Całkiem oklapłam już...nie wiem, nie umiem, nie potrafię, nie mam siły...
Jak poradzić sobie z takim komponowaniem jadłospisu by było zdrowo, ale i tanio.
No bo jak moje dziecko chce płatki kukurydziane no to szukam bez cukru, a takie to kosztują krocie. Albo odpuszczam i kupuję zwykłe no-name po 2,40. Najtańsze gatunki mięsa to te najtłustsze. Najtańsze wędliny to te najbardziej nafaszerowane chemią. Ile można żywić się kurczakiem. Też nie wiadomo jakimi hormonami pasiony. Ryby są drogie horrendalnie. Kupuję lepsze wędliny, ale dosłownie w plasterkach i dla Młodego. Ja jem pasztety. Karkówka schab jako wędlina na chleb? Uch, kupuję czasem, ale by na dłużej starczyło musiałabym wydzielać, a dopychac sie czymś innym. Nie przepadamy z młodym za dżemami, więc akurat tym nie uda się zapchac żołądka. Nie będę przeciez zmuszac dziecka! Ze względu na chorobę powinnam jeść dietetycznie, ale wtedy chyba bym zbankrutowała. Więc dokładam do Młodego bo on rośnie,a ja jem byle co. Nie mam siły ani czasu ani pieniędzy (bilet 30 minutowy 3,60 to w jedną stronę) na jazdy poza centrum na tańsze zakupy do hipermarketów skoro na własnych plecach nie jestem w stanie przytargać tyle by oszczędnosci zwróciły mi się choćby na transporcie.
Przepraszam...jakos tak mnie naszła frustracja, nie umiem sobie poradzić. A kiedy widze ile wydaję na jedzenie...czy tylko ja tak mam? Czy wszystko tak podrożało, czy ja nie umiem gospodarować. :(
Na pewno umiesz Duniaszko gospodarowac... To te ceny jakos tak z dnia na dzien rosna ;/ Ja tez chcialabym zdrowo i tanio... Ostatnio zaczelam sama piec mieso- kupuje filety z indyka, albo schab (schab, czasem w promocji, z koscia, po 9,90-kosc odkrajam,niezbyt dokladnie- i gotuje na niej zupki- zawsze cos oskubie i mam wkladki ;)) i przyrzadzam wedlug Aleex- nie wymaga dlugiego gotowania, raptem 40 minut- a wiec i gazu/pradu duzo nie zuzyje.. Ostatnio sama zrobilam protalowa szynke- z filetow.. Ta juz wymagala dluzszego gotowania, ale przynajmniej wiem co jem (znaczy filety z indyka i kurczaka). Takie miesa- przygotowane samemu, dluzej wytrzymuja, nie schna, nie plesnieja no i smakuja...Ja te miesa- na kanapki.. A obiady wymyslam rozne, czesto bezmiesne.. Dzis, w pol godziny zrobilam np placki bananowe.. I chlopaki szczesliwe!!
Nie martw się nie ty jedna masz problem.Ogólnie żywnośc jest droga i niewiadomo co kupowac,żeby było tanio i smacznie.Może kup płaty śledziowe i zrób je z cebulką w oliwie,będziesz miała na kolacje.Nawet sery są drogie,co po przeanalizowaniu wychodzi,że lepiej kupic kawałek szynki,czy baleronu.Samym dżemem to się nie najjesz,gdyż to głodne jedzenie,przynajmniej dla mnie.Jak by nie było to teraz prawie wszystko jest napędzane chemią.
Kupuję mięso w promocji, jak upoluję okazję to też wiecej, np masło 250 g kostki z mojej ulubionej mleczarni to od razu 4 kupiłam i zamroziłam. Ale zamrażalnik mam mały. Więc mam wybór: albo gotuję i zamrażam co oszczędza mi czas i siły, bo wracam z pracy naprawdę zmęczona ok. 17, albo zamrażam zapasy upolowane i muszę przyrządzać obiad w sumie na bieżąco. Jakoś dotąd udaje mi się połączyć obie rzeczy, ale wtedy jest to planowanie krótkoterminowe.
