W najblizszym czasie planuję wysłać paczkę z domowymi obiadami. Paczka będzie jechała busem ok 16 godzin. No i tu pojawia się problem. Co mogłabym zrobić i jak to zapakować, zawekować czy zabezpieczyć przed ewentualnym zepsuciem i przedłużyć "termin swieżości?
Myślałam by zrobić pulpety w sosie pomidorowym i zawekować je. Jak zapakować kotlety mielone, schabowe, pieczone kurczaki? W galarecie? Jak długo ona utrzyma świeżość?
Doradźcie proszę co mogłabym jeszcze zaserwować głodnemu i spragnionemu domowych obiadów mężczyżnie? Oczywistym jest to, że będą to spore zapasy, które bedą musiały przetrzymać ok 2 tyg w lodówce. Nigdy nie wysyłałam takiej paczki więc nie mam pojęcia jak się do tego zabrać. :/
ja męzowi zawsze pakuje jedzonko na dłuzszą podróż do toreb termoizolacyjnych i wkładam do nich takie kostki trzymające zimno( najpierw zamraża sie je kilkanascie godzin) , mozesz tak zapakować zamrożone jedzenie a także takie które powinno byc w lodówce np kiełbasy,sery itp
Ja też pierwszy raz wekowałam jedzeinie w lipcu - wyjechaliśmy nad morze.
Jechaliśy ok 9 h, najgorzej było w okolicy Włocławka i Torunia - droga była straszna. Wytłukło nas po koleinach tak, że bolały nas zęby. Niemiłosiernie lało więc dodatkowo wyrzucało nas z kolein.
Byłam pewna, że żaden z zawekowanych słoików nie będzie się do niczego nadawał.
Jak mój mąż wyjeżdżał to też przygotowywałam mu jedzenie. Pakowałam w słoiki gulasz, gołąbki, leczo, zrazy, bigos, pulpety. Schabowych nie robiłam z obawy,że będą zbyt suche po odgrzaniu. Kurczaka też nie próbowałam, ale myślę, że pieczonego też można z powodzeniem zapakować. Słoiki zabezpieczałam folią bąbelkową i spokojnie zniosły podróż (także promem). Mąż już nie wyjeżdża, ale do dzisiaj zapach gulaszu kojarzy mu się z wyjazdami.
Mi wydaje się, że kurczaka czy kotlety najlepiej zapakować próżniowo w folię ale kto by Ci to zrobił? Jak mój mąż kupował na wyjazd wędlinę to prosił o zapakowanie próżniowe. Niektórzy maja taka ofertę ale by foliowali to co przyniesiesz nie mam pojęcia by było to realne.
Zgadza się - wszystko wekowałam w słoikach. Kurczaka nie wekowałam, ale myślę, że upieczonego wystarczy poporcjować, włożyć do słoików i zalać sosem, który wytworzy się podczas pieczenia. Żeby było go więcej można do niego dodać wody. Potem słoiki wystarczy zapasteryzować i gotowe. Inny sos moim zdaniem zepsuje smak pieczonego kurczaka zwłaszcza jak kurczak trochę w tym sosie postoi.
Swego czasu robiłam też mężowi słoiki z mięsem, łacznie z udkami z kurczaka.
Wtedy opiekałam je w prodiżu podlewając wodą. Po upieczeniu usuwałam wszystkie kości i samo czyste mięso układałam dość ciasno w słoikach i zalewałam powstałym w czasie pieczenia sosem, który ładnie zastygał w galaretkę. Pasteryzowałam ok godziny. Słoiki bez problemu wytrzymywały 15h podróż.
Najlepiej kup lodówkę turystyczną i załaduj do niej obiady w wekach. Szczeliny między nimi uzupełni folią bombelkową albo nawet zwykłymi ścierakami. Nie zapomnij o swoim aktualnym zdjęciu i życzeniu smacznego. a przepisów na obiady w wekach na pewmno Żarłoki Ci dużo podrzucą/!!!
