No i co, sobota długiego weekendu majowego już za nami, a ja jakoś kiełbasy na ruszt nie wrzuciłam. Upiekłam za to 3 blachy ciasteczek twarogowych do piwa - teraz brzuch mnie boli z przejedzenia, bo przecież to tak cudnie listkuje, że nie da się sięgać po kolejne i kolejne...
A jak to jest z Wami - lubicie karkówkę, kiełbasę z musztardą i szaszłyki, czy wolicie posiedzieć spokojnie bez grilla przy piwie i dodatkach? A może zupełnie bojkotujecie majówki? :)
Majówka is the best! Grill musi być!! Ja już dziś czułam sąsiadów))) Ja święto pracy uczczę pracą...przy myciu okien)) Prasowaniu firanek, bo świr firankowy ze mnie)))Ale na 3 maja jadę nad jeziorko z przyjaciółmi i już marynuję w lodówce to i owo na tę okazję))) A najbardziej mnie cieszy, że się wyśpie nareszcie i budzik wywalę na ten czas do składziku)) Nienawidzę budzika!
Sąsiadów (nie najbliższych, ale zza drogi i owszem) czułam, nawet ładnie pachniało, chyba nie przypalili ;) Pozazdrościłam im głównie włości, po których mogli szaleć kosiarką poddupną :D
A ciasteczek do piwa już nie ma, zeżarlim, za dobre ;)
A propos budzika :D Najgorzej liczyć na to, że można wywalić budzik (utopić w jeziorze, zakopać pod domkiem, rozbić o głowę małża chrapiącego pod chhhhhrrrrr niebiosa...), mając dziecię w wieku lat około 8. Około godziny 7 rano można usłyszeć radosne "Śniaaaadaaaankoooo!" i obudzić się z wetkniętą w gębę pajdą chleba z plastrem sera około centymentra... Też tak miewaliście? :D Majówka... ;)
Hahahaha, gratuluję!!!! Ja mój budzik kiedyś rozwalę rytualnie o kamień. Pofatyguję się i walnę nim o ten słynny olsztyński kamień na Łynie- Allen- Stejn! Olsztyn- Allenstein! Nota bebe ten kamień istnieje! To pradawny kamień prusów, na którym składano ofiary z ludzi onegdaj. A ja na nim złoże ofiarę z moich nieprzespanych nocy!!! Jak gruchnę budzikiem, to nie będzie co zbierać!!!
To masz dobrze!!! Ja mam wewnętrzny budzik , który zawsze mnie budzi zbyt wcześnie. Czasami to ma dobre strony. Na przykład kiedy muszę obudzić się w nocy , to działa tak,że budzę się 5 minut przed czasem. Ale kiedy mogę se pospać bez krępacji i tak budzę się przed siódmą i nic nie pomoże.
Mam podobnie ... kiedyś myślałam ,ze to wada a teraz jak najbardziej zaleta. To ja budzę budzik, to ja ma długi fajny dzień , to ja oglądam spokojne wschody słonka kiedy inni zawinięci są w bety. Eeee czegóż tu zazdrościć ..
Organizujemy ognisko i każdy ma coś przynieść. I teraz mam zagwozdkę, co tu pysznego przygotować. W planach mam: pieczone paszteciki z ciasta krucho-drożdżowego i jeszcze jakieś ciasteczka. :)
Tam...Na takich imprezach najbardziej schodzi mięcho!! I jakaś zagryzka, sos tzatziki, i czosnek pieczony w folii, kociołek śląski, albo płow uzbecki)))
A u nas to fajnie. Warmia. tysiące jezior, jeziorek, las...Wszędzie możesz podjechać, zrobić piknik majowy. Teraz nie sezon na łowienie ryb, bo większosć ryb ma tarło. Ale za niedlugo już mozna będzie)))Ale teraz las kwitnie, jest pełen kwiatów lesnych, pachnie!!!! Można sie wybyczyc na słoneczku na skraju lasu, pojeść z grila, a wieczorem wrócic nawet na piechotę do Olsztyna. Wielu wylega u nas na nasze olsztyńskie jeziora, a jest ich w obrębie miasta- 19. Ja zaś jadę zawsze na tę św, Warmię, historyczną. Znam tam miejsca, gdzie noga ludzka nie stanęła, uroczyska, dzikie....
