za jakies 2 godziny zacznie sie sciemniac, wiec zapale swiece i juz nic wiecej nie potrzeba mi do szczescia....:)))) Uwielbiam jesien.... Czy Wy tez macie takie napady gotowania po lecie? i co wtedy gotujecie?? czy robicie jakies zapasy tak jak ja?? czy tez gotowanie odbywa sie na bierzaco?? Pozdrawiam jesiennie - luckystar:)
Lucky:)u nas też będzie jutro zupka Patty,kapustka z działki przywieziona,warzywka, papryka,kiełbaski też kupione.Poprzednia wyszła wysmienita,zrobię kolejne fotki tej pysznej zupy.Pozdrawiam
Hallo Luckystar!!! juz myslalam, ze Cie ufoludki porwaly!! ;) Fakt, jesien jest piekna :) kolory w tym roku ma niesamowite!!! u nas juz masa drzew zgubila swoje liscie. Masz racje, ze niektore potrawy maja wiecej uroku, gdy gotuje sie je jesienia. Co za przyjemnosc jesc jakas gesta zupe z wkladka latem..jak jest upal!? Osobiscie nie gotuje tak na zapas... bo co ugotuje..to zjadamy..albo syn zabiera ze soba do domu.. a ja ciesze sie, ze nie je jakichs gotowcow! My z mezem uszczesliwilismy sie wczoraj takim zamrazalnikowym obiadkiem, delektujac sie golabkami :) Nie bylo czasu na gotowanie.. bo narazie kursujemy na drodze dom - szpital - szpital - dom. Z takich potraw gotowanych na zapas..to najbardziej lubie miec bigos i fasolke po bretonsku. Serdecznie pozdrawiamy Was obojga :) Glumanda z Glumandem :)
Glumandziu, u nas najpiekniejsze kolory jesieni sa na przelomie pazdziernika i listopada, wiec w najblizszy weekend mamy zamiar wybrac sie na "szukanie jesieni". Ja tez jak gotuje to w garach dla armii:) bo syn przychodzi i zabiera, Jemu jakos gotowanie zup nie idzie. Ale co to z tym szpitalem ????? ja nic nie wiem !!!! co sie dzieje ???? Buziaki dla Was od nas :)))
Martha, nasza corka byla w szpitalu. Jest juz w domu..a ranka po wycieciu wyrostka goi sie :) Coz dziwisz sie synowi..skoro Mamy gotuja najlepsze zupy na swiecie.. :D Ja ugotowalam dla rekonwalenscentki (ojej, jakie ciezkie slowo) rosol z kury..i zrobilam jej do tego kluseczki grysikowe. Jeszcze na jutro ma mala porcyjke. Jesien.. zaserwowala nam na dzisiejszy wieczor ciezkie, czarne chmury i deszcz jak z konewki! W domu jest przyjemnie :) Mam pelno swieczek..ale jakos zawsze zapominam aby je zaswiecac.. Hmmm.. w mieszkaniu jest cieplo.. i moze dlatego ..nie wiem... Pozdrowienia od nas.. dla Was i moc usciskow :)
Ależ mnie teraz "nakręciłaś" jesiennie. Ta pora roku w mojej kuchni ma również ważne miejsce. Lubię kiedy w domu jest ciepło. Czasami nawet bywa tak, że zabieram się za gotowanie właśnie ze wzgledu na to ciepło i oczywiście ze względu na zapachy. Dynia i seler, to dwa warzywa, które wiodą wtedy prym. Pasztet z selera, ostatnio pasztet warzywny i oczywiście placki dyniowo-ziemniaczane, to stałe pozycje jesienne. Uwielbiam te chwile, kiedy za oknem jest już ciemno a kuchnię oświetla mała żarówka nad okapem i dyskretne światło z piekarnika. No i nie będę oryginalna...u mnie też musi się palić świeca. A jeśli jeszcze do tego wszystkiego na stole pojawią się wrzosy albo astry, to już mam komplet
Jesień bywa też smutna, nostalgiczna, refleksyjna...więc napełniam lampkę czerwonym winem, otwieram folder ze zdjęciami z minionego urlopu i już uśmiecham się do siebie pod nosem. Ta pora roku też jest wspaniała do układania nowych marzeń...
Dynia i seler... :))) przez moment miałam ochotę sprawdzić, czy nie ma Cię Smakosiu u mnie w kuchni... ta świeca sprowadziła mnie do rzeczywistości... ja dla odmiany świece mam na półce nad kompem i to nie z przyczyn refleksyjno-romantycznych... sama proza życia- jedyne miejsce, które Nieletnie omijają póki co z szacunkiem to moje biurko i okolice, więc i świece, i zapałki są tu bezpieczne.