Mysle, ze mrozonki swietnie wytrzymaja 16 godzina podroz. Kazda zamrozona potrawe zawin w gruba warstwe papieru (zwykle gazety typu "Fakt" nadaja sie do tego swietnie). Na dno pudla wloz gazety, na to mrozonki a potem znowu gazety(dosc gruba warstwe). Przesylka nie grzeszy elegancja ale gwarantuje, ze wszystko dojedzie w dobrym stanie. Moja mama przywozi mi tak zapakowane wiejskie rarytasy, podroz trwa ok 20-22 godzin, nigdy jeszcze nie bylo problemu.
jak jeździłam na narty do pensjonatów gdzie nie bylo wyżywienia zabierałam zawsze w słoikach normalnie zawekowane pulpety, gulasz, gołąbki, fasolkę, bitki w sosie - słoiki miałam zawsze ułożone scisle w walizce lub kartonie poprzekładane gazetami żeby się nie potłukły trasa zajmowała mi 13-15 godzin w zależności czy była to austria, szwajcaria czy ukochane włochy. Nic sie nigdy nie zepsuło.
piszę jak jeździłam bo albo się zestarzałam albo zrobiłam zbyt wygodna a może zmądżałam i teraz jeżdże do hoteli
...czytam i nie wierze?!....kto dzis jedzie busem 16 godzin, przeciez to trasa na samolot, a poza tym wysylanie gotowego jedzonka? a moze ten czlowiek mieszka na koncu swiata, ale tam tez jest jedzenie.W innych miejscach na swiecie niz Polska jedzenie jest tez wspaniale, a kuchnie innych narodow to dopiero smaki !!!!
...czytam i nie wierzę?!... Co Ty piszesz. Domyślam się, że ta osoba nie jedzie chyba na wczasy w egzotyczne kraje poznawać kuchnie innych narodów. Mój maż pracuje za granicą (budowlaniec) i jeździ tam busem, bo to taniej niż samolotem. Pracuje nawet 12 godzin i nieraz nie ma nawet siły, żeby samemu coś gotować. Zawsze zabiera sobie jakieś jedzenie w słoikach przynajmniej na początek.
To jest właśnie koszmar emigranta (moim zdaniem oczywiście). Ja mieszkam w Polsce, jem w Polsce, kupuję i gotuję w Polsce. Za kilka miesięcy będę (oby!) mieszkać gdzie indziej i wtedy tam będę pracować, jeść, gotować. Mam znajomych: on pracuje za granicą, je właśnie obiady ze słoików, paczek, mieszka w kiepskim motelu i odkłada każdy grosz, ona zgrywa wielką panią bo dochody mają wyższe od wielu osób. Tylko jakim kosztem? Nie traktuj tego personalnie, po prostu wiele osób tak robi; "dziaduje" za granicą by zadawać szyku po powrocie. Ciebie podziwiam, bo nie znam par, które nie ucierpiały przy takim układzie (nie zgodziłabym się na rozłąkę i mieszkanie w innych krajach z mężem) i mam nadzieję, że wam się udaje to wszystko pogodzić. :)
:) Tak sie wspaniale złożyło, że mój mąż mieszka w naprawde fajnym mieszkaniu. Warunków chyba nie mógł mieć lepszych. Tu nie chodzi o dziadowanie ale o czas i pieniądze. Dziadowanie byłoby wtedy gdyby przez cały m-c żył na zupkach chińskich. :)
Zresztą ja prosiłam tylko o kilka porad a nie o ocenę ludzi wyjeżdżających do pracy. Prosze więc o zatrzymanie dla siebie opini na temat w/w osób.
To jest forum otwarte o ile się nie mylę. Pozdrawiam :) Post moj dotyczył moich znajomych, nie twojego męża. Takie luźne skojarzenie. Absolutnie nie miałam zamiaru ciebie urazić.
Dokładnie o to chodzi. Mąż nie pojechał na wczasy tylko do pracy. Gdy wraca po pracy do mieszkania nie ma sił by gotować obiady. Do tego tam gdzie przebywa mięso jest bardzo drogie.
Bardzo dziękuję wszystkim za porady. Z pewnościa wykorzystam zaproponowane mi przepisy.
