Ciekawa jestem co dajecie swoim nastolatkom do szkoły na drugie śniadanie? Przyznam,że nie mogę patrzeć jak moja córka kolejny dzień bierze kanapkę z serem żółtym (rzadko je wędlinę) i trudno namówić ją na nic innego poza serem. Problem tkwi w tym,że jest długo poza domem,ponieważ dojeżdza do liceum 30km i wraca póżno.Podzielcie się proszę pomysłami na śniadana myslę,że nie tylka ja jestem zainteresowana tematem.
Moja nie je pierwszego śniadania, wypija tylko kubek kakao na mleku, do szkoły bierze 2 ciemne kajzerki z ziarnami.Jedną smaruje serkiem śniadaniowym , drugą z szynką babuni lub suchą krakowską, lekko posmarowaną ketchupem i na to plasterek żółtego sera.
Mój licealista zabiera 2-3 kanapki w zależności od ilości godzin plus bitelkę pitnego jogurtu.Szkołę ma w centrum, więc na długiej przerwie okoliczny spożywczy az pęka w szwach od młodzieży. Suchą bułką lub drożdżówką się uraczą. Radzą sobie i głodni nie chodzą.
Może mi jest prościej.- mam chłopaków. Dziewczyny dbają o linie, stale sa na diecie, są więcej uparte i trudno im cokolwiek wytłumaczyć..Wiem, mam dwie dorastające bratanice..) A może zaproponuj jej jakies ciasteczka reklamowane jako pełnoziarniste wolno uwalniające energię czy cos tam... Albo owoc na przekąskę- smaczne jabłko.
Mój syn je w domu śniadanie a do szkoły zabiera ...kasę na bułki ! On nie chce kanapek do szkoły, woli kupić wielką drożdżówkę, palucha itp. niż brać kanapki. W szkolnym sklepiku nie jest drogo 3 zł wystarczy :)
Ale tak jak pisze domia z chłopakami to jest chyba łatwiej akurat w tym przypadku :)
W bursach internatach gros stawki zywieniowej dziennej pochlania wlaśnie sniadanie.Ale zawiera ono w swojej cenie drugie sniadanie.Przeważnie jest to zupa mleczna do oporu, każdy je ile chce.Chleb, dżem tak samo.A do tego porcjowane już:wedlina, ser, pasztety, owoc albo jogurcik.Ma być duzo!!!I smacznie))A już rolą szefa jest obliczyć kalorycznośc tego, zawartosć np witamin, mikroelementów i podac tyle,żeby zgadzalo się z zapotrzebowaniem mlodzieży, a nie jest to mało)))I jeszcze jedno-musi to być atrakcyjne, bo inaczej nie zjedzą.To panie intendentki starają się- a to jogurciki, a to kielbaski, a to owoce jakies, czasem słodkie bułki.Przy dużych internatach ceny z dowcawcami można wytargować o wiele niższe niż w domu.ale zawsze jest tak,ze juz o godz 12 tej stoi przy kuchni kilku najbardziej glodnych i chcą OBIAD!Bo za mało było jednak.No to jest wtedy obiad.Młodziez w tym wieku,a zwlaszcza przy duzym wysilku fizycznym potrzebuje zjeśc.Słodka bułka-zwlaszcza u chlopców to ich tylko zapcha, ale nie nakarmi.
Miałam - mam podobny problem (syn ma 18 lat) od roku szykuje sam sobie kanapki do szkoły,(ja już jestem w pracy), przed wyjściem wypija tylko herbatę z cytryną. Pilnuję tylko żeby w domu był ser żółty, jakaś szyneczka czy pasztet, sałata zielona, ogórek ( w sezonie świeży potem kiszony lub korniszon), pomidor, papryka... no i oczywiście ZAWSZE musi być ketchup i majonez
Nie oglądam kanapek szkolnych bo nie mam jak, ale widzę popołudniami jak czasem syn szykuje sobie kanapeczki.... znajduje się na nich wszystko co dostępne w lodówce (i jeszcze każda musi być inna). Syn lubi sobie dogadzać i urozmaicać (na drugi dzień już wędlinka musi być inna bo "wczoraj już tą jadłem"!!
Je nie za dużo ale za to często... choć przy wzroście 182 ważny bardzo niewiele ponad 40 kg hm... też kiedyś byłam taka szczupła
Miałam - mam podobny problem (syn ma 18 lat) od roku szykuje sam sobie kanapki do szkoły,(ja już jestem w pracy), przed wyjściem wypija tylko herbatę z cytryną. Pilnuję tylko żeby w domu był ser żółty, jakaś szyneczka czy pasztet, sałata zielona, ogórek ( w sezonie świeży potem kiszony lub korniszon), pomidor, papryka... no i oczywiście ZAWSZE musi być ketchup i majonez Nie oglądam kanapek szkolnych bo nie mam jak, ale widzę popołudniami jak czasem syn szykuje sobie kanapeczki.... znajduje się na nich wszystko co dostępne w lodówce (i jeszcze każda musi być inna). Syn lubi sobie dogadzać i urozmaicać (na drugi dzień już wędlinka musi być inna bo "wczoraj już tą jadłem"!! Je nie za dużo ale za to często... choć przy wzroście 182 ważny bardzo niewiele ponad 40 kg hm... też kiedyś byłam taka szczupła
40 kg przy wzroście 182 to ciężka niedowaga chyba coś zle napisałaś ?? a jeżeli dobrze to idz z synem do lekarza mój mąz ma wzrost 182 i waży 76 kg i jest za chudy , same kości i skóra
Syn jest pod kontrolą lekarza co pół roku, jest zdrowy, po prostu taka jego uroda... w pażdzierniku na kolejną wizytę więc pewnie znów dostanie na badania krwi, a dla spokoju sumienia wczoraj go zważyłam... 49,5 WOW
Dziękuję za wszystkie wypowiedzi. Chyba nie muszę pisać co znajduje się dziś w bułce mojej córki,oczywiście ser żółty! I to nie jast najgorsze w całej sprawie,ale fakt,że ten ser siedzi sobie tam samiusieńki,bez sałaty,papryki,pomidora,czy innych warzyw.
A czym Ty sie dziewczyno przejmujesz? Moj syn ( dzisiaj 32),cale zycie gdyby nie bulka z serem i kakao to by chyba umarl z glodu.Tak jest do dzisiaj i zyje, i chlop jak dzwon.Widocznie kazdy potrzebuje czegos innego.
ja miałam będąc w gimnazjum zaburzenia odżywiania... bylam chuda, ale nie az tak...
ja 2 lata temu chodzac do liceum rano jadlam 2 bulki, z serkiem topionym,zoltym,sniadaniowym,czy szynka. Do tego ogorek, pomidor, rzodkiewka, papryka i herbata z cytryna. Bulki grahamki. Czasem byla jajecznica ze szczypiorkiem czy tosty ale to rzadko
do szkoly bralam butelke wody mineralnej, 1 sok przecierowy np Kubuś, kanapkę (grahamka z szynka i papryka /rzodkiewka), batonika musli i to wszystko na 7,8 godzin
Czytam co napisałyście i naprawę nie dowierzam, że osoby intersujące się kulinariami i żywieniem (ufam, że w tym celu jesteście na tym forum) dopuszczają by dziecko/młodzież szło do szkoły bez pierwszego śniadania a na drugie jadło byle co w postaci np. pełnej białej mąki i cukrów drożdżówki - byle się czymś zapchało....a potem z wiekiem choroby jak otłuszczenie wątroby czy gastryczne tak powszechne teraz dolegliwości. Ja też mam dzieci w tym dwoje nastolatków ale od małego wiedzą, że śniadanie to posiłek najważniejszy, więc teraz gdy już jesień puka do naszych drzwi nie wychodzimy z domu bez muesli (domowej roboty), zalanego ciepłym mlekiem, łyżeczką miodu, szczyptą cynamonu a do tego dodajemy sezonowe owoce np. maliny, borówki, pokrojony banan, gruszkę czy jabłko. Takie śniadanie daje energię spokojnie na 3-4 h ruchliwemu nastolatkowi. Oczywiście trzeba 10 min. wcześniej wstać by spokojnie zjeść, ale warto :) Do szkoły natomiast na II śniadanie dostają bułkę (sama piekę z mąki pełnoziarnistej a jak kupuję to też pełnoziarniste czy grahamki) z dodatkiem liścia sałaty, plastrem chudej wędliny, sera żółtego, ogórka, rzodkiewki w sezonie (pomidora unikam do szkoły, bo bułka nim nasiąka), do tego jabłko lub 2 obrane marchewki. Oczywiście pakuję napój (sok lub woda - najczęściej jest to woda).
Jesteś tym co jesz, więc warto zainteresować się i zadbać by nasze najukochańsze istoty odżywiały się możliwie jak najzdrowiej.
Czytam co napisałyście i naprawę nie dowierzam, że osoby intersujące się kulinariami i żywieniem (ufam, że w tym celu jesteście na tym forum) dopuszczają by dziecko/młodzież szło do szkoły bez pierwszego śniadania a na drugie jadło byle co w postaci np. pełnej białej mąki i cukrów drożdżówki - byle się czymś zapchało....a potem z wiekiem choroby jak otłuszczenie wątroby czy gastryczne tak powszechne teraz dolegliwości.Ja też mam dzieci w tym dwoje nastolatków ale od małego wiedzą, że śniadanie to posiłek najważniejszy, więc teraz gdy już jesień puka do naszych drzwi nie wychodzimy z domu bez muesli (domowej roboty), zalanego ciepłym mlekiem, łyżeczką miodu, szczyptą cynamonu a do tego dodajemy sezonowe owoce np. maliny, borówki, pokrojony banan, gruszkę czy jabłko. Takie śniadanie daje energię spokojnie na 3-4 h ruchliwemu nastolatkowi. Oczywiście trzeba 10 min. wcześniej wstać by spokojnie zjeść, ale warto :)Do szkoły natomiast na II śniadanie dostają bułkę (sama piekę z mąki pełnoziarnistej a jak kupuję to też pełnoziarniste czy grahamki) z dodatkiem liścia sałaty, plastrem chudej wędliny, sera żółtego, ogórka, rzodkiewki w sezonie (pomidora unikam do szkoły, bo bułka nim nasiąka), do tego jabłko lub 2 obrane marchewki. Oczywiście pakuję napój (sok lub woda - najczęściej jest to woda). Jesteś tym co jesz, więc warto zainteresować się i zadbać by nasze najukochańsze istoty odżywiały się możliwie jak najzdrowiej.