Wkn, tak odnośnie budzika. Wstaję codziennie o 5.20, kiedy mam wolne cieszę się jak głupia, że nareszcie się wyśpię. I co?- godz. 5 i budzę się bez budzika. Takie życie. No, wczoraj to mi małżonek trochę, pomógł, który rozłożył ręce niczym Pan Jezus i mnie pacnął w łeb. Śmiałam się z niego czy trenuje przed światowymi dniami młodzieży czy co. Skandal żonę budzić i pacać. Postraszyłam też, że w końcu zrobię sobie drewniany płotek na środku łóżka i skończy się to jego rozkładanie:P. No, ale nie ma tego złego, rano rosół nastawiłam + pranie, chybcikiem posprzątałam i do ogrodu uciekłam. Porobiłam wszystko, Nareszcie sobie zioła posadziłam, tak chwastów nawyrywałam, że jeszcze dziś czuję w rękaach. A późnym popołudniem grill, piersi z kurczaka z ziołami ogrodowymi do tego grzanki (trzeba było tary chleb zużyć) z oliwą i sałatka grecka. Piwa nie lubię, ale za to cydr sączę:) Dziś w planach rower:)
U mnie majówkowo-imprezowo sie zaczęło.......właściwie nie u mnie a letników sie nazjeżdżało i było umta, umta do 2 czy 3 w nocy. A po jeziorze niesie o i jak niesie. No cóż muszą sie ludziska wyszaleć po całym tygodniu roboty....:))
Zaplanowane na dziś sianie w nowym, malutkim ogródku a wieczorkiem kto wie.......?
My też w tym roku nie dymimy. Gdy przyjeżdżają znajomi, grill jest zwykle wyciągany. Ludzie chyba lubią wyżerki, ale zauważyłam, że popularnością cieszyły się też warzywne szaszłyki i lekkie owocowe ciasta z galaretką. A propos galaretek, wczoraj właśnie strzeliliśmy sobie galaretkowo-owocowy deser z bitą śmietaną. Wcale mi kaszanek i kiełbach nie brakowało :) Za to taka rozgrzewająca pieczarkowa zupka wciągnięta w słonecznym chłodzie, a potem deser do popołudniowego grzebania w komputerze, były w sam raz :)
Majówka po ''mojemu''. Zaczynam od początku : najpierw kuchenny stół z wiosennym bukietem , ciepełko ze spalonych szczap sosny , Biała Pawlova i spacer po wiejskiej posiadłości i nawet do tunelu warzywnego zawędrowałam . )) Przepraszam znowu zanudzę tulipankami ale są dla mnie tak fotogeniczne, prawdaż ? .
Na ten czas w tym roku przypadają właśnie święta wielkanocne prawosławne. Teraz panuje sielankowy czas, cisza , spokój tylko słychać trel ptaków i niestety szczekanie niereformowalnych piesów w tym niestety 2 moich. Ale i tak jest cudnie wczoraj pogoda była u nas jak na zamówienie cieplutko, ale nie za ciepło. Dziś ciąg dalszy sielanki. Wieczorem, kiedy nam już za zimno i ciemno przenosimy się do salonu i przy kominku pijemy winka , oczywiście swoje własne Orlańskie. A w ciągu dnia łazimy po ogrodach i nawet chwaściki mogą się teraz czuć bezpiecznie. Trampoliny , hamaki jak najbardziej w użyciu. że nie wspomnę o huśtawkach. Niektórzy , którym trzeba mocniejszych wrażeń, łażą grupami po lasach. jest coraz więcej zwierzyny w tym także wilków. Szkoda,że na kleszcze jeszcze nic nie wynaleźli.
Czyżbyś Moja Droga mieszkała na Podlasiu ? Kleszcza to ja w życiu nie spotkałam a w dzieciństwie głębokie rowy i jary były moim żywiołem . A wracając do spanka i Podlasia (nasz cel wakacji) ja osobiście uważam za bezcenny urok tego miejsca wschód słońca 3.59 kiedy poranne mgły unoczą się z nad pachnących łak i lasów i ptaki już swój koncert dają . Zapach swieżo zmielonej kawy i wygodny fotel na tarasie .. Bezcenne !!!
Tak ja mieszkam w Orli 30 km od Bielska Podlaskiego. U nas w Orli przeważa prawosławie. Ale mamy także i inne wiary, nawet piękną zabytkową synagogę. A my mamy śliczną drewnianę kaplicę, która tez ma swoją własną ciekawą historię. Budynek zbudowany... przez władzę carskie i lata miał bardzo różne przeznaczenia.
