W ubiegłym roku posadziłam na działce kilkanaście krzaczków poziomek. W tym roku zbieram plony. I tak zbieram, zbieram, zbieram... i niegdy nie sądziłam że to powiem, ale powoli mi się przejadają :) Przede wszystkim jemy je na "surowo", robiłam też tartę z poziomkami. Poradzcie proszę do czego jeszcze można je wykorzysać? Niestety nie dają się za bardzo przechowywać - po kilku godzinach od zerwania zaczynają się sklejać i robią się rozciapciane. Pewnie można by zrobić jakiś dżem albo zamrozić, ale dżemów nie lubię a na mrożenie mam za małą lodówkę. Może macie jakieś pomysły na "bieżącą konsumpcję"?
Wsypac poziomki do wyparzonych słoiczków, wsypać cukier zamknąć i pasteryzować. W ten sposób robię latem jagody, wiśnie i inne owoce. Zimą dodaję do jogurtu, albo obsączam i zalewam galaretką, można użyć do ciasta
Z niego właśnie korzystam :D tylko że mam 6 krzaczków i sa dopiero 2 rok, ale coś tam sie zawsze uzbiera :) a i dodałam pare truskawek (takich domowych) pokrojonych na ćwiartki.
Mieszkam w miejscu, gdzie poziomek nikt nie sadzi, bo one po prostu SĄ. Na polanach, w lasach, na łakach.Dzikie.Zbiera sie je przy okazji,Zjada, a resztę zostawia innym.Jagody i grzyby też.
My uwielbiamy posłodzone i polane odrobiną mleka lub śmietank.Kiedy jeszcze żyła moja ciocia jak latem do niej jechaliśmy zawsze miała śmietankowca i z poziomkami był najsmaczniejszy. Znalazłam przepis w starym kajeciku: 1,5 litra śmietany, szklanka cukru, 9 czubatych łyżeczek żylatyny, cukier waniliowy, owoce.. Żylatyne zalać zimną, przegotowaną wodą ( 1/3 kubka półlitrowego). Po 20 minutach dopełnić wrzątkiem, wymieszać, ostudzić. śmietanę wymieszać z cukrami, połączyć z żylatyną. Wstawić na chwilę do lodówki , potem wymieszać z owocami. Ciocia robiła albo w tortownicy albo w pucharkach, a jak gdzieś jechaliśmy to w słoiczkach i taki wyjadany ze słoika smakował najlepiej. Aż mi ślinka pociekła
No właśnie! Wczoraj byłam w lesie z psami. Trafiłam na poziomkowe miejsce. Zonk! Poziomki zupełnie bez smaku i zapachu. Gorsze niż "ogrodowe". Byłam bardzo zdziwiona, bo pierwszy raz w życiu trafiłam w lesie na poziomki zupełnie niepoziomkowe. A dodam, że było dojrzałe i czerwoniutkie.
Też mnie to dziwi - od lat odwiedzam wciąż to samo poziomkowe miejsce i niezmiennie owoce są małe, ale tak pełne smaku i zapachu, że ogrodowe mogą się przy nich schować. Co prawda zbieranie jest benedyktyńskie, ale potem ciasto z poziomkami i galeretką stanowi prawdziwą ucztę dla podniebienia :) Zobaczę, jak to będzie w tym roku - w miniony weekend nie zdążyłam zajrzeć "na stare leśne śmieci", ale mam nadzieję, że w najbliższą sobotę-niedzielę coś jeszcze dla mnie zostanie z darów lasu :)
Kilka lat temu ,gdy odziedziczyłam działkę po obcej babci byłam w szoku ,że te cholerne gadziny rosną WSZĘDZIE !! i jeszcze :/ Miłe to to jak zakwitnie i wyda owoce ale bez przesady . Mam wrażenie ,że poprzednia babcia kochała poziomki . Rosło tam z resztą wszystko -naprawdę wszystko w większości dzicz totalna .Skopaliśmy całą działkę (600m2) Mam więc po tej babci obcej jeszcze (dokładna była i czysta ) poziomkowe : Dżemy-masa ,konfitury z tonę ,nalewkę ( 4l)jakiś taki przecier ( chyba to do naleśników ) Właściwie to miałam całkiem sporo -wyżarliśmy :) Działka skopana w zdłuz i w szerz a na niej ostało się tylko kilka drzewek jabco/gruszka/śliwka .Babci obcej już nie ma trawnik zaorany i tylko my z chrześnicą załapałyśmy się w tym roku na poziomeczki prosto z krzaczka (?) przez nieuwagę mojego małżonka .Bo kosił i kosił tę trawę ale jakoś tak niedokładnie :) Pod jaśminem trochę zostawił i pod bzem... w konwaliach niemało się ostało i jeszcze przy ujęciu wody ...
