Zgodnie z zapotrzebowaniem otwieram nowy wątek. Witajcie, rozgoście się i bawcie się dobrze. Może tym razem drzewo będzie jak trzeba.
Już wtorek, jak ten czas gna. Dzisiaj idę do neurochirurga, w zasadzie ot tak, posłuchać. Bo na operację i tak się nie zgodzę. No ale jak się sama przekonałam trzeba być pod kontrolą. Bo jak olałam wizyty u neurologa, to teraz wysłali mnie do neurochirurga. I mam nadzieję, że nie zemści się na mnie rezygnacja z kardiologa. Bo z sercem nic nie było, palpitacje były od skoków ciśnienia, zmiana tabletek unormowala wszystko, to po co zajmować komuś miejsce, kto może potrzebować.
Witam wtorkowo Dziś dzionek zimny i szaro-szary Po pracy śmigam do rodziców. Wczoraj ugotowałam garnek gulaszu z indyka i dziś dla odmiany ja serwuję obiad. Wczoraj wreszcie kupiłam ryby mrożone na świąteczną rybę po grecku. Coś dziwnego - zawsze był duży wybór a teraz od miesiąca zaglądałam i jakaś lipa. No ale ok, temat odhaczony. Zastanawiałam się kiedy piec ciasto na piernik. Hm...chyba 16-go będzie dobrze. A Wy kiedy to zrobicie? Dobrego dnia
Witam w grudniowym wątku na bis. U mnie też szaro-buro, tylko dachy samochodów i trawnik w bieli, reszta w szarości. Też mam kupić ryby, ale niestety nie mam w ogóle miejsca ani w zamrażarce, ani w zamrażalniku lodówki, więc muszę poczekać. W moim sklepie osiedlowym /PSS/ są ryby w dużym asortymencie, ale dość drogie np. miruna prawie 35 zł/kg...to chyba drogo? Ale jakoś nie mogę się nastroić świątecznie. Synowa powoli wychodzi na prostą, ale dziś syn stracił smak i węch, już zrobił test, wynik raczej będzie wiadomy. I znowu nie będzie świąt rodzinnych, podobnie jak w ub.roku.
Tak to już bywa z każdym wirusem, złapie jeden, reszta ma w gratisie. Ale u mojej koleżanki, nie są zaszczepieni w trzy osoby, tylko jedna (mąż), złapała córka ze szkoły. I mimo kontaktu cały czas, nikt więcej nie dostał. Testowali się regularnie.
W Stanach teraz furorę robią oczyszczacze powietrza, z filtrami hepa, stoją w naprawdę wielu publicznie dostępnych miejscach.
Sama mam, nie ze względu na wirusa, tylko alergię. Za radą alergologa. Nie wiem czy lepiej jest, może za krótko, niecały miesiąc, ale mój mąż, który uważał to za wyciąganie kasy i był sceptyczny, twierdzi, że mu się lepiej oddycha. Zobaczymy.
Po wizycie u neurochirurga. Opcje: blokada w dłoń, ale mało polecana, bo to tylko środek przeciwbólowy. Operacja na nerwach dłoni, ale nie musi być, mogę czekać gdy zacznie boleć, będąc na lekach. Blokada na kręgosłup szyjny, gdy będzie bolało plus rehabilitacja Operacja kręgosłupa szyjnego.
Na razie zostaję na lekach, bez kolejnego skierowania mam dwa lata na podjęcie decyzji o operacji. Zobaczymy jak się będzie dalej rozwijać.
Cześć :) bisowo, i dobrze, bo bez widocznego drzewka było fatalnie. U nas zima trzyma, tak bardziej na mokro i ślisko niż na biało, tylko na roślinkach i mniej udeptanych ścieżkach, chodnikach leży ładny puch.
Jak mnie nie przestanie boleć, to też pójdę do lekarza. Wcierałam maść, ciut pomogła, od wczoraj łykam tabletki /bez recepty/ i czuję sporą poprawę. Mają rację, że starość nie jest dla mięczaków. Byle wysiłek i zawiasy trzeszczą.
Alman uważaj na siebie.Mniej nas przy stołach, ale też mniej pracy w kuchni. Może już wiosenne świętowanie będzie w komplecie, weselsze i bardziej gwarne? Pozdrawiam:)
Witam. Zgodnie z przypuszczeniem syn pozytywny. Na razie zatoki, trochę kaszel i brak smaku i węchu. Oby na tym się skończyło. Ale muszę Wam napisać jak działa służba zdrowia, a ściślej POZ-y, muszę, bo nie wytrzymam, bo mnie ... trafi.
Otóż tydzień temu synowa, gdy już miała wynik, nie miała smaku i węchu, do tego kaszel i bóle kości i stan podgorączkowy, zadzwoniła do swojej przychodni z prośbą o konsultację, co ma dalej robić, co zażywać. Oczywiście nie dostała się do lekarza na rozmowę/teleporadę, pani w rejestracji powiedziała, że lekarz zadzwoni... to było tydzień temu!!! I wiecie kiedy zadzwoniła??? wczoraj po południu, z pytaniem jak się czuje. Usłyszała, że już dobrze, a kiedy akurat synowa zakaszlała pani doktor jakby się ucieszyła - o, kaszle pani, to wpiszę, że kaszel, bo muszę coś wpisać... po tygodniu od zgłoszenia się odzywa, bo musi coś wpisać...Ręce opadają i nie tylko ręce....
Smosiu Droga, pilnuję się, nie widuję się z bliskimi, ale czy to zabezpiecza? Co ma być to będzie...
Idę do kuchni, muszę jeszcze uszek dorobić, żeby dać innym, skoro nie możemy się spotkać przy stole, a przecież babci uszka najlepsze na świecie. Trzymajcie się zdrowo i uważajcie, sama już nie wiem na co i na kogo.
Alman, moja bratowa mawiała: ręce i biust opadają ;(( Nie ma na kogo liczyć, więc musimy liczyć na siebie i najbliższych. Na szczęście uspokajają, że szczepionki chronią też przed omi-kronką, oby to było prawdą. Ja systematycznie obdzwaniam rodzinkę i znajomych, na razie spokój, dzieciarnia przedszkolna zdrowa, dorośli tylko po staremu 'schorowani /jak ja, plery bolą nadal, ale już coraz słabiej/. Nie ma rady, musimy to przetrzymać. I przetrzymamy, bo jesteśmy zaprawieni w bojach życiowych.
Hej środowo! U mnie leje, nareszcie, po tygodniach suszy deszcz był niezbędny. Miejmy nadzieję, że skończy wcześnie i do rana zdąży obeschnac, bo przymrozek ma być, mogłaby być niezła ślizgawka.
U nas, o ile nie ma objawów zagrażających życiu to się nie idzie do lekarza. Tylko testy Córka nie była. Raz pojechała na oddział covidowy, bo miała duszności, a że pierwszy raz w życiu, to nikt nie wiedział na ile zagrażają. Kazałam jej dzwonić na pogotowie, ci ją pokierowali tam. Po 5 godzinach czekania, zrobili jej ekg na wstępie, wróciła do domu, bo miała dosyć. Skoro nie umarła tam, nie powinna w domu, a przynajmniej się wyśpi. I miała rację. Po chorobie, gdy ciągle ją jeszcze w piersiach bolało, jakiś ucisk miała, to zrobili jej tomografię komputerową, na szczęście wszystko ok.
Witam środowo Nie jest lekko - dookoła tylko mało pozytywne wieści, ale co poradzić...? Trzeba się jakoś odnaleźć w tych "dziwnych" czasach i szukać pozytywów. Co nie zmienia faktu, że jak człowiek ma do czynienia z lekarzem, który "odfajkowuje" kolejnego pacjenta, to faktycznie "ręce opadają". Wczoraj byłam u rodziców. Już nie wiem czy przechodzili covid czy nie, bo oboje mieli stan podgorączkowy i czasami "napadowy" kaszel. Jako bonus brak apetytu. Tato ma rozedmę płuc więc po dwóch tygodniach stwierdził, że teraz jeszcze trudniej Mu się oddycha. Mamie przeszło szybciej i czuje się dużo lepiej od taty.
Przemyślałam wszystko i postanowiłam zrobić Wigilię u siebie. Rodzice przyzwyczaili się, że spotkanie jest u Nich. Dzieliliśmy się zadaniami w temacie potraw ale tym razem zaproponowałam, że Połówek pojedzie po Nich a potem odwiezie do domu i może dzięki temu będzie ciut prościej a też i jakaś odmiana. Sporo zakupów mam już za sobą. Uf! Połówek zjedzie do domu tradycyjnie na ostatnią chwilę więc muszę się wcześniej zorganizować żeby nie robić wszystkiego na raz. Hm...tak się mówi wcześniej...a przecież tak naprawdę, to już bardzo mało czasu zostało. Aaaa nic to! dam radę. Najważniejsze żeby wszyscy byli zdrowi, prawda?
Mój teść za 10 dni kończy 90 lat. Prezenty (dla teściowej też, za rok jej stuknie) mąż zawiózł w sierpniu, teraz tylko kwiaty zamówić, może z czekoladkami. Alkoholu już nie piją, najwyżej byśmy dostali w prezencie.
My na świętami sami, córka przyjdzie na Wigilię, potem pogna do psa. Nie chcemy jej z nim, bo to stres dla kotow. Niech Wigilia będzie dla nich. Przyjdą następnego dnia, to Bentley się wygania.
Wszystkiego najlepszego i zdrowego dla Teściów 90 lat , taki wiek u nas to rzadkość, tylko nieliczni szczęśliwcy doczekali lub przekroczyli 90kę. Wypada tylko życzyć 120 lub więcej, bo setka już tuż, tuż.
My świętujemy jak wypadnie - podrzucimy prezenty, złożymy życzenia, chwilkę opowiadamy co słychać 'na dzielni i gnamy do domku. Już nie dla nas wielkie spędy, bieganie z talerzami i wielogodzinne siedzenie przy stole. Do tego trzeba mieć duuużo sił i cierpliwości, których nam brakuje.
Witam czwartkowo Zapowiada się pracowicie. Po pracy zakupy z myślą o weekendzie. Za oknem nieustająco szary i mroźny dzień. Odczuwalnie jakieś -8 czy -10 stopni. Trzeba uważać, bo w wielu miejscach bardzo ślisko.
Witam czwartkowo! Ostatni długi dzień, jutro już powinno być krócej, może do 12 tylko. Ale jeszcze na rano. I do końca roku już krótki czas pracy. O ile nic się nie zmieni.
Po wczorajszej ulewie teraz leciutko podmrozilo. Drogi normalne, zdążyło jeszcze wieczorem obeschnac, ale samochód skuty lodem. Silnik włączony wcześniej odmroził wszystko.
Wczoraj nastawiłam buraki na barszcz trzydniowy, jeszcze wywar warzywny jutro ugotować. I w sobotę uszka. W hurtowej ilości.
Witam w wątku na Bis. Fajny pomysł,przynajmniej się sprawdzi co tak naprawdę szwankuje. Widzę ,że wirus zbiera swoje żniwo. Gdy ''lekko'' to dobrze,ale np. w przypadku mojego wujka...wysiadło mu całkiem jedno płuco.Dr mówi..nawet nie chcę o tym myśleć,dlatego milczałam przez te parę dni. W końcu grudzień,czas oczekiwania,radości..ale widzę,że u Was tez różnie i mocno się z Wami łączę.
Mimo wszystko dajmy się ponieść Duchowi Świąt,który przecież niesie nadzieję,nadzieję na lepsze jutro..
Pierogów ani uszek jeszcze nie lepiłam.Myślę,że zrobię z córką na przedostatnią chwilę. W końcu nie będzie tego tak dużo. A być może wcale nie będę musiała robić bo brat mnie wczoraj spytał,czy chciałabym pierogów z kapustą i grzybami.Mówię,że sobie ulepię,a co?-pytam-'' moja sąsiadka zbiera zapisy na pierogi,które sama lepi,bo chce zwyczajnie dorobić'' No i sama nie wiem. Pytałam czy brat bierze,to mówi,że trzeba wesprzeć. Jeszcze się zastanawiam,prawdopodobnie kupię zwłaszcza gdy kobiecie ciężko.
A teraz wracam do obiadu.Dziś kapuśniak na żeberkach wędzonych.
Za uczciwą pracę zawsze warto płacić. Szczególnie jeśli komuś potem będzie łatwiej żyć. Oj, kobitka się narobi. Szkoda, że ja nie znam nikogo takiego, kto zarobkowo lepi pierogi .
No witaj, nareszcie jesteś. Ja też kupuję pierogi kapuściane, barowe a smakują prawie jak domowe. Za dużo pracy przy nich a i tak nie wychodzą mi takie jak powinny /bardziej bigosowe niż grzybowe/. Poprzednio chyba na kolacji ich wcale nie podałam, bo uszek było bardzo dużo i je pożeraliśmy. Chętnie kupiłabym od kucharki domowej, ale nie znam takiej.
Ja dzisiaj upiekłam mięso z kapustą kiszoną i mam: albo kapuśniak gdy wybieram rzadszą frakcję" lub gęsty bigosik. Obie wersje ok, zostało nawet na jutro
Nam tylko stare kości trzeszczą, czasami kichamy, tak na sucho, bez kataru. Moje plecy ciut lepiej, scorbolamid chyba zaczyna działać i maść nadal wcieram. Może ta noc minie już bezboleśnie i bez wybudzeń.
No to już zaklepane. Jedziemy pobytowo na Florydę, nad Zatoke Meksykanska. Ale się cieszę. Kobieta ogłaszała się w grupie turystycznej na FB, komentarze korzystających miała pozytywne. Jako, że dwa pokoje i salon do dyspozycji, pomyślałam o córce i psie. No i dzisiaj pani potwierdziła. Lokalizacja może i kawałek do plaży, ale w połowie drogi (po 1.5 godziny dojazdu) do miejsc, gdzie mąż chce być i zobaczyć, a miejscem, które ja chcę zobaczyć - czyli amerykański Neapol (Naples). To na krańcu wszechświata, w zasadzie poza pobytem plażowym tam nic nie ma. Nigdy w życiu tylko na plażę tam bym nie pojechała, trzy godziny w jedną stronę z St Petersburg, gdzie mąż chce być, nie chciałoby mi się gnać. Plus źródła mineralne na miejscu (to mnie ciągnie najbardziej) No i cena rewelacyjna za wynajem. Czyli kilka pieczeni na jednym ogniu.
A potem na rejs na Karaiby. W ten sposób moje długie wakacje na 2022 rok będą wykorzystane w całości, potem tylko weekendowe i świąteczne plus ewentualnie jak mi w pracy dadzą wolne ekstra.
Ekkore, no normalnie rewelacja! Wspaniałe plany. Moje gratulacje/ To którego ten wyjazd? Jej, ale Wy musicie się cieszyć i ile w Was jest teraz pozytywnej energii. No super, super, super!
Jak fajnie macie w tej Ameryce - wycieczki, rejsy, koncerty. Super, bawcie się i korzystajcie ile można, póki macie siły i zdrowie by cieszyć się podróżami. Nieśmiało tylko poproszę o fotki z tych cudnych miejsc, których sama raczej nie odwiedzę /amer. Neapol?? nawet włoskiego nie widziałam, ale może kiedyś/. Jeśli nie można wątków zasypywać zdjęciami, to może galeria udźwignie ciężar foto-relacji?? Warto spróbować, jak zechcesz, bez przymusu. Udanego wyjazdu i dobrej zabawy /z psinką będzie super/.
Było białe a teraz jest jeszcze bardziej. W nocy zaczęło padać i póki co nie przestaje. Nie zazdroszczę tym, którzy muszą skrobać lód i ośnieżać chodniki. Nie dość, że robią to prawie w środku nocy, to na dodatek ciężka robota. Kiedy wychodziłam sypano solą. Hm...ta sól, to chyba nic dobrego, prawda? A jak to kiedyś było, czym się posypywało chodniki? Piaskiem? Od tej soli, to psie opuszki cierpią, prawda?
Wczoraj zrobiłam małe zakupy i dziś już odpuszczam chodzenie po sklepach. W przyszłym tygodniu dokupię warzyw i chyba mogę powiedzieć, że najważniejsze sprawunki mam już zrobione. Dziś albo jutro pomyję kafelki. Jak patrzę na kalendarz, to widzę, że każdy dzień w nadchodzącym tygodniu jest już zaplanowany. Oj, lekko nie będzie. Ot, uroki świąt No ale póki co słucham RMF Classic na przemian z RMF Święta, nastrajam się małymi światełkami (tak w domu, jak i w pracy) i zabieram za papiery na biurku. jeszcze tylko gorąca herbata z cytryną i sokiem i już można startować.
Alidab, często myślę i wypatruję wieści od Ciebie. Póki co zasyłam ciepłe uściski i czekam...
Witam. Też myślę i wyglądam Alidab. Jakoś tak się porobiło. ze każdy coś tam ma... Moja wnuczka straciła wieczorem smak, ma jechać na test, syn czeka na zgodę sanepidu na wyjście z domu, bo ktoś musi ją zawieźć. Masakra jakaś. Ale nie będę Wam psuć atmosfery przedświątecznej, więc na razie pomilczę. Trzymajcie się zdrowo i uważajcie na siebie.
Dobry piątek :) Tak, Alidab chodzi i po mojej głowie?? Pozdrawiam serdecznie i zapraszam na kawę korzenną lub herbatkę /o dowolnie wybranym smaku/. Czekamy wszystkie tutaj na wieści, każde bez wyjątku.
My w bieli i chłodzie - może też łopaty będą potrzebne, wioo do roboty. Posypujemy żwirkiem kocim /mamy zadołowany w garażu, idealny/. Soli nie sypiemy by właśnie zwierzakom i roślinom nie szkodzić, i tak za dużo jej wszędzie - jezdnie posypują przez całą zimę. Święta, czyli przygotowania utknęły w miejscu - chyba wyjmę już ozdoby domowe, może to mnie nakręci czyli zmobilizuje. Obiadek prawie jest, to mogę potańczyć z mopem i ścierkami;D Pędzę do pracy, bądźcie zdrowe i w miarę możliwości wesołe albo przynajmniej optymistyczne /będzie lepiej, musi być bo: 'po nocy zawsze przychodzi dzień a po burzy spokój" -cyt. z Budki Suflera/. Posyłam dobre fluidy i duuużo optymizmu:)
Mogę załapać się na herbatkę? Tego mi trzeba bo wymarzłam czekając na dworze by wejść do banku. Niestety pewne sprawy trzeba osobiście,więc człowieku czekaj i się ziąb
ja też myślę o Alidab...
U mnie też nie za kolorowo.Syn dostał na wieczór temperatury na 38,1. Dałam mu herbatę z sokiem malinowym i miodem,scorbolamid i poszedł spać.Rano gorączka dobra,ale widzę,że katar go łapie i w gardle drapie. Dowiedziałam się od wychowawczyni,że z pewna klasa na kwarantannie łącznie z nauczycielką.
Wirus świruje na całego. Mam nadzieję,że będzie dobrze.
Dziś na obiad frytki, Smakosiowy dorsz i surówka.
Na pierogi się zdecydowałam,jeszcze ciotkę namówiłam.Ucieszyła się ,że nie musi się męczyć przy lepieniu,a rodzinka pierogowa i to jak Tymczasem
Brawo! Super decyzja Jak będą pierogi dobre, to wszyscy spróbują innego smaku a jak gorsze od Twoich, to przynajmniej docenią i w przyszłym roku znów będziesz miała pełne ręce roboty
Na pewno będą dobre,a nawet bardzo dobre. Brat miał okazję próbować bo sąsiadka przyniosła talerz na spróbowanie. Coś jak promocja w rewolucjach Magdy Gessler Gdy ktoś wkłada w swoją pracę serce to musi wyjść dobre
A ja będę miała z głowy lepienie choć to taka nasza mała tradycja,ale zrobimy uszka,więc zadość tradycji się stanie
Właśnie robię miejsce w zamrażalniku.Opróżniłam jedną szufladę bo będzie trochę tych pierogów
Kiedy pieczesz piernik? Od razu też przekładasz masą?
Witam piątkowo! Koniec długiego tygodnia czy raczej dwóch pracy dzisiaj będzie. I do końca roku na luzie. Po kilka godzin albo wcale. A płacone za pełny wymiar. Trochę odpocznę.
Ja też myślę o Alidab, ciekawe jakie wieści. Wiem jaki to strach. Zaraz po przyjeździe do Stanów tak miałam. Mam zwapnienia w obu piersiach, tu się dowiedziałam, a że nie mieli materiału porównawczego, to wybadali mnie w poszukiwaniu najgorszego. Co ja się strachu najadłam wtedy pod drzwiami przed rozmową z lekarzem (a jeszcze nie chcieli mi przesunąć w czasie, tylko muszę zrobić natychmiast). Ale dzięki temu co roku mam 3D mammografię, dużo mniej naciskania na piersi. W tym roku miałam biopsję podwozia. Chyba dlatego, że ubezpieczyciel nie pokrywa cytologii co roku po 50tce. Tak mi wychodziło z rozmowy z lekarzem. Koleżanki powiedziały, że biopsji się nie robi bez powodu. To też miałam stracha. Była profilaktycznie, a ja mam spokój i wiem, że nic się nie dzieje.
Trzymam kciuki za wszystkich covidowych, aby przejść jak najlżej. Czasami mam wrażenie, że żyję w innym świecie. Poza pierwszym lockdown, nie mamy specjalnych ograniczeń. Był okres maskowy i były ograniczenia odnośnie ilości kupujących w sklepie, tylko, że one są tak ogromne, że nigdy nie stałam w kolejce pod sklepem, nawet gdy było 20% obłożenia. Teraz maski są dowolne, całkiem sporo ludzi nosi. Obowiązek jest w miejscach federalnych - w środkach transportu, parkach narodowych w budynkach, na lotniskach oraz u lekarza. Reszta jak kto uważa. Od maja 2020 co miesiąc jeździmy gdzieś, wszystko działa. Staramy się unikać miejsc zatłoczonych, wybierając otwartą przestrzeń. Chodzimy do kina, przy czym często mamy indywidualny pokaz, nie ma za wiele ludzi. Teraz rejs, musimy być zaszczepieni i z negatywnym wynikiem testu (co akurat wydaje mi się logiczne na zamkniętej przestrzeni). Teoretycznie można być niezaszczepionym, ale wtedy w portach, gdy schodzi się na ląd do dyspozycji tylko wycieczki "dla zapowietrzonych", jak ja to nazywam, bez oddalania się od grupy albo tylko na statku. Pierwszy raz pokaże dobrowolnie zaświadczenie o szczepieniu, bo w innych wypadkach nie pójdę, gdy ktoś będzie tego wymagał. To dana poufna, nie do wglądu osoby przy drzwiach.
W Nowym Orleanie był obowiązek kart szczepień lub negatywnego testu. Gdyby nie fakt, że wprowadzili to, gdy już nie mogliśmy niczego odwołać, stracilibyśmy kasę, nie pojechałabym. W praktyce, mało kto nosił maskę, w 70 % nikt nie sprawdzał, a nawet jak to było machnięcie tekturką lub pokazanie zdjęcia tego (karta szczepień wygląda jak karta biblioteczna, z odręcznie wypisana datą i numerem serii, bez żadnej pieczątki, podpisu), bez identyfikacji osobnika. Na dobrą sprawę na zdjęcie jednej karty cały autobus by wszedł. Inna sprawa, że to przestępstwo federalne, a Amerykanie są w większości posłuszni prawu. Często dyskutujemy z mężem, jakie tu by było pole do obejścia prawa, dla nas, Polaków. Nie, że jesteśmy przestępcami, ale z racji poprzedniego systemu w naturze mamy naginanie prawa do potrzeb życiowych. Zawsze mieliśmy za dużo ograniczeń. W dużych miastach mojego stanu, nakazem lokalnych władz, maski obowiązują wewnątrz. I generalnie 3/4 ma to pompie. W moim mieście jest dowolność i naprawdę dużo ludzi nosi do sklepów.
Widzisz, jak się udaje, to można wszystko. W USA też jest dużo zachorowań, mam rodzinę /Boston/ i akurat ktoś trafił do szpitala, z innego powodu, ale mówią, że masakra, ile wszędzie pacjentów covidowych. U nas maski tylko w pomieszczeniach, ale i tak jest różnie, zwłaszcza w dużych sklepach. Sanepid dał zgodę, aby syn wyszedł na godzinę z domu i zawiózł dzieci na testy. Ale głupota, zgoda na rozwożenie wirusa??? nie powinni przyjechać i pobrać wymazy? wszystko stoi na głowie. Do syna zadzwoniła lekarka rodzinna i powiedziała, że żadnego leczenia na wirusa nie ma. Jak coś brać paracetamol, no i w razie złego samopoczucia mierzyć saturację, a gdyby była poniżej 90 to wołać karetkę. No to trzymajcie się z dala od wirusa.
Zgadza się, jest dużo zachorowań. Ale też jest dużo ozdrowień, bez przypadków śmiertelnych. Śmiertelność wynosi 2% wszystkich zachorowań, utrzymuje się na tym poziomie już rok. Na początku sięgała 50 %, gdy wszystko się zaczęło. Oddziały pełne, córka przecież 5 godzin była w kolejce do lekarza. I dała sobie spokój. Ciekawe czy tam wszyscy z wiedzą o covidzie, bo jak nie, tylko podejrzenie to po wyjściu, po tylu godzinach, na pewno covid się przypeta. Wirus znalazł się w powietrzu, historia rozliczy tego kto to zrobił- tylko on pewnie już będzie na tamtym świecie.
Ja sama staram się żyć normalnie, nie miałam przerwy w pracy, na okrągło albo i więcej, lekarze nie mają wolnego. Bo nikt mi nie odda czasu, który przeżyje w zamknięciu. Jak mam umrzeć to umrę, kiedyś trzeba, ale do tego czasu chcę żyć a nie się bać. Uważam na siebie, dbam o higienę, myję ręce mydłem (sanitizer rzadko, bo mi skóra potem pęka, tylko jak nie ma łazienki), unikam tłumów i nie ściskam się z obcymi. Maskę noszę tylko jak jest nakaz prawny, szkoda mi czasu na "stawianie" się i dyskusje z pracownikiem, który wykonuje polecenia, niczemu nie jest winien. Prędzej wejdę zgodnie z nakazem i wyjdę zaraz po załatwieniu co potrzeba.
Jeeee. W domu już, " tylko" 6 godzin było. I mam wolne czwartek i piątek w przyszłym tygodniu. Zaraz się biorę za wywar warzywny do barszczu i grzyby na jutrzejsze lepienie uszek.
U nas bywa słonecznie, ale strasznie zimny wiatr wieje, tak ze jak się człowiek porządnie nie opatuli, to może skończyć się nie najlepiej.
Wstawiłam podobnie jak Ekkore buraki na barszcz i mam nadzieje, ze mi wyjdzie. Tylko ze to nie będzie na barszcz a tak po prostu do picia ku zdrowotności :)
Pierogi sama bym sobie zamówiła, jakbym miała taka sposobność jak Goplana. Oglądaliście może ''Ranczo''? Tam pierogi Solejukowej były najlepsze i tez robiła na sprzedaż. Nawet ksiądz za mocno chwalił te pierogi, jak kiedyś Michalowa (gosposia księdza) nie mogla ugotować obiadu, to kupiła pierogi i ....księdzu się dostało ;) Goplano kup pierogi i nie oglądaj się na nikogo, bo warto, sprawdzone źródło to podstawa, a i lżej będzie, bo święta zbliżają się dużymi krokami :)
Smakosiu Ty chyba masz już tradycje, żeby piec piernik staropolski 16 grudnia ;)
Alman możesz mi poradzić co zrobić z pigwowcem, bo dzisiaj dostałam kilogram owoców od koleżanki, a Ty chyba masz je w ogrodzie, wiec masz doświadczenie większe niż moje?
Nadia ja nie robię zakwasu, ja robię barszcz ajry. Pierwszego dnia buraki, czosnek i cebulę zalewa się octem (ja sokiem z cytryny). Drugiego dnia gotuje wywar, zalewa buraki i zagotowuje się (do wrzenia). Trzeciego dnia barszcz odcedzić, gotowy.
W Polsce robiłam zakwas, tutaj jest tyle gatunków buraków, pod jedną nazwą, że nigdy nie wiem co mi wyjdzie, często nie miał koloru, jak sprawdziłam w necie to inny gatunek buraków.
Ten co robię zawsze wychodzi, do tego można go podgrzewać, nie traci koloru (nie w nieskończoność, ale zdecydowanie lepiej znosi temperaturę).
Nadiu ja 'walczę z zimą, łopata poszła w ruch, kolejny raz w tym sezonie. Jak już poszufluję, dotlenię głowę i płuca, to zasypiam. Poza tym porządki, układanie i czekanie na Święta . Plany snuję, co upiec lub wysmażyć, jak każda gospocha. Pozdrawiam :)
Nadia, jasne, wszak po to tu jesteśmy, żeby m.in. udzielać wzajemnie rad. Ja najbardziej z pigwowca lubię takie coś do herbaty. Herbata smakuje wyśmienicie, a w ten sposób przygotowane wiórka są mięciutkie i je wyjadam z kubka po wypiciu już herbaty.
Pigwa do herbaty – w soku własnym
Składniki
1 kg pigwowca /waga owoców po oczyszczeniu/ 1 kg cukru
Wykonanie
Owoce zbierać, kiedy są w pełni dojrzałe i pięknie żółte. Umyć je pod bieżącą wodą, a następnie przekrajać na pół lub na ćwiartki, wydrążyć gniazda nasienna, a następnie pokroić w cienkie plasterki. Zasypać cukrem w misce /łatwiej potem mieszać/ i odstawić na 1-2 dni /oczywiście mieszając od czasu do czasu/. Następnie włożyć całą zawartość do słoja i pozostawić na kilka dni, aby owoce puściły całkowicie sok, a cukier się rozpuścił. Po tym czasie całość przełożyć do garnka, podgrzewać, nie dopuszczając jednak do zagotowania. Gorące nakładać do słoików po brzegi, zakręcić, odwrócić i pozostawić do całkowitego ostygnięcia.
Pigwowiec wczoraj pokrojony i zasypany cukrem, dzisiaj pięknie puścił sok a jaki zapach mmmm... trzeba to będzie szybko powkładać do słoika, zanim zacznie znikać ;)
Zgadzam się. Zimą do herbaty konieczny dodatek wg mnie. Kiedyś dałam sąsiadowi siatkę owoców i przepis... po jakimś czasie mówi mi - aleś mi pani narobiła, przychodzą dzieci w odwiedziny i żądają tylko herbatę z pigwą, cytryna poszła na bok, nikt nie chce. Najgorsze jest jednak krojenie, palce miałam sztywne tej jesieni, a trochę tych owoców miałam.
Tak, uwielbiam herbatą z jej dodatkiem, a te wióra wyjadam potem z kubka. Kiedy są bez tego mocnego podgrzania, do zagotowania niemal, robią się mięciutkie, inaczej sa twarde.
Witam w sobotni poranek Obudziłam się o 4-ej i przypomniałam sobie, że to wolny dzień i, że mam w planie mycie kafalków. Poczułam jakiś spokój i pomyślałam, że jest fajnie i, że chce mi się wstać i cieszyć dniem. No ale przecież to by była głupota, bo nie po to wcześniej marzyłam żeby się wyspać No i weź tu zrozum się człowieku Obrót na drugi bok, potem znów na pierwszy i na drugi...aż się zmęczyłam tym obracaniem i zasnęłam Kawa wypita, RMF Classic dopełnia nastroju...jak tu się nie cieszyć U Was też czuje się lepszą energię. Szczególnie u Ekkore gdzie oprócz radości ze skończonej pracy jeszcze radocha z planów urlopowych. No normalnie rewelacja Nadiu, masz rację - zazwyczaj piekłam 16-go placki piernikowe więc nic nie będę zmieniać. Dzięki za przypomnienie. Tego dnia mam fryzjera po pracy ale jak wrócę, to mogę się zabrać za "pierniczenie". Od kiedy kupiłam sobie kolagen żeby wzmocnić stawy kolanowe zauważyłam, że włosy i paznokcie rosną mi duuuużo szybciej. Tak więc fryzjer to już nie tylko potrzeba ale i konieczność, bo nie mogę na siebie patrzeć. Wczoraj przestało sypać śniegiem dopiero wieczorem. Wszędzie gruba czapa śniegu. Aż się boję myśleć co to będzie jak zacznie wszystko topnieć Dziś w planach obiadowych sos pieczarkowy i szeroki makaron. Prostota, ale powinno być smacznie. Pewnie jak zwykle starczy mi na trzy razy. Jej, jak ładnie grają - stary świąteczny kawałek i nostalgiczny głos Binga Crosby. Wczoraj odebrałam paczkę a w środku 100 szt. tealight-ów. Ależ teraz będę sobie robić nastrój Wstawiam wodę na herbatę. Zrobię taką pyszną z imbirem i z pigwą. Ktoś się przysiądzie? Dobrego dnia
Bing Crosby? Uwielbiam go. Mam płytę z jego piosenkami świątecznymi. Wczoraj właśnie puściłam,ale się zrobiło świątecznie. Dean Martin,Brenda Lee,Frank Sinatra. Lubię te stare dobre klimaty. Polskie oczywiście też. Jak najbardziej. Uwielbiam Skaldów i ich świąteczną piosenkę ''Będzie kolęda'' no i oczywiście Seweryna Krajewskiego w utworze ''Jest taki dzień...''
Fajne klimaty choinkowe - muszę odgrzebać swoje starocie, uwielbiam koncert watykański dla JP II /śpiewali rewelacyjni piosenkarze pop i diwy operowe, młodziutkie chórzystki/ - w pięknej scenerii, aż serducho skacze radośniej i nadzieja wraca.
No pewnie,bardzo energetyczna piosenka W sam raz jak się nic nie chce,dodaje wigoru i przypomina,że przecież idą święta i te nasze ''robótki'' choć pracochłonne to ''najmilejsze'' w całym roku
Smakosia piecze 16-ego piernik. Planowałam na 17 w miesięcznicę od zarobienia,ale się ''zsolidaryzuję'' Coraz bardziej czuję nadchodzące Boże Narodzenie. U nas śniegu napadało,biało wszędzie,po prostu bajkowo. Jeszcze jak zaczną stroić drzewka i balkony to będzie wyjątkowo. Swego czasu był taki szał na zdobienie lampkami na domostwie, wokół domostwa,wszystkie drzewka jakie mieli. Ludziska prześcigali się w pomysłach,byle tylko sąsiad zazdrościł Jeden nawet ozdobił budę psa. Pies jak to pies za szczęśliwy nie był ,że mu coś miga na domku i przegryzł... "Hamskie'' strojenie się skończyło gdy proboszcz powiedział co myśli o tym wyścigu,że nie o to chodzi w oczekiwaniu na Tego który przyszedł na świat w ubogiej stajence.Dziś ''tylko'' świecą się na dworze świerki i balkony.Minimalizm ale za to uroczy.Gdyby jeszcze chciał śnieżek popruszyć Jak ja kocham Święta
Pozdrawiam z zapachem pieczonego piernika,ale nie staropolskiego
Oj, gdyby nasz Proboszcz tak pouczył wiernych, to chyba efekt byłby odwrotny , pewnie ozdobiliby i te budy dla psów i podświetlili wszystkie krzaczki. Bo u nas każde pouczenie działa odwrotnie, na przekór /to już mamy we krwi/. Kiedyś ciut zapędził się w krytyce i wspomniał coś o 'pogaństwie, to stracił sporo datków na tacę i koperty kolędowe były 'chudsze też ;(( Lepiej niech każdy dekoruje, świętuje jak lubi - jest fajnie gdy można spacerować i oglądać ciekawe, kolorowe domy, okna i roślinki. Skoro zima nam zabrała naturalny dar z nieba - śnieg, to my maluśkie musimy za nią to nadrabiać :))
Zapach piernika u nas też króluje, przyprawa stoi w kuchni i pachnie nią kawa, desery a nawet kanapki
A to wszystko chyba zależy od proboszcza, jakim jest człowiekiem. Jeśli empatyczny i robi to dla ludzi, to trafi do serc ludzi na pewno, jeśli nie, no to cóż.... Podeprę się tutaj przysłowiem: Jaki pan taki kram ;)
Ja też się zbudziłam o 4. Potrzeba toaletowa wygnala. A że ostatnie dwa tygodnie tak wstawałam, nie mogłam już zasnąć, choć nie chciałam. A że człowieki się ruszyły, to koty zgłodniały nagle, zaczęły lazic i zrzucać. Wstałam przed 5. Samotna pierwsza kawa wypita - uwielbiam tą ciszę poranka, druga do śniadania, mogę planować dzień.
O 9 jadę odebrać zakupy, uwielbiam tą opcję, gdy dotyczy produktów zapakowanych, nie muszę ganiac po sklepie, ktoś za mnie to zrobi. Nie kupuję w ten sposób mięsa i zieleniny, bo nigdy nie jestem zadowolona. Odbiorę, zapakują mi do bagażnika, a potem i tak wejdę do sklepu na warzywa. Potrzebne mi awokado, pomidory, cytryny. W tej opcji i tak zajmie mi to mniej czasu niż reklamacja tego z czego nie jestem zadowolona. Zakupy do odbioru robią najczęściej młodzi ludzie, jest im wszystko jedno. No i pewnie mają sprzedać co na stanie.
Mam marchew z wywaru i ciągle się zastanawiam czy wywalić, czy zrobić sałatkę. Zobaczę.
Marchwi z wywaru nie wyrzucaj, przecież to można zjeść albo dodać do czegoś np. do ugotowanej kaszy jaglanej czy do sałatki gotowanej, czy podjadać sobie jak się jest głodnym zamiast słodyczy
Poszła do kosza. Nie lubię samej takiej wygotowanej marchwi, za miękka. Z zupą, pokrojoną bym zjadła. Jakby wywar był mięsny, zamrozilabym z resztą i byłaby na pasztet. Na sałatkę ugotuję nową, na parze, jak będzie wiadomo, że ją zjemy. Bo teraz to nie ma kiedy, żołądek jest jeden, a w zasadzie dwa, bo nas dwoje. Do tego jeszcze dużo mniej się je niż kiedykolwiek.
Witam sobotnio:) U nas biało i mroźno, wczoraj szuflowałam koło domu i przed - chodnik niby południowy, ale słonko za słabe by śnieg spłynął. Kawałek dobry sąsiad odwalił, reszta dla mnie została, dzisiaj czuję pod prawą łopatką ten trening. Nic to, natrę maścią i do dzieła. Takie fajne barszcze i pierogi wymyślne - ze śliwkami?? muszę kiedyś spróbować, tylko dobre grzyby suszone zdobędę /pieczarki chyba nie pasują do śliwek/. Może też taki barszcz ajry nastawię, na kiszenie nie mam sił, już mam balon z winem do pilnowania - bulgocze, ale owoce wciąż na wierzchu, powinny chyba już opaść. Myślałam o barszczu glumandy, ale warto coś zmieniać, by było smaczniej i ciekawiej. Dzisiaj na wolniejszych obrotach, więcej gadania i jedzenia niż pracy, ale obiadek muszę wyczarować. Pędzę do sklepiku, bo nawet okruszków nie ma w domu. Udanej soboty, zdrowej i pogodnej :)
Witam. Zazdroszczę Wam tych śnieżnych widoków. U mnie lekki mrozik, ale śniegu ani widu... sucho, miejscami zielono nawet... niby jeden kraj, a takie różnice... ale ściana wschodnia zawsze inna niż zachodnia.
Smosiu wspominasz barszcz Glumandy i co za zbieg okoliczności... na swoim "blogu" mam też Jej przepis i wyobraź sobie, że dziś właśnie zostawiła komentarz pod tym swoim-moim przepisem. Ależ się ucieszyłam, aż w tych ciężkich i smutnych czasach /dla mnie przynajmniej/ zrobiło mi się trochę radośniej.
Mój zakwas z buraków już chyba gotowy, stoi 5 dni. Wyszedł tym razem bardzo czerwony i gęstawy nawet... Mam upieczone amoniaczki, więc wypieków słodkich nie będzie, za to mam zamiar upiec chleb. Tydzień temu upiekłam 2 chlebki z cebulą prażoną, miałam przez cały tydzień /M jada chleb tylko ze swojej piekarni/. Dziś mam zamiar upiec chleb z przepisu z netu taki najprostszy, ale oceniam po przepisie, ze będzie dobry. Też tak macie, że czytając przepis już macie swoją ocenę na temat efektu końcowego? Jak mi się zechce może machnę jeszcze pierożki z kapustą kiszona, takie krucho-drożdżowe, pieczone. Ale to jak mi się zechce, a dość często mi się nie chce już.
Znowu się rozpisałam. No to bywajcie, trzymajcie się zdrowo.
Nadia, wyżej masz przepis na pigwę, tylko może niepotrzebnie zdjęcie? żeby znowu się nie rozjechało....
Ja jak widzę efekt końcowy, to biorę się za wykonanie, jak nie przemawia do mnie, nie próbuję. Rzadko się mylę. Jeżeli coś robię bez wyobrażania efektu końcowego (nie byłam przekonana wcześniej), to zazwyczaj jem to u kogoś i bardzo mi smakuje albo ciężko mi uwierzyć, że takie wyjdzie i muszę zweryfikować. Wtedy zazwyczaj trzymam się przepisu. Bo normalnie to wszystko po swojemu, kilka przepisów w jeden.
Ja mam upośledzony smak i węch przez katar alergiczny. Nie rozpoznaję smaków i zapachów, poza intensywnymi. Nie czuję ich odrębnie, stanowią kompozycję. Nie powiem w trakcie jedzenia co było dodane, ale potem, zamykając oczy odtworzę to, wiem co trzeba dodać aby uzyskać smak (ewentualnie smak zmodyfikowany pode mnie, jak bym chciała aby było).
Alman w taki czas, barszczykowy, każdy myśli a czasami nawet pisze o tej pychocie Ten glumandowy jest bardzo smaczny, polecam bo jest smaczny i niezawodny /nawet dla mnie - słabo wychodzą mi zupy a barszczyki tylko na półproduktach sklepowych zwykle mieszałam, bo trudno to nazwać gotowaniem /. Teraz kusi mnie ten 3ydniowy - mam produkty, to może mały eksperyment zrobię?? W rezerwie mam parę buteleczek rolnikowego barszczyku.
Jest ok, wątek hula, chyba takie fotki - kopiowane, nie szkodzą, jak widać.
I po robocie, uszka gotowe. Coś koło 300, jutro jak wszystkie popakuje to będzie wiadomo. 40 pożarte na obiad, drugie tyle na jutro. Od 12 do 17 nam zeszło. Większość polepil mąż, bo ja robiłam wszystko dookoła- walkowalam ciasto, wycinałam krążki, pakowałam na blachy i do zamrażalnika. No i gotowałam te na bieżąco.
Witam w niedzielę. Jak zwykle po lepieniu czuję się połamana, zaraz ciepły prysznic, powinien mnie rozprostować, bo na razie to chodzę zgięta w pół (teraz siedzę z kawą, ale jak trzeba wstać).
Witam. Dziś u mnie leniwa niedziela, za oknem też leniwie, pochmurno, mglisto, ale bez śniegu. W piekarniku obiad sam się zrobił, pieczone udka na ziemniakach /uwielbiam tą wersję - ziemniaki z przyprawami, na nich udka też uprzednio zamarynowane i... już/. Barszczyk czerwony z pierożkiem pieczonym, a na deser... beż deseru, dla chętnych są amoniaczki /wydzielane/.
Ekkore, no to ładnie nalepiliście tych uszek w jednym dniu. Ja w tym roku zrobiłam 260 szt. ale sama!... no i 2 dni mi to zajęło tzn po kilka godzin w dwu dniach.
Miłego dzionka życzę, trzymajcie się zdrowo, omijajcie wirusy.
Ja kiedyś robiłam sama. W ilościach większych niż wczoraj. I do tego pierogi jeszcze (teraz nie robię, bo nie jesteśmy w stanie zjeść). Potem nie mogłam zwlec się łóżka. To skorzystałam z pomocy męża. A potem zrobiliśmy rodzinną tradycje - siedzimy, gadamy, słuchamy muzyki. Coś jak wspólne pierniczki. Jemy wtedy na obiad, na Wigilię i w Święta (nie robię obiadu, moje chłopaki mogą przez cały dzień barszcz z uszkami). I co zostaje to dopóki nie zjemy. I spokój do następnego roku.
Dobry poniedziałek chociaż mroźny i śliski. My po roboczej, ciężkiej niedzieli - pogoda idealna, więc musieliśmy to wykorzystać /ja zaczęłam wcześniej: zasypałam karmą wszelkie korytka i stare patelnie, obwiesiłam krzaki i drzewka kulkami dla sikorek i wróbli/. EM wyłaził na wyyysoką drabinę i przycinał suchelca świerkowego - jeszcze jedno cięcie /musi zamówić pomocną piłę, sąsiadową albo tylko wysokopłatną usługę od kogoś innego/ i wysoki, kiedyś rozłożysty, piękny świerk serbski zniknie :(( Szkoda, to już kolejne nasze drzewo ginie przez suszę, wichury i robale /mszycę świerkową/. Chciałam zawieszać ozdoby, światełka, ale już nie daliśmy rady - pewnie na ostatnią chwilę wszystko zostanie. W domu, powolutku układam świąteczne serwetki, kompletuję prezenty... Na szczęście moja prawica zdrowieje i już prawie nie boli Nadiu bardzo dziękuję za podpowiedzi, zapiszę i skorzystam, bo takie bolenie to u mnie norma, wędrujące od karku i ramion aż po ... niskie strefy kręgosłupa. Tak to jest gdy duch mocniejszy od ciała - mierzy 'siły na zamiary a głowa zapomina, że coraz starsza i siwa ;((
Pozdrawiam i życzę zdrówka, humoru i tych sił właśnie - byle z głową
Witam. Na początek do Smosi - za co dziękujesz Nadii, co na ból ramienia? jakoś nie mogę się ogarnąć i znaleźć, a jestem też zainteresowana. Napisz proszę.