Lubię jesień, a zwłaszcza listopad... pewnie dlatego, że wtedy się urodziłam i jak tylko robi się zimno, wietrznie i ciemnawo, to od razu mam wrażenie, że nadchodzi czas prezentów i świętowania. Moi znajomi też widocznie wbili sobie do głowy to połączenie koszmarnej pogody z jakimś powodem do składania mi życzeń, bo pierwszy gość urodzinowy stawił się z prezentem z ponad miesięcznym wyprzedzeniem... zresztą nie jest to rzecz nowa.... z dużym spokojem przyjmuję również życzenia imieninowe w Andrzejki, kiedy moja Przyjaciółka bije się tradycyjnie w piersi, że nie wie, jak się to stało, że znowu jej umknęło... I właśnie ze względu na to nieustanne listopadowe zagrożenie niespodziewanym gościem, muszę być w gotowości kulinarnej. Listopad więc miesiącem ciasta dla gości :)))) A dla mnie listopad miesiącem zupy cebulowej... mmmmmm....
A skoro "Zapachniało jesienią" no to może jeszcze http://www.wrzuta.pl/audio/g2vh9SNuBX/ Lubię Zamachowskiego, zwłaszcza kiedy śpiewa... a "Naprawdę nie dzieje się nic" zawsze będzie dla mnie brzmiało Zbigniewem a nie Grzegorzem T. :)))))
Ajajaj, to juz wiem co zrobię z ta moją wielką dynią, która leży w kuchni, na działce - bo cięzka jak... piorun :)))) Tylko ona już trochę leży i czy wobec tego będzie sie jeszcze nadawała na te placki ? czy na nie trzeba taką "świeżo zerwaną" ?
Dynia wyleżakowana jak najbardziej może być smaczna. Jeśli nie ma uszkodzonej skóry może być długo przechowywana. Tylko że z tej całej dyni zrobisz placki chyba dla batalionu wojska... albo dwóch :)
A co tam jakiś batalion wojska! "WŻ-owicze" przyjadą. Lajan pisał, że ma ochotę a ja to zawsze i w każdej chwili piszę się na takie placki. Till pewnie też podpisze się pod takim pomysłem
Tym bardziej, że mam najbliżej... :))))) Ale Ave droga, jak tak zaglądałam do Twojej dyni do środka, to ona miała jakoś tak cieniutko tego miąższu, więc może reszta osób już na dynię się nie załapie. W kazdym razie polecam dynię ukochaną, na ostro w zupie, w plackach na pierwsze danie, a na deser w cieście. A, przypomniało mi się! Kiedyś robiłam mój marchewkowy piernik zastępując marchewkę dynią i też było dobrze.
Troszeczkę zazdroszczę Ci barw jesiennych, które tam za Wielką Wodą ujęły mnie swoim szerokim wahlarzem. Mieszanka czerwieni, żółci i zieleni we wszystkich odcieniach wynikająca pewnie z dużego zróżnicowania drzew zawsze stawała się tematem zdjęć, niestety nie oddających w pełni rzeczywistości. Ja też gotuję do zamrażarki po to by jak przyjdzie kryzys jakiejkolwiek maści, będę spokonie mogła wyciągnąć coś pysznego.Gotuję bigos w największym garnku, gulasz, gołąbki i pierogi z mięsem a do słoików leczo z koperkiem . Taki dzień bez gotowania czasem mi się zdarza i wtedy cieszę się, że mam zapasik. Pozdrawiam gorąco.
Bigosu nie gotuje bo Wspanialy "nie przepada" a golabki tez bede robic. Na szczescie mamy osobna zamrazarke, nie jest duza, ale dla nas doskonale wystarczy no i moge sobie pozwolic na gotowanie na zapas. Na codzien zdecydowanie nie mam na to czasu, ani co tu duzo mowic ochoty. Kolory jesienne sa tu naprawde przepiekne, od brazu, przez czerwien az do zlotej zolci i co najwazniejsze to przeplatane ciagle zielenia. Bylismy w sobote u Wspanialego syna w nowym mieszkaniu - oni malowali a ja wisialam w oknie i podziwialam widoki. To mieszkanie jest na zachodniej stronie Manhattanu tuz przy rzece i po drugiej stronie ulicy rosnie wlasnie taka mieszanka drzew, wlasnie wtedy wpadlam na pomysl, ze musimy sie wybrac za miasto zeby nacieszyc oczy pieknem jesieni.
