Pewnie, że mam zapas, to kolejny element "planu": duży babciny słój ze szczelnym wieczkiem zostaje w domu. Mam gwarancję, że nie straci aromatu ani nie złapie wilgoci. To, co się nie zmieści - wsypuję do małych słoiczków, wiążę kokardki i obdarowuję przyjaciół :)
Co do ilości warzyw i ziół: standardowo przygotowuję sobie po opakowaniu z każdego "suszu" i doprawiam na "nos i oko", czyli dopóki nie uznam, że dość koloru i zapachu :)
Pewnie, że mam zapas, to kolejny element "planu": duży babciny słój ze szczelnym wieczkiem zostaje w domu. Mam gwarancję, że nie straci aromatu ani nie złapie wilgoci. To, co się nie zmieści - wsypuję do małych słoiczków, wiążę kokardki i obdarowuję przyjaciół :)
Co do ilości warzyw i ziół: standardowo przygotowuję sobie po opakowaniu z każdego "suszu" i doprawiam na "nos i oko", czyli dopóki nie uznam, że dość koloru i zapachu :)