Listopad to czy może raczej „liściopad”? Wyjątkowy miesiąc dla wielu z nas – czasem smutny aczasem nostalgiczny. Zapalamy świecę i przenosimy się myślami do tych, których już nie ma z nami. Mimo wszystko jest to też czas kiedy słuchając jak deszcz stuka w parapet, otuleni kocem czujemy, że nasze cztery kąty dają nam poczucie bezpieczeństwa. Możemy być wdzięczni losowi, że w spokoju cieszymy się tym wszystkim, że tak naprawdę jesteśmy szczęściarzami… Listopad to również czas układania planów na nadchodzące święta – takie powolne chwytanie nastroju.
W tym roku wszystko jest inne, bo otacza nas „jeden temat”, ale mimo to rozejrzyjmy się dookoła, cieszmy chociażby tym, że przyroda nas nie zawiodła, że każdego roku jest równie piękna. Zbierajmy siły i dobrą energię żeby być zwyczajnie fajnymi ludźmi, którzy nawet bez większego powodu potrafią obdarzyć kogoś uśmiechem.
No i to chyba tyle… „Żarłoczki” czas najwyższy wejść do jesiennej, listopadowej Kawiarenki.
Dziękuję, chętnie wdepnę na herbatkę z liści ;D Cudownie udekorowałaś Kawiarenkę, aż chce się wejść i zanurzyć w tą listo/liściopadową atmosferę - poczytać i podumać, albo wylać swoje żale i troski...
Laurka, medal dla jedynej i niepowtarzalnej Smakosi co zawsze nas ozłoci /listkami, grzybkami albo innymi cennymi darami - uśmiechami / :
Witam. Wpadłam, by kilka chwil spędzić z Wami, zatopiona w myślach, wspomnieniach, tęsknotach, w myślach o tych, których już nie ma, którzy odeszli. Wiele osób odeszło również z WZ... Bahus, Uretan, Jarek, Ala...o wielu nie wiemy, nie mamy informacji...
W kawiarence przyjemnie, nowy wystrój, a i nastrój lepszy niż na zewnątrz... wszystko dzięki dobremu duszkowi - Smakosi, która zadbała o wszystko dzisiaj i otworzyła szeroko drzwi. I dobrze, tak powinno być zawsze, musi być jakieś miejsce, gdzie można się ogrzać, gdzie znajdą się osoby, które pocieszą, otulą, wesprą, dodadzą otuchy... I takim miejscem jest właśnie kawiarenka, nasza kawiarenka. Trzymajcie się zdrowo. Ala
Witam w ten listopadowy, pochmurny dzień. Widzę, że towarzystwo śpi jeszcze słodko, to i dobrze, dobry sen to zdrowie. Zatem nie będę Wam zakłócać ciszy i spokoju, cichutko się już wymykam, zostawiając kawę z mlekiem i herbatę z pigwę - do wyboru, a dla łasuchów serniczek.... pyszniutki.
Smosiu, jeszcze kilka takich zdjęć i jestem skłonna polubić jesień. Cudnie masz, oj jak Ci zazdroszczę tego ogrodu przy domu i tej pięknej roślinności. Piękności wprost. Gratulacje.
?? Ja też nie /myślałam, że są 2ie w 1nej /. No to mam zagwozdkę, ale obstawiam czarną szylkretę /ma wieelkie czarne plamy, innych kolorów malutko/. Może ktoś podpowie ;D
Trochę wieje, ale jest ciepło, deszcz przestaje padać i kto wie, może nawet słonko wyjdzie Dzisiaj idę włosy umyć, bo wyczytałam, że wg kalendarza księżycowego, dzisiaj i jutro to najlepsze dni na mycie włosów :) Dzisiaj tez następny eksperyment z chlebem na zakwasie :) Co jeszcze nie wiem, czas pokaze
Alman Ty kusicielko - Twoj sernik to piękne dzieło sztuki, do kawki jak znalazł
Witam poniedziałkowo Pierwsze i najważniejsze - dziękuję za wszystkie miłe słowa i za Wasze "ciepełko" w nich ukryte
No a teraz wracam na ziemię
Dziś niesamowicie ponury i mokry poranek, ale mnie to jakoś nie wzruszyło, bo ten tydzień pracuję zdalnie. Jupi! Idealne rozwiązanie szczególnie, że Połówek jest w domu. Zjedliśmy na spokojnie razem śniadanie. W pokoju normalnie jest ciemno. Zapaliłam boczne światło i zrobiło się przytulnie. Do tego małe światełko świecy. W takich warunkach to ja mogę pracować Nie wiedziałam, że dziś jest najlepszy dzień na mycie głowy ale rano ją wyszorowałam więc liczę teraz na jakieś efekty - tylko nie wiem jakie...? Zdrowotne czy jeszcze jakieś inne...? Poczytałam sobie Wasze wpisy i pomyślałam, że naprawdę jesteście niesamowite. Wszystkie są jakieś takie emocjonalne i nastrojowe. Każdy daje taką fajną, prawdziwą cząstkę siebie. Oby tak dalej. Suuuper! Jej, jak ja bym sobie zjadła takiego sernika. Hm...chodzi za mną coś słodkiego, ale nie tak na "odwal" żeby się zasłodzić tylko właśnie kawałek dobrego, domowego ciasta. Na dodatek nie za dwie czy trzy godziny tylko teraz, już w tym momencie No nic, może chociaż dobra kawa mi to wynagrodzi
Witam porannie ;) U nas ciemno i ciepło a wczoraj wieczorem nawet upalnie, jak na listopad. Nam ciepełko pasuje, fachowcom na dachu pewnie też. Jakby tak jeszcze słonko wyszło zza chmur, to byłoby super. Chyba rozmarzyłam się za bardzo, ale moja kociarnia już mnie ściąga na ziemię :3
Witam. Zapraszam w moje rewiry, dzień wstaje znacznie szybciej niż u Was, jest pogodnie, a nawet promyczek słońca odbija się gdzieś w szybach wysokiego wieżowca, umiejscowionego nad drugim brzegiem rzeki... no takie cuda u mnie.
Wczorajszy dzień zmarnotrawiłam, miałam plany na zrobienie tego i owego, ale jakoś tak mi zeszło, że plany nie zostały zrealizowane. Wszystko poślizgiem przeszło na dni następne.
Ale zakisiłam następną porcję czerwonego barszczu. Czytałam, że skutecznie przegania wszelkie wirusy, może tego w koronie też? Czy w okresie jesienno-zimowym posiłkujecie się takimi naturalnymi "dobrami"? Ja robię ten specyfik z imbiru, miodu i cytryny, do herbaty dodaję soczek z pigwy lub aronii, czasem miodek z mleczu, no i w tym roku produkuję na bieżąco zakwas z buraków ćwikłowych. Podobno należy wypijać szklankę codziennie, a żadna choroba się nie przyplącze. Ja tak niekoniecznie piję każdego dnia, ale często. Czasem trochę rozcieńczam, a czasem piję taki jak jest. No i ostatnio nabyłam wit. D3 - podobno czyni "cuda". Ja to uważam, że jeśli coś jest takie uniwersalne i pomaga na wszystko, to wątpliwe, czy pomaga na cokolwiek, no ale każą /dzieci/ to jem. A co Wy zażywacie/pijecie dla "zdrowotności".
Pozdrawiam, samych radości na dzień dzisiejszy życzę. Trzymajcie się zdrowo.
U mnie to samo. Witamina D nabyta . Imbir, miód i cytryna też w użyciu. Chyba trzeci rok dwa razy po dwa tygodnie dodaję do herbaty. Rano i wieczorem. Czy pomogło? Na pewno nie zaszkodziło . Nie byłam też mocno przeziębiona.
No wiadomo co pijemy dla zdrowotności - najlepsza nalewka to malinowa, potem pigwowa /u nas stoi i nabiera smaku/ lub na miodzie z przyprawami /kardamon, goździki, cynamon i co podpasuje/. Jest też coś eko: sok brzozowy + soki z cytrusów, słodzone miodem. Kiedyś lubiłam kiszone soki: buraczany lub z kapusty, ale chyba mam zakwaszony organizm i już mi nie smakują. Kupuję zwykły sok z buraków bio /piję z mineralką, dodaję do zupy/. A teraz jemy sporo buraczków grządkowych w różnych wariacjach - gotuję z mięsem, kaszą i ryżem. Słoiki też mam buraczkowo-pigwowe, prawie jak ćwikła /w tym roku 'na grubo, bez rozdrabniania/ i do obiadu fajnie pasują. Znowu polubiłam jabłka, więc chrupiemy je często + banany i suszone śliwki, daktyle i mandarynki. Ograniczam słodycze i ciasta, ale zawsze mamy lody w zapasie, by hartować gardła.
Witam wtorkowo Co za pogoda! U mnie też wczoraj była wysoka temperatura, jak na tę porę roku - 18 stopni. Prawie cały dzień miałam uchylone okna. Mam pod balkonem dywan z liści a jak patrzę na drzewa, to one wyglądają tak, jakby jeszcze nic nie spadło. Coś czuję, że w tym roku czeka mnie nieustające grabienie i gwarantowana gimnastyka
Wspominacie o jesienno-zimowym wzmacnianiu organizmu. Ja też staram się robić coś w tym kierunku. Sok z kiszonych buraków gotowy. Buraki ukiszone też są idealne do obiadu. W tym roku kupiłam jakieś "bio" i powiem Wam, że czuje się różnicę. Nie wiem czy to reguła czy zwyczajnie trafiłam na jakiś smaczny gatunek. Staram się wypić pół szklanki dziennie. Niestety często zapominam Herbata z imbirem też mi towarzyszy każdego dnia. Połówek łyka witaminę D w kropelkach. Taką samą kupiłam rodzicom. Mam w swoich przepisach dobrą miksturę z czosnku, miodu i cytryny, ale jeszcze nie robiłam. Właśnie mi przypomniałyście. To jest ten przepis: http://wielkiezarcie.com/przepisy/lekarstwo-domowe-30021870
Wczoraj naszło nas na placki ziemniaczane. Okna były pootwierane, pochłaniacz włączony a zapach i tak rozgościł się w całym mieszkaniu. Głupota nasza była taka, że zabraliśmy się za smażenie wieczorem i całą noc wąchaliśmy te smażeniowe zapachy
Koleżanka była dwa dni temu w lesie i opowiadała mi, że nazbierali w krótkim czasie dwa wiadra grzybów. Ja nie jestem grzybiarą, ale chodzi mi po głowie żeby koniecznie wybrać się do lasu. Zatęskniłam za tym spokojem leśnym, tą ciszą i energią drzew. Rozmarzyłam się. Może w weekend jak nie będzie padać...? Zabrałabym aparat, bo marzą mi się zdjęcia liści w słońcu. Teraz jest tak pięknie kolorowo.
Jako, że mam pracę zdalną, to wykorzystuję to całą gębą Wstawiłam krupnik. Jak mi teraz pachnie warzywami - uuuu... Super! A Wy co tam pichcicie na obiad?
Dzisiaj była tak piękna pogoda, ze trzeba było przejść się po świeżym powietrzu i ogrzewać się w ostatnich promieniach słońca ;)
Dzisiaj także zaniosłam znajomemu bombonierkę i kartkę z życzeniami, bo jutro kończy, bagatela... 92 lata! :) To dopiero wiek! A wygląda na 60-ke i żartowniś z niego taki, ze hej :) Dlatego tez niedawno upiekłam drożdżówkę i kawałek zaniosłam mu i jego zonie. Zamiast owoców położyłam kleksy własnoręcznie zrobionego dżemu z owoców pigwowca i jabłek - przełamie smak :) Bardzo się ucieszył
Witaj Beata500 jak milo widzieć kogoś nowego
Pozdrawiam serdecznie i księżycowo, bo księżyc był tak wielki i tak nisko, że myślałam ze go chwycę i rzucę jak piłkę hihihi
Witam. Widzę, że listopadowe liście opadające hurtowo zasypały drogę do kawiarenki...cisza o tej porze dnia to rzadkość. Ja też dzisiaj zaspałam... spałam jak "zabita", nie wiem co się stało, bo zazwyczaj mam kłopoty ze snem. Zapewne ta pogoda tak działa, u mnie dziś pochmurno i od razu tak jakoś jesiennie bardzo się robi i smutno, mimo, że temperatura nawet wysoka jak na tą porę roku. No to sobie nieco "pomonologowałam" nieco, czas zabrać się za jakąś pracę. Pozdrawiam, trzymajcie się zdrowo, a wirusy trzymajcie z dala od siebie.
Witam porannie;) Nie zaspałam, w ogóle mało spałam, u mnie to już norma - wypiję kolejną kawę i tyle. Liści jest baaardzo dużo, pod niektórymi drzewami usłane są piękne dywany, aż żal je 'zwijać ;D
Nadiu, ja kiedyś podziwiałam księżyc 'pomarańczowy i ogromny, prawie na wyciągnięcie ręki, niesamowity urok miał. Może kiedyś był piłką i ktoś nim grał ?? Ostatnio na tapecie naszej tivi są starożytni kosmici" więc mam kosmiczne wizje i poglądy
Dzisiaj mam sporo planów kuchennych - 2a farsze do czeburieków, ciasto z podwójnej porcji chyba też muszę zagnieść? A jak nagrzeję piekarnik, to może i ciasto upiekę - z jabłkami i budyniem? Zobaczę, jak po tak marnej nocy będzie u mnie z kondycją.
My lubimy takie cudaczne obiady ;D które jadamy pod wieczór, kiedy wszyscy są już w domku czyli obiado-kolacje. Jak coś zostanie, to eM chętnie podgrzewa sobie na śniadanie, przed dłuuugim dniem pracy. Dzisiaj dopiero 2ga seria, po sporej przerwie, bo mam fajną wołowinkę w marynacie i sporo kaszy z pieczarkami od wczoraj.
Inne mięsko pasuje jak najbardziej. Co masz albo lubisz: młoda wieprzowina czy drobiowe. Musi być delikatne, by szybko doszło w czasie pieczenia /jak u nas/ lub smażenia. Można też po zmieleniu mięsko podsmażyć, ale przyznam że to już nie smakuje tak dobrze jak z farszem surowym. Spróbuj, tylko nie nakładaj zbyt dużo farszu bo może zostać w środku surowy i zepsuje cały smak albo nawet zaszkodzi ;( Smacznego :)
Polecam:) Moje wczorajsze /zapomniałam o occie, jak zwykle gdy jestem zbyt pewna przepisu, bo mam obcykany ;D/ i ciasto już gorzej pracowało, rozłaziło się miejscami w czasie pieczenia. Farsze oba wyszły superowe, nawet ten z kaszy /+ostatni kotlet wołowy z obiadu + szynka wędzona i pieczarki/. Chyba częściej będę mieszać właśnie taki.
Puk, puk Jest tu kto? Słonko od dawna świeci a śpiochy okien nie odsłaniają ;D Tak nie wolno, w listopadzie każdy promyk jest cenny. Szybciutko odsłaniamy okna i czerpiemy radość + zapas witaminki na ciemniejsze dni. Jeszcze chłodno, ale rękawiczki nie będą potrzebne, może tylko cienka czapka. Co porabiacie, napiszcie lub wstawcie fotki by Kawiarnia nie świeciła pustkami, przynajmniej ta jedyna, wirtualna
Witam. Nie śpię dziś już od 4-tej, tak jakoś się obudziłam, potem chwilę nie mogłam zasnąć i zaczęłam buszować po internecie w komórce... i tak mi jakoś zaszło, a potem była już prawie 6-ta i nie opłacało się już ponownie kłaść, więc była kawa, potem...itd. Obmyślam jakiś obiad dla siebie, trochę mam już dość tego pomysłu, że nie będę jeść dań mięsnych za wyjątkiem niedzieli, podczas gdy mężowaty jest znowu mięsożerny. Ale już wiem... usmażę naleśniki, dziś zjem z serem, a na jutro będą w formie krokietów z ruskim nadzieniem, dodam jeszcze może boczku do farszu.... Jutro lub w sobotę mam zamiar /ale to zamiar na razie/ upiec chleb z dodatkiem suszonych pomidorów, może kapuśniaki i może jakieś ciasto... może kruche z różnymi owocami np. jabłka, śliwki, może jakaś gruszka i z budyniem. Jakoś mi zimno dzisiaj i nie chce mi się ruszać, siedzę skulona, nawet nie chce mi się udać do szafy po jakiś sweter. A poniżej zdjęcie moich ulubionych chryzantemek... ostatnie kwiaty w moim ogrodzie,
Dzisiaj rano była mgła i może nawet w nocy był przymrozek, bo na dworze zimno jak nie wiem co ;) Słoneczko grzeje, ale i tak chłodno Kot w końcu raczył wyjść na dwór, więc nie jest tak źle.
Wczoraj ostatni dzień wolności był, dzisiaj lock down no i trzeba to przetrwać. Można tylko zaśpiewać z zespołem Chłopcy z Placu Broni - ''Kocham wolność'':
Uderz w stół..... mam w tym roku zwariowany czas, cały rok, a czerwiec to był prawie koniec świata.... za to 17 rocznica będzie już hucznie obchodzona.
Witam czwartkowo Dzień zapowiadał się zwyczajnie a tu nagle telefon i koniec dobrego. Musiałam gwałtownie jechać do pracy. Zdalna nie wystarczyła. To wystarczyło żeby wróciły do mnie nerwowe klimaty. Czasami ręce mi opadają na głupotę ludzką. Ech! Szkoda gadać. W znajomym środowisku sporo osób choruje - niestety... Byłam też z Połówkiem po zakupy na weekend i powiem Wam, że w moim mieście nie zauważyłam żeby ludzie jakoś szczególnie zachowywali dystans. Sklepy pełne i wszyscy pchają się tak, jak zawsze.
Zimno dziś było i mimo, że chwilami świeciło słońce, to w zasadzie nie czuło się tego. Chodzi mi ciągle po głowie spacer po lesie. Może uda się to w weekend jak aura pozwoli. To chyba tyle, bo jestem dziś jakaś zmęczona (psychicznie). Dobrej nocy
Witam w piątek, piąteczek, piąteluniek Nadal siedzi mi w głowie wczorajszy, nerwowy dzionek ale pomyślałam sobie, że muszę dziś się ogarnąć i zrobić wszystko żeby "wymieść" z zakamarków głowy te złe emocje. Przede mną weekend, Połówek jest w domu, deszcz nie pada więc jest cały ogrom powodów do radości Liście spadają jak szalone a mimo to nadal jest ich pełno na drzewach. jak to możliwe? Planuję wreszcie pójść na cmentarz i odwiedzić groby bliskich. Byliście już po 1 listopada? Dużo u Was było ludzi?
Zakupy zrobiliśmy wczoraj więc dziś już mam spokój. Plany obiadowe to głównie mięso. Jak jest Połówek w domu, to zazwyczaj tak to wygląda. Ja trochę lawiruję czyli omijam mięcho gdzie się da - zostawiam je dla Połówka Ale mam ciemno w mieszkaniu. Zero słońca za oknem więc zapaliłam małe, nastrojowe światło. Zrobiłam większą porcję gorącej herbaty z cytryną. Ktoś się skusi? Miłego dnia!
Dzisiaj znowu mgliście, tym razem bez słońca, zimno, tak jakby lekki przymrozek a może inaczej - zdrowe powietrze, jak mówiła moja babcia ;)
Smakosia - Wczoraj miałam podobny dzień do Twojego, pod wieczór jeden telefon, potem drugi i świat stanął do góry nogami, mam jednak nadzieję, ze dzisiaj będzie o wiele lepszy dzień, żyję nadzieją, bo w końcu nadzieja to ta, co umiera jako ostatnia ...
Zapraszam wszystkich na niedzielne wirtualne party a co! Można trochę poszaleć, jak nie w realu, to w wirtualu
Dobra, czas już na mnie, życzę miłego i spokojnego piątku
Witam. Za oknem chmurno i ponuro... brrrr... ale na szczęście nie pada.
Smakosiu, bardzo dobrze rozumiem ten ucisk w "dołku", tą ciasnotę w głowie po jakichś takich sensacyjnych wydarzeniach, ale wiem, że one jak ta mucha natrętna, nie chcą dać się łatwo odpędzić. Jednak to minie, najlepiej odłożyć temat do szuflady i przeczekać. Dobrze gadać, wiem, wiem, ja mam zawsze to samo, też każde byle co przeżywam potem. Ostatnio jednak w razie takich sytuacji, zamiast myśleć w temacie, powtarzam sobie : Jeżeli nie masz na coś wpływu – zaakceptuj to.
Nadiu, czy mi się wydaje, czy faktycznie chcesz się wymigać z imprezki? Nic z tego, towarzystwo już gotowe i... napalone!
Alamna, niech Cię uściskam! Nawet nie wiesz jak mi pomogłaś. Niby to takie znane powiedzenie i takie oczywiste ale ja naprawdę o tym nie pomyślałam a teraz do mnie dotarło. Faktycznie "jeżeli nie mam na coś wpływu - muszę zaakceptować". No normalnie już mi lżej. Czułam się źle z uczuciem, że ktoś się zachowuje beznadziejnie a nawet nieuczciwie i gra na emocjach innych. Tyle, że faktycznie, to nie zależy ode mnie, ja tego nie zmienię. Muszę się dostosować do pewnych sytuacji, spróbować znaleźć i cieszyć tym, co mam, co jest dla mnie ważne. Ech! Już jest lepiej
Cieszę się ogromnie i ściskam Cię, Ty dobra duszyczko!
W sekrecie Ci powiem, że mam kilka koleżanek, które mówią, że jak mają problem to telefon do Alki, kilka... no kilkanaście minut rozmowy i już inne spojrzenie.
Ale powiem Ci też w sekrecie, że sobie samej nie umiem często tak szybko pomóc, bo też mam skłonności do "przerabiania" w głowie wszystkiego. ale się staram i takie mądre myśli mi pomagają.
Zabawne W moim życiu wygląda to podobnie - moje koleżanki często szukają u mnie "ujścia emocji" a koniec końców stwierdzają, że to było jak spotkanie u psychologa na kozetce i wychodzą "wolne". Fajnie móc być pomocnym Tylko, że ja sama nie umiem szukać tej pomocy dla siebie. Zazwyczaj próbuję radzić sobie sama. Ot, taka natura
Mam przykra wiadomość i pragnę się z Wami nią podzielić ... Moja teściowa zmarła właśnie na raka, bardzo się męczyła, przykro mi Nie wiem kiedy tu zajrzę, może jak emocje opadna - do zobaczenia.
Dobrze, że przyszłaś do nas... Bardzo Wam współczuję, bo teraz ciężkie chwile przed Wami. Potem z pewnością pomyślicie, że dla Niej jest tak lepiej ale na to trzeba czasu. Powiem Ci tak bardzo mocno od siebie - jak się tak czasami zastanawiam, to myślę sobie, że "tam" się odchodzi w nagrodę, że "Pan Bóg strzela perłami w niebo" i na to "drugie życie" trzeba sobie zasłużyć... Przytulam mocno - Emila.
Smutne wieści Nadiu. Trudno ukoić ból i pożegnać kochaną osobę, ale czasami tak jest lepiej dla wszystkich, bo jeszcze ciężej jest patrzeć na jej cierpienie. Niech śpi już spokojnie, bezboleśnie [*], jest już w lepszym świecie, jak każdy dobry człowiek. Całym sercem jestem z Tobą.
Witam. Cisza... nie lubię takiej ciszy w dłuższym okresie, krótko tak, potrzebna, żeby się zatrzymać, pomyśleć i przemyśleć to i owo, ale na dłuższą metę, jest dla mnie nie do zniesienia. Odezwijcie się, dajcie choć znak, że u Was wszystko w porządku... Brzmi prawie jak moje sms-y każdego ranka wysyłane do moich dzieci. Tak mam... wstaję i pierwsza czynność - wysłać zapytanie do dzieci, czy wszystko ok? Choć ostatnio się przekonałam, że nie bardzo mogę wierzyć w informacje od nich... tak, wszystko ok u nas, odpowiadają, a po tygodniu dowiaduję się, że wnuczka złamała rękę, ale ukryli to przede mną, żeby mnie dodatkowo nie martwić, bo już miałam jedno inne zmartwienie... ot i taka jest relacja między matką kwoką i jej kurczętami... Trzymajcie się zdrowo. Ala
Ech, te kochane mamy "kwoczki" Moja tez taka jest. Każdego dnia rano dzwonię żeby zameldować, że u mnie wszystko w porządku i też dowiedzieć się, czy u rodziców wszystko gra. Niby obowiązek, ale tak naprawdę wielkie szczęście, że siebie mamy
Dziękuję wszystkim za słowa wsparcia i kondolencje, a także za słowa pocieszenia. Pogrzeb teściowej będzie jutro o 11.00 a człowiek nawet nie może być na tym pogrzebie. Co za czasy nastały :(
Przepraszam, ze tak smęcę od rana, ale potrzebuję trochę czasu... Myślę, ze po pogrzebie, to zacznie się i uśmiech pojawiać, pewne sprawy muszą zostać pozamykane.
Smakosiu - Masz racje, teściowa teraz ma lepiej, nie czuje bólu ani cierpienia. Widziałam ja przez Skype przed śmiercią, jak się męczyła i po śmierci, wtedy był na jej twarzy taki spokój...
Pozdrawiam wszystkich zdrowo i cieplo - dbajcie o siebie.
Nadiu, nawet nie wiesz jak się ucieszyłam widząc wpis od Ciebie... Dobrze, że próbujesz to jakoś układać sobie w głowie, że myślisz o tym, że teraz już teściowa nie cierpi, że...no wiesz... Trzymajcie się jutro.
Pozdrawiam serdecznie Nadiu Czasy ciężkie, bolesne i smutne dla Ciebie i dla nas. Można tylko zapalić świecę, wspominać i zachować w pamięci to co najpiękniejsze. Trzymajmy się, by przetrwać ten koszmar - on kiedyś minie, jak wszystko co złe.
Posyłam kolejny raz fotkę wspomnieniową" /nastraja do wspomnień i jest wg mnie piękna, pocieszająca bo słoneczko świeci w tle / :
Witajcie poniedziałkowo Jeszcze dobrze nie wystartowałam z nowym tygodniem pracy a już się cieszę, że w środę jest wolny dzień. Udało mi się w weekend pospacerować po lesie. Ubrałam się ciepło ale powiem Wam, że była taka wilgoć, że czuło się ją w każdej dziurce. Byliśmy też na cmentarzu odwiedzić groby bliskich. Teraz tak szybko robi się ciemno, że wracaliśmy w totalnym zmroku. Ja oczywiście miałam stracha, ale było naprawdę pięknie. Ludzi już nie było a dookoła wszędzie paliły się kolorowe znicze.
A jak tam u Was - jak nastroje? Jesteście zdrowi? Zrobiłam gorącą herbatę z cytryną - może ktoś się do mnie przysiądzie?
Wiem co czułaś, kiedy samiutka odwiedzałam groby moich dziadków i złapała mnie ciemna noc na małym przykościelnym cmentarzu to nogi miałam jak z gumy i ciągle potykałam się o korzenie lub kamyki. Było strasznie i nigdy nie zapomnę tego uczucia, jakbym zeszła do podziemi naszego świata - nic tam nie było poza moją szaloną wyobraźnią. Strach jednak ma wieeelkie oczy i trudno nad nim zapanować.
Herbatka, super - zaraz przysiądę się do Ciebie. Ciacha nie mam, ale przyprawy mogę dodać /np. kardamon, cynamon czy pomarańczkę - świeżą lub suszoną skórkę/.
Wszystkiego dobrego /czyli NIE strasznego/ Udanego dnia i tygodnia.
Nooooo.... bo już myślałam, że... inwentaryzacja w kawiarence.
Ciasta Wam nie podam do tej herbatki, bo... bo mi się nie udało... jakiś zakalec czy cóś podobnego na spodzie się zrobił, a był /jest/ murzynek z jabłkami. Miał być puszysty, a nie jest. Cieszę się, że jesteście w formie.
Dawaj tego zakalczyka - ja lubię takie, a te murzynkowe naj, naj bo przypominają browni /może raz piekłam, ale bardzo je lubię/. Forma ok, nie narzekam. Proszę tylko słonko włączyć, bo mgła oblepia nas jak pajęczyna i jest niefajnie;(
Same chciałyście... a na dokładkę macie jeszcze chlebek z ... suszonymi pomidorami... trochę niesfornie się rozłożyły w bochenku, ale chlebuś smaczny...
To ma być zakalec! Kobieto! To Ty nie wiesz jaki ja potrafię zrobić - phi! Twoje wypieki wyglądają tak apetycznie, że nie wiem po co najpierw sięgać Ale uczta!
Dzięki, porywam kawał tego pyszniastego niby zakalca /jakbyś nie napisała, to bym go nie wypatrzyła :D/ i parę kromali chlebka. Na 2gie śniadanko akurat, mniammm.
Moja noc też z dłuuugą przerwą, ale po długich przemyśleniach na temat ciasta w końcu zasnęłam i drzemałam prawie do 10tej Ciasta to 1sze- niby rolada biszkoptowa jabłkowo-gruszkowa /niby bo ja jej nie zwijam, tylko polewam: czekoladą lub karmelem/; 2gie wuzetkowo-murzynkowe z masą na maśle i kwaśnej śmietanie. Coś dzisiaj upiekę, chyba to z owocami a jak zjemy, to na niedzielkę chyba w-zetka.
Witam. Smakosiu dziękuję, ale chyba nie zasługuję na takie pochwały. A jakości dobrze nie widać, bo ciemny... Dziś jakoś miałam przerywnik w nocy, obudziłam się o 2.30 i potem... pomarzyć dobra rzecz, ale noc jest do spania, a nie marzeń... bo wtedy to mary senny się rodzą raczej. No tak czy siak, poczytałam w komórce wieści, pooglądałam w tv program, który też mnie dobrze nie nastroił. A kiedy usnęłam to spałam... do 8.30. Nie ma to jak emerytce.
Dzień u mnie pochmurny dzisiaj, taki jesienny smutas. Ale w domu ciepło, więc za okno nie muszę patrzeć... w razie czego.
Robiłyście kiedyś zupę z selera naciowego? J nabyłam kiedyś, miałam robić jakąś sałatkę z nim, ale zabrakło mi innego składnika i leżakował biedak w lodówce, tzn. część leżakowała, bo część do czegoś tam użyłam. Nie miałam pomysłu co z nim zrobić i ugotowałam zupę-krem. Mówię Wam, pyszniutki wyszedł, do tego grzanki z chleba tostowego ziarnistego i bardzo mi smakowało. No znowu się rozgadałam i mącę ciszę w eterze... znaczy w kawiarence. Zostawiam kawę z mleczkiem i herbatę z pigwą i już mnie nie ma. A jeśli mój zakalczyk Wam smakuje, to mogę jeszcze podrzucić, bo mnie nie smakuje. Miłego dnia, bez stresów i wirusów. Ala
Witam wtorkowo Dziś bardziej radośnie, bo z myślą o wolnej środzie Jutro idziemy z Połówkiem do rodziców na obiad - krokiety z wołowiną Jej, jak ja dawno tego nie jadłam. Po pracy skoczę do "dobrej" cukierni po jakieś ciasto, bo stwierdziłam że mam za mało czasu na pieczenie. Nie mam w tym wprawy więc każdy, nowy przepis traktuję jak "wyzwanie" Ponadto muszę koniecznie, (bo już najwyższy czas) zrobić ciasto na piernik. Chcę też upiec chleb dla rodziców i może przy okazji zrobię chrupiące ciastka owsiane. Ten ostatni przepis okazał się "strzałem w dziesiątkę". Szukałam, szukałam i wreszcie znalazłam Wczoraj w Lidlu kupiłam płat karpia. Kiedyś już kupowałam z tej firmy. Jest bez ości, jakoś tak specjalistycznie ponacinany i naprawdę przepyszny - nie czuć mułu. Będzie dziś na obiad. Kiedyś jadałam karpia tylko na święta, ale ten jest tak pyszny, że jak tylko się pojawia, to nie umiem go sobie odmówić Tradycyjnie przyniosłam dla Was gorącą herbatę z sokiem i cytryną. Częstujcie się. Miłego dnia
Smakosiu, protestuję co do Twoich umiejętności cukierniczych - Twój sernik umieściłam w swoich zbiorach z wyróżnikiem - Smakosiowy sernik "idealny".
Krokiety z wołowiną mówisz? nigdy nie jadłam, muszą być pyszne. Ja dziś też będę jeść krokiety, ale z ruskim nadzieniem, tylko do farszu dodałam jeszcze troszkę wiejskiej kiełbasy.
Smakosiu, a jakie ciasteczka owsiane pieczesz? co dodajesz do nich jeszcze? Może bym się też skusiła kiedyś.
Sernik, jest faktycznie wyjątkowo pyszny, ale to jedyne ciasto nie licząc piernika, z którym się nie wstydzę "wystąpić" Mój repertuar jest baaaardzo ograniczony. jak masz ochotę wypróbować tych chrupiących, owsianych ciastek, to zerknij tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=_MxlGQPy3-M
Super, dzięki :) Mam go w ulubionych, ale pieczone serniki nie są moją mocną stroną ;( więc czekał i czeka... To mam już sernik świąteczny, brzoskwinie są już zakupione a reszta znajdzie się zawsze w domu.
Ależ skromne jesteście... aż poczułam się zawstydzona, że ja taka odważna, piekę, próbuję i jeszcze tu "przynoszę"... a Wy? też różne frykasy popełniacie, ale się nie chcecie przyznać?
Smakosiu dzięki za naprowadzenie na owsiane, znam tą stronę, ale tyle tego teraz w sieci, że można się zgubić jak w gęstym lesie i nie znaleźć tego, czego się szuka. Zrobię kiedyś, jak mnie nawiedzi wena ciasteczkowa. Ja to wolę zawsze machnąć jakieś ciasto, bo to człowiek się nie narobi a zrobi, a przy ciasteczkach to jednak więcej dłubania, ale za to... dłużej poleżą, jest coś do chrupania potem. Ostatnio kusi mnie ciasto "Kilimandżaro"... pełno przepisów w necie ... fajnie wygląda, z tym, że to raczej ciasto okazjonalne, wykwintne raczej, a nie takie ot "niedzielne" do kawy.
To może ciut patriotyzmu i ciepła w ten ponury czas?
Kochane Żarłoczki świętujmy jak lubimy i możemy, cieszmy się że mimo wszystko jesteśmy tutaj, w wolnym Kraju i wśród wolnych ludzi, że nikt i nic nam tej wolności już nie odbierze To nasz wspólny sukces i nasze wielkie dobro - dbajmy o nie, codziennie...
Pozdrawiam Wszystkich i zapraszam - siadajcie proszę, stolików w kawiarence nie zabraknie dla nikogo
Dłuuugo wahałam się: pisać nie pisać??? nowy wątek /ile wpisów by zebrał??/ wkleić fotkę czy tylko życzenia... W końcu: fotka sieciowa data zmieniona /było 2018/ i opis też /poprzedni 'Quo Vadis Polsko - nie pasował do nastroju Liiściopadowej Kawiarenki ;D/.
Dzisiaj Dzień Niepodległości, a w ten dzień cale poznańskie piecze rogale Świętomarcińskie, taka tradycja, wiec i ja upiekłam i częstuję każdego, kto ma tylko ochotę :)
Tradycja wypieku rogali świętomarcińskich w Poznaniu sięga 1891 roku. Gdy zbliżał się dzień św. Marcina (11 listopada), ówczesny proboszcz poznańskiej parafii pod wezwaniem św. Marcina, ks. Jan Lewicki, zaapelował do wiernych, aby - wzorem patrona - zrobili coś dla biednych. Józef Melzer, jeden z poznańskich cukierników, odpowiadając na apel proboszcza, upiekł trzy blachy rogali i przyniósł pod kościół. W następnych latach dołączyli do niego inni, aby każdy mógł w ten dzień najeść się do syta. Bogatsi poznaniacy kupowali smakołyk, a biedni otrzymywali go za darmo. Zwyczaj wypieku w 1901 przejęło Stowarzyszenie Cukierników. A po I wojnie światowej do tradycji obdarowywania ubogich powrócił Franciszek Rączyński, natomiast tuż po II wojnie światowej przed zapomnieniem rogala uratował Zygmunt Wasiński. Tradycja wypiekania rogali świętomarcińskich na dzień 11 listopada przetrwała w Poznaniu do dziś. W tym dniu poznaniacy zjadają go kilkaset ton.
Powstaniu rogala towarzyszy legenda: Dawno, dawno temu wyśnił go jeden z poznańskich piekarzy. Ujrzał on we śnie świętego Marcina jadącego na koniu, podniósł zgubioną przez jego konia podkowę i postanowił, że będzie piekł ciasto w takim kształcie.
Rogale oryginalne powinny być z białym makiem w środku, przepis chyba miał Bahus, bo on pochodził z Poznania... Ja zrobiłam po swojemu, czyli z własnoręcznym nadzieniem migdałowym, z dżemem pigwowo-jablkowym i powidłami z tarniny:0)
Cześć :) A ja placek ze śliwkami mam, nie upiekłam, bo ostatnio nie przypominam już kobiety pracującej Jak to jest z tym 7mioletnim zegarem, co zmienia nasze upodobania i zwyczaje?? Mój właśnie zadziałał - pedantkę i pracusia wymienił na domowego leniwca. Jak to fajnie czasem wyluzować;))
Piękne i smaczne ciastka i rogale a ja taka objedzona ;( Dzisiaj poszalałam na mieście - pizza i ciasta na wynos, prawie tak dobre jak moje domowe Podziwiam zapał do pieczenia, mój ciut osłabł. Porywam z każdego talerzyka po troszkę i biegnę, bo na film wołają ;)
Witajcie , Smakosia tak pięknie powitała nas w tym lisciopadzie a to przyznam mój najbardziej nielubiany miesiąc w roku . Kiedy zmienia godzinę na zimowa to już dla mnie koszmar . Pokręcę się trochę i zaraz noc .
Nadia wyrazy współczucia . Wiem co to znaczy . Przeszłam przez to 7 lat temu . Będzie ciężko ale trzymaj się .
Alman mówisz Kilimandżaro a ja właśnie wczoraj to ciasto piekłam . Ja oczywiście przerobiłam to ciasto pod nasz gust i znacznie go uprościłam . Wiem przepisy w sieci są różne ale nam smakuje tak . Robię tradycyjny biszkopt kakaowy . Masa to 2 kg jabłek uprażonych z cukrem do smaku i na koniec wsypane dwie suche galaretki agrestowe i już tylko mieszam bez gotowania . Potem masa śmietanowa . Czyli 0,5 l śmietany 30% ubite ,dodany cukier puder i 250g mascarpone i 2 łyżeczki żelatyny rozpuszczone. Polane wszystko rozpuszczona czekolada . Może się skusisz bo jest warto nie tylko na specjalne okazje . Zamieszczę zdjęcie by troszkę pokusić .
Smakosiu jeśli mówisz o ciasteczkach to polecam moje ciasteczka z jabłkami . Są mega proste . Nie mogą się nie udać i robi się je błyskawicznie . Zamiast jabłek można dać np. Pokrojone wcześniej namoczone suszone morele. Tez są pyszne .
Przyznam ze mam dola powinnam być już dawno u fryzjera ale zwyczajnie się boje bo sytuacja u nas jest nadal bardzo ciężka . A moja fryzjerka jest bardzo popularna . Chodzą do niej wszystkie lekarki o których dowiedziałam się ostatnio ze są zarażone i to w bardzo ciężkim stanie . Pofarbowalam tylko odrosty i czekam . Może sytuacja będzie lepsza . Włosy już są na tyle długie ze zaczęłam wiązać w kucyk . Nie znoszę tego ani takiej długości . Rany kiedy to się skończy i będzie normalnie . Powinnam posadzić tulipany a tu ciagle pada jak nie mocno to mżawka i tak cebulki nadal leżą w koszu . zdążyłam tylko raz pograbić liście i wykrawać suche kwiaty i zrobiło się ciemnio . Spać tez nie mogę . Muszę poczekam od nowego roku może będzie lepiej . pa
Mariolan, będzie lepiej, będzie... Wszyscy chyba miewamy takie chwile, kiedy czuje się ten "ciężar epidemii". Te reportaże czy informacje, którymi "oblepia" nas telewizja, ta atmosfera wieców i niepokojów z pewnością niczego nie ułatwią. Chłoniemy złe emocje i strach jak przysłowiowa gąbka. Mimo to trzeba sobie znaleźć coś pozytywnego. Największym powodem do radości jest świadomość, że nasi bliscy są zdrowi i chyba nie ma nic cenniejszego. Jak sobie człowiek to uświadomi i doceni, to zaraz lepiej się robi na duszy. Ja też za jesienią nie przepadam, ale przyroda jej potrzebuje więc potem, kiedy znów wróci do nas wiosna będziemy umieli wszystko docenić i cieszyć się pierwszymi, ciepłymi promykami słońca. A póki co - dobra muzyka, książki, gazety, krzyżówki, zaległe filmy (np. z Netflix'a), jakieś dobre ciacho i damy radę Zaraz zerknę w ten "ciastkowy" link od Ciebie - dziękuję
Witam w ten kolejny listopadowy, pochmurny dzień. Och, żeby już skończył się ten miesiąc, ta epidemia, te marsze, ten niepokój o wszystko i wszystkich. Mariola, mam ten sam problem z włosami. Boję się iść do fryzjera, kudły urosły, kucyka na razie nie zrobię... Twoje ciastka z jabłkami miałam ostatnio właśnie piec, potem zmieniłam na tego zakalcowatego murzynka z jabłkami. Skoro zachęcasz, trzeba w niedalekiej przyszłości upiec. A Kilimandżaro... no kusi mnie... Twoje potwierdza, że bardzo efektownie wygląda, do takiego wypieku to trzeba dostojnie usiąść przy stole, kawa w ładnej filiżance i można ucztować. W moim mniemaniu, to nie jest ciasto, żeby go zjeść byle gdzie /np. przy laptopie/, byle jak /ot, w biegu niemal, popijając łykiem kawy/. Ja to uważam, że ciasta z kremami to takie okazjonalne, odświętne niemal. A to Kilimandżaro to trochę trąci ciastem Alicja... albo Zielonym jabłuszkiem... tylko w ciemnym cieście. Muszę pomyśleć, czy się skusić, bo pokusę zasiałaś, oj zasiałaś.
Czy ktoś coś wie na temat kataru związanego z zatokami? mam katar od marca, czasem mniej, czasem więcej. Nie jest to typowy katar z zatkanym nosem, ale ciągle mam wrażenie, że mi spływa do gardła coś. Dziwne, bo kiedy chodziłam na działkę wszystko było ok, teraz jakby się nasiliło. Obczytałam już wszystkie ulotki moich leków podejrzewając, że może alergia na któryś, ale nic nie widzę. Może ktoś coś słyszał, widział, miał do czynienia, bo nawet do lekarza strach iść.
A, nie dość, że jest jak jest, to ja jeszcze o katarach. Już zmykam. Powiem tylko, że fxiś córka nabyła mi grzyby suszone... będą święta!!! Trzymajcie się zdrowo.
Na zatoki i przytkany nos kupiłam w aptece spray z wodą morską /SEA WATER SPRAY, nose hygiene/ - Dr.Max prod.franc. Ibupromu nie mają, ale ten jest też dobry i w przystępnej cenie, pojemność 150ml więc jest na dłużej.
Witajcie czwartkowo Wczorajszy dzionek, to oprócz święta narodowego jest dla mnie ważny, bo tego dnia moi rodzice obchodzą rocznicę ślubu. Tak więc spotkaliśmy się na obiedzie i trochę sobie razem posiedzieliśmy przy kawie i ciastku. Nie da się ukryć, że wiece i rozboje, które relacjonowała TV lekko zdominowały to spotkanie. Nie chcę politykować, ale czułabym się źle ukrywając, że nie akceptuję takiego zachowania. Niestety nie pochwalam tego, co widziałam - niszczenie, atakowanie, agresja...ech Gdybym mogła, to pociągnęłabym do odpowiedzialności głównego organizatora tego wiecu. Ręce mi opadły...