Orla nie jest położona przy głównych trasach, ma bogatą historię, wspaniałych mieszkańców i piękne okolice.
U mnie majówka dopiero na koniec maja, mamorial day, ekstra wolny poniedziałek. Wstępne plany mówią, że jedziemy do mokrego parku rozrywki na dzień lub dwa, mamy bilety sezonowe. Oraz jak nam się znudzi moczenie to zmienimy park na ten tradycyjny. Albo pozwiedzamy okolicę.
Co do grilla, nie jestem zwolenniczką ciężkich karkowek i kiełbas, człowiekowi tylko źle na żołądku. Ale grilla używam praktycznie codziennie - indyk, kurczak, łosoś czy steki wołowe.
W krainie grilla gazowego, którego raczej nie chcę, odnalazłam w ten weekend to co ewentualnie chciałabym posiadać, grill węglowy z opcją wedzenia. Albo ten albo żaden.
No i co, sobota długiego weekendu majowego już za nami, a ja jakoś kiełbasy na ruszt nie wrzuciłam. Upiekłam za to 3 blachy ciasteczek twarogowych do piwa - teraz brzuch mnie boli z przejedzenia, bo przecież to tak cudnie listkuje, że nie da się sięgać po kolejne i kolejne...
A jak to jest z Wami - lubicie karkówkę, kiełbasę z musztardą i szaszłyki, czy wolicie posiedzieć spokojnie bez grilla przy piwie i dodatkach? A może zupełnie bojkotujecie majówki? :)
Majówka is the best! Grill musi być!! Ja już dziś czułam sąsiadów))) Ja święto pracy uczczę pracą...przy myciu okien)) Prasowaniu firanek, bo świr firankowy ze mnie)))Ale na 3 maja jadę nad jeziorko z przyjaciółmi i już marynuję w lodówce to i owo na tę okazję))) A najbardziej mnie cieszy, że się wyśpie nareszcie i budzik wywalę na ten czas do składziku)) Nienawidzę budzika!
Sąsiadów (nie najbliższych, ale zza drogi i owszem) czułam, nawet ładnie pachniało, chyba nie przypalili ;) Pozazdrościłam im głównie włości, po których mogli szaleć kosiarką poddupną :D
A ciasteczek do piwa już nie ma, zeżarlim, za dobre ;)
A propos budzika :D Najgorzej liczyć na to, że można wywalić budzik (utopić w jeziorze, zakopać pod domkiem, rozbić o głowę małża chrapiącego pod chhhhhrrrrr niebiosa...), mając dziecię w wieku lat około 8. Około godziny 7 rano można usłyszeć radosne "Śniaaaadaaaankoooo!" i obudzić się z wetkniętą w gębę pajdą chleba z plastrem sera około centymentra...
Też tak miewaliście? :D
Majówka... ;)
Hahahaha, gratuluję!!!! Ja mój budzik kiedyś rozwalę rytualnie o kamień. Pofatyguję się i walnę nim o ten słynny olsztyński kamień na Łynie- Allen- Stejn! Olsztyn- Allenstein! Nota bebe ten kamień istnieje! To pradawny kamień prusów, na którym składano ofiary z ludzi onegdaj. A ja na nim złoże ofiarę z moich nieprzespanych nocy!!! Jak gruchnę budzikiem, to nie będzie co zbierać!!!
A Ty na nim ofiarę z budzika złożysz
Fajną stronę o początkach zamku w Olsztynie znalazłąm:
http://bazhum.muzhp.pl/media//files/Komunikaty_Mazursko_Warminskie/Komunikaty_Mazursko_Warminskie-r2013-t-n4/Komunikaty_Mazursko_Warminskie-r2013-t-n4-s645-664/Komunikaty_Mazursko_Warminskie-r2013-t-n4-s645-664.pdf
To masz dobrze!!! Ja mam wewnętrzny budzik , który zawsze mnie budzi zbyt wcześnie. Czasami to ma dobre strony. Na przykład kiedy muszę obudzić się w nocy , to działa tak,że budzę się 5 minut przed czasem. Ale kiedy mogę se pospać bez krępacji i tak budzę się przed siódmą i nic nie pomoże.