Nie i my tu nie o tym kto jest lepszą matką, więc nie atakuj mnie, bo na pewno dobrze wiesz, że śniadanie zarówno to pierwsze (to szczególnie) i to drugie są bardzo ważne w diecie (zwłaszcza młodego czlowieka).
Wiem jakie problemy mają młode osoby ze zdrowiem: od anemii począwszy po naprawdę spore dolegliwości ciężkie do wyleczenia ....a często wystarczyłoby zmienić dietę na tą zdrowszą i regularnie spożywac posiłki, od małego już wpajać ....co roku zresztą dietetycy biją na alarm.
Czytam co napisałyście i naprawę nie dowierzam, że osoby intersujące się kulinariami i żywieniem (ufam, że w tym celu jesteście na tym forum) dopuszczają by dziecko/młodzież szło do szkoły bez pierwszego śniadania a na drugie jadło byle co w postaci np. pełnej białej mąki i cukrów drożdżówki - byle się czymś zapchało....a potem z wiekiem choroby jak otłuszczenie wątroby czy gastryczne tak powszechne teraz dolegliwości.Ja też mam dzieci w tym dwoje nastolatków ale od małego wiedzą, że śniadanie to posiłek najważniejszy, więc teraz gdy już jesień puka do naszych drzwi nie wychodzimy z domu bez muesli (domowej roboty), zalanego ciepłym mlekiem, łyżeczką miodu, szczyptą cynamonu a do tego dodajemy sezonowe owoce np. maliny, borówki, pokrojony banan, gruszkę czy jabłko. Takie śniadanie daje energię spokojnie na 3-4 h ruchliwemu nastolatkowi. Oczywiście trzeba 10 min. wcześniej wstać by spokojnie zjeść, ale warto :)Do szkoły natomiast na II śniadanie dostają bułkę (sama piekę z mąki pełnoziarnistej a jak kupuję to też pełnoziarniste czy grahamki) z dodatkiem liścia sałaty, plastrem chudej wędliny, sera żółtego, ogórka, rzodkiewki w sezonie (pomidora unikam do szkoły, bo bułka nim nasiąka), do tego jabłko lub 2 obrane marchewki. Oczywiście pakuję napój (sok lub woda - najczęściej jest to woda). Jesteś tym co jesz, więc warto zainteresować się i zadbać by nasze najukochańsze istoty odżywiały się możliwie jak najzdrowiej.
wiesz....moi obydwaj synowie to niejadki, ja byłam niejadkiem, mój mąz i oni też.... więc ja się cieszę, że mój syn zje w szkole drożdżówkę (wczesniej w domu zjada śniadanie, np. dziś bułkę z szynką, serem żółtym pomidorem, ogórkiem i szczypiorkiem, często corn flakes z mlekiem lub jogurtem) ......to chyba lepsze niż głodówka ? Moje dzieci są szczupłę, ja jestem szczupła.......wiesz...nie każdy ma czas, żeby piec bułeczki samemu codziennie....
Chyba żartujesz? a czemu niby miałby sobie nie zrobić kanapki? Przecież 18 letni facet to już "prawie" mężczyzna. Życie uczy kochana, moo chłopcy samodzielności musieli nauczyć się bardzo wcześnie, gdyż od 10 lat wychowywałam ich sama, a taką mam pracę że muszę wychodzić wcześniej niż oni... więc znają "życie z kluczem na szyi" już od podszewki. I uwierz mi świetnie dawali i dają sobie radę.
A dlatego ten stan trwa od roku, bo wcześniej mieszkał z nami jeszcze straszy syn i to on był "odpowiedzialny" za szkolne kanapki swoje i brata Pozdrówka
Renia wcześniej nie pisałaś o starszym bracie :) Zabrzmiało to tak jakby nigdy nie robił sobie kanapek. Nie wnikam czemu starszy robił kanapki dorosłemu mężczyżnie. Bo może robili sobie na zmianę itd., a o tym nie piszesz. Najważniejsze, że dawali i dają sobie rade, jesteś z nich zadowolona i maja taką wspaniałą mamę, ktora po mimo wszytsko dała radę
Ciekawa jestem co dajecie swoim nastolatkom do szkoły na drugie śniadanie? Przyznam,że nie mogę patrzeć jak moja córka kolejny dzień bierze kanapkę z serem żółtym (rzadko je wędlinę) i trudno namówić ją na nic innego poza serem. Problem tkwi w tym,że jest długo poza domem,ponieważ dojeżdza do liceum 30km i wraca póżno.Podzielcie się proszę pomysłami na śniadana myslę,że nie tylka ja jestem zainteresowana tematem. Pozdrawiam!
Pewnie tez sama świnie hodujesz w ogródku , na ta szyneczkę co jej robisz kanapeczki ? Sałatę tez sama sadzisz , tak jak ogórki i inne warzywa A że tak zapytam to jak serek zółty robisz ? ile dojrzewa ????
Z tobą to się nie da dyskutować a o to chodzi na forum. Dyskusja a nie obrażanie i atakowanie! Dobrze, karmi swoje dziecię czym ci się żywanie podoba mi to rybka. Pozdrawiam cię
Pewnie tez sama świnie chodujesz w ogródku , na ta szyneczkę co jej robisz kanapeczki ? Sałatę tez sama sadzisz , tak jak ogórki i inne warzywa A że tak zapytam to jak serek zółty robisz ? ile dojrzewa ????
Nie rozumię tego sarkazmu. Czy to źle,że ktoś mieszka na wsi i hoduje zwierzęta na własny użytek oraz uprawia warzywa? W mieście ludzie też to robią. Ja co prawda świń nie mam ale mięso kupowane w supermarketach ni jak się ma do tego ze zwierząt hodowanych na wsi.Jajka tak samo .
Wracając do tematu, córka to w szkole zje kajzerki, drożdżówki tylko domowe,pączka. W domu jej kanapki są : z pomidorem lub twarozkiem, ze szczypiorkiem, dżemem, ogórkiem, z wędliną tylko z opiekacza .
Stołówki nie mam. Jest bufet,gdzie królują hamburgery, zapiekanki i same słodkości. Jedyne co oferują w miare porządne to naleśniki. Moja córcia (16 lat) jak każdy nastolatek bardzo się cieszy z takiego menu , natomiast ja trochę mniej,tym bardziej,że lubi słodycze. Wolałabym zaopatrzyć ją w dobre jedzenie na cały czas pobytu w szkole,żeby nie musiała stołować się w tym bufecie. Dodam,że córka nie ma nadwagi,ale do szczuplutkich nie należy. Narazie waga ma o.k,ale jak ja to mówię nie wiele brakuje,żeby przekroczyła granicę przyzwoitości.,dlatego jestem bardzo czujna w tym temacie.
I to się chwali! Sklepiki szkolne to osobny temat - osobiście nie znam mamy, która byłaby zadowolna z ich zaopatrzenia.
Na naszym forum jest wiele przepisów do wykorzystania jako II śniadanie lub jego dodatek. Jeśli córka lubi słodycze (moje też lubią ;) ) to może pokuś się o upieczenie ciastek owsianych lub batoników muesli nawet z dodatkiem kawałków czekolady - szybko się robi a wystarczy do szkoły na kilka dni. Lepsze to niż drożdżówka sklepowa. Bułeczki drożdżowe też się łatwo piecze (najdłużej zajmuje czekanie, aż wyrosną), można dodać do nich np. suszonej żurawiny czy rodzynek i mogą być do jogurtu pitnego.
Mojej nie zmusisz rano do śniadania,dobrze że wypija kubek kakao namleku i to jej wystarcza, na drugiej godzinie je pierwszą bułkęz ziarnami , zawsze dostaje też jabłko lub banana, ale też wybredna, bo banan musi byc twardy,dojrzałego nie weźmie:)
A mój sym ( 16 lat)wie, że bez choćby delikatnego śniadanka z domu się nie wydostanie. Wiadomo, że dziecko zaraz po przebudzeniu nie ma ochoty na obfite śniadanie. Syn wypija kubeczek inki, kakao, zimą herbaty z miodem i cytryną a do tego zjada 1 kanapkę- różnie z serem, nutellą, szynką, czasem zjada płatki z mlekiem.Nie chce rano "dodatków" na chlebek tzn. pomidorka, ogórka itp. Jeśli robię tosty , to zje 3, jesli jest jajecznica to zjada z 3 jajek, ale bez pieczywa. Do szkoły teraz bierze 2 kanapki lub bułki z wędliną, serem na zmianę oraz knopersa lub 7daysa i butelkę wody niegazowanej smakowej.Ostatnio zaczął więcej jeść, bo do niedawna był niejadkiem.A! tylko jadłby słodycze.
