Pochmurne dni, deszczowe, ciemne i zimne też noce, stęsknieni za słońcem, może wezwać dobre moce? Pokochać przyrodę, taką jak jest, zawsze ciekawa, a jak ją wykorzystać, to tylko nasza jest sprawa. Młodym pogoda nie przeszkadza, komórki królują, wirtualne spotkania, pogaduszki, sms-y, Oni to czują. Letnie marzenia o słońcu, piasku, plaży, romansie życia, uśmiechu, szeptanego flirtu, to wakacyjny sposób bycia. Wieczorne spotkania gdy dwa serca bicie przyspieszają, łączą się dłonie, ciała przytulają a usta pocałunku szukają. Zostawić codzienność, choć przez krótką chwilę pomarzyć, dążyć do spełnienia marzeń, wszystko się może zdarzyć. Pomyślcie o rodzicielskiej miłości gdy na dzieci czekamy, może nas odwiedzą, tak przytulić, jedyne je tylko mamy. Pozwolić też naszym pociechom zaznać własnej przygody, nie zamartwiać się, niech One pobędą na łonie przyrody. Wszyscy zatem korzystajmy z tego, że wakacje mamy, bez względu na pogodę i tak wszyscy się kochamy.
Witam w piątek, piąteczek, piąteluniek Za oknem deszcz. Hm...pogoda oddaje "klimat dnia". Ciężko na sercu, kiedy się słucha wiadomości i dowiaduje co stało się wczoraj w Nicei. W jakim kierunku zmierza ten świat...? Mimo wszystko...dobrego dnia.
Lajan, świetnie napisane, zresztą jak wszystkie Twoje wiersze. Bardzo lubię je czytać. Zawsze trafiasz w sedno z treścią na dany czas. W słowach tak pięknie oddajesz wszelkie sytuacje w tym naszym naturalnym życiowym biegu. Cmokaski
Cześć! Uff, przestało padać. Nie zmyło mnie, uff! Mam kawę, śniadania jeszcze nie, więc takie ciasteczko chętnie porwę do kawy! Właśnie, co to za ciasteczka? Takie lane na gorący tłuszcz? Kiedyś mieliśmy w domu rodzinnym foremkę zakończoną grubym metalowym kwiatkiem osadzonym na drucie z rączką. Przypominało mi trochę, nie wiem czemu, przyrząd do znakowania krów za pomocą wypalania im znaków na tyłkach. Zanurzało się tego kwiatka najpierw w gęstym cieście, a następnie w rozgrzanym oleju. Ciasto w kształcie podobnym do kwiatka samo spadało z foremki, potem po odsączeniu oprószało się je cukrem pudrem :)
Wkn, to ciasto, to takie lane jest bezpośrednio na olej z np. butelki po ketchupie i wychodzą takie esy-floresy. A te foremki metalowe, to też mam, aż 3 rodzaje i właśnie zamierzam znowu je użyć. Fakt, co tych metalowych foremek, to można mieć takie skojarzenia, bo i wyglądem pewnie takie stemple przypominają.
WITAJCIE! Lajan,cudny ten wiersz. Powiedz, gdzie Ty łowisz te ryby, bo u nas nie ma nic. Dzierżawca pobliskiej rzeki tak wyrabował wszystko, że nawet jednej maleńkiej płotki nie ma. Zabrali mu co prawda prawo do dzierżawy, ale że jest jakąś ważną figurą w lokalnej rządzącej partii, to z powrotem wygrał przetarg. W pracy u mojego męża mają nowy przepis odnośnie urlopów. Otóż urlop trwa w dzień, a w nocy idzie się do pracy( przecież jest w przepisach mowa o ilości dni urlopu, a o nocach ani słowa). Dzieci wyjechały, więc my też zaplanowaliśmy sobie małe przyjemności, a tu dzwoni kierownik, że mąż jest nieodzowny w pracy i "po ptakach". Wieje i leje, leje i wieje..... i tak ciągle, a mnie przez tę pogodę nic się nie chce. Wszystkim lepszej pogody życzę!
Łoooooo......Lajannku, ja nie wiem czy powinnam taak, ale co tam, powiem........ Ty to potrafisz wszystkie zadowolić..............no wszystkie pomysły na nowy Lot, rzecz jasna, Brawo
Świetnie napisane i świetnie oddaje obraz trwających wakacji:)) Dziękuję Bardzo, Całuski
Tak bardzo chciałabym spełnić jedno moje największe marzenie. Do wtorku miałam jeszcze nadzieję ze się uda, że w styczniu będę tulic to moje malutkie, kochane, wyczekiwane. I niestety wczoraj znowu wielkie rozczarowanie. Nie bije serduszko. Znowu. Bo w grudniu już przez to przechodzilam. Nie mam siły płakać, zastanawiac się dlaczego Pan Bóg mnie tak doświadcza. Ludzie zabijają swoje dzieci a tym którzy ich pragną się nie udaje. Przepraszam jeśli w złym miejscu, w złym czasie to napisałam. Po prostu musiałam. Najwyżej proszę o usunięcie wpisu jeśli jest nie na miejscu. Dzisiaj jadę do szpitala. Jutro już go nie będzie. Serce mi pęka.
Balbisia - ja nie jestem dobra w ubieraniu w słowa, tego, co czuję. Jest mi bardzo, bardzo przykro i jeśli pozwolisz dorzucę Cię do mojego "worka z intencjami", żeby się wkrótce udało. Ściskam cieplutko.
Balbisia ściskam Cię bardzo mocno wiem przez co przechodzisz bo sama tego doświadczyłam . Wiem tylko jedno ze nigdy nie trzeba tracić nadzieji i sie modlić Pan Bóg kiedyś w końcu nas wysłucha . Mnie sie udało mimo ze czasem było bardzo cieżko i chwile załamania i zwątpienia . Jesli bedziesz potrzebować wsparcia lub poprostu sie wyżalić to pisz . Ta nasza kawiarenka jest właśnie po to by pisać i dzielić sie naszymi nie tylko radościami ale i smutkami . Jeszcze raz ściskam mocno i pozdrawiam i mam nadzieje ze jeszcze sie do nas odezwiesz .
Balbisiu, bardzo Ci współczuję.Trzymam kciuki, żebyś przez to jakoś przebrnęła i żeby następnym razem było lepiej. Nie wiem, czy jesteś wierząca, ale pomodlę się też do św. Rity, ona jest od spraw trudnych i beznadziejnych.
Balbisiu, Kawiarenka jest miejscem, gdzie zawsze możesz się "wypłakać", ale wierzę, że przyjdzie ta chwila, kiedy podzielisz się z nami swoim wielkim szczęściem. Teraz musisz to wszystko przejść, wypłakać... Też tego doświadczyłam. Myślę jednak, że w życiu nic się nie dzieje bez powodu. Twój mądry organizm wie, co dla niego jest dobre i w porę reaguje żeby przygotować na kolejną, próbę. Dzięki temu będziesz miała nową szansę a Twój synek w przyszłości zdrowe rodzeństwo. Tak sobie myślę, że jednak Ktoś nad Tobą czuwa, bo co by było gdybyś urodziła bardzo ciężko chore dziecko...? Dziś patrzysz na tę sytuację z perspektywy "nieszczęścia", ale może to właśnie musiało się zdarzyć żebyś w przyszłości cieszyła się pieknym macierzyństwem...? Masz synka więc jesteś wielką szczęściarą. Uśmiechnij się do Niego i do męża, odpocznij, zregeneruj organizm, wyjeźcie gdzieś sobie razem. Wierzę, że jeśli coś nam jest "pisane", to zwyczajnie się pojawi. Z pewnością wiesz, że jeśli człowiek trochę odpuści, podejdzie do życia bez tego "ciśnienia", to wszystko zaczyna się powoli układać po Jego myśli. Pozytywne myślenie i dobra energia bardzo pomagają naszemu organizmowi. Wracaj teraz (po powrocie ze szpitala) do sił i uwierz, że "tam u góry" Ktoś bardzo mocno czuwa nad Tobą żebyś była szczęśliwa i spełniona. Przecież już Ci podarował największy skarb - synka. Uśmiechnij się do Niego, przytul i nie rzestawaj marzyć. Zasyłam Ci dużo serdeczności - Emila.
Balbisiu, rozumiem Twoją rozpacz, przygnębienie i rozgoryczenie, bo też przez to przechodziłam, aż dwukrotnie. Powinnaś myśleć pozytywnie, odreagować i żyć bezstresowo oraz zażywać odpowiednie witaminy. Staraj się wyciszyć, bo teraz tylko spokój jest ważny. Wszystko przyjdzie w swoim czasie i nie trzeba robić nic na siłę, bo to tylko pogarsza sytuację. Wiem, że Twoje pragnienie posiadania dziecka jest wielkie i z pewnością będzie spełnione, wiem o tym bo u mnie też tak było i w krótkim czasie urodziłam jednego syna, a zaraz potem drugiego, więc zbytnio nie zamartwiaj się, wszystko ułoży się po Twojej myśli i będziesz szczęśliwa. A nasz Stwórca nikogo nie doświadcza i nigdy w ten sposób nie myśl, bo bezpodstawnie oskarżasz Najważniejszą Osobę, która jest naszym Ojcem i dała nam życie nie po to żeby je odbierać, ale żebyśmy mogli się nim cieszyć. Pomyśl tylko, czy kochający rodzic mógłby zrobić swojemu ukochanemu dziecku krzywdę, z pewnością nie, bo bardzo je kocha. A na całym świecie jest wiele różnych ludzi dobrych i złych, ale każdy z nich kiedyś odpowie za swoje czyny. A my powinniśmy się cieszyć z tego co mamy i żyć pełnią szczęścia jakiego dotąd doświadczamy i oby tylko nie było gorzej. Przesyłam serdeczne pozdrowienia i życzę Ci wiele cierpliwości oraz wytrwałości :)
Balbisiu, zawsze w takich sytuacjach myślę podobnie jak Ty napisałaś, że nierówno Bóg ,,karty rozdaje".......Przykro mi przeokrutnie i pozytywne myśli posyłam...... Mam nadzieję, że życie niebawem sprawi, iż zagości uśmiech i radość pełnego spełnienia, Twojego pragnienia.....Tego Ci życzę z całego serducha
Dziewczyny bardzo dziękuję za słowa wsparcia. Wszystkim razem i każdej osobno. Wczoraj byłam już w domu po zabiegu. To boli, strasznie boli zwłaszcza ze już przez to przechodzilam w grudniu. No i byłam na wizycie dwa dni wcześniej i lekarz twierdził że jest ok. A w szpitalu powiedzieli że dziecko nie żyło od 3-4 tygodni. Nie mogę uwierzyć jak mógł się tak bardzo pomylić :(. Wiem że i tak nic bym już nie zrobiła ale męczy mnie to bardzo. Zdecydowaliśmy się na badania poronionego płodu i nasze genetyczne. Wierzę bardzo ze dzięki nim poznamy przyczynę dlaczego nie jest mi dane utrzymać ciąży. Tak sobie myślę że jestem i tak szczesciara bo mam mojego ukochanego Synka. Może Bóg da i doczekamy się jeszcze rodzeństwa dla niego a jeśli nie, widocznie tak musi być. Nie chcę się jeszcze poddawać chociaż strach przed powtórka jest bardzo silny. Prowadzono mi jeszcze w szpitalu bym udała się do poradni patologii ciąży. Tego też spróbuję. Przepraszam Was za moją nieskladna pisanina ale ciężko mi to porządnie ubrać w słowa. Jeszcze raz dziekuje za slowa otuchy. Paulina
Paulinko, myślę, że nie tylko ja czekałam na wieści od Ciebie. Dobrze, że już jesteś w domu ze swoją kochaną rodzinką. Masz mądre podejście do życia więc wierzę, że jeszcze dużo dobrego przed Tobą. Wracaj do sił. Uściski i dużo serdeczności - Emila.
Miło, że znalazłaś siłę, by kolejny raz do nas napisać i podzieliłaś się tym trudnym przeżyciem, ale i namiastką optymizmu, który z pomocą rodziny wciąż pokładasz w przyszłość. Jeszcze raz życzę spełnienia oraz szybkiego powrotu do sił i równowagi:)) Powodzenia Paulinko:) Iwona.
Zrób sobie dłuższa przerwę. Organizm i gospodarka hormonalna musi się zregenerować. Wydaje mi się, że z następną ciążą powinnaś zaczekać rok jeśli to możliwe. Życzę Wam bycie poznali przyczynę. Może wtedy będzie łatwiej i się uda.
Lajan - przecudnie!!!! Brawo, brawo, brawo! A jak ktoś przyjdzie i to skrytykuje to mnie trzepnie normalnie. Upały mnie na razie nie trzepią, to wiesz :)) Cmok!!
W lodówce chłodzą się dwa ciasta. Te co to niby miały być bez biszkoptu, śmietany itd.. Ostatecznie jedno to ciasto czekoladowe a drugie biszkopt, bo okazało się, że jednak może być, że przecież wcale nie musi być tak, jak ktoś sobie wymyślił... Matko. Teraz muszę wyciąć dwie cyfry. i się boję czy mi się to nie rozleci. Sama sobie trzymam kciuki :)
Chyba przestanę oglądać wiadomości :((( Moja nerwica nie ma szans na poprawę, ech, jak powiedziała Smakosia - dokąd ten świat zmierza?
Iwcia - jak Bubuś? Wygrzany kąpielą i przytulasami? Takie przygody no. Ja byłabym przerażona, no, ale ja nie jestem Zuch :))
Witam sobotnio Dziś jest duuuuża szansa na sporą porcję słońca i mam zamiar to wykorzystać Ogarnęłam trochę mieszkanie, zjadłam śniadanie i startuję w ten dobry dzień. Aloalo, jak się udały "cyfry"? Może jakieś zdjęcie do Kawiarenki? Pochwal się skromniacho. Iwcia, zdradzisz jakieś smaczki swojego "zucha"? Lenka, daj znać co u Was. Czekamy... Herbaciana, z tym urlopem męża, to normalnie świństwo. Nie wiem czy można prawnie tak postępować, ale tak zwyczajnie, po ludzku, jest to nie w porządku. Ech! Wkn, jak tam podtopienia - jest już lepiej? Miłego dnia dla Wszystkich!
Dziś już region podsuszony, ale wczoraj części miasta wciąż płynęły - dosłownie. Niektóre ulice nieprzejezdne, te przejezdne częściowo pokorkowane. Pozrywane skarpy, które spłynęły. Ostatni raz takie coś mieliśmy naście lat temu. I podobne miejsca zalało.
Ściskam wszystkich i spadam do filmu jajecznego :D
U mnie od rana słonecznie i bezwietrznie, temperatura dochodzi już do 22 st., więc mam nadzieję, że dalsza część dzionka też będzie ładna i nie zmieni się tak szybko z minuty na minutę, tak jak tu często bywa. Jednak jest jeszcze trochę chłodno i kałuże po deszczu też powolutku znikają. :)
Witajcie poniedziałkowo Szarość nad głową, ale już są zapowiedzi, że od środy wyraźna poprawa pogody więc tylko się cieszyć Moje bambusy na przybalkonowym ogródku szaleją. Klimat im służy. Sami zobaczcie Miłego, nowego tygodnia
Cudne te bambusy! U nas też jakby szarawo się robiło. Walczę z wypadkiem Mordziaka sprzed tygodnia - wylazło mu przodem na dywan to i owo, i mimo wysprzątania i przeprania kilkoma rodzajami środków, delikatny (a fuj, mało on delikatny :/) zapach pozostał. Posypałam warstwą sody, mam nadzieję, że ona pomoże. Macie jakieś swoje skuteczne sposoby wyciągania nieprzyjemnych zapachów z dywanu?
Cudniaste i takie wielkie te bambusy :) Też bym chciała sobie sprawić taki jeden patyczek bambusika. Chyba można je kupić w jakimś sklepie ogrodniczym, prawda ? :)
Jak będę miała więcej czasu, co pewnie nastąpi bliżej jesieni, to popatrzę. U nas raczej nie ma już takich srogich zim, tylko niestety są bezśnieżne, a to już jest duży problem dla różnych roślin.
Bambusy sa piekne, rosna jak na drozdzach, ale jest "ale" ....ich korzenie szukaja wode i potrafia penetrowac grube rury odplywowe. Mielismy okropny problem w osiedlu. Toalety na parterze wylewaly gowna na podloge , bo rury odplywowe byly kompletnie zatkane korzeniami wlasnie z bambusowych krzakow. Nie radze nikomu zasadzic bambusow w ogrodzie, mimo, ze pieknie wygladaja :D
Masz rację, że potrafią być bardzo "agresywne", ale...jest "ale" :-)) Wystarczy zastosować odpowiednie "ograniczniki" czyli sadzić we właściwy sposób. Bambusów nie wolno zostawiać samych sobie i pozwalać im na żywioł. Trzeba zwyczajnie trochę poczytać i potem znaleźć odpowiednie miejsce. Wspaniałe jest to, że dzięki nim zimą jest zielono :-)
Wiesz co? O konwaliach też tak pisali, że niby wystarczy wsadzić je ogrodzone wbitym w ziemię mniej więcej półmetrowym plastikiem (taki podziemny falochron...). W końcu przelezą gady... tylko wędrować będą trochę wolniej na początku, takich pojedynczych zwiadowców wysyłając, zanim nastąpi właściwa inwazja ;)
Mimo szarawej pogody nawet w piątek, dzień wyjazdu, postanowiliśmy nie zmieniać planów i pojechać ze znajomymi do Kemp-Domku..... Piątkowy wieczór mimo aury zrobiliśmy grillka i twardo przesiedzieliśmy do nocy na tarasie domkowym, owinięci w grubaśną kapę. W sobotę od rana promyki słońca przypomniały, że trwa lato, więc pojechaliśmy nad niesamowicie czyste jeziorko mieszczące się 5km od kemp-domku. Woda miała 24st i dzieciaki były zachwycone, no my tysz:)) Nawet wczoraj gdy niebo płynęło chmurami, ale słonko biło się o swoje chwile równie mocno, po leśnym spacerku pojechaliśmy kąpać się i opalać w walecznym słońcu....... Podobno w mojej wiosce pogoda była bardziej kapryśna, więc miło, że wyjazd udał się wzorowo, pogodowo i towarzysko:))
Bubuś już w pełni zaspokoił tęsknotę i nie ma po niej śladu, a wspomnienie obozu kwituje krótko, że szkoda iż pogoda zepsuła dokończenie obozowych planów. A jak będzie okazja za rok pojechać, to on na pewno się zapisze:)) Opowiadał, że często budził się pierwszy i gdy tylko klasowy kolega otwierał oko, grali w karty póki reszta obozu nie wstała....:) To niewyspanie było widać i w domowym łóżeczku nadrobił zaległości, a ciepła kąpiel i witaminki dały radę, bo nawet kaszel minął po kilku godzinach:)
Witam, Dzis pierwszy słoneczny dzień od niepamiętam kiedy . Przez ten deszcz juz miałam obiady depresji . Wilgotność powietrza dosc spora zwłaszcza w domu . Lecę jutro na targ i zastanawiam sie czy przypadkiem nie kupić juz ogórków na przetworzenie . Myślałam by zrobic konserwowe i moze jakaś sałatkę teraz a potem tylko kwaszone . A czy Wy robicie jakieś przetwory juz ? Ja ostatnio przerabiam wiśnie którymi obdarowuje mnie dziadek . Jestem ostatnio ciagle zmęczona mam nadzieje ze to tylko wina pogody i kiedy wróci lato ja tez wrócę do formy . ok zmykam .
Witam środowo Piekny, słoneczny poranek. na termometrze 12 stopni, ale temperatura idzie w górę i ostatecznie szykuje się sympatyczny dzionek. Wczoraj ostro popracowałam fizycznie. Czasami, po takiej pracy przy biurku, to nawet mam ochotę trochę się powysilać Skosiłam swój trawnik i jeszcze sąsiadów po prawej i lewej stronie. Zazwyczaj, jak wyjeżdżam na urlop, to Oni też nie zapominają o mojej zieleni więc była okazja na rewanż. Trzeba przyznać, że się napracowałam, ale jak wróciłam do domu, to byłam z siebie baaaardzo zadowolona Lenka, odezwij się do nas... Zrobię pyszną herbatę z sokiem domowej roboty i z cytryną. Ktoś się ze mną napije? Miłego dnia
Dziś mam bojowe zadania w plenerze, trzeba poczyścić basen i trzeba porządnie przystrzyc kilka niesfornych krzaczorów:)) Znowu uzbiera się stosik na ognisko;)
Jutro Bubusia, dziadkowie porywają do Kemp-Domku.......to się w domu nie nabył hi hi:)) Ma być ciepełko, to będą jeździć na najbliższe, bardzo czyste jezioro......:)) Ja z M wybieramy się w piątek łódką, z grupą znajomych na wyspę na Odrze.....będziemy biwakować na kilka łódek i jeśli pogoda się nie popisze, nie zostaniemy do niedzieli tylko w sobotę się urwiemy:)) Jeśli będzie lato, a wg.pogody Smakosiowej również początek tygodnia ma być piękny, to możliwe, że na dwa, trzy dni dołączymy do Bubusia w kempingu:)) Wybylibyśmy w niedzielę...
Mariolan, mam nadzieję, że za chwilę wróci Ci forma i ożywienie, bo ładne dni przed nami:)) Robiłam z przetworów na razie tylko dżemy...wiśniowy i z czarnej porzeczki. Mam plana na dżemik morelowy, trochę sałatki ogórkowej i może kilka słoików papryki, może ze 4 baniaki kiszaków:))
Lajan, pogoda się uspokoiła, to pewnikiem łapiesz sporo rybek......a nie napisałeś czy poza sprzedawaniem, przerabiasz też jakoś dla siebie?
Lenka, czekamy na wieści zaciskając kciuki za pomyślność w każdej sprawie u Was:))
Smakosiu, ja zamiast herbatki jeszcze jedną kaffkę sobie chlapnę..... Fajnie, że są sąsiedzi, którzy tak ochoczo współpracują, by przybalkonowy ogródek wyglądał ładnie. Rozumiem Twoją wdzięczność i pokoszenie im w rewanżu, bo dużo takich akcji dbania o zieleń wokoło bloku, to katorga niedoceniana jednej zainteresowanej osoby. Niestety nasze, polskie realia.....
Aloalo, gdzie fotki ciast.....? Napisz chociaż, jak smakowy skoro nie chcesz pokazać . Mój zuch w przyszłym roku szkolnym będzie już harcerzem......niestety muszę nabyć nowy mundur:)) A jak Twoi chłopcy.....Bob korzysta z wakacyjnego luzu?
Lea, a tych Twoich lanych ciasteczek, to ni ma u Ciebie w przepisach.....hmmmm???
Dzisiaj jest dość fajny dzionek, bo słoneczny i cieplutki, ale z lekkim chłodnym wiaterkiem z temperaturą 22 stopni, więc rześki i taki jest najlepszy. Oby tylko dalej utrzymywała się taka pogoda, bo deszcz już by mógł trochę odpuścić.
Smakosiu, chętnie się napiję z Tobą herbatki, a w zamian oferuję kompocik, którego znowu nagotowałam 10 literków, także ktoś musi mi pomóc w opróżnieniu.
Iwciu, to Bubuś nie będzie się nudził i czas wyjazdów ma rozplanowany. A i Wy też sobie odpoczniecie troszkę i nacieszycie się własnym towarzystwem.
Nie doczytałam i wstawiłam przepis tych ciastek, co teraz piekłam, ale myślę, że tamten na lane ciasto, to chyba w wątku ciastowym był wpisany, ale nie jestem pewna. Nie wstawiałam, bo myślałam, że to taki prosty przepis i nikt nie będzie się o niego dopominał, ale jeśli tak bardzo chcesz, to wstawię specjalnie dla Ciebie.
Oooj, Cudo, taki, mieszany kompocik:)) Ja właśnie szykując się na jutrzejsze ciepełko, narobiłam kilka butelek lemoniady różniastej. Teraz chłodzi się w lodówce, a cocacolowa z mnóstwem lodu od razu do picia:))
A przepisu na te, prościuchy, ciasteczka lane będę wypatrywać u Ciebie, jak najbardziej ;))
Witam, Dzis słonecznie ale nie gorąco . Wstałam dzis z takim bólem głowy ze ledwo na oczy widzę . Wzięłam tabletki i czekam na cud . Jak mi przejedzie choc troszkę to moze skocze cos porobić w ogrodzie . Wczoraj ogórków nie kupiłam bo pojechałam dosc późno i juz zabrakło . Tak ze jedna robota mnie ominęła ale tylko na chwile .
Wkn i inni ta kusza tymi grzybami ze juz nie moge a u mnie nic nie ma . Ja moze nie wiem gdzie szukać ale nawet nikt nie sprzedaje . A ja chętnie bym kupiła troszkę na zupkę lub sos .
Iwcia u mnie basen tez wczoraj sprawdzony . I jest ok nawet woda sie wczoraj troszkę podgrzała .
Smakosia piękne te bambusy . Ja kupiłam trawy rożne ktore posadziłam koło oczka wodnego . Jeszcze sa małe wiec efek marny ale mam nadzieje ze kiedyś bedą takie jak sobie zaplanowałam .
Herbaciana jak tam prace ogrodowe . Rośnie jeszcze cos u Ciebie czy wszystko zniszczone przez te ostanie kataklizmy .
Lajan jak rybki . Zrobiłeś tez dla siebie jakieś rybne przetwory .
Lenka daj znać co u Ciebie .
Aloalo pogoda ok to chyba wszystko w porządku .
ok zmykam poleżeć w ciemnościach i ciszy i czekam na cud . pa
Oj, ból głowy, to paskudztwo. Życzę żebyś rano mogła nam powiedzieć, że już jest wszystko dobrze. Wspomniałaś, że zasadziłaś u siebie trawy. Uuuuu, to super! Bardzo lubię. Ogromnie podobają mi sie kompozycje z różnych gatunków. A te kwitnące najbardziej. A może zrobisz dla nas zdjęcie? Fajnie by było zobaczyć to Twoje "oczko" w otoczeniu zieleni.
Witajcie wieczorową porą Nie zaglądałam, bo czas mi się skurczył a pracy ciągle przybywało. Jednak teraz już czuję, że zaczynam wychodzić na prostą. Jutro zaczynam urlop i mam dzień dla siebie. Nooo, prawie dla siebie. Rano mają przyjść zakładać domofon. Napisali kartkę, że będą między 10.00 a 17.00. Super co? Lepiej niech już wpadną z rana żebym to miała z głowy. Chcę też wyskoczyć po małe zakupy, bo w sobotę rano przyjeżdża Połówek. Byłam dzisiaj u nowego fryzjera. Sama nie wiem czy jestem zadowolona, ale bardziej skłaniam się na "tak". Tyle, że planowałam trochę mniej ściąć a On się rozpędził. Hm... No nic, grunt, że nie ma dramatu. Teraz tylko trzeba maznąć odrosty farbą i można zaczynać drugą część urlopu Jupi! Iwcia, rozprawiłaś się z "niesfornymi krzaczorami"? Ja też takie miałam. Jak wpadłam z sekatorem, to aż furczało Życzę Ci wspaniałego biwakowania, bo pogoda będzie dopisywać na 100% Lea, przysiadam się do Twojego kompotu, bo wygląda tak zachęcająco, że nie da się inaczej Aloalo, Lenka...dajcie znać... Lajan, a Ty gdzie? Na rybach czy na działce? Spokojnej nocy
U mnie upaly nareszcie! 19 lipca w zeszlym roku byl u mnie grad wielkosci pilek pingpongowych! Nie pamietalam, ale FB mi przypomnial:D
Mnie czas sie rowniez ciagle skurcza , tyle nalezy sie temu i tamtemu i ogrod krzyczy o wode, a i psiak strajkuje, bo nic nie ma zamiaru "podlac" na wlosciach i musze regularnie wyprowadzac poza granice :)))
Te spacery z psem dobrze robia mojej figurze, fakt:D Jednak czasem bym chetnie sobie odpuscila, zwlaszcza w te upalne dni, jak pies ledwo dyszy z upalu i idzie jak slimak szukajac miejsca oddalonego od wlasnej trawy...hehe
Lajana, to pewnie nikt nie zastąpi, ale Ciebie też dobrze widzieć w Kawiarence Kulturalnego psiaka masz - nic tylko podrapać za uchem w nagrodę. Dziś piękny, letni poranek aż chce się brać dzionek garściami. U Ciebie też?
Smakosiu, wczoraj odpisalam , prawie nowele wybazgralam i sobie poszlo w sina dal...
Lajana nikt nie zastapi oczywiscie :D
Psiak mogl by byc mniej kulturalny, bo nawet jak nas zasypie sniegiem , to musze go wyprowadzac po kolana w sniegu...o rany! :)))) A ma taki fajny taras pod dachem do potrzeb, bym tylko zebrala cos twardego a siku by wsiaklo :DDD
Byl i u mnie piekny, letni poranek, 22 C od switu :)
Witajcie w piątek, piąteczek, piąteluniek Pogoda radosna, słoneczna i urlopowa Jupi! Komu kawy ekspreśnej? Panowie od domofonów popsuli mi plany, bo właśnie zakładają nowe, elektroniczne "skrzynki" i muszę siedzieć w domu, bo trzeba wszystko sprawdzić czy dobrze podłączone. Ech! Kawa!!!!!!!!!!!!!! Dobrego dnia
Witam , Dzis slonka brak ale dobrze ze nie pada . Głowa dzis juz troszkę lepiej tzn boli ale przeciw bólowy daje radę . Skocze moze z małym rowerem do dziadka z ciachem w rewanżu za takie cudne prawdziwki . Smakosiu zdiecia nie zrobię bo trawy posadzone w tym roku i maja tylko po kilka pojedynczych listków wiec nie ma co oglądać moze w przyszłym roku bedzie lepszy efekt . Mam nadzieje . Pan powiedział ze najlepszy efekt jest po trzech latach kiedy kępa sie rozrośnie . A swoją droga współczuje ze panowie pokrzyżowali Ci plany urlopowe ale z taki robotnikami to tak właśnie bywa . Jak u M w Wawie zmieniali rury to panowie przychodzili o 7 rano wiercili kilka dziur w ścianach by wszystkich pobudzić , potem jeszcze przebiegli sie po mieszkaniach by sprawdzić czy oby wszyscy wstali i sie zmywalni , wracali około 11 i zabierali sie za robotę do 15 . Ale jak to mówią robotę trzeba szanować i nie można wszystkiego zrobic w jeden dzień bo potem moze nie być wcale . Jutro jadę do fryzjera bo juz strasznie zaroslam i włosy po tych kąpielach słonecznych sa mocno wysuszone . Zrobię sobie saunę i odzywki i mam nadzieje ze włosy na mowo przez jakiś czas bedą miękkie . Zaplanowalam tez na jutro pyzy Wkn bo juz tak za na chodzą ze nie moge . Zakupy poczynione tak ze jutro rano zabieram sie za robotę .