Dziś za oknem wilgotno ale na szczęście nie pada. Zrobiłam sobie całkiem sporą listę zakupów. Tradycyjnie w czwartek chodzę do sklepu, bo wtedy jest ciut mniej ludzi, niż w piątek czy w sobotę. Zakupów sporo, bo jak jest Połówek, to wiadomo, że więcej się gotuje. No ale niestety będziemy razem tylko do niedzieli, bo czas wracać do pracy.
Wczoraj upiekłam chleby. Mmmm... jak pięknie pachniało w domu. Zrobiłam też (wreszcie) ciasto na piernik. W tym roku miałam bardziej płynny miód więc wyszło ciut "luźniejsze". Przyznam się Wam, że zawsze próbuje takiej "surowizny" - pyszniutkie
Herbaty? Zostawiam gorącą z pigwą i imbirem. Miłego dnia
Piątek, piąteczek, piąteluniek! Jupi! Dziś "13-ty" Ktoś jest przesądny? No bo ja tak sobie myślę, że to będzie dobry dzień W końcu to piątek więc inaczej być nie może
Przez chwilę się zastanawiałam co ja mam dziś po pracy do zrobienia albo do załatwienia i doszłam do wniosku, że wyjątkowo nic. Hm...aż mi się nie chce wierzyć Czyżby szykował się luzik...? Ogarnę trochę chałupkę i to wszystko
A! Za pamięci - jeśli ktoś korzysta z Netflix'a, to polecam fajny (krótki) serial pt. "Gambit królowej". Rzadko udaje mi się znaleźć taki fil, który oboje z Połówkiem oglądamy z identycznym zainteresowaniem, ale tym razem właśnie tak było
O jej! Widzę słońce! Chmur szarych i gęstych też jest sporo, ale póki co ten widok dodaje mi energii
A jak tam Wasze plany? Jak nastroje? Dobrego dnia!
Z przesądami różnie bywa - wstaję prawą nogą, bo tak odganiam demony nocne , więc jestem ciut przesądna. Wolę też dzień zaczynać pewnym krokiem, więc prawa strona jako ta bardziej zwinna zawsze wyprzedza moją lewiznę Miewałam pecha akurat 13go, to nie był piątek. Wyszłam z tego zdarzenia w całości więc chyba jednak miałam duuużo szczęścia i powinnam ogłosić ten dzień moim szczęśliwym
Miałam słabą nockę, popapraną i jestem niedospana, więc nie mam weny a pogoda mi nie pomaga;(( to piszę króciutko i pędzę do garów, prania i sprzątania. Kochane słonko wygląda zza chmur, na szczęście i na zdrowie...
Pozdrawiam 13kowo /czyli bardzo mocno - premiowo / udanego, bez-pechowego dnia życzę :-)
Witajcie, witajcie. No ja przesądna jestem okropnie, ale dziś... 13-tego, nawet w grudniu jest wiosna 13-tego każdego droga jest prosta.... lalalala
Słońca brak, działam dziś bez planu, pełen spontan... a co! Ugotowałam wczoraj gar barszczu, wykorzystując buraki z kiszenia... nawet byłby dobry, tylko trochę kwaśny, taka kwaśnica buraczkowa, dobry byłby na kaca, ale kaca brak. Cudowałam z nim, dodając to i owo, ale jakoś mało pomogło... chyba za dużo tych buraków wrzuciłam /starłam je na grubych oczkach/. Zobaczę jaki będzie dziś, może się "przegryzł"... Idąc dalej wyjęłam z zamrażarki pierogi, dla mężowatego ruskie, dla mnie chyba ukraińskie? nie podpisałam... A, z części buraków kiszonych zrobiłam sałatkę - z cebulą, jabłkiem plus troszkę oleju, miodu, jogurtu i pieprzu. No i natka pietruszki, też tak wszędzie ją wpychacie? Ja wszędzie, ciekawa jestem jakby kompot smakował z natką. A co Wy robicie z buraków po kiszeniu /jeśli kisicie/, a jak przechowujecie zieleninę /natkę, koperek/.
No i odezwała się kuchta, kura domowa...ale co, kiedy siedzę jak prawie na kwarantannie??? nawet do sklepu nie chodzę, bo mi dzieci zabraniają.
Pozdrawiam. 13-tego, nawet w grudniu jest wiosna... a ja wiosnę kocham.
Bierz mnie.. nie musisz kraść... czy to komplement? ale długo ze mną nie wytrzymasz, ponoć zrobiłam się okropna po tych tam... A tak na marginesie - nie święci garnki lepią...w młodości stroniłam od kuchni, jestem ekonomistą, umysł ścisły, bankowiec z krwi i kości, więc widzisz... ale na emeryturze - zwrot o 180 st. Jak zaryzykujesz i weźmiesz taką czarownicę, to tylko powiedz, wsiadam na miotłę i lecę.....
U mnie właśnie się kisi druga w tym roku porcja buraków. Powiem Ci, że poczytałam trochę i widać, że można je wykorzystywać na wiele sposobów. Pisali "ludziska" o surówkach i jako dodatek do zup. Ktoś tez wspominał, że po starciu i dodaniu chrzanu powstaje coś w rodzaju ćwikły. U mnie ta pierwsza porcja poszła w najprostszej formie czyli wyciągaliśmy z zalewy plastry i zajadaliśmy jak kiszone ogórki Nawet nie zdążyłam wymyślić z nich czegoś innego a już ich nie było
Jeśli chodzi o koperek czy pietruszkę, to czasami mrożę (jak już faktycznie muszę).
Hm...a jak dolałaś wody do barszczu, to dalej był taki kwaśny?
Smakosiu, a jak kroisz buraki do kiszenia? ja zawsze na plasterki, często cienkie bardzo, na mandolinie. tym razem pokroiłam w kawałki, właściwie to nawet kawały...i po ukiszeniu były bardzo twarde... Tak, dodałam wody i słodkiej śmietanki, kwaśny był nadal...
Odkryłam /gdzieś ujrzałam w tv/, że tak na bieżąco świeżą zieleninę babka wkładała w całym pęczku do słoika, zakręcała i do lodówki. Ostatnio poszłam dalej - posiekałam zieleninkę i taką do słoika i do lodówki. I powiem, że trzyma się bardzo dzielnie już jakiś czas... min. 10 dni.... A na zimę też zamrażam.
Kiedyś wkładałam takie duże kawałki buraków a tym razem pokroiłam w ok. 1 czy 1,5 cm plastry. A wracając do zieleniny, to faktycznie taki pomysł ze słoikiem może być dobrym rozwiązaniem. Ja mam "opatentowane" przechowywanie mięty w pęczkach. Biorę dwa kawałki ręcznika papierowego, lekko zwilżam wodą i owijam liście a potem wkładam w foliowy worek. całość pakuje do szuflady lodówki (tej na warzywa). Mięta wytrzymuje nawet trzy tygodnie i jest ciągle jędrna. Tak sobie myślę, że może liście pietruszki czy kolendry też by się dało tak przechować...? Hm...czemu wcześniej o tym nie pomyślałam...?
Z pewnością się da, a w słoiku już sprawdziłam i w pęczku i posiekane. Wykorzystuję do tego celu słoiki po dużej kawie o płaskim kształcie, bo łatwo je ułożyć. Ostatnio kupiłam na hurcie kilka pęczków natki i koperku i tak trzymam.
W tym roku nie kiszę buraków, bo mało zebrałam i nie chce mi się :( Buraczki w ubiegłym roku pokroiłam na kawałki, grube. Po kiszeniu trochę zjadłam w sałatce, reszta poszła na kompost. Zupy z nich nie gotuję, ale trochę można dodać do słodkich buraków albo ziemniaków, fasoli czy kapusty /kolorystycznie fajnie pasuje czerwona, ale włoska bardziej mi pasuje/ i wtedy nie jest zbyt kwaśna. Kiedyś z zieleniny /koper, bazylia.../ obrywałam gałązki, listki i zamrażałam /woreczki lub pojemniczki do mrożonek, po lodach/. Jak miałam wenę to drobno siekałam, ale nie jest to konieczne.
Natki nie lubię - to źle bo jest bardzo zdrowa. Lubię koperek i bazylię z własnej hodowli, ostatecznie torebkowe/sklepowe. U mnie prawie wszędzie jest estragon, czosnek /głównie z młynka/ i kardamon /jak pasuje/. Polubiłam też szczypior - zasługa mojej Sąsiadki, co mnie obdarowuje swoim, grządkowym /szkoda go marnować, więc posypuję nim co tylko można/. Sama wczesną wiosną pędzę swój - na słoiczkach z wodą i wtedy smakuje mi jak nigdy.
Pozdrawiam aromatycznie - kardamonowo /mielony dodałam do kawy/
I tu zaczynają się schody" - nasza Dalunia jest zupełnie inna niż jej synalek Tofalek i nie pozwala na przytulasy a na kolanach trzymałam ją tylko w poczekalni u veta /w nosidełku/. Taka dzikuska kochana. Ma charakter i wyraźnie umie powiedzieć nieuu, niaau czyli precz ode mnie jestem dumną kotką a nie maskotką
Uważam, że 13-ty piątek może być szczęśliwy, a nawet spotkałam czarnego kota, który natychmiast się schował pod samochód, hmm... chyba wie, ze dzisiaj przez niektórych jest niezbyt mile widziany, ale mi ten kot poprawił humor :) Kocham wszelkie kociaki w każdy dzień i inne zwierzaki tez, więc daty nic nie zmienią ;)
Byłam dzisiaj z rana na targu i zobaczyłam polskie wypieki, chlebki, ciasta, no wszystko, czego dusza zapragnie, no i pokupowałam trochę - chleb zwykły, z ziarnami, żytni wszystko pieczone głównie na zakwasie, placek z rabarbarem, no i pączki z cappuccino! Jedliście kiedyś pączki z takim nadzieniem? Ja pierwszy raz - są przepyszne :)
Mam nadzieje, ze to będzie udany dzień, bo fajnie się zaczął i powinien się fajnie skończyć, czyż nie? Życzę udanego ''kociego'' piątku
Ależ piękności... aż ślinka cieknie. Takie wypieki muszą być smaczniutkie.
Kot Smosi cudny, takiego mogłabym mieć, ale u nas nie będzie żadnego zwierzaka, po tym, jak 6 lat temu po 15 latach odszedł nasz piesunio kochany, postanowiliśmy, że już nie będzie innego psa /kota też/...żałoba trwa.. Naszego pieska odwiedzamy tylko na cmentarzu dla zwierzątek i to musi wystarczyć. Ale synowie mają - jeden ma kota, drugi nabył ostatnio psa /ciemny brąz/ i kota /czarny jak smoła/...
Ale śliczny i szczęśliwy - uśmiech od ucha do ucha aż serduszko pocieplało. Dla takiego uśmiechu na mordeczce wiernego przyjaciela można poświęcić bardzo dużo -każdą wolną chwilę i ostatni grosz na zabawki
Kochany i pewnie bardzo mądry, jak każdy wielorasowiec z dobrego rodu/domu :) Niezastąpiony też, ale ja nie zarzekałabym się tak "na zawsze i nigdy - czas leczy rany i los może zesłać jego następcę.
Mój eM już od dawna wzdycha do suni podobnej do naszej najukochańszej Kropci i kiedyś spełni swoje marzenia o spacerach i zabawach z psinką - musi być ona, nie on.
Fotki powtórkowe: Basialis wkleiła kiedyś duet 'kradziejski /u nas też bywało, że wędliny spadały z blatu i znikały / Kropeczka na spacerku
Pada, wieje, ale serce się śmieje :) Zaczęłam porządki przedświąteczne z mężem - wtedy kiedy ma wolne, wtedy robimy razem jedno pomieszczenie. Dzisiaj przypadła kuchnia, ale jest podzielona na 2 wolne dni, bo tam trzeba sporo drobiazgów zrobić ;) Mimo tego, koleżanka wpadła nieoczekiwanie do nas na kawę z ciastem i naprawdę fajnie się pogadulilo, zrelaksowało i wszyscy są zadowoleni Jest motywacja do pracy i pozytywna energia Wiec pędzę pomóc mężowi, bo we dwóch prędzej i przyjemniej to wszystko się sprzątnie
Witam:) Podziwiam zapał i może za Twoim przykładem sama ruszę z mopem i ścierkami do pracy Jeszcze nie myślę o świątecznych porządkach, ale dzisiaj nowy łańcuch kupiłam, muszę na nim zawiesić wieniec świąteczny, trochę drobiazgów kuchennych i napoje by nie dźwigać zgrzewek przed samymi Świętami. Powolutku zaczyna się już zakupowy szał - przy kasie szok /skąd tyle na rachunku??/.
Pozdrawiam i życzę wielkich sukcesów małym kosztem
Hej, jak sobie wpiszesz w kalendarz, że wtedy i wtedy robisz jedno pomieszczenie, to musisz to zrobić i koniec, najgorzej się zabrać, ale jaka frajda jak już się zabierzesz i wtedy musisz nad sobą trzymać bata, ze tylko jedno pomieszczenie miało być zrobione i basta! Tak jak my wczoraj, jak się wzięliśmy, to i milo było i trzeba było się hamować, żeby tylko polowa kuchni była sprzątnięta, bo już ciemno się zrobiło ;) W sumie to fajna rzecz, takie planowanie, bo masz termin i wiesz, że musisz, a jak się weźmiesz, to potem się pilnujesz, żeby nie za dużo na raz - Pozdrawiam z zapalem :)
Wczoraj pisałam odpowiedź, ale potem gdzieś ją wcięło ;(
Ja to znam - najtrudniej zacząć, prawie wołami trzeba ciągnąć po ścierki i mopy, a jak zacznę to tak jak u Was - ciężko przestać , jakbym w trans wpadła, albo kij od szczotki przyrósł do ręki. Planów nie robię, jak mam chwilkę to drobne układanie w szafach i szafkach z ubraniami załatwiam lub nowe aranżacje wymyślam, jak jest więcej wolnego czasu to gruntownie wyczyszczę kuchnię lub łazienkę. I tak do Świąt główne porządki zaliczę /tylko nie wiadomo których świąt :D/.
Pozdrawiam i dziękuję za wsparcie - to pomaga lepiej niż kolejna kawa :)
Witam niedzielnie. Widzę ,że nie tylko ja w listopadzie robię porządki pod święta. Powiem szczerze, że zdarzyło mi się to po raz pierwszy , ale jestem zadowolona. Miłej niedzieli życzę Wszystkim.
Dzisiaj nęci mnie, żeby samej posprzątać trochę kuchni, tak tylko jedną rzecz - póleczkę, no taką mam ochotę, ze hej :) Trochę boli mnie w przegubie prawej dłoni, widocznie przesiliłam, ale to nie szkodzi, chyba jednak rzucę się na tą półkę, bo mnie nosi
Mam też już przygotowaną specjalną miskę podobno z terakoty (czerwona glina), gdzie zrobię ciasto na piernik i wtedy dołączę do grupy pierniczącej tzn. piernikującej
Smosiu, wszystko jedno jakiej firmy, grunt, że pomaga, a może nawet lepszy. Muszę sobie może skopiować jakoś do swoich zbiorów, może się przydać. Zostawiam ciasto do kawy.
Ja bardzo chętnie - teraz fotka mi 'uciekła i całe wużet skacze /chyba z radości :D/ ale wcześniej widziałam to ciacho, biszkopcik i masa owocowa z bitą śmietaną czy inną budyniową . Pyyycha :)
Spray pewnie podobny, solanka to solanka - morska woda czy fizjologiczna sól działają chyba tak samo. Ważny jest aplikator, by miał zasięg i psikał w najdalsze zakamarki nosa i docierał do zatok.
Witam w poniedziałek, poniedzialeczek, poniedzialczunio
Chyba zostawię to Smakosi, bo jej znacznie lepiej wychodzi to z piątkiem
Nie wierzę, że jestem pierwsza! Nikt jeszcze nie wstał, czy też wszyscy już są w pracy?
Liściopad zrobił swoje, drzewa straciły prawie wszystkie liście i wyglądają trochę jak straszaki, no ale taka jest kolej rzeczy - najpierw wiosna drobne listki, potem lato - dorodne liście, potem jesien - gubienie liści a na końcu zima - okrywa pięknym białym puchem, no i czasami mróz zamienia się w malarza i maluje piękne wzory na szybach
No ale zostawiam Was na razie z jesienią i związanymi z nią żartami, tak na poprawienie humorku i życzę miłego dnia
Hej, heej :) Byłam, uzupełniłam 'zniknięty wpis i poszłam do Wrzaskunów wyjcowych Tak plączę się to tu, to tam. W domu też, ale mam już sukcesy - niektóre kąty wymiecione, starocie posegregowane albo wyrzucone.
Twoje obrazki jak zawsze są świetne :DD
Tylko co z resztą ferajny kawiarnianej?? Nowych gości też brak :((
Witam. Też byłam skoro świt, ale nikogo jeszcze nie było, więc w milczeniu opuściłam kawiarenkę... nie chciałam się rozsiadać, bo dziś w planie "orka" w kuchni /sprzątanie/. Jedna strona zrobiona, jutro druga i koniec porządków jesiennych. Ja podobnie jak już ktoś pisał, w listopadzie zawsze generalne sprzątanie /no, ścian nie przesuwam/, drugie wiosną. U mnie zawsze w październiku porządki na działce, potem zamykam już sezon, listopad porządki w domu, a grudzień...to już uszka, pierogi itd. itp. W tym roku pracuję jednak na zwolnionych obrotach, stąd prace też dzielę... robię tyle, ile dam radę, c.d. następnego dnia.
U mnie widzę piękna pogoda /tak byłam skoncentrowana na tych porządkach, że wcześniej nie widziałam/, słońce świeci, jest nawet fajnie jak na listopad. Czeka mnie jeszcze jeden wypad na działkę, aby przykryć grządkę z tulipanami, bo jak wiosną zaczną kiełkować, a sarny znowu wpadną z wizytą, to nie zostanie nic. Ale może nie będzie zimy i śniegu, to jeszcze wiosną zdążę przykryć? Pozdrawiam. Ala
Witajcie poniedziałkowo Od rana mam takie przyspieszenie, że ledwo "wyhamowałam" Praca zdalna ma zalety ale też wady. Połówek wczoraj wyjechał więc zabrałam się za zaległości typu pranie, sprzątanie itp. Dokładnie w tym samym momencie zaczęły przychodzić e-maile, na które szybko trzeba było odpowiedzieć, potem telefony... I tak w koło Macieju. Dopiero teraz się ogarnęłam i pomyślałam o Kawiarence, bo już czas na kawę Zaraz zrobię. Został jeszcze kawałek tego pysznego ciasta dla mnie? Widziałam te smakowite warstwy i aż mi ślinka pociekła.
W piątek padł mój telefon i to bez ostrzeżenia. W sobotę chciał , nie chciał pojechaliśmy po nowy. Dobrze, że to się stało podczas obecności Połówka, bo przynajmniej wszystko posprawdzał i się upewniłam, że trzeba już wyskoczyć z kasy, bo inaczej będzie klops. Znaleźliśmy w dobrej cenie taki ze średniej półki, ale jestem bardzo zadowolona. Na dodatek była fajna promocja.
To mówicie, że czas na przedświąteczne porządki Pamiętam, że moja Mama jak jeszcze razem mieszkałyśmy przed każdymi świętami robiła takie akcje. Oczywiście nigdy tego nie lubiłyśmy ale nie da się ukryć, że zawsze potem była fajna satysfakcja. W moim mieszkaniu trochę inaczej sobie to organizuję. Nie ma kto specjalnie bałaganić więc stopniowo raz jedna szafka (jak mnie natchnie) a innym razem druga więc jakoś to idzie No ale co by nie gadać pewne rzeczy i tak się robi przed samymi świętami żeby poczuć ten zapach świeżości i wpaść w tradycyjną magię świąt.
U mnie dziś pięknie świeci słońce. Park zaścielony liśćmi, ale na drzewach też jest ich jeszcze całkiem sporo. Wiatr lekko powiewa więc spadają powoli niczym płatki śniegu. Fajnie się to obserwuje.
Kawy! Jej już mam takiego smaka, że nie dam rady dłużej klepać w klawiaturę. Zmykam do kuchni, bo ekspres mnie woła
Witajcie , proziaki powiadacie no nigdy nie jadłam nawet nie wiem jak to się robi ale wyglądają mega smakowicie wiec mimo późnej pory skubnę jednego . Alman widzę ze skusiłaś się jednak na Kilimandżaro . Rany dziewczyny robicie świąteczne porządki a ja jestem dopiero na etapie porządków w ogrodzie . Dziś znowu troszkę podcięłam , powyrywałam i wszystko zostawiam na środku bo zrobiło się późno i domagali się obiadu . Miałam skończyć popołudniu ale tak rozbolała mnie głowa ze nie dałam rady . Może jutro się uda podobno tez ma być słonko . Kot dzielnie mi towarzyszy . Kiedy weszłam pod drzewo by wygrabić liście nagle czuje ze coś mnie po głowie puka . Podnoszę głowę a to kot który wszedł na drzewo i z gałęzi łapą mnie zaczepia . W tym roku przez to malowanie jakoś brakuje mi miesiąca . Tulipany sadze i sadze a mam wrażenie ze kosz nadal jest pełny . Już zaczyna mi brakować miejsca . A wiecie co jest w tym roku bardzo dziwnego mamy polowe listopada jest raczej zimno a moje ryby nadal są aktywne i domagają się jedzenia . Nigdy tak nie było . Często już w październiku na początku gdzieś się chowały i do wiosny nie miały ochotę na jedzonko . W tym roku jest jakoś dziwnie . Wszystko się jakoś zmienia . nic lecę może uda mi się zasnąć . Pa
Mariolan, fajne te Twoje obserwacje przyrody. Niby nic takiego, ale to daje do myślenia... Natura jest mądrzejsza od nas. Z pewnością warto się rozglądać dookoła siebie. Może te Twoje ryby czują, że nie czas na zimę, może w tym roku jej nie będzie...? Twój kot mnie rozbawił. Wyobraziłam sobie jak Cię niewinnie zaczepia Ciekawe co on sobie wtedy myślał...?
Masz szczęście, że kot rybek nie łowi Widziałam szaraka wyciągającego sporą rybę z oczka - sprytnie i szybko, i bez wędki, wystarczyły ostre pazurki i refleks dzikiej bestii.
Mariolan76 no to teraz wiem, dlaczego mój kot od początku listopada nie ma takiego apetytu jak przedtem Pokaz swojego kotecka, będzie nam milo :) Pozdrawiam :)
Witajcie wtorkowo Wczoraj późno poszłam spać. Trochę dlatego, że wiedziałam, iż rano nie muszę się szykować, bo praca zdalna. A trochę dlatego, że zaczęłam słuchać muzyki i po cichu sobie śpiewałam. Nawet nie wiem kiedy mi zleciał ten czas.
Czuję teraz taki komfort poranny, kiedy pracuję zdalnie. Otworzyłam okno w sypialni i ten chłodek rozchodzi się po całym mieszkaniu. Zrobiło się rześko i przyjemnie. Jeszcze przed chwilą pachniało kawą, ale szybko zniknęła. Ktoś się do mnie przysiadł, czy co? No nic, potem zrobię drugą. Póki co jeść się nie chce więc śniadanie musi poczekać, ale czas na herbatę. Dla Was też zrobić?
Chodzi mi po głowie żeby się zmobilizować i zrobić sobie jakieś kontrolne wyniki. Między innymi sprawdzić homocysteinę i witaminę D. Nigdy tych dwóch rzeczy nie robiłam a wiem, że to bardzo istotne. Lekarze nie kierują na takie badania, bo są dość drogie. Ciekawa jestem czy Wy je kiedyś robiliście, Ciekawa jestem czy ktoś miał prawidłowe parametry np. witaminy D...? Ostatnio Połówek poszedł to sprawdzić i miał 23 jednostki więc byłą w granicach normy ale bez szału a On się suplementuje. Ja natomiast nie biorę żadnych kropelek więc pewnie będę miała braki. Wczoraj koleżanka wbijała mi do głowy, że koniecznie trzeba brać tę witaminę. No niby wiem, ale najpierw chcę sprawdzić żeby wiedzieć ile jej mam, nim się zabiorę za suplementację. Tylko jakoś tak...no nie mogę się zmobilizować żeby pójść do tego laboratorium. No ale napisałam to Wam więc może teraz szybciej się "aktywuję"...?
Słońce wychodzi zza drzew i zaczyna ładnie oświetlać liście. Ech, co za kolory! Szkoda, że dzień jest taki krótki. Mimo to łapmy te chwile by nasycić oczy barwami i czerpać z tego energię. Dobrego dzionka!
Smakosiu masz racje, bardzo ważna jest wit.D w organizmie i wit.C. Bardzo rozsądnie podchodzisz do sprawy, ze najpierw chcesz sprawdzić poziom homocysteiny i wit.D, bo najpierw trzeba zobaczyć, co organizm ma, a czego nie ma i co należałoby mu dostarczyc
A ja dzisiaj mam dla Was cos z netu, a mianowicie przepis na pierniczki z dojrzewającego ciasta (to przy okazji), ale przede wszystkim przyprawy, które się do nich dodaje i jaki mają wpływ na zdrowie - Polecam :)
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie :)
Lecznicze właściwości składników mieszanki:
Cynamon – działa przeciwwirusowo, antybakteryjnie i przeciwgrzybiczo. Rozgrzewa, poprawia odporność i wspomaga odchudzanie. Gałka muszkatołowa– pobudza trawienie i zapobiega wrzodom żołądka. Spożywa się ją w małych ilościach, gdyż ma działanie pobudzające (psychoaktywne). Goździki – to jeden z najlepszych naturalnych środków przeciwbólowych. Żucie pomaga osłabić ból zęba, płukanie naparem pomoże na ból gardła. Imbir – wspomaga trawienie, zapobiega mdłościom i oczyszcza. Działa wysuszająco – pomaga pozbyć się nadmiaru flegmy. Kardamon – na dolegliwości trawienne i przeziębienie. Anyż – dobry na niestrawność, wzdęcia i gazy. Ziele angielskie – ma właściwości przeciwzapalne i przeciwbólowe.
PRZEPIS NA PIERNIKI
Potrzebujesz: – 1 kg mąki – 1 kg miodu miodu – 25 dag masła – pół szklanki mleka – 3 płaskie łyżeczki sody oczyszczonej – 3 jaja – sok i skórkę z połowy cytryny – szczypta soli – trzy torebki przyprawy do piernika lub po 10 g cynamonu, kardamonu, imbiru (jeśli użyjesz go do piernika może być świeży), ziele angielskie, gałkę muszkatołową, pieprzu czarnego, goździki wszystko mielimy i mamy własną przyprawę
Rozpuszczamy w garnku masło i miód (pilnuj, aby się nie przypalił. Odstawiamy do ostygnięcia. Następnie mieszamy z przyprawami. Do przestudzonego masła dodajemy mleko z rozpuszczoną sodą, skórkę i sok z cytryny jajka i dobrze roztrzepujemy, następnie wlewamy zawartość garnka do mąki i wyrabiamy ciasto. Miskę z ciastem należy przykryć czystą ścierką, zawinąć w reklamówkę lub folię i włożyć do lodówki na minimum 4 tygodnie. Wycięte wraz z dzieciakami pierniczki wypiekamy około tydzień przed spodziewanym zawieszeniem na choince w piekarniku nastawionym na temperaturę 180°C przez 15-20 minut. Następnie włóż je do pudełka z ćwiartką jabłka które pomoże „dojrzeć” pierniczkom, jednakże musisz pilnować, aby jabłko nie spleśniało!
Co prawda ciasto już leżakuje, ale z przyjemnością poczytałam o tych wszystkich właściwościach składników przyprawy piernikowej. Przepis baaaaardzo podobny do tego, z którego ja korzystam. Oj, będzie smacznie i kalorycznie
Witam. Dziś nie jestem w dobrej formie, jakiś ból mi łazi po głowie, żeby tylko nie chciała mnie nawiedzić migrena. Noc miałam jakąś taką, od 2.30 już nie spałam, ale rano usnęłam i nadrobiłam niedobory. Dziś muszę skończyć sprzątanie kuchni i będzie finał porządków jesiennych. Widzę, że wiele osób akurat porządkuje swe chaty, choć niektórzy piszą, że robią to na bieżąco. Jak się zastanowiłam to wyszło na to, że jedni sprzątają na bieżąco, a inni tylko raz czy dwa razy w roku. To nie tak. Ja też na bieżąco sprzątam i też dogłębnie miejsca, które tego wymagają czyli raz ta szuflada, raz inna, raz ta szafka raz inna - wg potrzeby. Ale dwa razy w roku idę jak ... huragan, ogarniam wszystko, każdy zakątek, każdy zakamarek i dopiero wtedy wiem, że posprzątane. Takie sprzątanie "na wyrywki" jakoś nie daje mi satysfakcji. Ale ja tak mam, może to taki "odchył", a może przywara "panny".
Słońca dziś brak, pochmurne niebo i od razu tak smutno.
Nie znacie proziaków? od razu widać, że całe towarzystwo to "zachód". Przeczytałam kiedyś, że to "proziaki podkarpackie"... ale ja je znam od dzieciństwa, a moje dzieciństwo to Lubelszczyzna. Nie wiem, czemu nie znacie, często są podawane przy różnych okazjach . O tu możecie poczytać troszkę : https://www.podkarpackie.travel/pl/blog/z-czym-jesc-podkarpackie-proziaki-
Idę do tej kuchni kończyć sprzątanie. Miłego dzionka. Ala
Jaki zachód"?? W połowie wschodniaczka, ale nie znam takich przysmaków. Nam Mama i Ciocie ciasto makaronowe, cienko rozwałkowane, piekły na kuchni - super było, a teraz też można piec takie na rozgrzanej, suchej patelni czyli bez tłuszczu. Czasami podobne placki smażę na sucho do zawijańców z różnym farszem /gdy zabraknie sklepowych, a sklepy zamknięte jak 11.11 parę lat temu/. Pozdrawiam :)
Jeśli zaś chodzi o sprzątanie, to ja podobnie robie, tylko raz w roku (kiedyś było 2 razy w roku, ale taka była potrzeba), ale wtedy musi być wszystko porządnie posprzątane, włącznie z odsuwaniem szaf i myciem. Natomiast takie lekkie rzeczy, to sprząta się na bieżąco :) Pozdrawiam :)
Witam , mialo być słońce i co było przez chwilkę kiedy jadłam śniadanie . Teraz jest jakoś ponuro i mam wrażenie ze zaraz będzie padać . Kupiłam z rana nowe grabie do grabienia liści bo stare wczoraj zwyczajnie mi się rozpadły . Byłam tez w lidlu i wiecie co była pani która robiła ogromne zakupy dostała za nie dwie te nowe książki ale ich nie chciała to ja się zgłosiłam chętna na jedna . Pewnie sama bym nie uzbierała tylu znaczków . Tak na szybko przejrzałam i jest w niej wiele fajnych porad i przepisów takich niby prostych ale zawsze ciekawych .
witamine D jadam od jakiś dwóch tygodni a witaminę C cały rok jak tylko zaczynam kichać z rana lub tak jak wczoraj po pracach w ogrodzie kiedy jest zimno a ja biegam spocona . To taka moja profilaktyka . Tylko mam witaminę taka naturalna . Teraz po tej witaminie D mam nieco więcej energii i nie chce mi się ciagle spać . Poziomu nigdy nie badałam ale może warto .
Lidl często miał fajne książki 'znaczkowe, niektóre znikały w parę dni i nawet nie widziałam ich /jak Kuchnia Polska/. Teraz rzadko tam zaglądamy, to nie uzbieram znaczków. Trudno, przez tą zarazę już całkiem zdziczeję i jak pustelnica zacznę żyć /włosy już mam prawie do pasa/.
Udanych porządków ogrodowych, z kicią do pomocy pójdą migiem, a na pewno weselej
Ja kupiłam vigantoletten max a witaminę C mam acerola firmy sanbios . Mam nadzieje ze nikt nie potraktuje tego jako reklamę . Pije tez cały rok herbatę z cytryna bo poprostu uwielbiam teraz czasami dodaje tez kilka plastrów imbiru . Odkryłam tez kiedyś ze na gaszenie pragnienia najlepszy jest taki miks . Biorę duża szklankę do niej łyżeczkę miodu , plaster cytrynę i szczyptę soli zalewam to woda mineralna i mieszam . Super gasi pragnienie i uzupełnia wszystkie minerały a dodatkowo naturalne i zdrowe .
Wiecie takie miłe zdarzenie jak to z rana z książka jakoś tak poprawia nastrój na cały dzień . Miło ze są jeszcze dobrzy ludzie . Taki mały gest który nic nie kosztuje a ile radości . Ja zawsze jeśli ktoś jest chętny oddaje znaczki w biedronce bo nie zbieram tych maskotek . Mój mały już za stary na to . Mówią ze dobro wraca i to chyba prawda .
Ponownie się dzis nacięłam i to co posprzątałam dzis na nowo jest nowa sterta do sprzątnięcia . Wróciłam bo byłam już tak spocona ze boje się ze będę chora . A dodatkowo muszę zająć się obiadem bo stado głodomorów zaraz się uaktywni .
Żeby nie było, że sama wymieniasz firmę i że to jakaś reklama, to ja też dopiszę Tak więc witamina D jaką kupiłam dla rodziców to krople z firmy Visanto (2000 IU) a w domu mam sproszkowaną acerolę również z firmy Sanbios. Nawiasem mówiąc jeszcze po nią nie sięgałam - jest na wszelki wypadek. Wspomniałaś o miodzie...no to idę zrobić z nim pyszną herbatę. Wiem, że miód wiele traci kiedy dodaję go do gorącego, ale czasami, dla przyjemności można, prawda? Mmmm. a do tego cytryna i trochę imbiru
A ja polecam filmy dr. Jerzego Jaśkowskiego, są naprawdę godne uwagi. Wklejam tu ostatni jego filmik i we wstępie właśnie wspomina o wit.D Kto chce może obejrzeć cały, a kto chce, tylko wstęp, albo wcale, wybór ma każdy :) Pozdrawiam :)
Ciesze się, że spodobał Ci się film z dr. Jerzym Jaśkowskim, naprawdę mądry człowiek i lekarz, który szanuje całego człowieka, a nie tylko jego żołądek czy serce ;) Pozdrawiam :)
Miód lub cytrynę /jej wit.C/ najlepiej dodawać do przestudzonej herbatki i po kłopocie - wszystkie wartościowe składniki zostaną. Gorącej herbaty czy kawy nie pijesz i tak czekasz aż będzie do przełknięcia. Tylko nawyki każą nam wrzucać plastry cytryn lub miód do wrzątku herbacianego.
A ja zapomniałam, że nazw nie wolno wpisywać, skleroza i tyle ;(( Poprawię się.
Witam. No pogoda poprawiła się, słońce świeci jak w środku lata. Fajnie, od razu lepiej i nawet fakt, że to jesień i listopad nie przeszkadza. Dziś się lenię, muszę jakoś uczcić fakt zakończenia porządków domowych. No, może jednak coś "zepchnę", choćby jakieś jedzonko na obiad... mam zamiar zrobić pizzę na patelni na cieście majonezowym, bo muszę jakoś majonez zużywać powoli /nie używam majonezu kupnego jako takiego, bo moje podroby go nie tolerują, ale do ciasta czy czasem do gotowania/panierowania używam/.
Wczoraj zakisiłam kapustę pekińską, tzw. kimchi wg Moniki Mrozowskiej, przepis dostałam od córki, ona już któryś raz robi i się zajada,,, zobaczymy co mi wyjdzie...efekt za 5 dni. Muszę też chyba upiec jakiś chleb... muszę poszukać jakiejś prostej recepturki.
Tak, wszystko, ale sprzątam już od 3.11, a nawet niektóre moje półki z ciuchami zaczęłam wcześniej, bo kiedy nadchodzi zmiana pory roku to ja też dokonuję przesunięć w szafach.
To się zdziwiłam i zazdroszczę /podobno to zdrowo/ - język wyparzy i człek potem grzecznie i uprzejmie mówi /nie klacha jak ja, po letniej kawie / Pozdrawiam :)
Smakosiu to ja też jestem ten typ. Tego nauczyła mnie moja babcia, że pije i je się gorące, bo zimne to już nie dobre, no i tak mi zostało. Kiedy latem wszyscy pija kawę mrożoną, ja pije ciepłą, karmelową albo herbatę z cytryną, ale musi być gorąca. No ale czego się nie robi dla zdrowia, jak chwilę postoi to nic się nie stanie
Zaczyna słonko wyglądać i robi się cudnie niebiesko na niebie i słonecznie na dworze, chyba będzie cudowny dzień A więc do roboty najpierw pranie, śniadanie, a potem sprzątanie
Rany dziewczyny dajcie troszkę tego słońca . U mnie pada od rana a ja miałam dzis dokończyć prace ogrodowe . Wczoraj już po ciemku razem z M zgarnęliśmy wszystkie gałęzie a dzis miałam dokończyć sadzenie tulipanów a tu klops . Drażni mnie tez ze jeszcze na dwóch drzewach zostało trochę liści . Może zabiorę się za porządki u domu ale u mnie to bez sensu bo podobno bałagan sam się robi . Ostatnio udowodniłam M ze to jednak on robi bałagan a nie sam się robi o małym nie wspomnę bo do jego pokoju już znowu ciężko wejść . Niczego nie można ruszyć bo wszystko jest właśnie w tej chwili potrzebne .
Smakosiu tą acerola w proszku M tez kupił ale jeszcze tez nie otwierałam . Ja łykam tylko tabletki a mały ma takie do ssania . Muszę chyba zwiększyć dawkę bo po tym szaleństwie w ogrodzie dzis jakoś tak zaczynam pociągać nosem .
Jak tu wierzyć prognozom pogody . Miało być pochmurnie ale bez deszczu a co jest . Nic chyba to prześpię i obudzę się na wiosnę .
Ja zaczęłam przed świtem i kawą oczy 'podpieram by nogi dreptały normalnie, ale ziewam jak lew lub krokodyl - chyba migdałki odsłaniam
Co tam, jakie plany i zachcianki? Gotujecie, pieczecie czy wszystko zamawiacie /dla ratowania biznesu lokalnego/?? Ja tylko dodatki ugotuję, mięsko wczorajsze - karczek razy 5, fajny jak zawsze. Przy ładnej pogodzie liście zarzucę pod krzaki, zastąpią śnieg w czasie mrozu bo ochronią korzenie chociaż trochę. Chwasty jeszcze u nas rosną, to je wytępię ostatecznie. Zaczęłam wczoraj od mleczu i to kwitnącego
Witam. Smosiu, pamiętam bardzo dobrze, ze szczegółami, ale to może też oznaczać, że skleroza już bardzo zaawansowana, wszak wtedy pamięta się doskonale co było ...dziesiąt lat temu, gorzej z tym, co było wczoraj czy nawet godzinę temu. Jak ja Ci Smosiu zazdroszczę tego ogrodu przy domu... jak zazdroszczę... U mnie pogoda piękna, ale zamknęłam już sezon działkowy i nie chce mi się tam jechać, nie lubię tam bywać jesienią, choć mam niedaleko, tuż za miastem, może do 10 km od mojego domu. Planów jako takich nie mam na dziś. Powinnam upiec chleb, bo wczoraj jakoś mi dzień się skończył za szybko, ale chyba też dziś przełożę na jutro lub sobotę może. Dziś kombinuję jakieś kotlety z ryżu lub kaszy gryczanej...myślę właśnie co do nich dodać. Muszę też coś wykombinować ze śledzi. Kupiła mi dziś córka śledzie wiejskie, uwielbiam je, ale muszę je też jakoś urozmaicić. Lubicie śledzie? ja bardzo i kiedy zaczyna się jesień to zaczynają u mnie gościć i tak, aż do wiosny. Kupuję zawsze wiejskie i z nich robię potem różności. Teraz też zrobię, muszę tylko wyszukać coś ciekawego i nowego, co nie jest łatwe, bo w swoich zbiorach mam już ich wiele, żeby nie powiedzieć mnóstwo.
Pozdrawiam, trzymajcie się zdrowo. Posyłam trochę słońca tym, którzy cierpią na jego brak. Ala
No tak, mój dziadek zawsze mówił - człowiek uczy się całe życie, a i tak głupi umiera.
To prawda, zawsze można się czegoś dowiedzieć. Ja np. dowiedziałam się o proziakach podkarpackich albo pierogach po lubelsku z kaszą gryczaną i serem białym, a całe młode życie spędziłam tam i w ogóle pierogów z takich farszem nie widziałam i nie jadłam.
Śledzie lubię bardzo, prawie tak samo jak słodycze Jak masz duużo, to polecam te rewelka" albo megankowe" z cebulką - pycha.
Kasza gryczana w kotletach? Tego nie jadłam, ale kiedyś spróbuję, dla zdrowotności.
Masz fajnie, pamięć historyczna działa a ta bieżąca" zamazana /wygodnie tak nie pamiętać wczorajszych kłopotów lub kłótni/. U mnie wszystko jak na loterii - gdzie kulka wpadnie tam drąży temat i wyyyciąąąga taaakie historie, aż strach się bać /wszystko wyolbrzymione i pokręcone jak loki pudelka/.
A słonko miałam własne, ale już sobie poszło dalej:( Przy tym słonku wiatr straszny szalał - rozwalił moje kobierce liściowe pod krzakami. Mam dość, nie będę już ich układać na nowo. Czas na kawusię i coś słodkiego
Smosiu nie wypleniaj mniszka lekarskiego (potocznie nazywanego mleczem), bo z niego można zrobić na wiosnę pyszne syropki na przeziębienie czy grypę, mają sile i moc i można naprawdę robić zapasy na zimę właśnie z mniszka lekarskiego czy z kwiatów czarnego bzu - dzialaja cuda! Robie je co roku ile się da i zawsze jak ktoś potrzebuje, to zakładam ''koguta'' na głowę i lecę ze syropkami do potrzebujących :) No chyba ze to typowy mlecz, to co innego. Mniszek lekarski jest zawsze pojedynczy, ma jedną łodyżkę i kwiat żółty i solidny, natomiast mlecz kwitnie później i ma kilka odnóg od łodyżki i mniejszych, ale podobnych żółtych kwiatkow - jest trujący.
Super, to wiem co mi na resztkach trawnika wyrasta - mniszek i jego krewni, trujący też rośnie, ale malutko /za mało na kropelki trucicielki ;D/. Sama nie umiem przerabiać ziół, ale moja Sąsiadka podrzuca mi syropek z mniszka na kaszel i gardło - działa i dobrze smakuje. Ja podrzucam owoce pigwy i takie tam sadzonki pomidorów lub samosiejki jodły, sosny czy innych iglaków. I wszyscy zadowoleni.
Poza tym zioła zebrane u nas mogą być zabrudzone spalinami /auta i kominy węglowe/ albo poznaczone przez kociarnię lub psy. Nie ja wybierałam teren pod budowę, sama szukałabym miejsca bliżej lasu albo w szczerym polu /kiedyś tak mieszkałam i za takim odludziem bardzo tęsknię/.
Dziękuję, lubię poznawać nowe roślinki, to bardzo ciekawe - szkoda że nie zostałam botanikiem :)
Fotka: oczar, zwykle kwitnie pod koniec zimy /wczoraj już widziałam żółte pączki, więc chyba zima w tym roku wypadła z rozkładu??/.
