No właśnie, ja do tej pory gotowałam na malutkim ogniu pod przykryciem (pokrywka z wylotem pary), ale zrobiono mi uwagę, że rosół powinno gotować się bez przykrycia. Gdy tak zrobiłam to było go dużo mniej, a w ogóle miałam wrażenie że te dobre smaki wyparowały i osadziły się na okapie i ścianach garnka. A może się mylę, może te dobre "ciężkie" smaki zostały a wyparowała sama woda. No kurcze mam teraz dylemat. Ale w efekcie dolałam wody ( o zgrozo) bo rosołu po paru godzinach pykania było prawie o polowę mniej.
Na garnek kładę z boku drewnianą łyżkę, przykrywam pokrywką i gotuję na bardzo małym ogniu.Zostaje tylko mała szparka oddzielająca łyżkę od pokrywki.Moja babcia jak wychodziła do kościoła w niedzielę to zawsze tak gotowała rosół, po mszy jak wracała rosół był gotowy i bardzo klarowny. Nie gotuje się rosołu bez przykrycia bo się wygotuje:) Pozdrawiam i smacznego życzę
Ja rosołu nie przykrywam tylko gotuję na małym ogniu. Gotuję w większym garnku.Po wyparowaniu zostaje mi tyle ile mi potrzeba więc nie muszę dolewać wody. Nie lubię jak mi w rosole coś pływa więc po ugotowaniu wyjmuję mięso i przecedzam rosół do mniejszego, odpowiedniego garnka. Warzywam przecedzam też dodatkowo w tym celu by dłużej się nie psuł rosół. Z warzywami szybciej kwaśnieje.
Ja nie przecedzam, bo mój mąż uwielbia warzywa z rosołu , zjada selera , pietruszkę i marchew za pierwszym podejściem.Ja zjadam pora bo mi bardzo smakuje:)Zielone części naci selera lub pietruszki przed wrzuceniem porządnie wiąże nitką. Przed końcem gotowania wyjmuje i wyrzucam.
as rosol powinno sie trzymac w tym samym garnku co sie gotowal,w nowym garnku szybciej skwasnieje tak mnie uczyla moja mama.Ja wyciagam tylko cebule bo tez przez nia moze skwasniec
Rosół gotuję w sobotę wieczorem. Stoi w kuchni. Jedzony jest w niedzielę. Reszta do lodówki i we wtorek gotuję zupę na nim i nie kiśnie mimo zmiany garnka. Garnek zmieniam zaraz po ugotowaniu czyli jak rosół jest jeszcze wrzący.
Rosół też przecedzam. Gotuję go zresztą bardzo dużo, m.in po to aby mieć bazę do innych zup. Część od razu jemy, a resztę (tę przecedzoną) wlewam gorącą do gorących twistów i zakręcam. Jak wystygną to do lodówki. Słoiki się zamkną i taki rosół-baza może stać dość długo ( u mnie czasami 4 tygodnie) i gdy nie mam czasu (a nie lubię kostek rosołowych, za to lubię dobre zupy) gotuję na nim jakąś inną zupę.
Dzieki Mamo R. to jest fajny pomysł z tą łyżką! Ja mam wszystkie przykrywki z wylotem pary, ale wypróbuję Twoją (babciną) metodę bo bardzo mi się podoba:) a przy okazji połączę wilka (przykrywać) z owcą (nie przykrywać). Pozdrawiam.
Witam i zadaję jedno proste pytanie, czy gotując rosół przykrywacie go? czy "pyka"bez przykrywki:)
Hej;)
Jeśli zależy mi na esencjonalnym rosołku to gotuję go na małym ogniu pod przykryciem.Ma wtedy zdecydowanie lepszy smak!
No właśnie, ja do tej pory gotowałam na malutkim ogniu pod przykryciem (pokrywka z wylotem pary), ale zrobiono mi uwagę, że rosół powinno gotować się bez przykrycia. Gdy tak zrobiłam to było go dużo mniej, a w ogóle miałam wrażenie że te dobre smaki wyparowały i osadziły się na okapie i ścianach garnka. A może się mylę, może te dobre "ciężkie" smaki zostały a wyparowała sama woda. No kurcze mam teraz dylemat. Ale w efekcie dolałam wody ( o zgrozo) bo rosołu po paru godzinach pykania było prawie o polowę mniej.