Ok zmykam bo takie chmury ze nie wiem czy nie bedzie padać
Bardzo słonecznie i bardzo gorąco od rana..... W środę wieczorem moja sędziwa kocica przyszła się pożegnać.....snuła ciało po domu tylnymi łapkami już nie ruszając..... Prawdę mówiąc, to w poniedziałek się chyba żegnała na maksa, wskakiwała na kolana, na stół (choć nigdy na meble nie wskakiwała wcześniej), latała jak szalona chudzina po domu, ale chwilę zabawiła wtulona na moich kolanach... A wieczorem jeszcze raz zawitała do domu i odbyła przytulaski z Bubusiem i M..... We wtorek się nie pokazała, a w pamiętną środę usłyszawszy mnie na ogrodzie wyszła spod krzaka głośno się żaląc i właśnie powłócząc tylnymi łapami i już w umierającym stadium ostatni raz powtulała w nasze dłonie główkę. Wczoraj pochowaliśmy ją.....jak się dokładniej doliczyłam po 16-tu latach bycia z nami, a 18-latach jej życia...... Ma teraz miejscówkę w ogrodzie, swój kamień, swój młody dąb......... Bubuś usłyszał ode mnie w środę, że Pucia umiera, to go zasmuciło, ale chyba nie miał jasności, że to już koniec, bo kilka tygodni temu jak przestawała jeść i znałam wyniki badań (niewydolność nerek) to też mu powiedziałam, że powoli umiera ze starości..... W czwartek kocice schowałam, a synu czekał na przyjazd dziadków, by z nimi jechać do kempingu, więc obyło się bez rozmowy i jego wiedz o odejściu naszej Puci:))
Dziś płyniemy na wyspę ze znajomymi i na trochę zapomnę o stracie...... A w niedzielę możliwe, że dołączymy do kempingu na dwa, trzy dni korzystając z letnich temperatur:))
Kawa mi się wychłodziła, więc dopijam i do ,,zobaczenia" :))
Witam sobotnio. Pogoda wreszcie nam dopisuje, lato jak się patrzy. Dzieciaki nareszcie mają radoche. Ja się jakoś zbieram do kupy po ostatnich wydarzeniach, dziekuje tylko Bogu ze nie zdążyłam Pyskowi powiedzieć bo byłby to dla niego znowu mega niepotrzebny stres. Teraz sobie robię wycieczki od lekarza do lekarza w poszukiwaniu przyczyn i w kwestii tego jakie badania powinnam porobić. Niestety w większości prywatnie bo podobno żeby mogły być refundowane to musiałabym czekać do trzeciego niepowodzenia. Lea, czy byłaby taka możliwość bym napisala do Ciebie na PW? Może mogłabyś mnie jakoś pokierować? Dzisiaj jeszcze mam panów stolarzy w domu, musimy zadaszyc choć trochę taras za domem bo jest on od południowego zachodu i nie ma opcji żeby po 10 usiąść na nim i choć kawę wypić. Tymczasem uciekam bo słyszę z pokoju Synka mamoooo co oznacza że należy się ruszyć. Pozdrowionka.
Cześć, wpadłam na sekundkę przywitać się i zostawić kawę z tym! Tym, czyli serniczkiem malinowym z porzeczkową pianką :) Wiem, że nie powinnam, ale takie u nas dzisiaj śniadanie, niezbyt zdrowe, ale za to bardzo weekendowe i kanikułowe. Owoce sama skubałam z działki znajomej ;) Morelek ogląda z zainteresowaniem wiadomości i czeka cierpliwie aż ktoś ruszy się z nim na spacer. Sierść już całkowicie mu odrosła i ludzie dziwnie się za nim (i za mną nie oglądają) :)
Po dniach chłodnych (tak bardzo, że wieczorem stopy mi marzły :) ) nadeszły dni cieplejsze. I to znacznie. Dziś, pomimo, że słońca nie bardzo było widać, była taka obrzydliwa parówa, że ja pierdziu! Fuj! Potem błysnęło, rąbnęło, zaczęło lać, ale powietrze nie jest jakoś specjalnie świeże. PAmiętam z dzieciństwa, że po burzy było zawsze tak cudnie orzeźwiająco a teraz jakoś tego nie ma. Ale nie ma więcej rzeczy i zjawisk, które pamiętam z dzieciństwa. A bardzo szkoda.
Wakacje lecą, jak szalone. U Was też?! Przspieszeniu jeszcze pomaga konieczność cotygodniowej wizyty w poradni celem odczulania Boba. Odczulany jest od 5 roku życia i nagle zarzestano produkcji szczepionki! Oczywiście jest zamiennik, ale musiałam rozpocząć jakby od nowa cykl odczulania a to oznacza 12 wizyt co tydzień. Potem znów - tak jak do tej pory - co miesiąc. Byłam wkurzona na maksa, zwłaszcza, że początkowo szczepionka kosztowała (po refundacji) prawie 300 zł a za poprzednią płaciłam 3,60 zł, ale zanim nadszedł czas decyzji czy odczulam dalej, czy przerywam minister podpisał papierek i kosztuje 3,20. Chociaż tyle. Ale jeszze 9 wizyt cotygodniowych przed nami.... Więc ciągle mam czwartek i odczulanie, czwartek i odczulanie itd. A jutro wtorek i szczepienie. Tym razem Ola. "Uwielbiam" szczepienia.
A ja szukam oprawek okularowych dla siebie, bo te co mam już mi się znudziły. Od 30 lat noszę okulary i nienawidzę ich nosić Żadne mi się nie podobają. Znaczy oprawki tak, tylko ja w nich już nie. Zwłaszcza obecna moda na ciemne grube i duże oprawki jest dla mnie masakryczna. Obeszłam większość optyków w mieście, takich jakie chcę nie mają, bo nie taka moda... Noż kura. Kupiłam przez neta. Pasują. Tak, taż się dziwię. Bez mierzenia :) No, teraz jeszcze wizyta u okulisty czy nie trzeba zmiany szkieł i już :))
IWcia - torty smakowały i nie rozpadły się :) Wyslę Ci fotę na PW.
Witam , dzis zapowiada sie kolejny upalny dzień . Wczoraj było tak duszno ze na wieczór zaczęła mnie bolec głowa i boli dzis nadal . Odkryłam basen i mam zamiar wskoczyć jesli woda sie troszkę podgrzeje mam nadzieje ze uda mi sie przed zapowiadanymi burzami . Dzis maja mi przywieść dywan z pralni jestem ciekawa jak uprali . Jesli bedzie ok to oddam następny . Ok zmykam po chleb i kiełbaskę do sklepu to wieczorem znowu zrobimy ognisko . Ostatnio hitem jest pieczona kiełbaska i grzanki czosnkowe . Został mi ostani kawałek tarty owocowej ktos chętny dodam nawet ekspresna ze spienionym mlekiem . Mały stwierdził ze tarta jest tak pyszna ze muszę zrobic kolejna dla niego tylko z jagodami . Jest tak prosta ze ostatnio robiłam ja w trakcie przygotowywania śniadania . Ok zmykam . pa
Tarta owocowa prościuch, którą wstawiłaś do swoich przepisów? Jak tak, to robię - w lesie wciąż zatrzęsienie jagód! Wczoraj z półtora litra robiłam pierogi, którymi objedliśmy się jak bąki - został mi jeszcze litr, może być z nich tarta, czemu nie :)
U nas też pogoda była ciężkawa, teraz zaczyna kropić, chyba w końcu idzie zapowiadanie załamanie i koniec słoneczka.
Idę zaparzyć sobie drugą kawę, bo głowa leci i uciekam, zajrzę oczywiście później :)
Wczoraj wieczorkiem wróciliśmy z Kemp-Domku.......było kąpanie w przejrzystej wodzie jeziora, było wieczorne, tłumne siedzenie przy grillu i zimnym winie, były oczywiście przytulaski z Bubusiem i spacerki po lesie :) Nooo, ale czas powrócić do codzienności.....
Na początku następnego tygodnia pojadę odebrać synka i pewnikiem przenocuję w kempingu, by nie robić trasy tam i z powrotem:))
Dziś niesamowita duchota.....a miałam kosić trawiszcze, nie wiem czy dam radę nawet po godz 19....
Muszę uciekać, bo robię syrop z mięty..... Do juterka;))
Witam , U mnie pochmurno i jest taka wilgoć w powietrzu ze mam nawet wrażenie ze wlosy mam wilgotne . Ostatnio nie zaglądałam tu ale miałam juz dosyć . Strona nie chciała sie odpalać albo wieszała sie w połowie . Nie było mowy o pisaniu ba nawet poczytać nie mogłam . Dzis juz jest o niebo lepiej choc nie idealnie . W środę kupiłam ogórki bo pan powiedział mi ze jest wysyp i były bardzo tanie chyba jak nigdy . Robiłam je chyba to północy . Ale mam juz wszystkiego po troszku . Dokupie moze jeszcze troszke ogórków bo zostało mi zalewy i zrobię sałatkę . Dzis idę do sąsiada na cukinie jesli zostawił mi jeszcze troszke i mam zamiar zrobic kilka na próbę do słoików . Wczoraj nawet udało mi sie uprasować wszystko pranie stałam do 2 w nocy ale wszystko jest zrobione dzis tylko poukładam do szafy bo w nocy juz nie chciałam łazić by nikogo nie obudzić . Basenikujemy sie z małym codziennie po troszku ale niestety z dnia na dzień woda robi sie coraz zimniejesza z braku słońca . Dzis chyba darujemy sobie kąpiel i moze skoczymy na rowery . Ok zmykam do sklepu kupić rybę na obiad i do roboty muszę umyć podłogę a jak M wróci to pomoże mi rozłożyć dywan . Sama jestem ciekawa ja go uprali . pa
No nie ma komu zakrzyczeć piątkowo, bo Smakosia urlopuje......i dobrze, będziemy mieli co pooglądać jak zdjęć narobi:)) Czekamy, więc cierpliwie:)
Pogoda chyba w całym kraju duszna i burzowa.....Wczoraj pogonił mnie deszcz od plewienia wzdłuż podjazdu....zaraz idę dokończyć i pozbierać chaszczory......
Jutro wybieramy się na urodzinową imprę kolegi i tak bardzo chciałam sobie jakąś, nową szmatkę zakupić na tą i nie tylko okazję.....Pojechałam w środę do Wrocka, połaziłam po galerii......i nic, dosłownie nic nie wpadło mi w oko....... Mówiłam Wam już, że nie cierpię zakupów i najfajniejsze rzeczy kupuję przypadkowo, gdy na nic nie poluję.....hmmmm To się niestety potwierdza, wszystkie butiki wyglądały podobnie, podobne ciuchy, podobna kolorystyka, podobne wzornictwo....takie sielskie klimaty, ale nie dla mnie..... Narobiłam kilometrów i wróciłam z zakupionym w bardzo okazyjnej cenie, przypadkowo napotkanym........OBRUSEM :)) Może jakoś uda się go ładnie na dupie upiąć......co myślicie?
Mariolan, u nas woda w basenie jeszcze cieplusia, można spokojnie zanurzać schabiki, boczuszki i szyneczki......:)) Jak Ci dywan uprała firma? Aaaa namówiłaś mnie na upieczenie tarty jagodowej...PYCHA i taka prosta;)
Ha, piątek i znalazłam grzyby - zdążyłam przed grzybiarzami, którzy pewnie zwalą się w weekend cała chmarą. Ale ja już mam swój woreczek suszonych podgrzybów, woreczek suszonych kozaków, i mały woreczek suszonych borowików. A także mini słoiczek mini maślaków marynowanych :) Jagód zostało mi jeszcze 1,5 litra, pewnie małolata każe mi z nich zrobić drugą partię dżemu, bo uwielbia jagodowy do naleśników. W razie czego w poniedziałek znów dozbieram - takie wielkoludy rosną, że przypominają borówkę amerykańską.
I uwaga, uwaga, znalazłam dziś w lesie ze znajomą lisią jamę - a raczej ona znalazła. Psy były bardzo zaintrygowane, na szczęście nie próbowały wleźć do środka.
Burze u nas potężne dziś znienacka się pojawiają. Dwa razy lało jak z cebra. Ledwo zdążyłam ujść z krzaków z... suchym aparatem :D
Zostawiam Wam Morelka z kumplami, lisią jamę i bajkowego grzybka, który się się suszy :)
Czemu nikogo nie ma? Tylko ja? To dziwne, że ja jestem a Was nie :)
Korzystam z tego, że starszy na placu zabaw a młodszy śpi (ma "cudne" godziny snu. Potem muszę balować z nim do 23.). I przyszłam.
U nas wszystko ok. Po wczorajszych ulewach i burzach wreszcie zaświeciło słonce i jest bardzo przyjemnie, bo +23. To są "moje" temperatury.
Iwcia - postaram się zaraz te foty wysłać... skleroza, że hej :) Uważam, że w upiętym na zadku obrusie możesz wyglądać zjawiskowo :)
Wkn - upiekłam Twoje porzeczkowe z bezą na sobotę, bo mieliśmy gości. Ja z racji postu nie jadłam (matko!!!!!) ale wszyscy, jak jeden mąż orzekli, że ciasto jest okropne. Nie można przestać jeść :))) Ponoć boskie i przepis powędrował dalej :) Nie bawiłam się w szklankę mąki, tylko zrobiłąm z podwójnej porcji na dużej blaszce. Nie ma ani okruszka.
Lajan - handel rybny się wiedzie? Odezwij się chłopie :)
Aloalo, bardzo mnie ucieszyło, że moje ciasto porzeczkowe okazało się takie okropne
U nas Jarmark Dominikański pełną "gembom" - zgadnijcie, ile kosztuje mała wata cukrowa?
A ja muszę dać dywan do ozonowania, bo nic nie wywabiło "zwrotki" Mordziełka, nawet słynna soda oczyszczana, oooo :/ Wy też chyba nie mieliście lepszych pomysłów, bo jakiś czas temu pytałam i nikt się nie odezwał. No to będzie ozonowanie.
Zjadłabym jakieś ciasto, chyba znów mariolanowego szybciocha upiekę, bo resztka jagód w pudełku po lodach wala się po lodówce. A teraz uciekam robić sałatkę gyros na kolację :)
WITAJCIE! Jakoś pusto w kawiarence. Czyżby wszyscy "urlopowali"? Wreszcie zaczynam ogarniać się trochę po ostatnich wydarzeniach. Najpierw miałam "wakacjowiczów", potem córka porwała Łotyszy, którzy nie mieli gdzie się podziać, bo pani, która miała ich gościć rozmyśliła się, gdy stanęli pod drzwiami, później chłopców i córkę, na raty, wyprawiłam na ŚDM, a potem to już tylko niepokoiłam się o nich dopóki córki nie przywiozłam do domu, a oni nie zadzwonili przed chwilą, że są już blisko Rygi. Spokojna zupełnie będą kiedy zadzwonią, że są już w domach. Taka ze mnie głupia baba, że martwię się o wszystkich. Trochę poczytałam, ale tylko pobieżnie. Wiem jednak, że wszystko u Was dobrze, z czego bardzo się cieszę. Odpoczynku miłego i dobrej nocy życzę!
Witam , pusto ja chciałam wpaść ale niestety nie miałam internetu . Kolega małego pojechał na obóz i niestety musieliśmy dzis troszke zorganizować czas by sie nie nudził . W przerwie miedzy deszczami pojezdzilismy rowerem . Jutro jak nie bedzie padać to planuje troszke porobić w ogrodzie i pewnie znowu rower . Mój M ma od przyszłego tygodnia urlop i kazał mi zorganizować wakacje w kraju a ja kompletnie nie mam pomysla co i gdzie . Wkn miałaś ochotę na cos słodkiego a mi zostało kawałeczek ciasta " fale dunaju" i racuchy na kefirze z jabłkami cynamolen i sosem karmelowym . Moze sie skusisz . Zmykam troszke odpocząć . pa
Wybieram racuchy, ponieważ uwielbiam placki :) I wcale nie szkodzi, że miałam dziś na obiad ziemniaczane Czy ktoś wylizie zamiast mnie z Morelkiem? Ładnie proszę
Witaski wtoreczkowe! Zaraz zaraz... wróć... zdrobnienia zarezerwowanie dla piąteluńków A więc, co tam słychać we wtorkowe popołudnie? Bo u mnie deszcz słychać. W dodatku rzęsisty... Przegapiłam przedpołudniową ładną pogodę, nie poszłam na zakupy i teraz mam za swoje Leje i nie chce przestać. No trudno, przynajmniej zrobiłam ringówkę dla Morelka, białą oczywiście... i jestem z siebie dumna!
No dobra, biorę parasol i lezę moknąć z sierściuszkiem :)
Wpadłam się tylko przywitać, bo dzionek taki, że dopiero przysiadłam...... Znaczy siedziałam dziś długo, ale to za kółkiem ok 5 godzinek..... Raniutko wstałam, umyłam czuprynę, ubrałam co nieco i pojechałam przytargać Bubusia z wojaży do domciu....Już było nam tęskno za nim i za cicho w domu:) U rodziców w kempingu zjadłam śniadanko, zapakowałam młodego i w drogę do domciu, a i małe zakupy po drodze, bo chciałam jakiś fajny obiad zapodać dziś........z okazji rocznicy ślubu.....
Zakupiłam piffko, którego normalnie nie kupujemy, żeby było ciut romantycznie, bo browarek to trunek wspominkowy i połączył mnie i M na całkiem już długo...hi hi:))
Na obiad zrobiłam placki ziemniaczane z sosem kurkowym.......mniami, muszę powiedzieć:) Kurki dziś przywiezione, a zbierał Bubuś wczoraj z dziadkiem, więc smacznie spożytkowane..... Jeszcze sosu do makaronu zostało dla młodego na jutro.
Idę kolejną szklaneczkę piffka z M popijać....Papatki i do jutra:))
WITAJCIE! Wreszcie "moi" Łotysze dotarli do Rygi, więc dzisiejszej nocy spałam jak niemowlę. Z grupą mojej córki miał pojechać chłopak, ale rodzice stwierdzili, że jest za duże zagrożenie i w ostatniej chwili zrezygnował. Zamiast tego pojechali w niedzielę nad jezioro i utonął na ich oczach. Dzisiaj pogrzeb. Szkoda mi go bardzo, a matka "włosy z głowy rwie", że to przez nią. Bardzo jej współczuję, ale naszła mnie też taka refleksja, że jak coś ma się stać to się stanie niezależnie od tego co byś nie zrobił i jak się nie zabezpieczył. Wszystkim dobrego dnia życzę!
O matko, Herbaciana, ale historia :( Ja chciałam wejść do kawiarenki, przywitać się i obwieścić, że nakupiłam ogórków gruntowych i będę kisić wielki słój, ale w obliczu takiego wydarzenia, brzmi to jakoś małostkowo i nie na miejscu. Oj oj...
W tele pokazują, jak co roku od lat kilku, zajmowanie sobie miejsc nad morzem. Od najmłodszych godzin porannych ludzie oznaczają swoje nadmorskie terytorium parawanikami, parasolami, dmuchańcami, w najbiedniejszym wypadku ręcznikami. Ba, gorzej... ci, którzy wykupili wywczasy w zagramanicznych "kurortach" z basenami rzucają się zajmować ciasno ułożone jeden obok drugiego leżaczki... Przez zasiedzienie go, na hurra, bieeeegnieeeemy, kto pierwszy, ten ma leżak. To nie moja bajka, wolę na jagody iść...
Witam , dzis słonko a ja nie wiem w co ręce włożyć pierwsze . Rano byłam na targu i jak zwykle kupiłam bez zastanowienia masę różności do przerobu . Dokupiłam tez ogórków na sałatkę , pomidory malinowe na przecier . Miałam tez w planach pomalować balustradę bo rdza prześwituje .Dokupilam tez kolejne rodzaje trawy i powinnam je posadzić . Wczoraj podcięłam krzewy tuje i modrzewia i znowu jakoś to wszystko wyglada . Mam nadzieje w sobotę bedzie pogoda ok to wymienimy wodę w oczku . Wieczorem zrobiliśmy ognisko i na koniec deszcz nas wygonił do domku .
Iwcia sto lat razem .
Herbaciana ale historia . Masz racje co ma sie stać to i tak sie stanie ja juz nie raz sie o tym przekonałam u nas tez były i sa podobne przypadki .
Ok zmykam bo kawa sie kończy a robota nie ruszona . pa
Dziękuję Wszystkim za życzenia......to nie ,,okrągła" rocznica była, ale miło każdą, choć tuląc się ze szklaneczką piffka, celebrować.....:))
Utonęłam w paprykowym przetwarzaniu.....ajvar poczyniony z 5kg papryki, ale jakoś strasznie dużo tego nie wyszło..... Wczoraj upiekłam ostatnie porcje papryki i bakłażanów i będę kończyć tworzenie past.....została mi jeszcze garstka czerwono-żółta do marynowania, na kilka słoiczków dosłownie. Jutro sąsiad ogórki przyniesie to zrobię kiszone w baniakach, jak kilka ostatnich razy....
Dobra.....wskakuję na orbitreka się poruszać jednostajnie..... Paaaa:))
Ogóry grubasy kupiłam na sałatkę ......bałam sie coby puste w środku nie były ale nie o dziwo grube ogóry a gniazdko nasienne w środku małe ,miążu sporo. Po 0,80 gr/kilo.
Papryka jaka chcecie - mała, duża po 3,50 i 3,80 wychodziło jak w worku wiecej sie kupiło. Na papryke jeszcze poczekam aż będzie po 2 zeta hmmnn?
Pomidory też już od 1 zeta.
Świetne buraczki malutkie ale za to podłużne na carpaccio będą. Ponoć te podłużne sa słodsze od okragłych. Za worek 10 kg dałam 9 złociszy.
Ale czemu u Was tak drogo? As a w jakich Ty rejonach mieszkasz?
Odszczekuję paprykę - właśnie kupiłam taką za 4 zeta za kilo - zieloną i czerwoną - jędrną, fajną :) (ciekawe, ile ma w sobie randaupka, może lepiej nie badać, hm...)
Borówki w sensie czarne jagody leśne? Nie mam zielonego pojęcia, ponieważ latam do lasu i własnoręcznie zbieram - bardzo lubię polować na duże i mieć nierozgniecione, świeżutkie, bez liści i śmieci :) Mogę Ci napisać, że już w warzywniakach za kilogram chcą od 11 do 14 zł.
A jeśli chodzi o borówkę amerykańską, to ceny warzywniakowe wahają się od 16 do 20 zł za kilo. Rynkowa na pewno będzie trochę niższa. Na rynek pojadę pewnie po skrzynkę węgierek na powidła, albo dubrowickich :)
WITAJCIE! U nas papryka po 7 lub 8,50. Borówki amerykańskie po 9, a maliny nawet 10 zł. To są ceny rynkowe, w warzywniakach jest ok. 2 zł drożej..Gdyby patrzył tylko na koszt, to nie opłaca się samemu robić żadnych przetworów nie mając własnych składników. Miłego weekendu Wszystkim życzę!
Pogoda taka klimatyczna ok 23st więc nici z kąpieli, ale jutro podobno ma się zeskwarzyć i koledzy mają do Bubuśia przyjechać, by basenować pełną parą......oby prognozy się sprawdziły:))
Przez cały tydzień miałam i mam do dzisiejszego wieczora, pod opieką zwierzyniec sąsiadów.....pies starawa ,,goldenka" całymi dniami u nas na ogrodzie z naszym terierem dokazuje. I 3 koty, które chodzę karmić i wypuszczać.....:)
Uporałam się z papryką.....teraz ogórki:)) Muszę przyznać, że jak na ilość kupionego, świeżego warzywa, to oczywiście po upieczeniu straszecznie mało przetworu wychodziło.....ja zawsze tylko taką surową do marynowania dawałam, to dużo słoików wychodziło, a takie upieczone, czy przerobione na pastę zniknęły w oczach hi hi sami zobaczcie zdjęcia:)) Ale za to pyszne mi wyszły wynalazki....i może jak jeszcze na początku września będzie tania papryka, to znowu się skuszę na przerabianie.....zapach pieczonej papryki roztoczony po domu fantastyczny:))
Witajcie poniedziałkowo. Pogoda u nas w kratkę, ale śnieg nie pada, drzewa na wietrze się nie łamią (na razie?), więc jest niczego sobie. Trochę kropi, ale można na grzbiet wrzucić kurtkę przeciwdeszczową i iść na spacer albo rozłożyć parasol i dygnąć do pracy ;) Wczoraj przytaszczyłam do domu prawie cały koszyk kurek (na zdjęciu w trakcie zbiorów - zobaczcie, jakie wesołe żółciutkie grzybasy uśmiechają z upstrzonego nimi mchu :D). Planuję zamarynować, a z brzydszych powstanie zupa krem z kurek. Ale się ucieszyłam z tego zbioru. Tylko, jak pisałam wczoraj w wątku grzybobraniowym - igły miałam nawet w galotach... oooo... niestety, taka prawidłowość, że gdzie las wygodny do chodzenia, jasny, stary, grzybiarzy więcej niż grzybów - trzeba w chaszczory wleźć, żeby z łupem wrócić (i igłami w gaciach przy okazji).
Kto już po urlopie, przyznać się! Gdzie byliście i jak pogoda? Dopisała?
Jeju, jak zimno - dziś naprawdę powiało jesiennym chłodem. Czas chyba rozpocząć sezon na gorące herbaty. Taka pogoda kojarzy mi się nieodmiennie ze spacerami na grzyby w ciepłym polarze i z robieniem przetworów - takich wiecie, z papryką i buraczkami ;) Miałam wyrwać się ze znajomymi na jednodniowy spływ, ale temperatura skutecznie mnie do tego zniechęciła ;) Pozdrowionka!
U mnie wczoraj było tak zimno, że wieczorkiem pod kocykiem na tv patrzyłam...... Dziś już słonko lekko świeci, ale wiaterek jeszcze wczorajszy, zimny:))
Muszę Bubusia obudzić, śniadanie pokazać i pomachać, by skumał że wybywam na zakupy...... Nie mam sumienia targać go ze sobą po to, by przebiec po targowisku w poszukiwaniu świeżych owocków i potem na spożywcze zakupy do dwóch różnych miejsc..... Jutro zaplanowałam dla znajomych na późny obiad podać chinkali, więc dobrą wołowinkę trzeba nabyć:))
Okijos....Macham Wam obecnym i nieobecnym na przywitanie i uciekam... Paaa:)
Noo nie, nooo nie, wstaję a tu deszcz. Zwykle nie mam nic przeciwko deszczowi, ale nie wtedy, kiedy akurat zapomniałam pełnych nieprzemakalnych butów, i tylko siatkowe adidasy albo sandały pod ręką :/ A spacer w deszczu murowany, bo przyjeżdża dziś siostra Morelka z wizytą, która mieszka het kilkaset km od nas, więc często się nie widują. A grrr... No nic... jakoś to będzie, mokrym do kolan, albo łącznie z czubkiem głowy też można być, no nie? Ważne, że psy szczęśliwe ;) Jeszcze jakieś ciacho trzeba załatwić. A co tam u Was? Siedzicie w wiosce olimpijskiej?
Gość w dom, Bóg w dom....ale dziś stawiam zdecydowanie na odpoczynek po intensywnym piątku i sobocie..... Wczoraj nawet nie myślałam, że dotrzymamy z towarzystwem do nocnego meczu piłki ręcznej, ale po małym kryzysie w między czekaniu, to mnie najbardziej było słychać przy kibicowaniu....i pewnie dlatego wygraliśmy
Coś faktycznie pogoda gupawa jest, choć wczoraj było cieplutko i słonecznie od środy kiepsko się spisywała i noce zimne brrrr..... Poczułam się nieco jesiennie, tym bardziej, że cosik mnie atakowało, łamało w kościach, miałam wieczorem dreszcze i w efekcie aspirynką się ratowałam:)) Dziś już lepiej ale zobaczymy wieczorem.....
Okijos uciekam wylegiwać się na kanapie, wykonując jedynie niezbędne czynności........obracanie się na drugi bok ....
Zostawiam Wam na zachętę byście zaglądnęli do kawiarenki......ulubione zwierze domowe.....Kurcze Pieczone ,,spreparowane" wczoraj i pożarte w dramatyczny sposób......
Ps. do czego to doszło, żebym musiała ,,swoje" emoty na wż przynosić
Żmije kurczę słychać, a raczej widać :( Jestem trochę przerażona. W przeciągu miesiąc podczas spacerów do lasu udało mi się spotkać 4 egzemplarze, w tym jeden zwinięty w rogalik, przygotowany do ataku :/ Uprzedzam pytanie - nie, nie mylę żmij z padalcami i zaskrońcami.
No to trafiłam na właściwa osobę. Co to jest ? Dodam , że pełza sobie u mnie tam , gdzie rosną grzyby . I co roku ta sama historia, mąż jest jest zwolennikiem wykaszania trawy bo nie lubi nic co pełza , a w trawie nie zawsze widać jak się patrzy na grzyby.
To Twoje niech sobie dalej pełza - nie straszne, wręcz przeciwnie :) A ja dziś znów na kurkobraniu spotkałam żmiję, tylko tym razem naprawdę wielką i wypasioną :/ Foty jakoś wybaczcie, ale bałam jej się robić - oblazłam szerokim łukiem :/
Musicie brać na grzyby podkaszarkę i najpierw trawę usuwać, żeby węże było widać :D Grzyby przy okazji też wykosicie, ale może uda się je wyciąć gdzieś na dole nóżek :D
Witam pourlopowo! Koniec laby. Oj, a tak fajnie było...ale się skończyło. Teraz trzeba brać się za pracę i nie marudzić, bo najważniejsze, że jest do czego wracać Szybko przeleciałam kawiarenkowe wpisy i z niepokojem wypatrywałam Lenki a Ona pojawiła się na samym końcu i co? I nic! Normalnie trzeba Jej "wkulać" czy coś w tym stylu, bo ja się niepokoję a po wczytaniu dalej nic nie wiem. Jak byłam głupia , tak zostałam Lenka, co u Was? Reszta towarzystwa (jak widzę) w dobrej kondycji i zadowolona. Iwcia aktywna, jak zawsze a Aloalo szczęśliwa, bo słupek na termometrze nie przekracza 24 stopni. Powiem Wam, że nie zaglądałam do internetu przez cały urlop za wyjątkiem ulubionej aplikacji z prognozą pogody. Spędziliśmy tydzień w Kazimierzu Dolnym i ponad tydzień na Podlasiu. Kazimierz Dolny nieustająco mnie zachwyca i na szczęście po 10 latach (od ostatniego pobytu) nic się nie zmieniło. Hm...no prawie nic. Nie ma już naszego, ulubionego baru na małym rynku, ale za to jest jeszcze więcej galerii. Ogólnie same pozytywy. Zrobiliśmy wypad do Lublina. No i tu wielkie zaskoczenie - nie mieliśmy pojęcia, że to jest tak urokliwe miasto. Normalnie "łał!" W d rodze na naszą podlaską wieś zatrzymaliśmy się na Grabarce i w Drohiczynie. No a pobyt na wsi, to już tradycyjnie jeżdżenie od wioski, do wioski a tam psy, koty, kury, dziesiątki bocianów i przepiękne, sielskie widoki. A do tego wszystkiego gratis w postaci pięknych zapachów i nieprawdopodobnej ciszy. Jednym słowek udany wypoczynek To tak w telegraficznym skrócie na dziś żeby się z Wami przywitać. Uściski dla Wszystkich!
