Skórka na tym chlebie wychodzi twarda, dlatego właśnie tuż po wyjęciu z piekarnika smaruję ją wodą i wtedy trochę " oddaje" ale i tak nie będzie tak miękka jak na kupnym chlebie.
Jeśli wyszła jednak bardzo twarda to może po prostu za długo się piekła i zbyt mocno wyschła.
Jasia, ale wywód, my dziewczyny ze wsi chyba wszystkie na początku kariery kuchennej o mało ptactwa domowego nie pozbawiłyśmy życia przed czasem, ja pierwszą babką ziemniaczaną o mało nie utłukłam drobiu, hehehhe, twarde to było jak beton.
Crisen jeśli chodzi o przepis Majki to po raz pierwszy i drugi robiłam tak jak pisze.
Jak już " załapałam drożdżowego bakcylka " zaczęłam inaczej, całe mleko lekko podgrzewałam, mieszałam z wszystkim cukrem i dodawałam drożdże, gdy się zaczęły rozpulchniać i podchodzić do wierzchu wbijałam jajka i ubijałam mikserem by wszystko było jednolite i wlewałam do mąki wymieszanej z solą, masło dawałam albo i nie, czasem dolałam 2 - 3 " gule" oleju, czasem aromat cytrynowy lub śmietankowy i cukier waniliowy do rozczynu. Wyrabiałam na stolnicy bo tak mi łatwiej i wygodniej i odstawiałam do rośnięcia, później przerabiałam delikatnie by tylko odgazować, formowałam co tam chciałam, znów rosło i piekłam. Ten przepis jest dla mnie do dziś bazą do wielu wypieków drożdżowych, w sensie że porównuję proporcje z innych przepisów i przez jego pryzmat układam w głowie co i jak, czy mi pasuje, czy nie, tak się jakoś skrzywiłam hihihi. Robię z niego też bułkę pszenną i babkę wielkanocną do koszyczka, taką jak kiedyś babcia robiła, daję jedynie tylko 3 płaskie łyżki cukru i nie dodaję tłuszczu.
Co się zaś tyczy chleba. Trochę mąki przez moje ręce się przewinęło, próbowałam różnie, raz było lepiej, raz gorzej w końcu doszłam do tego przepisu, który widać powyżej i póki co piekę 2 - 3 razy w tygodniu. Czy to będzie ten ostateczny też jeszcze nie wiem, ale wiem na pewno że kiedyś się zmierzę z chlebem na zakwasie. Powoli dojrzewam, wiem że może być różnie, początki zawsze bywają trudne. ale czytam, szukam, dumam i może wyjdzie z tego coś dobrego.
Jako anegdotę przytoczę przykład z początków mojej wątpliwej wówczas przyjaźni z drożdżami.
Byłam w 7 kl. szkoły podstawowej, czasem coś mi się już wtedy udało z sensem sklecić i raz mama zasugerowała mi pieczenie pączków. Cała happy zabrałam się do dzieła. Przepis rozłożyłam na stole i zaczęłam robić. Wszystko było ok, ciasto choć twardawe dało się uformować na kształt pączków nawet pozwoliło się upiec o dziwo. Jednak gdy przyszło do degustacji okazało się że prędzej by nimi kwokę z kurczętami zabił niż zjadł, wyszły twarde jak kamienie. Cała duma uleciała jak powietrze z przebitego balonika i sporo czasu musiało upłynąć zanim kolejny raz wzięłam do ręki drożdże.
No może wreszcie upiekę dobry chlebek niewielkim nakładem. Szkoda Janeczko,że nie dodałaś żadnego komentarza w przepisie Majki2 na te bułeczki drożdzowe. Ciekawi mnie jak robiłaś czy czasem nie tak jak pisze na końcu czyli po nocnym przechowaniu w lodówce. Mam ochotę zrobić ,może i mnie drożdze posłuchają tak jak Ciebie. Oby. Narazie robię zatapianą drożdzówkę Gabi jest super ale bardzo chciałabym zrobić taką jak to się mówi dawną prawdziwą bez unowocześnień. Pozdrawiam!
janeczka669 (2014-02-04 15:22)
Skórka na tym chlebie wychodzi twarda, dlatego właśnie tuż po wyjęciu z piekarnika smaruję ją wodą i wtedy trochę " oddaje" ale i tak nie będzie tak miękka jak na kupnym chlebie.
Jeśli wyszła jednak bardzo twarda to może po prostu za długo się piekła i zbyt mocno wyschła.
