Bożesztymój, jakby westchnęła ciocia Stasia z "Klanu", zalewajka na żurku - tego jeszcze nie słyszałem (nie móiąc juz o jedzeniu). Kobieto droga! Zalewajka to zalewajka, a żur to żur! Nie należy mieszać przepisów, bo wychodzą takie upośledzone hybrydy z zsepołem Downa :) Zjeść to to się da, ale co to ma wspólnego z żurem? Przy kiszeniu żuru nie może w ogóle być mowy o "zwykłej mące" czyli o mące pszennej; ze zwykłej mąki można zrobić najwyżej tzw. biały barszcz. Prawdziwy żur powstaje wyłącznie z mąki żytniej, z tzw. pełnego przemiału, choć tu i ówdzie (np. na Podhalu) robią go także z mąki owsianej. Da się to zjeść, ale - moim zdaniem - ukiszona mąka owsiana pachnie "octowato" i po ugotowaniu nie ma takiego wspaniałego bukietu jak żur żytni. Pszenna, jak już wspomniałem, całkowicie odpada, niezaleznie czy razowa czy tortowa. Najprostszy żur robi się zalewając po prostu mąkę żytnią ciepła wodą, lekko soli i odstawia w kamionkowym garnku przykrytym sciereczką w ciepłe miejsce. Gorącego lata, owszem, wystarczą trzy dni aby żur ukisł, ale podczas chłodów musi stać tydzień, ani chybi. Z drugiej strony trzeba uważać aby nie przekisł, bo zanadto "zoctowacieje". Na niebogatej wielkopolskiej wsi 50-60 lat temu gotowało się żur rozcieńczając po prostu zakwas wodą i dodając (jeśli były akurat w domu, bo nie zawsze były) czosnek, ziele angielskie i listek bobkowy oraz sól. Do tego szły gotowane w całości gorące kartofle, a po nalaniu na talerz na powierzchnię żurku dawało się łyżkę roztopionego i skwierczącego na patelni smalcu ze skawrkami, Ot, i cała filozofia żuru, tego w najprostszej, w pełni ludowej postaci. Oczywiście istnieje wiele odmian żuru i żurków. Żurek litewski, żurek śląski, żur wielkopolski i jeszcze parę innych. Litwini np. dodają do żurku ziemniaki pokrojone w drobną kostkę, a włoszczyznę czasami trą na tartce żeby zupa szybciej wyła gotowa.szybciej. No, i - przede wszystkim - "zabielają" żurek śmietaną, co w Wielkopolsce byłoby profanacją. Z kolei na Śląsku obowiązkowa jest do żurku wędzonka itd. itp.W każdym razie żur to żur,a zalewajka zalewajką! Pozdrowienia.
Kobieto droga!
Zalewajka to zalewajka, a żur to żur! Nie należy mieszać przepisów, bo wychodzą takie upośledzone hybrydy z zsepołem Downa :) Zjeść to to się da, ale co to ma wspólnego z żurem?
Przy kiszeniu żuru nie może w ogóle być mowy o "zwykłej mące" czyli o mące pszennej; ze zwykłej mąki można zrobić najwyżej tzw. biały barszcz. Prawdziwy żur powstaje wyłącznie z mąki żytniej, z tzw. pełnego przemiału, choć tu i ówdzie (np. na Podhalu) robią go także z mąki owsianej. Da się to zjeść, ale - moim zdaniem - ukiszona mąka owsiana pachnie "octowato" i po ugotowaniu nie ma takiego wspaniałego bukietu jak żur żytni. Pszenna, jak już wspomniałem, całkowicie odpada, niezaleznie czy razowa czy tortowa.
Najprostszy żur robi się zalewając po prostu mąkę żytnią ciepła wodą, lekko soli i odstawia w kamionkowym garnku przykrytym sciereczką w ciepłe miejsce. Gorącego lata, owszem, wystarczą trzy dni aby żur ukisł, ale podczas chłodów musi stać tydzień, ani chybi. Z drugiej strony trzeba uważać aby nie przekisł, bo zanadto "zoctowacieje". Na niebogatej wielkopolskiej wsi 50-60 lat temu gotowało się żur rozcieńczając po prostu zakwas wodą i dodając (jeśli były akurat w domu, bo nie zawsze były) czosnek, ziele angielskie i listek bobkowy oraz sól. Do tego szły gotowane w całości gorące kartofle, a po nalaniu na talerz na powierzchnię żurku dawało się łyżkę roztopionego i skwierczącego na patelni smalcu ze skawrkami, Ot, i cała filozofia żuru, tego w najprostszej, w pełni ludowej postaci.
Oczywiście istnieje wiele odmian żuru i żurków. Żurek litewski, żurek śląski, żur wielkopolski i jeszcze parę innych. Litwini np. dodają do żurku ziemniaki pokrojone w drobną kostkę, a włoszczyznę czasami trą na tartce żeby zupa szybciej wyła gotowa.szybciej. No, i - przede wszystkim - "zabielają" żurek śmietaną, co w Wielkopolsce byłoby profanacją. Z kolei na Śląsku obowiązkowa jest do żurku wędzonka itd. itp.W każdym razie żur to żur,a zalewajka zalewajką!
Pozdrowienia.