No tak ja pamietam święta ze śniegiem a dodatkowo przypomniało mi się coś . Kiedyś wygrałam wycieczkę i razem z M pojechaliśmy na sylwestra do Rzymu . Pogoda była cudna . Słońce i temperatura kilkanaście na plusie . Gdyby nie fakt ze był to przełom grudnia i stycznia to pomyślałbym ze jest kwiecień . Często chodziliśmy w samych swetrach bez kurtki . Kiedy wracaliśmy autokarem zatrzymaliśmy się na pierwszy prostuj w Polsce wychodzimy a tu śnieg po pas a temperatura chyba -15 C . Jeden pan wyszedł rozejrzał się chwile patrzy i mówi no nareszcie to ja rozumiem to jest zima śnieg , mróz a nie fiołki na klombach . Tak mi się przypomniało . Tak kiedyś było a teraz Warszawa - Rzym jeden pies niczym się nie różni .
Ale szczęściara, wycieczkę wygrałaś i to do Rzymu, na bal - suuuper. W taką zaspę śnieżną chociaż do kolan wskoczyłabym, potem bałwana ulepiła i skakała z radości. Może gdzieś w górach będzie troszkę białego puchu, ale komu chce się tam jechać. Nie lubię sportów zimowych tylko widoczki śniegowo-bajkowe i odgłos skrzypiącego pod butami świeżego śniegu. Oj, rozmarzyłam się. Teraz śnieg zastąpiły fiołki /u nas 'jesienne kwitną od paru lat/. Obrazki świąteczne ze śniegiem tylko we wspomnieniach i na zdjęciach. To chyba moja wina, bo strasznie nie lubię zimy w mieście i na wsi- odśnieżania i śliskich chodników. No i narobiłam, jak to czarnowica - wypędziłam zimę miotłą i mam co chciałam. Ktoś to umie cofnąć, bo chyba przesadziłam
Ja Ci nie pomogę w tym "cofaniu czarów", bo byłabym mało przekonywująca - też nie przepadam za zimą. W moim rejonie kojarzy mi się jedynie z mokrą i śliską breją pod butami. Na dodatek jestem zmarzluchem i nie lubię niskich temperatur. Jak już ma być śnieg, to tylko taki prawdziwy puch, który odbija promienie słońca i wtedy można wytrzymać mrozik z uśmiechem na ustach.
I zabrali internet ;(( a chciałam dopisać że mam już bratnią/siostrzaną duszyczkę i powitać serdecznie w Klubie Ciepluchów /czy zmarzluchów/. Pogodnego i cieplejszego popołudnia nam życzę
Witajcie czwartkowo Ech,...wczoraj mniej zachorowań, dziś duuużo więcej. Liczba zgonów rośnie Dzionek szary. Rano tradycyjnie musiałam zapalić światło, bo ledwo widziałam klawiaturę. Mocno się zachmurzyło. Liście nadal lecą więc na razie nie idę grabić. Poczekam aż spadnie reszta. Byłam wcześnie rano po tzw. weekendowe zakupy a w zasadzie to zazwyczaj starcza mi na cały tydzień. Najważniejsze, że kupiłam w Lidlu płaty karpia. Jest bardzo smaczny więc zapakowałam do zamrażarki i już mam z głowy jeden zakup świąteczny A teraz czas na dobrą herbatę czyli z sokiem z czarnej porzeczki i z plasterkami pigwy. Pyszności! Dodam jeszcze trochę imbiru. Macie ochotę?
Smakosiu, możesz cyknąć zdjątko tych płatów karpia? zlecę córce zakup. Czy one są w ciągłej sprzedaży? czy tylko czasem i trzeba polować?
Co do wirusa... nie wiem jak Wy, ja nie wierzę w te wyniki... Ostatnio zmarły u nas dwie osoby mi znane, śledziłam informacje sanepidu o osobach zmarłych i w ogóle tych osób nie było. Podają zawsze kobieta czy mężczyzna i wiek ...śledziłam kilka dni... Słyszałam też wypowiedź jakiegoś doktora w tv i mówił, że system sanepidu nie jest przystosowany do tego, by uwzględniać też wyniki testów tych szybkich, które często są stosowane teraz od jakiegoś czasu. Stąd zarówno ich ilość jak też i wyniki pozytywne nie są widoczne. I to wydaje mi się wielce prawdopodobne.
A, była tu gdzieś dyskusja, że nie ma kwarantanny dla wszystkich - informował minister zdrowia kiedyś, że każdy ma się sam pilnować, sanepid nie będzie dzwonił.
Te płaty karpia pojawiają się co jakiś czas. Aktualnie są w nowej gazetce. Zdjęcie marnej jakości, bo wyjęłam opakowanie z zamrażarki i już się mocno oszroniło.
Z tym dzwonieniem jest faktycznie jakaś lipa. Znam osobę, która miała prywatnie zrobiony test, bo szef zlecił całej firmie. Wynik był pozytywny. Dostał sms-a i na tym koniec. Cała rodzina została w domu dla bezpieczeństwa innych osób ale nigdzie nie byli odnotowani i nikt im nie kazał zostawać w mieszkaniu. Myślę, że wiele pozytywnych testów nie jest odnotowywanych przez co wyniki są niemiarodajne.
Piątek, piąteczek, piąteluniek W tym tygodniu zdalny czyli domowy więc bardziej komfortowy, ale jak zwykle doceniam ten wyjątkowy dzień zwiastujący odpoczynek
Co się wczoraj działo za oknem! O matulu! Liście ganiały się jak szalone z prawej na lewą stronę, z dołu do góry i odwrotnie. Efekt tego jest taki, że mam je teraz częściowo zgromadzone na jednej stronie. No normalnie połowa roboty zrobiona przez naturę To mi się podoba No i tak sobie pomyślałam, że w związku z tym będę musiała dziś, po pracy zgarnąć to wszystko do worka. Mam tylko nadzieję, że wiatr nie zrobi mi w międzyczasie psikusa i nie rozwali tego wszystkiego po całym trawniku U Was też temperatura spadła? U mnie są tylko 2 stopnie a w nocy ponoć było -1. Od dwóch dni śpię jakoś niespokojnie. Ciągle mam męczące sny i to chyba nad ranem, przed przebudzeniem, bo całkiem dobrze je pamiętam. Coś czuję, że to dlatego, że stresuję się pracą. Jak mnie grudzień będzie łatwiej.
A jak Wy się miewacie, jak nastroje? Co tam dzisiaj planujecie? Dobrego dzionka
Hejka :) Słonko wstaje, ja wyjątkowo dobrze spałam, w domku ciepło więc jest nieźle. U nas liście wiatr wymiótł i zostawił byle gdzie - niby chciał pozamiatać a wyszło jak zwykle więcej bałaganu niż pożytku. Będzie co zbierać. Mam nastrój dobry jak na te smutne czasy. Piszą, że stres i strach obniżają odporność, walczę więc jak mogę by nie załapać doła. Nie dajmy się, bo musimy wytrwać, doczekać weselszych dni. Ja muszę obejrzeć nowego Bonda /"Nie czas umierać"/ i doprowadzić do końca moje poprawki w ogródku. Remonty domowe zostawię następcom, bo tego strasznie nie lubię
A dzisiaj pełna improwizacja kuchenna - parę pomysłów w kilku wariantach, co wyjdzie nie wiem, byle było zjadliwe i starczyło na 2 dni /jutro będzie wolny dzień od garowania', co uwielbiam/. Co do snów - po przebudzeniu spojrzyj w okno i skup się na nim, to przykre sny wylecą z głowy a zostanie ładny widok zza okna. - sprawność to podstawa, więc ćwiczę: "Prawy do lewego,lewy do prawego jak śpiewają ;D I do przodu, by kolejny dzionek zaliczyć na duużym +sie
... do prasowania czy inna figura' od Lewandowskiej?
Wieczorem już nie mam sił na ćwiczenia więc tylko zalegam 'na ślimaczka i podglądam tivi albo słucham muzyki. W ciągu dnia większość moich mięśni dostaje taki wycisk, że wszystkie deski wymiękają
U mnie to tylko ja czasami "wymiękam" O desce do prasowania proszę mi nawet nie wspominac, bo omijam ją szerokim łukiem. A wieczorem włączam sobie o 19.00 Fakty i dostaję takiego "nerwa", że tylko ćwiczeniem jestem w stanie "odreagować
No i jest piąteczek, piątunio hihih ;) Hmmm... jestem tak daleko, a jakbym widziała podobną pogodę u mnie za oknem, wiatr, drzewa gole, a najlepsze jest to, ze u nas tez temp. spadła i dzisiaj rano było +2 C. Najbardziej zaskoczyło mnie to, jak napisałaś o tych niespokojnych snach nad ranem, no mam to samo! Dziwny jest ten swiat
Skoro tak, to musi być Czesław Niemen - Pozdrawiam :)
ej, na pewno nie świdośliwka... mam na działce... owoce mniejsze i ciemniejsze /prawie bordo u mnie/... nie wiem... ale gdy powiększyłam zdjęcie ... liście podobne... to może być ta świdośliwka...
Ja to się zupełnie nie znam, ale może to faktycznie, któraś z tych nazw, co wspomniałyście. Właściciel drzewka wyjechał ale jak się kiedyś dowiem, to Wam napiszę
jeśli aktualne, to z pewnością nie jest to świdośliwka, może zatem rajska... ale gdzie Ewa i Adam? chyba że wąż ... e, nie, takie żarty w sobotę nie są na miejscu...
Witajcie sobotnio Zimno, oj zimno Br! Ale w domu ciepełko i gorąca herbata czeka więc baaaardzo przyjemnie Udało mi się wczoraj zgrabić liście. Uf! Ależ tego było. No ale jak patrzę na dąb, który mnie obdarowuje "złotem", to widzę, że jeszcze raz przyjdzie mi się wysilić Jak się miewacie? Wszyscy zdrowi? Udanego, weekendowego odpoczynku
Witam. U mnie też zimno, -1 rano było, w domu też jakoś ...br.... Kawa wypita, reszta zrealizowana, teraz trzeba pomyśleć co dalej. Wczoraj byłam piekarką, upiekłam chleb na maślance, kapuśniaki i ciasteczka z jabłkami Marioli. Częstujcie się proszę.
hahaha... pokażę im to, co napisałaś Smakosiu i dziękuję. Jestem łasa na takie komplementy, e tam, na każde jestem łasa. A tak poważnie, chlebek taki pięknie rumiany na fotce, w realu aż taki nie jest, bo bardziej przypieczony jakoś. A piec lubię, taki odchył... latem ogród, jesienią i zimą wypieki, tylko waga coś szaleje potem. Pozdrawiam. Miłej soboty.
Dobry sobotni wieczorek Odpoczywam, już zakupy i drobne sprawy odfajkowane;) Można pogadać, obdzwonić rodzinkę i znajomków - wszyscy zdrowi, czyli bez objawów. Na szczęście pogoda sprzyja, chociaż chłodno jest, ale bez wilgoci - szron co nocą dachy i trawę polukrował słonko szybciorem osuszyło.
Tyle smacznych wypieków, że aż mnie korci by też coś wyczarować. Ale z Was pracusie kuchenne i ogrodowe, a ja tylko ledwo, ledwo gary ogarniam. Liście omijam, czekam aż wszystkie spadną i wtedy je zagospodaruję /ocieplacze dla krzaczków usypię/. Zaczęłam już dokarmiać ptaki, ale chyba nie są zbyt głodne bo niewiele wydziobały od wczoraj. Dzisiaj na skwerku widziałam też takie drzewko z małymi jabłuszkami - rajskie czy nie, ale ładne i podobno smaczne. Dobrego spanka i rajskiego poranka, pa :)
A to dlatego, że sprzątałam z mężem. Można powiedzieć, ze polowa prawie zrobiona i czas na połowinki Czas na relaks i takie tam drobne przyjemnosci :) Tak sobie pomyślałam, że jest czas na ''pierniczenie'', to fajnie by było zrobić taki wątek na sprzątanie i sobie kibicować, zachęcać do sprzątania, nieważne czy w domu, czy w ogrodzie, ważne, żeby się pochwalić, dzisiaj zrobiłam to albo tamto i część osób być może to zmobilizowało do pracy, a część by omijała ten watek szerokim łukiem. Ale mogłoby być fajnie - co myślicie na ten temat?
Jestem za i wcale nie przeciw Może wreszcie przestałabym migać się od pracy w domu i zagrodzie". Teraz mam wymówkę - muszę dbać o naszą odporność, dobrze odżywiać się i wysypiać. Porządki nie zając, nie uciekną
Na dworze wilgotno, bez słońca, bez wiatru, ale ciepło i ptaszki śpiewają, a w ogrodzie maliny kwitną i dojrzewają, pomidorki się czerwienia, jeszcze trochę to zacznę szukać truskawek
Czwartek i piątek miałam bardzo pracowite dni, ponieważ zaprawiałam buraczki i to z podwójnej porcji, bo to u nas bardzo szybko schodzi, sobota sprzątanie a dzisiaj na wpół leniuchowanie
Warto zaprawiać i warto sprzątać, a to m.in. dlatego, ze zawsze ma się cos swojego do zjedzenia, a sprzątając, można cieszyć się porządkiem i innym powietrzem, oraz na nowo odkryć jakieś skarby. Tym skarbem okazała się płyta z 30-ma audiobookami min. Baśnie Andersena i braci Grimm, Don Kichot, Robinson Crusoe, Wigilia Bożego Narodzenia Dickensa, Dziadek do orzechów, Pan Tadeusz, Świętoszek Moliera, Sklepy cynamonowe Schulza, Janko Muzykant, Latarnik, W pustyni i w puszczy, Wyspa skarbów, Pierścień i róża, Przygody Tomka Sawyera, Moralność pani Dulskiej, Przedwiośnie, Wierna rzeka... Zaczęłam słuchanie od baśni Andersena ''Calineczka'' a potem ''Dziewczynka z zapałkami'' i od razu pojawił się klimat świąteczny przed oczami i dzieciństwo, kiedy pierwszy raz słuchałam tej bajki i płakałam, ze nikt nie chciał kupić chociaż jednego pudelka zapałek, albo wpuścić dziewczynkę do domu na chwile, żeby się ogrzała i cos zjadła.... Niesamowite, jak szybko wracają wspomnienia i emocje z tym związane. Może dlatego stronie od audiobooków, no ale ten to co innego, ten to przecież wykopalisko
Witam , zostawiam szalotkę i znikam może jutro wpadnę na dłużej . Jestem za wątkiem za sprzątaniem może by mnie to zmobilizowało do dalszej części . Narazie posprzątałam łazienkę i okazało się ze znalazłam w szafce zapasy szczoteczek do zębów wiec mam zapas na długi czas . Sama nie wiem jak ja to zrobiłam chyba kupowałam ja zobaczyłam promocje i o nich zapomniałam . Ogród tez udało się ogarnąć przed przymrozkiem wiec jestem zadowolona . Zima może przyjść jestem gotowa . Pa
O nowe wykopalisko - szczoteczki do zębów :) Widzicie, ile można skarbów odnaleźć, gdy miotła i ścierka idą w ruch ;) Szarlotka wygląda cudo, wiec się rzucam na nią....to znaczy częstuję sie i dziękuję oraz pozdrawiam :)
Piękne wykopaliska - pamiętam do dziś niektóre ilustracje. Naj dla mnie to ta o groszku, który wykiełkował, potem zakwitł pod oknem biednej, chorej dziewczynki - jej radość wzruszała do łez. Najbardziej pouczająca - o nagim królu . Kto je czyta, kto rozumie i wyciąga wnioski?
U nas akcja zmywarka, plany i konieczne poprawki bo przy panelu ukrytym płyta zewnętrzna musi być większa od tej, którą mamy. Nic to, jak zwykle coś wykombinujemy /pierwsze iskry już poooszły ;DD/.
Wesołej niedzielki :)
Fotka pt. 'Komu kawusię, komu?
Dopisano 2020-11-23 8:34:34:
Na golasa cysorz chodził /w 'Nowych szatach dla cesarza/, nie król już i mnie skleroza mnie dopadła;( A groszków było aż 5, ja zapamiętałam 1n wątek - też niedobrze ;(
Niestety 'Wierną rzekę pamiętam aż zbyt dobrze...
Pozdrawiam sklerotycznie Wszystkich /tych "zapomnianych też ;D/
Jakie wspaniałe tytuły! Ja wychowałam się na Baśniach Andersena więc jestem przesiąknięta tymi wzruszeniami z kartek książki i ich pięknymi przesłaniami...
Niby "liściopadowa" ta nasza Kawiarenka a już tak jakoś, jakby świątecznie się zrobiło czy mi się tylko wydaje...? Jakby tego było mało, to wczoraj oglądnęłam dwa filmy z motywem świąt i niesamowicie mnie to nastroiło. Na dodatek wieczorem Połówek przesłał mi zdjęcie witryny sklepowej, która mijał. Zaraz Wam ją pokażę. No nikt mi nie powie, że to jest przypadek! Toż to istna magia, bo święta to czarowny czas Te lampki i świece i kolory i zapachy... Ech!
Masz rację - ja też odpuszczam zakupy, ale przy takich wystawach zawsze chętnie się zatrzymuję. Czuję się wtedy jak dziecko, które chłonie całą sobą atmosferę wnętrza. Może to jakaś tęsknota za bajkowym "światem"...? Ten nastrój i to boczne, ciepłe oświetlenie, ech!
Cześć :) No właśnie też widzę, że świątecznie już w tej kawiarence jakby już na pasterkę mieli 'dzwonić Chyba nie ma sensu otwieranie kawiarenki grudniowej, skoro 'liściopadowa już nam pachnie piernikami i czystością odświętną. Lada tydzień już śliczne kartki z życzeniami będziemy posyłać. Taki obrazek mam, na razie bez życzeń, ale ... już niebawem coś dopiszę:
Noooo piękny, bajkowy obrazek. Takie kartki są najładniejsze. Jeszcze te z malowanymi domkami, które świecą w oknach ciepłym światłem i z latarniami otulonymi śniegowymi czapkami A nowy wątek musi być - nie wolno tego robić naszemu grudniowi
Tak magiczny miesiąc zasługuje na wyjątkowe otwarcie - są chętni i odważni?? Zegar tyka, aż do ostatniego 'listka na zegarze 'liściopadowym - zapraszam serdecznie Wszystkich chętnych /berło Królowej lub Króla XII czeka/. Nie żebym unikała tematu /chociaż trema jest spora/, ale może ktoś zatęsknił i chciałby nam udekorować świąteczną kawiarenkę swoimi pięknymi strofkami lub fotkami?? Idą Święta a z nimi, wiadomo, radość i pokój, przebaczenie i zgoda, więc wracajcie jak macie ochotę lub tęsknicie za ciepełkiem i serdeczną atmosferą
Dobrze pamiętasz. Po kolei, czyli ja... Ciągle mam nadzieję i zostawiam drzwi uchylone dla niespodziewanych gości - gospodarzy /jak dodatkowe nakrycie na stole wigilijnym/.
A ja czuję (patrząc na te wklejone, bajkowe kartki), że pięknie nas wprowadzisz w tę grudniową Kawiarenkę. Masz naturalny dar do nastrojowego pisania. Będzie fajnie
No właśnie, właśnie - oczekiwania pod samo niebo, a ja taka maleńka i do tego zestrachana /by nie wypaść zbyt blado na tle poprzedniczek /. Się boję, ale co tam, najwyżej 'zabijecie mnie śmiechem
Smosia czego Ty się boisz? Szkoda nerwów i zdrowia, ja tylko wkleiłam cudzy wiersz i cudzą fotkę i powstał wątek jesienny Możliwości jest tysiąc a zdrowie tylko jedno, a poza tym my się nie wyśmiewamy z kogoś w kawiarence, bo to jak rodzina, tylko uśmiechamy do każdego, kto z nami jest, lub będzie
Dobrze powiedziane Prawda jest taka, że otwieranie Kawiarenki w moim odczuciu, to tak naprawdę jedynie moment, w którym kolejno zaznaczamy swój udział w jej tworzeniu. Nawet nie chodzi o to żeby koniecznie pisać jakieś "mądrości", czasem wystarczy jedna fotka czy wklejony cytat. Najważniejsze jest to, co następuje potem czyli nasz udział, nasze szczere wpisy, refleksje i niewymuszone bycie częścią tego "miejsca". Nikt (mam nadzieję) nie ocenia nikogo z perspektywy umiejętności "składania słów", ale z tego, jak czujemy daną osobę, jakim jest człowiekiem. Tak więc nie przejmujmy się otwieraniem wątku, bądźmy jego częścią i twórzmy radośnie nasze, wspólne miejsce do pogaduszek
Fajnie, dzięki , tylko ja tutaj jestem 'debiutantką - wątków jeszcze nie otwierałam. Niby wiem, że Kawiarenka to miejsce przyjazne, serdeczne, ale zawsze troszkę peszy świadomość, że czytają nas setki osób i jesteśmy na ciągłym podglądzie. Macie rację, najtrudniej zacząć a co dalej?? zobaczymy, co do głowy i serca wpadnie to opiszemy lub fotkami obcykamy.
Witam poniedziałkowo Dziś jestem przy biurku w pracy. Czuję się lekko podenerwowana ale chciałam już przyjść, bo pewnych rzeczy nie da się robić w domu i stres się potęgował. jakoś powoli ogarniam wszystko. Ech, kolejna, znajoma osoba jest na kwarantannie. Na szczęście kontaktowałyśmy się jedynie telefonicznie.
No nic, robię herbatę i wracam do papierów na biurku. Dobrego startu w nowy tydzień
Oby szczęście nas nie omijało - trzymajmy się zdrowo. Nie chcę krakać, ale zachorujemy /z objawami lub bez/ prawie wszyscy. Kto wie, może nawet już jesteśmy po? Nawet nie chcę myśleć o kwarantannie, ale jak mus, to mus - w tej sprawie jest to zrozumiałe i zawsze wykonam polecenie /jak rozkaz od najwyższego/. Ja nie jestem zbyt narażona, ale mój eM już troszkę jest i to mnie martwi - 1no gospodarstwo, to i koty będą miały szlaban na spacery. Ale nie martwmy się na zapas, myśleć pozytywnie /czyli "Alleluja i do przodu, jak mawiał klasyk/ i dbać o siebie - to podstawa.
Witam. Smosia, jak tak Cię czytam, zachwycając się lekkością i trafnością Twoich wypowiedzi, to ... to może powinnaś otwierać wszystkie wątki? a co, jak zrobisz pierwszy krok /najtrudniejszy pierwszy krok....lalala.../, to potem już z górki. A swoimi wpisami wprowadzasz taką ekstra atmosferę, tyle radości pompujesz do kawiarenki.
Jakoś ciągle nas tu mało, zapewne niektórzy uważają, że tylko 4-5 osób może być z uwagi na "koronkę". Nie wiedzą, że pomieszczeń i zakamarków u nas bez liku? A nasz "rodzynek" to tak całkiem nas porzucił? na zawsze?
U mnie zimniutko, ale nie pada, choć chmury dookoła wiszą. Nie mam weny twórczej dziś,nie chce mi się nic robić. Muszę chyba odpocząć po wczorajszym dniu odpoczynku.
Znacie taką kiszonkę o nazwie "kimchi"? z kapusty pekińskiej? Zrobiłam wg przepisu Moniki Mrozowskiej. Ostre strasznie, może jak dłużej postoi to złagodnieje.
Staram się jak mogę - kazano mi strapionych pocieszać, to wklepuję i wklejam co mogę by odpędzić smutki. A siooo niech idą precz, dość problemasów dokoła, tutaj ma być przytulnie i ciepło. Mam Wasze wsparcie, to bardzo pomaga - nawet wśród nocnej ciszy' biegnę, po ciemku by wklepać parę słów. Kimchi jest mi obce zupełnie - nie jadłam, nie kisiłam bo za pekinką nie przepadam /przejadła się kiedyś i jej nie kupuję/, nawet chyba nie widziałam nigdy wcześniej /czego to ludziska nie ukiszą /. Dla mnie pekińska jest przerośniętą sałatą i tak ją kiedyś, tylko na surowo, jedliśmy.
A wątki zaczynamy wg planu, od stycznia nowa kolejka. Kto chce szampańsko zacząć 2021 rok? Ja nie piszę się na dyżurną kawiarnianą, bo to mnie przerasta i uważam, że fajnie jest gdy każdy coś od siebie dodaje. A gdyby nas było 10 a nawet 12 to dopiero Kawiarenka lśniłaby jak choinka - piękna i wesoła.
Ech rozmarzyłam się, jak dziecko ;D A to choinka moich marzeń /pewnie nie tylko moich / - śliczna i pyszna:
To ja proponuję żeby Mariolan76 rozpoczęła kawiarenkowy, styczniowy wątek. Wtedy już chyba wszyscy byśmy mieli swój udział w tworzeniu Kawiarenki A może o kimś zapomniałam? No a potem, jak nie będzie nowych chętnych, to chyba zatoczymy koło,co? Kolejność już mamy więc powinno być łatwo
Ależ ludzie potrafią robić cudeńka! Pikne to! U mnie wszystko musi być "raz-ciach" a tu trzeba cierpliwości i czasu. Podziwiam i oglądam z przyjemnością.
Czytałam kiedyś, że to całe "kimchi", to wielka "pigułka zdrowia", ale nigdy nie jadłam. Zraziłam się kiedyś do kiszenia kapusty. Smaczna była już po dwóch dniach a potem wszystko mi się zepsuło i pozostał tylko...hm...powiem to głośno SMRÓD JAK JASNY GWIZDEK
Pustawo tutaj, śpicie czy tylko pracujecie - u nas troszkę jednego i ciut drugiego. Jak to w stadzie, pobudka przed świtem a potem albo kierat domowy, albo dosypianie, jak dzisiaj. Fajnie słonko świeci, wieje leciutki wiaterek i można śmiało planować porządki liściowo-trawnikowe. I tak chyba zrobię. Coś na ząb zostało od wczoraj /wołowe marynowane i szynka surowa + pęczak i puszka fasoli czerwonej z zalewą, doobre wyjątkowo/ więc mam wolne od garowania'. Miłego dnia
Witam. Ani nie śpimy, ani nie pracujemy! jak to się mówi po "młodzieżowemu"? obijamy gruchy? Powinnam rozmrozić i umyć lodówkę, taki miałam plan, ale... znowu będzie poślizg w realizacji... Pogoda ładna, słońce pięknie świeci, ale to jednak jesień...
Zdradzę Wam, co odkryłam. Miałam piękną roślinę doniczkową, ja ją nazywałam paprotka, ale prawidłowa nazwa to asparagus pierzasty. Rósł pięknie i nagle coś mu się nie spodobało, zaczął żółknąć, tracić gałązki, aż po kolejnych cięciach nie zastało prawie nic. Miałam już go wyrzucić, ale niespodziewanie wpadł mi w oko artykuł o cudownych właściwościach herbaty, a właściwie fusów po niej, czyli zużytych torebek po zaparzeniu. No i w ramach eksperymentu zaczęłam zużyte torebki czarnej herbaty po jej zaparzeniu rozrywać i podsypywać tym moją roślinkę. I nagle ożyła, zaczęła wypuszczać nowe pędy, a teraz już piękna jest jak dawniej. Kiedy podlewam to raz w tygodniu sypnę jej tych fusów z torebki i jest ok. Teraz zrobiłam eksperyment i tak na próbę dokarmiłam też inne doniczkowe, ale w małej ilości, bo nie wiem, czy lubię też "herbatkę". A, nawóz herbaciany zastosowałam też do prawdziwej paprotki, która wyglądała mizernie i również pięknie rośnie. Zastosujcie, naprawdę działa. Herbata ma być czarna i bez cukru.
No to tyle teleporad na dziś. Pozdrawiam, trzymajcie się zdrowo. Ala
Alman to dobrze, ze tylko nawozu ta paprotka potrzebowała, bo paproć jest najzdrowszą rośliną w sypialni i jeśli ktoś choruje, ona to wyciąga, ale jak jest zbyt wielka choroba lub zbyt długotrwała, to może zacząć obumierać, bo nie zadaza z oczyszczaniem powietrza.
Ja swoją paprotkę dokarmiałam wodą z cukrem. Pięknie rosła. Teraz jak wymieniam wodę w akwarium, to nie wylewam a nawożę roślinki. Faktycznie są efekty. Po miesiącu zalegania chorobowego wróciłam do pracy. Na wieść, że dzisiaj będę obecna nie odklejałam ucha od telefonu. Jutro praca zdalna, mam nadzieje, że będzie spokojnie bo mam korespondencje do nadrobienia. Ale generalnie męczy mnie to już, i nie tylko mnie.
Bea, trzymaj się i powodzenia na starcie. Najgorszy jest zawsze ten pierwszy dzień po długiej nieobecności w pracy. Życzę żeby poszło łagodnie i bez zbędnych stresów. Potem już będzie łatwiej. Trzymam kciuki. Daj znać jak poszło i jak się czujesz.
Oj, ciężko jest i coraz bardziej to męczy nas psychicznie. Jest nadzieja, gdy szczepionki już trafią do grup największego ryzyka, potem do wszystkich chętnych. Musimy być cierpliwi i ostrożni. Praca zawsze jest stresem, nawet po przerwie niedzielnej trudno wyjść z domu. Nic to, byle do piątku Powodzenia :)
Suuuper - od wczoraj torebki herbatkowe odkładam /kiedyś szły na kompost/. Mam 'palmę madagaskarską czy przerośniętą 'gwiazdę stepową /wygląda jak kaktus a jest sukulentem/ i jej podsypuję stopniowo fusy. Tłumacz automat opisał: roślina łącząca cechy dłoni ;DD i kaktusa /palmy chyba i kaktusa, ale palm" to ang. dłoń, więc wyszedł knot anglo-polski, jak wszechobecne dokładnie" zamiast 'właśnie lub otóż to'/.
Witam środowo Wczorajszy dzionek był dość pracowity więc nie miałam czasu na Kawiarenkę, ale dziś już powinno być spokojniej. Poranek zimny czyli -1 stopień. A teraz wyszło słońce. Taką aurę to ja lubię Po pracy śmigam do rodziców, bo dawno się nie widzieliśmy. Już się stęskniłam. W tym tygodniu praktycznie nic nie gotuję. Aż się sama zdziwiłam. Zauważyłam, że jakoś tak kombinuję. Podgrzewam coś, co zostało albo wygrzebuję z zakamarków zamrażarki. Dziś obiad u rodziców ale jutro już trzeba będzie wziąć się za jakieś gary. Hm...może kasza pęczak z indykiem i warzywami...? Lubię robić takie dania jednogarnkowe. A Wy? Komu gorącej herbaty z cytryną? Miłego dnia
Dopisano 2020-11-25 9:37:30:
A! Przypomniało mi się coś. Zazwyczaj nie interesuję się żadną akcją "Black Friday" czy "Black Week", ale... Ostatnio pomyślałam sobie, że muszę uzupełnić braki w pewnych kosmetykach i, że poczekam z tym właśnie na takie przeceny żeby sprawdzić czy to ma sens. Nie są to jakieś ogromne ilości ale jak poskładałam sobie "do kupy", to będzie całkiem spora paczka (lakiery do włosów, naturalny dezodorant, szampon, odżywka). Oczywiście mogę to kupić w drogerii, ale wyszło na to, że zapłacę jakieś 25% taniej. Czyli opłacało się A Wy korzystacie z takich przecen?
Dzisiaj będzie sprzątanko następnego pomieszczenia, trzeba się pozytywnie nastawić :) Przedwczoraj zrobiłam wykopki w moim ogrodzie i nazbierało się 2 michy ziemniaków, naprawdę byłam zaskoczona :) Kot teraz stworzył sobie z tego pola poziemniakowego kuwetę Przemyślałam sprawę wątku sprzątającego i go nie będzie, bo ludzie jacyś niechętni do odpowiadania w głównych wątkach, ale w kawiarence można opisywać kto, kiedy i co zrobił, myślę ze starczy, zawsze ktoś może przyjść do kawiarenki i się pochwalić tym, co wykonał, nie tylko sprzątaniem, ale i kucharzeniem, tak chyba będzie najlepiej
Dobra lecę, bo śniadanie trzeba zrobić - zycze miłego dnia
Witam. Motto bardzo trafione. Lubię takie "mądrości", nawet je zbieram i skrzętnie zapisuję. Czasem coś przeoczę, to muszę zapisać i sprawdzić, może już je gdzieś zanotowałam.
U mnie dziś też mroźno, ale teraz już słońce rozświetla wszystko i od razu inaczej.
Czy myślicie już o świętach? Wprawdzie nie wiadomo, jak one będą wyglądać, ale przecież będą. Tradycja musi być zachowana, najwyżej wszystko będzie się robić w mniejszych ilościach, bo dla mniejszej ilości osób. Ja tak lubię robić już wcześniej plany, które potem sto razy uaktualniam, ale to tylko mam więcej i dłużej przyjemnego przedświątecznego nastroju. Zawsze wyszukuję co by tu nowego zrobić, upiec. Uwielbiam ten czas, nawet bardziej niż ten przed samymi świętami, kiedy ta nawałnica, ten tajfun przechodzi przez dom, a w zasadzie przez kuchnię, a robota się piętrzy i końca nie widać. Nie wiem czy też tak macie - mnie zawsze przydałby się jeszcze dodatkowo jeden dzień....zawsze. Zresztą podobnie w czasach nauki - kiedy nadchodził dzień egzaminu, to okazywało się zawsze, że gdyby tak jeszcze jeden dzień był, to ja bym...i tak zawsze ten brakujący jeden dzień mi towarzyszy.
Dziś mam ostatni wolny dzień od gotowania... gotowania dla mnie, bo sobie wymyśliłam, że jem w tygodniu tylko lekkie dania. I tak zrobiłam zapiekankę /sobie/ z kaszy gryczanej z dodatkiem cukinii, oliwek, groszku zielonego i suszonych pomidorów, do tego serwuję owo kimchi... samo zdrowie, ale już trochę mam dość... na szczęście dziś już to dojem do końca. "Dojem"? to dobrze powiedziane? jakoś tak dziwnie brzmi... no to dokończę...
Czy chodzicie do fryzjera? ja się boję...moje włosy za chwilę będę chyba w kucyki wiązać, nie wspominając już o kolorze, ale z tym poradzę sobie sama. Natomiast ta długość.... może macie jakiś sposób na samodzielne strzyżenie się? obcinanie od garnka nie wchodzi w rachubą, bo moje włosy są niesforne i robią co same chcą na głowie /a tak bym chciała mieć proste włosy/, więc spod garnka nie wyjdą dobrowolnie. Czekam na pomysły z niecierpliwością.
Ale się rozpędziłam dziś w tym pisaniu. Idę może co "zepchnąć" w domu, bo jak tak dalej pójdzie, to całkiem odzwyczaję się od roboty. Trzymajcie się zdrowo. A może ktoś chętny na zapiekankę z kaszy? i do tego kimchi? samo zdrowie.... proszę uprzejmie...
Oj kobieto! Jestem Ci wdzięczna za to wspomnienie o fryzjerze, bo planowałam się umówić na grudzień i zupełnie mi to wyleciało z głowy. Co prawda już teraz powinnam pójść ale ograniczam częstotliwość. Jednak na święta chcę wyglądać na bardziej zadbaną Właśnie wykonałam telefon i na szczęście był wolny termin wtedy, kiedy mi pasuje czyli za trzy tygodnie. Wspomniałaś o planach świątecznych. U mnie nie jest to coś bardzo spektakularnego czy odkrywczego. raczej skromne gotowanie tych samych potraw. Od lat stosujemy taki sam podział - ja muszę upiec pasztet, sernik, piernik, zadbać o karpie, zrobić rybę po grecku i zupę grzybową. Zawsze piekę jakiś kawałek mięsa i zazwyczaj jest to boczek, bo Połówek jest jego wiernym fanem Pierogi i uszka kupuję w miejscu, gdzie są zawsze super i mrożę. To moja lista zadań więc jak widać nie ma tego dużo. Mimo wszystko jak przychodzi co do czego, to trochę trzeba się napracować. Najbardziej nie lubię robić zakupów. Nie jeżdżę samochodem więc wszystko trzeba przytaszczyć a to oznacza, że człowiek chodzi po tych sklepach nie raz i nie dwa. Coś czuję, że w ten weekend się zmobilizuję i wymyję witrynę pełną szkła i naczyń. Oj, to jest wyzwanie! Właśnie dotarło do mnie, że muszę zacząć wyjadać to, co mam w zamrażarce, bo trzeba będzie inne rzeczy z przeznaczeniem na święta zamrozić np. pasztet. Każdego roku robię go wcześniej. Potem rozmrażam, piekę i gotowe! Tak mi jest łatwiej, bo muszę sobie sama wszystko zrobić. Połówek z pewnością przyjedzie przed samymi świętami. Aaaaa, jakoś to będzie - dam radę, bo zawsze jakoś się udaje Baaaardzo, bardzo lubię te święta. Czekam na nie każdego roku z taką samą radością i nawet wirus w koronie nie może ich zepsuć. Trzeba się odnaleźć w tej "chorej" rzeczywistości i czerpać radość tak, jak potrafimy najlepiej. O jej, ale się rozpisałam
Podziwiam - Smakosiu jesteś moją idolką /mimo pracy w 'pracy, domu i ogrodzie masz jeszcze tyle zapału i siły/, nawet o fryzjerze myślisz. Ja już odpuściłam zupełnie - może wymyślę tylko inne upięcie włosów /tzn. przedziałek w innym miejscu, bo reszta musi pozostać bez zmian/.
Trzymam kciuki, za witrynkę ze szkłem, niech błyszczy i lśni, jak na święta przystało .
Smosia, co Ty Kobieto mówisz! Nawet mnie nie zawstydzaj, bo ze mnie często taki leń, że nawet wstyd się przyznać. Jak ja czytam Wasze wpisy i oglądam co pieczecie i gotujecie, bo o wekach już nie wspomnę to mnie tak zatyka, że tylko mogę się zachwycać. Ot co!
Witam dzis słonecznie , Alman o włosach mi nawet nic nie mów . Mam ten sam problem tez się boje . Włosy czasami spinam bo mnie denerwują ale nie podobam się sobie w takiej fryzurze . Jeszcze troszkę poczekam . Mam nadzieje ze sytuacja się poprawi i może wtedy się odważę . Odrosty ufarbowałam sama zreszta zawsze to robię .
Wczoraj byłam na pogrzebie cioci . Było bardzo mało osób nawet nie wszyscy z rodziny . Widzę ze naprawde się ludzie boja . Kiedyś tam bo to w innym mieście jak ktoś do kościoła przyszedł w maseczce to się z niego śmiali ze głupek a teraz kiedy ludzie zaczęli tam umierać to wszyscy pochowali się po domach .
Dzis piękne mój eksperyment . Ma to być sernik ale z jogurtu z biała czekolada . Sama się boje co mi wyjdzie . Jeśli będzie to klapa to najwyżej wywalę a jak będzie smaczny to podzielę się z Wami przepisem . Zapach teraz z piekarnika jest obłędny ale na konsumpcje muszę poczekać do jutra jak się upiecze i porządnie wystudzi . Zastanawiam się czy zrobić jeszcze jakąś polewę ale nie wiem co by pasowało . Nic pomyśle chyba ze mi ktoś podpowie co pasuje do białej czekolady , sernika . l Lece bo piekarnik się odzywa . pa
Już po frytkach jak mawia młodzież /ja też młodzież przecież, a to że trzecia czy czwarta, no to co/. Ja bardzo lubię do serników robić polewę śmietanową, może znasz, a może nie... Robię tak: mieszam 300 g śmietany 18% /gęstej/, 3 łyżki cukru i 3 łyżki soku z cytryny/limonki - ta ilość odpowiednia jest na tortownicę 24-25cm; na większą powierzchnię zwiększyć proporcjonalnie składniki; Upieczony sernik wyjmuję z piekarnika, wylewam na wierzch śmietanę, wyrównuję i szybko siup znowu do piekarnika i wtedy dopiero piekarnik wyłączam; serowniczek siedzi sobie tam zamknięty przez 15 min. potem już lekko uchylam drzwiczki i sobie stygnie powoli.
Odnośnie maseczek, jest histeria i bunt. Przeszłam covida, nosiłam maseczkę, zachowywałam dystans, myłam łapeczki tak często jak trzeba było i ponad miarę. Nie dziwie się, wyśmiewaniu. Ale suma sumarum poważna to sprawa, ludzie zmieniają zdanie jak ich to dotyka. Dobra z covidem, jak eksperyment i przepis :)
Witam. Bea to jesteś zaprawiona w boju z koroną", dobrze już być po. U nas stan wyczekiwania - kiedyś pewnie nas dopadnie, ja nie jestem narażona, ale eM bardzo. Trudno, co los da, to przyjmę i dzielnie zniosę /przecież chłopa z domu nie wygonię na mróz ;D/.
Bea39, całe szczęście, że szczęśliwie wyzdrowiałaś i teraz dobrze się czujesz. Oby już tak zostało i niech te Twoje przeciwciała dobrze Cię chronią. Wiem, że są różne opinie w temacie zabezpieczania się... ja nie mam wątpliwości, że trzeba to robić. Domyślam się też, że nie jest to 100% gwarancją, bo np. maseczki w którymś momencie mogą być wilgotne i wtedy już nas tak nie chronią tak, jak powinny. Mimo wszystko staram się chronić siebie i innych. Trzymaj się zdrowo!
Cześć ;) Do białej czekolady i sernika zawsze smacznie i dekoracyjnie/wykwintnie pasują wiśnie /kiedyś lidlowe były super, a może to były czereśnie - też fajnie/. Jakby je leciutko pociągnąć galaretką, np. pinacolada lub przeźroczystą o dowolnym smaku /ja pewnie omijałabym cytrynową, Ty chyba lubisz smak cytrynowo- limonkowy/. Albo wszelkie kombinacje kokosowo-migdałowe /prażone płatki, mniammm/.
Te lidlowe cudeńka były w słoiczkach pękatych, kiedyś dekorowałam nimi tort urodzinowy dla eMa. Tak wyglądają, jak malutkie kuleczki /tu na czekowiśni albo czekoladzie z kwaśną i gęstą śmietaną - już nie pamiętam/:
Ja chętnie pożrę kawał/ek - ile zostało /cukinia z oliwkami + pomidorki suszone/ bo musi być pyszna. Chociaż w takiej postaci łyknę gryczankę, na sypko mi nie smakuje, ale czasami zjem, jak muszę
Ja poza siłą do tego motta, poproszę ładunek cierpliwości /nie dostałam w pakiecie z odwagą ;(( i strasznie mnie męczy długaśne czeeeekanie/.
Ja sprzątam, na wyrywki, np.: front piekarnika lśni jak nowy /słonko wpadło do kuchni i pokazało wszystkie plamki i paproszki/ więc od razu mnie zmobilizowało; dolne szafki wstępnie umyte, czeka je tylko pucowanie 'na błysk; wczoraj, ślicznie było więc listki do czysta wygrabiłam i usypałam puchate/liściowe kołderki pod krzaczkami i na nich /może wiatr ich nie rozwali -niektóre zabezpieczyłam, inne już nie/; piwnicę odgraciłam a robocze ubrania poskładałam; na bieżąco segreguję i wrzucam do worów 'przydasie - chyba nie przydadzą się już nikomu. O innych drobiazgach nie wspomnę, bo już duuużo tego wklepałam i nie chcę dłużej chwalić się postępami w sprzątaniu /by nie zapeszyć /.
Witam , sernik jest nawet powiem nieskromnie pyszny . Zrobiłam mu czapeczkę z musu żurawinowego by było bardziej zimowo i zdrowo .
Dzis słonecznie wiec się cieszę ale w nocy był spory mróz i rano wszystko było tak pięknie oszronione . Zrobiło mi się tak jakoś świątecznie na duszy . Macie racje święta z korona czy bez musza być . Już się cieszę . Kupiłam dzis kolejna porcje bąbek na choinkę ale raczej dla małego bo takie z postaciami . Jedne sa jak małe mufinki , misie , samochody , pierniczki, laseczki bałwanki . Wiem nie powinnam ale były takie słodkie ze nie mogłam się powstrzymać . Jak wracałam to przejeżdżałem koło pola z uprawa choinek . Piękne były . Ok zostawiam zimowy sernik i zmykam do kuchni obiad sam się nie zrobi .