Anabela2 (2014-02-03 15:14)
Chlebek dobry ale strasznie twarda skóra nie wiem dlaczego
bogdzia (2014-01-21 12:31)
Jasia, ale wywód, my dziewczyny ze wsi chyba wszystkie na początku kariery kuchennej o mało ptactwa domowego nie pozbawiłyśmy życia przed czasem, ja pierwszą babką ziemniaczaną o mało nie utłukłam drobiu, hehehhe, twarde to było jak beton.
janeczka669 (2014-01-21 11:19)
Pa1982 cieszę się, że wykorzystałaś przepis a jeszcze bardziej, że wszystko się fajnie udało i smakowało
pa1982 (2014-01-21 09:48)
Chlebek pyszny i bardzo łatwy w wykonaniu.Wczoraj zrobiłam i zjedliśmy jeszcze ciepły,jedną szkłankę mąki zastąpiłam otrębami.
janeczka669 (2014-01-20 21:30)
Crisen jeśli chodzi o przepis Majki to po raz pierwszy i drugi robiłam tak jak pisze.
Jak już " załapałam drożdżowego bakcylka " zaczęłam inaczej, całe mleko lekko podgrzewałam, mieszałam z wszystkim cukrem i dodawałam drożdże, gdy się zaczęły rozpulchniać i podchodzić do wierzchu wbijałam jajka i ubijałam mikserem by wszystko było jednolite i wlewałam do mąki wymieszanej z solą, masło dawałam albo i nie, czasem dolałam 2 - 3 " gule" oleju, czasem aromat cytrynowy lub śmietankowy i cukier waniliowy do rozczynu. Wyrabiałam na stolnicy bo tak mi łatwiej i wygodniej i odstawiałam do rośnięcia, później przerabiałam delikatnie by tylko odgazować, formowałam co tam chciałam, znów rosło i piekłam. Ten przepis jest dla mnie do dziś bazą do wielu wypieków drożdżowych, w sensie że porównuję proporcje z innych przepisów i przez jego pryzmat układam w głowie co i jak, czy mi pasuje, czy nie, tak się jakoś skrzywiłam hihihi. Robię z niego też bułkę pszenną i babkę wielkanocną do koszyczka, taką jak kiedyś babcia robiła, daję jedynie tylko 3 płaskie łyżki cukru i nie dodaję tłuszczu.
Co się zaś tyczy chleba. Trochę mąki przez moje ręce się przewinęło, próbowałam różnie, raz było lepiej, raz gorzej w końcu doszłam do tego przepisu, który widać powyżej i póki co piekę 2 - 3 razy w tygodniu. Czy to będzie ten ostateczny też jeszcze nie wiem, ale wiem na pewno że kiedyś się zmierzę z chlebem na zakwasie. Powoli dojrzewam, wiem że może być różnie, początki zawsze bywają trudne. ale czytam, szukam, dumam i może wyjdzie z tego coś dobrego.
Jako anegdotę przytoczę przykład z początków mojej wątpliwej wówczas przyjaźni z drożdżami.
Byłam w 7 kl. szkoły podstawowej, czasem coś mi się już wtedy udało z sensem sklecić i raz mama zasugerowała mi pieczenie pączków. Cała happy zabrałam się do dzieła. Przepis rozłożyłam na stole i zaczęłam robić. Wszystko było ok, ciasto choć twardawe dało się uformować na kształt pączków nawet pozwoliło się upiec o dziwo. Jednak gdy przyszło do degustacji okazało się że prędzej by nimi kwokę z kurczętami zabił niż zjadł, wyszły twarde jak kamienie. Cała duma uleciała jak powietrze z przebitego balonika i sporo czasu musiało upłynąć zanim kolejny raz wzięłam do ręki drożdże.
crisen (2014-01-20 13:52)
Jeszcze dziękuję za tak wyczerpujący wraz z Twoimi spostrzeżeniami przepis . Chyba jest to jeden na WŻ -cie tak dokładny przepis .
crisen (2014-01-20 13:48)
No może wreszcie upiekę dobry chlebek niewielkim nakładem. Szkoda Janeczko,że nie dodałaś żadnego komentarza w przepisie Majki2 na te bułeczki drożdzowe. Ciekawi mnie jak robiłaś czy czasem nie tak jak pisze na końcu czyli po nocnym przechowaniu w lodówce. Mam ochotę zrobić ,może i mnie drożdze posłuchają tak jak Ciebie. Oby. Narazie robię zatapianą drożdzówkę Gabi jest super ale bardzo chciałabym zrobić taką jak to się mówi dawną prawdziwą bez unowocześnień. Pozdrawiam!
janeczka669 (2014-01-20 12:50)
Zuzanna248 moje z tych większych mają 38 cm u dołu.
Zuzanna248 (2014-01-20 12:03)
Janeczko, ile cm długości mają Twoje keksówki?