Bezmięsne obiady w zasadzie u mnie to już codzienność. Dobrze, że Syn jada pełnowartościowe posiłki w szkole (140 zł na msc.), więc odpada mi kombinowanie z jakimiś szczególnymi posiłkami po południu, ale on w tym wieku, że zjada chyba więcej ode mnie. :) Gdzie on to gromadzi? :)
Młody jest fanem płatków śniadaniowych, ale sama już nie wiem, czy zdrowe są czy nie. Mleko tak, ale żadnego musli rano to on jeść nie będzie, tylko płatki.
Najgorszy czas przychodzi dla mnie zimą. Akurat te warzywa swojskie kapusta, fasola są u mnie niewskazane. Nie jem ziemniaków. Ograniczyć mam cebulę. A reszta taka droga. Mrożonki też. A ile można żyć na marchewce z groszkiem.
Czasami jak czytam przepisy to mi smutno, że nie moge tak po prostu pójść do sklepu i kupić potrzebnych składników na danie na które mam ochotę. Inna sprawa, że niektórych rzeczy nie można dostać w małych porcjach, a jak ugotuję coś na kilka osób, ma dużą szansę się zmarnować przy naszej dwójce. A na to mnie nie stać.
Moje Dziecie tez jest fanem platkow... Na szczescie(??), uczy sie od nas, znaczy ode mnie i Najdrozszego i coraz czesciej wybiera musli na platkach owsianych, albo same platki owsiane (ja ze wzgledu na protal, Najdrozszy po prostu lubi zdrowo jesc). Mam wrazenie ze musli na bazie platkow owsianych, nawet takie nie najlepszej firmy, jest lepsze, zdrowsze niz platki. A cenowo chyba nie odbiegaja...My za takie prawie kilogramowe placimy ok. 5 zl, w tesco.. A najesc sie mozna porzadnia- dluga trzyma.. Obiady czesto gesto, jak z miesem - to jeden, dwa filety, pokrojone na paski/kostki, podsmazone w duzej patelni, z bardzo duza iloscia sezonowych warzyw.. Do tego ryz, kasza albo makaron, i obiad na 2 dni, dla 3 osob, zrobiony nieduzym nakladem finansowym i czasowym.. Bo z czasem u mnie tez krucho.. A raczej z zapalem do stania przy garach.. ;/ Wszyscy zadowoleni- ja szybko zrobieobiad, Mlody wcina bo lubi z tego wszystko a Najdrozszy zadowolony, bo mieso je i ukochane warzywa..
Ja już przestałam sobie robić nadzieje na tanie i dobre - zdrowe jedzenie.Jednak tanie wedliny to zawsze będą gorszej jakości. Staram się jednak przyżądzać je w zdrowszy sposób. Jedzenie jest tak drogie że nie stać mnie na większość zdrowych rzeczy.
Wiem że to nie pocieszenie ale nie tylko Ty tak masz ja jestem przerażona cenami w sklepie i też wcinam pasztety. :)
Często robie pasty np białego serka i tuńczyka i nie wychodzi tak super drogo a i na chlebku jest super. kombinować trzeba jak się da i szukać okazji by tanio kupić.
Duniaszko, uwierz mi nie tylko Ty dostajesz "kota" przez te ciągle rosnące ceny. Ja kiedyś jechałam do supermarketu raz w tygodniu i wydawałam 300 zł,wystarczało dokładnie na tydzień. Teraz za tą samą kwotę mam zakupy na 4 dni. U mnie jest trochę inaczej, bo mam 4 facetów do wyżywienia. Jeszcze dobrze nie zdążę ugotować, a już nic nie ma:) Nie podaję codziennie mięsa, ale jak go nie ma, to muszę zrobić 60 pierogów np. z kapustą, a i tak na kolację mięcho musi być. Już pomijając fakt, że ciągle tkwię przy garach, to jeszcze ta kasa właśnie! Ja mam to szczęście, że mam dostęp do taniej dziczyzny, ale tego te moje małe łajzy nie chcą jeść. Ciągle im wmawiam, że jedzą coś innego niż w rzeczywistości. Zeżrą mnie z kopytami niedługo, hahahah
Jeśli to Cię jakoś urządza, to chętnie tą dziczyzną się z tobą podzielę:) Nie wiem ile Twój synek ma lat, ale jeśli potrzebujesz jakieś ciuchy czy cokolwiek, też chętnie Ci oddam. Mam nadzieję, że nie uraziłam Cię niczym. Moja propozycja jest szczera i poważna. Nie damy się pieprzonemu kryzysowi!
