Rozmawiałyśmy z Ekkore o pieczeniu chleba... właściwie to mówiła głównie Ekko, bo ona się na tym zna, a ja nie :)))))) Chleb, jaki jadłam u Ekko, był niesamowity... pachnący, wyrośnięty...wystarczyło tylko posmarować masłem i można było się zamruczeć z zachwytu na śmierć. I tak sobie pomyślałam - przed wakacjami oswoiłyście mnie z ciastem drożdżowym, to może teraz zrobiłybyśmy (-liśmy) wspólne pieczenie chleba? Przecież muszę się wreszcie nauczyć piec coś więcej niż tylko jeden chleb czosnkowy :)))))))
no wiec upieklam juz w niedziele...z przepisu bardzo podobnego do przepisu ekkore na chleb staropolski. Byla to juz kolejna proba. Roznica do przepisu ekkore polega na tym ze pieklam na samym zakwasie bez dodatku drozdzy.Zakwas nastawiony na mace ekologicznej zytniej zwial z miski i powedrowal ,po czesci o wszystkie polki regalu zachaczajac, na podloge w pokoju - moj mezus wpadl na genialna idee aby go na samej gorze regalu postawic bo tam najcieplej. Czesc wstawiona do lodowki na pozniej tez zwiaka w lodowce ale zatrzymala sie jeszcze na sloiku (na szczescie). Pieklismy na kamieniu szamotowym i wyszedl bardzo smaczny ale...niestety mimo ze bardzo wyrosl w czasie 12-godzinnego rosniecia wyszedl troche zbity. Ale nic to nie poddajemy sie. Nastepnym razem albo dodam drozdze dodatkowo - jak radzi ekkore- albo...No wlasnie w czym mogl tkwic blad? Wyrobilam , uformowalam , nastawilam w misce na 12 godzin i podwoil (ponad) objetosc ale zaczyn stal sie przez to znow kleisty i musialam dodac maki wyrabiajac by ciasto dalo sie znow uformowac w bochenek. Gotowe nie bylo twarde amni zbite. Postal potem z godzine. Pieklam bez formy wprost na kamieniu. Pierwsze 10 minut w najwyzszej temperaturze potem w 180°C ponad godzine. Uzylam maki zytniej ekologicznej i pszennej tzw chlebowej 550. tej ostatniej bylo zdecydowanie wiecej.
Sweetya w swoim przepisie , dopiero co dodanym pisze, aby ciasto żytnie wyrabiać krótko - bo inaczej "glinieje". Pierwszy raz się z tym spotkałam, bo wszystkie przepisy, jakie do tej pory miałam w rękach zalecają jednak bardzo długie wyrabianie, właśnie w przypadku mąki żytniej W tym przepisie http://wielkiezarcie.com/przepis14669.html mój chleb jest zbity (to nie przeszkadzało wcale smakowi), natomiast dołączone zdjęcia chleba borgii z tego samego przepisu, wyrabianego z zegarkiem w ręku - pokazują puszysty bochenek
no wlasnie ja tez o tym na niemieckich stronach wyczytaaym by dlugo zytniego nie wyrabiac. Pierwszy moj chleb w ktorym bylo wiecej maki zytniej wyrabialam krotko no i stalo sie to o czym pisalas byl tez zbity (bardziej niz ostatni) a do tego skorka odchodzila i nial gklebokie rysy w srodku. Ostatni byl juz super jesli o to chodzi. Wiesz ja sadze ze trzeba nabrac wyczucia kiedy chleb ma dosc wyrabiania.Mysle ze 7-10 minut to minimum a pszenny mieszany mozna i dluzej Moj ostatni chleb wygladal podobnie do twojego, postaram sie nastepnym razem by wygladal jak borgii. W smaku zapewne roznicy nie bedzie bo i teraz chleb byl pyszny. Dziekuje i pozdrawiam serdecznie!
chleb z przewagą maki pszennej jest zdecydowanie łatwiejszy do wyczucia - wyrabia się go krócej i wiadomo, że to koniec - odstaje od ręki i miski. A najłatwiej rozpoznać kiedy jest wyrobione ciasto na chałke (tę z przepisu Wkn)
o tak tu sie z Toba zgadzam zupelnie. Na przyklad w drozdzowym zawsze wiem kiedy ma dosc. Ja mysle ze to zapewne tez dlatego iz poslugujemy sie przewaznie maka pszenna no bo przecierz nie kazdy piecze chleb rownie czesto jak na przyklad ciasta. A make zytnia uzywa sie chyba tylko do chleba i ma ona (jak sie przekonalam w praktyce) inne wlasciwosci jak maka pszenna. Ciasto zytnie duzo bardziej sie lepi i ciagnie jest takie jakby troche klajstrowate. pewnie to przez gluten ktorego ta maka zdaje sie nie ma. Ja juz sobie zeby ostrze na nastepny chleb i tu nasowa mi sie kolejne pytanie. Zawsze myslalam, ze zakwas jako taki to znaczy bez dodatku drozdzy, mozna robic tylko z maki zytniej. Czy to prawda? Piszesz, ze mozna uzyc i maki pszennej ale ma to cos wspolnego z tym, ze dodajesz drozdze czy z tym ze i na pszennej zakwas (tez ten bez drozdzy) wyjdzie? poza tym wyczytalam ze i wloski chleb pszenny typu ciabatta robi sie tez na zakwasie.
Swoja droga zawsze mi sie wydawalo (zanim zaczelam sie pieczeniem chleba interesowac) ze chleb upiec jest pewnie prosto no bo co w nim jest: maka, woda zakwas i sol a jednak przekonalam sie, ze upieczenie dobrego chleba jest sztuka. Chyba nie mamy juz takiej wprawy jak nasze Prababki (nie wspomne juz o piecach)i musimy sie na bledach uczyc. Swoja droga polecam wszystkim "piekarzom" zakup kamienia szamotowego. Nie sa one drogie a pizza i chleb pieka sie duzo lepiej.
Zakwas można robić na obu mąkach - na pewno. Ale ja robię z drożdżami (nie mam możliwości zakupu mąki pełnoziarnistej, a te ze sklepów z zywnością ekologiczną w Warszawie są drogie i szkoda mi , gdyby coś nie wyszło). I czy na mące pszennej pełnoziarnistej czy razowej urośnie nie mam pojęcia. Pozostaje tylko eksperyment.
masz rację - brak odpowiedniego pieca. modyfikowane ziarna, nafaszerowane chemią - oto przepis na dzisiejszy chleb. Ale też i druga strona medalu - wcale nie wiadomo jak ten chleb prababek wyglądał - czy każdy bochenek był wyrośnięty? bez zakalca? Chleba się nie marnowało i jaki wyszedł trzeba było zjeść. Mój kolega, chowany na wsi, gdzie piekło się chleb w domu - jak postawisz przed nim koszyk z pieczywem - zawsze wybiera glinowaty, zbity - taki typowy wiejski razowiec. Myśmy sie przyzwyczaili do wyglądu chleba sklepowego - równiutko wyrośniętego, I tego samego oczekujemy od domowych wypieków, bez polepszaczy.
Chciałam sobie przywieźć trochę zboża z pełnego przemiału - mąż kuzynki przygotowywał paszę dla zwierząt, mieląc pszenicę. Pomyślałam - zabiorę, upiekę na tym chleb. Niestety - jak zobaczyłam wszystkie inne dodatki do zboża - jakieś kawałki chwastów, gałązki - to co kombajn zebrał po drodze - odechciało mi się
i tutaj tez masz racje.No a propo chwastow toz to prawie ekologia ekkore...A pro po pieca, wiesz co mi do glowy przyszlo? Mamy w salonie kominek a wlasciwie piec-kominrek z dzwiczkami. No moze jestem troszke powiedzmy...trzepnieta ale juz sie zastanawiam czy nie mozna by w nim piec zima chleba...Otoz jest on wylozony szamotem a nad paleniskiem (po wypaleniu i wymieceniu naturalnie) mysle o polozeniu kraty z szamotem i na tym chleba do pieczenia.Po calym dniu grzania na pewno osiagnie zadana temperature a u Cwierciakiewiczowej w jej ksiazce kucharskiej wyczytalam ze tak sie wlasnie robilo i ta temperatura zupelnie wystarczala. Moze to troche swirniety pomysl ale jak mnie znam to pewnie zima wyprobuje. Maz bedzie sie lapal za glowe jak mu powiem. na razie jest zestresowany bo pieczemy chleb zawsze razem ale oddzielnie robimy i moj chleb wychodzi duzo lepszy choc zawsze sie zartem odgraza "nastepnym razem to...zobaczysz" . Oczywiscie dzielimy sie uwagami i tak juz wiem ze nie dodam nigdy do chleba mleka. Maz za pierwszym razem dodal i smakowal mlecznie co nam nie odpowiada. Maz uczy sie za to cierpliwosci bo takiego chleba na zakwasie nie da sie upiec w jeden dzien. On mi nieraz pomaga przy wyrabianiu a(a co kto ma w koncu miesnie jak sie patrzy) No i jego pomyslem byl zakup kamienia . I tak niby troszke rywalizujemy ale wlasciwie eksperymentujemy ny dwoch frontach. Gdyby nie jego roztargnienie nie doszlibysmy do tego, ze roznica miedzy maka zwykla a ekologiczna jest tak ogromna. No a on by nie wiedzial ze szamot "na chleb" ustawiamy na dole piekarnika.
Super z tym wspólnym pieczeniem i niby rywalizacją. U mnie nie wchodzi w rachubę niestety - juz przy próbie przesypywania mąki mąż kicha, smarka i płacze.
Ale ja zachęcona obecnym wątkiem wreszcie udałam się do miejscowego młyna. Nabyłam co prawda tylko mąkę zytnią - normalną i razową, bo jako, że młyn zajmuje się mieleniem przede wszystkim pszenicy zabrakło surowca i wykupili akurat w tym tygodniu wszystko. zapłaciłam za kilo -o połowę mniej niż alidab w sklepie (czyli tyle co za normalna mąkę)
Z racji zakupów nie mogłam się oprzeć i nastawiłam zakwas na takiej żytniej mące z młyna. i mam pytanie - czy sam zakwas ma rosnąc (ja już nie pamiętam, tak dawno nie robiłam bez drożdży) - czy dopiero po wyhodowaniu zakwasu i dożywieniu mąką- czyli za te 4-5 dni. Będę robiła chleb staropolski
no wiec ja robie tak: nastawiam zakwas czyli 100g maki i 100ml cieplej wody mieszam i zostawiam na 24 godziny w cieplym miejscu przykryte sciereczka, po tym czasie mieszam dokarmiam czyli znow 100g maki i 100g wodyZnow odstawiam na 24 godziny w cieple miejsce. Jeszcze raz dokarmiam i znow odstawiam. Gotowy zakwas pachnie kwaskowo (roznie zalezy od maki).na gotowym powstaje skorka, zakwas sie uspokaja i pachnie troche jak alkohol. Robiac zaczyn dodaje do niego tyle wody by uzyskac pol litra plynu (okolo) sol i przewidziana make stopniowo. Pierwszy zaczyn rosnie okolo 12 do 14 godzin.Tak robie tylko przy mlodym tzn. pierwszym zakwasie. Z tego odejmuje troche (z filizanke) i wstawiam w wiekszym sloiku do lodowki na nastepny raz. Uwaga wybrac wiekszy sloik bo jakis czas bedzie jeszcze rosl! Jesli chce dluzej niz pare dni przechowac to dodaje do odjetego zakwasu tyle maki by powstalo cos w rodzaju kruszonki dfosc suchych czastek ciasta. Taki mozna przechowywac w pojemniku w lodowce i kilka tygodni. Jesli chcemy baardzo dlugo przechowac nalezy go zupelnie wysuszyc (ale nigdy w piekarniku!). Taki trzyma sie nawet latami! w suchej szafce.