U mnie jak zwykle. Czas biegnie, wiszę na telefonie parę razy w ciągu dnia, bo denerwuję się o syna i jego koronkę, on się wkurza, że go nękam i tak to wygląda. A ja się denerwuję i chyba za często dzwonię, ale tak mam,,, matka kwoka zawsze na posterunku.
Aby zająć czymś głowę kombinuję coś w kuchni. Dziś mam w planie upiec kapuśniaczki, do farszu dodam grzyby suszone, pieczarki i żurawinę. Zobaczę jaki będzie efekt. Część pewnie zamrożę, bo drożdżowe bardzo dobrze się zachowuje po rozmrożeniu, będzie potem jak znalazł na zachciankę.
Zimy u mnie w tym roku nie będzie...chyba nie będzie. Jest lekki przymrozek i tyle. W mojej kuchni nie pachnie piernikiem, jakoś nie przepadam za nim, chyba jednak nie bardzo mój nos toleruje te korzenny zapachy...ot, taka kaczka dziwaczka.
No to trzymajcie się zdrowo, nie dajcie się wirusom.
A do wątku przed-bisowego zaglądasz?? Pewnie nie, bo dłuuugi i trzeba przewijać. Tam na końcu jest link dla cierpiących, czyli dla wszystkich - warto wiedzieć i pamiętać, zanim zaczniemy łykać chemię garściami. Polecam :) na zdrowie
No właśnie w tamtym wątku wstawiam różne linki, fotki, powitalne obrazki, bo tutaj aż strach cokolwiek wkleić, żeby się znowu cos nie rozjechało ;) Pozdrawiam :)
Nadiu :) My ostatnio stosujemy: sok brzozowy /biosklepowy/ + miód płynny + wyciskany w domu sok pomar lub inny cytrusowy, parę całych goździków, cynamon lub kardamon /mogą być mielone, ale bardziej aromatyczne są kora i ziarenka/. Odstawić, wstrząsnąć lub wymieszać i popijać dla zdrowotności.
Zawsze olejek pichtowy /łyżkę miodu lub cukru skropić olejkiem/, popić wodą bo trudno to przełknąć /zalatuje sosnowym odświeżaczem łazienkowym/. Pomaga zakatarzonym i przeziębionym. Żel pichtowy też kupuję w zielarskim i nacieram ... poduszkę /nie zostawia plam/ gdy mam problemy z zasypianiem. Można smarować zasmarkane nosy lub klatę piersiową by ułatwić oddychanie.
Często czosnek i nalewki: miodowe lub owocowe. Zawsze herbata z rumem gdy przemarznę aż do kości.
Okłady z liści białej kapusty /tłuczonych jak schabowe, by sok puściły/ na opuchliznę lub stłuczenia, obolałe miejsca po zastrzykach.
Kurację olejową /arachidową lub słonecznikową/ znasz pewnie, na oleju tłoczonym, nie rafinowanym z dodatkami odkażającymi, odświeżającymi.
Polecam, bo prawie wszystkie powyższe stosowałam skutecznie i stosujemy nadal.
Ale porad cennych udzieliłaś, przydałoby się to wziąć w ramki, albo założyć tutaj jakąś apteczkę pierwszej pomocy z poradami, żeby nie zniknęło w tłumie My na razie problemu z katarem i przeziębieniem nie mamy, ale mąż ma znowu problemy z korzonkami i się zastanawiam czy to nie czasami os stresu
Nas korzonki łapią po wychłodzeniu - poduszka elektryczna idzie w ruch albo plastry rozgrzewające, apteczne. Podobno sauna pomaga, ale nie każdemu wolno z niej korzystać.
Witam w poniedziałek. Do pracy trzeba, na szczęście z leniwym porankiem i kawą z myślami, tak lubię. Zaraz trzeba zrobić twaróg z rzodkiewka i szczypiorkiem, a na obiad gotowa już (wczoraj gotowałam) zupa grzybowa (zmiksowana reszta farszu od uszek oraz podsmażone pieczarki w plasterkach). Teraz tylko makaron ugotować. Lato chwilowo się skończyło, dzisiaj ujemny poranek.
Jak macie możliwość i chęci polecam bardzo mocno nowy West Side Story. Nieziemski. Niby szłam z mieszanymi uczuciami, po co zaczepiać coś co jest z najwyższej półki, remaki zazwyczaj są jedynie popluczynami po oryginałach. Jednak Spielberg i Kamiński to mówi samo za siebie, trudno zepsuć. Nie lubię oglądać filmów dwa razy pod rząd, teraz korci mnie, aby pójść jeszcze raz. Mój mąż chętny bardzo. Ja się boję, że może przestać mi się podobać z nadmiaru.
Dobrze wiedzieć, chociaż teraz mowy nie ma o kinie -za dużo prac odłożonych a do końca roku muszą być zakończone. Może zamiast balu w Filharmonii /online w tivi/ zafundujemy sobie West S. Story? Sylwester w kinie też może być udany Dzięki :)
Nie sposób nie wspomnieć,że równe 40 lat temu ogłoszono Stan wojenny.. Miałam wtedy 7 lat,ale dokładnie to pamiętam..
A ,że byłam dzieckiem wrażliwym i dociekliwym,pamiętam jak dopytywałam rodziców czy to wojna.. Próbowali mnie uspokoić,a że o wojnie slyszałam dużo od dziadka,dzięki niemu zresztą zawsze z historii miałam piątkę Wyobrażałam sobie,że ten stan to coś bardzo strasznego i kazałam tacie przysięgać by wrócił po pracy zaraz do domu. Dziwne co? Ale tak było.. W Boże Narodzenie miał zostać chrzestnym swojej bratanicy i nic z tego nie wyszlo. Na peronie władza go zatrzymała i nie pozwoliła jechać...Ostatecznie chrzestnym został na prędce sąsiad i chrzciny się odbyły choć w smutnej atmosferze. A tata wrócił do nas i święta spędziliśmy wszyscy razem tak jak być powinno
To takie smutne wspomnienia,ale i takie bywały. Trzymajcie się,byle w zdrowiu i do przodu,niech nic nie zmąci radosnego oczekiwania
40 lat minęło ... jak z bata strzelił. Dzieci miały chyba najtrudniej - bez teleranka , a często "u drzwi stała załoga dżi /jak mawiał Smoleń u Laskowika/.
Było, minęło i nikomu tego nie życzę. Nobla temu, kto wymyśli lek anty-wojenny, chyba już czas na taki, w końcu mamy XXIszy wiek
Ja miałam 12 lat. Początek stanu mnie jakoś nie przejął, wakacje od szkoły. Trochę szkoda było teleranka. Potem, gdy była godzina policyjna to taki podlotek cieszył się atencją młodych policjantów. Moi rodzice byli apolityczni, polityki w domu nie pamiętam. Ale tata był więcej w domu, mama zaszła w 4 ciążę (nie sama), tata na wiadomość o tym dostał wylewu, mama jeździła do niego do Gdańska, do szpitala. Pamiętała czołgi na ulicach, wojsko - w 82. Siostra urodziła się w styczniu 83 (powinna na koniec grudnia).
Pamiętam jak tata jeździł do swojej mamy ze specjalnym pozwoleniem, zabierał wtedy brata.
Jestem zła. Obciążyli mnie karą za prąd, za rachunek który zapłaciłam. Jak przysłali note, od razu zapłaciłam drugi raz, z karą, choć byłam przekonana, że płaciłam. No ale z konta nie zeszło. Zwatpilam w swoją pamięć. Sprawdziłam w mailach, dostałam potwierdzenie, że zapłacone. Dzwoniłam dzisiaj, żeby wyjaśnić, a pani mi mówi, że opłata nierefundowana, nie mogli pobrać z konta, nie było pieniędzy. Żałuję, że nie zapisałam numeru referencyjnego do płatności, od teraz będę. Ale myślałam, że skoro przysyłają podziękowanie za płatność, to jest załatwione. Jeszcze pójdę osobiście do nich i będę wyjaśniać. Sobotnia płatność z takim samym potwierdzeniem poszła
Najlepiej blokować/zabezpieczyć środki na przelew i wtedy nie będzie wymówek. PKO bp miało taką opcję, nasz nowy bank /Santa... już nie ma. Ma natomiast premię - zwraca 2% zapłaconego rachunku za: prąd gaz telefon, tivi i internet do 25zł/miesiąc, parę złociszów zostaje na karmę dla ptaków
Reklamację zawsze warto złożyć, niech sobie nie myślą że mają klientów potulnych lub niekumatych. Ja reklamacje składałam w banku i t-mob, zawsze coś zyskałam a nieraz sporo
W Stanach nie robi się przelewów w polskim czy europejskim rozumieniu, z banku, bo są płatne. Płaci się na stronie tego, komu się chce zapłacić, nie ważne czy to zapłata rachunku, spłata kredytu czy spłata karty kredytowej. To jest darmowe. Podmiot sam zabiera z konta. Jeżeli dany podmiot nie ma płatności online wtedy wystawia się czek i wysyła pocztą. Tłumaczenie dziwne, bo pieniądze na koncie były, przysłali mi potwierdzenie zapłaty. Jeszcze co mi przychodzi do głowy to przez pomyłkę mogłam podać numer karty zamiast konta, choć mam wątpliwości. Bo jak nie mogą zrealizować przelewu, nie przysyłają potwierdzenia i podziękowania. Od teraz będę numer referencyjny zapisywać, żeby mieć pewność. A w czwartek podjadę do biura to się dowiem. I może wreszcie założę konto. Jak zmienili system nie przysłali mi kodu w momencie zakładania konta (stare przestało działać), tylko po 4 godzinach. Sesja wygasła, jak próbowałam założyć od nowa, to mówił, że konto istnieje. A do tej pory nie miałam czasu podjechać (pracują w godzinach, gdy ja pracuję), płaciłam jako gość, za każdym razem od nowa wpisując numer konta (kopiuj wklej z banku), mając konto te dane są w systemie, masz pewność, że jak raz poszedł przelew, pójdzie następnym.
Witam poniedziałkowo Oj, pędzi ten czas jak nie wiem co Ledwo dzień się zaczął a tu już wieczór. Odhaczam zadania w pracy i te domowe i myślę sobie, że i tak baaaardzo lubię ten okres. To nic, że czasami się złoszczę, czasami ręce sięgają do ziemi a czasami w tym pędzie zapominam o posiłku. A co tam! Ostatecznie będzie fajnie A może nawet magicznie...? Czasy niepewne... warto cieszyć się takimi miłymi chwilami Jak lubicie mniej znane kawałki świąteczne, to polecam wysłuchać ten: https://www.youtube.com/watch?v=4nTyuFEnSv0 Dodam, że to moi znajomi i jestem z tego dumna Ot, lokalna patriotka. Może jeszcze jakaś kawa? Co Wy na to?
Piękne, nastrojowe U nas brzmiałoby tak: "płynie czas i pada deszcz /śniegu już chyba nie będzie ;(( szkoda bo nawet gdy zalega na ścieżkach i musimy szuflować to cieszymy się jak dzieci
Witam. Czyżby wszyscy dziś zaspali, tak jak ja? Ostatnio regularnie budzę się o 3.30, potem nie śpię do rana, czytam lub nawet tv włączam i potem koło 5.30-6.00 zasypiam błogim snem. Budzę się koło 9-tej. Coś niesamowitego, nigdy tak nie miałam wcześniej. Dziś jeszcze w bonusie mam ból głowy, albo z przespania, albo jakaś zmiana pogodowa się szykuje, ale co? Zimy u mnie nie ma, śniegu też nie ma, może będzie jakaś ulewa...
Za 10 dni święta, ale nie ma u mnie w tym roku nastroju. Coś tam każdego dnia robi, ale to nie to... Wczoraj zlałam barszczyk zakiszony, wyszedł mi taki pyszniutki, że mogłabym go wypić za jednym podejściem. Piękny kolor, lekko nawet gęstawy jakby, czyli tak jak powinno być, wcześniej mi się taki nie udawał. Zrobiłam wg prostego przepisu, bez dodatku warzyw, ale sporo czosnku, no i przyprawy. Chyba zakiszę następną porcję bo zdaje mi się, że ten wypiję do świąt. Przeczytałam gdzieś, że 1/2 szklaneczki na dzień, dotąd to piłam nieco więcej... czasami....
Nie pracujcie tak ostro, bo powysiadają Wam barki, ramiona, ręce i potem nie będziecie mogły łyżką wiosłować w święta /hihihi, głupi ten żart/. Trzymajcie się zdrowo, wirusom się nie dawajcie.
Przeczytałam dziś, że pierwszy przypadek Omikronu stwierdzono już w Chinach, a zakażonym był Polak, który przyleciał z Warszawy...nie ma objawów, ale usadzili go w szpitalu.
Ja bynajmniej nie zaspałam a od rana wzięłam się za robienie gołąbków. Już dawno nie było,a kupiłam ładną kapustę,więc czemu nie? Wiadomo trochę z nimi pracy jest,więc póki co dopijam kawę i hop do kuchni
Alman a jak długo kisiłaś ten barszczyk? Oczami wyobraźni już widze ten Twój i chętnie bym spróbowała Mój na razie jest delikatny w smaku za to kolor ma piękny taki głęboki róż :)
Nie ma głupich żartów /tylko osobniki bez poczucia humoru /.
Nie zasypiam, bo nie ma takiej opcji - szwędam się po domu i okolicy, mam nowe obowiązki, ptasie i porządkowe, daszki nad paśnikami dla pierzastych montuję by deszcz nie zalewał karmy i takie tam duperele.
A te 10 dni to duuużo, 7go upiekę ciastka maślane francuzy, potem makowiec lub sernik. Na koniec barszczyk i uszka, ryby dzień przed natrę przyprawami. Luuuzik, bo już znam nasze możliwości, apetyt i wiem co zejdzie a co pojedzie w gości .
Trudniej z prezentami, mam dla Siostry i ... tyle. Zwierzaki wczoraj obkupiłam, bo zniżki /12 + 5 % czyli 17/ nie zawsze mają i trzeba korzystać póki czas
Przez tą pluchę i mgły mam powieki ołowiane i nic mi się nie chce, gdyby nie zwierzyniec /domowy i ogrodowy/ to przespałabym cały dzień.
Już wtorek, czas pędzi, jakby go kto gonił. Ja niczego specjalnego nie przygotowuję, na jeden dzień nie warto. Mąż i tak uszka z barszczem będzie jadł. W tym roku chcę zrobić kapustę z grzybami, pierwszy raz od lat. Fermentacyjne mi szkodzi, ale tak mi się chce. Ostatnio jadłam kapusniak i nic mi nie było, może to znak, że mogę i powinnam poeksperymentować. A z rzeczy bardziej pracochłonnych to sernik muszę zrobić, tradycyjnie od naszej Megi65. I to wszystko. Nadal nie mam ryb na Wigilię. Nie chcę już różnistych po małym kawałku, tylko jedną, bez wyboru. Pewnie padnie na łososia albo pstrąga lososiowego.
Oczyszczacz powietrza działa. Stał na dole kilka dni, chodził na okrągło. Ja z tego dwa dni nie użyłam chusteczki rano, a normalnie to na tony, nim mi się zatrzyma lanie z nosa. Chyba kupię drugi, żeby nie nosić z góry na dół. Ale to w przyszłym miesiącu albo nawet w lutym, jak już wrócimy z rejsu.
Witam wtorków Dzionek w takim pędzie, że dopiero teraz można będzie wypić herbatę. Pozałatwiałam dużo , ale drugie albo i trzecie tyle przede mną. Tyle piszecie o tych burakach i kiszeniu soku, że też się zmobilizowałam Ja buraki kroję w takie 1,5 cm do 2 cm plastry i jak się wszystko ukisi, to zajadam je jak ogórki. Są pr,zepyszne. A Wy co robicie z tymi burakami? Rozpadało się. Ależ jest teraz szaro. Dobrze, że mam już powieszone światełka Kto nie czuje jeszcze tego nastroju proponuję zapalić lampki one działają jak czary
Czary-mary mówisz...może też spróbuję jakieś światełka... nie mam w tym roku nastroju, na szczęście syn i wnuczka mówią, że czują się dobrze, choć kaszel ciągle jest u nich, co słyszę w czasie rozmowy, nie muszą mi mówić.
Buraki z kiszenia to różnie, ale przeważnie wyrzucałam jednak. Tym razem użyłam tarczy wiórkowej i przepuściłam przez malakser. Dodałam szczyptę cukru i trochę oleju rzepakowego, wymieszałam i pożeram do wszystkiego i podżeram między wierszami.
Lampki, światełka - też chciałam już podłączyć, ale inne prace nas wyczerpały, dzionek zleciał i muszę poczekać do następnych pogodnych i wolnych dni /już ostatnich przed świętowaniem/.
Buraczki kiszone z pewnego źródła /najczęściej sąsiadowego, bo moich wciąż malutko/ zjadamy na zimno lub w zupie. Inne lecą na kompost. W tym roku kiszonych nie mam, bo znalazłam przepisy wużetowe z czosnkiem, pigwą i siedzą w słoiczkach. Też dobre, zwłaszcza te czosnkowe /gęste i aromatyczne :P/.
Dzisiaj upiekłam blaty piernikowe :) 4 blaty w 170 stopniach każdy piekłam dobre 20 minut. Wyszło mi jeszcze ok.30 sztuk pierniczków (ze skrawków ciasta) - mila niespodzianka
Blaty przestudzone, włożone jeden na drugi, przedzielone papierem do pieczenia. Całość zawinęłam w czysty duży kuchenny ręcznik i to wszystko w reklamówkę :)
Teraz musi poczekać kilka dni, a potem przełożę jakąś masą.
Witam :) deszczowo, ale ciepło Kondycja nawet dobra, plany w głowie siedzą i stopniowo, kolejno wcielam je w życie /jak to ciele co 2ie krowy ssało - wykonać pracę a nie zmęczyć się przy tym /. Coraz bardziej wygodnicka jestem i moje stado coraz bardziej zasmucam. Biorę się w garść i od dzisiaj finalizuję sprzątanie, prezentowanie czyli obmyślanie prezentów i wysyłanie życzeń świątecznych /wirtualnych, bo po znaczki musiałabym gnać dalekooo/. Odkurzę też domowe ozdoby, by potem je tylko ustawić szybciutko. Gotowanie mam z głowy, bo gary pełne i to 2a - ryba z ciecierzycą lub schab z makaronem i pieczarkami. Deser chodzi mi po głowie, by jabłka zagospodarować - tarta lub jabłecznik budyniowy?? z dodatkiem maku /ciasto z makiem/. Zobaczę. Pozdrawiam cieplutko:) pracujcie 'higienicznie czyli z umiarem ;))
Witam. No super Smosiu, że masz dobrą kondycję i głowę pełną planów. Ja w tym roku pełny spontan, o dziwo, co do mnie niepodobne /jako "Panny"/ nie mam skonkretyzowanych planów co i kiedy. Nawet trochę mnie to uwiera, ale... nie chce mi się po prostu. Dziś mam fazę na pierniczki... miętowe. Piekł ktoś kiedyś miętowe? zobaczę jakie wyjdą. Nie wiem czy poleżą do świąt...nie, że zjem je, tylko czy mogą, czy nie za długo. Wiem, że pierniki są "długowieczne", ale czy takie też nie wiem. A poza tym mgły snują się wokół, coś stuka delikatnie w paraper, może jakiś deszcz mało widoczny. Ale na święta ma być ciut śniegu zdaje się, choć z pogodą nigdy nie wiadomo.
I siadła głowa, i plany - 1n telefon a świat pociemniał, chmury spadły pod same nogi. Ubywa nas w strasznym tempie, w młodym wieku - w każdym razie, nie w podeszłym. Zamiast radosnych dekoracji, pieczenia - kolejny pogrzeb. Już brak mi sił i słów, ale dodam, że to życie jest strasznie niesprawiedliwe...
Oj Smosiu...Bardzo mi przykro.. Tyle radości i nagle taka druzgocąca wiadomość..
Sama zaczęłam drżeć jak osika,bo zadzwoniła do mnie ze szkoły wychowawczyni synka. Okazało się,że dwoje dzieci ze świetlicy na której bywał także mój ,mają covid Przy czym jedno z nich przechodzi ciężkie zapalenie płuc.. Normalnie nogi się pode mną ugięły...
Mojego do szkoły nie posyłam od piątku,bo zagorączkował,ale nazajutrz ku mojemu zdziwieniu było już ''dobrze''. W tej chwili ma lekki katar który spływa mu do gardła. Dr zapisał leki i w razie jakby się pogarszało-na wymaz..
Test - żeby wiedzieć, ale gdy ktoś chory w klasie, nie znaczy, że muszą inni, ale skoro miał temperaturę i ma katar, to zrobiłabym test, ale taki prawdziwy, nie ten 15-minutowy. U syna troje w domu ma wirusa, a jedno negatywne.
Też tak uważam - nie możesz w ten sposób myśleć. Każdy z nas co jakiś czas ma takie trudne doświadczenia. Bardzo to przykre i naprawdę Ci współczuję. Jednak trzeba się (mimo wszystko) cieszyć tym, co mamy i tymi ludźmi, którzy są z nami - oni na to zasługują. Trzymaj się Smosiu. Uściski.
Smosiu co Ty mówisz...Nie można nawet tak myśleć. Śmierć wchodzi w skład życia,choć to oczywiście bardzo smutne i przygnębiające.. Mimo wszystko trzeba się cieszyć dla tych co są i dla siebie...
Zakwas na barszcz z buraków udał mi się pierwszorzędnie W smaku naprawdę dobry, nie za ostry i nie za łagodny, kolor wymarzony a dzięki Alman wiedziałam ile czasu go trzymać. Niestety dzisiaj go dopiero zlałam, czyli na ósmy dzień, zamiast siódmy, bo cos temu przeszkodziło, ale o tym napisze później. Rozlałam do butelek i teraz gotuje barszcz na rosole i na razie wsadziłam polowe buraków i niech się gotuje, potem będzie przyprawianie, doprawianie i testowanie
A teraz co się stało. Wczoraj nakarmiłam mojego kiciusia, a potem wypuściłam na dwór, jak zawsze. Niestety po pewnym czasie usłyszałam dziwne dźwięki, otworzyłam drzwi, a tam dwa koty na siebie pomiaukują i to dość ostro. Mój jak zobaczył, że idzie ''odsiecz'' z mojej strony, to rzucił się na tamtego, żeby go odstraszyć i pokazać kto tu rządzi, w końcu to jego teren i zawsze działało. Niestety tamten nie odpuścił i rzucił się na niego, nie mogłam ich rozdzielić, dopiero jak dostał laczem, zwiał. Moja kicia weszła do domu powoli z ogonem nastroszonym, jednak było widać ze trochę jest na pyszczku podrapana. Nie dała się pogłaskać. Poszłam do kuchni po ręcznik papierowy i namoczyłam to trochę woda utleniona, ale gdy przyszłam, ona już uciekła do naszej sypialni pod łóżko. Nie chciała stamtąd wyjść. Nic nie zjadła od wczoraj, ale dzisiaj już siedzi na krześle i śpi, nie chce być dotykana. Niestety nie ma opcji, żeby wziąć ja do weterynarza, ma schize na tym punkcie, wiec zostawiam ja w spokoju pod baczna moja obserwacja. Jest nam przykro z tego powodu, bo kicia ma już 12 lat i trochę mam wyrzuty sumienia, ze ja wypuściłam po zmroku, no ale zawsze wychodziła i nigdy nic takiego nie miało miejsca. Teraz widze, ze siedzi już normalnie, wiec chyba przychodzi do siebie. Ciężka noc była dla nas, bo nikt nie mógł spokojnie spać, ale widze teraz że idzie ku lepszemu. Trzymajcie kciuki za mojego kotecka
Wybaczcie za tak nieświąteczny temat, ale to tez nasz członek rodziny od wielu lat i musiałam się z tym podzielić z Wami...
Będzie lepszy bo kicia zwinie swoje nerwy w kłębek i zacznie normalnie żyć. Nasz malutki /wtedy/ Tofalek oberwał solidnie, plecy jakiś zbój koci mu pokaleczył - woda, odkażanie a potem zasypka /u mnie biała glinka lecznicza, nie ta kosmetyczna/ i po kłopocie. Na kocie wszystko goi się jak 'na psie Przytulam waleczną Kocicę
Glinki apteczne, medyczne są specjalnie oczyszczane /znam białą - delikatną i zieloną - mocniejszą/ by spokojnie mogły być stosowane zewnętrznie i wewn. U nas do kupienia w sieci lub sklepach zielarskich i niektórych aptekach.
Biała jest idealną zasypką - przyspiesza gojenie nawet trudnych i głębokich ran. Można ją mieszać z wodą i popijać, jak mleko, by uzupełnić mikroelementy, odtruć organizm. Zielona - podobnie, piłam zawiesinę jako kurację wzmacniającą i oczyszczającą /2-gi etap, po glince białej/. Szczegóły znajdziesz w sieci /ja korzystałam z zasobów esentia.pl, kiedyś sklepu internetowego, teraz tylko informacje i reklamy/. Polecam, bo to sama natura, do tego dobroczynna.
Witam w środę. Ciepło wraca, do soboty. Miał być krótki tydzień, a siedziałam do 19 w pracy, za coś mi płacą, nie ma wyjścia. Zresztą lubię to co robię. Mogliby jeszcze postarać się o dzidziusia nim się wyprowadzą (to jest standard tutaj, mało kto jest uwiazany do miejsca. Lepsze warunki i w drogę na drugi koniec Stanów. Brak wypowiedzenia to problem pracodawcy, nie pracownika, który powie, że w poniedziałek już nie przychodzi). Oni są jeszcze rezydentami - na ostatnim szczeblu kształcenia medycznego, oboje już lekarze, oboje chirurdzy ogólni, teraz specjalizację naczyniowca robią, więc pewnie się spakują i wyjadą. Ale co popracuję w super atmosferze, to moje.
Smosiu, tak mi przykro z powodu pogrzebu. Moje kondolencje.
Jutro idę na ploty do koleżanki, trzeba uczcić jakoś wolne. Poza tym pewnie jeszcze jakieś zakupy.
Kicia się pozbiera, o ile nie ma ran wewnętrznych. Zła na Ciebie, bo się wmieszałas. Przejdzie jej, nakrój mięska, udobruchasz. Nasz Maurycy w Polsce był wychodzący, znikał na całe noce. Jako kociak działkowy, sprowadzał rodzinę na balkon. A kto nie był członkiem gonił aż kłaki leciały. Trixi wychował jak matka, myl, pilnował, gdy raz uciekła, przyprowadził do domu. Trixi niestety odmówiła matkowania Olivii. Po 3 latach chyba doszło do tolerancji. One się nie biły nigdy, ale Trixi syczała. Teraz, po 7 latach zaczynają powoli leżeć koło siebie, czasami nawet tylek w tylek, oczywiście z podchodami Olivii, powoli się przysuwa, w nadziei, że ta druga nie zauważy. Fajnie to wygląda.
Dziewczyny stał się cud! Właśnie przed chwila kot zeskoczył z krzesła i gdzieś poszedł, mam nadzieje, ze do miski, zaraz sprawdzę :) No niestety nic nie zjadła, ale wskoczyła na koc na łóżku córki i nawet z lekka dała się pogłaskać -Jest nadzieja! Ale jestem szczęśliwa, tylko żeby cos skubnęła a będę tańczyć jak baletnica ;)))
Goplano mialas rację, kot dzisiaj miał pustą miskę, pierwszy raz dał się pogłaskać, usiadł mężowi na kolanach, za to sierść ma szorstka jak karton. Trzeba dowitaminizowac kotka. Kto wie, może faktycznie kot ma 9 żyć
No i czwartek. Dziś i jutro wolne, w przyszłym tygodniu chyba dwa dni w pracy tylko i po świętach też dwa dni. Po Nowym Roku długie dwa tygodnie a potem wakacje. Trochę się boję rejsu, nie ze względu na zachorowania, tylko na to co nas czeka. Przeraża mnie opcja maskowa na statku (gdyby była), w upale , nie wiadomo co z obostrzeniami w krajach, gdzie będziemy (Meksyk, Honduras), przecież to może się zmieniać w każdej chwili. Fakt, że dwa zejścia są na prywatnych wyspach, a wycieczki, które chcemy wziąć zorganizowane. Gdyby w momencie skasowania rejsu (powodem była nie pandemia tylko nieukończony statek) było wiadomo, że to wszystko tyle potrwa, nie zapisałabym się nowy. Ale jest jak jest, jakoś to będzie.
Witajcie czwartkowo Zaświeciło słońce. Ono zawsze dobrze na mnie działa. Po wczorajszym dniu byłam zmęczona, ale dziś już dotarła do mnie nowa dawka energii więc "do przodu"! Wydając bony na paczkę świąteczną dla bezdomnych i ubogich zderzyłam się z dużą falą biedy ale jednocześnie poczułam taką ilość serdeczności i wymieniliśmy tyle uśmiechów, że aż "śpiewać się chce". Dziś po pracy idę do fryzjera. trzeba wreszcie podciąć włosy, bo już czuje się zaniedbana. Potem zakupy a po powrocie do domu zabieram się za pieczenie "blatów" piernikowych. Oj, będzie pachniało, że hej! Szkoda, że nie mam wolnego popołudnia, bo pogoda jest idealna do mycia okien. No nic, może się uda w weekend. A jak się nie uda, to trudno - świat się nie zawali Dobrego dnia
Witaj Smakosiu,jak obiecałam dołączam się do wypiekania pierników
Nadziałam masą 3 blaszki keksowe i parę minut po 13:00 wjadą do pieca
Już pachnie,a co dopiero w trakcie pieczenia Nie chwalmy jednak dnia przed zachodem słońca. Ostatecznie dam znać jak się upieką. Pozdrawiam wszystkich pierniczących i pracujących
Witam. No ja pierników nie piekę takich jak Wy, ale dziś też piekę pierniczki miętowe. Ciekawa jestem tej mieszanki zapachów - piernikowej, za którą nie przepadam i miętowej, którą lubię. U mnie pochmurno, ani śladu zimy, a i słońca też. Takie nie wiadomo co.
No to trzymajcie się zdrowo. Udanych wypieków piernikowych.
No i jak wyszły miętowe pierniczki? Coś mi się zdaje ,że będą dobre Moje pierniki już upieczone,zawinięte i leżakują teraz w chłodzie. Po upieczeniu nie omieszkałam spróbować kawałka i wydaje mi się strasznie słodki.1 szklanka+miód jak dla mnie wydaje się wystarczająco. Pozostaje potem przełożyć kwaśniejszymi powidłami i powinno być dobrze
Dzień przed Wigilią upiekę makowiec i ciasteczka z orzechami laskowymi. To będzie koniec wypieków świątecznych. Strucla,pierniki,amoniaczki,pierniczki i orzechówki zdecydowanie nam wystarczą. A tak się składa,że w tym roku raczej sami spędzimy święta
Barszcz z uszkami będzie ,ale na jutrzejszy obiad. Na wieczerzę wigilijną u nas tylko grzybowa,ale o tym już pisałam Zakisiłam sobie wg przepisu As.
To by było na tyle ,pozdrawiam wieczornie. P.S. U mnie już śniegu nie ma,na powrót ''piękna'' jesień,ale podobno w Wigilię ma prószyć śnieg
Piernikowe "blaty" upieczone, przełożone papierem i owinięte w folię spożywczą. Ależ to ciasto ma aromat. Nie próbowałam, ale mam nadzieję, że jak zwykle będzie smacznie. Fryzjer się rozpędził i nim zdążyłam zareagować już miałam trochę za mocno skrócone włosy. No trudno - odrosną. Przy tej długości mocno było widać siwe odrosty. Wrrr! Wpadłam do domu i chciałam prędko położyć farbę ale okazało się, że nie ma ciepłej wody. No i weź tu sobie zaplanuj zadania Tak więc wzięłam się najpierw za "pierniczenia". A jak już położyłam farbę , to pojawiła się ciepła woda. Uf! Jutro szykuje się intensywny dzionek. Aaaaa nic to! Grunt, że to piątek
Mnie wolny dzień minął całkiem przyjemnie. Karę za prąd odzyskałam, myślę, że dlatego, że się nie stawiałam tylko grzecznie prosiłam o wyjaśnienie i ewentualną pomoc w założeniu konta. Pani sama zaoferowała, że mi oddadzą kasę. Konto założyłam potem w domu, dzisiaj wszystko poszło sprawnie.
U koleżanki przegadałam pół dnia. Zaprosiłam ją z mężem na Wigilię, ustaliłyśmy plan gotowania dla innej koleżanki, która obecnie ma covid, nie jest szczepiona, po 8 dniach pierwszy dzień poczuła poprawę dzisiaj - gdyby powrót do sprawności zajął jej więcej niż do świąt.
Wykupiliśmy wycieczki na rejs, trzeba było zapłacić kartą- ale część z tego nam się zwróci, bo wykorzystamy punkty bonusowe (mamy kartę kredytową operatora linii turystycznej, do każdej płatności dostajemy punkty, które potem przeliczają się na kasę, możemy wydać na zapłatę tego co związane z rejsem - najlepszy przelicznik jest), poza tym mamy naprawdę dużo ekstra kasy (1/3 ceny rejsu), za to, że zdecydowaliśmy się przenieść rejs na później, ale to możemy wydać dopiero na statku. Czekanie z wycieczkami mogłoby oznaczać, że zostaną nudne albo drogie (albo obie na raz). Będzie za co pić, hehehe, bo jedzenia jest masa, ciężko przejeść, tylko próbując to co w ramach wycieczki, żeby jeszcze kupować coś ekstra. A za alkohol się płaci. Może jakieś fajne alkohole kupimy w sklepie wolnoclowym. I wykupimy internet na cały rejs, będę mogła Wam pokazać Karaiby.
Fiu fiuuu, to miałaś super czwartek. Fajnie, że tak sprawnie Ci poszło Już się nie mogę doczekać tych nowych fotek. Ale super! Oj Karaiby! Aż się rozmarzyłam
Piątek, piąteczek, piąteluniek! Jupi!!! Jak ja się cieszę! Wreszcie jutro się wyśpię. Przynajmniej taką mam nadzieję a nawet jak się obudzę za szybko, to i tak nie będzie źle, bo nie będę musiała gnać na przystanek. Spokojnie wypije kawę, zjem śniadanie i zabiorę się za przygotowania do świąt. jest jeszcze parę rzeczy do zrobienia. Póki co mam trochę "papierkowej roboty". Popołudniu szybkie zakupy, bo wczoraj nie było na to szans, potem angielski a wieczorem jeszcze wpadnie na kawę przyjaciółka. Jak ten czas pędzi! No to szybko herbata i do przodu!
Dacie wiarę,że za tydzień już Wigilia? Wiedziałam,że czas szybko leci,ale ,że aż tak szybko? To juz ostatnie 7 dni na ulepienie uszek,dopucowanie zakamarków,przyniesienie choinki i bombek. A propo,jaka będzie bądź jest w Waszym domu-żywa czy sztuczna? Powiem Wam ,że ja jeszcze nie wiem. Być może na ostatnią chwilę kupię żywą Tak czy siak opcja jest. Sztuczna czeka Tymczasem idę parzyć herbatę,kto się napije ze mną,to zapraszam
Witam :) Ja chętnie wypiję herbatkę, dla odmiany - kawusia już była raniutko. Też nie mogę uwierzyć że za tydzień o tej porze uszka i barszczyki będziemy gotować, rybki smażyć i dekorować stoły. Jesteście już prawie gotowe do świętowania, super. Ja mam sporo do zrobienia, ale dam radę, mam nadzieję.
U nas choinki są zawsze, w ogrodzie - wybrane oświetlamy i obwieszamy kolorowymi bombkami czy plecionymi dzwonkami. W domu, od dawna, ze względu na zwierzyniec, zawieszamy stroik na ścianie - bezpiecznie i wygodnie. Gwiazdy betlejemskiej w doniczce już nie stawiam - zawsze lądowała, z hukiem na podłodze, parę ozdobnych doniczek straciłam przez to. Serwetki, poszewki ozdobne i świece /obrusu świątecznego nie ma, przez kocie pazury/, będzie kolorowo, ciepło i przytulnie. To do dzieła. Już ostatnia prosta - powodzenia
Hej piątkowo! Sto lat Mietku! Niewiele już zostało. Mój teść kończy dzisiaj 90 lat.
Dzisiaj samotny dzień w domu, mąż osobiście jedzie do pracy. On ma home office ciągle, do fabryki jeździ, gdy trzeba nadzorować produkcję nowych projektów, średnio dwa razy w tygodniu, choć reguły nie ma. On sobie bardzo chwali pracę z domu, mnie by szlag trafił.
Najpierw zakupy, potem sprzątanie łazienek, taki plan na dzisiaj. Muszę zapuścić jacuzzi z tabletką czyszczącą, żeby trochę dysze odczyscilo. Dzień zleci w mig.
Na obiad ryba będzie. Z fasolką szparagowa.
U mnie choinka sztuczna, na stałe ubrana w światełka (amerykańskie tak mają), które się rozłączają na segmenty razem z częściami choinki. I do każdego segmentu zawsze możesz jeszcze coś podłączyć z boku, moją gniazdko. Żywą miałam raz w swoim samodzielnym życiu. Potem igieł nie mogłam wyciągnąć z dywanu. Nigdy więcej.
Witam. Widać, że pracusie w ferworze przygotowań świątecznych. Ja trochę też, ale tylko trochę, jakoś nie mogę złapać tej choćby iskierki nastroju. Dziś przeznaczam czas na sprzątanie, takie gruntowniejsze, żeby już po niedzieli zająć się pieczeniem i gotowaniem. Zima na razie nie ma, ale podobno ma być...śnieg jest zapowiadany.
Goplano, pytałaś o pierniczki miętowe... szczerze, to na razie nie jestem zachwycona, mało miętowe jakieś, no i mało piernikowe, co akurat dobrze, bo za tym nie przepadam zbyt. Mam nadzieję, że ich jakość poprawie się, kiedy zrobię jeszcze lukier miętowy, wtedy powinny ukazać swoje walory w pełnej krasie, ale to za dni parę.
Martwi mnie nieobecność Alidab, milczy, pewnie jak ślimak zamknęła się w swej skorupce i oczekuje na jakieś wyniki badań... znam to uczucie, oj znam... wprawdzie ja nie czekałam na wyniki, ale na ... wizytę w zakamarkach, gdzie grają /pukają/ "w rytmie cza-cza"... Czekanie jest najgorsze, mam nadzieję, że na końcu będzie radosna nowina.
Mariola także przepadła... toć chyba nie rozbudowuje teraz swego ogrodu, no chyba że w planach.
Dziewczyny, dajcie głos przed świętami.
Jeśli chodzi o choinkę, to od lat sztuczna. Podobnie jak Ekkore zraziło mnie kiedyś wybieranie szpilek z dywanu i nabyliśmy sztuczną... wysoka do sufitu, całkiem jak żywa wyglądała. Ostatnio czyli w ub. roku i w tym też jest już mała, taka do postawienia na komodzie, bo nie mam siły ubierać takiej dużej, a taka jest potem pakowana do wora w ubraniu i czeka nastepnych świąt. To rozwiązanie bardzo mi odpowiada.
Znowu się rozpisałam, a przecież teraz nikt nie ma czasu na czytanie moich wypocin.
Mąż dzwonił do teścia z życzeniami. Zamówiliśmy dla niego kosz z dobrociami, pasownymi do wieku (z poczty kwiatowej)- herbaty, czekoladki, miody, syrop do herbaty. Bo przecież kwiatów dla faceta nie będzie zamawiał. Ale radocha była. Tylko teraz na imieniny teściowej to trzeba i kwiaty, i jakiś koszyk zamówić. Żeby nie czuła się gorsza. A na jej 90tke w przyszłym roku wszystko w rozmiarze xxl.
Witam. Cóż to, strajk jakiś czy śpicie jeszcze, a może tak prace przedświąteczne Was pochłonęły, że nawet na kawę czasu nie ma??? No to wypiję w samotności, pogadam sama ze sobą i ...spadam. Miłego dzionka.
U mnie to blady świt, a w zasadzie noc za oknem jeszcze. Dzisiaj się wcześnie wyspałam. Śniadanie zjedzone, kawa zaliczona. Rozmyślam nad sprzątaniem, jedna z gorszych czynności dla mnie, mózg się buntuje zawsze przeciwko syzyfowej pracy. Ale mus to mus, nie zawsze się robi co się lubi. Czasami ogarnia mnie chęć zatrudnienia kogoś- ale znając siebie źle bym się czuła, gdyby ktoś zaglądał mi po kątach, sama posprzatalabym przed, żeby wstydu nie było. Zostawię sobie to na czas, gdy będzie dla mnie obciążeniem fizycznym.
Dziś pora dokończyć łazienki na górze, na dole zostawię sobie na rano w Wigilię, żeby było idealnie dla gości. Tu stoi kuweta, żwirek jest non stop, bez względu na to czy posprzątane godzinę przed, czy kilka dni.
Córka była wczoraj, zrobiłam jej ciasto na pierogi, zmieliła sobie farsz, kuchnię mi upackala i sobie poszła. W sumie i tak mniej niż, gdyby lepiła jeszcze u mnie.
Witam wieczorową porą, popijając kawusię właśnie /kolejną/ - mam plany pieczarkowe i potrzebuję 'motywacji. Dzień zleciał nie wiadomo kiedy a zdążyłam jedynie udekorować co nieco w domku. Przez ta pluchę za oknem, wszystko idzie jak po grudzie. Jutro czeka mnie wizyta - wizytacja i muszę coś lepszego ugotować, może upiec. Jesteście jak pszczółki, ja tylko plany w myślach układam. Mam obiecane super ciastka, więc znowu omija mnie mrówcza praca i wycinanki. Sprzątam i układam, biegam do sklepów i kompletuję prezenty - prawie wszystkie już mam Jutro może ryby upoluję, ser wiaderkowy i uzupełnię owoce.
Chodzi mi po głowie owocowy mix makusiowy, kombinowany - z makiem mielonym /około 2 szkl./ i mąką. Zobaczę, co jeszcze wyśnię dzisiaj lub jutro??
Pędzę do roboty, bo dzień przebumelowałam a jutro goście zjadą. Spokojnej nocki :)
Dodam,że pracowitą. Całkowicie solidaryzuję się z Ekkore. Delikatnie mówiąc ja też nie przepadam za sprzątaniem,dlatego jestem szczęśliwa,że głównie córka to robi Za to ona z kolei nie przepada za pichceniem. Owszem,zrobi ale raczej z przymusu niż z ''chcenia''.
Pogoda u nas bardzo przygnębiająca.Na zewnątrz ponuro i pochmurno,ani śladu jakiejkolwiek zimy. Prznajmniej odgarnianie śniegu z głowy
Piekę dziś strucle. Mężowski ma taki smak na makowiec zawijany,że ubłagał abym upiekła. Co prawda nie takie miałam plany,no ale niech będzie. Co roku piekę ze swojego prl'owskiego przepisu,ale dziś zrobię ''struclę maryli''. Komentarze pozytywne a sam przepis wydaje się łatwy i szybki. A nuż posmakuje i już będę go piec? Wszak lubię próbować różne przepisy
Na tym na razie kończę. Odezwę się później,ewentualnie jutro Pozdrawiam przedświątecznie i nie przepracowujcie się za bardzo,wszak święta to ma być radość a nie horrendalne zmęczenie
Mój mąż za roladę makową (drożdżową) oddał by wiele. Tyle, że makowce nie są moimi ciastami, jeszcze coś w stylu japońca albo seromak to bym zjadła, rolada jest na jednym z ostatnich miejsc. Raz na kilka lat poświęcam się i robię. A on poświęca się dla moich, bo te z kolei nie są jego faworytami. Zazwyczaj zostajemy przy serniku, bo ten uwielbiamy wszyscy, nawet córka, to jedyne ciasto, które je ze smakiem.
Ale pooglądałam przepisy i stwierdziłam, że japońca to bym zjadła nawet. Tyle, że w domu resztka maku, z z netu wyparowal, został w kosmicznych cenach - 14 dolarów za niecałe pół kilograma albo gotowa masa makowa, za prawie 30 (raz w życiu miałam, więcej nigdy).