Almiro, nie uraziłaś mnie. :) Radzę sobie jak mogę i nie wstyd mi, bo wstyd to kraść i leżeć bykiem i mówić daj. :)
Z ciuchami nie tak źle, bo mam przyjaciółkę, która ma syna o 2 lata starszego od mojego - mój ma 10 lat i 146 cm wzrostu! jeny jak on rośnie!, i co jakiś czas dostaję od niej cały worek rzeczy z których wyrósł jej syn, tak więc zostaje mi kupowanie butów i bielizny dla Młodego. Twoje Sokoły są chyba starsze jak patrzę po zdjeciach. :)
Jeśli masz dostęp do taniej dziczyzny to ja chętnie kupię trochę, choć nie przyrządzałam nigdy takowych dań, acz pamiętam jako dziecię ich smak. Bosski. :) Wiem, że jesteś z okolic Piły a ja z Poznania, więc dogadamy się jakoś na PW. Bardzo Ci dziękuję.
Odnośnie ilości i jakości jedzenia - sama pamiętam czasy na wsi, stan wojenny, rodzice - inteligencja pracująca, więc żadne tam koneksje i umięjętnosci kombinowania i dobrze pamiętam oszczędności na jedzeniu, popychanie nosem plasterka kiełbasy na chlebie, słodycze jako rarytas raz w tygodniu (to może nie było w sumie tak złe), ale do dziś nauczyłam się starać nie marnować jedzenia, nie grymasić (uczę tego syna, mimo wszystko), ale też doceniać sztukę samodzielnego przygotowania dań. Szczególnie coś z pozornie niczego.
W symie tytuł powienien być tanio, zdrowo i ...do syta.
Kochane dziewczyny! Ja też mam taki sam problem. Ciągle tylko trzeba się głowić, co by tu można zrobić,ażeby zapchać wszystkim domownikom brzuchy.Zawsze robimy zakupy na dłuższy czas.I musimy jechać do małej metropolii 5 km.Mówię Wam,ile się natargaliśmy tych tobołów,aż mało rąk nieoberwiemy,nie mówiąc już o reszcie naszych przemęczonych narządów. Też gotuje więcej i wtedy mam na 2, a czasami i na 3 dni.Tak samo nawet ostatnio zastanawiałam się, czy ja dobrze gospodarze tym skromnym budżetem domowym,ale widać inaczej się nie da.
Oj kochana! Z tymi cenami teraz to prawdziwe szambo. Ja jak idę do sklepu to chora jestem, zwłaszcza, że gotuję dla 7, a w weekendy dla 9 osób (zaznaczę - mięsożernych i ciężko wybrednych osób). Mama daje mi tygodniowo 80 złotych, jajka i ziemniaki do woli (tylko na obiady). Brat z dziewczyną nie dorzucają sie, a jedzą jak dzikie. Także ciężko trzeba się nakombinować, żeby zrobić dobry, syty, tani obiad. Teraz i tak jest lepiej, bo były czasy, że nie jadłam śniadania i kolacji, żeby tylko trochę zaoszczędzić. Dasz radę, wszystkie damy!
No ja własnie nie rozumiem tego wybrzydzania jak się je u kogoś i to za darmo! Mało tego jak nie ma się co się lubi, to się lubi co się ma. A i tak czasami staram się przygotowac coś extra bo człowiek by zwariował ciągle przykręcając śrubę.
Powiem Ci tak: dla mojej rodziny obiad bez miesa, to żaden obiad, a cieżko coś taniego wyczarować z tego materiału. Jak się wku.... to im podziekuję za "współpracę". Masz rację czasem trzeba sobie pozwolić, bo inaczej co człowiek miałby z życia?
Podziwiam. Ja w podobnej sytuacji juz dawno 'podziekowalabym' bratu i jego partnerce. A jezeli juz, to z pewnoscia obciazylabym kosztami (podzielic proporcjonalnie rachunki).