O ja ...piękny... a czapeczki urocze...a przepis będzie? ja jestem pies na każdy sernik...porywam 2 kawałki i już mnie nie ma. Wagę przykryłam póki co i jej nie widzę.
O mamo! Jak ten sernik kusi Sięgam po kawałek i jakoś nic nie mam - nie dosięgam czy co? Dobrze, że przyniosłam sobie do pracy suszoną żurawinę, to chociaż tym się pocieszę, bo mi język do... ucieknie To mówisz, że masz nowe bombki - fiuuu fiuuuu. Śmiesznie jest jak zawsze mówimy, że już nie potrzeba nam nic, a jak widzimy nowe dekoracje, to kusi i wracamy z nowym zakupem Zrobisz fotkę?
Ooooo, a skoro już wspomniałam o fotce, to mam taką propozycję - co myślicie o tym żeby każdy (każda) z nas zrobił przed Wigilią zdjęcie swojej ulubionej bombki i wklejając (w wątku grudniowym) udekorował w ten sposób naszą Kawiarenkę?
Witam w południe. Nie myślcie, że ja dopiero...nie, nie... ja dziś już o 6-tej byłam gotowa i piłam kawkę. Wpadłam jednak w jakieś piernikowe szaleństwo i... studiuję różne przepisy na pierniczki. Po co? nie wiem, wszak za piernikami nie przepadam, ale może mi się co odmieni?
Smosia, Ty robotnico jak opolskie dziouchy /przepraszam, jeśli akurat jesteś z Opola/, ale tak ostro pracujesz, że mi aż wstyd się zrobiło, że ja taki obibok. Przez pewien czas miałam alibi, bo to, bo tamto, ale chyba już dość usprawiedliwiania się. Wrąbało mnie w fotel jak przeczytałam o Twoich wyczynach... już nic nie będę się odzywać w tym temacie, udam nieobecność.
Smakosiu, nie masz się co porównywać do nas, no do mnie z pewnością, bo Ty człowiek pracy jesteś. Nie możesz dorównywać do tych, którzy nie muszą rano wstawać, pędzić do pracy, no i w ogóle, nie ma porównania.
Nie mam nic do jedzenia... jarskiego...miałam ochotę na racuchy, ale nie chce mi się dla samej mnie robić. Muszę coś wymyślić, ale co???
Słuchajcie, mam przepis na super bułeczki, na kefirze, z koperkiem... to takie bułeczki na niby, ale pieczone. Chcecie przepis? myślę, że Smakosi by odpowiadał, chyba by polubiła. Jak zechcecie to wklepię. Przepis z książki Stambuł do zjedzenia – autor Bartek Kieżun. Bardzo mi smakują.
Tymczasem, trzymajcie się zdrowo, nie dajcie się "koronce".
Alman, nie stydaj się , napisałam szybciutko a prace trwaaaały strasznie długo - więc możesz zostawić w spokoju fotel i wyrąbać się z niego ;D Chciałabym zostać przodowniczką chociaż od święta, ale sił i zapału brak /każda wymówka dobra: a to zmęczona, niewyspana lub obolała/. A do stolicznego Opola mam dalej niż do wrocka i rzadziej tam zaglądamy niż do Wrocławia /dawne czasy i praca ciągną wilki' do lasu/. Teraz to już nigdzie, poza pracą i koniecznymi zakupami, nie jeździmy;(( Byle do końca zarazy przetrwać i wrócić do normalnego trybu.
Pędzę do Was prosto z Lidla żeby zakomunikować , że właśnie pojawiły się karpie - te najlepsze z najlepszych. Warto kupić, zamrozić i będą na święta. Eleganckie bo bez ości. Cena za kg to 37,90 - wiem, trochę drogo ale jakość zagwarantowana
Rano córka była, to nie było karpia żadnego, podobno nie dowieźli... przepis proszę bardzo i fotkę /choć tak marginesie, to mogłybyście czasem wpaść do mnie i sobie same wziąć, ale niech tam... Są pyszniaste bardzo...
Bułeczki z koperkiem i czarnuszką
Składniki na 8-10 bułeczek
400 g mąki tortowej 90 ml oliwy extra vergin 250 g jogurtu greckiego 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia 1 łyżka cukru pęczek koperku 1 łyżeczka soli
Dodatkowo jajko małe „O” czarnuszka do posypania
Wykonanie
Oliwę wymieszać z jogurtem. W misce połączyć mąkę, proszek do pieczenia, sól i cukier. Dodać posiekany koperek. Zagnieść ciasto łącząc składniki suche i mokre.
Z ciasta formować kulki, pod koniec rozciągając je nieco, aby przypominały kształtem wrzeciono.
Jajko rozkłócić z odrobiną wody. Za pomocą pędzelka posmarować bułeczki i posypać czarnuszką. Piec w temperaturze 185 st.C na złoty kolor.
Oooo jakie bułeczki smakowite! Dziękuję za przepis. Pieczenie musi poczekać, bo jak jestem sama, to nie ma komu wyjadać, ale przyjdzie czas i wtedy ja też będę miała takie "cudeńka" A tak w ogóle, to Ty nie bądź taka skromna i wklejaj link. Niech ludzie poznają Twoją "pracę"
link? a nie pamiętasz, że dawniej był zakaz? a bułeczki zrób teraz, nie pożałujesz, ja je pożeram wprost, są pyszne, jem je nawet same, bez dodatków, a już z masełkiem to niebo... ale może mnie one tylko tak smakują?
Pewnie, skromność już nie jest zaletą /pachnie cykorią /. Nie ma co stać w kącie i czekać na pozwolenie czy zaproszenie, chwalmy się ile wlezie /najwyżej nas wytną /. A tak szczerze, to dzięki Tobie Alman ten kącik przetrwał i czy ktoś to zauważył, docenił ?? Skoro nie wtrącali się gdy już tylko dryfująca tratwa została po Lajanie, to może teraz też odpuszczą i nie będą wtykać nosa /wypadałoby przynajmniej/. Linki bardzo lubię, ułatwiają życie a jak je wzbogacają
Dzisiaj miałam mycie okien, ale tylko w tym pomieszczeniu co wczoraj było sprzątane. Najpierw myślałam,ze tylko umyje od środka, ale pogoda była przychylna, czyli ani słońca, ani wiatru, wiec drabinka i heja, ano teraz błyszczą hihihi. Poza tym 4 prania w tym pościel i koce, niestety w tym temacie, to pogoda niedopisala, no ale jak mus, to mus - powiesilam pranie na dworze na jakiś czas, żeby potem pachniało wiatrem, jak mawiała moja babcia, i dosuszałam na kaloryferach ;) Muszę Wam się przyznać, ze płyn do płukania używam tylko, jak piorę chodniczki czy szmatki a do tych innych rzeczy jak pościele, bielizna czy normalne rzeczy, to używam octu zapachowego, który robie latem, zrywając pachnące kwiaty, napełniam słoik, zalewam zwykłym octem i zanoszę do piwnicy na okres 2 tygodni, następnie przelewam przez sitko do butelek, zakręcam i odstawiam do piwnicy. Korzystam kiedy tylko jest potrzeba. Rzeczy takie, delikatnie pachną i nawet Wam powiem,ze taki zapach sztuczny płynu do płukania to mnie już drażni, no chyba ze taki specjalny dla dzieci ;)
Widze kochane, ze się zaczęłyście brać za sprzątanie, wiec nie jestem sama, za gotowanie i pieczenie, wiec mnie to na pewno zainspiruje i zakupy przedświąteczne :) Fajnie się robi, klimatycznie
A jeśli chodzi o fryzjera, to nie ma co się martwic, ja nie farbuje włosów już prawie od roku i ku mojemu zdziwieniu mam mniej siwych niz wtedy gdy farbowałam :) Potwierdzona teza i praktyka również przez moja kolezanke - poszla do fryzjera, żeby podciąć sobie końcówki a fryzjer zaskoczony pyta, co się stało z jej siwymi włosami, a ona na to, ze nic, po prostu przestala uzywac farby I tym optymistycznym akcentem kończę życząc miłego wieczorku :)
P.S. Załączam fotkę, którą zrobiłam w zeszłym roku w Poznaniu, byłam naprawdę zszokowana pozytywnie ta reklama :)
O kurcze! A to ci reklama! Ja bym nie farbowała gdybym w siwych wyglądała tak, jak ta modelka
Bardzo fajny pomysł z tym zapachowym octem. Zaskoczyłaś mnie. Nie sądziłam, że ocet daje się aromatyzować. Ostatnio koleżanka powiedziała mi, że dodaje zwykłego octu do każdego prania i absolutnie nie czuć potem tego paskudnego zapachu. Na dodatek ma idealnie czystą pralkę. No ale ten Twój pomysł, to dla mnie nowość. Ja używam Lenora, który przywozi mi z Niemiec Połówek, ale baaaardzo rzadko, bo teraz te płyny do prania też mają swój zapach i chyba dodatkowo zmiękczają. Nawet ostatnio celowo nie dodawałam, kiedy prałam ręczniki i wcale nie są "ostre". Mam też orzechy do prania, ale jakoś tak... No niby wszystko było dobrze wyprane a jednak ciągle nie do końca jestem przekonana do nich. Może potrzebuję więcej czasu...?
A Ty moja droga, to normalnie jak burza z tym sprzątaniem. Widzę, że nieźle nas zaczynasz mobilizować
Skoro tak, to wiedz, że teraz przez Ciebie mam już 100% postanowienie, że w sobotę zabieram się za ostrą "robotę". No! Powiedziałam to więc teraz nie ma odwrotu
Robię ocet, ale smakowy, tzn. też pachnie, ale to pod potrzeby spożywcze np. malinowy dobry do barszczu czerwonego, różany do bezy czy pigwowy do sałatek. Ale na takie zapachowe nie wpadłam. Czytałam o occie dodawanym do prania, ale jeszcze nie próbowała. Raz na jakiś czas robię takie pranie bez ciuchów, wtedy dodaję ocet i sodę. Ja to mam bzika na punkcie octu i sody, używam w domu do sprzątania, mycia, ale też na działce na mszyce, mrówki i inne gady. A płynu do płukania nie używam, jakoś nie mogę się przekonać, mam potem wrażenie, że nie do końca wypłukane czy nawet wyprane. Dobrej nocy. Kolorowych snów.
Ale mnie dzisiaj wyedukowałyście Utwierdzam się nieustająco w przekonaniu że naturalne sposoby dbania o czystość itp. są najlepsze. U mnie króluje soda oczyszczona i kwasek cytrynowy Ocet rzadko ale będę chciała częściej eksperymentować. Dobrej nocy. Ech, jak dobrze, że jutro piąteczek
Smakosiu brawo! Ja też już prężę muskuły na sobotę, na kolejne pomieszczenie, może się uda w tym samym czasie umyć także okna, ale to zależy od wielu czynników, najważniejsze, to sobie zaplanować ,acha a w tych planach uwzględnić też lukę na jakiś ''niewypał'', czy przerwę, a wtedy jaka radocha jest jeśli w tą lukę uda się sprzątnąć i jesteś z planem do przodu i patrzysz na kalendarz, ze szybciej sprzątniesz Jeśli chodzi o ocet do płukania, to zamiast pachnących kwiatów (no bo gdzie teraz je znaleźć) można dodać kilka kropel ulubionego olejku eterycznego Jak sprzątam, to szykuje sobie miskę z gorącą wodą, wlewam krople płynu do naczyń, szklankę octu i kilka kropel olejku eterycznego. Do podłóg polecam olejek cytrusowy, sosnę lub jak na święta to np. pomarańcza z goździkami ;) Pięknie potem pachnie Pozdrawiam :)
No, kurcze - gdzie oni dorwali moje zdjęcie w Poznaniu nie byłam całe wieki przecież
Ocet pachnący to coś dla mnie. Ja do prania /głównego czasami wstępnego też/ wlewam zwykły i tak po praniu smrodku nie czuć. Aromatyczny, do marynat głównie, z pigwy zalanej spirytusowym lub mieszanką z jabłkowym już od lat mieszam. Teraz akurat czekam aż nabierze smaczku, potem zleję do butelek, do kolejnych zbiorów pigwowych starczy. A gotowanie i pieczenie po cichutku planuję, mniej niż zawsze, ale może bardziej wykwintne?? Zobaczę ile sił i chęci zostanie po intensywnym sprzątaniu. Fajnego piątkowania
Witam w piątek, piąteczek, piąteluniek Wpadłam na moment żeby się z Wami przywitać, bo dziś mam w pracy "kocioł". szybka herbata i już mnie nie ma. Dobrego dnia!
Witam. Smosia, dzięki za uznanie, że kawiarenka czynna dzięki mojemu uporowi, ale pamiętasz jak pisałam? że robię to po to, by Smakosia miała gdzie wrócić, bo to Ona była tu tym dobrym duchem. Kiedy Ona się gdzieś wylegiwała na urlopie, mi pozostało tu trwać jako seniorce/seniorycie, bo jakie miałam wyjście? ale na równi Twoja zasługa w tym także, sekundowałaś mi dzielnie, sama nie dałabym rady. Myślę Smosiu, że nasz trud się opłacił, bo wątek się rozbujał jak okręt na wzburzonym morzu... no prawie...trochę pusto jeszcze na pokładzie, ale miejmy nadzieję.
Ja dziś stoczyłam walkę z lodówką. Samo jej umycie to nie problem, ale wypakować pierw jej zawartość, przejrzeć skarby, to już coś... Teraz umyta się schładza, a ja wpadłam tu, bo octem śmierdzi jak nie wiem... też przecieracie lodówkę octem po umyciu? ja zawsze, aby zabić wszystkie zarazki... ciekawe czy wirusa w koronie można tak potraktować?
Wczoraj wpadłam w trans tworzenia menu na święta, uwielbiam to robić, wymyślać to i owo, ale potem... potem następuje sukcesywna weryfikacja i korekty, skreślenia, ale zabawa jest. I tak wracam myślami do ub. roku... przygotowywałam wszystko myśląc, że może to ostatni już raz? a tu niespodzianka, nie był ostatni, jest następny... no więc jest się z czego cieszyć, a wszelkie wirusy sio, a kysz!
Alman super sugestia, żeby lodówkę później umyć octem No widzicie każdy ma cos swojego specjalnego i jak się podzieli, to mamy praktyczne babcine porady od A do Z - Pozdrawiam serdecznie
Ja też przecieram, a właściwie 'myję lodówkę i inne agd mokrymi ściereczkami /duuże paczki kupuję, bo do jednego przetarcia zużywam ich sporo/. Zapachy do wyboru - cytrynowy lub inny odświeżający. Sprawdzają się też w łazience - myją i odkażają a przy tym pachą dość przyjemnie. Polecam
Witajcie sobotnio Piękny dzień dzisiaj. Słońce rozświetla niebo i dodaje energii. Ja zupełnie inaczej funkcjonuję, kiedy za oknem jest takie piękne światło. Pewnie nie tylko ja. No i teraz już nie ma wymówek - dziś dzień porządków zgodnie z wcześniejszą deklaracją Zaplanowałam mycie witryny a to oznacza ogarnięcie naczyń i szkła. Potem jeszcze coś...ale wolę dużo nie planować. Obadamy na ile starczy energii i chęci A póki co powolny rozruch. Ogarnęłam trochę balkon. Teraz czas na kawę i mały, poranny relaks. Hm...a może dziś umyć okna? Czy to nie jest za wcześnie? No ale świeci słońce, to tak jakoś kusi... Hm... no zobaczę. To do później! A! Ktoś wypije ze mną kawę?
Cześć :) Drugą, chętnie. Posypię kardamonem i osłodzę miodem /ale rymy - pewnie Lajan by się uśmiał/. Śmiejmy się aż do łez /jak ja/. Udanego dnia i wesołego sprzątania:
Smakosiu trzymam kciuki za sprzątanko Ja dzisiaj ogarnęłam z mężem pomieszczenie, które wydawało nam się średnio trudne, a okazało się, że niestety grzyb się wdał za szafę i trzeba było użyć sporo octu, żeby to draństwo wytępić, ale się jakoś udało Okna tez umyłam, najpierw chciałam tylko wewnątrz, ale potem stwierdziłam, że mąż jest, to przytrzyma mi drabinę, a ja jakoś to szybko umyje, tymbardziej, że słońca nie było a wiatr delikatny, wiec poszło szybko i sprawnie Jesteśmy już po zasłużonej kawce i słodkościach, bo odpoczynek nam się należy. W środę zostanie nam tylko korytarz i jakieś drobne poprawki :)
Gratulacje Jak ja Was podziwiam - kiedy ja miałam taką energię, tyle pracy mogłam przepracować?? chyba nigdy ;( Nie ścigam się, ale muszę nad sobą pomyśleć i znaleźć nowy pomysł na mobilizowanie siebie... Muszę lecieć...
Dopisano 2020-11-29 10:19:41:
...kocia awaria i mini kąpiel Tofala /nawet mnie nie podrapał, cud nad cudami / Oj te koty, ptaki i inne stworki - nudzić się z nimi nie można.
Smosiu ściganie się nie wchodzi tu w grę, bo tu nie o to chodzi, tylko chodzi o mobilizacje, kto nie chce sprzątać albo siły mu nie pozwalają, no to wiadomo, poza tym przymusu nie ma, ale tylko kto chce! Mogę tylko powiedzieć, ze warto, bo potem to pomieszczenie jest takie inne a powietrze zupełnie inaczej płynie i czuje się ten zbliżający pozytywny czas Pozdrowionka :)
Koniec na dziś! Jupi! Udało się sporo zrobić! Ale się cieszę. A wiecie, że to w dużym stopniu Wasza zasługa? No tak mnie mobilizowałyście, że inaczej być nie mogło Zaczęłam od tej witryny ze szkłem i innymi naczyniami. Poszło sprawnie w rytmach muzyki. Dziś była premiera audycji Marka Niedzwieckiego w "Radiu 357". Aż się wzruszyłam jak Go usłyszałam. Jak zawsze "zapodał" piękne, nastrojowe kawałki - no cały Marek! Potem pomyślałam, że zrobię toaletę, bo to małe pomieszczenie. Tyle, że tam tez jest co robić, bo są półki, lusterka i oczywiście kafelki na ścianach. Wszystko wypucowałam. No i tak zaczęłam główkować czy robić coś jeszcze...? Nastrój dopisywał, energia była więc zabrałam się za kuchnie. Pomyślałam, że ogarnę górę szafek. Potem jednak stwierdziłam, że w środku też je pomyję. Ostatecznie zrobiłam wszystko i tym sposobem kuchnię mam już z głowy Jupi! Tak więc zostały mi jeszcze okna, pranie firanek i łazienka. Potem, bliżej świąt to już tylko "dopracuje się" resztę żeby błyszczało i pachniało A teraz zasłużona gorąca herbata, która pięknie paruje i zachęca żeby po nią sięgnąć
Weszłam do kuchni, przypomniało mi się, że już mam posprzątane i nie wytrzymałam...no musiałam Wiem, wiem...to jeszcze nie pora, ale ta półka już lśni, to czemu by nie oświetlić jej jeszcze bardziej
Witam , wiem jest późno ale muszę to powiedzieć pada śnieg , pada śnieg wszystkie dzieci się cieszą . Jest tak czyściutko bo jak biało to czysto co nie . Jest cudnie pa zmykam .
Witam. Wysprzątane domy, dekoracje rozwieszone, nastrój już prawie świąteczny. A do tego za oknami biało... cudownie... czyściutko... wszelkie niedoskonałości przykryte białym puchem... rozmarzyłam się. Miłej niedzieli.
Ale super, że w takich fajnych emocjach pomyślałaś żeby jeszcze zaglądnąć do Kawiarenki i podzielić się z nami tą chwilą. Piękne to wiesz? A zostało jeszcze coś z tej bieli?
Jak to nie czas? Ja lampki mam już od listopada, bo córka założyła na ścianę, żeby przymierzyć tylko i tak zostały Fajnie wyglądają jak zaczyna zmierzchać a poza tym one tez troszkę mobilizowały szczerze mówiąc do sprzatania :)
Smakosiu czapki z głów! Naprawdę odwaliłaś, że się tak wyrażę, kawal dobrej roboty! Dobrze jest iść za głosem serca, jednak patrząc z perspektywy czasu, to na drugi rok odechciewa się sprzątania, bo ''w zeszłym roku tyle sprzątnęliśmy, wiec w tym to samo'', dlatego dzielimy na części No ale przy Marku Niedzwieckim to, kto skończy tylko na jednej polce? Brawo Smakosiu, teraz widzisz, ze najgorzej się zabrać, a potem to już leci z gorki, z dobrymi chęciami i dobra muzyka oczywiscie Pozdrawiam serdecznie :)
Witam niedzielowo Za oknem szaro i zimno, ale w domu ciepełko i pod ręką dzbanek z herbatą a w tle miła muzyczka więc jest dobrze Dziś luzik. Czeka gazeta i słówka z angielskiego. Obiad gotowy. W planach coś, co ładnie nazywane jest pedicure ale sama sobie robię więc trzeba się trochę zmobilizować, bo nie przepadam za tym
Witam , niestety koniec z ta bielą jak rano wstałam już było szaro tylko na krzaczkach zostały białe czapeczki . Ale nie tracę nadziei ze jeszcze będzie biało . Zostawiam kawę z czekolada , wiśniami z amaretto , spienione mleko i espresso .
Cześć;) To nic, biel wróci, może już jest biało? U nas pada śnieg i topnieje, tylko niektóre krzaczki mają śniegowe czapunie, inne są jak zmokłe kury . Ogólnie niezbyt przyjemnie - plucha, szaro i ślisko. Idealna pogoda do spania i planowania pięknych Świąt. Chyba zacznę od planowania, drzemkę zostawię na później /podobno to bardzo zdrowe , chociaż pół godzinki i mózg lepiej pracuje, ciało bardziej zwinne bez mocnej kawy czy kolejnej herbaty/.
Jeszcze podglądnę wyprzedaże, nowsza i większa płyta indukcyjna jest mi potrzebna - wolnostojąca, z 2ma polami i bardziej dokładna /stara, lidlowa ma już duży przebieg i słabnie z dnia na dzień - przegrzewa część dna i muszę stać przy niej i mieszać w garach, albo je odwracać;(/.
Witam. Smosiu, mówisz, ze biel wróciła? u mnie wczoraj było pięknie, potem trochę odwilży, w nocy ciut poprószyło i teraz jest ... pstrokato. Mądre słowa zaprezentowałaś wyżej, a już Panią M. Czubaszek, to ja wprost uwielbiałam, zwłaszcza te powiedzenia, takie wypowiedziane niby od niechcenia, ale jakie mądre, życiowe.
Widzę, że taka wzajemna mobilizacja to jest coś... nie minęło wiele, a wszystko błyszczy, Ja za szybko skończyłam i za chwilę już wszystko zmatowieje i utraci błysk, ale co tam, w czasie świąt ważne co na stole. No to rzucam następne hasło - planowanie świąt, o czym wspomniała Smosia. No to powiem Wam tak na zachętę - ja już mam plan opracowany i spisany. Teraz tylko ułożyć harmonogram prac i święta mogą być. A, jeszcze potem trzeba wypełnić ten harmonogram realizacją, ale co tam, damy radę, jak nie my to kto?
Dziś Andrzejki... może ktoś coś powróży? Wróżyłyście kiedyś, lanie wosku, ustawianie butów, wyjmowanie spod talerzyka "zwiastunów" na przyszły rok? No, dziś zróbcie sobie przerwę pracusie i trochę zabawy w tych trudnych czasach. Miłego dzionka. Ala
U kogo błyszczy, u tego błyszczy - ja mam dopiero namiastkę Waszych błysków. Mózg mi lasują plany kawiarenkowe na XIIń. Istny kociopląs i kociokwik, w czym domowe sierściuchy mają spory udział /zwłaszcza nasz 'lew salonowy Tofalek - jaki salon, taki lew /. Wróżby woskowe czy inne to super zabawa i czasami trafna przepowiednia - niektóre panny rzeczywiście wychodzą za mąż, znajdują miłość romansują ... Fajnie było i wesoło, aż łezka w oku szkli się. Gdzie te dziewczyny i chłopaki, czy wszystkich proza życia już przeżuła a nawet pożarła Nie dajmy się, ooo już - bądźmy młodzi duchem aż do końca, metryka to tylko papier a reszta zależy od nas... I jak zwykle uroczy lewek salonowy:
A wiesz, że nadzwyczaj udany /jak na tamte czasy i projekty/. Kiedyś był obcykany dla rodzinki, może jeszcze mam fotki. Jak znajdę to wkleję, ale szukanie może potrwać ...
Smosia jutro zaczyna grudniowy watek i już nie mogę się doczekać tego otwarcia, bo wtedy będzie można już trochę świątecznie i posłuchać muzyki i powklejać świąteczne obrazki, zdjęcia, książki etc.
Szczerze mówiąc z Andrzejkowych wróżb, to już wyrosłam, ale kiedyś lalo się wosk przez klucz, buty ustawiało, który but pierwszy dotknie przeciwległej ściany, ta pierwsza wyjdzie za mąż... no ale panną już dawno nie jestem, a więc i wróżby poszły do lamusa
Mój kot leży sobie teraz na kanapie i śpi, bo mu przytulnie i ciepło. Pewnie wieczorkiem położy się wzdłuż kaloryfera i będzie udawać leniwca pospolitego
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie i życzę miłego poniedzialkowo-andrzejkowego dnia
Tak, już jutro otwarcie 12-20 i ja w roli odźwiernej - aż mi słabo na samą myśl i od paru dni, przed snem wymyślam odpowiednie 'wejście. By nie było zbyt poważne, ni wydumane - takie normalne, zachęcające do wizyt i dzielenia się naszym dniem powszednim jak opłatkiem . Jak to połączyć w jedno, fajne i miłe "ta, daam czyli serdecznie zapraszam i nikogo nie odstraszam . Oj trudne to zadanie, zwłaszcza dla nowicjuszki ...
Nic to, nie od razu Rzym zbudowano a Kawiarenka warta jest naszych klikań /jak Paryż mszy;D/. już odliczam do północy, a potem buuuum i wątek grudniowy rozbłyśnie jak światełka choinkowe albo iskry z kominka kawiarenkowego.
Trzymajcie kciuki - wyciąć 'with i pasuje do mnie /już zgłupiałam całkiem i chyba wezmę L4ry na cały grudzień /.
Witajcie poniedziałkowo w ten ostatni listopadowy dzionek No niesamowite - przecież dopiero co zakładałam ten wątek a tu już czas na nowy Coś czuje, że będzie piękny i nastrojowy z dużą dawką pozytywnej, przedświątecznej energii.
Ciekawe jakie będą te święta 2020 roku...? Na śnieg to raczej nie liczę ale dzięki światełkom, świecom i choince będzie jak zwykle uroczo. No tak - ja tu o świętach a przecież dziś Andrzejki. Wróżb nie planuję, ale kiedy nie było pandemii, to każdego roku spotykaliśmy się u koleżanki, która robiła swoje i męża imieniny i wtedy tradycyjnie coś tam sobie wróżyliśmy. Pomysły były fajne - oprócz wosku np. liściki z mottem na kolejne dni, takie zabawne lub pouczające. No ale nic - w tym roku jest inaczej a z pewnością jeszcze przyjdzie czas na zabawę.
Dziś jestem przy biurku więc tak szybko robię herbatę i wracam do sterty dokumentów. Miłego dnia!
Witam poniedziałkowo , mówicie ocet ja zawsze myje lodówkę woda z octem , ściany tez potraktowałam taka mieszanka bo była pleśń . Pomogło na dwa lata niestety w tym roku problem powrócił . Tym razem kupiłam chemię a potem pomalowałam ścianę farba do kuchni i łazienki podobno ona ma domieszkę czegoś co blokuje rozwój pleśni . Mam nadzieje ze warto bo jest sporo droższa .
sprzątanie odkładam na przed świetami bo w tygodniu mały i M pracują i nie mogę latać i przeszkadzać . Zostaje mi kuchnia i może za nią się zabiorę a łazienkę już ogarnęłam .
Plany na święta mmmmm jeszcze nie mam boje się planować . Zawsze kiedy mam jakieś plany to wszystko się pie........... i plany biorą w łeb . Nauczyłam się być spontaniczna lub planować na krótko tak by nic złego nie miało czasu się przyplątać .
dzis piękny dzień nareszcie słonko . Zrobiłam sobie ponownie ta pyszna kawę z czekolada i wiśniami i od razu dzień jest piękniejszy . Może zabiorę się za ciasto drożdżowe bo jakoś tak mnie kręci .
ok zmykam rozwiesić pranie bo pralka chyba już skończyła .
no to żeby nie zaśmiecać potem wątku świątecznego mam pytania:
co Wy z tym octem na mycie ścian - jak to robić, w jakich proporcjach, czym? pytam, bo u syna w jakimś pomieszczeniu gospodarczym pojawił się grzyb na ścianie. Nadia, pisałaś chyba coś w temacie?
zamrażacie uszka? surowe czy już ugotowane?
Smosia, Ty się nie "bojaj", jak otworzysz tak będzie, nie przesadź tylko, bo potem kto da radę taką poprzeczkę przejść?
W tym roku też myślę o kupnych pierogach i uszkach - nawołują do ratowania lokalnej gastronomii i drobnych przedsiębiorców. Już nawet pizzę i ciasta zaczęłam kupować, teraz czas na pierogi.
Można użyć samego octu lub rozcieńczyć go z woda w proporcji 3:1 jeśli zapach komuś przeszkadza . Taka mieszankę nalewamy do butelki z atomizerem może być taka po płynie do mycia okien oczywiście wypłukana . Pryskany ścianę czekamy chwilkę i przecieramy mokra czyta szmatka lub ręcznikiem papierowym . Jeśli wszystko nie zejdzie czynność powtarzamy do skutku . Pomieszczenie wietrzymy . Zapach po paru godzinach się ulatnia . U mnie podziałało ale tak jak pisałam problem po dwóch latach powrócił .
A jaka to różnica ja nie wiem ocet jest tak silny ze myśle ze poradzi sobie ze wszystkim . Koszt niewielki w porównaniu z środkami chemicznymi wiec warto spróbować najwyżej kupisz coś specjalistycznego w sklepie jak to nie pomoże .
o to to, mnie lekki strach też zawsze mobilizuje pozytywnie... i zawsze otwierał wszystkie komórki mózgowe...teraz nie ma już co otwierać, zawiasy zardzewiały...
Zerknęłam na cyfry jakie "stoją" przy tej naszej Kawiarence i powiem Wam, że jestem miło zaskoczona. Jest nas tak mało a tak dużo wpisów. Wygląda na to, że przebywanie w Kawiarence sprawia nam przyjemność i najwyraźniej lubimy się nawzajem Fajnie - cieszę się Bardzo liczę na to, że grudniowy wątek zachęci jeszcze więcej osób, że odezwą się sympatyczni, "starzy",dobrzy "znajomi", którzy kiedyś pięknie "malowali" klimat Kawiarenki. W podziękowaniu za "Liściopad"
a wiesz, że dziś też myślałam na ten temat... tak nas mało, a tyle tu mielimy swoimi ozorkami, tyle robimy zamieszania, że kiedy wchodzę tu korzystając z komórki, to aż mnie wkurza, że tyle muszę przewijać i przewijać... toż każdy nowy otwarty wpis to prawie serial brazylijski... ciekawa jestem co Lajan sadzi o tym, bo nie uwierzą, że tu nie zagląda...
Lajanie, no już się nie wstydź, wejdź, przysiądź i wypij z nami herbatę...no już się tak nie dziw!
Wiesz Alman ja myśle ze Lajan tu zagłada tylko głupio Mu bo jakby tu przyszedł to wypadało by przeprosił za swoje zachowanie a ja mylę ze Lajan należy do ludzi którzy zawsze obracają każda sprawę tak by to jego przepraszano i proszono by się nie gniewał , raczej nigdy nie poczuwa się do winy .Może się mylę ale nie raz już taka sytuacja tutaj była . Przepraszam to jest moje odczucie nikt nie musi się z nim zgadzać . Mnie martwi co innego . Dawno już tu nie było Lenki . Mam nadzieje ze wpadnie i powie ze u niej wszystko Ok a tylko siedzi w swoich górach i odpoczywa .
Ale super! Cieszę się, że udało Wam się kupić. Myślę, że skoro lubisz karpie, to te zagoszczą na dobre na Waszym stole Będę czekała na opinię po świętach.
Bardzo lubię w galarecie, do tego chrzan, ale tylko ja, no i jeszcze starszy syn łaskawie też zje, reszta nie ma mowy, ale skoro jest już taki gotowy płat, to zrobię nawet dla samej mnie /tak się powie?/, a co...aha, nie było tego bio, tylko ten z pierwszego foto, które zamieściłaś.
To z mojego foto archiwum wygrzebane Kiedyś w Dusseldorfie byłam jesienią w takim fajnym ogrodzie a tam rosło sporo egzotycznych drzew. Cieszę się, że zdjęcie się spodobało
Listopad to czy może raczej „liściopad”?
Wyjątkowy miesiąc dla wielu z nas – czasem smutny a czasem nostalgiczny. Zapalamy świecę i przenosimy się myślami do tych, których już nie ma z nami. Mimo wszystko jest to też czas kiedy słuchając jak deszcz stuka w parapet, otuleni kocem czujemy, że nasze cztery kąty dają nam poczucie bezpieczeństwa. Możemy być wdzięczni losowi, że w spokoju cieszymy się tym wszystkim, że tak naprawdę jesteśmy szczęściarzami… Listopad to również czas układania planów na nadchodzące święta – takie powolne chwytanie nastroju.
W tym roku wszystko jest inne, bo otacza nas „jeden temat”, ale mimo to rozejrzyjmy się dookoła, cieszmy chociażby tym, że przyroda nas nie zawiodła, że każdego roku jest równie piękna. Zbierajmy siły i dobrą energię żeby być zwyczajnie fajnymi ludźmi, którzy nawet bez większego powodu potrafią obdarzyć kogoś uśmiechem.
No i to chyba tyle… „Żarłoczki” czas najwyższy wejść do jesiennej, listopadowej Kawiarenki.
Smakosiu pięknie weszłaś w ten liściopadowy watek
Pełne zaskoczenie
Przepiękne fotografie i ciepłe słowa
Pozdrawiam listopadowo-kocykowo - wspomnieniowo
Dziękuję, chętnie wdepnę na herbatkę z liści ;D
Cudownie udekorowałaś Kawiarenkę, aż chce się wejść i zanurzyć w tą listo/liściopadową atmosferę - poczytać i podumać, albo wylać swoje żale i troski...
Laurka, medal dla jedynej i niepowtarzalnej Smakosi co zawsze nas ozłoci /listkami, grzybkami albo innymi cennymi darami - uśmiechami / :
Witam. Wpadłam, by kilka chwil spędzić z Wami, zatopiona w myślach, wspomnieniach, tęsknotach, w myślach o tych, których już nie ma, którzy odeszli. Wiele osób odeszło również z WZ... Bahus, Uretan, Jarek, Ala...o wielu nie wiemy, nie mamy informacji...
W kawiarence przyjemnie, nowy wystrój, a i nastrój lepszy niż na zewnątrz... wszystko dzięki dobremu duszkowi - Smakosi, która zadbała o wszystko dzisiaj i otworzyła szeroko drzwi.
I dobrze, tak powinno być zawsze, musi być jakieś miejsce, gdzie można się ogrzać, gdzie znajdą się osoby, które pocieszą, otulą, wesprą, dodadzą otuchy...
I takim miejscem jest właśnie kawiarenka, nasza kawiarenka.
Trzymajcie się zdrowo. Ala
Witam w ten listopadowy, pochmurny dzień.
Widzę, że towarzystwo śpi jeszcze słodko, to i dobrze, dobry sen to zdrowie.
Zatem nie będę Wam zakłócać ciszy i spokoju, cichutko się już wymykam, zostawiając kawę z mlekiem i herbatę z pigwę - do wyboru, a dla łasuchów serniczek.... pyszniutki.
Mniamm, kawcię już wychłeptałam a sernik chowam na po-śniadaniu :)
Dzięki, uwielbiam pyszne poranki
Pozdrawiam wszystkie duszyczki obecne i te 'krążące wokół /jak możecie, wstąpcie i zostawcie parę słów/...
Innym duszkom od wczoraj zapalam świece a jak potrzebują, to poślę modlitwę /czuwajcie nad nami, bo na tym ziemskim padole coraz nam ciężej.../.
Pięknie witam /bo cudnie pomalowane niebo dzisiaj raniutko oglądałam/ :)
Dzisiaj tylko wstawię fotki z ogrodu jesienią malowanego i ciut muzy /by wspomnieć Fredka M. co wielkim ARTystą był /:
https://www.youtube.com/watch?v=s22qnUjwbqw
Ale pięknie u Ciebie, tak kolorowo i jesiennie i kotkowo ;)
Pozdrawiam :)
Smosiu, jeszcze kilka takich zdjęć i jestem skłonna polubić jesień. Cudnie masz, oj jak Ci zazdroszczę tego ogrodu przy domu i tej pięknej roślinności. Piękności wprost. Gratulacje.
To podeślę później jeszcze parę - mam chytry plan ukryty w tychże fotkach /bo Jesień to wg mnie Królowa roku i chcę dowieść, że zasługuje na koronę/.
Póki co tylko to ;D :
Pięknie! Nawet kocurek kolorowy! Smosiu, to jest tricolorka , czy szylkretowa? Nie rozróżniam tych obu umaszczeń.
Beata, witaj w Kawiarence Rozgaszczaj się na całego
'bo mało nas, mało nas do pieczenia chleba" i pisania o ... /temat dowolny/ :)
?? Ja też nie /myślałam, że są 2ie w 1nej /.
No to mam zagwozdkę, ale obstawiam czarną szylkretę /ma wieelkie czarne plamy, innych kolorów malutko/.
Może ktoś podpowie ;D
Chyba dobrze obstawiasz. Mama mojego kotka jest tricolorką , jest jaśniutka , nie ma nic czarnego.
Witam w poniedziałek :)
Trochę wieje, ale jest ciepło, deszcz przestaje padać i kto wie, może nawet słonko wyjdzie
Dzisiaj idę włosy umyć, bo wyczytałam, że wg kalendarza księżycowego, dzisiaj i jutro to najlepsze dni na mycie włosów :)
Dzisiaj tez następny eksperyment z chlebem na zakwasie :)
Co jeszcze nie wiem, czas pokaze
Alman Ty kusicielko - Twoj sernik to piękne dzieło sztuki, do kawki jak znalazł
Pozdrawiam dzisiaj wiec sernikowo :)
Witam poniedziałkowo
Pierwsze i najważniejsze - dziękuję za wszystkie miłe słowa i za Wasze "ciepełko" w nich ukryte
No a teraz wracam na ziemię
Dziś niesamowicie ponury i mokry poranek, ale mnie to jakoś nie wzruszyło, bo ten tydzień pracuję zdalnie. Jupi! Idealne rozwiązanie szczególnie, że Połówek jest w domu. Zjedliśmy na spokojnie razem śniadanie. W pokoju normalnie jest ciemno. Zapaliłam boczne światło i zrobiło się przytulnie. Do tego małe światełko świecy. W takich warunkach to ja mogę pracować
Nie wiedziałam, że dziś jest najlepszy dzień na mycie głowy ale rano ją wyszorowałam więc liczę teraz na jakieś efekty - tylko nie wiem jakie...? Zdrowotne czy jeszcze jakieś inne...?
Poczytałam sobie Wasze wpisy i pomyślałam, że naprawdę jesteście niesamowite. Wszystkie są jakieś takie emocjonalne i nastrojowe. Każdy daje taką fajną, prawdziwą cząstkę siebie. Oby tak dalej. Suuuper!
Jej, jak ja bym sobie zjadła takiego sernika. Hm...chodzi za mną coś słodkiego, ale nie tak na "odwal" żeby się zasłodzić tylko właśnie kawałek dobrego, domowego ciasta. Na dodatek nie za dwie czy trzy godziny tylko teraz, już w tym momencie
No nic, może chociaż dobra kawa mi to wynagrodzi
Udanego dzionka
Mokro, ciemno i pada.
Mam nadzieję na jakieś przejaśnienia, bo mam robiony dach. Co prawda nie nad domem, ale metrów dużo.
Miłego dnia Wszystkim.
Witam porannie ;)
U nas ciemno i ciepło a wczoraj wieczorem nawet upalnie, jak na listopad.
Nam ciepełko pasuje, fachowcom na dachu pewnie też. Jakby tak jeszcze słonko wyszło zza chmur, to byłoby super.
Chyba rozmarzyłam się za bardzo, ale moja kociarnia już mnie ściąga na ziemię :3
Udanego dnia i smacznego pichcenia życzę :)
Witam. Zapraszam w moje rewiry, dzień wstaje znacznie szybciej niż u Was, jest pogodnie, a nawet promyczek słońca odbija się gdzieś w szybach wysokiego wieżowca, umiejscowionego nad drugim brzegiem rzeki... no takie cuda u mnie.
Wczorajszy dzień zmarnotrawiłam, miałam plany na zrobienie tego i owego, ale jakoś tak mi zeszło, że plany nie zostały zrealizowane. Wszystko poślizgiem przeszło na dni następne.
Ale zakisiłam następną porcję czerwonego barszczu. Czytałam, że skutecznie przegania wszelkie wirusy, może tego w koronie też?
Czy w okresie jesienno-zimowym posiłkujecie się takimi naturalnymi "dobrami"?
Ja robię ten specyfik z imbiru, miodu i cytryny, do herbaty dodaję soczek z pigwy lub aronii, czasem miodek z mleczu, no i w tym roku produkuję na bieżąco zakwas z buraków ćwikłowych. Podobno należy wypijać szklankę codziennie, a żadna choroba się nie przyplącze. Ja tak niekoniecznie piję każdego dnia, ale często. Czasem trochę rozcieńczam, a czasem piję taki jak jest. No i ostatnio nabyłam wit. D3 - podobno czyni "cuda".
Ja to uważam, że jeśli coś jest takie uniwersalne i pomaga na wszystko, to wątpliwe, czy pomaga na cokolwiek, no ale każą /dzieci/ to jem.
A co Wy zażywacie/pijecie dla "zdrowotności".
Pozdrawiam, samych radości na dzień dzisiejszy życzę. Trzymajcie się zdrowo.
U mnie to samo. Witamina D nabyta . Imbir, miód i cytryna też w użyciu. Chyba trzeci rok dwa razy po dwa tygodnie dodaję do herbaty. Rano i wieczorem.
Czy pomogło? Na pewno nie zaszkodziło . Nie byłam też mocno przeziębiona.
No wiadomo co pijemy dla zdrowotności
- najlepsza nalewka to malinowa, potem pigwowa /u nas stoi i nabiera smaku/ lub na miodzie z przyprawami /kardamon, goździki, cynamon i co podpasuje/.
Jest też coś eko: sok brzozowy + soki z cytrusów, słodzone miodem.
Kiedyś lubiłam kiszone soki: buraczany lub z kapusty, ale chyba mam zakwaszony organizm i już mi nie smakują. Kupuję zwykły sok z buraków bio /piję z mineralką, dodaję do zupy/.
A teraz jemy sporo buraczków grządkowych w różnych wariacjach - gotuję z mięsem, kaszą i ryżem. Słoiki też mam buraczkowo-pigwowe, prawie jak ćwikła /w tym roku 'na grubo, bez rozdrabniania/ i do obiadu fajnie pasują.
Znowu polubiłam jabłka, więc chrupiemy je często + banany i suszone śliwki, daktyle i mandarynki. Ograniczam słodycze i ciasta, ale zawsze mamy lody w zapasie, by hartować gardła.