Dawaj go do "mojego" internatu.Jak sie wylata kilka godzin za pilką,pouczy w tzw "odrabiance" , a potem będzie musial posprzatac wokół siebie to zje wszystko ,byleby było duzo i smacznie i z bajerem, tzn jakies owocki, ładnie podane, i do tego razem z innymi i wesoło.Kiedyś widzaiałam-serio-jak chlopak potrafił zjesc na kolacje bochenek chleba, albo 12 bułek z dodatkami, taki był głodny po trningu.Achudy był, jak szczapa.To takie zapotrzebowanie organizmu jest w tym wieku.Dziewczynki jedza mniej, ale tez sporo, zwlaszcza jesli uprawiają sport.I musi być to pelnowartosciowe jedzenie, a nie slodkie bulki.Węglowodany+białko+witaminy+ mikroelementy.duzo, smacznie i ładnie.
PS, a slyszałyście kiedyś o obento?Fajny sposob na niejadkow..sposbo japoński.Polecam.
jak ja bym chciała zamieszkać w Twoim internacie :) Ja 4 lata spędziłam w urszulańskim internacie przy LO i jeśli chodzi o żywienie młodzieży żenskiej to była tragedia i nie z powodu naszych fanaberii dietetczno-dramatycznych ;) tylko wszystko było mało zjadliwe, czasem nieświeże, stęchłe, przeterminowane...A rodzice płacili. Jedyne co każda z nas wspomina jako plus to placek urszualński (ciasto drożdżowe z kruszonką) serwowany przy okazji wszelakich świąt
ja się nad Bento zastanawialam dla swojego Susła, ale on w pracy nie lubi jeść rzeczy dobrych;)
teraz inne czasy))SANEPiD, kontrole , raporty zywieniowe, dekadówki, itp.A dzieci tez terminy sprawdzaja.O przeterminowanych rzeczach mowy nie maCzasem zdarzaja sie jakies bonusy, ktore dostawca dodaje ,bo niedlugo zbliza sie koniec terminu waznosci i oddaje to po prostu.Zreszta jakby sie okazalo ze komu zaszkodzi i nie daj Boże zatrucie zbiorowe to prokurator wwchodzi.Ale pamietam, jak mi wujo opowiadal,ze po wojnie to w internatach celule dusili i to dawali dzieciom, i oni wsuwali.Wiesz, jak teraz wygladaja kuchnie w takich przybytkach jak nasz- kosmos!Sama nierdzewka i 40 staniwsk ze zlewami , chlodziarkami, instalacje przeciwtluszczowe, wlasnie dzis mi sie na dyzurze nocnym ta cholera ciagle wlaczala i wyla.Wylaczalam ja chyba z 10 razy.Ostatni remont kuchni kosztowal-serio=1 mln zł.Takie kuchnie juz sa wszędzie prawie.
PS. Oglądam czasem ten program w TV-wiesz jaki i widze ten brud.Zastanawiam sie zawsze jak to jest możliwe.Jesli nas ciagle kontrolują i z podłogi mozna jesć tak jest czysta,co tydzień (w weekend)odkażanie, nie sprzatanie ,podłóg i scian,zeby żadna trefna bakteryjka sie nia zaplątała.A tu taki brud.Nie rozumiem tego.Przecież przepisy obowiązują wszystkich.
Majoliko do LO chodzilam w latach 1991 - 1995 i co jak co ale stanowiska miały na tamte czasy urządzone w sposob wypasiony; nie raz się zdarzały zatrucia i wizyty SANEPIDu podczas których serek philadelfia był ukrywany szybciusieńko
Wiem,ze takie sytacje sie zdarzaja, ale to mi sie w glowie nie miesci.U nas to mlodziez by podniosla takie larum.Poza tym czesto robimy im specjalne ankiety, a potem wprowadzamy zmiany.Najwiecej krzyku jest o czepki, bo panie kucharki chca być ładne)).Oczywiscie,że kazdemu nie dogodzisz.Ale przymierzamy sie nawet do wersji wegetariańskiej, bo do wyboru posilki juz dawno sa.Jest nawet taki internat, gdzie funkcjonuje tzw szwedzki stół, ale u nas to nie przejdzie, bo chlopaki by stoły obżarli wtedy-tamten jest żeński)))
A próbki?Z każdego posilku muszą byc pobierane próbki i przechowywane trzy dni w specjalnych pojemnikach, w specjalnej lodóweczce-wlasnie w razie zatrucia, do sprawdzenia.Próbki są na klik-klak-jednorazówki.Potem są wyrzucane i od nowa.
.,dlatego jestem bardzo czujna w tym temacie. I to się chwali!Sklepiki szkolne to osobny temat - osobiście nie znam mamy, która byłaby zadowolna z ich zaopatrzenia. Na naszym forum jest wiele przepisów do wykorzystania jako II śniadanie lub jego dodatek. Jeśli córka lubi słodycze (moje też lubią ;) ) to może pokuś się o upieczenie ciastek owsianych lub batoników muesli nawet z dodatkiem kawałków czekolady - szybko się robi a wystarczy do szkoły na kilka dni. Lepsze to niż drożdżówka sklepowa.Bułeczki drożdżowe też się łatwo piecze (najdłużej zajmuje czekanie, aż wyrosną), można dodać do nich np. suszonej żurawiny czy rodzynek i mogą być do jogurtu pitnego.
Normalnie chyba upiekę jakieś bułeczki drożdzowe na poniedziałek- tak mi weszłaś na ambicje !!! :):):)
dokładnie im więcej masz zajęć tym więcej zdążysz zrobić, przemiłe panie sprzątające w moim bloku zawsze się ze mnie śmieją, że ja ciągle gdzieś biegnę, ponieważ część swojej pracy wykonuję w domu widzą mnie czasami 5-6 razy nim skończą swoje zajęcia
Pytam z ciekawosci. Bo ja pracujac, przy dwojce małych dzieci, zajeciach dodatkowych, nie ma czasu na pieczenie buleczek ciasteczek itp itd. Staram sie zdrowo odzywiac. I nie uwazam ze dla chcacego nic trudnego, bo robotem tez nie jestem, a wolny czas wole spedzic aktywnie na powietrzu z dziecmi a nie przy piecu z nimi.
Piszczałko ja tez mam takie zdanie. To zależy jaka kto ma pracę. Ja równiez nie mam czasu i niech nikt się nie odwarzy pisząc, że dla chcącego nic trudnego,żeby upiec cos musiała bym to robić po nocy.
współczuję, że taki napięty masz dzień ale od czasu do czasu można się pokusić o jakiś zdrowy wypiek, zamrozić na zaś i jak znalazł, gdy padasz z nóg i nie ma czasu ani chęci na pieczenie.
Przy małych dzieciach to faktycznie może być problem, moja córka ma 8 lat i częst sama mnie namawia do upieczenia czegoś co lubi, chleba pieczonego przeze mnie akurat jeszcze nie jada woli białą watę, ale eciasteczka owsiane wcina jak królik mlecz. Nie wiem jaki masz charakter ale ja po prostu nie lubię siedzieć i odpoczywać, śmieję się z siebie, że mam ADHD bo nawet gdy oglądam film to muszę coś jeszcze robić - tak już mam więc wokół aż furczy.
a moze dla odmiany "wraps", placki tortilla zawijane z roznymi nadzieniami, mozna posmarowac serkiem kremowym, pasztetem lub jakims dipem np. hummus, potem wedlina z indyka, szynka lub np. lox (wedzony losos), ser zolty, salata, papryka konserwowa, szparagi ze sloika (co kto lubi)...przekroic na pol, zawinac w folie, ja takie robie na lunch do pracy, na podroz (nawet, jak lece do Polski), jesli jest taka mozliwosc to placki z maki pelnoziarnistej...
a moze muffins, moga byc na slodko albo np. z szynka, upieczesz 12, zawiniesz osobno w folie, do zamrazarki, rano wyciagniesz 1, na drugie sniadanie juz bedzie OK:
Nie mam co prawda nastolatki tylko ośmiolatkę, która jeszcze nie wyrosła z monotematycznego jedzenia - jje cały czas to samo na śniadanie i nie walczę z tym bo wiem, że wyrośnie na obiady powoli zaczyna jeść nowinki typu kasza itp ale śniadania to jeszcze odległa galaktyka i tak przed wyjściem z domu wmuszam w nią gorące kakao gdyż ona wogóle rano nie lubi jeść ( w niedzielę gdy nigdzie się nie śpieszymy jje dopiero około dwóch godzin po obudzeniu) a do szkoły właśnie kanapkę z serem i raz na 3-4 m-ce przez góra tydzień kanapkę z wędlinką (tylko jeden gatunek ze sklepu gzela).
Czy mam z nią walczyć, szkoda czasu samo się zmieni - a co do sklepików szkolnych to wprowadziłam zakaz zabierania pieniędzy do szkoły, są z tego dwa pożytki nie kupuje badziewia w sklepiku i nie ma ryzyka że starszyzna ją okradnie i właśnie tym drugim argumentem jej to wytłumaczyłam i jak narazie się słucha.
zy wyrośnie?, zawsze trzeba mieć nadzieję :):) Problem dzieci z monotematycznym jedzeniem to problem żywieniowy popełniany najczęściej przez rodziców. Dziecko nie chce, to większośc rodziców postepuje w następujący sposób, nie chcesz wędlinki to proszę kanapeczkę z nutella. W głowie mi się pewne rzeczy nie mieszczą np. karmienie 6 latka piersią, 12 latka jedząca z zup tylko pomidorową i rosół, a z mięsa kotleta drobiowego. Kiedy moje dzieci były małe dostawały do jedzenia wszystko tak jak my. Teraz tez jedzą to co my, nie ma marudzenia, na obiad jest to i to i jemy to co jest. Córka 12 lat robi sobie sama śniaidanie do szkoły. Jak czytam, że 18 latek robi sobie od roku sam kanapki to nie wiem śmiać się czy płakać ale powracając do tematu
jemy wszystko, to na co aktualnie ktoś ma ochotę
- mleko z płatkami
- chleb z następującymi dodatkami w zależoności od dnia ser, wędlina, pomidor, ogórek, rzodkiewka,pasztet
- parówki
- jajecznica
- tosty
czasami drożdżówke
Do szkoły dostają czasami małego słodycza + pieczywo z w/w i zawsze owoca.