Wpadam tylko na chwileczkę, by zagadać....... Cieszę się, że Smakosia wróciła cała szczęśliwa po urlopie i pewnikiem będzie urokliwa galeria do podziwiania.... Mam nadzieję, że Lenka ma się dobrze i skoro już wrzuciła przywitanie, to niedługo rozpisze się na całego:)) Z utęsknieniem wypatruję Lajana.....mam nadzieję, że o nas nie zapomniał Miło mi, że Aloalo z pewnością cieszy się z takiego temperaturowego przebiegu końcówki lata
Będę Was poczytywać o ile się da, a jak nie to wypatrujcie mnie za dwa tygodnie....... W czwartek rano wyruszamy najpierw autem ciągnąc łódkę, a nieco przed Gryfinem wrzucimy się na wodę. Będziemy w sobotę w Szczecinie i tam poczekamy na naszych towarzyszy pływania ;) Plan jest taki, że zależy na co pogoda pozwoli (wiatr i te sprawy) ale mam nadzieję do portu morskiego zawitamy i trochę nad Bałtykiem zabawimy......
Witajcie środowo Wczorajszy dzień minął na rozmowach telefonicznych. To sie komuś przypomniało, że wróciłam a to ja się meladowałam. Już myślałam, że mieszkam w budce telefonicznej, bo nie szło nic zrobić i tak do 22-ej. A potem padłam Spałam jak dziecko. Pogoda całkiem znośna - zimno, ale śłońce wyszło zza chmur i po wczorajszym deszczu ani śladu. Iwcia! Co ja "1słyszę"! Odwiedzisz moje miasto! A wiesz, że na Wałach Chrobrego jest ładny port jachtowy? A przy samym nabrzeżu Wałów (jak znajdziecie czas) możecie zjeść najlepszą pizzę w Szczecinie. Robiona z oryginalnych, włoskich produktów (mąka, ser, pomidory) i wypiekana w prawdziwym piecu. Ja zawsze kupuję wegetariańską z grillowanym bakłażanem, cukinią i papryką. Rewelacja! A tu link do tego miejsca: http://paladin-szczecin.pl/ Polecam. Życzę Wam wspaniałego wypoczynku i super pogody. A potem wracajcie szczęśliwie OK, koniec gadania. Trzeba się czegoś napić. Ktoś ma ochotę na herbatę? Miłego dnia!
Smakosiu, dziękuję za namiary.....tam jeszcze nie byliśmy, bo ogólnie już kilka miejscówek w zeszłym roku zapoznaliśmy, gdy byliśmy na flisie....:)) A jakąś miejscówkę z fajnymi pamiątkami, drobnymi upominkami ze Szczecina znasz.....? Bo pamiętam jak Bubuś chciał sobie cosik kupić pamiątkowego i nie znaleźliśmy żadnego sklepiku takowego.....:(
Wyruszamy jednak jutro z rańca, więc jeszcze dziś ostatnie pakowanie i szykowanie kwiatów do postawienia w wannie....:))
Iwciu, obok tej włoskiej restauracji (w tym samym ciągu) jest sklep z pamiątkami. Czy fajne, to już kwestia gustu, ale nie tak tuzinkowe jak większość na straganach. Myślę, że ciupagi i parawanu tam nie będzie Dobrej drogi!
Hi, hi ciupaga pewnie też by sie gdzie znalazła w tak wielkim mieście :)
Iwcia najwięcej pamiątek to pewnie też znajdziesz na Zamku Książąt Pomorskich. W weekendy powinno być sporo straganów. Nie wiem jak w tygodniu .....100 lat tam nie byłam. A Zamek koniecznie musicie zobaczyć. Przed Zamkiem w stronę byłej Alei Kwiatów na rogu jest taki kiosk z pamiątkami. Pełno dupereli :)
A zjeść to pewnie najlepiej na mieście bo jak pamiętam to na Wałach i okolicach drożyzna (no jak dla mnie :)
Życzę słonecznej pogody, dużo słonka i wiatru w żagle.
Iwett, nabrzeże Wałóch Chrobrego i Bulwar bardzo się zmieniły. Jeśli dawno nie byłaś, to myślę, że to by było miłe zaskoczenie. Postawiono jednakową, niską zabudowę gdzie oferowana jest gastronomia w zależności od zasobności portfela. Można wejść do restauracji lub zjeść smacznego i niedrogiego szaszłyka. Zagospodarowano Wyspę Grodzką i teraz można tam posiedzieć na wystawionych leżakach i podziwiać Wały od strony portu. Aleja wzdłuż bulwarów wygląda naprawdę ładnie i przyjemnie jest się nią przejść zarówno w dzień, jak i późnym wieczorem przy nowym oświetleniu. Wspomniałaś o Zamku - on zyskał fajną platformę widokową. Wjazd windą. Ten kiosk z pamiątkami chyba jeszcze istnieje, ale pewności nie mam, bo ja zawsze omijam szerokim łukiem takie miejsca. Pozdrawiam!
Ostatnio na Wałach byłam ze 2 lata temu na Swiatło, Dźwięk i cos tam. Ale to w nocy było i nigdzie dalej nie chodziliśmy.
A te restauracje u góry wzdłuż Aleji to mi się z drożyzną kojarzą. Pamiętam porcja frytek kosztowała 8 zeta. Ale fajnie, że wspomniałaś . Bedę w październiku w Sz-nie to może tam zajrzymy i na Zamek. Dzięki.
Faktycznie u góry jest drogo, bo to typowe lokale restauracyjne. To, co powstało znajduje się u dołu Wałów zaraz przy Odrze. Oczywiście ceny są różne, bo to także forma restauracyjna, ale np. szaszłyk czy kurczak z rożna nie wyczyści portfela :-) Natomiast ta pizza, o której wspominałam Iwci, że najlepsza w Szczecinie kosztowała 28zł (ok. 30cm). Kiedy idziemy z Połówkiem, to kupujemy jedną, bo dla nas to wystarczająca porcja żeby się najeść. Najbardziej cieszy mnie, że coś się dzieje i zmienia dość pozytywnie. Może małymi kroczkami, ale dobre i to
W ogóle tej knajpki nie kojarze. Zerknęłam na stronke - faktycznie duży wybór pizz i w porównaniu z pizza hut to chyba taniej. Pewnie od czasu do czasu warto sie skusić :) Ciągle w chałupie gotować. Trza sie czasem od garów uwolnić :) Od razy życie piękniejsze :D
Ooooo, to to to Wiesz, ja czasami lubię gdzieś wyjść, zjeść coś innego, ale fajnie jest wiedzieć, gdzie warto się wybrać. Jeśli właściciel (dla przykładu we wspomnianej włoskiej restauracji) robi pizzę z oryginalnych i jakościowo dobrych składników, to przynajmniej wiem za co płacę i to jest OK. Niestety niektórzy tylko "kroją" dając w zamian "bylejakość" i na to szkoda kasy.
Oj, żebyś wiedziała, że tak jest. A najgorsze, że jakoś tak głupio w knajpie mówić, że niedobre.
Pamiętam jak kiedyś na rocznice ślubu pojechaliśmy rodziną do Chaty Polskiej to na Placu......zapomniałam tam gdzie kiedyś był Świat Dziecka. Zamówiliśmy dziczyznę - dzika. Mój i córka dostali pyszne (mówili) a mnie sie trafiła podeszwa nie szło jeść. Zapłaciłam za 3 obiady ok. 150 zeta. Ale co se miałam psuć dzień :)
To miejsce nie jest mi obce i faktycznie mocno "trzepie po kieszeni". Kiedyś, gdy przyjechali znajomi i koniecznie chcieli gdzieś się wybrać podkusiło nas by ich tam zabrać. Wszyscy jedliśmy to samo - bezpiecznego pstrąga. Nie powalał smakiem, był zwyczajnie poprawny. Podany bez szczególnych udziwnień, ale rachunek wyraźnie robił wrażenie na wszystkich
Hihi :D Mówisz pierwszy i ostatni raz :) My to lubiliśmy w Sz-nie chodzić do Berlina Kebab. Pyszne mają i naprawde za 3 dychy można sie najeść. Co prawda kiedyś chyba porcje większe byyły ale i tak wystarczające są.
WITAJCIE! U mnie już chyba jesień, bo buro, szaro i ponuro. Na termometrze rano tylko 5-6 stopni i przez cały dzień siąpi deszcz, a myślałam, że pojedziemy gdzieś z dziećmi, bo wreszcie mamy trochę wolnego czasu. Czytam wątek o grzybobraniu i zastanawiam się gdzie Wy mieszkacie, bo u nas tylko nieliczne i marne, suche kurki. Innych grzybów nie widziałam w tym roku nawet na targu. Mimo prawie ciągłych opadów od dwóch tygodni grzybów brak. Widzę, Smakosiu, że wróciłaś zadowolona, więc czekam na szczegóły. Lenka, wreszcie się odezwałaś. Powiesz coś więcej? Iwciu, miłego "spływania". Wszystkimmiłego dnia i weekendu życzę i częstuję gorącą jeszcze drożdżówką ze śliwkami <upieczoną mimo ataku rwy kulszowej> i herbatą z miodem i cytryną.
Witam w piątek, piąteczek, piąteluniek Kiedy się chodzi do pracy, to piątki mają zupełnie inny wymiar W czasie urlopu zapominałam jaki jest dzień tygodnia i nawet nie patrzyłam na zegarek. A co ja gadam! Ja go nawet nie miałam. Totalne oderwanie od codzienności. Stwierdzam, że w tym roku udało się to nam wyjątkowo dobrze, bo nawet telefon nie dzwonił tak często, jak dawniej. Powiem więcej - on prawie w ogóle nie dzwonił. Super! Tak sobie myślę, że chyba dobrze "naładowałam akumulatory", bo jeszcze teraz roznosi mnie energia. Wczoraj miałam ciężki dzień, ale przetrzymałam go z uśmiechem więc myślę sobie, że DOBRZE JEST! Dziś od rana świeci słońce i zapowiada się ładny dzionek. Póki co chłodno, ale teraz o wczesnej porze inaczej nie będzie, nie ma się co łudzić. Herbaciana, mam nadzieję, że do Ciebie też promyki dotarły i poczujesz dziś "końcówkę lata". Masz jeszcze tę drożdżówkę ze śliwkami? Jesli została z niej tylko kruszonka, to też może być. Ja uwielbiam kruszonkę Iwcia, jeśli tu jeszcze zaglądniesz (a wątpię - niestety), to koniecznie zerknij do poczty. Przyniosłam kawę. Komu, komu? Miłego dnia
Witam , pogoda w kratkę raz ładnie raz pada . Ostatnio z racji urlopu M robiliśmy sobie małe jedno lub dwu dniowe wypady . O dziwo tam gdzie pojechaliśmy była piękna pogoda a u nas w tym czasie padało . Smakosiu tez byliśmy w Lublinie . Piękna starówka ale mieliśmy pecha bo trafiliśmy na jarmark i było tyle ludzi ze nawet przejść było cieżko . Ale polazilismy po ogrodzie botanicznym i troszke sie zrelaksowalismy . Bylismy tez w Kielcach a raczej w okolicach i chyba najbardziej małemu podobało sie Krajno i swiat w miniaturze i oczywiście ruiny zamku w Chęcinach i możliwość postrzelania z kuszy do tarczy . Ok zmykam bo piękna pogoda to trzeba korzystać . Pa
No ufff, kilka dni mnie nie było, ale wracam do gotowania, a dokładniej do pieczenia - zaraz idę piec tartę jagodową, żeby coś uczcić :) Pan Morelek (mimo że zupełnie nieprzygotowany i z totalnie kulawą panią, która 4 dni temu zerwała mięsień w łydce znów uciekając przed dzikiem :/) został zawleczony na międzynarodową wystawę w Sopocie i dostał ocenę doskonałą. Śliczność Pana Morelka została oficjalnie potwierdzona, co on sam ma w głębokim poważaniu. Pewnie ma rację ;) No to idę piec tę tartę, a potem schowam złoty medal, żeby się nie zgubił, a kartę oceny wsadzę w jakową koszulinę, żeby nie zrobić na niej przypadkiem notatek kulinarnych ;)
No, kurcze co ma byc wystawa w Sopocie..............to ja wyjezdzam.Gratuluje pieknego Morelka...... moje jamniki i ten spadkowy kot tez na tej wystawie byly kupione.( nie wiem jak Dzanina to wytrzymuje..........dla mnie horror).Klaki mam wszedzie.
Dorotko piekny ten pan Morelek jest!!! Wielkie gratulacje!!! O jeju co z tymi dzikami teraz , u nas nie bylo tych zwierzakow przez kilkadziesiat lat na dziko. Teraz coraz wieksze szkody robia rolnikom i nie tylko :(((( Ktos z malym mozgiem wypuscil "zagraniczne" dziki na poludniu Szwecji a te tak sie rozmnozyly, ze pol kraju juz maja pod soba:(((( A ja tylko czekam na bestie i jak zdaze to zastrzele , najlepsze mieso z nich ....hihihihi
U nas tego "mięska chrumkającego" zatrzęsienie. Pani na wystawie mówi do mnie dzisiaj: - Pani pies nie dostał CACIBa, bo za wolno pani biegała. ja: - Przepraszam, ale ja mam świeżo naderwanie mięśnie w łydce i na razie nie mogę szybciej - uciekaliśmy z psem przed dzikiem kilka dni temu i się pozrywałam. Sędzina: - To gdzie pani łazi na te spacery z wystawowym psem?! Ja: - Przed domem...
Tylko że ja mam takie celne oko, mogące sąsiada ustrzelić przy próbie ubicia dzika, a wtedy to się zacznie kryminał i Pan Morelek zostainie bezpańciowy
Normalnie nie mam kiedy Was poczytać, z co dopiero pisać ;). Ale trzeba trochę nadrobić zaległości. No to w telegraficznym skrócie....
U Małej po Holterze wyszły niestety liczne zaburzenia pracy serca i została skierowana do kliniki na dalsze badania, ale przyjęcie ma dopiero za miesiąc... Póki co zalecono jej oszczędzający tryb życia, więc zabroniliśmy jej wydawać kieszonkowe . Termin na rezonans magnetyczny mamy na... kwiecień przyszłego roku. Masakra. Trzeba będzie wyskoczyć z paru stówek prywatnie.
Duża od października zaczyna studiować na WSP, a że zamarzył jej się nowy laptop, więc wyrodna matka wysłała dziecię do roboty przez wakacje, niech zobaczy, że inaczej wydaje się własny piniądz . A i wypracuje już sobie coś do wpisania w CV.
Ślubny znowu ma gorsze EKG, ale obiecał się poprawić, więc trzymam go za....rękę ;).
Ja szukam chwil odpoczynku kiedy tylko mogę i przy czym mogę ( nawet przy kosiarce ), więc potrafię jechać w swoje góry choćby w piątek wieczorem, żeby w sobotę już wracać.
Smakosiu, też byłam na Podlasiu z Tobą ! Nawet w tych samych miejscach :). Może nawet w podobnym czasie, bo byłam od 3 do 10 sierpnia. Szkoda, że Cię nie spotkałam...., a może spotkałam .
Iwcia, udanego wypoczynku ! Wracaj szybko, bo pusto bez Ciebie :))) A bańki superowe były ;)
Herbaciana, długo taka rwa trzyma ? Zdrowia życzę :)
Tingra, szkoda że u nas nie można tego dzikiego zwierza bezkarnie odstrzeliwać, bo zaczynają się panoszyć i po miastach.
Wkn, gratulacje dla Morelka ! A Ty mogłaś trochę szybciej ganiać, a nie psuć wizerunek pięknemu zwierzakowi .
Mariolan, sporo udało się Wam pozwiedzać. Czasem krótkie wypady są lepsze niż dłuższe siedzenie w jednym miejscu.
Lajan, a Ty gdzie ?
Aloalo, na Ciebie też tutaj czekam ;).
Matko, ale jestem dzielna. Tyle się napisałam. Buziaki dla wszystkich :)
Witam poniedziałkowo Pierwszy, pourlopowy tydzień pracy za mną. Zleciało migiem. Czas pędzi szaleńczo. Wiecie, że ja ostatnio pomyślałam o pierniku świątecznym Kto pędzi bardziej? Nie żebym chciała już robić ciasto, ale przywiozłam z Podlasia jakieś 4 kg mąki żytniej z młyna. Zastanawiałam się czy to dobry pomysł żeby zrobić z niej ten piernik staropolski...? Nie mam pojęcia jakiego typu jest ta mąka. Wygląda na taką "720". Pogoda wczoraj była w kratkę więc wykorzystałam dzionek po domowemu. Nawet trochę malowałam. Chodzi mi po głowie żeby zmienić farby z olejnych na akrylowe. W związku z tym musiałam zaczerpnąć trochę wiedzy na ten temat i znów czas mi zleciał jak błyskawica. Niestety nie zrobiłam nic do końca. Obraz niedokończony, bo zabrakło mi farby, artykuły nie doczytane, bo nie starczyło czasu. Poruszałam się trochę na ogródku, grabiąc opadłe liście bambusów. Przez chwilę było ładnie a potem przyszedł deszcz, wiatr i ku mojemu zaskoczeniu trawnik dostał nową porcję liści. Jak widać średnio mi wszystko szło w ten weekend. Wniosek jest jeden, to nie pora na pracę Trzeba się poprawić i trochę więcej skupić na relaksie
Fajnie było rano wejść do Kawiarenki i zobaczyć, że towarzystwo wreszcie zaczęło się "odzywać" Lenka, powiem Ci, że odetchnęłam z ulgą. Już się martwiłam, że nie piszesz, bo coś poważnego się dzieje. U Ciebie jednak nigdy nic nie stoi w miejscu. Hm, czasami, to lepiej, bo to oznacza, że ma się nad wszystkim jakąś kontrolę. Wierzę, że temat badań "Małej" będzie miał pozytywne zakończenie. Pewnie z ostrożności robią więcej badań żebyście mieli pewność, że nie trzeba się niczego obawiać, że to taka "uroda" i zwyczajnie trzeba kontrolować i już. Tak będzie! Uuuuu, "Duża" zaczyna nowy, dorosły rozdział w życiu. Z tą pracą, to super pomysł. A zdradzisz gdzie? Ostatnio przyjaciółki syn też wystartował z pierwszą, dorywczą pracą przed rozpoczęciem studiów. Bardzo zadowolony, bo firma solidnie podchodzi do pracy. Kokosów nie zarobi, ale zdobędzie pierwsze doświadczenie i wpis do CV (w razie potrzeby). Zahaczył się w Starbucks'ie. To mówisz, że byłaś na Podlasiu. Wygląda na to, że faktycznie byłyśmy razem A jakie miejsca odwiedzaliście? Wkn, gratulacje dla Pana Morelka za pierwsze, poważne osiągnięcia. No a jak dla niego, to i Ty się załapiesz Z tymi dzikami, to faktycznie nie ma żartów. Tylko czy to czasem nie jest wina ludzi, że one tak blisko podchodzą? Pozbywamy się na potęgę resztek jedzenia, to i one wędrugą odważnie bliżej zabudowań. Hm...chyba, że się mylę...?
Lajan, na długo zatrzymasz się u córki? Wyraźnie brakuje Ciebie w Kawiarence. Coś czuję, że już niedługo wynagrodzisz to nam jakimś, nowym "lotem"
Witam, po wczorajszym upale i burzy po południu dzis pochmurno i zimno . W sobotę wieczorem przywiozłam 7 łubianek malin i miałam bardzo pracowita niedziele bo przerabiałam je na sok . Z 6 łubianek wyszło mi 23 l a jedna lubianka była na pożarcie i do ciasta . Rodzinka zgodnie odparła ze mało soku na zimę wiec jak pogoda sie poprawi to dzwonię i kupuje i dalej przerabiam . Jeszcze tylko buraczki Lenki i koniec przetworów w tym roku tak mi sie wydaje . Jesien idzie wakacje sie kończą jejku dlaczego lato tak szybko sie kończy a zima tak długo trwa . Ja strasznie lubie rano wypić kawę przy oczku wodnym patrząc na moje kolorowe rybki a ostatnio bez kocyka to niemożliwe . Lajan jak to dobrze ze wszystko u Ciebie ok . Wracaj do nas szybko z nowym lotem . Lenka cieszę sie ze wreszcie miałaś chwilkę by do nas zajrzeć . Herbiaciana życzę szybkiego powrotu do zdrowia . Smakosia ja na szczęście mam spokój w tym roku od liści bo nowy sąsiad powycinał wszystkie drzewa ktore rosły na granicy . Jest szansa ze przy wietrze wpadnie jeszcze kilka liści z drzew z ulicy ale myśle ze to bedzie pikus . Iwcia udanego wypoczynku . Wkn gratulacje dla Morelka . Ale mam dzis lenia chyba daruje sobie wszelkie prace i moze wybiorę sie na spacer jesli nie bedzie padać . Zmykam wypić kawę i pomysleć co robić by nic nie robić . Pa .
Witam, dzis pięknie ciepło i słonecznie a ja zamiast korzystać z pogody to przywiozłam kolejna porcje malin i przerabiam . Teraz wyskoczyłam z kawa do mojego cichego zakątka przy oczku i sie relaksuje przez pare minut do czasu kiedy ponownie będę musiała iść do kuchni . Smakosiu w wątku o ogrodach zamieściłam zdjęcie mojej trawki ale tylko te ktore nadają sie w tym roku bo pozostałe to jeszcze marne . Jutro wybiorę sie na targ to moze ponownie cos przytaszcze do domu do kolekcji choc po mału zaczyna mi brakować miejsca . Lajan czekam z niecierpliwoscią na nowy lot . Wkn czy Ty przypadkiem nie przesadzasz z tymi kurkami w tym roku . Chyba chcesz żeby domownicy dostali kurkowstretu na najbliższe kilka lat . Ok koniec dobrego uciekam do kuchni . pa
No to sobie pooglądałam Ależ Ty masz tam ładnie! Fiu fiu. Wszystko takie przemyślane i wypieszczone. Kawa albo herbata pita rano w takim miejscu może dać duuuużo dobrej energii na cały dzień
No właśnie chciałam rodzince dobrze zrobić i raz bez kurek obiad podać, i... zaraz Wam napiszę, co z tego wyszło:
Przygoda Wkn z kurczakiem na butelce.
Natarłam kuraka czym trzeba. Miał poleżeć tak kilka godzin, żeby ładnie przejść przyprawami. W tym czasie butelka z piwem karmi (bo dla dziecków ten kurczak miał być, więc nie byłam pewna, czy zwykłe piwo się nada, a sam wywar wydawał mi się za mało wyrafinowany) powinna moczyć się radośnie, żeby naklejki zlazły. Wszystko mi się pokręciło. Natartego kurczaka nadziałam beztrosko na butelkę, żeby się przegryzł. I poszłam w diabły. Po około pół godzinie doznałam olśnienia, że przecież naklejki trzeba zdjąć, bo wszyscy pomrzemy od chemii jak po muchomorach sromotnikowych, a przynajmniej będziemy radioaktywni i zaczniemy świecić. No nic... może jeszcze nie jest za późno. Lecę do kuchni, zdzieram kurczaka z butelkowego pala, tym samym wydzierając rodzinę z potencjalnych szponów śmierci. Pakuję butelkę do miski z ciepłą wodą, niech się moczy. Po kilku godzinach nacieram na szkło. Skubię, skrobię i nic. Sięgam po białą broń. Bez skutku. Naklejka jak straż watykańska - ani drgnie. Skutecznie udało mi się tylko zeskrobać część lakieru z połowy paznokci. Zdesperowana, wypuszczam przez zaciśnięte zęby "kurka wodna" i z powrotem nadziewam wymiętolonego ptaka na butelkę z etykietami. Piekę. Zjadamy. Żyjemy... jeszcze
Witam środowo Słońce! Widzieliście jaki upalny weekend się szykuje? Chyba lato postanowiło pokazać nam jeszcze raz swoje prawdziwe oblicze. Może nawet ostatni raz w tym sezonie...? Tak więc trzeba będzie nacieszyć się tą aurą ile wlezie Sama nie wiem co to znaczy w moim wykonaniu, bo planów nie mama żadnych Chyba zwyczajnie pobyczę się trochę na leżaku a potem w cieniu poczytam sobie książkę. szaleństwa i atrakcji nie będzie Jak Połówka nie ma, to raczej wyjazd za miasto odpada. A Wy coś planujecie? Lenka pewnie zrobi wypad do swojej "oazy". Aloalo, nie będzie się cieszyć z takiej temperatury Ola, daj znać jak się miewasz. A Iwcia, to miała już wrócić do domu czy to jakiś dłuższy wyjazd? Nie pamiętam, bo pewnie nam "mówiła" Fajnie, że jeszcze trochę lata i relaksu można będzie poczuć. Miłego dzionka
Planujecie, planujecie i jestem zła na upały :( Tzn normalnie nie mam nic przeciwko ciepełku i słoneczku, szczególnie jeśli mamy za sobą długi chłodny i mokry czas, ale... w sobotę Pan Morelek będzie gubił łapki w pokazowym biegu coursingowym, a w czasie upałów to nawet charty nie powinny biegać, nie mówiąc już o takich tłuściutkich kolaczkach jak nasz wużetowy rudzielec.
Jeszcze pływamy i plany pływaniowe są do przyszłego czwartku:))
Jesteśmy w Nowym Warpnie i początkowo mieliśmy dziś zawitać do niemieckiego portu, ale po analizie kierunków wiatru wybrana została inna lokalizacja.....Świnoujście :)) Bubuś oczywiście najbardziej zadowolony z takiego obrotu sprawy i kierunku.....hi hi
Uciekam, bo internet ograniczony, a chcę jeszcze do Was pozaglądać:))
Czy u Was też sierpień się zaczął i się kończy? Nie mam pojęcia, gdzie podziało się te 25 dni!!! Masakra! Za tydzień szkoła! Za 4 miesiące Boże Narodzenie! Już mi piernik przez myśl przemknął parę dni temu....
Jestem zachwycona tegorocznym latem i temperaturą. Denerwuje mnie nadchodzący łikęd, ale liczę, że te upały to tylko przez trzy dni, jak pokazuje Smakosiowa aplikacja. Jeszcze w sobotę mamy urodzinową imprezę Boba, bo Bob wczoraj postarzał się do lat 9 a moja babcia (ta zmartwychwstała) obchodziła także wczoraj 86 urodziny. A tu upał.
Biedna babcinka nie kojarzyła za bardzo z początku, że ma urodziny, ale potem było lepiej... ech.... Za to Bob kojarzył doskonale i odliczał dni wydając mi kolejne instrukcje, co i jak mam zrobić. Miałam wstać o 6, no najpóźniej o 7 i złożyć mu życzenia i nie denerwować się przez cały dzień i nie krzyczeć, choćby nie wiem, co a Olo miał zakaz płaczu. Ja się dostosowałam do zaleceń, Olo nie bardzo, bo parę razy ryknął :) Bob dostał wymarzony prezent, więc było cudownie i fantastycznie, tylko dlaczego tak szybko ten dzień mijał, tego Bob nie mógł pojąć :)) Dziś podczas badania przed odczulaniem pani doktor oznajmiła, że Bob jakoś zmężniał. To wszystko pewnie przez te urodziny :)))
Jutro więc mam dzień ciastowy od rana :) Blaty i biszkopt na tort już gotowe. No.
Smakosiu - cieszę się, że urlop pięknie Wam się udał! Smaka mi narobiłaś na tą pizzę! A gdzie tam Szczecin! :)
Lenka - odpiszę i foty wyślę, może jeszcze dziś :)
Mariolan - super masz, że z kawką możesz wyjść do ogrodu. Coraz bardziej mi tego brakuje a zarzekałam się, że wcale nie :)
Iwcia - sprzyjających wiatrów i szczęśliwego pływania!
Wkn - gratulacje dla Mistrza! Fiu fiu! Z tym kurczakiem to fajne :) Naklejka na kropelce? :))
Herbaciana - pozdrowienia!
Jola - co u Ciebie? Jak się czujesz?
Lajanku - ja się boję horrorów, ale Twojego jestem ciekawa :)
Ach, widzicie, zapomniałam się pochwalić, że dokonałam przetworów! Ja! Leń przetworzeniowy :) Mam sok z aronii, powidła (dla leniwych oczywiście) i sok pomidorowy, bo Mąż wyczytał, że pomidory przeciwdziałają zmarszczkom i poprosił :)) Jako, że oczywiście słoiki wyrzucam, to musiałam kupić i je sobie okleiłam wydrukowanymi etykietkami, własnego projektu hihi. Wypróbowałam przy okazji klejenie na mleku - genialne. To tyle :)
Tak to jest z babcinkami - niestety starość zwykle pamięciowa nie radość...
Naklejka kruc bomba nie wiem, na czym siedziała, ale zejść nie chciała, a do sklepu po nową butlę lecieć mi się nie chciało. W każdym razie nadal żyję po zjedzeniu kurczaka z naklejki Jutro znów powtórka z pieczenia, ale bez papieru - mam już swoją dyżurną beznaklejkową butelkę ;) Wredne dziecko powiedziało, że mam upiec kurczaka bez warzyw, a ziemniaki ugotować osobno, bo ona takich pieczonych popsutych sosem kapiącym z kurczaka jeść nie będzie, ale i tak je upiekę i zjemy z pominięciem małolatów - nie zna się. Niech sobie sama ugotuje dwie pyrki w rondelku, a co!
Idę nadrabiać zaległości w czytaniu kawiarenki, a potem do roboty ;)
Witam w piątek, piąteczek, piąteluniek Jest tak: A jak tak jest, to jest tak: Jupi święto! Aloalo przyszła do Kawiarenki! Noooo, nareszcie! Się naczekałam, że hej! Olcia, Bob się strasznie pstarzał Ucałuj Go ode mnie (z zaskoczenia, bo inaczej pewnie się nie da) i życz wszystkiego co naj naj naj... A Ty też się trzymaj dzielnie, bo temperatury nadciągają a piekarnik też nie chłodzi więc lekko nie będzie. No i zlituj się Kobieto - przychodź częściej. Ty i Lenka macie jakieś, takie "dowciapne pióro", że uwielbiam Was czytać. No i jak robicie długie przerwy, to wyraźnie zaczyna Was brakować. Gratuluję Ci przetworów. Fiu fiu! Teraz "leniem przetworzeniowym" jestem już tylko ja Będę w tym wytrwała Iwcia super, że się odezwałaś. Pogodę macie piękną i przyznasz, że rejony też urokliwe My zazwyczaj na kajaki czy rower wodny śmigamy do Zieleniewa (bo mamy blisko). Tam jest przepiękne jezioro Miedwie. Polecam. Odpoczywajcie "całą gębą" i sprawdzaj w poniedziałek aplikację pogodową, bo jakieś burze zapowiadają. No ale to się jeszcze może zmienić, może przejdą bokiem
Oj, ale by było fajnie móc sobie gdzieś wyskoczyć na jezioro. Niestety, czas wypadów zakończony i trzeba się cieszyć tym, co jest. No nic, grunt, że słońce świeci i zaraz radośniej dookoła Miłego dnia!
Smakosiu to Miedwie oczyścili? Bo jak byłam z 3 lata temu (?) to jedna wielka brudna breja była z glonami przy brzegu. Może juz nie spuszczją tam zanieczyszczeń?
Powiem szczerze, że nie wiem czy oczyścili, bo my zawsze kierujemy się do kajaka albo na rower i przy brzegu nas nie ma, ale chyba nie jest źle. W tym roku nie udało nam się pojechać więc nie mam najświeższych informacji.
Wczoraj gościła na Dożynkach Gminnych w mojej miejscowości, finalistka II edycji Masterchef p. Diana Volokhova. Na pamiątkę zrobiliśmy sobie zdjęcie. Bardzo miła kobieta.