O matko! onlyred...ja nie myslalam, ze Ty dla tylu osob musisz gotowac....fakt, ze jestes zmeczona i masz do tego prawo! Dla siodemki, codziennie...jestes bardzo dzielna mam nadzieje, ze chociaz rodzina jest Ci za to wdzieczna...pozdrawiam
Co do wedlin to tu gdzie mieszkam ciezko spotkac dobre prawdziwe pachnace... A jak juz to trzeba za 4 plasterki placic jak za kilogram! Wiec robie pieczenie, przewaznie indycze, miesko dobre i niedrogie, do tego przyprawy, kasza manna, jajka, starta marchew i cukinia, czosnek, namoczona bulka, na godzinke do piekarnika i mamy na 2-3 dni i moje chlpaki nawet wedlin nie chca wachac. Pasty przerozne, z sera, tunczyka, jajek, a obiady to juz roznie ale rzeczywiscie bez surowca to ciezko kombinowac. Mieso z supermarketow to swinstwo a ze sklepow masarskich dwa razy drozsze, za to na farmach mozna kupic swieze ale w dobrej cenie, wiec czesto jezdzimy i robimy zapas do zamrazarki (polecam wszystkim w UK). Pocieszam sie tym ze innymi rzeczami, np chemia, odziez, mozna tu zaoszczedzic na koszt zywnosci i powiem tyle ze bedac na urlopie w Polsce, robiac zakupy nie raz opadala mi szczeka i podziwiam ludzi, ktorzy te zakupy robia tam przez caly czas...
Moze macie jakieś patenty, triki na gotowanie albo oszczędzanie na jedzeniu, ale tak by zachować jego wartosci odżywcze. No bo najtańsze owszem są potrawy z mąki typu pierogi, makarony, naleśniki, ale jeśli się jest na diecie czy to odchudzającej czy to niskowęglowodanowej (jak ja) to takie potrawy są okazjonalne. :( Może jest na WŻ jakiś przykład, podpowiedzcie proszę.
Duniaszko....oszczedzic mozna duzo... gotujac...najdrozszym zywieniem sie, sa wlasnie kanapki...i chyba najgorszym jesli chodzi o zdrowie...bo wedliny to nic jak chemia...sery sa bardzo tluste itd....co pozostaje? Zupy...postaraj sie co drugi dzien ugotowac zupe, taka pozywna gesta, do ktorej wrzucisz duzo marchewki, ziemniakow, makaron, czy ryz, szpinak, pszenice, kasze, fasole roznego gatunku..Twarogi...gotowane ziemniaki na zoladek sa zdrowe, sadzone jajka, mieso 2-3 razy w tygodniu...indyk jast tani i zdrowy, i dobry rowniez na zimno. POstaraj sie upiec raz w tygodniu ciasto, jest duzo przepisow oszczednosciowych i lekkich. Na sniadanie mozna raz zrobic makaron na mleku, kluski lane, owsianke... Na takim zywieniu sie zaoszczedzi, ale trzeba poswiecic wiecej czasu, i czesciej robic zakupy...ale sa dania, ktore mozna ugotowac na dwa dni...moja mama nie lubi stac przy garach i bardzo oszczedza na jedzeniu...robi bardzo dobry gulasz wieprzowy na 2 dni, do tego ziemniaki lub kasza...
Jesli chodzi o platki sniadaniowe to te markowe wcale nie sa lepsze od tych no-name...
No właśnie zupy...musze chyba więcej ich gotować. Obiady gotuję od podstaw i rzadko używam półproduktów, bo drogie. Ze względu na moją chorobę ograniczam węglowodany i potrawy ciężkostrawne, ale synek wciąga makaron aż miło. Zastanawiam się nad pastami na kanapki, gdzieś był wątek Agika o nich,muszę poszukać.
Duniaszko... Ja dzis zrobilam bigos- chudziusienki.. na kurczaku (znowu kurczak..) http://wielkiezarcie.com/recipe50845.html Siedze teraz i czytam z paragonu: kapusta biala 1,66 kg = 1,58 zl, pomidory w puszce(zamiast przecieru)- 1,85zl, kostka drobiowa (kupilam 12 szt) 2,88 zl, 0,5 kg pieczarek 3,95 zl, do tego wrzucilam 3 pojedyncze filety pokrojone w drobna kostke (moze ich bylo z 0,5kg, czyli to jakies 7,oo zl) dwie starte marchewki (mialam w lodowce, 1,00 zl moze??) i 3 cebule (tez okolo 1,00 zl) Gotowal mi sie bigosik okolo godziny, godziny dwadziescia... I jest- gotowy, pyszny, bardziej slodki niz na kiszonej, chudziutki i pachnacy.. My, w trojke, spokojnie mamy na 2 dni. (nawet ja protalu moge go zjesc!!), na Wasza dwojke starczy na 2 dni a reszte mozesz sobie zamrozic.. Albo, jesli nie miacie nic przeciwko jedzeniu czegos przez 4 dni (ja akurat taki bigos moglabym jesc i jesc.. :))), masz obiad na ponad pol tygodnia....:)
Całkiem oklapłam już...nie wiem, nie umiem, nie potrafię, nie mam siły...