Wczoraj moja koleżanka dała mi w prezencie żywy świerk, bardzo gesty i w doniczce. Został udekorowany tylko lampkami. Na szczęście dywanów raczej nie mamy, wiec problemu nie będzie ;) Bardzo ładna i duża choinka, aż nadziwić się nie mogę :) Wczoraj tez z tą koleżanką pojechałyśmy do polskiej restauracji na placki ziemniaczane, a potem kawka i kawałek sernika :) Oczywiście na początku przyszedł miły szczupły chłopak kelner, zamówiłyśmy co trzeba, a potem zjawił się drugi kelner, trochę przy tuszy i gadatliwy, pozytywnie gadatliwy. Zrobiła się atmosfera mila i było super. Od niego tez mam przepis na śledzie w oleju z cebulka, papryka i ogórkiem konserwowym. Wrażenia niezapomniane :)
Dzisiaj zrobiłam śledzie na próbę te od tego pana kelnera o właściwej masie ciała (zawsze twierdziłam ze jak ktoś ma więcej w boczkach to szybciej nawiązuje znajomość i jest fajnie), a także śledzie po kaszubsku i śledzie w oleju z cebulka ( te same co w zeszłym roku robiłam) :)
Kot powoli wraca do siebie. Próbuję go udobruchać wątróbką, ale widać, ze cały czas jest obrażony na mnie, no ale dobrze ze chociaż je, bo niewiele chodzi i taki małomówny, albo malomiauczacy , to właściwsze słowo;)
To na razie tyle, życzę przyjemnego relaksu wieczorkiem :)
Nadia gdzie mieszkasz? Jeżeli mogę zapytać. Bo skoro byłaś w polskiej restauracji to chyba poza granicami.
Ja u siebie to nie znajdę polskiej kuchni na wychodne, tylko domowo. W Chicago, jak byliśmy dwa lata temu poszliśmy do polskiej pierogarni. Co prawda obsługiwali Meksykanie, ale pierogi jak mojej mamy, a ona była specjalistką, więc niezłe były. W samym Chicago spotkaliśmy bardzo mało Polaków, porównując do miejsc wakacyjnych. Bo jak mi koleżanka powiedziała, w dzień to oni w robocie siedzą, a do miejsc turystycznych jeżdżą, gdy mają gości, na codzień to omijają przyjezdna stonkę łukiem.
Ekkore ja mieszkam w Anglii. Kiedyś Luckystar opowiadała, że w Ameryce było polskie jedzenie, nie pamiętam czy można było je kupić tylko, czy też były polskie restauracje?
Polskie sklepy czy restauracje są. Tam gdzie są Polacy w większej ilości. Chicago, Nowy Jork, Denver. U mnie polski sklep jest 1.5 godziny jazdy samochodem, w stolicy stanu. Taka mała dziupla. Pierwszy raz byłam tam we wrześniu tego roku. Restauracji nie ma, zbyt mała klientela. Jak byliśmy w Chicago to pojechaliśmy do polskiego sklepu, ten to miał rozmiar. Trafiliśmy nawet na polski sklep alkoholowy, miał duży wybór polskich procentów, tych dużych i mniejszych.
Hej niedzielnie. Sprzątanie górnych łazienek zakończone. Dolne okna pomyte, co prawda bez mikro parapetu, zetrę potem sama, mąż myje, nie mówię nic, bo jeszcze się zbiesi. Czy pomyje resztę nie wiadomo. Bo lato się właśnie kończy, dzisiaj deszcz, a potem do świąt chłodno. Najwyżej po świętach, okna ciągle będą w tym samym miejscu. Amerykanie nie myją okien, przynajmniej u mnie, deszcz załatwia sprawę, bo to jak myjka ciśnieniowa. Raz na dwa lata myją domy ciśnieniowo, zazwyczaj zamawia się usługę, wtedy okna przy okazji. Od środka to ewentualnie jak im zaczyna przeszkadzać.
O właśnie zaczyna lać.
Byliśmy wczoraj w kinie. Na Encanto, disneyowska bajka. Przepiękna, wyciskacz łez o wartościach rodzinnych. Coś jak Coco, choć w zupełnie innym stylu. Polecam wszystkim. Dziś wieczorem Spiderman.
Obiad dziś w stylu meksykańskim, zupełnie bez związku z wczorajszym filmem, samo wyszło. Pozole verde, jedna z moich ulubionych zup z nowego świata. Bo naszych polskich: rosół, krupnik, ogórkowa, kapusniak itp to nic nie zastąpi. A nowe uzupełni. Zielone tomatillo (miechunka pomidorowa) ze świeżymi liśćmi rzodkiewka (można też szpinak, ale inny kolor wychodzi), na piersiach z kurczaka, z hominy, to skiełkowana kukurydza. W towarzystwie tostady (wypieczone placki tortilli) ze śmietaną. I mnóstwo kolendry zielonej..
Pozdrawiam Was prosto z SORu. Niosąc pranie nogą mi się omsknela i spadłam że schodów. Strasznie opuchnięta. Ledwo dałam radę przyjechać. Gdyby nie Ketonal nie dawałam rady stanąć nawet na pięcie. Mąż mnie przywiózł i teraz czekam niewiadomo do kiedy... Ech, marność i lipa...A tu święta depczą po piętach i co? I wygląda na to,że w gipsie o ile dają jeszcze gips. Zobaczymy. Trzymajcie się zdrowo i uważajcie patrząc pod nogi
Oj Ty biedaczko. Koleżanka też potknęła się na schodach, miała złamanie gdzieś w stopie /kostce/. Nie wzięła gipsu, tylko jakiś taki specjalny but. Podobno lepsze rozwiązanie. Ale może nie będzie tak źle, może tylko skręcenie. Trzymam kciuki, a Ty się też trzymaj dzielnie. Przytulasy.
Goplano, trzymam mocno kciuki żeby się okazało, że to tylko zwichnięcie. Ech, naprawdę bardzo mi przykro, Już sobie wyobrażam co Ty teraz czujesz... No ale co by nie było, dobrze, że głowa cała. Rodzinka jakoś sobie poradzi. Będziesz instruować z kanapy. Grunt żebyś się nie zamartwiała. Czekam na wieści.
Goplano nasz Aniele, czemu nie uruchomiłaś skrzydeł. Sercem jestem z Tobą i trzymam kciuki, żeby wszystko poszło po Twojej myśli i żebyś jak najszybciej wróciła do domu. Odpoczynek fizyczny masz zapewniony i zaczniesz być ''dyrygentem'' a to bardzo ważna funkcja, bo bez dyrygenta orkiestra dobrze nie zagra ;) Ściskam Cię mocno i myślami jestem z Tobą -Dawaj znać co jakiś czas, co u Ciebie. Pozdrowionka
Współczuję bardzo, mam wyrzuty sumienia bo nie dopilnowałam /1n dzień nie wstąpiłam do Kawiarenki i bęc/ - nawet kompa nie odpaliłam. Miałam duuużo ruchu, biegania za małą która ścigała naszego Tofalka /był wyraźnie zmęczony głaskaniem i zabawą z krasnalem/. Zdrowiej szybciutko i uważaj na nogę, pozwól niech Ciebie teraz obsługują i rozpieszczają.
Witam niedzielowo Siedzę, czytam gazetę i słucham muzyki. No normalnie aż mi głupio, bo pewnie wszyscy uwijają się jak mrówki i nie wiedzą co robić najpierw a ja tu się relaksuję. Sama nie wiem jak to się stało, że dzisiaj mam wolne Tak się wcześniej spinałam i tak chciałam mieć wszystko porobione... Chyba się za bardzo rozpędziłam i dobiegłam do półmetku przed czasem Wczoraj pomyłam okna i zrobiłam pranie. W paru miejscach trzeba było jeszcze machnąć ścierką więc to dokończyłam. Dziś rozpisałam sobie plan zadań i widzę, że nawet nie jest źle. Pozostało kupić choinkę, udekorować i zabrać się za gotowanie. To jednak dopiero 22-go. W pracy czekają mnie dwa stresujące dni a potem powinno być lżej. Połówek ma przyjechać w środę. Bardzo się cieszę. Raduje mnie też fakt, że Wigilię robię u siebie. Liczę, że będzie miło i nastrojowo Ostatnio ktoś wspominał o "Serniku od Zosi" z przepisów Megi65. Stwierdziłam, że w tym roku upiekę inny, niż zwykle i wybrałam właśnie ten. Ciekawe jak mi wyjdzie...? Ciasta piekę rzadko więc zawsze mam "tremę" jak robię coś nowego. Alidab, myślę o Tobie często. Czekam na Ciebie w Kawiarence...wypatruję... Pozdrawiam
Nasz ulubiony sernik, w różnych odsłonach. W tym roku będzie prawie zgodnie z przepisem. Na spodzie z mąki migdałowej, to mój hit ostatnich czasów, ciasto a la zaparzane jak na Karpatke. Potem można podpiec (lub nie), ja zawsze podpiekam każdy spód. 150 g mąki migdałowej, 50 g masła, 2 łyżki cukru. Masło rozpuścić, dodać mąkę i cukier, chwilę poprazyc. Na blachę. Podpiec 15 minut w 180 stopniach. I potem na to masa serowa, piec według przepisu. Do masy daję gęstą śmietanę i sok z cytryny, jest wtedy takie bardziej kwaskowate.. Na wierzch polewa czekoladowa.
Wreszcie jestem w domu. Po 5 godzinach czekania. RTG wykazało skręcenie w kostce. Przy okazji wyszło,że mój dawny uraz nie był zagojony jak trzeba. W 2002 miałam złamaną w tym miejscu nogę i źle się zrosła,co dzisiaj wyszło. Od tego zrobiła się zmiana zwyrodnieniowa co powiększyło staw. Pytał czy odczuwałam tę nogę. Oczywiście,nieraz smarowałam maściami bo spowijał mnie ból,ale zawsze zwalałam na zmianę pogody. Tak czy inaczej finał jest taki,że mam nogę w ''kokonie''. Za 2 tygodnie kontrola. Tymczasem mam robić okłady żelowe,brać nimesil i dawać sobie zastrzyki przeciwzakrzepowe do brzucha. Nogę oszczędzać przez 2 tygodnie,więc moi muszą zakasać rękawy i jeszcze koło mnie chodzić Nie tego się spodziewałam,ale czy można się spodziewać niespodziewanego? Takie życie. Pozdrawiam Was kochane dziewczyny dziękując za troskę. Jesteście nieocenione Każde słowo,to leczniczy miód na
Oj! Ty biedulo wspolczuje Ci bardzo,szczegolnie teraz przed swietami.Znam ten bol, od ponad roku nie chodze i wez zrob tu swieta,Ale staram sie robie wszystko na siedzaco ale wtedy wysiadaja mi plecy i tak kolo sie zamyka.Zycze szybkiego powrotu do sprawnosci fizycznej, moze na Sylwestra juz zatanczysz?
Ale się naczekałaś. Musisz być zmęczona. Jednak najważniejsze, że to nie jest złamanie. Jutro albo pojutrze, na spokojnie oswoisz się ze wszystkim i ułożysz w głowie nowy plan. Będzie dobrze. Najbliżsi pomogą i zobaczysz, że będziesz zadowolona z efektów. Wszyscy się wykażą a Ty musisz ten jeden raz odpuścić i pomyśleć o sobie żeby potem wskoczyć bezproblemowo na swoje stare tory. Wyśpij się, odpocznij i życzę żeby nie bolało.
A widzisz Goplano, miałam taką nadzieję, że tylko skręciłaś...ale teraz uważaj na palec u ręki, żebyś znowu tu nie nabawiła się kontuzji, od wydawania rozkazów i wskazywania palcem co robić /hihihi/. Mam taką koleżankę, za którą zawsze mama wszystko robiła, a kiedy jej mama odeszła, to zagoniła do roboty dzieci. I wtedy właśnie jej córka powiedziała, że moją mamę od roboty to najbardziej boli palec, bo ciągle tylko go używa do wydawania rozkazów. Zdrowiej szybko, a święta... jeszcze wiele przed Tobą. Pozdrawiam.
Widzisz Goplano w takich przypadkach jak skręcenia czy złamania, to jednak warto wystać te kilka godzin i mieć profesjonalna opinie lekarza i dobre prześwietlenie rtg. Wtedy wiedza co zrobić, żeby to wszystko poskładać profesjonalnie. Natomiast inne choroby typu chrypki, grypki, zadrapania, to możemy jak najbardziej sami leczyć Ciesze się, ze juz jesteś po tym wszystkim, dzisiaj już wiesz, na czym stoisz, bez domysłów, bo wyobraźnia nasza ludzka potrafi być naprawdę bujna ;) Jedno co bym Ci doradzała, to naprawdę nie przeciążaj tej nogi, lekarze w tym przypadku wiedza, co mówią, niech wszyscy robią, jak im zalecisz, ale Ty nie masz się ruszać z ta noga do żadnej pracy. Sama miałam dwa razy złamaną rękę, wiec wiem co mowie. Tez byłam trochę niesforna i odbiło się na dłuższym noszeniu gipsu. Zaczniesz fikać, jak przyjdzie czas rehabilitacji, wtedy ruch nawet wskazany, ale teraz nie, wszystko musi się ładnie dopasować, co jest bardzo ważne. Trzymaj się Aniele - Dyrygencie - masz nową posadę Anioły tez nam pomagają, ale nie wykonują za nas naszej pracy, strzegą, tylko żeby nic nam się nie stało, tak samo Ty strzeż ogniska domowego, nie wykonując za nich żadnej pracy. Zobaczysz, że da się, wiem co mowie
Dobry poniedziałek:) U nas mokro i ciemno. Wczoraj goście nam zajęli niedzielkę i nadal brak światełek przed domem, ale może jeszcze znajdziemy chwilkę pogodną i to nadrobimy. Krążyłam jak anielica stróżująca za maluchem, bałam się by dziecko ze schodów nie spadło albo kota nie zadusiło swoimi pieszczotami. Już zwiewał nasz Tofcio pod łóżko, by odsapnąć od głaskania i świergolenia a Dalcia nie pokazała się nawet na chwilkę. Schabik udusiłam w pieczarkach, mięciutki wyszedł i aromatyczny /nie soliłam mięsa, ani grzybów/ + bazylia i estragon. To do dzieła, dom po wizycie muszę ogarnąć i doszorować podłogi /nasi goście nie dostają kapci, chyba że nalegają/. Uważajcie na stromizny i ślizgawki, pozdrawiam
Witam. Pogoda do kitu, coś popadało, ale tylko dachy samochodów białe, reszta szara, bura i ponura. Dziś mam w planie zrobić jeszcze jakieś zakupy, bo od jutra...wir w robotach kuchennych jak w ukropie. Osobiście nie lubię tych dni przedświątecznych, tej nawałnicy prac, wszystko po to, by potem wieczorem konsumować. A ileż można zjeść za jednym posiedzeniem? muszę pomyśleć i na przyszłość coś zmienić w menu. Czy robicie 12 potraw? ja zawsze robiłam i to nie licząc ciast, tylko same potrawy wigilijne. W tym ... sama nie wiem, nie liczyłam co tak zaplanowałam, ale chyba też blisko będzie.
Tam gdzie mieszkam nigdy nie celebrowało się 12 potraw,za to miały być nieparzyste-3 ,5 lub 7. Ściśle się tego nigdy nie trzymałam,zwłaszcza gdy się dowiedziałam,że 12 potraw na wspomnienie 12 Apostołów.
Dania wigilijne jakie przygotowywała babcia mało przypominają te dzisiejsze. Np siemieniotka z kaszą, kasza z grzybami,kapusta z grochem czarnym. Taką kapustę zamierzałam ugotować na tegoroczną Wigilię. Szukałam nawet kilka dni temu przepisu. O pierogi się nie martwię, bo lada dzień będą. Ta pani od 1 grudnia lepi pełną parą. Brat mówił,że mi przywiezie dziś albo jutro,najdalej pojutrze.
Ja już od dawna nie, nie jesteśmy w stanie zjeść. Dojadanie resztek psuje mi radość jedzenia. Moja Wigilia teraz to pełny obiad: zupa, przystawki w postaci ryb na zimno, zazwyczaj wędzone, żeby jak nie zjemy, można było schować, danie główne w postaci jednej ryby z kapustą z grzybami, deser. I wszystko. Nie robię sałatek, odpuściłam moją ulubioną roladę szpinakowa z łososiem, bo nie da się zrobić tylko dwóch plasterków. W tym roku zrobię praliny z serka i łososia na ogórku, dlatego, że będą goście, to więcej zjemy. W pierwsze Święto wedlinowe śniadanie i potem, po kościele, kawa z ciastem. To główne menu. Reszta jak damy radę- barszcz z uszkami, wędliny. Obiadu nie robię od zawsze, nawet jak są goście, sami coś przyniosą, wystawi się co jest, wtedy jeszcze sałatka dojdzie. A obecnie 26 już do pracy. W tym roku będzie wolne, bo niedziela. Ale Wigilia zwyczajowo jest wolna (tak jak na Wielkanoc Wielki Piątek, a poniedziałek roboczy).
Dziękuję Wam dziewczynki raz jeszcze za słowa wsparcia i otuchy. W takich momentach nie sposób nie myśleć o tych którzy też cierpią..
Basiu życzę Ci z serca dużo zdrowia,by nogi zaczęły chodzić jak trzeba..Mocno Cię ściskam kochana i życzę wszystkiego co najlepsze..
Alidab ,myślę o Tobie,a także o tym, jak wszystko przeżywasz i być może dlatego nie piszesz. Wiem jak to jest,ale będzie dobrze,bo musi być. Medycyna poszła mocno do przodu. Zdrowia i pogody ducha.
Niech Święta Bożego Narodzenia przyniosą zdrowie i pomyślność,by w Nowym Roku szło już z górki dla każdego z nas
Witam poniedziałkowo. Lato się skończyło, wczoraj o 5 rano było 18 stopni, potem już tylko spadało. Dzisiaj nad ranem minus. Tylko 1 czy dwa, ale u mnie to zazwyczaj największy minus na całą zimę, nawet jak zdarzają się większe (raz było-20 przez dwie czy trzy noce), to i tak w dzień jest na plus.
Ja zaraz do pracy.
Zrobiłam zakupy mikołajowe dla kota z Polski. Wspieram fundację z Warszawy, która zajmuje się ratowaniem kotów. Zazwyczaj pieniędzmi na konto. I wczoraj okazało się, że tylko jeden kot został pominięty, no to się zgłosiłam, że zrobię mu paczkę. Dostałam list do Kocilaja, co się marzy kotu, zakupy zrobiłam na zooplusie, miejmy nadzieję, że dotrze na czas. Inne paczki były pięknie zapakowane, prawdziwe prezenty (dlatego wcześniej się nie zgłaszałam) z życzeniami, no nic, będzie bez, ale od serca.
Supeeer Kocilaj Ja też pomagam, z zoo+ oddając swoje punkty /mogłabym za nie dostać prezenty dla zwierzaków/. Kto te punkty odbiera?? nie wiem, ale pewnie schroniska lub fundacje. Często 1% podatku - PIT przekazujemy okolicznym schroniskom dla zwierzaków. W tym roku chyba właśnie ich wesprzemy.
Witam wtorkowo :) już po zakupach w sklepiku - mogę farsz uszkowy, pieczarkowy szykować i bulion warzywny do barszczu gotować. Czekam też na Siostrę, będziemy ciasto pierożane/uszkowe wyrabiać. Taki mój mały prezencik dla jej rodzinki, do tego kosmetyki i Gwiazdka '21 zaliczona Wczoraj dom ogarnęłam i mogę skupić się na kucharzeniu. Wałówka i żwirek koci dojechały, a to dla mnie ważniejsze od rybek na stół.
Posypało na biało, zmroziło i mamy ślizgawki chodnikowe ;( trzeba ostrożnie stąpać. Zaraz pójdę posypać ścieżki by nikt nie wywinął orła u nas.
Witam. Praca wre jak widać. Ja też zaraz udaję się do kuchni, dziś w planie śledzie. Powiedzcie kiedy z wyprzedzeniem można zrobić rybe po grecku, żeby była i na świeta, ale i po była do zjedzenia.
U mnie wreszcie zima, napadało nie wiem kiedy, jest biało i ślicznie.
Witam mrozno, u nas sniegu brak ale jest mroz i wszystko oszronione. Alman, ja ze wzgledu na moja (nie) mobilnosc robie rybe po grecku w srode wieczorem i jestem pewna, ze w swieta i po tez bedzie zjadliwa( jak dotrzyma)Ok, ide nastawic barszcz i przygotowac ciasto na makowe strucle.
Ja Ci niestety nie podpowiem, ponieważ nigdy nie jadłam ryby po grecku,a co dopiero by ją robić. Tak,tak u nas to potrawa w ogóle nie znana,tylko zasłyszana i to przez niektórych.
No widzisz? Nigdy nie robiłam,ani nie jadłam. Nikt z bliskiego otoczenia u których bywam czasem w święta nie robi ani też nie zna. Może kiedyś wypróbuję. Na razie nie mogę się doczekać ''tatowego'' śledzia ''mleczowego w śmietanie z całymi ziemniakami. Uwielbiam go. W domu amatorami tego dania jestem ja i syn
Po raz pierwszy na pełnym luzie. Stwierdziłam,że skoro jestem kontuzjowana to mam wolne. I tak pałeczkę przejęła córka. Przyniosła ze strychu choinkę,bombki i lampki. Właśnie odkurza,bo pomimo dobrego zabezpieczenia,zawsze jakiś mały kurzyk się trafi choć gołym okiem nie widać.
Alman miałaś super pomysł z ubraną choinką i zawiniętą do nastepnego roku. Moja sąsiadka ,taka pani Czesia od lat robi tak samo,tylko,że ona ma małą na metr choinkę. Sprytne i dobre rozwiązanie.
Brat do mnie dzwonił,że w czwartek przywiezie mi pierogi i szynkę własnej roboty.To już trzecie święta jak braciszek mnie obdarowuje. ja w zamian za to robię mu makowca którego uwielbia od dziecka, Tym razem nie zrobię strucli,tylko na kruchym cieście.
Goplano, odetchnęłam z ulgą i naprawdę cieszę się czytając Twój wpis. Fantastycznie odnalazłaś się w tej nowej sytuacji. Potrafisz się cieszyć mimo trudności i doceniasz to, że rodzinka się angażuje i pomaga. Super! Zobaczysz to będą piękne święta
I już wtorek. W pracy krótki tydzień, zrobił się długim. Wczoraj wyszłam po 17. Nie narzekam, niech mnie wykorzystują, za to będę miała wolne może od jutra, potem do Nowego Roku. Zamówiłam sobie nowy telefon od operatora, zamiast iść do swojego ulubionego punktu. Bo będzie szybciej.
I zamiast radości miałam ból głowy. I wizytę w punkcie, dobrze, że pomogli, choć nie musieli, bo oni są tylko sprzedawcami a nie punktami rozwiązywania problemów ich macierzystej firmy. Dobrze, że córka odbierała telefon w niedzielę.
Operator na karcie sim, zamiast zapisać mój numer, przyznał mi nowy. A na rachunku obciążył jak za dwa telefony. Dodzwonić się nie można, bo już wieczór, automatyczny pomagacz nie działa, daje odpowiedzi oczekiwane, ale nie pomocne. Sprawdziłam w necie od której dzisiaj będzie otwarte, a tu niespodzianka - otwarte do 21. No to w samochód i do salonu. Odkręcili wszystko. Kamień z serca, ale telefon wcale nie cieszy, bo czuję się jakbym zdrady dokonała. W każdym razie ostatnie zamawianie, bo sobie sama poradzę. No ale mam. Samsung s20 Fe, wybrałam zeszłoroczny model, choć pierwotnie myślałam o najnowszym, najlepszym s21 ultra, ze względu na kamerę, ale mając super jakość zdjęć i filmów (tego to bym nie robiła akurat) nie ma wyjścia na kartę sd. A to u mnie priorytet, żeby przy zmianie telefonu zabrać zdjęcia ze sobą , bo co jak to nie będzie ta sama firma. Pomiędzy samsungami to kilkanaście minut i cała zawartość, łącznie z tapetami jest na nowym. Teraz mam dwa dokładnie tak samo wyglądające telefony, jeżeli idzie o układ zawartości, na starym nie mam zdjęć, tylko te zapisane w telefonie, których nie uporządkowałam jeszcze i nie przeniosłam na kartę. Teraz tylko 2 i pół roku spłacania i będzie można znowu wymienić na nowy. Pewnie dłużej, obecny miałam trzy lata, wymieniałam tylko ze względu na baterię.
Witam :) Fajny prezent /do spłaty /, dobrze że odkręcili błąd - lubią takie okazje, może ktoś nie zauważy i zapłaci im więcej $$. Dlaczego telefon nie cieszy?? zdradzasz tylko dawne ustawienia /też tego nie lubię/ i trochę czasu potrzeba na rozpracowanie nowego układu - u mnie to zawsze 'metoda prób i błędów, aż załapię wszystkie potrzebne funkcje.
Ja najchętniej wymieniałabym tylko baterie kolejne, nikt tego nie robi, bo nie warto a szkoda - przyzwyczajam się do przedmiotów i nie lubię wyrzucać sprawnych, dobrych rzeczy.
Witam wtorkowo Wczoraj miałam baaaardzo dłuuuuugi dzień. Sporo popracowałam żeby dzisiaj móc się cieszyć efektami. Zapakowaliśmy 430 paczek żywnościowych i dziś od rana wydawaliśmy. Ludzi potrzebujących i bezdomnych niestety nie brakuje. Ale za to powiem Wam, że ta ich radość daje ogromną satysfakcję i potem już człowiek nie myśli o tym, że się napracował, bo liczy się tylko efekt. Ja w zamian dostaję tyle pozytywnej energii, że starcza mi na długo Rano się zdziwiłam, bo wszystko było białe i dość mocno przymroziło. Wracając z pracy zrobiłam ostatnie, małe zakupy. Właśnie skończyłam ogarniać chałupkę i teraz chwila przerwy. Jutro przyjeżdża Połówek. Jupi! Obiad mam już ugotowany. Pospieszyłam się z tym, bo w planach ryba po grecku. Będę ją robić jutro i szkoda mi czasu na inne rzeczy. Hm...tylko tak się zastanawiam kiedy mam przekładać piernik masą...? Może dzisiaj? Zobaczę na wpisy z zeszłego roku (w Kawiarence) i przypomnę sobie kiedy to robiłam.
Wspominaliście o 12 potrawach. U mnie w zasadzie nikt ich nie liczy. Sądzę, że nigdy nie było aż tyle. Zazwyczaj przygotowujemy to, co wiemy, że uda się zjeść. Z tego powodu zastanawiam się czy gotować zupę grzybową. Jak zjemy barszcz z uszkami, to potem już nie ma komu sięgać po kolejną zupę. Tak sobie pomyślałam, że jak rodzina jest duża, to te 12 potraw ma sens, bo jeden zje to, drugi coś innego i w sumie większość jest powyjadana, Przy małej ilości osób, to potem zostaje i zaczyna się jedzenie na siłę a tego baaaardzo nie lubię. Jedno jest pewne karp musi być, bo u nas wszyscy go jedzą. Zawsze przyprawiam dużą ilością mielonego kminku co niektórych zaskakuje, że wtedy znika z talerzy najszybciej Dzięki kminkowi znika ta "mulistość" i trochę smakuje jak mięso O jej, jak mi dobrze To co, było najbardziej stresujące w pracy już mam za sobą a domowe zadania w większości zrobione. Teraz zostaje tylko pichcenie. Muzyka świąteczna płynie z głośnika, półka przy oknie wystrojona lampkami robi klimat. Jeszcze tylko zapalę świecę i na spokojnie przeglądnę stary wątek z minionego roku żeby sprawdzić czy to może dziś już czas na przekładanie piernika masą...? O jej, już 16.30. Zapomniałam, że nie jadłam obiadu. No to może najpierw obiad...?
Alidab, cały czas jesteś w moich myślach... Chcę tylko jeden prezent pod choinkę - napisz, że już wszystko jest w normie, że już nie ma powodu do zmartwień...
Ps. Właśnie doczytałam w starym wątku, że robiłam masę 21-go więc nie ma dziś odpoczynku - zabieram się do przekładania piernika
No, planowane na dziś prace zrobione i odfajkowane. Jutro jakieś pieczenie. Nawet zdrzemnęłam się chwilę, bo jakoś tak bardzo mi się ziewało.
Wczoraj pogadałam dłuuugo z koleżanką z Częstochowy. Zdzwoniłyśmy się z życzeniami świątecznymi. Dacie wiarę, pracowałyśmy w tym samym banku, tzn. oczywiście w oddziałach tego samego banku. Bywając na różnych naradach czy kursokonferencjach zaprzyjaźniłyśmy się. I tyle już lat, a my pamiętamy o sobie i podtrzymujemy kontakty.
Jednym słowem "nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło" Będzie "bacówka" Jeśli chodzi o masę do piernika, to nie jest to mój przepis . Autorką jest nasza Alidab
Witam :) I już środa - finał gotowania i pieczenie na tapecie. Wczoraj ciasto wyszło jak trzeba - Siostra zadowolona, nagotowała pewnie wielkie michy uszek i pierogów /ciasto z 1kg mąki, więc duża porcja dla 3ch osób/. Obiecała mi też pierogi ziemniaczano-pieprzowe, uwielbiam je a rzadko gotuję, bo sama musiałabym je pożerać, eM takich nie lubi. Dzisiaj moje uszka pieczarkowe ugotuję i bulion do barszczu. Potem tylko makowy mix owocowy wg makusi i sernik, ciastka dojadą jutro. Zakupy końcowe - mięso, jaja i owoce. Potem tylko telefony do rodzinki, znajomych i można świętować.
Ciasto dowolne, wiadomo - każdy lubi inne /polecam jednak lekko twardawe czyli jak makaron/. Farsz: - ziemniaki obrane ugotować, w osolonej wodzie, odcedzić i utłuc na miazgę; - cebulę drobno posiekać i przysmażyć na ulubionym tłuszczu /jeśli olej to malutko, by farsz nie pływał przy nadziewaniu/ - na złoty brąz; - do ziemniaków dodać cebulkę /kiedyś kupiłam gotową prażoną, by sobie ulżyć w gorącym okresie/, - dosolić jeśli trzeba, wsypać duuużo świeżo zmielonego pieprzu czarnego lub innego ulubionego. Można dodać masło, by masa była odpowiednio plastyczna, nie rozpadała się przy nadziewaniu ciasta. Musi wyjść smak mocno pieprzowo-cebulkowy by pierożki nie wyszły mdłe, bleee Farsz dokładnie wyrobić, odstawić i ostudzonym nadziewać placki pierożane. Smacznego
To wszystko, a smaczne aż mi ślinka buzuje na samą myśl. Po przysmażeniu/odsmażeniu pirogów następnego dnia, na brąz rewelacyjnie komponują się z mięskami świątecznymi. U nas obowiązkowo na wigilię, do maminej kapusty z grzybami /duuużo/ suszonymi, mogą być też mrożone /u mnie lidlowe prawdziwki/ bez grochu - bo nie przyjął się u nas. Na zdrowie
Smosiu, dzięki, że w tym nawale robót znalazłaś czas. Zapomniałam dodać, że to nie musi być już, ale dzięki, zrobię po świętach, bo teraz już mam zamrożone normalne ruskie. Cebulka prażona to też moje odkrycie od pewnego czasu. Ja nie mogę cebuli smażonej, ale tą i owszem i mam odpowiedni smak, żadnej roboty , a i wątroba nie protestuje. Dzięki.
Widzę,że u Was prace wrą. U mnie nieco słabiej. Wczoraj namoczyłam groch,a dziś z rana ugotowałam. Teraz warze do niego kapustę. Przez tą nogę męczę się jak nigdy. Piernik wczoraj córka przełożyła marmoladą śliwkową i niezawodną masą orzechową od Alidab. Jest prosta ale za to super smaczna. W tym roku miałam chęć zrobić masę do piernika babci Alidab,ale szyki zostały pomieszane.
Dziś o ile się nic nie zmieni córka będzie piekła makowca i ciasteczka świąteczne z orzeszkami laskowymi. Brat dziś znowu dzwonił,że zamiast szynki dostanę boczek wędzony ,białą kiełbasę i baleron. Aż mi głupio,a on mówi,że jest szczęśliwy ,że może obdarować swojską uwędzoną przez siebie wędliną i ,że komuś smakuje
Mąż wczoraj zrobił zakupy-schab i filet z indyka. Także wiadomo co będzie na świąteczny obiad
Oglądałam w nocy ''300 mil do nieba''. Myśle,że kiedyś widziałyście ten film. To o dwóch chłopcach,którzy schowani pod tirem dostali się promem do Szwecji. Całkiem nie dawno czytałam o ich losach i nigdy nie pożałowali,że wyrwali się z komunistycznej Polski,choć jeden z nich wrócił na stałe do kraju w 2010 roku.
Super, masz czas na oglądanie - jak to nie ma tego złego /co by nam nie wyszło /. Oglądaj ile wlezie, odpoczywaj i pozwalaj by ktoś dbał o Ciebie, a nie odwrotnie. A brat superowy - oby takich jak najwięcej
Dzisiaj najpierw do dentysty, czyszczenie potem do pracy. Wieczorem nastawię kapustę z grzybami. Wczoraj nastawiłam buraki na barszcz, dodałam żurawinę, jabłko i ciutke octu balsamicznego. Zobaczymy. Oryginalny przepis jest na ocet, ja daję sok z cytryny, teraz pokusiłam się jeszcze o z łyżkę balsamicznego. Zobaczymy jak wpłynie na smak. Jeszcze jutro wywar warzywny, połączyć wszystko. Jutro też sernik trzeba upiec, rano w Wigilię połączyć wszystko. Ostatnie ogarnianie chałupy i można zaczynać święta.
Ja nie mam kogo obdarowac tym co uwedze. Moi znajomi nie bardzo wiedzą co z tym zrobić, zamerykanizowali się. Amerykanie w domu nie jedzą praktycznie wędlin, jak już to idą gdzieś na kanapki. Kiedyś dałam koleżance, to mi przyniosła po kilku miesiącach na polskie spotkanie, żeby skroić (miała zamrożone). W Polsce bym nie wedzila, bo nie mam warunków.
Właśnie mnie olśniło, dlaczego nie lubię ruskich, choć leniwe, u mnie podobny skład, tylko na słodko bardzo mi smakują. Zastanawia mnie to od lat. I dzięki pierogom pieprzowym wiem.
Nie lubię łączenia węglowodanów- o ile nie są częścią składową. Nie jem chleba do czegoś z ziemniakami czy makaronem. Jak zupa z makaronem to już nie ziemniaki, ryż czy kasze. Jedyny wyjątek to krupnik.
Moja córka uwielbia ruskie, robi sama, ja tylko wyrabiam jej ciasto na pierogi. Za każdym razem próbuję jednego, często zostawia nam porcję, którą potem zabiera, bo ja się nie mogę przełamać.
No i właśnie doszłam...ziemniaki i ciasto pierogowe, połączenie, którego mój umysł nie chce zaakceptować.
Ja to staram się jeść bezweglowodanowo teraz, trochę w kierunku keto (nie żeby trzymać zasad, ale wypróbowywać i wykorzystywać przepisy, które mi smakują). Ale są wyjątki.
W każdym razie dopiero teraz uświadomiłam sobie dlaczego ruskie nie są w moim typie, nigdy ich nie lubiłam, a moje dzieci przepadają. Do dzisiaj nie łączyłam faktów, choć o swojej niechęci do jedzenia kilku grup węglowodanów na jeden posiłek wiem od dawna.
Najważniejsze, żeby trzymać się tego co się ustaliło np.odpowiedniego odżywiania, bo jak ja słyszę, ze ktoś schudł tyle i tyle na diecie ketonowej, a potem przytył, bo nie może oprzeć się słodyczom do granic możliwości, no to chyba cos nie tak? Jak mówi moja koleżanka w przyrodzie powinna być zachowana równowaga, trochę tego trochę tamtego a organizm sobie poradzi
Jak to nigdy nie wiadomo gdzie wiedzę życiową czy raczej żarłokową można znaleźć Cieszy mnie, pomogłam choć tyle, przypadkiem jak zwykle bywa z wieeelkimi odkryciami
Wczoraj koleżanka zaprosiła mnie na kawę i deser lodowy, wiec poszłam, mowie sobie: godzinka- dwie i będę z powrotem, ale jak się rozgadałyśmy, to wróciłam po ciemku i wszystkie moje plany wzięły w łeb
Dzisiaj musiałam nadganiać i pranie i sprzątanie i pichcenie
Przetarłam okna tylko od wewnątrz, a jak przetarłam, to zaczęłam prac firanki i zasłony, do teraz ostatnie zasłony się piorą, reszta już pięknie wisi i muszę przyznać, ze od razu zrobiło się jaśniej i bardziej swiezo-nie wiem jak to wytłumaczyć, ale tak jest :)
Przełożyłam blaty piernikowe masa i powidłami. Na samym początku ustawiłam wszystkie blaty równo jeden na drugim, a potem zrobiłam z tego 4 wstępne pierniki-taki eksperyment, bo w zeszłym roku zrobiłam 3. I tak 3 z nich przełożyłam powidłami z czekolada, oraz masa orzechowa a czwarty, przełożyłam masa grysikowa, bo miałam na ten grysik wielką ochotę ;) Oba przepisy pochodzą od alidab :)
Niestety nie zdążyłam upiec sernika, ale to zrobię jutro :)
Widze dziewczyny, ze niektóre z Was już prawie wszystko na ukończeniu, naprawdę podziwiam
Kto finiszuje, ten finiszuje - ja w polu i to szczerym, gdzie ptaki zawracają. I dla nich, tych zwracających ptaków mam akurat wszystko. My nadal bez ryby. Sernik zaraz też będę piekła - który ?? nie wiem, chodzi mi po łbie taki z delicjami /mam je od wczoraj/ ale ten megusiowy też fajny i kalinowski lubię. A niby od przybytku głowa NIE boli
Witam i zmykam :) do garów i pieczenia. Porządki odfajkowane, bez szczegółów bo i po co /przecież nadchodzą Święta a nie sanepid /. Zleciało nie wiem kiedy, a ja jak ten mój zaprzyjaźniony ślimak Felek wolniutko i po omacku czyli na chybił-trafił ten nasz domek szykuję. W środeczku już mam świąteczny nastrój, niestety ogródek jeszcze bez blasku i ozdóbek - chyba jutro z eM'em powalczymy, oby tylko nic nie padało z nieba. A u moich sąsiadów w tym roku piękniej niż zwykle, aż oczy mrugają od blasku - nowe pomysły, pięknie ustawione, super im to wyszło Pozdrawiam i posyłam dobre fluidy, by kapucha smakowała i barszczyk pięknie pachniał a rodzinka radośnie wszystko pałaszowała /o nie zapominajcie, one też czekają na poczęstunek - rybka lub wołowinka będą chyba okiej, jak nasz Tofcio miauka/. Pa :)
Ja juz nie pracuję,ja już świętuję. Przed chwilą odjechali goście. W jednym czasie zjechali się brat z rodziną i mój tata. Posiedzieliśmy przy makowcu i pierniku. Udały się świetnie. Staropolski przeszedł masą i rozpływa się w ustach.
W prezencie dostałam zestaw świątecznych swojskich wędlin. Tyle tego,że do samego Nowego Roku będzie co jeść. Normalnie szok Do tego jeszcze wór ziemniaków a nawet kalendarz ścienny z moimi ulubionymi kotami
Dostałam mnóstwo pozdrowień i powrotu do pełnosprawności od wszystkich znajomych
Pozdrawiam Was serdecznie. Na dworze prawdziwa zima i śnieg dalej pada,na to wygląda,że Święta w tym roku będą pełne uroku, bo białe
Staropolskim obyczajem, gdy w Wigilię gwiazda wstaje, Nowy Rok zaś cyfrę zmienia, wszyscy wszystkim ślą życzenia. Przy tej pięknej sposobności i ja życzę Wam radości, aby wszystkim się darzyło, z roku na rok lepiej było.
Mariolko gdzie nam zginelas? ja tez Tobie zycze Wspaniałych świąt Bożego Narodzenia spędzonych w ciepłej, rodzinnej atmosferze, samych szczęśliwych dni w nadchodzącym roku szampańskiej zabawy sylwestrowej Basia
No to się biorę za kuchnię. Kapusta, wywar, sernik, to plan na dzisiaj. I trochę ogarniania, choć deleguje to na męża. Mam wolne, choć jeszcze wczesnym wieczorem miałam iść do pracy. Ale potem dostałam smsa, że mam wolne. Więc wykorzystam. Na razie kawa z internetem , w ciszy i spokoju.
Sernik w piekarniku. Ten przepis na spód na 50 g masła i 150 g mąki migdałowej, co go wcześniej podawałam, starcza na dużą blachę, z tych mniejszych - myślę, że jakieś 40 na 30, może ciut mniejsza na cienką warstwę, ja tak lubię, jak ktoś lubi więcej ciasta lub na taką super długą blachę, wtedy podwójnie albo z półtora porcji.
Zaraz połączę buraki z wywarem, zrobię sałatkę tradycyjną, będzie dziś na obiad, co zostanie na jutro. Koleżanka przyniesie swoją, będzie co jeść.
U mnie poczynania do Wieczerzy wigilijnej w toku. Grzyby zamoczone,na zupę grzybową wg receptury Uretana. Jutro z rana gotowanie. Suszone owoce też.
Płaty karpia wyjęte do rozmrożenia.Dobrze,że kupiłam wcześniej. Brat przyjechał na stawy po karpie,a tu,nie dość ,że samochodów sznur,to jeszcze ich brakło ...
Ogólnie luzik jak nigdy,a byłam nieźle podłamana,no bo jak dadzą radę beze mnue,a tu idzie całkiem fajnie
To swietnie, ze tak sobie radzisz.Ja padam,wlasciwie to wszystko zrobilam zostalo lukrowanie i pakowanie prezentow dla wnukow.My dorosli mamy sie cieszyc chwila.......bez prezentow.Co prawda dostaje co roku od corki kalendarz ze zdjeciami jej rodzinki.Wigilia u Kasi,ale ja znowu bede sie tlukla z garami i ciastami." nie bede dzieci karala tym czego nie lubia"to dewiza mojej corki.A my nie bedziemy na wigilie jesc zupy brokulowej i brukselki.Jak nas wirus nie zabije to nastepne swieta wyjezdzamy do cieplych krajow.Mam tego dosc.
A mnie Boże Narodzenie trzyma w domu, jakoś nie umiem myśleć o wyjeździe. Na Wielkanoc to co innego, już wyjeżdżaliśmy kilka razy, szczególnie, gdy akurat w tym czasie dostałam wolne z pracy.
Na białe Boże Narodzenie to marne szanse. U mnie jest kolorowe - od kwitnących kamelii, tutaj to zimowe drzewa i krzaki, w zależności od odmiany i przycinania, kwitną od grudnia do lutego. Za pierwszym razem myślałam, że to ktoś sztuczne kwiaty poprzypinal do krzaków. Dalej ostrokrzewy owocują teraz, to taki tutejszy symbol i dekoracja Bożego Narodzenia - zielone gałązki z czerwonymi kulkami. I kardynaly (ptaki), które w sumie to nie wiem czemu są związane ze świętami, bo są całym rokiem, to prawie jak lokalne wróble (tych nie ma, tylko jakaś mini odmiana).
Magicznych Świąt Bożego Narodzenia – zdrowia, spokoju, radości i odpoczynku, a także dystansu do codziennych spraw i nadziei, że 2022 rok przyniesie same dobre chwile!
Niech ten wyjątkowy czas będzie wypełniony rodzinną atmosferą i aromatem wybornych wigilijnych potraw. Alicja
Wczoraj dokończyłam lukrowanie pierników, upiekłam sernik i specjalnie zmieliłam dobry ser, dzięki temu wyszedł sernik taki jak powinien wyjść a lukrowałam spontanicznie, czyli zamiast wody dodałam kawy z ''kociołka'' i 2 kostki czekolady no i cukier puder oczywiście, trochę podgrzałam i wyszedł super lukier :) Wczoraj to w ogóle miałam jakieś spontaniczne pomysły Dzisiaj resztki do ogarnięcia a wieczorem jedziemy do Łowiczanki na spotkanie wigilijne. Nigdy nie byłam, wiec warto chociaż raz w życiu spróbować :)
Basialis - No ja raczej na ten okres zimowo-swiateczny nie pojechałabym za nic na świecie do ciepłych krajów, bo po prostu klimat by znikł ;)
Witajcie świątecznie Rozpisywać się nie będę, bo wiadomo jak to jest teraz...trzeba jeszcze trochę postać w kuchni, ale pamiętałam o kawiarenkowej ekipie i nie wyobrażam sobie nie wskoczyć tu choćby na chwilę.
Przesiąknięta zapachami pasztetu, kajmaku, zakwasu z buraków itp. pędzę do Was żeby życzyć wspaniałych, radosnych i pełnych magii świąt. Niech Wam nic nie zakłóci tego wyjątkowego czasu. Bądźcie zdrowi i szczęśliwi. Uściski - Emila
Ps. Załączam podziękowania za wszystkie, piękne słowa od Was.
To ja pozwolę sobie podpiąć się pod Twoją "przypominajkę" Nadiu, wszystkiego, co najlepsze dla Ciebie - niech się spełniają marzenia i zdrowie nigdy nie opuszcza. Niech Cię otaczają każdego dnia tylko dobrzy i kochający ludzie. Szczęścia i miłości
Piękna pogoda od rana. W ogóle całe święta magiczne,bo w śniegu Wczoraj odwiedził mnie brat z rodzinką. Przywieźli mi kilka smakowitości,bym nie musiala szykować z powodu nieszczęsnej nogi Zachwyciła mnie smakiem sałatka jarzynowa. Powiecie,a cóż w niej takiego zachwycającego,ot zwykła nieśmiertelna pojawiająca się niemalże na każdym stole. A dla mnie wyjątkowa,bo z dodatkiem jabłka. Nigdy wcześniej go nie dodawałam,moja Mamusia też nie,więc kosztowałam takiej pierwszy raz i super smakuje
Z ciekawości polukałam na Wielkim Żarciu czy w przepisach na jarzynową są jabłka i ku mojemu zdziwieniu są Wychodzi na to,że całe życie brakowało mi jednego składnika ,który jest tzw kropką nad i
Człek się uczy całe życie.