Właśnie mam nadzieję że wyrośnie, ja też w dzieciństwie nie lubiłam krupniku a teraz to moja ulubiona zupa, a co do dalszej części Twojej wypowiedzi to ja akurat taka nie jestem
Ponieważ moje dziecko lubi słodycze więc nutelli wogóle nie kupuję, wolno jej wybrać jeden słodycz dziennie i chlebek z miodem również do słodyczy się zalicza, cieszę się, że często zamiast batonika woli właśnie jego
na śniadanie w wolne dni jada parówki, kanapkę z jajkiem lub ze wspomnianą wędlinką miodową (drobiowa) czy serem żółtym bądź śmietankowym do smarowania, w tygodniu przed szkołą wypija tylko kakao gdyż tak jak pisałam taki jej charakter, ze nie lubi jeść zaraz po obudzeniu
z warzyw jada tylko ogórki surowe bądź kiszone, tak jak napisałam na szczęście zaczęła trochę więcej jeść na obiad - w sensie urozmaicenia oczywiście, ostatnio zjadła nawet gulasz z kaszą gryczaną choć jeszcze niedawono było to nie do pomyślenia
jeśli nie zje obiadu, nie wolno jej zjeść nic do kolacji, taka była moja reakcja na niejedzenie obiadu po czym po 15 minutach prośba o kanapeczkę
anqe ja nie wszystko to co napisałam pisałam do Ciebie, tylko tak ogólnie. :):) Obserwuje koleżanki syna i córki i czasem krew mnie zalewa jak ludzie wydziwiają. Wczoraj dowiedziałam się, że jedna Pani prawie co chwile sadzi ziemniaki bo dziecku nie smakuja stare ziemniaki.
Uważam jednak, że nie powinnaś dziecku pozwalać wyjść z domu bez śaniadanka. Nie musi być to duże śnaiadanie np mleko z płatkami albo pól kromeczki z czymś co dziecko lubi. W tym roku dzieciaki u mnie maja na 8 budzę ich o 7 :30 bo i jedno i drugie musi sie najpierw dość mocno obudzić aby coś przełknąć.
8 latka jest za mała aby decydować o tym czy zje śniadanie czy nie. Tłumacz jej ( ja tak tłumaczylam dzieciakom), że jest to najważniejszy posiłek, a organizm jest jak samochoód musi dostać dobre paliwo bo inaczej ani rusz nie pojedzie. Widzisz piszesz, że córka nie zjadła obiadu ale poposiła o kanapeczke, nie piszesz czy ja dalaś ale uleganie dzieciakom w takich wypadkach to najczęściej popełniany błąd przez rodziców. Ja często stosowałam metodę o której piszesz Nie jemy nie dostajemy, żadnych przekąsek i nic innego do następnego posiłku. dzieciaki muszą znać zasady a 8 latka to już rozumny dzieciak. Porozmawiaj z nią. Powiedz np. że pani doktor powiedziała , że to bardzo żle że nie jadła śniadanka rano i od jutra będzie musiała i trzymaj się tego konsekwentnie. Ja jeszcze zawsze tłumaczyłam dzieciakom ( nawet nie tłumaczyłam ale rozmawialismy z mężem o tym przy obiedzie), dlaczego warto coś zjeść np. mięso ma żelazo które jest bardzo potrzebne do wzrostu itd. Jeszcze jak dzieciaki np nie chciały jeść czegoś to mówiłam: " wiem że tego nie lubisz ale umówimy się że zjesz 2 fasolki i jesteśmy kwita" ( tłumaczyłam odrazu dlaczego mi na tym zależy aby dziecko zjadło. Oczywiście wszystkiego dzieciaki lubic nie muszą i to należy też wziążć pod uwagę u mnie nie lubią sałaty. Nie poddawaj się wiem, że dzieciaki to małe uparciuchy i walcz o to śniadanie jak lwica, bo jest to bardzo potrzebne dla Twojego dziecka.
A ja uważam, że dzieci nie wolno zmuszać do jedzenia. Tak samo jak my dorośli, mają swoje smaki i mogą coś lubić albo wręcz przeciwnie i takie zmuszanie nie wychodzi na dobre. Jak byłam dzieckiem też często musiałam coś jeść czy to lubiłam czy nie i to była katorga. Teraz wiele z rzeczy, które kiedyś mi nie smakowały, uwielbiam. Kilka lat temu zmieniłam sposób żywienia, odżywiamy się bardzo zdrowo ale pozwalam swojemu dziecku rozwijać kubki smakowe spokojnie i bez zmuszania :)
mysho ja równiez nie jestm za zmuszaniem do jedzenia rzeczy ktorych dziecko nie lubi i tego nigdy nie robiłam. Ja jestem za wprowadzeniem w życie małego dziecka zdrowych nawyków żywieniowych. Czyli jemy rano śniadanie bo jest to najważniejszy posiłek w ciągu dnia. Niech to będą na początek 2 gryzy kanapki czy 2 łyżki mleka z platkami. Trzeba motywowac dziecko czyli wpdać w super zachwyt jak dziecko zje ta odrobinke "czegoś" co lubi. Takie jest moje zdanie. :)
Mysza to tylko przykladowe slowa. Negocjacje, ale nie na siłę zmuszanie, po krótkich namowach zawsze odpuszczalam. Kiedyś pamietam jak córka oświadczyła, że nie będzie jeśc bo ona tego nie lubi ( nie pamiętam co to było ). Wziełam kartke długopis i powiedziałam jej dobrze kochanie to, żeby nie było problemów to powiedz mi co ty lubisz ja sobie zapisze i od dziś będziesz dostawac tylko to co lubisz :):):) Hi Hi
Polecam wszystkim Wam wejsć w google i wpisać potrzeby Maslowa.To ponadczasowa kategorycazja potrzeb ludzkich, a zwlaszcza dzieci mlodziezy, wszak sa ludźmi. Pierwsze są potrzeby fizjologiczne- i je trzeba w pierwszej kolejnosci zaspokoić(jedzenie, woda, tlen, sen), potem sa potrzeby bezpieczeństwa(dziecko musi czuć sie bezpiecznie).A potem....jest potrzeba...miłości.Tak mają wszyscy ludzie na świecie.Młodzież też, bo sa ludżmi po prostu.W mądrych ksiazkach piszą też,ze młodzież potrzebuje wyraźnych granic.Nie lubia tak naprawde luzu.Lubią wiedziec o co chodzi w zyciu, jak każdy.Granice tez sa potrzebne.Zwlaszcza młodzi ludzie ich potrzebują, naprawde...)) Jednak pierwsza potrzeba ludzka to jedzenie, woda, tlen.To zapewnijmy im to w takim zakresie, jaki jest dla nich odpowiedni.(odpowiednia kalorycznosc, zasób skladników itp).Oni sie rozwijaja bardzo intensywnie wtedy.To im jest po prostu potrzebne do np rozwoju mózgu, miesni, kosci itp.Tak uczą w mądrych ksiazkach, ale ja, jako stary praktyk uważam tez, że to prawda.Pracuje z młodzieża już 27 lat.Bardzo wiele zaobserwowałam sama.
Pamiętam, że ja sama sobie robiłam różne rzeczy do szkoły, a już na pewno w liceum :P Jak nei byłam głodna, to nie jadłam, jak byłam to brałam jakąś tam kanapkę, co za różnica jaką, a jak zapomniałam sobie coś zrobic, to sobie kupowałam . Jak córka lubi żółty ser, to niech sobie je. ;) Ewentualnie mozesz ją spróbować namówić na jakieś sałatki (ale z żółtym serem, żeby nie było ;).)
Ja mam troje uczniów .Kupiłam im pudełka ,takie 25 x na 30 cm ,przezroczyste ,do przechowywania żywności .Biorą ze sobą kanapki (mieszczą się 2) lub kanapkę i sałatkę i /lub owoc .Czasem serek .
Kanapki robię zazwyczaj z wędliną ,serem i sałatą ,jeśli 2 szt to każda inna.
Nie lubią jesc obiadów w szkole i to co wezmą ze sobą musi im wystarczyć .Pieniędzy im nie daje bo za każdym razem kupowali sobie jakieś słodycze .Czasem daje jednak kaskę na picie .Pozdrawiam :)
Ciekawa jestem co dajecie swoim nastolatkom do szkoły na drugie śniadanie? Przyznam,że nie mogę patrzeć jak moja córka kolejny dzień bierze kanapkę z serem żółtym (rzadko je wędlinę) i trudno namówić ją na nic innego poza serem. Problem tkwi w tym,że jest długo poza domem,ponieważ dojeżdza do liceum 30km i wraca póżno.Podzielcie się proszę pomysłami na śniadana myslę,że nie tylka ja jestem zainteresowana tematem.
Pozdrawiam!
Moja nie je pierwszego śniadania, wypija tylko kubek kakao na mleku, do szkoły bierze 2 ciemne kajzerki z ziarnami.Jedną smaruje serkiem śniadaniowym , drugą z szynką babuni lub suchą krakowską, lekko posmarowaną ketchupem i na to plasterek żółtego sera.
Mój licealista zabiera 2-3 kanapki w zależności od ilości godzin plus bitelkę pitnego jogurtu.Szkołę ma w centrum, więc na długiej przerwie okoliczny spożywczy az pęka w szwach od młodzieży. Suchą bułką lub drożdżówką się uraczą. Radzą sobie i głodni nie chodzą.