Na zdrowie :)
Witam wtorkowo
Co za pogoda! U mnie też wczoraj była wysoka temperatura, jak na tę porę roku - 18 stopni. Prawie cały dzień miałam uchylone okna. Mam pod balkonem dywan z liści a jak patrzę na drzewa, to one wyglądają tak, jakby jeszcze nic nie spadło. Coś czuję, że w tym roku czeka mnie nieustające grabienie i gwarantowana gimnastyka
Wspominacie o jesienno-zimowym wzmacnianiu organizmu. Ja też staram się robić coś w tym kierunku. Sok z kiszonych buraków gotowy. Buraki ukiszone też są idealne do obiadu. W tym roku kupiłam jakieś "bio" i powiem Wam, że czuje się różnicę. Nie wiem czy to reguła czy zwyczajnie trafiłam na jakiś smaczny gatunek. Staram się wypić pół szklanki dziennie. Niestety często zapominam Herbata z imbirem też mi towarzyszy każdego dnia. Połówek łyka witaminę D w kropelkach. Taką samą kupiłam rodzicom. Mam w swoich przepisach dobrą miksturę z czosnku, miodu i cytryny, ale jeszcze nie robiłam. Właśnie mi przypomniałyście. To jest ten przepis: http://wielkiezarcie.com/przepisy/lekarstwo-domowe-30021870
Wczoraj naszło nas na placki ziemniaczane. Okna były pootwierane, pochłaniacz włączony a zapach i tak rozgościł się w całym mieszkaniu. Głupota nasza była taka, że zabraliśmy się za smażenie wieczorem i całą noc wąchaliśmy te smażeniowe zapachy
Koleżanka była dwa dni temu w lesie i opowiadała mi, że nazbierali w krótkim czasie dwa wiadra grzybów. Ja nie jestem grzybiarą, ale chodzi mi po głowie żeby koniecznie wybrać się do lasu. Zatęskniłam za tym spokojem leśnym, tą ciszą i energią drzew. Rozmarzyłam się. Może w weekend jak nie będzie padać...? Zabrałabym aparat, bo marzą mi się zdjęcia liści w słońcu. Teraz jest tak pięknie kolorowo.
Jako, że mam pracę zdalną, to wykorzystuję to całą gębą Wstawiłam krupnik. Jak mi teraz pachnie warzywami - uuuu... Super! A Wy co tam pichcicie na obiad?
Miłego dnia!
Witam we wtorkowy wieczór :)
Dzisiaj była tak piękna pogoda, ze trzeba było przejść się po świeżym powietrzu i ogrzewać się w ostatnich promieniach słońca ;)
Dzisiaj także zaniosłam znajomemu bombonierkę i kartkę z życzeniami, bo jutro kończy, bagatela... 92 lata! :) To dopiero wiek! A wygląda na 60-ke i żartowniś z niego taki, ze hej :) Dlatego tez niedawno upiekłam drożdżówkę i kawałek zaniosłam mu i jego zonie. Zamiast owoców położyłam kleksy własnoręcznie zrobionego dżemu z owoców pigwowca i jabłek - przełamie smak :) Bardzo się ucieszył
Witaj Beata500 jak milo widzieć kogoś nowego
Pozdrawiam serdecznie i księżycowo, bo księżyc był tak wielki i tak nisko, że myślałam ze go chwycę i rzucę jak piłkę hihihi
Witam. Widzę, że listopadowe liście opadające hurtowo zasypały drogę do kawiarenki...cisza o tej porze dnia to rzadkość. Ja też dzisiaj zaspałam... spałam jak "zabita", nie wiem co się stało, bo zazwyczaj mam kłopoty ze snem.
Zapewne ta pogoda tak działa, u mnie dziś pochmurno i od razu tak jakoś jesiennie bardzo się robi i smutno, mimo, że temperatura nawet wysoka jak na tą porę roku.
No to sobie nieco "pomonologowałam" nieco, czas zabrać się za jakąś pracę.
Pozdrawiam, trzymajcie się zdrowo, a wirusy trzymajcie z dala od siebie.
Witam porannie;)
Nie zaspałam, w ogóle mało spałam, u mnie to już norma - wypiję kolejną kawę i tyle.
Liści jest baaardzo dużo, pod niektórymi drzewami usłane są piękne dywany, aż żal je 'zwijać ;D
Nadiu, ja kiedyś podziwiałam księżyc 'pomarańczowy i ogromny, prawie na wyciągnięcie ręki, niesamowity urok miał. Może kiedyś był piłką i ktoś nim grał ??
Ostatnio na tapecie naszej tivi są starożytni kosmici" więc mam kosmiczne wizje i poglądy
Dzisiaj mam sporo planów kuchennych - 2a farsze do czeburieków, ciasto z podwójnej porcji chyba też muszę zagnieść? A jak nagrzeję piekarnik, to może i ciasto upiekę - z jabłkami i budyniem?
Zobaczę, jak po tak marnej nocy będzie u mnie z kondycją.
Dobrego dnia :)
Smosiu, widzę że często robisz te ... czeburieki? zajadacie to kiedy? obiad, kolacja? pieczone mniej kaloryczne, może też bym się skusiła?
Nie mam wołowego mięsa, z innym nie będzie?
My lubimy takie cudaczne obiady ;D które jadamy pod wieczór, kiedy wszyscy są już w domku czyli obiado-kolacje.
Jak coś zostanie, to eM chętnie podgrzewa sobie na śniadanie, przed dłuuugim dniem pracy.
Dzisiaj dopiero 2ga seria, po sporej przerwie, bo mam fajną wołowinkę w marynacie i sporo kaszy z pieczarkami od wczoraj.
Inne mięsko pasuje jak najbardziej. Co masz albo lubisz: młoda wieprzowina czy drobiowe. Musi być delikatne, by szybko doszło w czasie pieczenia /jak u nas/ lub smażenia.
Można też po zmieleniu mięsko podsmażyć, ale przyznam że to już nie smakuje tak dobrze jak z farszem surowym.
Spróbuj, tylko nie nakładaj zbyt dużo farszu bo może zostać w środku surowy i zepsuje cały smak albo nawet zaszkodzi ;(
Smacznego :)
Dziękuję Smosiu. Przymierzę się do nich, może w przyszłym tygodniu.
Polecam:)
Moje wczorajsze /zapomniałam o occie, jak zwykle gdy jestem zbyt pewna przepisu, bo mam obcykany ;D/ i ciasto już gorzej pracowało, rozłaziło się miejscami w czasie pieczenia.
Farsze oba wyszły superowe, nawet ten z kaszy /+ostatni kotlet wołowy z obiadu + szynka wędzona i pieczarki/. Chyba częściej będę mieszać właśnie taki.
Powodzenia i smacznego
Puk, puk
Jest tu kto? Słonko od dawna świeci a śpiochy okien nie odsłaniają ;D
Tak nie wolno, w listopadzie każdy promyk jest cenny.
Szybciutko odsłaniamy okna i czerpiemy radość + zapas witaminki na ciemniejsze dni.
Jeszcze chłodno, ale rękawiczki nie będą potrzebne, może tylko cienka czapka.
Co porabiacie, napiszcie lub wstawcie fotki by Kawiarnia nie świeciła pustkami, przynajmniej ta jedyna, wirtualna
Wesołego czwartkowania :)
Witam. Nie śpię dziś już od 4-tej, tak jakoś się obudziłam, potem chwilę nie mogłam zasnąć i zaczęłam buszować po internecie w komórce... i tak mi jakoś zaszło, a potem była już prawie 6-ta i nie opłacało się już ponownie kłaść, więc była kawa, potem...itd.
Obmyślam jakiś obiad dla siebie, trochę mam już dość tego pomysłu, że nie będę jeść dań mięsnych za wyjątkiem niedzieli, podczas gdy mężowaty jest znowu mięsożerny. Ale już wiem... usmażę naleśniki, dziś zjem z serem, a na jutro będą w formie krokietów z ruskim nadzieniem, dodam jeszcze może boczku do farszu....
Jutro lub w sobotę mam zamiar /ale to zamiar na razie/ upiec chleb z dodatkiem suszonych pomidorów, może kapuśniaki i może jakieś ciasto... może kruche z różnymi owocami np. jabłka, śliwki, może jakaś gruszka i z budyniem.
Jakoś mi zimno dzisiaj i nie chce mi się ruszać, siedzę skulona, nawet nie chce mi się udać do szafy po jakiś sweter.
A poniżej zdjęcie moich ulubionych chryzantemek... ostatnie kwiaty w moim ogrodzie,
Witam w popołudniowy czwartek :)
Dzisiaj rano była mgła i może nawet w nocy był przymrozek, bo na dworze zimno jak nie wiem co ;)
Słoneczko grzeje, ale i tak chłodno Kot w końcu raczył wyjść na dwór, więc nie jest tak źle.
Wczoraj ostatni dzień wolności był, dzisiaj lock down no i trzeba to przetrwać. Można tylko zaśpiewać z zespołem Chłopcy z Placu Broni - ''Kocham wolność'':
https://www.youtube.com/watch?v=nYMiNuJJyYM
A teraz radośniejsza wiadomość, (przynajmniej dla mnie) - W niedziele ''stuknie'' mi 14 lat na Wielkim Żarciu!
Pozdrawiam wszystkich cieplutko
P.S. Robię nalewkę z pestek pigwowca
no to już się szykuję na imprezkę...
Uuuu 14 lat! To ja też przyjdę na tę imprezę
Ktoś tu niedawno miał 16 lat na WZ i się nawet nie pochwalil
Uderz w stół..... mam w tym roku zwariowany czas, cały rok, a czerwiec to był prawie koniec świata.... za to 17 rocznica będzie już hucznie obchodzona.
Aaaa, zapewne to nie było do mnie... jest druga 16-latka!
Alman, jak widać Ty jesteś tutaj jeszcze dłużej Kawał czasu, prawda?
O matulu! To o mnie?! Ale numer Właśnie zerknęłam na swój profil i do mnie dotarło Fakt, trochę już tu jestem. Ale ja stara
No, z grzeczności nie zaprzeczę.... hihihi.... choć raz ktoś jest moim rówieśnikiem.
Witam czwartkowo
Dzień zapowiadał się zwyczajnie a tu nagle telefon i koniec dobrego. Musiałam gwałtownie jechać do pracy. Zdalna nie wystarczyła. To wystarczyło żeby wróciły do mnie nerwowe klimaty. Czasami ręce mi opadają na głupotę ludzką. Ech! Szkoda gadać. W znajomym środowisku sporo osób choruje - niestety... Byłam też z Połówkiem po zakupy na weekend i powiem Wam, że w moim mieście nie zauważyłam żeby ludzie jakoś szczególnie zachowywali dystans. Sklepy pełne i wszyscy pchają się tak, jak zawsze.
Zimno dziś było i mimo, że chwilami świeciło słońce, to w zasadzie nie czuło się tego. Chodzi mi ciągle po głowie spacer po lesie. Może uda się to w weekend jak aura pozwoli.
To chyba tyle, bo jestem dziś jakaś zmęczona (psychicznie).
Dobrej nocy
Witam w piątek, piąteczek, piąteluniek
Nadal siedzi mi w głowie wczorajszy, nerwowy dzionek ale pomyślałam sobie, że muszę dziś się ogarnąć i zrobić wszystko żeby "wymieść" z zakamarków głowy te złe emocje. Przede mną weekend, Połówek jest w domu, deszcz nie pada więc jest cały ogrom powodów do radości
Liście spadają jak szalone a mimo to nadal jest ich pełno na drzewach. jak to możliwe? Planuję wreszcie pójść na cmentarz i odwiedzić groby bliskich. Byliście już po 1 listopada? Dużo u Was było ludzi?
Zakupy zrobiliśmy wczoraj więc dziś już mam spokój. Plany obiadowe to głównie mięso. Jak jest Połówek w domu, to zazwyczaj tak to wygląda. Ja trochę lawiruję czyli omijam mięcho gdzie się da - zostawiam je dla Połówka
Ale mam ciemno w mieszkaniu. Zero słońca za oknem więc zapaliłam małe, nastrojowe światło. Zrobiłam większą porcję gorącej herbaty z cytryną. Ktoś się skusi?
Miłego dnia!
Witam w piątek :)
Dzisiaj znowu mgliście, tym razem bez słońca, zimno, tak jakby lekki przymrozek a może inaczej - zdrowe powietrze, jak mówiła moja babcia ;)
Smakosia - Wczoraj miałam podobny dzień do Twojego, pod wieczór jeden telefon, potem drugi i świat stanął do góry nogami, mam jednak nadzieję, ze dzisiaj będzie o wiele lepszy dzień, żyję nadzieją, bo w końcu nadzieja to ta, co umiera jako ostatnia ...
Zapraszam wszystkich na niedzielne wirtualne party a co! Można trochę poszaleć, jak nie w realu, to w wirtualu
Dobra, czas już na mnie, życzę miłego i spokojnego piątku
Witam. Za oknem chmurno i ponuro... brrrr... ale na szczęście nie pada.
Smakosiu, bardzo dobrze rozumiem ten ucisk w "dołku", tą ciasnotę w głowie po jakichś takich sensacyjnych wydarzeniach, ale wiem, że one jak ta mucha natrętna, nie chcą dać się łatwo odpędzić. Jednak to minie, najlepiej odłożyć temat do szuflady i przeczekać.
Dobrze gadać, wiem, wiem, ja mam zawsze to samo, też każde byle co przeżywam potem. Ostatnio jednak w razie takich sytuacji, zamiast myśleć w temacie, powtarzam sobie :
Jeżeli nie masz na coś wpływu – zaakceptuj to.
Nadiu, czy mi się wydaje, czy faktycznie chcesz się wymigać z imprezki?
Nic z tego, towarzystwo już gotowe i... napalone!
A tak w ogóle... miłego dnia wszystkim życzę.
Alamna, niech Cię uściskam! Nawet nie wiesz jak mi pomogłaś. Niby to takie znane powiedzenie i takie oczywiste ale ja naprawdę o tym nie pomyślałam a teraz do mnie dotarło. Faktycznie "jeżeli nie mam na coś wpływu - muszę zaakceptować". No normalnie już mi lżej. Czułam się źle z uczuciem, że ktoś się zachowuje beznadziejnie a nawet nieuczciwie i gra na emocjach innych. Tyle, że faktycznie, to nie zależy ode mnie, ja tego nie zmienię. Muszę się dostosować do pewnych sytuacji, spróbować znaleźć i cieszyć tym, co mam, co jest dla mnie ważne.
Ech! Już jest lepiej
Cieszę się ogromnie i ściskam Cię, Ty dobra duszyczko!
W sekrecie Ci powiem, że mam kilka koleżanek, które mówią, że jak mają problem to telefon do Alki, kilka... no kilkanaście minut rozmowy i już inne spojrzenie.
Ale powiem Ci też w sekrecie, że sobie samej nie umiem często tak szybko pomóc, bo też mam skłonności do "przerabiania" w głowie wszystkiego. ale się staram i takie mądre myśli mi pomagają.
Zabawne W moim życiu wygląda to podobnie - moje koleżanki często szukają u mnie "ujścia emocji" a koniec końców stwierdzają, że to było jak spotkanie u psychologa na kozetce i wychodzą "wolne". Fajnie móc być pomocnym Tylko, że ja sama nie umiem szukać tej pomocy dla siebie. Zazwyczaj próbuję radzić sobie sama. Ot, taka natura
Hm... czyżbyś była moją baaardzo młodszą siostrą?
Witam:) wesoło bo piątkowo
No proszę, proszę do jakiego grona 'wiekowego dołączyłam
Same 17ki i 16ki albo i starsze Żarłoki tutaj bywają??
To ja, smarkata" już nic nie piszę
Świętujcie hucznie i wesoło, a jak zaczniecie polewać, to o mnie nie zapominajcie - lubię bąbelki, ale łinka i nalewki też są ok.
Foto-dedykacja dla Seniorek a raczej Senioritek /Tofcio też układał bukiet ;D/ :
Kwiaty piękne a ten rudy dodatek obok jeszcze piękniejszy. - dziękujemy
Tylko małe sprostowanie my jesteśmy "nastolatkami" a nie "Senioritkami"
Nie Senioritki, a pasowało ...
Nic to, skoro hiszpańska "senorita odpada, to może chociaż Hiszpan na gitarze zagra
I załącznik z A.Banderasem w 'desperacji :
Oooo tak tak, do tego kawałka muzycznego z "Bandziorasem", to ja bym sobie zatańczyła
Mam przykra wiadomość i pragnę się z Wami nią podzielić ... Moja teściowa zmarła właśnie na raka, bardzo się męczyła, przykro mi Nie wiem kiedy tu zajrzę, może jak emocje opadna - do zobaczenia.
Nadia, smutne wieści. Współczuję Ci i przytulam.
Dobrze, że przyszłaś do nas... Bardzo Wam współczuję, bo teraz ciężkie chwile przed Wami. Potem z pewnością pomyślicie, że dla Niej jest tak lepiej ale na to trzeba czasu.
Powiem Ci tak bardzo mocno od siebie - jak się tak czasami zastanawiam, to myślę sobie, że "tam" się odchodzi w nagrodę, że "Pan Bóg strzela perłami w niebo" i na to "drugie życie" trzeba sobie zasłużyć...
Przytulam mocno - Emila.
Smutne wieści Nadiu.
Trudno ukoić ból i pożegnać kochaną osobę, ale czasami tak jest lepiej dla wszystkich, bo jeszcze ciężej jest patrzeć na jej cierpienie.
Niech śpi już spokojnie, bezboleśnie [*], jest już w lepszym świecie, jak każdy dobry człowiek.
Całym sercem jestem z Tobą.
Witam. Cisza... nie lubię takiej ciszy w dłuższym okresie, krótko tak, potrzebna, żeby się zatrzymać, pomyśleć i przemyśleć to i owo, ale na dłuższą metę, jest dla mnie nie do zniesienia.
Odezwijcie się, dajcie choć znak, że u Was wszystko w porządku...
Brzmi prawie jak moje sms-y każdego ranka wysyłane do moich dzieci. Tak mam... wstaję i pierwsza czynność - wysłać zapytanie do dzieci, czy wszystko ok? Choć ostatnio się przekonałam, że nie bardzo mogę wierzyć w informacje od nich... tak, wszystko ok u nas, odpowiadają, a po tygodniu dowiaduję się, że wnuczka złamała rękę, ale ukryli to przede mną, żeby mnie dodatkowo nie martwić, bo już miałam jedno inne zmartwienie... ot i taka jest relacja między matką kwoką i jej kurczętami...
Trzymajcie się zdrowo. Ala
Alman, chyba pisałyśmy w tym samym czasie
Ech, te kochane mamy "kwoczki" Moja tez taka jest. Każdego dnia rano dzwonię żeby zameldować, że u mnie wszystko w porządku i też dowiedzieć się, czy u rodziców wszystko gra. Niby obowiązek, ale tak naprawdę wielkie szczęście, że siebie mamy
Witam kochani w poniedzialek
Dziękuję wszystkim za słowa wsparcia i kondolencje, a także za słowa pocieszenia. Pogrzeb teściowej będzie jutro o 11.00 a człowiek nawet nie może być na tym pogrzebie. Co za czasy nastały :(
Przepraszam, ze tak smęcę od rana, ale potrzebuję trochę czasu... Myślę, ze po pogrzebie, to zacznie się i uśmiech pojawiać, pewne sprawy muszą zostać pozamykane.
Smakosiu - Masz racje, teściowa teraz ma lepiej, nie czuje bólu ani cierpienia. Widziałam ja przez Skype przed śmiercią, jak się męczyła i po śmierci, wtedy był na jej twarzy taki spokój...
Pozdrawiam wszystkich zdrowo i cieplo - dbajcie o siebie.
Nadiu, nawet nie wiesz jak się ucieszyłam widząc wpis od Ciebie... Dobrze, że próbujesz to jakoś układać sobie w głowie, że myślisz o tym, że teraz już teściowa nie cierpi, że...no wiesz... Trzymajcie się jutro.
Pozdrawiam serdecznie Nadiu
Czasy ciężkie, bolesne i smutne dla Ciebie i dla nas.
Można tylko zapalić świecę, wspominać i zachować w pamięci to co najpiękniejsze.
Trzymajmy się, by przetrwać ten koszmar - on kiedyś minie, jak wszystko co złe.
Posyłam kolejny raz fotkę wspomnieniową" /nastraja do wspomnień i jest wg mnie piękna, pocieszająca bo słoneczko świeci w tle / :
Nadia, no trzymajcie się jakoś. Wam smutno, ale Jej już dobrze, ból ukojony, spokój, cisza...
Witajcie poniedziałkowo
Jeszcze dobrze nie wystartowałam z nowym tygodniem pracy a już się cieszę, że w środę jest wolny dzień.
Udało mi się w weekend pospacerować po lesie. Ubrałam się ciepło ale powiem Wam, że była taka wilgoć, że czuło się ją w każdej dziurce. Byliśmy też na cmentarzu odwiedzić groby bliskich. Teraz tak szybko robi się ciemno, że wracaliśmy w totalnym zmroku. Ja oczywiście miałam stracha, ale było naprawdę pięknie. Ludzi już nie było a dookoła wszędzie paliły się kolorowe znicze.
A jak tam u Was - jak nastroje? Jesteście zdrowi?
Zrobiłam gorącą herbatę z cytryną - może ktoś się do mnie przysiądzie?
Dobrego startu w nowy tydzień
Wiem co czułaś, kiedy samiutka odwiedzałam groby moich dziadków i złapała mnie ciemna noc na małym przykościelnym cmentarzu to nogi miałam jak z gumy i ciągle potykałam się o korzenie lub kamyki. Było strasznie i nigdy nie zapomnę tego uczucia, jakbym zeszła do podziemi naszego świata - nic tam nie było poza moją szaloną wyobraźnią.
Strach jednak ma wieeelkie oczy i trudno nad nim zapanować.
Herbatka, super - zaraz przysiądę się do Ciebie.
Ciacha nie mam, ale przyprawy mogę dodać /np. kardamon, cynamon czy pomarańczkę - świeżą lub suszoną skórkę/.
Wszystkiego dobrego /czyli NIE strasznego/
Udanego dnia i tygodnia.
Nooooo.... bo już myślałam, że... inwentaryzacja w kawiarence.
Ciasta Wam nie podam do tej herbatki, bo... bo mi się nie udało... jakiś zakalec czy cóś podobnego na spodzie się zrobił, a był /jest/ murzynek z jabłkami. Miał być puszysty, a nie jest. Cieszę się, że jesteście w formie.
Dawaj tego zakalczyka - ja lubię takie, a te murzynkowe naj, naj bo przypominają browni /może raz piekłam, ale bardzo je lubię/.
Forma ok, nie narzekam.
Proszę tylko słonko włączyć, bo mgła oblepia nas jak pajęczyna i jest niefajnie;(
Ja też nie pogardzę zakalcem
Same chciałyście... a na dokładkę macie jeszcze chlebek z ... suszonymi pomidorami... trochę niesfornie się rozłożyły w bochenku, ale chlebuś smaczny...
To ma być zakalec! Kobieto! To Ty nie wiesz jaki ja potrafię zrobić - phi! Twoje wypieki wyglądają tak apetycznie, że nie wiem po co najpierw sięgać Ale uczta!
Dzięki, porywam kawał tego pyszniastego niby zakalca /jakbyś nie napisała, to bym go nie wypatrzyła :D/ i parę kromali chlebka.
Na 2gie śniadanko akurat, mniammm.
Moja noc też z dłuuugą przerwą, ale po długich przemyśleniach na temat ciasta w końcu zasnęłam i drzemałam prawie do 10tej
Ciasta to 1sze- niby rolada biszkoptowa jabłkowo-gruszkowa /niby bo ja jej nie zwijam, tylko polewam: czekoladą lub karmelem/;
2gie wuzetkowo-murzynkowe z masą na maśle i kwaśnej śmietanie.
Coś dzisiaj upiekę, chyba to z owocami a jak zjemy, to na niedzielkę chyba w-zetka.
Witam.
Smakosiu dziękuję, ale chyba nie zasługuję na takie pochwały. A jakości dobrze nie widać, bo ciemny...
Dziś jakoś miałam przerywnik w nocy, obudziłam się o 2.30 i potem... pomarzyć dobra rzecz, ale noc jest do spania, a nie marzeń... bo wtedy to mary senny się rodzą raczej. No tak czy siak, poczytałam w komórce wieści, pooglądałam w tv program, który też mnie dobrze nie nastroił. A kiedy usnęłam to spałam... do 8.30. Nie ma to jak emerytce.
Dzień u mnie pochmurny dzisiaj, taki jesienny smutas. Ale w domu ciepło, więc za okno nie muszę patrzeć... w razie czego.
Robiłyście kiedyś zupę z selera naciowego? J nabyłam kiedyś, miałam robić jakąś sałatkę z nim, ale zabrakło mi innego składnika i leżakował biedak w lodówce, tzn. część leżakowała, bo część do czegoś tam użyłam. Nie miałam pomysłu co z nim zrobić i ugotowałam zupę-krem. Mówię Wam, pyszniutki wyszedł, do tego grzanki z chleba tostowego ziarnistego i bardzo mi smakowało.
No znowu się rozgadałam i mącę ciszę w eterze... znaczy w kawiarence.
Zostawiam kawę z mleczkiem i herbatę z pigwą i już mnie nie ma. A jeśli mój zakalczyk Wam smakuje, to mogę jeszcze podrzucić, bo mnie nie smakuje.
Miłego dnia, bez stresów i wirusów. Ala
Witam wtorkowo
Dziś bardziej radośnie, bo z myślą o wolnej środzie Jutro idziemy z Połówkiem do rodziców na obiad - krokiety z wołowiną Jej, jak ja dawno tego nie jadłam. Po pracy skoczę do "dobrej" cukierni po jakieś ciasto, bo stwierdziłam że mam za mało czasu na pieczenie. Nie mam w tym wprawy więc każdy, nowy przepis traktuję jak "wyzwanie" Ponadto muszę koniecznie, (bo już najwyższy czas) zrobić ciasto na piernik. Chcę też upiec chleb dla rodziców i może przy okazji zrobię chrupiące ciastka owsiane. Ten ostatni przepis okazał się "strzałem w dziesiątkę". Szukałam, szukałam i wreszcie znalazłam
Wczoraj w Lidlu kupiłam płat karpia. Kiedyś już kupowałam z tej firmy. Jest bez ości, jakoś tak specjalistycznie ponacinany i naprawdę przepyszny - nie czuć mułu. Będzie dziś na obiad. Kiedyś jadałam karpia tylko na święta, ale ten jest tak pyszny, że jak tylko się pojawia, to nie umiem go sobie odmówić
Tradycyjnie przyniosłam dla Was gorącą herbatę z sokiem i cytryną. Częstujcie się.
Miłego dnia
Smakosiu, protestuję co do Twoich umiejętności cukierniczych - Twój sernik umieściłam w swoich zbiorach z wyróżnikiem - Smakosiowy sernik "idealny".
Krokiety z wołowiną mówisz? nigdy nie jadłam, muszą być pyszne. Ja dziś też będę jeść krokiety, ale z ruskim nadzieniem, tylko do farszu dodałam jeszcze troszkę wiejskiej kiełbasy.
Smakosiu, a jakie ciasteczka owsiane pieczesz? co dodajesz do nich jeszcze?
Może bym się też skusiła kiedyś.
Sernik, jest faktycznie wyjątkowo pyszny, ale to jedyne ciasto nie licząc piernika, z którym się nie wstydzę "wystąpić" Mój repertuar jest baaaardzo ograniczony. jak masz ochotę wypróbować tych chrupiących, owsianych ciastek, to zerknij tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=_MxlGQPy3-M
To muszę kiedyś podjąć wyzwanie sernikowe 'smakosiowe , tylko ser upoluję odpowiedni.
Masz go w swoich przepisach?, zaraz poszukam.
Proszę bardzo: http://wielkiezarcie.com/przepisy/sernik-idealny-30058611
Super, dzięki :)
Mam go w ulubionych, ale pieczone serniki nie są moją mocną stroną ;( więc czekał i czeka...
To mam już sernik świąteczny, brzoskwinie są już zakupione a reszta znajdzie się zawsze w domu.
Ja jestem najlepszym dowodem na to, że ten sernik wychodzi, bo ze mnie autentycznie "słaba cukiernica"
Ależ skromne jesteście... aż poczułam się zawstydzona, że ja taka odważna, piekę, próbuję i jeszcze tu "przynoszę"... a Wy? też różne frykasy popełniacie, ale się nie chcecie przyznać?
Smakosiu dzięki za naprowadzenie na owsiane, znam tą stronę, ale tyle tego teraz w sieci, że można się zgubić jak w gęstym lesie i nie znaleźć tego, czego się szuka. Zrobię kiedyś, jak mnie nawiedzi wena ciasteczkowa. Ja to wolę zawsze machnąć jakieś ciasto, bo to człowiek się nie narobi a zrobi, a przy ciasteczkach to jednak więcej dłubania, ale za to... dłużej poleżą, jest coś do chrupania potem.
Ostatnio kusi mnie ciasto "Kilimandżaro"... pełno przepisów w necie ... fajnie wygląda, z tym, że to raczej ciasto okazjonalne, wykwintne raczej, a nie takie ot "niedzielne" do kawy.
To może ciut patriotyzmu i ciepła w ten ponury czas?
Kochane Żarłoczki świętujmy jak lubimy i możemy, cieszmy się że mimo wszystko jesteśmy tutaj, w wolnym Kraju i wśród wolnych ludzi, że nikt i nic nam tej wolności już nie odbierze
To nasz wspólny sukces i nasze wielkie dobro - dbajmy o nie, codziennie...
Pozdrawiam Wszystkich i zapraszam - siadajcie proszę, stolików w kawiarence nie zabraknie dla nikogo
Witam. Chętnie usiądę, łyk gorącej herbaty w miłym towarzystwie dobrze mi zrobi.
Do herbaty proponuję ciasteczka owsiane z sezamem.
Upiekłam, Smakosiu dziękuję za... inspirację. Ala
Oooo! Upiekłaś je! Ależ Ci ładnie wyszły te ciasteczka. Takie zawodowe
To prawda Smosiu :)
Ładnie napisane.
Dłuuugo wahałam się:
pisać nie pisać???
nowy wątek /ile wpisów by zebrał??/
wkleić fotkę czy tylko życzenia...
W końcu:
fotka sieciowa
data zmieniona /było 2018/
i opis też /poprzedni 'Quo Vadis Polsko - nie pasował do nastroju Liiściopadowej Kawiarenki ;D/.
Witam 11 listopada :)
Dzisiaj Dzień Niepodległości, a w ten dzień cale poznańskie piecze rogale Świętomarcińskie, taka tradycja, wiec i ja upiekłam i częstuję każdego, kto ma tylko ochotę :)
Tradycja wypieku rogali świętomarcińskichrozmiar tekstu drukuj kod qr
Tradycja wypieku rogali świętomarcińskich w Poznaniu sięga 1891 roku. Gdy zbliżał się dzień św. Marcina (11 listopada), ówczesny proboszcz poznańskiej parafii pod wezwaniem św. Marcina, ks. Jan Lewicki, zaapelował do wiernych, aby - wzorem patrona - zrobili coś dla biednych. Józef Melzer, jeden z poznańskich cukierników, odpowiadając na apel proboszcza, upiekł trzy blachy rogali i przyniósł pod kościół. W następnych latach dołączyli do niego inni, aby każdy mógł w ten dzień najeść się do syta. Bogatsi poznaniacy kupowali smakołyk, a biedni otrzymywali go za darmo. Zwyczaj wypieku w 1901 przejęło Stowarzyszenie Cukierników. A po I wojnie światowej do tradycji obdarowywania ubogich powrócił Franciszek Rączyński, natomiast tuż po II wojnie światowej przed zapomnieniem rogala uratował Zygmunt Wasiński. Tradycja wypiekania rogali świętomarcińskich na dzień 11 listopada przetrwała w Poznaniu do dziś. W tym dniu poznaniacy zjadają go kilkaset ton.
Powstaniu rogala towarzyszy legenda: Dawno, dawno temu wyśnił go jeden z poznańskich piekarzy. Ujrzał on we śnie świętego Marcina jadącego na koniu, podniósł zgubioną przez jego konia podkowę i postanowił, że będzie piekł ciasto w takim kształcie.
Rogale oryginalne powinny być z białym makiem w środku, przepis chyba miał Bahus, bo on pochodził z Poznania... Ja zrobiłam po swojemu, czyli z własnoręcznym nadzieniem migdałowym, z dżemem pigwowo-jablkowym i powidłami z tarniny:0)
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie :)
A powinien być upieczony placek ze śliwkami wg kobiety pracujacej ;)
https://www.youtube.com/watch?v=_20sIRfrQsw
Cześć :)
A ja placek ze śliwkami mam, nie upiekłam, bo ostatnio nie przypominam już kobiety pracującej
Jak to jest z tym 7mioletnim zegarem, co zmienia nasze upodobania i zwyczaje??
Mój właśnie zadziałał - pedantkę i pracusia wymienił na domowego leniwca.
Jak to fajnie czasem wyluzować;))
Spokojnego dnia :)
Pa.
Oooo to to to! Masz rację 0 czasami trzeba wyluzować
Mówisz??? to i mnie wymienił i też na leniwca...
Piękne i smaczne ciastka i rogale a ja taka objedzona ;(
Dzisiaj poszalałam na mieście - pizza i ciasta na wynos, prawie tak dobre jak moje domowe
Podziwiam zapał do pieczenia, mój ciut osłabł.
Porywam z każdego talerzyka po troszkę i biegnę, bo na film wołają ;)
Miłego wieczorku i spokojnej, przespanej nocy
Zrobiłaś wspaniały, "marciński" klimat. Z przyjemnością sobie poczytałam
Witajcie ,
Smakosia tak pięknie powitała nas w tym lisciopadzie a to przyznam mój najbardziej nielubiany miesiąc w roku . Kiedy zmienia godzinę na zimowa to już dla mnie koszmar . Pokręcę się trochę i zaraz noc .
Nadia wyrazy współczucia . Wiem co to znaczy . Przeszłam przez to 7 lat temu . Będzie ciężko ale trzymaj się .
Alman mówisz Kilimandżaro a ja właśnie wczoraj to ciasto piekłam . Ja oczywiście przerobiłam to ciasto pod nasz gust i znacznie go uprościłam . Wiem przepisy w sieci są różne ale nam smakuje tak . Robię tradycyjny biszkopt kakaowy . Masa to 2 kg jabłek uprażonych z cukrem do smaku i na koniec wsypane dwie suche galaretki agrestowe i już tylko mieszam bez gotowania . Potem masa śmietanowa . Czyli 0,5 l śmietany 30% ubite ,dodany cukier puder i 250g mascarpone i 2 łyżeczki żelatyny rozpuszczone. Polane wszystko rozpuszczona czekolada . Może się skusisz bo jest warto nie tylko na specjalne okazje . Zamieszczę zdjęcie by troszkę pokusić .
Smakosiu jeśli mówisz o ciasteczkach to polecam moje ciasteczka z jabłkami . Są mega proste . Nie mogą się nie udać i robi się je błyskawicznie . Zamiast jabłek można dać np. Pokrojone wcześniej namoczone suszone morele. Tez są pyszne .
http://wielkiezarcie.com/przepisy/ekspresowe-ciasteczka-z-jablkami-3212552683553005371
Przyznam ze mam dola powinnam być już dawno u fryzjera ale zwyczajnie się boje bo sytuacja u nas jest nadal bardzo ciężka . A moja fryzjerka jest bardzo popularna . Chodzą do niej wszystkie lekarki o których dowiedziałam się ostatnio ze są zarażone i to w bardzo ciężkim stanie . Pofarbowalam tylko odrosty i czekam . Może sytuacja będzie lepsza . Włosy już są na tyle długie ze zaczęłam wiązać w kucyk . Nie znoszę tego ani takiej długości . Rany kiedy to się skończy i będzie normalnie .
Powinnam posadzić tulipany a tu ciagle pada jak nie mocno to mżawka i tak cebulki nadal leżą w koszu . zdążyłam tylko raz pograbić liście i wykrawać suche kwiaty i zrobiło się ciemnio .
Spać tez nie mogę . Muszę poczekam od nowego roku może będzie lepiej .
pa
Mariolan, będzie lepiej, będzie... Wszyscy chyba miewamy takie chwile, kiedy czuje się ten "ciężar epidemii". Te reportaże czy informacje, którymi "oblepia" nas telewizja, ta atmosfera wieców i niepokojów z pewnością niczego nie ułatwią. Chłoniemy złe emocje i strach jak przysłowiowa gąbka.
Mimo to trzeba sobie znaleźć coś pozytywnego. Największym powodem do radości jest świadomość, że nasi bliscy są zdrowi i chyba nie ma nic cenniejszego. Jak sobie człowiek to uświadomi i doceni, to zaraz lepiej się robi na duszy.
Ja też za jesienią nie przepadam, ale przyroda jej potrzebuje więc potem, kiedy znów wróci do nas wiosna będziemy umieli wszystko docenić i cieszyć się pierwszymi, ciepłymi promykami słońca. A póki co - dobra muzyka, książki, gazety, krzyżówki, zaległe filmy (np. z Netflix'a), jakieś dobre ciacho i damy radę
Zaraz zerknę w ten "ciastkowy" link od Ciebie - dziękuję
Witam w ten kolejny listopadowy, pochmurny dzień.
Och, żeby już skończył się ten miesiąc, ta epidemia, te marsze, ten niepokój o wszystko i wszystkich.
Mariola, mam ten sam problem z włosami. Boję się iść do fryzjera, kudły urosły, kucyka na razie nie zrobię...
Twoje ciastka z jabłkami miałam ostatnio właśnie piec, potem zmieniłam na tego zakalcowatego murzynka z jabłkami. Skoro zachęcasz, trzeba w niedalekiej przyszłości upiec.
A Kilimandżaro... no kusi mnie... Twoje potwierdza, że bardzo efektownie wygląda, do takiego wypieku to trzeba dostojnie usiąść przy stole, kawa w ładnej filiżance i można ucztować. W moim mniemaniu, to nie jest ciasto, żeby go zjeść byle gdzie /np. przy laptopie/, byle jak /ot, w biegu niemal, popijając łykiem kawy/. Ja to uważam, że ciasta z kremami to takie okazjonalne, odświętne niemal. A to Kilimandżaro to trochę trąci ciastem Alicja... albo Zielonym jabłuszkiem... tylko w ciemnym cieście. Muszę pomyśleć, czy się skusić, bo pokusę zasiałaś, oj zasiałaś.
Czy ktoś coś wie na temat kataru związanego z zatokami? mam katar od marca, czasem mniej, czasem więcej. Nie jest to typowy katar z zatkanym nosem, ale ciągle mam wrażenie, że mi spływa do gardła coś.
Dziwne, bo kiedy chodziłam na działkę wszystko było ok, teraz jakby się nasiliło. Obczytałam już wszystkie ulotki moich leków podejrzewając, że może alergia na któryś, ale nic nie widzę. Może ktoś coś słyszał, widział, miał do czynienia, bo nawet do lekarza strach iść.
A, nie dość, że jest jak jest, to ja jeszcze o katarach. Już zmykam.
Powiem tylko, że fxiś córka nabyła mi grzyby suszone... będą święta!!!
Trzymajcie się zdrowo.
Zatoki, moje koszmarne i zawalone i nieoperowalne i ...
Prive czeka , nie mam złotych rad, ale napisałam jak to u mnie wygląda.
Pozdrawiam i spadam :)
Przeczytałam. Dziękuję.
Ja również
Miłego wieczoru Wszystkim życzę :) i jeszcze milszej nocki
Smosiu, masz zdjątko...
Piknie dziękuję i śliczne 'jesienne fiołki posyłam :)
Witam;)
Na zatoki i przytkany nos kupiłam w aptece spray z wodą morską /SEA WATER SPRAY, nose hygiene/ - Dr.Max prod.franc.
Ibupromu nie mają, ale ten jest też dobry i w przystępnej cenie, pojemność 150ml więc jest na dłużej.
Życzę zdrowia :)
Witajcie czwartkowo
Wczorajszy dzionek, to oprócz święta narodowego jest dla mnie ważny, bo tego dnia moi rodzice obchodzą rocznicę ślubu. Tak więc spotkaliśmy się na obiedzie i trochę sobie razem posiedzieliśmy przy kawie i ciastku. Nie da się ukryć, że wiece i rozboje, które relacjonowała TV lekko zdominowały to spotkanie. Nie chcę politykować, ale czułabym się źle ukrywając, że nie akceptuję takiego zachowania. Niestety nie pochwalam tego, co widziałam - niszczenie, atakowanie, agresja...ech Gdybym mogła, to pociągnęłabym do odpowiedzialności głównego organizatora tego wiecu. Ręce mi opadły...
Dziś za oknem wilgotno ale na szczęście nie pada. Zrobiłam sobie całkiem sporą listę zakupów. Tradycyjnie w czwartek chodzę do sklepu, bo wtedy jest ciut mniej ludzi, niż w piątek czy w sobotę. Zakupów sporo, bo jak jest Połówek, to wiadomo, że więcej się gotuje. No ale niestety będziemy razem tylko do niedzieli, bo czas wracać do pracy.
Wczoraj upiekłam chleby. Mmmm... jak pięknie pachniało w domu. Zrobiłam też (wreszcie) ciasto na piernik. W tym roku miałam bardziej płynny miód więc wyszło ciut "luźniejsze". Przyznam się Wam, że zawsze próbuje takiej "surowizny" - pyszniutkie
Herbaty? Zostawiam gorącą z pigwą i imbirem.
Miłego dnia
Piątek, piąteczek, piąteluniek! Jupi!
Dziś "13-ty" Ktoś jest przesądny? No bo ja tak sobie myślę, że to będzie dobry dzień W końcu to piątek więc inaczej być nie może
Przez chwilę się zastanawiałam co ja mam dziś po pracy do zrobienia albo do załatwienia i doszłam do wniosku, że wyjątkowo nic. Hm...aż mi się nie chce wierzyć Czyżby szykował się luzik...? Ogarnę trochę chałupkę i to wszystko
A! Za pamięci - jeśli ktoś korzysta z Netflix'a, to polecam fajny (krótki) serial pt. "Gambit królowej". Rzadko udaje mi się znaleźć taki fil, który oboje z Połówkiem oglądamy z identycznym zainteresowaniem, ale tym razem właśnie tak było
O jej! Widzę słońce! Chmur szarych i gęstych też jest sporo, ale póki co ten widok dodaje mi energii
A jak tam Wasze plany? Jak nastroje?
Dobrego dnia!
Witam 13ego, baaardzo szczęśliwego
Z przesądami różnie bywa - wstaję prawą nogą, bo tak odganiam demony nocne , więc jestem ciut przesądna.
Wolę też dzień zaczynać pewnym krokiem, więc prawa strona jako ta bardziej zwinna zawsze wyprzedza moją lewiznę
Miewałam pecha akurat 13go, to nie był piątek. Wyszłam z tego zdarzenia w całości więc chyba jednak miałam duuużo szczęścia i powinnam ogłosić ten dzień moim szczęśliwym
Miałam słabą nockę, popapraną i jestem niedospana, więc nie mam weny a pogoda mi nie pomaga;(( to piszę króciutko i pędzę do garów, prania i sprzątania.
Kochane słonko wygląda zza chmur, na szczęście i na zdrowie...
Pozdrawiam 13kowo /czyli bardzo mocno - premiowo /
udanego, bez-pechowego dnia życzę :-)
Po takich fotkach, to zaraz się robi w Kawiarence radośniej
A tu znalezione w necie:
Witajcie, witajcie. No ja przesądna jestem okropnie, ale dziś...
13-tego, nawet w grudniu jest wiosna
13-tego każdego droga jest prosta.... lalalala
Słońca brak, działam dziś bez planu, pełen spontan... a co!