A Wy dziewczyny jak robicie i czy w ogóle jeszcze? No i jak mijają Wam Święta? Odpoczęłyście chociaż? Pozdrawiam świątecznie
Sałatka warzywna, w każdym domu inna. U mnie nigdy z jabłkiem nie było, choć wersja znana, bo w zaprzyjaźnionych domach była z jabłkiem właśnie. Mnie nigdy nie smakowała, ze względu na teksturę, chrupiace jabłko pomiędzy miękkimi warzywami. U kogoś zjeść mogę, ale żeby sama robić.
W mojej jest musztarda, ona nadaje pazur całości, niektórzy nie dają.
O i musztardy też nigdy nie dodawałam. Zawsze tylko sam majonez,sól i pieprz.
Warzywa to marchew,pietruszka,seler,ziemniak jeden lub dwa,groszek konserwowy,no i ogórki kiszone.Tych było najwięcej.Czasem dodawałam cebulkę lub pora. Za to jabłko było mi zawsze obce. Bratowa dodała kwaskowe, Bardzo mi smakowała,być może była tam też musztarda,nie wiem ,bo nie wyczułam,ale zapytam.
Ja pietruszki i selera nie daję, nie lubię smaku na języku. Czy były u mnie w domu - nie pamiętam, być może, bo jakby nie było ta sałatka to ratowanie resztek pozupowych. Teraz to gotuje się warzywa osobno, kiedyś nic się nie mogło zmarnować. Moja sałatka to marchew, ziemniaki, ogórki u mnie zazwyczaj konserwowe, bo sama kiszonych nie robiłam, jajka, groszek konserwowy, wszystko w ilości po równo. Sos to majonez i musztarda. Oczywiście pieprz, sól rzadko, bo warzywa solone w trakcie gotowania.
Witam już prawie poświątecznie. No i dobrze... ja chyba nie lubię świąt... Człowiek narobi się przed, a potem znowu je i je, żeby się nie zmarnowało.
W dzień było słonecznie, teraz robi się szaro, ale głównie mgła rozlewa się wokół i opada coraz niżej. Wiem, wiem, Wy tam na zachodzie jeszcze mroku nie macie.
Sałatkę jarzynową nawet lubię, zawsze w domu rodzinnym była na każde święta. U mnie w tym roku była inna, ale jeśli ją robię to zawsze obowiązkowo z jabłkiem, no i musztarda też jest. A tak na marginesie, jabłko jest mniej twarde niż ogórek...
Chyba nie lubisz Świąt? Bo pewnie za dużo na siebie bierzesz i za dużo robisz,a żołądek przecież tylko jeden. Poza tym jeszcze szykuje się Sylwester i Nowy Rok.
Zawsze po Świętach robiłam bigos i pasztet. Kapustę mam,kiełbasę i boczek swojski od brata. Prawie nie ruszyliśmy. Obiadu wczoraj nie było. Za to jedliśmy kapustę z grochem. Widać nie osączyłam jak trzeba,bo była dość kwaśna,przynajmniej mnie się tak wydawało,bo mąż i dzieci chętnie jedli. Dziś już obiad był z dwóch dań ,no i ta kapusta
Z ciast prawie wszystko poszło.Piernika została tylko resztka. Upiekłam 3 keksówki.2 poszły do Taty,a jeden sobie zostawiliśmy. Makowca też już nie ma.Dziś ostatek poszedł do kawy,ale są jeszcze ciasteczka z orzechami i pierniczki. Jutro odpoczynek i na śniadanie owsianka a na obiad żurek.
U nas zawsze warzywa gotowało się razem w mundurkach a jak ostygły, to się obierało i kroiło w kostkę. W przedzdzien kroilo sie ziemniaki, marchewke, korzen pietruszki i seler, oraz ogórki kiszone i korzeń pora, doprawiało sola i pieprzem i do lodówki na cala noc. Na drugi dzień reszta składników, a więc ugotowane jajka, jabłko, musztarda, majonez i groszek i ewentualnie jeszcze doprawić.
Witam wszystkich prawie poświątecznie . Jabłka nigdy nie dodawałam do sałatki i nigdy nie miałam okazji spróbować. Moja sałatka to - ziemniaki (przewaga), marchewka, pietruszka, seler, ogórki kiszone lub konserwowe, cebula, groszek konserwowy (niekoniecznie). Przyprawy - sól, pieprz, musztarda, majonez, trochę cukru i woda z ogórków.
Witaj Grażka A jajka dajesz? ja daję ,tylko zapomniałam o nich napisać.
A swoją drogą jeszcze raz podziękowania za przepis na ''Sałatkę ostatnio ulubioną''. Mistrzostwo smaku Goście co u mnie byli na początku grudnia brali przepis,tak im smakowało. A zaskakujące jest to,że wyczuwali smak doprawionej piersi z kurczaka. A nie było tam mięsa ani kęsa Wszystko wg przepisu.
Witam poświątecznie Niestety jestem w pracy a tak by się przydał jeszcze jeden dzień wolnego. Święta to potrafią człowieka wymęczyć Żartuję. Fajnie było. No ale co by nie gadać, to trochę się "narobiłam". Wczoraj na szczęście nigdzie nie musieliśmy iść i gości też nie było więc mogliśmy się trochę nacieszyć swoją choinką. Wcześniej nie było okazji, bo chyba najwięcej czasu przesiedziałam w kuchni. Nie wiem czy ze zmęczenia czy co, ale jeść się nie chciało więc też się nie przejadłam. Jeśli chodzi o potrawy, to najlepiej smakowała mi ryba po grecku - w tym roku wyszła doskonale. Karp też był super. Sernik nie do końca. Zrobiłam inny, niż zwykle. W smaku ok, ale jakoś się "kruszył - sypał". Spód zgodnie z podpowiedzią Ekkore był z mąki migdałowej. Fajne rozwiązanie, bo robi się szybko. Piernik jak zwykle wyszedł przepysznie. Odpowiednio zmiękł, masy do przełożenia robię zawsze z podwójnej porcji więc smaczków w nim było baaaardzo dużo. Powidła dały trochę kwaśności a mleczna czekolada otuliła całość i nie pozwala wysychać. A! Jeszcze zapomniałam wspomnieć o pasztecie. Na próbę robiłam pół na pół z wołowiny i indyka. Dałam sporo warzyw więc nic nie było suche. Wyszedł delikatny ale wyrazisty, bo z zielonym, marynowanym pieprzem. Szkoda, że nie mam teraz urlopu, bo smaki na potrawy pojawiają się u mnie zazwyczaj po świętach. Lodówka póki co pełna a ja za biurkiem więc niestety muszę się obejść smakiem. Wspominaliście o składnikach sałatki jarzynowej. U mnie w domu nie dodaje się jabłka, ale to zaledwie od kilku lat, bo wcześniej zawsze (jak pamiętam) było. Sałatka, to domena mojej Mamy. Hm...muszę się zapytać czemu właściwie nie ma w niej już jabłka...? No nic, zrobię herbatę i zabiorę się za pracę, ale nie mam jakoś chęci. Leń mnie dopadł na całego. Udanego ostatniego tygodnia 2021 roku
U mnie podobnie. Piernik wyszedł wspaniale i choć początkowo masa była jasna ,tak potem ściemniała i piernik był fajnie brązowy. Mięciutki. Polewę zrobiłam z masy orzechowej Alidab ,a przełożyłam też tą masą i marmoladą śliwkową.
Witam. Dobrze, że już wracamy do normalności... Jednak święta to głównie chyba dla dzieci... pamiętam, ileż radości dawały mi /nam/ w dzieciństwie. Ale wtedy to Mama się krzątała...teraz przyszło mi spędzać tak dużo czasu w kuchni, że kiedy już nadchodzi czas świętowania i konsumpcji, na nic nie mam ochoty, nic mi nie smakuje /poza barszczem z uszkami/, bo jestem już tak "napróbowana" i "nawąchana", że jeść się nie chce.
U mnie zima w pełnej krasie, mroźno, biało... ale i tak wolę wiosnę i czekam na nią z utęsknieniem.
Trzymajcie się zdrowo, aby jakoś dotrwać do powitania Nowego Roczku, może będzie lepszy? czy to marzenie ściętej głowy? /tak się mówi?/.
Nie wiem, jak u Was jest, ale ile razy wchodzę na Wz, czy tylko zmieniam strony, no że klikam, żeby cos zobaczyć, przeczytać, to za każdym razem pojawia mi się... Drogi Użytkowniku....bla, bla, bla...AKCEPTUJE ....i to trzeba koniecznie kliknąć, bo inaczej możesz tylko pomarzyć o wielkim żarciu. Rozumiem jak to się pojawi raz, ale wciąż, kilka razy, to cos nie tak? Czy Wy też tak macie? Az się nie chce wchodzić przez to na stronę :(
Trochę z pozytywnej strony, to u mnie cieszą się powodzeniem śledzie i sałatka warzywna a ze słodkości to sernik i piernik staropolski. Zrobiłam nawet takie pierniczki z tego ciasta, polałam polewa i jak zmiękły to smakują jak te z Torunia :D Dzisiaj jeszcze czekam na gości, zamówili się na sernik, ale dostana i piernik ;)
Wczoraj miałam dziwna historie. Otóż kot załatwił się do kuwety, trzeba było sprzątnąć i otworzyć drzwi od ogrodu, żeby trochę świeżego powietrza napłynęło. Kot w międzyczasie wyszedł na dwór a ja po jakimś czasie widze, ze gołąb wszedł na próg mego domu i nie wie co ma zrobić. Stwierdziłam, ze jak mu się pokażę, to od razu odfrunie, ale nie zrobił tego. Dlatego, ze od strony ogrodu napierał na niego mój kot no i ten wlazł do domu ku mojemu zaskoczeniu i zgrozie. Jak gołąb szybciej spacerował, to kot tez szybciej, jak zwolnił, to kot tez zwolnił. Myślałam, że gołąb się nawróci i ucieknie przez drzwi, a ten włazi mi na korytarz i idzie dalej a kot za nim... W końcu złapałam kota za ogon i włożyłam na ręce, co ten zareagował syknięciem, a gołąb zdezorientowany skierował się, o zgrozo, do mojej sypialni. Kota zostawiłam na korytarzu, zamknęłam drzwi, otworzyłam okno, odsunęłam firankę i czekam, aż hrabia odleci. Niestety, okazało się, że zaklinował się miedzy szafa a ścianą i ani rusz. Musiałam go delikatnie złapać (nawet się nie szamotał, może pomyślał ze to jego kres życia) i kiedy posadziłam go na parapecie, ten od razu odfrunął. Kamień z serca, ze się udało :) Kot oczywiście pół dnia był obrażony na mnie, ale mnie to lotto Najważniejsze, ze wszystko dobrze się skończyło
Nadiu pędzę z życzeniami urodzinowymi najlepszymi bo szczerymi: zdrowia i pomyślności wszelakiej, dużo radości, nawet bez powodu czyli ogólnego błogostanu. Bądź zawsze młoda duchem i spełniaj swoje najskrytsze marzenia, bo na to zasługujesz jak mało kto na tym świecie.
Smosiu,przepiękne są te Twoje oczary. Chyba się rozrosły od ostatniej zimy? Oczarowują ze zdjęcia a co dopiero koło domu. Wspaniałe jak i ich piastunka. W końcu ile się serca włoży w pielęgnację,tyle potem oczarowania przed oczami
Witam:) w mroźny poranek. Zima trzyma nas za nosy i nawet na spacer nikt nie chce wyjść, ale w odwiedziny do rodziny trzeba. Odtajam po bieganiu wokół kuchni i zwierzaków. Wszystko wyszło pyszne /barszczyk, uszka, mięsko/ i ciekawe /sernik z deli-ciastkami, inne miałam, nie delicje/.
Najbardziej smakowały indycze 'kieszonki z farszem uszkowym /sporo go zostało/ + śliwki suszone, wędzone.
Było fajnie, ale niespodzianki awaryjne /ogrzewanie siadło/ nas nie ominęły, do tego w środku nocy - na szczęście eM opanował sytuację i spokojnie mogliśmy spać w ciepełku. Była akcja, do 3ciej nad ranem. Potem trzeba było odespać, z wybudzeniem na karmienie zwierzyńca.
Teraz tylko wymiatanie lodówki, plany bufetowe sylwestrowe i można znowu leniuchować. Coś fajnego szykujecie?? przekąski cudaczne i ciacha? Ja tylko produkty zbieram, co z nich wyjdzie jeszcze nie wiem.
Buziaczki od naszej paczki. Pędzę do kuchni a potem taniec z mopem - przed balem szlafrokowym muszę poćwiczyć pląsy.
Dziś mija 10 dni od upadku ze schodów. Miałam mieć kontrolną wizytę u ortopedy i co? Nic z tego,bo ów lekarz jest na urlopie. W końcu święta są,prawda?! mówi do mnie niezbyt miła pani z rejestracji.No tak święta,ale czy tylko jeden ortopeda tu pracuje? no nie,ale oni też na urlopie.Mogę panią zapisać na 18 stycznia... Dzwonię do innej poradni powtarzam to samo co tu,a tam to samo,zaś wizyta dopiero pod koniec stycznia. I co ja mam zrobić? Czekać do 18-ego. A brzuch mam cały siwy od zastrzyków... Normalnie trzeba być zdrowym,żeby chorować..Ech.. Dobrze,że noga mnie o wiele mniej boli,ale wciąż nie tak sprawna jak powinna. Coś mi w niej ''pśtyka''. Nie wiem,jaka by była bez usztywnienia
Goplano jak najszybciej zapisuj się na wizytę, nawet na tego 18 stycznia i wszystkie objawy zapisuj sobie i potem powiedz lekarzowi, żeby wiedzieli i odpowiednie leczenie zastosowali, bo pamięć ludzka niestety jest ulotna. Życzę dużo zdrówka i żeby Twoja noga tak się zagoiła, żeby była lepsza od tej drugiej ;) Buziole
Zapisałam się na wizytę na tego 18-ego,bo jakie miałam wyjście. Gdyby mnie bardzo bolała,to szłabym nawet prywatnie,ale dzięki Najwyższemu jest lepiej.
Mam nadzieję,że do tego czasu się całkiem wygoi.
A propo,zostały 3 dni do końca roku. Kto przejmie kawiarenkowy styczeń ?
Przeanalizowałam miesiące... na mnie powinno wypaść w maju... już rezerwuję maj... w ub. roku przez zamianę chyba z Nadią maj mi uciekł, teraz już go nie wypuszczę z rąk, bo to mój ulubiony miesiąc. Kolorowych snów.
Witam środowo Pogoda się zmieniła. Dziś pierwszy raz poczułam, że już tak nie mrozi.Patrzę w tej chwili na Odrę i widzę, że dookoła wszystko spowite mgłą. Śnieg jeszcze leży. A u Was też? Wczoraj mieliśmy gościa więc do wieczora zleciał nam czas baaaardzo szybko. Myślę o nadchodzącym Sylwestrze i powiem Wam szczerze, że nie mam ochoty na gości i chodzenie w gości itp. Najchętniej zostałabym z Połówkiem w domu, zrobiła jakąś dobrą kolację i wreszcie na spokojnie posiedziała we dwoje. Tylko to nie takie proste... Byliście już na zakupach poświątecznych, czy nadal wyjadacie resztki z lodówki? ja jeszcze ciągle coś wyciągam. Wczoraj na obiad podgrzałam rybę po grecku, bo ta czy na ciepło, czy na zimno zawsze jest pyszna. Czekają jeszcze śledzie i w zasadzie w ogóle nie poszły nam wędliny. W pracy sytuacja już mi się unormowała więc mogę na spokojnie pracować. Był stres ale już jest OK. Wczoraj słuchałam o podwyżkach cen gazu i aż mi "szczęka opadła". Osoby, które mają ogrzewanie gazowe najmocniej to odczują. No normalnie szok. Co się dzieje! Czas trochę popracować Zostawiam gorącą herbatę z sokiem i cytryną. Dobrego dnia
My mamy ogrzewanie na gaz i prawdę mówiąc już drżę przed pierwszym rachunkiem.. Ta podwyżka po prostu zwaliła z nóg,a to przecież nie wszystko. Aż strach co to będzie w tym Nowm Roku..najważniejsze jednak by zdrowie dopisywało.
Pytasz czy zostało coś z Świąt-śledzie. Dobrze,że te mogą postać w słoiku miesiąc. Nie robiłam wiele,ze względu na nogę.Tyle ,żeby zjeść. Z wędlin poszedł cały baleron,mężowski głównie jadł i zjadł Boczek i kiełbasa jeszcze jest. Dziś zrobię z nich żur i do tego całe ziemniaki. Pachną super bo uwędzone jak trzeba. Brat dopilnował osobiście A i jak to moim zwyczajem,przed Sylwestrem warzę poświąteczny bigos. Dziś właśnie go zrobię z pomocą córki. Bedzie ''sporo'' grzybkowy,bo taki lubimy o tej porze roku Jeśli chodzi o powitanie Nowego Roku,no to szampan musi być ,a jakże i do tego koniecznie śledź. Czemu?
Koniecznie o północy wypić kieliszek szampana i przejeść śledziem. To zapewni fart finansowy
Dobra środa u nas mokra i szaro-bura, na szczęście tylko z roślin kapie rozmrożony śnieg, a nie leje deszcz. Wczoraj postanowiłam rozruszać kominek /dla kociarni głównie / i zadymiłam cały dom, aż mnie w oczy szczypał siwy dym. Przewietrzyłam, rozpaliłam i potem już było przyjemnie - Tofal do dzisiaj przy okienku zalega, chociaż już ogień dawno wygasł. Plany i pomysły - sama nie wiem co i jak przygotować. Powtórka z barszczu i sernika, może sałatka?? i ryby, przekąski czy lepiej konkretną zapiekankę/lazanię? Później pomyślę, teraz gotowanie, czyszczenie kominka by kotuś nasz kochany był zadowolony i pucowanie ogólne domu. Ten rok jak zwykle - pożegnamy w domu: ok. 17tej koncert berliński sylwestrowy /e-bilet kupiłam już przed Świętami/ potem chyba film znowu muzyka - z tivi lub z sieci i tak zleci ostatni dzień 2021. O północy strzelimy korkiem na pożegnanie starego roku i by młodemu dodać odwagi, odstraszyć złe duchy A kto w kolejce do przejęcia berła kawiarenkowego ?? Nie wiem, bo to tylko Alman wie, ale nie powie Czekamy więc ochotniczki mile widziane
Witam. Na początek o kolejce wywołana przez Smosię. Każdy wie lub może wiedzieć, jeśli zechce. Wchodzi w "Rozmowy wolne...." na forum, tam są wszystkie wątki po kolei i jedziesz....i patrzysz, kto był najdawniej.... Chcecie? to Wam podam, cofając się: ekkore - grudzień nadia - listopad alman - październik mariolan76 - wrzesień goplana2 - sierpień Smosia - lipiec smakosia - czerwiec potem już powtórka.... kto teraz? wnioski wyciągajcie same.....
U mnie jeszcze zimowo, krajobraz spowity bielą, jest dość mroźno, ale idzie ku wiośnie ponoć...
Co do Sylwka...no na białej sali... też myślę, co przygotować ewentualnie i czy w ogóle, bo jak zawsze i tak padnę przed północą... Po świętach pozostałości plączą się po lodówce, a to śledzie, a to ryba po grecku, nie mówiąc o wędlinach. Wczoraj zaczęłam gotować bigos, jakoś trzeba te wędliny zagospodarować. Ciasta też są, wystawiłam z częścią pojemnik na balkon i się zamroziły.
No to trzymajcie się zdrowo, ja udaję się kontynuować gotowanie bigosu.
U mnie Sylwester zapowiada się w domu ,jak co roku od 2000. Ostatni raz balowałam poza domem w 1999. Co się wtedy działo. Straszyli pluskwą milenijną,a nawet końcem świata,pamiętacie? A tak naprawdę nowe Milenium zaczęło się dokładnie 1 stycznia 2001. Dla mnie to był wyjątkowy rok,bo we wrześniu przyszedł na świat nasz syn. A tymczasem idzie już wielkimi,ogromnymi krokami 2022! Co nam przyniesie? Oby wiele dobrego. A najwięcej zdrowia.
Życzę tego każdemu z nas.
A wracając do ''spraw slużbowych''
Basiu, może zechciałabyś otworzyć Nowy Rok w Kawiarence? Byłoby bardzo miło
Witam czwartkowo Od rana bardzo drobna mżawka, wilgoć wchodzi w każdą dziurkę - nieprzyjemnie. Środa zleciała na chodzeniu po sklepach. Zaplanowaliśmy, że podjedziemy do salonu meblowego po nowe łózko. Muszę tutaj dodać, że kupujemy je od ...hm...chyba trzech lat Nic mi się nie podobało. A to przypomina skrzynię na kwiaty a to znowu nagrobek. A jak już w miarę wpadło w oko, to jakość do kitu - sklejka i lipne wykonanie. Innym razem cena tak kosmiczna, że wyskoczyłam ze sklepu jak poparzona. W listopadzie pierwszy raz byłam zdecydowana i już mówię do sprzedawczyni, że chcę "to" a ona, że właśnie wycofali z kolekcji i już nie kupię. Wczoraj jednak nastąpił ten moment i wreszcie znaleźliśmy salon, gdzie oprócz jakości jest w miarę normalna cena a do tego jeszcze można pouzgadniać szczegóły. Wiecie ile się czeka na dostawę? Od 10 do 14 tygodni. Ale nic to! Kupowałam przez trzy lata, to teraz trzy miesiące nie zrobią mi różnicy Byłam też w Lidlu z myślą o Sylwestrze. Sporo było tych produktów Deluxe ale większość w gazetce a na regałach tak przetrzepane, że zostały się resztki. Coś mi wygląda na to, że wiele osób będzie spędzało ten dzień w domu. No tak, co tu się dziwić...
Nie chciało mi się dzisiaj wstawać. No ale jeszcze tylko jutro i znów będzie trochę wolnego. Jupi!
Alidab, proszę daj znać co u Ciebie. Myślimy o Tobie. Uściski. Dobrego dnia
Witam. A co tu taka cisza??? "remanent" czyli poprawnie mówiąc inwentaryzacja na koniec roku??? Lubię szczerość, bez względu na konsekwencje, zatem powiem Wam, że tego się spodziewałam. Spodziewałam się, że zapadnie głucha cisza, gdy tylko padło pytanie od Goplany, kto następny otworzy kawiarenkę. Ot, powtórka z rozrywki, już było tak w poprzednich miesiącach. Wypowiadałam się też w temacie "zachęcania" osób, które dopiero wpadły do kawiarenki bądź też bywają rzadko. To działa... zniechęcająco. Dziwi mnie, że nawet sporządzony przeze mnie wykaz dotychczasowych "gospodyń" i kolejności nie pomógł. No cóż... a może nadszedł czas na zamknięcie tego kącika kawiarnianego? może to przeżytek nikomu niepotrzebny? Jakie w tym temacie macie zdanie??? Jeśli nie będzie ochotników z poczucia... dobrze spełnianego obowiązku, z chęci podtrzymania tlącego się ognia w kawiarnianym kominku, mam pewien pomysł... ale o tym sza... nie trzeba wychodzić przed szereg. Nie tracę jednak wiary w uczestników dyskusji, bywalców kawiarenki. Nie chciałam się mądrzyć, ani nikomu dopiec...to słowa płynące prosto z serca, z mojego SERCA. Alicja
Alman, nie ma sprawy.Nowy watek otwieram,a swoja droga to Ty wszedzie wietrzysz zdrade(nie obraz sie znowu)Wiesz, moj Tata tez byl ze znaku Panny ale byl pedantem.Ja i moj maz to Lwy i o dziwo bardzo zgodni bylismy.A teraz troche na temat swiat.....narobilam sie jak osiol na jutro tez zrobilam tort,salatke i upieklam pasztet.Moja siostra mieszkajaca w Sopocie pyta sie mnie"dlaczego to robisz"( jestes chora)...........bo to jest tradycja i dopoki moge to bede ja u siebie pielegnowala.Moj syn i Partner ciesza sie na te swieta tak jak ja.Dzisiaj na sniadanie zjedlismy reszte ryby po grecku..........pycha.
Basiu, ja też się bardzo cieszę, że będziesz otwierać styczniową Kawiarenkę. Jest naprawdę fajnie, jak się widzi, że każda osoba ma swój maleńki wkład w to nasze tworzenie "przytulnego kącika". Super! Super! Super!
Basiu, szczerze? pamiętam kiedyś Twoją reakcję na zaproszenie... i to Ciebie chciałam bronić przed zobowiązaniem do otwierania nowego wątku... bałam się, że to Cię zniechęci i znowu na bardzo długo przestaniesz się pokazywać.... nie wzięłam pod uwagę, że ... kobieta zmienną jest... Również osoby spod tego samego znaku zodiaku widać są różne... jedne są pedantami, inne są podejrzliwe /też na "p"/ i wszędzie "wietrzą zdradę", ale o jaką zdradę może chodzić w tym przypadku???
Reasumując, chyba zamiast "wietrzyć" tu, powinnam przewietrzyć głowę, bo przestaję już cokolwiek rozumieć.
Alman, biję się w pierś i przyznaję, że czytając twój "wykaz" dotarło do mnie, że to chyba moja kolej i (wierz lub nie) planowałam w tym temacie odezwać się dzisiaj. Czekałam na rozwój sytuacji, bo myślałam o tym, że może Basia będzie miała ochotę dołączyć do grona kolejnych "gospodyń". Wiem, że Twoim zdaniem "zniechęcające" jest to, że zachęcamy nowe osoby lub te rzadko zaglądające by otwierały Kawiarenkę. Ja to widzę troszkę inaczej - myślę, że może je wtedy ośmielamy i tym samym dajemy sygnał, że to nie ma znaczenia kto i jak często zagląda tutaj. Ważne jest by chciał tworzyć to miejsce. Jesteśmy dorośli i sądzę, że jak ktoś nie ma ochoty , to zwyczajnie tego nie zrobi. Napisze, że innym razem i już. Jeszcze nigdy nie było takiej sytuacji żeby z tego powodu ktoś się obraził. Tak, jak już kiedyś wspominałam, moim zdaniem nie chodzi o to by taka gospodyni otwierając Kawiarenkę siliła się na wielkie "poematy", czasami może wystarczyć zwykłe zdjęcie, uśmiech i słowo, że startujemy z nowym miesiącem. Reszta w "naszych rękach", bo wspólnie tworzymy to miejsce. Z całą pewnością jesteś bardzo empatyczną osobą i starasz się unikać sytuacji, w których ktoś poczuje się niekomfortowo i ja to bardzo szanuję. Póki co ściskam Cię serdecznie i dziękuję za Twoją szczerość. Przy okazji deklaruję się, że jeśli nikt nowy nie pojawi się w Kawiarence z chęcią otwarcia nowego wątku w lutym, to ja będę następna
Ja wczoraj biegałam po sklepach i ... wybiegałam fajne botki /40% tańsze/ i półbuty dla eM'a /też wyprzedażowe/. A mieliśmy tylko odebrać paczuszkę i wstąpić do apteki. Jak zwykle życie swoje plany pisze. Chciałam też coś przegryźć na mieście, ale nic z tego - kolejki do nowego kfc i deszcz mi przeszkodziły. Dzisiaj późno wstałam, może za późno - nie mogłam spać i kombinowałam fajne żarełko - wymyśliłam przekąskę z listków winogron i śliwek z orzechami. Ciekawe czy będzie zjadliwa czy blee Popijana bąbelkami może przejdzie przez gardło.
Znamy Cię alman i wiemy, że jesteś szczera a to rzadka cecha więc wysoko ceniona.
Korzystając z wolnej chwili, chce złożyć Wam serdeczne życzenia z okazji nadchodzącego Nowego 2022 Roku. Przede wszystkim, żeby był lepszy od tego starego roku i dużo zdrówka dla każdego, nawet w gratisie jeszcze ciut ciut, szczęścia, radości, fajnego pichcenia, pięknych rozmów we dwoje, czyli ze swoimi mężami, partnerami, bo jak widać poniżej, samotność odchodzi do lamusa wraz ze starym rokiem, a nowy, ma dwójkę na końcu, wiec ten będzie dla par, czyli będziemy szczęśliwsi, bo wszystko będziemy zarówno dzielic jak i mnożyć razy dwa Szczęśliwego Nowego Roku!
Witam w ostatni dzień 2021 roku Niesamowite prawda? Jak to szybko zleciało. Wczoraj dostałam propozycję wyjścia na Sylwestra, ale tak, jak wcześniej pisałam marzyło mi się żeby spędzić ten dzień na spokojnie w domu więc zdecydowaliśmy z Połówkiem, że zostajemy. My mamy mało tego czasu, kiedy możemy pobyć sami więc przyda nam się taka chwila wytchnienia we dwoje. W planach kolacja, dobre wino i pewnie połączymy się z rodziną na Skypie. A jak tam Wasze plany?
Głowę mam pełną różnych refleksji. Staram się być optymistką ale nie ukrywam, że trochę się boję tego nadchodzącego roku, tego, co nam przyniesie... Oby parzysta liczba dała nam poczucie bezpieczeństwa i zespoliła wszystko to, co nas osłabia i przekuła w siłę i dobrą energię. Życzę wszystkim duuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuużo zdrowia, wiary w dobre dni i ufności, że nic się nie dzieje przypadkiem. Niech 2022 rok będzie dla nas łaskawy. Szczęścia i miłości! - Emila
Stary Rok odchodzi wielkimi krokami, niech więc wszystkie złe chwile zostaną za Nami. A w Nowym Roku – szczere życzenia i wszystkie – bez wyjątku – do spełnienia!
życzę wszystkim: Wielu sukcesów, odważnych marzeń, mądrych decyzji, satysfakcji, spokoju i pomyślności oraz zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia na cały nadchodzący 2022 rok. Alicja
Jutro już będziemy się witać w Nowym Roku Basiu bardzo się cieszę,że otworzysz naszą kawiarenkę Wszystkiego dobrego kochana ,niech Ci ten 2022 przyniesie ulgę we wszystkim,byś czuła się lepiej i nie przemęczała się zbytnio
No i nam wszystkim życzę także zdrowia i nie zapomnijcie ,nawet jak nie
wierzycie w takie ''cosik'', żeby o Północy wypić kieliszek szampana i przejeść kawałkiem śledzia. Ma to zapewnić fart finansowy
Zawsze się przyda,zwłaszcza,że idą podwyżki. Jednym słowem NAJLEPSZEGO
Tymczasem wracam do bigosu,który gotuję już drugi dzień.Zrobił się fajnie brązowy Sałatkę,śledzie mam,ciasto makowe też,choć jeszcze myślę nad zrobieniem kremówki. Szampan się chłodzi...
A u mnie tylko 'musujące chłodzi się, od paru dni. Wstyd mi gdy czytam o Waszych daniach i wypiekach . Może jeszcze coś wykombinuję ekstra, do szampana północnego - kupiłam liście winogronowe i chyba szybkie zawijańce zrobię: śliwki suszone posiekam, orzechy włoskie zmielę, dodam rodzynki i skleję to miksowanymi gruszkami i kaszką manną, przyprawy ostro-korzenne. Zapiekę w rondelku na płycie bo dla paru sztuk nie będę grzała pieca. Ciastka świąteczne, różności słodkie są więc nie piekę już nic. Obowiązkowo pizza musi być, ja wolałabym zapiekankę, ale sama bym ją jadła.
My odkładamy kasę na rachunek za prąd - nim teraz grzejemy dom - może być szok rozliczeniowy /z kilkuset złotych dopłaty, wyjdzie pewnie parę tys./. Trudno, wygoda kosztuje.
W ostatnim dniu roku 2021 nachodzą mnie różne myśli, głównie pozytywne - mimo trudności, ciężkich chwil czuję, że idzie ku lepszemu, ku normalności. Przestajemy bać się, walczyć z demonami a zaczynamy rozsądnie i planowo działać. Jesteśmy odporni na manipulację i zastraszanie a to już połowa sukcesu.
W roku 2022 życzę nam Wszystkim tej normalności właśnie, odwagi i wiary że możemy kierować swoim życiem zgodnie z naszą wolą. Cieszmy się więc tym co mamy - wolnym wyborem, rozsądkiem i nadzieją która nigdy nie zgaśnie jeśli będziemy ją pielęgnować, podsycać w sercu i głowie.
A teraz weselej , na bale marsz!, w dobrym nastroju i świetnym towarzystwie, gdziekolwiek jesteśmy: w domu, u rodzinki czy na wyjeździe. W kapciach czy szpilkach, sukniach czy podomkach - bawmy się, ucztujmy i radośnie żegnajmy stary rok, by kolejny był lepszy, bogatszy i lżejszy /bo ten dał nam w kość/. Szczęśliwszego, zdrowszego - ogólnie fajnego Nowego Roku kochane Gosposie, Goście i Fani tego kącika. Niech nam się wiedzie zawsze i wszędzie, a dobre duszki czuwają i prowadzą bezpieczną ścieżką.
Witam Was w ostatni dzien Starego roku, nie byl rewelacyjny ale coz...jakos przebrnelismy. Smosiu, ja tez mam takie pozytywne nastawienie w oczekiwaniu na ten Nowy rok.Ponoc lekko nie bedzie. U nas nastroje minorowe +14° na termometrze, wilgoc, rypie po kosciach ............ale byle do przodu, mlodsi juz nie bedziemy.Sylwestra spedzamy jak zwykle brydzowo. I z tym optymistycznym postanowieniem zycze Wam szampanskiej zabawy.
Jako grudniowej gospodyni wypadałoby coś napisać na koniec, choć nie jest dla mnie to łatwe. Niestety, drugi dzień świąt przyniósł mi strach, z którym będę do końca moich dni. Jeżeli skończy się wcześniej, wtedy czeka mnie ból, pustka i rozpacz. Nie pytajcie o szczegóły, bo to nie wieści na forum. Zresztą nie wiem czy kiedykolwiek będę w stanie się tym podzielić publicznie. Zaglądam codziennie, dalej będę to robić, w nadziei, że nadejdzie taki dzień, że uda mi się zepchnąć strach w tył głowy, że zimno od środka będzie mniej przejmujące (to musi nadejść, zawsze z czasem wszystko blednie). Że powróci radość z gadania o wszystkim i o niczym.
Dziękuję wszystkim za udział w rozdwojonym wątku. Dajcie znać czy to zdjęcia w nadmiarze powodowały rozjeżdżanie drzewa. Śmiem przypuszczać, że tak, bo w nowym nikt nie skarżył się na niedogodności.
Życzę wszystkim szczęśliwego Nowego Roku, pełnego optymizmu. Oby problemy, które zawsze nam towarzyszą, takie to już życie jest, mimo wszystko były zdominowane przez drobne radości. Wspaniałego sylwestra, zabawy do której chcecie, na balu albo białej sali, według potrzeb i preferencji.
My poświętujemy po polsku - czyli o mojej 18, a potem jak długo damy radę, nie za długo. Szampana nie będzie, nie lubię, ale margarita wypełni nam wieczór.
Do zobaczenia za rok. Dzisiaj to bardzo szybko będzie
Ekkore, bez względu na to co Cię gryzie współczuję i przytulam. Wiem, co to strach, co to ból i fizyczny i psychiczny, żaden nie jest dobry. Pamiętaj jednak, że mówi się, że „jak Pan Bóg zamyka drzwi, to otwiera okno”… W to wierz i tego się trzymaj. I nie bój się jutra, niech jutro boi się Ciebie, to moja dewiza od pewnego czasu. Jutro będzie lepiej, bo jak mawiała Anovi /tu na WŻ/ - los nie świnia, musi się odwrócić.
Dziękuję, że mogłam gościć w kawiarence, kiedy nią zawiadywałaś. Wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku 2022.
Ekkore, ja też Ci bardzo dziękuję za to intensywne i naprawdę świetnie poprowadzone grudniowych Kawiarenek. Były jak echo nawołujące z każdej strony do radosnych przygotowań świątecznych.
Ech, ciężko jest napisać coś mądrego, kiedy z drugiej strony jest osoba przeżywająca trudny czas... Pozostaje mi życzyć Ci żebyś nie traciła wiary w to, że zawsze jest szansa na dobre zakończenie. Trzymaj się dzielnie. Uściski.
Ekkore ja też dziękuję za świetnie poprowadzoną grudniową kawiarenkę i mimo ze drzewko się rozjechało, znalazłaś błyskawiczne wyjście z tej niepoukładanej sytuacji, otwierając nowy watek na bis. Dlatego wierze, ze jak tylko odeprzesz od siebie strach i będziesz miała sile życia, to znajdziesz rozwiązanie Twojego problemu, bo wiara czyni cuda a Ty potrafisz je robić Wszystkiego cudownego w tym 2022 roku
Dziękuję z całego serca za grudniową gościnę . Ekkore pięknie i ciekawie nas ugościłaś.
Posyłam moje pocieszanki - może będą ulgą w trudnym czasie: pisz ile możesz i co chcesz, wylewaj żale by nie zniszczyły duszy i nie odebrały radości. Najważniejsze, że nie jesteś sama - bo bliscy i przyjaciele są zawsze gotowi do pomocy. Nie poddawaj się i odganiaj złe myśli. Pozdrawiam serdecznie
Zgodnie z zapotrzebowaniem otwieram nowy wątek.
Witajcie, rozgoście się i bawcie się dobrze. Może tym razem drzewo będzie jak trzeba.
Już wtorek, jak ten czas gna.
Dzisiaj idę do neurochirurga, w zasadzie ot tak, posłuchać. Bo na operację i tak się nie zgodzę. No ale jak się sama przekonałam trzeba być pod kontrolą. Bo jak olałam wizyty u neurologa, to teraz wysłali mnie do neurochirurga.
I mam nadzieję, że nie zemści się na mnie rezygnacja z kardiologa. Bo z sercem nic nie było, palpitacje były od skoków ciśnienia, zmiana tabletek unormowala wszystko, to po co zajmować komuś miejsce, kto może potrzebować.
Witam wtorkowo
Dziś dzionek zimny i szaro-szary
Po pracy śmigam do rodziców. Wczoraj ugotowałam garnek gulaszu z indyka i dziś dla odmiany ja serwuję obiad.
Wczoraj wreszcie kupiłam ryby mrożone na świąteczną rybę po grecku. Coś dziwnego - zawsze był duży wybór a teraz od miesiąca zaglądałam i jakaś lipa. No ale ok, temat odhaczony. Zastanawiałam się kiedy piec ciasto na piernik. Hm...chyba 16-go będzie dobrze. A Wy kiedy to zrobicie?
Dobrego dnia
Witam w grudniowym wątku na bis.
U mnie też szaro-buro, tylko dachy samochodów i trawnik w bieli, reszta w szarości.
Też mam kupić ryby, ale niestety nie mam w ogóle miejsca ani w zamrażarce, ani w zamrażalniku lodówki, więc muszę poczekać. W moim sklepie osiedlowym /PSS/ są ryby w dużym asortymencie, ale dość drogie np. miruna prawie 35 zł/kg...to chyba drogo?
Ale jakoś nie mogę się nastroić świątecznie. Synowa powoli wychodzi na prostą, ale dziś syn stracił smak i węch, już zrobił test, wynik raczej będzie wiadomy.
I znowu nie będzie świąt rodzinnych, podobnie jak w ub.roku.
Tak to już bywa z każdym wirusem, złapie jeden, reszta ma w gratisie.
Ale u mojej koleżanki, nie są zaszczepieni w trzy osoby, tylko jedna (mąż), złapała córka ze szkoły. I mimo kontaktu cały czas, nikt więcej nie dostał. Testowali się regularnie.
W Stanach teraz furorę robią oczyszczacze powietrza, z filtrami hepa, stoją w naprawdę wielu publicznie dostępnych miejscach.
Sama mam, nie ze względu na wirusa, tylko alergię. Za radą alergologa. Nie wiem czy lepiej jest, może za krótko, niecały miesiąc, ale mój mąż, który uważał to za wyciąganie kasy i był sceptyczny, twierdzi, że mu się lepiej oddycha.
Zobaczymy.
Po wizycie u neurochirurga.
Opcje: blokada w dłoń, ale mało polecana, bo to tylko środek przeciwbólowy.
Operacja na nerwach dłoni, ale nie musi być, mogę czekać gdy zacznie boleć, będąc na lekach.
Blokada na kręgosłup szyjny, gdy będzie bolało plus rehabilitacja
Operacja kręgosłupa szyjnego.
Na razie zostaję na lekach, bez kolejnego skierowania mam dwa lata na podjęcie decyzji o operacji.
Zobaczymy jak się będzie dalej rozwijać.
Cześć :) bisowo,
i dobrze, bo bez widocznego drzewka było fatalnie.
U nas zima trzyma, tak bardziej na mokro i ślisko niż na biało, tylko na roślinkach i mniej udeptanych ścieżkach, chodnikach leży ładny puch.
Jak mnie nie przestanie boleć, to też pójdę do lekarza. Wcierałam maść, ciut pomogła, od wczoraj łykam tabletki /bez recepty/ i czuję sporą poprawę.
Mają rację, że starość nie jest dla mięczaków. Byle wysiłek i zawiasy trzeszczą.
Alman uważaj na siebie.Mniej nas przy stołach, ale też mniej pracy w kuchni.
Może już wiosenne świętowanie będzie w komplecie, weselsze i bardziej gwarne?
Pozdrawiam:)
Witam. Zgodnie z przypuszczeniem syn pozytywny. Na razie zatoki, trochę kaszel i brak smaku i węchu. Oby na tym się skończyło.
Ale muszę Wam napisać jak działa służba zdrowia, a ściślej POZ-y, muszę, bo nie wytrzymam, bo mnie ... trafi.
Otóż tydzień temu synowa, gdy już miała wynik, nie miała smaku i węchu, do tego kaszel i bóle kości i stan podgorączkowy, zadzwoniła do swojej przychodni z prośbą o konsultację, co ma dalej robić, co zażywać. Oczywiście nie dostała się do lekarza na rozmowę/teleporadę, pani w rejestracji powiedziała, że lekarz zadzwoni... to było tydzień temu!!! I wiecie kiedy zadzwoniła??? wczoraj po południu, z pytaniem jak się czuje. Usłyszała, że już dobrze, a kiedy akurat synowa zakaszlała pani doktor jakby się ucieszyła - o, kaszle pani, to wpiszę, że kaszel, bo muszę coś wpisać... po tygodniu od zgłoszenia się odzywa, bo musi coś wpisać...Ręce opadają i nie tylko ręce....
Smosiu Droga, pilnuję się, nie widuję się z bliskimi, ale czy to zabezpiecza?
Co ma być to będzie...
Idę do kuchni, muszę jeszcze uszek dorobić, żeby dać innym, skoro nie możemy się spotkać przy stole, a przecież babci uszka najlepsze na świecie.
Trzymajcie się zdrowo i uważajcie, sama już nie wiem na co i na kogo.
Alman, moja bratowa mawiała: ręce i biust opadają ;((
Nie ma na kogo liczyć, więc musimy liczyć na siebie i najbliższych.
Na szczęście uspokajają, że szczepionki chronią też przed omi-kronką, oby to było prawdą.
Ja systematycznie obdzwaniam rodzinkę i znajomych, na razie spokój, dzieciarnia przedszkolna zdrowa, dorośli tylko po staremu 'schorowani /jak ja, plery bolą nadal, ale już coraz słabiej/.
Nie ma rady, musimy to przetrzymać.
I przetrzymamy, bo jesteśmy zaprawieni w bojach życiowych.
Pozdrawiam
Hej środowo!
U mnie leje, nareszcie, po tygodniach suszy deszcz był niezbędny.
Miejmy nadzieję, że skończy wcześnie i do rana zdąży obeschnac, bo przymrozek ma być, mogłaby być niezła ślizgawka.
U nas, o ile nie ma objawów zagrażających życiu to się nie idzie do lekarza. Tylko testy Córka nie była. Raz pojechała na oddział covidowy, bo miała duszności, a że pierwszy raz w życiu, to nikt nie wiedział na ile zagrażają. Kazałam jej dzwonić na pogotowie, ci ją pokierowali tam.
Po 5 godzinach czekania, zrobili jej ekg na wstępie, wróciła do domu, bo miała dosyć. Skoro nie umarła tam, nie powinna w domu, a przynajmniej się wyśpi. I miała rację.
Po chorobie, gdy ciągle ją jeszcze w piersiach bolało, jakiś ucisk miała, to zrobili jej tomografię komputerową, na szczęście wszystko ok.
Witam środowo
Nie jest lekko - dookoła tylko mało pozytywne wieści, ale co poradzić...? Trzeba się jakoś odnaleźć w tych "dziwnych" czasach i szukać pozytywów. Co nie zmienia faktu, że jak człowiek ma do czynienia z lekarzem, który "odfajkowuje" kolejnego pacjenta, to faktycznie "ręce opadają".
Wczoraj byłam u rodziców. Już nie wiem czy przechodzili covid czy nie, bo oboje mieli stan podgorączkowy i czasami "napadowy" kaszel. Jako bonus brak apetytu. Tato ma rozedmę płuc więc po dwóch tygodniach stwierdził, że teraz jeszcze trudniej Mu się oddycha. Mamie przeszło szybciej i czuje się dużo lepiej od taty.