Hm.. niech tam Wam sie podoba jesien, a ja jednak wole piekny maj, swiergolace ptaszki, swieza trawkle, narcyzy i zonkile i kwiatki wiosenne wszelakie.. Jesienia najlepsze sa orzechy - takie mokre ze skorka do zdejmowania. I grzyby. I czasem spacer - kiedy slonko swieci i liscie szuraja pod nogami, i inne spadaja a jeszcze inne miania sie kolorowo. I starczy - reszta to deszcze, zgnilizna, mgly, przenikliwe zimno z wilgocia i krotkie dni. BRRRRRRR. A juz listopad - to najgorzy dla mnie miesiac - pozniej w grudniu zaczyna sie atmosfera przedswiateczna i sie troszke poprawia. Dobrym elementem listopada jest nastawianie piernika swiatecznego. Kurcze Maryla gdzie Ci tam suszem i przyprawami pachnie? U mnie pachnie przyprawami jak je uzywam- niekoniecznie jesienia he he. Faktem jest, ze chlod i paskudztwo zaokienne dobrze stymuluja dzialania wszelakie w kuchni- to pozytyw niewatpliwy. A jak juz sie nakucharzy to fajnie siupnac w ciepelku, przy fajnej muzyczce i kochanej osobie obok No dobra - niech Wam bedzie - nie jest ta jesien taka najgorsza :)))))))))
No pachnie, pachnie :)) zwlaszcza wczoraj pieknie mi tu pachnialo, z jednej strony kapusniakiem a z drugiej cynamonem, bo Wspanialy piekl chleb z rodzynkam i cynamonem :)) A do tego ja susze ziola !!!! Nie narzekaj jesien jest piekna, wyobrazam sobie jak siedzicie z Jadzia przy lampce winka i muzycze... w pokoju cieplutko i migajace swiece a Wy wspominacie, snujecie plany....a w nich moze nawet jakas podroz daleka ??? ;))))) I jeszcze znajac Ciebie pewnie prosisz Jadzie do tanca ..... Eeeech sama sie rozmarzylam .... ale mysle, ze zalapales moja drobna sugestie;))))))
Ja w jesieni lubię tylko ten "zapach" nadciągającej zimy. Jak jest pięknie, słonecznie za oknem to jeszcze lubię ale jak tylko zaczyna padać i jest tak ponuro to nie lubię jesieni. Nie mam napadów gotowania bo wszystko gotuję na bieżąco, codziennie. Nie mam też jakichś specjalnych smaków związanych akurat z jesienią. Zdecydowanie bardziej wolę lato mimo, że urodziłam się jesienią.
Ja należę do ludzi raczej wiosenno i latolubnych . Nie powiem, zebym całkiem jesieni nie lubiła, bo październik i owszem, lubie . ale potem nadchodzi okropny listopad brrrrr, dla mnie to najgorszy miesiąc w roku. Źle mi sie kojarzy / odejscie mojej mamy - koniec listopada i taty - początek grudnia /. Gotuje codziennie, więc nie mam jesiennych napadów kucharzenia, moze tylko gotuje więcej gęstych zup typu : krupniki, kapusniaki, barszcze ukraińskie, grochówki które najbardziej smakuja gdy za oknami ciemno, zimno, wietrznie i deszczowo. A jak sie skończy listopad, nadchodzi grudzień i tu juz wydostaje sie ze skorupy i cieszę na nadchodzace święta. Grudzień pachnie mi cynamonem, piernikami, pomarańczami i goździkami.
Dla mnie jesienna pora ..to czas na ,, grochoweczke i ... rózne formy kapusty kiszonej ..mniam .mniam .. sądze , ze teraz jest najpyszniutniejsza! Zebereczka w kapuscie . boczek ten pyszniutki jak slimaczek od Mariteresy z kapusta ! idp .. a dom pachnie jeszcze szarlotkami .. ciastami ze sliwkami .. ! Oczywiście nie moze zabraknąć.. zurku i barszczu białego na golneczce .. Zapraszam na jesienne samaki ! Pozdrawiam . !
Ciast to akurat nie pieke bez konkretnej okazji, bo nie bardzo ma to kto zjesc. Ja musze uwazac, a Wspanialy zje jeden kawalek i ma dosc na caly tydzien;))) Ale te geste zawiesiste zupy ......... mniammmmm:)))
O matko, nareszcie gawędowo! też tak macie :) W kuchni stoi wielki sagan leczo - jedno z ostatnich już chyba, ponieważ papryka powoli się kończy. Niestety przesadziłam z ilością pasty z pieczonych papryczek chili i teraz moje leczo wypala dziury w paszczy - smakuje jak z serca Transylwanii hehe
A ja ta jak Marinik jestem majowa:))) Kocham wiosne i zapowiedz lata, ciepla,,,ptaszkow cwierkanie , oj sie rozmarzylam:) Jesien jest piekna pora roku mimo wszystko, ta zlota, skrzypioca lisciami pod nogami i strumyk slonca czasami, mgla jak mleko porankami,,,ciemne wieczory i swiece. Zyje na polnocy i swiatlo dla nas jest swiete. W listopadzie brrrrrrr, wszyscy maja depresje. Dzien coraz krotszy, szaro,szaro i czekanie na snieg, na dluzszy dzien. No i magia swiat,,,kolory czerwieni, ostrej zieleni, pomarancze, mandarynki, nigdy lepiej nie smakuja, chociaz mozna je kupic caly rok. Swieto Lucji w grudniu, picie glogu-czyli goracego wina korzennego. Chata pachnaca gozdzikami, cynamonem. Pieczenie specjalow,,,,zapach goracej kuchni a za oknem uginajace sie drzewa od wiatru. Nie gotuje na zapas, natomiast kisze ogorki, zaprawiam i susze grzyby, zamrazam fasolki, robie przetwory a reszte warzyw wlasnego wychowu staram sie przechowac do lutego.Najbardziej ciesze sie mlodymi letnimi ziemniakami podawanymi na Wigilie,,,,Juz nie moge sie doczekac:)
No i od samego czytania tego wątku wzięło mnie na jesienne gotowanie. Bigos... wstyd się przyznać, robiłam pierwszy raz w życiu... ale wyszedł taki, jak trzeba. Upiekłam też chleb, wyrósł potężnie :) Następny posiłek powinnam chyba zjeść dopiero w przyszłym tygodniu. No i muszę przestać tu zaglądać, tylko przenieść się do działu diet! Tylko że kto to widział odchudzać się jesienią ;))))) ?