Ciekawa jestem czemu tak przygłupawo się uśmiechał jak z tą chrześnicą ( notabene Jego ) ręce chowałyśmy za siebie (aby ukryć fakt objadania się poziomkami ) przed resztą dzieciarni ....
PS ja wiek średni chrześnica 22 lata, trochę głupio ale poziomki dzikie takie smaczne są :)
A ja sobie dzisiaj parę krzaczków z lasu przywiozłam. Polazłam z psami jak kłusownik jaki - z reklamóweczką i łyżka zupną i tą łyżką je wydłubałam. Bo ponoć nie wolno. Oczywiście polazłam w inne miejsce, a nie tam gdzie te "bezsmakowe". Mam nadzieję, że za rok będę je miała wszędzie!
Miejmy nadzieję ,że Ci się przyjmą ! bo bardzo trudno z lasu przenieść jakieś "dary lasu "Próbowałam przenieść : jagody (te takie nasze zwykłe -najsmaczniejsze )mech i jakieś takie kwiatuszki ,śliczne różowe dzwoneczki ....grzybnie prawdziwków i jeszcze inne takie .O dziwo grzyby nam wyrosły po 2 latach za domkiem gdzie jest ciemno i mokro :) Całe 2 w tym roku :) Ziemię na działce mam kijową :)
W ubiegłym roku posadziłam na działce kilkanaście krzaczków poziomek. W tym roku zbieram plony. I tak zbieram, zbieram, zbieram... i niegdy nie sądziłam że to powiem, ale powoli mi się przejadają :) Przede wszystkim jemy je na "surowo", robiłam też tartę z poziomkami. Poradzcie proszę do czego jeszcze można je wykorzysać? Niestety nie dają się za bardzo przechowywać - po kilku godzinach od zerwania zaczynają się sklejać i robią się rozciapciane. Pewnie można by zrobić jakiś dżem albo zamrozić, ale dżemów nie lubię a na mrożenie mam za małą lodówkę. Może macie jakieś pomysły na "bieżącą konsumpcję"?
Wsypac poziomki do wyparzonych słoiczków, wsypać cukier zamknąć i pasteryzować. W ten sposób robię latem jagody, wiśnie i inne owoce. Zimą dodaję do jogurtu, albo obsączam i zalewam galaretką, można użyć do ciasta
Może jakieś desery np. z bitą śmietaną? Ja też mam kilka krzaczków i rzeczywiście w tym roku obrodziły.
Proponuję nalewkę.
Zdecydowanie nalewke:) Ja już swoją nastawiłam z ogromenj ilości hehe ;) aż pół szklanki, ale bede sukcesywnie dokładać w miare ich pojawiania się :)
Ooooo to, to ... :) Świetny pomysł!!! A może jakiś sprawdzony przepisik?
Tu masz fajny przepis. Zastąp truskawki poziomkami:
http://wielkiezarcie.com/recipe99068.html
Z niego właśnie korzystam :D tylko że mam 6 krzaczków i sa dopiero 2 rok, ale coś tam sie zawsze uzbiera :) a i dodałam pare truskawek (takich domowych) pokrojonych na ćwiartki.
Dziękuję za przepis :) Będzie naleweczka, oj tak! :)
Na ryneczek i sprzedać
Oj kupiłabym!!!
Gdzie mieszkasz? Chętnie odkupię! Od kilku lat nie jadłam poziomek, bo nie mam i nigdzie nie widziałam na naszym lokalnym rynku. A marzę bardzo :)
Mieszkam w Bialymstoku, a działkę mam 20 km poza miastem :) Jak masz blisko to zapraszam :)
wielka szkoda :( 500km po poziomki jednak nie opłaca mi się jechać :(
Wspaniała taka klęska, ja bym zrobiła konfiturę
szkoda że nie lubisz, smak cudowny, do naleśników, ciasta,
rozmarzyłam się, u mnie nie ma poziomek, mam kilka krzaczków na tarasie, ale marne coś w tym roku :)
Podziel się z tymi , którzy moze nigdy poziomek w ustach nie mieli . Zapewniam Ciebie , że sprawisz ogromną radość innym i ... sobie :))
Oj dzielę się, dzielę :)
..a to zasługujesz na pochwałę !
Mieszkam w miejscu, gdzie poziomek nikt nie sadzi, bo one po prostu SĄ. Na polanach, w lasach, na łakach.Dzikie.Zbiera sie je przy okazji,Zjada, a resztę zostawia innym.Jagody i grzyby też.
Czyzbys mieszkała w raju?