Witam, ja tez właśnie wróciłam z dożynek u nas . Bylo mnóstwo degustacji tak ze obiadlam sie tak ze juz kolacji nie musze jeść i jeszcze cały kosz różności przywiozłam do domu . Mnóstwo atrakcji dla dzieci a na sam koniec był koncert Dody . Pogoda świetna . Pa
W Świnoujściu zrobiliśmy sobie dwudniowy postój, bo pogoda superaśna, plażowa i dlatego, że musiałam ja i Bubuś odpocząć psychicznie po ciężkim.....naprawdę ciężkim rejsie z Nowego Warpna do Świnoujścia.... Pogoda żeglarska wskazywała, że wiatr będzie słaby, a po wypłynięciu na Zalew Szczeciński okazało się wianie mocne w porywach do bardzo mocnego......kołysało naszą dzielną jednostką, że ho ho ho......
Bubuś już po chwili wylądował w kibelku i oddawał z wnętrza co miał......a, że tak miał ze trzy długie razy, to twierdził, że oddał obiad i kolację z poprzedniego dnia i poranne śniadanko......:((
Ja nie mogłam się nawet poruszyć, a co dopiero mówić o jakimś ogarnięciu tego co nie zbyt gorliwie poupychałam w szafkach w kabinie.....Stałam na ugiętych kolanach trzymając się mocno i udawałam, że jestem łódką, bo brałam każdą falę i każde kołysanie, czy bujanie całą sobą......:(
Jutro chyba zawitamy do Kamienia Pomorskiego, a następnie do Dziwnowa......ale to dokładnie ustalamy rano przy śniadanku, więc zobaczymy czy tak zostanie.......
Smakosiu właśnie burza w Wolinie się rozkręca......błyska i wieje tylko deszcz nie wie jeszcze, czy ma padać, czy nie......fajnie mieć blisko takie urokliwe miejscówki jak Ty..... A widoczki z wody i odwiedziny ,,zakątków" bardziej dzikich, bliższych naturze jest cudowne i niestety wciągające, bo chciało by się urlop tak chociaż o drugie tyle rozciągnąć:))
Aloalo, ucałuj jubilata jeszcze od cioci Iwci.....niech chociaż tak mu dłużej święto trwa:)
Lajan, ale fajnie spędzasz czas i jeszcze gwiazdorskie focie masz w spadku....Łoooo :)) Czasem na kuchni+ oglądam jej program ,,zupy"...fajny.
Okijos....idę spać, bo moi panowie już chrapią, po wczorajszym ,,dyskotekowaniu" do nocy przy marinie z której dziś wypłynęliśmy, zmęczenie materiału wszystkich dopadło, a ja mogłam chwilę przysiąść i nabazgrać tu:)) Ale wiatr gwiżdże.....Uuuuu Paaaa:))
Witam poniedziałkowo Uuuuu, ale wczoraj fajnie popadało. Wyszłam na balkon żeby sobie posiedzieć i nacieszyć się wspaniałym, ciepłym wieczorem aż tu nagle jak lunie z nieba. Było super, bo ciągle czuło się ciepło a deszcz nie zacinał. Zapaliłam świeczkę w "latarence" na balkonie, nalałam lampkę różowego wina i miałam taki relaks, że aż sama sobie zazdrościłam Dopiero burza mnie pogoniła do domu. Ten relaks był zasłużony, bo wcześniej skosiłam trawiszcze u siebie i u sąsiadów. A dziś znów przyjemny dzionek. Skwaru nie ma, ale póki co można posiedzieć tylko przy biurku z papierami Iwcia, gdybym była z Wami, to w 100% podzieliłabym los Bubusia. Mi się kiedyś przydarzyło, że na rowerze wodnym nagle ostro rozbujały nas fale i ja ni z tego ni z owego zaczęłąm "cierpieć". Połówek myślał, że sobie żartuję. Ja jednak zbladłam i zarządziłam szybki postój. To mnie ugruntowało w przekonaniu, że wszelkie, dłuższe wypady jachtem czy inne tego typu odpadają. Na szczęście w kajaku nic mnie nie dopada nawet jak ostro buja Iwciu, mam nadzieję, że nie dopadły Was jakieś ostre burze? Jak minęła noc? Teraz juz powinno być spokojnie i pewnie czekają Was same super dzionki. Nacieszcie się nimi ile wlezie Mariolan, widać, że oboje z Lajanem mieliście dużo przyjemności dożynkowych. Fajnie, że takie imprezy ciągle mają swoich odbiorców i cieszą się powodzeniem. Tylko nie ukrywam, że niesamowicie zaskoczyłaś mnie tym, że Doda miała swój koncert. Nie jestem jej fanką i w sumie jak dla mnie, to może śpiewać gdzie tylko chce, ale przy Jej ambicjach, to normalnie "siok" Lenka, jak tam Twój odpoczynek z kosiarką u boku? Udało się choć trochę zrelaksować? Jak teraz sypiasz?
Wczoraj dobiliśmy do portu w Kamieniu Pomorskim, dziś w niecałe 3 godzinki wróciliśmy do Wolina, rzeką Dziwną i zostajemy już. Jutro plan niestety przewiduje znowu kawał Zalewu Szczecińskiego i pewnikiem będę miała nerwa, ale ma nie wiać zbytnio, .....zobaczymy.....możecie się zacząć martwić jak nie odezwę się do czwartku.......
Witaski Weekend wspaniale spędzony nad morzem z rodzinką i znajomymi. Fajnie jest pojechać tak całą gromadką, wtedy jest tak wesoło. Pogoda cudnie dopisała i nawet słoneczko jeszcze lekko popieściło i przyrumieniło nasze blade ciałka. Przyjemnie pluskało się w morskich falach. Bawiliśmy się i graliśmy w różne gry, a potem wspólne biesiadowanie do późnych godzin. Było miło, ale wszystko co dobre szybko się kończy. :)
Pozdrowionka dla Wszystkich i Słonecznego oraz Przyjemnego Dzionka
Lea świetnie, że udało się Wam zrobić taki plażowy wypad i to w większym gronie. Z tego, co widać, to chyba szczęśliwie nie trafiliście na "dziki tłum"
Smakosiu, akurat wybraliśmy takie miejsce, gdzie było trochę mniej plażowiczów. Pogoda wtedy dopisała, to bardzo przyjemnie się plażowało. Może jeszcze we wrześniu też uda się zrobić taki wypadzik, oczywiście jeżeli pogoda dopisze i dobrze się zgramy. :)
Wpadam na chwilę, bo jak nie w pracy, to na wyjazdach jestem i czasu mało ;). Ostatni łikęd baaardzo słonecznie spędziliśmy we Wrocławiu u rodziców, wcześniej u siebie w górach, a następne planuję spędzić.... hmm, w Rzymie na przykład . Bo jedziemy do Włoch ! Za pięknie zdane egzaminy i maturę, obiecaliśmy dziewczynom ich wymarzony wyjazd do Włoch. Ciągle czasu było mało, bo to badania, to praca, to obowiązki, więc teraz, póki żadna do szpitala nie trafiła, wykupiliśmy wycieczkę i za tydzień będę już w Wenecji :))) Byłam tam ponad 20 lat temu i ciekawa jestem, jak teraz zadziała na mnie włoski klimat ;). Ale się cieszę :))) Mamy w planach też Watykan, bo i intencji sporo nam się nazbierało, ale czy się wszystko uda... I tak się cieszę :)))
Smakosiu, sypiam krótko, ale za to trochę trochę treściwiej ;). I tak się cieszę, bo głowa pełna myśli, o których nawet nie piszę, bo strach.
Iwcia, posiedziałabyś na lądzie, a nie po kałużach się szlajasz ;). I wracaj cało i szczęśliwie.
Lea, piękny ten nasz Bałtyk... Gratuluję udanego wypadu z najbliższymi :).
Maroilan, Lajan, Wy dożynkujecie pełną gębom, wśród gwiazd ;)
Aloalo, ja nie pamiętam, czy kazałam Twoich przystojniaków ucałować, ale jak coś, to powtórka nie zawadzi ;).
Już w czwartek moja Mała zaczyna liceum, ale nie pochodzi dużo, bo zaraz zabieram ją do Włoch, a potem idzie do szpitala. Fajnie zaczyna ;). Czy Was też zaskoczył nowy rok szkolny ? Pewnie tych co dzieci już "wyuczyli" to nie, ale mnie zaskoczył. Za to Boże Narodzenie mnie nie zaskoczy, bo już kupiłam połowę prezentów . Książek dzieciom niee, ale prezenty już tak :)))
Lenka, rewelacyjne wieści!!! Ja też się cieszę, że wyjeżdżacie do Włoch. Należy się Wam "nagroda" za te wszystkie stresy jak "psu micha" Tylko Ty mnie Kobieto nie strasz, że masz w głowie same "strachy". Już Ci życie pokazało, że możesz liczyć na dobry los i tak zostanie. Wspaniałych emocjonujących widoków, przepieknego relaksu i szczęśliwej drogi. A po powrocie czekam na fotki i relacje. Uściski!!!
Lenka, faktycznie piękne jest to nasze morze... :)
Życzę Wam wspaniałego wypoczynku we Włoszech i obyście zrealizowali swoje plany. Uwiecznij zwiedzane miejsca na fotkach i po przyjeździe wstaw do Galerii, to prześledzimy Waszą podróż i nasycimy oczy włoskimi widokami. :)
Witam, obiecalam sobie ze w wakacje zrobię badania i słowa dotrzymałam . Wyrobiłam sie w ostatnie dwa dni . A teraz głowa mi pęka po intensywnych dwóch dniach w Wawie . Powiem tylko ze lepiej było siedzieć w domu bo ilu lekarzy tyle rożnych opinii . O rany czy wam tez wakacje tak szybko minęły az mi sie nie chce wierzyć ze juro zaczyna sie szkola . Lenka udanego pobytu we Włoszech . Iwcia wracaj do nas cała i zdrowa bez bujania . Smakosia ja tez ostatnio często siedzę w ogrodzie by sie zrelaksować bo wiem ze niedługo nastaną zimne dni i z siedzenia nici . Ok zmykam łyknąć jakaś tabletkę bo głowa tak mnie boli ze chyba dzis nie zasnę . Pa
Mariolan, to Ty teraz siedź w ogrodzie ile wlezie, póki jest ciepło i relaksuj się na całego. Po badaniach i spotkaniach z lekarzami taki relaks jest niezbędny. Mnie te "przyjemności" czekają w poniedziałek i już się denerwuję, jak tylko sobie pomyślę.
Witam czwartkowo i wrześniowo Ale super pogoda! Dzięki temu, że słońce nagrzewa tak miło powietrze można jeszcze popołudniu, do samego wieczora posiedzieć na balkonie i poczytać sobie książkę. Trochę się wtedy oszukuję i udaję, że urlop się nie skończył Póki co trzeba jeszcze trochę popracować więc wracam do swoich papierów. Miłego dnia
Ja tylko na sekundę wpadam się przywitać i oznajmić, że przedwczoraj odwaliłam tu elaborat taaaaaaki potężny i zapomniałam wcisnąć wyślij i poszłam sobie. I zniknęło :(
Tymczasem nadal nie mogę wyjść z szoku, że zaczęła się szkoła a skończyły wakacje! To jest niemożliwe! Bob jest zasmucony takim obrotem spraw, zapytał nawet czy mogę go zwolnić ze szkoły. Albo wejść na serwer wakacji i przedłużyć je :)) Dobrze, że on się dobrze uczy, bo masakra by była :) Ma to po mamusi :) Ja byłam bardzo dobrą uczennicą, która nienawidziła chodzić do szkoły, brrr jak sobie przypomnę..... :)
Lenka - Ty wiesz :)
Smakosiu - życzę jak najwięcej relaksujących chwil przy książce, niech udawane wakacje trwają i trwają :)
Aloalo nie tylko Ty jestes w szoku ja tez . Mój mały tez jest w szoku dzisiejsżej nocy prawie nie spał . Łaził cała noc po domu ja przez mój bol głowy nie miałam siły wstawać i sprawdzać co robi . Kiedy go rano obudziłam zasnął na siedząco przy śniadaniu . Ja jutro mam pracowity dzień zamówiłam kolejna partie malin . I mam jeszcze cała stertę prasowania ale chyba nie dam rady wszystkiego zrobic . Ok zmykam bo od jutra zaczyna sie kierat do wakacji . pa
Witam w piątek, piąteczek, piąteluniek Ech, jak dobrze! Jutro się wyśpię a potem będę zagęszczać ruchy, bo mam taki plan na sobotę, że może mi dnia nie wystarczyć. Wczoraj miałam "udawać wakacje", ale telefon rozdzwonił się jak wściekły. No normalnie mieszkanie zamieniłam na budkę telefonicznąi tak było do późnego wieczora. Książki nawet naie miałam okazji dotknąć a o czytaniu już nie wspomnę. A! Coś mi się przypomniało! Nie wiem czy w Waszym sklepie typu "Biedronka" jest jeszcze oferta portugalskich konserw rybnych, ale jeśli jest a ktoś lubi czasami otworzyć dobrą puszkę, to koniecznie trzeba tam zaglądnąć. Kiedyś (krótko po powrocie z Portugalii gdzie rozsmakowałam się w tamtejszych produktach) kupowałam makrelę w oliwie z oliwek. Cena nie była mała, bo ok 5zł. Jednak zawartość puszki, to ściśle upchana, czysta makrela (bez ości) z doskonałą oliwą z oliwek. No i jak w tym roku zobaczyłam ten sam, oryginalny, portugalski produkt, to zaraz kupiłam kilka sztuk. Za moja namową pół rodziny i jeszcze znajomi Cena już była lepsza, bo 3,49 A wczoraj zdębiałam przy kasie, bo okazało się, że wyprzedają resztki ofertowe i ta sama konserwa kosztuje 0,99 zł Normalnie rewelacja! Tak więc jak ktoś lubi czasami sięgnąć po makrelę z puszki, to polecam. Trzeba szukać na odrębnym regale z ofertą "Hiszpania, Portugalia". Ale sie rozpisałam, co?
Aloalo, bardzo dobrze rozumiem Boba, bo ja na Jego miejscu też bym się smuciła, że już koniec wakacji i trzeba zacząć naukę. Ten pomysł żeby wejść na "serwer wakacji" w celu przedłużenia ich uważam za rewelacyjny. A wiesz może, czy jest jakiś "serwer urlopów"?
Mariolan, jak się dzisiaj czujesz? Mija ten Twój ból głowy? To coś migrenowego czy sporadyczna sprawa? Twoje dziecię pewnie dziś zaśnie ":jak aniołek"
Kawa "rozpieszczalna" zrobiona więc częstujcie się. Miłego dnia
Witam , Smakosiu bol głowy przeszedł mi na szczęście juz wczoraj . Ja zawsze tak mam po powrocie z Warszawy . Niestety nic na to nie poradzę ze wizyta w tym mieście tak na mnie działa . Do tego stres chyba związany z badaniami i wszystko razem . W ten weekend pogoda ma być lada to masz jeszcze szanse poudawać urlop na balkonie .
A mnie chyba zaczyna cos łapać chyba czas wyciągnąć z szuflady moja witaminę C i łykać regularnie . Jak sobie pomyśle ile dzis mam roboty to mam ochotę zakryć sie kołdra i nie wychodzić z łóżka . Ok zmykam zrobic śniadanko . Potem obudzić małego i pierwszy kierunek szkola . Na początek to chyba zrobię ekspresna z mleczkiem czy ktos jeszcze chętny ? Pa
Lajana dżem z derenia mnie zaintrygował - fajny kolor - w pierwszej chwili pomyślałam, że robi keczup, ale nie. Z derenia jeszcze niczego nie popełniłam, chętnie bym spróbowała jakichś pychotnych przetworów. Ale na razie czeka mnie dokończenie powideł z węgierek. Młode zażyczyło sobie z czekoladą, ale szkoda mi psuć tak dobrych śliwek - następną partię zmienię na czeko-powidła, ta niech zostanie klasycznie nietknięta. A jutro... jutro jest szczególny dzień... przyjeżdża przyjaciółka młodej jeszcze z czasów przedszkola - mam im zrobić kruche babeczki z kajmakiem, bitą śmietaną i owocami. Będą szaleństwa i nocne Polek rozmowy ;)
Do "ekspreśnej", to ja się z przyjemnością przysiądę. W pracy mam tylko zwykłą "rozpieszczalną" a to już nie to samo Dobrze, że ten ból głowy Ci odpuścił, bo jak tu coś robić kiedy wszystkie myśli skierowane są na taką męczącą dolegliwość. Faktycznie stres pootrafi ostro zawładnąć człowiekiem. Nie rób wszystkiego w jeden dzień jesli masz szansę podzielić sobie zadania. Lepiej znajdź czas żeby nacieszyć się ogrodem. Potem w chłodne i mokre dzionki juz nie będzie takich możliwości. Ps. Witamina C - dobrza rzecz!
Szkoda, że wcześniej nie weszłam do Kawiarenki, a dzień wcześniej robiłam tam zakupy. Lubię dobre konserwy rybne, a zwłaszcza te z makrelą. Kiedyś też kupiłam właśnie w Biedrze portugalskie puszki z sardynkami i muszę przyznać, że były naprawdę dobre. Może jeszcze się załapię, jak w ogóle będę miała teraz czas żeby pojechać do miasta. Trzeba by często przeglądać te ich gazetki, ale ja jakoś nigdy o tym nie pamiętam i nie patrzę co tam dobrego mają.
Też dzisiaj troszkę "poudawałam"razem z psiakiem, że jestem na urlopie. Usiadłam sobie na ławeczce przy pustym grillu, a przy mnie położył się psiaczek i tak rozkoszowaliśmy się tym ciepłym i słonecznym dzionkiem delektując się smakiem ogródkowych malinek, borówek i śliweczek.
Łikęd :) Już po szkole :) Rano oczy się dziecku szkliły, że trzeba iść, że wolność się skończyła, ale wrócił już z uśmiechem. Najważniejsza wiadomość ze szkoły - pani pozwoliła mu siedzieć w ostatniej ławce! :))
Poczyniłam postęp macierzyński w tym roku szkolnym i pozwoliłam Bobowi samemu chodzić i wracać ze szkoły. Stres miałam dziś nieziemski, bo droga nie jest "lajtowa", ale wszystko dobrze. A sny miałam fatalne :)) Cała ja.
Najgorzej tylko, że gdy Olo zauważył z rana, że pokój Dawida jest pusty, to wrzeszczał przez 20 min. Włączyłam mu na tv filmiki nagrywane komórką z udziałem moich dzieci i się uspokoił. Do czasu, gdy na ekranie pojawił się Bob... Znowu płacz. Myślicie, że tak będzie aż do czerwca?! :)
Pogoda dziś jakaś "ciężka". Trudno oddychać, duchota okropna. Słońce przykryły chmury i coś jakby wisi w powietrzu, choć aplikacja nie pokazuje niczego poza chmurami.
Smakosiu - kiedyś wstawiałaś link nt. wit. C. Mogłabyś jeszcze raz? Nie zdążyłam przeczytać a zapomniałam dać do ulubionych. Z góry dzięki. Foty mam dla Ciebie :)
Mariolan - Twój to dopiero przeżywał! Mój spał dobrze. Dobrze, że Cię głowa nie boli. A wyniki badań dobre? Choć pewnie jeszcze nie wiesz, co?
Wkn - udanych babeczek! To ile lat się "baby" nie widzialy?
Baby nie widziały się całe pół roku ;) Regularnie co 6 miesięcy się spotykają - koło grudnia i koło sierpnia :D A babeczek nie upiekłam, bo foremek zapomniałam, wrrrr... zrobię następnym razem. Ale za to śliwkowiec kruszonkowy z pianką wyszedł obłędny i właśnie kończę zapisywać składniki. Umówiłyśmy się z dziewczynami, że jutro pieczemy ciacha owsiane z czekoladą :D
Jestem, żyję.......było spokojnie w ostatnie dni pływania.......i się rozkoszowałam każdą chwilą przed zapakowaniem się do auta i powrotem do domu......:))
Wróciliśmy wczoraj w nocy, a Bubuś i tak kazał się rano odstawić do szkoły, więc od rana na nogach.....
Witam sobotnio Jak fajnie jest widzieć pogodne niebo od samego rana. Jutro już tak pięknie nie będzie więc trzeba się napatrzeć Wczoraj, tak jak i przedwczoraj chciałam "poudawać wakacje", ale ponownie uniemożliwiły mi to telefony. Nim się oglądnęłam już był wieczór, zrobiło się chłodno i musiałam zamknąć balkon Dziś też nie poudaję, bo jadę do rodziców. Nabyłam w Lidlu świeże filety z makreli i pomyślałam, że usmażę je na obiad. Hm...jeszcze ich nigdy nie kupowałam i nie mam pojęcia czy będą smaczne. Ktoś z Was próbował? Nie są drogie, bo zaledwie 20zł za kilogram. Trochę mnie to zaskoczyło, bo makrela, to przecież bardzo zdrowa ryba. Czyżby jakiś "haczyk"...? No nic, dziś się wyjaśni. Wczoraj odwaliłam sobie numer. Jak to mawiają "złość piękności szkodzi" i doświadczyłam tego na własnej skórze. Wściekłam się, kiedy po dłuższym oczekiwaniu czyli już wieczorem nadal słyszałam krzyki, piski i inne takie, na tym "małpim gaju" za moim oknem. Biegłam żeby w złości zamknąć okno i po drodze przywaliłam górną częścią dłoni prosto w rób komody. Z bólu aż sobie uklękłam (czy uklęknęłam?) i bałam się spojrzeć na rękę. Ostatecznie nie jest aż tak źle - lekko spuchnięta i zdarta skóra. Oczywiście obolałe jest to miejsce, ale na szczęście (chyba) nic nie pękło. No i było się złościć?! Mam za swoje Może czas na kawę "ekspreśną"? Co Wy na to? Ktoś chętny? Idę odpalić ekspres. Ps. Iwcia fajnie, że już jesteś Jestem ciekawa Twoich opowieści. Dobrego dnia!
Nadrobiłam czytanie tych kilku dni, co to nie miałam czasu poczytać i cieszę się na każde wieści od Was.... Dzięki wielki za wsparcie i wypatrywanie mnie na horyzoncie :))
Mam nadzieję rozpisać się na całego i może kilka fotek wstawić w poniedziałek...... Dziś po śniadanku ogarnęliśmy basen....właśnie się suszy i jeszcze dziś wyląduje na strychu. Początkowo był pomysł, by jeszcze raz go napełnić, bo ma być ładnie przez następne dwa tygodnie z dwudniowym spadkiem słonecznej mocy, ale noce chłodne, więc woda by nie była odpowiednio ciepła......
Pozdrawiam i Ściskam Wszystkich......miłego łikendowania:))
Witaski Wczoraj był piękny cieplutki dzionek, aż do późnego popołudnia, a potem zrobiło się deszczowo. Udało mi się wykorzystać tego dzionka i wspólnie z drugą połôwką zrobiliśmy sobie mały relaksik i wybraliśmy się w nadmorskie tereny. Zupełnie jak turyści pospacerowiśmy sobie, dotleniliśmy się, zjedliśmy pyszne lody rodzimej produkcji w czterech smakach, sernikowe, truskawkowe, pomarańczowe i czekoladowe. A potem pobuszowaliśmy w namiotach z odzieżą, gdzie zakupiłam sobie 2 sukienki. Właściwie to nastawiona byłam na kupno kurteczki przejściówki, ale z braku takowej zaopatrzyłam się w zupełnie inne części garderoby, ale też całkiem do rzeczy.
Smakosiu, ja kupowałam makrele patroszone bez głowy, ale nie w sieciówkach tylko w sklepie rybnym. Chciałam je zrobić tak na szybko i tylko usmażyłam je wtedy na oleju, ale są one bardzo tłuste i nie można ich dużo zjeść. Makrela jest smaczną rybą i bardzo lubię takie świeże makrele i wtedy tak się nimi najadłam, że aż mnie zemdliło, bo wiadomo, że co za dużo, to niezdrowo. Świeżą makrelę można przyrządzić na różne sposoby, np. z warzywami lub upiec w piekarniku, itp. :)
Iwcia, czekam na Twoje opowieści z żeglowania i fotki. Bubuś był pewnie bardzo uradowany z takiej wyprawy ? :)
Pakuję się ! Ten tydzień spędzę przy włoskiej kawie i lodach oraz pizzy i spaghetti ;). Taka będę oryginalna .
Smakosiu, kupowałam makrelę w lidlu już kilka razy i bardzo nam smakowała. Najczęściej ją grillowałam w foli, ale też piekłam w piekarniku w naczyniu żaroodpornym. Ja byłam zachwycona :)
Lea, Ty masz super z tym morzem pod bokiem ;). Aż zazdraszczam, ale tak pozytywnie :-)
Iwcia, to siadaj i opowiadaj :)
Mariolan, mnie też wrzesień i szkoła zaskoczyły, może dlatego przedłużamy wakacje jak się da ;).
No to lecę się dalej pakować... jak ja tego nie cierpię, wszystko wydaje mi się potrzebne, a później i tak połowy nawet nie wyjmę z walizki, ale pocieszam się, że za to nacieszę się wszystkim co włoskie i obojętne mi będzie w co jestem ubrana ;).
Do zobaczenia za tydzień :))) A raczej do napisania ;)
Oooo kurczaczku, faktycznie ni ma...... A już tysz w nim byłam....:((
Trochę się w nim bałagan zrobił, bo mnie zamiast pod Ciebie, podpięło pod wypowiedź Wkn, która natomiast ,,miała potrójną czkawkę". Więc może poszedł do czyszczenia......kto wie
Pochmurne dni, deszczowe, ciemne i zimne też noce,
stęsknieni za słońcem, może wezwać dobre moce?
Pokochać przyrodę, taką jak jest, zawsze ciekawa,
a jak ją wykorzystać, to tylko nasza jest sprawa.
Młodym pogoda nie przeszkadza, komórki królują,
wirtualne spotkania, pogaduszki, sms-y, Oni to czują.
Letnie marzenia o słońcu, piasku, plaży, romansie życia,
uśmiechu, szeptanego flirtu, to wakacyjny sposób bycia.
Wieczorne spotkania gdy dwa serca bicie przyspieszają,
łączą się dłonie, ciała przytulają a usta pocałunku szukają.
Zostawić codzienność, choć przez krótką chwilę pomarzyć,
dążyć do spełnienia marzeń, wszystko się może zdarzyć.
Pomyślcie o rodzicielskiej miłości gdy na dzieci czekamy,
może nas odwiedzą, tak przytulić, jedyne je tylko mamy.
Pozwolić też naszym pociechom zaznać własnej przygody,
nie zamartwiać się, niech One pobędą na łonie przyrody.
Wszyscy zatem korzystajmy z tego, że wakacje mamy,
bez względu na pogodę i tak wszyscy się kochamy.
O żeż Lajan! Jak ładnie Ci to wyszło Ująłeś w tym starcie "do lotu" wszystko, o czym wspominaliśmy. Brawo!!!
Jak zawsze zasyłam
Witam w piątek, piąteczek, piąteluniek
Za oknem deszcz. Hm...pogoda oddaje "klimat dnia". Ciężko na sercu, kiedy się słucha wiadomości i dowiaduje co stało się wczoraj w Nicei. W jakim kierunku zmierza ten świat...?
Mimo wszystko...dobrego dnia.
Lajan, świetnie napisane, zresztą jak wszystkie Twoje wiersze. Bardzo lubię je czytać. Zawsze trafiasz w sedno z treścią na dany czas. W słowach tak pięknie oddajesz wszelkie sytuacje w tym naszym naturalnym życiowym biegu. Cmokaski
Cześć!
Uff, przestało padać. Nie zmyło mnie, uff!
Mam kawę, śniadania jeszcze nie, więc takie ciasteczko chętnie porwę do kawy! Właśnie, co to za ciasteczka? Takie lane na gorący tłuszcz? Kiedyś mieliśmy w domu rodzinnym foremkę zakończoną grubym metalowym kwiatkiem osadzonym na drucie z rączką. Przypominało mi trochę, nie wiem czemu, przyrząd do znakowania krów za pomocą wypalania im znaków na tyłkach.
Zanurzało się tego kwiatka najpierw w gęstym cieście, a następnie w rozgrzanym oleju. Ciasto w kształcie podobnym do kwiatka samo spadało z foremki, potem po odsączeniu oprószało się je cukrem pudrem :)
Mam taką foremkę.
Wkn, to ciasto, to takie lane jest bezpośrednio na olej z np. butelki po ketchupie i wychodzą takie esy-floresy. A te foremki metalowe, to też mam, aż 3 rodzaje i właśnie zamierzam znowu je użyć.
Fakt, co tych metalowych foremek, to można mieć takie skojarzenia, bo i wyglądem pewnie takie stemple przypominają.
WITAJCIE!
Lajan,cudny ten wiersz. Powiedz, gdzie Ty łowisz te ryby, bo u nas nie ma nic. Dzierżawca pobliskiej rzeki tak wyrabował wszystko, że nawet jednej maleńkiej płotki nie ma. Zabrali mu co prawda prawo do dzierżawy, ale że jest jakąś ważną figurą w lokalnej rządzącej partii, to z powrotem wygrał przetarg.
W pracy u mojego męża mają nowy przepis odnośnie urlopów. Otóż urlop trwa w dzień, a w nocy idzie się do pracy( przecież jest w przepisach mowa o ilości dni urlopu, a o nocach ani słowa). Dzieci wyjechały, więc my też zaplanowaliśmy sobie małe przyjemności, a tu dzwoni kierownik, że mąż jest nieodzowny w pracy i "po ptakach".
Wieje i leje, leje i wieje..... i tak ciągle, a mnie przez tę pogodę nic się nie chce.
Wszystkim lepszej pogody życzę!
Łoooooo......Lajannku, ja nie wiem czy powinnam taak, ale co tam, powiem........
Ty to potrafisz wszystkie zadowolić..............no wszystkie pomysły na nowy Lot, rzecz jasna,
Brawo
Świetnie napisane i świetnie oddaje obraz trwających wakacji:)) Dziękuję Bardzo, Całuski
Tak bardzo chciałabym spełnić jedno moje największe marzenie. Do wtorku miałam jeszcze nadzieję ze się uda, że w styczniu będę tulic to moje malutkie, kochane, wyczekiwane. I niestety wczoraj znowu wielkie rozczarowanie. Nie bije serduszko. Znowu. Bo w grudniu już przez to przechodzilam. Nie mam siły płakać, zastanawiac się dlaczego Pan Bóg mnie tak doświadcza. Ludzie zabijają swoje dzieci a tym którzy ich pragną się nie udaje. Przepraszam jeśli w złym miejscu, w złym czasie to napisałam. Po prostu musiałam. Najwyżej proszę o usunięcie wpisu jeśli jest nie na miejscu. Dzisiaj jadę do szpitala. Jutro już go nie będzie. Serce mi pęka.
Balbisia - ja nie jestem dobra w ubieraniu w słowa, tego, co czuję. Jest mi bardzo, bardzo przykro i jeśli pozwolisz dorzucę Cię do mojego "worka z intencjami", żeby się wkrótce udało. Ściskam cieplutko.
Dziekuje
Balbisia ściskam Cię bardzo mocno wiem przez co przechodzisz bo sama tego doświadczyłam . Wiem tylko jedno ze nigdy nie trzeba tracić nadzieji i sie modlić Pan Bóg kiedyś w końcu nas wysłucha . Mnie sie udało mimo ze czasem było bardzo cieżko i chwile załamania i zwątpienia . Jesli bedziesz potrzebować wsparcia lub poprostu sie wyżalić to pisz . Ta nasza kawiarenka jest właśnie po to by pisać i dzielić sie naszymi nie tylko radościami ale i smutkami .