jesienią się nie da :))))))))) bo nasze ciałka musza sie przygotować na zimne czasy i magazynują, magazynują, magazynują :)))))) Ale wiosną i latem my to wszystko spalimy :)))))))
Ja jestem raczej ciepłolubna i jesień mnie nie kręci, a juz późna jesien to wogóle, bo nie moge jeździć na działkę tylko siedzę w domu. No moze te Marylkowo-Marinikowe klimaty ze świecami, muzyczką itd jakoś pozwolą się zahibernować i obudzić w ... kwietniu :)))))))))
O, to ja też tak poproszę... muzyka, świece, może by jeszcze do tego zatańczyć coś niezbyt szybkiego... to by ta jesień już zupełnie mogła trwać i trwać... ale i tak zawsze przychodzi w końcu jowialny Facet w Czerwieni i psuje cały ten jesienny klimacik... ;)))))))
A ja zbieram grzybki i mrożę w takich ilościach, jakie tylko mój mały zamrażalnik pomieści. W całym domu pachnie lasem, a ja nie mam ochoty opuścić kuchni. Jeszcze ostatni słoiczek leczo i koniec. No może jeszcze trochę aronii i żurawin :) Jeszcze... Jeszcze nie koniec jesieni, nie koniec skarbów z działki czy lasu, jeszcze można coś przygotowć, ususzyć. W pokoju schną orzechy włoskie, a na porozkładanych gazetach natka selera i pietruszki. I nawet w wynajętym mieszkaniu czuję się jak w domu. Pozdrawiam :)
Jesień, kocham jesień, nareszcie nie ma upałów, slonko przyświeca ale takie , jak to moja mama mówiła "macosze", że to niby świeci a nie grzeje. Ale ja właśnie takie lubię. Jesień to dla mnie grzybobranie, robienie zapsów na zimę... ale przede wszystkim to zapowiedź zimy, chlodów, mrozów , śniegu i właśnie to lubię - zimę. Wiem , że jestem w mniejszości, ale lubię chłód, zimno...taka juz jestem. W lecie trudno mi sie ochłodzić, zawsze mi za ciepło, w zimie łatwiej jest się ogrzać do odpowiedniej temperatury. Chciałabym dodać, że jesienią ( tak jak Luckystar), staję sie bardziej aktywna w kuchni... i nie tylko... ( bez podtekstów) pozdrawiam jasia
Jasiu, ciesze sie, ze tak samo reagujesz jesienia jak ja z ta aktywnoscia ;)) a podtekstow sie nie wypierajmy... wazne, ze jeszcze mozemy :)))) i mamy z kim :))))
Jasiu:) ale ładnie to napisałaś :) Pozdrawiam Cię mniejszościowo, bo choć nie lubię marznać i w zimne miesiące ciągnę za sobą metry szali, a ciepły sweter to mój najlepszy przyjaciel, to jesienią jest mi ogólnie dobrze :)))
Till, ale wlasnie caly urok jesieni polega na otulaniu sie w tych szalach i swetrach :))) przeciez nie robimy tego latem :)) latem jestesmy wrecz chyba mniej przytulni bo jest nam goraco i czlowiek ucieka od ubrania a nawet bliskosci drugiego czlowieka wydzielajacego jeszcze wiecej ciepla...;)) natomiast jak przychodzi jesien to nagle chcesz sie wtulic w szal albo w ramiona ukochanej osoby;)) .... eeeech to takie romantyczne... Wyobrazasz sobie zeby sie ktos tulil w kostium bikini ????
Użytkownik luckystar napisał w wiadomości: >... Wyobrazasz > sobie zeby sie ktos tulil w kostium bikini ????
Myślę, że niejeden facet tulił kostium bikini...wraz z jego zawartością... :))) Natomiast uwaga o większej "przytulności" w okresie jesiennym to mi się podoba! To jest potężny i niepodważalny argument za wyższością jesieni nad innymi dość banalnymi porami roku ;)))))
Zadna inna pora roku nie kojarzy mi sie tak z cieplem ogniska domowego jak jesien...jest zloto, jeszcze cieplo, ale juz nie goraco, pachnie suszem i przyprawami ....jest po prostu pieknie, dzien jeszcze na tye dlugi, ze mozna wiele zrobic, a przede wszystkiem rozkoszowac sie zapachem i migotaniem swiec. No wlasnie przyprawami pachnie..... bo mnie na jesien zawsze napada chec gotowania ;) Lato to czas grilla, wiec oddaje pole do popisu Wspanialemu. Natomiast wlasnie tak w polowie pazdziernika juz tesknie za kuchnia i wtedy zaczynam tam moje panowanie. Dzis jest wlasnie taki pierwszy jesienny weekend :) wiec gotuje az 3 ogromniaste gary zup. A sa to Kapusniak Dziadka Tadka w'g przepisu Ave, Bogracz oryginalny wegierski w/g Kurakowej i moja Jesienna zupa Patty. Alez narobilam zapachu!!! po czym wszystkie zupy beda poporcjowane i zamrozone - beda na jesienne i zimowe dni doskonala kolacja po powrocie z pracy. Wracamy pozno, wiec mowy nie ma o gotowaniu na biezaco, a taka zupa jest doskonala, pozywna, ciepla i zdrowa.... Moje zupy juz sie prawie koncza gotowac, wiec Wspanialy (zazdrosnik) zabral sie za pieczenie chleba, beda 2 bochenki razowego ....... i znow pieknie pachnie. Za jakies 2 godziny zacznie sie sciemniac, wiec zapale swiece i juz nic wiecej nie potrzeba mi do szczescia....:)))) Uwielbiam jesien....