Ugotowałam wczoraj gar barszczu, wykorzystując buraki z kiszenia... nawet byłby dobry, tylko trochę kwaśny, taka kwaśnica buraczkowa, dobry byłby na kaca, ale kaca brak. Cudowałam z nim, dodając to i owo, ale jakoś mało pomogło... chyba za dużo tych buraków wrzuciłam /starłam je na grubych oczkach/. Zobaczę jaki będzie dziś, może się "przegryzł"...
Idąc dalej wyjęłam z zamrażarki pierogi, dla mężowatego ruskie, dla mnie chyba ukraińskie? nie podpisałam...
A, z części buraków kiszonych zrobiłam sałatkę - z cebulą, jabłkiem plus troszkę oleju, miodu, jogurtu i pieprzu. No i natka pietruszki, też tak wszędzie ją wpychacie? Ja wszędzie, ciekawa jestem jakby kompot smakował z natką.
A co Wy robicie z buraków po kiszeniu /jeśli kisicie/, a jak przechowujecie zieleninę /natkę, koperek/.
No i odezwała się kuchta, kura domowa...ale co, kiedy siedzę jak prawie na kwarantannie??? nawet do sklepu nie chodzę, bo mi dzieci zabraniają.
Pozdrawiam.
13-tego, nawet w grudniu jest wiosna... a ja wiosnę kocham.
Alman, ale bym sobie Ciebie ukradła na jakiś czas, nauczyłabyś mnie i to i owo ;) Pozdrawiam cieplo :)
Bierz mnie.. nie musisz kraść... czy to komplement?
ale długo ze mną nie wytrzymasz, ponoć zrobiłam się okropna po tych tam...
A tak na marginesie - nie święci garnki lepią...w młodości stroniłam od kuchni, jestem ekonomistą, umysł ścisły, bankowiec z krwi i kości, więc widzisz... ale na emeryturze - zwrot o 180 st.
Jak zaryzykujesz i weźmiesz taką czarownicę, to tylko powiedz, wsiadam na miotłę i lecę.....
Bez obaw - Swój swego pozna
Alman - jak najbardziej komplement
U mnie właśnie się kisi druga w tym roku porcja buraków. Powiem Ci, że poczytałam trochę i widać, że można je wykorzystywać na wiele sposobów. Pisali "ludziska" o surówkach i jako dodatek do zup. Ktoś tez wspominał, że po starciu i dodaniu chrzanu powstaje coś w rodzaju ćwikły. U mnie ta pierwsza porcja poszła w najprostszej formie czyli wyciągaliśmy z zalewy plastry i zajadaliśmy jak kiszone ogórki Nawet nie zdążyłam wymyślić z nich czegoś innego a już ich nie było
Jeśli chodzi o koperek czy pietruszkę, to czasami mrożę (jak już faktycznie muszę).
Hm...a jak dolałaś wody do barszczu, to dalej był taki kwaśny?
Smakosiu, a jak kroisz buraki do kiszenia? ja zawsze na plasterki, często cienkie bardzo, na mandolinie. tym razem pokroiłam w kawałki, właściwie to nawet kawały...i po ukiszeniu były bardzo twarde...
Tak, dodałam wody i słodkiej śmietanki, kwaśny był nadal...
Odkryłam /gdzieś ujrzałam w tv/, że tak na bieżąco świeżą zieleninę babka wkładała w całym pęczku do słoika, zakręcała i do lodówki.
Ostatnio poszłam dalej - posiekałam zieleninkę i taką do słoika i do lodówki. I powiem, że trzyma się bardzo dzielnie już jakiś czas... min. 10 dni....
A na zimę też zamrażam.
Kiedyś wkładałam takie duże kawałki buraków a tym razem pokroiłam w ok. 1 czy 1,5 cm plastry.
A wracając do zieleniny, to faktycznie taki pomysł ze słoikiem może być dobrym rozwiązaniem. Ja mam "opatentowane" przechowywanie mięty w pęczkach. Biorę dwa kawałki ręcznika papierowego, lekko zwilżam wodą i owijam liście a potem wkładam w foliowy worek. całość pakuje do szuflady lodówki (tej na warzywa). Mięta wytrzymuje nawet trzy tygodnie i jest ciągle jędrna. Tak sobie myślę, że może liście pietruszki czy kolendry też by się dało tak przechować...? Hm...czemu wcześniej o tym nie pomyślałam...?
Z pewnością się da, a w słoiku już sprawdziłam i w pęczku i posiekane. Wykorzystuję do tego celu słoiki po dużej kawie o płaskim kształcie, bo łatwo je ułożyć. Ostatnio kupiłam na hurcie kilka pęczków natki i koperku i tak trzymam.
W tym roku nie kiszę buraków, bo mało zebrałam i nie chce mi się :(
Buraczki w ubiegłym roku pokroiłam na kawałki, grube.
Po kiszeniu trochę zjadłam w sałatce, reszta poszła na kompost. Zupy z nich nie gotuję, ale trochę można dodać do słodkich buraków albo ziemniaków, fasoli czy kapusty /kolorystycznie fajnie pasuje czerwona, ale włoska bardziej mi pasuje/ i wtedy nie jest zbyt kwaśna.
Kiedyś z zieleniny /koper, bazylia.../ obrywałam gałązki, listki i zamrażałam /woreczki lub pojemniczki do mrożonek, po lodach/.
Jak miałam wenę to drobno siekałam, ale nie jest to konieczne.
Natki nie lubię - to źle bo jest bardzo zdrowa.
Lubię koperek i bazylię z własnej hodowli, ostatecznie torebkowe/sklepowe.
U mnie prawie wszędzie jest estragon, czosnek /głównie z młynka/ i kardamon /jak pasuje/.
Polubiłam też szczypior - zasługa mojej Sąsiadki, co mnie obdarowuje swoim, grządkowym /szkoda go marnować, więc posypuję nim co tylko można/.
Sama wczesną wiosną pędzę swój - na słoiczkach z wodą i wtedy smakuje mi jak nigdy.
Pozdrawiam aromatycznie - kardamonowo /mielony dodałam do kawy/
Świetne i w 200tu %tach prawdziwe.
Smakosiu, ale poprawiłaś mi humor ta kawka z kotem ;) Pozdrawiam cieplo :)
Twój kocio taki kochany a piękny jak mało który :* Dzięki za dawkę uśmiechu i uczty dla oka ;)
Dziękuję, przekażę Daluni komplementy , zgadza się - jest śliczna i dodam, że mądra, dobra i bardzo kochana.
"Śliczna, mądra, dobra i bardzo kochana"... Jej, jak ja bym wzięła ją na kolana i przytuliła...
I tu zaczynają się schody" - nasza Dalunia jest zupełnie inna niż jej synalek Tofalek i nie pozwala na przytulasy a na kolanach trzymałam ją tylko w poczekalni u veta /w nosidełku/. Taka dzikuska kochana.
Ma charakter i wyraźnie umie powiedzieć nieuu, niaau czyli precz ode mnie jestem dumną kotką a nie maskotką
Witam w ''kotkowy'' piątek ;)
Uważam, że 13-ty piątek może być szczęśliwy, a nawet spotkałam czarnego kota, który natychmiast się schował pod samochód, hmm... chyba wie, ze dzisiaj przez niektórych jest niezbyt mile widziany, ale mi ten kot poprawił humor :) Kocham wszelkie kociaki w każdy dzień i inne zwierzaki tez, więc daty nic nie zmienią ;)
Byłam dzisiaj z rana na targu i zobaczyłam polskie wypieki, chlebki, ciasta, no wszystko, czego dusza zapragnie, no i pokupowałam trochę - chleb zwykły, z ziarnami, żytni wszystko pieczone głównie na zakwasie, placek z rabarbarem, no i pączki z cappuccino! Jedliście kiedyś pączki z takim nadzieniem? Ja pierwszy raz - są przepyszne :)
Mam nadzieje, ze to będzie udany dzień, bo fajnie się zaczął i powinien się fajnie skończyć, czyż nie?
Życzę udanego ''kociego'' piątku
Ależ piękności... aż ślinka cieknie. Takie wypieki muszą być smaczniutkie.
Kot Smosi cudny, takiego mogłabym mieć, ale u nas nie będzie żadnego zwierzaka, po tym, jak 6 lat temu po 15 latach odszedł nasz piesunio kochany, postanowiliśmy, że już nie będzie innego psa /kota też/...żałoba trwa..
Naszego pieska odwiedzamy tylko na cmentarzu dla zwierzątek i to musi wystarczyć. Ale synowie mają - jeden ma kota, drugi nabył ostatnio psa /ciemny brąz/ i kota /czarny jak smoła/...
A taki był mój Aksel...
Piękny, kochający pyszczek o mądrych oczach... Przypomniał mi naszego Maksa, po którym płaczemy do dziś a odszedł 3 lata temu.
Jejku, jaki podobny, tylko nasz miał bardziej stojące uszy chyba. Cudny tak samo jak nasz piesunio był.
Wow! Ale piękny ten Maks! Wiadomo,ze takiego samego nigdy nie będzie, bo każde stworzenie ma inny charakter, no ale może kiedyś...
Ale śliczny i szczęśliwy - uśmiech od ucha do ucha aż serduszko pocieplało.
Dla takiego uśmiechu na mordeczce wiernego przyjaciela można poświęcić bardzo dużo -każdą wolną chwilę i ostatni grosz na zabawki
Jaki mądry i ładny piesek, aż żal ze nie ma zastępcy... No ale to każdego indywidualny wybór.
Kochany i pewnie bardzo mądry, jak każdy wielorasowiec z dobrego rodu/domu :)
Niezastąpiony też, ale ja nie zarzekałabym się tak "na zawsze i nigdy - czas leczy rany i los może zesłać jego następcę.
Mój eM już od dawna wzdycha do suni podobnej do naszej najukochańszej Kropci i kiedyś spełni swoje marzenia o spacerach i zabawach z psinką - musi być ona, nie on.
Fotki powtórkowe:
Basialis wkleiła kiedyś duet 'kradziejski /u nas też bywało, że wędliny spadały z blatu i znikały /
Kropeczka na spacerku
Witam w sobotę
Pada, wieje, ale serce się śmieje :)
Zaczęłam porządki przedświąteczne z mężem - wtedy kiedy ma wolne, wtedy robimy razem jedno pomieszczenie. Dzisiaj przypadła kuchnia, ale jest podzielona na 2 wolne dni, bo tam trzeba sporo drobiazgów zrobić ;) Mimo tego, koleżanka wpadła nieoczekiwanie do nas na kawę z ciastem i naprawdę fajnie się pogadulilo, zrelaksowało i wszyscy są zadowoleni Jest motywacja do pracy i pozytywna energia
Wiec pędzę pomóc mężowi, bo we dwóch prędzej i przyjemniej to wszystko się sprzątnie
Pozdrawiam pozytywnie sprzątająco
Witam:)
Podziwiam zapał i może za Twoim przykładem sama ruszę z mopem i ścierkami do pracy
Jeszcze nie myślę o świątecznych porządkach, ale dzisiaj nowy łańcuch kupiłam, muszę na nim zawiesić wieniec świąteczny, trochę drobiazgów kuchennych i napoje by nie dźwigać zgrzewek przed samymi Świętami.
Powolutku zaczyna się już zakupowy szał - przy kasie szok /skąd tyle na rachunku??/.
Pozdrawiam i życzę wielkich sukcesów małym kosztem
Hej, jak sobie wpiszesz w kalendarz, że wtedy i wtedy robisz jedno pomieszczenie, to musisz to zrobić i koniec, najgorzej się zabrać, ale jaka frajda jak już się zabierzesz i wtedy musisz nad sobą trzymać bata, ze tylko jedno pomieszczenie miało być zrobione i basta! Tak jak my wczoraj, jak się wzięliśmy, to i milo było i trzeba było się hamować, żeby tylko polowa kuchni była sprzątnięta, bo już ciemno się zrobiło ;) W sumie to fajna rzecz, takie planowanie, bo masz termin i wiesz, że musisz, a jak się weźmiesz, to potem się pilnujesz, żeby nie za dużo na raz - Pozdrawiam z zapalem :)
Wczoraj pisałam odpowiedź, ale potem gdzieś ją wcięło ;(
Ja to znam - najtrudniej zacząć, prawie wołami trzeba ciągnąć po ścierki i mopy, a jak zacznę to tak jak u Was - ciężko przestać , jakbym w trans wpadła, albo kij od szczotki przyrósł do ręki.
Planów nie robię, jak mam chwilkę to drobne układanie w szafach i szafkach z ubraniami załatwiam lub nowe aranżacje wymyślam, jak jest więcej wolnego czasu to gruntownie wyczyszczę kuchnię lub łazienkę. I tak do Świąt główne porządki zaliczę /tylko nie wiadomo których świąt :D/.
Pozdrawiam i dziękuję za wsparcie - to pomaga lepiej niż kolejna kawa :)
Witam niedzielnie.
Widzę ,że nie tylko ja w listopadzie robię porządki pod święta. Powiem szczerze, że zdarzyło mi się to po raz pierwszy , ale jestem zadowolona.
Miłej niedzieli życzę Wszystkim.
Beata500 no właśnie, najważniejsze, to być zadowolonym - Pozdrawiam cieplo :)
Dzięki :)
Pozdrawiam niedzielnie i słonecznie
Niech nam słonko świeci zawsze i dodaje zapału do pracy, życia.
Wesołej i pogodnej niedzielki :)
Witam w deszczową niedzielę
Witam i o zdrowie pytam - Wszyscy zdrowi?
Dzisiaj nęci mnie, żeby samej posprzątać trochę kuchni, tak tylko jedną rzecz - póleczkę, no taką mam ochotę, ze hej :) Trochę boli mnie w przegubie prawej dłoni, widocznie przesiliłam, ale to nie szkodzi, chyba jednak rzucę się na tą półkę, bo mnie nosi
Mam też już przygotowaną specjalną miskę podobno z terakoty (czerwona glina), gdzie zrobię ciasto na piernik i wtedy dołączę do grupy pierniczącej tzn. piernikującej
Pozdrawiam niedzielnie i pachnąco
Cześć :)
Alman tak wygląda mój spray /dzięki, sama nie trafiłabym na niego/:
Sea Water Spray - Francja/ Dr.Max
Dopisano 2020-11-16 9:40:31:
A teraz fotki BRAK - to chochlik czy ktoś wyciął ??Smosiu, wszystko jedno jakiej firmy, grunt, że pomaga, a może nawet lepszy.
Muszę sobie może skopiować jakoś do swoich zbiorów, może się przydać.
Zostawiam ciasto do kawy.
To ja chętnie się poczęstuję, bo wszystko wykonałam, co zamierzałam i piernik i półkę i teraz parze sobie Kawkę a Twoje ciasto wygląda rewelacyjnie!
Ja bardzo chętnie - teraz fotka mi 'uciekła i całe wużet skacze /chyba z radości :D/ ale wcześniej widziałam to ciacho, biszkopcik i masa owocowa z bitą śmietaną czy inną budyniową . Pyyycha :)
Spray pewnie podobny, solanka to solanka - morska woda czy fizjologiczna sól działają chyba tak samo.
Ważny jest aplikator, by miał zasięg i psikał w najdalsze zakamarki nosa i docierał do zatok.
Spokojnej nocki, do jutra
Witam w poniedziałek, poniedzialeczek, poniedzialczunio
Chyba zostawię to Smakosi, bo jej znacznie lepiej wychodzi to z piątkiem
Nie wierzę, że jestem pierwsza! Nikt jeszcze nie wstał, czy też wszyscy już są w pracy?
Liściopad zrobił swoje, drzewa straciły prawie wszystkie liście i wyglądają trochę jak straszaki, no ale taka jest kolej rzeczy - najpierw wiosna drobne listki, potem lato - dorodne liście, potem jesien - gubienie liści a na końcu zima - okrywa pięknym białym puchem, no i czasami mróz zamienia się w malarza i maluje piękne wzory na szybach
No ale zostawiam Was na razie z jesienią i związanymi z nią żartami, tak na poprawienie humorku i życzę miłego dnia
Hej, heej :)
Byłam, uzupełniłam 'zniknięty wpis i poszłam do Wrzaskunów wyjcowych
Tak plączę się to tu, to tam.
W domu też, ale mam już sukcesy - niektóre kąty wymiecione, starocie posegregowane albo wyrzucone.
Twoje obrazki jak zawsze są świetne :DD
Tylko co z resztą ferajny kawiarnianej??
Nowych gości też brak :((
Pozdrowionka, dużo radości na cały tydzień
Witam. Też byłam skoro świt, ale nikogo jeszcze nie było, więc w milczeniu opuściłam kawiarenkę... nie chciałam się rozsiadać, bo dziś w planie "orka" w kuchni /sprzątanie/. Jedna strona zrobiona, jutro druga i koniec porządków jesiennych. Ja podobnie jak już ktoś pisał, w listopadzie zawsze generalne sprzątanie /no, ścian nie przesuwam/, drugie wiosną.
U mnie zawsze w październiku porządki na działce, potem zamykam już sezon, listopad porządki w domu, a grudzień...to już uszka, pierogi itd. itp.
W tym roku pracuję jednak na zwolnionych obrotach, stąd prace też dzielę... robię tyle, ile dam radę, c.d. następnego dnia.
U mnie widzę piękna pogoda /tak byłam skoncentrowana na tych porządkach, że wcześniej nie widziałam/, słońce świeci, jest nawet fajnie jak na listopad.
Czeka mnie jeszcze jeden wypad na działkę, aby przykryć grządkę z tulipanami, bo jak wiosną zaczną kiełkować, a sarny znowu wpadną z wizytą, to nie zostanie nic. Ale może nie będzie zimy i śniegu, to jeszcze wiosną zdążę przykryć?
Pozdrawiam. Ala
Witajcie poniedziałkowo
Od rana mam takie przyspieszenie, że ledwo "wyhamowałam" Praca zdalna ma zalety ale też wady. Połówek wczoraj wyjechał więc zabrałam się za zaległości typu pranie, sprzątanie itp. Dokładnie w tym samym momencie zaczęły przychodzić e-maile, na które szybko trzeba było odpowiedzieć, potem telefony... I tak w koło Macieju. Dopiero teraz się ogarnęłam i pomyślałam o Kawiarence, bo już czas na kawę Zaraz zrobię. Został jeszcze kawałek tego pysznego ciasta dla mnie? Widziałam te smakowite warstwy i aż mi ślinka pociekła.
W piątek padł mój telefon i to bez ostrzeżenia. W sobotę chciał , nie chciał pojechaliśmy po nowy. Dobrze, że to się stało podczas obecności Połówka, bo przynajmniej wszystko posprawdzał i się upewniłam, że trzeba już wyskoczyć z kasy, bo inaczej będzie klops. Znaleźliśmy w dobrej cenie taki ze średniej półki, ale jestem bardzo zadowolona. Na dodatek była fajna promocja.
To mówicie, że czas na przedświąteczne porządki Pamiętam, że moja Mama jak jeszcze razem mieszkałyśmy przed każdymi świętami robiła takie akcje. Oczywiście nigdy tego nie lubiłyśmy ale nie da się ukryć, że zawsze potem była fajna satysfakcja. W moim mieszkaniu trochę inaczej sobie to organizuję. Nie ma kto specjalnie bałaganić więc stopniowo raz jedna szafka (jak mnie natchnie) a innym razem druga więc jakoś to idzie No ale co by nie gadać pewne rzeczy i tak się robi przed samymi świętami żeby poczuć ten zapach świeżości i wpaść w tradycyjną magię świąt.
U mnie dziś pięknie świeci słońce. Park zaścielony liśćmi, ale na drzewach też jest ich jeszcze całkiem sporo. Wiatr lekko powiewa więc spadają powoli niczym płatki śniegu. Fajnie się to obserwuje.
Kawy! Jej już mam takiego smaka, że nie dam rady dłużej klepać w klawiaturę. Zmykam do kuchni, bo ekspres mnie woła
Dobrego dnia
A może macie ochotę na proziaki? ja miałam i upiekłam... jedne na suchej patelni, drugie na odrobinie oleju. Częstujcie się.
Nigdy nie jadłam a wyglądają smacznie więc jestem chętna
Ja też nigdy nie jadłam, nawet nie słyszałam o tym Spróbować cos nowego nie zawadzi
Witajcie ,
proziaki powiadacie no nigdy nie jadłam nawet nie wiem jak to się robi ale wyglądają mega smakowicie wiec mimo późnej pory skubnę jednego .
Alman widzę ze skusiłaś się jednak na Kilimandżaro .
Rany dziewczyny robicie świąteczne porządki a ja jestem dopiero na etapie porządków w ogrodzie . Dziś znowu troszkę podcięłam , powyrywałam i wszystko zostawiam na środku bo zrobiło się późno i domagali się obiadu . Miałam skończyć popołudniu ale tak rozbolała mnie głowa ze nie dałam rady . Może jutro się uda podobno tez ma być słonko . Kot dzielnie mi towarzyszy . Kiedy weszłam pod drzewo by wygrabić liście nagle czuje ze coś mnie po głowie puka . Podnoszę głowę a to kot który wszedł na drzewo i z gałęzi łapą mnie zaczepia . W tym roku przez to malowanie jakoś brakuje mi miesiąca . Tulipany sadze i sadze a mam wrażenie ze kosz nadal jest pełny . Już zaczyna mi brakować miejsca . A wiecie co jest w tym roku bardzo dziwnego mamy polowe listopada jest raczej zimno a moje ryby nadal są aktywne i domagają się jedzenia . Nigdy tak nie było . Często już w październiku na początku gdzieś się chowały i do wiosny nie miały ochotę na jedzonko . W tym roku jest jakoś dziwnie . Wszystko się jakoś zmienia . nic lecę może uda mi się zasnąć . Pa
Mariolan, fajne te Twoje obserwacje przyrody. Niby nic takiego, ale to daje do myślenia... Natura jest mądrzejsza od nas. Z pewnością warto się rozglądać dookoła siebie. Może te Twoje ryby czują, że nie czas na zimę, może w tym roku jej nie będzie...? Twój kot mnie rozbawił. Wyobraziłam sobie jak Cię niewinnie zaczepia Ciekawe co on sobie wtedy myślał...?
Masz szczęście, że kot rybek nie łowi
Widziałam szaraka wyciągającego sporą rybę z oczka - sprytnie i szybko, i bez wędki, wystarczyły ostre pazurki i refleks dzikiej bestii.
Mariolan76 no to teraz wiem, dlaczego mój kot od początku listopada nie ma takiego apetytu jak przedtem
Pokaz swojego kotecka, będzie nam milo :)
Pozdrawiam :)
Witajcie wtorkowo
Wczoraj późno poszłam spać. Trochę dlatego, że wiedziałam, iż rano nie muszę się szykować, bo praca zdalna. A trochę dlatego, że zaczęłam słuchać muzyki i po cichu sobie śpiewałam. Nawet nie wiem kiedy mi zleciał ten czas.
Czuję teraz taki komfort poranny, kiedy pracuję zdalnie. Otworzyłam okno w sypialni i ten chłodek rozchodzi się po całym mieszkaniu. Zrobiło się rześko i przyjemnie. Jeszcze przed chwilą pachniało kawą, ale szybko zniknęła. Ktoś się do mnie przysiadł, czy co? No nic, potem zrobię drugą. Póki co jeść się nie chce więc śniadanie musi poczekać, ale czas na herbatę. Dla Was też zrobić?
Chodzi mi po głowie żeby się zmobilizować i zrobić sobie jakieś kontrolne wyniki. Między innymi sprawdzić homocysteinę i witaminę D. Nigdy tych dwóch rzeczy nie robiłam a wiem, że to bardzo istotne. Lekarze nie kierują na takie badania, bo są dość drogie. Ciekawa jestem czy Wy je kiedyś robiliście, Ciekawa jestem czy ktoś miał prawidłowe parametry np. witaminy D...? Ostatnio Połówek poszedł to sprawdzić i miał 23 jednostki więc byłą w granicach normy ale bez szału a On się suplementuje. Ja natomiast nie biorę żadnych kropelek więc pewnie będę miała braki. Wczoraj koleżanka wbijała mi do głowy, że koniecznie trzeba brać tę witaminę. No niby wiem, ale najpierw chcę sprawdzić żeby wiedzieć ile jej mam, nim się zabiorę za suplementację. Tylko jakoś tak...no nie mogę się zmobilizować żeby pójść do tego laboratorium. No ale napisałam to Wam więc może teraz szybciej się "aktywuję"...?
Słońce wychodzi zza drzew i zaczyna ładnie oświetlać liście. Ech, co za kolory! Szkoda, że dzień jest taki krótki. Mimo to łapmy te chwile by nasycić oczy barwami i czerpać z tego energię.
Dobrego dzionka!
Witajcie wtorkowo :)
Smakosiu masz racje, bardzo ważna jest wit.D w organizmie i wit.C. Bardzo rozsądnie podchodzisz do sprawy, ze najpierw chcesz sprawdzić poziom homocysteiny i wit.D, bo najpierw trzeba zobaczyć, co organizm ma, a czego nie ma i co należałoby mu dostarczyc
A ja dzisiaj mam dla Was cos z netu, a mianowicie przepis na pierniczki z dojrzewającego ciasta (to przy okazji), ale przede wszystkim przyprawy, które się do nich dodaje i jaki mają wpływ na zdrowie - Polecam :)
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie :)
Lecznicze właściwości składników mieszanki:
Cynamon – działa przeciwwirusowo, antybakteryjnie i przeciwgrzybiczo. Rozgrzewa, poprawia odporność i wspomaga odchudzanie.
Gałka muszkatołowa – pobudza trawienie i zapobiega wrzodom żołądka. Spożywa się ją w małych ilościach, gdyż ma działanie pobudzające (psychoaktywne).
Goździki – to jeden z najlepszych naturalnych środków przeciwbólowych. Żucie pomaga osłabić ból zęba, płukanie naparem pomoże na ból gardła.
Imbir – wspomaga trawienie, zapobiega mdłościom i oczyszcza. Działa wysuszająco – pomaga pozbyć się nadmiaru flegmy.
Kardamon – na dolegliwości trawienne i przeziębienie.
Anyż – dobry na niestrawność, wzdęcia i gazy.
Ziele angielskie – ma właściwości przeciwzapalne i przeciwbólowe.
PRZEPIS NA PIERNIKI
Potrzebujesz:
– 1 kg mąki
– 1 kg miodu miodu
– 25 dag masła
– pół szklanki mleka
– 3 płaskie łyżeczki sody oczyszczonej
– 3 jaja
– sok i skórkę z połowy cytryny
– szczypta soli
– trzy torebki przyprawy do piernika lub po 10 g cynamonu, kardamonu, imbiru (jeśli użyjesz go do piernika może być świeży), ziele angielskie, gałkę muszkatołową, pieprzu czarnego, goździki wszystko mielimy i mamy własną przyprawę
Rozpuszczamy w garnku masło i miód (pilnuj, aby się nie przypalił. Odstawiamy do ostygnięcia. Następnie mieszamy z przyprawami. Do przestudzonego masła dodajemy mleko z rozpuszczoną sodą, skórkę i sok z cytryny jajka i dobrze roztrzepujemy, następnie wlewamy zawartość garnka do mąki i wyrabiamy ciasto. Miskę z ciastem należy przykryć czystą ścierką, zawinąć w reklamówkę lub folię i włożyć do lodówki na minimum 4 tygodnie. Wycięte wraz z dzieciakami pierniczki wypiekamy około tydzień przed spodziewanym zawieszeniem na choince w piekarniku nastawionym na temperaturę 180°C przez 15-20 minut. Następnie włóż je do pudełka z ćwiartką jabłka które pomoże „dojrzeć” pierniczkom, jednakże musisz pilnować, aby jabłko nie spleśniało!
Źródło: Zielony Zagonek
Super, przyda się każda wskazówka.
Co prawda ciasto już leżakuje, ale z przyjemnością poczytałam o tych wszystkich właściwościach składników przyprawy piernikowej. Przepis baaaaardzo podobny do tego, z którego ja korzystam. Oj, będzie smacznie i kalorycznie
Witam.
Dziś nie jestem w dobrej formie, jakiś ból mi łazi po głowie, żeby tylko nie chciała mnie nawiedzić migrena. Noc miałam jakąś taką, od 2.30 już nie spałam, ale rano usnęłam i nadrobiłam niedobory.
Dziś muszę skończyć sprzątanie kuchni i będzie finał porządków jesiennych. Widzę, że wiele osób akurat porządkuje swe chaty, choć niektórzy piszą, że robią to na bieżąco.
Jak się zastanowiłam to wyszło na to, że jedni sprzątają na bieżąco, a inni tylko raz czy dwa razy w roku. To nie tak. Ja też na bieżąco sprzątam i też dogłębnie miejsca, które tego wymagają czyli raz ta szuflada, raz inna, raz ta szafka raz inna - wg potrzeby. Ale dwa razy w roku idę jak ... huragan, ogarniam wszystko, każdy zakątek, każdy zakamarek i dopiero wtedy wiem, że posprzątane.
Takie sprzątanie "na wyrywki" jakoś nie daje mi satysfakcji. Ale ja tak mam, może to taki "odchył", a może przywara "panny".
Słońca dziś brak, pochmurne niebo i od razu tak smutno.
Nie znacie proziaków? od razu widać, że całe towarzystwo to "zachód".
Przeczytałam kiedyś, że to "proziaki podkarpackie"... ale ja je znam od dzieciństwa, a moje dzieciństwo to Lubelszczyzna.
Nie wiem, czemu nie znacie, często są podawane przy różnych okazjach .
O tu możecie poczytać troszkę :
https://www.podkarpackie.travel/pl/blog/z-czym-jesc-podkarpackie-proziaki-
Idę do tej kuchni kończyć sprzątanie. Miłego dzionka. Ala
A, jeszcze zapomniałam - nigdy nie badałam poziomu wit.D, ale od miesiąca zażywam wit. D3, bo... dzieci mi kazały! Ot, takie czasy, jaja rządzą kurą.
"Jaja" Cię zwyczajnie kochają
Jaki zachód"?? W połowie wschodniaczka, ale nie znam takich przysmaków.
Nam Mama i Ciocie ciasto makaronowe, cienko rozwałkowane, piekły na kuchni - super było, a teraz też można piec takie na rozgrzanej, suchej patelni czyli bez tłuszczu.
Czasami podobne placki smażę na sucho do zawijańców z różnym farszem /gdy zabraknie sklepowych, a sklepy zamknięte jak 11.11 parę lat temu/.
Pozdrawiam :)
Pozwoliłam sobie zrobić link aktywny, czyli na niebiesko, bo chyba częściej będę czytać o tych proziakach :) Zainteresowałaś mnie Alman :)
https://www.podkarpackie.travel/pl/blog/z-czym-jesc-podkarpackie-proziaki-
Jeśli zaś chodzi o sprzątanie, to ja podobnie robie, tylko raz w roku (kiedyś było 2 razy w roku, ale taka była potrzeba), ale wtedy musi być wszystko porządnie posprzątane, włącznie z odsuwaniem szaf i myciem. Natomiast takie lekkie rzeczy, to sprząta się na bieżąco :) Pozdrawiam :)
Witam ,
mialo być słońce i co było przez chwilkę kiedy jadłam śniadanie . Teraz jest jakoś ponuro i mam wrażenie ze zaraz będzie padać . Kupiłam z rana nowe grabie do grabienia liści bo stare wczoraj zwyczajnie mi się rozpadły . Byłam tez w lidlu i wiecie co była pani która robiła ogromne zakupy dostała za nie dwie te nowe książki ale ich nie chciała to ja się zgłosiłam chętna na jedna . Pewnie sama bym nie uzbierała tylu znaczków . Tak na szybko przejrzałam i jest w niej wiele fajnych porad i przepisów takich niby prostych ale zawsze ciekawych .
witamine D jadam od jakiś dwóch tygodni a witaminę C cały rok jak tylko zaczynam kichać z rana lub tak jak wczoraj po pracach w ogrodzie kiedy jest zimno a ja biegam spocona . To taka moja profilaktyka . Tylko mam witaminę taka naturalna . Teraz po tej witaminie D mam nieco więcej energii i nie chce mi się ciagle spać . Poziomu nigdy nie badałam ale może warto .
ok lecę bo czas goni
pa
Lidl często miał fajne książki 'znaczkowe, niektóre znikały w parę dni i nawet nie widziałam ich /jak Kuchnia Polska/.
Teraz rzadko tam zaglądamy, to nie uzbieram znaczków. Trudno, przez tą zarazę już całkiem zdziczeję i jak pustelnica zacznę żyć /włosy już mam prawie do pasa/.
Udanych porządków ogrodowych, z kicią do pomocy pójdą migiem, a na pewno weselej
Połówek bierze witaminę D w kroplach i taką też kupiłam rodzicom (ponoć najlepiej przyswajalna). A Twoja w jakiej jest formie?
Pewnie w formie promyków słonka
A może są to domowe skarby /masełka, sery czy przetwory/???
Oj taaaak, promyków słonka to najchętniej i najlepiej, ale w naszej szerokości geograficznej to trochę słabo z naturalną witaminą D
moja w kapsułkach D-3 2000...podobno pani w aptece powiedziała, że musi być 2000 żeby miało to sens i dawało efekty
Ja kupiłam vigantoletten max a witaminę C mam acerola firmy sanbios . Mam nadzieje ze nikt nie potraktuje tego jako reklamę . Pije tez cały rok herbatę z cytryna bo poprostu uwielbiam teraz czasami dodaje tez kilka plastrów imbiru . Odkryłam tez kiedyś ze na gaszenie pragnienia najlepszy jest taki miks . Biorę duża szklankę do niej łyżeczkę miodu , plaster cytrynę i szczyptę soli zalewam to woda mineralna i mieszam . Super gasi pragnienie i uzupełnia wszystkie minerały a dodatkowo naturalne i zdrowe .
Wiecie takie miłe zdarzenie jak to z rana z książka jakoś tak poprawia nastrój na cały dzień . Miło ze są jeszcze dobrzy ludzie . Taki mały gest który nic nie kosztuje a ile radości . Ja zawsze jeśli ktoś jest chętny oddaje znaczki w biedronce bo nie zbieram tych maskotek . Mój mały już za stary na to . Mówią ze dobro wraca i to chyba prawda .
Ponownie się dzis nacięłam i to co posprzątałam dzis na nowo jest nowa sterta do sprzątnięcia . Wróciłam bo byłam już tak spocona ze boje się ze będę chora . A dodatkowo muszę zająć się obiadem bo stado głodomorów zaraz się uaktywni .
Żeby nie było, że sama wymieniasz firmę i że to jakaś reklama, to ja też dopiszę
Tak więc witamina D jaką kupiłam dla rodziców to krople z firmy Visanto (2000 IU) a w domu mam sproszkowaną acerolę również z firmy Sanbios. Nawiasem mówiąc jeszcze po nią nie sięgałam - jest na wszelki wypadek.
Wspomniałaś o miodzie...no to idę zrobić z nim pyszną herbatę. Wiem, że miód wiele traci kiedy dodaję go do gorącego, ale czasami, dla przyjemności można, prawda? Mmmm. a do tego cytryna i trochę imbiru
A ja polecam filmy dr. Jerzego Jaśkowskiego, są naprawdę godne uwagi. Wklejam tu ostatni jego filmik i we wstępie właśnie wspomina o wit.D
Kto chce może obejrzeć cały, a kto chce, tylko wstęp, albo wcale, wybór ma każdy :) Pozdrawiam :)
https://www.youtube.com/watch?v=deiNfFmpOPw
Fajnie, dzięki :)
Chętnie pooglądam
POLECam - warto przemyśleć to i owo /na temat zdrowia/.
Historię kiedyś dooglądam, bo teraz już mam oczopląs ekranowo-internetowy
Dziękuję bardzo i pozdrawiam
Ciesze się, że spodobał Ci się film z dr. Jerzym Jaśkowskim, naprawdę mądry człowiek i lekarz, który szanuje całego człowieka, a nie tylko jego żołądek czy serce ;) Pozdrawiam :)
Ciekawie mówi. Dziękuję za link.
Witam radośnie :)
Miód lub cytrynę /jej wit.C/ najlepiej dodawać do przestudzonej herbatki i po kłopocie - wszystkie wartościowe składniki zostaną.
Gorącej herbaty czy kawy nie pijesz i tak czekasz aż będzie do przełknięcia.
Tylko nawyki każą nam wrzucać plastry cytryn lub miód do wrzątku herbacianego.
A ja zapomniałam, że nazw nie wolno wpisywać, skleroza i tyle ;((
Poprawię się.
Udanego dnia :)
Witam. No pogoda poprawiła się, słońce świeci jak w środku lata.
Fajnie, od razu lepiej i nawet fakt, że to jesień i listopad nie przeszkadza.
Dziś się lenię, muszę jakoś uczcić fakt zakończenia porządków domowych.
No, może jednak coś "zepchnę", choćby jakieś jedzonko na obiad... mam zamiar zrobić pizzę na patelni na cieście majonezowym, bo muszę jakoś majonez zużywać powoli /nie używam majonezu kupnego jako takiego, bo moje podroby go nie tolerują, ale do ciasta czy czasem do gotowania/panierowania używam/.
Wczoraj zakisiłam kapustę pekińską, tzw. kimchi wg Moniki Mrozowskiej, przepis dostałam od córki, ona już któryś raz robi i się zajada,,, zobaczymy co mi wyjdzie...efekt za 5 dni.
Muszę też chyba upiec jakiś chleb... muszę poszukać jakiejś prostej recepturki.
Miłego dzionka wszystkim życzę. I słoneczka.
Alman już masz wszystko posprzątane? To faktycznie przeszłaś jak huragan! Podziwiam i świętuj, bo Ci się nalezy
Tak, wszystko, ale sprzątam już od 3.11, a nawet niektóre moje półki z ciuchami zaczęłam wcześniej, bo kiedy nadchodzi zmiana pory roku to ja też dokonuję przesunięć w szafach.
No to podziwiam
Dokładnie tak Smosiu, my chcemy od razu wszystko wrzucić do herbatki, żeby było z głowy a przecież można to zrobić chwile pozniej
Pewnie się zdziwisz, ale wyobraź sobie, że ja od kiedy pamiętam zawsze piję gorące napoje. Przestudzone nie wchodzą w grę. Nawet latem. Ten typ tak ma
To się zdziwiłam i zazdroszczę /podobno to zdrowo/ - język wyparzy i człek potem grzecznie i uprzejmie mówi /nie klacha jak ja, po letniej kawie /
Pozdrawiam :)
To mnie ubawiłaś
Smakosiu to ja też jestem ten typ. Tego nauczyła mnie moja babcia, że pije i je się gorące, bo zimne to już nie dobre, no i tak mi zostało. Kiedy latem wszyscy pija kawę mrożoną, ja pije ciepłą, karmelową albo herbatę z cytryną, ale musi być gorąca. No ale czego się nie robi dla zdrowia, jak chwilę postoi to nic się nie stanie
I ja i ja też... tylko gorąca kawa czy herbata...
Niby wiem, ale...nie zawsze kieruję się rozsądkiem
Witam w środę :)
Zaczyna słonko wyglądać i robi się cudnie niebiesko na niebie i słonecznie na dworze, chyba będzie cudowny dzień
A więc do roboty najpierw pranie, śniadanie, a potem sprzątanie
Uciekam i życzę każdemu miłego i słonecznego dnia
Rany dziewczyny dajcie troszkę tego słońca . U mnie pada od rana a ja miałam dzis dokończyć prace ogrodowe . Wczoraj już po ciemku razem z M zgarnęliśmy wszystkie gałęzie a dzis miałam dokończyć sadzenie tulipanów a tu klops . Drażni mnie tez ze jeszcze na dwóch drzewach zostało trochę liści . Może zabiorę się za porządki u domu ale u mnie to bez sensu bo podobno bałagan sam się robi . Ostatnio udowodniłam M ze to jednak on robi bałagan a nie sam się robi o małym nie wspomnę bo do jego pokoju już znowu ciężko wejść . Niczego nie można ruszyć bo wszystko jest właśnie w tej chwili potrzebne .
Smakosiu tą acerola w proszku M tez kupił ale jeszcze tez nie otwierałam . Ja łykam tylko tabletki a mały ma takie do ssania . Muszę chyba zwiększyć dawkę bo po tym szaleństwie w ogrodzie dzis jakoś tak zaczynam pociągać nosem .
Jak tu wierzyć prognozom pogody . Miało być pochmurnie ale bez deszczu a co jest . Nic chyba to prześpię i obudzę się na wiosnę .
pa
o to to, udaję się z Tobą spać do wiosny, masz jakąś fajną kryjówkę? zawsze mówię, że powinnam zapadać w sen zimowy
Nie Ty jedna ...
Jaki kochany śpioszek - leniuszek :)
Ech, jak mu dobrze u Was...szczęściarz
I już czwartek :)
Ja zaczęłam przed świtem i kawą oczy 'podpieram by nogi dreptały normalnie, ale ziewam jak lew lub krokodyl - chyba migdałki odsłaniam
Co tam, jakie plany i zachcianki?
Gotujecie, pieczecie czy wszystko zamawiacie /dla ratowania biznesu lokalnego/??
Ja tylko dodatki ugotuję, mięsko wczorajsze - karczek razy 5, fajny jak zawsze.
Przy ładnej pogodzie liście zarzucę pod krzaki, zastąpią śnieg w czasie mrozu bo ochronią korzenie chociaż trochę.
Chwasty jeszcze u nas rosną, to je wytępię ostatecznie. Zaczęłam wczoraj od mleczu i to kwitnącego
Pozdrawiam i kawusię stawiam :)
Witam.
Smosiu, pamiętam bardzo dobrze, ze szczegółami, ale to może też oznaczać, że skleroza już bardzo zaawansowana, wszak wtedy pamięta się doskonale co było ...dziesiąt lat temu, gorzej z tym, co było wczoraj czy nawet godzinę temu.
Jak ja Ci Smosiu zazdroszczę tego ogrodu przy domu... jak zazdroszczę...
U mnie pogoda piękna, ale zamknęłam już sezon działkowy i nie chce mi się tam jechać, nie lubię tam bywać jesienią, choć mam niedaleko, tuż za miastem, może do 10 km od mojego domu.
Planów jako takich nie mam na dziś. Powinnam upiec chleb, bo wczoraj jakoś mi dzień się skończył za szybko, ale chyba też dziś przełożę na jutro lub sobotę może.
Dziś kombinuję jakieś kotlety z ryżu lub kaszy gryczanej...myślę właśnie co do nich dodać.
Muszę też coś wykombinować ze śledzi. Kupiła mi dziś córka śledzie wiejskie, uwielbiam je, ale muszę je też jakoś urozmaicić.
Lubicie śledzie? ja bardzo i kiedy zaczyna się jesień to zaczynają u mnie gościć i tak, aż do wiosny. Kupuję zawsze wiejskie i z nich robię potem różności.
Teraz też zrobię, muszę tylko wyszukać coś ciekawego i nowego, co nie jest łatwe, bo w swoich zbiorach mam już ich wiele, żeby nie powiedzieć mnóstwo.
Pozdrawiam, trzymajcie się zdrowo. Posyłam trochę słońca tym, którzy cierpią na jego brak. Ala
Ja robiłam kilka razy kotlety z kaszy gryczanej, cebuli i twarogu. No ale pewnie takie już robiłaś...?
tak, to tzw. hreczniaki
No proszę! Słyszałam już kiedyś tę nazwę ale nie miałam pojęcia, że to właśnie te kotlety Człowiek ciągle czegoś się uczy.
No tak, mój dziadek zawsze mówił - człowiek uczy się całe życie, a i tak głupi umiera.
To prawda, zawsze można się czegoś dowiedzieć. Ja np. dowiedziałam się o proziakach podkarpackich albo pierogach po lubelsku z kaszą gryczaną i serem białym, a całe młode życie spędziłam tam i w ogóle pierogów z takich farszem nie widziałam i nie jadłam.
Śledzie lubię bardzo, prawie tak samo jak słodycze
Jak masz duużo, to polecam te rewelka" albo megankowe" z cebulką - pycha.