Przemyślałam wszystko i postanowiłam zrobić Wigilię u siebie. Rodzice przyzwyczaili się, że spotkanie jest u Nich. Dzieliliśmy się zadaniami w temacie potraw ale tym razem zaproponowałam, że Połówek pojedzie po Nich a potem odwiezie do domu i może dzięki temu będzie ciut prościej a też i jakaś odmiana.
Sporo zakupów mam już za sobą. Uf! Połówek zjedzie do domu tradycyjnie na ostatnią chwilę więc muszę się wcześniej zorganizować żeby nie robić wszystkiego na raz. Hm...tak się mówi wcześniej...a przecież tak naprawdę, to już bardzo mało czasu zostało. Aaaa nic to! dam radę. Najważniejsze żeby wszyscy byli zdrowi, prawda?
Prawda. Zdrowie najważniejsze.
Mój teść za 10 dni kończy 90 lat. Prezenty (dla teściowej też, za rok jej stuknie) mąż zawiózł w sierpniu, teraz tylko kwiaty zamówić, może z czekoladkami. Alkoholu już nie piją, najwyżej byśmy dostali w prezencie.
My na świętami sami, córka przyjdzie na Wigilię, potem pogna do psa. Nie chcemy jej z nim, bo to stres dla kotow. Niech Wigilia będzie dla nich.
Przyjdą następnego dnia, to Bentley się wygania.
90 lat - piękny wiek! Oby zdrowie teściom dopisywało.
Wszystkiego najlepszego i zdrowego dla Teściów
90 lat , taki wiek u nas to rzadkość, tylko nieliczni szczęśliwcy doczekali lub przekroczyli 90kę.
Wypada tylko życzyć 120 lub więcej, bo setka już tuż, tuż.
My świętujemy jak wypadnie - podrzucimy prezenty, złożymy życzenia, chwilkę opowiadamy co słychać 'na dzielni i gnamy do domku.
Już nie dla nas wielkie spędy, bieganie z talerzami i wielogodzinne siedzenie przy stole. Do tego trzeba mieć duuużo sił i cierpliwości, których nam brakuje.
Witam czwartkowo
Zapowiada się pracowicie. Po pracy zakupy z myślą o weekendzie.
Za oknem nieustająco szary i mroźny dzień. Odczuwalnie jakieś -8 czy -10 stopni. Trzeba uważać, bo w wielu miejscach bardzo ślisko.
Papiery czekają więc zmykam.
Dobrego dnia
Witam czwartkowo!
Ostatni długi dzień, jutro już powinno być krócej, może do 12 tylko. Ale jeszcze na rano.
I do końca roku już krótki czas pracy. O ile nic się nie zmieni.
Po wczorajszej ulewie teraz leciutko podmrozilo. Drogi normalne, zdążyło jeszcze wieczorem obeschnac, ale samochód skuty lodem. Silnik włączony wcześniej odmroził wszystko.
Wczoraj nastawiłam buraki na barszcz trzydniowy, jeszcze wywar warzywny jutro ugotować. I w sobotę uszka. W hurtowej ilości.
Witam w wątku na Bis. Fajny pomysł,przynajmniej się sprawdzi co tak naprawdę szwankuje. Widzę ,że wirus zbiera swoje żniwo. Gdy ''lekko'' to dobrze,ale np. w przypadku mojego wujka...wysiadło mu całkiem jedno płuco.Dr mówi..nawet nie chcę o tym myśleć,dlatego milczałam przez te parę dni. W końcu grudzień,czas oczekiwania,radości..ale widzę,że u Was tez różnie i mocno się z Wami łączę.
Mimo wszystko dajmy się ponieść Duchowi Świąt,który przecież niesie nadzieję,nadzieję na lepsze jutro..
Pierogów ani uszek jeszcze nie lepiłam.Myślę,że zrobię z córką na przedostatnią chwilę. W końcu nie będzie tego tak dużo. A być może wcale nie będę musiała robić bo brat mnie wczoraj spytał,czy chciałabym pierogów z kapustą i grzybami.Mówię,że sobie ulepię,a co?-pytam-'' moja sąsiadka zbiera zapisy na pierogi,które sama lepi,bo chce zwyczajnie dorobić'' No i sama nie wiem. Pytałam czy brat bierze,to mówi,że trzeba wesprzeć. Jeszcze się zastanawiam,prawdopodobnie kupię zwłaszcza gdy kobiecie ciężko.
A teraz wracam do obiadu.Dziś kapuśniak na żeberkach wędzonych.
Za uczciwą pracę zawsze warto płacić. Szczególnie jeśli komuś potem będzie łatwiej żyć. Oj, kobitka się narobi.
Szkoda, że ja nie znam nikogo takiego, kto zarobkowo lepi pierogi .
No witaj, nareszcie jesteś.
Ja też kupuję pierogi kapuściane, barowe a smakują prawie jak domowe.
Za dużo pracy przy nich a i tak nie wychodzą mi takie jak powinny /bardziej bigosowe niż grzybowe/.
Poprzednio chyba na kolacji ich wcale nie podałam, bo uszek było bardzo dużo i je pożeraliśmy.
Chętnie kupiłabym od kucharki domowej, ale nie znam takiej.
Ja dzisiaj upiekłam mięso z kapustą kiszoną i mam:
albo kapuśniak gdy wybieram rzadszą frakcję"
lub gęsty bigosik. Obie wersje ok, zostało nawet na jutro
Nam tylko stare kości trzeszczą, czasami kichamy, tak na sucho, bez kataru.
Moje plecy ciut lepiej, scorbolamid chyba zaczyna działać i maść nadal wcieram.
Może ta noc minie już bezboleśnie i bez wybudzeń.
Spokojnych snów
No to już zaklepane. Jedziemy pobytowo na Florydę, nad Zatoke Meksykanska. Ale się cieszę.
Kobieta ogłaszała się w grupie turystycznej na FB, komentarze korzystających miała pozytywne.
Jako, że dwa pokoje i salon do dyspozycji, pomyślałam o córce i psie.
No i dzisiaj pani potwierdziła.
Lokalizacja może i kawałek do plaży, ale w połowie drogi (po 1.5 godziny dojazdu) do miejsc, gdzie mąż chce być i zobaczyć, a miejscem, które ja chcę zobaczyć - czyli amerykański Neapol (Naples). To na krańcu wszechświata, w zasadzie poza pobytem plażowym tam nic nie ma. Nigdy w życiu tylko na plażę tam bym nie pojechała, trzy godziny w jedną stronę z St Petersburg, gdzie mąż chce być, nie chciałoby mi się gnać.
Plus źródła mineralne na miejscu (to mnie ciągnie najbardziej) No i cena rewelacyjna za wynajem.
Czyli kilka pieczeni na jednym ogniu.
A potem na rejs na Karaiby.
W ten sposób moje długie wakacje na 2022 rok będą wykorzystane w całości, potem tylko weekendowe i świąteczne plus ewentualnie jak mi w pracy dadzą wolne ekstra.
Ekkore, no normalnie rewelacja! Wspaniałe plany. Moje gratulacje/ To którego ten wyjazd? Jej, ale Wy musicie się cieszyć i ile w Was jest teraz pozytywnej energii. No super, super, super!
Jak fajnie macie w tej Ameryce - wycieczki, rejsy, koncerty.
Super, bawcie się i korzystajcie ile można, póki macie siły i zdrowie by cieszyć się podróżami.
Nieśmiało tylko poproszę o fotki z tych cudnych miejsc, których sama raczej nie odwiedzę /amer. Neapol?? nawet włoskiego nie widziałam, ale może kiedyś/.
Jeśli nie można wątków zasypywać zdjęciami, to może galeria udźwignie ciężar foto-relacji?? Warto spróbować, jak zechcesz, bez przymusu.
Udanego wyjazdu i dobrej zabawy /z psinką będzie super/.
Piątek, piąteczek, piąteluniek! Jupi!
Było białe a teraz jest jeszcze bardziej. W nocy zaczęło padać i póki co nie przestaje. Nie zazdroszczę tym, którzy muszą skrobać lód i ośnieżać chodniki. Nie dość, że robią to prawie w środku nocy, to na dodatek ciężka robota. Kiedy wychodziłam sypano solą. Hm...ta sól, to chyba nic dobrego, prawda? A jak to kiedyś było, czym się posypywało chodniki? Piaskiem? Od tej soli, to psie opuszki cierpią, prawda?
Wczoraj zrobiłam małe zakupy i dziś już odpuszczam chodzenie po sklepach. W przyszłym tygodniu dokupię warzyw i chyba mogę powiedzieć, że najważniejsze sprawunki mam już zrobione. Dziś albo jutro pomyję kafelki. Jak patrzę na kalendarz, to widzę, że każdy dzień w nadchodzącym tygodniu jest już zaplanowany. Oj, lekko nie będzie. Ot, uroki świąt
No ale póki co słucham RMF Classic na przemian z RMF Święta, nastrajam się małymi światełkami (tak w domu, jak i w pracy) i zabieram za papiery na biurku. jeszcze tylko gorąca herbata z cytryną i sokiem i już można startować.
Alidab, często myślę i wypatruję wieści od Ciebie. Póki co zasyłam ciepłe uściski i czekam...
Miłego piątku
Witam. Też myślę i wyglądam Alidab. Jakoś tak się porobiło. ze każdy coś tam ma...
Moja wnuczka straciła wieczorem smak, ma jechać na test, syn czeka na zgodę sanepidu na wyjście z domu, bo ktoś musi ją zawieźć. Masakra jakaś.
Ale nie będę Wam psuć atmosfery przedświątecznej, więc na razie pomilczę.
Trzymajcie się zdrowo i uważajcie na siebie.
Dobry piątek :)
Tak, Alidab chodzi i po mojej głowie?? Pozdrawiam serdecznie i zapraszam na kawę korzenną lub herbatkę /o dowolnie wybranym smaku/. Czekamy wszystkie tutaj na wieści, każde bez wyjątku.
My w bieli i chłodzie - może też łopaty będą potrzebne, wioo do roboty.
Posypujemy żwirkiem kocim /mamy zadołowany w garażu, idealny/.
Soli nie sypiemy by właśnie zwierzakom i roślinom nie szkodzić, i tak za dużo jej wszędzie - jezdnie posypują przez całą zimę.
Święta, czyli przygotowania utknęły w miejscu - chyba wyjmę już ozdoby domowe, może to mnie nakręci czyli zmobilizuje.
Obiadek prawie jest, to mogę potańczyć z mopem i ścierkami;D
Pędzę do pracy, bądźcie zdrowe i w miarę możliwości wesołe albo przynajmniej optymistyczne /będzie lepiej, musi być bo: 'po nocy zawsze przychodzi dzień a po burzy spokój" -cyt. z Budki Suflera/.
Posyłam dobre fluidy i duuużo optymizmu:)
Mogę załapać się na herbatkę? Tego mi trzeba bo wymarzłam czekając na dworze by wejść do banku. Niestety pewne sprawy trzeba osobiście,więc człowieku czekaj i się ziąb
ja też myślę o Alidab...
U mnie też nie za kolorowo.Syn dostał na wieczór temperatury na 38,1. Dałam mu herbatę z sokiem malinowym i miodem,scorbolamid i poszedł spać.Rano gorączka dobra,ale widzę,że katar go łapie i w gardle drapie. Dowiedziałam się od wychowawczyni,że z pewna klasa na kwarantannie łącznie z nauczycielką.
Wirus świruje na całego. Mam nadzieję,że będzie dobrze.
Dziś na obiad frytki, Smakosiowy dorsz i surówka.
Na pierogi się zdecydowałam,jeszcze ciotkę namówiłam.Ucieszyła się ,że nie musi się męczyć przy lepieniu,a rodzinka pierogowa i to jak Tymczasem
Brawo! Super decyzja Jak będą pierogi dobre, to wszyscy spróbują innego smaku a jak gorsze od Twoich, to przynajmniej docenią i w przyszłym roku znów będziesz miała pełne ręce roboty
Na pewno będą dobre,a nawet bardzo dobre. Brat miał okazję próbować bo sąsiadka przyniosła talerz na spróbowanie. Coś jak promocja w rewolucjach Magdy Gessler Gdy ktoś wkłada w swoją pracę serce to musi wyjść dobre
A ja będę miała z głowy lepienie choć to taka nasza mała tradycja,ale zrobimy uszka,więc zadość tradycji się stanie
Właśnie robię miejsce w zamrażalniku.Opróżniłam jedną szufladę bo będzie trochę tych pierogów
Kiedy pieczesz piernik? Od razu też przekładasz masą?
U mnie uszka oraz pierogi z kapustą kiszoną, grzybami i śliwką suszoną już się mrożą.
Właśnie myślę kiedy się za to wziąć. Chyba będę piekła 14-go albo 16-go. Przekładam masą (chyba) 21-go. Ot, taka organizacja
Witam piątkowo!
Koniec długiego tygodnia czy raczej dwóch pracy dzisiaj będzie.
I do końca roku na luzie. Po kilka godzin albo wcale. A płacone za pełny wymiar.
Trochę odpocznę.
Ja też myślę o Alidab, ciekawe jakie wieści.
Wiem jaki to strach. Zaraz po przyjeździe do Stanów tak miałam. Mam zwapnienia w obu piersiach, tu się dowiedziałam, a że nie mieli materiału porównawczego, to wybadali mnie w poszukiwaniu najgorszego. Co ja się strachu najadłam wtedy pod drzwiami przed rozmową z lekarzem (a jeszcze nie chcieli mi przesunąć w czasie, tylko muszę zrobić natychmiast). Ale dzięki temu co roku mam 3D mammografię, dużo mniej naciskania na piersi.
W tym roku miałam biopsję podwozia. Chyba dlatego, że ubezpieczyciel nie pokrywa cytologii co roku po 50tce.
Tak mi wychodziło z rozmowy z lekarzem. Koleżanki powiedziały, że biopsji się nie robi bez powodu. To też miałam stracha.
Była profilaktycznie, a ja mam spokój i wiem, że nic się nie dzieje.
Trzymam kciuki za wszystkich covidowych, aby przejść jak najlżej.
Czasami mam wrażenie, że żyję w innym świecie. Poza pierwszym lockdown, nie mamy specjalnych ograniczeń. Był okres maskowy i były ograniczenia odnośnie ilości kupujących w sklepie, tylko, że one są tak ogromne, że nigdy nie stałam w kolejce pod sklepem, nawet gdy było 20% obłożenia.
Teraz maski są dowolne, całkiem sporo ludzi nosi. Obowiązek jest w miejscach federalnych - w środkach transportu, parkach narodowych w budynkach, na lotniskach oraz u lekarza. Reszta jak kto uważa.
Od maja 2020 co miesiąc jeździmy gdzieś, wszystko działa. Staramy się unikać miejsc zatłoczonych, wybierając otwartą przestrzeń.
Chodzimy do kina, przy czym często mamy indywidualny pokaz, nie ma za wiele ludzi.
Teraz rejs, musimy być zaszczepieni i z negatywnym wynikiem testu (co akurat wydaje mi się logiczne na zamkniętej przestrzeni). Teoretycznie można być niezaszczepionym, ale wtedy w portach, gdy schodzi się na ląd do dyspozycji tylko wycieczki "dla zapowietrzonych", jak ja to nazywam, bez oddalania się od grupy albo tylko na statku. Pierwszy raz pokaże dobrowolnie zaświadczenie o szczepieniu, bo w innych wypadkach nie pójdę, gdy ktoś będzie tego wymagał. To dana poufna, nie do wglądu osoby przy drzwiach.
W Nowym Orleanie był obowiązek kart szczepień lub negatywnego testu. Gdyby nie fakt, że wprowadzili to, gdy już nie mogliśmy niczego odwołać, stracilibyśmy kasę, nie pojechałabym.
W praktyce, mało kto nosił maskę, w 70 % nikt nie sprawdzał, a nawet jak to było machnięcie tekturką lub pokazanie zdjęcia tego (karta szczepień wygląda jak karta biblioteczna, z odręcznie wypisana datą i numerem serii, bez żadnej pieczątki, podpisu), bez identyfikacji osobnika. Na dobrą sprawę na zdjęcie jednej karty cały autobus by wszedł.
Inna sprawa, że to przestępstwo federalne, a Amerykanie są w większości posłuszni prawu.
Często dyskutujemy z mężem, jakie tu by było pole do obejścia prawa, dla nas, Polaków. Nie, że jesteśmy przestępcami, ale z racji poprzedniego systemu w naturze mamy naginanie prawa do potrzeb życiowych. Zawsze mieliśmy za dużo ograniczeń.
W dużych miastach mojego stanu, nakazem lokalnych władz, maski obowiązują wewnątrz. I generalnie 3/4 ma to pompie.
W moim mieście jest dowolność i naprawdę dużo ludzi nosi do sklepów.
Widzisz, jak się udaje, to można wszystko. W USA też jest dużo zachorowań, mam rodzinę /Boston/ i akurat ktoś trafił do szpitala, z innego powodu, ale mówią, że masakra, ile wszędzie pacjentów covidowych.
U nas maski tylko w pomieszczeniach, ale i tak jest różnie, zwłaszcza w dużych sklepach.
Sanepid dał zgodę, aby syn wyszedł na godzinę z domu i zawiózł dzieci na testy. Ale głupota, zgoda na rozwożenie wirusa??? nie powinni przyjechać i pobrać wymazy? wszystko stoi na głowie.
Do syna zadzwoniła lekarka rodzinna i powiedziała, że żadnego leczenia na wirusa nie ma. Jak coś brać paracetamol, no i w razie złego samopoczucia mierzyć saturację, a gdyby była poniżej 90 to wołać karetkę.
No to trzymajcie się z dala od wirusa.
Zgadza się, jest dużo zachorowań. Ale też jest dużo ozdrowień, bez przypadków śmiertelnych.
Śmiertelność wynosi 2% wszystkich zachorowań, utrzymuje się na tym poziomie już rok. Na początku sięgała 50 %, gdy wszystko się zaczęło.
Oddziały pełne, córka przecież 5 godzin była w kolejce do lekarza. I dała sobie spokój. Ciekawe czy tam wszyscy z wiedzą o covidzie, bo jak nie, tylko podejrzenie to po wyjściu, po tylu godzinach, na pewno covid się przypeta.
Wirus znalazł się w powietrzu, historia rozliczy tego kto to zrobił- tylko on pewnie już będzie na tamtym świecie.
Ja sama staram się żyć normalnie, nie miałam przerwy w pracy, na okrągło albo i więcej, lekarze nie mają wolnego. Bo nikt mi nie odda czasu, który przeżyje w zamknięciu. Jak mam umrzeć to umrę, kiedyś trzeba, ale do tego czasu chcę żyć a nie się bać.
Uważam na siebie, dbam o higienę, myję ręce mydłem (sanitizer rzadko, bo mi skóra potem pęka, tylko jak nie ma łazienki), unikam tłumów i nie ściskam się z obcymi.
Maskę noszę tylko jak jest nakaz prawny, szkoda mi czasu na "stawianie" się i dyskusje z pracownikiem, który wykonuje polecenia, niczemu nie jest winien. Prędzej wejdę zgodnie z nakazem i wyjdę zaraz po załatwieniu co potrzeba.
Jeeee. W domu już, " tylko" 6 godzin było. I mam wolne czwartek i piątek w przyszłym tygodniu.
Zaraz się biorę za wywar warzywny do barszczu i grzyby na jutrzejsze lepienie uszek.
Witam wieczorowa pora w piątek :)
U nas bywa słonecznie, ale strasznie zimny wiatr wieje, tak ze jak się człowiek porządnie nie opatuli, to może skończyć się nie najlepiej.
Wstawiłam podobnie jak Ekkore buraki na barszcz i mam nadzieje, ze mi wyjdzie. Tylko ze to nie będzie na barszcz a tak po prostu do picia ku zdrowotności :)
Pierogi sama bym sobie zamówiła, jakbym miała taka sposobność jak Goplana. Oglądaliście może ''Ranczo''? Tam pierogi Solejukowej były najlepsze i tez robiła na sprzedaż. Nawet ksiądz za mocno chwalił te pierogi, jak kiedyś Michalowa (gosposia księdza) nie mogla ugotować obiadu, to kupiła pierogi i ....księdzu się dostało ;)
Goplano kup pierogi i nie oglądaj się na nikogo, bo warto, sprawdzone źródło to podstawa, a i lżej będzie, bo święta zbliżają się dużymi krokami :)
Smakosiu Ty chyba masz już tradycje, żeby piec piernik staropolski 16 grudnia ;)
Alman możesz mi poradzić co zrobić z pigwowcem, bo dzisiaj dostałam kilogram owoców od koleżanki, a Ty chyba masz je w ogrodzie, wiec masz doświadczenie większe niż moje?
Ostatnio intensywnie myślę o serniku Alidab :)
Smosiu gdzie jesteś?
Pozdrawiam wszystkich i znikam :)
Nadia ja nie robię zakwasu, ja robię barszcz ajry.
Pierwszego dnia buraki, czosnek i cebulę zalewa się octem (ja sokiem z cytryny).
Drugiego dnia gotuje wywar, zalewa buraki i zagotowuje się (do wrzenia). Trzeciego dnia barszcz odcedzić, gotowy.
W Polsce robiłam zakwas, tutaj jest tyle gatunków buraków, pod jedną nazwą, że nigdy nie wiem co mi wyjdzie, często nie miał koloru, jak sprawdziłam w necie to inny gatunek buraków.
Ten co robię zawsze wychodzi, do tego można go podgrzewać, nie traci koloru (nie w nieskończoność, ale zdecydowanie lepiej znosi temperaturę).
Ekkore dzięki za wyjaśnienie, w takim razie robimy podobne, ale nie to samo a może lepiej powiedzieć z podobnych produktów
Nadiu ja 'walczę z zimą, łopata poszła w ruch, kolejny raz w tym sezonie.
Jak już poszufluję, dotlenię głowę i płuca, to zasypiam.
Poza tym porządki, układanie i czekanie na Święta .
Plany snuję, co upiec lub wysmażyć, jak każda gospocha.
Pozdrawiam :)
No tak myślałam, że w ciągłym pospiechu, dlatego wejdź w drugi watek ten stary, tam mam min. dla Ciebie zimowy obrazek
Nadia, jasne, wszak po to tu jesteśmy, żeby m.in. udzielać wzajemnie rad.
Ja najbardziej z pigwowca lubię takie coś do herbaty. Herbata smakuje wyśmienicie, a w ten sposób przygotowane wiórka są mięciutkie i je wyjadam z kubka po wypiciu już herbaty.
Pigwa do herbaty – w soku własnym
Składniki
1 kg pigwowca /waga owoców po oczyszczeniu/
1 kg cukru
Wykonanie
Owoce zbierać, kiedy są w pełni dojrzałe i pięknie żółte. Umyć je pod bieżącą wodą, a następnie przekrajać na pół lub na ćwiartki, wydrążyć gniazda nasienna, a następnie pokroić w cienkie plasterki. Zasypać cukrem w misce /łatwiej potem mieszać/ i odstawić na 1-2 dni /oczywiście mieszając od czasu do czasu/. Następnie włożyć całą zawartość do słoja i pozostawić na kilka dni, aby owoce puściły całkowicie sok, a cukier się rozpuścił.
Po tym czasie całość przełożyć do garnka, podgrzewać, nie dopuszczając jednak do zagotowania. Gorące nakładać do słoików po brzegi, zakręcić, odwrócić i pozostawić do całkowitego ostygnięcia.
Alman z całego serca dziękuję, właśnie skończyłam je kroić i zasypałam cukrem
Pigwowiec wczoraj pokrojony i zasypany cukrem, dzisiaj pięknie puścił sok a jaki zapach mmmm... trzeba to będzie szybko powkładać do słoika, zanim zacznie znikać ;)
Zapach cudowny,smak jeszcze bardziej coś pomiędzy cytryną a pomarańczą. Do herbaty wspaniały
Cytrynowe jabłuszko
Zgadzam się. Zimą do herbaty konieczny dodatek wg mnie. Kiedyś dałam sąsiadowi siatkę owoców i przepis... po jakimś czasie mówi mi - aleś mi pani narobiła, przychodzą dzieci w odwiedziny i żądają tylko herbatę z pigwą, cytryna poszła na bok, nikt nie chce.
Najgorsze jest jednak krojenie, palce miałam sztywne tej jesieni, a trochę tych owoców miałam.
Do większej ilości pigwowca, potrzebna jest pomoc. Ja miałam dobre kilo i zajęło mi to trochę czasu, ale efekty są bezcenne
Tak, uwielbiam herbatą z jej dodatkiem, a te wióra wyjadam potem z kubka. Kiedy są bez tego mocnego podgrzania, do zagotowania niemal, robią się mięciutkie, inaczej sa twarde.
Witam w sobotni poranek
Obudziłam się o 4-ej i przypomniałam sobie, że to wolny dzień i, że mam w planie mycie kafalków. Poczułam jakiś spokój i pomyślałam, że jest fajnie i, że chce mi się wstać i cieszyć dniem. No ale przecież to by była głupota, bo nie po to wcześniej marzyłam żeby się wyspać No i weź tu zrozum się człowieku
Obrót na drugi bok, potem znów na pierwszy i na drugi...aż się zmęczyłam tym obracaniem i zasnęłam
Kawa wypita, RMF Classic dopełnia nastroju...jak tu się nie cieszyć
U Was też czuje się lepszą energię. Szczególnie u Ekkore gdzie oprócz radości ze skończonej pracy jeszcze radocha z planów urlopowych. No normalnie rewelacja
Nadiu, masz rację - zazwyczaj piekłam 16-go placki piernikowe więc nic nie będę zmieniać. Dzięki za przypomnienie. Tego dnia mam fryzjera po pracy ale jak wrócę, to mogę się zabrać za "pierniczenie".
Od kiedy kupiłam sobie kolagen żeby wzmocnić stawy kolanowe zauważyłam, że włosy i paznokcie rosną mi duuuużo szybciej. Tak więc fryzjer to już nie tylko potrzeba ale i konieczność, bo nie mogę na siebie patrzeć.
Wczoraj przestało sypać śniegiem dopiero wieczorem. Wszędzie gruba czapa śniegu. Aż się boję myśleć co to będzie jak zacznie wszystko topnieć
Dziś w planach obiadowych sos pieczarkowy i szeroki makaron. Prostota, ale powinno być smacznie. Pewnie jak zwykle starczy mi na trzy razy.
Jej, jak ładnie grają - stary świąteczny kawałek i nostalgiczny głos Binga Crosby.
Wczoraj odebrałam paczkę a w środku 100 szt. tealight-ów. Ależ teraz będę sobie robić nastrój
Wstawiam wodę na herbatę. Zrobię taką pyszną z imbirem i z pigwą. Ktoś się przysiądzie?
Dobrego dnia
Bing Crosby? Uwielbiam go. Mam płytę z jego piosenkami świątecznymi. Wczoraj właśnie puściłam,ale się zrobiło świątecznie. Dean Martin,Brenda Lee,Frank Sinatra. Lubię te stare dobre klimaty. Polskie oczywiście też. Jak najbardziej. Uwielbiam Skaldów i ich świąteczną piosenkę ''Będzie kolęda'' no i oczywiście Seweryna Krajewskiego w utworze ''Jest taki dzień...''
A co do herbaty-bardzo chętnie się napiję
Podpisuję się pod wszystkimi wymienionymi wokalistami. Mistrzowie świątecznego nastroju
Pij, pij póki ciepła, moja zdążyła wystygnąć
Fajne klimaty choinkowe - muszę odgrzebać swoje starocie, uwielbiam koncert watykański dla JP II /śpiewali rewelacyjni piosenkarze pop i diwy operowe, młodziutkie chórzystki/ - w pięknej scenerii, aż serducho skacze radośniej i nadzieja wraca.
A co powiesz na piosenkę ''Z kopyta kulig rwie''? Skaldowie? :)
Papapapapapa- echo odpowiada bo mu za to płacą
No pewnie,bardzo energetyczna piosenka W sam raz jak się nic nie chce,dodaje wigoru i przypomina,że przecież idą święta i te nasze ''robótki'' choć pracochłonne to ''najmilejsze'' w całym roku
Smakosia piecze 16-ego piernik. Planowałam na 17 w miesięcznicę od zarobienia,ale się ''zsolidaryzuję'' Coraz bardziej czuję nadchodzące Boże Narodzenie. U nas śniegu napadało,biało wszędzie,po prostu bajkowo. Jeszcze jak zaczną stroić drzewka i balkony to będzie wyjątkowo. Swego czasu był taki szał na zdobienie lampkami na domostwie, wokół domostwa,wszystkie drzewka jakie mieli. Ludziska prześcigali się w pomysłach,byle tylko sąsiad zazdrościł Jeden nawet ozdobił budę psa. Pies jak to pies za szczęśliwy nie był ,że mu coś miga na domku i przegryzł... "Hamskie'' strojenie się skończyło gdy proboszcz powiedział co myśli o tym wyścigu,że nie o to chodzi w oczekiwaniu na Tego który przyszedł na świat w ubogiej stajence.Dziś ''tylko'' świecą się na dworze świerki i balkony.Minimalizm ale za to uroczy.Gdyby jeszcze chciał śnieżek popruszyć Jak ja kocham Święta
Pozdrawiam z zapachem pieczonego piernika,ale nie staropolskiego
Ale super! Jupi! Będę miała towarzystwo do świątecznego "pierniczenia"
Oj, gdyby nasz Proboszcz tak pouczył wiernych, to chyba efekt byłby odwrotny , pewnie ozdobiliby i te budy dla psów i podświetlili wszystkie krzaczki.
Bo u nas każde pouczenie działa odwrotnie, na przekór /to już mamy we krwi/.
Kiedyś ciut zapędził się w krytyce i wspomniał coś o 'pogaństwie, to stracił sporo datków na tacę i koperty kolędowe były 'chudsze też ;((
Lepiej niech każdy dekoruje, świętuje jak lubi - jest fajnie gdy można spacerować i oglądać ciekawe, kolorowe domy, okna i roślinki.
Skoro zima nam zabrała naturalny dar z nieba - śnieg, to my maluśkie musimy za nią to nadrabiać :))
Zapach piernika u nas też króluje, przyprawa stoi w kuchni i pachnie nią kawa, desery a nawet kanapki
A to wszystko chyba zależy od proboszcza, jakim jest człowiekiem. Jeśli empatyczny i robi to dla ludzi, to trafi do serc ludzi na pewno, jeśli nie, no to cóż....
Podeprę się tutaj przysłowiem: Jaki pan taki kram ;)
A co tam wypije jeszcze jedna herbatke - poprosze ta z pigwa i imbirem
Wczoraj tez się zaopatrzyłam w tea lighty, swieczuszki małe, ale niezastąpione
Ja też się zbudziłam o 4. Potrzeba toaletowa wygnala. A że ostatnie dwa tygodnie tak wstawałam, nie mogłam już zasnąć, choć nie chciałam. A że człowieki się ruszyły, to koty zgłodniały nagle, zaczęły lazic i zrzucać. Wstałam przed 5. Samotna pierwsza kawa wypita - uwielbiam tą ciszę poranka, druga do śniadania, mogę planować dzień.
O 9 jadę odebrać zakupy, uwielbiam tą opcję, gdy dotyczy produktów zapakowanych, nie muszę ganiac po sklepie, ktoś za mnie to zrobi. Nie kupuję w ten sposób mięsa i zieleniny, bo nigdy nie jestem zadowolona. Odbiorę, zapakują mi do bagażnika, a potem i tak wejdę do sklepu na warzywa. Potrzebne mi awokado, pomidory, cytryny. W tej opcji i tak zajmie mi to mniej czasu niż reklamacja tego z czego nie jestem zadowolona. Zakupy do odbioru robią najczęściej młodzi ludzie, jest im wszystko jedno. No i pewnie mają sprzedać co na stanie.
Mam marchew z wywaru i ciągle się zastanawiam czy wywalić, czy zrobić sałatkę.
Zobaczę.
Marchwi z wywaru nie wyrzucaj, przecież to można zjeść albo dodać do czegoś np. do ugotowanej kaszy jaglanej czy do sałatki gotowanej, czy podjadać sobie jak się jest głodnym zamiast słodyczy
Poszła do kosza. Nie lubię samej takiej wygotowanej marchwi, za miękka. Z zupą, pokrojoną bym zjadła. Jakby wywar był mięsny, zamrozilabym z resztą i byłaby na pasztet.
Na sałatkę ugotuję nową, na parze, jak będzie wiadomo, że ją zjemy. Bo teraz to nie ma kiedy, żołądek jest jeden, a w zasadzie dwa, bo nas dwoje. Do tego jeszcze dużo mniej się je niż kiedykolwiek.
Witam sobotnio:)
U nas biało i mroźno, wczoraj szuflowałam koło domu i przed - chodnik niby południowy, ale słonko za słabe by śnieg spłynął. Kawałek dobry sąsiad odwalił, reszta dla mnie została, dzisiaj czuję pod prawą łopatką ten trening.
Nic to, natrę maścią i do dzieła.
Takie fajne barszcze i pierogi wymyślne - ze śliwkami?? muszę kiedyś spróbować, tylko dobre grzyby suszone zdobędę /pieczarki chyba nie pasują do śliwek/.
Może też taki barszcz ajry nastawię, na kiszenie nie mam sił, już mam balon z winem do pilnowania - bulgocze, ale owoce wciąż na wierzchu, powinny chyba już opaść.
Myślałam o barszczu glumandy, ale warto coś zmieniać, by było smaczniej i ciekawiej.
Dzisiaj na wolniejszych obrotach, więcej gadania i jedzenia niż pracy, ale obiadek muszę wyczarować.
Pędzę do sklepiku, bo nawet okruszków nie ma w domu.
Udanej soboty, zdrowej i pogodnej :)
Witam. Zazdroszczę Wam tych śnieżnych widoków. U mnie lekki mrozik, ale śniegu ani widu... sucho, miejscami zielono nawet... niby jeden kraj, a takie różnice... ale ściana wschodnia zawsze inna niż zachodnia.
Smosiu wspominasz barszcz Glumandy i co za zbieg okoliczności... na swoim "blogu" mam też Jej przepis i wyobraź sobie, że dziś właśnie zostawiła komentarz pod tym swoim-moim przepisem. Ależ się ucieszyłam, aż w tych ciężkich i smutnych czasach /dla mnie przynajmniej/ zrobiło mi się trochę radośniej.
Mój zakwas z buraków już chyba gotowy, stoi 5 dni. Wyszedł tym razem bardzo czerwony i gęstawy nawet...
Mam upieczone amoniaczki, więc wypieków słodkich nie będzie, za to mam zamiar upiec chleb. Tydzień temu upiekłam 2 chlebki z cebulą prażoną, miałam przez cały tydzień /M jada chleb tylko ze swojej piekarni/. Dziś mam zamiar upiec chleb z przepisu z netu taki najprostszy, ale oceniam po przepisie, ze będzie dobry. Też tak macie, że czytając przepis już macie swoją ocenę na temat efektu końcowego?
Jak mi się zechce może machnę jeszcze pierożki z kapustą kiszona, takie krucho-drożdżowe, pieczone. Ale to jak mi się zechce, a dość często mi się nie chce już.
Znowu się rozpisałam. No to bywajcie, trzymajcie się zdrowo.
Nadia, wyżej masz przepis na pigwę, tylko może niepotrzebnie zdjęcie? żeby znowu się nie rozjechało....
Ja jak widzę efekt końcowy, to biorę się za wykonanie, jak nie przemawia do mnie, nie próbuję. Rzadko się mylę.
Jeżeli coś robię bez wyobrażania efektu końcowego (nie byłam przekonana wcześniej), to zazwyczaj jem to u kogoś i bardzo mi smakuje albo ciężko mi uwierzyć, że takie wyjdzie i muszę zweryfikować. Wtedy zazwyczaj trzymam się przepisu.
Bo normalnie to wszystko po swojemu, kilka przepisów w jeden.
Ja mam upośledzony smak i węch przez katar alergiczny.
Nie rozpoznaję smaków i zapachów, poza intensywnymi. Nie czuję ich odrębnie, stanowią kompozycję. Nie powiem w trakcie jedzenia co było dodane, ale potem, zamykając oczy odtworzę to, wiem co trzeba dodać aby uzyskać smak (ewentualnie smak zmodyfikowany pode mnie, jak bym chciała aby było).
Dziękuję już skorzystałam z przepisu
Alman w taki czas, barszczykowy, każdy myśli a czasami nawet pisze o tej pychocie
Ten glumandowy jest bardzo smaczny, polecam bo jest smaczny i niezawodny /nawet dla mnie - słabo wychodzą mi zupy a barszczyki tylko na półproduktach sklepowych zwykle mieszałam, bo trudno to nazwać gotowaniem /.
Teraz kusi mnie ten 3ydniowy - mam produkty, to może mały eksperyment zrobię?? W rezerwie mam parę buteleczek rolnikowego barszczyku.
Jest ok, wątek hula, chyba takie fotki - kopiowane, nie szkodzą, jak widać.
I po robocie, uszka gotowe. Coś koło 300, jutro jak wszystkie popakuje to będzie wiadomo.
40 pożarte na obiad, drugie tyle na jutro.
Od 12 do 17 nam zeszło. Większość polepil mąż, bo ja robiłam wszystko dookoła- walkowalam ciasto, wycinałam krążki, pakowałam na blachy i do zamrażalnika. No i gotowałam te na bieżąco.
Najważniejsza rzecz na święta gotowa!
Witam w niedzielę.
Jak zwykle po lepieniu czuję się połamana, zaraz ciepły prysznic, powinien mnie rozprostować, bo na razie to chodzę zgięta w pół (teraz siedzę z kawą, ale jak trzeba wstać).
Miłego dnia wszystkim!
Witam. Dziś u mnie leniwa niedziela, za oknem też leniwie, pochmurno, mglisto, ale bez śniegu.
W piekarniku obiad sam się zrobił, pieczone udka na ziemniakach /uwielbiam tą wersję - ziemniaki z przyprawami, na nich udka też uprzednio zamarynowane i... już/. Barszczyk czerwony z pierożkiem pieczonym, a na deser... beż deseru, dla chętnych są amoniaczki /wydzielane/.
Ekkore, no to ładnie nalepiliście tych uszek w jednym dniu. Ja w tym roku zrobiłam 260 szt. ale sama!... no i 2 dni mi to zajęło tzn po kilka godzin w dwu dniach.
Miłego dzionka życzę, trzymajcie się zdrowo, omijajcie wirusy.
Ja kiedyś robiłam sama. W ilościach większych niż wczoraj. I do tego pierogi jeszcze (teraz nie robię, bo nie jesteśmy w stanie zjeść).
Potem nie mogłam zwlec się łóżka. To skorzystałam z pomocy męża. A potem zrobiliśmy rodzinną tradycje - siedzimy, gadamy, słuchamy muzyki. Coś jak wspólne pierniczki.
Jemy wtedy na obiad, na Wigilię i w Święta (nie robię obiadu, moje chłopaki mogą przez cały dzień barszcz z uszkami). I co zostaje to dopóki nie zjemy. I spokój do następnego roku.
Dobry poniedziałek
chociaż mroźny i śliski.
My po roboczej, ciężkiej niedzieli - pogoda idealna, więc musieliśmy to wykorzystać /ja zaczęłam wcześniej: zasypałam karmą wszelkie korytka i stare patelnie, obwiesiłam krzaki i drzewka kulkami dla sikorek i wróbli/.
EM wyłaził na wyyysoką drabinę i przycinał suchelca świerkowego - jeszcze jedno cięcie /musi zamówić pomocną piłę, sąsiadową albo tylko wysokopłatną usługę od kogoś innego/ i wysoki, kiedyś rozłożysty, piękny świerk serbski zniknie :((
Szkoda, to już kolejne nasze drzewo ginie przez suszę, wichury i robale /mszycę świerkową/.
Chciałam zawieszać ozdoby, światełka, ale już nie daliśmy rady - pewnie na ostatnią chwilę wszystko zostanie.
W domu, powolutku układam świąteczne serwetki, kompletuję prezenty...
Na szczęście moja prawica zdrowieje i już prawie nie boli
Nadiu bardzo dziękuję za podpowiedzi, zapiszę i skorzystam, bo takie bolenie to u mnie norma, wędrujące od karku i ramion aż po ... niskie strefy kręgosłupa. Tak to jest gdy duch mocniejszy od ciała - mierzy 'siły na zamiary a głowa zapomina, że coraz starsza i siwa ;((
Pozdrawiam i życzę zdrówka, humoru i tych sił właśnie - byle z głową
Witam.
Na początek do Smosi - za co dziękujesz Nadii, co na ból ramienia? jakoś nie mogę się ogarnąć i znaleźć, a jestem też zainteresowana. Napisz proszę.
U mnie jak zwykle. Czas biegnie, wiszę na telefonie parę razy w ciągu dnia, bo denerwuję się o syna i jego koronkę, on się wkurza, że go nękam i tak to wygląda. A ja się denerwuję i chyba za często dzwonię, ale tak mam,,, matka kwoka zawsze na posterunku.
Aby zająć czymś głowę kombinuję coś w kuchni. Dziś mam w planie upiec kapuśniaczki, do farszu dodam grzyby suszone, pieczarki i żurawinę. Zobaczę jaki będzie efekt. Część pewnie zamrożę, bo drożdżowe bardzo dobrze się zachowuje po rozmrożeniu, będzie potem jak znalazł na zachciankę.
Zimy u mnie w tym roku nie będzie...chyba nie będzie. Jest lekki przymrozek i tyle.
W mojej kuchni nie pachnie piernikiem, jakoś nie przepadam za nim, chyba jednak nie bardzo mój nos toleruje te korzenny zapachy...ot, taka kaczka dziwaczka.
No to trzymajcie się zdrowo, nie dajcie się wirusom.
A do wątku przed-bisowego zaglądasz??
Pewnie nie, bo dłuuugi i trzeba przewijać. Tam na końcu jest link dla cierpiących, czyli dla wszystkich - warto wiedzieć i pamiętać, zanim zaczniemy łykać chemię garściami. Polecam :) na zdrowie
Dziękuję Dobra Kobieto.
Nie zaglądałam, ale zajrzę.
No właśnie w tamtym wątku wstawiam różne linki, fotki, powitalne obrazki, bo tutaj aż strach cokolwiek wkleić, żeby się znowu cos nie rozjechało ;) Pozdrawiam :)
Smosiu nie ma za co, sama chętnie posłucham, jakie Wy macie porady, bo zawsze może się przydać
Nadiu :)
My ostatnio stosujemy:
sok brzozowy /biosklepowy/ + miód płynny + wyciskany w domu sok pomar lub inny cytrusowy, parę całych goździków, cynamon lub kardamon /mogą być mielone, ale bardziej aromatyczne są kora i ziarenka/.
Odstawić, wstrząsnąć lub wymieszać i popijać dla zdrowotności.
Zawsze olejek pichtowy /łyżkę miodu lub cukru skropić olejkiem/, popić wodą bo trudno to przełknąć /zalatuje sosnowym odświeżaczem łazienkowym/.
Pomaga zakatarzonym i przeziębionym.
Żel pichtowy też kupuję w zielarskim i nacieram ... poduszkę /nie zostawia plam/ gdy mam problemy z zasypianiem.
Można smarować zasmarkane nosy lub klatę piersiową by ułatwić oddychanie.
Często czosnek i nalewki: miodowe lub owocowe.
Zawsze herbata z rumem gdy przemarznę aż do kości.
Okłady z liści białej kapusty /tłuczonych jak schabowe, by sok puściły/ na opuchliznę lub stłuczenia, obolałe miejsca po zastrzykach.
Kurację olejową /arachidową lub słonecznikową/ znasz pewnie, na oleju tłoczonym, nie rafinowanym z dodatkami odkażającymi, odświeżającymi.
Polecam, bo prawie wszystkie powyższe stosowałam skutecznie i stosujemy nadal.
Ale porad cennych udzieliłaś, przydałoby się to wziąć w ramki, albo założyć tutaj jakąś apteczkę pierwszej pomocy z poradami, żeby nie zniknęło w tłumie
My na razie problemu z katarem i przeziębieniem nie mamy, ale mąż ma znowu problemy z korzonkami i się zastanawiam czy to nie czasami os stresu
Stres to podstępna żmija - wszystko osłabia
Nas korzonki łapią po wychłodzeniu - poduszka elektryczna idzie w ruch albo plastry rozgrzewające, apteczne.
Podobno sauna pomaga, ale nie każdemu wolno z niej korzystać.
No właśnie.
Witam w poniedziałek.
Do pracy trzeba, na szczęście z leniwym porankiem i kawą z myślami, tak lubię.
Zaraz trzeba zrobić twaróg z rzodkiewka i szczypiorkiem, a na obiad gotowa już (wczoraj gotowałam) zupa grzybowa (zmiksowana reszta farszu od uszek oraz podsmażone pieczarki w plasterkach). Teraz tylko makaron ugotować.
Lato chwilowo się skończyło, dzisiaj ujemny poranek.
Jak macie możliwość i chęci polecam bardzo mocno nowy West Side Story. Nieziemski. Niby szłam z mieszanymi uczuciami, po co zaczepiać coś co jest z najwyższej półki, remaki zazwyczaj są jedynie popluczynami po oryginałach.
Jednak Spielberg i Kamiński to mówi samo za siebie, trudno zepsuć.
Nie lubię oglądać filmów dwa razy pod rząd, teraz korci mnie, aby pójść jeszcze raz. Mój mąż chętny bardzo.