U mnie pyka bez przykrywki
u mnie gotuję z lekko uchyloną przykrywką.i na bardzo małym ogniu..:))
Na garnek kładę z boku drewnianą łyżkę, przykrywam pokrywką i gotuję na bardzo małym ogniu.Zostaje tylko mała szparka oddzielająca łyżkę od pokrywki.Moja babcia jak wychodziła do kościoła w niedzielę to zawsze tak gotowała rosół, po mszy jak wracała rosół był gotowy i bardzo klarowny.
Nie gotuje się rosołu bez przykrycia bo się wygotuje:) Pozdrawiam i smacznego życzę
Są różne szkoły gotowania rosołu, to prawda trochę się wygotuje, ale zawsze robię duży gar rosołu i to trochę nie zaszkodzi.
Ja rosołu nie przykrywam tylko gotuję na małym ogniu. Gotuję w większym garnku.Po wyparowaniu zostaje mi tyle ile mi potrzeba więc nie muszę dolewać wody. Nie lubię jak mi w rosole coś pływa więc po ugotowaniu wyjmuję mięso i przecedzam rosół do mniejszego, odpowiedniego garnka. Warzywam przecedzam też dodatkowo w tym celu by dłużej się nie psuł rosół. Z warzywami szybciej kwaśnieje.
Ja nie przecedzam, bo mój mąż uwielbia warzywa z rosołu , zjada selera , pietruszkę i marchew za pierwszym podejściem.Ja zjadam pora bo mi bardzo smakuje:)Zielone części naci selera lub pietruszki przed wrzuceniem porządnie wiąże nitką. Przed końcem gotowania wyjmuje i wyrzucam.
as rosol powinno sie trzymac w tym samym garnku co sie gotowal,w nowym garnku szybciej skwasnieje tak mnie uczyla moja mama.Ja wyciagam tylko cebule bo tez przez nia moze skwasniec
Rosół gotuję w sobotę wieczorem. Stoi w kuchni. Jedzony jest w niedzielę. Reszta do lodówki i we wtorek gotuję zupę na nim i nie kiśnie mimo zmiany garnka. Garnek zmieniam zaraz po ugotowaniu czyli jak rosół jest jeszcze wrzący.
Rosół też przecedzam. Gotuję go zresztą bardzo dużo, m.in po to aby mieć bazę do innych zup. Część od razu jemy, a resztę (tę przecedzoną) wlewam gorącą do gorących twistów i zakręcam. Jak wystygną to do lodówki. Słoiki się zamkną i taki rosół-baza może stać dość długo ( u mnie czasami 4 tygodnie) i gdy nie mam czasu (a nie lubię kostek rosołowych, za to lubię dobre zupy) gotuję na nim jakąś inną zupę.
Dzieki Mamo R. to jest fajny pomysł z tą łyżką! Ja mam wszystkie przykrywki z wylotem pary, ale wypróbuję Twoją (babciną) metodę bo bardzo mi się podoba:) a przy okazji połączę wilka (przykrywać) z owcą (nie przykrywać). Pozdrawiam.
U mnie pyka z lekko uchyloną przykrywką i jest klarowny .
U mnie tak samo. Kiedyś gotowałam pod przykryciem i nie był taki klarowny:)
Przykrywam,gdy naprawdę lekko "pyka",nie muszę nawet uchylać pokrywki.
Ja rosołu nie przykrywam pokrywką,gotuję na malutkim ogniu.
W mojej książce znajdziesz przepis na rosól oraz sposób jego gotowania: http://wielkiezarcie.com/recipe68381.html
Tu masz też mój artykuł i cenne porady dotyczące gotowania rosołu: http://wielkiezarcie.com/article67698.html
Robię dokładnie tak jak Mama Różyczki, albo gotuję w garnku z otwór na wylot pary. Rosół musi tak pykać 2 godz.