Kasza gryczana w kotletach? Tego nie jadłam, ale kiedyś spróbuję, dla zdrowotności.
Masz fajnie, pamięć historyczna działa a ta bieżąca" zamazana /wygodnie tak nie pamiętać wczorajszych kłopotów lub kłótni/.
U mnie wszystko jak na loterii - gdzie kulka wpadnie tam drąży temat i wyyyciąąąga taaakie historie, aż strach się bać /wszystko wyolbrzymione i pokręcone jak loki pudelka/.
A słonko miałam własne, ale już sobie poszło dalej:(
Przy tym słonku wiatr straszny szalał - rozwalił moje kobierce liściowe pod krzakami. Mam dość, nie będę już ich układać na nowo.
Czas na kawusię i coś słodkiego
Smosiu nie wypleniaj mniszka lekarskiego (potocznie nazywanego mleczem), bo z niego można zrobić na wiosnę pyszne syropki na przeziębienie czy grypę, mają sile i moc i można naprawdę robić zapasy na zimę właśnie z mniszka lekarskiego czy z kwiatów czarnego bzu - dzialaja cuda! Robie je co roku ile się da i zawsze jak ktoś potrzebuje, to zakładam ''koguta'' na głowę i lecę ze syropkami do potrzebujących :) No chyba ze to typowy mlecz, to co innego.
Mniszek lekarski jest zawsze pojedynczy, ma jedną łodyżkę i kwiat żółty i solidny, natomiast mlecz kwitnie później i ma kilka odnóg od łodyżki i mniejszych, ale podobnych żółtych kwiatkow - jest trujący.
Załączam link jak je rozróżnić:
https://twojogrodek.pl/Mniszek-lekarski-czy-mlecz-Jak-odroznic
Super, to wiem co mi na resztkach trawnika wyrasta - mniszek i jego krewni, trujący też rośnie, ale malutko /za mało na kropelki trucicielki ;D/.
Sama nie umiem przerabiać ziół, ale moja Sąsiadka podrzuca mi syropek z mniszka na kaszel i gardło - działa i dobrze smakuje.
Ja podrzucam owoce pigwy i takie tam sadzonki pomidorów lub samosiejki jodły, sosny czy innych iglaków. I wszyscy zadowoleni.
Poza tym zioła zebrane u nas mogą być zabrudzone spalinami /auta i kominy węglowe/ albo poznaczone przez kociarnię lub psy.
Nie ja wybierałam teren pod budowę, sama szukałabym miejsca bliżej lasu albo w szczerym polu /kiedyś tak mieszkałam i za takim odludziem bardzo tęsknię/.
Dziękuję, lubię poznawać nowe roślinki, to bardzo ciekawe - szkoda że nie zostałam botanikiem :)
Fotka: oczar, zwykle kwitnie pod koniec zimy /wczoraj już widziałam żółte pączki, więc chyba zima w tym roku wypadła z rozkładu??/.
Piękny ten oczar
No tak ja pamietam święta ze śniegiem a dodatkowo przypomniało mi się coś . Kiedyś wygrałam wycieczkę i razem z M pojechaliśmy na sylwestra do Rzymu . Pogoda była cudna . Słońce i temperatura kilkanaście na plusie . Gdyby nie fakt ze był to przełom grudnia i stycznia to pomyślałbym ze jest kwiecień . Często chodziliśmy w samych swetrach bez kurtki . Kiedy wracaliśmy autokarem zatrzymaliśmy się na pierwszy prostuj w Polsce wychodzimy a tu śnieg po pas a temperatura chyba -15 C . Jeden pan wyszedł rozejrzał się chwile patrzy i mówi no nareszcie to ja rozumiem to jest zima śnieg , mróz a nie fiołki na klombach . Tak mi się przypomniało . Tak kiedyś było a teraz Warszawa - Rzym jeden pies niczym się nie różni .
Ale szczęściara, wycieczkę wygrałaś i to do Rzymu, na bal - suuuper.
W taką zaspę śnieżną chociaż do kolan wskoczyłabym, potem bałwana ulepiła i skakała z radości. Może gdzieś w górach będzie troszkę białego puchu, ale komu chce się tam jechać. Nie lubię sportów zimowych tylko widoczki śniegowo-bajkowe i odgłos skrzypiącego pod butami świeżego śniegu. Oj, rozmarzyłam się.
Teraz śnieg zastąpiły fiołki /u nas 'jesienne kwitną od paru lat/.
Obrazki świąteczne ze śniegiem tylko we wspomnieniach i na zdjęciach. To chyba moja wina, bo strasznie nie lubię zimy w mieście i na wsi- odśnieżania i śliskich chodników. No i narobiłam, jak to czarnowica - wypędziłam zimę miotłą i mam co chciałam. Ktoś to umie cofnąć, bo chyba przesadziłam
Ja Ci nie pomogę w tym "cofaniu czarów", bo byłabym mało przekonywująca - też nie przepadam za zimą. W moim rejonie kojarzy mi się jedynie z mokrą i śliską breją pod butami. Na dodatek jestem zmarzluchem i nie lubię niskich temperatur. Jak już ma być śnieg, to tylko taki prawdziwy puch, który odbija promienie słońca i wtedy można wytrzymać mrozik z uśmiechem na ustach.
Dopisano 2020-11-20 10:27:45:
I zabrali internet ;(( a chciałam dopisać że mam już bratnią/siostrzaną duszyczkę i powitać serdecznie w Klubie Ciepluchów /czy zmarzluchów/.Pogodnego i cieplejszego popołudnia nam życzę
Witajcie czwartkowo
Ech,...wczoraj mniej zachorowań, dziś duuużo więcej. Liczba zgonów rośnie
Dzionek szary. Rano tradycyjnie musiałam zapalić światło, bo ledwo widziałam klawiaturę. Mocno się zachmurzyło. Liście nadal lecą więc na razie nie idę grabić. Poczekam aż spadnie reszta.
Byłam wcześnie rano po tzw. weekendowe zakupy a w zasadzie to zazwyczaj starcza mi na cały tydzień. Najważniejsze, że kupiłam w Lidlu płaty karpia. Jest bardzo smaczny więc zapakowałam do zamrażarki i już mam z głowy jeden zakup świąteczny
A teraz czas na dobrą herbatę czyli z sokiem z czarnej porzeczki i z plasterkami pigwy. Pyszności! Dodam jeszcze trochę imbiru. Macie ochotę?
Miłego dnia
Smakosiu, możesz cyknąć zdjątko tych płatów karpia? zlecę córce zakup. Czy one są w ciągłej sprzedaży? czy tylko czasem i trzeba polować?
Co do wirusa... nie wiem jak Wy, ja nie wierzę w te wyniki...
Ostatnio zmarły u nas dwie osoby mi znane, śledziłam informacje sanepidu o osobach zmarłych i w ogóle tych osób nie było. Podają zawsze kobieta czy mężczyzna i wiek ...śledziłam kilka dni...
Słyszałam też wypowiedź jakiegoś doktora w tv i mówił, że system sanepidu nie jest przystosowany do tego, by uwzględniać też wyniki testów tych szybkich, które często są stosowane teraz od jakiegoś czasu. Stąd zarówno ich ilość jak też i wyniki pozytywne nie są widoczne. I to wydaje mi się wielce prawdopodobne.
A, była tu gdzieś dyskusja, że nie ma kwarantanny dla wszystkich - informował minister zdrowia kiedyś, że każdy ma się sam pilnować, sanepid nie będzie dzwonił.
Te płaty karpia pojawiają się co jakiś czas. Aktualnie są w nowej gazetce. Zdjęcie marnej jakości, bo wyjęłam opakowanie z zamrażarki i już się mocno oszroniło.
Wkleję tylko karpiowy żarcik:
Smakosiu dzięki.
Z tym dzwonieniem jest faktycznie jakaś lipa. Znam osobę, która miała prywatnie zrobiony test, bo szef zlecił całej firmie. Wynik był pozytywny. Dostał sms-a i na tym koniec. Cała rodzina została w domu dla bezpieczeństwa innych osób ale nigdzie nie byli odnotowani i nikt im nie kazał zostawać w mieszkaniu. Myślę, że wiele pozytywnych testów nie jest odnotowywanych przez co wyniki są niemiarodajne.
Piątek, piąteczek, piąteluniek
W tym tygodniu zdalny czyli domowy więc bardziej komfortowy, ale jak zwykle doceniam ten wyjątkowy dzień zwiastujący odpoczynek
Co się wczoraj działo za oknem! O matulu! Liście ganiały się jak szalone z prawej na lewą stronę, z dołu do góry i odwrotnie. Efekt tego jest taki, że mam je teraz częściowo zgromadzone na jednej stronie. No normalnie połowa roboty zrobiona przez naturę To mi się podoba No i tak sobie pomyślałam, że w związku z tym będę musiała dziś, po pracy zgarnąć to wszystko do worka. Mam tylko nadzieję, że wiatr nie zrobi mi w międzyczasie psikusa i nie rozwali tego wszystkiego po całym trawniku
U Was też temperatura spadła? U mnie są tylko 2 stopnie a w nocy ponoć było -1.
Od dwóch dni śpię jakoś niespokojnie. Ciągle mam męczące sny i to chyba nad ranem, przed przebudzeniem, bo całkiem dobrze je pamiętam. Coś czuję, że to dlatego, że stresuję się pracą. Jak mnie grudzień będzie łatwiej.
A jak Wy się miewacie, jak nastroje? Co tam dzisiaj planujecie?
Dobrego dzionka
Hejka :)
Słonko wstaje, ja wyjątkowo dobrze spałam, w domku ciepło więc jest nieźle.
U nas liście wiatr wymiótł i zostawił byle gdzie - niby chciał pozamiatać a wyszło jak zwykle więcej bałaganu niż pożytku. Będzie co zbierać.
Mam nastrój dobry jak na te smutne czasy. Piszą, że stres i strach obniżają odporność, walczę więc jak mogę by nie załapać doła.
Nie dajmy się, bo musimy wytrwać, doczekać weselszych dni.
Ja muszę obejrzeć nowego Bonda /"Nie czas umierać"/ i doprowadzić do końca moje poprawki w ogródku. Remonty domowe zostawię następcom, bo tego strasznie nie lubię
A dzisiaj pełna improwizacja kuchenna - parę pomysłów w kilku wariantach, co wyjdzie nie wiem, byle było zjadliwe i starczyło na 2 dni /jutro będzie wolny dzień od garowania', co uwielbiam/.
Co do snów - po przebudzeniu spojrzyj w okno i skup się na nim, to przykre sny wylecą z głowy a zostanie ładny widok zza okna.
- sprawność to podstawa, więc ćwiczę: "Prawy do lewego,lewy do prawego jak śpiewają ;D I do przodu, by kolejny dzionek zaliczyć na duużym +sie
niektórzy mają duży ból głowy po takich ćwiczeniach "prawy do lewego"
U mnie każdego wieczoru jest ćwiczenie o nazwie "deska" - dobre, bo pracują wszystkie grupy mięśni.
... do prasowania czy inna figura' od Lewandowskiej?
Wieczorem już nie mam sił na ćwiczenia więc tylko zalegam 'na ślimaczka i podglądam tivi albo słucham muzyki.
W ciągu dnia większość moich mięśni dostaje taki wycisk, że wszystkie deski wymiękają
U mnie to tylko ja czasami "wymiękam" O desce do prasowania proszę mi nawet nie wspominac, bo omijam ją szerokim łukiem. A wieczorem włączam sobie o 19.00 Fakty i dostaję takiego "nerwa", że tylko ćwiczeniem jestem w stanie "odreagować
No i jest piąteczek, piątunio hihih ;)
Hmmm... jestem tak daleko, a jakbym widziała podobną pogodę u mnie za oknem, wiatr, drzewa gole, a najlepsze jest to, ze u nas tez temp. spadła i dzisiaj rano było +2 C. Najbardziej zaskoczyło mnie to, jak napisałaś o tych niespokojnych snach nad ranem, no mam to samo! Dziwny jest ten swiat
Skoro tak, to musi być Czesław Niemen - Pozdrawiam :)
https://www.youtube.com/watch?v=3aRz0IVMuW8
Dostałam zdjęcie takiego krzewu czy może drzewka(?) i zastanawiam się co to jest - znacie może?
A to nie są rajskie jabłuszka?
Może świdośliwa /odmiana ... jedna z 25ciu /.
Podobno dobre dżemiki i deserki z niej wychodzą.
Nie mam, nie uprawiałam ale wygląda na drzewko jadalne.
Rajskie Jabłuszka :)
ej, na pewno nie świdośliwka... mam na działce... owoce mniejsze i ciemniejsze /prawie bordo u mnie/... nie wiem...
ale gdy powiększyłam zdjęcie ... liście podobne... to może być ta świdośliwka...
Nie wiem co to świdośliwka, ale próbowałam owoce te, co na moim zdjęciu i w smaku jak jabłuszka, tylko mniejsze.
Ja to się zupełnie nie znam, ale może to faktycznie, któraś z tych nazw, co wspomniałyście. Właściciel drzewka wyjechał ale jak się kiedyś dowiem, to Wam napiszę
a kiedy owocuje? świdośliwka wcześniej, rajskie chyba dopiero pod koniec lata są dojrzałe...
Jeśli mnie pytasz, to zdjęcie jest aktualne więc owoce są teraz na drzewie ale kiedy się pojawiły, to nie mam pojęcia.
jeśli aktualne, to z pewnością nie jest to świdośliwka, może zatem rajska... ale gdzie Ewa i Adam? chyba że wąż ... e, nie, takie żarty w sobotę nie są na miejscu...
... a to niby czemu, sobota na każde żarty jest ok
Poniedziałek, po niedzielnym 'raju , bywa drażliwy
Witajcie sobotnio
Zimno, oj zimno Br! Ale w domu ciepełko i gorąca herbata czeka więc baaaardzo przyjemnie
Udało mi się wczoraj zgrabić liście. Uf! Ależ tego było. No ale jak patrzę na dąb, który mnie obdarowuje "złotem", to widzę, że jeszcze raz przyjdzie mi się wysilić
Jak się miewacie? Wszyscy zdrowi?
Udanego, weekendowego odpoczynku
Witam. U mnie też zimno, -1 rano było, w domu też jakoś ...br....
Kawa wypita, reszta zrealizowana, teraz trzeba pomyśleć co dalej.
Wczoraj byłam piekarką, upiekłam chleb na maślance, kapuśniaki i ciasteczka z jabłkami Marioli. Częstujcie się proszę.
O matulu! Jakie piękne i kuszące wypieki! Ten chlebek rumiany...ech!
Twoja rodzinka to szczęściarze
hahaha... pokażę im to, co napisałaś Smakosiu i dziękuję. Jestem łasa na takie komplementy, e tam, na każde jestem łasa.
A tak poważnie, chlebek taki pięknie rumiany na fotce, w realu aż taki nie jest, bo bardziej przypieczony jakoś. A piec lubię, taki odchył... latem ogród, jesienią i zimą wypieki, tylko waga coś szaleje potem.
Pozdrawiam. Miłej soboty.
Dobry sobotni wieczorek
Odpoczywam, już zakupy i drobne sprawy odfajkowane;)
Można pogadać, obdzwonić rodzinkę i znajomków - wszyscy zdrowi, czyli bez objawów.
Na szczęście pogoda sprzyja, chociaż chłodno jest, ale bez wilgoci - szron co nocą dachy i trawę polukrował słonko szybciorem osuszyło.
Tyle smacznych wypieków, że aż mnie korci by też coś wyczarować.
Ale z Was pracusie kuchenne i ogrodowe, a ja tylko ledwo, ledwo gary ogarniam.
Liście omijam, czekam aż wszystkie spadną i wtedy je zagospodaruję /ocieplacze dla krzaczków usypię/.
Zaczęłam już dokarmiać ptaki, ale chyba nie są zbyt głodne bo niewiele wydziobały od wczoraj.
Dzisiaj na skwerku widziałam też takie drzewko z małymi jabłuszkami - rajskie czy nie, ale ładne i podobno smaczne.
Dobrego spanka i rajskiego poranka, pa :)
Witam także wieczorkiem:0)
A to dlatego, że sprzątałam z mężem. Można powiedzieć, ze polowa prawie zrobiona i czas na połowinki Czas na relaks i takie tam drobne przyjemnosci :)
Tak sobie pomyślałam, że jest czas na ''pierniczenie'', to fajnie by było zrobić taki wątek na sprzątanie i sobie kibicować, zachęcać do sprzątania, nieważne czy w domu, czy w ogrodzie, ważne, żeby się pochwalić, dzisiaj zrobiłam to albo tamto i część osób być może to zmobilizowało do pracy, a część by omijała ten watek szerokim łukiem. Ale mogłoby być fajnie - co myślicie na ten temat?
Pozdrawiam wieczorkowo
Jestem za i wcale nie przeciw
Może wreszcie przestałabym migać się od pracy w domu i zagrodzie".
Teraz mam wymówkę - muszę dbać o naszą odporność, dobrze odżywiać się i wysypiać. Porządki nie zając, nie uciekną
Próbuj! Może to będzie fajny mobilizator...?
Witam w niedzielny poranek
Na dworze wilgotno, bez słońca, bez wiatru, ale ciepło i ptaszki śpiewają, a w ogrodzie maliny kwitną i dojrzewają, pomidorki się czerwienia, jeszcze trochę to zacznę szukać truskawek
Czwartek i piątek miałam bardzo pracowite dni, ponieważ zaprawiałam buraczki i to z podwójnej porcji, bo to u nas bardzo szybko schodzi, sobota sprzątanie a dzisiaj na wpół leniuchowanie
Warto zaprawiać i warto sprzątać, a to m.in. dlatego, ze zawsze ma się cos swojego do zjedzenia, a sprzątając, można cieszyć się porządkiem i innym powietrzem, oraz na nowo odkryć jakieś skarby. Tym skarbem okazała się płyta z 30-ma audiobookami min. Baśnie Andersena i braci Grimm, Don Kichot, Robinson Crusoe, Wigilia Bożego Narodzenia Dickensa, Dziadek do orzechów, Pan Tadeusz, Świętoszek Moliera, Sklepy cynamonowe Schulza, Janko Muzykant, Latarnik, W pustyni i w puszczy, Wyspa skarbów, Pierścień i róża, Przygody Tomka Sawyera, Moralność pani Dulskiej, Przedwiośnie, Wierna rzeka...
Zaczęłam słuchanie od baśni Andersena ''Calineczka'' a potem ''Dziewczynka z zapałkami'' i od razu pojawił się klimat świąteczny przed oczami i dzieciństwo, kiedy pierwszy raz słuchałam tej bajki i płakałam, ze nikt nie chciał kupić chociaż jednego pudelka zapałek, albo wpuścić dziewczynkę do domu na chwile, żeby się ogrzała i cos zjadła.... Niesamowite, jak szybko wracają wspomnienia i emocje z tym związane.
Może dlatego stronie od audiobooków, no ale ten to co innego, ten to przecież wykopalisko
Pozdrawiam niedzielnie i wspomnieniowo
Witam ,
zostawiam szalotkę i znikam może jutro wpadnę na dłużej . Jestem za wątkiem za sprzątaniem może by mnie to zmobilizowało do dalszej części . Narazie posprzątałam łazienkę i okazało się ze znalazłam w szafce zapasy szczoteczek do zębów wiec mam zapas na długi czas . Sama nie wiem jak ja to zrobiłam chyba kupowałam ja zobaczyłam promocje i o nich zapomniałam . Ogród tez udało się ogarnąć przed przymrozkiem wiec jestem zadowolona . Zima może przyjść jestem gotowa . Pa
Noooo wiedziałam, kiedy tu zaglądnąć Takie szarlotki lubię najbardziej - dużo jabłek i cienkie, kruche ciasto z kruszonką. O jej! Ślinka cieknie!
O nowe wykopalisko - szczoteczki do zębów :) Widzicie, ile można skarbów odnaleźć, gdy miotła i ścierka idą w ruch ;)
Szarlotka wygląda cudo, wiec się rzucam na nią....to znaczy częstuję sie
i dziękuję oraz pozdrawiam :)
Piękne wykopaliska - pamiętam do dziś niektóre ilustracje.
Naj dla mnie to ta o groszku, który wykiełkował, potem zakwitł pod oknem biednej, chorej dziewczynki - jej radość wzruszała do łez.
Najbardziej pouczająca - o nagim królu .
Kto je czyta, kto rozumie i wyciąga wnioski?
U nas akcja zmywarka, plany i konieczne poprawki bo przy panelu ukrytym płyta zewnętrzna musi być większa od tej, którą mamy. Nic to, jak zwykle coś wykombinujemy /pierwsze iskry już poooszły ;DD/.
Wesołej niedzielki :)
Fotka pt. 'Komu kawusię, komu?
Dopisano 2020-11-23 8:34:34:
Na golasa cysorz chodził /w 'Nowych szatach dla cesarza/, nie król już i mnie skleroza mnie dopadła;(A groszków było aż 5, ja zapamiętałam 1n wątek - też niedobrze ;(
Niestety 'Wierną rzekę pamiętam aż zbyt dobrze...
Pozdrawiam sklerotycznie Wszystkich /tych "zapomnianych też ;D/
Rzeczywiście, to cesarz miał nowe szaty, a nie król
Jakie wspaniałe tytuły! Ja wychowałam się na Baśniach Andersena więc jestem przesiąknięta tymi wzruszeniami z kartek książki i ich pięknymi przesłaniami...
Niby "liściopadowa" ta nasza Kawiarenka a już tak jakoś, jakby świątecznie się zrobiło czy mi się tylko wydaje...?
Jakby tego było mało, to wczoraj oglądnęłam dwa filmy z motywem świąt i niesamowicie mnie to nastroiło. Na dodatek wieczorem Połówek przesłał mi zdjęcie witryny sklepowej, która mijał. Zaraz Wam ją pokażę. No nikt mi nie powie, że to jest przypadek! Toż to istna magia, bo święta to czarowny czas Te lampki i świece i kolory i zapachy... Ech!
Cudo ja to nie mogę wchodzić do takich sklepów bo kupiłabym wszystko a potem gdzie to trzymać. Już kupiłam małe co nieco a to dopiero listopad .
Masz rację - ja też odpuszczam zakupy, ale przy takich wystawach zawsze chętnie się zatrzymuję. Czuję się wtedy jak dziecko, które chłonie całą sobą atmosferę wnętrza. Może to jakaś tęsknota za bajkowym "światem"...? Ten nastrój i to boczne, ciepłe oświetlenie, ech!
Cześć :)
No właśnie też widzę, że świątecznie już w tej kawiarence jakby już na pasterkę mieli 'dzwonić
Chyba nie ma sensu otwieranie kawiarenki grudniowej, skoro 'liściopadowa już nam pachnie piernikami i czystością odświętną.
Lada tydzień już śliczne kartki z życzeniami będziemy posyłać.
Taki obrazek mam, na razie bez życzeń, ale ... już niebawem coś dopiszę:
Noooo piękny, bajkowy obrazek. Takie kartki są najładniejsze. Jeszcze te z malowanymi domkami, które świecą w oknach ciepłym światłem i z latarniami otulonymi śniegowymi czapkami
A nowy wątek musi być - nie wolno tego robić naszemu grudniowi
Musi to na ... a u nas jak kto chce
Tak magiczny miesiąc zasługuje na wyjątkowe otwarcie - są chętni i odważni?? Zegar tyka, aż do ostatniego 'listka na zegarze 'liściopadowym - zapraszam serdecznie Wszystkich chętnych /berło Królowej lub Króla XII czeka/.
Nie żebym unikała tematu /chociaż trema jest spora/, ale może ktoś zatęsknił i chciałby nam udekorować świąteczną kawiarenkę swoimi pięknymi strofkami lub fotkami??
Idą Święta a z nimi, wiadomo, radość i pokój, przebaczenie i zgoda, więc wracajcie jak macie ochotę lub tęsknicie za ciepełkiem i serdeczną atmosferą
Czyżby mi się wydawało...? Coś mi chodzi po głowie, że grudniową Kawiarenkę to Ty miałaś otwierać Jakoś tak miało być, że każdy po kolei
Dobrze pamiętasz. Po kolei, czyli ja...
Ciągle mam nadzieję i zostawiam drzwi uchylone dla niespodziewanych gości - gospodarzy /jak dodatkowe nakrycie na stole wigilijnym/.
A ja czuję (patrząc na te wklejone, bajkowe kartki), że pięknie nas wprowadzisz w tę grudniową Kawiarenkę. Masz naturalny dar do nastrojowego pisania. Będzie fajnie
Smosia Ty się od grudniowego wątku nie wymiguj, bo czekamy na niego z utęsknieniem, a wtedy będzie się działo ;)
No właśnie, właśnie - oczekiwania pod samo niebo, a ja taka maleńka i do tego zestrachana /by nie wypaść zbyt blado na tle poprzedniczek /.
Się boję, ale co tam, najwyżej 'zabijecie mnie śmiechem
Smosia czego Ty się boisz? Szkoda nerwów i zdrowia, ja tylko wkleiłam cudzy wiersz i cudzą fotkę i powstał wątek jesienny
Możliwości jest tysiąc a zdrowie tylko jedno, a poza tym my się nie wyśmiewamy z kogoś w kawiarence, bo to jak rodzina, tylko uśmiechamy do każdego, kto z nami jest, lub będzie
Dobrze powiedziane
Prawda jest taka, że otwieranie Kawiarenki w moim odczuciu, to tak naprawdę jedynie moment, w którym kolejno zaznaczamy swój udział w jej tworzeniu. Nawet nie chodzi o to żeby koniecznie pisać jakieś "mądrości", czasem wystarczy jedna fotka czy wklejony cytat. Najważniejsze jest to, co następuje potem czyli nasz udział, nasze szczere wpisy, refleksje i niewymuszone bycie częścią tego "miejsca". Nikt (mam nadzieję) nie ocenia nikogo z perspektywy umiejętności "składania słów", ale z tego, jak czujemy daną osobę, jakim jest człowiekiem. Tak więc nie przejmujmy się otwieraniem wątku, bądźmy jego częścią i twórzmy radośnie nasze, wspólne miejsce do pogaduszek
Fajnie, dzięki , tylko ja tutaj jestem 'debiutantką - wątków jeszcze nie otwierałam.
Niby wiem, że Kawiarenka to miejsce przyjazne, serdeczne, ale zawsze troszkę peszy świadomość, że czytają nas setki osób i jesteśmy na ciągłym podglądzie.
Macie rację, najtrudniej zacząć a co dalej?? zobaczymy, co do głowy i serca wpadnie to opiszemy lub fotkami obcykamy.
Pozdrawiam i do prac domowych pędzę :)
Witam poniedziałkowo
Dziś jestem przy biurku w pracy. Czuję się lekko podenerwowana ale chciałam już przyjść, bo pewnych rzeczy nie da się robić w domu i stres się potęgował. jakoś powoli ogarniam wszystko.
Ech, kolejna, znajoma osoba jest na kwarantannie. Na szczęście kontaktowałyśmy się jedynie telefonicznie.
No nic, robię herbatę i wracam do papierów na biurku.
Dobrego startu w nowy tydzień
Oby szczęście nas nie omijało - trzymajmy się zdrowo.
Nie chcę krakać, ale zachorujemy /z objawami lub bez/ prawie wszyscy. Kto wie, może nawet już jesteśmy po?
Nawet nie chcę myśleć o kwarantannie, ale jak mus, to mus - w tej sprawie jest to zrozumiałe i zawsze wykonam polecenie /jak rozkaz od najwyższego/.
Ja nie jestem zbyt narażona, ale mój eM już troszkę jest i to mnie martwi - 1no gospodarstwo, to i koty będą miały szlaban na spacery.
Ale nie martwmy się na zapas, myśleć pozytywnie /czyli "Alleluja i do przodu, jak mawiał klasyk/ i dbać o siebie - to podstawa.
Witam.
Smosia, jak tak Cię czytam, zachwycając się lekkością i trafnością Twoich wypowiedzi, to ... to może powinnaś otwierać wszystkie wątki? a co, jak zrobisz pierwszy krok /najtrudniejszy pierwszy krok....lalala.../, to potem już z górki. A swoimi wpisami wprowadzasz taką ekstra atmosferę, tyle radości pompujesz do kawiarenki.
Jakoś ciągle nas tu mało, zapewne niektórzy uważają, że tylko 4-5 osób może być z uwagi na "koronkę". Nie wiedzą, że pomieszczeń i zakamarków u nas bez liku? A nasz "rodzynek" to tak całkiem nas porzucił? na zawsze?
U mnie zimniutko, ale nie pada, choć chmury dookoła wiszą.
Nie mam weny twórczej dziś,nie chce mi się nic robić. Muszę chyba odpocząć po wczorajszym dniu odpoczynku.
Znacie taką kiszonkę o nazwie "kimchi"? z kapusty pekińskiej?
Zrobiłam wg przepisu Moniki Mrozowskiej. Ostre strasznie, może jak dłużej postoi to złagodnieje.
Tymczasem zostańcie w zdrowiu i tak trzymajcie.
A tak wygląda owo kimchi.
Staram się jak mogę - kazano mi strapionych pocieszać, to wklepuję i wklejam co mogę by odpędzić smutki. A siooo niech idą precz, dość problemasów dokoła, tutaj ma być przytulnie i ciepło.
Mam Wasze wsparcie, to bardzo pomaga - nawet wśród nocnej ciszy' biegnę, po ciemku by wklepać parę słów.
Kimchi jest mi obce zupełnie - nie jadłam, nie kisiłam bo za pekinką nie przepadam /przejadła się kiedyś i jej nie kupuję/, nawet chyba nie widziałam nigdy wcześniej /czego to ludziska nie ukiszą /. Dla mnie pekińska jest przerośniętą sałatą i tak ją kiedyś, tylko na surowo, jedliśmy.
Fajnego poniedziałku :)
A wątki zaczynamy wg planu, od stycznia nowa kolejka.
Kto chce szampańsko zacząć 2021 rok?
Ja nie piszę się na dyżurną kawiarnianą, bo to mnie przerasta i uważam, że fajnie jest gdy każdy coś od siebie dodaje.
A gdyby nas było 10 a nawet 12 to dopiero Kawiarenka lśniłaby jak choinka - piękna i wesoła.
Ech rozmarzyłam się, jak dziecko ;D
A to choinka moich marzeń /pewnie nie tylko moich / - śliczna i pyszna:
To ja proponuję żeby Mariolan76 rozpoczęła kawiarenkowy, styczniowy wątek. Wtedy już chyba wszyscy byśmy mieli swój udział w tworzeniu Kawiarenki A może o kimś zapomniałam?
No a potem, jak nie będzie nowych chętnych, to chyba zatoczymy koło,co? Kolejność już mamy więc powinno być łatwo
Popieram i zapraszam Beatkę do lutowo-walentynkowej Kawiarenki :)
Im nas więcej, tym weselej.
Kogo by tu jeszcze zwabić ??
Ależ ludzie potrafią robić cudeńka! Pikne to!
U mnie wszystko musi być "raz-ciach" a tu trzeba cierpliwości i czasu. Podziwiam i oglądam z przyjemnością.
Czytałam kiedyś, że to całe "kimchi", to wielka "pigułka zdrowia", ale nigdy nie jadłam. Zraziłam się kiedyś do kiszenia kapusty. Smaczna była już po dwóch dniach a potem wszystko mi się zepsuło i pozostał tylko...hm...powiem to głośno SMRÓD JAK JASNY GWIZDEK
O widzisz, ja niedawno wyrzuciłam wielki słój gołąbków, bo niezapasteryzowalam, drugi ocalał, bo pasteryzacja była, ale śladu już po nim nie ma
Witam wtorkowo - pogodnie i wesoło:)
Pustawo tutaj, śpicie czy tylko pracujecie - u nas troszkę jednego i ciut drugiego.
Jak to w stadzie, pobudka przed świtem a potem albo kierat domowy, albo dosypianie, jak dzisiaj.
Fajnie słonko świeci, wieje leciutki wiaterek i można śmiało planować porządki liściowo-trawnikowe. I tak chyba zrobię.
Coś na ząb zostało od wczoraj /wołowe marynowane i szynka surowa + pęczak i puszka fasoli czerwonej z zalewą, doobre wyjątkowo/ więc mam wolne od garowania'.
Miłego dnia
Witam. Ani nie śpimy, ani nie pracujemy! jak to się mówi po "młodzieżowemu"? obijamy gruchy?
Powinnam rozmrozić i umyć lodówkę, taki miałam plan, ale... znowu będzie poślizg w realizacji...
Pogoda ładna, słońce pięknie świeci, ale to jednak jesień...
Zdradzę Wam, co odkryłam. Miałam piękną roślinę doniczkową, ja ją nazywałam paprotka, ale prawidłowa nazwa to asparagus pierzasty. Rósł pięknie i nagle coś mu się nie spodobało, zaczął żółknąć, tracić gałązki, aż po kolejnych cięciach nie zastało prawie nic. Miałam już go wyrzucić, ale niespodziewanie wpadł mi w oko artykuł o cudownych właściwościach herbaty, a właściwie fusów po niej, czyli zużytych torebek po zaparzeniu. No i w ramach eksperymentu zaczęłam zużyte torebki czarnej herbaty po jej zaparzeniu rozrywać i podsypywać tym moją roślinkę. I nagle ożyła, zaczęła wypuszczać nowe pędy, a teraz już piękna jest jak dawniej. Kiedy podlewam to raz w tygodniu sypnę jej tych fusów z torebki i jest ok.
Teraz zrobiłam eksperyment i tak na próbę dokarmiłam też inne doniczkowe, ale w małej ilości, bo nie wiem, czy lubię też "herbatkę".
A, nawóz herbaciany zastosowałam też do prawdziwej paprotki, która wyglądała mizernie i również pięknie rośnie.
Zastosujcie, naprawdę działa. Herbata ma być czarna i bez cukru.
No to tyle teleporad na dziś. Pozdrawiam, trzymajcie się zdrowo. Ala
Ale super porada! Herbatę piję na potęgę więc pewnie też z tego skorzystam. Dziękuję za podzielenie się doświadczeniem.
Alman to dobrze, ze tylko nawozu ta paprotka potrzebowała, bo paproć jest najzdrowszą rośliną w sypialni i jeśli ktoś choruje, ona to wyciąga, ale jak jest zbyt wielka choroba lub zbyt długotrwała, to może zacząć obumierać, bo nie zadaza z oczyszczaniem powietrza.
Ja swoją paprotkę dokarmiałam wodą z cukrem. Pięknie rosła. Teraz jak wymieniam wodę w akwarium, to nie wylewam a nawożę roślinki. Faktycznie są efekty.
Po miesiącu zalegania chorobowego wróciłam do pracy. Na wieść, że dzisiaj będę obecna nie odklejałam ucha od telefonu. Jutro praca zdalna, mam nadzieje, że będzie spokojnie bo mam korespondencje do nadrobienia.
Ale generalnie męczy mnie to już, i nie tylko mnie.
Bea, trzymaj się i powodzenia na starcie. Najgorszy jest zawsze ten pierwszy dzień po długiej nieobecności w pracy. Życzę żeby poszło łagodnie i bez zbędnych stresów. Potem już będzie łatwiej. Trzymam kciuki. Daj znać jak poszło i jak się czujesz.
Oj, ciężko jest i coraz bardziej to męczy nas psychicznie.
Jest nadzieja, gdy szczepionki już trafią do grup największego ryzyka, potem do wszystkich chętnych.
Musimy być cierpliwi i ostrożni.
Praca zawsze jest stresem, nawet po przerwie niedzielnej trudno wyjść z domu.
Nic to, byle do piątku
Powodzenia :)
Suuuper - od wczoraj torebki herbatkowe odkładam /kiedyś szły na kompost/.
Mam 'palmę madagaskarską czy przerośniętą 'gwiazdę stepową /wygląda jak kaktus a jest sukulentem/ i jej podsypuję stopniowo fusy.
Tłumacz automat opisał: roślina łącząca cechy dłoni ;DD i kaktusa /palmy chyba i kaktusa, ale palm" to ang. dłoń, więc wyszedł knot anglo-polski, jak wszechobecne dokładnie" zamiast 'właśnie lub otóż to'/.
Dzięki Alu
Witam środowo
Wczorajszy dzionek był dość pracowity więc nie miałam czasu na Kawiarenkę, ale dziś już powinno być spokojniej.
Poranek zimny czyli -1 stopień. A teraz wyszło słońce. Taką aurę to ja lubię Po pracy śmigam do rodziców, bo dawno się nie widzieliśmy. Już się stęskniłam.
W tym tygodniu praktycznie nic nie gotuję. Aż się sama zdziwiłam. Zauważyłam, że jakoś tak kombinuję. Podgrzewam coś, co zostało albo wygrzebuję z zakamarków zamrażarki. Dziś obiad u rodziców ale jutro już trzeba będzie wziąć się za jakieś gary. Hm...może kasza pęczak z indykiem i warzywami...? Lubię robić takie dania jednogarnkowe. A Wy?
Komu gorącej herbaty z cytryną?
Miłego dnia
Dopisano 2020-11-25 9:37:30:
A! Przypomniało mi się coś.Zazwyczaj nie interesuję się żadną akcją "Black Friday" czy "Black Week", ale... Ostatnio pomyślałam sobie, że muszę uzupełnić braki w pewnych kosmetykach i, że poczekam z tym właśnie na takie przeceny żeby sprawdzić czy to ma sens. Nie są to jakieś ogromne ilości ale jak poskładałam sobie "do kupy", to będzie całkiem spora paczka (lakiery do włosów, naturalny dezodorant, szampon, odżywka). Oczywiście mogę to kupić w drogerii, ale wyszło na to, że zapłacę jakieś 25% taniej. Czyli opłacało się A Wy korzystacie z takich przecen?
Witam w porankowa środę :)
Dzisiaj będzie sprzątanko następnego pomieszczenia, trzeba się pozytywnie nastawić :)
Przedwczoraj zrobiłam wykopki w moim ogrodzie i nazbierało się 2 michy ziemniaków, naprawdę byłam zaskoczona :)
Kot teraz stworzył sobie z tego pola poziemniakowego kuwetę
Przemyślałam sprawę wątku sprzątającego i go nie będzie, bo ludzie jacyś niechętni do odpowiadania w głównych wątkach, ale w kawiarence można opisywać kto, kiedy i co zrobił, myślę ze starczy, zawsze ktoś może przyjść do kawiarenki i się pochwalić tym, co wykonał, nie tylko sprzątaniem, ale i kucharzeniem, tak chyba będzie najlepiej
Dobra lecę, bo śniadanie trzeba zrobić - zycze miłego dnia
Oooo jakie mądre motto
Witam. Motto bardzo trafione. Lubię takie "mądrości", nawet je zbieram i skrzętnie zapisuję. Czasem coś przeoczę, to muszę zapisać i sprawdzić, może już je gdzieś zanotowałam.
U mnie dziś też mroźno, ale teraz już słońce rozświetla wszystko i od razu inaczej.
Czy myślicie już o świętach? Wprawdzie nie wiadomo, jak one będą wyglądać, ale przecież będą. Tradycja musi być zachowana, najwyżej wszystko będzie się robić w mniejszych ilościach, bo dla mniejszej ilości osób.
Ja tak lubię robić już wcześniej plany, które potem sto razy uaktualniam, ale to tylko mam więcej i dłużej przyjemnego przedświątecznego nastroju. Zawsze wyszukuję co by tu nowego zrobić, upiec. Uwielbiam ten czas, nawet bardziej niż ten przed samymi świętami, kiedy ta nawałnica, ten tajfun przechodzi przez dom, a w zasadzie przez kuchnię, a robota się piętrzy i końca nie widać.
Nie wiem czy też tak macie - mnie zawsze przydałby się jeszcze dodatkowo jeden dzień....zawsze. Zresztą podobnie w czasach nauki - kiedy nadchodził dzień egzaminu, to okazywało się zawsze, że gdyby tak jeszcze jeden dzień był, to ja bym...i tak zawsze ten brakujący jeden dzień mi towarzyszy.
Dziś mam ostatni wolny dzień od gotowania... gotowania dla mnie, bo sobie wymyśliłam, że jem w tygodniu tylko lekkie dania. I tak zrobiłam zapiekankę /sobie/ z kaszy gryczanej z dodatkiem cukinii, oliwek, groszku zielonego i suszonych pomidorów, do tego serwuję owo kimchi... samo zdrowie, ale już trochę mam dość... na szczęście dziś już to dojem do końca. "Dojem"? to dobrze powiedziane? jakoś tak dziwnie brzmi... no to dokończę...
Czy chodzicie do fryzjera? ja się boję...moje włosy za chwilę będę chyba w kucyki wiązać, nie wspominając już o kolorze, ale z tym poradzę sobie sama. Natomiast ta długość.... może macie jakiś sposób na samodzielne strzyżenie
się? obcinanie od garnka nie wchodzi w rachubą, bo moje włosy są niesforne i robią co same chcą na głowie /a tak bym chciała mieć proste włosy/, więc spod garnka nie wyjdą dobrowolnie. Czekam na pomysły z niecierpliwością.
Ale się rozpędziłam dziś w tym pisaniu. Idę może co "zepchnąć" w domu, bo jak tak dalej pójdzie, to całkiem odzwyczaję się od roboty.
Trzymajcie się zdrowo.
A może ktoś chętny na zapiekankę z kaszy? i do tego kimchi? samo zdrowie.... proszę uprzejmie...
Oj kobieto! Jestem Ci wdzięczna za to wspomnienie o fryzjerze, bo planowałam się umówić na grudzień i zupełnie mi to wyleciało z głowy. Co prawda już teraz powinnam pójść ale ograniczam częstotliwość. Jednak na święta chcę wyglądać na bardziej zadbaną Właśnie wykonałam telefon i na szczęście był wolny termin wtedy, kiedy mi pasuje czyli za trzy tygodnie.
Wspomniałaś o planach świątecznych. U mnie nie jest to coś bardzo spektakularnego czy odkrywczego. raczej skromne gotowanie tych samych potraw. Od lat stosujemy taki sam podział - ja muszę upiec pasztet, sernik, piernik, zadbać o karpie, zrobić rybę po grecku i zupę grzybową. Zawsze piekę jakiś kawałek mięsa i zazwyczaj jest to boczek, bo Połówek jest jego wiernym fanem Pierogi i uszka kupuję w miejscu, gdzie są zawsze super i mrożę. To moja lista zadań więc jak widać nie ma tego dużo. Mimo wszystko jak przychodzi co do czego, to trochę trzeba się napracować. Najbardziej nie lubię robić zakupów. Nie jeżdżę samochodem więc wszystko trzeba przytaszczyć a to oznacza, że człowiek chodzi po tych sklepach nie raz i nie dwa. Coś czuję, że w ten weekend się zmobilizuję i wymyję witrynę pełną szkła i naczyń. Oj, to jest wyzwanie! Właśnie dotarło do mnie, że muszę zacząć wyjadać to, co mam w zamrażarce, bo trzeba będzie inne rzeczy z przeznaczeniem na święta zamrozić np. pasztet. Każdego roku robię go wcześniej. Potem rozmrażam, piekę i gotowe! Tak mi jest łatwiej, bo muszę sobie sama wszystko zrobić. Połówek z pewnością przyjedzie przed samymi świętami. Aaaaa, jakoś to będzie - dam radę, bo zawsze jakoś się udaje
Baaaardzo, bardzo lubię te święta. Czekam na nie każdego roku z taką samą radością i nawet wirus w koronie nie może ich zepsuć. Trzeba się odnaleźć w tej "chorej" rzeczywistości i czerpać radość tak, jak potrafimy najlepiej.
O jej, ale się rozpisałam
Podziwiam - Smakosiu jesteś moją idolką /mimo pracy w 'pracy, domu i ogrodzie masz jeszcze tyle zapału i siły/, nawet o fryzjerze myślisz.
Ja już odpuściłam zupełnie - może wymyślę tylko inne upięcie włosów /tzn. przedziałek w innym miejscu, bo reszta musi pozostać bez zmian/.