Czy Wy tez macie takie napady gotowania po lecie? i co wtedy gotujecie?? czy robicie jakies zapasy tak jak ja?? czy tez gotowanie odbywa sie na bierzaco??
Pozdrawiam jesiennie - luckystar:)
Lucky:)u nas też będzie jutro zupka Patty,kapustka z działki przywieziona,warzywka, papryka,kiełbaski też kupione.Poprzednia wyszła wysmienita,zrobię kolejne fotki tej pysznej zupy.Pozdrawiam
Milo mi, ze u Was zupa na stale zagoscila :))
Hallo Luckystar!!! juz myslalam, ze Cie ufoludki porwaly!! ;)
Fakt, jesien jest piekna :) kolory w tym roku ma niesamowite!!! u nas juz masa drzew zgubila swoje liscie.
Masz racje, ze niektore potrawy maja wiecej uroku, gdy gotuje sie je jesienia. Co za przyjemnosc jesc jakas gesta zupe z wkladka latem..jak jest upal!?
Osobiscie nie gotuje tak na zapas... bo co ugotuje..to zjadamy..albo syn zabiera ze soba do domu.. a ja ciesze sie, ze nie je jakichs gotowcow!
My z mezem uszczesliwilismy sie wczoraj takim zamrazalnikowym obiadkiem, delektujac sie golabkami :) Nie bylo czasu na gotowanie.. bo narazie kursujemy na drodze dom - szpital - szpital - dom. Z takich potraw gotowanych na zapas..to najbardziej lubie miec bigos i fasolke po bretonsku.
Serdecznie pozdrawiamy Was obojga :) Glumanda z Glumandem :)
Ale co to z tym szpitalem ????? ja nic nie wiem !!!! co sie dzieje ????
Buziaki dla Was od nas :)))
Martha, nasza corka byla w szpitalu. Jest juz w domu..a ranka po wycieciu wyrostka goi sie :)
Coz dziwisz sie synowi..skoro Mamy gotuja najlepsze zupy na swiecie.. :D
Ja ugotowalam dla rekonwalenscentki (ojej, jakie ciezkie slowo) rosol z kury..i zrobilam jej do tego kluseczki grysikowe.
Jeszcze na jutro ma mala porcyjke. Jesien.. zaserwowala nam na dzisiejszy wieczor ciezkie, czarne chmury i deszcz jak z konewki!
W domu jest przyjemnie :) Mam pelno swieczek..ale jakos zawsze zapominam aby je zaswiecac.. Hmmm.. w mieszkaniu jest cieplo.. i moze dlatego ..nie wiem... Pozdrowienia od nas.. dla Was i moc usciskow :)
Ależ mnie teraz "nakręciłaś" jesiennie. Ta pora roku w mojej kuchni ma również ważne miejsce. Lubię kiedy w domu jest ciepło. Czasami nawet bywa tak, że zabieram się za gotowanie właśnie ze wzgledu na to ciepło i oczywiście ze względu na zapachy. Dynia i seler, to dwa warzywa, które wiodą wtedy prym. Pasztet z selera, ostatnio pasztet warzywny i oczywiście placki dyniowo-ziemniaczane, to stałe pozycje jesienne. Uwielbiam te chwile, kiedy za oknem jest już ciemno a kuchnię oświetla mała żarówka nad okapem i dyskretne światło z piekarnika. No i nie będę oryginalna...u mnie też musi się palić świeca. A jeśli jeszcze do tego wszystkiego na stole pojawią się wrzosy albo astry, to już mam komplet
Jesień bywa też smutna, nostalgiczna, refleksyjna...więc napełniam lampkę czerwonym winem, otwieram folder ze zdjęciami z minionego urlopu i już uśmiecham się do siebie pod nosem. Ta pora roku też jest wspaniała do układania nowych marzeń...
Dynia i seler... :))) przez moment miałam ochotę sprawdzić, czy nie ma Cię Smakosiu u mnie w kuchni... ta świeca sprowadziła mnie do rzeczywistości... ja dla odmiany świece mam na półce nad kompem i to nie z przyczyn refleksyjno-romantycznych... sama proza życia- jedyne miejsce, które Nieletnie omijają póki co z szacunkiem to moje biurko i okolice, więc i świece, i zapałki są tu bezpieczne.