Jesli robie kolejny chleb to wyjmuje zakwas z lodowki czekam az nabierze temperatury pokojowej dokarmiam woda i maka zostawiam na 12 godzin w cieple gdyz szybciej rosnie. Powtarzam trzy razy. i zarabiam chleb. zakwas kruszonkowy czy zupelnie suchy rozrabiam w cieplej wodzie na papke mozna i mikserem. Dalej postepuje jak wyzej. Sol dodaje dopiero do zaczynu nigdy nie wolno do zakwasu! Zaczyn ze srtarszego zakwasu rosnie szybciej.
Acha, ilosc zakwasu stanowi przynajmniej przynajmniej 25% ciasta. Tyle tego co sama wyprobowalam. Trzymam kciuki ekkore. I jeszcze jedno zakwas powinien byc na mace zytnie dodaje tez na poczatku taka , uzupelniam ale juz pszenna w proporcji zaleznej od tego jaki chleb chce miec. Ja wole przewage pszennej nad zytnia.
zapach zakwasu pamiętam, natomiast umknęło mi wyrastanie - ale może być też i tak, że mi nie urosło i dlatego potem bazowałam na zakwasach drożdżowych.
Czytając to co napisałaś - od razu przed oczami stanęła mi poranna lektura zakwasu na wesoło - jak ja mogłam po tym tak w sumie bezmyślnie pytać - przecież wiedzę miałam w głowie, tylko jakoś mi się nie uświadomiła...
no to przynajmniej sie na cos przydalo...swoja droga tez do pierwszego zakwasu podchodzilam jak pies do jeza bo mi sie kiedys zakwas na zurek zepsul i sie zniechecilam. Ale teraz zlapalam bakcyla. my z mezem to z zakwasem jak z dzieckiem sie obchodzilismy : czy aby rosnie? Nie zimno mu? a nie glodny czasem? Przed praca zamiast nos w kawie badz w gazecie pchalismy wpierw do zakwasu czy aby nie smierdzi a nie chory? Czytaj zepsuty...
znam to znam to - bo choc robiłam zawsze zakwasy drożdżowe - one są zdecydowanie bardziej efektowne od pierwszego momentu - widać jak rośnie - to też pilnuje, aby się nie przeziębił, w zimie wszystkie ceregiele z przekładaniem spod kaloryfera pod kuchenkę, żeby było cieplej, zakaz otwierania okien - tylko ja mogłam i kilka razy dziennie zaglądam. Moje obecne niemowle śpi na razie jak zabite. pewnie pierwsze efekty będą jutro.
najpierw powoli, jak slon ociezale a potem zobaczysz! Trzeba pilnowac jak raczkujacego niemowlaka by nie zwial. Jesli tak sie stanie to sa dwa sposoby sprzatania albo natychmiast swierzy usunac albo dopiero jak porzadnie wyschnie. Wtedy latwiej sobie poradzic. W miedzy czasie tzn. miedzy miekka papka a wysuszonym na kosc twardnieje na kamien i ciezko go usunac. Dopiero jak od spodu dobrze wyschnie odchodzi bez problemu.
acha i jeszcze jedno jesli pieczemy w foremce musi byc ona odporna na kwasy. Z metalem zlej jakosci moze nam zakwas, zaczyn czy chleb zareagowac i nabrac smaku metalu i brzydkich plam. Ale to tak jak z pieczeniem ciasta z owocami wiec wlasciwie nic nowego.
Albo u producenta bedzie taniej. Wg mnie jest to troche bajer, nie podoba mi sie zwlaszcza cena, a 2 ze taki kamien trzeba nagrzac zanim sie na niego cos polozy, cos okolo 30-40minut, przy moim wypiekaniu rachunki osiagnelyby taki poziom, ze maz by mnie z domu wyrzucil :-) Ja po prostu jak pieke chleb albo pizze to wrzucam na goraca blache aluminiowa te ktora producent dolaczyl do piekarnika i efekt jest wysoce zadowalajacy. Taka blacha znacznie krocej sie nagrzewa.
Mam porownanie, bo tez sie zastanawialam nad kamieniem i kupilam cegly szamotowe. Nagrzewalam toto ponad godzine zanim polozylam na tym pizze i jakiejs roznicy specjalnej nie zauwazylam. Ale wiem ze czesc osob jest zadowolona z kamienia, moim zdaniem to dziala jak placebo.
Poza tym moj malz poczytal troche o tym szamocie i on moze sie andawac ale w piecu w ktorym mozna otrzymac wyzsza temperature niz w naszych domowych piekarnikach.
wiesz ago tak szczerze mowiac wyszlam z zalozenia ze kamien ten drogi nie jest...Moze ceny w Polsce sa inne w stosunku do plac. Ja jestem w kazdym razie bardzo zadowolona i roznice widze i to spora. Pizza wychodzi mi taka jak w pizerii tzn ciasto ma od spodu bable i jest dobrze przypieczone, gora fajnie sie przypieka i nie plywa w soku z jarzyn. Cleb pieklam i "normalnie" i na kamieniu i musze powiedziec ze na kamieniu ladniej wyrasta i ma taka skorke jak sklepowy. Ale coz to zecz gustu. Jezeli chodzi o nagrzewanie piekarnika to oczywiscie kosztuje wiec staram sie w tym dniu "hurtowo" piec. na przyklat kamien nagrzewam w troche nizszej temperaturze i w tym samym czasie przygotowuje w piekarniku obiad, Pieczen czy frytki czy co tam. aby byc bardziej ekonomiczna. Dopiero jakies 10 minut przed planowanym wlozeniem chleba nastawiam 250°C. Kazdy musi sam zadecydowac co jest dla niego lepsze i co sie komu oplaca. Pozdrawiam serdecznie!
Dorotko, no wlasnie ja bylam dlugo na to napalona, zwlaszcza gdy nie wychodzily mi rozne wypieki tak jakbym chciala. Pizza z blachy wychodzi jak z pizzeri i smakuje rewelacyjnie. Po prostu udalo mi sie trafic na odpowiedni przepis. To jest kwestia polozenia na goraca blache/kamien/cokolwiek byle bylo gorace. Na max gorace. A nie zimne. Widze po zdjeciach ze niektorzy pizze ukladaja na zimnej blaszce i wsuwaja do piekarnika to jzu wiadomo z enic db z tego nie wyjdzie. Z chlebami to sie nie wypowiem bo pieke od roku. Uwazam sie za amatora. Ale 2 tygodnie pieklam chleb na dosc mlodym zakwasie bez grama drozdzy, bochenkowy. Zrobilam podobnie jak z pizza, na goraca blache i wcale sie nie rozlal i ladna byla skorka.
Czytam czasami na roznych forach posty zwolennikow kamienia i oni wierza ze kamien w piekarniku nagrzeje sie do temperatury wyzszej niz wyciaga sam piekarnik... Co innego gdy mamy prawdziwy piec.. Rowniez pozdrawiam!
Czytam czasami na roznych forach posty zwolennikow kamienia i oni wierza ze kamien w piekarniku nagrzeje sie do temperatury wyzszej niz wyciaga sam piekarnik... ale moim zdaniem, inaczej utrzymuje cieplo i je ze tak powiem oddaje
Moze tak byc, mi poki co sie nie kalkuluje. Za prad i tak duzo przychodzi placic.. Ale jak sobie postawie wiate na wsi to juz mam fachowca od pieca chlebowego, zrobie sobie taki z cegly szamotowej. Bedzie sie wtedy pieklo oj pieklo. :-)
Ave wiem tzn. Czytalam ze w polsce mozna popytac w sklerpach dla zdunow. Ale my kupilismy przez internet. Jest u nas pod nazwa Pizzastein - http://www.pizzastein-shop.de/index.html pewnie znajdziesz tez cos w polskim internecie.Pozdrawiam serdecznie!
Użytkownik Dorota zza plota napisał w wiadomości: > Ave wiem tzn. Czytalam ze w polsce mozna popytac w sklerpach dla zdunow. Ale > my kupilismy przez internet. Jest u nas pod nazwa Pizzastein - > http://www.pizzastein-shop.de/index.htmlpewnie znajdziesz tez cos w polskim > internecie.Pozdrawiam serdecznie! tu nawet znalazlam po polsku - http://www.pizzastone.pl/news.php
Skoro rzuciłaś pomysł i ma być wspólna zabawa proponuję chleb na zakwasie - bo tu trzeba czekać aż się uhoduje. Dla ułatwienia można zrobic zakwas tylko 12 godzinny.
nastawiajac zakwas trzeba pamiętać o sporym naczyniu (trzylitrowy słoik na pierwszą fazę wyrastania może być mały), ewentualnie o podłozeniu talerza głębokiego pod słoik - zaczyn uwielbia zwiewać. druga uwaga to robienie zakwasów bezdrożdżowych. Tu zawsze na dwoje babka wróżyła - albo ciasto urośnie albo nie (wszystko zależy od mąki, na takiej ze sklepu, wyprażonej, pozbawionej naturalnych zdolności nie ma raczej szansy) . Gdy wspomoże się ciasto drożdżami - wtedy zaczyna rosnąć jak głupie - przy takim doświadczeniu miałam wszystko w cieście - wędrowniku - jako, że stało przy grzejniku za telewizorem w kuchni - oberwało się i grzejnikowi i telewizorowi.
Temat bomba, akurat miałam pisac podobny :D SIę podczepiam akurat. Kilka tygodni temu nastawiłam nowy zakwas. Wszystko pięknie, 2 chlebki się upiekły. Mąka na której wyrósł (żytnia razowa) się skończyła to zaczęłam dokarmiać go żurkową i zakwas po prostu śpi. Mieszam go co mniej więcej 12h i nic. 2 dni o głodzie trzymam, powiedziałam że nie dam żreć dopóki się nie zbudzi. To jedno oko otworzył (malutkie bąbelki). Hmm.. co robić??? Szkoda go, bo ładnie pachnie. Aha, żeby było jasne, pije wodę żródlaną, ciepło ma, żadnych przeciągów..
jeżeli nie masz obiekcji (niektórzy chcą mieć chleb bezdrożdżowy, ja nie mam takich wymagań) dodaj ciutkę drożdzy - tak do 10 g. Powinien ruszyć. pies pogrzebany jest w mące.
No to ja zaczynam. Wlasnie dzisiaj upieklam chlebek. Wprawdzie nie jest on upieczony na zakwasie, ale jest bardzo pyszny, mieciutki, pachnacy, taki troche "bulkowy". Wczoraj go nastawilam, a dzis zajadamy sie chlebusiem upieczonym w....gesiarce.
przepis i wykonanie tego chlebka ogladalam gdzies na filmiku w necie, potem znalazlam go na innym forum kulinarnym, ale troche go zmodyfikowalam. Przepis jest banalnie prosty, a efekt -jak dla mnie - wysoce zadowalajacy. Napisze po krotce jak go wykonalam. 2 szkl. maki pszennej(typ 550) i 1 szkl.maki pszennej razowej zmieszalam w sporej misce z 1/4 lyzeczki drozdzy instant i 1 1/4 lyzeczki soli. Do tych suchych skladnikow wlalam 1 1/2 szkl. wody i wymieszalam reka do polaczenia skladnikow. Nakrylam miske folia i odstawilam na ok. 15 godzin do wyrosniecia. Po tym czasie wysypalam spora garsc maki na stolnice, wylalm wyrosniete ciasto, obtoczylam je w tej mace, splaszczylam reka i zlazylam na pol i potem jeszcze raz na pol. Odstawilam na 15 min przykryte folia. Potem uformowalam bochenek i przelozylam je do durszlaka wylozonego czysta sciereczka i wysypanego otrebami, przykrylam i odstawilam na 2 godziny. Pol godziny przed koncem wyrastania rozgrzalam piekarnik z gesiarka zeliwna w srodku do temp 230 stopni, a potem ja wyjelam i "wlalam" chlebek, forme przykrylam pokrywka. Tak pieklam 30 min., a potem sciagnelam pokrywke z gesiarki i pieklam nastepne 30 min, do zrumienienia skorki.