Mam podobnie ... kiedyś myślałam ,ze to wada a teraz jak najbardziej zaleta. To ja budzę budzik, to ja ma długi fajny dzień , to ja oglądam spokojne wschody słonka kiedy inni zawinięci są w bety.
Eeee czegóż tu zazdrościć ..
Masz rację, Dzień jest taki długi.
Organizujemy ognisko i każdy ma coś przynieść. I teraz mam zagwozdkę, co tu pysznego przygotować. W planach mam: pieczone paszteciki z ciasta krucho-drożdżowego i jeszcze jakieś ciasteczka. :)
Składkowe jest fajne :)
A czym nadziejesz paszteciki? Na imprezach zwykle najszybciej schodzi klasyka - z mięsem albo z kapustą kiszoną i grzybami :)
Tam...Na takich imprezach najbardziej schodzi mięcho!! I jakaś zagryzka, sos tzatziki, i czosnek pieczony w folii, kociołek śląski, albo płow uzbecki)))
U nas tak bardziej towarzysko i bez zbytniej przesady, bo każdy będzie już po obiedzie, więc nie będziemy się tak nażerać. :))
Zrobię dwie wersje. Jedną z mięsem, pieczarkami, kukurydzą i papryką, a drugą z nadzieniem rybnym czyli z tuńczykiem i serkiem. :)
A u nas to fajnie. Warmia. tysiące jezior, jeziorek, las...Wszędzie możesz podjechać, zrobić piknik majowy. Teraz nie sezon na łowienie ryb, bo większosć ryb ma tarło. Ale za niedlugo już mozna będzie)))Ale teraz las kwitnie, jest pełen kwiatów lesnych, pachnie!!!! Można sie wybyczyc na słoneczku na skraju lasu, pojeść z grila, a wieczorem wrócic nawet na piechotę do Olsztyna. Wielu wylega u nas na nasze olsztyńskie jeziora, a jest ich w obrębie miasta- 19. Ja zaś jadę zawsze na tę św, Warmię, historyczną. Znam tam miejsca, gdzie noga ludzka nie stanęła, uroczyska, dzikie....
Wkn, tak odnośnie budzika. Wstaję codziennie o 5.20, kiedy mam wolne cieszę się jak głupia, że nareszcie się wyśpię. I co?- godz. 5 i budzę się bez budzika. Takie życie. No, wczoraj to mi małżonek trochę, pomógł, który rozłożył ręce niczym Pan Jezus i mnie pacnął w łeb. Śmiałam się z niego czy trenuje przed światowymi dniami młodzieży czy co. Skandal żonę budzić i pacać. Postraszyłam też, że w końcu zrobię sobie drewniany płotek na środku łóżka i skończy się to jego rozkładanie:P. No, ale nie ma tego złego, rano rosół nastawiłam + pranie, chybcikiem posprzątałam i do ogrodu uciekłam. Porobiłam wszystko, Nareszcie sobie zioła posadziłam, tak chwastów nawyrywałam, że jeszcze dziś czuję w rękaach. A późnym popołudniem grill, piersi z kurczaka z ziołami ogrodowymi do tego grzanki (trzeba było tary chleb zużyć) z oliwą i sałatka grecka. Piwa nie lubię, ale za to cydr sączę:)
Dziś w planach rower:)
U mnie majówkowo-imprezowo sie zaczęło.......właściwie nie u mnie a letników sie nazjeżdżało i było umta, umta do 2 czy 3 w nocy. A po jeziorze niesie o i jak niesie.
No cóż muszą sie ludziska wyszaleć po całym tygodniu roboty....:))
Zaplanowane na dziś sianie w nowym, malutkim ogródku a wieczorkiem kto wie.......?
My też w tym roku nie dymimy. Gdy przyjeżdżają znajomi, grill jest zwykle wyciągany. Ludzie chyba lubią wyżerki, ale zauważyłam, że popularnością cieszyły się też warzywne szaszłyki i lekkie owocowe ciasta z galaretką. A propos galaretek, wczoraj właśnie strzeliliśmy sobie galaretkowo-owocowy deser z bitą śmietaną. Wcale mi kaszanek i kiełbach nie brakowało :)
Za to taka rozgrzewająca pieczarkowa zupka wciągnięta w słonecznym chłodzie, a potem deser do popołudniowego grzebania w komputerze, były w sam raz :)
Ja lubię grilowaną cebulkę i pieczarki:)
A ja takie cosia :)
http://wielkiezarcie.com/przepisy/szaszlyki-wege-6376358969550793929
O! to jest pyszne !