Jeszcze raz ściskam mocno i pozdrawiam i mam nadzieje ze jeszcze sie do nas odezwiesz .
Balbisiu, bardzo Ci współczuję.Trzymam kciuki, żebyś przez to jakoś przebrnęła i żeby następnym razem było lepiej. Nie wiem, czy jesteś wierząca, ale pomodlę się też do św. Rity, ona jest od spraw trudnych i beznadziejnych.
Przytulam
Balbisiu, Kawiarenka jest miejscem, gdzie zawsze możesz się "wypłakać", ale wierzę, że przyjdzie ta chwila, kiedy podzielisz się z nami swoim wielkim szczęściem. Teraz musisz to wszystko przejść, wypłakać... Też tego doświadczyłam.
Myślę jednak, że w życiu nic się nie dzieje bez powodu. Twój mądry organizm wie, co dla niego jest dobre i w porę reaguje żeby przygotować na kolejną, próbę. Dzięki temu będziesz miała nową szansę a Twój synek w przyszłości zdrowe rodzeństwo.
Tak sobie myślę, że jednak Ktoś nad Tobą czuwa, bo co by było gdybyś urodziła bardzo ciężko chore dziecko...? Dziś patrzysz na tę sytuację z perspektywy "nieszczęścia", ale może to właśnie musiało się zdarzyć żebyś w przyszłości cieszyła się pieknym macierzyństwem...?
Masz synka więc jesteś wielką szczęściarą. Uśmiechnij się do Niego i do męża, odpocznij, zregeneruj organizm, wyjeźcie gdzieś sobie razem. Wierzę, że jeśli coś nam jest "pisane", to zwyczajnie się pojawi. Z pewnością wiesz, że jeśli człowiek trochę odpuści, podejdzie do życia bez tego "ciśnienia", to wszystko zaczyna się powoli układać po Jego myśli. Pozytywne myślenie i dobra energia bardzo pomagają naszemu organizmowi. Wracaj teraz (po powrocie ze szpitala) do sił i uwierz, że "tam u góry" Ktoś bardzo mocno czuwa nad Tobą żebyś była szczęśliwa i spełniona. Przecież już Ci podarował największy skarb - synka. Uśmiechnij się do Niego, przytul i nie rzestawaj marzyć.
Zasyłam Ci dużo serdeczności - Emila.
Strasznie mi przykro.
Balbisiu, rozumiem Twoją rozpacz, przygnębienie i rozgoryczenie, bo też przez to przechodziłam, aż dwukrotnie. Powinnaś myśleć pozytywnie, odreagować i żyć bezstresowo oraz zażywać odpowiednie witaminy. Staraj się wyciszyć, bo teraz tylko spokój jest ważny. Wszystko przyjdzie w swoim czasie i nie trzeba robić nic na siłę, bo to tylko pogarsza sytuację. Wiem, że Twoje pragnienie posiadania dziecka jest wielkie i z pewnością będzie spełnione, wiem o tym bo u mnie też tak było i w krótkim czasie urodziłam jednego syna, a zaraz potem drugiego, więc zbytnio nie zamartwiaj się, wszystko ułoży się po Twojej myśli i będziesz szczęśliwa.
A nasz Stwórca nikogo nie doświadcza i nigdy w ten sposób nie myśl, bo bezpodstawnie oskarżasz Najważniejszą Osobę, która jest naszym Ojcem i dała nam życie nie po to żeby je odbierać, ale żebyśmy mogli się nim cieszyć. Pomyśl tylko, czy kochający rodzic mógłby zrobić swojemu ukochanemu dziecku krzywdę, z pewnością nie, bo bardzo je kocha. A na całym świecie jest wiele różnych ludzi dobrych i złych, ale każdy z nich kiedyś odpowie za swoje czyny. A my powinniśmy się cieszyć z tego co mamy i żyć pełnią szczęścia jakiego dotąd doświadczamy i oby tylko nie było gorzej.
Przesyłam serdeczne pozdrowienia i życzę Ci wiele cierpliwości oraz wytrwałości :)
Balbisiu, zawsze w takich sytuacjach myślę podobnie jak Ty napisałaś, że nierówno Bóg ,,karty rozdaje".......Przykro mi przeokrutnie i pozytywne myśli posyłam...... Mam nadzieję, że życie niebawem sprawi, iż zagości uśmiech i radość pełnego spełnienia, Twojego pragnienia.....Tego Ci życzę z całego serducha
Dziewczyny bardzo dziękuję za słowa wsparcia. Wszystkim razem i każdej osobno. Wczoraj byłam już w domu po zabiegu. To boli, strasznie boli zwłaszcza ze już przez to przechodzilam w grudniu. No i byłam na wizycie dwa dni wcześniej i lekarz twierdził że jest ok. A w szpitalu powiedzieli że dziecko nie żyło od 3-4 tygodni. Nie mogę uwierzyć jak mógł się tak bardzo pomylić :(. Wiem że i tak nic bym już nie zrobiła ale męczy mnie to bardzo. Zdecydowaliśmy się na badania poronionego płodu i nasze genetyczne. Wierzę bardzo ze dzięki nim poznamy przyczynę dlaczego nie jest mi dane utrzymać ciąży. Tak sobie myślę że jestem i tak szczesciara bo mam mojego ukochanego Synka. Może Bóg da i doczekamy się jeszcze rodzeństwa dla niego a jeśli nie, widocznie tak musi być. Nie chcę się jeszcze poddawać chociaż strach przed powtórka jest bardzo silny. Prowadzono mi jeszcze w szpitalu bym udała się do poradni patologii ciąży. Tego też spróbuję. Przepraszam Was za moją nieskladna pisanina ale ciężko mi to porządnie ubrać w słowa. Jeszcze raz dziekuje za slowa otuchy.
Paulina
Paulinko, myślę, że nie tylko ja czekałam na wieści od Ciebie. Dobrze, że już jesteś w domu ze swoją kochaną rodzinką. Masz mądre podejście do życia więc wierzę, że jeszcze dużo dobrego przed Tobą. Wracaj do sił.
Uściski i dużo serdeczności - Emila.
Miło, że znalazłaś siłę, by kolejny raz do nas napisać i podzieliłaś się tym trudnym przeżyciem, ale i namiastką optymizmu, który z pomocą rodziny wciąż pokładasz w przyszłość. Jeszcze raz życzę spełnienia oraz szybkiego powrotu do sił i równowagi:)) Powodzenia Paulinko:)
Iwona.
Zrób sobie dłuższa przerwę. Organizm i gospodarka hormonalna musi się zregenerować. Wydaje mi się, że z następną ciążą powinnaś zaczekać rok jeśli to możliwe. Życzę Wam bycie poznali przyczynę. Może wtedy będzie łatwiej i się uda.
Witam!
Lajan - przecudnie!!!! Brawo, brawo, brawo! A jak ktoś przyjdzie i to skrytykuje to mnie trzepnie normalnie. Upały mnie na razie nie trzepią, to wiesz :)) Cmok!!
W lodówce chłodzą się dwa ciasta. Te co to niby miały być bez biszkoptu, śmietany itd.. Ostatecznie jedno to ciasto czekoladowe a drugie biszkopt, bo okazało się, że jednak może być, że przecież wcale nie musi być tak, jak ktoś sobie wymyślił... Matko. Teraz muszę wyciąć dwie cyfry. i się boję czy mi się to nie rozleci. Sama sobie trzymam kciuki :)
Chyba przestanę oglądać wiadomości :((( Moja nerwica nie ma szans na poprawę, ech, jak powiedziała Smakosia - dokąd ten świat zmierza?
Iwcia - jak Bubuś? Wygrzany kąpielą i przytulasami? Takie przygody no. Ja byłabym przerażona, no, ale ja nie jestem Zuch :))
Milego popołudnia!
Witam sobotnio
Dziś jest duuuuża szansa na sporą porcję słońca i mam zamiar to wykorzystać
Ogarnęłam trochę mieszkanie, zjadłam śniadanie i startuję w ten dobry dzień.
Aloalo, jak się udały "cyfry"? Może jakieś zdjęcie do Kawiarenki? Pochwal się skromniacho.
Iwcia, zdradzisz jakieś smaczki swojego "zucha"?
Lenka, daj znać co u Was. Czekamy...
Herbaciana, z tym urlopem męża, to normalnie świństwo. Nie wiem czy można prawnie tak postępować, ale tak zwyczajnie, po ludzku, jest to nie w porządku. Ech!
Wkn, jak tam podtopienia - jest już lepiej?
Miłego dnia dla Wszystkich!
Dziś już region podsuszony, ale wczoraj części miasta wciąż płynęły - dosłownie. Niektóre ulice nieprzejezdne, te przejezdne częściowo pokorkowane. Pozrywane skarpy, które spłynęły. Ostatni raz takie coś mieliśmy naście lat temu. I podobne miejsca zalało.
Ściskam wszystkich i spadam do filmu jajecznego :D
Witaski :)
U mnie od rana słonecznie i bezwietrznie, temperatura dochodzi już do 22 st., więc mam nadzieję, że dalsza część dzionka też będzie ładna i nie zmieni się tak szybko z minuty na minutę, tak jak tu często bywa. Jednak jest jeszcze trochę chłodno i kałuże po deszczu też powolutku znikają. :)
Życzę Wszystkim Miłego i Słonecznego Dzionka :)
Witajcie!
Miłego dnia i tygodnia!
Witajcie poniedziałkowo
Szarość nad głową, ale już są zapowiedzi, że od środy wyraźna poprawa pogody więc tylko się cieszyć
Moje bambusy na przybalkonowym ogródku szaleją. Klimat im służy. Sami zobaczcie
Miłego, nowego tygodnia
Cudne te bambusy!
U nas też jakby szarawo się robiło.
Walczę z wypadkiem Mordziaka sprzed tygodnia - wylazło mu przodem na dywan to i owo, i mimo wysprzątania i przeprania kilkoma rodzajami środków, delikatny (a fuj, mało on delikatny :/) zapach pozostał. Posypałam warstwą sody, mam nadzieję, że ona pomoże. Macie jakieś swoje skuteczne sposoby wyciągania nieprzyjemnych zapachów z dywanu?
Cudniaste i takie wielkie te bambusy :) Też bym chciała sobie sprawić taki jeden patyczek bambusika. Chyba można je kupić w jakimś sklepie ogrodniczym, prawda ? :)
Tak Lea, bambusy mżna już kupić. Tanie nie są, ale jak się przyjmą i nie wytną je zimowe mrozy, to rosną jak szalone
Jak będę miała więcej czasu, co pewnie nastąpi bliżej jesieni, to popatrzę. U nas raczej nie ma już takich srogich zim, tylko niestety są bezśnieżne, a to już jest duży problem dla różnych roślin.
Oooo, całkiem zapomniałam skomplementować Twoich babusów.........
Cudnie rozrośnięte, wręcz deszcz listków:)) Pewnie dumnie na nie zerkasz z balkonowego stanowiska...hmmm?
Heja Smakosiu:)
Bambusy sa piekne, rosna jak na drozdzach, ale jest "ale" ....ich korzenie szukaja wode i potrafia penetrowac grube rury odplywowe. Mielismy okropny problem w osiedlu. Toalety na parterze wylewaly gowna na podloge , bo rury odplywowe byly kompletnie zatkane korzeniami wlasnie z bambusowych krzakow. Nie radze nikomu zasadzic bambusow w ogrodzie, mimo, ze pieknie wygladaja :D
A to ci dopiero!
To jest prawda Wkn! Musielismy wszystkie bambusowe zywoploty wykopac , rury wymienic -te uszkodzone na calym osiedlu . Koszty niesamowite.
Masz rację, że potrafią być bardzo "agresywne", ale...jest "ale" :-)) Wystarczy zastosować odpowiednie "ograniczniki" czyli sadzić we właściwy sposób. Bambusów nie wolno zostawiać samych sobie i pozwalać im na żywioł. Trzeba zwyczajnie trochę poczytać i potem znaleźć odpowiednie miejsce. Wspaniałe jest to, że dzięki nim zimą jest zielono :-)
Wiesz co? O konwaliach też tak pisali, że niby wystarczy wsadzić je ogrodzone wbitym w ziemię mniej więcej półmetrowym plastikiem (taki podziemny falochron...). W końcu przelezą gady... tylko wędrować będą trochę wolniej na początku, takich pojedynczych zwiadowców wysyłając, zanim nastąpi właściwa inwazja ;)
Ech, uwielbiam konwalie. No popatrz - takie delikatne a takie sprytne
Nasze bambusy mają już jakieś...hm...8-9 lat. Póki co dajemy sobie z nimi radę
Ukłoniki Poniedziałkowe:))
Mimo szarawej pogody nawet w piątek, dzień wyjazdu, postanowiliśmy nie zmieniać planów i pojechać ze znajomymi do Kemp-Domku..... Piątkowy wieczór mimo aury zrobiliśmy grillka i twardo przesiedzieliśmy do nocy na tarasie domkowym, owinięci w grubaśną kapę.
W sobotę od rana promyki słońca przypomniały, że trwa lato, więc pojechaliśmy nad niesamowicie czyste jeziorko mieszczące się 5km od kemp-domku. Woda miała 24st i dzieciaki były zachwycone, no my tysz:)) Nawet wczoraj gdy niebo płynęło chmurami, ale słonko biło się o swoje chwile równie mocno, po leśnym spacerku pojechaliśmy kąpać się i opalać w walecznym słońcu.......
Podobno w mojej wiosce pogoda była bardziej kapryśna, więc miło, że wyjazd udał się wzorowo, pogodowo i towarzysko:))
Bubuś już w pełni zaspokoił tęsknotę i nie ma po niej śladu, a wspomnienie obozu kwituje krótko, że szkoda iż pogoda zepsuła dokończenie obozowych planów. A jak będzie okazja za rok pojechać, to on na pewno się zapisze:)) Opowiadał, że często budził się pierwszy i gdy tylko klasowy kolega otwierał oko, grali w karty póki reszta obozu nie wstała....:) To niewyspanie było widać i w domowym łóżeczku nadrobił zaległości, a ciepła kąpiel i witaminki dały radę, bo nawet kaszel minął po kilku godzinach:)
Pozdrowionka Dla Wszystkich W Nowym Tygodniu:))
Witam,
Dzis pierwszy słoneczny dzień od niepamiętam kiedy . Przez ten deszcz juz miałam obiady depresji . Wilgotność powietrza dosc spora zwłaszcza w domu . Lecę jutro na targ i zastanawiam sie czy przypadkiem nie kupić juz ogórków na przetworzenie . Myślałam by zrobic konserwowe i moze jakaś sałatkę teraz a potem tylko kwaszone . A czy Wy robicie jakieś przetwory juz ? Ja ostatnio przerabiam wiśnie którymi obdarowuje mnie dziadek .
Jestem ostatnio ciagle zmęczona mam nadzieje ze to tylko wina pogody i kiedy wróci lato ja tez wrócę do formy .
ok zmykam .
Witam środowo
Piekny, słoneczny poranek. na termometrze 12 stopni, ale temperatura idzie w górę i ostatecznie szykuje się sympatyczny dzionek.
Wczoraj ostro popracowałam fizycznie. Czasami, po takiej pracy przy biurku, to nawet mam ochotę trochę się powysilać Skosiłam swój trawnik i jeszcze sąsiadów po prawej i lewej stronie. Zazwyczaj, jak wyjeżdżam na urlop, to Oni też nie zapominają o mojej zieleni więc była okazja na rewanż. Trzeba przyznać, że się napracowałam, ale jak wróciłam do domu, to byłam z siebie baaaardzo zadowolona
Lenka, odezwij się do nas...
Zrobię pyszną herbatę z sokiem domowej roboty i z cytryną. Ktoś się ze mną napije?
Miłego dnia
Ukłoniki Środowe:))
Dziś mam bojowe zadania w plenerze, trzeba poczyścić basen i trzeba porządnie przystrzyc kilka niesfornych krzaczorów:)) Znowu uzbiera się stosik na ognisko;)
Jutro Bubusia, dziadkowie porywają do Kemp-Domku.......to się w domu nie nabył hi hi:)) Ma być ciepełko, to będą jeździć na najbliższe, bardzo czyste jezioro......:))
Ja z M wybieramy się w piątek łódką, z grupą znajomych na wyspę na Odrze.....będziemy biwakować na kilka łódek i jeśli pogoda się nie popisze, nie zostaniemy do niedzieli tylko w sobotę się urwiemy:))
Jeśli będzie lato, a wg.pogody Smakosiowej również początek tygodnia ma być piękny, to możliwe, że na dwa, trzy dni dołączymy do Bubusia w kempingu:)) Wybylibyśmy w niedzielę...
Mariolan, mam nadzieję, że za chwilę wróci Ci forma i ożywienie, bo ładne dni przed nami:)) Robiłam z przetworów na razie tylko dżemy...wiśniowy i z czarnej porzeczki. Mam plana na dżemik morelowy, trochę sałatki ogórkowej i może kilka słoików papryki, może ze 4 baniaki kiszaków:))
Lajan, pogoda się uspokoiła, to pewnikiem łapiesz sporo rybek......a nie napisałeś czy poza sprzedawaniem, przerabiasz też jakoś dla siebie?
Lenka, czekamy na wieści zaciskając kciuki za pomyślność w każdej sprawie u Was:))
Smakosiu, ja zamiast herbatki jeszcze jedną kaffkę sobie chlapnę..... Fajnie, że są sąsiedzi, którzy tak ochoczo współpracują, by przybalkonowy ogródek wyglądał ładnie. Rozumiem Twoją wdzięczność i pokoszenie im w rewanżu, bo dużo takich akcji dbania o zieleń wokoło bloku, to katorga niedoceniana jednej zainteresowanej osoby. Niestety nasze, polskie realia.....
Aloalo, gdzie fotki ciast.....? Napisz chociaż, jak smakowy skoro nie chcesz pokazać . Mój zuch w przyszłym roku szkolnym będzie już harcerzem......niestety muszę nabyć nowy mundur:)) A jak Twoi chłopcy.....Bob korzysta z wakacyjnego luzu?
Lea, a tych Twoich lanych ciasteczek, to ni ma u Ciebie w przepisach.....hmmmm???
Pozdrowionka:))
Witaski :)
Dzisiaj jest dość fajny dzionek, bo słoneczny i cieplutki, ale z lekkim chłodnym wiaterkiem z temperaturą 22 stopni, więc rześki i taki jest najlepszy. Oby tylko dalej utrzymywała się taka pogoda, bo deszcz już by mógł trochę odpuścić.
Smakosiu, chętnie się napiję z Tobą herbatki, a w zamian oferuję kompocik, którego znowu nagotowałam 10 literków, także ktoś musi mi pomóc w opróżnieniu.
Iwciu, to Bubuś nie będzie się nudził i czas wyjazdów ma rozplanowany. A i Wy też sobie odpoczniecie troszkę i nacieszycie się własnym towarzystwem.
Nie doczytałam i wstawiłam przepis tych ciastek, co teraz piekłam, ale myślę, że tamten na lane ciasto, to chyba w wątku ciastowym był wpisany, ale nie jestem pewna. Nie wstawiałam, bo myślałam, że to taki prosty przepis i nikt nie będzie się o niego dopominał, ale jeśli tak bardzo chcesz, to wstawię specjalnie dla Ciebie.
Zapraszam na kompocik z moich ogrodowych owocków
Pozdrówka i udanego dzionka dla wszystkich :))
Oooj, Cudo, taki, mieszany kompocik:))
Ja właśnie szykując się na jutrzejsze ciepełko, narobiłam kilka butelek lemoniady różniastej. Teraz chłodzi się w lodówce, a cocacolowa z mnóstwem lodu od razu do picia:))
A przepisu na te, prościuchy, ciasteczka lane będę wypatrywać u Ciebie, jak najbardziej ;))
Iwcia ...no co Ty lemoniadę colą będziesz popijać?
Przzecież cola do czego innego służy....to się znajomi zdziwią
Eeee tam, cocacolowa na dziś......do weekendu nie będzie po niej śladu ;)) A po pracy w ogrodzie idealna na ugaszenie pragnienia
Iwciu, przepisik już wstawiony :)
Już takie wielgaśne i dojrzałe jabłka masz?
Tak, to są te najwcześniejsze, a pierwsze owoce pokazały się już 2 tygodnie temu.
Witam,
Dzis słonecznie ale nie gorąco . Wstałam dzis z takim bólem głowy ze ledwo na oczy widzę . Wzięłam tabletki i czekam na cud . Jak mi przejedzie choc troszkę to moze skocze cos porobić w ogrodzie . Wczoraj ogórków nie kupiłam bo pojechałam dosc późno i juz zabrakło . Tak ze jedna robota mnie ominęła ale tylko na chwile .
Wkn i inni ta kusza tymi grzybami ze juz nie moge a u mnie nic nie ma . Ja moze nie wiem gdzie szukać ale nawet nikt nie sprzedaje . A ja chętnie bym kupiła troszkę na zupkę lub sos .
Iwcia u mnie basen tez wczoraj sprawdzony . I jest ok nawet woda sie wczoraj troszkę podgrzała .
Smakosia piękne te bambusy . Ja kupiłam trawy rożne ktore posadziłam koło oczka wodnego . Jeszcze sa małe wiec efek marny ale mam nadzieje ze kiedyś bedą takie jak sobie zaplanowałam .
Herbaciana jak tam prace ogrodowe . Rośnie jeszcze cos u Ciebie czy wszystko zniszczone przez te ostanie kataklizmy .
Lajan jak rybki . Zrobiłeś tez dla siebie jakieś rybne przetwory .
Lenka daj znać co u Ciebie .
Aloalo pogoda ok to chyba wszystko w porządku .
ok zmykam poleżeć w ciemnościach i ciszy i czekam na cud .
pa
Oj, ból głowy, to paskudztwo. Życzę żebyś rano mogła nam powiedzieć, że już jest wszystko dobrze.
Wspomniałaś, że zasadziłaś u siebie trawy. Uuuuu, to super! Bardzo lubię. Ogromnie podobają mi sie kompozycje z różnych gatunków. A te kwitnące najbardziej. A może zrobisz dla nas zdjęcie? Fajnie by było zobaczyć to Twoje "oczko" w otoczeniu zieleni.
Witajcie wieczorową porą
Nie zaglądałam, bo czas mi się skurczył a pracy ciągle przybywało. Jednak teraz już czuję, że zaczynam wychodzić na prostą. Jutro zaczynam urlop i mam dzień dla siebie. Nooo, prawie dla siebie. Rano mają przyjść zakładać domofon. Napisali kartkę, że będą między 10.00 a 17.00. Super co? Lepiej niech już wpadną z rana żebym to miała z głowy. Chcę też wyskoczyć po małe zakupy, bo w sobotę rano przyjeżdża Połówek.
Byłam dzisiaj u nowego fryzjera. Sama nie wiem czy jestem zadowolona, ale bardziej skłaniam się na "tak". Tyle, że planowałam trochę mniej ściąć a On się rozpędził. Hm... No nic, grunt, że nie ma dramatu. Teraz tylko trzeba maznąć odrosty farbą i można zaczynać drugą część urlopu Jupi!
Iwcia, rozprawiłaś się z "niesfornymi krzaczorami"? Ja też takie miałam. Jak wpadłam z sekatorem, to aż furczało Życzę Ci wspaniałego biwakowania, bo pogoda będzie dopisywać na 100%
Lea, przysiadam się do Twojego kompotu, bo wygląda tak zachęcająco, że nie da się inaczej
Aloalo, Lenka...dajcie znać...
Lajan, a Ty gdzie? Na rybach czy na działce?
Spokojnej nocy
Smakosiu, Lajana nie ma , ale ja jestem...hihihi
U mnie upaly nareszcie! 19 lipca w zeszlym roku byl u mnie grad wielkosci pilek pingpongowych! Nie pamietalam, ale FB mi przypomnial:D
Mnie czas sie rowniez ciagle skurcza , tyle nalezy sie temu i tamtemu i ogrod krzyczy o wode, a i psiak strajkuje, bo nic nie ma zamiaru "podlac" na wlosciach i musze regularnie wyprowadzac poza granice :)))
Te spacery z psem dobrze robia mojej figurze, fakt:D Jednak czasem bym chetnie sobie odpuscila, zwlaszcza w te upalne dni, jak pies ledwo dyszy z upalu i idzie jak slimak szukajac miejsca oddalonego od wlasnej trawy...hehe
Dobrej nocy i kolorowych :)
Lajana, to pewnie nikt nie zastąpi, ale Ciebie też dobrze widzieć w Kawiarence
Kulturalnego psiaka masz - nic tylko podrapać za uchem w nagrodę.
Dziś piękny, letni poranek aż chce się brać dzionek garściami. U Ciebie też?
Smakosiu, wczoraj odpisalam , prawie nowele wybazgralam i sobie poszlo w sina dal...
Lajana nikt nie zastapi oczywiscie :D
Psiak mogl by byc mniej kulturalny, bo nawet jak nas zasypie sniegiem , to musze go wyprowadzac po kolana w sniegu...o rany! :)))) A ma taki fajny taras pod dachem do potrzeb, bym tylko zebrala cos twardego a siku by wsiaklo :DDD
Byl i u mnie piekny, letni poranek, 22 C od switu :)
Witajcie w piątek, piąteczek, piąteluniek
Pogoda radosna, słoneczna i urlopowa Jupi!
Komu kawy ekspreśnej?
Panowie od domofonów popsuli mi plany, bo właśnie zakładają nowe, elektroniczne "skrzynki" i muszę siedzieć w domu, bo trzeba wszystko sprawdzić czy dobrze podłączone. Ech!
Kawa!!!!!!!!!!!!!!
Dobrego dnia
Smakosiu, miłego urlopowania.......niech pogoda dopisuje, a plany dadzą się w pełni zrealizować:))
Witam ,
Dzis slonka brak ale dobrze ze nie pada . Głowa dzis juz troszkę lepiej tzn boli ale przeciw bólowy daje radę . Skocze moze z małym rowerem do dziadka z ciachem w rewanżu za takie cudne prawdziwki .
Smakosiu zdiecia nie zrobię bo trawy posadzone w tym roku i maja tylko po kilka pojedynczych listków wiec nie ma co oglądać moze w przyszłym roku bedzie lepszy efekt . Mam nadzieje . Pan powiedział ze najlepszy efekt jest po trzech latach kiedy kępa sie rozrośnie . A swoją droga współczuje ze panowie pokrzyżowali Ci plany urlopowe ale z taki robotnikami to tak właśnie bywa . Jak u M w Wawie zmieniali rury to panowie przychodzili o 7 rano wiercili kilka dziur w ścianach by wszystkich pobudzić , potem jeszcze przebiegli sie po mieszkaniach by sprawdzić czy oby wszyscy wstali i sie zmywalni , wracali około 11 i zabierali sie za robotę do 15 . Ale jak to mówią robotę trzeba szanować i nie można wszystkiego zrobic w jeden dzień bo potem moze nie być wcale .
Jutro jadę do fryzjera bo juz strasznie zaroslam i włosy po tych kąpielach słonecznych sa mocno wysuszone . Zrobię sobie saunę i odzywki i mam nadzieje ze włosy na mowo przez jakiś czas bedą miękkie .
Zaplanowalam tez na jutro pyzy Wkn bo juz tak za na chodzą ze nie moge . Zakupy poczynione tak ze jutro rano zabieram sie za robotę .
Ok zmykam bo takie chmury ze nie wiem czy nie bedzie padać
Ukłoniki Piątkowe:)
Bardzo słonecznie i bardzo gorąco od rana.....
W środę wieczorem moja sędziwa kocica przyszła się pożegnać.....snuła ciało po domu tylnymi łapkami już nie ruszając.....
Prawdę mówiąc, to w poniedziałek się chyba żegnała na maksa, wskakiwała na kolana, na stół (choć nigdy na meble nie wskakiwała wcześniej), latała jak szalona chudzina po domu, ale chwilę zabawiła wtulona na moich kolanach... A wieczorem jeszcze raz zawitała do domu i odbyła przytulaski z Bubusiem i M..... We wtorek się nie pokazała, a w pamiętną środę usłyszawszy mnie na ogrodzie wyszła spod krzaka głośno się żaląc i właśnie powłócząc tylnymi łapami i już w umierającym stadium ostatni raz powtulała w nasze dłonie główkę. Wczoraj pochowaliśmy ją.....jak się dokładniej doliczyłam po 16-tu latach bycia z nami, a 18-latach jej życia...... Ma teraz miejscówkę w ogrodzie, swój kamień, swój młody dąb.........
Bubuś usłyszał ode mnie w środę, że Pucia umiera, to go zasmuciło, ale chyba nie miał jasności, że to już koniec, bo kilka tygodni temu jak przestawała jeść i znałam wyniki badań (niewydolność nerek) to też mu powiedziałam, że powoli umiera ze starości..... W czwartek kocice schowałam, a synu czekał na przyjazd dziadków, by z nimi jechać do kempingu, więc obyło się bez rozmowy i jego wiedz o odejściu naszej Puci:))
Dziś płyniemy na wyspę ze znajomymi i na trochę zapomnę o stracie...... A w niedzielę możliwe, że dołączymy do kempingu na dwa, trzy dni korzystając z letnich temperatur:))
Kawa mi się wychłodziła, więc dopijam i do ,,zobaczenia" :))
Pozdrawiam WSZYSTKICH, właśnie wróciłem z Kołobrzegu i Ustronia Morskiego. Woda boska, cieplutka.
Witam sobotnio. Pogoda wreszcie nam dopisuje, lato jak się patrzy. Dzieciaki nareszcie mają radoche. Ja się jakoś zbieram do kupy po ostatnich wydarzeniach, dziekuje tylko Bogu ze nie zdążyłam Pyskowi powiedzieć bo byłby to dla niego znowu mega niepotrzebny stres. Teraz sobie robię wycieczki od lekarza do lekarza w poszukiwaniu przyczyn i w kwestii tego jakie badania powinnam porobić. Niestety w większości prywatnie bo podobno żeby mogły być refundowane to musiałabym czekać do trzeciego niepowodzenia.
Lea, czy byłaby taka możliwość bym napisala do Ciebie na PW? Może mogłabyś mnie jakoś pokierować?
Dzisiaj jeszcze mam panów stolarzy w domu, musimy zadaszyc choć trochę taras za domem bo jest on od południowego zachodu i nie ma opcji żeby po 10 usiąść na nim i choć kawę wypić.
Tymczasem uciekam bo słyszę z pokoju Synka mamoooo co oznacza że należy się ruszyć.
Pozdrowionka.
Cześć,
wpadłam na sekundkę przywitać się i zostawić kawę z tym! Tym, czyli serniczkiem malinowym z porzeczkową pianką :) Wiem, że nie powinnam, ale takie u nas dzisiaj śniadanie, niezbyt zdrowe, ale za to bardzo weekendowe i kanikułowe. Owoce sama skubałam z działki znajomej ;)
Morelek ogląda z zainteresowaniem wiadomości i czeka cierpliwie aż ktoś ruszy się z nim na spacer. Sierść już całkowicie mu odrosła i ludzie dziwnie się za nim (i za mną nie oglądają) :)
Balbisiu, zawsze możesz do mnie napisać na pw. i w miarę moich możliwości pomogę. :-)
Pozdrawiam :-)
Witam połikędowo!