Może mi jest prościej.- mam chłopaków. Dziewczyny dbają o linie, stale sa na diecie, są więcej uparte i trudno im cokolwiek wytłumaczyć..Wiem, mam dwie dorastające bratanice..) A może zaproponuj jej jakies ciasteczka reklamowane jako pełnoziarniste wolno uwalniające energię czy cos tam... Albo owoc na przekąskę- smaczne jabłko.
Mój syn je w domu śniadanie a do szkoły zabiera ...kasę na bułki ! On nie chce kanapek do szkoły, woli kupić wielką drożdżówkę, palucha itp. niż brać kanapki. W szkolnym sklepiku nie jest drogo 3 zł wystarczy :)
Ale tak jak pisze domia z chłopakami to jest chyba łatwiej akurat w tym przypadku :)
W bursach internatach gros stawki zywieniowej dziennej pochlania wlaśnie sniadanie.Ale zawiera ono w swojej cenie drugie sniadanie.Przeważnie jest to zupa mleczna do oporu, każdy je ile chce.Chleb, dżem tak samo.A do tego porcjowane już:wedlina, ser, pasztety, owoc albo jogurcik.Ma być duzo!!!I smacznie))A już rolą szefa jest obliczyć kalorycznośc tego, zawartosć np witamin, mikroelementów i podac tyle,żeby zgadzalo się z zapotrzebowaniem mlodzieży, a nie jest to mało)))I jeszcze jedno-musi to być atrakcyjne, bo inaczej nie zjedzą.To panie intendentki starają się- a to jogurciki, a to kielbaski, a to owoce jakies, czasem słodkie bułki.Przy dużych internatach ceny z dowcawcami można wytargować o wiele niższe niż w domu.ale zawsze jest tak,ze juz o godz 12 tej stoi przy kuchni kilku najbardziej glodnych i chcą OBIAD!Bo za mało było jednak.No to jest wtedy obiad.Młodziez w tym wieku,a zwlaszcza przy duzym wysilku fizycznym potrzebuje zjeśc.Słodka bułka-zwlaszcza u chlopców to ich tylko zapcha, ale nie nakarmi.
Miałam - mam podobny problem (syn ma 18 lat) od roku szykuje sam sobie kanapki do szkoły,(ja już jestem w pracy), przed wyjściem wypija tylko herbatę z cytryną. Pilnuję tylko żeby w domu był ser żółty, jakaś szyneczka czy pasztet, sałata zielona, ogórek ( w sezonie świeży potem kiszony lub korniszon), pomidor, papryka... no i oczywiście ZAWSZE musi być ketchup i majonez
Nie oglądam kanapek szkolnych bo nie mam jak, ale widzę popołudniami jak czasem syn szykuje sobie kanapeczki.... znajduje się na nich wszystko co dostępne w lodówce (i jeszcze każda musi być inna). Syn lubi sobie dogadzać i urozmaicać (na drugi dzień już wędlinka musi być inna bo "wczoraj już tą jadłem"!!
Je nie za dużo ale za to często... choć przy wzroście 182 ważny bardzo niewiele ponad 40 kg hm... też kiedyś byłam taka szczupła
Miałam - mam podobny problem (syn ma 18 lat) od roku szykuje sam sobie
40 kg przy wzroście 182 to ciężka niedowagakanapki do szkoły,(ja już jestem w pracy), przed wyjściem wypija tylko
herbatę z cytryną. Pilnuję tylko żeby w domu był ser żółty,
jakaś szyneczka czy pasztet, sałata zielona, ogórek ( w sezonie
świeży potem kiszony lub korniszon), pomidor, papryka... no i oczywiście
ZAWSZE musi być ketchup i majonez Nie oglądam kanapek szkolnych bo
nie mam jak, ale widzę popołudniami jak czasem syn szykuje sobie
kanapeczki.... znajduje się na nich wszystko co dostępne w lodówce (i
jeszcze każda musi być inna). Syn lubi sobie dogadzać i urozmaicać (na
drugi dzień już wędlinka musi być inna bo "wczoraj już tą jadłem"!! Je
nie za dużo ale za to często... choć przy wzroście 182 ważny bardzo
niewiele ponad 40 kg hm... też kiedyś byłam taka szczupła
chyba coś zle napisałaś ?? a jeżeli dobrze to idz z synem do lekarza
mój mąz ma wzrost 182 i waży 76 kg i jest za chudy , same kości i skóra
litości to nawet anorektycy ważą więcej !!!!!!!
Syn jest pod kontrolą lekarza co pół roku, jest zdrowy, po prostu taka jego uroda... w pażdzierniku na kolejną wizytę więc pewnie znów dostanie na badania krwi, a dla spokoju sumienia wczoraj go zważyłam... 49,5 WOW
Dziękuję za wszystkie wypowiedzi. Chyba nie muszę pisać co znajduje się dziś w bułce mojej córki,oczywiście ser żółty! I to nie jast najgorsze w całej sprawie,ale fakt,że ten ser siedzi sobie tam samiusieńki,bez sałaty,papryki,pomidora,czy innych warzyw.
A czym Ty sie dziewczyno przejmujesz? Moj syn ( dzisiaj 32),cale zycie gdyby nie bulka z serem i kakao to by chyba umarl z glodu.Tak jest do dzisiaj i zyje, i chlop jak dzwon.Widocznie kazdy potrzebuje czegos innego.
Renata, ile? o matko!
ja miałam będąc w gimnazjum zaburzenia odżywiania... bylam chuda, ale nie az tak...
ja 2 lata temu chodzac do liceum rano jadlam 2 bulki, z serkiem topionym,zoltym,sniadaniowym,czy szynka. Do tego ogorek, pomidor, rzodkiewka, papryka i herbata z cytryna. Bulki grahamki. Czasem byla jajecznica ze szczypiorkiem czy tosty ale to rzadko
do szkoly bralam butelke wody mineralnej, 1 sok przecierowy np Kubuś, kanapkę (grahamka z szynka i papryka /rzodkiewka), batonika musli i to wszystko na 7,8 godzin
obiad jadlam dopiero w domu.
Czytam co napisałyście i naprawę nie dowierzam, że osoby intersujące się kulinariami i żywieniem (ufam, że w tym celu jesteście na tym forum) dopuszczają by dziecko/młodzież szło do szkoły bez pierwszego śniadania a na drugie jadło byle co w postaci np. pełnej białej mąki i cukrów drożdżówki - byle się czymś zapchało....a potem z wiekiem choroby jak otłuszczenie wątroby czy gastryczne tak powszechne teraz dolegliwości.
Ja też mam dzieci w tym dwoje nastolatków ale od małego wiedzą, że śniadanie to posiłek najważniejszy, więc teraz gdy już jesień puka do naszych drzwi nie wychodzimy z domu bez muesli (domowej roboty), zalanego ciepłym mlekiem, łyżeczką miodu, szczyptą cynamonu a do tego dodajemy sezonowe owoce np. maliny, borówki, pokrojony banan, gruszkę czy jabłko. Takie śniadanie daje energię spokojnie na 3-4 h ruchliwemu nastolatkowi. Oczywiście trzeba 10 min. wcześniej wstać by spokojnie zjeść, ale warto :)
Do szkoły natomiast na II śniadanie dostają bułkę (sama piekę z mąki pełnoziarnistej a jak kupuję to też pełnoziarniste czy grahamki) z dodatkiem liścia sałaty, plastrem chudej wędliny, sera żółtego, ogórka, rzodkiewki w sezonie (pomidora unikam do szkoły, bo bułka nim nasiąka), do tego jabłko lub 2 obrane marchewki. Oczywiście pakuję napój (sok lub woda - najczęściej jest to woda).
Jesteś tym co jesz, więc warto zainteresować się i zadbać by nasze najukochańsze istoty odżywiały się możliwie jak najzdrowiej.
Czytam co napisałyście i naprawę nie dowierzam, że osoby intersujące się
I co myslisz że jesteś lepsza matką od nas ???kulinariami i żywieniem (ufam, że w tym celu jesteście na tym forum)
dopuszczają by dziecko/młodzież szło do szkoły bez pierwszego śniadania
a na drugie jadło byle co w postaci np. pełnej białej mąki i cukrów
drożdżówki - byle się czymś zapchało....a potem z wiekiem
choroby jak otłuszczenie wątroby czy gastryczne tak powszechne teraz
dolegliwości.Ja też mam dzieci w tym dwoje nastolatków ale od małego
wiedzą, że śniadanie to posiłek najważniejszy, więc teraz gdy już
jesień puka do naszych drzwi nie wychodzimy z domu bez muesli (domowej
roboty), zalanego ciepłym mlekiem, łyżeczką miodu, szczyptą cynamonu a do
tego dodajemy sezonowe owoce np. maliny, borówki, pokrojony banan,
gruszkę czy jabłko. Takie śniadanie daje energię spokojnie na 3-4 h
ruchliwemu nastolatkowi. Oczywiście trzeba 10 min. wcześniej wstać by
spokojnie zjeść, ale warto :)Do szkoły natomiast na II śniadanie dostają
bułkę (sama piekę z mąki pełnoziarnistej a jak kupuję to
też pełnoziarniste czy grahamki) z dodatkiem liścia sałaty, plastrem
chudej wędliny, sera żółtego, ogórka, rzodkiewki w sezonie
(pomidora unikam do szkoły, bo bułka nim nasiąka), do tego jabłko lub 2
obrane marchewki. Oczywiście pakuję napój (sok lub woda -
najczęściej jest to woda). Jesteś tym co jesz, więc warto zainteresować
się i zadbać by nasze najukochańsze istoty odżywiały się możliwie jak
najzdrowiej.
Nie i my tu nie o tym kto jest lepszą matką, więc nie atakuj mnie, bo na pewno dobrze wiesz, że śniadanie zarówno to pierwsze (to szczególnie) i to drugie są bardzo ważne w diecie (zwłaszcza młodego czlowieka).