Lubię jesień, a zwłaszcza listopad... pewnie dlatego, że wtedy się urodziłam i jak tylko robi się zimno, wietrznie i ciemnawo, to od razu mam wrażenie, że nadchodzi czas prezentów i świętowania. Moi znajomi też widocznie wbili sobie do głowy to połączenie koszmarnej pogody z jakimś powodem do składania mi życzeń, bo pierwszy gość urodzinowy stawił się z prezentem z ponad miesięcznym wyprzedzeniem...
zresztą nie jest to rzecz nowa.... z dużym spokojem przyjmuję również życzenia imieninowe w Andrzejki, kiedy moja Przyjaciółka bije się tradycyjnie w piersi, że nie wie, jak się to stało, że znowu jej umknęło...
I właśnie ze względu na to nieustanne listopadowe zagrożenie niespodziewanym gościem, muszę być w gotowości kulinarnej.
Listopad więc miesiącem ciasta dla gości :))))
A dla mnie listopad miesiącem zupy cebulowej... mmmmmm....
Lubię Zamachowskiego, zwłaszcza kiedy śpiewa... a "Naprawdę nie dzieje się nic" zawsze będzie dla mnie brzmiało Zbigniewem a nie Grzegorzem T. :)))))
Dyniowa to ja specjalnie nie jestem poza dekoracja :))) Ale na zupe cebulowa to narobilas mi ochoty nie powiem.
http://wielkiezarcie.com/przepis21675.html zapraszam Lucky. To idealne rozwiązanie na niedopitą butelkę białego wytrawnego :)
Ajajaj, to juz wiem co zrobię z ta moją wielką dynią, która leży w kuchni, na działce - bo cięzka jak... piorun :)))) Tylko ona już trochę leży i czy wobec tego będzie sie jeszcze nadawała na te placki ? czy na nie trzeba taką "świeżo zerwaną" ?
Dynia wyleżakowana jak najbardziej może być smaczna. Jeśli nie ma uszkodzonej skóry może być długo przechowywana.
Tylko że z tej całej dyni zrobisz placki chyba dla batalionu wojska... albo dwóch :)
A co tam jakiś batalion wojska! "WŻ-owicze" przyjadą. Lajan pisał, że ma ochotę a ja to zawsze i w każdej chwili piszę się na takie placki. Till pewnie też podpisze się pod takim pomysłem
Tym bardziej, że mam najbliżej... :)))))
Ale Ave droga, jak tak zaglądałam do Twojej dyni do środka, to ona miała jakoś tak cieniutko tego miąższu, więc może reszta osób już na dynię się nie załapie.
W kazdym razie polecam dynię ukochaną, na ostro w zupie, w plackach na pierwsze danie, a na deser w cieście.
A, przypomniało mi się! Kiedyś robiłam mój marchewkowy piernik zastępując marchewkę dynią i też było dobrze.
...i jeszcze gulasz z marchewką, cebulą i oczywiście z dynią! Rewelacja
Nie dobrze, tylko pyyyszsznie. Pampas ostatnio takie coś zaproponował i nawet dodałam przepis.
Troszeczkę zazdroszczę Ci barw jesiennych, które tam za Wielką Wodą ujęły mnie swoim szerokim wahlarzem. Mieszanka czerwieni, żółci i zieleni we wszystkich odcieniach wynikająca pewnie z dużego zróżnicowania drzew zawsze stawała się tematem zdjęć, niestety nie oddających w pełni rzeczywistości.
Ja też gotuję do zamrażarki po to by jak przyjdzie kryzys jakiejkolwiek maści, będę spokonie mogła wyciągnąć coś pysznego.Gotuję bigos w największym garnku, gulasz, gołąbki i pierogi z mięsem a do słoików leczo z koperkiem . Taki dzień bez gotowania czasem mi się zdarza i wtedy cieszę się, że mam zapasik. Pozdrawiam gorąco.
Bigosu nie gotuje bo Wspanialy "nie przepada" a golabki tez bede robic. Na szczescie mamy osobna zamrazarke, nie jest duza, ale dla nas doskonale wystarczy no i moge sobie pozwolic na gotowanie na zapas. Na codzien zdecydowanie nie mam na to czasu, ani co tu duzo mowic ochoty. Kolory jesienne sa tu naprawde przepiekne, od brazu, przez czerwien az do zlotej zolci i co najwazniejsze to przeplatane ciagle zielenia. Bylismy w sobote u Wspanialego syna w nowym mieszkaniu - oni malowali a ja wisialam w oknie i podziwialam widoki. To mieszkanie jest na zachodniej stronie Manhattanu tuz przy rzece i po drugiej stronie ulicy rosnie wlasnie taka mieszanka drzew, wlasnie wtedy wpadlam na pomysl, ze musimy sie wybrac za miasto zeby nacieszyc oczy pieknem jesieni.