Po dniach chłodnych (tak bardzo, że wieczorem stopy mi marzły :) ) nadeszły dni cieplejsze. I to znacznie. Dziś, pomimo, że słońca nie bardzo było widać, była taka obrzydliwa parówa, że ja pierdziu! Fuj! Potem błysnęło, rąbnęło, zaczęło lać, ale powietrze nie jest jakoś specjalnie świeże. PAmiętam z dzieciństwa, że po burzy było zawsze tak cudnie orzeźwiająco a teraz jakoś tego nie ma. Ale nie ma więcej rzeczy i zjawisk, które pamiętam z dzieciństwa. A bardzo szkoda.
Wakacje lecą, jak szalone. U Was też?! Przspieszeniu jeszcze pomaga konieczność cotygodniowej wizyty w poradni celem odczulania Boba. Odczulany jest od 5 roku życia i nagle zarzestano produkcji szczepionki! Oczywiście jest zamiennik, ale musiałam rozpocząć jakby od nowa cykl odczulania a to oznacza 12 wizyt co tydzień. Potem znów - tak jak do tej pory - co miesiąc. Byłam wkurzona na maksa, zwłaszcza, że początkowo szczepionka kosztowała (po refundacji) prawie 300 zł a za poprzednią płaciłam 3,60 zł, ale zanim nadszedł czas decyzji czy odczulam dalej, czy przerywam minister podpisał papierek i kosztuje 3,20. Chociaż tyle. Ale jeszze 9 wizyt cotygodniowych przed nami.... Więc ciągle mam czwartek i odczulanie, czwartek i odczulanie itd. A jutro wtorek i szczepienie. Tym razem Ola. "Uwielbiam" szczepienia.
A ja szukam oprawek okularowych dla siebie, bo te co mam już mi się znudziły. Od 30 lat noszę okulary i nienawidzę ich nosić Żadne mi się nie podobają. Znaczy oprawki tak, tylko ja w nich już nie. Zwłaszcza obecna moda na ciemne grube i duże oprawki jest dla mnie masakryczna. Obeszłam większość optyków w mieście, takich jakie chcę nie mają, bo nie taka moda... Noż kura. Kupiłam przez neta. Pasują. Tak, taż się dziwię. Bez mierzenia :) No, teraz jeszcze wizyta u okulisty czy nie trzeba zmiany szkieł i już :))
IWcia - torty smakowały i nie rozpadły się :) Wyslę Ci fotę na PW.
Smakosiu - udanego pięknego urlopu!!!
Lenka - hop hop! Odezwij się, Kochana!
E, muszę iść. Miłego wieczoru!
Witam ,
dzis zapowiada sie kolejny upalny dzień . Wczoraj było tak duszno ze na wieczór zaczęła mnie bolec głowa i boli dzis nadal . Odkryłam basen i mam zamiar wskoczyć jesli woda sie troszkę podgrzeje mam nadzieje ze uda mi sie przed zapowiadanymi burzami . Dzis maja mi przywieść dywan z pralni jestem ciekawa jak uprali . Jesli bedzie ok to oddam następny .
Ok zmykam po chleb i kiełbaskę do sklepu to wieczorem znowu zrobimy ognisko . Ostatnio hitem jest pieczona kiełbaska i grzanki czosnkowe . Został mi ostani kawałek tarty owocowej ktos chętny dodam nawet ekspresna ze spienionym mlekiem . Mały stwierdził ze tarta jest tak pyszna ze muszę zrobic kolejna dla niego tylko z jagodami . Jest tak prosta ze ostatnio robiłam ja w trakcie przygotowywania śniadania .
Ok zmykam .
pa
Tarta owocowa prościuch, którą wstawiłaś do swoich przepisów?
Jak tak, to robię - w lesie wciąż zatrzęsienie jagód! Wczoraj z półtora litra robiłam pierogi, którymi objedliśmy się jak bąki - został mi jeszcze litr, może być z nich tarta, czemu nie :)
U nas też pogoda była ciężkawa, teraz zaczyna kropić, chyba w końcu idzie zapowiadanie załamanie i koniec słoneczka.
Idę zaparzyć sobie drugą kawę, bo głowa leci i uciekam, zajrzę oczywiście później :)
Ukłoniki Środowe:))
Wczoraj wieczorkiem wróciliśmy z Kemp-Domku.......było kąpanie w przejrzystej wodzie jeziora, było wieczorne, tłumne siedzenie przy grillu i zimnym winie, były oczywiście przytulaski z Bubusiem i spacerki po lesie :) Nooo, ale czas powrócić do codzienności.....
Na początku następnego tygodnia pojadę odebrać synka i pewnikiem przenocuję w kempingu, by nie robić trasy tam i z powrotem:))
Dziś niesamowita duchota.....a miałam kosić trawiszcze, nie wiem czy dam radę nawet po godz 19....
Muszę uciekać, bo robię syrop z mięty..... Do juterka;))
Witam ,
U mnie pochmurno i jest taka wilgoć w powietrzu ze mam nawet wrażenie ze wlosy mam wilgotne . Ostatnio nie zaglądałam tu ale miałam juz dosyć . Strona nie chciała sie odpalać albo wieszała sie w połowie . Nie było mowy o pisaniu ba nawet poczytać nie mogłam . Dzis juz jest o niebo lepiej choc nie idealnie .
W środę kupiłam ogórki bo pan powiedział mi ze jest wysyp i były bardzo tanie chyba jak nigdy . Robiłam je chyba to północy . Ale mam juz wszystkiego po troszku . Dokupie moze jeszcze troszke ogórków bo zostało mi zalewy i zrobię sałatkę .
Dzis idę do sąsiada na cukinie jesli zostawił mi jeszcze troszke i mam zamiar zrobic kilka na próbę do słoików .
Wczoraj nawet udało mi sie uprasować wszystko pranie stałam do 2 w nocy ale wszystko jest zrobione dzis tylko poukładam do szafy bo w nocy juz nie chciałam łazić by nikogo nie obudzić .
Basenikujemy sie z małym codziennie po troszku ale niestety z dnia na dzień woda robi sie coraz zimniejesza z braku słońca . Dzis chyba darujemy sobie kąpiel i moze skoczymy na rowery .
Ok zmykam do sklepu kupić rybę na obiad i do roboty muszę umyć podłogę a jak M wróci to pomoże mi rozłożyć dywan . Sama jestem ciekawa ja go uprali .
pa
Ukłoniki Łikendowe.......;)
No nie ma komu zakrzyczeć piątkowo, bo Smakosia urlopuje......i dobrze, będziemy mieli co pooglądać jak zdjęć narobi:)) Czekamy, więc cierpliwie:)
Pogoda chyba w całym kraju duszna i burzowa.....Wczoraj pogonił mnie deszcz od plewienia wzdłuż podjazdu....zaraz idę dokończyć i pozbierać chaszczory......
Jutro wybieramy się na urodzinową imprę kolegi i tak bardzo chciałam sobie jakąś, nową szmatkę zakupić na tą i nie tylko okazję.....Pojechałam w środę do Wrocka, połaziłam po galerii......i nic, dosłownie nic nie wpadło mi w oko....... Mówiłam Wam już, że nie cierpię zakupów i najfajniejsze rzeczy kupuję przypadkowo, gdy na nic nie poluję.....hmmmm To się niestety potwierdza, wszystkie butiki wyglądały podobnie, podobne ciuchy, podobna kolorystyka, podobne wzornictwo....takie sielskie klimaty, ale nie dla mnie..... Narobiłam kilometrów i wróciłam z zakupionym w bardzo okazyjnej cenie, przypadkowo napotkanym........OBRUSEM :)) Może jakoś uda się go ładnie na dupie upiąć......co myślicie?
Mariolan, u nas woda w basenie jeszcze cieplusia, można spokojnie zanurzać schabiki, boczuszki i szyneczki......:)) Jak Ci dywan uprała firma? Aaaa namówiłaś mnie na upieczenie tarty jagodowej...PYCHA i taka prosta;)
Dziewczynki i chłopcze......Odzywajcie się!!!
Paaa:))
Ha, piątek i znalazłam grzyby - zdążyłam przed grzybiarzami, którzy pewnie zwalą się w weekend cała chmarą. Ale ja już mam swój woreczek suszonych podgrzybów, woreczek suszonych kozaków, i mały woreczek suszonych borowików. A także mini słoiczek mini maślaków marynowanych :)
Jagód zostało mi jeszcze 1,5 litra, pewnie małolata każe mi z nich zrobić drugą partię dżemu, bo uwielbia jagodowy do naleśników. W razie czego w poniedziałek znów dozbieram - takie wielkoludy rosną, że przypominają borówkę amerykańską.
I uwaga, uwaga, znalazłam dziś w lesie ze znajomą lisią jamę - a raczej ona znalazła. Psy były bardzo zaintrygowane, na szczęście nie próbowały wleźć do środka.
Burze u nas potężne dziś znienacka się pojawiają. Dwa razy lało jak z cebra. Ledwo zdążyłam ujść z krzaków z... suchym aparatem :D
Zostawiam Wam Morelka z kumplami, lisią jamę i bajkowego grzybka, który się się suszy :)
cmokasy!
Witam!
Czemu nikogo nie ma? Tylko ja? To dziwne, że ja jestem a Was nie :)
Korzystam z tego, że starszy na placu zabaw a młodszy śpi (ma "cudne" godziny snu. Potem muszę balować z nim do 23.). I przyszłam.
U nas wszystko ok. Po wczorajszych ulewach i burzach wreszcie zaświeciło słonce i jest bardzo przyjemnie, bo +23. To są "moje" temperatury.
Iwcia - postaram się zaraz te foty wysłać... skleroza, że hej :) Uważam, że w upiętym na zadku obrusie możesz wyglądać zjawiskowo :)
Wkn - upiekłam Twoje porzeczkowe z bezą na sobotę, bo mieliśmy gości. Ja z racji postu nie jadłam (matko!!!!!) ale wszyscy, jak jeden mąż orzekli, że ciasto jest okropne. Nie można przestać jeść :))) Ponoć boskie i przepis powędrował dalej :) Nie bawiłam się w szklankę mąki, tylko zrobiłąm z podwójnej porcji na dużej blaszce. Nie ma ani okruszka.
Lajan - handel rybny się wiedzie? Odezwij się chłopie :)
Smakosiu - mam nadzieję, że urlop mija pięknie!
Uciekam. Lecę na pocztę fotkę posłać :)
Udanego wieczoru.
PS. U WAs też już jest sierpień?!
Pewnie, że jesteśmy
Aloalo, bardzo mnie ucieszyło, że moje ciasto porzeczkowe okazało się takie okropne
U nas Jarmark Dominikański pełną "gembom" - zgadnijcie, ile kosztuje mała wata cukrowa?
A ja muszę dać dywan do ozonowania, bo nic nie wywabiło "zwrotki" Mordziełka, nawet słynna soda oczyszczana, oooo :/ Wy też chyba nie mieliście lepszych pomysłów, bo jakiś czas temu pytałam i nikt się nie odezwał. No to będzie ozonowanie.
Zjadłabym jakieś ciasto, chyba znów mariolanowego szybciocha upiekę, bo resztka jagód w pudełku po lodach wala się po lodówce. A teraz uciekam robić sałatkę gyros na kolację :)
Papatki!
WITAJCIE!
Jakoś pusto w kawiarence. Czyżby wszyscy "urlopowali"? Wreszcie zaczynam ogarniać się trochę po ostatnich wydarzeniach. Najpierw miałam "wakacjowiczów", potem córka porwała Łotyszy, którzy nie mieli gdzie się podziać, bo pani, która miała ich gościć rozmyśliła się, gdy stanęli pod drzwiami, później chłopców i córkę, na raty, wyprawiłam na ŚDM, a potem to już tylko niepokoiłam się o nich dopóki córki nie przywiozłam do domu, a oni nie zadzwonili przed chwilą, że są już blisko Rygi. Spokojna zupełnie będą kiedy zadzwonią, że są już w domach. Taka ze mnie głupia baba, że martwię się o wszystkich.
Trochę poczytałam, ale tylko pobieżnie. Wiem jednak, że wszystko u Was dobrze, z czego bardzo się cieszę.
Odpoczynku miłego i dobrej nocy życzę!
Witam ,
pusto ja chciałam wpaść ale niestety nie miałam internetu . Kolega małego pojechał na obóz i niestety musieliśmy dzis troszke zorganizować czas by sie nie nudził . W przerwie miedzy deszczami pojezdzilismy rowerem . Jutro jak nie bedzie padać to planuje troszke porobić w ogrodzie i pewnie znowu rower . Mój M ma od przyszłego tygodnia urlop i kazał mi zorganizować wakacje w kraju a ja kompletnie nie mam pomysla co i gdzie .
Wkn miałaś ochotę na cos słodkiego a mi zostało kawałeczek ciasta " fale dunaju" i racuchy na kefirze z jabłkami cynamolen i sosem karmelowym . Moze sie skusisz .
Zmykam troszke odpocząć .
pa
Wybieram racuchy, ponieważ uwielbiam placki :) I wcale nie szkodzi, że miałam dziś na obiad ziemniaczane
Czy ktoś wylizie zamiast mnie z Morelkiem? Ładnie proszę
Witaski wtoreczkowe!
Zaraz zaraz... wróć... zdrobnienia zarezerwowanie dla piąteluńków
A więc, co tam słychać we wtorkowe popołudnie? Bo u mnie deszcz słychać. W dodatku rzęsisty... Przegapiłam przedpołudniową ładną pogodę, nie poszłam na zakupy i teraz mam za swoje Leje i nie chce przestać. No trudno, przynajmniej zrobiłam ringówkę dla Morelka, białą oczywiście... i jestem z siebie dumna!
No dobra, biorę parasol i lezę moknąć z sierściuszkiem :)
A co u Was?
Ukłoniki Wtorkowe :))
Wpadłam się tylko przywitać, bo dzionek taki, że dopiero przysiadłam......
Znaczy siedziałam dziś długo, ale to za kółkiem ok 5 godzinek..... Raniutko wstałam, umyłam czuprynę, ubrałam co nieco i pojechałam przytargać Bubusia z wojaży do domciu....Już było nam tęskno za nim i za cicho w domu:) U rodziców w kempingu zjadłam śniadanko, zapakowałam młodego i w drogę do domciu, a i małe zakupy po drodze, bo chciałam jakiś fajny obiad zapodać dziś........z okazji rocznicy ślubu.....
Zakupiłam piffko, którego normalnie nie kupujemy, żeby było ciut romantycznie, bo browarek to trunek wspominkowy i połączył mnie i M na całkiem już długo...hi hi:))
Na obiad zrobiłam placki ziemniaczane z sosem kurkowym.......mniami, muszę powiedzieć:) Kurki dziś przywiezione, a zbierał Bubuś wczoraj z dziadkiem, więc smacznie spożytkowane..... Jeszcze sosu do makaronu zostało dla młodego na jutro.
Idę kolejną szklaneczkę piffka z M popijać....Papatki i do jutra:))
Kurczę, no i smaka mi kurkowego narobiłaś. Chyba jutro udam się na grzyby kurka leśna ;)
Iwciu,
Bukiet najwspanialszych życzeń, nieprzemijającej miłości i doczekania w szczęściu oraz w zdrowiu następnych jubileuszy. :)))
Iwciu, życzę 200 lat w zgodzie i miłości.
Iwciu, długich wspólnych lat w szczęściu i harmonii.
WITAJCIE!
Wreszcie "moi" Łotysze dotarli do Rygi, więc dzisiejszej nocy spałam jak niemowlę. Z grupą mojej córki miał pojechać chłopak, ale rodzice stwierdzili, że jest za duże zagrożenie i w ostatniej chwili zrezygnował. Zamiast tego pojechali w niedzielę nad jezioro i utonął na ich oczach. Dzisiaj pogrzeb. Szkoda mi go bardzo, a matka "włosy z głowy rwie", że to przez nią. Bardzo jej współczuję, ale naszła mnie też taka refleksja, że jak coś ma się stać to się stanie niezależnie od tego co byś nie zrobił i jak się nie zabezpieczył.
Wszystkim dobrego dnia życzę!
O matko, Herbaciana, ale historia :(
Ja chciałam wejść do kawiarenki, przywitać się i obwieścić, że nakupiłam ogórków gruntowych i będę kisić wielki słój, ale w obliczu takiego wydarzenia, brzmi to jakoś małostkowo i nie na miejscu. Oj oj...
W tele pokazują, jak co roku od lat kilku, zajmowanie sobie miejsc nad morzem. Od najmłodszych godzin porannych ludzie oznaczają swoje nadmorskie terytorium parawanikami, parasolami, dmuchańcami, w najbiedniejszym wypadku ręcznikami. Ba, gorzej... ci, którzy wykupili wywczasy w zagramanicznych "kurortach" z basenami rzucają się zajmować ciasno ułożone jeden obok drugiego leżaczki... Przez zasiedzienie go, na hurra, bieeeegnieeeemy, kto pierwszy, ten ma leżak.
To nie moja bajka, wolę na jagody iść...
Szkoda, że nie mieszkasz blisko, bo ogórki tak obrodziły, że nikt już nie chce brać, choć proponuję nawet z dostawą do domu.
Jak z dostawa do domu to ja biorę .
W mojej okolicy ogórki marnie obrodziły i już się skończyły. Co roku dostaję, a w tym roku nic nie dostałam i musiałam kupić sama.
Witam ,
dzis słonko a ja nie wiem w co ręce włożyć pierwsze . Rano byłam na targu i jak zwykle kupiłam bez zastanowienia masę różności do przerobu . Dokupiłam tez ogórków na sałatkę , pomidory malinowe na przecier . Miałam tez w planach pomalować balustradę bo rdza prześwituje .Dokupilam tez kolejne rodzaje trawy i powinnam je posadzić . Wczoraj podcięłam krzewy tuje i modrzewia i znowu jakoś to wszystko wyglada . Mam nadzieje w sobotę bedzie pogoda ok to wymienimy wodę w oczku .
Wieczorem zrobiliśmy ognisko i na koniec deszcz nas wygonił do domku .
Iwcia sto lat razem .
Herbaciana ale historia . Masz racje co ma sie stać to i tak sie stanie ja juz nie raz sie o tym przekonałam u nas tez były i sa podobne przypadki .
Ok zmykam bo kawa sie kończy a robota nie ruszona .
pa
Ukłoniki Czwartkowe:))
Dziękuję Wszystkim za życzenia......to nie ,,okrągła" rocznica była, ale miło każdą, choć tuląc się ze szklaneczką piffka, celebrować.....:))
Utonęłam w paprykowym przetwarzaniu.....ajvar poczyniony z 5kg papryki, ale jakoś strasznie dużo tego nie wyszło..... Wczoraj upiekłam ostatnie porcje papryki i bakłażanów i będę kończyć tworzenie past.....została mi jeszcze garstka czerwono-żółta do marynowania, na kilka słoiczków dosłownie. Jutro sąsiad ogórki przyniesie to zrobię kiszone w baniakach, jak kilka ostatnich razy....
Dobra.....wskakuję na orbitreka się poruszać jednostajnie.....
Paaaa:))
Ja jeszcze papryki nie przetwarzam bo u nas jest bardzo droga. Poniżej 6 zł za 1 kg na razie nie kupię. Musze jeszcze miesiąc zaczekać.
Marzę o papryce za 6 zł za kilogram. U nas wciąż najczęściej za 12 zł za kilogram, rzadko kiedy taniej.
Wczoraj byłam na targu po długiej przerwie.
Ogóry grubasy kupiłam na sałatkę ......bałam sie coby puste w środku nie były ale nie o dziwo grube ogóry a gniazdko nasienne w środku małe ,miążu sporo. Po 0,80 gr/kilo.
Papryka jaka chcecie - mała, duża po 3,50 i 3,80 wychodziło jak w worku wiecej sie kupiło.
Na papryke jeszcze poczekam aż będzie po 2 zeta hmmnn?
Pomidory też już od 1 zeta.
Świetne buraczki malutkie ale za to podłużne na carpaccio będą. Ponoć te podłużne sa słodsze od okragłych.
Za worek 10 kg dałam 9 złociszy.
Ale czemu u Was tak drogo?
As a w jakich Ty rejonach mieszkasz?
Pomidorów za 1 zeta, to nawet w tesco nie widziałam - najtańsze bywają tam za 3,99 zł. Ale jaja, dziwny ten nasz kartoflany kraj :/
No te za zeta to takie ......jakby słoń usiadł :) Typowe na przecier.
Ja kupowałam a'la maliniaki po 2,50.
Wkn a nie wiesz przypadkiem po ile u Was (tzn Gdańsku) na rynku sa borówki?
Odszczekuję paprykę - właśnie kupiłam taką za 4 zeta za kilo - zieloną i czerwoną - jędrną, fajną :) (ciekawe, ile ma w sobie randaupka, może lepiej nie badać, hm...)
Borówki w sensie czarne jagody leśne? Nie mam zielonego pojęcia, ponieważ latam do lasu i własnoręcznie zbieram - bardzo lubię polować na duże i mieć nierozgniecione, świeżutkie, bez liści i śmieci :) Mogę Ci napisać, że już w warzywniakach za kilogram chcą od 11 do 14 zł.
A jeśli chodzi o borówkę amerykańską, to ceny warzywniakowe wahają się od 16 do 20 zł za kilo. Rynkowa na pewno będzie trochę niższa. Na rynek pojadę pewnie po skrzynkę węgierek na powidła, albo dubrowickich :)
Dzięki!
WITAJCIE!
U nas papryka po 7 lub 8,50. Borówki amerykańskie po 9, a maliny nawet 10 zł. To są ceny rynkowe, w warzywniakach jest ok. 2 zł drożej..Gdyby patrzył tylko na koszt, to nie opłaca się samemu robić żadnych przetworów nie mając własnych składników.
Miłego weekendu Wszystkim życzę!
Chyba kupię ciężarówkę i pojeżdże z papryką po najdroższych rynkowo zakątkach Polski :D
Haha, dobre! :)
Cześć Wszystkim Niedzielnie:))
Pogoda taka klimatyczna ok 23st więc nici z kąpieli, ale jutro podobno ma się zeskwarzyć i koledzy mają do Bubuśia przyjechać, by basenować pełną parą......oby prognozy się sprawdziły:))
Przez cały tydzień miałam i mam do dzisiejszego wieczora, pod opieką zwierzyniec sąsiadów.....pies starawa ,,goldenka" całymi dniami u nas na ogrodzie z naszym terierem dokazuje. I 3 koty, które chodzę karmić i wypuszczać.....:)
Uporałam się z papryką.....teraz ogórki:)) Muszę przyznać, że jak na ilość kupionego, świeżego warzywa, to oczywiście po upieczeniu straszecznie mało przetworu wychodziło.....ja zawsze tylko taką surową do marynowania dawałam, to dużo słoików wychodziło, a takie upieczone, czy przerobione na pastę zniknęły w oczach hi hi sami zobaczcie zdjęcia:)) Ale za to pyszne mi wyszły wynalazki....i może jak jeszcze na początku września będzie tania papryka, to znowu się skuszę na przerabianie.....zapach pieczonej papryki roztoczony po domu fantastyczny:))
Hop, hop gdzieście som.......???
WITAJCIE!
Miłego dnia i tygodnia życzę!
Witajcie poniedziałkowo.
Pogoda u nas w kratkę, ale śnieg nie pada, drzewa na wietrze się nie łamią (na razie?), więc jest niczego sobie. Trochę kropi, ale można na grzbiet wrzucić kurtkę przeciwdeszczową i iść na spacer albo rozłożyć parasol i dygnąć do pracy ;)
Wczoraj przytaszczyłam do domu prawie cały koszyk kurek (na zdjęciu w trakcie zbiorów - zobaczcie, jakie wesołe żółciutkie grzybasy uśmiechają z upstrzonego nimi mchu :D). Planuję zamarynować, a z brzydszych powstanie zupa krem z kurek. Ale się ucieszyłam z tego zbioru. Tylko, jak pisałam wczoraj w wątku grzybobraniowym - igły miałam nawet w galotach... oooo... niestety, taka prawidłowość, że gdzie las wygodny do chodzenia, jasny, stary, grzybiarzy więcej niż grzybów - trzeba w chaszczory wleźć, żeby z łupem wrócić (i igłami w gaciach przy okazji).
Kto już po urlopie, przyznać się! Gdzie byliście i jak pogoda? Dopisała?
Jeju, jak zimno - dziś naprawdę powiało jesiennym chłodem. Czas chyba rozpocząć sezon na gorące herbaty.
Taka pogoda kojarzy mi się nieodmiennie ze spacerami na grzyby w ciepłym polarze i z robieniem przetworów - takich wiecie, z papryką i buraczkami ;)
Miałam wyrwać się ze znajomymi na jednodniowy spływ, ale temperatura skutecznie mnie do tego zniechęciła ;)
Pozdrowionka!
Ukłoniki Czwartkowe:))
U mnie wczoraj było tak zimno, że wieczorkiem pod kocykiem na tv patrzyłam...... Dziś już słonko lekko świeci, ale wiaterek jeszcze wczorajszy, zimny:))
Muszę Bubusia obudzić, śniadanie pokazać i pomachać, by skumał że wybywam na zakupy...... Nie mam sumienia targać go ze sobą po to, by przebiec po targowisku w poszukiwaniu świeżych owocków i potem na spożywcze zakupy do dwóch różnych miejsc..... Jutro zaplanowałam dla znajomych na późny obiad podać chinkali, więc dobrą wołowinkę trzeba nabyć:))
Okijos....Macham Wam obecnym i nieobecnym na przywitanie i uciekam... Paaa:)
Noo nie, nooo nie, wstaję a tu deszcz. Zwykle nie mam nic przeciwko deszczowi, ale nie wtedy, kiedy akurat zapomniałam pełnych nieprzemakalnych butów, i tylko siatkowe adidasy albo sandały pod ręką :/ A spacer w deszczu murowany, bo przyjeżdża dziś siostra Morelka z wizytą, która mieszka het kilkaset km od nas, więc często się nie widują. A grrr...
No nic... jakoś to będzie, mokrym do kolan, albo łącznie z czubkiem głowy też można być, no nie? Ważne, że psy szczęśliwe ;)
Jeszcze jakieś ciacho trzeba załatwić.
A co tam u Was? Siedzicie w wiosce olimpijskiej?
MIŁEGO WEEKENDU!
( co stało się z emotkami?)
Chyba Pampas je zjadł (może źle karmiony...).
Ukłoniki Niedzielowe :DD
Gość w dom, Bóg w dom....ale dziś stawiam zdecydowanie na odpoczynek po intensywnym piątku i sobocie.....
Wczoraj nawet nie myślałam, że dotrzymamy z towarzystwem do nocnego meczu piłki ręcznej, ale po małym kryzysie w między czekaniu, to mnie najbardziej było słychać przy kibicowaniu....i pewnie dlatego wygraliśmy
Coś faktycznie pogoda gupawa jest, choć wczoraj było cieplutko i słonecznie od środy kiepsko się spisywała i noce zimne brrrr..... Poczułam się nieco jesiennie, tym bardziej, że cosik mnie atakowało, łamało w kościach, miałam wieczorem dreszcze i w efekcie aspirynką się ratowałam:)) Dziś już lepiej ale zobaczymy wieczorem.....
Okijos uciekam wylegiwać się na kanapie, wykonując jedynie niezbędne czynności........obracanie się na drugi bok ....
Zostawiam Wam na zachętę byście zaglądnęli do kawiarenki......ulubione zwierze domowe.....Kurcze Pieczone ,,spreparowane" wczoraj i pożarte w dramatyczny sposób......
Ps. do czego to doszło, żebym musiała ,,swoje" emoty na wż przynosić
Paaaa:))
Hmmm, co tu napisać po takiej przerwie ?
Witam wszystkich i pozdrawiam :)
Żmije kurczę słychać, a raczej widać :( Jestem trochę przerażona. W przeciągu miesiąc podczas spacerów do lasu udało mi się spotkać 4 egzemplarze, w tym jeden zwinięty w rogalik, przygotowany do ataku :/ Uprzedzam pytanie - nie, nie mylę żmij z padalcami i zaskrońcami.
No to trafiłam na właściwa osobę. Co to jest ? Dodam , że pełza sobie u mnie tam , gdzie rosną grzyby . I co roku ta sama historia, mąż jest jest zwolennikiem wykaszania trawy bo nie lubi nic co pełza , a w trawie nie zawsze widać jak się patrzy na grzyby.
Nie żmija :)
Zaskroniec zwyczajny?
No właśnie nie wiem , kilka osób twierdzi , że żmija.
To jest zaskroniec zwyczajny, bo ma żółte plamy tak tj. za skroniami. Natomiast żmija na całym ciele jest zygzakowata. :)
Dzięki. Wkn napisała dokładnie to samo. Ale wiesz , dla osób które panicznie boją się wszystkiego co pełza , to co by nie zobaczyli, to będzie żmija.
To Twoje niech sobie dalej pełza - nie straszne, wręcz przeciwnie :)
A ja dziś znów na kurkobraniu spotkałam żmiję, tylko tym razem naprawdę wielką i wypasioną :/ Foty jakoś wybaczcie, ale bałam jej się robić - oblazłam szerokim łukiem :/
To zrozumiałe, że człowiek się boi, a zwłaszcza że nie często widzi się takie różne gady. I lepiej się ich wystrzegać dla własnego bezpieczeństwa. :)
Musicie brać na grzyby podkaszarkę i najpierw trawę usuwać, żeby węże było widać :D
Grzyby przy okazji też wykosicie, ale może uda się je wyciąć gdzieś na dole nóżek :D
Witaj Leńcia.....na powitanie masz od Iwci bańki....hi hi
Witam pourlopowo!
Koniec laby. Oj, a tak fajnie było...ale się skończyło. Teraz trzeba brać się za pracę i nie marudzić, bo najważniejsze, że jest do czego wracać
Szybko przeleciałam kawiarenkowe wpisy i z niepokojem wypatrywałam Lenki a Ona pojawiła się na samym końcu i co? I nic! Normalnie trzeba Jej "wkulać" czy coś w tym stylu, bo ja się niepokoję a po wczytaniu dalej nic nie wiem. Jak byłam głupia , tak zostałam Lenka, co u Was?
Reszta towarzystwa (jak widzę) w dobrej kondycji i zadowolona. Iwcia aktywna, jak zawsze a Aloalo szczęśliwa, bo słupek na termometrze nie przekracza 24 stopni.
Powiem Wam, że nie zaglądałam do internetu przez cały urlop za wyjątkiem ulubionej aplikacji z prognozą pogody.
Spędziliśmy tydzień w Kazimierzu Dolnym i ponad tydzień na Podlasiu.
Kazimierz Dolny nieustająco mnie zachwyca i na szczęście po 10 latach (od ostatniego pobytu) nic się nie zmieniło. Hm...no prawie nic. Nie ma już naszego, ulubionego baru na małym rynku, ale za to jest jeszcze więcej galerii. Ogólnie same pozytywy. Zrobiliśmy wypad do Lublina. No i tu wielkie zaskoczenie - nie mieliśmy pojęcia, że to jest tak urokliwe miasto. Normalnie "łał!" W d rodze na naszą podlaską wieś zatrzymaliśmy się na Grabarce i w Drohiczynie. No a pobyt na wsi, to już tradycyjnie jeżdżenie od wioski, do wioski a tam psy, koty, kury, dziesiątki bocianów i przepiękne, sielskie widoki. A do tego wszystkiego gratis w postaci pięknych zapachów i nieprawdopodobnej ciszy. Jednym słowek udany wypoczynek To tak w telegraficznym skrócie na dziś żeby się z Wami przywitać.