Trzymam kciuki, za witrynkę ze szkłem, niech błyszczy i lśni, jak na święta przystało .
Udanego czwartku i jeszcze lepszego piąteczku
Smosia, co Ty Kobieto mówisz! Nawet mnie nie zawstydzaj, bo ze mnie często taki leń, że nawet wstyd się przyznać.
Jak ja czytam Wasze wpisy i oglądam co pieczecie i gotujecie, bo o wekach już nie wspomnę to mnie tak zatyka, że tylko mogę się zachwycać. Ot co!
Witam dzis słonecznie ,
Alman o włosach mi nawet nic nie mów . Mam ten sam problem tez się boje . Włosy czasami spinam bo mnie denerwują ale nie podobam się sobie w takiej fryzurze . Jeszcze troszkę poczekam . Mam nadzieje ze sytuacja się poprawi i może wtedy się odważę . Odrosty ufarbowałam sama zreszta zawsze to robię .
Wczoraj byłam na pogrzebie cioci . Było bardzo mało osób nawet nie wszyscy z rodziny . Widzę ze naprawde się ludzie boja . Kiedyś tam bo to w innym mieście jak ktoś do kościoła przyszedł w maseczce to się z niego śmiali ze głupek a teraz kiedy ludzie zaczęli tam umierać to wszyscy pochowali się po domach .
Dzis piękne mój eksperyment . Ma to być sernik ale z jogurtu z biała czekolada . Sama się boje co mi wyjdzie . Jeśli będzie to klapa to najwyżej wywalę a jak będzie smaczny to podzielę się z Wami przepisem . Zapach teraz z piekarnika jest obłędny ale na konsumpcje muszę poczekać do jutra jak się upiecze i porządnie wystudzi . Zastanawiam się czy zrobić jeszcze jakąś polewę ale nie wiem co by pasowało . Nic pomyśle chyba ze mi ktoś podpowie co pasuje do białej czekolady , sernika .
l
Lece bo piekarnik się odzywa .
pa
Już po frytkach jak mawia młodzież /ja też młodzież przecież, a to że trzecia czy czwarta, no to co/. Ja bardzo lubię do serników robić polewę śmietanową, może znasz, a może nie...
Robię tak:
mieszam 300 g śmietany 18% /gęstej/, 3 łyżki cukru i 3 łyżki soku z cytryny/limonki - ta ilość odpowiednia jest na tortownicę 24-25cm; na większą powierzchnię zwiększyć proporcjonalnie składniki;
Upieczony sernik wyjmuję z piekarnika, wylewam na wierzch śmietanę, wyrównuję i szybko siup znowu do piekarnika i wtedy dopiero piekarnik wyłączam;
serowniczek siedzi sobie tam zamknięty przez 15 min. potem już lekko uchylam drzwiczki i sobie stygnie powoli.
Odnośnie maseczek, jest histeria i bunt. Przeszłam covida, nosiłam maseczkę, zachowywałam dystans, myłam łapeczki tak często jak trzeba było i ponad miarę. Nie dziwie się, wyśmiewaniu. Ale suma sumarum poważna to sprawa, ludzie zmieniają zdanie jak ich to dotyka.
Dobra z covidem, jak eksperyment i przepis :)
Witam.
Bea to jesteś zaprawiona w boju z koroną", dobrze już być po.
U nas stan wyczekiwania - kiedyś pewnie nas dopadnie, ja nie jestem narażona, ale eM bardzo.
Trudno, co los da, to przyjmę i dzielnie zniosę /przecież chłopa z domu nie wygonię na mróz ;D/.
Pozdrawiam:)
Bea39, całe szczęście, że szczęśliwie wyzdrowiałaś i teraz dobrze się czujesz. Oby już tak zostało i niech te Twoje przeciwciała dobrze Cię chronią.
Wiem, że są różne opinie w temacie zabezpieczania się... ja nie mam wątpliwości, że trzeba to robić. Domyślam się też, że nie jest to 100% gwarancją, bo np. maseczki w którymś momencie mogą być wilgotne i wtedy już nas tak nie chronią tak, jak powinny. Mimo wszystko staram się chronić siebie i innych.
Trzymaj się zdrowo!
Cześć ;)
Do białej czekolady i sernika zawsze smacznie i dekoracyjnie/wykwintnie pasują wiśnie /kiedyś lidlowe były super, a może to były czereśnie - też fajnie/.
Jakby je leciutko pociągnąć galaretką, np. pinacolada lub przeźroczystą o dowolnym smaku /ja pewnie omijałabym cytrynową, Ty chyba lubisz smak cytrynowo- limonkowy/.
Albo wszelkie kombinacje kokosowo-migdałowe /prażone płatki, mniammm/.
Te lidlowe cudeńka były w słoiczkach pękatych, kiedyś dekorowałam nimi tort urodzinowy dla eMa.
Tak wyglądają, jak malutkie kuleczki /tu na czekowiśni albo czekoladzie z kwaśną i gęstą śmietaną - już nie pamiętam/:
Ja chętnie pożrę kawał/ek - ile zostało /cukinia z oliwkami + pomidorki suszone/ bo musi być pyszna. Chociaż w takiej postaci łyknę gryczankę, na sypko mi nie smakuje, ale czasami zjem, jak muszę
Cześć, już czwartek - fajnie, jutro piątek
Ja poza siłą do tego motta, poproszę ładunek cierpliwości /nie dostałam w pakiecie z odwagą ;(( i strasznie mnie męczy długaśne czeeeekanie/.
Ja sprzątam, na wyrywki, np.:
front piekarnika lśni jak nowy /słonko wpadło do kuchni i pokazało wszystkie plamki i paproszki/ więc od razu mnie zmobilizowało;
dolne szafki wstępnie umyte, czeka je tylko pucowanie 'na błysk;
wczoraj, ślicznie było więc listki do czysta wygrabiłam i usypałam puchate/liściowe kołderki pod krzaczkami i na nich /może wiatr ich nie rozwali -niektóre zabezpieczyłam, inne już nie/;
piwnicę odgraciłam a robocze ubrania poskładałam;
na bieżąco segreguję i wrzucam do worów 'przydasie - chyba nie przydadzą się już nikomu.
O innych drobiazgach nie wspomnę, bo już duuużo tego wklepałam i nie chcę dłużej chwalić się postępami w sprzątaniu /by nie zapeszyć /.
Pozdrawiam, udanego i efektywnego dnia
No braaaaawo! Ale żeś kawał roboty odstawiła! Hm...to niby ta, co mało robi
Witam ,
sernik jest nawet powiem nieskromnie pyszny . Zrobiłam mu czapeczkę z musu żurawinowego by było bardziej zimowo i zdrowo .
Dzis słonecznie wiec się cieszę ale w nocy był spory mróz i rano wszystko było tak pięknie oszronione . Zrobiło mi się tak jakoś świątecznie na duszy . Macie racje święta z korona czy bez musza być . Już się cieszę . Kupiłam dzis kolejna porcje bąbek na choinkę ale raczej dla małego bo takie z postaciami . Jedne sa jak małe mufinki , misie , samochody , pierniczki, laseczki bałwanki . Wiem nie powinnam ale były takie słodkie ze nie mogłam się powstrzymać . Jak wracałam to przejeżdżałem koło pola z uprawa choinek . Piękne były .
Ok zostawiam zimowy sernik i zmykam do kuchni obiad sam się nie zrobi .
O ja ...piękny... a czapeczki urocze...a przepis będzie? ja jestem pies na każdy sernik...porywam 2 kawałki i już mnie nie ma. Wagę przykryłam póki co i jej nie widzę.
O mamo! Jak ten sernik kusi Sięgam po kawałek i jakoś nic nie mam - nie dosięgam czy co? Dobrze, że przyniosłam sobie do pracy suszoną żurawinę, to chociaż tym się pocieszę, bo mi język do... ucieknie
To mówisz, że masz nowe bombki - fiuuu fiuuuu. Śmiesznie jest jak zawsze mówimy, że już nie potrzeba nam nic, a jak widzimy nowe dekoracje, to kusi i wracamy z nowym zakupem Zrobisz fotkę?
Ooooo, a skoro już wspomniałam o fotce, to mam taką propozycję - co myślicie o tym żeby każdy (każda) z nas zrobił przed Wigilią zdjęcie swojej ulubionej bombki i wklejając (w wątku grudniowym) udekorował w ten sposób naszą Kawiarenkę?
Pięknie otuliłaś serniczek a smak, wierzę, pyszny i doskonale zgrany
Witam w południe. Nie myślcie, że ja dopiero...nie, nie... ja dziś już o 6-tej byłam gotowa i piłam kawkę. Wpadłam jednak w jakieś piernikowe szaleństwo i... studiuję różne przepisy na pierniczki. Po co? nie wiem, wszak za piernikami nie przepadam, ale może mi się co odmieni?
Smosia, Ty robotnico jak opolskie dziouchy /przepraszam, jeśli akurat jesteś z Opola/, ale tak ostro pracujesz, że mi aż wstyd się zrobiło, że ja taki obibok. Przez pewien czas miałam alibi, bo to, bo tamto, ale chyba już dość usprawiedliwiania się. Wrąbało mnie w fotel jak przeczytałam o Twoich wyczynach... już nic nie będę się odzywać w tym temacie, udam nieobecność.
Smakosiu, nie masz się co porównywać do nas, no do mnie z pewnością, bo Ty człowiek pracy jesteś. Nie możesz dorównywać do tych, którzy nie muszą rano wstawać, pędzić do pracy, no i w ogóle, nie ma porównania.
Nie mam nic do jedzenia... jarskiego...miałam ochotę na racuchy, ale nie chce mi się dla samej mnie robić. Muszę coś wymyślić, ale co???
Słuchajcie, mam przepis na super bułeczki, na kefirze, z koperkiem... to takie bułeczki na niby, ale pieczone. Chcecie przepis? myślę, że Smakosi by odpowiadał, chyba by polubiła. Jak zechcecie to wklepię. Przepis z książki Stambuł do zjedzenia – autor Bartek Kieżun. Bardzo mi smakują.
Tymczasem, trzymajcie się zdrowo, nie dajcie się "koronce".
Jasne, że chcemy przepis i jak zrobisz fotkę, to też chcemy
Mmmm.... bułeeeeczki - by się zjadło
Alman, nie stydaj się , napisałam szybciutko a prace trwaaaały strasznie długo - więc możesz zostawić w spokoju fotel i wyrąbać się z niego ;D
Chciałabym zostać przodowniczką chociaż od święta, ale sił i zapału brak /każda wymówka dobra: a to zmęczona, niewyspana lub obolała/.
A do stolicznego Opola mam dalej niż do wrocka i rzadziej tam zaglądamy niż do Wrocławia /dawne czasy i praca ciągną wilki' do lasu/.
Teraz to już nigdzie, poza pracą i koniecznymi zakupami, nie jeździmy;((
Byle do końca zarazy przetrwać i wrócić do normalnego trybu.
Spokojnego dnia
Pędzę do Was prosto z Lidla żeby zakomunikować , że właśnie pojawiły się karpie - te najlepsze z najlepszych. Warto kupić, zamrozić i będą na święta. Eleganckie bo bez ości. Cena za kg to 37,90 - wiem, trochę drogo ale jakość zagwarantowana
Rano córka była, to nie było karpia żadnego, podobno nie dowieźli...
przepis proszę bardzo i fotkę /choć tak marginesie, to mogłybyście czasem wpaść do mnie i sobie same wziąć, ale niech tam...
Są pyszniaste bardzo...
Bułeczki z koperkiem i czarnuszką
Składniki na 8-10 bułeczek
400 g mąki tortowej
90 ml oliwy extra vergin
250 g jogurtu greckiego
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżka cukru
pęczek koperku
1 łyżeczka soli
Dodatkowo
jajko małe „O”
czarnuszka do posypania
Wykonanie
Oliwę wymieszać z jogurtem.
W misce połączyć mąkę, proszek do pieczenia, sól i cukier. Dodać posiekany koperek.
Zagnieść ciasto łącząc składniki suche i mokre.
Z ciasta formować kulki, pod koniec rozciągając je nieco, aby przypominały
kształtem wrzeciono.
Jajko rozkłócić z odrobiną wody. Za pomocą pędzelka posmarować bułeczki i posypać czarnuszką.
Piec w temperaturze 185 st.C na złoty kolor.
Oooo jakie bułeczki smakowite! Dziękuję za przepis. Pieczenie musi poczekać, bo jak jestem sama, to nie ma komu wyjadać, ale przyjdzie czas i wtedy ja też będę miała takie "cudeńka"
A tak w ogóle, to Ty nie bądź taka skromna i wklejaj link. Niech ludzie poznają Twoją "pracę"
link? a nie pamiętasz, że dawniej był zakaz? a bułeczki zrób teraz, nie pożałujesz, ja je pożeram wprost, są pyszne, jem je nawet same, bez dodatków, a już z masełkiem to niebo... ale może mnie one tylko tak smakują?
Kiedyś tak było, ale mam odczucie, że teraz strona, to jakiś samograj bez gospodarzy. Wklejamy wiele linków. W moim odczuciu Ty też możesz
Pewnie, skromność już nie jest zaletą /pachnie cykorią /.
Nie ma co stać w kącie i czekać na pozwolenie czy zaproszenie, chwalmy się ile wlezie /najwyżej nas wytną /.
A tak szczerze, to dzięki Tobie Alman ten kącik przetrwał i czy ktoś to zauważył, docenił ??
Skoro nie wtrącali się gdy już tylko dryfująca tratwa została po Lajanie, to może teraz też odpuszczą i nie będą wtykać nosa /wypadałoby przynajmniej/.
Linki bardzo lubię, ułatwiają życie a jak je wzbogacają
Witam wieczorkiem w czwartek :)
Dzisiaj miałam mycie okien, ale tylko w tym pomieszczeniu co wczoraj było sprzątane. Najpierw myślałam,ze tylko umyje od środka, ale pogoda była przychylna, czyli ani słońca, ani wiatru, wiec drabinka i heja, ano teraz błyszczą hihihi. Poza tym 4 prania w tym pościel i koce, niestety w tym temacie, to pogoda niedopisala, no ale jak mus, to mus - powiesilam pranie na dworze na jakiś czas, żeby potem pachniało wiatrem, jak mawiała moja babcia, i dosuszałam na kaloryferach ;)
Muszę Wam się przyznać, ze płyn do płukania używam tylko, jak piorę chodniczki czy szmatki a do tych innych rzeczy jak pościele, bielizna czy normalne rzeczy, to używam octu zapachowego, który robie latem, zrywając pachnące kwiaty, napełniam słoik, zalewam zwykłym octem i zanoszę do piwnicy na okres 2 tygodni, następnie przelewam przez sitko do butelek, zakręcam i odstawiam do piwnicy. Korzystam kiedy tylko jest potrzeba. Rzeczy takie, delikatnie pachną i nawet Wam powiem,ze taki zapach sztuczny płynu do płukania to mnie już drażni, no chyba ze taki specjalny dla dzieci ;)
Widze kochane, ze się zaczęłyście brać za sprzątanie, wiec nie jestem sama, za gotowanie i pieczenie, wiec mnie to na pewno zainspiruje i zakupy przedświąteczne :) Fajnie się robi, klimatycznie
A jeśli chodzi o fryzjera, to nie ma co się martwic, ja nie farbuje włosów już prawie od roku i ku mojemu zdziwieniu mam mniej siwych niz wtedy gdy farbowałam :) Potwierdzona teza i praktyka również przez moja kolezanke - poszla do fryzjera, żeby podciąć sobie końcówki a fryzjer zaskoczony pyta, co się stało z jej siwymi włosami, a ona na to, ze nic, po prostu przestala uzywac farby
I tym optymistycznym akcentem kończę życząc miłego wieczorku :)
P.S. Załączam fotkę, którą zrobiłam w zeszłym roku w Poznaniu, byłam naprawdę zszokowana pozytywnie ta reklama :)
O kurcze! A to ci reklama! Ja bym nie farbowała gdybym w siwych wyglądała tak, jak ta modelka
Bardzo fajny pomysł z tym zapachowym octem. Zaskoczyłaś mnie. Nie sądziłam, że ocet daje się aromatyzować. Ostatnio koleżanka powiedziała mi, że dodaje zwykłego octu do każdego prania i absolutnie nie czuć potem tego paskudnego zapachu. Na dodatek ma idealnie czystą pralkę. No ale ten Twój pomysł, to dla mnie nowość. Ja używam Lenora, który przywozi mi z Niemiec Połówek, ale baaaardzo rzadko, bo teraz te płyny do prania też mają swój zapach i chyba dodatkowo zmiękczają. Nawet ostatnio celowo nie dodawałam, kiedy prałam ręczniki i wcale nie są "ostre". Mam też orzechy do prania, ale jakoś tak... No niby wszystko było dobrze wyprane a jednak ciągle nie do końca jestem przekonana do nich. Może potrzebuję więcej czasu...?
A Ty moja droga, to normalnie jak burza z tym sprzątaniem. Widzę, że nieźle nas zaczynasz mobilizować
Skoro tak, to wiedz, że teraz przez Ciebie mam już 100% postanowienie, że w sobotę zabieram się za ostrą "robotę". No! Powiedziałam to więc teraz nie ma odwrotu
Robię ocet, ale smakowy, tzn. też pachnie, ale to pod potrzeby spożywcze np. malinowy dobry do barszczu czerwonego, różany do bezy czy pigwowy do sałatek. Ale na takie zapachowe nie wpadłam. Czytałam o occie dodawanym do prania, ale jeszcze nie próbowała. Raz na jakiś czas robię takie pranie bez ciuchów, wtedy dodaję ocet i sodę.
Ja to mam bzika na punkcie octu i sody, używam w domu do sprzątania, mycia, ale też na działce na mszyce, mrówki i inne gady.
A płynu do płukania nie używam, jakoś nie mogę się przekonać, mam potem wrażenie, że nie do końca wypłukane czy nawet wyprane.
Dobrej nocy. Kolorowych snów.
Dobrej nocy. Ech, jak dobrze, że jutro piąteczek
Smakosiu brawo! Ja też już prężę muskuły na sobotę, na kolejne pomieszczenie, może się uda w tym samym czasie umyć także okna, ale to zależy od wielu czynników, najważniejsze, to sobie zaplanować ,acha a w tych planach uwzględnić też lukę na jakiś ''niewypał'', czy przerwę, a wtedy jaka radocha jest jeśli w tą lukę uda się sprzątnąć i jesteś z planem do przodu i patrzysz na kalendarz, ze szybciej sprzątniesz
Jeśli chodzi o ocet do płukania, to zamiast pachnących kwiatów (no bo gdzie teraz je znaleźć) można dodać kilka kropel ulubionego olejku eterycznego
Jak sprzątam, to szykuje sobie miskę z gorącą wodą, wlewam krople płynu do naczyń, szklankę octu i kilka kropel olejku eterycznego. Do podłóg polecam olejek cytrusowy, sosnę lub jak na święta to np. pomarańcza z goździkami ;) Pięknie potem pachnie Pozdrawiam :)
No, kurcze - gdzie oni dorwali moje zdjęcie w Poznaniu nie byłam całe wieki przecież
Ocet pachnący to coś dla mnie.
Ja do prania /głównego czasami wstępnego też/ wlewam zwykły i tak po praniu smrodku nie czuć.
Aromatyczny, do marynat głównie, z pigwy zalanej spirytusowym lub mieszanką z jabłkowym już od lat mieszam. Teraz akurat czekam aż nabierze smaczku, potem zleję do butelek, do kolejnych zbiorów pigwowych starczy.
A gotowanie i pieczenie po cichutku planuję, mniej niż zawsze, ale może bardziej wykwintne??
Zobaczę ile sił i chęci zostanie po intensywnym sprzątaniu.
Fajnego piątkowania
Witam w piątek, piąteczek, piąteluniek
Wpadłam na moment żeby się z Wami przywitać, bo dziś mam w pracy "kocioł".
szybka herbata i już mnie nie ma.
Dobrego dnia!
Witam :)
No to 'piąteczka i do roboty mróweczki kochane.
Pa
Witam. Smosia, dzięki za uznanie, że kawiarenka czynna dzięki mojemu uporowi, ale pamiętasz jak pisałam? że robię to po to, by Smakosia miała gdzie wrócić, bo to Ona była tu tym dobrym duchem. Kiedy Ona się gdzieś wylegiwała na urlopie, mi pozostało tu trwać jako seniorce/seniorycie, bo jakie miałam wyjście? ale na równi Twoja zasługa w tym także, sekundowałaś mi dzielnie, sama nie dałabym rady. Myślę Smosiu, że nasz trud się opłacił, bo wątek się rozbujał jak okręt na wzburzonym morzu... no prawie...trochę pusto jeszcze na pokładzie, ale miejmy nadzieję.
Ja dziś stoczyłam walkę z lodówką. Samo jej umycie to nie problem, ale wypakować pierw jej zawartość, przejrzeć skarby, to już coś...
Teraz umyta się schładza, a ja wpadłam tu, bo octem śmierdzi jak nie wiem... też przecieracie lodówkę octem po umyciu? ja zawsze, aby zabić wszystkie zarazki... ciekawe czy wirusa w koronie można tak potraktować?
Wczoraj wpadłam w trans tworzenia menu na święta, uwielbiam to robić, wymyślać to i owo, ale potem... potem następuje sukcesywna weryfikacja i korekty, skreślenia, ale zabawa jest.
I tak wracam myślami do ub. roku... przygotowywałam wszystko myśląc, że może to ostatni już raz? a tu niespodzianka, nie był ostatni, jest następny... no więc jest się z czego cieszyć, a wszelkie wirusy sio, a kysz!
Pozdrawiam, miłego dzionka życzę.
Alman super sugestia, żeby lodówkę później umyć octem
No widzicie każdy ma cos swojego specjalnego i jak się podzieli, to mamy praktyczne babcine porady od A do Z - Pozdrawiam serdecznie
Ja też przecieram, a właściwie 'myję lodówkę i inne agd mokrymi ściereczkami /duuże paczki kupuję, bo do jednego przetarcia zużywam ich sporo/.
Zapachy do wyboru - cytrynowy lub inny odświeżający. Sprawdzają się też w łazience - myją i odkażają a przy tym pachą dość przyjemnie. Polecam
Witajcie sobotnio
Piękny dzień dzisiaj. Słońce rozświetla niebo i dodaje energii. Ja zupełnie inaczej funkcjonuję, kiedy za oknem jest takie piękne światło. Pewnie nie tylko ja. No i teraz już nie ma wymówek - dziś dzień porządków zgodnie z wcześniejszą deklaracją Zaplanowałam mycie witryny a to oznacza ogarnięcie naczyń i szkła. Potem jeszcze coś...ale wolę dużo nie planować. Obadamy na ile starczy energii i chęci
A póki co powolny rozruch. Ogarnęłam trochę balkon. Teraz czas na kawę i mały, poranny relaks.
Hm...a może dziś umyć okna? Czy to nie jest za wcześnie? No ale świeci słońce, to tak jakoś kusi... Hm... no zobaczę.
To do później!
A! Ktoś wypije ze mną kawę?
Cześć :)
Drugą, chętnie. Posypię kardamonem i osłodzę miodem /ale rymy - pewnie Lajan by się uśmiał/.
Śmiejmy się aż do łez /jak ja/.
Udanego dnia i wesołego sprzątania:
Smakosiu trzymam kciuki za sprzątanko
Ja dzisiaj ogarnęłam z mężem pomieszczenie, które wydawało nam się średnio trudne, a okazało się, że niestety grzyb się wdał za szafę i trzeba było użyć sporo octu, żeby to draństwo wytępić, ale się jakoś udało
Okna tez umyłam, najpierw chciałam tylko wewnątrz, ale potem stwierdziłam, że mąż jest, to przytrzyma mi drabinę, a ja jakoś to szybko umyje, tymbardziej, że słońca nie było a wiatr delikatny, wiec poszło szybko i sprawnie
Jesteśmy już po zasłużonej kawce i słodkościach, bo odpoczynek nam się należy.
W środę zostanie nam tylko korytarz i jakieś drobne poprawki :)
Pozdrawiam ciepło i sprzątająco w sobotę
Gratulacje
Jak ja Was podziwiam - kiedy ja miałam taką energię, tyle pracy mogłam przepracować?? chyba nigdy ;(
Nie ścigam się, ale muszę nad sobą pomyśleć i znaleźć nowy pomysł na mobilizowanie siebie...
Muszę lecieć...
Dopisano 2020-11-29 10:19:41:
...kocia awaria i mini kąpiel Tofala /nawet mnie nie podrapał, cud nad cudami /Oj te koty, ptaki i inne stworki - nudzić się z nimi nie można.
Pozdrawiam niedzielnie :)
Smosiu ściganie się nie wchodzi tu w grę, bo tu nie o to chodzi, tylko chodzi o mobilizacje, kto nie chce sprzątać albo siły mu nie pozwalają, no to wiadomo, poza tym przymusu nie ma, ale tylko kto chce!
Mogę tylko powiedzieć, ze warto, bo potem to pomieszczenie jest takie inne a powietrze zupełnie inaczej płynie i czuje się ten zbliżający pozytywny czas
Pozdrowionka :)
Koniec na dziś!
Jupi! Udało się sporo zrobić! Ale się cieszę. A wiecie, że to w dużym stopniu Wasza zasługa? No tak mnie mobilizowałyście, że inaczej być nie mogło
Zaczęłam od tej witryny ze szkłem i innymi naczyniami. Poszło sprawnie w rytmach muzyki. Dziś była premiera audycji Marka Niedzwieckiego w "Radiu 357". Aż się wzruszyłam jak Go usłyszałam. Jak zawsze "zapodał" piękne, nastrojowe kawałki - no cały Marek! Potem pomyślałam, że zrobię toaletę, bo to małe pomieszczenie. Tyle, że tam tez jest co robić, bo są półki, lusterka i oczywiście kafelki na ścianach. Wszystko wypucowałam. No i tak zaczęłam główkować czy robić coś jeszcze...? Nastrój dopisywał, energia była więc zabrałam się za kuchnie. Pomyślałam, że ogarnę górę szafek. Potem jednak stwierdziłam, że w środku też je pomyję. Ostatecznie zrobiłam wszystko i tym sposobem kuchnię mam już z głowy Jupi!
Tak więc zostały mi jeszcze okna, pranie firanek i łazienka. Potem, bliżej świąt to już tylko "dopracuje się" resztę żeby błyszczało i pachniało
A teraz zasłużona gorąca herbata, która pięknie paruje i zachęca żeby po nią sięgnąć
Weszłam do kuchni, przypomniało mi się, że już mam posprzątane i nie wytrzymałam...no musiałam
Wiem, wiem...to jeszcze nie pora, ale ta półka już lśni, to czemu by nie oświetlić jej jeszcze bardziej
Witam , wiem jest późno ale muszę to powiedzieć pada śnieg , pada śnieg wszystkie dzieci się cieszą . Jest tak czyściutko bo jak biało to czysto co nie . Jest cudnie pa zmykam .
To prześlij koniecznie fotki kochana z tym padającym śniegiem
2gie podejście, to krótko fotki chętnie obejrzymy /u nas mokro i szaro/.
Piękniiie, miiiauu /nasze łaał/:
Dopisano 2020-11-29 11:24:1:
Super widoczkiWitam. Wysprzątane domy, dekoracje rozwieszone, nastrój już prawie świąteczny. A do tego za oknami biało... cudownie... czyściutko... wszelkie niedoskonałości przykryte białym puchem... rozmarzyłam się. Miłej niedzieli.
Jak pięknie
Ale super, że w takich fajnych emocjach pomyślałaś żeby jeszcze zaglądnąć do Kawiarenki i podzielić się z nami tą chwilą. Piękne to wiesz? A zostało jeszcze coś z tej bieli?
Jak to nie czas? Ja lampki mam już od listopada, bo córka założyła na ścianę, żeby przymierzyć tylko i tak zostały Fajnie wyglądają jak zaczyna zmierzchać a poza tym one tez troszkę mobilizowały szczerze mówiąc do sprzatania :)
Smakosiu czapki z głów! Naprawdę odwaliłaś, że się tak wyrażę, kawal dobrej roboty! Dobrze jest iść za głosem serca, jednak patrząc z perspektywy czasu, to na drugi rok odechciewa się sprzątania, bo ''w zeszłym roku tyle sprzątnęliśmy, wiec w tym to samo'', dlatego dzielimy na części No ale przy Marku Niedzwieckim to, kto skończy tylko na jednej polce? Brawo Smakosiu, teraz widzisz, ze najgorzej się zabrać, a potem to już leci z gorki, z dobrymi chęciami i dobra muzyka oczywiscie
Pozdrawiam serdecznie :)
No i z Waszą mobilizacją - nie zapominaj. Naprawdę w dużym stopniu to Wasza zasługa, że się zabrałam ostro do "roboty"
Witam niedzielowo
Za oknem szaro i zimno, ale w domu ciepełko i pod ręką dzbanek z herbatą a w tle miła muzyczka więc jest dobrze
Dziś luzik. Czeka gazeta i słówka z angielskiego. Obiad gotowy. W planach coś, co ładnie nazywane jest pedicure ale sama sobie robię więc trzeba się trochę zmobilizować, bo nie przepadam za tym
Miłego, niedzielnego dzionka
Witam , niestety koniec z ta bielą jak rano wstałam już było szaro tylko na krzaczkach zostały białe czapeczki . Ale nie tracę nadziei ze jeszcze będzie biało . Zostawiam kawę z czekolada , wiśniami z amaretto , spienione mleko i espresso .
Fiu fiuuuu, ale zawodowa kawa.
Przysiądę się
Może zapalimy świecę dla nastroju?
Cześć;)
To nic, biel wróci, może już jest biało?
U nas pada śnieg i topnieje, tylko niektóre krzaczki mają śniegowe czapunie, inne są jak zmokłe kury .
Ogólnie niezbyt przyjemnie - plucha, szaro i ślisko.
Idealna pogoda do spania i planowania pięknych Świąt. Chyba zacznę od planowania, drzemkę zostawię na później /podobno to bardzo zdrowe , chociaż pół godzinki i mózg lepiej pracuje, ciało bardziej zwinne bez mocnej kawy czy kolejnej herbaty/.
Jeszcze podglądnę wyprzedaże, nowsza i większa płyta indukcyjna jest mi potrzebna - wolnostojąca, z 2ma polami i bardziej dokładna /stara, lidlowa ma już duży przebieg i słabnie z dnia na dzień - przegrzewa część dna i muszę stać przy niej i mieszać w garach, albo je odwracać;(/.
Powodzenia w nierównej walce z poniedziałkiem
Witam.
Smosiu, mówisz, ze biel wróciła? u mnie wczoraj było pięknie, potem trochę odwilży, w nocy ciut poprószyło i teraz jest ... pstrokato.
Mądre słowa zaprezentowałaś wyżej, a już Panią M. Czubaszek, to ja wprost uwielbiałam, zwłaszcza te powiedzenia, takie wypowiedziane niby od niechcenia, ale jakie mądre, życiowe.
Widzę, że taka wzajemna mobilizacja to jest coś... nie minęło wiele, a wszystko błyszczy, Ja za szybko skończyłam i za chwilę już wszystko zmatowieje i utraci błysk, ale co tam, w czasie świąt ważne co na stole.
No to rzucam następne hasło - planowanie świąt, o czym wspomniała Smosia.
No to powiem Wam tak na zachętę - ja już mam plan opracowany i spisany.
Teraz tylko ułożyć harmonogram prac i święta mogą być. A, jeszcze potem trzeba wypełnić ten harmonogram realizacją, ale co tam, damy radę, jak nie my to kto?
Dziś Andrzejki... może ktoś coś powróży? Wróżyłyście kiedyś, lanie wosku, ustawianie butów, wyjmowanie spod talerzyka "zwiastunów" na przyszły rok?
No, dziś zróbcie sobie przerwę pracusie i trochę zabawy w tych trudnych czasach.
Miłego dzionka. Ala
U kogo błyszczy, u tego błyszczy - ja mam dopiero namiastkę Waszych błysków.
Mózg mi lasują plany kawiarenkowe na XIIń. Istny kociopląs i kociokwik, w czym domowe sierściuchy mają spory udział /zwłaszcza nasz 'lew salonowy Tofalek - jaki salon, taki lew /.
Wróżby woskowe czy inne to super zabawa i czasami trafna przepowiednia - niektóre panny rzeczywiście wychodzą za mąż, znajdują miłość
romansują ...
Fajnie było i wesoło, aż łezka w oku szkli się. Gdzie te dziewczyny i chłopaki, czy wszystkich proza życia już przeżuła a nawet pożarła
Nie dajmy się, ooo już - bądźmy młodzi duchem aż do końca, metryka to tylko papier a reszta zależy od nas...
I jak zwykle uroczy lewek salonowy:
Uroczy "lewek" czyli pewnie też uroczy "salonik"
A wiesz, że nadzwyczaj udany /jak na tamte czasy i projekty/. Kiedyś był obcykany dla rodzinki, może jeszcze mam fotki.
Jak znajdę to wkleję, ale szukanie może potrwać ...
Takie znalazłam - kominek w centrum, naprzeciwko narożnik dla naszych ukochanych sierściuchów :
Jak jest kominek, to już jest super! Ten to potrafi robić nastrój, co? Co by nie gadać, to najwięcej ciepła dają z pewnością Twoje "sierściuchy"
Mariolan76 cudownie cudowna ta kawa, wygląda przepysznie!
Witam w poniedzialek - ostatni dzień listopada
Czyli jak podpowiada Alman - Andrzejki
Smosia jutro zaczyna grudniowy watek i już nie mogę się doczekać tego otwarcia, bo wtedy będzie można już trochę świątecznie i posłuchać muzyki i powklejać świąteczne obrazki, zdjęcia, książki etc.
Szczerze mówiąc z Andrzejkowych wróżb, to już wyrosłam, ale kiedyś lalo się wosk przez klucz, buty ustawiało, który but pierwszy dotknie przeciwległej ściany, ta pierwsza wyjdzie za mąż... no ale panną już dawno nie jestem, a więc i wróżby poszły do lamusa
Mój kot leży sobie teraz na kanapie i śpi, bo mu przytulnie i ciepło. Pewnie wieczorkiem położy się wzdłuż kaloryfera i będzie udawać leniwca pospolitego
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie i życzę miłego poniedzialkowo-andrzejkowego dnia
Tak, już jutro otwarcie 12-20 i ja w roli odźwiernej - aż mi słabo na samą myśl i od paru dni, przed snem wymyślam odpowiednie 'wejście.
By nie było zbyt poważne, ni wydumane - takie normalne, zachęcające do wizyt i dzielenia się naszym dniem powszednim jak opłatkiem . Jak to połączyć w jedno, fajne i miłe "ta, daam czyli serdecznie zapraszam i nikogo nie odstraszam . Oj trudne to zadanie, zwłaszcza dla nowicjuszki ...
Nic to, nie od razu Rzym zbudowano a Kawiarenka warta jest naszych klikań /jak Paryż mszy;D/.
już odliczam do północy, a potem buuuum i wątek grudniowy rozbłyśnie jak światełka choinkowe albo iskry z kominka kawiarenkowego.
Trzymajcie kciuki - wyciąć 'with i pasuje do mnie /już zgłupiałam całkiem i chyba wezmę L4ry na cały grudzień /.
Smosia, czy ja Ci mówiłam, że jesteś SUPER? No to mówię - suuuuuuper!
To byłam ja - Smakosia
Dzięęękiii
Pomogło lepiej niż słodkości przed snem
Witajcie poniedziałkowo w ten ostatni listopadowy dzionek
No niesamowite - przecież dopiero co zakładałam ten wątek a tu już czas na nowy
Coś czuje, że będzie piękny i nastrojowy z dużą dawką pozytywnej, przedświątecznej energii.
Ciekawe jakie będą te święta 2020 roku...? Na śnieg to raczej nie liczę ale dzięki światełkom, świecom i choince będzie jak zwykle uroczo. No tak - ja tu o świętach a przecież dziś Andrzejki. Wróżb nie planuję, ale kiedy nie było pandemii, to każdego roku spotykaliśmy się u koleżanki, która robiła swoje i męża imieniny i wtedy tradycyjnie coś tam sobie wróżyliśmy. Pomysły były fajne - oprócz wosku np. liściki z mottem na kolejne dni, takie zabawne lub pouczające. No ale nic - w tym roku jest inaczej a z pewnością jeszcze przyjdzie czas na zabawę.
Dziś jestem przy biurku więc tak szybko robię herbatę i wracam do sterty dokumentów.
Miłego dnia!
Witam poniedziałkowo ,
mówicie ocet ja zawsze myje lodówkę woda z octem , ściany tez potraktowałam taka mieszanka bo była pleśń . Pomogło na dwa lata niestety w tym roku problem powrócił . Tym razem kupiłam chemię a potem pomalowałam ścianę farba do kuchni i łazienki podobno ona ma domieszkę czegoś co blokuje rozwój pleśni . Mam nadzieje ze warto bo jest sporo droższa .
sprzątanie odkładam na przed świetami bo w tygodniu mały i M pracują i nie mogę latać i przeszkadzać . Zostaje mi kuchnia i może za nią się zabiorę a łazienkę już ogarnęłam .
Plany na święta mmmmm jeszcze nie mam boje się planować . Zawsze kiedy mam jakieś plany to wszystko się pie........... i plany biorą w łeb . Nauczyłam się być spontaniczna lub planować na krótko tak by nic złego nie miało czasu się przyplątać .
dzis piękny dzień nareszcie słonko . Zrobiłam sobie ponownie ta pyszna kawę z czekolada i wiśniami i od razu dzień jest piękniejszy . Może zabiorę się za ciasto drożdżowe bo jakoś tak mnie kręci .
ok zmykam rozwiesić pranie bo pralka chyba już skończyła .
no to żeby nie zaśmiecać potem wątku świątecznego mam pytania:
co Wy z tym octem na mycie ścian - jak to robić, w jakich proporcjach, czym? pytam, bo u syna w jakimś pomieszczeniu gospodarczym pojawił się grzyb na ścianie. Nadia, pisałaś chyba coś w temacie?
zamrażacie uszka? surowe czy już ugotowane?
Smosia, Ty się nie "bojaj", jak otworzysz tak będzie, nie przesadź tylko, bo potem kto da radę taką poprzeczkę przejść?
Ja uszka kupuję więc są ugotowane i takie zamrażam
W tym roku też myślę o kupnych pierogach i uszkach - nawołują do ratowania lokalnej gastronomii i drobnych przedsiębiorców.
Już nawet pizzę i ciasta zaczęłam kupować, teraz czas na pierogi.
ja robiłam w obu wersjach, ale jakoś nie jestem do końca zadowolona... potem na wrzątek wrzucasz takie zamrożone czy rozmrażasz?
Można użyć samego octu lub rozcieńczyć go z woda w proporcji 3:1 jeśli zapach komuś przeszkadza . Taka mieszankę nalewamy do butelki z atomizerem może być taka po płynie do mycia okien oczywiście wypłukana . Pryskany ścianę czekamy chwilkę i przecieramy mokra czyta szmatka lub ręcznikiem papierowym . Jeśli wszystko nie zejdzie czynność powtarzamy do skutku . Pomieszczenie wietrzymy . Zapach po paru godzinach się ulatnia . U mnie podziałało ale tak jak pisałam problem po dwóch latach powrócił .
Mariola, to na pleśń? czy na grzyba też będzie? bo syn ma problem grzybowy
A jaka to różnica ja nie wiem ocet jest tak silny ze myśle ze poradzi sobie ze wszystkim . Koszt niewielki w porównaniu z środkami chemicznymi wiec warto spróbować najwyżej kupisz coś specjalistycznego w sklepie jak to nie pomoże .
Nie ma poprzeczki, tylko luźne myśli, by poruszyć troszkę mniej aktywnych - piszmy co nam na myśl przyjdzie, bo gdzie to wygadamy jak nie TUTAJ?
Mam stracha, ale pozytywnego, co mobilizuje nie zapędza w 'kozi róg.
Spadam do kuchni :)
o to to, mnie lekki strach też zawsze mobilizuje pozytywnie... i zawsze otwierał wszystkie komórki mózgowe...teraz nie ma już co otwierać, zawiasy zardzewiały...
Alman, jesteś niemożliwa
no wreszcie to dostrzegłaś ...hihihi
aż się oplułam
Zerknęłam na cyfry jakie "stoją" przy tej naszej Kawiarence i powiem Wam, że jestem miło zaskoczona. Jest nas tak mało a tak dużo wpisów. Wygląda na to, że przebywanie w Kawiarence sprawia nam przyjemność i najwyraźniej lubimy się nawzajem Fajnie - cieszę się Bardzo liczę na to, że grudniowy wątek zachęci jeszcze więcej osób, że odezwą się sympatyczni, "starzy",dobrzy "znajomi", którzy kiedyś pięknie "malowali" klimat Kawiarenki.
W podziękowaniu za "Liściopad"
a wiesz, że dziś też myślałam na ten temat... tak nas mało, a tyle tu mielimy swoimi ozorkami, tyle robimy zamieszania, że kiedy wchodzę tu korzystając z komórki, to aż mnie wkurza, że tyle muszę przewijać i przewijać... toż każdy nowy otwarty wpis to prawie serial brazylijski... ciekawa jestem co Lajan sadzi o tym, bo nie uwierzą, że tu nie zagląda...
Lajanie, no już się nie wstydź, wejdź, przysiądź i wypij z nami herbatę...no już się tak nie dziw!
Wiesz Alman ja myśle ze Lajan tu zagłada tylko głupio Mu bo jakby tu przyszedł to wypadało by przeprosił za swoje zachowanie a ja mylę ze Lajan należy do ludzi którzy zawsze obracają każda sprawę tak by to jego przepraszano i proszono by się nie gniewał , raczej nigdy nie poczuwa się do winy .Może się mylę ale nie raz już taka sytuacja tutaj była . Przepraszam to jest moje odczucie nikt nie musi się z nim zgadzać .
Mnie martwi co innego . Dawno już tu nie było Lenki . Mam nadzieje ze wpadnie i powie ze u niej wszystko Ok a tylko siedzi w swoich górach i odpoczywa .
Też często myślę o Lence... Mam nadzieję, że zaglądnie do grudniowej Kawiarenki i będzie miała same dobre wieści...
Lenka! czekamy na Ciebie.
O ja...mówiłam, że komórki zardzewiały...nie wpadłam, że Ty w ten sposób dziękujesz aktywistkom jako gospodyni "Listopada". My też dziękujemy.
Smakosiu, zapomniałam, dziękuję za info o karpiach, został nabyty, będzie w galarecie, bo tak lubię.
Ale super! Cieszę się, że udało Wam się kupić. Myślę, że skoro lubisz karpie, to te zagoszczą na dobre na Waszym stole Będę czekała na opinię po świętach.
Bardzo lubię w galarecie, do tego chrzan, ale tylko ja, no i jeszcze starszy syn łaskawie też zje, reszta nie ma mowy, ale skoro jest już taki gotowy płat, to zrobię nawet dla samej mnie /tak się powie?/, a co...aha, nie było tego bio, tylko ten z pierwszego foto, które zamieściłaś.
Też bardzo dobry tylko ma ości ale bez problemu daje się wyciąć . Właśnie w niedzielę zrobiłam sobie próbę oczyszczania i poszło łatwo
E, ości w rybie nie znoszę...myślałam, że skoro płat, to już bez ości...
Smakosiu, a te bio są bez ości? tak na przyszłość pytam...
Tak, te BIO są bez ości.
To ja dziękuję
Fotka piękna, gdzie takie cuda rosną??
W dżungli internetowej a może w realu miałaś szczęście natknąć się na ten bajkowy krzaczek
To z mojego foto archiwum wygrzebane Kiedyś w Dusseldorfie byłam jesienią w takim fajnym ogrodzie a tam rosło sporo egzotycznych drzew. Cieszę się, że zdjęcie się spodobało