Hm.. niech tam Wam sie podoba jesien, a ja jednak wole piekny maj, swiergolace ptaszki, swieza trawkle, narcyzy i zonkile i kwiatki wiosenne wszelakie.. Jesienia najlepsze sa orzechy - takie mokre ze skorka do zdejmowania. I grzyby. I czasem spacer - kiedy slonko swieci i liscie szuraja pod nogami, i inne spadaja a jeszcze inne miania sie kolorowo. I starczy - reszta to deszcze, zgnilizna, mgly, przenikliwe zimno z wilgocia i krotkie dni. BRRRRRRR. A juz listopad - to najgorzy dla mnie miesiac - pozniej w grudniu zaczyna sie atmosfera przedswiateczna i sie troszke poprawia. Dobrym elementem listopada jest nastawianie piernika swiatecznego. Kurcze Maryla gdzie Ci tam suszem i przyprawami pachnie? U mnie pachnie przyprawami jak je uzywam- niekoniecznie jesienia he he. Faktem jest, ze chlod i paskudztwo zaokienne dobrze stymuluja dzialania wszelakie w kuchni- to pozytyw niewatpliwy. A jak juz sie nakucharzy to fajnie siupnac w ciepelku, przy fajnej muzyczce i kochanej osobie obok
No dobra - niech Wam bedzie - nie jest ta jesien taka najgorsza
:)))))))))
No pachnie, pachnie :)) zwlaszcza wczoraj pieknie mi tu pachnialo, z jednej strony kapusniakiem a z drugiej cynamonem, bo Wspanialy piekl chleb z rodzynkam i cynamonem :)) A do tego ja susze ziola !!!! Nie narzekaj jesien jest piekna, wyobrazam sobie jak siedzicie z Jadzia przy lampce winka i muzycze... w pokoju cieplutko i migajace swiece a Wy wspominacie, snujecie plany....a w nich moze nawet jakas podroz daleka ??? ;))))) I jeszcze znajac Ciebie pewnie prosisz Jadzie do tanca ..... Eeeech sama sie rozmarzylam .... ale mysle, ze zalapales moja drobna sugestie;))))))
Ja w jesieni lubię tylko ten "zapach" nadciągającej zimy. Jak jest pięknie, słonecznie za oknem to jeszcze lubię ale jak tylko zaczyna padać i jest tak ponuro to nie lubię jesieni. Nie mam napadów gotowania bo wszystko gotuję na bieżąco, codziennie. Nie mam też jakichś specjalnych smaków związanych akurat z jesienią. Zdecydowanie bardziej wolę lato mimo, że urodziłam się jesienią.
Ja należę do ludzi raczej wiosenno i latolubnych . Nie powiem, zebym całkiem jesieni nie lubiła, bo październik i owszem, lubie . ale potem nadchodzi okropny listopad brrrrr, dla mnie to najgorszy miesiąc w roku. Źle mi sie kojarzy / odejscie mojej mamy - koniec listopada i taty - początek grudnia /. Gotuje codziennie, więc nie mam jesiennych napadów kucharzenia, moze tylko gotuje więcej gęstych zup typu : krupniki, kapusniaki, barszcze ukraińskie, grochówki które najbardziej smakuja gdy za oknami ciemno, zimno, wietrznie i deszczowo.
A jak sie skończy listopad, nadchodzi grudzień i tu juz wydostaje sie ze skorupy i cieszę na nadchodzace święta. Grudzień pachnie mi cynamonem, piernikami, pomarańczami i goździkami.
U mnie zupy je sie tylko jesienia i zima, moze dlatego taki mam ciag do gotowania :)))) Latem jakos nie po drodze nam z zupami.
Dla mnie jesienna pora ..to czas na ,, grochoweczke i ... rózne formy kapusty kiszonej ..mniam .mniam .. sądze , ze teraz jest najpyszniutniejsza! Zebereczka w kapuscie . boczek ten pyszniutki jak slimaczek od Mariteresy z kapusta ! idp .. a dom pachnie jeszcze szarlotkami .. ciastami ze sliwkami .. ! Oczywiście nie moze zabraknąć.. zurku i barszczu białego na golneczce .. Zapraszam na jesienne samaki ! Pozdrawiam . !
Ciast to akurat nie pieke bez konkretnej okazji, bo nie bardzo ma to kto zjesc. Ja musze uwazac, a Wspanialy zje jeden kawalek i ma dosc na caly tydzien;))) Ale te geste zawiesiste zupy ......... mniammmmm:)))
O matko, nareszcie gawędowo!
też tak macie :)
W kuchni stoi wielki sagan leczo - jedno z ostatnich już chyba, ponieważ papryka powoli się kończy. Niestety przesadziłam z ilością pasty z pieczonych papryczek chili i teraz moje leczo wypala dziury w paszczy - smakuje jak z serca Transylwanii hehe
A ja ta jak Marinik jestem majowa:))) Kocham wiosne i zapowiedz lata, ciepla,,,ptaszkow cwierkanie , oj sie rozmarzylam:) Jesien jest piekna pora roku mimo wszystko, ta zlota, skrzypioca lisciami pod nogami i strumyk slonca czasami, mgla jak mleko porankami,,,ciemne wieczory i swiece. Zyje na polnocy i swiatlo dla nas jest swiete. W listopadzie brrrrrrr, wszyscy maja depresje. Dzien coraz krotszy, szaro,szaro i czekanie na snieg, na dluzszy dzien. No i magia swiat,,,kolory czerwieni, ostrej zieleni, pomarancze, mandarynki, nigdy lepiej nie smakuja, chociaz mozna je kupic caly rok. Swieto Lucji w grudniu, picie glogu-czyli goracego wina korzennego. Chata pachnaca gozdzikami, cynamonem. Pieczenie specjalow,,,,zapach goracej kuchni a za oknem uginajace sie drzewa od wiatru.