Uściski dla Wszystkich!
Ukłoniki Wieczorne :))
Wpadam tylko na chwileczkę, by zagadać.......
Cieszę się, że Smakosia wróciła cała szczęśliwa po urlopie i pewnikiem będzie urokliwa galeria do podziwiania....
Mam nadzieję, że Lenka ma się dobrze i skoro już wrzuciła przywitanie, to niedługo rozpisze się na całego:))
Z utęsknieniem wypatruję Lajana.....mam nadzieję, że o nas nie zapomniał
Miło mi, że Aloalo z pewnością cieszy się z takiego temperaturowego przebiegu końcówki lata
Będę Was poczytywać o ile się da, a jak nie to wypatrujcie mnie za dwa tygodnie....... W czwartek rano wyruszamy najpierw autem ciągnąc łódkę, a nieco przed Gryfinem wrzucimy się na wodę. Będziemy w sobotę w Szczecinie i tam poczekamy na naszych towarzyszy pływania ;) Plan jest taki, że zależy na co pogoda pozwoli (wiatr i te sprawy) ale mam nadzieję do portu morskiego zawitamy i trochę nad Bałtykiem zabawimy......
Papatki:))
Witajcie środowo
Wczorajszy dzień minął na rozmowach telefonicznych. To sie komuś przypomniało, że wróciłam a to ja się meladowałam. Już myślałam, że mieszkam w budce telefonicznej, bo nie szło nic zrobić i tak do 22-ej. A potem padłam Spałam jak dziecko.
Pogoda całkiem znośna - zimno, ale śłońce wyszło zza chmur i po wczorajszym deszczu ani śladu.
Iwcia! Co ja "1słyszę"! Odwiedzisz moje miasto! A wiesz, że na Wałach Chrobrego jest ładny port jachtowy? A przy samym nabrzeżu Wałów (jak znajdziecie czas) możecie zjeść najlepszą pizzę w Szczecinie. Robiona z oryginalnych, włoskich produktów (mąka, ser, pomidory) i wypiekana w prawdziwym piecu. Ja zawsze kupuję wegetariańską z grillowanym bakłażanem, cukinią i papryką. Rewelacja! A tu link do tego miejsca: http://paladin-szczecin.pl/ Polecam. Życzę Wam wspaniałego wypoczynku i super pogody. A potem wracajcie szczęśliwie
OK, koniec gadania. Trzeba się czegoś napić. Ktoś ma ochotę na herbatę?
Miłego dnia!
Smakosiu, dziękuję za namiary.....tam jeszcze nie byliśmy, bo ogólnie już kilka miejscówek w zeszłym roku zapoznaliśmy, gdy byliśmy na flisie....:)) A jakąś miejscówkę z fajnymi pamiątkami, drobnymi upominkami ze Szczecina znasz.....? Bo pamiętam jak Bubuś chciał sobie cosik kupić pamiątkowego i nie znaleźliśmy żadnego sklepiku takowego.....:(
Wyruszamy jednak jutro z rańca, więc jeszcze dziś ostatnie pakowanie i szykowanie kwiatów do postawienia w wannie....:))
Iwciu, obok tej włoskiej restauracji (w tym samym ciągu) jest sklep z pamiątkami. Czy fajne, to już kwestia gustu, ale nie tak tuzinkowe jak większość na straganach. Myślę, że ciupagi i parawanu tam nie będzie
Dobrej drogi!
Dzięki.... ciupaga może być, jeno szczecińska
Aaaaa, zajrzyj do skrzynki na listy, to zaraz poślę kilka słów:))
Hi, hi ciupaga pewnie też by sie gdzie znalazła w tak wielkim mieście :)
Iwcia najwięcej pamiątek to pewnie też znajdziesz na Zamku Książąt Pomorskich.
W weekendy powinno być sporo straganów.
Nie wiem jak w tygodniu .....100 lat tam nie byłam.
A Zamek koniecznie musicie zobaczyć.
Przed Zamkiem w stronę byłej Alei Kwiatów na rogu jest taki kiosk z pamiątkami.
Pełno dupereli :)
A zjeść to pewnie najlepiej na mieście bo jak pamiętam to na Wałach i okolicach drożyzna
(no jak dla mnie :)
Życzę słonecznej pogody, dużo słonka i wiatru w żagle.
Iwett, nabrzeże Wałóch Chrobrego i Bulwar bardzo się zmieniły. Jeśli dawno nie byłaś, to myślę, że to by było miłe zaskoczenie. Postawiono jednakową, niską zabudowę gdzie oferowana jest gastronomia w zależności od zasobności portfela. Można wejść do restauracji lub zjeść smacznego i niedrogiego szaszłyka. Zagospodarowano Wyspę Grodzką i teraz można tam posiedzieć na wystawionych leżakach i podziwiać Wały od strony portu. Aleja wzdłuż bulwarów wygląda naprawdę ładnie i przyjemnie jest się nią przejść zarówno w dzień, jak i późnym wieczorem przy nowym oświetleniu. Wspomniałaś o Zamku - on zyskał fajną platformę widokową. Wjazd windą. Ten kiosk z pamiątkami chyba jeszcze istnieje, ale pewności nie mam, bo ja zawsze omijam szerokim łukiem takie miejsca.
Pozdrawiam!
A to mnie zaskoczyłaś?
Ostatnio na Wałach byłam ze 2 lata temu na Swiatło, Dźwięk i cos tam.
Ale to w nocy było i nigdzie dalej nie chodziliśmy.
A te restauracje u góry wzdłuż Aleji to mi się z drożyzną kojarzą.
Pamiętam porcja frytek kosztowała 8 zeta.
Ale fajnie, że wspomniałaś .
Bedę w październiku w Sz-nie to może tam zajrzymy i na Zamek.
Dzięki.
Faktycznie u góry jest drogo, bo to typowe lokale restauracyjne. To, co powstało znajduje się u dołu Wałów zaraz przy Odrze. Oczywiście ceny są różne, bo to także forma restauracyjna, ale np. szaszłyk czy kurczak z rożna nie wyczyści portfela :-) Natomiast ta pizza, o której wspominałam Iwci, że najlepsza w Szczecinie kosztowała 28zł (ok. 30cm). Kiedy idziemy z Połówkiem, to kupujemy jedną, bo dla nas to wystarczająca porcja żeby się najeść. Najbardziej cieszy mnie, że coś się dzieje i zmienia dość pozytywnie. Może małymi kroczkami, ale dobre i to
W ogóle tej knajpki nie kojarze.
Zerknęłam na stronke - faktycznie duży wybór pizz i w porównaniu z pizza hut to chyba taniej.
Pewnie od czasu do czasu warto sie skusić :)
Ciągle w chałupie gotować. Trza sie czasem od garów uwolnić :)
Od razy życie piękniejsze :D
Ooooo, to to to
Wiesz, ja czasami lubię gdzieś wyjść, zjeść coś innego, ale fajnie jest wiedzieć, gdzie warto się wybrać. Jeśli właściciel (dla przykładu we wspomnianej włoskiej restauracji) robi pizzę z oryginalnych i jakościowo dobrych składników, to przynajmniej wiem za co płacę i to jest OK. Niestety niektórzy tylko "kroją" dając w zamian "bylejakość" i na to szkoda kasy.
Oj, żebyś wiedziała, że tak jest.
A najgorsze, że jakoś tak głupio w knajpie mówić, że niedobre.
Pamiętam jak kiedyś na rocznice ślubu pojechaliśmy rodziną do Chaty Polskiej to na Placu......zapomniałam tam gdzie kiedyś był Świat Dziecka.
Zamówiliśmy dziczyznę - dzika.
Mój i córka dostali pyszne (mówili) a mnie sie trafiła podeszwa nie szło jeść.
Zapłaciłam za 3 obiady ok. 150 zeta.
Ale co se miałam psuć dzień :)
To miejsce nie jest mi obce i faktycznie mocno "trzepie po kieszeni". Kiedyś, gdy przyjechali znajomi i koniecznie chcieli gdzieś się wybrać podkusiło nas by ich tam zabrać. Wszyscy jedliśmy to samo - bezpiecznego pstrąga. Nie powalał smakiem, był zwyczajnie poprawny. Podany bez szczególnych udziwnień, ale rachunek wyraźnie robił wrażenie na wszystkich
Hihi :D
Mówisz pierwszy i ostatni raz :)
My to lubiliśmy w Sz-nie chodzić do Berlina Kebab.
Pyszne mają i naprawde za 3 dychy można sie najeść.
Co prawda kiedyś chyba porcje większe byyły ale i tak wystarczające są.
Wole mniejszą gastronomie ale za to tańsza.
WITAJCIE!
U mnie już chyba jesień, bo buro, szaro i ponuro. Na termometrze rano tylko 5-6 stopni i przez cały dzień siąpi deszcz, a myślałam, że pojedziemy gdzieś z dziećmi, bo wreszcie mamy trochę wolnego czasu.
Czytam wątek o grzybobraniu i zastanawiam się gdzie Wy mieszkacie, bo u nas tylko nieliczne i marne, suche kurki. Innych grzybów nie widziałam w tym roku nawet na targu. Mimo prawie ciągłych opadów od dwóch tygodni grzybów brak.
Widzę, Smakosiu, że wróciłaś zadowolona, więc czekam na szczegóły.
Lenka, wreszcie się odezwałaś. Powiesz coś więcej?
Iwciu, miłego "spływania".
Wszystkim miłego dnia i weekendu życzę i częstuję gorącą jeszcze drożdżówką ze śliwkami <upieczoną mimo ataku rwy kulszowej> i herbatą z miodem i cytryną.
Okijos........
To ja oficjalnie macham łapką na pożegnanie...Paaaa
Dbajcie o ruch w kawiarence, cobym miała dużo do poczytania:)))
Witam w piątek, piąteczek, piąteluniek
Kiedy się chodzi do pracy, to piątki mają zupełnie inny wymiar W czasie urlopu zapominałam jaki jest dzień tygodnia i nawet nie patrzyłam na zegarek. A co ja gadam! Ja go nawet nie miałam. Totalne oderwanie od codzienności. Stwierdzam, że w tym roku udało się to nam wyjątkowo dobrze, bo nawet telefon nie dzwonił tak często, jak dawniej. Powiem więcej - on prawie w ogóle nie dzwonił. Super! Tak sobie myślę, że chyba dobrze "naładowałam akumulatory", bo jeszcze teraz roznosi mnie energia. Wczoraj miałam ciężki dzień, ale przetrzymałam go z uśmiechem więc myślę sobie, że DOBRZE JEST!
Dziś od rana świeci słońce i zapowiada się ładny dzionek. Póki co chłodno, ale teraz o wczesnej porze inaczej nie będzie, nie ma się co łudzić.
Herbaciana, mam nadzieję, że do Ciebie też promyki dotarły i poczujesz dziś "końcówkę lata". Masz jeszcze tę drożdżówkę ze śliwkami? Jesli została z niej tylko kruszonka, to też może być. Ja uwielbiam kruszonkę
Iwcia, jeśli tu jeszcze zaglądniesz (a wątpię - niestety), to koniecznie zerknij do poczty.
Przyniosłam kawę. Komu, komu?
Miłego dnia
Witam ,
pogoda w kratkę raz ładnie raz pada . Ostatnio z racji urlopu M robiliśmy sobie małe jedno lub dwu dniowe wypady . O dziwo tam gdzie pojechaliśmy była piękna pogoda a u nas w tym czasie padało .
Smakosiu tez byliśmy w Lublinie . Piękna starówka ale mieliśmy pecha bo trafiliśmy na jarmark i było tyle ludzi ze nawet przejść było cieżko . Ale polazilismy po ogrodzie botanicznym i troszke sie zrelaksowalismy .
Bylismy tez w Kielcach a raczej w okolicach i chyba najbardziej małemu podobało sie Krajno i swiat w miniaturze i oczywiście ruiny zamku w Chęcinach i możliwość postrzelania z kuszy do tarczy .
Ok zmykam bo piękna pogoda to trzeba korzystać .
Pa
No ufff, kilka dni mnie nie było, ale wracam do gotowania, a dokładniej do pieczenia - zaraz idę piec tartę jagodową, żeby coś uczcić :)
Pan Morelek (mimo że zupełnie nieprzygotowany i z totalnie kulawą panią, która 4 dni temu zerwała mięsień w łydce znów uciekając przed dzikiem :/) został zawleczony na międzynarodową wystawę w Sopocie i dostał ocenę doskonałą. Śliczność Pana Morelka została oficjalnie potwierdzona, co on sam ma w głębokim poważaniu. Pewnie ma rację ;)
No to idę piec tę tartę, a potem schowam złoty medal, żeby się nie zgubił, a kartę oceny wsadzę w jakową koszulinę, żeby nie zrobić na niej przypadkiem notatek kulinarnych ;)
Gratulacje dla Morelka i oczywiście dla jego pani też !
No, kurcze co ma byc wystawa w Sopocie..............to ja wyjezdzam.Gratuluje pieknego Morelka...... moje jamniki i ten spadkowy kot tez na tej wystawie byly kupione.( nie wiem jak Dzanina to wytrzymuje..........dla mnie horror).Klaki mam wszedzie.
Teraz jest zakaz sprzedaży szczeniaków na wystawie w Sopocie.
Dorotko piekny ten pan Morelek jest!!! Wielkie gratulacje!!! O jeju co z tymi dzikami teraz , u nas nie bylo tych zwierzakow przez kilkadziesiat lat na dziko. Teraz coraz wieksze szkody robia rolnikom i nie tylko :(((( Ktos z malym mozgiem wypuscil "zagraniczne" dziki na poludniu Szwecji a te tak sie rozmnozyly, ze pol kraju juz maja pod soba:(((( A ja tylko czekam na bestie i jak zdaze to zastrzele , najlepsze mieso z nich ....hihihihi
U nas tego "mięska chrumkającego" zatrzęsienie.
Pani na wystawie mówi do mnie dzisiaj:
- Pani pies nie dostał CACIBa, bo za wolno pani biegała.
ja:
- Przepraszam, ale ja mam świeżo naderwanie mięśnie w łydce i na razie nie mogę szybciej - uciekaliśmy z psem przed dzikiem kilka dni temu i się pozrywałam.
Sędzina:
- To gdzie pani łazi na te spacery z wystawowym psem?!
Ja:
- Przed domem...
No i wsio wiadomo...
Hihihi !!!! Przed domem masz najsmaczniejsze i za darmo mieso ...tylko karabin jakis musisz zdobyc:DDD
Moj syn juz mnie wyksztalcil w strzelaniu, tylko ja jeszcze musze pocwiczyc ...hihihi
U nas wolno zastrzelic dzikie swinie bez pardonu i pozwolenia :)
Tylko że ja mam takie celne oko, mogące sąsiada ustrzelić przy próbie ubicia dzika, a wtedy to się zacznie kryminał i Pan Morelek zostainie bezpańciowy
Witam nocną porą :)
Normalnie nie mam kiedy Was poczytać, z co dopiero pisać ;). Ale trzeba trochę nadrobić zaległości.
No to w telegraficznym skrócie....
U Małej po Holterze wyszły niestety liczne zaburzenia pracy serca i została skierowana do kliniki na dalsze badania, ale przyjęcie ma dopiero za miesiąc... Póki co zalecono jej oszczędzający tryb życia, więc zabroniliśmy jej wydawać kieszonkowe . Termin na rezonans magnetyczny mamy na... kwiecień przyszłego roku. Masakra. Trzeba będzie wyskoczyć z paru stówek prywatnie.
Duża od października zaczyna studiować na WSP, a że zamarzył jej się nowy laptop, więc wyrodna matka wysłała dziecię do roboty przez wakacje, niech zobaczy, że inaczej wydaje się własny piniądz . A i wypracuje już sobie coś do wpisania w CV.
Ślubny znowu ma gorsze EKG, ale obiecał się poprawić, więc trzymam go za....rękę ;).
Ja szukam chwil odpoczynku kiedy tylko mogę i przy czym mogę ( nawet przy kosiarce ), więc potrafię jechać w swoje góry choćby w piątek wieczorem, żeby w sobotę już wracać.
Smakosiu, też byłam na Podlasiu z Tobą ! Nawet w tych samych miejscach :). Może nawet w podobnym czasie, bo byłam od 3 do 10 sierpnia. Szkoda, że Cię nie spotkałam...., a może spotkałam .
Iwcia, udanego wypoczynku ! Wracaj szybko, bo pusto bez Ciebie :))) A bańki superowe były ;)
Herbaciana, długo taka rwa trzyma ? Zdrowia życzę :)
Tingra, szkoda że u nas nie można tego dzikiego zwierza bezkarnie odstrzeliwać, bo zaczynają się panoszyć i po miastach.
Wkn, gratulacje dla Morelka ! A Ty mogłaś trochę szybciej ganiać, a nie psuć wizerunek pięknemu zwierzakowi .
Mariolan, sporo udało się Wam pozwiedzać. Czasem krótkie wypady są lepsze niż dłuższe siedzenie w jednym miejscu.
Lajan, a Ty gdzie ?
Aloalo, na Ciebie też tutaj czekam ;).
Matko, ale jestem dzielna. Tyle się napisałam. Buziaki dla wszystkich :)
Jeszcze żyję. Nie mam swojego kompa, skorzystałem z laptopa córki póki śpi. Serdecznie WSZYSTKICH pozdrawiam.
Czy córka nie powinna regularnie chodzić na jakieś popołudniowe drzemki, a? Wygoń ją od komputera i napisz coś ładnego do nas
Witam poniedziałkowo
Pierwszy, pourlopowy tydzień pracy za mną. Zleciało migiem. Czas pędzi szaleńczo. Wiecie, że ja ostatnio pomyślałam o pierniku świątecznym Kto pędzi bardziej? Nie żebym chciała już robić ciasto, ale przywiozłam z Podlasia jakieś 4 kg mąki żytniej z młyna. Zastanawiałam się czy to dobry pomysł żeby zrobić z niej ten piernik staropolski...? Nie mam pojęcia jakiego typu jest ta mąka. Wygląda na taką "720".
Pogoda wczoraj była w kratkę więc wykorzystałam dzionek po domowemu. Nawet trochę malowałam. Chodzi mi po głowie żeby zmienić farby z olejnych na akrylowe. W związku z tym musiałam zaczerpnąć trochę wiedzy na ten temat i znów czas mi zleciał jak błyskawica. Niestety nie zrobiłam nic do końca. Obraz niedokończony, bo zabrakło mi farby, artykuły nie doczytane, bo nie starczyło czasu. Poruszałam się trochę na ogródku, grabiąc opadłe liście bambusów. Przez chwilę było ładnie a potem przyszedł deszcz, wiatr i ku mojemu zaskoczeniu trawnik dostał nową porcję liści. Jak widać średnio mi wszystko szło w ten weekend. Wniosek jest jeden, to nie pora na pracę Trzeba się poprawić i trochę więcej skupić na relaksie
Fajnie było rano wejść do Kawiarenki i zobaczyć, że towarzystwo wreszcie zaczęło się "odzywać"
Lenka, powiem Ci, że odetchnęłam z ulgą. Już się martwiłam, że nie piszesz, bo coś poważnego się dzieje. U Ciebie jednak nigdy nic nie stoi w miejscu. Hm, czasami, to lepiej, bo to oznacza, że ma się nad wszystkim jakąś kontrolę. Wierzę, że temat badań "Małej" będzie miał pozytywne zakończenie. Pewnie z ostrożności robią więcej badań żebyście mieli pewność, że nie trzeba się niczego obawiać, że to taka "uroda" i zwyczajnie trzeba kontrolować i już. Tak będzie! Uuuuu, "Duża" zaczyna nowy, dorosły rozdział w życiu. Z tą pracą, to super pomysł. A zdradzisz gdzie? Ostatnio przyjaciółki syn też wystartował z pierwszą, dorywczą pracą przed rozpoczęciem studiów. Bardzo zadowolony, bo firma solidnie podchodzi do pracy. Kokosów nie zarobi, ale zdobędzie pierwsze doświadczenie i wpis do CV (w razie potrzeby). Zahaczył się w Starbucks'ie.
To mówisz, że byłaś na Podlasiu. Wygląda na to, że faktycznie byłyśmy razem A jakie miejsca odwiedzaliście?
Wkn, gratulacje dla Pana Morelka za pierwsze, poważne osiągnięcia. No a jak dla niego, to i Ty się załapiesz
Z tymi dzikami, to faktycznie nie ma żartów. Tylko czy to czasem nie jest wina ludzi, że one tak blisko podchodzą? Pozbywamy się na potęgę resztek jedzenia, to i one wędrugą odważnie bliżej zabudowań. Hm...chyba, że się mylę...?
Lajan, na długo zatrzymasz się u córki? Wyraźnie brakuje Ciebie w Kawiarence. Coś czuję, że już niedługo wynagrodzisz to nam jakimś, nowym "lotem"
Aloalo, gdzie jesteś? Daj znać co u Was!
Miłego, nowego tygodnia
Córka to panienka i mieszka z nami razem.
Witam,
po wczorajszym upale i burzy po południu dzis pochmurno i zimno . W sobotę wieczorem przywiozłam 7 łubianek malin i miałam bardzo pracowita niedziele bo przerabiałam je na sok . Z 6 łubianek wyszło mi 23 l a jedna lubianka była na pożarcie i do ciasta . Rodzinka zgodnie odparła ze mało soku na zimę wiec jak pogoda sie poprawi to dzwonię i kupuje i dalej przerabiam . Jeszcze tylko buraczki Lenki i koniec przetworów w tym roku tak mi sie wydaje .
Jesien idzie wakacje sie kończą jejku dlaczego lato tak szybko sie kończy a zima tak długo trwa . Ja strasznie lubie rano wypić kawę przy oczku wodnym patrząc na moje kolorowe rybki a ostatnio bez kocyka to niemożliwe .
Lajan jak to dobrze ze wszystko u Ciebie ok . Wracaj do nas szybko z nowym lotem .
Lenka cieszę sie ze wreszcie miałaś chwilkę by do nas zajrzeć .
Herbiaciana życzę szybkiego powrotu do zdrowia .
Smakosia ja na szczęście mam spokój w tym roku od liści bo nowy sąsiad powycinał wszystkie drzewa ktore rosły na granicy . Jest szansa ze przy wietrze wpadnie jeszcze kilka liści z drzew z ulicy ale myśle ze to bedzie pikus .
Iwcia udanego wypoczynku .
Wkn gratulacje dla Morelka .
Ale mam dzis lenia chyba daruje sobie wszelkie prace i moze wybiorę sie na spacer jesli nie bedzie padać . Zmykam wypić kawę i pomysleć co robić by nic nie robić .
Pa .
Czekam na propozycje do lotu, bo napiszę horror.
Ja się nie odzywam, bo jestem ciekawa horroru
Horror moze być ciekawy
Horror to chyba jednak przeżył Pan Morelek - jak trupieł po wystawie tak trupieł
Ok, będą przemyślenia z leśnej polany. Za chwilę jadę do Piły odebrać mój komputer z naprawy.
Witam,
dzis pięknie ciepło i słonecznie a ja zamiast korzystać z pogody to przywiozłam kolejna porcje malin i przerabiam . Teraz wyskoczyłam z kawa do mojego cichego zakątka przy oczku i sie relaksuje przez pare minut do czasu kiedy ponownie będę musiała iść do kuchni .
Smakosiu w wątku o ogrodach zamieściłam zdjęcie mojej trawki ale tylko te ktore nadają sie w tym roku bo pozostałe to jeszcze marne . Jutro wybiorę sie na targ to moze ponownie cos przytaszcze do domu do kolekcji choc po mału zaczyna mi brakować miejsca .
Lajan czekam z niecierpliwoscią na nowy lot .
Wkn czy Ty przypadkiem nie przesadzasz z tymi kurkami w tym roku . Chyba chcesz żeby domownicy dostali kurkowstretu na najbliższe kilka lat .
Ok koniec dobrego uciekam do kuchni .
pa
No to sobie pooglądałam Ależ Ty masz tam ładnie! Fiu fiu. Wszystko takie przemyślane i wypieszczone. Kawa albo herbata pita rano w takim miejscu może dać duuuużo dobrej energii na cały dzień
No właśnie chciałam rodzince dobrze zrobić i raz bez kurek obiad podać, i... zaraz Wam napiszę, co z tego wyszło:
Przygoda Wkn z kurczakiem na butelce.
Natarłam kuraka czym trzeba. Miał poleżeć tak kilka godzin, żeby ładnie przejść przyprawami. W tym czasie butelka z piwem karmi (bo dla dziecków ten kurczak miał być, więc nie byłam pewna, czy zwykłe piwo się nada, a sam wywar wydawał mi się za mało wyrafinowany) powinna moczyć się radośnie, żeby naklejki zlazły.
Wszystko mi się pokręciło. Natartego kurczaka nadziałam beztrosko na butelkę, żeby się przegryzł. I poszłam w diabły. Po około pół godzinie doznałam olśnienia, że przecież naklejki trzeba zdjąć, bo wszyscy pomrzemy od chemii jak po muchomorach sromotnikowych, a przynajmniej będziemy radioaktywni i zaczniemy świecić.
No nic... może jeszcze nie jest za późno. Lecę do kuchni, zdzieram kurczaka z butelkowego pala, tym samym wydzierając rodzinę z potencjalnych szponów śmierci. Pakuję butelkę do miski z ciepłą wodą, niech się moczy.
Po kilku godzinach nacieram na szkło. Skubię, skrobię i nic. Sięgam po białą broń. Bez skutku. Naklejka jak straż watykańska - ani drgnie. Skutecznie udało mi się tylko zeskrobać część lakieru z połowy paznokci.
Zdesperowana, wypuszczam przez zaciśnięte zęby "kurka wodna" i z powrotem nadziewam wymiętolonego ptaka na butelkę z etykietami. Piekę. Zjadamy.
Żyjemy... jeszcze
Witam środowo
Słońce! Widzieliście jaki upalny weekend się szykuje? Chyba lato postanowiło pokazać nam jeszcze raz swoje prawdziwe oblicze. Może nawet ostatni raz w tym sezonie...? Tak więc trzeba będzie nacieszyć się tą aurą ile wlezie Sama nie wiem co to znaczy w moim wykonaniu, bo planów nie mama żadnych Chyba zwyczajnie pobyczę się trochę na leżaku a potem w cieniu poczytam sobie książkę. szaleństwa i atrakcji nie będzie Jak Połówka nie ma, to raczej wyjazd za miasto odpada. A Wy coś planujecie?
Lenka pewnie zrobi wypad do swojej "oazy".
Aloalo, nie będzie się cieszyć z takiej temperatury Ola, daj znać jak się miewasz.
A Iwcia, to miała już wrócić do domu czy to jakiś dłuższy wyjazd? Nie pamiętam, bo pewnie nam "mówiła"
Fajnie, że jeszcze trochę lata i relaksu można będzie poczuć.
Miłego dzionka
Planujecie, planujecie i jestem zła na upały :( Tzn normalnie nie mam nic przeciwko ciepełku i słoneczku, szczególnie jeśli mamy za sobą długi chłodny i mokry czas, ale... w sobotę Pan Morelek będzie gubił łapki w pokazowym biegu coursingowym, a w czasie upałów to nawet charty nie powinny biegać, nie mówiąc już o takich tłuściutkich kolaczkach jak nasz wużetowy rudzielec.
Czy ktoś ma przepis na zagospodarowanie czerwonego derenia? Nie interesuje mnie nalewka.
Korale
Albo takie cycki dla kasztanowego ludzika:
Wkn na ludziku masz chyba jarzębinę a dereń to troszke inaczej wyglada
I tam, dereń też się nada - a co, wszystkie cycki też takie same?
Syrop , dżem , marynowany a' la oliwki , kiszony ale przepisów nie znam widziałam w TV ale pełno jest w internecie
Ukłoniki Urlopowe:))
Jeszcze pływamy i plany pływaniowe są do przyszłego czwartku:))
Jesteśmy w Nowym Warpnie i początkowo mieliśmy dziś zawitać do niemieckiego portu, ale po analizie kierunków wiatru wybrana została inna lokalizacja.....Świnoujście :)) Bubuś oczywiście najbardziej zadowolony z takiego obrotu sprawy i kierunku.....hi hi
Uciekam, bo internet ograniczony, a chcę jeszcze do Was pozaglądać:))
Paaaa:))
Dobry wieczór!
Byłam już tu w sierpniu? :) Bo nawet nie wiem.
Czy u Was też sierpień się zaczął i się kończy? Nie mam pojęcia, gdzie podziało się te 25 dni!!! Masakra! Za tydzień szkoła! Za 4 miesiące Boże Narodzenie! Już mi piernik przez myśl przemknął parę dni temu....
Jestem zachwycona tegorocznym latem i temperaturą. Denerwuje mnie nadchodzący łikęd, ale liczę, że te upały to tylko przez trzy dni, jak pokazuje Smakosiowa aplikacja. Jeszcze w sobotę mamy urodzinową imprezę Boba, bo Bob wczoraj postarzał się do lat 9 a moja babcia (ta zmartwychwstała) obchodziła także wczoraj 86 urodziny. A tu upał.
Biedna babcinka nie kojarzyła za bardzo z początku, że ma urodziny, ale potem było lepiej... ech.... Za to Bob kojarzył doskonale i odliczał dni wydając mi kolejne instrukcje, co i jak mam zrobić. Miałam wstać o 6, no najpóźniej o 7 i złożyć mu życzenia i nie denerwować się przez cały dzień i nie krzyczeć, choćby nie wiem, co a Olo miał zakaz płaczu. Ja się dostosowałam do zaleceń, Olo nie bardzo, bo parę razy ryknął :) Bob dostał wymarzony prezent, więc było cudownie i fantastycznie, tylko dlaczego tak szybko ten dzień mijał, tego Bob nie mógł pojąć :)) Dziś podczas badania przed odczulaniem pani doktor oznajmiła, że Bob jakoś zmężniał. To wszystko pewnie przez te urodziny :)))
Jutro więc mam dzień ciastowy od rana :) Blaty i biszkopt na tort już gotowe. No.
Smakosiu - cieszę się, że urlop pięknie Wam się udał! Smaka mi narobiłaś na tą pizzę! A gdzie tam Szczecin! :)
Lenka - odpiszę i foty wyślę, może jeszcze dziś :)
Mariolan - super masz, że z kawką możesz wyjść do ogrodu. Coraz bardziej mi tego brakuje a zarzekałam się, że wcale nie :)
Iwcia - sprzyjających wiatrów i szczęśliwego pływania!
Wkn - gratulacje dla Mistrza! Fiu fiu! Z tym kurczakiem to fajne :) Naklejka na kropelce? :))
Herbaciana - pozdrowienia!
Jola - co u Ciebie? Jak się czujesz?
Lajanku - ja się boję horrorów, ale Twojego jestem ciekawa :)
Ach, widzicie, zapomniałam się pochwalić, że dokonałam przetworów! Ja! Leń przetworzeniowy :) Mam sok z aronii, powidła (dla leniwych oczywiście) i sok pomidorowy, bo Mąż wyczytał, że pomidory przeciwdziałają zmarszczkom i poprosił :)) Jako, że oczywiście słoiki wyrzucam, to musiałam kupić i je sobie okleiłam wydrukowanymi etykietkami, własnego projektu hihi. Wypróbowałam przy okazji klejenie na mleku - genialne. To tyle :)
Dobrego wieczoru i nocy! Paaa!