Sposób na mrożonki opakowane w gazety i torbę termoizolacyjną wydaje mi się doskonały, choć tak naprawdę nie mam pojęcia dlaczego akurat gazety odgrywają tu tak ważną rolę. :) Moja teściowa też mi o nich wspominała. Tak czy inaczej postaram się część wyrobów zawekować a część (tych mącznych typu pierogi) zamrozić. Jesli dojadą pływając, to odeślę je do Was z reklamacją
Gazety sa dlatego wazne, ze papier jest bardzo dobrym izolatorem ciepla. On powoduje, ze cieple powietrze nie dostaje sie do srodka i utrzymuje zimno wewnatrz.jak na gazety owiniesz jeszcze folia aluminiowa to bedziesz miala optymalne warunki.
Osobiscie chetnie przyjme reklamacje w postaci jakis pysznych pierozkow:)
Witam.
W najblizszym czasie planuję wysłać paczkę z domowymi obiadami. Paczka będzie jechała busem ok 16 godzin. No i tu pojawia się problem. Co mogłabym zrobić i jak to zapakować, zawekować czy zabezpieczyć przed ewentualnym zepsuciem i przedłużyć "termin swieżości?
Myślałam by zrobić pulpety w sosie pomidorowym i zawekować je. Jak zapakować kotlety mielone, schabowe, pieczone kurczaki? W galarecie? Jak długo ona utrzyma świeżość?
Doradźcie proszę co mogłabym jeszcze zaserwować głodnemu i spragnionemu domowych obiadów mężczyżnie? Oczywistym jest to, że będą to spore zapasy, które bedą musiały przetrzymać ok 2 tyg w lodówce. Nigdy nie wysyłałam takiej paczki więc nie mam pojęcia jak się do tego zabrać. :/
Z góry bardzo dziękuje za wszystkie porady.
Pozdrawiam. Iloria
ja męzowi zawsze pakuje jedzonko na dłuzszą podróż do toreb termoizolacyjnych i wkładam do nich takie kostki trzymające zimno( najpierw zamraża sie je kilkanascie godzin) , mozesz tak zapakować zamrożone jedzenie a także takie które powinno byc w lodówce np kiełbasy,sery itp
Obawiam się, że po 16 godzinach jazdy wszystkie mrożonki puszczą wodę... :/
jak będziesz miała tą torbe i te klocki mrożone(nie wiem jak to sie nazwya :( ) to wytrzymają nwet wiecej niz 16h
http://wielkiezarcie.com/recipe16121.html
http://wielkiezarcie.com/recipe16115.html
http://wielkiezarcie.com/recipe52203.html
http://wielkiezarcie.com/recipe11995.html
http://wielkiezarcie.com/recipe51952.html
http://wielkiezarcie.com/recipe68888.html
http://wielkiezarcie.com/recipe26403.html
http://wielkiezarcie.com/recipe16118.html
http://wielkiezarcie.com/recipe22754.htmlMoże cos się przyda pozdrawiam
Bardzo dziękuję! Najbardziej obawiam się tego wekowania. Ech..jestem laikiem w tych sprawach.
Ja też pierwszy raz wekowałam jedzeinie w lipcu - wyjechaliśmy nad morze.
Jechaliśy ok 9 h, najgorzej było w okolicy Włocławka i Torunia - droga była straszna. Wytłukło nas po koleinach tak, że bolały nas zęby. Niemiłosiernie lało więc dodatkowo wyrzucało nas z kolein.
Byłam pewna, że żaden z zawekowanych słoików nie będzie się do niczego nadawał.
Wszystko było jednak ok. Wekuj i nie bój się.
Jak mój mąż wyjeżdżał to też przygotowywałam mu jedzenie. Pakowałam w słoiki gulasz, gołąbki, leczo, zrazy, bigos, pulpety. Schabowych nie robiłam z obawy,że będą zbyt suche po odgrzaniu. Kurczaka też nie próbowałam, ale myślę, że pieczonego też można z powodzeniem zapakować. Słoiki zabezpieczałam folią bąbelkową i spokojnie zniosły podróż (także promem). Mąż już nie wyjeżdża, ale do dzisiaj zapach gulaszu kojarzy mu się z wyjazdami.
Rozumiem, że jedzenie w słoikach wekowałaś?
A jak zapakować pieczonego kurczaka? Włożyc do słoików w jakimś sosie i zawekować? Jakiego sosu najlepiej użyć? Takiego ciemnego pieczeniowego?