Jak poradzić sobie z takim komponowaniem jadłospisu by było zdrowo, ale i tanio.
No bo jak moje dziecko chce płatki kukurydziane no to szukam bez cukru, a takie to kosztują krocie. Albo odpuszczam i kupuję zwykłe no-name po 2,40. Najtańsze gatunki mięsa to te najtłustsze. Najtańsze wędliny to te najbardziej nafaszerowane chemią. Ile można żywić się kurczakiem. Też nie wiadomo jakimi hormonami pasiony. Ryby są drogie horrendalnie. Kupuję lepsze wędliny, ale dosłownie w plasterkach i dla Młodego. Ja jem pasztety. Karkówka schab jako wędlina na chleb? Uch, kupuję czasem, ale by na dłużej starczyło musiałabym wydzielać, a dopychac sie czymś innym. Nie przepadamy z młodym za dżemami, więc akurat tym nie uda się zapchac żołądka. Nie będę przeciez zmuszac dziecka! Ze względu na chorobę powinnam jeść dietetycznie, ale wtedy chyba bym zbankrutowała. Więc dokładam do Młodego bo on rośnie,a ja jem byle co. Nie mam siły ani czasu ani pieniędzy (bilet 30 minutowy 3,60 to w jedną stronę) na jazdy poza centrum na tańsze zakupy do hipermarketów skoro na własnych plecach nie jestem w stanie przytargać tyle by oszczędnosci zwróciły mi się choćby na transporcie.
Przepraszam...jakos tak mnie naszła frustracja, nie umiem sobie poradzić. A kiedy widze ile wydaję na jedzenie...czy tylko ja tak mam? Czy wszystko tak podrożało, czy ja nie umiem gospodarować. :(
Na pewno umiesz Duniaszko gospodarowac... To te ceny jakos tak z dnia na dzien rosna ;/
Ja tez chcialabym zdrowo i tanio... Ostatnio zaczelam sama piec mieso- kupuje filety z indyka, albo schab (schab, czasem w promocji, z koscia, po 9,90-kosc odkrajam,niezbyt dokladnie- i gotuje na niej zupki- zawsze cos oskubie i mam wkladki ;)) i przyrzadzam wedlug Aleex- nie wymaga dlugiego gotowania, raptem 40 minut- a wiec i gazu/pradu duzo nie zuzyje.. Ostatnio sama zrobilam protalowa szynke- z filetow.. Ta juz wymagala dluzszego gotowania, ale przynajmniej wiem co jem (znaczy filety z indyka i kurczaka). Takie miesa- przygotowane samemu, dluzej wytrzymuja, nie schna, nie plesnieja no i smakuja...Ja te miesa- na kanapki.. A obiady wymyslam rozne, czesto bezmiesne.. Dzis, w pol godziny zrobilam np placki bananowe.. I chlopaki szczesliwe!!
Nie martw się nie ty jedna masz problem.Ogólnie żywnośc jest droga i niewiadomo co kupowac,żeby było tanio i smacznie.Może kup płaty śledziowe i zrób je z cebulką w oliwie,będziesz miała na kolacje.Nawet sery są drogie,co po przeanalizowaniu wychodzi,że lepiej kupic kawałek szynki,czy baleronu.Samym dżemem to się nie najjesz,gdyż to głodne jedzenie,przynajmniej dla mnie.Jak by nie było to teraz prawie wszystko jest napędzane chemią.
Kupuję mięso w promocji, jak upoluję okazję to też wiecej, np masło 250 g kostki z mojej ulubionej mleczarni to od razu 4 kupiłam i zamroziłam. Ale zamrażalnik mam mały. Więc mam wybór: albo gotuję i zamrażam co oszczędza mi czas i siły, bo wracam z pracy naprawdę zmęczona ok. 17, albo zamrażam zapasy upolowane i muszę przyrządzać obiad w sumie na bieżąco. Jakoś dotąd udaje mi się połączyć obie rzeczy, ale wtedy jest to planowanie krótkoterminowe.