Wiem jakie problemy mają młode osoby ze zdrowiem: od anemii począwszy po naprawdę spore dolegliwości ciężkie do wyleczenia ....a często wystarczyłoby zmienić dietę na tą zdrowszą i regularnie spożywac posiłki, od małego już wpajać ....co roku zresztą dietetycy biją na alarm.
A ja jestem ciekawa, ile Ty jeszcze kont nowych założysz, żeby dowalac innym:)
Czytam co napisałyście i naprawę nie dowierzam, że osoby intersujące się
wiesz....moi obydwaj synowie to niejadki, ja byłam niejadkiem, mój mąz i oni też.... więc ja się cieszę, że mój syn zje w szkole drożdżówkę (wczesniej w domu zjada śniadanie, np. dziś bułkę z szynką, serem żółtym pomidorem, ogórkiem i szczypiorkiem, często corn flakes z mlekiem lub jogurtem) ......to chyba lepsze niż głodówka ? Moje dzieci są szczupłę, ja jestem szczupła.......wiesz...nie każdy ma czas, żeby piec bułeczki samemu codziennie....kulinariami i żywieniem (ufam, że w tym celu jesteście na tym forum)
dopuszczają by dziecko/młodzież szło do szkoły bez pierwszego śniadania
a na drugie jadło byle co w postaci np. pełnej białej mąki i cukrów
drożdżówki - byle się czymś zapchało....a potem z wiekiem
choroby jak otłuszczenie wątroby czy gastryczne tak powszechne teraz
dolegliwości.Ja też mam dzieci w tym dwoje nastolatków ale od małego
wiedzą, że śniadanie to posiłek najważniejszy, więc teraz gdy już
jesień puka do naszych drzwi nie wychodzimy z domu bez muesli (domowej
roboty), zalanego ciepłym mlekiem, łyżeczką miodu, szczyptą cynamonu a do
tego dodajemy sezonowe owoce np. maliny, borówki, pokrojony banan,
gruszkę czy jabłko. Takie śniadanie daje energię spokojnie na 3-4 h
ruchliwemu nastolatkowi. Oczywiście trzeba 10 min. wcześniej wstać by
spokojnie zjeść, ale warto :)Do szkoły natomiast na II śniadanie dostają
bułkę (sama piekę z mąki pełnoziarnistej a jak kupuję to
też pełnoziarniste czy grahamki) z dodatkiem liścia sałaty, plastrem
chudej wędliny, sera żółtego, ogórka, rzodkiewki w sezonie
(pomidora unikam do szkoły, bo bułka nim nasiąka), do tego jabłko lub 2
obrane marchewki. Oczywiście pakuję napój (sok lub woda -
najczęściej jest to woda). Jesteś tym co jesz, więc warto zainteresować
się i zadbać by nasze najukochańsze istoty odżywiały się możliwie jak
najzdrowiej.
a ja nie dowierzam, że 18 latek od roku robi sobie do szkoły sam kanapki :)
Chyba żartujesz? a czemu niby miałby sobie nie zrobić kanapki? Przecież 18 letni facet to już "prawie" mężczyzna. Życie uczy kochana, moo chłopcy samodzielności musieli nauczyć się bardzo wcześnie, gdyż od 10 lat wychowywałam ich sama, a taką mam pracę że muszę wychodzić wcześniej niż oni... więc znają "życie z kluczem na szyi" już od podszewki. I uwierz mi świetnie dawali i dają sobie radę.
A dlatego ten stan trwa od roku, bo wcześniej mieszkał z nami jeszcze straszy syn i to on był "odpowiedzialny" za szkolne kanapki swoje i brata Pozdrówka
Renia wcześniej nie pisałaś o starszym bracie :) Zabrzmiało to tak jakby nigdy nie robił sobie kanapek. Nie wnikam czemu starszy robił kanapki dorosłemu mężczyżnie. Bo może robili sobie na zmianę itd., a o tym nie piszesz. Najważniejsze, że dawali i dają sobie rade, jesteś z nich zadowolona i maja taką wspaniałą mamę, ktora po mimo wszytsko dała radę
Ciekawa jestem co dajecie swoim nastolatkom do szkoły na drugie śniadanie?
Pewnie tez sama świnie hodujesz w ogródku , na ta szyneczkę co jej robisz kanapeczki ?Przyznam,że nie mogę patrzeć jak moja córka kolejny dzień bierze
kanapkę z serem żółtym (rzadko je wędlinę) i trudno
namówić ją na nic innego poza serem. Problem tkwi w tym,że jest
długo poza domem,ponieważ dojeżdza do liceum 30km i wraca
póżno.Podzielcie się proszę pomysłami na śniadana myslę,że nie
tylka ja jestem zainteresowana
tematem.
Pozdrawiam!
Sałatę tez sama sadzisz , tak jak ogórki i inne warzywa
A że tak zapytam to jak serek zółty robisz ? ile dojrzewa ????
Z tobą to się nie da dyskutować a o to chodzi na forum. Dyskusja a nie obrażanie i atakowanie!
Dobrze, karmi swoje dziecię czym ci się żywanie podoba mi to rybka. Pozdrawiam cię
Przecież ona się dzisiaj zarejestrowała, a po co ? to chyba wiadomo!:)
Pewnie
tez sama świnie chodujesz w ogródku , na ta szyneczkę co jej robisz
kanapeczki ? Sałatę tez sama sadzisz , tak jak ogórki i inne
warzywa A że tak zapytam to jak serek zółty robisz ? ile dojrzewa
????
Nie rozumię tego sarkazmu. Czy to źle,że ktoś mieszka na wsi i hoduje zwierzęta na własny użytek oraz uprawia warzywa? W mieście ludzie też to robią. Ja co prawda świń nie mam ale mięso kupowane w supermarketach ni jak się ma do tego ze zwierząt hodowanych na wsi.Jajka tak samo .
Wracając do tematu, córka to w szkole zje kajzerki, drożdżówki tylko domowe,pączka. W domu jej kanapki są : z pomidorem lub twarozkiem, ze szczypiorkiem, dżemem, ogórkiem, z wędliną tylko z opiekacza .
A w szkole nie ma stołówki?
Stołówki nie mam. Jest bufet,gdzie królują hamburgery, zapiekanki i same słodkości. Jedyne co oferują w miare porządne to naleśniki. Moja córcia (16 lat) jak każdy nastolatek bardzo się cieszy z takiego menu , natomiast ja trochę mniej,tym bardziej,że lubi słodycze. Wolałabym zaopatrzyć ją w dobre jedzenie na cały czas pobytu w szkole,żeby nie musiała stołować się w tym bufecie. Dodam,że córka nie ma nadwagi,ale do szczuplutkich nie należy. Narazie waga ma o.k,ale jak ja to mówię nie wiele brakuje,żeby przekroczyła granicę przyzwoitości.,dlatego jestem bardzo czujna w tym temacie.
.,dlatego jestem bardzo czujna w tym temacie.
I to się chwali!
Sklepiki szkolne to osobny temat - osobiście nie znam mamy, która byłaby zadowolna z ich zaopatrzenia.
Na naszym forum jest wiele przepisów do wykorzystania jako II śniadanie lub jego dodatek. Jeśli córka lubi słodycze (moje też lubią ;) ) to może pokuś się o upieczenie ciastek owsianych lub batoników muesli nawet z dodatkiem kawałków czekolady - szybko się robi a wystarczy do szkoły na kilka dni. Lepsze to niż drożdżówka sklepowa.
Bułeczki drożdżowe też się łatwo piecze (najdłużej zajmuje czekanie, aż wyrosną), można dodać do nich np. suszonej żurawiny czy rodzynek i mogą być do jogurtu pitnego.
Mojej nie zmusisz rano do śniadania,dobrze że wypija kubek kakao namleku i to jej wystarcza, na drugiej godzinie je pierwszą bułkęz ziarnami , zawsze dostaje też jabłko lub banana, ale też wybredna, bo banan musi byc twardy,dojrzałego nie weźmie:)
A mój sym ( 16 lat)wie, że bez choćby delikatnego śniadanka z domu się nie wydostanie. Wiadomo, że dziecko zaraz po przebudzeniu nie ma ochoty na obfite śniadanie. Syn wypija kubeczek inki, kakao, zimą herbaty z miodem i cytryną a do tego zjada 1 kanapkę- różnie z serem, nutellą, szynką, czasem zjada płatki z mlekiem.Nie chce rano "dodatków" na chlebek tzn. pomidorka, ogórka itp. Jeśli robię tosty , to zje 3, jesli jest jajecznica to zjada z 3 jajek, ale bez pieczywa. Do szkoły teraz bierze 2 kanapki lub bułki z wędliną, serem na zmianę oraz knopersa lub 7daysa i butelkę wody niegazowanej smakowej.Ostatnio zaczął więcej jeść, bo do niedawna był niejadkiem.A! tylko jadłby słodycze.
Dawaj go do "mojego" internatu.Jak sie wylata kilka godzin za pilką,pouczy w tzw "odrabiance" , a potem będzie musial posprzatac wokół siebie to zje wszystko ,byleby było duzo i smacznie i z bajerem, tzn jakies owocki, ładnie podane, i do tego razem z innymi i wesoło.Kiedyś widzaiałam-serio-jak chlopak potrafił zjesc na kolacje bochenek chleba, albo 12 bułek z dodatkami, taki był głodny po trningu.Achudy był, jak szczapa.To takie zapotrzebowanie organizmu jest w tym wieku.Dziewczynki jedza mniej, ale tez sporo, zwlaszcza jesli uprawiają sport.I musi być to pelnowartosciowe jedzenie, a nie slodkie bulki.Węglowodany+białko+witaminy+ mikroelementy.duzo, smacznie i ładnie.