Ja się boję, że może przestać mi się podobać z nadmiaru.
Dobrze wiedzieć, chociaż teraz mowy nie ma o kinie -za dużo prac odłożonych a do końca roku muszą być zakończone.
Może zamiast balu w Filharmonii /online w tivi/ zafundujemy sobie West S. Story?
Sylwester w kinie też może być udany
Dzięki :)
Witam 13 grudnia 2021 roku...
Nie sposób nie wspomnieć,że równe 40 lat temu ogłoszono Stan wojenny.. Miałam wtedy 7 lat,ale dokładnie to pamiętam..
A ,że byłam dzieckiem wrażliwym i dociekliwym,pamiętam jak dopytywałam rodziców czy to wojna.. Próbowali mnie uspokoić,a że o wojnie slyszałam dużo od dziadka,dzięki niemu zresztą zawsze z historii miałam piątkę Wyobrażałam sobie,że ten stan to coś bardzo strasznego i kazałam tacie przysięgać by wrócił po pracy zaraz do domu. Dziwne co? Ale tak było.. W Boże Narodzenie miał zostać chrzestnym swojej bratanicy i nic z tego nie wyszlo. Na peronie władza go zatrzymała i nie pozwoliła jechać...Ostatecznie chrzestnym został na prędce sąsiad i chrzciny się odbyły choć w smutnej atmosferze. A tata wrócił do nas i święta spędziliśmy wszyscy razem tak jak być powinno
To takie smutne wspomnienia,ale i takie bywały. Trzymajcie się,byle w zdrowiu i do przodu,niech nic nie zmąci radosnego oczekiwania
Agnieszka
40 lat minęło ...
jak z bata strzelił.
Dzieci miały chyba najtrudniej - bez teleranka , a często "u drzwi stała załoga dżi /jak mawiał Smoleń u Laskowika/.
Było, minęło i nikomu tego nie życzę.
Nobla temu, kto wymyśli lek anty-wojenny, chyba już czas na taki, w końcu mamy XXIszy wiek
Pozdrawiam:)
Ja miałam 12 lat.
Początek stanu mnie jakoś nie przejął, wakacje od szkoły. Trochę szkoda było teleranka. Potem, gdy była godzina policyjna to taki podlotek cieszył się atencją młodych policjantów.
Moi rodzice byli apolityczni, polityki w domu nie pamiętam.
Ale tata był więcej w domu, mama zaszła w 4 ciążę (nie sama), tata na wiadomość o tym dostał wylewu, mama jeździła do niego do Gdańska, do szpitala. Pamiętała czołgi na ulicach, wojsko - w 82.
Siostra urodziła się w styczniu 83 (powinna na koniec grudnia).
Pamiętam jak tata jeździł do swojej mamy ze specjalnym pozwoleniem, zabierał wtedy brata.
Jestem zła. Obciążyli mnie karą za prąd, za rachunek który zapłaciłam.
Jak przysłali note, od razu zapłaciłam drugi raz, z karą, choć byłam przekonana, że płaciłam. No ale z konta nie zeszło. Zwatpilam w swoją pamięć.
Sprawdziłam w mailach, dostałam potwierdzenie, że zapłacone.
Dzwoniłam dzisiaj, żeby wyjaśnić, a pani mi mówi, że opłata nierefundowana, nie mogli pobrać z konta, nie było pieniędzy.
Żałuję, że nie zapisałam numeru referencyjnego do płatności, od teraz będę. Ale myślałam, że skoro przysyłają podziękowanie za płatność, to jest załatwione.
Jeszcze pójdę osobiście do nich i będę wyjaśniać.
Sobotnia płatność z takim samym potwierdzeniem poszła
Dziwne to...
Najlepiej blokować/zabezpieczyć środki na przelew i wtedy nie będzie wymówek.
PKO bp miało taką opcję, nasz nowy bank /Santa... już nie ma.
Ma natomiast premię - zwraca 2% zapłaconego rachunku za:
prąd
gaz
telefon, tivi i internet
do 25zł/miesiąc, parę złociszów zostaje na karmę dla ptaków
Reklamację zawsze warto złożyć, niech sobie nie myślą że mają klientów potulnych lub niekumatych.
Ja reklamacje składałam w banku i t-mob, zawsze coś zyskałam a nieraz sporo
W Stanach nie robi się przelewów w polskim czy europejskim rozumieniu, z banku, bo są płatne.
Płaci się na stronie tego, komu się chce zapłacić, nie ważne czy to zapłata rachunku, spłata kredytu czy spłata karty kredytowej. To jest darmowe.
Podmiot sam zabiera z konta.
Jeżeli dany podmiot nie ma płatności online wtedy wystawia się czek i wysyła pocztą.
Tłumaczenie dziwne, bo pieniądze na koncie były, przysłali mi potwierdzenie zapłaty.
Jeszcze co mi przychodzi do głowy to przez pomyłkę mogłam podać numer karty zamiast konta, choć mam wątpliwości. Bo jak nie mogą zrealizować przelewu, nie przysyłają potwierdzenia i podziękowania.
Od teraz będę numer referencyjny zapisywać, żeby mieć pewność.
A w czwartek podjadę do biura to się dowiem. I może wreszcie założę konto. Jak zmienili system nie przysłali mi kodu w momencie zakładania konta (stare przestało działać), tylko po 4 godzinach. Sesja wygasła, jak próbowałam założyć od nowa, to mówił, że konto istnieje. A do tej pory nie miałam czasu podjechać (pracują w godzinach, gdy ja pracuję), płaciłam jako gość, za każdym razem od nowa wpisując numer konta (kopiuj wklej z banku), mając konto te dane są w systemie, masz pewność, że jak raz poszedł przelew, pójdzie następnym.
Witam poniedziałkowo
Oj, pędzi ten czas jak nie wiem co Ledwo dzień się zaczął a tu już wieczór. Odhaczam zadania w pracy i te domowe i myślę sobie, że i tak baaaardzo lubię ten okres. To nic, że czasami się złoszczę, czasami ręce sięgają do ziemi a czasami w tym pędzie zapominam o posiłku. A co tam! Ostatecznie będzie fajnie A może nawet magicznie...? Czasy niepewne... warto cieszyć się takimi miłymi chwilami
Jak lubicie mniej znane kawałki świąteczne, to polecam wysłuchać ten:
https://www.youtube.com/watch?v=4nTyuFEnSv0
Dodam, że to moi znajomi i jestem z tego dumna Ot, lokalna patriotka.
Może jeszcze jakaś kawa? Co Wy na to?
Piękne, nastrojowe
U nas brzmiałoby tak: "płynie czas i pada deszcz /śniegu już chyba nie będzie ;((
szkoda bo nawet gdy zalega na ścieżkach i musimy szuflować to cieszymy się jak dzieci
Witam. Czyżby wszyscy dziś zaspali, tak jak ja?
Ostatnio regularnie budzę się o 3.30, potem nie śpię do rana, czytam lub nawet tv włączam i potem koło 5.30-6.00 zasypiam błogim snem. Budzę się koło 9-tej.
Coś niesamowitego, nigdy tak nie miałam wcześniej.
Dziś jeszcze w bonusie mam ból głowy, albo z przespania, albo jakaś zmiana pogodowa się szykuje, ale co? Zimy u mnie nie ma, śniegu też nie ma, może będzie jakaś ulewa...
Za 10 dni święta, ale nie ma u mnie w tym roku nastroju. Coś tam każdego dnia robi, ale to nie to...
Wczoraj zlałam barszczyk zakiszony, wyszedł mi taki pyszniutki, że mogłabym go wypić za jednym podejściem. Piękny kolor, lekko nawet gęstawy jakby, czyli tak jak powinno być, wcześniej mi się taki nie udawał. Zrobiłam wg prostego przepisu, bez dodatku warzyw, ale sporo czosnku, no i przyprawy.
Chyba zakiszę następną porcję bo zdaje mi się, że ten wypiję do świąt. Przeczytałam gdzieś, że 1/2 szklaneczki na dzień, dotąd to piłam nieco więcej... czasami....
Nie pracujcie tak ostro, bo powysiadają Wam barki, ramiona, ręce i potem nie będziecie mogły łyżką wiosłować w święta /hihihi, głupi ten żart/.
Trzymajcie się zdrowo, wirusom się nie dawajcie.
Przeczytałam dziś, że pierwszy przypadek Omikronu stwierdzono już w Chinach, a zakażonym był Polak, który przyleciał z Warszawy...nie ma objawów, ale usadzili go w szpitalu.
Witam we wtorek
Ja bynajmniej nie zaspałam a od rana wzięłam się za robienie gołąbków.
Już dawno nie było,a kupiłam ładną kapustę,więc czemu nie? Wiadomo trochę z nimi pracy jest,więc póki co dopijam kawę i hop do kuchni
Miłego dnia
Podziwiam Twój zapal Goplano
Też bym zjadła, ale to tyyyle roboty.
Może te wołowe od pwyso na Nowy Rok?? danie super i poręczne, tylko do podgrzania i już.
Smacznych gołąbków :)
Alman a jak długo kisiłaś ten barszczyk? Oczami wyobraźni już widze ten Twój i chętnie bym spróbowała Mój na razie jest delikatny w smaku za to kolor ma piękny taki głęboki róż :)
Nadia, 7 dni, od poniedziałku do poniedziałku.
Dzięki :)
Nie ma głupich żartów /tylko osobniki bez poczucia humoru /.
Nie zasypiam, bo nie ma takiej opcji - szwędam się po domu i okolicy, mam nowe obowiązki, ptasie i porządkowe, daszki nad paśnikami dla pierzastych montuję by deszcz nie zalewał karmy i takie tam duperele.
A te 10 dni to duuużo, 7go upiekę ciastka maślane francuzy, potem makowiec lub sernik.
Na koniec barszczyk i uszka, ryby dzień przed natrę przyprawami.
Luuuzik, bo już znam nasze możliwości, apetyt i wiem co zejdzie a co pojedzie w gości .
Trudniej z prezentami, mam dla Siostry i ... tyle.
Zwierzaki wczoraj obkupiłam, bo zniżki /12 + 5 % czyli 17/ nie zawsze mają i trzeba korzystać póki czas
Przez tą pluchę i mgły mam powieki ołowiane i nic mi się nie chce, gdyby nie zwierzyniec /domowy i ogrodowy/ to przespałabym cały dzień.
Już wtorek, czas pędzi, jakby go kto gonił.
Ja niczego specjalnego nie przygotowuję, na jeden dzień nie warto. Mąż i tak uszka z barszczem będzie jadł.
W tym roku chcę zrobić kapustę z grzybami, pierwszy raz od lat. Fermentacyjne mi szkodzi, ale tak mi się chce. Ostatnio jadłam kapusniak i nic mi nie było, może to znak, że mogę i powinnam poeksperymentować.
A z rzeczy bardziej pracochłonnych to sernik muszę zrobić, tradycyjnie od naszej Megi65. I to wszystko.
Nadal nie mam ryb na Wigilię. Nie chcę już różnistych po małym kawałku, tylko jedną, bez wyboru. Pewnie padnie na łososia albo pstrąga lososiowego.
Oczyszczacz powietrza działa.
Stał na dole kilka dni, chodził na okrągło. Ja z tego dwa dni nie użyłam chusteczki rano, a normalnie to na tony, nim mi się zatrzyma lanie z nosa.
Chyba kupię drugi, żeby nie nosić z góry na dół. Ale to w przyszłym miesiącu albo nawet w lutym, jak już wrócimy z rejsu.
Witam wtorków
Dzionek w takim pędzie, że dopiero teraz można będzie wypić herbatę.
Pozałatwiałam dużo , ale drugie albo i trzecie tyle przede mną.
Tyle piszecie o tych burakach i kiszeniu soku, że też się zmobilizowałam Ja buraki kroję w takie 1,5 cm do 2 cm plastry i jak się wszystko ukisi, to zajadam je jak ogórki. Są pr,zepyszne. A Wy co robicie z tymi burakami?
Rozpadało się. Ależ jest teraz szaro. Dobrze, że mam już powieszone światełka
Kto nie czuje jeszcze tego nastroju proponuję zapalić lampki one działają jak czary
Czary-mary mówisz...może też spróbuję jakieś światełka... nie mam w tym roku nastroju, na szczęście syn i wnuczka mówią, że czują się dobrze, choć kaszel ciągle jest u nich, co słyszę w czasie rozmowy, nie muszą mi mówić.
Buraki z kiszenia to różnie, ale przeważnie wyrzucałam jednak. Tym razem użyłam tarczy wiórkowej i przepuściłam przez malakser. Dodałam szczyptę cukru i trochę oleju rzepakowego, wymieszałam i pożeram do wszystkiego i podżeram między wierszami.
Tez zjadam buraczki kiszone i czosnek także po spolu z mężem ;)
Lampki, światełka - też chciałam już podłączyć, ale inne prace nas wyczerpały, dzionek zleciał i muszę poczekać do następnych pogodnych i wolnych dni /już ostatnich przed świętowaniem/.
Buraczki kiszone z pewnego źródła /najczęściej sąsiadowego, bo moich wciąż malutko/ zjadamy na zimno lub w zupie.
Inne lecą na kompost.
W tym roku kiszonych nie mam, bo znalazłam przepisy wużetowe z czosnkiem, pigwą i siedzą w słoiczkach. Też dobre, zwłaszcza te czosnkowe /gęste i aromatyczne :P/.
Witajcie :)
Dzisiaj upiekłam blaty piernikowe :)
4 blaty w 170 stopniach każdy piekłam dobre 20 minut.
Wyszło mi jeszcze ok.30 sztuk pierniczków (ze skrawków ciasta) - mila niespodzianka
Blaty przestudzone, włożone jeden na drugi, przedzielone papierem do pieczenia. Całość zawinęłam w czysty duży kuchenny ręcznik i to wszystko w reklamówkę :)
Teraz musi poczekać kilka dni, a potem przełożę jakąś masą.
Pozdrawiam :)
Piernikowe wypieki - super, pewnie pachnie w domku jak w bajce o Jasiu i Małgosi /byle baba jaga nie wpadła i nie porwała tych pyszności /.
Mój jak wczoraj wracał z pracy, to mówił, ze az na dworze czuć było piernikowe powietrze
Witam :)
deszczowo, ale ciepło
Kondycja nawet dobra, plany w głowie siedzą i stopniowo, kolejno wcielam je w życie /jak to ciele co 2ie krowy ssało - wykonać pracę a nie zmęczyć się przy tym /. Coraz bardziej wygodnicka jestem i moje stado coraz bardziej zasmucam.
Biorę się w garść i od dzisiaj finalizuję sprzątanie, prezentowanie czyli obmyślanie prezentów i wysyłanie życzeń świątecznych /wirtualnych, bo po znaczki musiałabym gnać dalekooo/.
Odkurzę też domowe ozdoby, by potem je tylko ustawić szybciutko.
Gotowanie mam z głowy, bo gary pełne i to 2a - ryba z ciecierzycą lub schab z makaronem i pieczarkami.
Deser chodzi mi po głowie, by jabłka zagospodarować - tarta lub jabłecznik budyniowy?? z dodatkiem maku /ciasto z makiem/. Zobaczę.
Pozdrawiam cieplutko:) pracujcie 'higienicznie czyli z umiarem ;))
O Smosia się zrobiła już świąteczna :)
Już od paru dni chciałam zmienić fotkę - awatar, ale dopiero dzisiaj tego dokonałam
Witam. No super Smosiu, że masz dobrą kondycję i głowę pełną planów. Ja w tym roku pełny spontan, o dziwo, co do mnie niepodobne /jako "Panny"/ nie mam skonkretyzowanych planów co i kiedy. Nawet trochę mnie to uwiera, ale... nie chce mi się po prostu.
Dziś mam fazę na pierniczki... miętowe. Piekł ktoś kiedyś miętowe? zobaczę jakie wyjdą. Nie wiem czy poleżą do świąt...nie, że zjem je, tylko czy mogą, czy nie za długo. Wiem, że pierniki są "długowieczne", ale czy takie też nie wiem.
A poza tym mgły snują się wokół, coś stuka delikatnie w paraper, może jakiś deszcz mało widoczny. Ale na święta ma być ciut śniegu zdaje się, choć z pogodą nigdy nie wiadomo.
To trzymajcie się zdrowo.
I siadła głowa, i plany - 1n telefon a świat pociemniał, chmury spadły pod same nogi. Ubywa nas w strasznym tempie, w młodym wieku - w każdym razie, nie w podeszłym. Zamiast radosnych dekoracji, pieczenia - kolejny pogrzeb.
Już brak mi sił i słów, ale dodam, że to życie jest strasznie niesprawiedliwe...
Smosiu, covid? szczepiony?
Współczuję, przytulam, trzymaj się.
Boję się...
Dziękuję, ale bez obaw to nie wirus - nie wiem co, chyba rak /nałogowi palacze powinni drżeć i rzucić to paskudztwo, natychmiast/.
Oj Smosiu...Bardzo mi przykro.. Tyle radości i nagle taka druzgocąca wiadomość..
Sama zaczęłam drżeć jak osika,bo zadzwoniła do mnie ze szkoły wychowawczyni synka. Okazało się,że dwoje dzieci ze świetlicy na której bywał także mój ,mają covid Przy czym jedno z nich przechodzi ciężkie zapalenie płuc..
Normalnie nogi się pode mną ugięły...
Mojego do szkoły nie posyłam od piątku,bo zagorączkował,ale nazajutrz ku mojemu zdziwieniu było już ''dobrze''. W tej chwili ma lekki katar który spływa mu do gardła. Dr zapisał leki i w razie jakby się pogarszało-na wymaz..
Test - żeby wiedzieć, ale gdy ktoś chory w klasie, nie znaczy, że muszą inni, ale skoro miał temperaturę i ma katar, to zrobiłabym test, ale taki prawdziwy, nie ten 15-minutowy.
U syna troje w domu ma wirusa, a jedno negatywne.
Za bardzo skakałam z radości, to dostałam nauczkę od losu.
Smosiu nawet tak nie myśl!
Też tak uważam - nie możesz w ten sposób myśleć. Każdy z nas co jakiś czas ma takie trudne doświadczenia. Bardzo to przykre i naprawdę Ci współczuję. Jednak trzeba się (mimo wszystko) cieszyć tym, co mamy i tymi ludźmi, którzy są z nami - oni na to zasługują.
Trzymaj się Smosiu. Uściski.
Staram się, ale myśli natrętne /dlaczego nie odwiedzałam, nie dzwoniłam częściej??/ nie dają spokoju.
Dziękuję bardzo za wsparcie :)
Gdybyś wiedziała, to codziennie byś tam była a widocznie tak miało być i nie zadręczaj się tak, bo to nie służy Twojemu zdrowiu.
Smosiu co Ty mówisz...Nie można nawet tak myśleć. Śmierć wchodzi w skład życia,choć to oczywiście bardzo smutne i przygnębiające.. Mimo wszystko trzeba się cieszyć dla tych co są i dla siebie...
Smosiu, trzymaj sie!No tak, w takiej chwili i po takiej wiadomosci wszystkiego sie odechciewa.Moje kondolencje.
Dziękuję.
EM już wrócił i obowiązki domowe złe myśli odsuwają.
Smosiu trzymaj się mocno i tule do serca
Bardzo dziękuję:) Trzymam się, szukam zajęć, nawet tak na siłę, by zająć ręce.
Witam w środę :)
Zakwas na barszcz z buraków udał mi się pierwszorzędnie W smaku naprawdę dobry, nie za ostry i nie za łagodny, kolor wymarzony a dzięki Alman wiedziałam ile czasu go trzymać. Niestety dzisiaj go dopiero zlałam, czyli na ósmy dzień, zamiast siódmy, bo cos temu przeszkodziło, ale o tym napisze później. Rozlałam do butelek i teraz gotuje barszcz na rosole i na razie wsadziłam polowe buraków i niech się gotuje, potem będzie przyprawianie, doprawianie i testowanie
A teraz co się stało.
Wczoraj nakarmiłam mojego kiciusia, a potem wypuściłam na dwór, jak zawsze. Niestety po pewnym czasie usłyszałam dziwne dźwięki, otworzyłam drzwi, a tam dwa koty na siebie pomiaukują i to dość ostro. Mój jak zobaczył, że idzie ''odsiecz'' z mojej strony, to rzucił się na tamtego, żeby go odstraszyć i pokazać kto tu rządzi, w końcu to jego teren i zawsze działało.
Niestety tamten nie odpuścił i rzucił się na niego, nie mogłam ich rozdzielić, dopiero jak dostał laczem, zwiał. Moja kicia weszła do domu powoli z ogonem nastroszonym, jednak było widać ze trochę jest na pyszczku podrapana.
Nie dała się pogłaskać.
Poszłam do kuchni po ręcznik papierowy i namoczyłam to trochę woda utleniona, ale gdy przyszłam, ona już uciekła do naszej sypialni pod łóżko. Nie chciała stamtąd wyjść.
Nic nie zjadła od wczoraj, ale dzisiaj już siedzi na krześle i śpi, nie chce być dotykana. Niestety nie ma opcji, żeby wziąć ja do weterynarza, ma schize na tym punkcie, wiec zostawiam ja w spokoju pod baczna moja obserwacja.
Jest nam przykro z tego powodu, bo kicia ma już 12 lat i trochę mam wyrzuty sumienia, ze ja wypuściłam po zmroku, no ale zawsze wychodziła i nigdy nic takiego nie miało miejsca.
Teraz widze, ze siedzi już normalnie, wiec chyba przychodzi do siebie. Ciężka noc była dla nas, bo nikt nie mógł spokojnie spać, ale widze teraz że idzie ku lepszemu. Trzymajcie kciuki za mojego kotecka
Wybaczcie za tak nieświąteczny temat, ale to tez nasz członek rodziny od wielu lat i musiałam się z tym podzielić z Wami...
Lepszego dnia
Będzie lepszy bo kicia zwinie swoje nerwy w kłębek i zacznie normalnie żyć.
Nasz malutki /wtedy/ Tofalek oberwał solidnie, plecy jakiś zbój koci mu pokaleczył - woda, odkażanie a potem zasypka /u mnie biała glinka lecznicza, nie ta kosmetyczna/ i po kłopocie.
Na kocie wszystko goi się jak 'na psie
Przytulam waleczną Kocicę
Alidab się nie odzywa, ale mam nadzieję, że nic złego się nie dzieje. Alu, daj głos, czekamy z zaciśniętymi kciukami.
Pewnie zajęta przygotowaniami do świąt, może po świętach, albo w trakcie się odezwie? Alidab znajdź wolna chwile i zrób krotki wpis, ze wszystko ok
Dziękuję Smosiu. Cały czas teraz myślę o tej glince leczniczej, bo kosmetyczna akurat mam :)
Glinki apteczne, medyczne są specjalnie oczyszczane /znam białą - delikatną i zieloną - mocniejszą/ by spokojnie mogły być stosowane zewnętrznie i wewn.
U nas do kupienia w sieci lub sklepach zielarskich i niektórych aptekach.
Biała jest idealną zasypką - przyspiesza gojenie nawet trudnych i głębokich ran.
Można ją mieszać z wodą i popijać, jak mleko, by uzupełnić mikroelementy, odtruć organizm.
Zielona - podobnie, piłam zawiesinę jako kurację wzmacniającą i oczyszczającą /2-gi etap, po glince białej/.
Szczegóły znajdziesz w sieci /ja korzystałam z zasobów esentia.pl, kiedyś sklepu internetowego, teraz tylko informacje i reklamy/.
Polecam, bo to sama natura, do tego dobroczynna.
Dziękuję
Ja mam ta kosmetyczna różową, to prawdopodobnie jest zmieszana biała glinka z czerwona, używam ja czasami do mydeł :)
Witam w środę. Ciepło wraca, do soboty.
Miał być krótki tydzień, a siedziałam do 19 w pracy, za coś mi płacą, nie ma wyjścia. Zresztą lubię to co robię. Mogliby jeszcze postarać się o dzidziusia nim się wyprowadzą (to jest standard tutaj, mało kto jest uwiazany do miejsca. Lepsze warunki i w drogę na drugi koniec Stanów. Brak wypowiedzenia to problem pracodawcy, nie pracownika, który powie, że w poniedziałek już nie przychodzi). Oni są jeszcze rezydentami - na ostatnim szczeblu kształcenia medycznego, oboje już lekarze, oboje chirurdzy ogólni, teraz specjalizację naczyniowca robią, więc pewnie się spakują i wyjadą. Ale co popracuję w super atmosferze, to moje.
Smosiu, tak mi przykro z powodu pogrzebu. Moje kondolencje.
Jutro idę na ploty do koleżanki, trzeba uczcić jakoś wolne.
Poza tym pewnie jeszcze jakieś zakupy.
Kicia się pozbiera, o ile nie ma ran wewnętrznych.
Zła na Ciebie, bo się wmieszałas. Przejdzie jej, nakrój mięska, udobruchasz.
Nasz Maurycy w Polsce był wychodzący, znikał na całe noce. Jako kociak działkowy, sprowadzał rodzinę na balkon. A kto nie był członkiem gonił aż kłaki leciały.
Trixi wychował jak matka, myl, pilnował, gdy raz uciekła, przyprowadził do domu.
Trixi niestety odmówiła matkowania Olivii. Po 3 latach chyba doszło do tolerancji. One się nie biły nigdy, ale Trixi syczała.
Teraz, po 7 latach zaczynają powoli leżeć koło siebie, czasami nawet tylek w tylek, oczywiście z podchodami Olivii, powoli się przysuwa, w nadziei, że ta druga nie zauważy. Fajnie to wygląda.
Dziękuję.
Mam wiele do przetrawienia, bo to jak grom z nieba spadło.
Ekkore chyba masz racje, ze zła jest na mnie, bo nawet wody nie chciała i odsuwała się ode mnie....
Dziewczyny stał się cud! Właśnie przed chwila kot zeskoczył z krzesła i gdzieś poszedł, mam nadzieje, ze do miski, zaraz sprawdzę :)
No niestety nic nie zjadła, ale wskoczyła na koc na łóżku córki i nawet z lekka dała się pogłaskać -Jest nadzieja! Ale jestem szczęśliwa, tylko żeby cos skubnęła a będę tańczyć jak baletnica ;)))
Skubnie,skubnie,zobaczysz. Pamiętam kot ma swoje humory i 9 żyć
Goplano mialas rację, kot dzisiaj miał pustą miskę, pierwszy raz dał się pogłaskać, usiadł mężowi na kolanach, za to sierść ma szorstka jak karton. Trzeba dowitaminizowac kotka.
Kto wie, może faktycznie kot ma 9 żyć
No i czwartek. Dziś i jutro wolne, w przyszłym tygodniu chyba dwa dni w pracy tylko i po świętach też dwa dni. Po Nowym Roku długie dwa tygodnie a potem wakacje.
Trochę się boję rejsu, nie ze względu na zachorowania, tylko na to co nas czeka. Przeraża mnie opcja maskowa na statku (gdyby była), w upale , nie wiadomo co z obostrzeniami w krajach, gdzie będziemy (Meksyk, Honduras), przecież to może się zmieniać w każdej chwili. Fakt, że dwa zejścia są na prywatnych wyspach, a wycieczki, które chcemy wziąć zorganizowane.
Gdyby w momencie skasowania rejsu (powodem była nie pandemia tylko nieukończony statek) było wiadomo, że to wszystko tyle potrwa, nie zapisałabym się nowy.
Ale jest jak jest, jakoś to będzie.
Witajcie czwartkowo
Zaświeciło słońce. Ono zawsze dobrze na mnie działa. Po wczorajszym dniu byłam zmęczona, ale dziś już dotarła do mnie nowa dawka energii więc "do przodu"!
Wydając bony na paczkę świąteczną dla bezdomnych i ubogich zderzyłam się z dużą falą biedy ale jednocześnie poczułam taką ilość serdeczności i wymieniliśmy tyle uśmiechów, że aż "śpiewać się chce".
Dziś po pracy idę do fryzjera. trzeba wreszcie podciąć włosy, bo już czuje się zaniedbana. Potem zakupy a po powrocie do domu zabieram się za pieczenie "blatów" piernikowych. Oj, będzie pachniało, że hej! Szkoda, że nie mam wolnego popołudnia, bo pogoda jest idealna do mycia okien. No nic, może się uda w weekend. A jak się nie uda, to trudno - świat się nie zawali
Dobrego dnia
Witaj Smakosiu,jak obiecałam dołączam się do wypiekania pierników
Nadziałam masą 3 blaszki keksowe i parę minut po 13:00 wjadą do pieca
Już pachnie,a co dopiero w trakcie pieczenia Nie chwalmy jednak dnia przed zachodem słońca. Ostatecznie dam znać jak się upieką. Pozdrawiam wszystkich pierniczących i pracujących
Witam. No ja pierników nie piekę takich jak Wy, ale dziś też piekę pierniczki miętowe. Ciekawa jestem tej mieszanki zapachów - piernikowej, za którą nie przepadam i miętowej, którą lubię.
U mnie pochmurno, ani śladu zimy, a i słońca też. Takie nie wiadomo co.
No to trzymajcie się zdrowo. Udanych wypieków piernikowych.
No i jak wyszły miętowe pierniczki? Coś mi się zdaje ,że będą dobre
Moje pierniki już upieczone,zawinięte i leżakują teraz w chłodzie.
Po upieczeniu nie omieszkałam spróbować kawałka i wydaje mi się strasznie słodki.1 szklanka+miód jak dla mnie wydaje się wystarczająco. Pozostaje potem przełożyć kwaśniejszymi powidłami i powinno być dobrze
Dzień przed Wigilią upiekę makowiec i ciasteczka z orzechami laskowymi. To będzie koniec wypieków świątecznych. Strucla,pierniki,amoniaczki,pierniczki i orzechówki zdecydowanie nam wystarczą. A tak się składa,że w tym roku raczej sami spędzimy święta
Barszcz z uszkami będzie ,ale na jutrzejszy obiad. Na wieczerzę wigilijną u nas tylko grzybowa,ale o tym już pisałam Zakisiłam sobie wg przepisu As.
To by było na tyle ,pozdrawiam wieczornie. P.S. U mnie już śniegu nie ma,na powrót ''piękna'' jesień,ale podobno w Wigilię ma prószyć śnieg
Piernikowe "blaty" upieczone, przełożone papierem i owinięte w folię spożywczą. Ależ to ciasto ma aromat. Nie próbowałam, ale mam nadzieję, że jak zwykle będzie smacznie.
Fryzjer się rozpędził i nim zdążyłam zareagować już miałam trochę za mocno skrócone włosy. No trudno - odrosną. Przy tej długości mocno było widać siwe odrosty. Wrrr! Wpadłam do domu i chciałam prędko położyć farbę ale okazało się, że nie ma ciepłej wody. No i weź tu sobie zaplanuj zadania Tak więc wzięłam się najpierw za "pierniczenia". A jak już położyłam farbę , to pojawiła się ciepła woda. Uf!
Jutro szykuje się intensywny dzionek. Aaaaa nic to! Grunt, że to piątek
Smakosiu,zycze Ci "luznego" piateczku,i nie stresuj sie.
Dziękuję. Masz rację - człowiek niepotrzebnie się tak stresuje.
Wyśpijmy się i niech nas piątek zaskoczy czymś miłym
Mnie wolny dzień minął całkiem przyjemnie.
Karę za prąd odzyskałam, myślę, że dlatego, że się nie stawiałam tylko grzecznie prosiłam o wyjaśnienie i ewentualną pomoc w założeniu konta. Pani sama zaoferowała, że mi oddadzą kasę.
Konto założyłam potem w domu, dzisiaj wszystko poszło sprawnie.
U koleżanki przegadałam pół dnia. Zaprosiłam ją z mężem na Wigilię, ustaliłyśmy plan gotowania dla innej koleżanki, która obecnie ma covid, nie jest szczepiona, po 8 dniach pierwszy dzień poczuła poprawę dzisiaj - gdyby powrót do sprawności zajął jej więcej niż do świąt.
Wykupiliśmy wycieczki na rejs, trzeba było zapłacić kartą- ale część z tego nam się zwróci, bo wykorzystamy punkty bonusowe (mamy kartę kredytową operatora linii turystycznej, do każdej płatności dostajemy punkty, które potem przeliczają się na kasę, możemy wydać na zapłatę tego co związane z rejsem - najlepszy przelicznik jest), poza tym mamy naprawdę dużo ekstra kasy (1/3 ceny rejsu), za to, że zdecydowaliśmy się przenieść rejs na później, ale to możemy wydać dopiero na statku. Czekanie z wycieczkami mogłoby oznaczać, że zostaną nudne albo drogie (albo obie na raz).
Będzie za co pić, hehehe, bo jedzenia jest masa, ciężko przejeść, tylko próbując to co w ramach wycieczki, żeby jeszcze kupować coś ekstra. A za alkohol się płaci. Może jakieś fajne alkohole kupimy w sklepie wolnoclowym.
I wykupimy internet na cały rejs, będę mogła Wam pokazać Karaiby.
Fiu fiuuu, to miałaś super czwartek. Fajnie, że tak sprawnie Ci poszło
Już się nie mogę doczekać tych nowych fotek. Ale super! Oj Karaiby! Aż się rozmarzyłam
Piątek, piąteczek, piąteluniek! Jupi!!!
Jak ja się cieszę! Wreszcie jutro się wyśpię. Przynajmniej taką mam nadzieję a nawet jak się obudzę za szybko, to i tak nie będzie źle, bo nie będę musiała gnać na przystanek. Spokojnie wypije kawę, zjem śniadanie i zabiorę się za przygotowania do świąt. jest jeszcze parę rzeczy do zrobienia.
Póki co mam trochę "papierkowej roboty". Popołudniu szybkie zakupy, bo wczoraj nie było na to szans, potem angielski a wieczorem jeszcze wpadnie na kawę przyjaciółka.
Jak ten czas pędzi!
No to szybko herbata i do przodu!
Witam w piątek
Dacie wiarę,że za tydzień już Wigilia? Wiedziałam,że czas szybko leci,ale ,że aż tak szybko? To juz ostatnie 7 dni na ulepienie uszek,dopucowanie zakamarków,przyniesienie choinki i bombek. A propo,jaka będzie bądź jest w Waszym domu-żywa czy sztuczna? Powiem Wam ,że ja jeszcze nie wiem. Być może na ostatnią chwilę kupię żywą Tak czy siak opcja jest. Sztuczna czeka Tymczasem idę parzyć herbatę,kto się napije ze mną,to zapraszam
Witam :)
Ja chętnie wypiję herbatkę, dla odmiany - kawusia już była raniutko.
Też nie mogę uwierzyć że za tydzień o tej porze uszka i barszczyki będziemy gotować, rybki smażyć i dekorować stoły.
Jesteście już prawie gotowe do świętowania, super.
Ja mam sporo do zrobienia, ale dam radę, mam nadzieję.
U nas choinki są zawsze, w ogrodzie - wybrane oświetlamy i obwieszamy kolorowymi bombkami czy plecionymi dzwonkami.
W domu, od dawna, ze względu na zwierzyniec, zawieszamy stroik na ścianie - bezpiecznie i wygodnie.
Gwiazdy betlejemskiej w doniczce już nie stawiam - zawsze lądowała, z hukiem na podłodze, parę ozdobnych doniczek straciłam przez to.
Serwetki, poszewki ozdobne i świece /obrusu świątecznego nie ma, przez kocie pazury/, będzie kolorowo, ciepło i przytulnie.
To do dzieła.
Już ostatnia prosta - powodzenia
Hej piątkowo!
Sto lat Mietku! Niewiele już zostało.
Mój teść kończy dzisiaj 90 lat.
Dzisiaj samotny dzień w domu, mąż osobiście jedzie do pracy. On ma home office ciągle, do fabryki jeździ, gdy trzeba nadzorować produkcję nowych projektów, średnio dwa razy w tygodniu, choć reguły nie ma. On sobie bardzo chwali pracę z domu, mnie by szlag trafił.
Najpierw zakupy, potem sprzątanie łazienek, taki plan na dzisiaj. Muszę zapuścić jacuzzi z tabletką czyszczącą, żeby trochę dysze odczyscilo. Dzień zleci w mig.
Na obiad ryba będzie. Z fasolką szparagowa.
U mnie choinka sztuczna, na stałe ubrana w światełka (amerykańskie tak mają), które się rozłączają na segmenty razem z częściami choinki. I do każdego segmentu zawsze możesz jeszcze coś podłączyć z boku, moją gniazdko.
Żywą miałam raz w swoim samodzielnym życiu. Potem igieł nie mogłam wyciągnąć z dywanu. Nigdy więcej.
Witam. Widać, że pracusie w ferworze przygotowań świątecznych. Ja trochę też, ale tylko trochę, jakoś nie mogę złapać tej choćby iskierki nastroju. Dziś przeznaczam czas na sprzątanie, takie gruntowniejsze, żeby już po niedzieli zająć się pieczeniem i gotowaniem.
Zima na razie nie ma, ale podobno ma być...śnieg jest zapowiadany.
Goplano, pytałaś o pierniczki miętowe... szczerze, to na razie nie jestem zachwycona, mało miętowe jakieś, no i mało piernikowe, co akurat dobrze, bo za tym nie przepadam zbyt. Mam nadzieję, że ich jakość poprawie się, kiedy zrobię jeszcze lukier miętowy, wtedy powinny ukazać swoje walory w pełnej krasie, ale to za dni parę.
Martwi mnie nieobecność Alidab, milczy, pewnie jak ślimak zamknęła się w swej skorupce i oczekuje na jakieś wyniki badań... znam to uczucie, oj znam... wprawdzie ja nie czekałam na wyniki, ale na ... wizytę w zakamarkach, gdzie grają /pukają/ "w rytmie cza-cza"... Czekanie jest najgorsze, mam nadzieję, że na końcu będzie radosna nowina.
Mariola także przepadła... toć chyba nie rozbudowuje teraz swego ogrodu, no chyba że w planach.
Dziewczyny, dajcie głos przed świętami.
Jeśli chodzi o choinkę, to od lat sztuczna. Podobnie jak Ekkore zraziło mnie kiedyś wybieranie szpilek z dywanu i nabyliśmy sztuczną... wysoka do sufitu, całkiem jak żywa wyglądała. Ostatnio czyli w ub. roku i w tym też jest już mała, taka do postawienia na komodzie, bo nie mam siły ubierać takiej dużej, a taka jest potem pakowana do wora w ubraniu i czeka nastepnych świąt. To rozwiązanie bardzo mi odpowiada.
Znowu się rozpisałam, a przecież teraz nikt nie ma czasu na czytanie moich wypocin.
No to bywajcie, trzymajcie się w zdrowiu.
Mąż dzwonił do teścia z życzeniami. Zamówiliśmy dla niego kosz z dobrociami, pasownymi do wieku (z poczty kwiatowej)- herbaty, czekoladki, miody, syrop do herbaty. Bo przecież kwiatów dla faceta nie będzie zamawiał.
Ale radocha była.
Tylko teraz na imieniny teściowej to trzeba i kwiaty, i jakiś koszyk zamówić. Żeby nie czuła się gorsza. A na jej 90tke w przyszłym roku wszystko w rozmiarze xxl.
Witam. Cóż to, strajk jakiś czy śpicie jeszcze, a może tak prace przedświąteczne Was pochłonęły, że nawet na kawę czasu nie ma???
No to wypiję w samotności, pogadam sama ze sobą i ...spadam.
Miłego dzionka.
U mnie to blady świt, a w zasadzie noc za oknem jeszcze.
Dzisiaj się wcześnie wyspałam.
Śniadanie zjedzone, kawa zaliczona.
Rozmyślam nad sprzątaniem, jedna z gorszych czynności dla mnie, mózg się buntuje zawsze przeciwko syzyfowej pracy. Ale mus to mus, nie zawsze się robi co się lubi.
Czasami ogarnia mnie chęć zatrudnienia kogoś- ale znając siebie źle bym się czuła, gdyby ktoś zaglądał mi po kątach, sama posprzatalabym przed, żeby wstydu nie było. Zostawię sobie to na czas, gdy będzie dla mnie obciążeniem fizycznym.
Dziś pora dokończyć łazienki na górze, na dole zostawię sobie na rano w Wigilię, żeby było idealnie dla gości. Tu stoi kuweta, żwirek jest non stop, bez względu na to czy posprzątane godzinę przed, czy kilka dni.
Córka była wczoraj, zrobiłam jej ciasto na pierogi, zmieliła sobie farsz, kuchnię mi upackala i sobie poszła. W sumie i tak mniej niż, gdyby lepiła jeszcze u mnie.
Witam wieczorową porą,
popijając kawusię właśnie /kolejną/ - mam plany pieczarkowe i potrzebuję 'motywacji.
Dzień zleciał nie wiadomo kiedy a zdążyłam jedynie udekorować co nieco w domku.
Przez ta pluchę za oknem, wszystko idzie jak po grudzie.
Jutro czeka mnie wizyta - wizytacja i muszę coś lepszego ugotować, może upiec.
Jesteście jak pszczółki, ja tylko plany w myślach układam.
Mam obiecane super ciastka, więc znowu omija mnie mrówcza praca i wycinanki.
Sprzątam i układam, biegam do sklepów i kompletuję prezenty - prawie wszystkie już mam
Jutro może ryby upoluję, ser wiaderkowy i uzupełnię owoce.
Chodzi mi po głowie owocowy mix makusiowy, kombinowany - z makiem mielonym /około 2 szkl./ i mąką. Zobaczę, co jeszcze wyśnię dzisiaj lub jutro??
Pędzę do roboty, bo dzień przebumelowałam a jutro goście zjadą.
Spokojnej nocki :)
Dzień Dobry w sobotę
Dodam,że pracowitą. Całkowicie solidaryzuję się z Ekkore. Delikatnie mówiąc ja też nie przepadam za sprzątaniem,dlatego jestem szczęśliwa,że głównie córka to robi Za to ona z kolei nie przepada za pichceniem. Owszem,zrobi ale raczej z przymusu niż z ''chcenia''.
Pogoda u nas bardzo przygnębiająca.Na zewnątrz ponuro i pochmurno,ani śladu jakiejkolwiek zimy. Prznajmniej odgarnianie śniegu z głowy
Piekę dziś strucle. Mężowski ma taki smak na makowiec zawijany,że ubłagał abym upiekła. Co prawda nie takie miałam plany,no ale niech będzie. Co roku piekę ze swojego prl'owskiego przepisu,ale dziś zrobię ''struclę maryli''. Komentarze pozytywne a sam przepis wydaje się łatwy i szybki. A nuż posmakuje i już będę go piec? Wszak lubię próbować różne przepisy
Na tym na razie kończę. Odezwę się później,ewentualnie jutro Pozdrawiam przedświątecznie i nie przepracowujcie się za bardzo,wszak święta to ma być radość a nie horrendalne zmęczenie
Mój mąż za roladę makową (drożdżową) oddał by wiele. Tyle, że makowce nie są moimi ciastami, jeszcze coś w stylu japońca albo seromak to bym zjadła, rolada jest na jednym z ostatnich miejsc. Raz na kilka lat poświęcam się i robię. A on poświęca się dla moich, bo te z kolei nie są jego faworytami.
Zazwyczaj zostajemy przy serniku, bo ten uwielbiamy wszyscy, nawet córka, to jedyne ciasto, które je ze smakiem.
Ale pooglądałam przepisy i stwierdziłam, że japońca to bym zjadła nawet. Tyle, że w domu resztka maku, z z netu wyparowal, został w kosmicznych cenach - 14 dolarów za niecałe pół kilograma albo gotowa masa makowa, za prawie 30 (raz w życiu miałam, więcej nigdy).
Goplano, ja też upiekłam tą struclę i jeśli robię krucho-drożdżową to właśnie taką.
Witam w sobotni wieczór :)
Wczoraj moja koleżanka dała mi w prezencie żywy świerk, bardzo gesty i w doniczce. Został udekorowany tylko lampkami. Na szczęście dywanów raczej nie mamy, wiec problemu nie będzie ;) Bardzo ładna i duża choinka, aż nadziwić się nie mogę :)
Wczoraj tez z tą koleżanką pojechałyśmy do polskiej restauracji na placki ziemniaczane, a potem kawka i kawałek sernika :)
Oczywiście na początku przyszedł miły szczupły chłopak kelner, zamówiłyśmy co trzeba, a potem zjawił się drugi kelner, trochę przy tuszy i gadatliwy, pozytywnie gadatliwy. Zrobiła się atmosfera mila i było super. Od niego tez mam przepis na śledzie w oleju z cebulka, papryka i ogórkiem konserwowym. Wrażenia niezapomniane :)
Dzisiaj zrobiłam śledzie na próbę te od tego pana kelnera o właściwej masie ciała (zawsze twierdziłam ze jak ktoś ma więcej w boczkach to szybciej nawiązuje znajomość i jest fajnie), a także śledzie po kaszubsku i śledzie w oleju z cebulka ( te same co w zeszłym roku robiłam) :)
Kot powoli wraca do siebie. Próbuję go udobruchać wątróbką, ale widać, ze cały czas jest obrażony na mnie, no ale dobrze ze chociaż je, bo niewiele chodzi i taki małomówny, albo malomiauczacy , to właściwsze słowo;)
To na razie tyle, życzę przyjemnego relaksu wieczorkiem :)
Nadia gdzie mieszkasz? Jeżeli mogę zapytać. Bo skoro byłaś w polskiej restauracji to chyba poza granicami.
Ja u siebie to nie znajdę polskiej kuchni na wychodne, tylko domowo.