Bezmięsne obiady w zasadzie u mnie to już codzienność. Dobrze, że Syn jada pełnowartościowe posiłki w szkole (140 zł na msc.), więc odpada mi kombinowanie z jakimiś szczególnymi posiłkami po południu, ale on w tym wieku, że zjada chyba więcej ode mnie. :) Gdzie on to gromadzi? :)
Młody jest fanem płatków śniadaniowych, ale sama już nie wiem, czy zdrowe są czy nie. Mleko tak, ale żadnego musli rano to on jeść nie będzie, tylko płatki.
Najgorszy czas przychodzi dla mnie zimą. Akurat te warzywa swojskie kapusta, fasola są u mnie niewskazane. Nie jem ziemniaków. Ograniczyć mam cebulę. A reszta taka droga. Mrożonki też. A ile można żyć na marchewce z groszkiem.
Czasami jak czytam przepisy to mi smutno, że nie moge tak po prostu pójść do sklepu i kupić potrzebnych składników na danie na które mam ochotę. Inna sprawa, że niektórych rzeczy nie można dostać w małych porcjach, a jak ugotuję coś na kilka osób, ma dużą szansę się zmarnować przy naszej dwójce. A na to mnie nie stać.
Moje Dziecie tez jest fanem platkow... Na szczescie(??), uczy sie od nas, znaczy ode mnie i Najdrozszego i coraz czesciej wybiera musli na platkach owsianych, albo same platki owsiane (ja ze wzgledu na protal, Najdrozszy po prostu lubi zdrowo jesc). Mam wrazenie ze musli na bazie platkow owsianych, nawet takie nie najlepszej firmy, jest lepsze, zdrowsze niz platki. A cenowo chyba nie odbiegaja...My za takie prawie kilogramowe placimy ok. 5 zl, w tesco.. A najesc sie mozna porzadnia- dluga trzyma..
Obiady czesto gesto, jak z miesem - to jeden, dwa filety, pokrojone na paski/kostki, podsmazone w duzej patelni, z bardzo duza iloscia sezonowych warzyw.. Do tego ryz, kasza albo makaron, i obiad na 2 dni, dla 3 osob, zrobiony nieduzym nakladem finansowym i czasowym.. Bo z czasem u mnie tez krucho.. A raczej z zapalem do stania przy garach.. ;/ Wszyscy zadowoleni- ja szybko zrobieobiad, Mlody wcina bo lubi z tego wszystko a Najdrozszy zadowolony, bo mieso je i ukochane warzywa..
Ja już przestałam sobie robić nadzieje na tanie i dobre - zdrowe jedzenie.Jednak tanie wedliny to zawsze będą gorszej jakości. Staram się jednak przyżądzać je w zdrowszy sposób. Jedzenie jest tak drogie że nie stać mnie na większość zdrowych rzeczy.
Wiem że to nie pocieszenie ale nie tylko Ty tak masz ja jestem przerażona cenami w sklepie i też wcinam pasztety. :)
Często robie pasty np białego serka i tuńczyka i nie wychodzi tak super drogo a i na chlebku jest super. kombinować trzeba jak się da i szukać okazji by tanio kupić.
Duniaszko, uwierz mi nie tylko Ty dostajesz "kota" przez te ciągle rosnące ceny. Ja kiedyś jechałam do supermarketu raz w tygodniu i wydawałam 300 zł,wystarczało dokładnie na tydzień. Teraz za tą samą kwotę mam zakupy na 4 dni. U mnie jest trochę inaczej, bo mam 4 facetów do wyżywienia. Jeszcze dobrze nie zdążę ugotować, a już nic nie ma:) Nie podaję codziennie mięsa, ale jak go nie ma, to muszę zrobić 60 pierogów np. z kapustą, a i tak na kolację mięcho musi być. Już pomijając fakt, że ciągle tkwię przy garach, to jeszcze ta kasa właśnie! Ja mam to szczęście, że mam dostęp do taniej dziczyzny, ale tego te moje małe łajzy nie chcą jeść. Ciągle im wmawiam, że jedzą coś innego niż w rzeczywistości. Zeżrą mnie z kopytami niedługo, hahahah
Almiro, nie uraziłaś mnie. :) Radzę sobie jak mogę i nie wstyd mi, bo wstyd to kraść i leżeć bykiem i mówić daj. :)
Z ciuchami nie tak źle, bo mam przyjaciółkę, która ma syna o 2 lata starszego od mojego - mój ma 10 lat i 146 cm wzrostu! jeny jak on rośnie!, i co jakiś czas dostaję od niej cały worek rzeczy z których wyrósł jej syn, tak więc zostaje mi kupowanie butów i bielizny dla Młodego. Twoje Sokoły są chyba starsze jak patrzę po zdjeciach. :)
Jeśli masz dostęp do taniej dziczyzny to ja chętnie kupię trochę, choć nie przyrządzałam nigdy takowych dań, acz pamiętam jako dziecię ich smak. Bosski. :) Wiem, że jesteś z okolic Piły a ja z Poznania, więc dogadamy się jakoś na PW. Bardzo Ci dziękuję.
