Lampiony z dyni zdobią pewnie niejedno domostwo. Niekoniecznie trzeba kojarzyć je wyłącznie z halloween - pieczołowicie wycięte są po prostu piękne i warto je mieć. Po zmroku rozświetlone przyciągają oko. Zawsze mi się podobały i było mi żal, że są tak nietrwałe.
W tym roku w olbrzymiej dyni wycięłam głowę zwierzaka. Wyszła nieźle chyba.
A Wy? Robiliście jakieś dyniowe lampiony? Pochwalcie się zdjęciami i przy okazji napiszcie, jakie sztuczki stosujecie, żeby przedłużyć żywotność lampionu i zachować jego jędrność. Chodzi mi po głowie dokładne spryskanie miąższu lakierem do włosów lub podobnym, ale nie jestem pewna, czy to dobry pomysł.
Przy okazji: na Wielkim Żarciu trwa konkurs na lampion z dyni - wystarczy zrobić zdjęcie zrobionego przez siebie lampionu i wysłać tutaj:
Może powinnam napisać jakiś mini artykuł o wycinaniu, który pomoże zupełnie początkującym (swoją drogą ja też do nich należę :))
Przede wszystkim unikamy jak ognia dyń hokkaido do lampionów - mają miąższ twardy jak skała i działanie na niego ostrym nożem może skończyć się w szpitalu - masakra piłą niemechaniczną jak malowana :}
Do prostych wzorów najlepiej użyć dyni niewielkiej, miąższ nie jest gruby, łatwo go przeciąć.
Do wzorów bardziej skomplikowanych, jak wycinana przeze mnie głowa konia lepiej nadają się dynie duże, większe są granice błędu podczas wycinania. Miąższ mojej dyni był tak gruby, że najpierw "odchudziłam" go, zeskrobując i zrywając nadmiar łyżką. Trafił do zupy dyniowe, a w cieńszej skorupie już łatwo mi było wycinać precyzyjny wzorek, który malowałam kredką akwarelową :)
Też się pochwalę. Nie moim - bo ja antytalencie jestem do wycinanie czegokolwiek. Ale pracy panów na zajęciach w szkole. I moją siłę nauczającą w przebraniu.
Nikt nie przyszedł do nas w Halloween. Nie wiem czy nie ma dzieci na osiedlu? Nie chodzi o to, że teraz już wiem, że trzeba oznaczyć się, że zaprasza przebierańców, wystarczy lampka nad drzwiami (czego myśmy nie zrobili) Tylko pod drzwiami było cicho - a korytarz drewniany - więc wszystkie kroki słychać. Wczoraj się śmiałam, że więcej ludzi przeszło korytarzem niż w Halloween. Wielki słój nie zmarnuje się, do przyszłego roku zjemy sami.
Przedwczoraj oglądałam programy kulinarne - jeden polegał na tworzeniu scenek halloweenowych przy użyciu dyni, ciasta, masy plastycznej i ozdób cukrowych (wykonanych w trakcie). Drugi to zawody w wycinaniu. Jakie cudeńka ludzi tworzyli - patrzyłam tylko z rozwartm dziobem.
Lampiony z dyni zdobią pewnie niejedno domostwo. Niekoniecznie trzeba kojarzyć je wyłącznie z halloween - pieczołowicie wycięte są po prostu piękne i warto je mieć. Po zmroku rozświetlone przyciągają oko. Zawsze mi się podobały i było mi żal, że są tak nietrwałe.
W tym roku w olbrzymiej dyni wycięłam głowę zwierzaka. Wyszła nieźle chyba.
A Wy? Robiliście jakieś dyniowe lampiony? Pochwalcie się zdjęciami i przy okazji napiszcie, jakie sztuczki stosujecie, żeby przedłużyć żywotność lampionu i zachować jego jędrność. Chodzi mi po głowie dokładne spryskanie miąższu lakierem do włosów lub podobnym, ale nie jestem pewna, czy to dobry pomysł.
Przy okazji: na Wielkim Żarciu trwa konkurs na lampion z dyni - wystarczy zrobić zdjęcie zrobionego przez siebie lampionu i wysłać tutaj:
Piękny Ci wyszedł , też taki chcę :)
Próbowałam kiedyś wycinać , ale nic z tego nie wyszło, antytalent jestem do kwadratu
Dziękuję za miłe słowa :)
Może powinnam napisać jakiś mini artykuł o wycinaniu, który pomoże zupełnie początkującym (swoją drogą ja też do nich należę :))
Przede wszystkim unikamy jak ognia dyń hokkaido do lampionów - mają miąższ twardy jak skała i działanie na niego ostrym nożem może skończyć się w szpitalu - masakra piłą niemechaniczną jak malowana :}
Do prostych wzorów najlepiej użyć dyni niewielkiej, miąższ nie jest gruby, łatwo go przeciąć.
Do wzorów bardziej skomplikowanych, jak wycinana przeze mnie głowa konia lepiej nadają się dynie duże, większe są granice błędu podczas wycinania. Miąższ mojej dyni był tak gruby, że najpierw "odchudziłam" go, zeskrobując i zrywając nadmiar łyżką. Trafił do zupy dyniowe, a w cieńszej skorupie już łatwo mi było wycinać precyzyjny wzorek, który malowałam kredką akwarelową :)
Artykuł by się przydał, bez dwóch zdań :)
A proszę bardzo :)
http://wielkiezarcie.com/article112364.html
Super :)
Cudo
Pięknie to zrobiłaś :) Podziwiam!
A to mój, się pochwalę (jeśli jest czym), a co :)
Oczywiście musiałem przeciąć
Ale superaśny! Jakie zębiszcza! Sporo pracy przy wycinaniu :) Rzucaj do konkursu koniecznie!
O ja!!! Bombastyczny :D
Suuuper:)
Uwielbiam jack-o lantern.
Też się pochwalę. Nie moim - bo ja antytalencie jestem do wycinanie czegokolwiek. Ale pracy panów na zajęciach w szkole. I moją siłę nauczającą w przebraniu.
Nikt nie przyszedł do nas w Halloween. Nie wiem czy nie ma dzieci na osiedlu? Nie chodzi o to, że teraz już wiem, że trzeba oznaczyć się, że zaprasza przebierańców, wystarczy lampka nad drzwiami (czego myśmy nie zrobili) Tylko pod drzwiami było cicho - a korytarz drewniany - więc wszystkie kroki słychać. Wczoraj się śmiałam, że więcej ludzi przeszło korytarzem niż w Halloween. Wielki słój nie zmarnuje się, do przyszłego roku zjemy sami.
Przedwczoraj oglądałam programy kulinarne - jeden polegał na tworzeniu scenek halloweenowych przy użyciu dyni, ciasta, masy plastycznej i ozdób cukrowych (wykonanych w trakcie). Drugi to zawody w wycinaniu. Jakie cudeńka ludzi tworzyli - patrzyłam tylko z rozwartm dziobem.
Moja nauczycielka - jako czarownica z krainy OZ
Nasze jack-o lantern
Fajoskie!
To jeszcze dla przypomnienia wrzucę nasze sprzed lat :)
Chyba zatrudnię wiewiórki
https://www.youtube.com/watch?v=-_B9de1wWoM
Ale wy to jesteście... zdolni!!! Szacun!