Mi wydaje się, że kurczaka czy kotlety najlepiej zapakować próżniowo w folię ale kto by Ci to zrobił? Jak mój mąż kupował na wyjazd wędlinę to prosił o zapakowanie próżniowe. Niektórzy maja taka ofertę ale by foliowali to co przyniesiesz nie mam pojęcia by było to realne.
As to byłby świetny pomysł. Hmm jednka mam obawy, podobnie jak Ty, że raczej nie znajdę chętnych na zapakowanie mi moich produktów.
Nie którzy mają takie "cuda" w do własnego użytku w domu np mojej znajomej mama ale nie korzystałam. nie jest to aż takie drogie gdyby miało być często stosowane. Przykładowy link znaleziony na allegro http://allegro.pl/zgrzewarka-prozniowa-do-folii-zywnosci-f-o-l-i-as-i1853888365.html
Zgadza się - wszystko wekowałam w słoikach. Kurczaka nie wekowałam, ale myślę, że upieczonego wystarczy poporcjować, włożyć do słoików i zalać sosem, który wytworzy się podczas pieczenia. Żeby było go więcej można do niego dodać wody. Potem słoiki wystarczy zapasteryzować i gotowe. Inny sos moim zdaniem zepsuje smak pieczonego kurczaka zwłaszcza jak kurczak trochę w tym sosie postoi.
Dziękuje za porady. :)
Swego czasu robiłam też mężowi słoiki z mięsem, łacznie z udkami z kurczaka.
Wtedy opiekałam je w prodiżu podlewając wodą. Po upieczeniu usuwałam wszystkie kości i samo czyste mięso układałam dość ciasno w słoikach i zalewałam powstałym w czasie pieczenia sosem, który ładnie zastygał w galaretkę. Pasteryzowałam ok godziny. Słoiki bez problemu wytrzymywały 15h podróż.
Najlepiej kup lodówkę turystyczną i załaduj do niej obiady w wekach. Szczeliny między nimi uzupełni folią bombelkową albo nawet zwykłymi ścierakami. Nie zapomnij o swoim aktualnym zdjęciu i życzeniu smacznego. a przepisów na obiady w wekach na pewmno Żarłoki Ci dużo podrzucą/!!!
Mysle, ze mrozonki swietnie wytrzymaja 16 godzina podroz. Kazda zamrozona potrawe zawin w gruba warstwe papieru (zwykle gazety typu "Fakt" nadaja sie do tego swietnie). Na dno pudla wloz gazety, na to mrozonki a potem znowu gazety(dosc gruba warstwe). Przesylka nie grzeszy elegancja ale gwarantuje, ze wszystko dojedzie w dobrym stanie. Moja mama przywozi mi tak zapakowane wiejskie rarytasy, podroz trwa ok 20-22 godzin, nigdy jeszcze nie bylo problemu.
Często zmrożone mięsko ze świnio bicia czy też kaczuszkę rodzinka przywozila nam zawiniete w liście kapustyfolię oraz gazetę grubą warstwę,
Ten pomysł bardzo mi odpowiada. :D Mogłabym tak przesłać nawet mrożone pierogi, których przecież nie zawekuję. Bardzo dziękuję za pomysł.
jak jeździłam na narty do pensjonatów gdzie nie bylo wyżywienia zabierałam zawsze w słoikach normalnie zawekowane pulpety, gulasz, gołąbki, fasolkę, bitki w sosie - słoiki miałam zawsze ułożone scisle w walizce lub kartonie poprzekładane gazetami żeby się nie potłukły trasa zajmowała mi 13-15 godzin w zależności czy była to austria, szwajcaria czy ukochane włochy. Nic sie nigdy nie zepsuło.
piszę jak jeździłam bo albo się zestarzałam albo zrobiłam zbyt wygodna a może zmądżałam i teraz jeżdże do hoteli
...czytam i nie wierze?!....kto dzis jedzie busem 16 godzin, przeciez to trasa na samolot, a poza tym wysylanie gotowego jedzonka? a moze ten czlowiek mieszka na koncu swiata, ale tam tez jest jedzenie.W innych miejscach na swiecie niz Polska jedzenie jest tez wspaniale, a kuchnie innych narodow to dopiero smaki !!!!