No nie wiem czy by sie upieklo w takich formach. Przepis mowi, aby naczynie, w ktorym bedzie sie piekl ten chleb mialo przykrycie (pokrywke), poza tym dobrze by bylo zeby naczynie dobrze trzymalo cieplo, tak wiec zeliwne byloby najodpowiedniejsze, ale czytalam rowniez, ze mozna piec w naczyniu zaroodpornym czy zwyklym garnku emaliowanym, ale tego nie sprawdzalam.
Chętnie bym się przyłączyła,ale ten zakwas mnie przeraża...Może tak na początek każde z nas upiecze chleb ....Moja mama piekła świetny chlebek pszenny w prodiżu, 30 lat temu.Taki prawdziwy za zakwasie,który zostawał z poprzedniego pieczenia piekła moja babcia...To było ponad 40 lat temu...
Zakwas to nic trudnego,. Wymieszać mąkę, wodę i drożdże i odstawić (ja już nie ryzykuję bez drożdży). Przez pierwsze kilka godzin zaglądać, jeżeli naczynie jest niezbyt wielkie, czy nie szykuje się do ewakuacji, jak opadnie niech sobie stoi przez trzy dni, ważne aby miał ciepło i nie było przeciągów - to szczególnie w zimie. gdy stoi przy kaloryferze, jak wietrzymy zabrać go stamtąd na czas otwierania okna a postawić np przy kuchence.
W całej mojej historii pieczenia chleba zaplesniał mi tylko jeden zakwas.
Wypraszam sobie, należę do Żarłoków z definicji :)))) Poza tym nie wiem Ekko czy zauważyłaś, że Nieletnie mają niewielkie możliwości spożywcze...więc honory domu czynił Mąż, który nadal pozostaje pod wrażeniem Twojego chleba... aż musiałam upiec ten jedyny który potrafię, tym razem w wersji cebulowej... ale zobaczysz, że się nauczę i Twojego, tylko powiedz mi moja droga, który to przepis, bo ja ginę w tym gąszczu...
jeden był ten http://wielkiezarcie.com/przepis24667.html (ten z siemieniem lnianym i słonecznikiem), drugi ze zbiorów których nie ma już na WZ - z mieloną pszenicą i otrębami (ten w którym zabrakło soli w soli)
Chleb wyszedł mi płaski jak ziemia mazowiecka... chyba za dużą formę wzięłam. Ale smakuje świetnie. No i składa się głównie z chrupiącej skórki :))) Ja to jestem chlebowa niedojda... ale się nie poddam tak łatwo! A ten zakwas Ekko to jak miał wyglądać, kiedy był już dobry do użycia? Bo mój to wyglądał tak jakoś niewyraźnie...bulgotać miał? czy co???
ten chleb jest tylko lekko zakwaszany - tylko 24 godziny. W pierwsej fazie - do 3 godzin powinno być go bardzo dużo (działanie drożdży), po czym spokojnie sobie usiądzie. Na drugi dzień na powierzchni powinny być bąbelki - ale o bulgotaniu nic mi nie wiadomo. Na zepsucie się jest za mała czasu.
Jesteś pewna, że nastawiłaś zakwas? a nie mieszankę wybuchową? albo wino?
Mój właśnie nie przejawiał żadnych cech aktywności... taki sobie stał płaski i szary... a co działo się w pierwszych trzech godzinach, to nie mam bladego pojęcia, bo nie zaglądałam aż do następnego dnia...
A ja już nie mogę pokazać, jak wygląda Płaski Mazowiecki, bo został unicestwiony. Kromki były szlachetnie cienkie- takie bagietkowate- ale wciągały się doskonale. Wszyscy jedzący chwalili, niektórzy zabrali do domu po kawałku. Następnym razem popracuję nad wyglądem chleba, bo smak jest bez zarzutu :)))))
Chętnie przyłączyłabym się do tego wspólnego pieczenia - tym bardziej, że prawdziwego chleba (?) jeszcze nigdy nie piekłam. Dzisiaj nawet zaopatrzyłam się w takie oto produkty Zakupy robiłam trochę w ciemno nie bardzo wiedząc co może się przydać..:)) Ekko, mam do Ciebie prośbę - podpowiedz co dalej ...:))) Z tego co doczytałam to jeszcze dzisiaj należałoby zrobić zakwas....
Również polecam stronę Mirabbelki - tutaj znajdziecie wiele cennych rad dotyczących pieczenia chleba oraz sprawdzone przepisy.na poczatek polecam - CHLEBEK WIKTORIAŃSKI- bez zakwasu http://www.chleb.info.pl/wiktorianski.html osobiscie wypróbowany,wyszedł pyszny i wygladał tak jak na przedstawionym zdjęciu.- ata-beata
jeżeli mogę polecić nastaw zakwas na ten chleb http://wielkiezarcie.com/przepis8931.html- potrzebujesz jeszcze opakowanie kefiru i chleb razowy (choć w przepisie jest zytni - ja zawsze czytam razowy - i nigdy nie zastawiam się nad składem). A na przyszłe pieczenie - zaraz po wystygnięciu zamrażam 2-3 kromki tego nowego, mieszanego chleba. Jeszcze nie zdarzyło się, aby mi nie wyszedł. zakwasu jest sporo - wychodzą z niego dwa takie wielkie chleby foremkowe (można też zrobić trzy mniejsze, każdy inny) albo trzy mniejsze bochenkowe. Nie wiem co z przechowywaniem zakwasu - zawiera nietrwały produkt, więc ja bym się nie odważyła, jeżeli boimy się zmarnowania składnikow - zmniejszyć proporcje zakwasu.
Tak wygląda w wersji foremkowej a tak jako tradycyjny bochenek
Dzięki za wskazówki ale skorzystam z nich może następnym razem....:))) Rano przed wyjściem do pracy nastawiłam zakwas w/g Twojego przepisu (1,5 szklanki maki żytniej+2 szklanki letniej wody+2 dag drożdży). To wszystko włożyłam do 3 litrowego słoja i zanim wyszłam z domu ten zakwas zdążył już "oszaleć" - do końca słoja zostało mu zaledwie parę centymetrów. Słój postawiłam w głębokim talerzu a to wszystko do największej głębokiej patelni... Na lepsze pomysły nie miałam czasu i nie wiem, co zastanę po powrocie z pracy...:))) Jak zwieje cały zakwas to zrobię ten na chlebie i kefirze - w każdym razie nie poddam się...:))))))
Ekko, czy ten mój zakwas jest w porządku? Rano w ciągu pół godziny od wymieszania rósł jak szalony a po powrocie z pracy zastałam go w stanie niepokojącego osłabienia... Opadł i ledwie żyje. Tak ma być? Tak wyglądał rano: a tak teraz: Jak myślisz, będzie z tego chleb ?
Cieszę się...:))) Wiesz, bałam się otworzyć drzwi...rano wyglądał grożnie...:))) Jakkolwiek z drożdżami jestem oswojona, to z pieczeniem chleba nie mam żadnych doświadczeń (poza jakimś tam chlebkiem szczęścia czy miłości...). Zawsze cała ta procedura była dla mnie tak osnuta tajemnicą, że prawie niedostępna dla tych z piekarnikami gazowymi czy elektrycznymi. Prawie zamach na tradycję...a tu masz...zrobiłam dzisiaj zakwas i nie mogę się doczekać co dalej. Dzięki Ekko - pewnie jeszcze nie raz będę Cię pytać w chlebowych tematach...:)))
Ekko, koło mojego zakwasu zaczyna sie "kręcić" chyba cały pułk muszek owocówek...:))) W kuchni są śliwki, gruszki, pomidory , stoi podgotowny keczup - więc zachętę mają. Słój z zakwasem zabezpieczyłam gazą, na to talerzyk a całość okręciłam ręcznikiem papierowym. Do wieczora musi wytrzymać bo zaraz wybieram się na działkę. Może powinnam ten zakwas gdzieś schować ?
możesz do szafki - bo w lodowce możesz zabić na tym etapie drożdże. ewentualnie zimny piekarnik.
Moje ciasta kukurydziane rosną - zobaczymy jaki będzie efekt.
Bo z zakwasu bezdrożdżowego chyba nic nie będzie - gotowałam pomidory i buraki - i aby zakwasowi było cieplej postawiłam go przy kuchence (na dworze dosyć chłodno się zrobiło, do tego ciągle otwarte okno). Ze to mógł być błąd - dużo kwasu, może nawet jakieś pleśnie - dotarło do mnie gdy mój zakwas zczarniał. Na razie stoi - jak mu nie wyrosną wąsy i broda to może coś z niego będzie i puszcza nieśmiało bąbelki
Czy na moim zakwasie też maja być bąbelki ? Bo nie ma ani pół...Ten zakwas też mało ciekawie pachnie a wygląda tak jak zakwas na żurek w słoiku - na spodzie mąka, na górze woda a na wodzie...nic, ani śladu bąbelka. Może mojemu też się zbiera raczej na wąsy i brodę a nie na chleb... Jak myslisz?
On tak wygląda, zapach ma kwaskowaty - taki właśnie żurowaty - swoje siły on zużył w pierwszym dniu, gdy szalał po słoju - teraz tylko kiśnie i nabiera sił. spokojnie możesz używać
alidab nie martw sie to jest normlne takie rozwarstwienie ozacza ze twoj zakwas przestal pracowac bo jest gotowy. Przed uzyciem zamieszaj. Rownierz dziwny zapach nie jest wskaznikiem zepsucia.
Dziewczyny, dziekuję Wam bardzo - uspokoiłyście mnie...:))) Teraz mogę spokojnie wyjechac na działkę - oczywiście nie zapominając o czułym pożegnaniu z tym kapryśnym maleństwem...:))))))
dopuki nie owlosieje nie ma co panikowac. Jesli Cie ta warstwa niepokoi mozesz ja ostroznie usunac. Jesli ladnie zejdzie a przy zdejmowaniu widac ze pod spodem zakwas jest normalny nie masz sie czym martwic. To alkochol wytwarzajacy sie pod koniec kiszenia potrafi tez tworzyc dziwna skorke. No i pewnie masz racje kws zareagowal z czyms tam. Takie czarne plamy powstaja tez na przyklad na nieodpornych na kwas blachach.
Ekko, wczoraj było zbyt pózno żeby zabrać się za wyrabianie tego ciasta chlebowego... Dzisiaj za to podeszłam do tego jak do ceremonii - miałam wątpliwości, bo postępowałam w/g Twojegpo przepisu na chleb z mąki pełnoziarnistej a miałam tylko pszenną razową, pszenną żytnią no i zwykłą pszenną i bez ceregieli zamiast pełnoziarnistej użyłam razowej a zamiast zarodków dałam trochę ziaren (słonecznik, dynia i odrobina sezamu ?). Wody dałam deko więcej (dobre pół litra) a "pieszczoty" z tym ciastem trwały 25 minut.... Trudno jednoznacznie określić kiedy ma dość.... Chociaż muszę Ci powiedzieć, że jak usłyczałam nieśmiałe w porównaniu do zwykłego ciasta drożdżowego "mlaskanie" to wiedziałam już, że nie będzie to nasz ostatni raz i to bez względu na efekt.... Atmosfera i moje nastawienie do tego rytuału powinno zaowocować przynajmniej przyjażnią... chociaż może nie od razu.... trzeba czasu, żeby się poznać.... A teraz do rzeczy...:))) Ekko miałam wątpliwości, bo w stosunku do zarobionego zakwasu ilość użyta do wypieku tego chleba jest niewielka (chodzi mi o to, że dużo zostało i co mam z tym zrobić? ) Oto zawartość mojego słoja i odmierzone 150 g zakwasu : A to przygotowania a tu już ciasto (przed oprószeniem mąką) cdn.....:))))))
Ciasto nie podwoiło swojej objętości i urosło raczej "tak płasko" bez "górki"...ale może tak ma być...? Jakoś tak powiedziałabym "kurczowo" trzymało się mojej ręki - czyżby się aż tak zżyło? No zobaczymy, co za ziółko z tego wyrośnie...:)))) Oto następne etapy :- tak wyrosło ciasto... a to świeżo uformowane chlebki: Na następną relację trzeba trochę poczekać...:)))
Ciasto zawierające przewagę mąki żytniej zawsze będzie zżyte z ręką. Wyrabiam je na czas - nastawiony zegar w kuchence i tak długo miętolę aż zadzwoni zegar. I z czystego lenistwa i wygodnictwa częściej wybieram chleby, gdzie jest przewaga mąki pszennej
Ja właśnie zaczęłam drugie podejście do Płaskiego Mazowieckiego i tym razem zaczyn wyrósł potężnie... może nie wszystko jeszcze stracone? :))))) W każdym razie Rodzina domaga się powtórki, więc skoro nawet Płaski im odpowiadał, to co dopiero powiedzą, kiedy (oby, oby...) wyrośnie i nabierze kształtów bardziej przypominających chleb?