Tak to jest z babcinkami - niestety starość zwykle pamięciowa nie radość...
Naklejka kruc bomba nie wiem, na czym siedziała, ale zejść nie chciała, a do sklepu po nową butlę lecieć mi się nie chciało. W każdym razie nadal żyję po zjedzeniu kurczaka z naklejki Jutro znów powtórka z pieczenia, ale bez papieru - mam już swoją dyżurną beznaklejkową butelkę ;) Wredne dziecko powiedziało, że mam upiec kurczaka bez warzyw, a ziemniaki ugotować osobno, bo ona takich pieczonych popsutych sosem kapiącym z kurczaka jeść nie będzie, ale i tak je upiekę i zjemy z pominięciem małolatów - nie zna się. Niech sobie sama ugotuje dwie pyrki w rondelku, a co!
Idę nadrabiać zaległości w czytaniu kawiarenki, a potem do roboty ;)
Oj, jak można nie lubić ziemniaków popsutych w tak doskonały sposób? :))
Witam w piątek, piąteczek, piąteluniek
Jest tak: A jak tak jest, to jest tak:
Jupi święto! Aloalo przyszła do Kawiarenki! Noooo, nareszcie! Się naczekałam, że hej! Olcia, Bob się strasznie pstarzał Ucałuj Go ode mnie (z zaskoczenia, bo inaczej pewnie się nie da) i życz wszystkiego co naj naj naj... A Ty też się trzymaj dzielnie, bo temperatury nadciągają a piekarnik też nie chłodzi więc lekko nie będzie. No i zlituj się Kobieto - przychodź częściej. Ty i Lenka macie jakieś, takie "dowciapne pióro", że uwielbiam Was czytać. No i jak robicie długie przerwy, to wyraźnie zaczyna Was brakować.
Gratuluję Ci przetworów. Fiu fiu! Teraz "leniem przetworzeniowym" jestem już tylko ja Będę w tym wytrwała
Iwcia super, że się odezwałaś. Pogodę macie piękną i przyznasz, że rejony też urokliwe My zazwyczaj na kajaki czy rower wodny śmigamy do Zieleniewa (bo mamy blisko). Tam jest przepiękne jezioro Miedwie. Polecam. Odpoczywajcie "całą gębą" i sprawdzaj w poniedziałek aplikację pogodową, bo jakieś burze zapowiadają. No ale to się jeszcze może zmienić, może przejdą bokiem
Oj, ale by było fajnie móc sobie gdzieś wyskoczyć na jezioro. Niestety, czas wypadów zakończony i trzeba się cieszyć tym, co jest. No nic, grunt, że słońce świeci i zaraz radośniej dookoła
Miłego dnia!
Jadę na tydzień do Darłówka. Wracam 05.09. pozdrawiam.
Smakosiu to Miedwie oczyścili?
Bo jak byłam z 3 lata temu (?) to jedna wielka brudna breja była z glonami przy brzegu.
Może juz nie spuszczją tam zanieczyszczeń?
Powiem szczerze, że nie wiem czy oczyścili, bo my zawsze kierujemy się do kajaka albo na rower i przy brzegu nas nie ma, ale chyba nie jest źle. W tym roku nie udało nam się pojechać więc nie mam najświeższych informacji.
WITAJCIE!
Miłego dnia Wszystkim!
Wczoraj gościła na Dożynkach Gminnych w mojej miejscowości, finalistka II edycji Masterchef
p. Diana Volokhova. Na pamiątkę zrobiliśmy sobie zdjęcie. Bardzo miła kobieta.
Poranna praca przy produkcji dżemu z derenia.
Brawo Lajan! To Ci pamiątka! Ładna Kobieta.
Witam,
ja tez właśnie wróciłam z dożynek u nas . Bylo mnóstwo degustacji tak ze obiadlam sie tak ze juz kolacji nie musze jeść i jeszcze cały kosz różności przywiozłam do domu . Mnóstwo atrakcji dla dzieci a na sam koniec był koncert Dody . Pogoda świetna .
Pa
Doda i dożynki to chyba nie jest zbyt dobre połączenie
Pozdrowienia z Wolina:))
W Świnoujściu zrobiliśmy sobie dwudniowy postój, bo pogoda superaśna, plażowa i dlatego, że musiałam ja i Bubuś odpocząć psychicznie po ciężkim.....naprawdę ciężkim rejsie z Nowego Warpna do Świnoujścia.... Pogoda żeglarska wskazywała, że wiatr będzie słaby, a po wypłynięciu na Zalew Szczeciński okazało się wianie mocne w porywach do bardzo mocnego......kołysało naszą dzielną jednostką, że ho ho ho......
Bubuś już po chwili wylądował w kibelku i oddawał z wnętrza co miał......a, że tak miał ze trzy długie razy, to twierdził, że oddał obiad i kolację z poprzedniego dnia i poranne śniadanko......:((
Ja nie mogłam się nawet poruszyć, a co dopiero mówić o jakimś ogarnięciu tego co nie zbyt gorliwie poupychałam w szafkach w kabinie.....Stałam na ugiętych kolanach trzymając się mocno i udawałam, że jestem łódką, bo brałam każdą falę i każde kołysanie, czy bujanie całą sobą......:(
Jutro chyba zawitamy do Kamienia Pomorskiego, a następnie do Dziwnowa......ale to dokładnie ustalamy rano przy śniadanku, więc zobaczymy czy tak zostanie.......
Smakosiu właśnie burza w Wolinie się rozkręca......błyska i wieje tylko deszcz nie wie jeszcze, czy ma padać, czy nie......fajnie mieć blisko takie urokliwe miejscówki jak Ty..... A widoczki z wody i odwiedziny ,,zakątków" bardziej dzikich, bliższych naturze jest cudowne i niestety wciągające, bo chciało by się urlop tak chociaż o drugie tyle rozciągnąć:))
Aloalo, ucałuj jubilata jeszcze od cioci Iwci.....niech chociaż tak mu dłużej święto trwa:)
Lajan, ale fajnie spędzasz czas i jeszcze gwiazdorskie focie masz w spadku....Łoooo :)) Czasem na kuchni+ oglądam jej program ,,zupy"...fajny.
Okijos....idę spać, bo moi panowie już chrapią, po wczorajszym ,,dyskotekowaniu" do nocy przy marinie z której dziś wypłynęliśmy, zmęczenie materiału wszystkich dopadło, a ja mogłam chwilę przysiąść i nabazgrać tu:)) Ale wiatr gwiżdże.....Uuuuu
Paaaa:))
Witam poniedziałkowo
Uuuuu, ale wczoraj fajnie popadało. Wyszłam na balkon żeby sobie posiedzieć i nacieszyć się wspaniałym, ciepłym wieczorem aż tu nagle jak lunie z nieba. Było super, bo ciągle czuło się ciepło a deszcz nie zacinał. Zapaliłam świeczkę w "latarence" na balkonie, nalałam lampkę różowego wina i miałam taki relaks, że aż sama sobie zazdrościłam Dopiero burza mnie pogoniła do domu. Ten relaks był zasłużony, bo wcześniej skosiłam trawiszcze u siebie i u sąsiadów. A dziś znów przyjemny dzionek. Skwaru nie ma, ale póki co można posiedzieć tylko przy biurku z papierami
Iwcia, gdybym była z Wami, to w 100% podzieliłabym los Bubusia. Mi się kiedyś przydarzyło, że na rowerze wodnym nagle ostro rozbujały nas fale i ja ni z tego ni z owego zaczęłąm "cierpieć". Połówek myślał, że sobie żartuję. Ja jednak zbladłam i zarządziłam szybki postój. To mnie ugruntowało w przekonaniu, że wszelkie, dłuższe wypady jachtem czy inne tego typu odpadają. Na szczęście w kajaku nic mnie nie dopada nawet jak ostro buja Iwciu, mam nadzieję, że nie dopadły Was jakieś ostre burze? Jak minęła noc? Teraz juz powinno być spokojnie i pewnie czekają Was same super dzionki. Nacieszcie się nimi ile wlezie
Mariolan, widać, że oboje z Lajanem mieliście dużo przyjemności dożynkowych. Fajnie, że takie imprezy ciągle mają swoich odbiorców i cieszą się powodzeniem. Tylko nie ukrywam, że niesamowicie zaskoczyłaś mnie tym, że Doda miała swój koncert. Nie jestem jej fanką i w sumie jak dla mnie, to może śpiewać gdzie tylko chce, ale przy Jej ambicjach, to normalnie "siok"
Lenka, jak tam Twój odpoczynek z kosiarką u boku? Udało się choć trochę zrelaksować? Jak teraz sypiasz?
No nic, czas się zająć pracą
Miłego dnia
Pozdrowionka Przesyłam:))
Wczoraj dobiliśmy do portu w Kamieniu Pomorskim, dziś w niecałe 3 godzinki wróciliśmy do Wolina, rzeką Dziwną i zostajemy już. Jutro plan niestety przewiduje znowu kawał Zalewu Szczecińskiego i pewnikiem będę miała nerwa, ale ma nie wiać zbytnio, .....zobaczymy.....możecie się zacząć martwić jak nie odezwę się do czwartku.......
Papatki:))
Iwcia, dziś już czwartek więc mam nadzieję, że się odezwiesz i zameldujesz, że wróciliście zdrowi i baaaardzo zadowoleni. Czekamy!
Witaski
Weekend wspaniale spędzony nad morzem z rodzinką i znajomymi. Fajnie jest pojechać tak całą gromadką, wtedy jest tak wesoło. Pogoda cudnie dopisała i nawet słoneczko jeszcze lekko popieściło i przyrumieniło nasze blade ciałka. Przyjemnie pluskało się w morskich falach. Bawiliśmy się i graliśmy w różne gry, a potem wspólne biesiadowanie do późnych godzin. Było miło, ale wszystko co dobre szybko się kończy. :)
Pozdrowionka dla Wszystkich i Słonecznego oraz Przyjemnego Dzionka
Lea świetnie, że udało się Wam zrobić taki plażowy wypad i to w większym gronie. Z tego, co widać, to chyba szczęśliwie nie trafiliście na "dziki tłum"
Smakosiu, akurat wybraliśmy takie miejsce, gdzie było trochę mniej plażowiczów. Pogoda wtedy dopisała, to bardzo przyjemnie się plażowało. Może jeszcze we wrześniu też uda się zrobić taki wypadzik, oczywiście jeżeli pogoda dopisze i dobrze się zgramy. :)
Witam nocną porą :)
Wpadam na chwilę, bo jak nie w pracy, to na wyjazdach jestem i czasu mało ;). Ostatni łikęd baaardzo słonecznie spędziliśmy we Wrocławiu u rodziców, wcześniej u siebie w górach, a następne planuję spędzić.... hmm, w Rzymie na przykład .
Bo jedziemy do Włoch !
Za pięknie zdane egzaminy i maturę, obiecaliśmy dziewczynom ich wymarzony wyjazd do Włoch. Ciągle czasu było mało, bo to badania, to praca, to obowiązki, więc teraz, póki żadna do szpitala nie trafiła, wykupiliśmy wycieczkę i za tydzień będę już w Wenecji :)))
Byłam tam ponad 20 lat temu i ciekawa jestem, jak teraz zadziała na mnie włoski klimat ;).
Ale się cieszę :)))
Mamy w planach też Watykan, bo i intencji sporo nam się nazbierało, ale czy się wszystko uda...
I tak się cieszę :)))
Smakosiu, sypiam krótko, ale za to trochę trochę treściwiej ;). I tak się cieszę, bo głowa pełna myśli, o których nawet nie piszę, bo strach.
Iwcia, posiedziałabyś na lądzie, a nie po kałużach się szlajasz ;). I wracaj cało i szczęśliwie.
Lea, piękny ten nasz Bałtyk... Gratuluję udanego wypadu z najbliższymi :).
Maroilan, Lajan, Wy dożynkujecie pełną gębom, wśród gwiazd ;)
Aloalo, ja nie pamiętam, czy kazałam Twoich przystojniaków ucałować, ale jak coś, to powtórka nie zawadzi ;).
Już w czwartek moja Mała zaczyna liceum, ale nie pochodzi dużo, bo zaraz zabieram ją do Włoch, a potem idzie do szpitala. Fajnie zaczyna ;).
Czy Was też zaskoczył nowy rok szkolny ? Pewnie tych co dzieci już "wyuczyli" to nie, ale mnie zaskoczył. Za to Boże Narodzenie mnie nie zaskoczy, bo już kupiłam połowę prezentów . Książek dzieciom niee, ale prezenty już tak :)))
Pozdrowionka dla wszystkich :)
Jadę do Włoch ! Jupi :))))
Lenka, rewelacyjne wieści!!! Ja też się cieszę, że wyjeżdżacie do Włoch. Należy się Wam "nagroda" za te wszystkie stresy jak "psu micha"
Tylko Ty mnie Kobieto nie strasz, że masz w głowie same "strachy". Już Ci życie pokazało, że możesz liczyć na dobry los i tak zostanie.
Wspaniałych emocjonujących widoków, przepieknego relaksu i szczęśliwej drogi. A po powrocie czekam na fotki i relacje. Uściski!!!
Lenka, faktycznie piękne jest to nasze morze... :)
Życzę Wam wspaniałego wypoczynku we Włoszech i obyście zrealizowali swoje plany.
Uwiecznij zwiedzane miejsca na fotkach i po przyjeździe wstaw do Galerii, to prześledzimy Waszą podróż i nasycimy oczy włoskimi widokami. :)
Cieplutkie pozdrowionka :)
Witam,
obiecalam sobie ze w wakacje zrobię badania i słowa dotrzymałam . Wyrobiłam sie w ostatnie dwa dni . A teraz głowa mi pęka po intensywnych dwóch dniach w Wawie . Powiem tylko ze lepiej było siedzieć w domu bo ilu lekarzy tyle rożnych opinii .
O rany czy wam tez wakacje tak szybko minęły az mi sie nie chce wierzyć ze juro zaczyna sie szkola .
Lenka udanego pobytu we Włoszech .
Iwcia wracaj do nas cała i zdrowa bez bujania .
Smakosia ja tez ostatnio często siedzę w ogrodzie by sie zrelaksować bo wiem ze niedługo nastaną zimne dni i z siedzenia nici .
Ok zmykam łyknąć jakaś tabletkę bo głowa tak mnie boli ze chyba dzis nie zasnę .
Pa
Mariolan, to Ty teraz siedź w ogrodzie ile wlezie, póki jest ciepło i relaksuj się na całego. Po badaniach i spotkaniach z lekarzami taki relaks jest niezbędny. Mnie te "przyjemności" czekają w poniedziałek i już się denerwuję, jak tylko sobie pomyślę.
WITAJCIE!
Wszystkim przeszłym, teraźniejszym i przyszłym uczniom i nauczycielom miłego rozpoczęcia i jeszcze milszego zakończenia roku szkolnego!
Witam czwartkowo i wrześniowo
Ale super pogoda! Dzięki temu, że słońce nagrzewa tak miło powietrze można jeszcze popołudniu, do samego wieczora posiedzieć na balkonie i poczytać sobie książkę. Trochę się wtedy oszukuję i udaję, że urlop się nie skończył
Póki co trzeba jeszcze trochę popracować więc wracam do swoich papierów.
Miłego dnia
Dobry wieczór!
Ja tylko na sekundę wpadam się przywitać i oznajmić, że przedwczoraj odwaliłam tu elaborat taaaaaaki potężny i zapomniałam wcisnąć wyślij i poszłam sobie. I zniknęło :(
Tymczasem nadal nie mogę wyjść z szoku, że zaczęła się szkoła a skończyły wakacje! To jest niemożliwe! Bob jest zasmucony takim obrotem spraw, zapytał nawet czy mogę go zwolnić ze szkoły. Albo wejść na serwer wakacji i przedłużyć je :)) Dobrze, że on się dobrze uczy, bo masakra by była :) Ma to po mamusi :) Ja byłam bardzo dobrą uczennicą, która nienawidziła chodzić do szkoły, brrr jak sobie przypomnę..... :)
Lenka - Ty wiesz :)
Smakosiu - życzę jak najwięcej relaksujących chwil przy książce, niech udawane wakacje trwają i trwają :)
Mariolan - niech Cię głowa już nie boli!
Dobrej nocy Wszystkim!
Aloalo nie tylko Ty jestes w szoku ja tez . Mój mały tez jest w szoku dzisiejsżej nocy prawie nie spał . Łaził cała noc po domu ja przez mój bol głowy nie miałam siły wstawać i sprawdzać co robi . Kiedy go rano obudziłam zasnął na siedząco przy śniadaniu .
Ja jutro mam pracowity dzień zamówiłam kolejna partie malin . I mam jeszcze cała stertę prasowania ale chyba nie dam rady wszystkiego zrobic .
Ok zmykam bo od jutra zaczyna sie kierat do wakacji .
pa
Witam w piątek, piąteczek, piąteluniek
Ech, jak dobrze! Jutro się wyśpię a potem będę zagęszczać ruchy, bo mam taki plan na sobotę, że może mi dnia nie wystarczyć.
Wczoraj miałam "udawać wakacje", ale telefon rozdzwonił się jak wściekły. No normalnie mieszkanie zamieniłam na budkę telefonicznąi tak było do późnego wieczora. Książki nawet naie miałam okazji dotknąć a o czytaniu już nie wspomnę.
A! Coś mi się przypomniało! Nie wiem czy w Waszym sklepie typu "Biedronka" jest jeszcze oferta portugalskich konserw rybnych, ale jeśli jest a ktoś lubi czasami otworzyć dobrą puszkę, to koniecznie trzeba tam zaglądnąć. Kiedyś (krótko po powrocie z Portugalii gdzie rozsmakowałam się w tamtejszych produktach) kupowałam makrelę w oliwie z oliwek. Cena nie była mała, bo ok 5zł. Jednak zawartość puszki, to ściśle upchana, czysta makrela (bez ości) z doskonałą oliwą z oliwek. No i jak w tym roku zobaczyłam ten sam, oryginalny, portugalski produkt, to zaraz kupiłam kilka sztuk. Za moja namową pół rodziny i jeszcze znajomi Cena już była lepsza, bo 3,49 A wczoraj zdębiałam przy kasie, bo okazało się, że wyprzedają resztki ofertowe i ta sama konserwa kosztuje 0,99 zł Normalnie rewelacja! Tak więc jak ktoś lubi czasami sięgnąć po makrelę z puszki, to polecam. Trzeba szukać na odrębnym regale z ofertą "Hiszpania, Portugalia". Ale sie rozpisałam, co?
Aloalo, bardzo dobrze rozumiem Boba, bo ja na Jego miejscu też bym się smuciła, że już koniec wakacji i trzeba zacząć naukę. Ten pomysł żeby wejść na "serwer wakacji" w celu przedłużenia ich uważam za rewelacyjny. A wiesz może, czy jest jakiś "serwer urlopów"?
Mariolan, jak się dzisiaj czujesz? Mija ten Twój ból głowy? To coś migrenowego czy sporadyczna sprawa? Twoje dziecię pewnie dziś zaśnie ":jak aniołek"
Kawa "rozpieszczalna" zrobiona więc częstujcie się.
Miłego dnia
Witam ,
Smakosiu bol głowy przeszedł mi na szczęście juz wczoraj . Ja zawsze tak mam po powrocie z Warszawy . Niestety nic na to nie poradzę ze wizyta w tym mieście tak na mnie działa . Do tego stres chyba związany z badaniami i wszystko razem .
W ten weekend pogoda ma być lada to masz jeszcze szanse poudawać urlop na balkonie .
A mnie chyba zaczyna cos łapać chyba czas wyciągnąć z szuflady moja witaminę C i łykać regularnie .
Jak sobie pomyśle ile dzis mam roboty to mam ochotę zakryć sie kołdra i nie wychodzić z łóżka . Ok zmykam zrobic śniadanko . Potem obudzić małego i pierwszy kierunek szkola .
Na początek to chyba zrobię ekspresna z mleczkiem czy ktos jeszcze chętny ?
Pa
Ekspreśnej z mleczkiem nigdy nie odmówię ;)
Lajana dżem z derenia mnie zaintrygował - fajny kolor - w pierwszej chwili pomyślałam, że robi keczup, ale nie. Z derenia jeszcze niczego nie popełniłam, chętnie bym spróbowała jakichś pychotnych przetworów. Ale na razie czeka mnie dokończenie powideł z węgierek. Młode zażyczyło sobie z czekoladą, ale szkoda mi psuć tak dobrych śliwek - następną partię zmienię na czeko-powidła, ta niech zostanie klasycznie nietknięta.
A jutro... jutro jest szczególny dzień... przyjeżdża przyjaciółka młodej jeszcze z czasów przedszkola - mam im zrobić kruche babeczki z kajmakiem, bitą śmietaną i owocami. Będą szaleństwa i nocne Polek rozmowy ;)
Do "ekspreśnej", to ja się z przyjemnością przysiądę. W pracy mam tylko zwykłą "rozpieszczalną" a to już nie to samo
Dobrze, że ten ból głowy Ci odpuścił, bo jak tu coś robić kiedy wszystkie myśli skierowane są na taką męczącą dolegliwość. Faktycznie stres pootrafi ostro zawładnąć człowiekiem. Nie rób wszystkiego w jeden dzień jesli masz szansę podzielić sobie zadania. Lepiej znajdź czas żeby nacieszyć się ogrodem. Potem w chłodne i mokre dzionki juz nie będzie takich możliwości.
Ps. Witamina C - dobrza rzecz!
Szkoda, że wcześniej nie weszłam do Kawiarenki, a dzień wcześniej robiłam tam zakupy. Lubię dobre konserwy rybne, a zwłaszcza te z makrelą. Kiedyś też kupiłam właśnie w Biedrze portugalskie puszki z sardynkami i muszę przyznać, że były naprawdę dobre. Może jeszcze się załapię, jak w ogóle będę miała teraz czas żeby pojechać do miasta. Trzeba by często przeglądać te ich gazetki, ale ja jakoś nigdy o tym nie pamiętam i nie patrzę co tam dobrego mają.
Też dzisiaj troszkę "poudawałam"razem z psiakiem, że jestem na urlopie. Usiadłam sobie na ławeczce przy pustym grillu, a przy mnie położył się psiaczek i tak rozkoszowaliśmy się tym ciepłym i słonecznym dzionkiem delektując się smakiem ogródkowych malinek, borówek i śliweczek.
Udanego weekendu
Dzień dobry!
Łikęd :) Już po szkole :) Rano oczy się dziecku szkliły, że trzeba iść, że wolność się skończyła, ale wrócił już z uśmiechem. Najważniejsza wiadomość ze szkoły - pani pozwoliła mu siedzieć w ostatniej ławce! :))
Poczyniłam postęp macierzyński w tym roku szkolnym i pozwoliłam Bobowi samemu chodzić i wracać ze szkoły. Stres miałam dziś nieziemski, bo droga nie jest "lajtowa", ale wszystko dobrze. A sny miałam fatalne :)) Cała ja.
Najgorzej tylko, że gdy Olo zauważył z rana, że pokój Dawida jest pusty, to wrzeszczał przez 20 min. Włączyłam mu na tv filmiki nagrywane komórką z udziałem moich dzieci i się uspokoił. Do czasu, gdy na ekranie pojawił się Bob... Znowu płacz. Myślicie, że tak będzie aż do czerwca?! :)
Pogoda dziś jakaś "ciężka". Trudno oddychać, duchota okropna. Słońce przykryły chmury i coś jakby wisi w powietrzu, choć aplikacja nie pokazuje niczego poza chmurami.
Smakosiu - kiedyś wstawiałaś link nt. wit. C. Mogłabyś jeszcze raz? Nie zdążyłam przeczytać a zapomniałam dać do ulubionych. Z góry dzięki. Foty mam dla Ciebie :)
Mariolan - Twój to dopiero przeżywał! Mój spał dobrze. Dobrze, że Cię głowa nie boli. A wyniki badań dobre? Choć pewnie jeszcze nie wiesz, co?
Wkn - udanych babeczek! To ile lat się "baby" nie widzialy?
Iwcia - piątek jest! Ty weź się odezwij, co?
Pozdrawiam serdecznie! Pa!
Ola, chyba teraz nie przypomnę sobie dokładnie, ale tutaj znajdziesz bardzo dużo mądrych wywiadów z Jerzym Ziębą. Odcinek ósmy jest o witaminie C.
http://ukryteterapie.pl/strona/wyklady
Ponadto zerknij tutaj:
http://www.akademiawitalnosci.pl/najlepszy-kwas-pod-sloncem-l-askorbinowy/
Ps. Jupi! Czekam na fotki
Baby nie widziały się całe pół roku ;) Regularnie co 6 miesięcy się spotykają - koło grudnia i koło sierpnia :D
A babeczek nie upiekłam, bo foremek zapomniałam, wrrrr... zrobię następnym razem. Ale za to śliwkowiec kruszonkowy z pianką wyszedł obłędny i właśnie kończę zapisywać składniki.
Umówiłyśmy się z dziewczynami, że jutro pieczemy ciacha owsiane z czekoladą :D
Heeeejjjjj:)))
Jestem, żyję.......było spokojnie w ostatnie dni pływania.......i się rozkoszowałam każdą chwilą przed zapakowaniem się do auta i powrotem do domu......:))
Wróciliśmy wczoraj w nocy, a Bubuś i tak kazał się rano odstawić do szkoły, więc od rana na nogach.....
Buziaki i do jutra:))
Witam sobotnio
Jak fajnie jest widzieć pogodne niebo od samego rana. Jutro już tak pięknie nie będzie więc trzeba się napatrzeć
Wczoraj, tak jak i przedwczoraj chciałam "poudawać wakacje", ale ponownie uniemożliwiły mi to telefony. Nim się oglądnęłam już był wieczór, zrobiło się chłodno i musiałam zamknąć balkon Dziś też nie poudaję, bo jadę do rodziców. Nabyłam w Lidlu świeże filety z makreli i pomyślałam, że usmażę je na obiad. Hm...jeszcze ich nigdy nie kupowałam i nie mam pojęcia czy będą smaczne. Ktoś z Was próbował? Nie są drogie, bo zaledwie 20zł za kilogram. Trochę mnie to zaskoczyło, bo makrela, to przecież bardzo zdrowa ryba. Czyżby jakiś "haczyk"...? No nic, dziś się wyjaśni.
Wczoraj odwaliłam sobie numer. Jak to mawiają "złość piękności szkodzi" i doświadczyłam tego na własnej skórze. Wściekłam się, kiedy po dłuższym oczekiwaniu czyli już wieczorem nadal słyszałam krzyki, piski i inne takie, na tym "małpim gaju" za moim oknem. Biegłam żeby w złości zamknąć okno i po drodze przywaliłam górną częścią dłoni prosto w rób komody. Z bólu aż sobie uklękłam (czy uklęknęłam?) i bałam się spojrzeć na rękę. Ostatecznie nie jest aż tak źle - lekko spuchnięta i zdarta skóra. Oczywiście obolałe jest to miejsce, ale na szczęście (chyba) nic nie pękło. No i było się złościć?! Mam za swoje
Może czas na kawę "ekspreśną"? Co Wy na to? Ktoś chętny? Idę odpalić ekspres.
Ps. Iwcia fajnie, że już jesteś Jestem ciekawa Twoich opowieści.
Dobrego dnia!
Ukłoniki Sobotnie:))
Nadrobiłam czytanie tych kilku dni, co to nie miałam czasu poczytać i cieszę się na każde wieści od Was.... Dzięki wielki za wsparcie i wypatrywanie mnie na horyzoncie :))
Mam nadzieję rozpisać się na całego i może kilka fotek wstawić w poniedziałek......
Dziś po śniadanku ogarnęliśmy basen....właśnie się suszy i jeszcze dziś wyląduje na strychu. Początkowo był pomysł, by jeszcze raz go napełnić, bo ma być ładnie przez następne dwa tygodnie z dwudniowym spadkiem słonecznej mocy, ale noce chłodne, więc woda by nie była odpowiednio ciepła......
Pozdrawiam i Ściskam Wszystkich......miłego łikendowania:))
Witaski
Wczoraj był piękny cieplutki dzionek, aż do późnego popołudnia, a potem zrobiło się deszczowo. Udało mi się wykorzystać tego dzionka i wspólnie z drugą połôwką zrobiliśmy sobie mały relaksik i wybraliśmy się w nadmorskie tereny. Zupełnie jak turyści pospacerowiśmy sobie, dotleniliśmy się, zjedliśmy pyszne lody rodzimej produkcji w czterech smakach, sernikowe, truskawkowe, pomarańczowe i czekoladowe. A potem pobuszowaliśmy w namiotach z odzieżą, gdzie zakupiłam sobie 2 sukienki. Właściwie to nastawiona byłam na kupno kurteczki przejściówki, ale z braku takowej zaopatrzyłam się w zupełnie inne części garderoby, ale też całkiem do rzeczy.
Smakosiu, ja kupowałam makrele patroszone bez głowy, ale nie w sieciówkach tylko w sklepie rybnym. Chciałam je zrobić tak na szybko i tylko usmażyłam je wtedy na oleju, ale są one bardzo tłuste i nie można ich dużo zjeść. Makrela jest smaczną rybą i bardzo lubię takie świeże makrele i wtedy tak się nimi najadłam, że aż mnie zemdliło, bo wiadomo, że co za dużo, to niezdrowo. Świeżą makrelę można przyrządzić na różne sposoby, np. z warzywami lub upiec w piekarniku, itp. :)
Iwcia, czekam na Twoje opowieści z żeglowania i fotki. Bubuś był pewnie bardzo uradowany z takiej wyprawy ? :)
Milutkie Pozdrowionka dla Wszystkich :)
Witam niedzielowo :)
Pakuję się !
Ten tydzień spędzę przy włoskiej kawie i lodach oraz pizzy i spaghetti ;). Taka będę oryginalna .
Smakosiu, kupowałam makrelę w lidlu już kilka razy i bardzo nam smakowała. Najczęściej ją grillowałam w foli, ale też piekłam w piekarniku w naczyniu żaroodpornym. Ja byłam zachwycona :)
Lea, Ty masz super z tym morzem pod bokiem ;). Aż zazdraszczam, ale tak pozytywnie :-)
Iwcia, to siadaj i opowiadaj :)
Mariolan, mnie też wrzesień i szkoła zaskoczyły, może dlatego przedłużamy wakacje jak się da ;).
No to lecę się dalej pakować... jak ja tego nie cierpię, wszystko wydaje mi się potrzebne, a później i tak połowy nawet nie wyjmę z walizki, ale pocieszam się, że za to nacieszę się wszystkim co włoskie i obojętne mi będzie w co jestem ubrana ;).
Do zobaczenia za tydzień :))) A raczej do napisania ;)
Wstawiłem nowy wątek, ciekawe gdzie się podział?
Oooo kurczaczku, faktycznie ni ma...... A już tysz w nim byłam....:((
Trochę się w nim bałagan zrobił, bo mnie zamiast pod Ciebie, podpięło pod wypowiedź Wkn, która natomiast ,,miała potrójną czkawkę". Więc może poszedł do czyszczenia......kto wie
Było tam o czarownicach, nie dziwię się, że znikło.
Hihi :)
Nowy wątek jest, nie uciekł ;)
Tutaj zapraszamy:
http://wielkiezarcie.com/forum/16854801265558374230