PS, a slyszałyście kiedyś o obento?Fajny sposob na niejadkow..sposbo japoński.Polecam.
Majoliko,
jak ja bym chciała zamieszkać w Twoim internacie :) Ja 4 lata spędziłam w urszulańskim internacie przy LO i jeśli chodzi o żywienie młodzieży żenskiej to była tragedia i nie z powodu naszych fanaberii dietetczno-dramatycznych ;) tylko wszystko było mało zjadliwe, czasem nieświeże, stęchłe, przeterminowane...A rodzice płacili. Jedyne co każda z nas wspomina jako plus to placek urszualński (ciasto drożdżowe z kruszonką) serwowany przy okazji wszelakich świąt
ja się nad Bento zastanawialam dla swojego Susła, ale on w pracy nie lubi jeść rzeczy dobrych;)
teraz inne czasy))SANEPiD, kontrole , raporty zywieniowe, dekadówki, itp.A dzieci tez terminy sprawdzaja.O przeterminowanych rzeczach mowy nie maCzasem zdarzaja sie jakies bonusy, ktore dostawca dodaje ,bo niedlugo zbliza sie koniec terminu waznosci i oddaje to po prostu.Zreszta jakby sie okazalo ze komu zaszkodzi i nie daj Boże zatrucie zbiorowe to prokurator wwchodzi.Ale pamietam, jak mi wujo opowiadal,ze po wojnie to w internatach celule dusili i to dawali dzieciom, i oni wsuwali.Wiesz, jak teraz wygladaja kuchnie w takich przybytkach jak nasz- kosmos!Sama nierdzewka i 40 staniwsk ze zlewami , chlodziarkami, instalacje przeciwtluszczowe, wlasnie dzis mi sie na dyzurze nocnym ta cholera ciagle wlaczala i wyla.Wylaczalam ja chyba z 10 razy.Ostatni remont kuchni kosztowal-serio=1 mln zł.Takie kuchnie juz sa wszędzie prawie.
PS. Oglądam czasem ten program w TV-wiesz jaki i widze ten brud.Zastanawiam sie zawsze jak to jest możliwe.Jesli nas ciagle kontrolują i z podłogi mozna jesć tak jest czysta,co tydzień (w weekend)odkażanie, nie sprzatanie ,podłóg i scian,zeby żadna trefna bakteryjka sie nia zaplątała.A tu taki brud.Nie rozumiem tego.Przecież przepisy obowiązują wszystkich.
Majoliko do LO chodzilam w latach 1991 - 1995 i co jak co ale stanowiska miały na tamte czasy urządzone w sposob wypasiony; nie raz się zdarzały zatrucia i wizyty SANEPIDu podczas których serek philadelfia był ukrywany szybciusieńko
Wiem,ze takie sytacje sie zdarzaja, ale to mi sie w glowie nie miesci.U nas to mlodziez by podniosla takie larum.Poza tym czesto robimy im specjalne ankiety, a potem wprowadzamy zmiany.Najwiecej krzyku jest o czepki, bo panie kucharki chca być ładne)).Oczywiscie,że kazdemu nie dogodzisz.Ale przymierzamy sie nawet do wersji wegetariańskiej, bo do wyboru posilki juz dawno sa.Jest nawet taki internat, gdzie funkcjonuje tzw szwedzki stół, ale u nas to nie przejdzie, bo chlopaki by stoły obżarli wtedy-tamten jest żeński)))
A próbki?Z każdego posilku muszą byc pobierane próbki i przechowywane trzy dni w specjalnych pojemnikach, w specjalnej lodóweczce-wlasnie w razie zatrucia, do sprawdzenia.Próbki są na klik-klak-jednorazówki.Potem są wyrzucane i od nowa.
.,dlatego jestem bardzo czujna w tym temacie. I to się chwali!Sklepiki
Normalnie chyba upiekę jakieś bułeczki drożdzowe na poniedziałek- tak mi weszłaś na ambicje !!! :):):)szkolne to osobny temat - osobiście nie znam mamy, która byłaby
zadowolna z ich zaopatrzenia. Na naszym forum jest wiele przepisów do
wykorzystania jako II śniadanie lub jego dodatek. Jeśli córka lubi
słodycze (moje też lubią ;) ) to może pokuś się o upieczenie ciastek
owsianych lub batoników muesli nawet z dodatkiem kawałków
czekolady - szybko się robi a wystarczy do szkoły na kilka dni. Lepsze
to niż drożdżówka sklepowa.Bułeczki drożdżowe też
się łatwo piecze (najdłużej zajmuje czekanie, aż wyrosną), można
dodać do nich np. suszonej żurawiny czy rodzynek i mogą być do jogurtu
pitnego.
I co skusiłaś się na wypiek bułeczek ;) ?
Mam pytanie do Ciebie, czy Ty pracujesz?
Mam pytanie do Ciebie, czy Ty pracujesz?
Ja ?
Do niedawna pracowałam, potem szukałam pracy , a teraz już znalazłam i wkrótce będe pracować:) Hurra !
Pytałam Dabrowki :)
Ale ciesze się ze bedziesz miec prace i sie z tego cieszysz ;)
Pytałam Dabrowki :) Ale ciesze się ze bedziesz miec prace i
hihihi :)sie z tego cieszysz ;)
pracuję! Wychodzę po 7:00 wracam ok. 17:00, a co to ma do rzeczy ;) ? Dla chcącego nic trudnego :)
dokładnie im więcej masz zajęć tym więcej zdążysz zrobić, przemiłe panie sprzątające w moim bloku zawsze się ze mnie śmieją, że ja ciągle gdzieś biegnę, ponieważ część swojej pracy wykonuję w domu widzą mnie czasami 5-6 razy nim skończą swoje zajęcia
Pytam z ciekawosci. Bo ja pracujac, przy dwojce małych dzieci, zajeciach dodatkowych, nie ma czasu na pieczenie buleczek ciasteczek itp itd. Staram sie zdrowo odzywiac. I nie uwazam ze dla chcacego nic trudnego, bo robotem tez nie jestem, a wolny czas wole spedzic aktywnie na powietrzu z dziecmi a nie przy piecu z nimi.
Piszczałko ja tez mam takie zdanie. To zależy jaka kto ma pracę. Ja równiez nie mam czasu i niech nikt się nie odwarzy pisząc, że dla chcącego nic trudnego,żeby upiec cos musiała bym to robić po nocy.
współczuję, że taki napięty masz dzień ale od czasu do czasu można się pokusić o jakiś zdrowy wypiek, zamrozić na zaś i jak znalazł, gdy padasz z nóg i nie ma czasu ani chęci na pieczenie.
Acha i proszę mi się nie odgrażać....
nio od czasu do czasu to pewnie że coś zrobię ostatnio udało mi się zrobić ucierane ciasto z gruszkami :)
Przy małych dzieciach to faktycznie może być problem, moja córka ma 8 lat i częst sama mnie namawia do upieczenia czegoś co lubi, chleba pieczonego przeze mnie akurat jeszcze nie jada woli białą watę, ale eciasteczka owsiane wcina jak królik mlecz. Nie wiem jaki masz charakter ale ja po prostu nie lubię siedzieć i odpoczywać, śmieję się z siebie, że mam ADHD bo nawet gdy oglądam film to muszę coś jeszcze robić - tak już mam więc wokół aż furczy.
Chyba coś źle się podpięłaś :)
witaj,
a moze dla odmiany "wraps", placki tortilla zawijane z roznymi nadzieniami, mozna posmarowac serkiem kremowym, pasztetem lub jakims dipem np. hummus, potem wedlina z indyka, szynka lub np. lox (wedzony losos), ser zolty, salata, papryka konserwowa, szparagi ze sloika (co kto lubi)...przekroic na pol, zawinac w folie, ja takie robie na lunch do pracy, na podroz (nawet, jak lece do Polski), jesli jest taka mozliwosc to placki z maki pelnoziarnistej...
http://wielkiezarcie.com/recipe42983.html,
http://wielkiezarcie.com/recipe71022.html,
http://wielkiezarcie.com/recipe86658.html,
http://wielkiezarcie.com/recipe46317.html,
a moze muffins, moga byc na slodko albo np. z szynka, upieczesz 12, zawiniesz osobno w folie, do zamrazarki, rano wyciagniesz 1, na drugie sniadanie juz bedzie OK:
http://wielkiezarcie.com/recipe10950.html,
http://wielkiezarcie.com/recipe35671.html,
http://wielkiezarcie.com/recipe80084.html,
http://wielkiezarcie.com/recipe69309.html,
http://wielkiezarcie.com/recipe24908.html,
http://wielkiezarcie.com/recipe28967.html,
oczywiscie jogurt, owoce ...
pozdrawiam
Nie mam co prawda nastolatki tylko ośmiolatkę, która jeszcze nie wyrosła z monotematycznego jedzenia - jje cały czas to samo na śniadanie i nie walczę z tym bo wiem, że wyrośnie na obiady powoli zaczyna jeść nowinki typu kasza itp ale śniadania to jeszcze odległa galaktyka i tak przed wyjściem z domu wmuszam w nią gorące kakao gdyż ona wogóle rano nie lubi jeść ( w niedzielę gdy nigdzie się nie śpieszymy jje dopiero około dwóch godzin po obudzeniu) a do szkoły właśnie kanapkę z serem i raz na 3-4 m-ce przez góra tydzień kanapkę z wędlinką (tylko jeden gatunek ze sklepu gzela).
Czy mam z nią walczyć, szkoda czasu samo się zmieni - a co do sklepików szkolnych to wprowadziłam zakaz zabierania pieniędzy do szkoły, są z tego dwa pożytki nie kupuje badziewia w sklepiku i nie ma ryzyka że starszyzna ją okradnie i właśnie tym drugim argumentem jej to wytłumaczyłam i jak narazie się słucha.