Trzymam kciuki za Płaski Mazowiecki - oby zostal tylko Mazowieckim albo Bochenkowym Mazowieckim - choć jedno i drugie pachnie polityką i nauką. Mazowiecki każdy wie, a profesor Bochenek...znam takowego
Widzę, że Alidab kupiła fajne mąki. Mnie udało sie kupic w tesco tylko razową. Dziewczyny gdzie kupujecie mąki na chleb i dodatki do niego ? U mnie w Carrefurze - straszna mizeria.
Ave, ja kupiłam te mąki i inne rzeczy w sklepie zielarskim w którym dodatkowo zajmują się sprzedażą ekologicznej żywności. Stąd ceny trochę wyższe - zresztą ja nie miałam porównania, bo dotąd nie kupowałam takich rodzajów mąki. Była jeszcze mąka orkiszowa, takie płatki, otręby i różne cuda. Kupiłam natomiast tanio korę cynamonową (2 zł za pudełeczko) i owoce anyżku.Muszę jeszcze odwiedzić ten sklep...:)))
W Polsce generalnie tylko w sklepach z ekologiczną żywnością. Poza kilkoma gotowymi mieszankami nie udało mi się spotkać mąki razowej na półkach, zarówno u mnie, jak i w Warszawie. A;le za to - jako pamiątki z zagranicznych wojaży przywożę mąkę - miałam czeską - kupowana w markecie, stała pomiędzy innymi mąkami oraz fińską - tam wybór przeogromny - tylko klopot z językiem - a nie wypadało w sklepie otwierać i sprawdzać co to za ciort. I co więcej wychodziło taniej niż w sklepach ekologicznych u nas. Także musiałam się zadowolić jednym gatunkiem (jaki był u naszych gospodarzy) - bo jak już sobie spisałam wszystkie nazwy, to nie byliśmy więcej w sklepie.
Na pewno duży wybór mąk widziałam w Piotr i Paweł. Nie wiem jednak gdzie wszystkie te sklepy się znajdują. Wydaje mi się też, że widziałam mąkę specjalną do wyrobu pizzy i nie jestem pewna czy też druga nie była właśnie specjalna do chleba, w Netto.
http://wielkiezarcie.com/przepis24429.html bazując na jedynym przepisie na chleb, jaki mi wychodzi bez zarzutu dodałam do ciasta drobno pokrojoną cebulę, którą wcześniej krótko obgotowałam we wrzątku, a następnie zeszkliłam na maśle.
Ekkore, ja tez dolaczam do prosby Till - daj konkretny link na ten zakwas i sprobuje ...... Co prawda chleby zawsze piecze Charlie, ale moge Go chyba raz zaskoczyc ....... zeby mi tylko ten zakwas po calej chalupie nie buszowal ...... Sloj mam (akurat wolny, bo zlana nalewka imbirowa), ochota tez jest, doswiadczenia brak, ale przeciez po to tu jestem ...... no nie ??? ;)))
1,5 szkl mąki razowej (najlepiej, ale jak nie ma może być zwykła) - żytniej lub pszennej - w zależności na jaki chleb mamy ochotę, tu proponowałabym żytnią 2 szkl letniej wody 20 g drożdży
Składniki połączyć - zostawić na trzy dni w miejsce raczej ciepłe ( w zimie najlepiej koło grzejnika). Potem odważyć potrzebna część zakwasu, resztę można dożywić - dodając pół szkl wody i pół szkl mąki - i przechowywać w lodówce. ważne, aby używany zakwas zawsze miał temperaturę pokojową
To najprostszy przepis na zakwas, podany w przepisie http://wielkiezarcie.com/przepis14669.html - można dawać dowolną mąkę, mieszać rodzaje, dać zmieloną pszenicę - byle objętościowo było jak w przepisie.
Zakwas 100g suchego żytniego chleba; 550g wrzątku; 450g kefiru; 150g mąki żytniej; 50g drożdży; 3 łyżki cukru. Zakwas Do kamionkowego naczynia lub dużego słoja włożyć pokrojony w kostkę chleb i zalać przegotowaną wodą. Gdy płyn przestygnie dodać pozostałe składniki; wymieszać, przykryć papierem śniadaniowym przedziurawionym widelcem lub suchą ściereczką, pozostawić w ciepłym miejscu na 2-3 dni.
no to i ja dołączam do tego grona i nastawiam zakwas,piekłam ten chlebek z mąki kukurydzianej ale nie bardzo był wyrośnięty może dlatego że nie był na zakwasie ,teraz spróbuję taki ,pozdrawiam rosa
Moj dzisiejszy chlebek..:-) Wieloziarnisty (dynia, slonecznik, sieme lniane) na zakwasie z dodatkiem drozdzy (bo do zakwasu jeszcze nie mam pelnego zaufania..kaprysny).
Zakwas ma okolo 1 miesiaca. Rosnie na mace razowej i wodzie niechlorowanej.
Droga Ave, ja juz z chlebkami męczę się od roku ( z kilkoma przerwami) wywołanymi totalnymi gniotami. No najpierw to miałam problem z zakwasem.. bosze ile ja mąki zmarnowałam... Ale powiedzialam sobie ze sie nie poddam.
Nawet w ramach szukania sposobu na nie-gniota udalam sie do wioski w ktorej to kobiety nadal wypiekaja chleby tradycyjnym sposobem no i sie wypytalam o szczegoly rozne. :-D
Ja również przyłączam się do was,chleb robiłam raz i mi nie wyszedł.Więc może teraz coś z tego będzie i nie rzuce tym w diabły :) mamy w domu nawet piec chlebowy nieużywany od lat.Wczoraj zrobiłam zakwas i przyniosłam sobie z piwnicy specjalny koszyk do wyrośnięcia chleba(jak juz bede miała to ciasto oczywiście,bo jak patrze na ten zakwas to go nic nie rusza) a jeszcze kilka lat temu zastanawiałam się do czego to służy ten koszyk.
Asiaff, to Ty chyba zajmiesz moje miejsce w tej WZ wej piekarni ;) bo ja nie bede piekla...... niestety jest u nas jeszcze za goraco na nagrzewanie mieszkania przez pieczenie i jednoczesnie chlodzenie (klimatyzacja) - to sie po prostu mija z celem, wiec nie bedzie pieczonego chlebka az do ochlodzenia temp. na zewnatrz :(( Z drugiej strony pieczenie chleba to "dzialka" meza, nawet dostal pod choinke ogromniasta knige z przepisami i wszystko na temat chleba .... chyba zostawie Mu te przyjemnosc :)))
Towarzyszyc moge, ale tym razem nie bedzie jeszcze pieczenia, tak jak pisalam u nas jest jeszcze za goraco na piekarnikowe dzialania :)) Narazie wiec bede sledzic bacznie Wasze poczynania, zdobywac teorie i zachwycac sie Waszymi zdjeciami :)))
No to upieczcie dziewczyny również za mnie, bo u nas impreza i kupę innej roboty, ale mam nadzieję, że jeszcze wrócimy do tego tematu Bardzo chętnie się przyłączę - moje doświadczenie w pieczeniu chleba jest raczej nikłe - kilka razy piekłam, próby, owszem, udane, ale przy Was to ja jestem "cienias" A zakwas to dla mnie wyzwanie, dlatego na pewno kiedyś spróbuję - mam nadzieję, że w towarzystwie. Powodzenia dla wszystkich nowicjuszy i starych wyjadaczy
To ja już chlebek upiekłam wczoraj wieczorem,połowa już została pochłonieta na śniadanie :) Asystentów miałam nawet do wyrabiania w postaci trzyletniej córki i jej kolegi rówieśnika.Zakwas do chleba zrobiłam według przepisu Ekkore a reszta jakoś tak z głowy.Dawałam mąke pół na pół-żytnia z przenną i dolewałam wode,nawet kapke oleju dałam bo jakoś za bardzo się to ciasto kleiło do rąk,wyrabiałam 15 min.Myślałam że juz nic z tego nie będzie ale chlebek w koszyku wyruszał się bardzo ładnie a gdy go wsadziłam do piekarnika to nawet nie opad,nasmarowałam go wodą i zaglądałam co pewien czas co sie z nim dzieje a w piekarniku nawet jeszcze troszke podrósł i o dziwo po godzinie wyciągłam ładny wyrośnięty i rumiany chlebek.I teraz tak sobie myśle że jak ten chleb juz mi sie udał (bez waszych rad nie było by to możliwe) to chyba bedzie trzeba uruchomić ten piec chlebowy,odkurzyć z pajęczyn i wypiekać pieczywo własnej roboty.I jeszcze jedno mąke żytnią miałam przeterminowaną,okres wazności skończył się w lutym.Kupiłam w zeszłym roku 5 kg tej mąki do wypieku chleba właśnie ale gdy upiekłam chleb to zwątpiłam bo zakalec był ogromny i tak 4 kg przezimowało sobie w spiżarni aż do teraz. A to zdjęcie tego chleba
Rozmawiałyśmy z Ekkore o pieczeniu chleba... właściwie to mówiła głównie Ekko, bo ona się na tym zna, a ja nie :))))))
Chleb, jaki jadłam u Ekko, był niesamowity... pachnący, wyrośnięty...wystarczyło tylko posmarować masłem i można było się zamruczeć z zachwytu na śmierć.
I tak sobie pomyślałam - przed wakacjami oswoiłyście mnie z ciastem drożdżowym, to może teraz zrobiłybyśmy (-liśmy) wspólne pieczenie chleba?
Przecież muszę się wreszcie nauczyć piec coś więcej niż tylko jeden chleb czosnkowy :)))))))
Pomysł bardzo mi się podoba, dzięki cennym wskazówkom może i ja bym się odważyła:)))) choć przede mną jeszcze ciasto drożdzowe:)))
dolaczam sie chetnie!
no wiec upieklam juz w niedziele...z przepisu bardzo podobnego do przepisu ekkore na chleb staropolski. Byla to juz kolejna proba. Roznica do przepisu ekkore polega na tym ze pieklam na samym zakwasie bez dodatku drozdzy.Zakwas nastawiony na mace ekologicznej zytniej zwial z miski i powedrowal ,po czesci o wszystkie polki regalu zachaczajac, na podloge w pokoju - moj mezus wpadl na genialna idee aby go na samej gorze regalu postawic bo tam najcieplej. Czesc wstawiona do lodowki na pozniej tez zwiaka w lodowce ale zatrzymala sie jeszcze na sloiku (na szczescie). Pieklismy na kamieniu szamotowym i wyszedl bardzo smaczny ale...niestety mimo ze bardzo wyrosl w czasie 12-godzinnego rosniecia wyszedl troche zbity. Ale nic to nie poddajemy sie. Nastepnym razem albo dodam drozdze dodatkowo - jak radzi ekkore- albo...No wlasnie w czym mogl tkwic blad? Wyrobilam , uformowalam , nastawilam w misce na 12 godzin i podwoil (ponad) objetosc ale zaczyn stal sie przez to znow kleisty i musialam dodac maki wyrabiajac by ciasto dalo sie znow uformowac w bochenek. Gotowe nie bylo twarde amni zbite. Postal potem z godzine. Pieklam bez formy wprost na kamieniu. Pierwsze 10 minut w najwyzszej temperaturze potem w 180°C ponad godzine. Uzylam maki zytniej ekologicznej i pszennej tzw chlebowej 550. tej ostatniej bylo zdecydowanie wiecej.