Majówka po ''mojemu''. Zaczynam od początku : najpierw kuchenny stół z wiosennym bukietem , ciepełko ze spalonych szczap sosny , Biała Pawlova i spacer po wiejskiej posiadłości i nawet do tunelu warzywnego zawędrowałam . ))
Przepraszam znowu zanudzę tulipankami ale są dla mnie tak fotogeniczne, prawdaż ? .
Ja jak zwykle odmieniec i urzekł mnie ino kominek
Kominek akurat najmniej urzeka, za to reszta jak najbardziej ;)
Można ? można .. majówkę spędzić bez węgla drzewnego, karkówki, kiełbasek, kaszanki i michy sałaty o zimnym piffku nie wspomnę .
Zdania są podzielone jednych urzekają kominki,innych kwiaty a jeszcze ińych piffko i mnóstwo żarełka
Na ten czas w tym roku przypadają właśnie święta wielkanocne prawosławne. Teraz panuje sielankowy czas, cisza , spokój tylko słychać trel ptaków i niestety szczekanie niereformowalnych piesów w tym niestety 2 moich. Ale i tak jest cudnie wczoraj pogoda była u nas jak na zamówienie cieplutko, ale nie za ciepło. Dziś ciąg dalszy sielanki. Wieczorem, kiedy nam już za zimno i ciemno przenosimy się do salonu i przy kominku pijemy winka , oczywiście swoje własne Orlańskie. A w ciągu dnia łazimy po ogrodach i nawet chwaściki mogą się teraz czuć bezpiecznie. Trampoliny , hamaki jak najbardziej w użyciu. że nie wspomnę o huśtawkach. Niektórzy , którym trzeba mocniejszych wrażeń, łażą grupami po lasach. jest coraz więcej zwierzyny w tym także wilków. Szkoda,że na kleszcze jeszcze nic nie wynaleźli.
Czyżbyś Moja Droga mieszkała na Podlasiu ? Kleszcza to ja w życiu nie spotkałam a w dzieciństwie głębokie rowy i jary były moim żywiołem .
A wracając do spanka i Podlasia (nasz cel wakacji) ja osobiście uważam za bezcenny urok tego miejsca wschód słońca 3.59 kiedy poranne mgły unoczą się z nad pachnących łak i lasów i ptaki już swój koncert dają . Zapach swieżo zmielonej kawy i wygodny fotel na tarasie .. Bezcenne !!!
Tak ja mieszkam w Orli 30 km od Bielska Podlaskiego. U nas w Orli przeważa prawosławie. Ale mamy także i inne wiary, nawet piękną zabytkową synagogę. A my mamy śliczną drewnianę kaplicę, która tez ma swoją własną ciekawą historię. Budynek zbudowany... przez władzę carskie i lata miał bardzo różne przeznaczenia.
Orla nie jest położona przy głównych trasach, ma bogatą historię, wspaniałych mieszkańców i piękne okolice.
https://www.youtube.com/watch?v=GdEy5k3zl8I
Orla .... to tam gdzie najsłynniejsza ''szeptucha'' urzęduję ))) To od razu mi przychodzi na myśl .
A przyroda to swoją drogą przepiękna .. ))
U mnie majówka dopiero na koniec maja, mamorial day, ekstra wolny poniedziałek.
Wstępne plany mówią, że jedziemy do mokrego parku rozrywki na dzień lub dwa, mamy bilety sezonowe. Oraz jak nam się znudzi moczenie to zmienimy park na ten tradycyjny. Albo pozwiedzamy okolicę.
Co do grilla, nie jestem zwolenniczką ciężkich karkowek i kiełbas, człowiekowi tylko źle na żołądku. Ale grilla używam praktycznie codziennie - indyk, kurczak, łosoś czy steki wołowe.
W krainie grilla gazowego, którego raczej nie chcę, odnalazłam w ten weekend to co ewentualnie chciałabym posiadać, grill węglowy z opcją wedzenia. Albo ten albo żaden.
Ja wolę zdecydowanie grillowane warzywa i owoce. Lub ewentualnie szaszłyki warzywno mięsne.
Zaszalało się...grillowane kiełbaski i karkówka glazurowana...:)
Bahus....Karkóweczka glazurowana obłędnie wygląda:))
Ps. Miło Cię ,,widzieć"