Nie gotuje na zapas, natomiast kisze ogorki, zaprawiam i susze grzyby, zamrazam fasolki, robie przetwory a reszte warzyw wlasnego wychowu staram sie przechowac do lutego.Najbardziej ciesze sie mlodymi letnimi ziemniakami podawanymi na Wigilie,,,,Juz nie moge sie doczekac:)
No i od samego czytania tego wątku wzięło mnie na jesienne gotowanie.
Bigos... wstyd się przyznać, robiłam pierwszy raz w życiu... ale wyszedł taki, jak trzeba. Upiekłam też chleb, wyrósł potężnie :)
Następny posiłek powinnam chyba zjeść dopiero w przyszłym tygodniu.
No i muszę przestać tu zaglądać, tylko przenieść się do działu diet! Tylko że kto to widział odchudzać się jesienią ;))))) ?
jesienią się nie da :))))))))) bo nasze ciałka musza sie przygotować na zimne czasy i magazynują, magazynują, magazynują :)))))) Ale wiosną i latem my to wszystko spalimy :)))))))
Ja jestem raczej ciepłolubna i jesień mnie nie kręci, a juz późna jesien to wogóle, bo nie moge jeździć na działkę tylko siedzę w domu. No moze te Marylkowo-Marinikowe klimaty ze świecami, muzyczką itd jakoś pozwolą się zahibernować i obudzić w ... kwietniu :)))))))))
ale i tak zawsze przychodzi w końcu jowialny Facet w Czerwieni i psuje cały ten jesienny klimacik... ;)))))))
A ja zbieram grzybki i mrożę w takich ilościach, jakie tylko mój mały zamrażalnik pomieści. W całym domu pachnie lasem, a ja nie mam ochoty opuścić kuchni.
Jeszcze ostatni słoiczek leczo i koniec.
No może jeszcze trochę aronii i żurawin :)
Jeszcze...
Jeszcze nie koniec jesieni, nie koniec skarbów z działki czy lasu, jeszcze można coś przygotowć, ususzyć.
W pokoju schną orzechy włoskie, a na porozkładanych gazetach natka selera i pietruszki.
I nawet w wynajętym mieszkaniu czuję się jak w domu.
Pozdrawiam :)
Jesień, kocham jesień, nareszcie nie ma upałów, slonko przyświeca ale takie , jak to moja mama mówiła "macosze",
że to niby świeci a nie grzeje. Ale ja właśnie takie lubię.
Jesień to dla mnie grzybobranie, robienie zapsów na zimę...
ale przede wszystkim to zapowiedź zimy, chlodów, mrozów , śniegu i właśnie to lubię - zimę.
Wiem , że jestem w mniejszości, ale lubię chłód, zimno...taka juz jestem.
W lecie trudno mi sie ochłodzić, zawsze mi za ciepło, w zimie łatwiej jest się ogrzać do odpowiedniej temperatury.
Chciałabym dodać, że jesienią ( tak jak Luckystar), staję sie bardziej aktywna w kuchni... i nie tylko... ( bez podtekstów)
pozdrawiam jasia
Pozdrawiam Cię mniejszościowo, bo choć nie lubię marznać i w zimne miesiące ciągnę za sobą metry szali, a ciepły sweter to mój najlepszy przyjaciel, to jesienią jest mi ogólnie dobrze :)))
Till, ale wlasnie caly urok jesieni polega na otulaniu sie w tych szalach i swetrach :))) przeciez nie robimy tego latem :)) latem jestesmy wrecz chyba mniej przytulni bo jest nam goraco i czlowiek ucieka od ubrania a nawet bliskosci drugiego czlowieka wydzielajacego jeszcze wiecej ciepla...;)) natomiast jak przychodzi jesien to nagle chcesz sie wtulic w szal albo w ramiona ukochanej osoby;)) .... eeeech to takie romantyczne... Wyobrazasz sobie zeby sie ktos tulil w kostium bikini ????
Użytkownik luckystar napisał w wiadomości:
>... Wyobrazasz
> sobie zeby sie ktos tulil w kostium bikini ????
Myślę, że niejeden facet tulił kostium bikini...wraz z jego zawartością... :)))
Natomiast uwaga o większej "przytulności" w okresie jesiennym to mi się podoba! To jest potężny i niepodważalny argument za wyższością jesieni nad innymi dość banalnymi porami roku ;)))))
hahaha sa nawet tacy co tula kostiumy bez zawartosci :))) ale o tym cicho sza ....:)))
No, no , to tulenie jest najprzyjemniejsze.