Sweetya w swoim przepisie , dopiero co dodanym pisze, aby ciasto żytnie wyrabiać krótko - bo inaczej "glinieje". Pierwszy raz się z tym spotkałam, bo wszystkie przepisy, jakie do tej pory miałam w rękach zalecają jednak bardzo długie wyrabianie, właśnie w przypadku mąki żytniej
W tym przepisie http://wielkiezarcie.com/przepis14669.html mój chleb jest zbity (to nie przeszkadzało wcale smakowi), natomiast dołączone zdjęcia chleba borgii z tego samego przepisu, wyrabianego z zegarkiem w ręku - pokazują puszysty bochenek
no wlasnie ja tez o tym na niemieckich stronach wyczytaaym by dlugo zytniego nie wyrabiac. Pierwszy moj chleb w ktorym bylo wiecej maki zytniej wyrabialam krotko no i stalo sie to o czym pisalas byl tez zbity (bardziej niz ostatni) a do tego skorka odchodzila i nial gklebokie rysy w srodku. Ostatni byl juz super jesli o to chodzi. Wiesz ja sadze ze trzeba nabrac wyczucia kiedy chleb ma dosc wyrabiania.Mysle ze 7-10 minut to minimum a pszenny mieszany mozna i dluzej Moj ostatni chleb wygladal podobnie do twojego, postaram sie nastepnym razem by wygladal jak borgii. W smaku zapewne roznicy nie bedzie bo i teraz chleb byl pyszny. Dziekuje i pozdrawiam serdecznie!
chleb z przewagą maki pszennej jest zdecydowanie łatwiejszy do wyczucia - wyrabia się go krócej i wiadomo, że to koniec - odstaje od ręki i miski. A najłatwiej rozpoznać kiedy jest wyrobione ciasto na chałke (tę z przepisu Wkn)
o tak tu sie z Toba zgadzam zupelnie. Na przyklad w drozdzowym zawsze wiem kiedy ma dosc. Ja mysle ze to zapewne tez dlatego iz poslugujemy sie przewaznie maka pszenna no bo przecierz nie kazdy piecze chleb rownie czesto jak na przyklad ciasta. A make zytnia uzywa sie chyba tylko do chleba i ma ona (jak sie przekonalam w praktyce) inne wlasciwosci jak maka pszenna. Ciasto zytnie duzo bardziej sie lepi i ciagnie jest takie jakby troche klajstrowate. pewnie to przez gluten ktorego ta maka zdaje sie nie ma. Ja juz sobie zeby ostrze na nastepny chleb i tu nasowa mi sie kolejne pytanie. Zawsze myslalam, ze zakwas jako taki to znaczy bez dodatku drozdzy, mozna robic tylko z maki zytniej. Czy to prawda? Piszesz, ze mozna uzyc i maki pszennej ale ma to cos wspolnego z tym, ze dodajesz drozdze czy z tym ze i na pszennej zakwas (tez ten bez drozdzy) wyjdzie? poza tym wyczytalam ze i wloski chleb pszenny typu ciabatta robi sie tez na zakwasie.
Swoja droga zawsze mi sie wydawalo (zanim zaczelam sie pieczeniem chleba interesowac) ze chleb upiec jest pewnie prosto no bo co w nim jest: maka, woda zakwas i sol a jednak przekonalam sie, ze upieczenie dobrego chleba jest sztuka. Chyba nie mamy juz takiej wprawy jak nasze Prababki (nie wspomne juz o piecach)i musimy sie na bledach uczyc. Swoja droga polecam wszystkim "piekarzom" zakup kamienia szamotowego. Nie sa one drogie a pizza i chleb pieka sie duzo lepiej.
Zakwas można robić na obu mąkach - na pewno. Ale ja robię z drożdżami (nie mam możliwości zakupu mąki pełnoziarnistej, a te ze sklepów z zywnością ekologiczną w Warszawie są drogie i szkoda mi , gdyby coś nie wyszło). I czy na mące pszennej pełnoziarnistej czy razowej urośnie nie mam pojęcia. Pozostaje tylko eksperyment.
masz rację - brak odpowiedniego pieca. modyfikowane ziarna, nafaszerowane chemią - oto przepis na dzisiejszy chleb.
Ale też i druga strona medalu - wcale nie wiadomo jak ten chleb prababek wyglądał - czy każdy bochenek był wyrośnięty? bez zakalca? Chleba się nie marnowało i jaki wyszedł trzeba było zjeść. Mój kolega, chowany na wsi, gdzie piekło się chleb w domu - jak postawisz przed nim koszyk z pieczywem - zawsze wybiera glinowaty, zbity - taki typowy wiejski razowiec.
Myśmy sie przyzwyczaili do wyglądu chleba sklepowego - równiutko wyrośniętego, I tego samego oczekujemy od domowych wypieków, bez polepszaczy.
Chciałam sobie przywieźć trochę zboża z pełnego przemiału - mąż kuzynki przygotowywał paszę dla zwierząt, mieląc pszenicę. Pomyślałam - zabiorę, upiekę na tym chleb. Niestety - jak zobaczyłam wszystkie inne dodatki do zboża - jakieś kawałki chwastów, gałązki - to co kombajn zebrał po drodze - odechciało mi się
i tutaj tez masz racje.No a propo chwastow toz to prawie ekologia ekkore...A pro po pieca, wiesz co mi do glowy przyszlo? Mamy w salonie kominek a wlasciwie piec-kominrek z dzwiczkami. No moze jestem troszke powiedzmy...trzepnieta ale juz sie zastanawiam czy nie mozna by w nim piec zima chleba...Otoz jest on wylozony szamotem a nad paleniskiem (po wypaleniu i wymieceniu naturalnie) mysle o polozeniu kraty z szamotem i na tym chleba do pieczenia.Po calym dniu grzania na pewno osiagnie zadana temperature a u Cwierciakiewiczowej w jej ksiazce kucharskiej wyczytalam ze tak sie wlasnie robilo i ta temperatura zupelnie wystarczala. Moze to troche swirniety pomysl ale jak mnie znam to pewnie zima wyprobuje. Maz bedzie sie lapal za glowe jak mu powiem. na razie jest zestresowany bo pieczemy chleb zawsze razem ale oddzielnie robimy i moj chleb wychodzi duzo lepszy choc zawsze sie zartem odgraza "nastepnym razem to...zobaczysz" . Oczywiscie dzielimy sie uwagami i tak juz wiem ze nie dodam nigdy do chleba mleka. Maz za pierwszym razem dodal i smakowal mlecznie co nam nie odpowiada. Maz uczy sie za to cierpliwosci bo takiego chleba na zakwasie nie da sie upiec w jeden dzien. On mi nieraz pomaga przy wyrabianiu a(a co kto ma w koncu miesnie jak sie patrzy) No i jego pomyslem byl zakup kamienia . I tak niby troszke rywalizujemy ale wlasciwie eksperymentujemy ny dwoch frontach. Gdyby nie jego roztargnienie nie doszlibysmy do tego, ze roznica miedzy maka zwykla a ekologiczna jest tak ogromna. No a on by nie wiedzial ze szamot "na chleb" ustawiamy na dole piekarnika.
Super z tym wspólnym pieczeniem i niby rywalizacją. U mnie nie wchodzi w rachubę niestety - juz przy próbie przesypywania mąki mąż kicha, smarka i płacze.
Ale ja zachęcona obecnym wątkiem wreszcie udałam się do miejscowego młyna. Nabyłam co prawda tylko mąkę zytnią - normalną i razową, bo jako, że młyn zajmuje się mieleniem przede wszystkim pszenicy zabrakło surowca i wykupili akurat w tym tygodniu wszystko. zapłaciłam za kilo -o połowę mniej niż alidab w sklepie (czyli tyle co za normalna mąkę)
Z racji zakupów nie mogłam się oprzeć i nastawiłam zakwas na takiej żytniej mące z młyna. i mam pytanie - czy sam zakwas ma rosnąc (ja już nie pamiętam, tak dawno nie robiłam bez drożdży) - czy dopiero po wyhodowaniu zakwasu i dożywieniu mąką- czyli za te 4-5 dni. Będę robiła chleb staropolski
Sam zakwas powinien urosnąć.
Powinien podwoić swoją objętość.
Wg ktorego przepisu robisz zakwas?
Wg Mirabbelkowego?
wg przepisyu do chleba staropolskiego http://wielkiezarcie.com/przepis8152.html - tylko z połowy porcji
no wiec ja robie tak: nastawiam zakwas czyli 100g maki i 100ml cieplej wody mieszam i zostawiam na 24 godziny w cieplym miejscu przykryte sciereczka, po tym czasie mieszam dokarmiam czyli znow 100g maki i 100g wodyZnow odstawiam na 24 godziny w cieple miejsce. Jeszcze raz dokarmiam i znow odstawiam. Gotowy zakwas pachnie kwaskowo (roznie zalezy od maki).na gotowym powstaje skorka, zakwas sie uspokaja i pachnie troche jak alkohol. Robiac zaczyn dodaje do niego tyle wody by uzyskac pol litra plynu (okolo) sol i przewidziana make stopniowo. Pierwszy zaczyn rosnie okolo 12 do 14 godzin.Tak robie tylko przy mlodym tzn. pierwszym zakwasie. Z tego odejmuje troche (z filizanke) i wstawiam w wiekszym sloiku do lodowki na nastepny raz. Uwaga wybrac wiekszy sloik bo jakis czas bedzie jeszcze rosl! Jesli chce dluzej niz pare dni przechowac to dodaje do odjetego zakwasu tyle maki by powstalo cos w rodzaju kruszonki dfosc suchych czastek ciasta. Taki mozna przechowywac w pojemniku w lodowce i kilka tygodni. Jesli chcemy baardzo dlugo przechowac nalezy go zupelnie wysuszyc (ale nigdy w piekarniku!). Taki trzyma sie nawet latami! w suchej szafce.
Jesli robie kolejny chleb to wyjmuje zakwas z lodowki czekam az nabierze temperatury pokojowej dokarmiam woda i maka zostawiam na 12 godzin w cieple gdyz szybciej rosnie. Powtarzam trzy razy. i zarabiam chleb. zakwas kruszonkowy czy zupelnie suchy rozrabiam w cieplej wodzie na papke mozna i mikserem. Dalej postepuje jak wyzej. Sol dodaje dopiero do zaczynu nigdy nie wolno do zakwasu! Zaczyn ze srtarszego zakwasu rosnie szybciej.
Acha, ilosc zakwasu stanowi przynajmniej przynajmniej 25% ciasta. Tyle tego co sama wyprobowalam. Trzymam kciuki ekkore. I jeszcze jedno zakwas powinien byc na mace zytnie dodaje tez na poczatku taka , uzupelniam ale juz pszenna w proporcji zaleznej od tego jaki chleb chce miec. Ja wole przewage pszennej nad zytnia.
zapach zakwasu pamiętam, natomiast umknęło mi wyrastanie - ale może być też i tak, że mi nie urosło i dlatego potem bazowałam na zakwasach drożdżowych.
Czytając to co napisałaś - od razu przed oczami stanęła mi poranna lektura zakwasu na wesoło - jak ja mogłam po tym tak w sumie bezmyślnie pytać - przecież wiedzę miałam w głowie, tylko jakoś mi się nie uświadomiła...
no to przynajmniej sie na cos przydalo...swoja droga tez do pierwszego zakwasu podchodzilam jak pies do jeza bo mi sie kiedys zakwas na zurek zepsul i sie zniechecilam. Ale teraz zlapalam bakcyla. my z mezem to z zakwasem jak z dzieckiem sie obchodzilismy : czy aby rosnie? Nie zimno mu? a nie glodny czasem? Przed praca zamiast nos w kawie badz w gazecie pchalismy wpierw do zakwasu czy aby nie smierdzi a nie chory? Czytaj zepsuty...
znam to znam to - bo choc robiłam zawsze zakwasy drożdżowe - one są zdecydowanie bardziej efektowne od pierwszego momentu - widać jak rośnie - to też pilnuje, aby się nie przeziębił, w zimie wszystkie ceregiele z przekładaniem spod kaloryfera pod kuchenkę, żeby było cieplej, zakaz otwierania okien - tylko ja mogłam i kilka razy dziennie zaglądam.