Odnośnie ilości i jakości jedzenia - sama pamiętam czasy na wsi, stan wojenny, rodzice - inteligencja pracująca, więc żadne tam koneksje i umięjętnosci kombinowania i dobrze pamiętam oszczędności na jedzeniu, popychanie nosem plasterka kiełbasy na chlebie, słodycze jako rarytas raz w tygodniu (to może nie było w sumie tak złe), ale do dziś nauczyłam się starać nie marnować jedzenia, nie grymasić (uczę tego syna, mimo wszystko), ale też doceniać sztukę samodzielnego przygotowania dań. Szczególnie coś z pozornie niczego.
W symie tytuł powienien być tanio, zdrowo i ...do syta.
Kochane dziewczyny! Ja też mam taki sam problem. Ciągle tylko trzeba się głowić, co by tu można zrobić,ażeby zapchać wszystkim domownikom brzuchy.Zawsze robimy zakupy na dłuższy czas.I musimy jechać do małej metropolii 5 km.Mówię Wam,ile się natargaliśmy tych tobołów,aż mało rąk nieoberwiemy,nie mówiąc już o reszcie naszych przemęczonych narządów. Też gotuje więcej i wtedy mam na 2, a czasami i na 3 dni.Tak samo nawet ostatnio zastanawiałam się, czy ja dobrze gospodarze tym skromnym budżetem domowym,ale widać inaczej się nie da.
Oj kochana! Z tymi cenami teraz to prawdziwe szambo. Ja jak idę do sklepu to chora jestem, zwłaszcza, że gotuję dla 7, a w weekendy dla 9 osób (zaznaczę - mięsożernych i ciężko wybrednych osób). Mama daje mi tygodniowo 80 złotych, jajka i ziemniaki do woli (tylko na obiady). Brat z dziewczyną nie dorzucają sie, a jedzą jak dzikie. Także ciężko trzeba się nakombinować, żeby zrobić dobry, syty, tani obiad. Teraz i tak jest lepiej, bo były czasy, że nie jadłam śniadania i kolacji, żeby tylko trochę zaoszczędzić. Dasz radę, wszystkie damy!
No ja własnie nie rozumiem tego wybrzydzania jak się je u kogoś i to za darmo! Mało tego jak nie ma się co się lubi, to się lubi co się ma. A i tak czasami staram się przygotowac coś extra bo człowiek by zwariował ciągle przykręcając śrubę.
Powiem Ci tak: dla mojej rodziny obiad bez miesa, to żaden obiad, a cieżko coś taniego wyczarować z tego materiału. Jak się wku.... to im podziekuję za "współpracę".
Masz rację czasem trzeba sobie pozwolić, bo inaczej co człowiek miałby z życia?
Podziwiam. Ja w podobnej sytuacji juz dawno 'podziekowalabym' bratu i jego partnerce. A jezeli juz, to z pewnoscia obciazylabym kosztami (podzielic proporcjonalnie rachunki).