W Chicago, jak byliśmy dwa lata temu poszliśmy do polskiej pierogarni. Co prawda obsługiwali Meksykanie, ale pierogi jak mojej mamy, a ona była specjalistką, więc niezłe były.
W samym Chicago spotkaliśmy bardzo mało Polaków, porównując do miejsc wakacyjnych. Bo jak mi koleżanka powiedziała, w dzień to oni w robocie siedzą, a do miejsc turystycznych jeżdżą, gdy mają gości, na codzień to omijają przyjezdna stonkę łukiem.
Ekkore ja mieszkam w Anglii. Kiedyś Luckystar opowiadała, że w Ameryce było polskie jedzenie, nie pamiętam czy można było je kupić tylko, czy też były polskie restauracje?
Polskie sklepy czy restauracje są. Tam gdzie są Polacy w większej ilości. Chicago, Nowy Jork, Denver.
U mnie polski sklep jest 1.5 godziny jazdy samochodem, w stolicy stanu. Taka mała dziupla. Pierwszy raz byłam tam we wrześniu tego roku. Restauracji nie ma, zbyt mała klientela.
Jak byliśmy w Chicago to pojechaliśmy do polskiego sklepu, ten to miał rozmiar. Trafiliśmy nawet na polski sklep alkoholowy, miał duży wybór polskich procentów, tych dużych i mniejszych.
Hej niedzielnie.
Sprzątanie górnych łazienek zakończone. Dolne okna pomyte, co prawda bez mikro parapetu, zetrę potem sama, mąż myje, nie mówię nic, bo jeszcze się zbiesi.
Czy pomyje resztę nie wiadomo. Bo lato się właśnie kończy, dzisiaj deszcz, a potem do świąt chłodno. Najwyżej po świętach, okna ciągle będą w tym samym miejscu.
Amerykanie nie myją okien, przynajmniej u mnie, deszcz załatwia sprawę, bo to jak myjka ciśnieniowa. Raz na dwa lata myją domy ciśnieniowo, zazwyczaj zamawia się usługę, wtedy okna przy okazji. Od środka to ewentualnie jak im zaczyna przeszkadzać.
O właśnie zaczyna lać.
Byliśmy wczoraj w kinie. Na Encanto, disneyowska bajka. Przepiękna, wyciskacz łez o wartościach rodzinnych. Coś jak Coco, choć w zupełnie innym stylu. Polecam wszystkim. Dziś wieczorem Spiderman.
Obiad dziś w stylu meksykańskim, zupełnie bez związku z wczorajszym filmem, samo wyszło.
Pozole verde, jedna z moich ulubionych zup z nowego świata. Bo naszych polskich: rosół, krupnik, ogórkowa, kapusniak itp to nic nie zastąpi. A nowe uzupełni.
Zielone tomatillo (miechunka pomidorowa) ze świeżymi liśćmi rzodkiewka (można też szpinak, ale inny kolor wychodzi), na piersiach z kurczaka, z hominy, to skiełkowana kukurydza. W towarzystwie tostady (wypieczone placki tortilli) ze śmietaną. I mnóstwo kolendry zielonej..
Witam w deszczową niedzielę
Pozdrawiam Was prosto z SORu. Niosąc pranie nogą mi się omsknela i spadłam że schodów. Strasznie opuchnięta. Ledwo dałam radę przyjechać. Gdyby nie Ketonal nie dawałam rady stanąć nawet na pięcie. Mąż mnie przywiózł i teraz czekam niewiadomo do kiedy... Ech, marność i lipa...A tu święta depczą po piętach i co? I wygląda na to,że w gipsie o ile dają jeszcze gips. Zobaczymy. Trzymajcie się zdrowo i uważajcie patrząc pod nogi
Oj Ty biedaczko. Koleżanka też potknęła się na schodach, miała złamanie gdzieś w stopie /kostce/. Nie wzięła gipsu, tylko jakiś taki specjalny but. Podobno lepsze rozwiązanie. Ale może nie będzie tak źle, może tylko skręcenie. Trzymam kciuki, a Ty się też trzymaj dzielnie. Przytulasy.
Goplano, trzymam mocno kciuki żeby się okazało, że to tylko zwichnięcie. Ech, naprawdę bardzo mi przykro, Już sobie wyobrażam co Ty teraz czujesz... No ale co by nie było, dobrze, że głowa cała. Rodzinka jakoś sobie poradzi. Będziesz instruować z kanapy. Grunt żebyś się nie zamartwiała. Czekam na wieści.
Goplano nasz Aniele, czemu nie uruchomiłaś skrzydeł.
Sercem jestem z Tobą i trzymam kciuki, żeby wszystko poszło po Twojej myśli i żebyś jak najszybciej wróciła do domu.
Odpoczynek fizyczny masz zapewniony i zaczniesz być ''dyrygentem'' a to bardzo ważna funkcja, bo bez dyrygenta orkiestra dobrze nie zagra ;)
Ściskam Cię mocno i myślami jestem z Tobą -Dawaj znać co jakiś czas, co u Ciebie. Pozdrowionka
Tak mi przykro.
Ale będziesz miała czas na przymusowy odpoczynek, rodzina da radę Cię obsłużyć, będziesz tylko delegować zadania.
Współczuję bardzo, mam wyrzuty sumienia bo nie dopilnowałam /1n dzień nie wstąpiłam do Kawiarenki i bęc/ - nawet kompa nie odpaliłam.
Miałam duuużo ruchu, biegania za małą która ścigała naszego Tofalka /był wyraźnie zmęczony głaskaniem i zabawą z krasnalem/.
Zdrowiej szybciutko i uważaj na nogę, pozwól niech Ciebie teraz obsługują i rozpieszczają.
Witam niedzielowo
Siedzę, czytam gazetę i słucham muzyki. No normalnie aż mi głupio, bo pewnie wszyscy uwijają się jak mrówki i nie wiedzą co robić najpierw a ja tu się relaksuję. Sama nie wiem jak to się stało, że dzisiaj mam wolne Tak się wcześniej spinałam i tak chciałam mieć wszystko porobione... Chyba się za bardzo rozpędziłam i dobiegłam do półmetku przed czasem
Wczoraj pomyłam okna i zrobiłam pranie. W paru miejscach trzeba było jeszcze machnąć ścierką więc to dokończyłam. Dziś rozpisałam sobie plan zadań i widzę, że nawet nie jest źle. Pozostało kupić choinkę, udekorować i zabrać się za gotowanie. To jednak dopiero 22-go.
W pracy czekają mnie dwa stresujące dni a potem powinno być lżej.
Połówek ma przyjechać w środę. Bardzo się cieszę. Raduje mnie też fakt, że Wigilię robię u siebie. Liczę, że będzie miło i nastrojowo
Ostatnio ktoś wspominał o "Serniku od Zosi" z przepisów Megi65. Stwierdziłam, że w tym roku upiekę inny, niż zwykle i wybrałam właśnie ten. Ciekawe jak mi wyjdzie...? Ciasta piekę rzadko więc zawsze mam "tremę" jak robię coś nowego.
Alidab, myślę o Tobie często. Czekam na Ciebie w Kawiarence...wypatruję...
Pozdrawiam
Nasz ulubiony sernik, w różnych odsłonach.
W tym roku będzie prawie zgodnie z przepisem.
Na spodzie z mąki migdałowej, to mój hit ostatnich czasów, ciasto a la zaparzane jak na Karpatke.
Potem można podpiec (lub nie), ja zawsze podpiekam każdy spód.
150 g mąki migdałowej, 50 g masła, 2 łyżki cukru. Masło rozpuścić, dodać mąkę i cukier, chwilę poprazyc. Na blachę. Podpiec 15 minut w 180 stopniach. I potem na to masa serowa, piec według przepisu.
Do masy daję gęstą śmietanę i sok z cytryny, jest wtedy takie bardziej kwaskowate..
Na wierzch polewa czekoladowa.
Spód z mąki migdałowej, to świetny pomysł. Kto wie, może też się słyszę...?
Na jakiej wielkości blaszkę są te proporcje?
30 na 30 na pewno. A nie pamiętam czy robiłam na większą też, wtedy byłby cieńszy, przekonam się w tym roku, jak będzie za mało dorobię drugą porcję.
No tak - zawsze można dorobić . Chyba się skuszę.
Wreszcie jestem w domu. Po 5 godzinach czekania. RTG wykazało skręcenie w kostce. Przy okazji wyszło,że mój dawny uraz nie był zagojony jak trzeba.
W 2002 miałam złamaną w tym miejscu nogę i źle się zrosła,co dzisiaj wyszło. Od tego zrobiła się zmiana zwyrodnieniowa co powiększyło staw. Pytał czy odczuwałam tę nogę. Oczywiście,nieraz smarowałam maściami bo spowijał mnie ból,ale zawsze zwalałam na zmianę pogody. Tak czy inaczej finał jest taki,że mam nogę w ''kokonie''. Za 2 tygodnie kontrola. Tymczasem mam robić okłady żelowe,brać nimesil i dawać sobie zastrzyki przeciwzakrzepowe do brzucha.
Nogę oszczędzać przez 2 tygodnie,więc moi muszą zakasać rękawy i jeszcze koło mnie chodzić Nie tego się spodziewałam,ale czy można się spodziewać niespodziewanego? Takie życie. Pozdrawiam Was kochane dziewczyny dziękując za troskę. Jesteście nieocenione Każde słowo,to leczniczy miód na
Oj! Ty biedulo wspolczuje Ci bardzo,szczegolnie teraz przed swietami.Znam ten bol, od ponad roku nie chodze i wez zrob tu swieta,Ale staram sie robie wszystko na siedzaco ale wtedy wysiadaja mi plecy i tak kolo sie zamyka.Zycze szybkiego powrotu do sprawnosci fizycznej, moze na Sylwestra juz zatanczysz?
Ale się naczekałaś. Musisz być zmęczona. Jednak najważniejsze, że to nie jest złamanie. Jutro albo pojutrze, na spokojnie oswoisz się ze wszystkim i ułożysz w głowie nowy plan. Będzie dobrze. Najbliżsi pomogą i zobaczysz, że będziesz zadowolona z efektów. Wszyscy się wykażą a Ty musisz ten jeden raz odpuścić i pomyśleć o sobie żeby potem wskoczyć bezproblemowo na swoje stare tory.
Wyśpij się, odpocznij i życzę żeby nie bolało.
A widzisz Goplano, miałam taką nadzieję, że tylko skręciłaś...ale teraz uważaj na palec u ręki, żebyś znowu tu nie nabawiła się kontuzji, od wydawania rozkazów i wskazywania palcem co robić /hihihi/. Mam taką koleżankę, za którą zawsze mama wszystko robiła, a kiedy jej mama odeszła, to zagoniła do roboty dzieci. I wtedy właśnie jej córka powiedziała, że moją mamę od roboty to najbardziej boli palec, bo ciągle tylko go używa do wydawania rozkazów.
Zdrowiej szybko, a święta... jeszcze wiele przed Tobą. Pozdrawiam.
Widzisz Goplano w takich przypadkach jak skręcenia czy złamania, to jednak warto wystać te kilka godzin i mieć profesjonalna opinie lekarza i dobre prześwietlenie rtg. Wtedy wiedza co zrobić, żeby to wszystko poskładać profesjonalnie. Natomiast inne choroby typu chrypki, grypki, zadrapania, to możemy jak najbardziej sami leczyć
Ciesze się, ze juz jesteś po tym wszystkim, dzisiaj już wiesz, na czym stoisz, bez domysłów, bo wyobraźnia nasza ludzka potrafi być naprawdę bujna ;)
Jedno co bym Ci doradzała, to naprawdę nie przeciążaj tej nogi, lekarze w tym przypadku wiedza, co mówią, niech wszyscy robią, jak im zalecisz, ale Ty nie masz się ruszać z ta noga do żadnej pracy.
Sama miałam dwa razy złamaną rękę, wiec wiem co mowie. Tez byłam trochę niesforna i odbiło się na dłuższym noszeniu gipsu. Zaczniesz fikać, jak przyjdzie czas rehabilitacji, wtedy ruch nawet wskazany, ale teraz nie, wszystko musi się ładnie dopasować, co jest bardzo ważne.
Trzymaj się Aniele - Dyrygencie - masz nową posadę
Anioły tez nam pomagają, ale nie wykonują za nas naszej pracy, strzegą, tylko żeby nic nam się nie stało, tak samo Ty strzeż ogniska domowego, nie wykonując za nich żadnej pracy.
Zobaczysz, że da się, wiem co mowie
Pozdrowionka i zdrówka
Dobry poniedziałek:)
U nas mokro i ciemno.
Wczoraj goście nam zajęli niedzielkę i nadal brak światełek przed domem, ale może jeszcze znajdziemy chwilkę pogodną i to nadrobimy.
Krążyłam jak anielica stróżująca za maluchem, bałam się by dziecko ze schodów nie spadło albo kota nie zadusiło swoimi pieszczotami.
Już zwiewał nasz Tofcio pod łóżko, by odsapnąć od głaskania i świergolenia a Dalcia nie pokazała się nawet na chwilkę.
Schabik udusiłam w pieczarkach, mięciutki wyszedł i aromatyczny /nie soliłam mięsa, ani grzybów/ + bazylia i estragon.
To do dzieła, dom po wizycie muszę ogarnąć i doszorować podłogi /nasi goście nie dostają kapci, chyba że nalegają/.
Uważajcie na stromizny i ślizgawki, pozdrawiam
Witam. Pogoda do kitu, coś popadało, ale tylko dachy samochodów białe, reszta szara, bura i ponura.
Dziś mam w planie zrobić jeszcze jakieś zakupy, bo od jutra...wir w robotach kuchennych jak w ukropie. Osobiście nie lubię tych dni przedświątecznych, tej nawałnicy prac, wszystko po to, by potem wieczorem konsumować. A ileż można zjeść za jednym posiedzeniem? muszę pomyśleć i na przyszłość coś zmienić w menu.
Czy robicie 12 potraw? ja zawsze robiłam i to nie licząc ciast, tylko same potrawy wigilijne. W tym ... sama nie wiem, nie liczyłam co tak zaplanowałam, ale chyba też blisko będzie.
Trzymajcie się zdrowo.
Tam gdzie mieszkam nigdy nie celebrowało się 12 potraw,za to miały być nieparzyste-3 ,5 lub 7. Ściśle się tego nigdy nie trzymałam,zwłaszcza gdy się dowiedziałam,że 12 potraw na wspomnienie 12 Apostołów.
Dania wigilijne jakie przygotowywała babcia mało przypominają te dzisiejsze. Np siemieniotka z kaszą, kasza z grzybami,kapusta z grochem czarnym. Taką kapustę zamierzałam ugotować na tegoroczną Wigilię. Szukałam nawet kilka dni temu przepisu. O pierogi się nie martwię, bo lada dzień będą. Ta pani od 1 grudnia lepi pełną parą. Brat mówił,że mi przywiezie dziś albo jutro,najdalej pojutrze.
Ja już od dawna nie, nie jesteśmy w stanie zjeść. Dojadanie resztek psuje mi radość jedzenia.
Moja Wigilia teraz to pełny obiad: zupa, przystawki w postaci ryb na zimno, zazwyczaj wędzone, żeby jak nie zjemy, można było schować, danie główne w postaci jednej ryby z kapustą z grzybami, deser. I wszystko. Nie robię sałatek, odpuściłam moją ulubioną roladę szpinakowa z łososiem, bo nie da się zrobić tylko dwóch plasterków. W tym roku zrobię praliny z serka i łososia na ogórku, dlatego, że będą goście, to więcej zjemy.
W pierwsze Święto wedlinowe śniadanie i potem, po kościele, kawa z ciastem. To główne menu. Reszta jak damy radę- barszcz z uszkami, wędliny.
Obiadu nie robię od zawsze, nawet jak są goście, sami coś przyniosą, wystawi się co jest, wtedy jeszcze sałatka dojdzie.
A obecnie 26 już do pracy. W tym roku będzie wolne, bo niedziela. Ale Wigilia zwyczajowo jest wolna (tak jak na Wielkanoc Wielki Piątek, a poniedziałek roboczy).
Dziękuję Wam dziewczynki raz jeszcze za słowa wsparcia i otuchy. W takich momentach nie sposób nie myśleć o tych którzy też cierpią..
Basiu życzę Ci z serca dużo zdrowia,by nogi zaczęły chodzić jak trzeba..Mocno Cię ściskam kochana i życzę wszystkiego co najlepsze..
Alidab ,myślę o Tobie,a także o tym, jak wszystko przeżywasz i być może dlatego nie piszesz. Wiem jak to jest,ale będzie dobrze,bo musi być. Medycyna poszła mocno do przodu. Zdrowia i pogody ducha.
Niech Święta Bożego Narodzenia przyniosą zdrowie i pomyślność,by w Nowym Roku szło już z górki dla każdego z nas
Witam poniedziałkowo.
Lato się skończyło, wczoraj o 5 rano było 18 stopni, potem już tylko spadało. Dzisiaj nad ranem minus. Tylko 1 czy dwa, ale u mnie to zazwyczaj największy minus na całą zimę, nawet jak zdarzają się większe (raz było-20 przez dwie czy trzy noce), to i tak w dzień jest na plus.
Ja zaraz do pracy.
Zrobiłam zakupy mikołajowe dla kota z Polski.
Wspieram fundację z Warszawy, która zajmuje się ratowaniem kotów. Zazwyczaj pieniędzmi na konto. I wczoraj okazało się, że tylko jeden kot został pominięty, no to się zgłosiłam, że zrobię mu paczkę. Dostałam list do Kocilaja, co się marzy kotu, zakupy zrobiłam na zooplusie, miejmy nadzieję, że dotrze na czas.
Inne paczki były pięknie zapakowane, prawdziwe prezenty (dlatego wcześniej się nie zgłaszałam) z życzeniami, no nic, będzie bez, ale od serca.
Supeeer Kocilaj
Ja też pomagam, z zoo+ oddając swoje punkty /mogłabym za nie dostać prezenty dla zwierzaków/. Kto te punkty odbiera?? nie wiem, ale pewnie schroniska lub fundacje.
Często 1% podatku - PIT przekazujemy okolicznym schroniskom dla zwierzaków. W tym roku chyba właśnie ich wesprzemy.
Witam wtorkowo :)
już po zakupach w sklepiku - mogę farsz uszkowy, pieczarkowy szykować i bulion warzywny do barszczu gotować.
Czekam też na Siostrę, będziemy ciasto pierożane/uszkowe wyrabiać. Taki mój mały prezencik dla jej rodzinki, do tego kosmetyki i Gwiazdka '21 zaliczona
Wczoraj dom ogarnęłam i mogę skupić się na kucharzeniu.
Wałówka i żwirek koci dojechały, a to dla mnie ważniejsze od rybek na stół.
Posypało na biało, zmroziło i mamy ślizgawki chodnikowe ;( trzeba ostrożnie stąpać. Zaraz pójdę posypać ścieżki by nikt nie wywinął orła u nas.
Fajnego dnia
Witam. Praca wre jak widać. Ja też zaraz udaję się do kuchni, dziś w planie śledzie. Powiedzcie kiedy z wyprzedzeniem można zrobić rybe po grecku, żeby była i na świeta, ale i po była do zjedzenia.
U mnie wreszcie zima, napadało nie wiem kiedy, jest biało i ślicznie.
Miłego dnia.
Witam mrozno, u nas sniegu brak ale jest mroz i wszystko oszronione.
Alman, ja ze wzgledu na moja (nie) mobilnosc robie rybe po grecku w srode wieczorem i jestem pewna, ze w swieta i po tez bedzie zjadliwa( jak dotrzyma)Ok, ide nastawic barszcz i przygotowac ciasto na makowe strucle.
Basiu, dzięki za odzew. Człowiek niby ma już trochę lat doświadczeń w kuchni, a i tak wątpliwości ciągle są. Pozdrawiam.
Ja Ci niestety nie podpowiem, ponieważ nigdy nie jadłam ryby po grecku,a co dopiero by ją robić. Tak,tak u nas to potrawa w ogóle nie znana,tylko zasłyszana i to przez niektórych.
No nie wierzę - ryby greckiej nie robiłaś??
Pychotka, zwłaszcza sos warzywny, pomidorowy - ja uwielbiam, parę razy sama nawet przygotowałam.
No widzisz? Nigdy nie robiłam,ani nie jadłam. Nikt z bliskiego otoczenia u których bywam czasem w święta nie robi ani też nie zna. Może kiedyś wypróbuję. Na razie nie mogę się doczekać ''tatowego'' śledzia ''mleczowego w śmietanie z całymi ziemniakami. Uwielbiam go. W domu amatorami tego dania jestem ja i syn
Witam w przedświąteczny wtorek
Po raz pierwszy na pełnym luzie. Stwierdziłam,że skoro jestem kontuzjowana to mam wolne. I tak pałeczkę przejęła córka. Przyniosła ze strychu choinkę,bombki i lampki. Właśnie odkurza,bo pomimo dobrego zabezpieczenia,zawsze jakiś mały kurzyk się trafi choć gołym okiem nie widać.
Alman miałaś super pomysł z ubraną choinką i zawiniętą do nastepnego roku. Moja sąsiadka ,taka pani Czesia od lat robi tak samo,tylko,że ona ma małą na metr choinkę. Sprytne i dobre rozwiązanie.
Brat do mnie dzwonił,że w czwartek przywiezie mi pierogi i szynkę własnej roboty.To już trzecie święta jak braciszek mnie obdarowuje. ja w zamian za to robię mu makowca którego uwielbia od dziecka, Tym razem nie zrobię strucli,tylko na kruchym cieście.
Goplano, odetchnęłam z ulgą i naprawdę cieszę się czytając Twój wpis. Fantastycznie odnalazłaś się w tej nowej sytuacji. Potrafisz się cieszyć mimo trudności i doceniasz to, że rodzinka się angażuje i pomaga. Super! Zobaczysz to będą piękne święta
I już wtorek.
W pracy krótki tydzień, zrobił się długim. Wczoraj wyszłam po 17. Nie narzekam, niech mnie wykorzystują, za to będę miała wolne może od jutra, potem do Nowego Roku.
Zamówiłam sobie nowy telefon od operatora, zamiast iść do swojego ulubionego punktu. Bo będzie szybciej.
I zamiast radości miałam ból głowy. I wizytę w punkcie, dobrze, że pomogli, choć nie musieli, bo oni są tylko sprzedawcami a nie punktami rozwiązywania problemów ich macierzystej firmy. Dobrze, że córka odbierała telefon w niedzielę.
Operator na karcie sim, zamiast zapisać mój numer, przyznał mi nowy. A na rachunku obciążył jak za dwa telefony. Dodzwonić się nie można, bo już wieczór, automatyczny pomagacz nie działa, daje odpowiedzi oczekiwane, ale nie pomocne. Sprawdziłam w necie od której dzisiaj będzie otwarte, a tu niespodzianka - otwarte do 21. No to w samochód i do salonu.
Odkręcili wszystko. Kamień z serca, ale telefon wcale nie cieszy, bo czuję się jakbym zdrady dokonała.
W każdym razie ostatnie zamawianie, bo sobie sama poradzę.
No ale mam. Samsung s20 Fe, wybrałam zeszłoroczny model, choć pierwotnie myślałam o najnowszym, najlepszym s21 ultra, ze względu na kamerę, ale mając super jakość zdjęć i filmów (tego to bym nie robiła akurat) nie ma wyjścia na kartę sd. A to u mnie priorytet, żeby przy zmianie telefonu zabrać zdjęcia ze sobą , bo co jak to nie będzie ta sama firma. Pomiędzy samsungami to kilkanaście minut i cała zawartość, łącznie z tapetami jest na nowym.
Teraz mam dwa dokładnie tak samo wyglądające telefony, jeżeli idzie o układ zawartości, na starym nie mam zdjęć, tylko te zapisane w telefonie, których nie uporządkowałam jeszcze i nie przeniosłam na kartę.
Teraz tylko 2 i pół roku spłacania i będzie można znowu wymienić na nowy. Pewnie dłużej, obecny miałam trzy lata, wymieniałam tylko ze względu na baterię.
Witam :)
Fajny prezent /do spłaty /, dobrze że odkręcili błąd - lubią takie okazje, może ktoś nie zauważy i zapłaci im więcej $$.
Dlaczego telefon nie cieszy?? zdradzasz tylko dawne ustawienia /też tego nie lubię/ i trochę czasu potrzeba na rozpracowanie nowego układu - u mnie to zawsze 'metoda prób i błędów, aż załapię wszystkie potrzebne funkcje.
Ja najchętniej wymieniałabym tylko baterie kolejne, nikt tego nie robi, bo nie warto a szkoda - przyzwyczajam się do przedmiotów i nie lubię wyrzucać sprawnych, dobrych rzeczy.
Witam wtorkowo
Wczoraj miałam baaaardzo dłuuuuugi dzień. Sporo popracowałam żeby dzisiaj móc się cieszyć efektami. Zapakowaliśmy 430 paczek żywnościowych i dziś od rana wydawaliśmy. Ludzi potrzebujących i bezdomnych niestety nie brakuje. Ale za to powiem Wam, że ta ich radość daje ogromną satysfakcję i potem już człowiek nie myśli o tym, że się napracował, bo liczy się tylko efekt. Ja w zamian dostaję tyle pozytywnej energii, że starcza mi na długo
Rano się zdziwiłam, bo wszystko było białe i dość mocno przymroziło.
Wracając z pracy zrobiłam ostatnie, małe zakupy. Właśnie skończyłam ogarniać chałupkę i teraz chwila przerwy. Jutro przyjeżdża Połówek. Jupi! Obiad mam już ugotowany. Pospieszyłam się z tym, bo w planach ryba po grecku. Będę ją robić jutro i szkoda mi czasu na inne rzeczy. Hm...tylko tak się zastanawiam kiedy mam przekładać piernik masą...? Może dzisiaj? Zobaczę na wpisy z zeszłego roku (w Kawiarence) i przypomnę sobie kiedy to robiłam.
Wspominaliście o 12 potrawach. U mnie w zasadzie nikt ich nie liczy. Sądzę, że nigdy nie było aż tyle. Zazwyczaj przygotowujemy to, co wiemy, że uda się zjeść. Z tego powodu zastanawiam się czy gotować zupę grzybową. Jak zjemy barszcz z uszkami, to potem już nie ma komu sięgać po kolejną zupę.
Tak sobie pomyślałam, że jak rodzina jest duża, to te 12 potraw ma sens, bo jeden zje to, drugi coś innego i w sumie większość jest powyjadana, Przy małej ilości osób, to potem zostaje i zaczyna się jedzenie na siłę a tego baaaardzo nie lubię. Jedno jest pewne karp musi być, bo u nas wszyscy go jedzą. Zawsze przyprawiam dużą ilością mielonego kminku co niektórych zaskakuje, że wtedy znika z talerzy najszybciej Dzięki kminkowi znika ta "mulistość" i trochę smakuje jak mięso
O jej, jak mi dobrze To co, było najbardziej stresujące w pracy już mam za sobą a domowe zadania w większości zrobione. Teraz zostaje tylko pichcenie. Muzyka świąteczna płynie z głośnika, półka przy oknie wystrojona lampkami robi klimat. Jeszcze tylko zapalę świecę i na spokojnie przeglądnę stary wątek z minionego roku żeby sprawdzić czy to może dziś już czas na przekładanie piernika masą...?
O jej, już 16.30. Zapomniałam, że nie jadłam obiadu. No to może najpierw obiad...?
Alidab, cały czas jesteś w moich myślach... Chcę tylko jeden prezent pod choinkę - napisz, że już wszystko jest w normie, że już nie ma powodu do zmartwień...
Ps. Właśnie doczytałam w starym wątku, że robiłam masę 21-go więc nie ma dziś odpoczynku - zabieram się do przekładania piernika
.
No, planowane na dziś prace zrobione i odfajkowane. Jutro jakieś pieczenie.
Nawet zdrzemnęłam się chwilę, bo jakoś tak bardzo mi się ziewało.
Wczoraj pogadałam dłuuugo z koleżanką z Częstochowy. Zdzwoniłyśmy się z życzeniami świątecznymi. Dacie wiarę, pracowałyśmy w tym samym banku, tzn. oczywiście w oddziałach tego samego banku. Bywając na różnych naradach czy kursokonferencjach zaprzyjaźniłyśmy się. I tyle już lat, a my pamiętamy o sobie i podtrzymujemy kontakty.
Alidab, odezwij się, jeśli możesz.
Ja też czekam na wieści!
Szukałam przepisu Smakosi na przełożenie piernika /oczywiście nie znalazłam/, ale za to znalazłam przepis na Bacówkę... po świętach muszę zrobić.
Jednym słowem "nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło" Będzie "bacówka"
Jeśli chodzi o masę do piernika, to nie jest to mój przepis . Autorką jest nasza Alidab
A widzisz, a ja szukałam u Ciebie, choć zajrzałam też do Alidab, ale jakoś zbyt pobieżnie. Dzięki.
Witam :)
I już środa - finał gotowania i pieczenie na tapecie.
Wczoraj ciasto wyszło jak trzeba - Siostra zadowolona, nagotowała pewnie wielkie michy uszek i pierogów /ciasto z 1kg mąki, więc duża porcja dla 3ch osób/.
Obiecała mi też pierogi ziemniaczano-pieprzowe, uwielbiam je a rzadko gotuję, bo sama musiałabym je pożerać, eM takich nie lubi.
Dzisiaj moje uszka pieczarkowe ugotuję i bulion do barszczu.
Potem tylko makowy mix owocowy wg makusi i sernik, ciastka dojadą jutro.
Zakupy końcowe - mięso, jaja i owoce.
Potem tylko telefony do rodzinki, znajomych i można świętować.
Pozdrawiam
Smosiu, zdradź co to za pierogi pieprzowe...
Ciasto dowolne, wiadomo - każdy lubi inne /polecam jednak lekko twardawe czyli jak makaron/.
Farsz:
- ziemniaki obrane ugotować, w osolonej wodzie, odcedzić i utłuc na miazgę;
- cebulę drobno posiekać i przysmażyć na ulubionym tłuszczu /jeśli olej to malutko, by farsz nie pływał przy nadziewaniu/ - na złoty brąz;
- do ziemniaków dodać cebulkę /kiedyś kupiłam gotową prażoną, by sobie ulżyć w gorącym okresie/,
- dosolić jeśli trzeba, wsypać duuużo świeżo zmielonego pieprzu czarnego lub innego ulubionego. Można dodać masło, by masa była odpowiednio plastyczna, nie rozpadała się przy nadziewaniu ciasta.
Musi wyjść smak mocno pieprzowo-cebulkowy by pierożki nie wyszły mdłe, bleee
Farsz dokładnie wyrobić, odstawić i ostudzonym nadziewać placki pierożane.
Smacznego
To wszystko, a smaczne aż mi ślinka buzuje na samą myśl.
Po przysmażeniu/odsmażeniu pirogów następnego dnia, na brąz rewelacyjnie komponują się z mięskami świątecznymi.
U nas obowiązkowo na wigilię, do maminej kapusty z grzybami /duuużo/ suszonymi, mogą być też mrożone /u mnie lidlowe prawdziwki/ bez grochu - bo nie przyjął się u nas.
Na zdrowie
Smosiu, dzięki, że w tym nawale robót znalazłaś czas. Zapomniałam dodać, że to nie musi być już, ale dzięki, zrobię po świętach, bo teraz już mam zamrożone normalne ruskie.
Cebulka prażona to też moje odkrycie od pewnego czasu. Ja nie mogę cebuli smażonej, ale tą i owszem i mam odpowiedni smak, żadnej roboty , a i wątroba nie protestuje. Dzięki.
Podobnie robie ziemniaki z serem :) Mniam :)
https://wielkiezarcie.com/przepisy/ziemniaki-z-serem-pychotka-30040793
Zapisałam i niebawem, dla siebie, wypróbuję.
EM z ziemniaków jada chętnie tylko: placki lub frytki.
Ja je wielbię, aż za bardzo, w każdej postaci.
Dzień Dobry w środku tygodnia
Widzę,że u Was prace wrą. U mnie nieco słabiej. Wczoraj namoczyłam groch,a dziś z rana ugotowałam. Teraz warze do niego kapustę. Przez tą nogę męczę się jak nigdy. Piernik wczoraj córka przełożyła marmoladą śliwkową i niezawodną masą orzechową od Alidab. Jest prosta ale za to super smaczna. W tym roku miałam chęć zrobić masę do piernika babci Alidab,ale szyki zostały pomieszane.
https://wielkiezarcie.com/przepisy/masa-do-piernika-z-kartki-mojej-babci-30028347
Dziś o ile się nic nie zmieni córka będzie piekła makowca i ciasteczka świąteczne z orzeszkami laskowymi. Brat dziś znowu dzwonił,że zamiast szynki dostanę boczek wędzony ,białą kiełbasę i baleron. Aż mi głupio,a on mówi,że jest szczęśliwy ,że może obdarować swojską uwędzoną przez siebie wędliną i ,że komuś smakuje
Mąż wczoraj zrobił zakupy-schab i filet z indyka. Także wiadomo co będzie na świąteczny obiad
Oglądałam w nocy ''300 mil do nieba''. Myśle,że kiedyś widziałyście ten film. To o dwóch chłopcach,którzy schowani pod tirem dostali się promem do Szwecji. Całkiem nie dawno czytałam o ich losach i nigdy nie pożałowali,że wyrwali się z komunistycznej Polski,choć jeden z nich wrócił na stałe do kraju w 2010 roku.
Witam, kłaniam się wszystkim i zmykam do kuchni.
Super, masz czas na oglądanie - jak to nie ma tego złego /co by nam nie wyszło /.
Oglądaj ile wlezie, odpoczywaj i pozwalaj by ktoś dbał o Ciebie, a nie odwrotnie.
A brat superowy - oby takich jak najwięcej
Pozdrawiam:)
Dzisiaj najpierw do dentysty, czyszczenie potem do pracy.
Wieczorem nastawię kapustę z grzybami.
Wczoraj nastawiłam buraki na barszcz, dodałam żurawinę, jabłko i ciutke octu balsamicznego. Zobaczymy. Oryginalny przepis jest na ocet, ja daję sok z cytryny, teraz pokusiłam się jeszcze o z łyżkę balsamicznego. Zobaczymy jak wpłynie na smak.
Jeszcze jutro wywar warzywny, połączyć wszystko.
Jutro też sernik trzeba upiec, rano w Wigilię połączyć wszystko. Ostatnie ogarnianie chałupy i można zaczynać święta.
Ja nie mam kogo obdarowac tym co uwedze. Moi znajomi nie bardzo wiedzą co z tym zrobić, zamerykanizowali się. Amerykanie w domu nie jedzą praktycznie wędlin, jak już to idą gdzieś na kanapki. Kiedyś dałam koleżance, to mi przyniosła po kilku miesiącach na polskie spotkanie, żeby skroić (miała zamrożone). W Polsce bym nie wedzila, bo nie mam warunków.
Właśnie mnie olśniło, dlaczego nie lubię ruskich, choć leniwe, u mnie podobny skład, tylko na słodko bardzo mi smakują. Zastanawia mnie to od lat.
I dzięki pierogom pieprzowym wiem.
Nie lubię łączenia węglowodanów- o ile nie są częścią składową. Nie jem chleba do czegoś z ziemniakami czy makaronem. Jak zupa z makaronem to już nie ziemniaki, ryż czy kasze.
Jedyny wyjątek to krupnik.
Moja córka uwielbia ruskie, robi sama, ja tylko wyrabiam jej ciasto na pierogi. Za każdym razem próbuję jednego, często zostawia nam porcję, którą potem zabiera, bo ja się nie mogę przełamać.
No i właśnie doszłam...ziemniaki i ciasto pierogowe, połączenie, którego mój umysł nie chce zaakceptować.
Tez staram się nie łączyć węglowodanów i białek, ale nieraz się po prostu nie da i już.
Ja to staram się jeść bezweglowodanowo teraz, trochę w kierunku keto (nie żeby trzymać zasad, ale wypróbowywać i wykorzystywać przepisy, które mi smakują).
Ale są wyjątki.
W każdym razie dopiero teraz uświadomiłam sobie dlaczego ruskie nie są w moim typie, nigdy ich nie lubiłam, a moje dzieci przepadają. Do dzisiaj nie łączyłam faktów, choć o swojej niechęci do jedzenia kilku grup węglowodanów na jeden posiłek wiem od dawna.
Najważniejsze, żeby trzymać się tego co się ustaliło np.odpowiedniego odżywiania, bo jak ja słyszę, ze ktoś schudł tyle i tyle na diecie ketonowej, a potem przytył, bo nie może oprzeć się słodyczom do granic możliwości, no to chyba cos nie tak? Jak mówi moja koleżanka w przyrodzie powinna być zachowana równowaga, trochę tego trochę tamtego a organizm sobie poradzi
Jak to nigdy nie wiadomo gdzie wiedzę życiową czy raczej żarłokową można znaleźć
Cieszy mnie, pomogłam choć tyle, przypadkiem jak zwykle bywa z wieeelkimi odkryciami
Witam wieczorkiem w środę :)
Wczoraj koleżanka zaprosiła mnie na kawę i deser lodowy, wiec poszłam, mowie sobie: godzinka- dwie i będę z powrotem, ale jak się rozgadałyśmy, to wróciłam po ciemku i wszystkie moje plany wzięły w łeb
Dzisiaj musiałam nadganiać i pranie i sprzątanie i pichcenie
Przetarłam okna tylko od wewnątrz, a jak przetarłam, to zaczęłam prac firanki i zasłony, do teraz ostatnie zasłony się piorą, reszta już pięknie wisi i muszę przyznać, ze od razu zrobiło się jaśniej i bardziej swiezo-nie wiem jak to wytłumaczyć, ale tak jest :)
Przełożyłam blaty piernikowe masa i powidłami. Na samym początku ustawiłam wszystkie blaty równo jeden na drugim, a potem zrobiłam z tego 4 wstępne pierniki-taki eksperyment, bo w zeszłym roku zrobiłam 3. I tak 3 z nich przełożyłam powidłami z czekolada, oraz masa orzechowa a czwarty, przełożyłam masa grysikowa, bo miałam na ten grysik wielką ochotę ;)
Oba przepisy pochodzą od alidab :)
Niestety nie zdążyłam upiec sernika, ale to zrobię jutro :)
Widze dziewczyny, ze niektóre z Was już prawie wszystko na ukończeniu, naprawdę podziwiam
Pozdrawiam serdecznie :)
Kto finiszuje, ten finiszuje - ja w polu i to szczerym, gdzie ptaki zawracają.
I dla nich, tych zwracających ptaków mam akurat wszystko.
My nadal bez ryby.
Sernik zaraz też będę piekła - który ?? nie wiem, chodzi mi po łbie taki z delicjami /mam je od wczoraj/ ale ten megusiowy też fajny i kalinowski lubię.
A niby od przybytku głowa NIE boli
Pozdrawiam :)
Witam i zmykam :)
do garów i pieczenia.
Porządki odfajkowane, bez szczegółów bo i po co /przecież nadchodzą Święta a nie sanepid /.
Zleciało nie wiem kiedy, a ja jak ten mój zaprzyjaźniony ślimak Felek wolniutko i po omacku czyli na chybił-trafił ten nasz domek szykuję. W środeczku już mam świąteczny nastrój, niestety ogródek jeszcze bez blasku i ozdóbek - chyba jutro z eM'em powalczymy, oby tylko nic nie padało z nieba.
A u moich sąsiadów w tym roku piękniej niż zwykle, aż oczy mrugają od blasku - nowe pomysły, pięknie ustawione, super im to wyszło
Pozdrawiam i posyłam dobre fluidy, by kapucha smakowała i barszczyk pięknie pachniał a rodzinka radośnie wszystko pałaszowała /o nie zapominajcie, one też czekają na poczęstunek - rybka lub wołowinka będą chyba okiej, jak nasz Tofcio miauka/.
Pa :)
Witam w wigilię Wigilii
Ja juz nie pracuję,ja już świętuję. Przed chwilą odjechali goście. W jednym czasie zjechali się brat z rodziną i mój tata. Posiedzieliśmy przy makowcu i pierniku. Udały się świetnie. Staropolski przeszedł masą i rozpływa się w ustach.
W prezencie dostałam zestaw świątecznych swojskich wędlin. Tyle tego,że do samego Nowego Roku będzie co jeść. Normalnie szok Do tego jeszcze wór ziemniaków a nawet kalendarz ścienny z moimi ulubionymi kotami
Dostałam mnóstwo pozdrowień i powrotu do pełnosprawności od wszystkich znajomych
Pozdrawiam Was serdecznie. Na dworze prawdziwa zima i śnieg dalej pada,na to wygląda,że Święta w tym roku będą pełne uroku, bo białe
Staropolskim obyczajem,
gdy w Wigilię gwiazda wstaje,
Nowy Rok zaś cyfrę zmienia,
wszyscy wszystkim ślą życzenia.
Przy tej pięknej sposobności
i ja życzę Wam radości,
aby wszystkim się darzyło,
z roku na rok lepiej było.
życzy Mariola
Oby wszystko się spełniło
Dziękuję Mariolu i życzę Tobie także wszystkiego dobrego
Mariolko gdzie nam zginelas?
ja tez Tobie zycze
Wspaniałych świąt Bożego Narodzenia
spędzonych w ciepłej, rodzinnej atmosferze,
samych szczęśliwych dni w nadchodzącym roku
szampańskiej zabawy sylwestrowej
Basia
No to się biorę za kuchnię. Kapusta, wywar, sernik, to plan na dzisiaj. I trochę ogarniania, choć deleguje to na męża.
Mam wolne, choć jeszcze wczesnym wieczorem miałam iść do pracy. Ale potem dostałam smsa, że mam wolne.
Więc wykorzystam.
Na razie kawa z internetem , w ciszy i spokoju.
Sernik w piekarniku.
Ten przepis na spód na 50 g masła i 150 g mąki migdałowej, co go wcześniej podawałam, starcza na dużą blachę, z tych mniejszych - myślę, że jakieś 40 na 30, może ciut mniejsza na cienką warstwę, ja tak lubię, jak ktoś lubi więcej ciasta lub na taką super długą blachę, wtedy podwójnie albo z półtora porcji.
Zaraz połączę buraki z wywarem, zrobię sałatkę tradycyjną, będzie dziś na obiad, co zostanie na jutro. Koleżanka przyniesie swoją, będzie co jeść.
U mnie poczynania do Wieczerzy wigilijnej w toku. Grzyby zamoczone,na zupę grzybową wg receptury Uretana. Jutro z rana gotowanie. Suszone owoce też.
Płaty karpia wyjęte do rozmrożenia.Dobrze,że kupiłam wcześniej. Brat przyjechał na stawy po karpie,a tu,nie dość ,że samochodów sznur,to jeszcze ich brakło ...
Ogólnie luzik jak nigdy,a byłam nieźle podłamana,no bo jak dadzą radę beze mnue,a tu idzie całkiem fajnie
A u Was jak tam?
To swietnie, ze tak sobie radzisz.Ja padam,wlasciwie to wszystko zrobilam zostalo lukrowanie i pakowanie prezentow dla wnukow.My dorosli mamy sie cieszyc chwila.......bez prezentow.Co prawda dostaje co roku od corki kalendarz ze zdjeciami jej rodzinki.Wigilia u Kasi,ale ja znowu bede sie tlukla z garami i ciastami." nie bede dzieci karala tym czego nie lubia"to dewiza mojej corki.A my nie bedziemy na wigilie jesc zupy brokulowej i brukselki.Jak nas wirus nie zabije to nastepne swieta wyjezdzamy do cieplych krajow.Mam tego dosc.
A mnie Boże Narodzenie trzyma w domu, jakoś nie umiem myśleć o wyjeździe. Na Wielkanoc to co innego, już wyjeżdżaliśmy kilka razy, szczególnie, gdy akurat w tym czasie dostałam wolne z pracy.
Na białe Boże Narodzenie to marne szanse.
U mnie jest kolorowe - od kwitnących kamelii, tutaj to zimowe drzewa i krzaki, w zależności od odmiany i przycinania, kwitną od grudnia do lutego. Za pierwszym razem myślałam, że to ktoś sztuczne kwiaty poprzypinal do krzaków. Dalej ostrokrzewy owocują teraz, to taki tutejszy symbol i dekoracja Bożego Narodzenia - zielone gałązki z czerwonymi kulkami. I kardynaly (ptaki), które w sumie to nie wiem czemu są związane ze świętami, bo są całym rokiem, to prawie jak lokalne wróble (tych nie ma, tylko jakaś mini odmiana).
Witam. Dziś tylko życzenia będą.
Magicznych Świąt Bożego Narodzenia – zdrowia, spokoju, radości i odpoczynku, a także dystansu do codziennych spraw i nadziei, że 2022 rok przyniesie same dobre chwile!
Niech ten wyjątkowy czas będzie wypełniony rodzinną atmosferą i aromatem wybornych wigilijnych potraw.
Alicja
Wczoraj dokończyłam lukrowanie pierników, upiekłam sernik i specjalnie zmieliłam dobry ser, dzięki temu wyszedł sernik taki jak powinien wyjść a lukrowałam spontanicznie, czyli zamiast wody dodałam kawy z ''kociołka'' i 2 kostki czekolady no i cukier puder oczywiście, trochę podgrzałam i wyszedł super lukier :)
Wczoraj to w ogóle miałam jakieś spontaniczne pomysły
Dzisiaj resztki do ogarnięcia a wieczorem jedziemy do Łowiczanki na spotkanie wigilijne. Nigdy nie byłam, wiec warto chociaż raz w życiu spróbować :)
Basialis - No ja raczej na ten okres zimowo-swiateczny nie pojechałabym za nic na świecie do ciepłych krajów, bo po prostu klimat by znikł ;)
Pozdrawiam serdecznie :)
Przy wigilijnym stole łamiąc opłatek święty
Pomnijmy,że dzień jest radosny,z miłości poczęty.