Moje obecne niemowle śpi na razie jak zabite. pewnie pierwsze efekty będą jutro.
najpierw powoli, jak slon ociezale a potem zobaczysz! Trzeba pilnowac jak raczkujacego niemowlaka by nie zwial. Jesli tak sie stanie to sa dwa sposoby sprzatania albo natychmiast swierzy usunac albo dopiero jak porzadnie wyschnie. Wtedy latwiej sobie poradzic. W miedzy czasie tzn. miedzy miekka papka a wysuszonym na kosc twardnieje na kamien i ciezko go usunac. Dopiero jak od spodu dobrze wyschnie odchodzi bez problemu.
acha i jeszcze jedno jesli pieczemy w foremce musi byc ona odporna na kwasy. Z metalem zlej jakosci moze nam zakwas, zaczyn czy chleb zareagowac i nabrac smaku metalu i brzydkich plam. Ale to tak jak z pieczeniem ciasta z owocami wiec wlasciwie nic nowego.
Dorotko a gdzie siękupuje taki "kamień" i jak się z niego korzysta ?
Ave poszukaj na allegro albo na www.pizzastone.pl
Albo u producenta bedzie taniej.
Wg mnie jest to troche bajer, nie podoba mi sie zwlaszcza cena, a 2 ze taki kamien trzeba nagrzac zanim sie na niego cos polozy, cos okolo 30-40minut,
przy moim wypiekaniu rachunki osiagnelyby taki poziom, ze maz by mnie z domu wyrzucil :-)
Ja po prostu jak pieke chleb albo pizze to wrzucam na goraca blache aluminiowa te ktora producent dolaczyl do piekarnika i efekt jest wysoce zadowalajacy.
Taka blacha znacznie krocej sie nagrzewa.
Mam porownanie, bo tez sie zastanawialam nad kamieniem i kupilam cegly szamotowe. Nagrzewalam toto ponad godzine zanim polozylam na tym pizze i jakiejs roznicy specjalnej nie zauwazylam.
Ale wiem ze czesc osob jest zadowolona z kamienia, moim zdaniem to dziala jak placebo.
Poza tym moj malz poczytal troche o tym szamocie i on moze sie andawac ale w piecu w ktorym mozna otrzymac wyzsza temperature niz w naszych domowych piekarnikach.
wiesz ago tak szczerze mowiac wyszlam z zalozenia ze kamien ten drogi nie jest...Moze ceny w Polsce sa inne w stosunku do plac. Ja jestem w kazdym razie bardzo zadowolona i roznice widze i to spora. Pizza wychodzi mi taka jak w pizerii tzn ciasto ma od spodu bable i jest dobrze przypieczone, gora fajnie sie przypieka i nie plywa w soku z jarzyn. Cleb pieklam i "normalnie" i na kamieniu i musze powiedziec ze na kamieniu ladniej wyrasta i ma taka skorke jak sklepowy. Ale coz to zecz gustu. Jezeli chodzi o nagrzewanie piekarnika to oczywiscie kosztuje wiec staram sie w tym dniu "hurtowo" piec. na przyklat kamien nagrzewam w troche nizszej temperaturze i w tym samym czasie przygotowuje w piekarniku obiad, Pieczen czy frytki czy co tam. aby byc bardziej ekonomiczna. Dopiero jakies 10 minut przed planowanym wlozeniem chleba nastawiam 250°C. Kazdy musi sam zadecydowac co jest dla niego lepsze i co sie komu oplaca. Pozdrawiam serdecznie!
Dorotko, no wlasnie ja bylam dlugo na to napalona, zwlaszcza gdy nie wychodzily mi rozne wypieki tak jakbym chciala.
Pizza z blachy wychodzi jak z pizzeri i smakuje rewelacyjnie. Po prostu udalo mi sie trafic na odpowiedni przepis.
To jest kwestia polozenia na goraca blache/kamien/cokolwiek byle bylo gorace. Na max gorace. A nie zimne.
Widze po zdjeciach ze niektorzy pizze ukladaja na zimnej blaszce i wsuwaja do piekarnika to jzu wiadomo z enic db z tego nie wyjdzie.
Z chlebami to sie nie wypowiem bo pieke od roku. Uwazam sie za amatora.
Ale 2 tygodnie pieklam chleb na dosc mlodym zakwasie bez grama drozdzy, bochenkowy. Zrobilam podobnie jak z pizza, na goraca blache i wcale sie nie rozlal i ladna byla skorka.
Czytam czasami na roznych forach posty zwolennikow kamienia i oni wierza ze kamien w piekarniku nagrzeje sie do temperatury
wyzszej niz wyciaga sam piekarnik...
Co innego gdy mamy prawdziwy piec..
Rowniez pozdrawiam!
Czytam czasami na roznych forach posty zwolennikow kamienia i oni wierza ze kamien w piekarniku nagrzeje sie do temperatury
wyzszej niz wyciaga sam piekarnik... ale moim zdaniem, inaczej utrzymuje cieplo i je ze tak powiem oddaje
Moze tak byc, mi poki co sie nie kalkuluje. Za prad i tak duzo przychodzi placic..
Ale jak sobie postawie wiate na wsi to juz mam fachowca od pieca chlebowego, zrobie sobie taki z cegly szamotowej.
Bedzie sie wtedy pieklo oj pieklo.
:-)
oj befde zazdrosna oj bede
Ave wiem tzn. Czytalam ze w polsce mozna popytac w sklerpach dla zdunow. Ale my kupilismy przez internet. Jest u nas pod nazwa Pizzastein - http://www.pizzastein-shop.de/index.html
pewnie znajdziesz tez cos w polskim internecie.Pozdrawiam serdecznie!
Użytkownik Dorota zza plota napisał w wiadomości:
> Ave wiem tzn. Czytalam ze w polsce mozna popytac w sklerpach dla zdunow. Ale
> my kupilismy przez internet. Jest u nas pod nazwa Pizzastein -
> http://www.pizzastein-shop.de/index.htmlpewnie znajdziesz tez cos w polskim
> internecie.Pozdrawiam serdecznie!
tu nawet znalazlam po polsku - http://www.pizzastone.pl/news.php
Dorotko i Agusiu - bardzo Wam dziekuję za rady :)
Tutaj masz producenta, kiedys dzwonilam i liczy sobie troche taniej niz w pizzastone.pl
ave z innej beczki: nie wiem czy widzialas ale przepis na gulasz o ktorym kiedys wspomnialam juz dolaczylam. Pozdrawiam serdecznie!
Super -= lece wrzucic do ulubionych i wkrótce wykorzystam :)))
O to ja tez chętnie się przyłącze będzie to mój pierwszy raz bo nigdy nie piekłam chleba :-)
no to kiedy pieczemy dziewczyny? wybieramy jeden rodzaj czy robimy rozne?
Skoro rzuciłaś pomysł i ma być wspólna zabawa proponuję chleb na zakwasie - bo tu trzeba czekać aż się uhoduje. Dla ułatwienia można zrobic zakwas tylko 12 godzinny.
nastawiajac zakwas trzeba pamiętać o sporym naczyniu (trzylitrowy słoik na pierwszą fazę wyrastania może być mały), ewentualnie o podłozeniu talerza głębokiego pod słoik - zaczyn uwielbia zwiewać.
druga uwaga to robienie zakwasów bezdrożdżowych. Tu zawsze na dwoje babka wróżyła - albo ciasto urośnie albo nie (wszystko zależy od mąki, na takiej ze sklepu, wyprażonej, pozbawionej naturalnych zdolności nie ma raczej szansy) . Gdy wspomoże się ciasto drożdżami - wtedy zaczyna rosnąć jak głupie - przy takim doświadczeniu miałam wszystko w cieście - wędrowniku - jako, że stało przy grzejniku za telewizorem w kuchni - oberwało się i grzejnikowi i telewizorowi.
Temat bomba, akurat miałam pisac podobny :D
SIę podczepiam akurat. Kilka tygodni temu nastawiłam nowy zakwas. Wszystko pięknie, 2 chlebki się upiekły.
Mąka na której wyrósł (żytnia razowa) się skończyła to zaczęłam dokarmiać go żurkową i zakwas po prostu śpi. Mieszam go co mniej więcej 12h i nic. 2 dni o głodzie trzymam,
powiedziałam że nie dam żreć dopóki się nie zbudzi. To jedno oko otworzył (malutkie bąbelki). Hmm.. co robić???
Szkoda go, bo ładnie pachnie.
Aha, żeby było jasne, pije wodę żródlaną, ciepło ma, żadnych przeciągów..
jeżeli nie masz obiekcji (niektórzy chcą mieć chleb bezdrożdżowy, ja nie mam takich wymagań) dodaj ciutkę drożdzy - tak do 10 g. Powinien ruszyć. pies pogrzebany jest w mące.
żeby chleb upiec w sobotę po południu - zakwas trzeba nastawić w środę wieczorem (parę godzin wte czy wewte nie zrobi różnicy)
I ja się chętnie przyłączę
No to ja zaczynam. Wlasnie dzisiaj upieklam chlebek. Wprawdzie nie jest on upieczony na zakwasie, ale jest bardzo pyszny, mieciutki, pachnacy, taki troche "bulkowy". Wczoraj go nastawilam, a dzis zajadamy sie chlebusiem upieczonym w....gesiarce.
jejku jaki piekny!!! z jakiego to przepisu? ja tez taki chce:)
przepis i wykonanie tego chlebka ogladalam gdzies na filmiku w necie, potem znalazlam go na innym forum kulinarnym, ale troche go zmodyfikowalam. Przepis jest banalnie prosty, a efekt -jak dla mnie - wysoce zadowalajacy.
Napisze po krotce jak go wykonalam.
2 szkl. maki pszennej(typ 550) i 1 szkl.maki pszennej razowej zmieszalam w sporej misce z 1/4 lyzeczki drozdzy instant i 1 1/4 lyzeczki soli. Do tych suchych skladnikow wlalam 1 1/2 szkl. wody i wymieszalam reka do polaczenia skladnikow. Nakrylam miske folia i odstawilam na ok. 15 godzin do wyrosniecia. Po tym czasie wysypalam spora garsc maki na stolnice, wylalm wyrosniete ciasto, obtoczylam je w tej mace, splaszczylam reka i zlazylam na pol i potem jeszcze raz na pol. Odstawilam na 15 min przykryte folia. Potem uformowalam bochenek i przelozylam je do durszlaka wylozonego czysta sciereczka i wysypanego otrebami, przykrylam i odstawilam na 2 godziny. Pol godziny przed koncem wyrastania rozgrzalam piekarnik z gesiarka zeliwna w srodku do temp 230 stopni, a potem ja wyjelam i "wlalam" chlebek, forme przykrylam pokrywka. Tak pieklam 30 min., a potem sciagnelam pokrywke z gesiarki i pieklam nastepne 30 min, do zrumienienia skorki.
no faktycznie przepis wydaje sie bardzo prosty. szkoda ze nie mam gesiarki... zastanawiam sie czy mozna upiec w zwyklej keksowce lub tortownicy?
No nie wiem czy by sie upieklo w takich formach. Przepis mowi, aby naczynie, w ktorym bedzie sie piekl ten chleb mialo przykrycie (pokrywke), poza tym dobrze by bylo zeby naczynie dobrze trzymalo cieplo, tak wiec zeliwne byloby najodpowiedniejsze, ale czytalam rowniez, ze mozna piec w naczyniu zaroodpornym czy zwyklym garnku emaliowanym, ale tego nie sprawdzalam.
Chyba nawet masła do niego nie potrzebowałabym.Ten chlebek jest taki... pulchniutki.