O matko! onlyred...ja nie myslalam, ze Ty dla tylu osob musisz gotowac....fakt, ze jestes zmeczona i masz do tego prawo! Dla siodemki, codziennie...jestes bardzo dzielna mam nadzieje, ze chociaz rodzina jest Ci za to wdzieczna...pozdrawiam
Co do wedlin to tu gdzie mieszkam ciezko spotkac dobre prawdziwe pachnace... A jak juz to trzeba za 4 plasterki placic jak za kilogram! Wiec robie pieczenie, przewaznie indycze, miesko dobre i niedrogie, do tego przyprawy, kasza manna, jajka, starta marchew i cukinia, czosnek, namoczona bulka, na godzinke do piekarnika i mamy na 2-3 dni i moje chlpaki nawet wedlin nie chca wachac. Pasty przerozne, z sera, tunczyka, jajek, a obiady to juz roznie ale rzeczywiscie bez surowca to ciezko kombinowac. Mieso z supermarketow to swinstwo a ze sklepow masarskich dwa razy drozsze, za to na farmach mozna kupic swieze ale w dobrej cenie, wiec czesto jezdzimy i robimy zapas do zamrazarki (polecam wszystkim w UK). Pocieszam sie tym ze innymi rzeczami, np chemia, odziez, mozna tu zaoszczedzic na koszt zywnosci i powiem tyle ze bedac na urlopie w Polsce, robiac zakupy nie raz opadala mi szczeka i podziwiam ludzi, ktorzy te zakupy robia tam przez caly czas...
Moze macie jakieś patenty, triki na gotowanie albo oszczędzanie na jedzeniu, ale tak by zachować jego wartosci odżywcze. No bo najtańsze owszem są potrawy z mąki typu pierogi, makarony, naleśniki, ale jeśli się jest na diecie czy to odchudzającej czy to niskowęglowodanowej (jak ja) to takie potrawy są okazjonalne. :( Może jest na WŻ jakiś przykład, podpowiedzcie proszę.
Duniaszko....oszczedzic mozna duzo... gotujac...najdrozszym zywieniem sie, sa wlasnie kanapki...i chyba najgorszym jesli chodzi o zdrowie...bo wedliny to nic jak chemia...sery sa bardzo tluste itd....co pozostaje? Zupy...postaraj sie co drugi dzien ugotowac zupe, taka pozywna gesta, do ktorej wrzucisz duzo marchewki, ziemniakow, makaron, czy ryz, szpinak, pszenice, kasze, fasole roznego gatunku..Twarogi...gotowane ziemniaki na zoladek sa zdrowe, sadzone jajka, mieso 2-3 razy w tygodniu...indyk jast tani i zdrowy, i dobry rowniez na zimno. POstaraj sie upiec raz w tygodniu ciasto, jest duzo przepisow oszczednosciowych i lekkich.
Na sniadanie mozna raz zrobic makaron na mleku, kluski lane, owsianke...
Na takim zywieniu sie zaoszczedzi, ale trzeba poswiecic wiecej czasu, i czesciej robic zakupy...ale sa dania, ktore mozna ugotowac na dwa dni...moja mama nie lubi stac przy garach i bardzo oszczedza na jedzeniu...robi bardzo dobry gulasz wieprzowy na 2 dni, do tego ziemniaki lub kasza...
Jesli chodzi o platki sniadaniowe to te markowe wcale nie sa lepsze od tych no-name...
No właśnie zupy...musze chyba więcej ich gotować. Obiady gotuję od podstaw i rzadko używam półproduktów, bo drogie. Ze względu na moją chorobę ograniczam węglowodany i potrawy ciężkostrawne, ale synek wciąga makaron aż miło. Zastanawiam się nad pastami na kanapki, gdzieś był wątek Agika o nich,muszę poszukać.
Duniaszko... Ja dzis zrobilam bigos- chudziusienki.. na kurczaku (znowu kurczak..) http://wielkiezarcie.com/recipe50845.html
Siedze teraz i czytam z paragonu: kapusta biala 1,66 kg = 1,58 zl, pomidory w puszce(zamiast przecieru)- 1,85zl, kostka drobiowa (kupilam 12 szt) 2,88 zl, 0,5 kg pieczarek 3,95 zl, do tego wrzucilam 3 pojedyncze filety pokrojone w drobna kostke (moze ich bylo z 0,5kg, czyli to jakies 7,oo zl) dwie starte marchewki (mialam w lodowce, 1,00 zl moze??) i 3 cebule (tez okolo 1,00 zl) Gotowal mi sie bigosik okolo godziny, godziny dwadziescia... I jest- gotowy, pyszny, bardziej slodki niz na kiszonej, chudziutki i pachnacy.. My, w trojke, spokojnie mamy na 2 dni. (nawet ja protalu moge go zjesc!!), na Wasza dwojke starczy na 2 dni a reszte mozesz sobie zamrozic.. Albo, jesli nie miacie nic przeciwko jedzeniu czegos przez 4 dni (ja akurat taki bigos moglabym jesc i jesc.. :))), masz obiad na ponad pol tygodnia....:)