C
zy wyrośnie?, zawsze trzeba mieć nadzieję :):) Problem dzieci z monotematycznym jedzeniem to problem żywieniowy popełniany najczęściej przez rodziców. Dziecko nie chce, to większośc rodziców postepuje w następujący sposób, nie chcesz wędlinki to proszę kanapeczkę z nutella. W głowie mi się pewne rzeczy nie mieszczą np. karmienie 6 latka piersią, 12 latka jedząca z zup tylko pomidorową i rosół, a z mięsa kotleta drobiowego. Kiedy moje dzieci były małe dostawały do jedzenia wszystko tak jak my. Teraz tez jedzą to co my, nie ma marudzenia, na obiad jest to i to i jemy to co jest. Córka 12 lat robi sobie sama śniaidanie do szkoły. Jak czytam, że 18 latek robi sobie od roku sam kanapki to nie wiem śmiać się czy płakać ale powracając do tematu
jemy wszystko, to na co aktualnie ktoś ma ochotę
- mleko z płatkami
- chleb z następującymi dodatkami w zależoności od dnia ser, wędlina, pomidor, ogórek, rzodkiewka,pasztet
- parówki
- jajecznica
- tosty
czasami drożdżówke
Do szkoły dostają czasami małego słodycza + pieczywo z w/w i zawsze owoca.
Właśnie mam nadzieję że wyrośnie, ja też w dzieciństwie nie lubiłam krupniku a teraz to moja ulubiona zupa, a co do dalszej części Twojej wypowiedzi to ja akurat taka nie jestem
Ponieważ moje dziecko lubi słodycze więc nutelli wogóle nie kupuję, wolno jej wybrać jeden słodycz dziennie i chlebek z miodem również do słodyczy się zalicza, cieszę się, że często zamiast batonika woli właśnie jego
na śniadanie w wolne dni jada parówki, kanapkę z jajkiem lub ze wspomnianą wędlinką miodową (drobiowa) czy serem żółtym bądź śmietankowym do smarowania, w tygodniu przed szkołą wypija tylko kakao gdyż tak jak pisałam taki jej charakter, ze nie lubi jeść zaraz po obudzeniu
z warzyw jada tylko ogórki surowe bądź kiszone, tak jak napisałam na szczęście zaczęła trochę więcej jeść na obiad - w sensie urozmaicenia oczywiście, ostatnio zjadła nawet gulasz z kaszą gryczaną choć jeszcze niedawono było to nie do pomyślenia
jeśli nie zje obiadu, nie wolno jej zjeść nic do kolacji, taka była moja reakcja na niejedzenie obiadu po czym po 15 minutach prośba o kanapeczkę
anqe ja nie wszystko to co napisałam pisałam do Ciebie, tylko tak ogólnie. :):) Obserwuje koleżanki syna i córki i czasem krew mnie zalewa jak ludzie wydziwiają. Wczoraj dowiedziałam się, że jedna Pani prawie co chwile sadzi ziemniaki bo dziecku nie smakuja stare ziemniaki.
Uważam jednak, że nie powinnaś dziecku pozwalać wyjść z domu bez śaniadanka. Nie musi być to duże śnaiadanie np mleko z płatkami albo pól kromeczki z czymś co dziecko lubi. W tym roku dzieciaki u mnie maja na 8 budzę ich o 7 :30 bo i jedno i drugie musi sie najpierw dość mocno obudzić aby coś przełknąć.
8 latka jest za mała aby decydować o tym czy zje śniadanie czy nie. Tłumacz jej ( ja tak tłumaczylam dzieciakom), że jest to najważniejszy posiłek, a organizm jest jak samochoód musi dostać dobre paliwo bo inaczej ani rusz nie pojedzie. Widzisz piszesz, że córka nie zjadła obiadu ale poposiła o kanapeczke, nie piszesz czy ja dalaś ale uleganie dzieciakom w takich wypadkach to najczęściej popełniany błąd przez rodziców. Ja często stosowałam metodę o której piszesz Nie jemy nie dostajemy, żadnych przekąsek i nic innego do następnego posiłku. dzieciaki muszą znać zasady a 8 latka to już rozumny dzieciak. Porozmawiaj z nią. Powiedz np. że pani doktor powiedziała , że to bardzo żle że nie jadła śniadanka rano i od jutra będzie musiała i trzymaj się tego konsekwentnie. Ja jeszcze zawsze tłumaczyłam dzieciakom ( nawet nie tłumaczyłam ale rozmawialismy z mężem o tym przy obiedzie), dlaczego warto coś zjeść np. mięso ma żelazo które jest bardzo potrzebne do wzrostu itd. Jeszcze jak dzieciaki np nie chciały jeść czegoś to mówiłam: " wiem że tego nie lubisz ale umówimy się że zjesz 2 fasolki i jesteśmy kwita" ( tłumaczyłam odrazu dlaczego mi na tym zależy aby dziecko zjadło. Oczywiście wszystkiego dzieciaki lubic nie muszą i to należy też wziążć pod uwagę u mnie nie lubią sałaty. Nie poddawaj się wiem, że dzieciaki to małe uparciuchy i walcz o to śniadanie jak lwica, bo jest to bardzo potrzebne dla Twojego dziecka.
Pozdrawiam
A ja uważam, że dzieci nie wolno zmuszać do jedzenia. Tak samo jak my dorośli, mają swoje smaki i mogą coś lubić albo wręcz przeciwnie i takie zmuszanie nie wychodzi na dobre. Jak byłam dzieckiem też często musiałam coś jeść czy to lubiłam czy nie i to była katorga. Teraz wiele z rzeczy, które kiedyś mi nie smakowały, uwielbiam. Kilka lat temu zmieniłam sposób żywienia, odżywiamy się bardzo zdrowo ale pozwalam swojemu dziecku rozwijać kubki smakowe spokojnie i bez zmuszania :)
mysho ja równiez nie jestm za zmuszaniem do jedzenia rzeczy ktorych dziecko nie lubi i tego nigdy nie robiłam. Ja jestem za wprowadzeniem w życie małego dziecka zdrowych nawyków żywieniowych. Czyli jemy rano śniadanie bo jest to najważniejszy posiłek w ciągu dnia. Niech to będą na początek 2 gryzy kanapki czy 2 łyżki mleka z platkami. Trzeba motywowac dziecko czyli wpdać w super zachwyt jak dziecko zje ta odrobinke "czegoś" co lubi. Takie jest moje zdanie. :)
Jeszcze jak dzieciaki np nie chciały jeść czegoś to mówiłam: " wiem że tego nie lubisz ale umówimy się że zjesz 2 fasolki i jesteśmy kwita"
Zasugerowałam się tym tekstem.
Mysza to tylko przykladowe slowa. Negocjacje, ale nie na siłę zmuszanie, po krótkich namowach zawsze odpuszczalam. Kiedyś pamietam jak córka oświadczyła, że nie będzie jeśc bo ona tego nie lubi ( nie pamiętam co to było ). Wziełam kartke długopis i powiedziałam jej dobrze kochanie to, żeby nie było problemów to powiedz mi co ty lubisz ja sobie zapisze i od dziś będziesz dostawac tylko to co lubisz :):):) Hi Hi
Polecam wszystkim Wam wejsć w google i wpisać potrzeby Maslowa.To ponadczasowa kategorycazja potrzeb ludzkich, a zwlaszcza dzieci mlodziezy, wszak sa ludźmi. Pierwsze są potrzeby fizjologiczne- i je trzeba w pierwszej kolejnosci zaspokoić(jedzenie, woda, tlen, sen), potem sa potrzeby bezpieczeństwa(dziecko musi czuć sie bezpiecznie).A potem....jest potrzeba...miłości.Tak mają wszyscy ludzie na świecie.Młodzież też, bo sa ludżmi po prostu.W mądrych ksiazkach piszą też,ze młodzież potrzebuje wyraźnych granic.Nie lubia tak naprawde luzu.Lubią wiedziec o co chodzi w zyciu, jak każdy.Granice tez sa potrzebne.Zwlaszcza młodzi ludzie ich potrzebują, naprawde...)) Jednak pierwsza potrzeba ludzka to jedzenie, woda, tlen.To zapewnijmy im to w takim zakresie, jaki jest dla nich odpowiedni.(odpowiednia kalorycznosc, zasób skladników itp).Oni sie rozwijaja bardzo intensywnie wtedy.To im jest po prostu potrzebne do np rozwoju mózgu, miesni, kosci itp.Tak uczą w mądrych ksiazkach, ale ja, jako stary praktyk uważam tez, że to prawda.Pracuje z młodzieża już 27 lat.Bardzo wiele zaobserwowałam sama.
Pamiętam, że ja sama sobie robiłam różne rzeczy do szkoły, a już na pewno w liceum :P Jak nei byłam głodna, to nie jadłam, jak byłam to brałam jakąś tam kanapkę, co za różnica jaką, a jak zapomniałam sobie coś zrobic, to sobie kupowałam . Jak córka lubi żółty ser, to niech sobie je. ;) Ewentualnie mozesz ją spróbować namówić na jakieś sałatki (ale z żółtym serem, żeby nie było ;).)
Ja mam troje uczniów .Kupiłam im pudełka ,takie 25 x na 30 cm ,przezroczyste ,do przechowywania żywności .Biorą ze sobą kanapki (mieszczą się 2) lub kanapkę i sałatkę i /lub owoc .Czasem serek .
Kanapki robię zazwyczaj z wędliną ,serem i sałatą ,jeśli 2 szt to każda inna.
Nie lubią jesc obiadów w szkole i to co wezmą ze sobą musi im wystarczyć .Pieniędzy im nie daje bo za każdym razem kupowali sobie jakieś słodycze .Czasem daje jednak kaskę na picie .Pozdrawiam :)