Chętnie bym się przyłączyła,ale ten zakwas mnie przeraża...Może tak na początek każde z nas upiecze chleb ....Moja mama piekła świetny chlebek pszenny w prodiżu, 30 lat temu.Taki prawdziwy za zakwasie,który zostawał z poprzedniego pieczenia piekła moja babcia...To było ponad 40 lat temu...
Zakwas to nic trudnego,. Wymieszać mąkę, wodę i drożdże i odstawić (ja już nie ryzykuję bez drożdży). Przez pierwsze kilka godzin zaglądać, jeżeli naczynie jest niezbyt wielkie, czy nie szykuje się do ewakuacji, jak opadnie niech sobie stoi przez trzy dni, ważne aby miał ciepło i nie było przeciągów - to szczególnie w zimie. gdy stoi przy kaloryferze, jak wietrzymy zabrać go stamtąd na czas otwierania okna a postawić np przy kuchence.
W całej mojej historii pieczenia chleba zaplesniał mi tylko jeden zakwas.
Myślałam,że to bardziej skomplikowane.Dziękuję za wyjaśnienie .Basia
To co umawiamy się na sobotni chlebek - dowolny, jaki kto chce - wybór jest spory.
"Moje goście" choć się chlebem zachwycali, do żarłoków nie należą, szczególnie jedna osobniczka. A może ja tyle napiekłam?
W każdym razie planuję zrobić chleb z mąką kukurydzianą - nie zakwaszany - przepis mam z niemieckiej strony internetowej
Wypraszam sobie, należę do Żarłoków z definicji :))))
Poza tym nie wiem Ekko czy zauważyłaś, że Nieletnie mają niewielkie możliwości spożywcze...więc honory domu czynił Mąż, który nadal pozostaje pod wrażeniem Twojego chleba... aż musiałam upiec ten jedyny który potrafię, tym razem w wersji cebulowej... ale zobaczysz, że się nauczę i Twojego, tylko powiedz mi moja droga, który to przepis, bo ja ginę w tym gąszczu...
jeden był ten http://wielkiezarcie.com/przepis24667.html (ten z siemieniem lnianym i słonecznikiem), drugi ze zbiorów których nie ma już na WZ - z mieloną pszenicą i otrębami (ten w którym zabrakło soli w soli)
No to zakwas się robi...
Chleb wyszedł mi płaski jak ziemia mazowiecka... chyba za dużą formę wzięłam. Ale smakuje świetnie. No i składa się głównie z chrupiącej skórki :)))
Ja to jestem chlebowa niedojda... ale się nie poddam tak łatwo!
A ten zakwas Ekko to jak miał wyglądać, kiedy był już dobry do użycia? Bo mój to wyglądał tak jakoś niewyraźnie...bulgotać miał? czy co???
ten chleb jest tylko lekko zakwaszany - tylko 24 godziny. W pierwsej fazie - do 3 godzin powinno być go bardzo dużo (działanie drożdży), po czym spokojnie sobie usiądzie. Na drugi dzień na powierzchni powinny być bąbelki - ale o bulgotaniu nic mi nie wiadomo. Na zepsucie się jest za mała czasu.
Jesteś pewna, że nastawiłaś zakwas? a nie mieszankę wybuchową? albo wino?
Mój właśnie nie przejawiał żadnych cech aktywności... taki sobie stał płaski i szary... a co działo się w pierwszych trzech godzinach, to nie mam bladego pojęcia, bo nie zaglądałam aż do następnego dnia...
tak wygląda zaczyn
A ja już nie mogę pokazać, jak wygląda Płaski Mazowiecki, bo został unicestwiony. Kromki były szlachetnie cienkie- takie bagietkowate- ale wciągały się doskonale. Wszyscy jedzący chwalili, niektórzy zabrali do domu po kawałku.
Następnym razem popracuję nad wyglądem chleba, bo smak jest bez zarzutu :)))))
Chętnie przyłączyłabym się do tego wspólnego pieczenia - tym bardziej, że prawdziwego chleba (?) jeszcze nigdy nie piekłam.
Dzisiaj nawet zaopatrzyłam się w takie oto produkty Zakupy robiłam trochę w ciemno nie bardzo wiedząc co może się przydać..:))
Ekko, mam do Ciebie prośbę - podpowiedz co dalej ...:))) Z tego co doczytałam to jeszcze dzisiaj należałoby zrobić zakwas....
Z zytniej razowej proponuje nastawic zakwas. Polecam strone Mirabbelki.
Tam jest wszystko o chlebie i zakwasie.
Aga, dziękuję Ci bardzo...:))) Zabieram się do czytania.
ja też skorzystam - nauki i nowych pomysłów nigdy za wiele
Strona super!!!!
polecam wszystkim szczególnie to http://www.chleb.info.pl/zakwasnawesolo.htm - to link na skróty do czytania
Również polecam stronę Mirabbelki - tutaj znajdziecie wiele cennych rad dotyczących pieczenia chleba oraz sprawdzone przepisy.na poczatek polecam -
CHLEBEK WIKTORIAŃSKI- bez zakwasu http://www.chleb.info.pl/wiktorianski.html osobiscie wypróbowany,wyszedł pyszny i wygladał tak jak na przedstawionym zdjęciu.- ata-beata
jeżeli mogę polecić nastaw zakwas na ten chleb http://wielkiezarcie.com/przepis8931.html- potrzebujesz jeszcze opakowanie kefiru i chleb razowy (choć w przepisie jest zytni - ja zawsze czytam razowy - i nigdy nie zastawiam się nad składem). A na przyszłe pieczenie - zaraz po wystygnięciu zamrażam 2-3 kromki tego nowego, mieszanego chleba. Jeszcze nie zdarzyło się, aby mi nie wyszedł. zakwasu jest sporo - wychodzą z niego dwa takie wielkie chleby foremkowe (można też zrobić trzy mniejsze, każdy inny) albo trzy mniejsze bochenkowe. Nie wiem co z przechowywaniem zakwasu - zawiera nietrwały produkt, więc ja bym się nie odważyła, jeżeli boimy się zmarnowania składnikow - zmniejszyć proporcje zakwasu.
Tak wygląda w wersji foremkowej a tak jako tradycyjny bochenek
Dzięki za wskazówki ale skorzystam z nich może następnym razem....:))) Rano przed wyjściem do pracy nastawiłam zakwas w/g Twojego przepisu (1,5 szklanki maki żytniej+2 szklanki letniej wody+2 dag drożdży). To wszystko włożyłam do 3 litrowego słoja i zanim wyszłam z domu ten zakwas zdążył już "oszaleć" - do końca słoja zostało mu zaledwie parę centymetrów. Słój postawiłam w głębokim talerzu a to wszystko do największej głębokiej patelni... Na lepsze pomysły nie miałam czasu i nie wiem, co zastanę po powrocie z pracy...:))) Jak zwieje cały zakwas to zrobię ten na chlebie i kefirze - w każdym razie nie poddam się...:))))))
Ekko, czy ten mój zakwas jest w porządku? Rano w ciągu pół godziny od wymieszania rósł jak szalony a po powrocie z pracy zastałam go w stanie niepokojącego osłabienia... Opadł i ledwie żyje. Tak ma być?
Tak wyglądał rano: a tak teraz:
Jak myślisz, będzie z tego chleb ?
dokładnie tak
on do końca zostanie już taki - potem ponownie ruszy w cieście.
pięknie Ci wyrósł na początku - dobre drożdże, powinien być dobry chleb
A na Twoją relację czekałam całe popołudnie
Cieszę się...:))) Wiesz, bałam się otworzyć drzwi...rano wyglądał grożnie...:))) Jakkolwiek z drożdżami jestem oswojona, to z pieczeniem chleba nie mam żadnych doświadczeń (poza jakimś tam chlebkiem szczęścia czy miłości...). Zawsze cała ta procedura była dla mnie tak osnuta tajemnicą, że prawie niedostępna dla tych z piekarnikami gazowymi czy elektrycznymi. Prawie zamach na tradycję...a tu masz...zrobiłam dzisiaj zakwas i nie mogę się doczekać co dalej.
Dzięki Ekko - pewnie jeszcze nie raz będę Cię pytać w chlebowych tematach...:)))
pytaj pytaj - ja zaś będę męczyć te bezdrożdżowe - bo takie specjalistki mamy u nas też
Ekko, koło mojego zakwasu zaczyna sie "kręcić" chyba cały pułk muszek owocówek...:))) W kuchni są śliwki, gruszki, pomidory , stoi podgotowny keczup - więc zachętę mają. Słój z zakwasem zabezpieczyłam gazą, na to talerzyk a całość okręciłam ręcznikiem papierowym. Do wieczora musi wytrzymać bo zaraz wybieram się na działkę.
Może powinnam ten zakwas gdzieś schować ?
możesz do szafki - bo w lodowce możesz zabić na tym etapie drożdże. ewentualnie zimny piekarnik.
Moje ciasta kukurydziane rosną - zobaczymy jaki będzie efekt.
Bo z zakwasu bezdrożdżowego chyba nic nie będzie - gotowałam pomidory i buraki - i aby zakwasowi było cieplej postawiłam go przy kuchence (na dworze dosyć chłodno się zrobiło, do tego ciągle otwarte okno). Ze to mógł być błąd - dużo kwasu, może nawet jakieś pleśnie - dotarło do mnie gdy mój zakwas zczarniał. Na razie stoi - jak mu nie wyrosną wąsy i broda to może coś z niego będzie i puszcza nieśmiało bąbelki
Czy na moim zakwasie też maja być bąbelki ? Bo nie ma ani pół...Ten zakwas też mało ciekawie pachnie a wygląda tak jak zakwas na żurek w słoiku - na spodzie mąka, na górze woda a na wodzie...nic, ani śladu bąbelka. Może mojemu też się zbiera raczej na wąsy i brodę a nie na chleb... Jak myslisz?
On tak wygląda, zapach ma kwaskowaty - taki właśnie żurowaty - swoje siły on zużył w pierwszym dniu, gdy szalał po słoju - teraz tylko kiśnie i nabiera sił. spokojnie możesz używać
alidab nie martw sie to jest normlne takie rozwarstwienie ozacza ze twoj zakwas przestal pracowac bo jest gotowy. Przed uzyciem zamieszaj. Rownierz dziwny zapach nie jest wskaznikiem zepsucia.
Dziewczyny, dziekuję Wam bardzo - uspokoiłyście mnie...:))) Teraz mogę spokojnie wyjechac na działkę - oczywiście nie zapominając o czułym pożegnaniu z tym kapryśnym maleństwem...:))))))
dopuki nie owlosieje nie ma co panikowac. Jesli Cie ta warstwa niepokoi mozesz ja ostroznie usunac. Jesli ladnie zejdzie a przy zdejmowaniu widac ze pod spodem zakwas jest normalny nie masz sie czym martwic. To alkochol wytwarzajacy sie pod koniec kiszenia potrafi tez tworzyc dziwna skorke. No i pewnie masz racje kws zareagowal z czyms tam. Takie czarne plamy powstaja tez na przyklad na nieodpornych na kwas blachach.
Ekko, wczoraj było zbyt pózno żeby zabrać się za wyrabianie tego ciasta chlebowego... Dzisiaj za to podeszłam do tego jak do ceremonii - miałam wątpliwości, bo postępowałam w/g Twojegpo przepisu na chleb z mąki pełnoziarnistej a miałam tylko pszenną razową, pszenną żytnią no i zwykłą pszenną i bez ceregieli zamiast pełnoziarnistej użyłam razowej a zamiast zarodków dałam trochę ziaren (słonecznik, dynia i odrobina sezamu ?).
Wody dałam deko więcej (dobre pół litra) a "pieszczoty" z tym ciastem trwały 25 minut.... Trudno jednoznacznie określić kiedy ma dość.... Chociaż muszę Ci powiedzieć, że jak usłyczałam nieśmiałe w porównaniu do zwykłego ciasta drożdżowego "mlaskanie" to wiedziałam już, że nie będzie to nasz ostatni raz i to bez względu na efekt....