My uwielbiamy posłodzone i polane odrobiną mleka lub śmietank.Kiedy jeszcze żyła moja ciocia jak latem do niej jechaliśmy zawsze miała śmietankowca i z poziomkami był najsmaczniejszy. Znalazłam przepis w starym kajeciku: 1,5 litra śmietany, szklanka cukru, 9 czubatych łyżeczek żylatyny, cukier waniliowy, owoce.. Żylatyne zalać zimną, przegotowaną wodą ( 1/3 kubka półlitrowego). Po 20 minutach dopełnić wrzątkiem, wymieszać, ostudzić. śmietanę wymieszać z cukrami, połączyć z żylatyną. Wstawić na chwilę do lodówki , potem wymieszać z owocami. Ciocia robiła albo w tortownicy albo w pucharkach, a jak gdzieś jechaliśmy to w słoiczkach i taki wyjadany ze słoika smakował najlepiej. Aż mi ślinka pociekła
Też uwielbiam poziomki,pod każdą postacią .A już te lesne,to poezja.
No właśnie! Wczoraj byłam w lesie z psami. Trafiłam na poziomkowe miejsce. Zonk! Poziomki zupełnie bez smaku i zapachu. Gorsze niż "ogrodowe". Byłam bardzo zdziwiona, bo pierwszy raz w życiu trafiłam w lesie na poziomki zupełnie niepoziomkowe. A dodam, że było dojrzałe i czerwoniutkie.
Też mnie to dziwi - od lat odwiedzam wciąż to samo poziomkowe miejsce i niezmiennie owoce są małe, ale tak pełne smaku i zapachu, że ogrodowe mogą się przy nich schować. Co prawda zbieranie jest benedyktyńskie, ale potem ciasto z poziomkami i galeretką stanowi prawdziwą ucztę dla podniebienia :) Zobaczę, jak to będzie w tym roku - w miniony weekend nie zdążyłam zajrzeć "na stare leśne śmieci", ale mam nadzieję, że w najbliższą sobotę-niedzielę coś jeszcze dla mnie zostanie z darów lasu :)
Potwierdzam, u nas takich miejsc mnóstwo
Kilka lat temu ,gdy odziedziczyłam działkę po obcej babci byłam w szoku ,że te cholerne gadziny rosną WSZĘDZIE !! i jeszcze :/ Miłe to to jak zakwitnie i wyda owoce ale bez przesady . Mam wrażenie ,że poprzednia babcia kochała poziomki . Rosło tam z resztą wszystko -naprawdę wszystko w większości dzicz totalna .Skopaliśmy całą działkę (600m2) Mam więc po tej babci obcej jeszcze (dokładna była i czysta ) poziomkowe : Dżemy-masa ,konfitury z tonę ,nalewkę ( 4l)jakiś taki przecier ( chyba to do naleśników ) Właściwie to miałam całkiem sporo -wyżarliśmy :) Działka skopana w zdłuz i w szerz a na niej ostało się tylko kilka drzewek jabco/gruszka/śliwka .Babci obcej już nie ma trawnik zaorany i tylko my z chrześnicą załapałyśmy się w tym roku na poziomeczki prosto z krzaczka (?) przez nieuwagę mojego małżonka .Bo kosił i kosił tę trawę ale jakoś tak niedokładnie :) Pod jaśminem trochę zostawił i pod bzem... w konwaliach niemało się ostało i jeszcze przy ujęciu wody ...
Ciekawa jestem czemu tak przygłupawo się uśmiechał jak z tą chrześnicą ( notabene Jego ) ręce chowałyśmy za siebie (aby ukryć fakt objadania się poziomkami ) przed resztą dzieciarni ....
PS ja wiek średni chrześnica 22 lata, trochę głupio ale poziomki dzikie takie smaczne są :)
A ja sobie dzisiaj parę krzaczków z lasu przywiozłam. Polazłam z psami jak kłusownik jaki - z reklamóweczką i łyżka zupną i tą łyżką je wydłubałam. Bo ponoć nie wolno. Oczywiście polazłam w inne miejsce, a nie tam gdzie te "bezsmakowe". Mam nadzieję, że za rok będę je miała wszędzie!
Miejmy nadzieję ,że Ci się przyjmą ! bo bardzo trudno z lasu przenieść jakieś "dary lasu "Próbowałam przenieść : jagody (te takie nasze zwykłe -najsmaczniejsze )mech i jakieś takie kwiatuszki ,śliczne różowe dzwoneczki ....grzybnie prawdziwków i jeszcze inne takie .O dziwo grzyby nam wyrosły po 2 latach za domkiem gdzie jest ciemno i mokro :) Całe 2 w tym roku :) Ziemię na działce mam kijową :)