Ja mogę jechać i 48h. Do samolotu siłą mnie nie da rady wciągnąć, jestem utrapieniem dla całej rodziny. :)
...czytam i nie wierzę?!... Co Ty piszesz. Domyślam się, że ta osoba nie jedzie chyba na wczasy w egzotyczne kraje poznawać kuchnie innych narodów. Mój maż pracuje za granicą (budowlaniec) i jeździ tam busem, bo to taniej niż samolotem. Pracuje nawet 12 godzin i nieraz nie ma nawet siły, żeby samemu coś gotować. Zawsze zabiera sobie jakieś jedzenie w słoikach przynajmniej na początek.
To jest właśnie koszmar emigranta (moim zdaniem oczywiście). Ja mieszkam w Polsce, jem w Polsce, kupuję i gotuję w Polsce. Za kilka miesięcy będę (oby!) mieszkać gdzie indziej i wtedy tam będę pracować, jeść, gotować. Mam znajomych: on pracuje za granicą, je właśnie obiady ze słoików, paczek, mieszka w kiepskim motelu i odkłada każdy grosz, ona zgrywa wielką panią bo dochody mają wyższe od wielu osób. Tylko jakim kosztem? Nie traktuj tego personalnie, po prostu wiele osób tak robi; "dziaduje" za granicą by zadawać szyku po powrocie. Ciebie podziwiam, bo nie znam par, które nie ucierpiały przy takim układzie (nie zgodziłabym się na rozłąkę i mieszkanie w innych krajach z mężem) i mam nadzieję, że wam się udaje to wszystko pogodzić. :)
:) Tak sie wspaniale złożyło, że mój mąż mieszka w naprawde fajnym mieszkaniu. Warunków chyba nie mógł mieć lepszych. Tu nie chodzi o dziadowanie ale o czas i pieniądze. Dziadowanie byłoby wtedy gdyby przez cały m-c żył na zupkach chińskich. :)
Zresztą ja prosiłam tylko o kilka porad a nie o ocenę ludzi wyjeżdżających do pracy. Prosze więc o zatrzymanie dla siebie opini na temat w/w osób.
Pozdrawiam.
To jest forum otwarte o ile się nie mylę. Pozdrawiam :) Post moj dotyczył moich znajomych, nie twojego męża. Takie luźne skojarzenie. Absolutnie nie miałam zamiaru ciebie urazić.
Dokładnie o to chodzi. Mąż nie pojechał na wczasy tylko do pracy. Gdy wraca po pracy do mieszkania nie ma sił by gotować obiady. Do tego tam gdzie przebywa mięso jest bardzo drogie.
Taniej , lepiej i bezpieczniej będzie przesłac pieniądze na stołówke, jadalnię, czy jak tam zwał.
Pod warunkiem , że jest jadłodajnia . Mój brat mieszka w Norwegii ,tam nawet porządnego sklepu nie ma .
Ilorio zajrzyj na stroner Halszki http://wielkiezarcie.com/recipeslist.php?user=66879, ona ma naprawde znakomite przepisy, czesc jest tez do wekowania
Bardzo dziękuję wszystkim za porady. Z pewnościa wykorzystam zaproponowane mi przepisy.
Sposób na mrożonki opakowane w gazety i torbę termoizolacyjną wydaje mi się doskonały, choć tak naprawdę nie mam pojęcia dlaczego akurat gazety odgrywają tu tak ważną rolę. :) Moja teściowa też mi o nich wspominała. Tak czy inaczej postaram się część wyrobów zawekować a część (tych mącznych typu pierogi) zamrozić. Jesli dojadą pływając, to odeślę je do Was z reklamacją
Jeszcze raz bardzo dziękuję i pozdrawiam!
Iloria
Gazety sa dlatego wazne, ze papier jest bardzo dobrym izolatorem ciepla. On powoduje, ze cieple powietrze nie dostaje sie do srodka i utrzymuje zimno wewnatrz.jak na gazety owiniesz jeszcze folia aluminiowa to bedziesz miala optymalne warunki.
Osobiscie chetnie przyjme reklamacje w postaci jakis pysznych pierozkow:)
Pragnę z radością poinformować, że wszystkie zamrożone przetwory dojechały na miejsce całe i "zdrowe" :D
Bardzo sie ciesze, mam nadzieje, ze nasze rady troche pomogly.Pozdrawiam