Atmosfera i moje nastawienie do tego rytuału powinno zaowocować przynajmniej przyjażnią... chociaż może nie od razu.... trzeba czasu, żeby się poznać....
A teraz do rzeczy...:)))
Ekko miałam wątpliwości, bo w stosunku do zarobionego zakwasu ilość użyta do wypieku tego chleba jest niewielka (chodzi mi o to, że dużo zostało i co mam z tym zrobić? ) Oto zawartość mojego słoja i odmierzone 150 g zakwasu :
A to przygotowania a tu już ciasto (przed oprószeniem mąką) cdn.....:))))))
.
Ciasto nie podwoiło swojej objętości i urosło raczej "tak płasko" bez "górki"...ale może tak ma być...? Jakoś tak powiedziałabym "kurczowo" trzymało się mojej ręki - czyżby się aż tak zżyło? No zobaczymy, co za ziółko z tego wyrośnie...:))))
Oto następne etapy :- tak wyrosło ciasto... a to świeżo uformowane chlebki:
Na następną relację trzeba trochę poczekać...:)))
Ciasto zawierające przewagę mąki żytniej zawsze będzie zżyte z ręką. Wyrabiam je na czas - nastawiony zegar w kuchence i tak długo miętolę aż zadzwoni zegar. I z czystego lenistwa i wygodnictwa częściej wybieram chleby, gdzie jest przewaga mąki pszennej
Ja właśnie zaczęłam drugie podejście do Płaskiego Mazowieckiego i tym razem zaczyn wyrósł potężnie... może nie wszystko jeszcze stracone? :)))))
W każdym razie Rodzina domaga się powtórki, więc skoro nawet Płaski im odpowiadał, to co dopiero powiedzą, kiedy (oby, oby...) wyrośnie i nabierze kształtów bardziej przypominających chleb?
Trzymam kciuki za Płaski Mazowiecki - oby zostal tylko Mazowieckim albo Bochenkowym Mazowieckim - choć jedno i drugie pachnie polityką i nauką. Mazowiecki każdy wie, a profesor Bochenek...znam takowego
Mazowiecki Bochen jak się patrzy :)))))) no teraz to już jestem z siebie zadowolona! Dzięki Ekko :)))))
Widzę, że Alidab kupiła fajne mąki. Mnie udało sie kupic w tesco tylko razową. Dziewczyny gdzie kupujecie mąki na chleb i dodatki do niego ? U mnie w Carrefurze - straszna mizeria.
Ave, ja kupiłam te mąki i inne rzeczy w sklepie zielarskim w którym dodatkowo zajmują się sprzedażą ekologicznej żywności. Stąd ceny trochę wyższe - zresztą ja
nie miałam porównania, bo dotąd nie kupowałam takich rodzajów mąki. Była jeszcze mąka orkiszowa, takie płatki, otręby i różne cuda.
Kupiłam natomiast tanio korę cynamonową (2 zł za pudełeczko) i owoce anyżku.Muszę jeszcze odwiedzić ten sklep...:)))
W Polsce generalnie tylko w sklepach z ekologiczną żywnością. Poza kilkoma gotowymi mieszankami nie udało mi się spotkać mąki razowej na półkach, zarówno u mnie, jak i w Warszawie.
A;le za to - jako pamiątki z zagranicznych wojaży przywożę mąkę - miałam czeską - kupowana w markecie, stała pomiędzy innymi mąkami oraz fińską - tam wybór przeogromny - tylko klopot z językiem - a nie wypadało w sklepie otwierać i sprawdzać co to za ciort. I co więcej wychodziło taniej niż w sklepach ekologicznych u nas. Także musiałam się zadowolić jednym gatunkiem (jaki był u naszych gospodarzy) - bo jak już sobie spisałam wszystkie nazwy, to nie byliśmy więcej w sklepie.
Na pewno duży wybór mąk widziałam w Piotr i Paweł. Nie wiem jednak gdzie wszystkie te sklepy się znajdują. Wydaje mi się też, że widziałam mąkę specjalną do wyrobu pizzy i nie jestem pewna czy też druga nie była właśnie specjalna do chleba, w Netto.
Uwielbiam chleb cebulowy - i taki chciałabym z Wami zrobić - moze podpowiesz jak robisz swój ?
http://wielkiezarcie.com/przepis24429.html bazując na jedynym przepisie na chleb, jaki mi wychodzi bez zarzutu dodałam do ciasta drobno pokrojoną cebulę, którą wcześniej krótko obgotowałam we wrzątku, a następnie zeszkliłam na maśle.
Dzięki Till :)))
Ekkore, ja tez dolaczam do prosby Till - daj konkretny link na ten zakwas i sprobuje ...... Co prawda chleby zawsze piecze Charlie, ale moge Go chyba raz zaskoczyc ....... zeby mi tylko ten zakwas po calej chalupie nie buszowal ...... Sloj mam (akurat wolny, bo zlana nalewka imbirowa), ochota tez jest, doswiadczenia brak, ale przeciez po to tu jestem ...... no nie ??? ;)))
1,5 szkl mąki razowej (najlepiej, ale jak nie ma może być zwykła) - żytniej lub pszennej - w zależności na jaki chleb mamy ochotę, tu proponowałabym żytnią
2 szkl letniej wody
20 g drożdży
Składniki połączyć - zostawić na trzy dni w miejsce raczej ciepłe ( w zimie najlepiej koło grzejnika). Potem odważyć potrzebna część zakwasu, resztę można dożywić - dodając pół szkl wody i pół szkl mąki - i przechowywać w lodówce. ważne, aby używany zakwas zawsze miał temperaturę pokojową
To najprostszy przepis na zakwas, podany w przepisie http://wielkiezarcie.com/przepis14669.html - można dawać dowolną mąkę, mieszać rodzaje, dać zmieloną pszenicę - byle objętościowo było jak w przepisie.
Mój ulubiony to ten http://wielkiezarcie.com/przepis8931.html
Zakwas
100g suchego żytniego chleba;
550g wrzątku;
450g kefiru;
150g mąki żytniej;
50g drożdży;
3 łyżki cukru.
Zakwas
Do kamionkowego naczynia lub dużego słoja włożyć pokrojony w kostkę chleb i zalać przegotowaną wodą. Gdy płyn przestygnie dodać pozostałe składniki; wymieszać, przykryć papierem śniadaniowym przedziurawionym widelcem lub suchą ściereczką, pozostawić w ciepłym miejscu na 2-3 dni.
Jest jeszcze ten: http://wielkiezarcie.com/przepis8152.html , ale bez drożdży mi nigdy nie ruszył. Poza tym wyrabianie to prawdziwa siłownia
no to i ja dołączam do tego grona i nastawiam zakwas,piekłam ten chlebek z mąki kukurydzianej ale nie bardzo był wyrośnięty może dlatego że nie był na zakwasie ,teraz spróbuję taki ,pozdrawiam rosa
Ja dzisiaj jadłam chleb dyniowo - słonecznikowy, był pyszny tyle, że z piekarni. Może ktoś ma przepis na taki właśnie chleb.
http://gotowanie.onet.pl/8756,przepis.html - mnie się podoba :))))) dynia na balkonie, więc będzie zupa dyniowa plus chleb.
Dzięki, może się odwarze, chleba nigdy nie piekłam, ale w końcu kiedyś musi być ten pierwszy raz.
Moj dzisiejszy chlebek..:-) Wieloziarnisty (dynia, slonecznik, sieme lniane) na zakwasie z dodatkiem drozdzy (bo do zakwasu jeszcze nie mam pelnego zaufania..kaprysny).
Zakwas ma okolo 1 miesiaca.
Rosnie na mace razowej i wodzie niechlorowanej.
Rewelacyjny. Gratuluję
Ja bede piekła pierwszy raz i napewno taki cudny mi nie wyjdzie, ale w końcu trzeba spróbować :)))
Droga Ave, ja juz z chlebkami męczę się od roku ( z kilkoma przerwami) wywołanymi totalnymi gniotami.
No najpierw to miałam problem z zakwasem.. bosze ile ja mąki zmarnowałam...
Ale powiedzialam sobie ze sie nie poddam.
Nawet w ramach szukania sposobu na nie-gniota udalam sie do wioski w ktorej to kobiety nadal wypiekaja chleby tradycyjnym sposobem no i sie wypytalam o szczegoly rozne.
:-D
Ja również przyłączam się do was,chleb robiłam raz i mi nie wyszedł.Więc może teraz coś z tego będzie i nie rzuce tym w diabły :) mamy w domu nawet piec chlebowy nieużywany od lat.Wczoraj zrobiłam zakwas i przyniosłam sobie z piwnicy specjalny koszyk do wyrośnięcia chleba(jak juz bede miała to ciasto oczywiście,bo jak patrze na ten zakwas to go nic nie rusza) a jeszcze kilka lat temu zastanawiałam się do czego to służy ten koszyk.
Asiaff, to Ty chyba zajmiesz moje miejsce w tej WZ wej piekarni ;) bo ja nie bede piekla...... niestety jest u nas jeszcze za goraco na nagrzewanie mieszkania przez pieczenie i jednoczesnie chlodzenie (klimatyzacja) - to sie po prostu mija z celem, wiec nie bedzie pieczonego chlebka az do ochlodzenia temp. na zewnatrz :((
Z drugiej strony pieczenie chleba to "dzialka" meza, nawet dostal pod choinke ogromniasta knige z przepisami i wszystko na temat chleba .... chyba zostawie Mu te przyjemnosc :)))
Ale będzie miło jak potowarzysz
Towarzyszyc moge, ale tym razem nie bedzie jeszcze pieczenia, tak jak pisalam u nas jest jeszcze za goraco na piekarnikowe dzialania :)) Narazie wiec bede sledzic bacznie Wasze poczynania, zdobywac teorie i zachwycac sie Waszymi zdjeciami :)))
No to upieczcie dziewczyny również za mnie, bo u nas impreza i kupę innej roboty, ale mam nadzieję, że jeszcze wrócimy do tego tematu Bardzo chętnie się przyłączę - moje doświadczenie w pieczeniu chleba jest raczej nikłe - kilka razy piekłam, próby, owszem, udane, ale przy Was to ja jestem "cienias" A zakwas to dla mnie wyzwanie, dlatego na pewno kiedyś spróbuję - mam nadzieję, że w towarzystwie. Powodzenia dla wszystkich nowicjuszy i starych wyjadaczy
To ja już chlebek upiekłam wczoraj wieczorem,połowa już została pochłonieta na śniadanie :)
Asystentów miałam nawet do wyrabiania w postaci trzyletniej córki i jej kolegi rówieśnika.Zakwas do chleba zrobiłam według przepisu Ekkore a reszta jakoś tak z głowy.Dawałam mąke pół na pół-żytnia z przenną i dolewałam wode,nawet kapke oleju dałam bo jakoś za bardzo się to ciasto kleiło do rąk,wyrabiałam 15 min.Myślałam że juz nic z tego nie będzie ale chlebek w koszyku wyruszał się bardzo ładnie a gdy go wsadziłam do piekarnika to nawet nie opad,nasmarowałam go wodą i zaglądałam co pewien czas co sie z nim dzieje a w piekarniku nawet jeszcze troszke podrósł i o dziwo po godzinie wyciągłam ładny wyrośnięty i rumiany chlebek.I teraz tak sobie myśle że jak ten chleb juz mi sie udał (bez waszych rad nie było by to możliwe) to chyba bedzie trzeba uruchomić ten piec chlebowy,odkurzyć z pajęczyn i wypiekać pieczywo własnej roboty.I jeszcze jedno mąke żytnią miałam przeterminowaną,okres wazności skończył się w lutym.Kupiłam w zeszłym roku 5 kg tej mąki do wypieku chleba właśnie ale gdy upiekłam chleb to zwątpiłam bo zakalec był ogromny i tak 4 kg przezimowało sobie w spiżarni aż do teraz.
A to zdjęcie tego chleba
Gratuluje serdecznie!Piekny chleb