Że jako mówi nam wszystkim dawne odwieczne orędzie
Z pierwszą na niebie gwiazdką,Bóg w naszym domu zasiędzie.
Sercem Go przyjąć radosnym,na ścieżaj otworzyć wrota.
Oto co czynić nam każe-MIŁOŚĆ największa cnota.
WESOŁYCH ŚWIĄT
Piękna jest radość w Święta,
Wszystkiego najlepszego z okazji Świąt Bożego Narodzenia zycze wszystkim zagladajacym do Kawiarenki.Dziekuja bardzo za zyczenia od Was otrzymane. BLCiepłe są myśli o bliskich,
Niech pokój, miłość i szczęście
Otoczą dzisiaj Was wszystkich!
Zdrowych wesołych świąt takich normalnych w zdrowiu i szacunku dla drugiego człowieka.
Pędzę z życzeniami i tyle, bo jeszcze kurs do Siostry, sklepu mnie czeka
Wesołych i spokojnych Świąt Wam wszystkim życzę
Witajcie świątecznie
Rozpisywać się nie będę, bo wiadomo jak to jest teraz...trzeba jeszcze trochę postać w kuchni, ale pamiętałam o kawiarenkowej ekipie i nie wyobrażam sobie nie wskoczyć tu choćby na chwilę.
Przesiąknięta zapachami pasztetu, kajmaku, zakwasu z buraków itp. pędzę do Was żeby życzyć wspaniałych, radosnych i pełnych magii świąt. Niech Wam nic nie zakłóci tego wyjątkowego czasu. Bądźcie zdrowi i szczęśliwi.
Uściski - Emila
Ps. Załączam podziękowania za wszystkie, piękne słowa od Was.
Szkoda, że nie można przesłać zapachu świerkowego...więc chociaż to...
Z okazji Bożego Narodzenia przesyłam Wszystkim serdeczne życzenia
A w szczególności zaś Nadii,która celebruje kolejne Urodziny
W tym Wyjątkowym Dniu przyjmij Droga Koleżanko najserdeczniejsze życzenia
To ja pozwolę sobie podpiąć się pod Twoją "przypominajkę"
Nadiu, wszystkiego, co najlepsze dla Ciebie - niech się spełniają marzenia i zdrowie nigdy nie opuszcza. Niech Cię otaczają każdego dnia tylko dobrzy i kochający ludzie. Szczęścia i miłości
Wszystkiego najlepszego świąteczna dziewczyno!
Sto lat, sto lat, niech żyje Nadia nam
sto lat, sto lat, niech żyje, żyje nam.
Jeszcze raz, jeszcze raz, niech żyje, żyje nam,
niech żyyyyje nammm!
to śpiewałam ja, Almanka...
Wszystkiego najlepszego w dobrym zdrowiu i miłym towarzystwie.
Kochane dziewczyny, dziękuję serdecznie za przepiękne życzenia zarówno urodzinowe jak i świąteczne -Koffam Was
Witam w Św.Szczepana
Piękna pogoda od rana. W ogóle całe święta magiczne,bo w śniegu
Wczoraj odwiedził mnie brat z rodzinką. Przywieźli mi kilka smakowitości,bym nie musiala szykować z powodu nieszczęsnej nogi Zachwyciła mnie smakiem sałatka jarzynowa. Powiecie,a cóż w niej takiego zachwycającego,ot zwykła nieśmiertelna pojawiająca się niemalże na każdym stole. A dla mnie wyjątkowa,bo z dodatkiem jabłka. Nigdy wcześniej go nie dodawałam,moja Mamusia też nie,więc kosztowałam takiej pierwszy raz i super smakuje
Z ciekawości polukałam na Wielkim Żarciu czy w przepisach na jarzynową są jabłka i ku mojemu zdziwieniu są Wychodzi na to,że całe życie brakowało mi jednego składnika ,który jest tzw kropką nad i
Człek się uczy całe życie.
A Wy dziewczyny jak robicie i czy w ogóle jeszcze? No i jak mijają Wam Święta? Odpoczęłyście chociaż? Pozdrawiam świątecznie
Sałatka warzywna, w każdym domu inna. U mnie nigdy z jabłkiem nie było, choć wersja znana, bo w zaprzyjaźnionych domach była z jabłkiem właśnie. Mnie nigdy nie smakowała, ze względu na teksturę, chrupiace jabłko pomiędzy miękkimi warzywami. U kogoś zjeść mogę, ale żeby sama robić.
W mojej jest musztarda, ona nadaje pazur całości, niektórzy nie dają.
O i musztardy też nigdy nie dodawałam. Zawsze tylko sam majonez,sól i pieprz.
Warzywa to marchew,pietruszka,seler,ziemniak jeden lub dwa,groszek konserwowy,no i ogórki kiszone.Tych było najwięcej.Czasem dodawałam cebulkę lub pora. Za to jabłko było mi zawsze obce. Bratowa dodała kwaskowe, Bardzo mi smakowała,być może była tam też musztarda,nie wiem ,bo nie wyczułam,ale zapytam.
Ja pietruszki i selera nie daję, nie lubię smaku na języku. Czy były u mnie w domu - nie pamiętam, być może, bo jakby nie było ta sałatka to ratowanie resztek pozupowych. Teraz to gotuje się warzywa osobno, kiedyś nic się nie mogło zmarnować.
Moja sałatka to marchew, ziemniaki, ogórki u mnie zazwyczaj konserwowe, bo sama kiszonych nie robiłam, jajka, groszek konserwowy, wszystko w ilości po równo. Sos to majonez i musztarda.
Oczywiście pieprz, sól rzadko, bo warzywa solone w trakcie gotowania.
Witam już prawie poświątecznie. No i dobrze... ja chyba nie lubię świąt...
Człowiek narobi się przed, a potem znowu je i je, żeby się nie zmarnowało.
W dzień było słonecznie, teraz robi się szaro, ale głównie mgła rozlewa się wokół i opada coraz niżej. Wiem, wiem, Wy tam na zachodzie jeszcze mroku nie macie.
Sałatkę jarzynową nawet lubię, zawsze w domu rodzinnym była na każde święta. U mnie w tym roku była inna, ale jeśli ją robię to zawsze obowiązkowo z jabłkiem, no i musztarda też jest.
A tak na marginesie, jabłko jest mniej twarde niż ogórek...
Pozdrawiam.
Zależy jakie jabłko,bo są twarde ale i miękkie.
Chyba nie lubisz Świąt? Bo pewnie za dużo na siebie bierzesz i za dużo robisz,a żołądek przecież tylko jeden. Poza tym jeszcze szykuje się Sylwester i Nowy Rok.
Zawsze po Świętach robiłam bigos i pasztet. Kapustę mam,kiełbasę i boczek swojski od brata. Prawie nie ruszyliśmy. Obiadu wczoraj nie było. Za to jedliśmy kapustę z grochem. Widać nie osączyłam jak trzeba,bo była dość kwaśna,przynajmniej mnie się tak wydawało,bo mąż i dzieci chętnie jedli. Dziś już obiad był z dwóch dań ,no i ta kapusta
Z ciast prawie wszystko poszło.Piernika została tylko resztka. Upiekłam 3 keksówki.2 poszły do Taty,a jeden sobie zostawiliśmy. Makowca też już nie ma.Dziś ostatek poszedł do kawy,ale są jeszcze ciasteczka z orzechami i pierniczki. Jutro odpoczynek i na śniadanie owsianka a na obiad żurek.
Tez nie lubie tych swiat, teraz potrzebuje duzo wiecej czasu zeby cos przygotowac......a to mnie wkurza.
U nas tez rano było mgliście i dodatkowo mokro.
U nas zawsze gotowało się warzywa osobno,nie obrane. Mają taki fajny posmak. Z warzyw z rosołu czasem robię ale to nie to.
U nas zawsze warzywa gotowało się razem w mundurkach a jak ostygły, to się obierało i kroiło w kostkę. W przedzdzien kroilo sie ziemniaki, marchewke, korzen pietruszki i seler, oraz ogórki kiszone i korzeń pora, doprawiało sola i pieprzem i do lodówki na cala noc. Na drugi dzień reszta składników, a więc ugotowane jajka, jabłko, musztarda, majonez i groszek i ewentualnie jeszcze doprawić.
Jeżeli jabłka są kwaśne, to jeszcze u nas szczypta cukru do sałatki była.
Ja tez nie lubie z jablkiem,nie smkuje mi.
Musztarda tez obowiązkowa :)
Witam wszystkich prawie poświątecznie . Jabłka nigdy nie dodawałam do sałatki i nigdy nie miałam okazji spróbować. Moja sałatka to - ziemniaki (przewaga), marchewka, pietruszka, seler, ogórki kiszone lub konserwowe, cebula, groszek konserwowy (niekoniecznie). Przyprawy - sól, pieprz, musztarda, majonez, trochę cukru i woda z ogórków.
Witaj Grażka
A jajka dajesz? ja daję ,tylko zapomniałam o nich napisać.
A swoją drogą jeszcze raz podziękowania za przepis na ''Sałatkę ostatnio ulubioną''. Mistrzostwo smaku Goście co u mnie byli na początku grudnia brali przepis,tak im smakowało. A zaskakujące jest to,że wyczuwali smak doprawionej piersi z kurczaka. A nie było tam mięsa ani kęsa Wszystko wg przepisu.
Pozdrawiam Cię Grażko i zapraszam do kawiarenki
Miłego świątecznego wieczoru
Jajka dodaję rzadko, najczęściej podaję z kiełbaską na gorąco i wtedy, jak dla mnie, za dużo białka.
Sałatka ostatnio ulubiona to przepis grazki35
Ale skucha
Za to przy okazji dodam,że bardzo lubię Twoją sałatkę porową i robię do dziś.
Mojej teściowej tak zasmakowała,że robi na każde święta a przedtem robiła tylko jarzynową
Woda z ogórków?
Tak Nadiu - niedużo (jeden - dwa "chlusty" ), ale super dodaje smaku. Jest też bardziej wilgotna, nam bardzo smakuje.
Ciekawy pomysł ,ile przy okazji się można dowiedzieć. A te chlusty,to prosto ze słoika czy na łyżki? Wg mojego wyobrażenia to wyjdzie gdzieś 4 łyżki?
Sałatka jarzynowa u mnie tez była no i tradycyjnie z jabłkiem. Jabłko dodaje takiego lepszego smaku :)
Swieta, swieta i po swietach...........dzieci z wnukami byli na obiedzie a my padamy.Dobrej nocy, wypocznijcie dziewczynki!!!
Witam poświątecznie
Niestety jestem w pracy a tak by się przydał jeszcze jeden dzień wolnego. Święta to potrafią człowieka wymęczyć Żartuję. Fajnie było. No ale co by nie gadać, to trochę się "narobiłam". Wczoraj na szczęście nigdzie nie musieliśmy iść i gości też nie było więc mogliśmy się trochę nacieszyć swoją choinką. Wcześniej nie było okazji, bo chyba najwięcej czasu przesiedziałam w kuchni.
Nie wiem czy ze zmęczenia czy co, ale jeść się nie chciało więc też się nie przejadłam. Jeśli chodzi o potrawy, to najlepiej smakowała mi ryba po grecku - w tym roku wyszła doskonale. Karp też był super. Sernik nie do końca. Zrobiłam inny, niż zwykle. W smaku ok, ale jakoś się "kruszył - sypał". Spód zgodnie z podpowiedzią Ekkore był z mąki migdałowej. Fajne rozwiązanie, bo robi się szybko. Piernik jak zwykle wyszedł przepysznie. Odpowiednio zmiękł, masy do przełożenia robię zawsze z podwójnej porcji więc smaczków w nim było baaaardzo dużo. Powidła dały trochę kwaśności a mleczna czekolada otuliła całość i nie pozwala wysychać. A! Jeszcze zapomniałam wspomnieć o pasztecie. Na próbę robiłam pół na pół z wołowiny i indyka. Dałam sporo warzyw więc nic nie było suche. Wyszedł delikatny ale wyrazisty, bo z zielonym, marynowanym pieprzem.
Szkoda, że nie mam teraz urlopu, bo smaki na potrawy pojawiają się u mnie zazwyczaj po świętach. Lodówka póki co pełna a ja za biurkiem więc niestety muszę się obejść smakiem.
Wspominaliście o składnikach sałatki jarzynowej. U mnie w domu nie dodaje się jabłka, ale to zaledwie od kilku lat, bo wcześniej zawsze (jak pamiętam) było. Sałatka, to domena mojej Mamy. Hm...muszę się zapytać czemu właściwie nie ma w niej już jabłka...?
No nic, zrobię herbatę i zabiorę się za pracę, ale nie mam jakoś chęci. Leń mnie dopadł na całego.
Udanego ostatniego tygodnia 2021 roku
U mnie podobnie. Piernik wyszedł wspaniale i choć początkowo masa była jasna ,tak potem ściemniała i piernik był fajnie brązowy. Mięciutki. Polewę zrobiłam z masy orzechowej Alidab ,a przełożyłam też tą masą i marmoladą śliwkową.
Witam. Dobrze, że już wracamy do normalności... Jednak święta to głównie chyba dla dzieci... pamiętam, ileż radości dawały mi /nam/ w dzieciństwie.
Ale wtedy to Mama się krzątała...teraz przyszło mi spędzać tak dużo czasu w kuchni, że kiedy już nadchodzi czas świętowania i konsumpcji, na nic nie mam ochoty, nic mi nie smakuje /poza barszczem z uszkami/, bo jestem już tak "napróbowana" i "nawąchana", że jeść się nie chce.
U mnie zima w pełnej krasie, mroźno, biało... ale i tak wolę wiosnę i czekam na nią z utęsknieniem.
Trzymajcie się zdrowo, aby jakoś dotrwać do powitania Nowego Roczku, może będzie lepszy? czy to marzenie ściętej głowy? /tak się mówi?/.
Witam w poniedziałkowy wieczór:)
Nie wiem, jak u Was jest, ale ile razy wchodzę na Wz, czy tylko zmieniam strony, no że klikam, żeby cos zobaczyć, przeczytać, to za każdym razem pojawia mi się... Drogi Użytkowniku....bla, bla, bla...AKCEPTUJE ....i to trzeba koniecznie kliknąć, bo inaczej możesz tylko pomarzyć o wielkim żarciu.
Rozumiem jak to się pojawi raz, ale wciąż, kilka razy, to cos nie tak?
Czy Wy też tak macie? Az się nie chce wchodzić przez to na stronę :(
Trochę z pozytywnej strony, to u mnie cieszą się powodzeniem śledzie i sałatka warzywna a ze słodkości to sernik i piernik staropolski. Zrobiłam nawet takie pierniczki z tego ciasta, polałam polewa i jak zmiękły to smakują jak te z Torunia :D
Dzisiaj jeszcze czekam na gości, zamówili się na sernik, ale dostana i piernik ;)
Wczoraj miałam dziwna historie.
Otóż kot załatwił się do kuwety, trzeba było sprzątnąć i otworzyć drzwi od ogrodu, żeby trochę świeżego powietrza napłynęło. Kot w międzyczasie wyszedł na dwór a ja po jakimś czasie widze, ze gołąb wszedł na próg mego domu i nie wie co ma zrobić.
Stwierdziłam, ze jak mu się pokażę, to od razu odfrunie, ale nie zrobił tego. Dlatego, ze od strony ogrodu napierał na niego mój kot no i ten wlazł do domu ku mojemu zaskoczeniu i zgrozie.
Jak gołąb szybciej spacerował, to kot tez szybciej, jak zwolnił, to kot tez zwolnił. Myślałam, że gołąb się nawróci i ucieknie przez drzwi, a ten włazi mi na korytarz i idzie dalej a kot za nim...
W końcu złapałam kota za ogon i włożyłam na ręce, co ten zareagował syknięciem, a gołąb zdezorientowany skierował się, o zgrozo, do mojej sypialni.
Kota zostawiłam na korytarzu, zamknęłam drzwi, otworzyłam okno, odsunęłam firankę i czekam, aż hrabia odleci. Niestety, okazało się, że zaklinował się miedzy szafa a ścianą i ani rusz. Musiałam go delikatnie złapać (nawet się nie szamotał, może pomyślał ze to jego kres życia) i kiedy posadziłam go na parapecie, ten od razu odfrunął.
Kamień z serca, ze się udało :)
Kot oczywiście pół dnia był obrażony na mnie, ale mnie to lotto
Najważniejsze, ze wszystko dobrze się skończyło
Pozdrawiam serdecznie ;)
Ta akceptacja tez sie u mnie pojawia, ale sporadycznie i wcale mi nie przeszkadza.
Od momentu wejścia na WZ i odpisania na Twój komentarz Basiu, aplikacja pojawiła się u mnie już 6 razy
Widocznie Cie polubila,masz prawo byc niezadowolona.
Nadiu pędzę z życzeniami urodzinowymi
najlepszymi bo szczerymi:
zdrowia i pomyślności wszelakiej, dużo radości, nawet bez powodu czyli ogólnego błogostanu.
Bądź zawsze młoda duchem i spełniaj swoje najskrytsze marzenia, bo na to zasługujesz jak mało kto na tym świecie.
Laurka własnoręcznie obcykana:
Smosiu serdecznie dziękuję za piękne życzenia urodzinowe i śliczną naturalna laurkę
Smosiu,przepiękne są te Twoje oczary. Chyba się rozrosły od ostatniej zimy? Oczarowują ze zdjęcia a co dopiero koło domu. Wspaniałe jak i ich piastunka. W końcu ile się serca włoży w pielęgnację,tyle potem oczarowania przed oczami
Dziękuję .
Rosną jak dzikie , już ciasno im i nam, bo miejsca malutko a roślinek pełno.
Muszę ciąć je i to mocno.
Witam:)
w mroźny poranek. Zima trzyma nas za nosy i nawet na spacer nikt nie chce wyjść, ale w odwiedziny do rodziny trzeba.
Odtajam po bieganiu wokół kuchni i zwierzaków.
Wszystko wyszło pyszne /barszczyk, uszka, mięsko/ i ciekawe /sernik z deli-ciastkami, inne miałam, nie delicje/.
Najbardziej smakowały indycze 'kieszonki z farszem uszkowym /sporo go zostało/ + śliwki suszone, wędzone.
Było fajnie, ale niespodzianki awaryjne /ogrzewanie siadło/ nas nie ominęły, do tego w środku nocy - na szczęście eM opanował sytuację i spokojnie mogliśmy spać w ciepełku. Była akcja, do 3ciej nad ranem. Potem trzeba było odespać, z wybudzeniem na karmienie zwierzyńca.
Teraz tylko wymiatanie lodówki, plany bufetowe sylwestrowe i można znowu leniuchować.
Coś fajnego szykujecie?? przekąski cudaczne i ciacha?
Ja tylko produkty zbieram, co z nich wyjdzie jeszcze nie wiem.
Buziaczki od naszej paczki.
Pędzę do kuchni a potem taniec z mopem - przed balem szlafrokowym muszę poćwiczyć pląsy.
Witam w ostatni wtorek miesiąca i zarazem roku..
Dziś mija 10 dni od upadku ze schodów. Miałam mieć kontrolną wizytę u ortopedy i co? Nic z tego,bo ów lekarz jest na urlopie. W końcu święta są,prawda?! mówi do mnie niezbyt miła pani z rejestracji.No tak święta,ale czy tylko jeden ortopeda tu pracuje? no nie,ale oni też na urlopie.Mogę panią zapisać na 18 stycznia... Dzwonię do innej poradni powtarzam to samo co tu,a tam to samo,zaś wizyta dopiero pod koniec stycznia. I co ja mam zrobić? Czekać do 18-ego. A brzuch mam cały siwy od zastrzyków... Normalnie trzeba być zdrowym,żeby chorować..Ech.. Dobrze,że noga mnie o wiele mniej boli,ale wciąż nie tak sprawna jak powinna. Coś mi w niej ''pśtyka''. Nie wiem,jaka by była bez usztywnienia
Goplano jak najszybciej zapisuj się na wizytę, nawet na tego 18 stycznia i wszystkie objawy zapisuj sobie i potem powiedz lekarzowi, żeby wiedzieli i odpowiednie leczenie zastosowali, bo pamięć ludzka niestety jest ulotna.
Życzę dużo zdrówka i żeby Twoja noga tak się zagoiła, żeby była lepsza od tej drugiej ;) Buziole
Zapisałam się na wizytę na tego 18-ego,bo jakie miałam wyjście. Gdyby mnie bardzo bolała,to szłabym nawet prywatnie,ale dzięki Najwyższemu jest lepiej.
Mam nadzieję,że do tego czasu się całkiem wygoi.
A propo,zostały 3 dni do końca roku. Kto przejmie kawiarenkowy styczeń ?
Przeanalizowałam miesiące... na mnie powinno wypaść w maju... już rezerwuję maj... w ub. roku przez zamianę chyba z Nadią maj mi uciekł, teraz już go nie wypuszczę z rąk, bo to mój ulubiony miesiąc.
Kolorowych snów.
Alman, tez kocham maj.Moja corka 1-wszo majowka urodzila sie w tym miesiacu,a ja bylam zwolniona z "pochodu"
Witam środowo
Pogoda się zmieniła. Dziś pierwszy raz poczułam, że już tak nie mrozi.Patrzę w tej chwili na Odrę i widzę, że dookoła wszystko spowite mgłą. Śnieg jeszcze leży. A u Was też?
Wczoraj mieliśmy gościa więc do wieczora zleciał nam czas baaaardzo szybko.
Myślę o nadchodzącym Sylwestrze i powiem Wam szczerze, że nie mam ochoty na gości i chodzenie w gości itp. Najchętniej zostałabym z Połówkiem w domu, zrobiła jakąś dobrą kolację i wreszcie na spokojnie posiedziała we dwoje. Tylko to nie takie proste...
Byliście już na zakupach poświątecznych, czy nadal wyjadacie resztki z lodówki? ja jeszcze ciągle coś wyciągam. Wczoraj na obiad podgrzałam rybę po grecku, bo ta czy na ciepło, czy na zimno zawsze jest pyszna. Czekają jeszcze śledzie i w zasadzie w ogóle nie poszły nam wędliny.
W pracy sytuacja już mi się unormowała więc mogę na spokojnie pracować. Był stres ale już jest OK.
Wczoraj słuchałam o podwyżkach cen gazu i aż mi "szczęka opadła". Osoby, które mają ogrzewanie gazowe najmocniej to odczują. No normalnie szok. Co się dzieje!
Czas trochę popracować
Zostawiam gorącą herbatę z sokiem i cytryną.
Dobrego dnia
My mamy ogrzewanie na gaz i prawdę mówiąc już drżę przed pierwszym rachunkiem.. Ta podwyżka po prostu zwaliła z nóg,a to przecież nie wszystko. Aż strach co to będzie w tym Nowm Roku..najważniejsze jednak by zdrowie dopisywało.
Pytasz czy zostało coś z Świąt-śledzie. Dobrze,że te mogą postać w słoiku miesiąc. Nie robiłam wiele,ze względu na nogę.Tyle ,żeby zjeść. Z wędlin poszedł cały baleron,mężowski głównie jadł i zjadł Boczek i kiełbasa jeszcze jest. Dziś zrobię z nich żur i do tego całe ziemniaki. Pachną super bo uwędzone jak trzeba. Brat dopilnował osobiście A i jak to moim zwyczajem,przed Sylwestrem warzę poświąteczny bigos. Dziś właśnie go zrobię z pomocą córki. Bedzie ''sporo'' grzybkowy,bo taki lubimy o tej porze roku Jeśli chodzi o powitanie Nowego Roku,no to szampan musi być ,a jakże i do tego koniecznie śledź. Czemu?
Koniecznie o północy wypić kieliszek szampana i przejeść śledziem. To zapewni fart finansowy
Dobra środa
u nas mokra i szaro-bura, na szczęście tylko z roślin kapie rozmrożony śnieg, a nie leje deszcz.
Wczoraj postanowiłam rozruszać kominek /dla kociarni głównie / i zadymiłam cały dom, aż mnie w oczy szczypał siwy dym.
Przewietrzyłam, rozpaliłam i potem już było przyjemnie - Tofal do dzisiaj przy okienku zalega, chociaż już ogień dawno wygasł.
Plany i pomysły - sama nie wiem co i jak przygotować.
Powtórka z barszczu i sernika, może sałatka?? i ryby, przekąski czy lepiej konkretną zapiekankę/lazanię?
Później pomyślę, teraz gotowanie, czyszczenie kominka by kotuś nasz kochany był zadowolony i pucowanie ogólne domu.
Ten rok jak zwykle - pożegnamy w domu:
ok. 17tej koncert berliński sylwestrowy /e-bilet kupiłam już przed Świętami/
potem chyba film
znowu muzyka - z tivi lub z sieci
i tak zleci ostatni dzień 2021.
O północy strzelimy korkiem na pożegnanie starego roku i by młodemu dodać odwagi, odstraszyć złe duchy
A kto w kolejce do przejęcia berła kawiarenkowego ??
Nie wiem, bo to tylko Alman wie, ale nie powie
Czekamy więc ochotniczki mile widziane
Witam.
Na początek o kolejce wywołana przez Smosię. Każdy wie lub może wiedzieć, jeśli zechce. Wchodzi w "Rozmowy wolne...." na forum, tam są wszystkie wątki po kolei i jedziesz....i patrzysz, kto był najdawniej.... Chcecie? to Wam podam, cofając się:
ekkore - grudzień
nadia - listopad
alman - październik
mariolan76 - wrzesień
goplana2 - sierpień
Smosia - lipiec
smakosia - czerwiec
potem już powtórka.... kto teraz? wnioski wyciągajcie same.....
U mnie jeszcze zimowo, krajobraz spowity bielą, jest dość mroźno, ale idzie ku wiośnie ponoć...
Co do Sylwka...no na białej sali...
też myślę, co przygotować ewentualnie i czy w ogóle, bo jak zawsze i tak padnę przed północą...
Po świętach pozostałości plączą się po lodówce, a to śledzie, a to ryba po grecku, nie mówiąc o wędlinach.
Wczoraj zaczęłam gotować bigos, jakoś trzeba te wędliny zagospodarować.
Ciasta też są, wystawiłam z częścią pojemnik na balkon i się zamroziły.
No to trzymajcie się zdrowo, ja udaję się kontynuować gotowanie bigosu.
Witajcie w ostatnią środę roku
U mnie Sylwester zapowiada się w domu ,jak co roku od 2000. Ostatni raz balowałam poza domem w 1999. Co się wtedy działo. Straszyli pluskwą milenijną,a nawet końcem świata,pamiętacie? A tak naprawdę nowe Milenium zaczęło się dokładnie 1 stycznia 2001. Dla mnie to był wyjątkowy rok,bo we wrześniu przyszedł na świat nasz syn. A tymczasem idzie już wielkimi,ogromnymi krokami 2022! Co nam przyniesie? Oby wiele dobrego. A najwięcej zdrowia.
Życzę tego każdemu z nas.
A wracając do ''spraw slużbowych''
Basiu, może zechciałabyś otworzyć Nowy Rok w Kawiarence? Byłoby bardzo miło
Jestem za!
Basiu byloby bardzo milo, gdybyś zechciała poprowadzić kawiarenkę i zacząć od Nowego Roku :)
Witam czwartkowo
Od rana bardzo drobna mżawka, wilgoć wchodzi w każdą dziurkę - nieprzyjemnie.
Środa zleciała na chodzeniu po sklepach. Zaplanowaliśmy, że podjedziemy do salonu meblowego po nowe łózko. Muszę tutaj dodać, że kupujemy je od ...hm...chyba trzech lat Nic mi się nie podobało. A to przypomina skrzynię na kwiaty a to znowu nagrobek. A jak już w miarę wpadło w oko, to jakość do kitu - sklejka i lipne wykonanie. Innym razem cena tak kosmiczna, że wyskoczyłam ze sklepu jak poparzona. W listopadzie pierwszy raz byłam zdecydowana i już mówię do sprzedawczyni, że chcę "to" a ona, że właśnie wycofali z kolekcji i już nie kupię. Wczoraj jednak nastąpił ten moment i wreszcie znaleźliśmy salon, gdzie oprócz jakości jest w miarę normalna cena a do tego jeszcze można pouzgadniać szczegóły. Wiecie ile się czeka na dostawę? Od 10 do 14 tygodni. Ale nic to! Kupowałam przez trzy lata, to teraz trzy miesiące nie zrobią mi różnicy
Byłam też w Lidlu z myślą o Sylwestrze. Sporo było tych produktów Deluxe ale większość w gazetce a na regałach tak przetrzepane, że zostały się resztki. Coś mi wygląda na to, że wiele osób będzie spędzało ten dzień w domu. No tak, co tu się dziwić...
Nie chciało mi się dzisiaj wstawać. No ale jeszcze tylko jutro i znów będzie trochę wolnego. Jupi!
Alidab, proszę daj znać co u Ciebie. Myślimy o Tobie. Uściski.
Dobrego dnia
Witam. A co tu taka cisza??? "remanent" czyli poprawnie mówiąc inwentaryzacja na koniec roku???
Lubię szczerość, bez względu na konsekwencje, zatem powiem Wam, że tego się spodziewałam. Spodziewałam się, że zapadnie głucha cisza, gdy tylko padło pytanie od Goplany, kto następny otworzy kawiarenkę. Ot, powtórka z rozrywki, już było tak w poprzednich miesiącach.
Wypowiadałam się też w temacie "zachęcania" osób, które dopiero wpadły do kawiarenki bądź też bywają rzadko. To działa... zniechęcająco.
Dziwi mnie, że nawet sporządzony przeze mnie wykaz dotychczasowych "gospodyń" i kolejności nie pomógł.
No cóż... a może nadszedł czas na zamknięcie tego kącika kawiarnianego? może to przeżytek nikomu niepotrzebny? Jakie w tym temacie macie zdanie???
Jeśli nie będzie ochotników z poczucia... dobrze spełnianego obowiązku, z chęci podtrzymania tlącego się ognia w kawiarnianym kominku, mam pewien pomysł... ale o tym sza... nie trzeba wychodzić przed szereg.
Nie tracę jednak wiary w uczestników dyskusji, bywalców kawiarenki.
Nie chciałam się mądrzyć, ani nikomu dopiec...to słowa płynące prosto z serca, z mojego SERCA.
Alicja
Alman, nie ma sprawy.Nowy watek otwieram,a swoja droga to Ty wszedzie wietrzysz zdrade(nie obraz sie znowu)Wiesz, moj Tata tez byl ze znaku Panny ale byl pedantem.Ja i moj maz to Lwy i o dziwo bardzo zgodni bylismy.A teraz troche na temat swiat.....narobilam sie jak osiol na jutro tez zrobilam tort,salatke i upieklam pasztet.Moja siostra mieszkajaca w Sopocie pyta sie mnie"dlaczego to robisz"( jestes chora)...........bo to jest tradycja i dopoki moge to bede ja u siebie pielegnowala.Moj syn i Partner ciesza sie na te swieta tak jak ja.Dzisiaj na sniadanie zjedlismy reszte ryby po grecku..........pycha.
Basiu tak się ciesze!
Basiu, ja też się bardzo cieszę, że będziesz otwierać styczniową Kawiarenkę. Jest naprawdę fajnie, jak się widzi, że każda osoba ma swój maleńki wkład w to nasze tworzenie "przytulnego kącika". Super! Super! Super!
Basiu, szczerze? pamiętam kiedyś Twoją reakcję na zaproszenie... i to Ciebie chciałam bronić przed zobowiązaniem do otwierania nowego wątku... bałam się, że to Cię zniechęci i znowu na bardzo długo przestaniesz się pokazywać.... nie wzięłam pod uwagę, że ... kobieta zmienną jest...
Również osoby spod tego samego znaku zodiaku widać są różne... jedne są pedantami, inne są podejrzliwe /też na "p"/ i wszędzie "wietrzą zdradę", ale o jaką zdradę może chodzić w tym przypadku???
Reasumując, chyba zamiast "wietrzyć" tu, powinnam przewietrzyć głowę, bo przestaję już cokolwiek rozumieć.
Super
2022 mamy już obstawiony
Alman, biję się w pierś i przyznaję, że czytając twój "wykaz" dotarło do mnie, że to chyba moja kolej i (wierz lub nie) planowałam w tym temacie odezwać się dzisiaj. Czekałam na rozwój sytuacji, bo myślałam o tym, że może Basia będzie miała ochotę dołączyć do grona kolejnych "gospodyń".
Wiem, że Twoim zdaniem "zniechęcające" jest to, że zachęcamy nowe osoby lub te rzadko zaglądające by otwierały Kawiarenkę. Ja to widzę troszkę inaczej - myślę, że może je wtedy ośmielamy i tym samym dajemy sygnał, że to nie ma znaczenia kto i jak często zagląda tutaj. Ważne jest by chciał tworzyć to miejsce. Jesteśmy dorośli i sądzę, że jak ktoś nie ma ochoty , to zwyczajnie tego nie zrobi. Napisze, że innym razem i już. Jeszcze nigdy nie było takiej sytuacji żeby z tego powodu ktoś się obraził. Tak, jak już kiedyś wspominałam, moim zdaniem nie chodzi o to by taka gospodyni otwierając Kawiarenkę siliła się na wielkie "poematy", czasami może wystarczyć zwykłe zdjęcie, uśmiech i słowo, że startujemy z nowym miesiącem. Reszta w "naszych rękach", bo wspólnie tworzymy to miejsce.
Z całą pewnością jesteś bardzo empatyczną osobą i starasz się unikać sytuacji, w których ktoś poczuje się niekomfortowo i ja to bardzo szanuję. Póki co ściskam Cię serdecznie i dziękuję za Twoją szczerość. Przy okazji deklaruję się, że jeśli nikt nowy nie pojawi się w Kawiarence z chęcią otwarcia nowego wątku w lutym, to ja będę następna
Ja wczoraj biegałam po sklepach i ... wybiegałam fajne botki /40% tańsze/ i półbuty dla eM'a /też wyprzedażowe/.
A mieliśmy tylko odebrać paczuszkę i wstąpić do apteki.
Jak zwykle życie swoje plany pisze.
Chciałam też coś przegryźć na mieście, ale nic z tego - kolejki do nowego kfc i deszcz mi przeszkodziły.
Dzisiaj późno wstałam, może za późno - nie mogłam spać i kombinowałam fajne żarełko - wymyśliłam przekąskę z listków winogron i śliwek z orzechami.
Ciekawe czy będzie zjadliwa czy blee
Popijana bąbelkami może przejdzie przez gardło.
Znamy Cię alman i wiemy, że jesteś szczera a to rzadka cecha więc wysoko ceniona.
Korzystając z wolnej chwili, chce złożyć Wam serdeczne życzenia z okazji nadchodzącego Nowego 2022 Roku. Przede wszystkim, żeby był lepszy od tego starego roku i dużo zdrówka dla każdego, nawet w gratisie jeszcze ciut ciut, szczęścia, radości, fajnego pichcenia, pięknych rozmów we dwoje, czyli ze swoimi mężami, partnerami, bo jak widać poniżej, samotność odchodzi do lamusa wraz ze starym rokiem, a nowy, ma dwójkę na końcu, wiec ten będzie dla par, czyli będziemy szczęśliwsi, bo wszystko będziemy zarówno dzielic jak i mnożyć razy dwa
Szczęśliwego Nowego Roku!
A to dodatek do życzeń -Likier słony karmel :)
Dziewczyny zrobiłam przed chwila i wyszły mi dwie butelki po 500 ml i nawet na spróbowanie zostało po kieliszeczku (mąż 3 hihi)
Polecam, jest przepyszny! :)
https://www.obzarciuch.pl/2021/12/likier-sony-karmel.html?fbclid=IwAR226RYe85KtR-epM1KnANOIkOgIYBBJX9sLHa05uPBhIi1NPHOkrJYQGd0
Witam w ostatni dzień 2021 roku
Niesamowite prawda? Jak to szybko zleciało.
Wczoraj dostałam propozycję wyjścia na Sylwestra, ale tak, jak wcześniej pisałam marzyło mi się żeby spędzić ten dzień na spokojnie w domu więc zdecydowaliśmy z Połówkiem, że zostajemy. My mamy mało tego czasu, kiedy możemy pobyć sami więc przyda nam się taka chwila wytchnienia we dwoje. W planach kolacja, dobre wino i pewnie połączymy się z rodziną na Skypie. A jak tam Wasze plany?
Głowę mam pełną różnych refleksji. Staram się być optymistką ale nie ukrywam, że trochę się boję tego nadchodzącego roku, tego, co nam przyniesie...
Oby parzysta liczba dała nam poczucie bezpieczeństwa i zespoliła wszystko to, co nas osłabia i przekuła w siłę i dobrą energię.
Życzę wszystkim duuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuużo zdrowia, wiary w dobre dni i ufności, że nic się nie dzieje przypadkiem. Niech 2022 rok będzie dla nas łaskawy. Szczęścia i miłości! - Emila
Do Siego Roku 2022
Stary Rok odchodzi wielkimi krokami,
niech więc wszystkie złe chwile
zostaną za Nami.
A w Nowym Roku – szczere życzenia
i wszystkie – bez wyjątku – do spełnienia!
życzę wszystkim:
Wielu sukcesów, odważnych marzeń,
mądrych decyzji, satysfakcji, spokoju
i pomyślności oraz zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia
na cały nadchodzący 2022 rok.
Alicja
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!
Dzień Dobry w Sylwestra
Jutro już będziemy się witać w Nowym Roku Basiu bardzo się cieszę,że otworzysz naszą kawiarenkę Wszystkiego dobrego kochana ,niech Ci ten 2022 przyniesie ulgę we wszystkim,byś czuła się lepiej i nie przemęczała się zbytnio
No i nam wszystkim życzę także zdrowia i nie zapomnijcie ,nawet jak nie
wierzycie w takie ''cosik'', żeby o Północy wypić kieliszek szampana i przejeść kawałkiem śledzia. Ma to zapewnić fart finansowy
Zawsze się przyda,zwłaszcza,że idą podwyżki. Jednym słowem NAJLEPSZEGO
Tymczasem wracam do bigosu,który gotuję już drugi dzień.Zrobił się fajnie brązowy Sałatkę,śledzie mam,ciasto makowe też,choć jeszcze myślę nad zrobieniem kremówki. Szampan się chłodzi...
A u mnie tylko 'musujące chłodzi się, od paru dni.
Wstyd mi gdy czytam o Waszych daniach i wypiekach .
Może jeszcze coś wykombinuję ekstra, do szampana północnego - kupiłam liście winogronowe i chyba szybkie zawijańce zrobię:
śliwki suszone posiekam, orzechy włoskie zmielę, dodam rodzynki i skleję to miksowanymi gruszkami i kaszką manną, przyprawy ostro-korzenne.
Zapiekę w rondelku na płycie bo dla paru sztuk nie będę grzała pieca.
Ciastka świąteczne, różności słodkie są więc nie piekę już nic.
Obowiązkowo pizza musi być, ja wolałabym zapiekankę, ale sama bym ją jadła.
My odkładamy kasę na rachunek za prąd - nim teraz grzejemy dom - może być szok rozliczeniowy /z kilkuset złotych dopłaty, wyjdzie pewnie parę tys./.
Trudno, wygoda kosztuje.
To szykuję dom i siebie na bal.
W ostatnim dniu roku 2021 nachodzą mnie różne myśli, głównie pozytywne - mimo trudności, ciężkich chwil czuję, że idzie ku lepszemu, ku normalności.
Przestajemy bać się, walczyć z demonami a zaczynamy rozsądnie i planowo działać. Jesteśmy odporni na manipulację i zastraszanie a to już połowa sukcesu.
W roku 2022 życzę nam Wszystkim tej normalności właśnie, odwagi i wiary że możemy kierować swoim życiem zgodnie z naszą wolą.
Cieszmy się więc tym co mamy - wolnym wyborem, rozsądkiem i nadzieją która nigdy nie zgaśnie jeśli będziemy ją pielęgnować, podsycać w sercu i głowie.
A teraz weselej , na bale marsz!, w dobrym nastroju i świetnym towarzystwie, gdziekolwiek jesteśmy: w domu, u rodzinki czy na wyjeździe.
W kapciach czy szpilkach, sukniach czy podomkach - bawmy się, ucztujmy i radośnie żegnajmy stary rok, by kolejny był lepszy, bogatszy i lżejszy /bo ten dał nam w kość/.
Szczęśliwszego, zdrowszego - ogólnie fajnego Nowego Roku kochane Gosposie, Goście i Fani tego kącika. Niech nam się wiedzie zawsze i wszędzie, a dobre duszki czuwają i prowadzą bezpieczną ścieżką.
Foto - powtórka: gotowi?? bo ja taaak
Witam Was w ostatni dzien Starego roku, nie byl rewelacyjny ale coz...jakos przebrnelismy.
Smosiu, ja tez mam takie pozytywne nastawienie w oczekiwaniu na ten Nowy rok.Ponoc lekko nie bedzie.
U nas nastroje minorowe +14° na termometrze, wilgoc, rypie po kosciach ............ale byle do przodu, mlodsi juz nie bedziemy.Sylwestra spedzamy jak zwykle brydzowo.
I z tym optymistycznym postanowieniem zycze Wam szampanskiej zabawy.
Jako grudniowej gospodyni wypadałoby coś napisać na koniec, choć nie jest dla mnie to łatwe.
Niestety, drugi dzień świąt przyniósł mi strach, z którym będę do końca moich dni.
Jeżeli skończy się wcześniej, wtedy czeka mnie ból, pustka i rozpacz.
Nie pytajcie o szczegóły, bo to nie wieści na forum. Zresztą nie wiem czy kiedykolwiek będę w stanie się tym podzielić publicznie.
Zaglądam codziennie, dalej będę to robić, w nadziei, że nadejdzie taki dzień, że uda mi się zepchnąć strach w tył głowy, że zimno od środka będzie mniej przejmujące (to musi nadejść, zawsze z czasem wszystko blednie). Że powróci radość z gadania o wszystkim i o niczym.
Dziękuję wszystkim za udział w rozdwojonym wątku.
Dajcie znać czy to zdjęcia w nadmiarze powodowały rozjeżdżanie drzewa. Śmiem przypuszczać, że tak, bo w nowym nikt nie skarżył się na niedogodności.
Życzę wszystkim szczęśliwego Nowego Roku, pełnego optymizmu.
Oby problemy, które zawsze nam towarzyszą, takie to już życie jest, mimo wszystko były zdominowane przez drobne radości.
Wspaniałego sylwestra, zabawy do której chcecie, na balu albo białej sali, według potrzeb i preferencji.
My poświętujemy po polsku - czyli o mojej 18, a potem jak długo damy radę, nie za długo. Szampana nie będzie, nie lubię, ale margarita wypełni nam wieczór.
Do zobaczenia za rok. Dzisiaj to bardzo szybko będzie
Ekkore, bez względu na to co Cię gryzie współczuję i przytulam. Wiem, co to strach, co to ból i fizyczny i psychiczny, żaden nie jest dobry.
Pamiętaj jednak, że mówi się, że „jak Pan Bóg zamyka drzwi, to otwiera okno”…
W to wierz i tego się trzymaj.
I nie bój się jutra, niech jutro boi się Ciebie, to moja dewiza od pewnego czasu.
Jutro będzie lepiej, bo jak mawiała Anovi /tu na WŻ/ - los nie świnia, musi się odwrócić.
Dziękuję, że mogłam gościć w kawiarence, kiedy nią zawiadywałaś.
Wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku 2022.
Ekkore, ja też Ci bardzo dziękuję za to intensywne i naprawdę świetnie poprowadzone grudniowych Kawiarenek. Były jak echo nawołujące z każdej strony do radosnych przygotowań świątecznych.
Ech, ciężko jest napisać coś mądrego, kiedy z drugiej strony jest osoba przeżywająca trudny czas... Pozostaje mi życzyć Ci żebyś nie traciła wiary w to, że zawsze jest szansa na dobre zakończenie. Trzymaj się dzielnie. Uściski.
Ekkore ja też dziękuję za świetnie poprowadzoną grudniową kawiarenkę i mimo ze drzewko się rozjechało, znalazłaś błyskawiczne wyjście z tej niepoukładanej sytuacji, otwierając nowy watek na bis. Dlatego wierze, ze jak tylko odeprzesz od siebie strach i będziesz miała sile życia, to znajdziesz rozwiązanie Twojego problemu, bo wiara czyni cuda a Ty potrafisz je robić
Wszystkiego cudownego w tym 2022 roku
Dziękuję Ekkore za wspaniały grudzień i cokolwiek złego było w Twoim życiu niech odejdzie wraz z tym rokiem
Dziękuję z całego serca za grudniową gościnę .
Ekkore pięknie i ciekawie nas ugościłaś.
Posyłam moje pocieszanki - może będą ulgą w trudnym czasie:
pisz ile możesz i co chcesz, wylewaj żale by nie zniszczyły duszy i nie odebrały radości.
Najważniejsze, że nie jesteś sama - bo bliscy i przyjaciele są zawsze gotowi do pomocy. Nie poddawaj się i odganiaj złe myśli.
Pozdrawiam serdecznie